Jan Brzechwa Człowiek nie umiera


Jan Brzechwa
MIEJSCE DLA KPIARZA
CZAOWIEK NIE UMIERA
Śniło mi się, żem umarł. Jeszcze brzmiały kroki
Krzątającej się w domu gospodymi Walerci,
Potem wszystko ucichło, sen stał się głęboki
I wreszcie zobaczyłem, jak to jest po śmierci.
Żona mnie ułożyła w niewygodnej trumnie
I ugniotła starannie, żebym się nie wiercił,
A potem przyjaciele zjawili się tłumnie,
Bo przyjaciół dopiero miewa się po śmieci.
Staś Dygat, roztargniony, ogolił się, ostrzygł
I przyszedł w przekonaniu, że to imieniny,
Minkiewiecz spytał żony: "Co robi nieboszczyk?..."
I dziwił się, że nos mam jak od wódki siny.
Z Ministerstwa Kultury i Sztuki referent
Przyleciał, by wziąć dane do wzmianki prasowej,
Wciąż mylił się i mówił zamiast Brzechwa - Berent
I książkę Sokorskiego włożył mi pod głowę.
Zjawiły się w gazetach nekrologi krótkie,
Bo ludzie, gdy kto umrze - są do pochwał skorzy.
Nawet Szancer powiedział przy kawie ze smutkiem:
"Szkoda go, choć ostatnio pisał coraz gorzej."
Adam Ważyk w "Twórczości" (widziałem to we śnie)
Z właściwym sobie znawstwem napisał: "Niestety
Nagła śmierć, jak średniówka, przecięła przedwcześnie
Ośmiozgłoskowy trochej zmarłego poety."
Putrament na zebraniu omówił pokrótce
Sprawie walki o pokój poświęcone cykle,
dSzpilkie wydały numer w żałobnej obwódce,
Lecz przez to się nie stały smutniejsze niż zwykle.
Bratny w "Nowej Kulturze" kropnął wiersz liryczny,
Z którego zrozumiałem jedynie początek,
Wrescie dExpresse ogłosił konkurs błyskawiczny
Na temat: "Czyj to pogrzeb odbędzie się w piątek?"
W "Tygodniku Powszechnym" w felietonie świeżym
Kisiel wykazał ściśle, czym zmarły nie grzeszył.
Radio-Londyn podało, że mnie zgładził reżym -
Audycja miała tytuł: "Mała rzecz, a cieszy".
Zwłoki me wystawiono w Związku Literatów.
Pióro wieczne sterczało w dłoni jak buława,
Na pierci miałem order, stały pęki kwiatów
I rosły mi po śmierci paznokcie i sława.
W kondukcie pogrzebowym kroczyli przejęci
Brydżyści (bom przegrywał). Inni szli weseli.
Trumnę nieśli krytycy oraz recenzenci
I milczeli. Gdy żyłem - tak samo milczeli.
Wśród stosu wieńców jeden, przybrany we wstążki,
Ucieszył mnie w tym miejscy wiecznego spoczynku:
Przyniosły mi go dzieci, które moje książki
Czytały, zanim jeszcze zbrakło ich na rynku.
Kruczkowski palnął mowę odczutą głęboko,
Chwaląc - choć ich nie czytał - zbiorki moich wierszy,
Paweł Hetrz - w kapeluszu - przyglądał się zwłokom:
On nigdy kapelusza nie uchyla pierwszy.
I nawet w Sekcji Twórczej, złożonej z autorek
Pisujących dla dzieci, powzięto uchwałę,
By wygłosić referat w nadchodzący wtorek
O tym, czego przez siedem lat nie napisałem.
Pomnik mój stanął w Związku pośrodku dziedzińca,
A poczta, by mnie uczcić, wypiściła znaczki,
Na których widniał portret Hilarego Minca
Trzymającego w dłoni tom "Kaczki-dziwaczki">.
Niestety, kiedy szczęście było już bez granic,
Ze snu wyrwał mnie nagle ostry głos Walerci.
Więc nie umarłem? Szkoda! Wszystko na nic!
A takie piękne życie mogłem mieć po śmierci.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jan Brzechwa Człowiek i perła
Jan Brzechwa Polacy nie gęsi
Jan Brzechwa O pewnym puziu,który się nie wychylał
Jan Brzechwa Kto pyta nie błądzi
Jan Brzechwa Czerwony kapturek
Jan Brzechwa Stryjek
Jan Brzechwa Żaba
Jan Brzechwa A głupiemu radość
Jan Brzechwa Astma
Jan Brzechwa?jki dla dorosłych
Jan Brzechwa Rzepka literacka
Jan Brzechwa Śledzie po obiedzie
Jan Brzechwa Sójka
Jan Brzechwa Pąsowa suknia
Jan Brzechwa Szelmostwa lisa witalisa
Jan Brzechwa Dwie gaduły
Jan Brzechwa Alamakota

więcej podobnych podstron