15
EUGENIUSZ TOMICZEK
Z badań nad istotą
grzeczności językowej
W części drugiej Fausta , w scenie zatytułowanej Hochgewlbtes gotisches Zimmer
na początku II aktu Johann Wolfgang Goethe przedstawia nam taki oto obraz: pośród
mądrych ksiąg i walających się po izbie trupich czaszek siedzi odziany w togę profesora
uniwersyteckiego sam Mefisto. Ten już sędziwy, prawie łysy Mefistofeles podejmuje
gościa, ongiś swego ucznia, dziś już dojrzałego młodzieńca, niedawno promowanego na
baccalariusa (mniej więcej odpowiednika stopnia magistra). I rzecz niezwykła. Ów nie-
gdyś wobec swego mistrza aż do czołobitności ugrzeczniony młodzian zmienił się nie do
poznania. Być może w poczuciu swej zdobytej na studiach wiedzy, a może z racji tego, iż
otrzymał godność baccalariusa, zachowuje się teraz nie jak gość, lecz intruz i zarozumia-
lec, w arogancki sposób ubliżając swemu dawnemu mistrzowi. Przytoczmy zatem ów
krótki dialog między mistrzem a uczniem, najpierw w języku Goethego:
Baccalaureus:
Gesteht nur, Euer Schdel, Eure Glatze
ist nicht mehr wert als jene hohlen dort?
Mephisto (gemtlich):
Du weisst wohl nicht, mein Freund, wie grob du bist?
Baccalaureus:
Im Deutschen lgt man, wenn man hflich ist.
(Goethe: Faust II, Hamburger Ausgabe, Bd. III)
W przekładzie na język polski pióra Emila Zegadłowicza dialog ten brzmi następująco:
Baccalaureus:
O tak! Sam mi przyznasz, że twa łysa pała tyle warta, co te tam w kątach
trupie czaszki?
Mefisto (dobrodusznie):
Nie zdajesz sobie sprawy, żeś jest ordynarny?
16
Baccalaureus:
Kto w słowach jest wytworny
kłamliwy i marny.
Właśnie ta ostatnia replika Baccalariusa Im Deutschen lgt man, wenn man hflich
ist (dosłownie: W języku niemieckim kłamie się, gdy się jest grzecznym ) weszła na
stałe do literatury, także lingwistycznej 1. Notabene dosłownie wręcz interpretowali ją
narodowi socjaliści w III Rzeszy, oczywiście na swój sposób. Prawdziwy Niemiec nie
kłamie twierdzili, a w konsekwencji takiej interpretacji nakazywali na blankietach
firmowych NSDAP, aby w urzędowo-partyjnej korespondencji nie używać grzecznościo-
wych frazesów ( Im parteiamtlichen Verkehr entfallen Hflichkeitsflosseln ) 2.
Nie wdając się w dyskusję w kategoriach etyczno-moralnych, czy rację miał J. W.
Goethe, czy raczej nasz znakomity tłumacz i pisarz E. Zegadłowicz, który problem
grzeczności i kłamstwa potraktował uniwersalnie, trzeba uznać, iż problem grzeczności
w działaniu językowym (a także niejęzykowym) nie jest już dziś żadnym n o v u m. Na-
leżałoby raczej powiedzieć, iż dzięki dynamicznemu rozwojowi lingwistyki pragmatycz-
nej został on w ostatnich dwudziestu latach na nowo odkryty. Więcej! Stał się tematem
modnym i chętnie przez lingwistów podejmowanym. W gruncie rzeczy nie jest to w końcu
problem, który niejako profesjonalnie interesować może lingwistę, socjologa czy psycho-
loga. Każdy użytkownik języka styka się z nim na co dzień, zwłaszcza gdy z całego
repertuaru różnorakich form grzecznościowych użyć winien wobec swego interlokutora
tej właściwej. Ileż wahań, ile wątpliwości i wewnętrznych rozterek nastręczać mogą nieraz
owe językowe grzeczności , zważywszy, iż o użyciu takiej, a nie innej formy decydują
nie tylko reguły systemu językowego, lecz także reguły konwenansu, etykiety społecznej,
czy jak to się często potocznie określa zasady kindersztuby.
W całej tej złożonej sferze działania językowego człowieka istnieje wiele restrykcji
natury tak językowej, jak i obyczajowej. Rzadko też zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy
język dysponuje sporym potencjałem form, które nie tylko umożliwiają człowiekowi
działanie w ramach przyjętych norm społecznych (konwencji), lecz jakże często w sposób
subtelny, acz zamierzony, stają się narzędziem bezpośredniego oddziaływania na partnera
(partnerów) interakcji. Nie należy się zatem dziwić, że zainteresowanie wszelkiego rodzaju
poradnikami dobrego zachowania się, savoir-vivre u, dobrego wychowania, listownikami
itp. w społeczeństwie było, jest i będzie nadal duże. Wspomnijmy tylko o licznych, maso-
wych nakładach naszego powojennego Jana Kamyczka Grzeczność na co dzień (de facto
zmarłej przed kilku laty redaktor Przekroju Janiny Ipohorskiej) lub chętnie kupowanych
książek Ireny Gumowskiej ( ABC dobrego wychowania , Warszawa 1978) czy Marka
Markiewicza ( Poradnik dobrych obyczajów , Warszawa 1982) i innych.
Dla lingwisty jednakże problem grzeczności w działaniu językowym jest o wiele
bardziej skomplikowany i zagmatwany niż na przykład dla autora popularnego podręcznika
savoir-vivre u, który z reguły zaleca pewne normy zachowania się (językowego i niejęzyko-
wego) na podstawie aktualnych, ogólnie akceptowanych konwencji społecznych.
Swoistym paradoksem jest to, iż terminem grzeczność chętnie posługują się prawie
wszystkie gramatyki zarówno dyskryptywne, jak i normatywne, najczęściej w takich
wyrażeniach jak formy lub formuły grzecznościowe , wyrażenia grzecznościowe itp.
Próżno by jednak szukać samej definicji grzeczności w działaniu językowym i to nie tylko
w polskojęzycznych słownikach czy leksykonach, ale także w innojęzycznych. Za to
17
w każdej prawie gramatyce normatywnej, a także w podręcznikach do nauki języków
obcych (w tym również polskiego jako obcego) autorzy bezkrytycznie sugerują potencjal-
nemu użytkownikowi, jakoby niektóre formy adresatywne, np. pan, pani, państwo należały
do form grzecznościowych w języku polskim (per analogiam: Sie w języku niemieckim,
vous we francuskim, itp.). Logicznie rozumując, należałoby zatem przyjąć, iż polska
pronominalna forma adresatywna ty i (lub) odpowiednie verbum finitum nie jest formą
grzecznościową. W tym miejscu można by postawić wręcz akademickie pytanie: czy
zwracanie się do interlokutora per ty jest formą niegrzeczną, mniej grzeczną, nieakcepto-
walną? Zamiast odpowiedzi na to pytanie warto przytoczyć stary, dziś już zapomniany
dowcip szkolny, gdy nauczyciel w formie kary nakazuje pierwszoklasiście napisanie
w domu po stokroć Nie będę się zwracał do swego nauczyciela per ty . Na drugi dzień
nauczyciel konstatuje ze zdziwieniem, iż ów uczeń napisał nie sto, lecz dwieście zdań. Pyta
więc z zaciekawieniem, dlaczego aż tyle. Na to pierwszoklasista: Bo ci chciałem zrobić
przyjemność . Wydaje się, że ta zaskakująca, aczkolwiek szczera odpowiedz ucznia oddać
może tę o wiele bardziej złożoną, niż się to wydaje, pragmatykę użycia form adresatyw-
nych w języku polskim i w innych językach3.
Zawężenie zjawiska grzeczności w języku jedynie do form adresatywnych nie omija
też profesjonalistów tej klasy, co Witold Doroszewski. W redagowanym przez niego
Słowniku poprawnej polszczyzny (Warszawa 1973) znajdziemy wprawdzie hasło for-
my grzecznościowe , lecz zamieszczone tam przykłady ilustrują użycie niektórych tylko
form adresatywnych (np. liczba mnoga grzecznościowa w zastosowaniu do pojedynczej
osoby, formy pan, pani + 3 os. lp., użycie tytułów naukowych i zawodowych, grzeczno-
ściowa forma zwracania się do krewnych starszego pokolenia i inne).
Przysłowiową jaskółką w badaniach nad zjawiskiem grzeczności w języku polskim jest
rozprawa Romualda Huszczy O gramatyce grzeczności 4, która traktuje głównie o tzw.
kategorii honoryfikatywności w języku polskim. I gdyby nawet zgodzić się z argumentami
autora, to przecież honoryfikatywność ograniczona do kategorii osoby jest tylko częścią
tego, co autor nazywa szumnie gramatyką grzeczności.
By nie mnożyć podobnych przykładów, postawmy sobie najpierw dwa zasadnicze
pytania:
co to jest grzeczność?
czy jest ona lingwistycznie definiowalna?
Pierwsze pytanie nie sprawi nam większego kłopotu. Odpowiedz na nie można sfor-
mułować w kategoriach kulturowych, obyczajowych, etycznych, a także, może naj-
częściej, w kategoriach pedagogicznych. Przecież już w pierwszym okresie socjalizacji
uczymy dziecko odróżniać grzeczne zachowanie od niegrzecznego. Być grzecznym,
powiadamy, to znaczy podziękować za prezent, ustąpić w tramwaju miejsca starszej
osobie, zwracać się do dorosłej osoby per pan/pani, itp. Odpowiedz na pytanie, co to jest
grzeczność, będzie miała charakter nie tyle definicji, co raczej opisu działania, w tym także
językowego. Nie inaczej też opisują pojęcie grzeczności słowniki języka polskiego.
Grzeczność to m. in. słowa, gesty, formy zachowania się będące wyrazem uprzejmości,
oznaką dobrego wychowania; uprzejme, pochlebne słowa; komplementy ( Słownik
języka polskiego pod red. M. Szymczaka, Warszawa 1978).
Odpowiedz na pytanie drugie sprawia nam o wiele więcej kłopotu. Przede wszystkim
dlatego, iż grzeczność jest niezwykle trudna do zdefiniowania w aspekcie lingwistycz-
nym. Nie jest ona kategorią gramatyczną, tak jak np. czasownik, rzeczownik, podmiot,
18
orzeczenie, rodzaj, przypadek, itd. Stąd też tradycyjne zastosowanie w niektórych grama-
tykach czy podręcznikach terminu formy grzecznościowe nie może być rozpatrywane
w tej samej płaszczyznie, co definicje kategorii gramatycznych sensu stricto.
W jednym z popularnych niemieckich podręczników savoir-vivre u autorstwa hrabie-
5
go E. Wickendorfa Der gute Ton nach alter Schule przeczytać można wprawdzie
nienaukową, lecz za to bardzo oryginalną i dającą wiele do myślenia definicję grzecz-
ności:
Grzeczność jest jak nadmuchana poduszka, nic w niej nie ma, niemniej łagodzi upadki.
Tę nielingwistyczną definicję grzeczności uzupełnić może lingwistyczna konstatacja
zachodnioniemieckiego językoznawcy Klausa Vorderwlbecka, który pisze:
Formy grzecznościowe są językowymi formami wyrazu grzeczności, przy czym grze-
czność jest czymś niejęzykowym lub pozajęzykowym.
Wydaje się, że taka interpretacja pojęcia grzeczności jest zasadna i z całą pewnością
bardzo wygodna. Możliwość zdefiniowania pojęcia grzeczności przez lingwistę wykracza
bowiem poza jego warsztat naukowy. Nie zwalnia go to jednak od odpowiedzi na pytanie,
jakie to formy językowe, wyrażenia czy wręcz pewne strategie, którymi posługujemy się
w działaniu językowym w określonej sytuacji i ze względu na określonego partnera/part-
nerów interakcji przyjmowane są w danej wspólnocie językowej jako te będące wyrazem
uprzejmości, oznaką dobrego wychowania .
Problem w zasadzie nie nowy, jak już wspomnieliśmy na wstępie. Warto jednak
przypomnieć te wszystkie koncepcje i myśli, które w znacznym stopniu przyczyniły się do
badań nad zjawiskiem grzeczności w języku (językach)7.
Pod koniec lat 60, kiedy to gramatyka generatywno-transformacyjna osiągnęła swój
szczyt popularności, zrodziły się na gruncie angielskim i amerykańskim nowe idee, będące
swego rodzaju reakcją obronną na perfekcjonizm czy też idealizację tej teorii. Oparcie
znajdują one w anglosaskiej antropologii społecznej, której przedstawicielem był nasz
rodak Bronisław Malinowski8. Był on pierwszym badaczem, który już w latach 20 zasto-
sował do opisu języka terminy kontekst sytuacyjny i kontekst kulturowy , przede
wszystkim zaś mocno podkreślał funkcję działania językowego .
9
Myśl B. Malinowskiego rozwinął na początku lat 70 M. A. K. Halliday , twórca
socjosemantyki, dla którego język jest zachowaniem się. Każdy więc język ma według
niego pewną otwartą klasę możliwości zachowania się ( options of behaviour ), według
której człowiek może działać językowo, zgodnie z określonymi normami społecznymi.
Dyskusja nad centralnymi pojęciami gramatyki transformacyjnej toczy się dalej. W ro-
ku 1967 Dell Hymes 10 przeciwstawia gramatycznej akceptowalności czyli kompetencji
językowej N. Chomsky ego termin kompetencji komunikatywnej ( communicative com-
petence ).
Początek lat 70 to także szybki rozwój teorii aktu mowy i analizy dialogu. Współtwórca
lingwistyki pragmatycznej i teorii aktu mowy John Austin 11 w swych wykładach pt. How
to do things with words (1962) podejmuje próbę zbadania i opisania właściwości i funkcji
języka potocznego, zadając sobie pytanie, czym jest właściwie użycie wypowiedzi języ-
kowej albo jakie konwencje leżą u podstaw działania językowego. Nie wdając się w szcze-
góły tej powszechnie znanej teorii (krytykowanej i wzbogaconej przez Johna R. Searle a),
warto zwrócić uwagę na jego klasyfikację aktów mowy. Wśród pięciu klas aktów mowy,
lub inaczej, pięciu dużych grup illokucyjnych, wyróżnia on mianowicie jedną, którą
nazywa behabitives . Owa klasa aktów mowy ma tę cechę wspólną, iż grupuje wszystkie
19
illokucyjne role, które wyrażane są przez człowieka wobec partnerów interakcji w postaci
mocno skonwencjonalizowanych elementów językowych. Do tych ról zalicza on takie
zachowania człowieka, jak podziękowanie, powitanie i pożegnanie, wyrażanie życzeń,
współczucia itd. Krótko mówiąc, są to te wszystkie działania językowe, które w zasadzie
bezpośrednio łączą się z problematyką grzeczności.
Do badaczy zjawiska grzeczności w języku zaliczyć należałoby także amerykańskiego
lingwistę Paula Grice a 12, który w swych wykładach Logic and conversation w roku
1968 (opublikowanych jednakże dopiero w siedem lat pózniej) z pozycji filozofa języka
stawia pytanie o relację pomiędzy znaczeniem (meaning) a użyciem (use). Na szczególną
uwagę zasługuje jego teza o istnieniu zasady kooperacji między partnerami interakcji.
Zasada, która w każdej interakcji bywa przestrzegana. Na bazie owej kooperacji formu-
łuje Grice swe cztery znane maksymy, które w przekładzie na język polski można sformu-
łować następująco:
I: Maksyma ilości
1. Twórz swój udział (w rozmowie) tak informacyjnie, jak to jest możliwe dla aktual-
nych celów rozmowy.
2. Twórz swój udział (w rozmowie) nie bardziej informacyjnie, niż to jest konieczne.
II. Maksyma jakości
1. Nie mów o czymś, o czego prawdziwości nie jesteś przekonany.
2. Nie mów o czymś, na co nie masz dostatecznych dowodów.
III. Maksyma relacji
1. Bądz relewantny.
IV. Maksyma modalności
1. Unikaj niejasności w wyrażaniu się.
2. Unikaj wieloznaczności.
3. Unikaj rozwlekłości.
4. Unikaj bezładu w wypowiedziach.
Oczywiście nie wszystkie z tych maksym są przestrzegane w każdej rozmowie. Według
Grice a zależy to od sytuacji czy też od charakteru rozmowy, np. oficjalna dyskusja: pry-
watna, luzna rozmowa. I jeszcze jedno: często jest tak, twierdzi Grice, że zachowana
zostaje zasada kooperacji, mimo że jedna maksyma (a nawet więcej) nie jest przestrzegana.
Dla badacza zjawiska grzeczności jest to nadzwyczaj cenna uwaga, dotyczy ona bowiem
pewnego rodzaju strategii w działaniu językowym, którą można by nazwać strategią
unikową. Grice ilustruje to następującym przykładem:
Na wytwornym przyjęciu osoba A wypowiada taki oto osąd: Pani X jest starym
pudłem . Po chwili wyraznego zakłopotania odzywa się osoba B: Pogoda tego lata była
bardzo ładna, nieprawdaż?
Jak łatwo zauważyć, jest to ewidentna strategia unikowa w sytuacji, kiedy podjęcie
ryzykownego tematu może grozić popełnieniem towarzyskiego faux-pas. Taka unikowa
strategia jest także dość jasną aluzją wobec partnera, iż nie należy podejmować tego tematu.
Cokolwiek by to było, takie działanie jest sprzeczne z zasadą maksymy bądz relewantny .
W naszym codziennym działaniu językowym często uciekamy się do tego rodzaju strategii
20
unikowych, i to zarówno przy wyrażaniu krytyki wobec partnera interakcji, jak też w wy-
padku formułowania życzeń, próśb itp.
Zasługi P. Grice a dla badań nad komunikacją językową, w tym także dla badań nad
zjawiskiem grzeczności są bezsporne. Rzecz ciekawa, że niejako na marginesie swych
rozważań nad maksymami konwersacyjnymi wspomina on o maksymach innych, leżących
raczej w sferze socjalnej czy estetycznej, wymieniając m. in. maksymę be polite bądz
grzeczny . Tematu grzeczności jednakże Grice w swych dalszych badaniach nie podejmu-
je.
Czyni to za niego Robin Lakoff 13. W artykule The Logic of Politeness! or, Minding
Your P s and q s (1973) poddaje ona z jednej strony krytyce gramatykę transformacyjną
Chomsky ego, głównie z tego powodu, że kieruje się ona zasadami akceptowalności
i gramatyczności struktur zdaniowych, przy ignorowaniu lub wręcz pomijaniu presupozy-
cji, które nie pozostają bez wpływu na każdą wypowiedz; równocześnie modyfikuje,
a raczej redukuje maksymy konwersacyjne Grice a do dwóch reguł pragmatycznej kom-
petencji:
1. Be clear ( Wyrażaj się jasno ).
2. Be polite ( Wyrażaj się grzecznie ).
Do ostatniej reguły Be polite dołączyła ona jeszcze trzy dalsze, a mianowicie:
1. Don t impose ( Nie bądz natrętny ).
2. Give options ( Daj możliwość wyboru ).
3. Be friendly ( Bądz przyjazny, stwórz partnerowi przyjazne odczucie ).
Zredukowanie czterech maksym konwersacyjnych Grice a do jednej Be clear
uzasadniła Lakoff tym, iż celem wszelkich działań językowych jest przekazanie informacji
w możliwie krótki i efektywny sposób. Stąd też naruszenie tych reguł jest niejako narusze-
niem reguł grzecznościowych. Nie znaczy to jednak, twierdzi Lakoff, że nieprzestrzeganie
maksym konwersacyjnych prowadzić musi za każdym razem do zakłóceń lub nawet do
zerwania interakcji. W przypadku takiego zagrożenia partnerzy uciekają się często do
różnych strategii, aby uniknąć konfliktu.
Oprócz rozważań wokół teorii aktu mowy istotny wkład do badań nad zjawiskiem
grzeczności w języku wniosły inne dyscypliny naukowe, szczególnie zaś etnolingwistyka
i socjolingwistyka. Na gruncie amerykańskim interdyscyplinarne badania socjologów,
etnografów, filozofów i lingwistów doprowadziły do powstania nowej dyscypliny zwanej
interakcjonizmem symbolicznym, której czołowymi przedstawicielami są George Herbert
Mead oraz Erving Goffman. Najogólniej mówiąc, interakcjonizm symboliczny postawił
sobie za cel opisanie pewnych językowych i pozajęzykowych zjawisk występujących
w stosunkach interpersonalnych. G. H. Mead14 wysuwa dwie interesujące tezy, które
podobnie jak u Grice a zakładają istnienie zasady kooperacji jako podstawowego
warunku zachowania więzi międzyludzkich. Tezy te można sformułować następująco:
1. Biologiczna niedoskonałość ludzkiego organizmu zmusza człowieka w celu przeży-
cia do daleko idących działań kooperatywnych w ramach zorganizowanych związków
społecznych.
2. Językowe i niejęzykowe działania interaktantów, podporządkowane zasadzie koope-
racji, gwarantują nie tylko przeżycie jednostki, lecz nadto umożliwiają dostosowanie jej
indywidualnych usposobień do społecznie wykształconej normy.
W badaniach interpersonalnych stosunków E. Goffman15 posłużył się w swej pracy
Interaction Ritual (1967) trafiającą do przekonania metaforą dla określenia wartości
21
osobowej; metaforą, która od dawien dawna funkcjonuje w językach wielu kręgów kultu-
rowych, a mianowicie twarzą ( face , w pracach innych badaczy określana także jako
image ). Przykładów na użycie tej metafory w języku polskim jest wiele, jak chociażby
w wyrażeniach zachować twarz, cisnąć coś komuś w twarz, stracić twarz itp. Według
Goffmana istnieje pewna charakterystyczna cecha ludzkich kontaktów, polegająca na tym,
że partnerzy interakcji angażują się emocjonalnie, aby zachować swą twarz i twarz
partnera, bo:
jeśli nadawca nie będzie respektował twarzy partnera, zaistnieć może niebezpieczeń-
stwo, że i partner nie będzie respektował jego twarzy;
jeśli natomiast sam nie zachowa swojej twarzy, inaczej mówiąc przejawi złe maniery,
złe zachowanie się, istnieje potencjalne zagrożenie, że partner stworzy sobie fałszywy
(wbrew oczekiwaniom) jego obraz i nie okaże mu należnego szacunku.
Owa twarz ma niejako dwie strony: pozytywną i negatywną. Twarz negatywna
nastawiona jest na obronę własnej wolności, własnego działania, na respektowanie przez
innych osobistych zachowań, próśb, życzeń itp. Twarz pozytywna odnosi się natomiast
do uznania przez innych własnej pozytywnej wartości.
Zarówno u J. Austina, P. Grice a, jak i u E. Goffmana problem grzeczności w języko-
wym (i niejęzykowym) działaniu człowieka nie stanowi zasadniczego celu badań. Zjawi-
sko grzeczności omawiane jest przez nich niejako przy okazji innych lingwistycznych czy
etnologicznych badań. Pierwszą, obszerną rozprawą poświęconą wyłącznie tej problema-
tyce jest studium Universals in Language Usage: Politeness Phenomena (1978) autor-
stwa Penelope Brown i Stephena Levinsona 16. W znacznej mierze oparli oni swe konce-
pcje na pracach Lakoff i Goffmana, zakładając, czy raczej konstruując osobę modelową,
która jest kompetentnym użytkownikiem jakiegoś naturalnego języka, jest istotą rozumną
i posiada twarz , którą gotowa jest chronić. Każda twarz charakteryzuje się tym, że
z jednej strony uzurpuje sobie prawo do tego, aby nikt obcy nie ingerował w jej działania,
z drugiej zaś strony rości sobie pretensję do respektowania jej przez innych. W interakcji
jednakże zaistnieć może zawsze niebezpieczeństwo, iż owa twarz może zostać zagrożo-
na, a nawet poszkodowana. Takie działanie nazywają autorzy aktami zagrożenia twarzy
( face threatening acts = FTA).
W każdym kręgu kulturowym, zdaniem Brown i Levinsona, takich działań zagrażają-
cych twarzy jest bardzo wiele. Partnerzy interakcji są tego świadomi, znają także nega-
tywne następstwa takich zagrożeń. Dlatego starają się za wszelką cenę uniknąć tego
niebezpieczeństwa, lub, jeśli już dojdzie do konfliktu, złagodzić go. Brown i Levinson jako
pierwsi opisali zjawisko grzeczności i niegrzeczności językowej w formie swego rodzaju
katalogu zachowań, wyróżniając strategię pozytywną i negatywną. I tak strategiami nega-
tywnej grzeczności byłyby przykładowo takie zalecenia:
Karcąc kogoś, wyrażaj się możliwie bezosobowo!
Nie bądz zbyt podejrzliwy wobec partnera!
Jako strategie pozytywnej grzeczności można by sformułować takie nakazy:
Wykazuj wyrazne zainteresowanie partnerem!
Potwierdzaj wzajemność!
Strategii grzecznościowych jest według Brown i Levinsona o wiele więcej. Ich użycie
zaś uzależnione jest od intencji nadawcy, a także od okoliczności towarzyszących konkret-
nej interakcji. Okoliczności te z kolei determinowane są trzema parametrami:
1. dystansem społecznym między nadawcą a adresatem;
22
2. statusem społecznym obu partnerów;
3. stopniem zagrożenia, albo inaczej potencjalnym niebezpieczeństwem nierespe-
ktowania twarzy interlokutora, charakterystycznym dla danej kultury czy wspólnoty
komunikatywnej.
Brown i Levinson wskazali w swoim studium na jeszcze jedną ich zdaniem
uniwersalną cechę, charakteryzującą grzeczność w języku, a mianowicie na niebezpo-
średniość. Niebezpośredniość wypowiedzi jest ściśle związana z problemem grzeczności.
Dowieść tego można w następujący sposób. Im mniej bezpośrednio sformułowana jest
nasza wypowiedz, tym więcej możliwości reakcji na nią pozostawiamy swemu partnerowi.
Bezpośredniość lub niebezpośredniość wypowiedzi pozostaje też w stosunku wprost pro-
porcjonalnym do jej krótkości czy długości. Wypływa stąd prosty wniosek: im dłuższa
i mniej bezpośrednio sformułowana jest nasza wypowiedz, tym bardziej może być grze-
czna. Chcąc być grzecznym (uprzejmym) wobec swego interlokutora, nadawca wcale nie
musi być erudytą czy krasomówcą, aby przykładowo prosząc o coś, formułować
wypowiedz dłuższą, niebezpośrednią, grzeczniejszą w odczuciu partnera. W każdym ję-
zyku mamy przecież gotowe wyrażenia, swoiste prefabrykaty językowe, które należą do
rutynowego repertuaru językowej grzeczności, językowej etykiety. Owe prefabrykaty to
nie tylko wysoce sformalizowane formuły powitań, pożegnań, podziękowań, przeproszeń
itd. Należy do nich cały szereg innych form i kategorii językowych, które dopiero w od-
powiednim kontekście spełniają swą grzecznościową rolę. Ich funkcję w wypowiedziach
można by nazwać łagodzeniem albo osłabieniem ostrości , bezpośredniości wypowiedzi
w sytuacji, gdy zachodzi potencjalne niebezpieczeństwo zamachu na twarz partnera
interakcji. R. Lakoff nazywa je Hedges Performativs (w wolnym przekładzie na język
polski coś w rodzaju performatywnych asekurantów ), w języku niemieckim powszech-
nie znane są określenia Heckenausdrcke (w wolnym przekładzie na polski: zakamu-
flowane wyrażenia ). Wszystkie te wyrazy, grupy wyrazów, zdania czy wręcz całe
wypowiedzi funkcjonują w języku na zasadzie sprzęgła silnikowego, za pomocą którego
możemy bez wstrząsów i zgrzytów wprowadzić samochód w ruch. W języku natomiast
wydłużają naszą wypowiedz, łagodząc ją w momentach ryzykownych dla twarzy partnera,
czyniąc ją bardziej implikatywną, a tym samym bardziej uprzejmą.
Adaptując dla celów grzecznościowych maksymy konwersacyjne Grice a, Brown
i Levinson przyjęli dla języka angielskiego cztery kategorie owych Hedges Performa-
tivs , dla którego to terminu zaproponować można by polski odpowiednik wyrażenia
osłabiające eksplikację (= WOE). Zastosowanie kategorii WOE w języku polskim wydaje
się ze wszech miar możliwe:
1. WOE w aspekcie ilościowym
stosowane są najczęściej wtedy, gdy nadawca chce złagodzić lub stonować swoją
wypowiedz, która w jego intencji jest w zasadzie zdecydowanym poleceniem albo naka-
zem wobec partnera (partnerów), np. Jeśli wolno mi prosić, pośpieszmy się, bo inaczej
przegapimy ostatni nocny tramwaj! , lub w sytuacji, gdy zależy nam na tym, by partner
odniósł wrażenie, iż nasza wypowiedz, mimo że jest ona dla niego w swej treści negatywna,
jest niepełna, wymaga dodatkowych wyjaśnień albo że należy sprawę jeszcze raz przedys-
kutować, np.: To jest trochę niezgodne z prawdą!, W pewnym sensie zawalił pan robotę!
2. WOE w aspekcie jakościowym
dotyczą takiego działania językowego, kiedy nadawca ze stosowną rezerwą ustosun-
23
kowuje się do informacji otrzymanej od partnera, głównie wtedy, gdy w gruncie rzeczy
nie zgadza się z jego wypowiedzią lub ma wobec niej zastrzeżenia. Tę na wskroś grzecz-
nościową funkcję przyjmują zazwyczaj takie WOE, jak: Myślę, że... Sądzę, że... Chciałbym
powiedzieć, że... Byłbym natomiast zdania, żeby...
3. WOE w aspekcie relacji
mają w zasadzie jedną ważną funkcję w dialogu, a mianowicie funkcję uprzejmego
sygnalizowania chęci zmiany tematu rozmowy. W tej kategorii współczesna polszczyzna
dysponuje sporym arsenałem WOE wymieńmy choć parę przykładów: no tak, ale; przy
okazji, ą propos, właśnie mi przyszło na myśl, jeśli już o tym mówimy, itd.
4. WOE w aspekcie modalnym
odnoszą się głównie do strukturyzacji dialogu, czyli do sytuacji, gdy jeden z partnerów
nie podziela zdania swego interlokutora i w grzeczny sposób chce mu o tym powiedzieć,
np.: W tej kwestii mam inne zdanie..., Nie mogę się z panem zgodzić..., W tej sprawie ma
pan zapewne rację, sądzę jednak, że...
Jak już wspomnieliśmy, wyrażenia osłabiające eksplikację stosowane są chętnie w in-
terakcjach, które ze względu na typ aktów mowy zakładają potencjalne niebezpieczeństwo
zagrożenia twarzy partnera (np. żądanie, krytyka, polecenie, prośba itp.). Można by
przyjąć, iż wyrażenia te składają się na pewną strategię unikową, która w zależności od
sytuacji, intencji czy też dystansu między partnerami może być leksykalnie i syntaktycznie
realizowana w różny sposób. Tego rodzaju strategię unikową można łatwo sobie wyobra-
zić na przykładzie aktu mowy wyrażenie prośby :
Załóżmy, że jesteśmy z niezapowiedzianą wizytą u osoby, z którą łączą nas jedynie
stosunki zawodowe. Rozmowa, dajmy na to, na tematy służbowe przeciąga się, jesteśmy
nią znużeni i mamy ochotę napić się kawy. Nie wiemy jednak, czy nasz gospodarz
dysponuje kawą. Nasza prośba o filiżankę kawy mogłaby naszego gospodarza wprawić
w zakłopotanie. Gospodarz zauważa na szczęście nasze znużenie i pyta:
Może napije się pan kawy albo herbaty?
Inicjatywa gospodarza rozwiązuje nasz dylemat. Wiemy, że dysponuje on również
kawą. Naszą odpowiedz na pytanie, a zarazem prośbę, możemy sformułować na wiele
sposobów, np.:
1. Proszę (poproszę) o kawę!
2. Chciałbym prosić o filiżankę kawy!
3. Tak, chętnie napiłbym się kawy!
4. Jeśli wolno, napiłbym się kawy!
Wszystkie cztery sformułowania wyrażają naszą prośbę wprost, wszystkie mają chara-
kter eksplikatywnej illokucji. Wszystkie są performatywne (żeby użyć terminu Austina),
różny jest jednak ich stopień niebezpośredniości, a tym samym grzeczności, dzięki odpo-
wiednim WOE (tryb przypuszczający, konstrukcja zdania warunkowego).
Może się jednak zdarzyć, że nie otrzymamy ze strony gospodarza żadnej propozycji
poczęstunku. W tym wypadku musimy postępować ostrożnie, prawie dyplomatycznie, aby
czasem nie spowodować naszą wygórowaną prośbą przykrej dla gospodarza sytuacji, gdy
będzie zmuszony tłumaczyć się przed nami z powodu braku kawy. Naszą prośbę będziemy
formułować raczej nie wprost, lecz przy użyciu różnych strategii unikowych. Możliwości
jest sporo, np.:
5. Czy nie sprawiłoby panu kłopotu, gdybym poprosił o filiżankę kawy?
24
Intencja naszej prośby wyrażona jest wprawdzie propozycjonalnie, lecz znacznie
złagodzona interrogacją, jako pewnego rodzaju wstępem do wyrażenia życzenia oraz
trybem przypuszczającym.
6. Może powinienem napić się kawy?
Życzenie nasze jest sformułowane w formie pytania retorycznego.
7. Może należałoby napić się kawy?
Życzenie w formie pytania retorycznego, ponadto sformułowane nieosobowo, jakby
mimochodem.
8. Ostatnio coraz częściej mam migrenę.
Stwierdzenie pozornie nie wyrażające naszego życzenia ma jednak wyrazny charakter
aluzji.
Oczywiście może się zdarzyć i tak, że nasz gospodarz nie zinterpretuje (według naszych
intencji) w ten sposób wyrażonej prośby. W takich wypadkach nie pozostaje nam nic
innego, jak przyjąć bardziej eksplikatywne strategie działania językowego. Szczególnie
jednak ostatnie przykłady sformułowań prośby za pomocą nieskonwencjonalizowanych
wyrażeń osłabiających eksplikację zaliczyć można do tego, co Brown i Levinson nazywają
globalną strategią grzeczności. Zakłada ona, że nadawca mówi o czymś bardziej ogólnym,
zamiast wyrazić wprost swą intencję, że mówi zgoła o czymś innym, co na pierwszy rzut
oka niewiele ma wspólnego z intencją. Idąc za przykładem Brown i Levinsona można by
zatem pokusić się o równie globalne zdefiniowanie pojęcia grzeczności. Grzeczność jest
swego rodzaju strategią ludzkiego zachowania językowego (realizowanego określonymi,
mniej lub bardziej zrutynizowanymi środkami wyrazu oraz elementami prozodycznymi)
i niejęzykowego (realizowanego za pomocą gestów, mimiki itp.), polegającą na przestrze-
ganiu społecznych, skonwencjonalizowanych norm, której celem jest respektowanie włas-
nego image i image partnera. Jej przeciwieństwem jest niegrzeczność, która będzie
naruszeniem albo nieprzestrzeganiem owych norm.
Definicja ta jest jednak dla celów analitycznych w dalszym ciągu nieprecyzyjna.
Wezmy dla przykładu akt pozdrowienia w kontaktach interpersonalnych. Z pozycji anali-
zy dialogu akt pozdrowienia jest pewnego rodzaju deklaracją naszej gotowości do rozmo-
wy z partnerem. Akt pozdrowienia należy więc do sfery działalności człowieka, którą
można analizować w aspekcie grzecznościowym. W naszym codziennym działaniu języ-
kowym rejestrujemy o wiele częściej nie tyle przestrzeganie konwencjonalnych norm
grzecznościowych, ile właśnie ich nierespektowanie. Jako nietakt, a więc działanie wbrew
normom obyczajowym, traktujemy zwykle takie zachowanie, kiedy ktoś nas nie pozdrowił
lub nie odwzajemnił się pozdrowieniem. Nie ten rzuca się w oczy jak słusznie stwierdza
Harald Weinrich 17 kto w pewnych okolicznościach nas przeprasza (np. za potrącenie
w zatłoczonym tramwaju), lecz ten, kto tego nie uczynił. Pociąga to za sobą takie meto-
dologiczne konsekwencje, że łatwiej jest rejestrować i analizować wszelkiego rodzaju
językowe i niejęzykowe niegrzeczności niż grzeczności.
Powróćmy jednak do aktu pozdrowienia, który sam w sobie jest strategią zachowania
się wobec partnera. Język oraz pozajęzykowe sposoby zachowania (np. gesty) dysponują
tu całą gamą przeróżnych możliwości, od standardowego czy stereotypowego Dzień dobry,
poprzez grzeczniejsze i dłuższe Dzień dobry panu, co słychać nowego? , aż po kurtuazyjne,
hipergrzeczne, dziś już rzadko spotykane formułki, jak np. Kłaniam się uniżenie szanow-
nemu panu lub Całuję rączki łaskawej pani, którym towarzyszą czołobitny ukłon i inne
gesty. W naszym działaniu językowym (i niejęzykowym) istnieje bowiem coś, co trzeba
25
by nazwać za Klausem Vorderwlbecke18 grzecznością indywidualną. Grzeczność indy-
widualna wychodzi niejako poza ramy grzeczności skonwencjonalizowanej i wyraża
respekt, szacunek, poważanie wobec partnera. Jeśli do grzeczności konwencjonalnej
można zastosować dychotomię grzeczność : niegrzeczność albo grzecznie: niegrzecznie,
to w wypadku grzeczności indywidualnej jej parametry mieścić się będą w skali normal-
nie (zwyczajowo, poprawnie) : bardziej grzecznie : hipergrzecznie, łącznie ze wszelkiego
rodzaju działaniami czy strategiami inauguracyjnymi, polegającymi m. in. na komple-
mentowaniu partnera głównie dla celów utylitarnych. Sądzimy, że właśnie tego typu
hipergrzeczność miał na myśli Goethe, wkładając w usta Baccalariusa tę sławną konstata-
cję:
Kto w słowach jest wytworny
kłamliwy i marny.
Przypisy
1
Dialog ten przypomniał Harald Weinrich w swym wykładzie z okazji przyznania mu nagrody im. K.
Dudena miasta Mannheim w r.1986. Drukiem: H. W e i n r i c h, Lgt man im Deutschen, wenn man hflich ist?,
Duden Beitrge 48, Mannheim Zrich Wien 1986.
2
E. M a c h w i r t, Hflichkeit. Geschichte Inhalt Bedeutung, Diss. Trier 1970, cytuję za: K. V o r d e r-
w l b e c k e, Hflichkeit und Hflichkeitsformen, /w: / Vor-Stze zu einer deutschen Grammatik, Tbingen
1986, s.249.
3
Szerzej na ten temat: E. T o m i c z e k, System adresatywny współczesnego języka polskiego i niemieckiego.
Socjolingwistyczne studium konfrontatywne, Wrocław 1983.
4
R. H u s z c z a, O gramatyce grzeczności, Pamiętnik Literacki 1980, LXXI, nr 1.
5
E. W i c k e n d o r f, Der gute Ton nach alter Schule, Wien Mnchen Zrich Innsbruck 1978.
6
Hflichkeitsformen sind sprachliche Ausdrucksformen der Hflichkeit, wobei Hflichkeit etwas Nicht-
oder Auersprachliches ist K. V o r d e r w l b e c k e, op. cit., s.261.
7
Prezentowany stan badań opracowałem na podstawie: W. L a n g e, Aspekte der Hflichkeit. berlegungen
am Beispiel der Entschuldigung im Deutschen, Frankfurt/M. Bern New York Nancy 1984; R. S c h u l z e,
Hflichkeit im Englischen. Zur linguistischen Beschreibung und Analyse von Alltagsgesprchen, Tbingen 1986;
K. V o r d e r w l b e c k e, op. cit.; H. W e i n r i c h, op. cit.
8
B. M a l i n o w s k i, The Problem of Meaning in Primitive Languages. Supplement to C. O. Ogden, I. A.
Richards., The Meaning of Meaning, London 1923.
9
M. A. K. H a l l i d a y, Beitrge zur funktionalen Sprachbeschreibung, Hannover 1975.
10
D. H y m e s, On Communicative Competence, Philadelphia 1967.
11
J. A u s t i n, How to do things with words, New York 1962.
12
H. P. G r i c e, Logic of Conversation, /w: / P. Cole, J. Morgan (Ed.), Syntax and Semantics, /w: / Speech
Acts, New York 1968.
13
R. L a k o f f, The Logic of Politeness! or, Minding Your P, s and q, s, /w: /Papers from the Ninth regional
Meeting Chicago Linguistic Society, 1973.
14
G. H. M e a d, Geist, Identitt und Gesellschaft. Aus der Sicht des Sozialbehaviorismus, Frankfurt/M. 1978.
15
E. G o f f m a n, Interaction Ritual: Essays on Face to Face Behaviors, Garden City, New York 1967.
16
P. B r o w n, S. L e v i n s o n, Uniwersals in Language Usage: Politeness Phenomena, /w: / E. N. Goody
(Ed.), Questions and Politeness, London 1978.
17
H. W e i n r i c h, op. cit., s.10 11.
18
K. V o r d e r w l b e c k e, Beschreibung interpersonaler Beziehungen in der Grammatik, /w: / G. Stickel
(Ed.) Sprache der Gegenwart, Bd. LX, 1983.
26
27
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Międzynarodowy Program Badań nad Zachowaniami SamobójczymiJęzyk Wprowadzenie do badań nad mową ebook demoMargul T Sto lat badań nad religiami notatki do 7 rozdzKrytyczne tezy do naukowych badań nad sportemI Burek, gr I NOL Stan badań nad twórczością Ludwika SztyrmeraGłówne kierunki badań nad czytelnictwemZ metodologicznych i empirycznych badań nad pedagogiką praca zbiorowaZ badań nad kompetencją komunikacyjną dzieci B Bokus i M HamanOdmiana nazwisk, etykieta językowa, model polskiej grzeczności językowej ćwiczeniaKierunki badań nad determinantami struktury kapitału przedsiębiorstwa a PolsceNabywanie wiedzy społecznej z perspektywy badań nad dziecięcymi teoriami umysłuZ BADAŃ NAD NEOPLATOŃSKĄ INTERPRETACJĄ RYTUAŁU JAMBLICHwięcej podobnych podstron