Jak zmiksować utwór pop?
Część piąta - końcowe szlify
Jezar, jezar@dreampoint.co.uk
Przełożył: Jerrvix
W ostatnim odcinku naszego cyklu poświęconego miksowaniu nagrań pop zajmiemy się końcowym
etapem produkcji utworu. Zakładam zatem, że wszystkie elementy miksu mają odpowiednie
proporcje i korekcję, pogłos jest dobrany właściwie, a poszczególne elementy utworu układają się
w logiczną i ciekawie brzmiącą całość.
Na tym etapie pracy jesteście zazwyczaj wyczerpani i z pewnością chcielibyście całkowicie
odpocząć od słuchania czegokolwiek. Ja jednak sugerowałbym zrobienie sobie filiżanki mocnej
kawy i skupienie się nad pracą. Jeśli pójdziecie spać, to rankiem wszystko w waszych uszach
zabrzmi inaczej i skończy się na tym, że spędzicie jutrzejszy dzień na przerabianiu wszystkiego od
początku, a cały dzisiejszy wysiłek pójdzie na marne. Najlepiej więc walczyć dalej i skończyć to
dzisiaj.
Po wypiciu kawy przez chwilę posłuchajcie po cichu kilku innych nagrań. To odświeży wasze uszy
i przypomni wam, jak brzmią rzeczy nagrane gdzieś poza waszym studiem. Porównajcie różne
piosenki różnych wykonawców. Posłuchajcie poziomów poszczególnych instrumentów, a
zwłaszcza poziomu wokalu.
Teraz wysłuchajcie waszego miksu raz z normalną domową głośnością, a drugi raz głośno (na
głównych monitorach odsłuchowych, jeżeli je macie) i porównajcie to ze sobą. Jest mało
prawdopodobne, by w tym miejscu jakaś duża rzecz wymagała zmiany; możecie natomiast
zauważyć, że niektóre instrumenty całościowo są nieco zbyt głośne lub zbyt ciche. Powinno to być
bardzo "ogólne" odczucie, ponieważ poziomy zostały już wygładzone i w trakcie piosenki nie
powinno być niczego, co wymagałoby znaczących zmian.
Są dwa sposoby na to, by zmienić całościowe poziomy tych dwóch czy trzech instrumentów
wymagających ustawienia. Możecie albo wprowadzić do automatyki całościową zmianę w
poziomach poszczególnych instrumentów, albo - co preferuję - po prostu delikatnie pokręcić
potencjometrami czułości na wejściach miksera (lub ich programowymi odpowiednikami). Często
jest to dużo szybsze niż bawienie się z automatyką, zwłaszcza teraz, gdy jesteście zmęczeni i
możecie zrobić coś głupiego (jak np. wykasowanie pliku zawierającego miks - a to się naprawdę
zdarza).
Gdy ustawiliście już wszystko tak jak chcieliście, przyszedł czas by zastanowić się nad kompresją
całego miksu. Zanim więc zaczniecie zapinać Alesisa za 200 dolarów na owoc dwóch tygodni
waszego znoju, potu i łez wylanych w czasie doprowadzania piosenki do obecnego stanu,
zastanówcie się, czy w ogóle potrzebna jest jakaś kompresja. Z drugiej strony nie zakładajcie, że
skoro skompresowaliście każdy instrument oddzielnie, to kompresja całości nie jest potrzebna - te
dwie rzeczy są zupełnie różne i kompresor założony na miksie będzie reagował na mieszankę
instrumentów w sposób, w jaki kompresory na pojedynczych instrumentach nigdy nie zareagują.
Może warto zrobić kompresję miksu w tym samym dniu co miks - bo w tym akurat momencie
znacie piosenkę dokładniej niż znaliście kiedykolwiek przedtem i lepiej niż będziecie ją znać
następnego dnia. Wezcie także pod uwagę fakt, iż przez wasze zmęczenie możecie ją kompletnie
zepsuć.
Na temat kompresji napisałem odrębny artykuł (patrz EiS 10/2003 - przyp. red.), lecz - streszczając
go - jest kilka powodów, dla których moglibyście w tej chwili chcieć poddać kompresji cały miks:
" miks nie jest odpowiednio głośny,
" miks nie jest wystarczająco dynamiczny pomimo najlepszych wysiłków podczas miksowania.
Pracowaliście ciężko i cały miks prawie się klei, ale nie do końca.
Użycie kompresora na drogocennym miksie końcowym to ciężka praca, wymagająca krytycznego
słuchania i dużego skupienia. Będziecie musieli stale porównywać materiał przed i po obróbce żeby
zobaczyć, czy faktycznie jest jakaś różnica. W niektórych przypadkach możecie wręcz "dzielić
włos na czworo", co jednak nadal może nie dawać na tyle znaczącej różnicy, żeby zastosowanie
kompresji było warte zachodu. Jeżeli nie słychać dużej różnicy, to przypuszczalnie na obecnym
etapie nie warto się tym zajmować. Gdy nie jesteście pewni (a to przychodzi tylko z
doświadczeniem), powinniście dać temu spokój. Zawsze przecież możecie skompresować cały miks
kiedy indziej.
Po tym, jak ustawiliście kompresor, żeby miks brzmiał najlepiej jak tylko można, nadal możecie
zastanawiać się nad jedną ostateczną serią minimalnych zmian poziomów instrumentów. Może
kompresor zgubił trochę basu w miksie? (Całkiem możliwe - subiektywnym efektem kompresji jest
często zauważalna utrata nadmiernego basu). A może też niektóre fragmenty brzmią odrobinę zbyt
głośno po kompresji całego miksu? Jeżeli uważacie, że potrzebne są radykalne zmiany, to pewnie
nie ustawiliście poprawnie kompresora, tak więc zmieńcie te ustawienia albo zupełnie go odłączcie
i pozostawcie kompresowanie miksu na inny dzień.
Końcowe szlify nie powinny wam zająć więcej niż pół godziny. I tak już prawie umieracie... W
każdym razie koniecznie nagrajcie wasz miks na DAT lub CD. Nawet gdy jutro rano zamierzacie
zrobiony w komputerze miks sprawdzić przed podjęciem decyzji co do niego, tak czy owak
nagrajcie go na DAT lub CD. Powtarzam się, ale to niesłychanie ważne - pomiędzy chwilą obecną a
jutrzejszym rankiem może się pozmieniać mnóstwo rzeczy. Stare zewnętrzne procesory efektów i
inny sprzęt ostygną przez noc, i następnego dnia w nieuchwytny sposób mogą zabrzmieć trochę
inaczej. Inne osoby - lub w moim przypadku, moje zwierzątka - mogą nie zdawać sobie sprawy z
ważności waszego bezcennego dzieła i nieumyślnie mogą pozmieniać ustawienia. Nawet gdy miks
jest "bezpieczny" wewnątrz komputera, następnego dnia może nie zadziałać oprogramowanie.
Może się zawiesić system i zniszczyć wasz miks. Może paść komputer, gdy będziecie go dziś
wieczorem wyłączać przed pójściem spać. Nawet gdy zostawicie komputer włączony na noc, może
się zapalić. W tej chwili komputer działa, więc zapiszcie miks na dysku, a kopię bezpieczeństwa
zachowajcie poza systemem. A co jeszcze ważniejsze - przechowujcie wszystkie pliki miksu w
bezpiecznym miejscu i obowiązkowo dobrze opisane.
Tak więc, gdy studio zepsuje się przez noc lub gdy zdarzy się jakaś inna katastrofa, poczujecie się
zadowoleni z siebie, wiedząc że macie kopię miksu schowaną w bezpiecznym miejscu.
Ważne przygotowania na jutro. Nie idzcie jeszcze do łóżka. Jeszcze nie. Nie zmieniając niczego
związanego z ustawieniami miksu, przez parę minut poróbcie kilka zwykłych domowych prac, jak
np. opróżnienie popielniczek czy zaniesienie kubków do kuchni. Całkiem możliwe, że macie w tej
chwili ochotę (nie do wiary) na posłuchanie jakiejś lekkiej muzyczki. W porządku - lecz słuchajcie
jej po cichu. Powstrzymajcie się od ponownego wysłuchania waszego miksu. Na dzisiaj z nim
skończyliście. Ja lubię sobie przez jakieś pół godziny delikatnie pograć w półmroku na cudownym
fortepianie Yamaha Grand Piano w głównym studiu.
Po co to wszystko robicie? Ponieważ jeśli teraz bez żadnej przerwy pójdziecie do łóżka, nie
będziecie zrelaksowani i w konsekwencji, kiedy znajdziecie się w łóżku, dalej będziecie myśleć o
waszym miksie. Będziecie faktycznie śnić o waszym miksie - poruszając we śnie tłumikami. Jeżeli
naprawdę przed pójściem do łóżka odpowiednio się nie zrelaksujecie, możecie mieć dziwne i
męczące sny.
Kiedyś w połowie nocy obudziłem się dosłownie zlany zimnym potem, krzycząc "Skasowałem
nagranie! Usunąłem wszystko! O mój Boże, co ja teraz zrobię! " i wtedy uświadomiłem sobie, że
właśnie miałem koszmar z miksem w roli głównej! Okropne przeżycie. Jeżeli w ten sposób
zarwiecie nockę, następnego dnia będziecie w stanie nie nadającym się do zrobienia czegokolwiek.
Musicie więc zrelaksować się po sesji z miksem, tak żebyście mogli się zdrowo i bez zmartwień
wyspać!
Poranny przegląd. Pomówmy teraz o tym, czego powinniście spodziewać się po sesji "przeglądu
miksu" następnego ranka.
Po pierwsze, spróbujcie to zrobić w obecności jeszcze jednej osoby. Obecność doświadczonej
osoby, której nie było z wami poprzedniego wieczora, może być pomocna - może doświadczony w
miksowaniu kolega?
Celem porannego przeglądu jest po prostu potwierdzenie, czy wieczorny miks jest dość dobry.
Celem nie jest dokonywanie żadnych zmian, chyba że coś jest bardzo nie w porządku. Nawet gdy
osoba, z którą odsłuchujecie miks, sugeruje jakieś zmiany, nie ulegajcie ślepo i bez pytania - bo
może się ona mylić w swoich opiniach.
Jeżeli pracujecie przy pisaniu oprogramowania, zauważycie, że ten proces "jutrzejszego ranka" jest
bardzo podobny do poprawiania ostatnich błędów przed wydaniem większego programu - to jest
robicie tylko niezbędne minimum, by błąd naprawić - i to przy założeniu, że w ogóle zdecydujecie
się go naprawiać. Jeżeli nie jest to błąd krytyczny, nie ruszajcie go. Bo ostatnia rzecz jaką
chcielibyście teraz rozpocząć, to demontaż wszystkiego.
A przede wszystkim musicie uniknąć "reakcji
łańcuchowej".
"Reakcja łańcuchowa" jest wtedy, kiedy zaczynacie robić
zmiany mające wpływ na inne rzeczy, co pociąga za sobą
konieczność ich zmiany mającej wpływ na dalsze rzeczy
itd. Z reguły rozmowa przebiega mniej więcej tak:
- Ooo, powinniśmy troszeczkę pogłośnić przeszkadzajki.
- Dobrze, zróbmy to.
- Aaa... werbel brzmi teraz zbyt łagodnie. Czy możesz go
rozjaśnić?
- Tak. Już jest jaśniejszy. Teraz wokal jest teraz zbyt
cichy...
- Masz rację. Podciągnij go trochę.
- Gitary straciły charakter.
- Tak. Powinniśmy zastanowić się nad użyciem do nich
innego efektu.
Zanim się spostrzeżecie, każdy ciągnie miks w swoją
stronę i wszystko przerabia. A wszystko dlatego, że
uważaliście przeszkadzajki za zbyt ciche. Czy było
warto? Jest duże prawdopodobieństwo, że jeśli na to
pozwolicie, pozostaniecie jeszcze w studiu aż do
wczesnych godzin następnego ranka bez gwarancji
uzyskania lepszego rezultatu.
Sposobem na uniknięcie tego jest przede wszystkim
zastanowienie się, czy zmiana taka jest naprawdę
nieodzowna. Czy jesteście w stanie zaakceptować stan
obecny? Można być perfekcjonistą, ale zabawa z miksem
po skończeniu go może wywołać mnóstwo subtelnych efektów ubocznych, o czym zapominacie w
zimnym świetle dnia. Może (w tym przykładzie) przeszkadzajki były celowo ciut za ciche,
ponieważ wieczorem stwierdziliście, że gryzą się z czymś innym? Następnego ranka jest bardzo
łatwo zapomnieć powody, dla których pewne rzeczy zostały zrobione. Zostawcie to w spokoju, jeśli
możecie. A jeżeli musicie coś zmienić, to w momencie, kiedy widzicie, że zmiana ta zaczyna
kolidować z czymś innym, powinniście się z niej wycofać do stanu początkowego. Nie zaczynajcie
niweczyć całej ciężkiej pracy, jaką wczoraj wykonaliście.
Wiele razy widziałem jak coś takiego się zdarza. Znam też kilka przypadków, kiedy miks pod
koniec "przeglądu miksu" (po wielu godzinach poprawek) brzmiał dużo gorzej od pierwotnego
miksu zrobionego poprzedniego wieczoru!
Nauczcie się ufać temu, co zrobiliście wczoraj, a jedynymi rzeczami, które powinniście poprawiać -
jeżeli w ogóle - są tylko poważne błędy. O to właśnie chodzi w pozostawieniu miksu na noc - żeby
go sprawdzić na wypadek, gdybyście wczoraj wieczorem ze zmęczenia stracili głowę. Jeżeli miks
brzmi całkiem dobrze, zostawcie go. Nie zaczynajcie od nowa ruszać tłumikami.
Z tego powodu starajcie się unikać zapraszania ważnych osób na poranne przesłuchanie miksu.
Mogą oni posłuchać go pózniej. Poranna sesja jest tylko dla was (no i może dla zaufanego
przyjaciela lub kolegi). Zwalenie się do studia połowy kapeli ze wszystkimi przedstawicielami
firmy płytowej jest ostatnią rzeczą jakiej potrzebujecie. Zanim się spostrzeżecie, będziecie mieć na
głowie stado głupców bawiących się tłumikami i próbujących pozostawić w miksie swoje ślady. W
tej chwili miks jest SKOCCZONY i powinien być uważany za ŚWITY, chyba że zdarzy się coś
strasznego.
Jeżeli czujecie, że trzeba dokonać zmian w miksie, to zanim to zrobicie, obowiązkowo porównajcie
miks zrobiony wczoraj z tym, jak on brzmi dziś rano. Te dwa miksy powinny - naturalnie - być
identyczne. Zanim zaczniecie coś zmieniać, puśćcie je równocześnie i przełączajcie pomiędzy nimi
sprawdzając, czy są identyczne w każdym aspekcie. Dysponując systemem cyfrowym możecie to
zrobić następująco - zmieszajcie wczorajszy miks w przeciwfazie z miksem, który macie teraz.
Powinny znieść się wzajemnie, a wy powinniście słyszeć zupełną ciszę (z wyjątkiem efektów lub
pogłosu, które mają znaczny stopień przypadkowości w swoim zachowaniu).
Kilka razy prawie wysłałem miks z "tylko jedną małą zmianą" do studia masteringowego, a potem
odkryłem (w ostatniej chwili - kiedy czekałem na taksówkę, którą miałem zawiezć taśmę), że w
miksie brakuje ważnego instrumentu, ponieważ pomiędzy wczorajszym wieczorem a chwilą obecną
przypadkowo został wciśnięty przycisk MUTE, albo że brakuje ważnego efektu z powodu
uszkodzonego kabla. Możecie więc zrozumieć, dlaczego kładę taki nacisk na to, żebyście najlepiej
zostawili miks w spokoju.
Jeżeli - parę dni pózniej - autentycznie czujecie, że naprawdę są konieczne jakieś bardzo drobne
poprawki, po prostu wspomnijcie o nich realizatorowi masteringu, a on, w celu uzyskania
pożądanego przez was rezultatu, stereofoniczne nagranie z końcowym miksem podda korekcji,
kompresji lub innemu procesowi, żeby wydobyć z niego (lub stłumić) wskazane rzeczy. Na tym
końcowym etapie daje to zwykle lepsze rezultaty niż robienie zmian w samych ustawieniach miksu,
a ponieważ procesowi poddawany jest miks jako całość, prowadzi to do zminimalizowania efektu
"reakcji łańcuchowej", która w przeciwnym razie mogłaby się zdarzyć jako wynik zmiany
pierwotnego ustawienia tłumików. Jest to również korzystne w tym sensie, że realizator masteringu
będzie słuchał miksu zupełnie świeżą parą uszu i jeżeli będzie uważał, że proporcje są
wystarczająco dobre bez konieczności dalszego przetwarzania, może on nawet namawiać was, żeby
w ogóle nie ruszać nagrania.
Pod pewnymi względami realizatorzy masteringu są "lekarzami" w świecie miksu:
- Doktorze, myślę, że mój miks nie czuje się najlepiej!
- Naprawdę? Niech no spojrzę... Tak... To nic poważnego, więc proszę się nie martwić. Zajmę się
tylko tymi dwiema częstotliwościami i do zobaczenia jutro rano...
Mastering może być bardzo uspokajającym doznaniem.
Na koniec powinienem oświadczyć, że artykuł ten przedstawia moje własne praktyczne
doświadczenia z sesji miksowania z wielu lat - które niekoniecznie muszą odzwierciedlać
doświadczenia wielu innych osób na świecie zajmujących się miksowaniem - i stąd nie twierdzę, że
jest to jedyny słuszny sposób na wszystkie okoliczności. Niemniej jednak są to bezwzględnie moje
własne doświadczenia z dotychczasowych sesji, gdzie to co miało miejsce w 99% przypadków
odpowiada prawie dokładnie temu, co napisałem.
Jedynymi znaczącymi wyjątkami od powyższego opisu są sytuacje, kiedy pomagam mniej
doświadczonym osobom, które w trakcie trwania sesji często i niespodziewanie zmieniają zupełnie
sposób postępowania - i nieomal znowu zaczynają miksowanie od zera. W takich momentach nie
mogę się zwykle doczekać, żeby szybko wyjść ze studia, bo istnieje prawdziwe niebezpieczeństwo,
że miksy w ogóle się nie skończą. Rozsądnie dysponujcie swoim czasem i patrzcie często na
zegarek. Zazwyczaj niezbyt przyjemnie pracuje się w sesjach, które trwają ponad jeden dzień.
Mam nadzieję, że artykuł ten dał wam wgląd w sztukę miksowania i że pomoże w uzyskiwaniu
świetnych miksów. Powodzenia!
Zaglądajcie czasami na stronę autora artykułu, znajdującą się pod adresem
www.dreampoint.co.uk. Jeśli strona w dalszym ciągu nie działa, to znak, że Jezar wciąż zajęty jest
praktycznym sprawdzaniem opisanych w naszym cyklu zagadnień...
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Jak zmiksować utwór pop (cz 3) wokalJak zmiksować utwór pop (cz 4)Jak zmiksować utwór IVJak zmiksować utwór IIJak zmiksować utwór IJak zmiksować utwór VJak zmiksować utwór IIIJak pisać kolorowym tekstem cz 1 (2)Zabawa w detektywa Jak zidentyfikować kogoś w internecie cz 1AUTOPREZENTACJA cz II Jak wJak powstają ergonomiczne narzędzia dla elektroników 1 cz04 [wstęp]Stanisław Morgalla SJ Jak dzieciństwo wpływa na obraz Boga cz 3Jak zdobyc brytyjskie prawo jazdy cz 2więcej podobnych podstron