Anselm Gr门簄 OSB Walczy膰 i kocha膰




Anselm Griin OSB

M臋偶czy藕ni w poszukiwaniu w艂asnej to偶samo艣ci
Edycja 艢wi臋tego Paw艂a, 2005

Wszystkie cytaty biblijne pochodz膮 z: Pismo 艢wi臋te Starego i Nowego
Testamentu, wyd. V, Pallottinum, Pozna艅 2000.

Spis tre艣ci
Przedmowa do wydania polskiego
Wst臋p
1. Adam: m臋偶czyzna i kobieta
2. Abraham: pielgrzym
3. Izaak: ten, kt贸ry nie mia艂 ojca
4. Jakub: ojciec
5. J贸zef: mag
6. Moj偶esz: przyw贸dca
7. Samson: wojownik
8. Dawid: kr贸l
9. Salomon: kochanek
10. Jeremiasz: m臋czennik
11. Eliasz: prorok
12. Hiob: cierpi膮cy sprawiedliwy
13. Jonasz: szelma
14. 艢wi臋ty Piotr: ska艂a
15. 艢wi臋ty Pawe艂: misjonarz
16. 艢wi臋ty Jan Chrzciciel: m臋偶czyzna dziki
17. 艢wi臋ty Jan: przyjaciel i m臋drzec
18. Jezus: uzdrowiciel
Podsumowanie: drogi stawania si臋 m臋偶czyzn膮


Przedmowa do wydania polskiego

Ka偶dy z nas wyra偶a siebie za po艣rednictwem p艂ci. Bycie m臋偶czyzn膮 lub
kobiet膮 to nie jedna z wielu cech cz艂owieka, ale to ca艂o艣ciowy spos贸b
istnienia i funkcjonowania. P艂ciowo艣膰 wp艂ywa na nasz膮 cielesno艣膰 i
emocjonalno艣膰, na sposoby my艣lenia i prze偶ywania, na nasz kontakt z samym
sob膮, z drugim cz艂owiekiem i z Bogiem. Je艣li kto艣 jest niedojrza艂y w byciu
kobiet膮 lub m臋偶czyzn膮, to jest niedojrza艂y jako cz艂owiek.
Pismo 艢wi臋te ods艂ania tajemnic臋 ludzkiej p艂ciowo艣ci w opisie stworzenia.
Kobieta i m臋偶czyzna maj膮 jednakow膮 godno艣膰 i s膮 powo艂ani do 艣wi臋to艣ci. Bez
kobiety m臋偶czyzna pozostawa艂by osamotniony w 艣wiecie rzeczy i zwierz膮t.
Kobieta wprowadza go w 艣wiat os贸b i wi臋zi, w 艣wiat dialogu. W艂a艣nie dlatego
ona pierwsza jest zaatakowana przez szatana, kt贸ry wie, 偶e nie zwyci臋偶y
m臋偶czyzny, dop贸ki 偶yje w obecno艣ci dojrza艂ej kobiety.
Ksi膮偶ka Anselma Griina ukazuje g艂贸wne wymiary bycia m臋偶czyzn膮, kt贸re Autor
nazywa archetypami. Zagro偶eniem dla m臋偶czyzny s膮 postawy skrajne. Pierwsza
z nich to ucieczka od jakiego艣 istotnego wymiaru bycia m臋偶czyzn膮, a druga
to uto偶samienie si臋 z jednym tylko wymiarem. Dojrza艂a integracja sprawia,
偶e m臋偶czyzna uczy si臋 dojrzale kocha膰 i ofiarnie pracowa膰. Walka i mi艂o艣膰,
o kt贸rych mowa w tytule, to zdolno艣膰 m臋偶czyzny do tw贸rczego zaanga偶owania
si臋 na rzecz dobra, prawdy i pi臋kna. Dojrza艂y m臋偶czyzna nie jest ani
naiwny, ani okrutny. Jest dzielnym wojownikiem w dobrej sprawie.
Potrafi integrowa膰 umys艂 i serce, dobro膰 i twardo艣膰, mi艂o艣膰 i aktywno艣膰.
Analizuj膮c cechy m臋偶czyzny, Anselm Griin odwo艂uje si臋 do osiemnastu postaci
biblijnych, pocz膮wszy od Adama, a sko艅czywszy na Jezusie Chrystusie.
Portrety tych postaci mog膮 czasami zaskakiwa膰 czytelnika, lecz ewentualna
jednostronno艣膰 prezentacji wynika st膮d, 偶e Autor usi艂uje wydoby膰 to, co w
danej postaci najbardziej specyficzne i co dla m臋偶czyzny mo偶e stanowi膰
podstaw臋 refleksji oraz pracy nad sob膮.
Odwo艂anie si臋 do Biblii gwarantuje realistyczne i ca艂o艣ciowe spojrzenie na
proces stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Istotne w tym procesie jest spotkanie z
Bogiem oraz dojrza艂a postawa wobec kobiet. M臋偶czyzna okaleczony chowa si臋
przed Bogiem, a do kobiet odnosi si臋 z l臋kiem lub pogard膮. Anselm Griin
zauwa偶a, 偶e "m臋偶czyzna najwyra藕niej staje si臋 w pe艂ni m臋偶czyzn膮 dopiero
wtedy, gdy uzna kobiet臋 za r贸wn膮 sobie i kiedy pozwoli jej si臋 inspirowa膰".
Ksi膮偶ka Anselma Griina to po偶yteczny przewodnik w procesie stawania si臋
dojrza艂ym m臋偶czyzn膮. Autor ksi膮偶ki nie zawsze podpowiada gotowe rozwi膮zania
w tym wzgl臋dzie, ale sygnalizuje problemy i zadania, kt贸re z pewno艣ci膮 s膮
istotne i aktualne. Dojrza艂y m臋偶czyzna nie musi by膰 uciele艣nieniem jakiego艣
idea艂u m臋sko艣ci, lecz osob膮, kt贸ra 偶yje w obecno艣ci Boga i kt贸ra z odwag膮
odpowiada na Jego wezwanie. Anselm Griin podkre艣la, 偶e "ze stawaniem si臋
m臋偶czyzn膮 wi膮偶e si臋 bycie ojcem, niezale偶nie od tego, czy jest si臋 ojcem
biologicznym dla syn贸w i c贸rek, czy chodzi tu o ojcostwo duchowe. By膰 ojcem
oznacza wspiera膰 kogo艣, przekazywa膰 mu rado艣膰 偶ycia, dawa膰 mu oparcie tak,
by odwa偶y艂 si臋 wzi膮膰 sw贸j los we w艂asne r臋ce".
Prezentowana ksi膮偶ka dotyka problemu rzadko poruszanego w innych
publikacjach. Warto, by po ni膮 si臋gn臋艂y tak偶e kobiety, by lepiej rozumie膰
m臋偶czyzn oraz skuteczniej ich wspiera膰 w odnajdywaniu m臋skiej to偶samo艣ci i
si艂y. Ostatecznym wzorcem w formacji m臋偶czyzn jest Jezus Chrystus - Syn
Bo偶y, kt贸ry przyj膮艂 ludzk膮 natur臋 jako m臋偶czyzna. Ka偶dy dojrza艂y m臋偶czyzna
to odbicie obrazu Boga w potr贸jnej mi艂o艣ci: do Boga, do cz艂owieka i do
samego siebie. To przed艂u偶enie cz艂owiecze艅stwa Chrystusa. To podj臋cie daru
偶ycia z mi艂o艣ci膮 i entuzjazmem, ze stanowczo艣ci膮 i odwag膮. To na艣ladowanie
Chrystusa i dzielenie si臋 Jego uzdrawiaj膮c膮 mi艂o艣ci膮.
ks. Marek Dziewiecki


Wst臋p

Przed oko艂o dwudziestoma laty wielu m臋偶czyzn w Niemczech zacz臋艂o
zastanawia膰 si臋 nad kwesti膮 to偶samo艣ci m臋偶czyzny. Ruch feministyczny
wzmocni艂 poczucie 艣wiadomo艣ci kobiet, co odebra艂o m臋偶czyznom poczucie
pewno艣ci siebie. Cz臋艣膰 z nich zacz臋艂a zastanawia膰 si臋, kim naprawd臋 s膮. Czy
s膮 tylko patriarchami, kt贸rzy chcieliby zachowa膰 stary, ustalony porz膮dek
rzeczy? Czy mo偶e s膮 macho, wy艣miewanymi przez kobiety w karykaturach? A
mo偶e s膮 "mi臋kkimi" m臋偶czyznami, kt贸rzy nie s膮 traktowanymi powa偶nie ani
przez m臋偶czyzn, ani przez kobiety? W tej ksi膮偶ce chcia艂bym, na podstawie
biblijnych postaci m臋偶czyzn, pokaza膰 dzisiejszym m臋偶czyznom drog臋 do
odnalezienia w艂asnej to偶samo艣ci. Chodzi mi przy tym o dwie kwestie, dwa
bieguny: o walk臋 i o mi艂o艣膰. Temu, kto tylko walczy, grozi to, 偶e stanie
si臋 twardym i nieczu艂ym. Ten, kto tylko kocha, ma sk艂onno艣ci do okazywania
wy艂膮cznie delikatnej i czu艂ej strony swojej natury. Tymczasem do m臋偶czyzny
przynale偶膮 te dwie zdolno艣ci. B臋d膮c wojownikiem, jest zdolny do mi艂o艣ci.
Jego mi艂o艣膰 potrzebuje jako艣ci zdobywcy i obro艅cy. A prowadzona przez niego
walka potrzebuje mi艂o艣ci, 偶eby nie sta艂 si臋 fanatyczny i zaciek艂y.
W ostatnich latach w Niemczech powsta艂o wiele m臋skich grup, kt贸rych
cz艂onkowie rozmawiaj膮 o tym, czym jest dla nich bycie m臋偶czyzn膮. Takie
grupy istniej膮 w kr臋gach Ko艣cio艂a katolickiego i ewangelickiego, a tak偶e w
艣rodowisku terapeut贸w, kt贸rzy zapraszaj膮 m臋偶czyzn do wsp贸lnego wydobywania
i rozwijania ich m臋skiej energii. Najwyra藕niej w艣r贸d m臋偶czyzn istnieje du偶a
potrzeba przebywania mi臋dzy sob膮. W m臋skim gronie m臋偶czy藕ni maj膮 odwag臋
pokaza膰 swoj膮 niepewno艣膰, obawy i s艂abo艣ci. W takich m臋skich grupach nie
maj膮 potrzeby imponowania, kt贸ra bardzo szybko uwidacznia si臋, gdy tylko
pojawiaj膮 si臋 kobiety. W moich kursach uczestniczy zazwyczaj wi臋cej kobiet
ni偶 m臋偶czyzn. Ch臋tnie pracuj臋 z kobietami, poniewa偶 maj膮 one g艂臋bokie
wyczucie spraw duchowych i psychologicznych. Ale kiedy pracuj臋 z m臋skimi
grupami, tak偶e czuj臋, 偶e mo偶e w nich powsta膰 specyficzna, m臋ska jako艣膰.
Kiedy m臋偶czy藕ni od艂o偶膮 swoje stare role na bok i szczerze otworz膮 si臋 na
siebie nawzajem, w贸wczas sala nape艂nia si臋 m臋sk膮 si艂膮 i energi膮.
Od 12 lat towarzysz臋 ksi臋偶om i osobom konsekrowanym, m臋偶czyznom i kobietom,
podczas spotka艅 w domu rekolekcyjnym w Miinsterschwarzach. W ostatnim
czasie tak偶e terapeuci zacz臋li tam organizowa膰 weekendowe spotkania dla
m臋偶czyzn i kobiet. S膮 one niezwykle inspiruj膮ce i nie chodzi o
warto艣ciowanie, lecz o do艣wiadczenie pe艂ni swojej p艂ci.
Podczas kursu dla m艂odzie偶y, kt贸ry odby艂 si臋 w Miinsterschwarzach w
Sylwestra (na prze艂omie 2002 i 2003 roku), ojciec Maurycy prowadzi艂 grup臋
m臋sk膮. By艂a to pierwsza tego rodzaju grupa na kursach dla m艂odzie偶y -
zazwyczaj w kursach uczestniczy wi臋kszo艣膰 kobiet. Okaza艂o si臋, 偶e by艂o to
wa偶ne do艣wiadczenie dla m艂odych m臋偶czyzn w wieku 16-30 lat. Wida膰 by艂o
wyra藕nie, 偶e potrzebuj膮 by膰 w swoim gronie, rozmawia膰 o swoich mocnych
stronach, kt贸rych wi臋kszo艣膰 z nich nie zauwa偶a, a by膰 mo偶e tak偶e okaza膰 si臋
s艂abymi przed sob膮 nawzajem. Szczerze rozmawiano o seksualno艣ci, o obawach,
偶e w konfrontacji z kobietami nie oka偶膮 si臋 dostatecznie dobrzy, jak
r贸wnie偶 o obawach zwi膮zanych z akceptacj膮 i przyznawaniem si臋 do swojej
m臋sko艣ci. Do艣wiadczenie tej grupy pokaza艂o wyra藕nie, jak ma艂o zaufania do
siebie maj膮 dzi艣 m艂odzi ludzie, jak niewiele si臋 po sobie spodziewaj膮. Maj膮
by膰 zawsze dobrzy i mili dla kobiet, przez co zapominaj膮, 偶e s膮
m臋偶czyznami. Obawiaj膮 si臋 wkroczy膰 do akcji, walczy膰 o siebie, przej膮膰
inicjatyw臋. Czuj膮, 偶e czego艣 im brakuje. Ale cz臋sto nie wiedz膮, jak
odnale藕膰 swoj膮 prawdziw膮 m臋sko艣膰, nie wpadaj膮c w rol臋 macho ani nie staj膮c
si臋 "mi臋kkim" m臋偶czyzn膮.
Moje ksi膮偶ki s膮 czytane cz臋艣ciej przez kobiety. W tej ksi膮偶ce jako
m臋偶czyzna chc臋 si臋 zwr贸ci膰 do m臋偶czyzn. Od 39 lat 偶yj臋 w typowo m臋skiej
grupie, tj. we wsp贸lnocie zakonnej, wraz z niemal stoma m臋偶czyznami. Taka
m臋ska grupa ma swoj膮 specyficzn膮 jako艣膰, ale tak偶e nie jest wolna od
zagro偶e艅 i jednostronno艣ci. Kiedy m臋偶czy藕ni razem udaj膮 si臋 na
poszukiwanie, w贸wczas powstaje du偶a si艂a. Otwieraj膮 sobie nawzajem oczy na
prawdziwe problemy naszego 艣wiata. I s膮 gotowi zakasa膰 r臋kawy i podj膮膰
zadania, kt贸re na nich czekaj膮. M臋skim wsp贸lnotom zagra偶a utrata
wra偶liwo艣ci na siebie nawzajem oraz 偶ycie i praca w pojedynk臋 i na w艂asny
rachunek. Cz臋sto do zakonu wst臋puj膮 m臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie mieli ojca. W
klasztorze albo szukaj膮 kogo艣, kto b臋dzie im matkowa膰, co pomo偶e im oderwa膰
si臋 i uwolni膰 od w艂asnej matki, albo t臋skni膮 za prawdziwym ojcem, przy
kt贸rym b臋d膮 mogli wyrosn膮膰 na prawdziwego m臋偶czyzn臋. W ten spos贸b wsp贸lnota
zakonna odzwierciedla problemy naszego spo艂ecze艅stwa. Aleksander
Mitscherlich wprowadzi艂 do naszego s艂ownika poj臋cie spo艂ecze艅stwa
pozbawionego ojca. Problem polega na tym, 偶e w dzisiejszych czasach wielu
m臋偶czyzn pozbawionych ojca poszukuje ojc贸w zast臋pczych. Niekt贸rzy maj膮
sk艂onno艣ci do podporz膮dkowywania si臋 silnym m臋偶czyznom i za艣lepienia
demonstrowan膮 przez nich si艂膮. Nasze spo艂ecze艅stwo potrzebuje dzi艣 ojc贸w,
kt贸rzy b臋d膮 wskazywali kierunek i stanowili oparcie dla m艂odych m臋偶czyzn, i
kt贸rzy spowoduj膮 w nich rozw贸j ich w艂asnej, m臋skiej energii.
W mojej wsp贸lnocie zakonnej do艣wiadczy艂em prawdziwego ojcostwa. Kiedy m臋ska
spo艂eczno艣膰 klasztoru jest za bardzo zdominowana przez matczyn膮 energi臋, to
zakonnicy zbytnio przywi膮zuj膮 si臋 do siebie. Nie emanuj膮 偶adn膮 si艂膮. Dzi臋ki
Bogu, w naszej wsp贸lnocie do艣wiadczam m臋skiej energii ojc贸w. Kiedy
m臋偶czy藕ni wsp贸lnie walcz膮 o to, jakich odpowiedzi udzieli膰 na problemy
naszych czas贸w, w贸wczas powstaje du偶y potencja艂 kreatywno艣ci. Nabieraj膮 oni
ch臋ci do zaanga偶owania i zrobienia czego艣 dla spo艂ecze艅stwa. Tworz膮 wizje i
maj膮 odwag臋 przekszta艂ca膰 je w czyny. Czuj臋, 偶e z moj膮 w艂asn膮 kreatywno艣ci膮
mog臋 uczestniczy膰 w potencjale, kt贸ry wytwarza m臋ska wsp贸lnota. Ksi膮偶ka ta
powsta艂a na podstawie mojego do艣wiadczenia bycia m臋偶czyzn膮, a tak偶e rozm贸w
z innymi m臋偶czyznami. Mam nadziej臋, 偶e przez to, co napisz臋, wielu pan贸w
nabierze ch臋ci i odwagi do poszukiwania w艂asnej drogi do bycia m臋偶czyzn膮.
Istniej膮 dwa wizerunki m臋偶czyzny, kt贸re zniekszta艂caj膮 jego istot臋. Z
jednej strony jest to wyobra偶enie macho, kt贸ry ma potrzeb臋 przechwalania
si臋 swoj膮 m臋sko艣ci膮, kt贸ry pragnie zaimponowa膰 kobietom i che艂pi si臋 swoj膮
potencj膮. Macho tak naprawd臋 jest boja藕liwym, pozbawionym pewno艣ci siebie
cz艂owiekiem, kt贸ry buduje swoj膮 warto艣膰, odmawiaj膮c warto艣ci kobietom. Inny
obraz, kt贸ry jest tak samo niew艂a艣ciwy, to obraz "mi臋kkiego" m臋偶czyzny. C.
G. Jung zach臋ca艂 m臋偶czyzn do tego, by zintegrowali w sobie swoj膮 anima, tj.
偶e艅sk膮 stron臋 swojej duszy. Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni jednak potraktowali to tak
powa偶nie, 偶e zapomnieli, co to znaczy by膰 m臋偶czyzn膮. Walter Hollstein,
socjolog, kt贸ry zastanawia艂 si臋 nad to偶samo艣ci膮 m臋偶czyzny, uwa偶a, 偶e od
kogo艣 "mi臋kkiego" nie promieniuje energia, 偶e nie jest on tw贸rczy. Kto艣
taki "jest nie tylko nudnym, pozbawionym energii partnerem dla kobiety,
lecz tak偶e jest sterylny pod wzgl臋dem spo艂ecznym. Nie emanuje z niego 偶adna
energia, nie podejmuje on dyskusji, nie okazuje emocji, nie proponuje
偶adnych innowacji". W poradniach ameryka艅skich psycholog贸w takie osoby
skar偶膮 si臋 na brak si艂y. Czuj膮, 偶e nie zd膮偶aj膮 do 偶adnego celu i
permanentnie cierpi膮 z powodu poczucia braku to偶samo艣ci. Pozwalaj膮 na to,
by ich potrzeby za艂atwia艂o za nich spo艂ecze艅stwo, zamiast wp艂ywa膰 na 偶ycie
spo艂eczne dzi臋ki w艂asnemu nowatorstwu, odpowiedzialno艣ci i odwadze.
Przez 25 lat zajmowa艂em si臋 prac膮 z m艂odzie偶膮. Na moje sylwestrowe i
wielkanocne kursy przyje偶d偶a艂o ponad 250 os贸b -m艂odzie偶 i doro艣li. Jedn膮
trzeci膮 z nich stanowili m艂odzi m臋偶czy藕ni. Du偶o z nimi rozmawia艂em. Mia艂em
wra偶enie, 偶e na te kursy nie przyje偶d偶ali silni m臋偶czy藕ni, lecz raczej
cierpi膮cy na brak poczucia w艂asnej warto艣ci, zablokowani i niejednokrotnie
bliscy depresji. Na kursach szukali drogi w艂asnego rozwoju, sposobu
lepszego kszta艂towania swojego 偶ycia. Duchowa droga stanowi艂a dla nich
obietnic臋 tego, 偶e stan膮 si臋 spokojniejsi wewn臋trznie. Szukali duchowo艣ci,
kt贸ra ich uspokoi, a nie wyzwoli w nich si艂臋 i sk艂oni do podejmowania
wyzwa艅. Agresywni m臋偶czy藕ni, chc膮cy zmienia膰 艣wiat, rzadko interesuj膮 si臋
duchowo艣ci膮 i raczej nie pojawiaj膮 si臋 na takich kursach. Ko艣ci贸艂 tak偶e nie
jest dla nich zbyt poci膮gaj膮cy. A przecie偶 Ko艣ci贸艂 potrzebuje m臋偶czyzn
aktywnych. I odwrotnie: m臋偶czyznom silnym dobrze zrobi艂aby duchowo艣膰,
dzi臋ki kt贸rej mogliby do艣wiadczy膰 swojej prawdziwej istoty. Ale ci
m臋偶czy藕ni szukaj膮 duchowo艣ci, kt贸ra odpowiada ich m臋sko艣ci, kt贸ra budzi w
nich ich energi臋 i prowadzi ich tam, gdzie warto jej u偶y膰. Biblia opowiada
nam o silnych m臋偶czyznach. Nie s膮 to postacie podobne do duchowych guru. S膮
to ludzie pokazani tak, jak naprawd臋 偶yli, wraz z pope艂nianymi przez nich
b艂臋dami i grzechami. Ale przy tym szli swoj膮 drog膮 przed Bogiem i z Bogiem.
Udawali si臋 w uci膮偶liw膮 drog臋 stawania si臋 m臋偶czyzn膮.
W tej ksi膮偶ce chc臋 pokaza膰 18 postaci biblijnych m臋偶czyzn, kt贸rzy mog膮
doda膰 si艂 dzisiejszemu m臋偶czy藕nie. Kiedy przygl膮dam si臋 tym postaciom,
czuj臋, jak wiele energii w nich tkwi艂o. Ka偶dy z nich szed艂 indywidualn膮
drog膮. 呕aden z nich na pocz膮tku swojej drogi nie by艂 doskona艂y. Ka偶dy
musia艂 si臋 uczy膰 na w艂asnych b艂臋dach i do艣wiadcza艂 swoich ciemnych stron.
Mimo to ci m臋偶czy藕ni s膮 dla mnie wzorami. Wielu psycholog贸w ubolewa nad
tym, 偶e w dzisiejszych czasach nie ma m臋skich autorytet贸w. Nie s膮 nimi
politycy, gwiazdorzy filmowi ani sportowcy. Mam nadziej臋, 偶e ka偶dy
m臋偶czyzna odkryje w tych 18 postaciach wzorce dla siebie. Na pewno nie
odnajdzie si臋 we wszystkich. Ksi膮偶ka przedstawia biblijne postacie tylko z
tej perspektywy, kt贸ra wydawa艂a mi si臋 najwa偶niejsza i na tej podstawie
przypisuj臋 j膮 do odpowiedniego archetypu. Kolejno艣膰 przedstawiania postaci
jest zwi膮zana z chronologi膮 biblijn膮. Czytelnik mo偶e jednak czyta膰 ksi膮偶k臋
w innej kolejno艣ci - tj. wed艂ug postaci, kt贸re go najbardziej interesuj膮.
Jeden czytelnik woli zacz膮膰 od "dzikiego cz艂owieka", jakim by艂 Jan
Chrzciciel, albo od walecznego Samsona. Inny woli zacz膮膰 od kochanka. Od
indywidualnej sytuacji zale偶y to, jaki m臋偶czyzna ze swoim archetypem w tej
chwili najbardziej do mnie przemawia.
Archetypowe obrazy wed艂ug C. G. Junga maj膮 t臋 zdolno艣膰, 偶e dzi臋ki nim
spotykamy si臋 z potencja艂em, kt贸ry w nas tkwi. Poruszaj膮 nas, dzi臋ki czemu
dochodzimy coraz bli偶ej do istoty samych siebie. Ka偶dy archetypowy obraz ma
w sobie potencja艂 rozwoju. Ka偶dy z 18 archetyp贸w odnosi si臋 tak偶e do
kobiet. Tak偶e kobieta jest przyw贸dc膮. Jest kr贸low膮 i kobiet膮 dzik膮. Kobiety
uciele艣niaj膮 archetypy we w艂a艣ciwy sobie spos贸b. Po cz臋艣ci te same
archetypy pasuj膮 zar贸wno do m臋偶czyzn, jak i do kobiet. Jednak偶e kobiety
maj膮 w艂asne archetypy. Mam nadziej臋, 偶e kiedy艣 uda mi si臋 - razem z siostr膮
- napisa膰 ksi膮偶k臋 przeznaczon膮 tylko dla kobiet.
呕adnego m臋偶czyzny nie da si臋 okre艣li膰 wed艂ug jednego archetypu. Ka偶dy ma
r贸偶ne do艣wiadczenia w swoim 偶yciu. W ka偶dym archetyp kszta艂tuje si臋 i
rozwija w inny spos贸b. Dlatego wa偶ne dla mnie jest to, by ka偶dej z
biblijnych postaci przyjrze膰 si臋 w kontek艣cie jej historii 偶ycia i rozwoju.
Bardzo pomocny jest fakt, 偶e Biblia nie opisuje doskona艂ych m臋偶czyzn. We
wszystkich wielkich bezlito艣nie odkrywa ich s艂abo艣ci i ciemne strony. To
jest pocieszaj膮ce dla czytelnika, bo m臋偶czy藕ni w Biblii nie s膮 wolni od
konflikt贸w ani zagro偶e艅. Ci膮gle popadaj膮 w pu艂apk臋 w艂asnych sk艂onno艣ci albo
ulegaj膮 pokusie dostosowania si臋 do otoczenia. M臋偶czyzna kszta艂tuje si臋
w艂a艣nie w tym byciu raz na g贸rze, raz na dole, w do艣wiadczaniu si艂y i
s艂abo艣ci, jasnych i ciemnych stron, mi艂o艣ci i nienawi艣ci. On szuka
konfliktu i walki. Nie znosi zbyt pewnych dr贸g. Biblia pokazuje nam drogi
stawania si臋 m臋偶czyzn膮, kt贸re s膮 pe艂ne niebezpiecze艅stw i przyg贸d. A ja mam
nadziej臋, 偶e te drogi przem贸wi膮 do m臋偶czyzn i wzbudz膮 tkwi膮c膮 w nich
energi臋.



1. Adam: m臋偶czyzna i kobieta

Adam pierwotnie nie oznacza艂 m臋偶czyzny tylko cz艂owieka. B贸g uformowa艂
cz艂owieka z prochu ziemi. Adam pochodzi od "adama" (gleba, ziemia).
Cz艂owiek ma zatem bardzo 艣cis艂y zwi膮zek z ziemi膮. Powsta艂 z ziemi i przez
艣mier膰 wr贸ci do ziemi. Ale do ziemi dosz艂o jeszcze tchnienie 偶ycia, kt贸re
B贸g tchn膮艂 w nozdrza Adama. A zatem jednocze艣nie jest co艣 Boskiego w
cz艂owieku. Pismo 艢wi臋te podaje dwa opisy stworzenia. Pierwszy z nich
znajduje si臋 w 2. rozdziale Ksi臋gi Rodzaju. Wed艂ug niego, B贸g najpierw
stworzy艂 ziemi臋, ale ta nie rodzi艂a jeszcze owoc贸w. Wtedy B贸g uformowa艂 z
ziemi cz艂owieka i tchn膮艂 w jego nozdrza tchnienie 偶ycia, "wskutek czego
sta艂 si臋 cz艂owiek istot膮 偶yw膮" (Rdz 2, 7). Potem B贸g zasadzi艂 ogr贸d dla
cz艂owieka, 偶eby ten m贸g艂 cieszy膰 si臋 z drzew i ich owoc贸w. Jednocze艣nie
otrzyma艂 on zadanie uprawiania tego ogrodu. Jednak cz艂owiek czu艂 si臋
samotny. B贸g stworzy艂 wi臋c wszelkie zwierz臋ta i przyprowadzi艂 je do
cz艂owieka. Ten nazwa艂 je wszystkie, "ale nie znalaz艂a si臋 pomoc odpowiednia
dla m臋偶czyzny" (Rdz 2, 20). Wtedy B贸g z 偶ebra Adama stworzy艂 kobiet臋. O
niej to Adam powiedzia艂: "Ta dopiero jest ko艣ci膮 z moich ko艣ci i cia艂em z
cia艂a mego! Ta b臋dzie si臋 zwa艂a niewiast膮 (iszsza), bo ta z m臋偶czyzny (isz)
zosta艂a wzi臋ta. Dlatego to m臋偶czyzna opuszcza ojca swego i matk臋 swoj膮 i
艂膮czy si臋 ze sw膮 偶on膮 tak 艣ci艣le, 偶e staj膮 si臋 jednym cia艂em.
Chocia偶 m臋偶czyzna i jego 偶ona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie
wstydu" (Rdz 2, 23-25).
W tej historii fascynuje mnie zwi膮zek m臋偶czyzny i kobiety. Obydwoje tworz膮
wewn臋trzn膮 jedno艣膰. M臋偶czyzna t臋skni za kobiet膮. Dociera do pe艂ni samego
siebie dopiero w dobrej relacji z kobiet膮. M臋偶czyzna i kobieta uzupe艂niaj膮
si臋 nawzajem. W tej ksi膮偶ce pisz臋 tylko o m臋偶czyznach. Ale nie mog臋 o nich
pisa膰, nie uwzgl臋dniaj膮c ich relacji z kobietami. W historii Adama i Ewy
wida膰 wyra藕nie nie tylko ich wewn臋trzn膮 jedno艣膰 i przynale偶no艣膰, lecz tak偶e
przyczyny walki mi臋dzy p艂ciami, kt贸ra przewija si臋 przez ca艂膮 histori臋
ludzko艣ci. M臋偶czyzna najwyra藕niej staje si臋 w pe艂ni m臋偶czyzn膮 dopiero
wtedy, gdy uzna kobiet臋 za r贸wn膮 sobie i kiedy pozwoli jej si臋 inspirowa膰.
Jest do tego zdolny tylko w贸wczas, gdy ma kontakt z kobiet膮 w sobie, z
anima - kobiec膮 stron膮 ludzkiej duszy, jak j膮 nazywa C. G. Jung.
Adam i Ewa s膮 nadzy, ale nie wstydz膮 si臋 siebie nawzajem. Maj膮 dla siebie
szacunek i nie kryj膮 si臋 przed sob膮. Nie musz膮 udowadnia膰 si艂y, imponowa膰
sobie ani si臋 wzajemnie obwinia膰. Ale ten harmonijny stan nie trwa d艂ugo.
Biblia opowiada s艂ynn膮 histori臋 o w臋偶u, kt贸ry skusi艂 Ew臋. W膮偶 nalega, aby
Ewa zjad艂a owoce z drzewa, z kt贸rego B贸g zabroni艂 im je艣膰. To stary temat,
kt贸ry pojawia si臋 w wielu ba艣niach. Kobiecie nie wolno wchodzi膰 do jakiego艣
pomieszczenia i w艂a艣nie ten zakaz kusi j膮, 偶eby wej艣膰, co powoduje
nieszcz臋艣cie. Ale w bajkach motyw przekroczenia zakazu jest traktowany jako
krok w kierunku rozwoju wydarze艅.
Biblia opisuje w ten spos贸b nie post臋p, ale cofanie si臋. Ewa "zerwa艂a zatem
z niego owoc, skosztowa艂a i da艂a swemu m臋偶owi, kt贸ry by艂 z ni膮, a on zjad艂.
A wtedy otworzy艂y si臋 im obojgu oczy i poznali, 偶e s膮 nadzy; spletli wi臋c
ga艂膮zki figowe i zrobili sobie przepaski. Gdy za艣 m臋偶czyzna i jego 偶ona
us艂yszeli kroki Pana Boga przechadzaj膮cego si臋 po ogrodzie w porze,
kiedy by艂 powiew wiatru, skryli si臋 przed Panem Bogiem w艣r贸d drzew ogrodu"
(Rdz 3, 6-8). R贸偶nie mo偶na interpretowa膰 t臋 histori臋. Patrz膮c od strony
psychologicznej, przekonuj膮ca jest dla mnie interpretacja C. G. Junga,
kt贸ry uwa偶a zjedzenie owoc贸w z drzewa poznania za akt u艣wiadomienia. A
zatem jest to dla Adama i Ewy konieczny krok na drodze ku stawaniu si臋
cz艂owiekiem. Cz艂owiek wytr膮ca si臋 z rajskiego stanu i poznaje swoje jasne i
ciemne strony. Od tej chwili jest zdolny do rozr贸偶niania dobra i z艂a.
W tej historii najbardziej interesuj膮ce jest to, 偶e m臋偶czyzna spycha w艂asn膮
win臋 na kobiet臋 i kryje si臋 przed ni膮 i przed Bogiem. Wed艂ug mnie, tu le偶y
przyczyna odwiecznego konfliktu mi臋dzy p艂ciami, kt贸ra trwa do dzisiaj -
mimo u艣wiadomienia i r贸wnouprawnienia. B贸g zapyta艂 Adama: "Gdzie jeste艣?"
(Rdz 3,9). Adam odpowiedzia艂: "Us艂ysza艂em Tw贸j g艂os w ogrodzie,
przestraszy艂em si臋, bo jestem nagi, i ukry艂em si臋" (Rdz 3, 10). Adam boi
si臋 pokaza膰 Bogu i kryje si臋 przed nim. Przez to m贸wi o czym艣 bardzo
wa偶nym, co go dotyczy. M臋偶czyznom trudno jest znie艣膰 prawd臋 o sobie samych
i pokaza膰 j膮 Bogu. Ch臋tniej kryj膮 si臋 za swoj膮 fasad膮. Pytanie Boga jest
dzisiaj bardziej aktualne ni偶 kiedykolwiek. Ka偶dy m臋偶czyzna powinien
pozwoli膰 na to, by B贸g zada艂 mu to pytanie: "Gdzie jeste艣? Czy jeste艣 przy
sobie? Czy naprawd臋 jeste艣 sob膮? Gdzie s膮 twoje my艣li? Czy mo偶esz wytrzyma膰
ze sob膮 takim, jaki jeste艣?". M臋偶czyzna mo偶e sta膰 si臋 prawdziwy tylko
wtedy, gdy zadaje sobie te pytania. Dla mnie to pytanie Boga jest
decyduj膮c膮 kwesti膮 w m臋skiej inicjacji, w 膰wiczeniu si臋 w byciu m臋偶czyzn膮.
Musz臋 zadawa膰 sobie pytanie, gdzie jestem, jaki jestem i kim jestem. Musz臋
przesta膰 si臋 kry膰. Tylko wtedy, gdy si臋 odwa偶臋 wyrazi膰 zgod臋 na moj膮
nago艣膰, przyj膮膰 siebie takiego, jaki teraz jestem - rozdarty, silny i
s艂aby, pe艂en nami臋tno艣ci, a jednocze艣nie tch贸rzliwy i robi膮cy uniki -
dojrzej臋 do bycia m臋偶czyzn膮 w pe艂ni.
Kiedy B贸g zapyta艂 Adama, czy zjad艂 zakazany owoc, Adam zepchn膮艂 win臋 na
Ew臋: "Niewiasta, kt贸r膮 postawi艂e艣 przy mnie, da艂a mi owoc z tego drzewa i
zjad艂em" (Rdz 3, 12). R贸wnie偶 ta cecha jest charakterystyczna dla
niekt贸rych m臋偶czyzn. Wypieraj膮 si臋 w艂asnej winy, zrzucaj膮c j膮 na innych. W
ko艅cu Adam przypisuje win臋 samemu Bogu. To przecie偶 On da艂 mu kobiet臋. On
sam nic na to nie poradzi. A zatem broni si臋 przed wzi臋ciem
odpowiedzialno艣ci za swoje dzia艂anie. M臋偶czyzna t臋skni za kobiet膮. Ale
najwyra藕niej ma tak偶e zakodowany w sobie l臋k przed ni膮. Dlatego musi
przypisywa膰 jej win臋, gdy co艣 w nim zaczyna szwankowa膰. M臋偶czyzna odczuwa
t臋sknot臋 za kobiet膮. Sam w sobie jest jedno艣ci膮 dopiero w贸wczas, gdy
stanowi jedno cia艂o z kobiet膮. A jednocze艣nie w relacji z kobiet膮
do艣wiadcza rozdarcia wewn臋trznego. To rozdarcie sk艂ania go do uwa偶ania jej
za winn膮.
Ju偶 w tym kr贸tkim opowiadaniu pobrzmiewa d艂uga historia walki p艂ci,
przewijaj膮ca si臋 przez ca艂膮 histori臋 ludzko艣ci. Na przemian fascynacja i
przypisywanie winy, walka o w艂adz臋, zranienia i obawy przed sob膮 nawzajem
tworz膮 relacj臋 m臋偶czyzny i kobiety. W procesie stawania si臋 m臋偶czyzn膮 wa偶ne
jest to, by m臋偶czyzna przezwyci臋偶a艂 nieu艣wiadomiony l臋k przed kobiet膮 i
pogodzi艂 si臋 ze swoj膮 anima. C. G. Jung postrzega integracj臋 anima jako
decyduj膮cy krok w rozwoju m臋偶czyzny i jednocze艣nie decyduj膮cy krok w
kierunku zaprzestania przenoszenia swoich problem贸w na kobiet臋 i obwiniania
jej za nie.
Wed艂ug opisu stworzenia, z 1. rozdzia艂u Ksi臋gi Rodzaju, B贸g powo艂a艂
cz艂owieka do istnienia sz贸stego dnia. "A wreszcie B贸g rzek艂: "Uczy艅my
cz艂owieka na Nasz obraz, podobnego Nam". (...) Stworzy艂 wi臋c B贸g cz艂owieka
na sw贸j obraz, na obraz Bo偶y go stworzy艂: stworzy艂 m臋偶czyzn臋 i niewiast臋"
(Rdz 1, 26-27). A zatem cz艂owiek w swojej dwoisto艣ci, jako m臋偶czyzna i
kobieta, jest obrazem Boga. Greccy Ojcowie Ko艣cio艂a du偶o uwagi po艣wi臋cili
tym dw贸m wersom z Ksi臋gi Rodzaju: 1, 26 i 1, 27. Przet艂umaczyli u偶yte w tym
opisie hebrajskie s艂owa oznaczaj膮ce obraz, odbicie, kopi臋 i podobie艅stwo
(selem i demut), na sw贸j j臋zyk za pomoc膮 poj臋膰 "eikon" (obraz) i
"homoiosis" (podobie艅stwo, por贸wnanie) i stworzyli w艂asn膮 teologi臋 na ten
temat. Cz艂owiek zosta艂 stworzony pierwotnie na obraz Boga. Jego zadanie
polega na tym, by stawa膰 si臋 coraz bardziej podobnym do Boga. Poj臋cie
podobie艅stwa opisuje wi臋c cel cz艂owieka. Cz艂owiek powinien na艣ladowa膰 Boga
i stawa膰 si臋 takim, jaki jest B贸g. To jest w艂a艣ciwe powo艂anie cz艂owieka. W
tym jest dla mnie widoczna istotna cecha m臋偶czyzny. Ka偶dy m臋偶czyzna jest
podobny do Stw贸rcy. Jego zadanie polega na tym, 偶eby stawa艂 si臋 coraz
bardziej podobny do Boga. Jednocze艣nie z tych zda艅 z Ksi臋gi Rodzaju (1)
wynika dla mnie jednoznacznie, 偶e m臋偶czyzna mo偶e si臋 stawa膰 podobny do Boga
tylko wtedy, gdy wyja艣ni swoj膮 relacj臋 z kobiet膮 i tak j膮 ukszta艂tuje, jak
pierwotnie zaplanowa艂 to B贸g: nie podporz膮dkowanie, ale taka sama warto艣膰,
nie pogarda, lecz szacunek, nie wyst臋powanie przeciwko sobie, ale bycie ze
sob膮, nie podzia艂, tylko stawanie si臋 jedno艣ci膮.
Chc臋 zaj膮膰 si臋 tylko jednym aspektem bycia m臋偶czyzn膮, kt贸ry wydaje mi si臋
wa偶ny w tym opisie stworzenia. W swoim odniesieniu do kobiety m臋偶czyzna
czuje si臋 zawsze istot膮 seksualn膮. Nie mog臋 pisa膰 o stawaniu si臋 m臋偶czyzn膮,
pomijaj膮c m臋sk膮 seksualno艣膰. M臋偶czy藕ni nie dowierzaj膮 Ko艣cio艂owi, 偶e mo偶e
im pom贸c w kszta艂towaniu ich seksualno艣ci. Zbyt cz臋sto do艣wiadczali tego,
偶e w Ko艣ciele 藕le si臋 m贸wi o seksualno艣ci albo 偶e Ko艣ci贸艂 chcia艂by jak
najbardziej j膮 ograniczy膰. M臋偶czy藕ni chcieliby otwarcie rozmawia膰 o swojej
seksualno艣ci. Nienawidz膮 moralizowania, kt贸re cz臋sto wkrada si臋 do
ko艣cielnych pogl膮d贸w na ten temat. Tymczasem Biblia m贸wi
w spos贸b nieskr臋powany o m臋skiej seksualno艣ci. J臋zyk biblijny nie jest
nasycony rzymsk膮 moralno艣ci膮 seksualn膮.
U Adama seksualno艣膰 wyra偶a si臋 w jego t臋sknocie za tym, by sta膰 si臋 jednym
cia艂em z kobiet膮. M臋偶czyzna i kobieta s膮 nadzy, ale nie wstydz膮 si臋 siebie.
Adam ma wi臋c zdrowy stosunek do swojej seksualno艣ci. Dopiero po historii z
zerwanym owocem zaczyna si臋 wstydzi膰 swojej nago艣ci. Tutaj wida膰
ambiwalentny stosunek wielu m臋偶czyzn do w艂asnej seksualno艣ci. Z jednej
strony niekt贸rzy m臋偶czy藕ni nieustannie kr臋c膮 si臋 wok贸艂 swojej potencji.
Ci膮gle musz膮 przechwala膰 si臋 swoimi przygodami seksualnymi. Ale za tymi
przechwa艂kami kryje si臋 przede wszystkim g艂臋boka niepewno艣膰 co do swojej
seksualno艣ci. Kiedy m臋偶czy藕ni s膮 w swoim gronie, czasami udaje im si臋
szczerze porozmawia膰 na ten temat. M艂odzi m臋偶czy藕ni nie wiedz膮, co zrobi膰 z
nadmiern膮 energi膮 seksualn膮. Odbieraj膮 seksualno艣膰 jako 藕r贸d艂o si艂y i
ch臋ci. Ale ich wychowanie cz臋sto nie pozwala im na to, by 偶y膰 t膮 energi膮.
Seksualno艣膰 jest czym艣, o czym nie m贸wi si臋 g艂o艣no i otwarcie. Tymczasem
m臋偶czy藕ni potrzebuj膮 wymiany do艣wiadcze艅 na temat seksualno艣ci. Je艣li maj膮
tak膮 mo偶liwo艣膰, to nabieraj膮 odwagi, by powiedzie膰 o swoich obawach
zwi膮zanych z seksualno艣ci膮 - 偶e nie s膮 wystarczaj膮co dobrzy, 偶eby sprosta膰
oczekiwaniom kobiety. Albo m贸wi膮 o swoich problemach z masturbacj膮. Mimo
u艣wiadomienia cz臋sto nie wiedz膮, co z tym zrobi膰. Wed艂ug statystyk 98%
m臋偶czyzn praktykuje samogwa艂t - jedni cz臋艣ciej, drudzy rzadziej. A mimo to
nie maj膮 odwagi o tym m贸wi膰. Dla jednych jest to zwi膮zane z poczuciem winy,
dla innych oznacza przyznanie si臋 do tego, 偶e relacja z kobiet膮 nie daje im
ca艂kowitego spe艂nienia ich seksualno艣ci. Wa偶ne jest, by przyjrze膰 si臋
samogwa艂towi jako pr贸bie radzenia sobie z w艂asn膮 seksualno艣ci膮. Dopiero
wtedy mo偶na zacz膮膰 rozmawia膰 o tym, czy nie ma innych sposob贸w obchodzenia
si臋 z w艂asn膮 seksualno艣ci膮. Im starsi m臋偶czy藕ni, tym cz臋艣ciej odkrywaj膮 oni
tw贸rczo艣膰 jako inny kana艂, w kt贸ry mo偶na skierowa膰 swoj膮 seksualno艣膰. Dla
innych jest to duchowo艣膰, w kt贸r膮 wp艂ywa ich seksualno艣膰. Dla Zygmunta
Freuda seksualno艣膰 jest wa偶nym impulsem dla rozwoju kultury. Seksualno艣膰
jest zawsze drog膮, na kt贸rej mo偶na do艣wiadczy膰 swojego cia艂a, spotka膰 si臋
ze swoim cia艂em, odczuwa膰 siebie wszystkimi zmys艂ami. Seksualno艣膰 jest
tak偶e 藕r贸d艂em, z kt贸rego wyp艂ywa erotyczna si艂a, by p艂yn膮膰 dalej we
wszystkich relacjach. Ona chroni przed nudnymi relacjami. Wnosi 偶ywotno艣膰,
witalno艣膰 i koloryt. P艂ynie tam, gdzie chce, i pozwala cieszy膰 si臋 erosem,
kt贸ry pojawia si臋 mi臋dzy partnerami. Dla m臋偶czyzny wa偶na jest konfrontacja
z w艂asn膮 seksualno艣ci膮. M臋偶czyzna musi sobie jasno u艣wiadomi膰, czy jest
hetero- czy homoseksualist膮. Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni s膮 biseksualni.
U艣wiadomienie sobie w艂asnej seksualno艣ci jest decyduj膮ce dla zaakceptowania
siebie jako m臋偶czyzny. Wa偶ne jest, by艣my od艂o偶yli na bok wszelkie oceny.
Ka偶dy m臋偶czyzna, niezale偶nie od tego, czy hetero-czy homoseksualista, ma
swoj膮 warto艣膰 i swoje mocne strony, a tak偶e s艂abo艣ci. M臋偶czy藕ni
homoseksualni w ostatnich latach intensywniej poszukuj膮 swojej to偶samo艣ci
ni偶 m臋偶czy藕ni heteroseksualni. Zamiast usprawiedliwia膰 - jak to jest
praktykowane w niekt贸rych kr臋gach spo艂ecznych - ciesz膮 si臋 swoj膮 m臋sko艣ci膮.
S膮 艣wiadomi swojego cia艂a i wyra偶aj膮 siebie i swoj膮 istot臋 we w艂asnym
ciele. Cz臋sto maj膮 rozwini臋ty zmys艂 estetyczny i s膮 bardzo otwarci na
duchowo艣膰. Pisz膮c w tej ksi膮偶ce o byciu m臋偶czyzn膮, mam na my艣li m臋偶czyzn
hetero- i homo-seksualnych. Przy tym jestem 艣wiadomy tego, 偶e wielu
homoseksualist贸w czuje si臋 zranionych przez Ko艣ci贸艂. Cz臋sto s艂ysz膮, 偶e
homoseksualizm jest sprzeczny z natur膮. Przyczyna homoseksualizmu mo偶e by膰
r贸偶na: mo偶e tkwi膰 w wychowaniu, w zbyt silnym zwi膮zku emocjonalnym z matk膮
albo w genetycznych uwarunkowaniach. Ostatecznie nigdy nie mo偶na
stwierdzi膰, dlaczego m臋偶czyzna albo kobieta s膮 homoseksualistami.
Decyduj膮ce jest to, w jaki spos贸b homoseksualista odnosi si臋 do swoich
sk艂onno艣ci i czy zrobi wszystko, co w jego mocy, by wynik艂o z tego co艣
dobrego. Oznacza to tak偶e, 偶e stara si臋 prze偶ywa膰 sw贸j homoseksualizm w
spos贸b godny cz艂owieka.
W raju Adam i Ewa nie wstydz膮 si臋 przed sob膮 swojej nago艣ci. Po tym, jak
zgrzeszyli, poznaj膮, 偶e s膮 nadzy. Adam ukrywa si臋 ze strachu przed Bogiem.
Ze wstydu oboje robi膮 sobie przepaski z li艣ci figowych. Na temat wstydu
wiele cennych rzeczy napisali przede wszystkim psychologowie. Wstyd oznacza
nie艣mia艂o艣膰 przed pokazaniem si臋 takim, jakim si臋 jest. Istotnym aspektem
wstydu jest wstyd seksualny. Cz艂owiek kr臋puje si臋 swojej nago艣ci i chcia艂by
j膮 przykry膰. Wstyd zawsze jest zwi膮zany z potrzeb膮 ochrony. Chronimy si臋
przed po偶膮dliwym wzrokiem innych. Ale wstyd jest tak偶e oznak膮 tego, 偶e nie
zaakceptowali艣my siebie w swojej nago艣ci. Chcemy si臋 ukry膰 przed sob膮
samym, przed Bogiem i przed innymi. Kiedy m臋偶czy藕ni pozb臋d膮 si臋 wstydu
przed sob膮 nawzajem i poka偶膮 si臋 takimi, jakimi s膮, w贸wczas powstaje du偶e
zaufanie. Wtedy mog膮 si臋 zgodzi膰 na siebie takich, jakimi s膮. Nie
potrzebuj膮 si臋 ubiera膰 w stroje, kt贸re s艂u偶膮 wy艂膮cznie imponowaniu innym.
Zyskuj膮 odwag臋 pokazania si臋 ze swoj膮 wra偶liwo艣ci膮 na zranienia.
Seksualno艣膰 przy ca艂ym swoim pi臋knie i fascynacji wi膮偶e si臋 tak偶e ze
zranieniami. Kiedy kto艣 stroi sobie 偶arty z seksualno艣ci drugiej osoby,
rani j膮 bardzo dotkliwie. Spotka艂em si臋 z takimi grupami m臋skimi, w kt贸rych
bardzo szczerze rozmawiano o seksualno艣ci i traktowano siebie nawzajem z
wielkim szacunkiem. Wtedy mo偶na by艂o do艣wiadczy膰 czego艣 podobnego do
sytuacji w raju. Wszyscy, "chocia偶 byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie
wstydu" (Rdz 2, 25).
Biologia m臋skiej seksualno艣ci ma bardzo du偶e znaczenie. M臋偶czyzna jest tym,
kt贸ry nosi w sobie nasienie. Nasienie d膮偶y do tego, by wyp艂yn膮膰 i sp艂odzi膰
dziecko. M臋偶czyzna istotnie jest tw贸rczy. Jego seksualno艣膰 jest tw贸rcz膮
energi膮. M臋偶czyzna chce zosta膰 ojcem w sensie biologicznym i chce sp艂odzi膰
dziecko albo czyni to w spos贸b duchowy. Erik Ericson m贸wi o
"generatywno艣ci" (sile p艂odzenia). M臋偶czyzna dopiero wtedy czuje si臋 dobrze
w swojej sk贸rze, gdy co艣 z niego wyjdzie. Dla mnie pisanie jest t膮
dziedzin膮, kt贸ra umo偶liwia mi wyp艂yni臋cie tw贸rczej energii. Dla innych
b臋dzie to malarstwo albo praca spo艂eczna. Bez "fallicznej energii"
m臋偶czyzna staje si臋 statyczny. Nic od niego nie wychodzi. 呕eby sta膰 si臋
m臋偶czyzn膮, musz臋 si臋 nauczy膰 w dobry spos贸b obchodzi膰 si臋 ze swoj膮
seksualno艣ci膮. Ten proces odbywa si臋 zawsze przez pope艂nianie b艂臋d贸w i
pomy艂ek. Musz臋 znale藕膰 swoj膮 indywidualn膮 drog臋, na kt贸rej naucz臋 si臋
integrowa膰 moj膮 seksualno艣膰 z moj膮 koncepcj膮 偶ycia. Nie chodzi tu o to, by
che艂pi膰 si臋 swoj膮 seksualno艣ci膮. Za tym najcz臋艣ciej kryje si臋 ogromne
poczucie niepewno艣ci. Jean Vanier, za艂o偶yciel Arki, wsp贸lnoty 偶ycia, kt贸r膮
tworz膮 ludzie sprawni i niepe艂nosprawni, powiedzia艂 kiedy艣 do Roberta
Rohra, 偶e zrozumia艂, "i偶 praktycznie ka偶dy cz艂owiek 偶yj膮cy w zachodnim
艣wiecie cierpi na dwa podstawowe problemy: zaburzenia seksualne i g艂臋boko
zakorzeniony problem braku autorytetu" (Rohr, Dziki cz艂owiek, 1959).
Przypuszczalnie problemy te s膮 ze sob膮 zwi膮zane. Poniewa偶 wielu m臋偶czyzn
nie zosta艂o w odpowiedni spos贸b wprowadzonych przez w艂asnych ojc贸w w swoj膮
seksualno艣膰, teraz nie wiedz膮, jak si臋 z ni膮 obchodzi膰. Mi臋dzy nimi a ich
ojcami nie powsta艂a rzeczywista relacja. M臋偶czy藕ni, kt贸rzy nosz膮 w sobie
ran臋 spowodowan膮 brakiem ojca, maj膮 problemy z autorytetami. Rozmawia艂em z
wieloma m臋偶czyznami, kt贸rzy dokonali wielkich rzeczy. W szczerej rozmowie
zawsze w ko艅cu pojawi si臋 temat seksualno艣ci. Jest ona dla m臋偶czyzn czym艣
fascynuj膮cym. Ale jednocze艣nie jest ona czym艣 bardzo kruchym. Cz臋sto nie
wygl膮da tak, jak by艣my sobie tego 偶yczyli. Je艣li potrafimy o tym szczerze
ze sob膮 rozmawia膰, w贸wczas pojawia si臋 艣wiat艂o w seksualno艣ci ukrytej przed
nami samymi i innymi lud藕mi. I wtedy uczymy si臋 stosownie si臋 z ni膮
obchodzi膰.


2. Abraham: pielgrzym

Abraham jest uwa偶any za ojca wiary. Jego wiara objawia si臋 tym, 偶e jest
gotowy do porzucenia swojego kraju, krewnych i domu rodzinnego. To potr贸jne
wyj艣cie w 偶yciu zakonnym jest obrazem nie tylko drogi wiary, lecz tak偶e
drogi stawania si臋 cz艂owiekiem. Ten, kto chce dotrze膰 do swojej prawdziwej
istoty, musi porzuci膰 wszystkie zale偶no艣ci i zwi膮zki, w pierwszym rz臋dzie
zale偶no艣膰 od ojca i matki. Bez ojca i matki nie mo偶na w pe艂ni dojrze膰 do
bycia cz艂owiekiem, ale nie mo偶na te偶 si臋 nim sta膰, nie odrywaj膮c si臋 od
nich. Kto jako doros艂y ci膮gle jest zwi膮zany ze swoimi rodzicami, ten nigdy
nie b臋dzie 偶y艂 w艂asnym 偶yciem. Nie chodzi tu o zewn臋trzne oddzielenie w
postaci opuszczenia domu rodzinnego, lecz o wewn臋trzne uwolnienie od
uwewn臋trznionych postaci rodzic贸w. Je艣li syn jest nadal bardzo zwi膮zany z
matk膮, to nigdy nie odnajdzie swojej prawdziwej m臋sko艣ci. W relacji z
kobietami zawsze b臋dzie szuka艂 matki, kt贸ra go b臋dzie rozpieszcza艂a. Nie
jest zdolny do prawdziwego partnerstwa. M臋偶czyzna, kt贸ry musi udowadnia膰
ojcu, 偶e jest tak samo silny i potrafi osi膮gn膮膰 tyle samo, co on, nigdy nie
znajdzie swojej 艣cie偶ki 偶ycia. Zawsze b臋dzie tylko kopiowa艂 ojca i w ko艅cu
zostanie z niczym. Nie b臋dzie dla innych b艂ogos艂awie艅stwem. B臋dzie pr贸bowa艂
odreagowa膰 sw贸j "problem ojca" w pracy i w stosunkach z innymi. Nie b臋dzie
zdolny do prawdziwego spotkania z lud藕mi. B臋dzie ich wykorzystywa艂 do tego,
by prze偶y膰 do ko艅ca i odreagowa膰 sw贸j kompleks ojca.
Drugie wyj艣cie zakonnicy rozumiej膮 jako porzucenie uczu膰 z przesz艂o艣ci.
Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni idealizuj膮 swoje dzieci艅stwo. Marz膮 o 艣wi臋tach Bo偶ego
Narodzenia, kt贸re prze偶ywali w domu rodzinnym, o poczuciu bezpiecze艅stwa,
kt贸re mieli przy matce. S膮 ukierunkowani na przesz艂o艣膰. Ci膮gle t臋skni膮 za -
jak im si臋 wydaje - cudownym czasem dzieci艅stwa. Cz臋sto jako ojcowie chc膮
odtworzy膰 t臋 atmosfer臋 i s膮 rozczarowani, gdy dzieci nie doceniaj膮 ich
stara艅. Nawet je艣li jeste艣my wdzi臋czni naszym rodzicom za wspania艂e
dzieci艅stwo, musimy uwolni膰 si臋 zar贸wno od tego, co nas bola艂o, jak i od
tego, dzi臋ki czemu w przesz艂o艣ci czuli艣my si臋 szcz臋艣liwi. W przeciwnym
razie ca艂e 偶ycie strawimy na pr贸bie odtworzenia tych uczu膰. Nie b臋dziemy
otwarci na to, co czeka nas w naszym 偶yciu. Rozstanie z uczuciami z
przesz艂o艣ci oznacza, 偶e zostawiamy za sob膮 tak偶e zranienia, przestajemy
czyni膰 innych odpowiedzialnymi za nasze 偶ycie i przejmujemy
odpowiedzialno艣膰 za siebie samych. Tylko w ten spos贸b b臋dziemy zdolni do
tego, by 偶y膰 tera藕niejszo艣ci膮, tym, co przynosi dana chwila i podj膮膰
wyzwania, jakie stawia przed nami 偶ycie.
Po trzecie, m臋偶czyzna ma rozsta膰 si臋 z tym, co widzialne. Droga stawania
si臋 cz艂owiekiem jest tak偶e drog膮 duchow膮. Chodzi o to, by rozsta膰 si臋 ze
wszystkim, w czym si臋 zadomowi艂em i dobrze urz膮dzi艂em - z poczuciem
sukcesu, wi臋zami posiadania, dobr膮 opini膮, na kt贸r膮 sobie zapracowa艂em.
Nasze 偶ycie jest ci膮g艂ym byciem w ruchu. Nie mo偶emy si臋 zatrzyma膰 ani mocno
uchwyci膰 tego, co ju偶 osi膮gn臋li艣my. M臋偶czy藕ni ci膮gle znajduj膮 si臋 w
niebezpiecze艅stwie spoczywania na laurach albo trzymania si臋 kurczowo tego,
co zewn臋trzne, gdy trzeba p贸j艣膰 wewn臋trzn膮 drog膮. Kobiety o wiele bardziej
dopuszczaj膮 do siebie wewn臋trzny 艣wiat uczu膰. M臋偶czy藕ni
cz臋sto uwa偶aj膮, 偶e niepotrzebne im s膮 marzenia ani wewn臋trzne przeczucia.
Wystarczy, 偶e b臋d膮 dobrze funkcjonowa膰 na zewn膮trz. Ale takie
funkcjonowanie jest okupione wewn臋trznym zastojem. W pewnym momencie nie da
si臋 tak dalej 偶y膰. Kostniej膮, staj膮 si臋 twardzi i nie maj膮 mi艂osierdzia dla
siebie i innych.
Biblia nie przedstawia Abrahama jako idea艂u m臋偶czyzny. Pokazuje tak偶e jego
ciemne strony. Kiedy bajki albo mity przedstawiaj膮 bohatersk膮 drog臋
m臋偶czyzny, to ta droga prowadzi tak偶e do spotkania z jego w艂asnymi ciemnymi
stronami. I bohater cz臋sto zawodzi. Pope艂nia b艂臋dy. Biblia, opisuj膮c drog臋
dojrzewania Abrahama, zestawia ze sob膮 poszczeg贸lne sceny. W tych scenach
mo偶emy obserwowa膰 jego wewn臋trzny rozw贸j. Widzimy r贸偶norodne zagro偶enia, na
kt贸re nara偶ony jest Abraham. Jest on pielgrzymem, kt贸ry uczy si臋 na b艂臋dach
i pomy艂kach. W ten spos贸b staje si臋 prawzorem wiary i ojcem, o kt贸rym lud
Izraela ci膮gle opowiada i kt贸ry jest dla niego odniesieniem.
Ciemna strona jest widoczna u Abrahama przede wszystkim w jego stosunku do
偶ony Sary i jej s艂u偶膮cej Hagar. W tamtych czasach normalne i dozwolone by艂o
to, 偶e m臋偶czyzna mia艂 dwie 偶ony. Sara sama prosi Abrahama, 偶eby poszed艂 do
jej s艂u偶膮cej, poniewa偶 ona nie mo偶e mie膰 dzieci. Tu wy艂ania si臋 kolejny
problem: Sara - pani - jest kobiet膮 r贸wn膮 m臋偶owi urodzeniem. Hagar jest
s艂u偶膮c膮. Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni ch臋tniej 偶eni膮 si臋 z niewolnicami ni偶 z
paniami, boj膮 si臋, 偶e pani b臋d膮 musieli by膰 podlegli. Abraham wykorzystuje
swoj膮 偶on臋, przedstawiaj膮c j膮 w Egipcie jako swoj膮 siostr臋. Czyni to,
ryzykuj膮c, 偶e faraon zechce j膮 po艣lubi膰. Jak d艂ugo u偶ywa 偶ony do swoich
cel贸w, ta nie mo偶e obdarzy膰 go synem. Dopiero kiedy Abrahama odwiedzaj膮
trzej m臋偶czy藕ni I daj膮 mu poczucie bezpiecze艅stwa, staje si臋 on zdolny by
sp艂odzi膰 z Sar膮 syna. Sara nie wierzy, 偶e jest
to mo偶liwe. S膮dzi艂a, 偶e Abraham jest zbyt stary, by sp艂odzi膰 dziecko.
W dzisiejszych czasach jest to problem dla coraz wi臋kszej liczby m臋偶czyzn.
Biolodzy stwierdzili, 偶e nasienie m臋skie jest coraz mniej p艂odne. Wielu
m臋偶czyzn cierpi na impotencj臋. Abraham najpierw potrzebuje m臋skiej energii
trzech m臋偶czyzn, 偶eby sta膰 si臋 p艂odnym. Dlatego m臋偶czy藕ni potrzebuj膮
towarzystwa m臋偶czyzn, kt贸rzy ich umocni膮 i pomog膮 spotka膰 si臋 z w艂asn膮
si艂膮.
Na 偶yczenie Sary, Abraham wyp臋dza Hagar i jej syna Izmaela, kt贸rego z ni膮
sp艂odzi艂. Nie tylko ich nie wspiera, ale wyrz膮dza im krzywd臋. Jest zbyt
tch贸rzliwy, by przy nich trwa膰 i nie wyprze膰 si臋 ich. Ten, kto nauczy si臋
by膰 tylko pielgrzymem, nie potrafi by膰 odpowiedzialny za w艂asn膮 偶on臋 i
dzieci. Wskazuje na to - szokuj膮ca dla wielu - historia o ofierze Izaaka.
Abraham porzuci艂 i wyrzek艂 si臋 swojego syna Izmaela i w艂a艣nie zamierza
z艂o偶y膰 na o艂tarzu w ofierze swojego syna Izaaka. Ale Anio艂 Pa艅ski
powstrzymuje go przed uczynieniem tego. Obydwaj synowie cierpi膮 z powodu
opuszczenia przez ojca. Pielgrzym nie daje dzieciom oparcia, kt贸rego
potrzebuj膮. Ten, kto jest tylko w drodze, broni si臋 przed
odpowiedzialno艣ci膮 za rodzin臋 czy grup臋. Cz臋sto spotykam m臋偶czyzn, kt贸rzy
uwa偶aj膮, 偶e s膮 na duchowej drodze. Ale zupe艂nie nie zauwa偶aj膮, jak bardzo
nieodpowiedzialni s膮 wobec innych ludzi, kt贸rzy s膮 obok nich. To jest
ciemna strona pielgrzyma - to, 偶e od ci膮g艂ej w臋dr贸wki staje si臋 艣lepy na
potrzeby ludzi 偶yj膮cych u jego boku.
R贸偶nie mo偶na interpretowa膰 ofiarowanie Izaaka przez ojca. Jedna z
interpretacji m贸wi, 偶e to nie B贸g nakaza艂 Abrahamowi ofiarowanie syna, lecz
jego chory obraz Boga. Anio艂 Pa艅ski przeszkodzi艂 Abrahamowi w z艂o偶eniu syna
w ofierze. Nauczy艂 go innego obrazu Boga. Mo偶na t臋 scen臋 rozumie膰 tak偶e
jako scen臋 psychologiczn膮. Wtedy ta historia wyra偶a艂aby to, 偶e niekt贸rzy
ojcowie maj膮 tendencje do niszczenia swoich syn贸w. Ojciec czasami traktuje
swojego syna jak rywala w relacji do 偶ony, kt贸ra bardziej interesuje si臋
synem ni偶 m臋偶em. Mo偶e te偶 by膰 tak, 偶e syn przypomina ojcu o w艂asnych
niespe艂nionych marzeniach albo o wszystkim, co on sam w sobie st艂umi艂. Mo偶e
to prowadzi膰 do odrzucenia syna, kt贸re cz臋sto wyra偶a si臋 w fizycznej
przemocy wobec niego. Kiedy艣 pewien ch艂opiec opowiada艂 mi o tym, 偶e ojciec
by go zabi艂, gdyby nie interwencja matki. W mitach greckich znany jest
motyw niszczenia syna przez ojca. Kronos, Tytan o najwi臋kszej w艂adzy na
ziemi, sp艂odzi艂 ze swoj膮 siostr膮 Re膮 b贸stwa Olimpu: Zeusa, Hadesa,
Posejdona, Hesti臋, Demeter i Her臋. Zaraz po urodzeniu po艂yka艂 je wszystkie,
poniewa偶 ba艂 si臋 tego, 偶e zgodnie z proroctwem zostanie pozbawiony tronu
przez w艂asnego syna. Tylko Zeusa nie m贸g艂 po艂kn膮膰, poniewa偶 Rea u偶y艂a
podst臋pu i poda艂a mu kamie艅 owini臋ty w pieluszk臋. Patrz膮c z punktu widzenia
analizy psychologicznej wsp贸艂czesnego m臋偶czyzny, mo偶emy por贸wna膰 ofiar臋
Izaaka z greckim mitem. W tym kontek艣cie obawa przed zdetronizowaniem przez
w艂asnego syna popycha ojca do z艂o偶enia go w ofierze. Mit jest ci膮gle
aktualny. Tak偶e w dzisiejszych czasach niekt贸rzy ojcowie boj膮 si臋 tego, 偶e
zostan膮 zdetronizowani przez w艂asnych syn贸w, i dlatego nie s膮 w stanie ich
wspiera膰.
By膰 mo偶e gotowo艣膰 do z艂o偶enia Izaaka w ofierze jest r贸wnie偶 wyrazem tego,
偶e Abraham chcia艂 si臋 zem艣ci膰 na Sarze. To ona zmusi艂a Abrahama do
wyp臋dzenia jego syna Izmaela. Dlatego ojciec chce teraz z艂o偶y膰 w ofierze
ukochanego syna Sary. Znam wielu ojc贸w, kt贸rzy nie mog膮 艣cierpie膰
ukochanych synk贸w mam. Poniewa偶 nie s膮 m臋scy, ich ojcowie zwracaj膮 si臋
przeciwko nim. To jest jak z艂o偶enie w ofierze. Takim synom trudno jest
znale藕膰 swoj膮 m臋sk膮 to偶samo艣膰. W ten spos贸b jeszcze bardziej s膮 kierowani w
ramiona matki. Ale w ostatecznym rozrachunku jest to dla nich 艣mier膰 w
znaczeniu unicestwienia du偶ej cz臋艣ci pierwiastka m臋sko艣ci. Abraham jest
艣lepy - nie widzi tego, co zamierza zrobi膰. Najbardziej niebezpieczn膮
艣lepot膮, kt贸ra mo偶e zaw艂adn膮膰 m臋偶czyzn膮, jest religijne uzasadnianie swoich
b艂臋dnych czyn贸w. Abraham uwa偶a, 偶e to B贸g 偶膮da od niego tej ofiary. Bogiem
usprawiedliwia i zas艂ania swoj膮 agresj臋 wobec syna. Takie religijne
uzasadnienie swoich uprzedze艅 cz臋sto zauwa偶amy w relacji mi臋dzy ojcem i
synem. W takiej relacji ojciec uwa偶a, 偶e musi karci膰 swojego syna, bo taka
jest wola Bo偶a. W przeciwnym razie syn nie nauczy si臋 dyscypliny. Nie艂atwo
jest zapanowa膰 nad w艂asnymi interpretacjami poj臋膰 i zachowa艅 religijnych.
Czasami naprawd臋 potrzeba anio艂a, kt贸ry z艂apie ojca za r臋k臋 i przeszkodzi
mu w z艂o偶eniu ofiary z w艂asnego syna.
Abraham, porzucaj膮c swoj膮 ojczyzn臋, nie wyruszy艂 jeden tylko raz, na
pocz膮tku swojego powo艂ania. Musia艂 wyrusza膰 w drog臋 przez ca艂e swoje 偶ycie.
Musia艂 porzuca膰 obrazy siebie samego, kt贸re sam stwarza艂. Abraham by艂
dzielnym wojownikiem, ale gdy chodzi艂o o jego 偶ycie, stawa艂 si臋
wyrachowanym tch贸rzem. Wykorzystywa艂 nawet swoj膮 偶on臋, 偶eby tylko ochroni膰
siebie. Musia艂 rozsta膰 si臋 z obrazem swojej 偶ony (i w og贸le kobiet), jakie
sobie stworzy艂. M臋偶czyzna mo偶e dojrze膰 do m臋sko艣ci tylko wtedy, gdy uwolni
si臋 od infantylnych obraz贸w kobiety i zobaczy w niej r贸wnorz臋dn膮 partnerk臋.
Abraham musia艂 rozsta膰 si臋 z obrazami Boga, jakie sobie stworzy艂. B贸g nie
jest Bogiem 偶膮daj膮cym ofiary, lecz tym, kt贸ry pragnie naszego serca i
naszej mi艂o艣ci. Przede wszystkim B贸g nie chce ofiary z syna. Syn oznacza
tutaj nie tylko syna biologicznego, lecz tak偶e to, co nowe w m臋偶czy藕nie,
wewn臋trzne dziecko, to, co pierwotne i autentyczne, co chce si臋 w nim
przebi膰. 呕ebym m贸g艂 w pe艂ni sta膰 si臋 sob膮, musz臋 rozsta膰 si臋 z obrazem
Boga, kt贸ry wciska mnie w pewien okre艣lony schemat. Musz臋 rozsta膰 si臋 z
obrazem Boga skostnia艂ego i o twardym sercu, 偶eby prawdziwy B贸g 偶ycia mia艂
we mnie przestrze艅 i m贸g艂 kierowa膰 moim 偶yciem.
Abraham uciele艣nia dla mnie archetypowy obraz pielgrzyma. "Pielgrzym jest
archetypem zmian, figur膮 wyst臋puj膮c膮 w psychice, gdy nadchodzi czas
wyruszania w drog臋 i szukania nowego 艣wiata" (Arnold, 125). Pielgrzym
wyznaje, 偶e nie zna odpowiedzi na najwa偶niejsze pytania dotycz膮ce jego
偶ycia. Udaje si臋 na w臋dr贸wk臋, 偶eby znale藕膰 odpowied藕 na swoje w膮tpliwo艣ci.
Od czasu do czasu archetyp pielgrzyma ogarnia m臋偶czyzn臋. W贸wczas, tak jak
Abraham, porzuca on wszystko, co znane i swojskie. W 艣redniowieczu ruch
pielgrzymkowy by艂 niezwykle popularny. Wielu m臋偶czyzn udawa艂o si臋 na
pielgrzymk臋 do Santiago de Compostela. Pielgrzymka ta sta艂a si臋 tak wa偶na
dla wielu m臋偶czyzn, 偶e panowie zacz臋li zabrania膰 swoim poddanym
uczestniczenia w niej. Dzisiaj prze偶ywamy renesans pielgrzymowania. Na
drodze do grobu 艣w. Jakuba zn贸w pojawi艂o si臋 mn贸stwo m臋偶czyzn i kobiet z
wielu kraj贸w. Udaj膮 si臋 w drog臋, 偶eby zaspokoi膰 swoj膮 wewn臋trzn膮 t臋sknot臋.
M臋偶czyzna musi zetkn膮膰 si臋 z archetypem pielgrzyma i od czasu do czasu musi
si臋 uda膰 w drog臋, 偶eby pozostawi膰 za sob膮 to, co znane i ju偶 osi膮gni臋te. W
przeciwnym razie kostnieje wewn臋trznie, traci swoj膮 energi臋 na to, by
utrzyma膰 status quo i z l臋kiem czuwa膰 nad tym, 偶eby wszystko zosta艂o po
staremu. Do tego, 偶eby by膰 pe艂nym wigoru i si艂 witalnych, m臋偶czyzna
potrzebuje w sobie pielgrzyma. Tylko w ten spos贸b pozostaje w drodze,
zar贸wno wewn臋trznie, jak i zewn臋trznie. Nie bez przyczyny liczni autorzy
religijni opisywali duchow膮 drog臋 jako drog臋 pielgrzymowania. Ten, kto chce
duchowo pozosta膰 偶ywotny, musi si臋 uda膰 w drog臋 - pielgrzymowa膰 ku Bogu.
Nie posiada Boga. Wychodzi Bogu naprzeciw. W drodze do艣wiadczy, w w臋dr贸wce
pozna, przez znaki dokona przemiany, 偶eby B贸g m贸g艂 coraz pe艂niej w nim
zamieszka膰.
W臋dr贸wka albo bieg mo偶e by膰 dla m臋偶czyzny dobr膮 drog膮 do wewn臋trznego
uwolnienia od trosk i problem贸w, kt贸re go przygniataj膮 w pracy. Mo偶e on
uwolni膰 si臋 od przymusu, emocji, kt贸re go wzburzaj膮. Soren Kierkegaard
powiedzia艂, 偶e nie zna takiego smutku, od kt贸rego nie mo偶na by艂oby si臋
uwolni膰 w drodze. Jedni m臋偶czy藕ni wyruszaj膮 w drog臋 ku wolno艣ci, nie
ruszaj膮c si臋 z miejsca, medytuj膮c, i w ten spos贸b "odpuszczaj膮 sobie"
wszystko, rozstaj膮 si臋 z tym, do czego s膮 przywi膮zani. Inni wol膮 w臋dr贸wk臋.
Szukaj膮 ruchu, 偶eby wewn臋trznie pozosta膰 w drodze. Niezale偶nie od tego,
jaki spos贸b pielgrzymowania si臋 wybierze, decyduj膮ce jest to, 偶e jest si臋 w
drodze i zadaje si臋 pytanie: "Dok膮d idziemy? -Wci膮偶 do domu" - jak napisa艂
poeta niemiecki Novalis. Ale pielgrzym musi by膰 艣wiadomy swoich ciemnych
stron. W przeciwnym razie b臋dzie unika艂 odpowiedzialno艣ci za ludzi, kt贸rzy
zostali mu powierzeni. Wtedy wok贸艂 niego b臋d膮 tylko opuszczone i osierocone
dzieci.


3. Izaak: ten, kt贸ry nie mia艂 ojca

Izaak jest synem wielkiego Abrahama. Tacy ojcowie to m臋偶czy藕ni b臋d膮cy na
艣wieczniku, bardzo widoczni w 偶yciu publicznym, kt贸rzy rzadko bywaj膮 w
domu. Ich synowie czuj膮 si臋 tak, jakby nie mieli ojc贸w. Synom wielkich
ojc贸w zawsze jest ci臋偶ko. Z gazet dowiaduj膮 si臋 o tym, jak wielcy s膮 ich
ojcowie. Ale w domu raczej do艣wiadczaj膮 ich s艂abo艣ci. W rodzinie wida膰 ich
ciemne strony. Kiedy ojciec 偶yje archetypem pielgrzyma, to syn nie znajduje
w nim oparcia. Dlatego cz臋sto szuka dla siebie "innej ojczyzny". Zamiast
udawa膰 si臋 w drog臋, szuka bezpiecznego domu, sta艂ych norm, 偶eby si臋 ich
mocno uchwyci膰. 呕yje w cieniu swojego ojca. M臋偶czy藕ni pozbawieni ojca
szukaj膮 w religii przede wszystkim poczucia bezpiecze艅stwa i spe艂nienia
infantylnych marze艅 o raju utraconym. Kiedy przygl膮dam si臋 m艂odym
m臋偶czyznom przyje偶d偶aj膮cym na nasze kursy dla m艂odzie偶y, widz臋, 偶e jest
w艣r贸d nich wielu osieroconych i to nie w dos艂ownym tego s艂owa znaczeniu.
Przyje偶d偶aj膮 pe艂ni t臋sknoty za "ojczyzn膮". Marz膮 o tym, 偶eby znale藕膰 drog臋
do domu. Ale cz臋sto zamiast konfrontowa膰 si臋 ze swoj膮 religijno艣ci膮,
tworzy膰 j膮 i kszta艂towa膰, szukaj膮 w niej do ucieczki od rzeczywisto艣ci.
Odnajduj膮 si臋 w postaci Izaaka. On pozwala im na spojrzenie na siebie jako
na s艂abego cz艂owieka i na znalezienie drogi prowadz膮cej do okre艣lenia
swojej m臋skiej to偶samo艣ci. M臋偶czy藕ni pozbawieni ojca cz臋sto
szukaj膮 silnych m臋偶czyzn, 偶eby si臋 na nich oprze膰. Je艣li trafi膮 na
w艂a艣ciwych m臋偶czyzn, odnajd膮 swoj膮 drog臋. Je艣li jednak uzale偶ni膮 si臋,
pobiegn膮 za swoim guru i zagubi膮 si臋 na drodze poszukiwania w艂asnej
to偶samo艣ci.
Izaak nie jest najsilniejszym z patriarch贸w. Blado wypada przy Abrahamie i
Jakubie. Mo偶na sobie wyobrazi膰, jak bardzo zrani艂a go agresja ojca, kt贸ra
prawie go zabi艂a. Pr贸ba z艂o偶enia Izaaka w ofierze z pewno艣ci膮 zaburzy艂a
relacj臋 Abrahama i Izaaka. Izaak jest tym zbyt przybity, 偶eby stan膮膰 na
w艂asnych nogach. Wiedzie 偶ywot pasywny i pozbawiony si艂y. Ojcowie Ko艣cio艂a
nie zwr贸cili uwagi na ten aspekt. Raczej wyidealizowali Izaaka. Uwa偶ali, 偶e
zgodzi艂 si臋 na z艂o偶enie siebie w ofierze. I 偶e jest wzorem dla Jezusa,
kt贸rego Ojciec po艣wi臋ci艂 za nas. Biblia nie idealizuje tak tego zdarzenia.
Raczej opisuje Izaaka jako m臋偶czyzn臋, kt贸ry nie wie za bardzo, kim
w艂a艣ciwie jest. Na pewno jest cz艂owiekiem g艂臋boko zranionym brakiem ojca.
Nie do艣wiadczy艂 wsparcia, kt贸rego potrzebowa艂, 偶eby stworzy膰 swoj膮
to偶samo艣膰 pe艂n膮 si艂y. M臋偶czy藕ni, kt贸rzy jako dzieci do艣wiadczyli
traumatycznego opuszczenia, cz臋sto "czepiaj膮 si臋" sztywnych norm. Staj膮 si臋
konserwatywni, trzymaj膮 si臋 jasnych zasad, 偶eby w ten spos贸b zr贸wnowa偶y膰
sw贸j l臋k przed opuszczeniem. Lecz w ten spos贸b jedynie osi膮gaj膮
niepopularno艣膰, nara偶aj膮 si臋 wszystkim i wsz臋dzie. Staj膮 si臋 niezdolni do
prawdziwych relacji.
Ale wr贸膰my do Biblii. Izaak nie wyrusza sam na poszukiwanie przysz艂ej 偶ony.
To ojciec zleca swojemu s艂udze, by pojecha艂 do jego dawnego kraju i znalaz艂
tam 偶on臋 dla Izaaka. I to s艂uga przywozi Izaakowi Rebek臋. "Wzi膮wszy Rebek臋
za 偶on臋, Izaak mi艂owa艂 j膮, bo by艂a mu pociech膮 po matce" (Rdz 24, 67).
Najwyra藕niej Izaak by艂 bardzo zwi膮zany ze swoj膮 matk膮. Rebeka zast臋puje mu
matk臋. To jest zab贸jcze dla relacji m臋偶czyzny i kobiety. Kiedy m臋偶czyzna
jest jeszcze zwi膮zany ze swoj膮 matk膮, nie mo偶e stworzy膰 udanego
zwi膮zku z kobiet膮 i ona przy nim nie mo偶e sta膰 si臋 prawdziw膮 partnerk膮.
Historia Izaaka pokazuje, 偶e mi臋dzy nim a jego 偶on膮 i synami nie by艂o
prawdziwej rodzinnej relacji. Rebeka urodzi艂a Izaakowi bli藕ni臋ta, Ezawa i
Jakuba. Jako pierwszy 艂ono matki opu艣ci艂 Ezaw, ale Jakub mocno trzyma艂 si臋
jego pi臋ty. Dlatego zosta艂 nazwany imieniem Jakub ("trzymaj膮cy za pi臋t臋").
Ezaw ch臋tnie przebywa艂 na otwartej przestrzeni, by艂 my艣liwym. Natomiast
Jakub ch臋tniej przebywa艂 w namiotach. Izaak wola艂 Ezawa, Rebeka - Jakuba.
Ezaw by艂 wi臋c ukochanym synem ojca, a Jakub - matki. Izaak kocha艂 w swoim
synu to, czym nie odwa偶y艂 si臋 偶y膰: dziko艣膰, zapalczywo艣膰, niesforno艣膰, to,
co silne i waleczne. Rebeka natomiast kocha艂a Jakuba, poniewa偶 by艂
przebieg艂y i inteligentny. Kochaj膮c Jakuba, uczestniczy艂a w rozwijaniu jego
umiej臋tno艣ci i zdolno艣ci. U偶y艂a Jakuba do przeprowadzenia swojej woli,
kt贸ra by艂a sprzeczna z wol膮 Izaaka. Najwidoczniej relacja Izaaka i Rebeki
nie by艂a szczera. Izaak pozwoli艂 na to, by Rebeka nim manipulowa艂a. Ale
kiedy Izaak zosta艂 przez g艂贸d zmuszony do wyruszenia w nieznane, do Geraru,
post膮pi艂 tak, jak jego ojciec Abraham. Ze wzgl臋du na w艂asne bezpiecze艅stwo
powiedzia艂, 偶e jego 偶ona jest jego siostr膮. Na zewn膮trz decydowa艂 za swoj膮
偶on臋, natomiast w domu panowa艂a Rebeka. Tak si臋 cz臋sto dzieje - m臋偶czy藕ni,
kt贸rzy na zewn膮trz chwal膮 si臋 swoimi 艂adnymi 偶onami, w domu s膮 im
podporz膮dkowani.
Izaak wzbogaci艂 si臋 w Gerarze, wi臋c Filistyni zacz臋li mu zazdro艣ci膰 i
dlatego zasypali mu studnie, kt贸re wykopa艂 jego ojciec Abraham. Tak wi臋c
Izaak nie mia艂 dost臋pu do studni swojego ojca. Odt膮d nie m贸g艂 pi膰 ze 藕r贸de艂
ojca. Nie mia艂 udzia艂u w sile swojego ojca. By膰 mo偶e to matka, Sara,
podrywa艂a autorytet ojca i w ten spos贸b uniemo偶liwi艂a synowi
identyfikowanie si臋 z nim. Znam takich syn贸w, kt贸rzy gardz膮 swoimi ojcami,
poniewa偶 patrz膮 na nich oczami matki, kt贸re przedstawiaj膮 ich jako
uosobienie zawodno艣ci i seksualnych 偶膮dz. Taka deprecjacja ojca obni偶a
warto艣膰 w艂asnej m臋sko艣ci syna. W takiej sytuacji si艂a 偶yciowa ojca nie mo偶e
udzieli膰 si臋 synom i przez to ich 偶ycie jest niepe艂ne.
S艂udzy Izaaka pr贸buj膮 odkopa膰 zasypane studnie. Ale ci膮gle dochodzi do
k艂贸tni z pasterzami z Geraru. Dopiero gdy Izaak zawiera przymierze z kr贸lem
Filistyn贸w, Abimelekiem, jego s艂udzy wykopuj膮 studni臋, o kt贸r膮 ju偶 nie
tocz膮 si臋 spory. Teraz Izaak ma dost臋p do w艂asnego 藕r贸d艂a. Przymierze z
Abimelekiem pokazuje, 偶e pogodzi艂 si臋 z tym, co by艂o w nim wrogie. Sam
uczyni艂 krok i ju偶 nie musi czerpa膰 z dziedzictwa po ojcu. Wzi膮艂 偶ycie w
swoje r臋ce, nawet je艣li sprowadza艂o si臋 to tylko do zawarcia przymierza z
Abimelekiem.
Kiedy Izaak zestarza艂 si臋 i 艣wiat艂o jego oczu zgas艂o, poleci艂 swojemu
synowi Ezawowi, by ten przygotowa艂 mu potraw臋 z upolowanej zwierzyny. Wtedy
udzieli mu b艂ogos艂awie艅stwa. Rebeka us艂ysza艂a to i wtajemniczy艂a Jakuba w
swoje plany. Ona przygotowa艂a jedzenie, kt贸re Jakub mia艂 poda膰 ojcu. 呕eby
Izaak nie zauwa偶y艂 oszustwa, matka owin臋艂a r臋ce i szyj臋 Jakuba sk贸rkami
ko藕l臋cymi. Bo Ezaw by艂 mocno ow艂osiony, w przeciwie艅stwie do Jakuba. W ten
spos贸b Jakub z pomoc膮 matki podst臋pnie wykrada b艂ogos艂awie艅stwo ojca, kt贸re
nale偶a艂o si臋 pierworodnemu Ezawowi. Ojciec w scenie m贸wi膮cej o
b艂ogos艂awie艅stwie udzielanym pierworodnemu okazuje si臋 by膰 bezsilny. Nie
jest panem w swoim domu. Staje si臋 pomocnikiem 偶ony w spe艂nieniu jej
plan贸w. Rebeka radzi Jakubowi, 偶eby ucieka艂. Planuje i organizuje wszystko
za niego. Jakub udaje si臋 w drog臋 z b艂ogos艂awie艅stwem Izaaka i ma si臋
ubiega膰 o r臋k臋 c贸rki Labana, jej brata. W ten spos贸b Izaak traci obydwu
syn贸w. Ezaw jest na niego z艂y, poniewa偶 wybra艂 i pob艂ogos艂awi艂 jego brata,
a Jakub go opu艣ci艂. Dopiero na kr贸tko przed 艣mierci膮 Izaaka synowie wracaj膮
do niego, 偶eby go pogrzeba膰.
Izaak powtarza swoim 偶yciem to, co zrobi艂 mu ojciec. Pozostaje w roli
ofiary, kt贸r膮 to rol臋 przyporz膮dkowa艂 mu Abraham. Nie on kszta艂tuje swoje
偶ycie, lecz jest zmuszany przez 偶on臋, by robi艂 to, czego ona chce. Ale
b臋d膮c ofiar膮, jednocze艣nie staje si臋 sprawc膮. Rani swojego ukochanego syna
Ezawa, a tym samym i siebie. Jego synowie rozstaj膮 si臋 w gniewie. Nie tylko
Izaak jest z艂o偶ony w ofierze przez Abrahama. Sara zmusi艂a tak偶e jego ojca,
偶eby wyp臋dzi艂 Izmaela. Izmael jest cieniem Izaaka. Wraz z wyp臋dzeniem
Izmaela zosta艂a unicestwiona tak偶e cz臋艣膰 jego samego. W ten spos贸b Izaak
do艣wiadcza podw贸jnego opuszczenia: wyp臋dzenia brata i z艂o偶enia siebie w
ofierze. I to si臋 teraz powtarza w 偶yciu Izaaka. Jego synowie si臋
rozpraszaj膮, tak jak Izaak i Izmael oddalili si臋 od siebie i stali si臋
sobie obcy, by w ko艅cu sta膰 si臋 wrogami -呕ydami i Arabami.
Izaak musi przej艣膰 bolesny proces dojrzewania i nauki. Musi nauczy膰 si臋
bycia ojcem, by wspiera膰 swoich syn贸w. Musi zapomnie膰 o w艂asnej historii,
zamiast j膮 powtarza膰. Musi si臋 nauczy膰 偶y膰 w艂asnym 偶yciem. Tylko w ten
spos贸b b臋dzie zdolny do tego, by pob艂ogos艂awi膰 swoich syn贸w. Biblia nie
opisuje tego procesu. Ale kiedy Izaak umiera, do偶ywszy p贸藕nej staro艣ci,
jego obaj synowie godz膮 si臋 ze sob膮 i wsp贸lnie go grzebi膮 (Rdz 35, 29). W
pojednaniu syn贸w wyra偶a si臋 pojednanie wewn臋trzne, kt贸re dokona艂o si臋 w
Izaaku: pok贸j mi臋dzy osieroconym ch艂opcem i starym cz艂owiekiem.
Dla mnie pozbawiony ojca Izaak reprezentuje archetyp osieroconego
m臋偶czyzny, jaki opisuje Heribert Fischedick. Osierocony m臋偶czyzna t臋skni za
utraconym rajem. Traktuje swoj膮 偶on臋 jak matk臋, kt贸ra ma mu przede
wszystkim da膰 poczucie bezpiecze艅stwa. Nie jest zdolny do stworzenia
prawdziwej relacji. Osieroceni m臋偶czy藕ni cz臋sto 偶yj膮 w 艣wiecie pe艂nym
iluzji, kt贸re stwarzaj膮 sobie na temat rzeczywisto艣ci. Trudno艣膰 sprawia im
konfrontacja z 偶yciem, kt贸re niesie ze sob膮 r贸偶ne konflikty. Ka偶dy konflikt
odbieraj膮 jako zagra偶aj膮cy im i przypominaj膮cy o tym, 偶e nie s膮 ju偶 w raju,
tylko 偶e dawno zostali z niego wyp臋dzeni. Osierocony m臋偶czyzna potrzebuje
czasu i miejsca do op艂akiwania swojego losu i do skargi . Osieroceni
m臋偶czy藕ni oczekuj膮 od innych tego, 偶e zostan膮 zrozumiani i zaakceptowani.
Cz臋sto s膮 to tak wielkie oczekiwania, 偶e inni czuj膮, 偶e to ich przerasta.
Dlatego osierocony m臋偶czyzna musi si臋 nauczy膰, 偶e "b贸l i cierpienie nale偶y
przyj膮膰 jako cz臋艣膰 rzeczywisto艣ci i zaakceptowa膰 wiele ma艂ych 艣mierci w
偶yciu" .
Duchowo艣膰 m臋偶czyzny pozbawionego ojca jest naznaczona wielk膮 t臋sknot膮 za
poczuciem bezpiecze艅stwa i wybawieniem. Ale jak偶e cz臋sto ta duchowo艣膰 nosi
znamiona infantylno艣ci. Zamiast zmierzy膰 si臋 z 偶yciem i z problemami, jakie
ono ze sob膮 niesie, m臋偶czyzna oczekuje od Boga rozwi膮zania wszystkich
problem贸w. Ma tendencje do wypierania b贸lu z 偶ycia i unikania go. B贸g jest
tym, kt贸ry ma go natychmiast obdarzy膰 pokojem i rado艣ci膮. Ale ten zbyt
wielki optymizm jest tylko odwrotn膮 stron膮 pesymistycznej wizji samego
siebie i 艣wiata. Taki m臋偶czyzna zamyka oczy na niesprawiedliwo艣膰 tego
艣wiata i ucieka do swojego bezpiecznego 艣wiata. M臋偶czy藕ni pozbawieni ojca
szukaj膮 guru, kt贸ry staje si臋 dla nich nietykaln膮 postaci膮 wybawiciela.
Tworz膮 sobie lepszy 艣wiat, w kt贸rym czuj膮 si臋 dobrze. Ale wtedy nie emanuj膮
偶adn膮 si艂膮. Tylko wtedy, gdy osieroceni m臋偶czy藕ni stan膮 oko w oko z
opuszczonym ch艂opcem i powstan膮 w nich ojcowskie uczucia do niego, mog膮
prze艂ama膰 powtarzanie wzorc贸w hamuj膮cych ich rozw贸j, a rana mo偶e zmieni膰
si臋 w per艂臋. Osieroceni m臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie uciekali przed swoim
poczuciem opuszczenia, bywaj膮 dobrymi duszpasterzami i terapeutami.
Potrafi膮 si臋 wczu膰 w to, co czuj膮 opuszczeni ludzie. Nie wpadaj膮 jednak w
pu艂apk臋 obdarowywania poczuciem bezpiecze艅stwa, czego oczekuj膮 ludzie
podobni do nich, lecz wska偶uj膮 drog臋 do ich w艂asnego serca, w kt贸rym sami
dotr膮 najbli偶ej siebie.
Izaak jest obrazem "mi臋kkiego" m臋偶czyzny, kt贸ry cierpi z powodu braku
w艂asnej si艂y. M臋偶czyzna opuszczony przez w艂asnego ojca, kt贸ry nie znalaz艂
ojca zast臋pczego, przy kt贸rym m贸g艂by odkrywa膰 swoj膮 to偶samo艣膰, w swoim
zachowaniu kieruje si臋 kobietami-wzorcami. Przejmuje te wzorce dla swojego
偶ycia. Spo艂ecze艅stwo staje si臋 dla niego zast臋pcz膮 matk膮. Zamiast wp艂ywa膰
na spo艂ecze艅stwo i je kszta艂towa膰, u偶ywa go do zaspokajania w艂asnych
potrzeb. Walter Hollstein uwa偶a, 偶e z powodu wielu "mi臋kkich" m臋偶czyzn
nasze spo艂ecze艅stwo sta艂o si臋 "niem臋skie i pseudomatczyne: daje ochron臋,
bezpiecze艅stwo, administracj臋, zasady, kontrol臋, opiek臋 i utrzymanie
niemal偶e w ograniczaj膮cym, niszcz膮cym wymiarze" . Ale w naszych czasach s膮
potrzebne warto艣ci m臋skie w pozytywnym sensie, takie jak odpowiedzialno艣膰 i
pionierstwo. Na przyk艂adzie Izaaka wida膰, 偶e "niem臋ski m臋偶czyzna nie jest
dla kobiet wyzwaniem" . M臋偶czyzna nic nie mo偶e poradzi膰 na to, 偶e zosta艂
opuszczony przez swojego ojca. Ale mo偶e stan膮膰 w prawdzie, zmierzy膰 si臋 z
tym opuszczeniem i przej膮膰 odpowiedzialno艣膰 za siebie samego. Musi si臋
nauczy膰 by膰 blisko siebie samego, w zgodzie i prawdzie z samym sob膮,
zamiast ci膮gle opuszcza膰 siebie i ucieka膰 przed w艂asn膮 m臋sko艣ci膮. Izaak
jest wyzwaniem dla wsp贸艂czesnego m臋偶czyzny. Pokazuje mu, 偶e powinien
pogodzi膰 si臋 ze swoj膮 wra偶liwo艣ci膮 na zranienia i ze swoim opuszczeniem,
wyj艣膰 z roli ofiary, 偶eby - tak jak Izaak pod koniec swojego 偶ycia - sta膰
si臋 b艂ogos艂awie艅stwem dla innych.
W dzisiejszych czasach wielu m臋偶czyzn ma za sob膮 do艣wiadczenie braku ojca.
Cierpi膮 z tego powodu, 偶e nie mieli ojca, kt贸ry by ich wspiera艂. Maj膮
sk艂onno艣ci do ca艂kowitego po艣wi臋cenia si臋 dla firmy czy grupy. W ten spos贸b
sk艂adaj膮 w ofierze tak偶e w艂asne si艂y. Brakuje im m臋skiej energii, 偶eby
wp艂yn膮膰 na kszta艂t czego艣, by stawi膰 op贸r og贸lnym tendencjom w
spo艂ecze艅stwie, w kt贸rym dominuje typ matki przyci膮gaj膮cej wszystko do
siebie. M臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie mieli ojca, cz臋sto uciekaj膮 w rol臋 ofiary.
Czuj膮 si臋 ofiarami swoich rodzic贸w, ofiarami spo艂ecze艅stwa. Broni膮 si臋
przed przyj臋ciem odpowiedzialno艣ci za swoje 偶ycie. Identyfikuj膮c si臋 z rol膮
ofiary, jednocze艣nie staj膮 si臋 sprawcami. U偶ywaj膮 innych do zaspokojenia
swoich potrzeb, zamiast samodzielnie si臋 o to zatroszczy膰. Osieroceni
m臋偶czy藕ni potrzebuj膮 ojc贸w, 偶eby mogli do艣wiadczy膰 swojej m臋skiej si艂y.
Tylko wtedy stan膮 si臋 b艂ogos艂awie艅stwem dla spo艂ecze艅stwa. Tylko wtedy b臋d膮
wsp贸艂tworzy膰 to spo艂ecze艅stwo, zamiast pozwala膰 mu si臋 kszta艂towa膰.
M臋偶czy藕ni pozbawieni ojca ci膮gle rani膮 sami siebie. Maj膮 zbyt ma艂o si艂y,
偶eby anga偶owa膰 si臋 w sprawy 艣wiata i wymy艣la膰 nowe idee. Brakuje im odwagi,
偶eby dzielnie zmierzy膰 si臋 z problemami. Kieruj膮 si臋 raczej oczekiwaniami
innych, d膮偶膮c do tego, by by膰 lubianymi przez wielu. W dzisiejszych czasach
potrzeba m臋偶czyzn, kt贸rzy w dobry spos贸b uciele艣ni膮 ojcowsk膮 energi臋 i
posi膮d膮 odwag臋 d膮偶enia do rozwi膮za艅, kt贸re naprawd臋 by艂yby pomocne, nawet
je艣li nie zawsze zyskaj膮 aprobat臋 i poklask.


4. Jakub: ojciec

Jakub by艂 synem bardziej kochanym przez matk臋. Czy mo偶e sta膰 si臋 ojcem?
Biblia pokazuje nam rozw贸j Jakuba i jego drog臋, na kt贸rej porzuca swoj膮
rol臋 cz艂owieka przebieg艂ego i cz艂owieka sukcesu i dojrzewa do bycia ojcem.
Na tej drodze do艣wiadcza wielu ciemnych stron 偶ycia. Pierwszy krok na tej
drodze stanowi ucieczka ze strefy wp艂yw贸w matki. Jakub ucieka przed swoim
bratem. Ostatecznie ucieka przed swoim cieniem. Ale ta ucieczka uwalnia go
od przywi膮zania do matki i doprowadza w ko艅cu do prawdy o sobie samym.
Podczas tej ucieczki Jakub do艣wiadcza Boga w spos贸b, kt贸ry nim wstrz膮sa do
g艂臋bi. Ma sen o drabinie do nieba, po kt贸rej anio艂owie wchodz膮 i schodz膮.
Na szczycie stoi B贸g i daje mu obietnic臋, 偶e jego 偶ycie b臋dzie udane: "Ja
jestem z tob膮 i b臋d臋 ci臋 strzeg艂, gdziekolwiek si臋 udasz; a potem sprowadz臋
ci臋 do tego kraju. Bo nie opuszcz臋 ci臋, dop贸ki nie spe艂ni臋 tego, co ci
obiecuj臋" (Rdz 28, 15). W ten spos贸b Jakub po raz pierwszy spotyka si臋 z
tym, co w nim nieu艣wiadomione. Czuje, 偶e istnieje co艣 wi臋cej ni偶 rozum,
dzi臋ki czemu mo偶na i艣膰 przez 偶ycie. W g艂臋bi jego serca B贸g m贸wi do niego i
mu b艂ogos艂awi. To do艣wiadczenie Boga udzielaj膮cego b艂ogos艂awie艅stwa jest
pierwszym krokiem do jego przemiany. Teraz zaczyna rozumie膰, 偶e nie
wszystko od niego zale偶y, 偶e nie wszystko zale偶y od jego woli i sprytu. To,
czy 偶ycie b臋dzie udane, zale偶y od Bo偶ego b艂ogos艂awie艅stwa. Je艣li zawierzy
Bogu, to znajdzie swoj膮 drog臋.
Kiedy Jakub po 14 latach s艂u偶by u Labana uda艂 si臋 w drog臋 do domu wraz ze
swoimi dwiema 偶onami, synami i wszystkim, co posiada艂, dowiedzia艂 si臋, 偶e
jego brat Ezaw idzie mu naprzeciw. Teraz poczu艂, 偶e musi si臋 skonfrontowa膰
ze swoim cieniem. Zaczyna si臋 ba膰 i chcia艂by za pomoc膮 prezent贸w pozytywnie
nastawi膰 do siebie brata. Ale wszelkie ludzkie pr贸by u艣mierzenia gniewu
brata by艂yby pr贸偶ne, gdyby Jakub nie spotka艂 si臋 z w艂asnym cieniem.
Dochodzi do tego w nocnej walce z tajemniczym m臋偶czyzn膮 (Rdz 32, 23-33).
Tym razem Jakub nie mo偶e unikn膮膰 konfrontacji. Musi zmierzy膰 si臋 z prawd膮 o
sobie samym. Przeprowadza swoje 偶ony i dzieci, i ca艂y sw贸j dobytek przez
br贸d potoku Jabbok. "Gdy za艣 wr贸ci艂 i zosta艂 sam jeden, kto艣 zmaga艂 si臋 z
nim a偶 do wschodu jutrzenki, a widz膮c, 偶e nie mo偶e go pokona膰, dotkn膮艂 jego
stawu biodrowego i wywichn膮艂 Jakubowi ten staw podczas zmagania si臋 z nim.
A wreszcie rzek艂: "Nie puszcz臋 ci臋, dop贸ki mi nie pob艂ogos艂awisz!" (Rdz 32,
25-27). Jest to walka na 艣mier膰 i 偶ycie. Przed t膮 walk膮 Jakub ju偶 nie
pr贸buje ucieka膰. Staje do niej i otrzymuje b艂ogos艂awie艅stwo od tajemniczej
postaci, kt贸ra na pocz膮tku mia艂a do niego tak wrogie nastawienie. To
b艂ogos艂awie艅stwo uzdalnia go do spotkania z bratem bez l臋ku.
M臋偶czy藕ni, kt贸rzy uwa偶aj膮, 偶e obejd膮 si臋 w 偶yciu bez walki, zatrzymuj膮 si臋
na drodze swojego rozwoju. 呕ycie jest walk膮. Ka偶dy na swojej drodze
stawania si臋 m臋偶czyzn膮 spotyka si臋 z w艂asnym cieniem. Spotkanie z tym
cieniem nie nale偶y do przyjemno艣ci. Bajki cz臋sto m贸wi膮 o tym, 偶e jest to
walka na 艣mier膰 i 偶ycie. Na pocz膮tku wcale nie jest pewne, czy bohater
wyjdzie z niej zwyci臋sko. Jakub te偶 nie zwyci臋偶a. Ale jego przeciwnik
okazuje si臋 by膰 anio艂em Bo偶ym i jako taki daje mu si臋 rozpozna膰. Przez tego
anio艂a B贸g daje Jakubowi b艂ogos艂awie艅stwo i nowe imi臋. Odt膮d nie b臋dzie si臋
ju偶 nazywa艂 Jakub ("oszust"), lecz Izrael ("ten, kt贸ry k艂贸ci艂 si臋 z
Bogiem"). W swoim cieniu Jakub spotka艂 si臋 z samym sob膮. Ale cie艅 tak偶e go
zrani艂: z powodu uderzenia w biodro ju偶 zawsze b臋dzie utyka艂. Dlatego musi
wolniej i uwa偶niej i艣膰 przez 偶ycie. Musi godzi膰 si臋 z tym, czego
do艣wiadczy. W艂a艣nie jako ranny w walce wojownik Jakub stanie si臋 ojcem rodu
Izraela. Wida膰 nikt nie mo偶e zosta膰 prawdziwym ojcem, je艣li nie walczy艂 ze
swoim cieniem. Ten, kto uwa偶a, 偶e mo偶e spokojnie przej艣膰 przez 偶ycie, nie
konfrontuj膮c si臋 z w艂asnym cieniem, b臋dzie przenosi艂 sw贸j cie艅 na w艂asne
dzieci. Nie b臋dzie potrafi艂 zobaczy膰 ich takimi, jakimi s膮 w
rzeczywisto艣ci. Raczej b臋dzie ich postrzega艂 przez pryzmat swoich
st艂umionych potrzeb i nami臋tno艣ci.
Rozmawia艂em z wieloma m臋偶czyznami, kt贸rzy nie do艣wiadczyli wsparcia od
ojca. Raczej czuli, 偶e stara si臋 ich z艂ama膰. Ojciec widzia艂 w nich wszystko
to, na co sam sobie nie pozwala艂. Zamiast walczy膰 ze sob膮 samym, zwalcza艂 w
swoim synu to, co sam w sobie st艂umi艂. Ta walka nie sta艂a si臋 藕r贸d艂em
b艂ogos艂awie艅stwa, lecz przekle艅stwem. Nie s艂u偶y艂a 偶yciu, lecz 艣mierci.
Synowie ojc贸w, kt贸rzy unikali konfrontacji z w艂asnym cieniem, nie potrafi膮
stworzy膰 w sobie pozytywnej m臋sko艣ci. Albo b臋d膮 gwa艂townie odreagowywali
nienawi艣膰 do ojca, albo d艂ugo b臋d膮 cierpie膰 i leczy膰 si臋 ze swojej
s艂abo艣ci. Nigdy nie stan膮 na nogi. Nie s膮 te偶 w stanie przyj膮膰 wyzwania,
jakie stawia przed nimi 偶ycie.
Na przyk艂adzie Jakuba Biblia pokazuje nam, 偶e s膮 dwa sposoby spotkania z
w艂asnym cieniem. Pierwszy spos贸b to walka z cieniem. Drugi spos贸b polega na
tym, 偶eby pokornie sk艂oni膰 si臋 przed cieniem i uzna膰 go. Kiedy Jakub
spotka艂 si臋 ze swoim bratem Ezawem, najpierw siedmiokrotnie odda艂 mu
pok艂on. Wtedy Ezaw wyszed艂 mu naprzeciw, obj膮艂 go i poca艂owa艂. Rozp艂akali
si臋 obaj. Jakub powiedzia艂: "Gdym ujrza艂 twe oblicze, by艂o ono jakby
obliczem istoty nadziemskiej i okaza艂e艣 mi wielk膮 偶yczliwo艣膰" (Rdz 33, 10).
Ciekawe jest to, 偶e w obydwu sposobach spotkania z cieniem, za ka偶dym razem
w cieniu mo偶na rozpozna膰 Boga. Zar贸wno podczas walki, jak i w pok艂onie
przed cieniem Jakub przeczuwa, 偶e w ciemno艣ci spotyka si臋 z nim sam B贸g
pe艂en tajemnic. Ostatecznie nie chodzi o "psychologiczne rozpracowanie"
cienia, lecz o inny obraz Boga. Ten, kto spotka si臋 z w艂asnym cieniem, nie
zadowoli si臋 odt膮d nazbyt pi臋knym i g艂adkim obrazem Boga. Niekt贸rym
m臋偶czyznom B贸g wydaje si臋 obcy, poniewa偶 nauczono go obrazu Boga mi艂ego i
ciep艂ego. Wielu m臋偶czyzn nie interesuje si臋 duchowo艣ci膮, poniewa偶 taka
droga jest dla nich zbyt 艂agodna i nie przemawia do ich walecznej natury.
Biblia pokazuje nam Boga, kt贸ry wchodzi do otch艂ani ludzkiej duszy, kt贸ry
dotyka cz艂owieka w jego gotowo艣ci do walki. B贸g nie spotyka si臋 z nami
tylko wtedy, gdy idziemy w 艣wiat艂o艣ci, lecz tak偶e w ciemno艣ci - nie tylko w
spokoju, lecz tak偶e w walce. B贸g nie jest tylko delikatny, lecz dla naszego
dobra potrafi tak偶e zmusi膰 nas do walki. Ten, kto podejmie t臋 walk臋, a
tak偶e ryzyko zranienia, ten dopiero prawdziwie stanie si臋 m臋偶czyzn膮. I -
tak jak Jakub - stanie si臋 ojcem. Nie tylko ojcem biologicznym, lecz przede
wszystkim ojcem duchowym. To dlatego Ojcowie pustyni widzieli w Jakubie
przyk艂ad dla siebie. Bo tak jak Jakub walczyli ze swoj膮 ciemn膮 stron膮, z
demonami i stawili im op贸r.
Du偶膮 pokus臋 dla wsp贸艂czesnego m臋偶czyzny stanowi zaufanie tylko w艂asnemu
rozumowi i woli i schodzenie z drogi wszystkiemu, co nieu艣wiadomione.
Cz臋sto na tej drodze m臋偶czyzna odnosi sukces. Jednak偶e mo偶e on sta膰 si臋
pu艂apk膮. Ten, kto odni贸s艂 sukces, uznaje, 偶e nie ma potrzeby, aby zmierzy艂
si臋 ze swoim cieniem. C. G. Jung napisa艂, 偶e najwi臋kszym wrogiem przemiany
jest sukces. Ten, kto zawsze odnosi sukcesy, uwa偶a, 偶e wszystko jest w
porz膮dku. Kiedy 偶ona odkryje ciemne strony m臋偶a, ten zaczyna si臋 broni膰.
Zupe艂nie nie rozumie, o co jej chodzi. Uwa偶a, 偶e to ona ma problemy,
przecie偶 on jest zadowolony. Ale czasami agresywne reakcje na krytyczne
uwagi 偶ony wskazuj膮 na to, 偶e m臋偶czyzna nie jest tak pewny siebie, jak to
pokazuje na zewn膮trz. M臋偶czy藕ni s膮 podszyci l臋kiem, 偶e kto艣 m贸g艂by zdrapa膰
ten pi臋kny lakier z ich wizerunku cz艂owieka sukcesu. W pewnym momencie
jednak ta strategia przestaje wystarcza膰. Rozum wraz ze sprytem nie
wystarcz膮, gdy dzieci zaczn膮 i艣膰 nie w tym kierunku, w jakim by si臋
chcia艂o, gdy cia艂o zareaguje chorob膮 albo gdy psychika odm贸wi wsp贸艂pracy i
cz艂owieka sukcesu nagle dopada bezsenno艣膰 lub dr臋cz膮 go napady paniki.
Przez spotkanie ze swoim cieniem Jakub staje si臋 zdolny do stania si臋
ojcem. Jest uwa偶any za ojca narodu Izraela. Biblia nie m贸wi zbyt wiele o
tym, jakim ojcem by艂 Jakub. Z opisu wydarze艅, kiedy pracowa艂 u Labana,
mo偶na odnie艣膰 wra偶enie, 偶e kobiety chcia艂y mie膰 z nim jak najwi臋cej syn贸w.
Rachela powiedzia艂a do Jakuba: "Spraw, abym mia艂a dzieci; bo inaczej
przyjdzie mi umrze膰!" (Rdz 30, 1). Jakub ma sp艂odzi膰 dzieci z dwiema 偶onami
i ich s艂u偶膮cymi. Ale nie wida膰 u niego ojcowskich uczu膰. Tylko w przypadku
dw贸ch ostatnich syn贸w, kt贸rzy urodzili mu si臋 na staro艣膰, jest mowa o jego
mi艂o艣ci do nich: "Izrael mi艂owa艂 J贸zefa najbardziej ze wszystkich swych
syn贸w, gdy偶 urodzi艂 mu si臋 on w podesz艂ych jego latach" (Rdz 37, 3).
Poniewa偶 Izrael wyr贸偶nia艂 J贸zefa spo艣r贸d braci, ci znienawidzili go do tego
stopnia, 偶e postanowili go zabi膰. Opieraj膮c si臋 na tym, co nam przekazuje
Biblia, nie mo偶na m贸wi膰 tu o ojcowskiej idylli. Izrael (Jakub) musi raczej
przej艣膰 przez bolesne do艣wiadczenia, 偶eby sta膰 si臋 ojcem dla wszystkich
swoich syn贸w i sta膰 si臋 dla nich 藕r贸d艂em b艂ogos艂awie艅stwa. J贸zef zostaje
sprzedany do Egiptu. Jakub musi rozsta膰 si臋 tak偶e z Beniaminem, swoim
najm艂odszym synem, i pozwoli膰 mu p贸j艣膰 do Egiptu razem z bra膰mi. Dopiero
gdy bracia pojednaj膮 si臋 z J贸zefem, Izrael stanie si臋 ojcem w r贸wnym
stopniu dla wszystkich.
Z punktu widzenia psychologii, ojciec jest tym, kt贸ry daje oparcie
dzieciom, kt贸ry stwarza dla nich zaplecze i zabezpiecza ty艂y, 偶eby mog艂y
odwa偶y膰 si臋 偶y膰 w艂asnym 偶yciem i wzi膮膰 je w swoje r臋ce. Ojciec nie
zatrzymuje dzieci przy sobie, lecz wysy艂a je w 艣wiat, 偶eby mog艂y 偶y膰
w艂asnym 偶yciem. Ale jest dla nich zawsze dost臋pny, gdy go potrzebuj膮. Mog膮
do niego wr贸ci膰. Mog膮 si臋 na nim oprze膰. Kiedy im si臋 co艣 nie powiedzie,
nie gani ich, ale wspiera i umacnia. Stoi przy nich, gdy zostan膮
zaatakowane. Dla syn贸w jest 藕r贸d艂em m臋skiej energii. W艂a艣nie w dzisiejszych
czasach wielu syn贸w t臋skni za takim ojcem. Bez niego nie potrafi膮 rozwin膮膰
swojej m臋skiej to偶samo艣ci. Cz臋sto synowie 艣cieraj膮 si臋 z ojcem i buntuj膮
si臋 przeciwko niemu, je艣li jest zbyt twardy, wymaga od nich zbyt du偶ego
pos艂usze艅stwa albo jego oczekiwania ich przerastaj膮. Ale ten bunt
nierozerwalnie 艂膮czy si臋 ze stawaniem si臋 m臋偶czyzn膮. Tylko gdy mam dystans
do ojca, mog臋 odkry膰 dobre korzenie, kt贸re mam w nim.
Ja jestem wdzi臋czny za to, czego mog艂em do艣wiadczy膰 w kontakcie z moim
ojcem. On bardzo wcze艣nie straci艂 rodzic贸w. Wychowa艂 si臋 w protestanckim
Zag艂臋biu Ruhry, pracowa艂 w biurze kopalni. Nie podoba艂o mu si臋 to, 偶e
musia艂 pracowa膰 w dni, w kt贸re przypada艂y katolickie 艣wi臋ta ko艣cielne. Z
tego powodu po prostu wyprowadzi艂 si臋 do katolickiego Monachium, nie maj膮c
偶adnego zabezpieczenia. Nie mia艂 pieni臋dzy, ale walczy艂 o przetrwanie i
otworzy艂 sw贸j sklep. Kiedy o tym opowiada艂, zawsze mi imponowa艂. Po jego
艣mierci moja siostra znalaz艂a jego pami臋tniki, kt贸re pisa艂 w pierwszych
latach po przeprowadzce do Monachium. Kiedy je czyta艂em, zrozumia艂em, w
jakim trudzie musia艂 szuka膰 sam siebie i jak wiele rozczarowa艅 prze偶y艂 na
tej drodze. Ojciec by艂 zawsze blisko. Jego sklep mie艣ci艂 si臋 w naszym domu.
Dlatego zawsze m贸g艂 jada膰 z nami posi艂ki. Kiedy grali艣my z kolegami w pi艂k臋
no偶n膮 i k艂贸cili艣my si臋, gdy przegrywali艣my, wychodzi艂 ze sklepu. Nie
krzycza艂 na nas, tylko kaza艂 nam ustawi膰 si臋 w dw贸ch szeregach. Potem m贸wi艂
nam o prawdziwym duchu rywalizacji w sporcie. Na koniec musieli艣my sobie
poda膰 r臋ce i krzykn膮膰: "Hip, hip, hura!". Zawsze nas tym rozbraja艂, tote偶
nasze mecze zazwyczaj ko艅czy艂y si臋 w dobrej atmosferze. W ten spos贸b sprawa
by艂a za艂atwiona. Dzisiaj niewielu ojc贸w zajmuje si臋 k艂贸tniami swoich
dzieci. K艂opotliwe sytuacje zostawiaj膮 na og贸艂 do rozwi膮zania matkom, sami
za艣 zajmuj膮 si臋 swoj膮 prac膮. Kiedy wspominam mojego ojca, jestem mu
wdzi臋czny za to, 偶e zajmowa艂 si臋 nami i naszymi k艂贸tniami bez moralizowania
i bez robienia nam wyrzut贸w. Traktowa艂 je raczej jako okazj臋 do nauczenia
nas tego, 偶e sportowiec musi nauczy膰 si臋 przegrywa膰 i mimo przegranej
zachowywa膰 si臋 fair wobec przeciwnika.
Poniewa偶 m贸j ojciec musia艂 pokona膰 w 偶yciu wiele trudno艣ci, dawa艂 nam
swobod臋, gdy mieli艣my ochot臋 na jak膮艣 eskapad臋. Nigdy si臋 nie ba艂, gdy
wybrali艣my si臋 na dwa tygodnie w Alpy z rowerami i plecakami. Zawsze, gdy
co艣 zaplanowali艣my, popiera艂 nasze plany. Nigdy nie stara艂 si臋 nas
zniech臋ca膰 ani nie wyra偶a艂 swoich w膮tpliwo艣ci. Raczej by艂 dumny z tego, 偶e
bierzemy co艣 w swoje r臋ce i 偶e wymy艣lili艣my co艣, co innym wydawa艂o si臋
nierealne. Jako dzieci mieli艣my najdziksze pomys艂y. Kiedy mia艂em 7 lat, w
naszym ogrodzie zrobili艣my z bratem staw hodowlany. Poniewa偶 ryby nie
mog艂yby prze偶y膰 w nim zimy, zimowa艂y w naszej wannie. Rodzina ca艂ymi
tygodniami nie mog艂a si臋 wyk膮pa膰. Do dzi艣 dziwi臋 si臋, 偶e ojciec wykazywa艂
zrozumienie dla takich pomys艂贸w. Poza moim starszym rodze艅stwem nikt si臋
przeciwko temu nie buntowa艂. Ojciec w czasie I wojny 艣wiatowej by艂
marynarzem. Zawsze by艂 zachwycony, kiedy w jeziorze z艂owili艣my ryby i
przenosili艣my je potem do naszego stawu.
Kiedy艣 ze znalezionych gdzie艣 desek zbi艂em 艂awk臋. Kiedy by艂a ju偶 gotowa, z
dum膮 pokaza艂em j膮 mojemu ojcu. On usiad艂 na niej. I od razu si臋 pod nim
za艂ama艂a. Wszyscy zacz臋li si臋 艣mia膰. Pierwsza pr贸ba si臋 nie powiod艂a. Ale
to nie powstrzyma艂o mnie przed realizacj膮 kolejnych pomys艂贸w. Ojciec, kt贸ry
wspiera swoje dzieci, sprawia, 偶e s膮 one tw贸rcze i potrafi膮 cieszy膰 si臋
偶yciem. My nigdy si臋 nie nudzili艣my. Zawsze mieli艣my mn贸stwo pomys艂贸w, w co
b臋dziemy si臋 bawi膰 i co mogliby艣my zrobi膰. Kiedy p贸藕niej, w okresie
dojrzewania, dyskutowali艣my z nim, bo mieli艣my inne zdanie, nigdy uparcie
nie obstawa艂 przy swoim. Kiedy swoimi argumentami przypierali艣my go do
muru, zaczyna艂 si臋 艣mia膰. W ten spos贸b zmniejsza艂 powag臋 dyskusji i ko艅czy艂
j膮 tak, 偶e nikt nie czu艂 si臋 przegrany. Tak偶e my przestawali艣my traktowa膰
nasze w艂asne argumenty 艣miertelnie serio.
Jak w ka偶dym archetypie, tak偶e w obrazie ojca tkwi wiele si艂y - ale tak偶e
zagro偶enie. Kto jako ojciec nie daje dzieciom swobody, praktykuje
patriarchalny styl przewodzenia i uwa偶a, 偶e o wszystkim mo偶e decydowa膰, ten
zniekszta艂ca prawdziwy obraz ojca. Myli go z nieomylno艣ci膮 i autorytarnym
dowodzeniem. Autorytarny staje si臋 tylko ten, kto nie ma stabilnego
"kr臋gos艂upa". Poniewa偶 tak naprawd臋 boi si臋 konflikt贸w, ci膮gle musi wali膰
pi臋艣ci膮 w st贸艂 i udowadnia膰 sw贸j autorytet. To jednak nie jest prawdziwie
m臋ska postawa, lecz zniekszta艂cony obraz m臋偶czyzny. Za tym kryje si臋 l臋k
przed zdetronizowaniem i zakwestionowaniem jego nieomylno艣ci. M臋偶czy藕ni,
kt贸rzy nie mieli pozytywnego do艣wiadczenia ojca, s膮 nieufni. Maj膮 wra偶enie,
偶e stale musz膮 si臋 wykazywa膰 i udowadnia膰 swoj膮 warto艣膰. Poniewa偶 nie mog膮
odpocz膮膰 w sobie samych, ci膮gle czuj膮 si臋 zmuszeni do aktywno艣ci - po to,
by udowodni膰, jak wiele m臋skiej si艂y w nich tkwi. Ale ta si艂a bez dobrego
do艣wiadczenia ojca najcz臋艣ciej dzia艂a destrukcyjnie. Nie buduje, poniewa偶
jest narcystyczna.
Nie chodzi o ch臋膰 stworzenia czego艣, lecz o wewn臋trzn膮 potrzeb臋 sprawdzenia
si臋, udowodnienia swojej warto艣ci, po to, by by膰 wreszcie zauwa偶onym przez
ojca. Tak偶e w polityce mo偶na zauwa偶y膰, jak destrukcyjnie na cz艂owieka
wp艂ywa brak ojca. Do odreagowania ran spowodowanych brakiem ojca u偶ywa si臋
ca艂ego narodu.
Ze stawaniem si臋 m臋偶czyzn膮 wi膮偶e si臋 bycie ojcem, niezale偶nie od tego, czy
jest si臋 ojcem biologicznym dla syn贸w i c贸rek, czy chodzi tylko o ojcostwo
duchowe. By膰 ojcem oznacza wspiera膰 kogo艣, przekazywa膰 mu rado艣膰 偶ycia,
dawa膰 mu oparcie, by odwa偶y艂 si臋 wzi膮膰 los w swoje r臋ce. Kiedy ojciec jest
blisko, synowie i c贸rki maj膮 odwag臋 pope艂nia膰 b艂臋dy. Wiedz膮, 偶e ojciec ich
za to nie b臋dzie wini艂. Mog膮 do niego przyj艣膰, kiedy zb艂膮dz膮. Ojciec nie
zatrzymuje swoich dzieci. Wypuszcza je w 艣wiat, ale trwa przy nich. Dzieci
wiedz膮, 偶e zawsze mog膮 wr贸ci膰, 偶eby znale藕膰 w nim oparcie, pomoc i
pocieszenie, gdy b臋d膮 tego potrzebowa艂y.
Wielu m臋偶czyzn oddaj膮cych si臋 ca艂kowicie tylko sprawom zawodowym, broni si臋
przed rol膮 ojca. Potrafi膮 wprawdzie poprowadzi膰 firm臋, ale nie potrafi膮
stworzy膰 relacji z w艂asnymi dzie膰mi. W konfrontacji z dzie膰mi taki
m臋偶czyzna czuje, 偶e nie mo偶e si臋 ukry膰 za swoj膮 rol膮. Dzieci przypominaj膮
mu o jego w艂asnych ciemnych stronach. One nie podziwiaj膮 biznesmena, kt贸ry
odni贸s艂 sukces. S膮 wyzwaniem dla niego jako cz艂owieka. Ojcem staje si臋
tylko ten, kto pozwoli, by dzieci pokaza艂y mu jego ciemne strony.
Konfrontacja z w艂asn膮 bezsilno艣ci膮 i ciemn膮 stron膮 siebie samego jest
warunkiem blisko艣ci z dzie膰mi i wspierania ich w chwilach, gdy co艣 im si臋
nie uda, gdy zawiod膮. Wielu m臋偶czyzn uwa偶a, 偶e uda im si臋 w domu powieli膰
stosowanie przepisu na sukces, kt贸ry odnie艣li w pracy. Ale to si臋 nie
udaje. W firmie po偶膮dana jest szybko艣膰 i oszcz臋dno艣膰 czasu. Rodzina
oczekuje tego, 偶e ojciec b臋dzie mia艂 dla niej czas.
Pewien biznesmen opowiada艂 mi kiedy艣, 偶e zbyt du偶o pr贸buje zrobi膰 z dzie膰mi
w zbyt kr贸tkim czasie, kt贸ry dla nich ma. Wydawa艂o mu si臋, 偶e musi
wykorzysta膰 ten czas jak najefektywniej, a dzieci wcale tego nie chcia艂y.
One pragn臋艂y tylko tego, by ojciec by艂 z nimi, 偶eby si臋 z nimi pobawi艂 i
偶eby mia艂 dla nich czas. Nie chcia艂y, 偶eby traktowa艂 je jak wyczynowc贸w,
lecz 偶eby potraktowa艂 je powa偶nie.
W naszych czasach s膮 potrzebni m臋偶czy藕ni 艣wiadomi swojego ojcostwa. Ju偶 w
60. latach ubieg艂ego stulecia Aleksander Mitscherlich m贸wi艂 o
spo艂ecze艅stwie pozbawionym ojc贸w. Wielu ojc贸w wtedy poleg艂o na wojnie. Ale
tak偶e dzisiaj psychologowie m贸wi膮 o braku ojc贸w. Wielu ojc贸w nie
uczestniczy w wychowaniu dzieci, nie wspiera ich. S膮 niezadowoleni, 偶e
dzieci rozwijaj膮 si臋 inaczej, ni偶 to sobie wyobra偶ali. Powierzaj膮
wychowanie dzieci matkom. Nie chc膮 si臋 ci膮gle konfrontowa膰 ze swoimi
dzie膰mi. Ale dzieci potrzebuj膮 ojcowskiej energii, 偶eby mog艂y wzrasta膰.
Chc膮 widzie膰 m臋偶czyzn臋, z kt贸rym si臋 walczy, a nie biznesmena, kt贸ry swoj膮
energi臋 kieruje na zewn膮trz, a w rodzinie chce mie膰 tylko spok贸j.
Nie tylko rodzina potrzebuje ojca, lecz tak偶e spo艂ecze艅stwo. Ojciec jest
potrzebny nie tylko swoim dzieciom. Przejmuje tak偶e odpowiedzialno艣膰 za
tych, kt贸rym si臋 nie powiod艂o, kt贸rzy czuj膮 si臋 osieroceni i opuszczeni,
kt贸rzy znale藕li si臋 na marginesie spo艂ecze艅stwa. Ojciec jest tym, kt贸ry nie
traci g艂owy, gdy w rodzinie 藕le si臋 dzieje. Nie unika odpowiedzialno艣ci.
Nie stawia siebie ponad rodzin膮. Staje przed tymi, kt贸rzy sami nie maj膮
mocnego kr臋gos艂upa. Wielu ksi臋偶y przejmuje rol臋 ojca wobec innych ludzi.
Nieprzypadkowo o zakonnikach m贸wimy, 偶e s膮 "ojcami". Staj膮 si臋 oni ojcami
dla tych, kt贸rzy czuj膮 si臋 zagubieni. Towarzysz膮 im na ich drodze. Daj膮
oparcie, nie uzale偶niaj膮c od siebie. Osobi艣cie obserwuj臋 ogromn膮 t臋sknot臋
za ojcem, kt贸remu mo偶na zaufa膰. Czasami spotykam si臋 z tak ogromnymi
oczekiwaniami wobec mnie, 偶e nie jestem w stanie im sprosta膰. W艂a艣nie w
tych przeniesieniach widz臋 brak do艣wiadczenia ojca i t臋sknot臋 za oparciem w
nim. Cz臋sto ludzie niemaj膮cy do艣wiadczenia ojca wpadaj膮 w r臋ce tych, kt贸rzy
udaj膮, 偶e s膮 dla nich jak ojcowie, ale w rzeczywisto艣ci nimi nie s膮.
Podporz膮dkowuj膮 sobie tych ludzi i kieruj膮 nimi, zamiast im pomaga膰 w
znalezieniu ich w艂asnej drogi i do艣wiadczeniu ich m臋skiej energii.
Podsumowuj膮c, mo偶na powiedzie膰, 偶e dla ojca charakterystyczne s膮 dwie
postawy: zdecydowanie i wielkoduszno艣膰. Ojcowie dzia艂aj膮 wtedy, gdy tego
wymaga sytuacja. Podejmuj膮 decyzje, zamiast odsuwa膰 od siebie wszystkie
problemy. W wielu firmach, gremiach i grupach brakuje dzisiaj m臋偶czyzn o
ojcowskich cechach, kt贸rzy nie trac膮 zimnej krwi, przejmuj膮
odpowiedzialno艣膰 i podejmuj膮 decyzje. Wielu m臋偶czyzn niech臋tnie podejmuje
decyzje, z obawy, 偶e mogliby pope艂ni膰 b艂膮d. Ale wtedy nie wychodzi od nich
偶adna nowa inicjatywa. Boj膮 si臋 konflikt贸w i nie przyczyniaj膮 si臋 do
wyja艣nienia trudnych sytuacji. Drug膮 postaw膮 jest wielkoduszno艣膰. Obdarzeni
ni膮 ojcowie nie s膮 ma艂ostkowi i ograniczeni. Maj膮 wielkie serce. Wierz膮 w
dzieci albo w tych, kt贸rym towarzysz膮. Spodziewaj膮 si臋 wiele po nich.
Takich ojc贸w o wielkich sercach potrzeba w naszych czasach. Jestem
wdzi臋czny Bogu za dar takiego ojca.

5. J贸zef: mag

Jakub by艂 ukochanym synem matki. J贸zef by艂 synem wyr贸偶nianym przez ojca. To
wywo艂uje zazdro艣膰, a nawet nienawi艣膰 braci. J贸zef czuje si臋 kim艣
szczeg贸lnym. Opowiada swoim braciom sen, w kt贸rym wraz z bra膰mi wi膮za艂
snopy na polu. Jego snop si臋 wyprostowa艂, a snopy braci go otoczy艂y i
odda艂y mu pok艂on. Bracia odpowiedzieli na jego sen: "Czy偶 mia艂by艣 jako kr贸l
panowa膰 nad nami i rz膮dzi膰 nami jak w艂adca?. I jeszcze bardziej go
nienawidzili z powodu jego sn贸w i wypowiedzi" (Rdz 37,8). A wi臋c nie tylko
mi艂o艣膰 ojca wywo艂uje zazdro艣膰 braci, lecz tak偶e zachowanie J贸zefa, kt贸ry
p艂awi si臋 w poczuciu, 偶e jest kim艣 szczeg贸lnym, ulubie艅cem ojca, kt贸ry
dostaje wszystko, czego zapragnie. J贸zef wywo艂uje agresj臋 braci, poniewa偶
si臋 nie dostosowuje, tylko wierzy w swoje sny. Ma jeszcze jedno 藕r贸d艂o, z
kt贸rego mo偶e czerpa膰 偶ycie: 艣wiat wewn臋trznej inspiracji. Jest to 艣wiat
maga.
Kiedy J贸zef na polecenie ojca zanosi jedzenie braciom pas膮cym byd艂o, ci
postanawiaj膮 go zabi膰. Jednak Ruben, najstarszy syn, ujmuje si臋 za swoim
bratem. Chce go ocali膰 i odda膰 ojcu. Dzi臋ki jego wstawiennictwu bracia
rezygnuj膮 z zamiaru zabicia J贸zefa i wrzucaj膮 go do wyschni臋tej studni.
Kiedy widz膮 przechodz膮c膮 karawan臋 kupc贸w, Juda proponuje, 偶eby sprzeda膰
J贸zefa. Okazuje si臋, 偶e kupcy to Izmaelici, potomkowie Izmaela, brata
Izaaka. J贸zef, ulubieniec Jakuba, wpada w r臋ce Izmaela, brata jego dziadka,
kt贸ry zosta艂 wyp臋dzony na pustyni臋. Mo偶na powiedzie膰, 偶e tajemnice zwi膮zane
z histori膮 jego rodziny tutaj go doganiaj膮. Na wierzch wychodz膮
niedoko艅czone, nieprzepracowane ciemne strony jego w艂asnej historii i
domagaj膮 si臋 zako艅czenia. J贸zef musi najpierw z mozo艂em uwolni膰 si臋 od
cienia w艂asnej rodziny. Ale najpierw ten syn, kt贸remu przypad艂y w udziale
wszystkie dobrodziejstwa dane przez ojca, musi do艣wiadczy膰 w艂asnej
bezsilno艣ci, l臋ku i opuszczenia. W ciemnej studni czuje si臋 opuszczony i
wydany na 艣mier膰. Izmaelici, kt贸rym bracia sprzedaj膮 J贸zefa, zawo偶膮 go do
Egiptu i sprzedaj膮 Potifarowi, urz臋dnikowi na dworze faraona. Pocz膮tkowo
J贸zefowi wszystko si臋 udaje, poniewa偶 jest z nim B贸g. Potifar darzy go
偶yczliwo艣ci膮 i powierza mu ca艂y sw贸j maj膮tek. Ale szcz臋艣cie nie trwa d艂ugo.
呕ona urz臋dnika nalega, by zosta艂 jej kochankiem. J贸zef jej odmawia, bo
oznacza艂oby to dla niego oszukiwanie swojego pana i grzech przeciwko Bogu.
A kiedy 偶ona Potifara chwyta go za p艂aszcz, 偶膮daj膮c, by si臋 z ni膮 przespa艂,
J贸zef ucieka. W贸wczas 偶ona Potifara oskar偶a go o molestowanie i jako dow贸d
pokazuje jego p艂aszcz. Wtedy Potifar wpada w gniew i wtr膮ca J贸zefa do
wi臋zienia. I znowu J贸zef do艣wiadcza opuszczenia i ciemno艣ci. Ale B贸g nadal
jest z nim.
W wi臋zieniu J贸zef interpretuje sny dw贸m wsp贸艂wi臋藕niom. Obydwaj doznaj膮
takiego losu, jaki im przepowiedzia艂 J贸zef na podstawie ich sn贸w.
Prze艂o偶ony nadwornych piekarzy zostaje powieszony na drzewie, a prze艂o偶ony
podczaszych zostaje przywr贸cony na dawny urz膮d. Po dwu latach faraon ma
sen, kt贸rego nie rozumie. Tak偶e m臋drcy i wr贸偶bici egipscy nie potrafi膮
wyja艣ni膰 tego snu. Wtedy prze艂o偶ony podczaszych przypomnia艂 sobie o J贸zefie
i opowiedzia艂 faraonowi o jego umiej臋tno艣ci wyja艣niania sn贸w. Faraon
poleci艂 przywo艂a膰 J贸zefa, 偶eby ten wyja艣ni艂 mu jego sen. J贸zef za艣
powiedzia艂:. "Nie ja, lecz B贸g da pomy艣ln膮 odpowied藕 tobie, o faraonie"
(Rdz 41, 16). Na podstawie sn贸w J贸zef przepowiedzia艂 faraonowi siedem
t艂ustych i siedem chudych lat. I poradzi艂 mu budowanie spichlerzy, w
kt贸rych b臋dzie mo偶na przechowywa膰 plony t艂ustych lat i w ten spos贸b
przetrwa膰 lata chude. Faraon ustanowi艂 J贸zefa zarz膮dc膮 swojego kr贸lestwa.
Powiedzia艂 do swoich dworzan: "Czy偶 b臋dziemy mogli znale藕膰 podobnego mu
cz艂owieka, kt贸ry mia艂by tak jak on ducha Bo偶ego?" (Rdz 41, 38). W ten
spos贸b J贸zef sta艂 si臋 cz艂owiekiem o najwi臋kszej w艂adzy w Egipcie. Jego
nieszcz臋艣cie zmieni艂o si臋 w nowe szcz臋艣cie. Poniewa偶 zna艂 si臋 na snach i
poniewa偶 spoczywa艂o na nim b艂ogos艂awie艅stwo Bo偶e, wszystko mu si臋 udawa艂o.
Podczas gdy ca艂y 艣wiat g艂odowa艂, J贸zef, mag, m贸g艂 czerpa膰 z pe艂nych
spi偶arni.
Poniewa偶 kl臋ska g艂odu dotkn臋艂a tak偶e Kanaan, bracia J贸zefa udaj膮 si臋 do
Egiptu, 偶eby tam kupi膰 zbo偶e na chleb. J贸zef rozpoznaje swoich braci, ale
sam nie daje si臋 rozpozna膰. Daje im zbo偶e pod warunkiem, 偶e przywioz膮 ze
sob膮 najm艂odszego brata. Jakub nie chce si臋 na to zgodzi膰, poniewa偶 boi
si臋, 偶e Beniamin zginie. Ale kiedy g艂贸d staje si臋 coraz bardziej
dokuczliwy, Juda bierze na siebie odpowiedzialno艣膰 za Beniamina i
zobowi膮zuje si臋 do przywiezienia go z powrotem. Bracia znowu spotykaj膮 si臋
z J贸zefem. J贸zef znowu wystawia ich na pr贸b臋. Kaza艂 nape艂ni膰 ich torby
zbo偶em, a do torby Beniamina kaza艂 w艂o偶y膰 sw贸j srebrny puchar. Potem
nakaza艂 prze艂o偶onemu swojego domu p贸j艣膰 za nimi. Beniamin ma zosta膰 jego
niewolnikiem. Kiedy Juda wstawia si臋 za nim, J贸zef nie mo偶e si臋 ju偶
powstrzyma膰 i daje si臋 rozpozna膰. P艂acz膮c m贸wi: "Ja jestem J贸zef, brat
wasz, to ja jestem tym, kt贸rego sprzedali艣cie do Egiptu. Ale teraz nie
smu膰cie si臋 i nie wyrzucajcie sobie, 偶e艣cie mnie sprzedali. Bo dla waszego
ocalenia od 艣mierci B贸g wys艂a艂 mnie tu przed wami" (Rdz 45, 4n). J贸zef
jedna si臋 ze swoimi bra膰mi. W swoim losie zobaczy艂 plan i dzie艂o samego
Boga. B贸g zmieni艂 z艂o w dobro. Pragnienie 艣mierci B贸g
zmieni艂 w b艂ogos艂awie艅stwo dla ca艂ej rodziny. J贸zef nie jest zgorzknia艂y z
powodu krzywd, jakie wyrz膮dzili mu bracia. Mo偶e si臋 z nimi pojedna膰,
poniewa偶 czuje, 偶e B贸g go chroni i mu b艂ogos艂awi. Ju偶 w snach, kt贸re mia艂 w
dzieci艅stwie, otrzyma艂 obietnic臋, 偶e jego 偶ycie b臋dzie udane. Te sny w
do艣wiadczeniu opuszczenia w studni i w egipskim wi臋zieniu pozwala艂y mu
wierzy膰, 偶e B贸g go nie opu艣ci. Ukochany syn ojca nie m贸g艂 ju偶 liczy膰 na
jego pomoc, bo ojciec by艂 daleko. Ale J贸zef odkry艂 Boga jako swojego ojca,
Jemu si臋 powierzy艂 i On go przeprowadzi艂 przez wszystkie 偶yciowe
zawirowania.
J贸zef s艂ucha sn贸w i umie je interpretowa膰. Wykazuje si臋 szczeg贸lnym
uzdolnieniem, kt贸re staje si臋 dla niego b艂ogos艂awie艅stwem. Zyskuje w艂adz臋
nad ca艂ym krajem. Kiedy spotyka si臋 z bra膰mi, okazuje swoje uczucia.
Przestaje stwarza膰 pozory tego, kt贸ry ma w艂adz臋. P艂acz膮c, ca艂uje wszystkich
swoich braci. Teraz nie czuje si臋 kim艣 szczeg贸lnym, lecz jest jednym z
braci. Mo偶na powiedzie膰, 偶e teraz staje si臋 zdolny do nawi膮zania relacji.
Nie jest ju偶 ukochanym synem, kt贸ry si臋 wywy偶sza nad braci, lecz tym, kt贸ry
rzuca si臋 im w ramiona i staje si臋 z nimi "jedno". Nowy stosunek do braci
prowadzi do tego, 偶e faraon zaprasza ca艂膮 jego rodzin臋 do zamieszkania w
Egipcie. W ten spos贸b Izraelici osiedlaj膮 si臋 w Egipcie na 400 lat. Tak
wi臋c los J贸zefa wp艂ywa na przysz艂e losy ca艂ego narodu.
J贸zef to obraz m臋偶czyzny, kt贸ry nie ogranicza si臋 do zawodowego sukcesu,
lecz jednocze艣nie s艂ucha swoich s艂贸w i okazuje uczucia. Nie identyfikuje
si臋 z rol膮 w艂adcy, lecz schodzi z tronu i staje si臋 bratem mi臋dzy bra膰mi.
J贸zef osi膮gn膮艂 t臋 m膮dro艣膰, dlatego 偶e przeszed艂 przez do艣wiadczenie
opuszczenia, bezsilno艣ci, samotno艣ci i ciemno艣ci. Przeszed艂 typow膮 drog臋,
jak膮 przechodz膮 bohaterowie w ba艣niach. Ka偶dy m臋偶czyzna musi przej艣膰 przez
niebezpiecze艅stwa, musi porzuci膰 siebie i wszystkie swoje plany, gdy
znajdzie si臋 w sytuacji bez wyj艣cia, 偶eby m贸g艂 powierzy膰 siebie Bogu. Nie
on sam jest autorem sukcesu, lecz ca艂y powierza si臋 Bogu. A Bo偶a opieka
jest gwarantem tego, 偶e jego 偶ycie b臋dzie udane, nawet je艣li to, czego
do艣wiadcza, bardziej wygl膮da na pora偶k臋 ni偶 na sukces.
J贸zef urzeczywistnia wiele obraz贸w cz艂owieka. Interpretuje sny, jest
politykiem i organizatorem. Ja chcia艂bym przyjrze膰 si臋 w nim archetypowi
maga. "Mag stoi na w艂asnych nogach na gruncie tego 艣wiata i jest wyposa偶ony
w dary wszech艣wiata. Zna odwieczne prawa stawania si臋 i przemijania,
porz膮dku stworzenia i urzeczywistnia na ziemi to, co pozna艂 i zrozumia艂.
Jest zdolny, by przejrze膰 to, jak jawi si臋 艣wiat i rozpozna膰 prawdziw膮
rzeczywisto艣膰" . Mag opanowa艂 sztuk臋 kszta艂towania 艣wiata na podstawie
wiedzy o tym, co nie pochodzi z tego 艣wiata, tego co Boskie. Mag widzi
porz膮dek we wszystkim. Charakteryzuje si臋 wewn臋trzn膮 jasno艣ci膮,
klarowno艣ci膮. J贸zef kszta艂tuje 艣wiat na podstawie wiedzy o snach, w kt贸rych
B贸g pokazuje mu t艂o wszelkiej rzeczywisto艣ci. Kieruje polityk膮 Egiptu nie
na podstawie racjonalnych przemy艣le艅, lecz na podstawie sn贸w, kt贸re
interpretuje z Bo偶膮 pomoc膮. Mag jest wtajemniczony w najg艂臋bsze tajemnice
tego 艣wiata. Ma kontakt z Bogiem. Dzi臋ki tej wewn臋trznej za偶y艂o艣ci z Bogiem
mo偶e kszta艂towa膰 艣wiat wed艂ug woli Bo偶ej. Przy ca艂ym zanurzeniu w 艣wiecie
nigdy nie zapomina o mistycznym wymiarze swojego 偶ycia.
Jak w ka偶dym archetypie tak偶e w archetypie maga istnieje wiele
niebezpiecze艅stw. Je艣li kto艣 chce zetkn膮膰 si臋 z magiem w sobie, musi by膰
bardzo ostro偶ny. Zawsze b臋dzie potrzebowa艂 dystansu. Je艣li si臋
zidentyfikuje z tym archetypem, to zacznie si臋 wywy偶sza膰 nad innych.
Poczuje si臋 藕r贸d艂em wielkiej magii, a nie jej narz臋dziem. Tego rodzaju
wywy偶szenie w艂asnego ego prowadzi do traktowania siebie jako typowego guru,
kt贸ry posiada wielkie talenty i przywi膮zuje ludzi do siebie przez to, czym
emanuje - jest jednak 艣lepy na w艂asne ciemne strony. Je艣li kto艣 nie ma
dystansu do maga w sobie, to przez swoj膮 magi臋 zwodzi innych i ich niszczy.
W ten spos贸b dopuszcza si臋 duchowego nadu偶ycia. Duchowa arogancja i
wywy偶szanie w艂asnego ego stanowi wielk膮 pokus臋 dla ka偶dego kap艂ana,
terapeuty i kaznodziei telewizyjnego.
M臋偶czy藕ni, kt贸rzy dzisiaj zajmuj膮 kierownicze stanowiska, czuj膮, 偶e
potrzeba im umiej臋tno艣ci maga. Nie s膮 w stanie prowadzi膰 du偶ego
przedsi臋biorstwa jedynie z pomoc膮 rozumu. Potrzebuj膮 kontaktu z wewn臋trznym
藕r贸d艂em, z Boskim 藕r贸d艂em inspiracji tw贸rczo艣ci. Musz膮 si臋 zetkn膮膰 z
archetypem maga, "kt贸ry mobilizuje w m臋偶czy藕nie 藕r贸d艂a wewn臋trznej
艣wiadomo艣ci" . Archetyp maga otwiera potencja艂 inspiracji tw贸rczo艣ci,
mo偶liwo艣ci w艂asnych, kt贸re kryj膮 si臋 w duszy. M臋偶czy藕ni, kt贸rzy patrz膮
tylko na to co zewn臋trzne, kt贸rzy wszystko obliczaj膮 i organizuj膮, nie
wykorzystuj膮 wewn臋trznego potencja艂u swojej duszy. Kto jednak znajdzie
dost臋p do maga w sobie, ten nie b臋dzie dzia艂a艂 tylko g艂ow膮, lecz pod膮偶y za
natchnieniem wewn臋trznym, kt贸re jest bardziej owocne dla codzienno艣ci i
pracy ni偶 racjonalne przemy艣lenia.
Pozostaje kwestia, jak dotrze膰 do wewn臋trznego maga w sobie. Historia
J贸zefa pokazuje, 偶e stosunek do ojca jest istotnym 藕r贸d艂em, z jakiego
czerpie mag. J贸zef jest ukochanym synem ojca. Gdy by艂em dzieckiem, m贸j
ojciec z zachwytem pokazywa艂 nam gwiazdy i gwiazdozbiory. Wtedy ogl膮dali艣my
cz臋艣膰 tajemnic 艣wiata. Kiedy chodzili艣my z nim po lesie, opowiada艂 nam o
pi臋knie drzew. Moja najm艂odsza siostra by艂a tym najmniej zainteresowana.
Chcia艂a tylko doj艣膰 do najbli偶szego kiosku, 偶eby ojciec kupi艂 jej co艣
s艂odkiego. Ale m贸j ojciec si臋 tym nie zra偶a艂 i nadal opowiada艂 nam o
pi臋knie stworzenia. Tak偶e on wprowadzi艂 nas w tajniki liturgii. Kiedy
opowiada艂 o znaczeniu 艣wi膮t Bo偶ego Narodzenia i Wielkiej Nocy, czu艂em, 偶e
tajemnica Boga, kt贸ry sta艂 si臋 Cz艂owiekiem i tajemnica naszego zbawienia
porusza艂a jego serce. Kiedy by艂em w internacie, zawsze do mnie pisa艂 - nie
tylko o tym, co si臋 dzia艂o w domu, lecz tak偶e o swoim rozumieniu Boga i
艣wiata. Kiedy by艂em w nowicjacie, napisa艂 do mnie: "Istota chrze艣cija艅stwa
polega na mi艂o艣ci. Ten, kto to poj膮艂, temu 艂atwo przyjdzie mi艂o艣ci膮
odpowiedzie膰 na mi艂o艣膰 Boga i ludzi". Od mojego ojca zarazi艂em si臋
upodobaniem do rozmy艣lania. Nie chodzi tu o to, by du偶o wiedzie膰, ale
pozna膰 podstawy i sens istnienia. M贸j ojciec bardzo lubi艂 czyta膰 i
rozmy艣la膰. Musia艂 stworzy膰 swoj膮 egzystencj臋 z niczego. Mimo to nigdy nie
wystarcza艂o mu zajmowanie si臋 tylko tym, co zewn臋trzne. Niezale偶nie od
tego, czy to by艂 Sylwester, czy 艣wi臋ta rodzinne, ojciec zawsze m贸wi艂 nam o
tym, co najistotniejsze, o co chodzi w naszym 偶yciu - o 偶ycie z Boga i z
Bogiem. Mag ma rozwini臋t膮 intuicj臋 nie dzi臋ki sobie samemu. Otrzyma艂 j膮 od
Boga. To, co mo偶e zrobi膰, to zaufa膰 swoim snom. Wszyscy mamy w sobie co艣 z
maga. Tak jak J贸zef powinni艣my wierzy膰, 偶e w snach B贸g m贸wi do nas.
Powinni艣my wi臋c szuka膰 kontaktu z wewn臋trznym 艣wiatem ducha, kt贸ry jest w
nas. Wa偶n膮 drog膮 w tym kierunku jest medytacja, kt贸ra pozwala nam spotka膰
si臋 z wewn臋trzn膮 przestrzeni膮 milczenia. Tam, gdzie 偶aden cz艂owiek nie ma
dost臋pu, gdzie nasze troski i zmartwienia nie mog膮 przenikn膮膰, tam -
przeczuwamy -w艂a艣nie wytryska w nas 藕r贸d艂o Ducha Bo偶ego, 藕r贸d艂o, kt贸re
nigdy nie wysycha, poniewa偶 jest Boskie. Do kszta艂towania tego 艣wiata
potrzebne jest nam miejsce poza tym 艣wiatem, potrzeba wewn臋trznej
przestrzeni, nad kt贸r膮 ten 艣wiat nie ma w艂adzy. Tam zyskujemy dystans
wewn臋trzny, dzi臋ki kt贸remu mo偶emy wznie艣膰 si臋 ponad codzienne problemy,
偶eby pozna膰 i zrozumie膰, o co chodzi w naszym 偶yciu. Dlatego m臋偶czy藕ni
piastuj膮cy kierownicze stanowiska w gospodarce lub polityce szukaj膮 dla
siebie duchowych dr贸g. Poci膮ga ich mistycyzm. Mistyka nie oznacza
odwr贸cenia si臋 od tego 艣wiata ani ucieczki w g艂膮b siebie, lecz bycie w
艣wiecie, w 艣rodku jego spraw, przy jednoczesnym kontaktowaniu si臋 ze sob膮 i
z tym, co ponad tym 艣wiatem, co transcendentne - z Bogiem. To do艣wiadczenie
pozwala na 艂atwiejsze rozwi膮zywanie problem贸w bez ryzyka pogr膮偶enia si臋 w
nich.


6. Moj偶esz: przyw贸dca

Moj偶esz jest typowym przyw贸dc膮. Wyprowadza sw贸j lud z niewoli egipskiej ku
wolno艣ci Ziemi Obiecanej. Jest tym, kt贸ry potrafi prowadzi膰 innych. Ale lud
jest tak偶e obrazem cz臋艣ci jego w艂asnej duszy. Moj偶esz jest tym, kt贸ry
potrafi prowadzi膰 samego siebie. Biblia pokazuje nam drog臋, na kt贸rej uczy
si臋 on prowadzi膰 samego siebie i lud. Moj偶esz nie urodzi艂 si臋 przyw贸dc膮. I
jego przyw贸dztwo nie przebiega g艂adko. Od pocz膮tku jest dzieckiem
szczeg贸lnym, wybranym, na kt贸rym spoczywa b艂ogos艂awie艅stwo Bo偶e. Faraon
rozkaza艂 zabi膰 wszystkich nowo narodzonych ch艂opc贸w 偶ydowskich. Kiedy
urodzi艂 si臋 Moj偶esz, jego matka widzia艂a, jak pi臋knym jest dzieckiem. Nie
by艂a w stanie go zabi膰. Ukrywa艂a go przez trzy miesi膮ce. A potem umie艣ci艂a
go w koszyku i ukry艂a w sitowiu na brzegu Nilu. C贸rka faraona znalaz艂a kosz
z p艂acz膮cym dzieckiem. Przyj臋艂a je jak w艂asne i da艂a mu na imi臋 Moj偶esz:
"Bo wydoby艂am go z wody" (Wj 2,10).
Moj偶esz jest obrazem nas wszystkich. Wszyscy jeste艣my porzuconymi dzie膰mi.
Wzrastamy na obczy藕nie, nara偶eni na niesprawiedliwo艣膰 i niebezpiecze艅stwa,
jakie niesie ze sob膮 偶ycie. Mit o porzuconym dziecku, kt贸re ma niezwyk艂e
zdolno艣ci i kt贸re pochodzi od Boga, jest szeroko rozpowszechniony:
pocz膮wszy od Romulusa i Remusa przez Edypa, Kriszn臋, Perseusza, Zygfryda,
Budd臋, Heraklesa i Gilgamesza do Jezusa, kt贸ry ju偶 jako dziecko musia艂
ucieka膰 do Egiptu. Mit pokazuje nam, 偶e wszyscy jeste艣my porzuconymi
dzie膰mi Boga. Ale kiedy spotkamy si臋 z Boskim dzieckiem w nas, to odkryjemy
nasze w艂a艣ciwe mo偶liwo艣ci i powo艂anie. Nie pozostaniemy do ko艅ca zranionymi
dzie膰mi, kt贸rymi jeste艣my. Boskie dziecko w nas oznacza odnowione i
prawdziwe "ja", kt贸rego nie da si臋 ju偶 zrani膰 i kt贸re we wszystkich
niebezpiecze艅stwach, jakie niesie ze sob膮 偶ycie, jest bezpieczne w sobie
samym i ochraniane Bo偶膮 r臋k膮.
Kiedy Moj偶esz by艂 ju偶 doros艂y, zobaczy艂, jak Egipcjanin bije Hebrajczyka.
Za to go zabi艂, a jego cia艂o zakopa艂 w piasku. Nast臋pnego dnia chcia艂 by膰
rozjemc膮 w sporze dw贸ch Hebrajczyk贸w. Wtedy jeden z nich przypomnia艂 mu o
morderstwie. Moj偶esz uciek艂 do kraju Madian i o偶eni艂 si臋 z c贸rk膮
tamtejszego kap艂ana. Swojego syna nazwa艂 Gerszom ("go艣膰 w obcej ziemi, na
pustkowiu, na pustyni"). Moj偶esz poni贸s艂 pora偶k臋. W obcej ziemi musi wie艣膰
ci臋偶ki 偶ywot. Pierwsza pr贸ba przej臋cia przyw贸dztwa by艂a nieudana, bo zaufa艂
swojej w艂asnej sile. Wtedy jeszcze nie spotka艂 si臋 ze sob膮 samym i z w艂asn膮
niemoc膮. St膮d wniosek, 偶e przewodzi膰 mog膮 tylko ci, kt贸rzy przynajmniej raz
ponie艣li kl臋sk臋 i kt贸rzy w obcej ziemi bole艣nie do艣wiadczyli samotno艣ci i
braku talentu przyw贸dczego.
Kiedy Moj偶esz pas艂 owce i kozy swojego te艣cia, "ukaza艂 mu si臋 Anio艂 Pa艅ski
w p艂omieniu ognia, ze 艣rodka krzewu" (Wj 3,2). Z p艂on膮cego krzewu przem贸wi艂
do niego B贸g: "Napatrzy艂em si臋 na udr臋k臋 ludu mego w Egipcie (...). Id藕
przeto teraz, oto posy艂am ci臋 do faraona, i wyprowad藕 m贸j lud, Izraelit贸w,
z Egiptu" (Wj 3, 7. 10). Moj偶esz zaczyna si臋 wzbrania膰. Najpierw pyta Boga
o Jego Imi臋. B贸g objawia si臋 jako Jahwe, jako "JESTEM, KT脫RY JESTEM" (Wj
3,14). Wtedy pojawiaj膮 si臋 w膮tpliwo艣ci Moj偶esza, dotycz膮ce jego samego. Jak
ma przekona膰 lud? Jahwe pokazuje mu, czym mo偶e przekona膰 lud. W ko艅cu
Moj偶esz wskazuje na brak daru wymowy. B贸g zaczyna si臋 gniewa膰 na Moj偶esza.
Nakazuje mu wzi膮膰 ze sob膮 swojego brata, Aarona, kt贸ry b臋dzie jego ustami.
Moj偶esz nie jest urodzonym przyw贸dc膮, kt贸ry przejmuje zadania przyw贸dcze z
w艂asnej woli i powo艂ania. Najpierw musi do艣wiadczy膰 swojej bezsilno艣ci,
w膮tpi w to, czy lud go pos艂ucha. Cierpi z tego powodu, 偶e jego j臋zyk jest
oci臋偶a艂y. B贸g musi go zmusza膰 do podj臋cia tego zadania. Posy艂a go do
swojego ludu. I mimo w膮tpliwo艣ci Moj偶esza, nie daje si臋 odwie艣膰 od zamiaru
powo艂ania w艂a艣nie jego na przyw贸dc臋. Wielu m臋偶czyzn zajmuj膮cych kierownicze
stanowiska w firmie uwa偶a, 偶e s膮 urodzonymi przyw贸dcami. Jednak tacy
m臋偶czy藕ni cz臋sto nie licz膮 si臋 ze swoimi podw艂adnymi. Je艣li m臋偶czy藕ni, tak
jak Moj偶esz, do艣wiadcz膮 w艂asnej s艂abo艣ci i bezsilno艣ci, to staj膮 si臋 zdolni
do prowadzenia innych z wi臋kszym wyczuciem. Potrafi膮 dostrzec znaczenie i
warto艣膰 swoich wsp贸艂pracownik贸w. I wtedy dopiero zaczynaj膮 rozumie膰, o co
chodzi w kierowaniu innymi.
Zadanie, jakie przyjmuje na siebie Moj偶esz, nie jest 艂atwe. Na pocz膮tku
udaje mu si臋 przekona膰 lud dzi臋ki "sztuczkom". Ale kiedy op贸r faraona staje
si臋 silniejszy, lud zaczyna szemra膰. Pr贸ba uwolnienia ludu nie odnosi
skutku. Wtedy Moj偶esz musi stosowa膰 coraz mocniejsze argumenty w
pertraktacjach z faraonem, 偶eby ten zgodzi艂 si臋 na wyj艣cie Izraelit贸w z
Egiptu. Ale oporu faraona nie da si臋 艂atwo pokona膰. Tylko dzi臋ki plagom,
kt贸re B贸g zes艂a艂 na Egipt, faraon da艂 si臋 nam贸wi膰 na uwolnienie Izraelit贸w.
Plagi oznaczaj膮 op贸r, jaki stawiaj膮 ci, kt贸rzy reprezentuj膮 stary porz膮dek
- aby wszystko zosta艂o po staremu. Ka偶dy, kto kieruje grup膮, firm膮 czy
wsp贸lnot膮, wie, jak trudny do pokonania jest op贸r. Wtedy wszystko si臋
zaciemnia. Szara艅cza spada na uprawy i wydaje si臋, 偶e wszystko zniszczy. W
takich chwilach trzeba wielkiego zaufania w pos艂annictwo Bo偶e, 偶eby nie da膰
si臋 powstrzyma膰 przez ten op贸r i nie podda膰 si臋.
W ko艅cu Moj偶eszowi udaje si臋 wyprowadzi膰 lud z Egiptu. Ale faraon nadal go
prze艣laduje. Lud staje przed Morzem Czerwonym i widzi, 偶e 艣cigaj膮 go
Egipcjanie. Wtedy zaczyna buntowa膰 si臋 przeciwko Moj偶eszowi: "C贸偶 za us艂ug臋
wy艣wiadczy艂e艣 nam przez to, 偶e wyprowadzi艂e艣 nas z Egiptu? Czy偶 nie
m贸wili艣my ci wyra藕nie w Egipcie: Zostaw nas w spokoju, chcemy s艂u偶y膰
Egipcjanom" (Wj 14, lin). Trudno jest Moj偶eszowi wyprowadzi膰 na wolno艣膰
lud, kt贸ry boi si臋 ka偶dego kroku prowadz膮cego ku niej i wspomina z
ut臋sknieniem garnki pe艂ne mi臋sa, kt贸re Izraelici mieli w Egipcie. Ten lud
woli pozosta膰 w niewoli, ni偶 zmierzy膰 si臋 z niebezpiecze艅stwami czyhaj膮cymi
na艅 na pustyni. Droga do wolno艣ci jest zwi膮zana z niebezpiecze艅stwem
艣mierci. Tak偶e po bezpiecznym przej艣ciu przez Morze Czerwone, w kt贸rym gin膮
prze艣laduj膮cy ich Egipcjanie, ludzie szemrz膮 przy ka偶dej okazji. Cud
rozst膮pienia si臋 w贸d Morza Czerwonego ich nie przekona艂. Moj偶esz zn贸w musi
wo艂a膰 do Boga o pomoc. Cierpi pod brzemieniem tego przyw贸dztwa. Skar偶y si臋
Bogu: "Co mam uczyni膰 z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienuj膮 mnie!"
(Wj 17, 4).
B贸g pokazuje Moj偶eszowi, jak mo偶e zaspokoi膰 potrzeby ludu. Kiedy zagra偶aj膮
mu Amalekici, nie walczy w pierwszym szeregu, tylko wychodzi na g贸r臋 i
modli si臋 za lud. Utrzymuje w艂a艣ciw膮 relacj臋 z Bogiem. Wie, 偶e wolno艣膰
mo偶na osi膮gn膮膰 tylko z pomoc膮 modlitwy. Jego modlitwa umacnia lud w walce z
Amalekitami. Moj偶esz nie tylko jest tym, kt贸ry si臋 modli. Jest tak偶e
s臋dzi膮. Przez ca艂y dzie艅 przychodz膮 do niego ludzie i oczekuj膮, 偶e
rozstrzygnie ich spory i ustanowi prawo. Widzi to jego te艣膰 i m贸wi do
Moj偶esza: "Nie jest dobre to, co czynisz. Zam臋czysz siebie i lud, kt贸ry
przy tobie stoi" (Wj 18, 17n). Moj偶esz idzie za rad膮 te艣cia i dzieli
obowi膮zki kierownicze. Ustanawia s臋dziami ludzi godnych zaufania. Nie jest
przywi膮zany do swojej w艂adzy. Czuje, 偶e musi si臋 troszczy膰 o siebie samego,
je艣li przez d艂u偶szy czas zamierza kierowa膰 ludem.
Na g贸rze Synaj Moj偶esz otrzymuje nowe zadanie. Staje si臋 prawodawc膮 i tym,
kt贸ry wprowadza lud w do艣wiadczenie Boga. Moj偶esz wchodzi na g贸r臋 i tam
spotyka si臋 z Bogiem. Potem opowiada ludowi, co B贸g mu powiedzia艂. Lud ma
si臋 u艣wi臋ca膰 i przygotowywa膰 na spotkanie z Panem, kt贸re nast膮pi trzeciego
dnia. Trzeciego dnia o 艣wicie zaczyna grzmie膰 i b艂yska膰 si臋. Lud dr偶y ze
strachu. "Moj偶esz wyprowadzi艂 lud z obozu naprzeciw Boga" (Wj 19,17).
Zadaniem Moj偶esza jest wi臋c u艣wi臋cenie ludu dla Boga i przygotowanie go na
spotkanie z Nim. Nie wystarczy, 偶eby Moj偶esz przekazywa艂 ludowi to, co B贸g
mu powiedzia艂. Ma on wprowadzi膰 lud w do艣wiadczenie Boga. Jest mystagogiem
(tj. kap艂anem), kt贸ry otwiera ludowi oczy na tajemnic臋 Boga. Ale Moj偶esz
sam wchodzi na g贸r臋. Tam otrzymuje przykazania na dw贸ch kamiennych
tablicach, "napisane palcem Bo偶ym" (Wj 31,18). Podczas gdy Moj偶esz przebywa
na g贸rze, lud odchodzi od Boga i robi sobie z艂otego cielca, obraz bo偶ka
sukcesu i p艂odno艣ci. Do艣wiadcza tego wielu przyw贸dc贸w. Ludzie ch臋tniej
zadowalaj膮 si臋 tym, co widz膮 i co im gwarantuje sukces w kr贸tszym czasie.
Wizje s膮 czym艣 odleg艂ym. Kto wie, co si臋 tam dzieje na g贸rze? Lepiej od
razu zr贸bmy to, co dla nas dobre i przesta艅my si臋 zastanawia膰 nad dalsz膮
przysz艂o艣ci膮 i trudami z ni膮 zwi膮zanymi. Moj偶esz schodzi z g贸ry i widzi lud
ta艅cz膮cy wok贸艂 z艂otego cielca. Wpada we w艣ciek艂o艣膰 i rozbija tablice z
przykazaniami. Pr贸ba doprowadzenia ludu do dobrej przysz艂o艣ci wydaje si臋
by膰 nieudana.
Ale B贸g nakazuje mu wyciosanie dw贸ch kamiennych tablic, z kt贸rymi ma wej艣膰
ponownie na g贸r臋. Moj偶esz pozostaje na g贸rze przez czterdzie艣ci dni i nocy.
W tym czasie po艣ci. Potem schodzi, a jego sk贸ra promienieje 艣wiat艂em. "Gdy
Aaron i Izraelici zobaczyli Moj偶esza z dala i ujrzeli, 偶e
sk贸ra na jego twarzy promienieje, bali si臋 zbli偶y膰 do niego" (Wj 34,30).
Moj偶esz prowadzi z Bogiem rozmowy w zaufaniu, niemal偶e twarz膮 w twarz. Jego
twarz zaczyna promienie膰, kiedy tylko zaczyna rozmawia膰 z Bogiem. Musi
wtedy nak艂ada膰 zas艂on臋, 偶eby Izraelici si臋 nie bali. Tu wida膰 inn膮 stron臋
postaci Moj偶esza. Jest on zaufanym Boga. Mo偶e z Nim rozmawia膰. Wolno mu
przebywa膰 w Jego obecno艣ci. To go zmienia. To czyni z niego 艣wietlist膮
posta膰. I to sprawia, 偶e na nowo staje si臋 autorytetem dla ludu. Moj偶esz
jest dla ludu prawodawc膮. Ale przykazania, kt贸re daje ludowi, nie s膮
surowymi przepisami, kt贸rych zadaniem by艂oby wodzenie ludzi na pasku.
Pochodz膮 one raczej z do艣wiadczenia Boga i z do艣wiadczenia w艂asnej s艂abo艣ci
i bezsilno艣ci. Moj偶esz otrzymuje te przykazania od Boga. Otrzymuje je na
g贸rze, gdzie jest szczeg贸lnie blisko Boga. Ten, kto prowadzi innych, musi
si臋 od nich oddali膰, 偶eby na g贸rze do艣wiadczy膰 blisko艣ci Boga. Potrzebuje
dystansu, 偶eby m贸c spojrze膰 z g贸ry, dostrzec szersz膮 perspektyw臋. Kiedy w
samotno艣ci oddaje Bogu siebie i w艂asn膮 niemoc, B贸g nadaje jego dzia艂aniom
w艂a艣ciwy kierunek. Wtedy wszystkie jego polecenia nie b臋d膮 ma艂ostkowe, lecz
otworz膮 ludziom niebo. Najpierw sam musi zosta膰 przemieniony przez Boga i
rozb艂ysn膮膰 Jego 艣wiat艂em, zanim powie ludziom, czego chce od nich B贸g.
Poniewa偶 Moj偶esz jest tym, kt贸ry do艣wiadczy艂 Boga i przez to spotkanie z
zosta艂 wewn臋trznie przemieniony, to lud go s艂ucha. Jednak nawet po g艂臋bokim
do艣wiadczeniu Boga pod g贸r膮 Synaj, lud znowu sprzeciwia si臋 Bogu i
Moj偶eszowi - zaczyna si臋 u偶ala膰 nad sob膮: "Kt贸偶 nam da mi臋sa, aby艣my jedli?
Wspominamy ryby, kt贸re艣my darmo jedli w Egipcie, og贸rki, melony, pory,
cebul臋 i czosnek. Tymczasem tu giniemy, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy
nasze nie widz膮 nic poza mann膮" (Lb 11,4-6). Moj偶esz skar偶y si臋 Bogu:
"Czemu nie darzysz mnie 偶yczliwo艣ci膮 i z艂o偶y艂e艣 na mnie ca艂y ci臋偶ar tego
ludu? (...) Nie mog臋 ju偶 sam ud藕wign膮膰 troski o ten lud, ju偶 mi nazbyt
ci膮偶y" (Lb 11,11.14).
M臋偶czy藕ni zajmuj膮cy kierownicze stanowiska dobrze rozumiej膮 t臋 skarg臋.
Czasami czuj膮 si臋 jak Moj偶esz. Odbieraj膮 swoje obowi膮zki jako ci臋偶ar.
Pracownicy zdaj膮 si臋 nie rozumie膰, czego si臋 od nich oczekuje i co chce si臋
im powiedzie膰. Pan nakazuje Moj偶eszowi wzi膮膰 siedemdziesi臋ciu m臋偶czyzn -
B贸g przeka偶e im cz膮stk臋 tego Ducha, kt贸ry spoczywa na Moj偶eszu, 偶eby on sam
nie musia艂 ponosi膰 ca艂ej odpowiedzialno艣ci. Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni raczej wol膮
za艂ama膰 si臋 pod ci臋偶arem, kt贸ry nios膮, ni偶 roz艂o偶y膰 ten ci臋偶ar na wiele
ramion i wsp贸lnie rozwi膮zywa膰 problemy.
Moj偶esz ci膮gle musi walczy膰 z niesprawiedliwo艣ci膮, sprzeciwem i oporem. Do
kraju, kt贸ry B贸g mu obieca艂, wysy艂a zwiadowc贸w. Ci przynosz膮 owoce z tego
kraju, ale tak偶e wyzwalaj膮 w ludziach strach przed olbrzymem, kt贸ry rzekomo
mieszka w tym kraju i kt贸rego nigdy nie uda si臋 im pokona膰. Ten, kto
kieruje innymi, cz臋sto ma do czynienia z lud藕mi, kt贸rzy wyst臋puj膮 przeciwko
niemu. Psuj膮 wszystkie plany firmy. Widz膮 we wszystkim tylko to, co
negatywne. Zamiast cieszy膰 si臋 owocami, kt贸re rodz膮 si臋 w nowym kraju,
patrz膮 na olbrzym贸w, kt贸rzy staj膮 im na przeszkodzie. Potrzeba du偶o
cierpliwo艣ci, by mimo to pozosta膰 przy swoich planach i wci膮偶 walczy膰 z
tymi, kt贸rzy si臋 sprzeciwiaj膮. Lud dziesi臋ciokrotnie szemra艂 przeciwko Bogu
i Moj偶eszowi. I Moj偶esz zawsze si臋 za nim wstawia艂. Prosi艂 Boga o to, by
przebaczy艂 ludowi. B贸g dawa艂 si臋 uprosi膰. Ale m臋偶czy藕ni, kt贸rzy szemrali,
b臋d膮 musieli umrze膰 na pustyni. Tylko ich dzieci b臋d膮 ogl膮da艂y Ziemi臋
Obiecan膮. Dlatego lud b臋dzie b艂膮dzi艂 po pustyni przez kolejne 38 lat. I
dalej opiera si臋 i buntuje. We wszystkich tych konfliktach Moj偶esz nie
poddaje si臋 i za ka偶dym razem wstawia si臋 za swoim ludem. Ale poniewa偶 on
sam raz zw膮tpi艂 w to, czy B贸g jest w stanie na pustyni da膰 wod臋 ludowi, on
tak偶e nie b臋dzie m贸g艂 wej艣膰 do Ziemi Obiecanej. Musi przekaza膰 przyw贸dztwo
komu艣 innemu. Wst臋puje na g贸r臋 Nebo, 偶eby zobaczy膰 kraj, kt贸ry B贸g obieca艂
swojemu ludowi. Potem wyznacza swojego zast臋pc臋, Jozuego, i umiera. Lud
grzebie go w dolinie Moabu. Ale do dzisiaj nikt nie wie, gdzie znajduje si臋
gr贸b Moj偶esza.
Moj偶esz jest wielkim prorokiem. Na niego wci膮偶 si臋 powo艂uj膮. Jest zaufanym
Boga. Tylko on mo偶e rozmawia膰 z Bogiem twarz膮 w twarz, "jak si臋 rozmawia z
przyjacielem" (Wj 33,11). Ale na koniec B贸g odmawia mu spe艂nienia,
uwie艅czenia dzie艂a. Wolno mu jedynie zobaczy膰 kraj, do kt贸rego mia艂
doprowadzi膰 lud. Ale wprowadzi go tam kto艣 inny. Moj偶esz by艂 przyw贸dc膮,
kt贸ry mia艂 prowadzi膰 lud, 艂agodzi膰 konflikty, kt贸re wci膮偶 wybucha艂y. Ale
jednocze艣nie powiedziano o nim: "Moj偶esz za艣 by艂 cz艂owiekiem bardzo
skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy 偶yli na ziemi" (Lb 12,
3). Ewagriusz z Pontu przet艂umaczy艂 s艂owo "skromny" jako "艂agodny". Dla
niego 艂agodno艣膰 Moj偶esza powinna by膰 wzorem dla ka偶dego duchowego
przewodnika, towarzysza, kt贸ry mo偶e innych prowadzi膰 ku Bogu dopiero wtedy,
gdy pokona wszystkie swoje nami臋tno艣ci. 艁agodno艣膰 jest oznak膮 tego, 偶e
cz艂owiek osi膮gn膮艂 wewn臋trzny pok贸j. Skromno艣膰, pokora oznaczaj膮 raczej
odwag臋 zobaczenia w艂asnych ciemnych stron. Moj偶esz, wielki przyw贸dca, by艂
jednocze艣nie skromny i pokorny. By艂 艣wiadom swoich ogranicze艅 i s艂abo艣ci.
Nie jest to oczywiste dla m臋偶czyzn, kt贸rzy piastuj膮 odpowiedzialne
stanowiska. Cz臋sto t艂umi膮 w艂asne s艂abo艣ci, 偶eby w oczach innych uchodzi膰 za
silnych. Jednak prawdziwa si艂a polega na tym, by przyzna膰 si臋 do swoich
ciemnych stron i pogodzi膰 si臋 z nimi.
Proces stawania si臋, kt贸ry musi przeby膰 Moj偶esz, powinien przej艣膰 ka偶dy,
kto prawdziwie chce sta膰 si臋 m臋偶czyzn膮. Musi nauczy膰 si臋 ponosi膰
odpowiedzialno艣膰 i zmierzy膰 si臋 z konfliktami, na kt贸re b臋dzie nara偶ony w
ramach swojej odpowiedzialno艣ci. Musi nauczy膰 si臋 trwa膰 przy swoim, mimo
oporu "ludu", kt贸ry w trudnych chwilach zawsze zaczyna szemra膰 i t臋skni膰 za
matczynymi ramionami. Moj偶esz musi si臋 przebi膰 przez regresywn膮 postaw臋
ludu, marzenia o matczynych ramionach i garnkach pe艂nych mi臋sa w Egipcie.
Ka偶dy z nas nosi w sobie t臋sknot臋 za wolno艣ci膮. Ale jednocze艣nie boimy si臋
jej. Chc膮c zyska膰 wolno艣膰, musimy po偶egna膰 si臋 z dotychczasowym poczuciem
bezpiecze艅stwa, z opiek膮 matki albo instytucji spe艂niaj膮cych rol臋 matczyn膮,
takich jak Ko艣ci贸艂 czy firma. Stawanie si臋 m臋偶czyzn膮 oznacza podj臋cie
ryzyka, przechodzenie przez pustyni臋, odczuwanie g艂odu i pragnienia bez
pewno艣ci, czy ta droga prowadzi do celu, do Ziemi Obiecanej, w kt贸rej
m臋偶czyzna w pe艂ni b臋dzie m贸g艂 by膰 sob膮. Wielu m臋偶czyzn na drodze do
wolno艣ci zaczyna t臋skni膰 za powrotem do utraconego raju dzieci艅stwa. Na
drodze do wolno艣ci zostaniemy skonfrontowani z naszymi najg艂臋bszymi
potrzebami, z potrzeb膮 opieki, poczucia bezpiecze艅stwa i domu. Ale droga do
wolno艣ci prowadzi w艂a艣nie przez odej艣cie, porzucenie bezpiecze艅stwa i
zale偶no艣ci. Droga odkrywa g艂臋boko tkwi膮ce w nas l臋ki. Moj偶esz konfrontuje
si臋 ze swoimi obawami i potrzebami, wewn臋trznymi oporami i regresywnymi
tendencjami, w modlitwie ci膮gle zwracaj膮c si臋 do Boga i przedstawiaj膮c Bogu
sw贸j bunt. Jego modlitwa nie jest zgod膮 na wszystko, lecz spieraniem si臋 z
Bogiem. Moj偶esz walczy z Bogiem, oskar偶a Go, robi Mu wyrzuty z powodu
ci臋偶aru, jaki B贸g na niego na艂o偶y艂. Nie poddaje si臋 jednak. Nawet gdy lud
ci膮gle go rozczarowuje, trwa przy nim i przy obietnicy, kt贸r膮 B贸g da艂 temu
krn膮brnemu ludowi.
Moj偶esz jako przyw贸dca ukazuje istotny aspekt 艣ci艣le zwi膮zany ze stawaniem
si臋 m臋偶czyzn膮 - musi ponosi膰 odpowiedzialno艣膰. Ma za zadanie prowadzenie, a
nie czynienie tego, co powiedz膮 inni. Jako ojciec rodziny m臋偶czyzna ma
zadanie przyw贸dcze. W ka偶dej grupie, w kt贸rej pracuje, jest jednocze艣nie
tym, kt贸ry kieruje, i tym, kt贸rym si臋 kieruje. Trzeba odpowiedzie膰 sobie na
pytanie, jak mo偶na si臋 nauczy膰 by膰 dobrym przyw贸dc膮? Nie stajemy si臋
przyw贸dc膮, na艣laduj膮c innych pe艂ni膮cych t臋 funkcj臋. Pierwszy krok polega
raczej na tym, 偶eby spotka膰 si臋 z dzieckiem Bo偶ym w nas, z w艂asn膮
kreatywno艣ci膮 i inspiracj膮. Musimy si臋 nauczy膰 zaufa膰 w艂asnym odczuciom.
Drugi krok stanowi szczere, uczciwe spotkanie z samym sob膮. Pierwsza pr贸ba
przej臋cia prowadzenia przez Moj偶esza nie powiod艂a si臋. Najpierw musi na
obczy藕nie do艣wiadczy膰 w艂asnej bezsilno艣ci i ogranicze艅. I musi zaczeka膰, a偶
B贸g go wezwie. Nie mo偶na uczyni膰 siebie przyw贸dc膮. To jest powo艂anie - nie
tylko przez ludzi, lecz tak偶e przez Boga. A potem Moj偶esz musi si臋 nauczy膰
wprowadza膰 w 偶ycie wol臋 Bo偶膮 - mo偶na powiedzie膰 tak偶e: swoj膮 wizj臋 -mimo
opor贸w i sprzeciw贸w innych.
Do tego potrzeba spe艂nienia trzech warunk贸w. Po pierwsze, potrzeba
艂agodno艣ci albo pokory, tzn. przyw贸dca musi osi膮gn膮膰 pok贸j wewn臋trzny,
pogodzi膰 si臋 ze sob膮, tak by jego ciemne strony nie rzutowa艂y na tych,
kt贸rym przewodzi, 偶eby nie wprowadza艂y chaosu i nie dezorientowa艂y
prowadzonych. Po drugie, zawsze potrzeba dystansu i rozmowy z Bogiem. W tej
rozmowie nie chodzi o medytacj臋 w ciszy, lecz o to, by powiedzie膰 Bogu o
wszystkich swoich uczuciach, tak偶e o z艂o艣ci, l臋kach, niecierpliwo艣ci.
Cz臋sto modlitwa b臋dzie podobna do krzyku i skargi Moj偶esza. Wykrzyczymy
nasz膮 w艣ciek艂o艣膰 i rozczarowanie przed Bogiem. B臋dziemy si臋 skar偶y膰 i
j臋cze膰, ale dopiero kiedy wyrazimy nasze uczucia przed Bogiem, mog膮 one si臋
zmieni膰. Wewn臋trzny chaos emocjonalny ust膮pi. Ten, kto prowadzi innych,
zawsze musi si臋 oczy艣ci膰 z obci膮偶e艅, kt贸re spowodowa艂y w nim negatywne
emocje wsp贸艂pracownik贸w. Nie wolno mu da膰 si臋 wci膮gn膮膰 w te
zanieczyszczenia. Nie mo偶e da膰 si臋 zarazi膰 szemraniem i rezygnacj膮.
Trzeci warunek to umiej臋tne obchodzenie si臋 z agresj膮. Moj偶esz, mimo ca艂ej
swej 艂agodno艣ci, czasami jest te偶 agresywny. Roztrzaskuje kamienne tablice
z przykazaniami. Okazuje swoj膮 agresj臋 w rozmowie z Bogiem. Najpierw
odreagowuje j膮 przed Bogiem, 偶eby potem m贸c w odpowiedni spos贸b obchodzi膰
si臋 z ni膮 przed ludem. Jego agresja pomaga mu w niez艂omnym d膮偶eniu do celu
i pozwala mu trwa膰, nie poddaj膮c si臋 rezygnacji. Ona daje mu si艂臋 do
przezwyci臋偶enia oporu. Agresja obok seksualno艣ci jest najwa偶niejsz膮 energi膮
偶yciow膮, z kt贸rej czerpiemy. Kto wyzbywa si臋 agresji, temu brakuje si艂y.
To, czy dojrzeje do bycia prawdziwym m臋偶czyzn膮, czy na zawsze pozostanie
potakuj膮cym konformist膮, zale偶y od tego, jak obchodzi si臋 ze swoj膮 agresj膮.
S艂owo "agresja" pochodzi od adgredi, co oznacza "podej艣膰, zbli偶a膰 si臋".
Agresja jest si艂膮, dzi臋ki kt贸rej konfrontujemy si臋 z czym艣, zamiast tego
unika膰. Jest 藕r贸d艂em, z kt贸rego czerpie m臋偶czyzna, 偶eby dokona膰 tego, co
uzna艂 za s艂uszne, tak偶e wbrew oporom stawianym przez ludzi, kt贸rzy
najch臋tniej zadowalaj膮 si臋 tym, co maj膮 w danej chwili. Agresja jest wa偶nym
impulsem post臋pu. Nie prowadzi do zniszczenia, lecz do wstawienia si臋 za
czym艣. D膮偶y do ustalenia w艂a艣ciwych proporcji mi臋dzy blisko艣ci膮 a
dystansem. Je艣li jestem agresywny, to jest to cz臋sto oznaka tego, 偶e kto艣
przekroczy艂 moje granice. Agresja jest si艂膮 pozwalaj膮c膮 mi odgraniczy膰 si臋
od innych po to, bym m贸g艂 spotka膰 si臋 ze sob膮 samym i moimi wewn臋trznymi
impulsami. Agresja jest w ko艅cu tak偶e energi膮, dzi臋ki kt贸rej wprowadzam w
偶ycie pomys艂y, tak偶e wbrew oporom z wewn膮trz i z zewn膮trz.
M臋偶czy藕ni kochaj膮 agresj臋. Wyszukuj膮 sobie dyscypliny sportu, w kt贸rych
b臋d膮 mogli w dobry spos贸b spo偶ytkowa膰 tkwi膮c膮 w nich agresj臋 - np. pi艂k臋
no偶n膮, r臋czn膮, boks, zapasy, jazd臋 na rowerze czy wy艣cigi samochodowe.
Zawsze chodzi tu o uregulowane obchodzenie si臋 z agresj膮. Z agresj膮 wi膮偶e
si臋 uczciwo艣膰 i gra fair, je艣li nie ma ona oddzia艂ywa膰
niszcz膮co. Rywalizuj臋 z innymi, chc臋 si臋 z nimi zmierzy膰, ale nie zamierzam
ich zniszczy膰. Dopiero w walce sportowcy odkrywaj膮 si艂臋, kt贸ra w nich tkwi.
W walce z przeciwnikiem w sporcie mog膮 wzrasta膰. Silny przeciwnik
mobilizuje biegacza do jeszcze szybszego biegu. Agresja daje m臋偶czy藕nie
si艂臋 do przetrwania i trwania przy swojej wizji, mimo opor贸w. Ale agresja
potrzebuje tak偶e wewn臋trznego dystansu. Moj偶esz wchodzi na g贸r臋, 偶eby si臋
wycofa膰 i zobaczy膰, gdzie i jak mo偶e u偶y膰 swojej agresji.
Moj偶esz uciele艣nia to, czego Walter Hollstein oczekuje od dzisiejszego
m臋偶czyzny. Uwa偶a on, 偶e m臋偶czyzna powinien rozwija膰 w sobie prometeizm:
"tworzy膰 duchowe przygody, perspektywy i utopie i przez nie pokazywa膰, 偶e
tak偶e dzisiaj m臋偶czy藕ni potrafi膮 tworzy膰 drogowskazy i pokazywa膰 kierunek;
pos艂ugiwa膰 si臋 odwag膮 w podej艣ciu do problem贸w, zamiast je przeczekiwa膰 i w
ten spos贸b stawa膰 si臋 niezdolnym do dzia艂ania; rezygnowa膰 z pozycji si艂y,
w艂adzy i zaryzykowa膰 wolno艣膰" . Moj偶esz zaanga偶owa艂 si臋 w 偶ycie. Mimo
sprzeciwu opornych, poprowadzi艂 lud ku wolno艣ci. Nie mia艂 cech przyw贸dcy.
Zaufa艂 powo艂aniu przez Boga w momencie, kiedy czu艂 si臋 bezwarto艣ciowy,
przegrany i pomini臋ty. Nie musimy by膰 urodzonymi przyw贸dcami. Je艣li jak
Moj偶esz zdamy si臋 na Bo偶膮 pedagogik臋 i pozwolimy poprowadzi膰 si臋 Panu ku
wolno艣ci, to staniemy si臋 m臋偶czyznami zdolnymi poprowadzi膰 innych ku
wolno艣ci i 偶yciu.

7. Samson: wojownik

Historia Samsona fascynowa艂a mnie od dawna. W m艂odo艣ci by艂em pe艂en podziwu
dla niemal偶e niewyczerpanej si艂y, kt贸ra tkwi艂a w tym cz艂owieku, dla jego
odwagi i poczucia wolno艣ci, z jakim podchodzi艂 do wszelkich zasad. Samson
od urodzenia by艂 po艣wi臋cony Bogu. Jego si艂a pochodzi od Boga i s艂u偶y
uwolnieniu ludu Izraela spod panowania Filistyn贸w. To Duch Pa艅ski jest
si艂膮, kt贸ra go popycha to tu, to tam. Samson 偶eni si臋 z kobiet膮
filisty艅sk膮. Po drodze rozrywa lwa, kt贸ry stan膮艂 naprzeciw niego. Podczas
wesela zadaje go艣ciom zagadk臋. Je艣li ci jej nie rozwi膮偶膮 w ci膮gu trzech
dni, to b臋d膮 musieli da膰 mu trzydzie艣ci tunik i szat ozdobnych. Za namow膮
p艂acz膮cej 偶ony m贸wi, jakie jest rozwi膮zanie zagadki, a ta zdradza j膮
Filistynom. Aby si臋 zem艣ci膰, Samson zabija trzydziestu m臋偶czyzn, zabiera
ich szaty i rozdaje je go艣ciom weselnym. Po czym opuszcza 偶on臋, a jej
ojciec daje j膮 jego towarzyszowi.
Samson jest nie tylko silny, ale tak偶e ma niezwyk艂e pomys艂y, jak mo偶na
zaszkodzi膰 Filistynom. 艁apie trzysta lis贸w, zwi膮zuje po dwa ogonami i
mi臋dzy nimi przyczepia po jednej p艂on膮cej pochodni. Lisy wbiegaj膮 z
pochodniami w zbo偶e, do winnic i na plantacje oliwek. W ten spos贸b niszcz膮
wszystkie zbiory. Kiedy ziomkowie go chwytaj膮 i oddaj膮 w r臋ce Filistyn贸w,
on rozrywa p臋ta i zabija Filistyn贸w o艣l膮 szcz臋k膮. Kr贸tko potem Samson
zakochuje si臋 w Filistynce o imieniu Dalila i po艣lubia j膮. Filistyni
zaklinaj膮 j膮, 偶eby dowiedzia艂a si臋, sk膮d Samson ma t臋 nadludzk膮 moc. Samson
trzykrotnie sk艂ama艂, dlatego powiedzia艂a do niego: "Jak ty mo偶esz m贸wi膰, 偶e
mnie kochasz, skoro serce twoje nie jest ze mn膮 z艂膮czone? Oszuka艂e艣 mnie
ju偶 trzy razy nie wyja艣niwszy mi, w czym tkwi twoja wielka si艂a. I gdy mu
si臋 tak naprzykrza艂a, 偶e go przyprawia艂a o strapienie, a nawet o 艣miertelne
wyczerpanie, w贸wczas otworzy艂 przed ni膮 ca艂e swoje serce i wyzna艂 jej:
"G艂owy mojej nie dotkn臋艂a nigdy brzytwa, albowiem od 艂ona matki jestem
Bo偶ym nazirejczykiem" (Sdz 16,15-17). Jako nazirejczykowi, czyli
po艣wi臋conemu Bogu, zgodnie ze zwyczajem 偶ydowskim nie wolno mu by艂o obcina膰
w艂os贸w. Dalila u艣pi艂a go na swoich kolanach i obci臋艂a mu w艂osy - i wtedy
si艂a go opu艣ci艂a. Wtedy pojmali go Filistyni i wy艂upili mu oczy. Potem
wtr膮cili go do wi臋zienia. W czasie 艣wi臋ta ku czci ich bog贸w przyprowadzili
go, 偶eby si臋 zabawi膰 jego kosztem. Ale jemu odros艂y w艂osy. Samson opar艂 si臋
o kolumny podpieraj膮ce konstrukcj臋 domu i zawali艂 je. Ca艂y domu run膮艂 na
niego i wszystkich zebranych. "Tych, kt贸rych w贸wczas zabi艂 sam gin膮c, by艂o
wi臋cej ani偶eli tych, kt贸rych pozabija艂 w czasie ca艂ego swego 偶ycia" (Sdz
16, 30).
We wczesnym Ko艣ciele interpretowano pe艂n膮 przyg贸d histori臋 Samsona w spos贸b
teologiczny. W Samsonie, kt贸rego 偶ycie przypomina przygody greckiego herosa
Heraklesa, dopatrywano si臋 wzoru Chrystusa. Tak jak narodzenie Jezusa
zosta艂o objawione Maryi, tak anio艂 objawi艂 Manoachowi, 偶e urodzi mu si臋
syn. Ten syn b臋dzie po艣wi臋cony Bogu. Jego zwyci臋stwo nad wrogami jest
por贸wnywane ze zwyci臋stwem Jezusa, kt贸ry wrog贸w pokonuje s艂owami. Scena, w
kt贸rej Samson wyrywa wrota bramy miejskiej Gazy, staje si臋 para-bol膮
zmartwychwstania Jezusa, przez kt贸re kruszy On bramy 艣mierci. Samson jest
zwi膮zany i wydrwiony, tak jak Jezus. Jego 艣mier膰, przez kt贸r膮 upadli jego
wrogowie, staje si臋 obrazem 艣mierci Jezusa na krzy偶u, na kt贸rym Jezus
uwalnia nas od naszych wrog贸w. Wczesny Ko艣ci贸艂 w ten spos贸b wyg艂adzi艂 nieco
to, co gorsz膮ce w historii Samsona. To przeinterpretowanie ze strony Ojc贸w
Ko艣cio艂a mo偶na jednak rozumie膰 tak偶e w ten spos贸b, 偶e w historii Samsona
widzieli oni prawz贸r naszej drogi stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Ze stawaniem si臋
m臋偶czyzn膮 nierozerwalnie 艂膮czy si臋 przezwyci臋偶anie z艂a, odrzucenie roli
ofiary, nieuleganie wrogom naszego 偶ycia, walka o w艂asne 偶ycie. Na tej
drodze musimy tak偶e liczy膰 si臋 z ryzykiem przegranej w walce.
Samson jest typowym wojownikiem. W dzisiejszych czasach trudno nam przyj膮膰
archetyp wojownika, dlatego 偶e w obydwu wojnach 艣wiatowych zgin臋艂o tak
wielu ludzi i ci膮gle istniej膮 wojownicy pogr膮偶aj膮cy 艣wiat w nowych wojnach.
Archetyp wojownika nie jest jednolity. Przyk艂adem jest chocia偶by grecki b贸g
wojny Ares (艂ac. Mars), kt贸ry z jednej strony reprezentuje pozytywn膮 m臋sk膮
si艂臋, z drugiej za艣, z powodu swojej pop臋dliwo艣ci i 偶膮dzy walki, cieszy si臋
najmniejszym powa偶aniem u bog贸w Olimpu. M臋偶czyzna o cechach Aresa "ma
bezpo艣redni kontakt ze swoimi uczuciami i cia艂em" ale mo偶e uciele艣nia膰
tak偶e wymykaj膮c膮 si臋 spod kontroli sk艂onno艣膰 do k艂贸tni.
W pozytywnym sensie wojownik oznacza tego, kto konfrontuje si臋 ze swoim
l臋kiem i bierze sw贸j los we w艂asne r臋ce. Prawdziwy wojownik walczy zawsze o
偶ycie. Nie walczy przeciwko komu艣, lecz za ludzi, 偶eby mogli 偶y膰 w pokoju.
Nie urzeczywistniaj膮c archetypu wojownika "nigdy nie b臋dziemy zdolni do
偶ycia w pokoju i solidarno艣ci w spos贸b 艣wiadomy" . Prawdziwy wojownik
bierze odpowiedzialno艣膰 za swoje 偶ycie. Dystansuje si臋 do oczekiwa艅 innych
wobec siebie. Ale to prowadzi do konflikt贸w. Wiele os贸b unika konflikt贸w,
poniewa偶 藕le im si臋 kojarz膮. Jednak 偶eby si臋 rozwija膰, nie mo偶emy schodzi膰
z drogi konfliktom. W przeciwnym razie b臋dziemy pe艂ni z艂o艣ci i urazy. Z艂o艣膰
b臋dzie si臋 wy艂adowywa艂a w najmniej odpowiednim momencie. Zygmunt Freud
krytykowa艂 metody wychowawcze stosowane w jego czasach za to, 偶e nie
przygotowuj膮 m艂odzie偶y do odpowiedniego traktowania agresji. Szczeg贸lnie w
naszych czasach, w kt贸rych m艂odzie偶 wykazuje sk艂onno艣ci do przemocy,
potrzeba stosownych wskaz贸wek, jak obchodzi膰 si臋 z agresj膮, nie szkodz膮c
innym. Przemoc nie jest odpowiednim sposobem na obchodzenie si臋 z agresj膮.
Ten, kto stosuje przemoc, jest opanowany przez agresj臋, zamiast nad ni膮
panowa膰. Przemoc stosuj膮 tylko ci, kt贸rzy oddali innym w艂adz臋 nad sob膮. Ci,
kt贸rzy nie potrafili innym postawi膰 granic, chc膮 zniszczy膰 tych, kt贸rzy ich
wewn臋trznie opanowali. W ten spos贸b niszcz膮 te偶 samych siebie. Ten, kto
stosuje przemoc wobec innych, stosuje j膮 tak偶e wobec siebie. Zabija swoj膮
dusz臋.
Samson nie jest wszechmocny. Istnieje takie miejsce, w kt贸re mo偶na go
zrani膰. Po obci臋ciu w艂os贸w opuszcza go wszelka si艂a. Grecy opowiadaj膮 o
Achillesie, najdzielniejszym z bohater贸w. Jego mo偶na by艂o zrani膰 w pi臋t臋.
Germanowie maj膮 legend臋 o Zygfrydzie, kt贸rego nie mo偶na zrani膰. Kiedy
jednak k膮pie si臋 we krwi smoka, na rami臋 spada mu listek figowy i rana
zadana w to miejsce jest dla niego 艣miertelna. Ka偶dy, kto podejmuje walk臋
偶ycia, pr臋dzej czy p贸藕niej odniesie w niej rany. Nasze spo艂ecze艅stwo lubuje
si臋 w wyszukiwaniu i obna偶aniu s艂abo艣ci tych, kt贸rzy znajduj膮 si臋 na
艣wieczniku. Wielu m臋偶czyzn boi si臋 tego, 偶e zostan膮 odkryte ich czu艂e
miejsca. Otaczaj膮 si臋 swego rodzaju pancerzem. Albo kryj膮 si臋 za fasad膮
poprawno艣ci. Chodzi im przede wszystkim o to, 偶eby nie pope艂nia膰 b艂臋d贸w.
Ale wtedy staj膮 si臋 ubodzy. Nie podejmuj膮 偶adnego ryzyka, przestaj膮 walczy膰
w dobrej sprawie z obawy przed tym, 偶e mog膮 ponie艣膰 kl臋sk臋 i wtedy ca艂y
艣wiat na nich napadnie. Broni膮 si臋 przed po艣wi臋ceniem swojego 偶ycia dla
sprawiedliwo艣ci i pokoju. Prawdziwy m臋偶czyzna nie ukrywa i nie wypiera si臋
swoich s艂abo艣ci. Z otwartymi ranami walczy dalej, nawet je偶eli jest
atakowany przez opini臋 publiczn膮.
Grecy m贸wi膮 o "agonii", intensywnie odczuwanym b贸lu m臋偶czyzny. 艢wi臋ty
艁ukasz opisuje, jak Jezus by艂 nawiedzony przez agoni臋 na G贸rze Oliwnej.
Ethelbert Stauffer rozumie przez agoni臋 "obaw臋 o zwyci臋stwo - w obliczu
zbli偶aj膮cej si臋 decyduj膮cej walki, od kt贸rej zale偶y los 艣wiata" . Agonia
jest walk膮 na 艣mier膰 i 偶ycie, oznacza gotowo艣膰 do zaanga偶owania si臋 w co艣
nawet za cen臋 偶ycia. Najwyra藕niej z byciem m臋偶czyzn膮 wi膮偶e si臋 ryzyko
艣mierci jako konsekwencja zaanga偶owania si臋 po stronie 偶ycia. Patrick
Arnold, ameryka艅ski jezuita pisz膮cy o archetypie wojownika, uwa偶a, 偶e
"m臋偶czyzna musi si臋 nauczy膰 偶y膰 z agoni膮 - chyba 偶e zdecyduje si臋 pozosta膰
widzem i sp臋dzi膰 swoje 偶ycie jako obserwator, na tarasie, w fotelu bujanym
przy szklance lemoniady w towarzystwie cnotliwych ciotek" . Ten, kto
uto偶sami si臋 z archetypem wojownika, musi si臋 liczy膰 z tym, 偶e zostanie
zraniony i 偶e do艣wiadczy l臋ku. Ale stanie wobec 偶ycia wraz z konfliktami,
jakie ono niesie ze sob膮. I tylko w ten spos贸b mo偶e sta膰 si臋 藕r贸d艂em 偶ycia,
bo z obserwacji nie wynika nic poza nud膮. Wprawdzie obserwatorzy wszystko
wiedz膮 najlepiej, ale nigdy nie anga偶uj膮 si臋 w sprawy dotycz膮ce 偶ycia.
Szczeg贸lnie dzisiaj, w czasach zagro偶onych terroryzmem i nieustann膮 gro藕b膮
wojen, trzeba si臋 zastanowi膰 nad archetypem wojownika. Najwi臋ksze
niebezpiecze艅stwo stanowi to, 偶e emocjonalnie zranieni m臋偶czy藕ni, "niepewni
w艂asnego znaczenia, warto艣ci i swojej m臋sko艣ci" , identyfikuj膮 si臋 z
archetypem wojownika. Od takich wojownik贸w mo偶e wyj艣膰 jedynie zniszczenie i
nieszcz臋艣cie. Najwi臋kszym przykazaniem wojownika jest: "nie dzia艂a膰
przemoc膮 i 艣lep膮 z艂o艣ci膮 czy z 偶膮dzy zemsty" . Je艣li kto艣 musi niszczy膰
innych, dlatego 偶e sam jest wewn臋trznie zniszczony, to nie jest
wojownikiem. Raczej jest zdominowany archetypem wojownika i coraz bardziej
siebie niszczy. Robert Bly uwa偶a, 偶e prawdziwy archetyp wojownika ma wiele
wsp贸lnego z ochron膮 psychicznych granic. Wojownik stawia granice, kt贸rych
nie mo偶na przekracza膰 z zewn膮trz, chroni si臋 przed zranieniem z zewn膮trz.
Archetyp wojownika oznacza tak偶e sprzeciw wobec z艂a. Wskazuje na istotne
cechy m臋偶czyzny: "Odwaga, po艣wi臋cenie samego siebie, wytrzyma艂o艣膰,
zr臋czno艣膰 i heroiczna r贸wnowaga" . Wojownik nigdy nie stosuje przemocy,
lecz walczy o pok贸j. Bojownicy o pok贸j, tacy jak Mahatma Gandhi i Martin
Luther King, zrealizowali archetyp wojownika w ten spos贸b, 偶e nie dopu艣cili
do tego, by pozosta膰 na pozycji ofiary. Z wielk膮 si艂膮 nawo艂ywali do pokoju
i mimo sprzeciwu wielu, osi膮gn臋li pok贸j. Przeciwie艅stwem wojownika nie jest
mediator, rozjemca, a bierna ofiara, kt贸ra identyfikuje si臋 ze swoj膮 rol膮
ofiary i ci膮gle tylko biadoli nad tym, jak jej 藕le, ale sama si臋 nie
zaanga偶uje w walk臋 o dobro.
Biblijna historia o Samsonie pokazuje nam istotne aspekty wojownika. Jest
on pogromc膮 lw贸w, dobrym strategiem i graczem odgaduj膮cym zagadki. Potrafi
umiej臋tnie obchodzi膰 si臋 ze swoj膮 agresj膮. Walczy nie tylko z pomoc膮 swojej
si艂y, lecz tak偶e inteligencji. Jest to walka pos艂uguj膮ca si臋 tak偶e gr膮.
Samson jest mistrzem w uwalnianiu si臋 z p臋t. Potrafi rozerwa膰 wi臋zy,
kt贸rymi kr臋puj膮 go pobratymcy, 偶eby odda膰 go w r臋ce Filistyn贸w. Nie da si臋
uj膮膰, ograniczy膰 czy zdominowa膰 nawet przez swoich przyjaci贸艂. Wojownik
jest wolnym m臋偶czyzn膮, niezale偶nym od wi臋z贸w pokrewie艅stwa. Nikt nie jest w
stanie go sp臋ta膰. W ko艅cu w walce przeciwko swoim wrogom Samson stawia na
szali w艂asne 偶ycie. Potrzeba nam dzisiaj takich m臋偶czyzn, kt贸rzy wy艂a-mi膮
si臋 z powi膮za艅 i grup interes贸w i b臋d膮 walczy膰 w wolno艣ci w imi臋 偶ycia.
By膰 mo偶e przyczyna braku zainteresowania m臋偶czyzn duchowo艣ci膮 le偶y w tym,
偶e zawiera ona zbyt du偶o uspokajaj膮cych element贸w, a nie daje mo偶liwo艣ci
odkrycia si艂y wojownika. W czasach powstawania pierwszych wsp贸lnot
zakonnych droga duchowa by艂a rozumiana jako walka. 艢wi臋ty Benedykt z Nursji
m贸wi o militia Christi, 偶o艂nierzach Chrystusowych walcz膮cych w s艂u偶bie
Jezusa. Zach臋ca mnich贸w do tego, by schwycili za bro艅 pos艂usze艅stwa, "偶eby
s艂u偶y膰 (militari) prawdziwemu Kr贸lowi, Chrystusowi, Panu" (Regu艂a 艣w.
Benedykta, prolog 3). 艢wi臋ty Benedykt w tradycji wczesnego Ko艣cio艂a, kt贸ra
w nawi膮zaniu do filozofii stoicyzmu m贸wi o walce duchowej, jest 艂膮czony z
walk膮 z nami臋tno艣ciami i demonami. 艢wi臋ty Bazyli pisze: "呕o艂nierz tego
艣wiata wyrusza na wojn臋 przeciwko widzialnemu wrogowi. Ale przeciwko tobie
nie przestanie walczy膰 niewidzialny wr贸g" . Dalej pisze, 偶e nic nie
powstrzyma 偶o艂nierza Chrystusowego od "s艂u偶enia Kr贸lowi Chrystusowi". Od
strony psychologicznej mo偶na by艂oby te s艂owa zinterpretowa膰 w ten spos贸b:
Mamy s艂u偶y膰 swojej prawdziwej istocie, nie da膰 si臋 sprowadzi膰 z drogi
poszukiwania w艂asnego "ja".
Dla 艣w. Benedykta oczywiste jest to, 偶e w艂a艣ciwa walka toczy si臋 w sercu.
Duchowa walka poci膮ga艂a w贸wczas wielu m艂odych m臋偶czyzn, zw艂aszcza tych
silnych. Dzisiaj to raczej m臋偶czy藕ni sk艂onni do depresji czuj膮 si臋
poci膮gani przez duchowo艣膰. W naszych czasach przyda艂aby si臋 taka duchowo艣膰,
jaka charakteryzowa艂a pierwszych mnich贸w. Wtedy wi臋cej m臋偶czyzn poczu艂oby
si臋 zaproszonych do podj臋cia duchowej walki. Ta walka nie jest tylko walk膮
wewn臋trzn膮, lecz tak偶e walk膮 na zewn膮trz, ci膮g艂膮 konfrontacj膮 z wyzwaniami,
jakie stawia przed nami 偶ycie. Wojownik trwa. Nie cofa si臋 przed
trudno艣ciami. Benedykty艅ska postawa stabilitas oznacza ci膮g艂e trwanie w
偶yciu zakonnym. Nie chodzi tu o pozostawanie w tym samym miejscu, lecz o
wewn臋trzne trwanie, o nieunikanie konflikt贸w, jakie niesie ze sob膮 偶ycie.
Kto walcz膮c trwa - tak rozumieli to pierwsi zakonnicy - ten rozumie ducha
Jezusa. Jezus by艂 tak偶e wojownikiem - tym, kt贸ry nie robi艂 unik贸w, lecz
trwa艂. Nie stroni艂 od konfliktu, lecz tkwi艂 w nim do samego ko艅ca, do
swojej 艣mierci na krzy偶u.
We wczesnym Ko艣ciele wielu by艂o 艣wi臋tych, kt贸rzy byli 偶o艂nierzami, jak np.
艣w. Jerzy, 艣w. Achacjusz i 艣w. Maurycy. Legendy, kt贸re o nich kr膮偶膮,
podkre艣laj膮 ich zaanga偶owanie jako 偶o艂nierzy. Byli oni wojownikami, kt贸rzy
nie kierowali swojej walecznej natury przeciwko ludziom, lecz u偶ywali jej
dla obrony i bezpiecze艅stwa ludzi. Wojna jest czym艣 innym ni偶 walka.
Walczymy w sportowych zawodach. Walczymy o nasze cele. W obrazie wojownika
istotn膮 rol臋 zawsze odgrywa posta膰 wroga. Jest to kto艣 czyhaj膮cy na nasze
偶ycie. Dla pierwszych mnich贸w 艣wi臋ci 偶o艂nierze byli wzorami w walce z
demonami, kt贸re stawa艂y im na drodze i utrudnia艂y im 偶ycie. To dlatego 艣w.
Benedykt rozumia艂 偶ycie zakonne jako s艂u偶b臋 wojenn膮, jako ci膮g艂膮
konfrontacj臋 z si艂ami, kt贸re chc膮 nas zniszczy膰.
W 艣redniowieczu istnia艂o zjawisko mi艂o艣ci dworskiej. Rycerze staczali
za偶arte pojedynki o kobiet臋, kt贸r膮 czcili i adorowali. Walk臋 wi膮zali z
mi艂o艣ci膮. Ci rycerze nie byli zawadiakami, lecz 艂膮czyli ze sob膮 walk臋,
umiar i dobre obyczaje. Ujmowali si臋 za biednymi. A ich dworska mi艂o艣膰
polega艂a na tym, 偶e marzyli o szlachetnej damie, nie pragn膮c jej zdoby膰.
Filozof 偶ydowski Walter Schubart nazywa t臋 mi艂o艣膰 adoruj膮c膮. Twierdzi, 偶e
"erotyka adoruj膮ca powsta艂a w XII wieku razem z szacunkiem dla kobiety
(...). Musia艂y by膰 to niezwyk艂e kobiety, skoro rozpala艂y 贸wczesnych
m臋偶czyzn a偶 do uwielbienia, obalaj膮c hierarchi臋, kt贸ra do tej pory
obowi膮zywa艂a w relacjach mi臋dzy p艂ciami" . My tymczasem s膮dzimy, 偶e
wojownik obchodzi si臋 z kobietami w spos贸b grubia艅ski. W mi艂o艣ci dworskiej
rycerz mia艂 zupe艂nie inny stosunek do kobiet. Rycerz nie chcia艂 posiada膰
kobiety. Kocha艂 j膮 i opiewa艂 swoj膮 mi艂o艣膰 w pi臋knych pie艣niach. Zawsze
jednak zachowywa艂 pe艂en respektu dystans do uwielbianej kobiety. Nie mo偶emy
w dzisiejszych czasach powieli膰 mi艂o艣ci dworskiej, ale mo偶emy nauczy膰 si臋
艂膮czy膰 w sobie wojownika i kochanka. Jak wida膰, istnieje zwi膮zek mi臋dzy
tymi dwoma archetypami. Kr贸l Dawid, kt贸rym si臋 teraz zajmiemy, 艂膮czy w
sobie te dwa obrazy - wojownika i kochanka.

8. Dawid: kr贸l

Dawid jest najwi臋kszym wojownikiem w historii Izraela. Jest te偶 najwi臋kszym
kr贸lem. Lud ci膮gle patrzy na niego. B臋d膮c wojownikiem i kr贸lem,
jednocze艣nie by艂 pie艣niarzem i poet膮. I by艂 tak偶e kochankiem. Richard Rohr
uwa偶a, 偶e kr贸l Dawid 艂膮czy w sobie wszystkie archetypy. Czuje si臋, 偶e
jednocze艣nie potrafi艂 walczy膰 i kocha膰. Potrafi艂 by膰 twardy, ale umia艂 te偶
gra膰 na cytrze i 艣piewa膰. 艁膮czy艂 w sobie te pozorne sprzeczno艣ci, to
napi臋cie, kt贸re zosta艂o wyra偶one w tytule tej ksi膮偶ki. Do m臋sko艣ci
przynale偶y jednocze艣nie walka i mi艂o艣膰. Od Dawida mo偶emy si臋 nauczy膰, jak
艂膮czy膰 w sobie te dwa bieguny.
Dawid nie tylko by艂 kochankiem, lecz tak偶e przyjacielem. Przyja藕艅 z
Jonatanem, synem kr贸la Saula, najwi臋kszego wroga Dawida, jest opisana w
Biblii w poruszaj膮cy spos贸b. M臋偶czy藕ni homoseksualni widz膮 w tej przyja藕ni
mi臋dzy dwoma wojownikami wz贸r tego, co sami odczuwaj膮. Nie oznacza to, 偶e
Dawid i Jonatan byli homoseksualistami. O tym Biblia nie wspomina. Ale
uczucia, kt贸re obydwaj ku sobie 偶ywili, mia艂y przynajmniej homoerotyczne
zabarwienie. To, co by艂o mi臋dzy nimi, to nie kole偶e艅stwo mi臋dzy dwoma
wojownikami, lecz g艂臋boka, emocjonalna przyja藕艅. Dawid jako kr贸l jest zatem
wszystkim: wojownikiem, kochankiem, przyjacielem, poet膮 i pie艣niarzem. Jak
po艂膮czy膰 te wszystkie cechy Dawida w jedn膮 ca艂o艣膰? Przyjrzyjmy si臋 historii
Dawida, tak jak o niej opowiada Biblia. Samuel nama艣ci艂 Saula na kr贸la. Ale
Saul nie by艂 pos艂uszny Bogu i dlatego zosta艂 odrzucony. B贸g poleci艂
Samuelowi, 偶eby poszed艂 do Jessego Betlejemity. Tam B贸g mia艂 mu powiedzie膰,
kogo ma nama艣ci膰 na kr贸la. Okaza艂o si臋, 偶e namaszczony mia艂 zosta膰
najm艂odszy syn. To namaszczenie odby艂o si臋 w tajemnicy. Kiedy Duch Pa艅ski
opu艣ci艂 Saula, ten wpad艂 w depresj臋, albo - jak m贸wi Pismo - "Oto dr臋czy
ci臋 duch z艂y" (1 Sm 16,15). Jego s艂udzy poradzili mu, 偶eby poszuka艂
cz艂owieka, kt贸ry umie gra膰 na cytrze. Cz艂owiek ten mia艂 sw膮 gr膮 wyp臋dza膰
z艂ego ducha. W ten spos贸b Dawid przyszed艂 na s艂u偶b臋 do Saula. I Saul go
polubi艂. Za ka偶dym razem, kiedy z艂y duch opanowywa艂 Saula, Dawid zaczyna艂
mu gra膰 na cytrze. "Wtedy Saul doznawa艂 ulgi, czu艂 si臋 lepiej, a z艂y duch
odst臋powa艂 od niego" (1 Sm 16, 23).
Kiedy Izraelici walczyli przeciwko Filistynom, ich najpot臋偶niejszy
wojownik, Goliat, za偶膮da艂, 偶eby kt贸ry艣 z Izraelit贸w si臋 z nim zmierzy艂.
Nikt z Izraelit贸w nie mia艂 odwagi. Wtedy wyst膮pi艂 m艂ody Dawid. Wzi膮艂 sw贸j
kij, znalaz艂 pi臋膰 g艂adkich kamieni i w艂o偶y艂 je do swojej torby pasterskiej.
Goliat poczu艂 si臋 o艣mieszony tym, 偶e ten m艂ody ch艂opiec staje do walki z
nim: "Czy偶 jestem psem, 偶e przychodzisz do mnie z kijem?" (1 Sm 17, 43).
Ale Dawid rzuci艂 kamieniem, kt贸ry trafi艂 Goliata w czo艂o. Goliat pad艂 na
ziemi臋 jak k艂oda, a wtedy Dawid odci膮艂 mu g艂ow臋 jego w艂asnym mieczem. Fakt,
偶e tak m艂ody i nieuzbrojony m臋偶czyzna pokona艂 do艣wiadczonego wojownika,
fascynowa艂 ludzi od dawien dawna. Zaufanie Bogu jest tutaj przeciwstawione
zaufaniu we w艂asne si艂y. Ale ufno艣膰 w Bo偶膮 pomoc jak najbardziej wzmacnia
zaufanie Dawida we w艂asne si艂y, dzi臋ki czemu Dawid odwa偶y艂 si臋 bez broni
wyj艣膰 naprzeciw uzbrojonemu po z臋by wojownikowi. Ten, kto ma oparcie w
Bogu, nie potrzebuje si臋 opancerza膰. Mo偶e bez broni wyst膮pi膰 przeciwko
temu, kto z niego drwi i walczy przeciw niemu.
.....Dawid jest witany jako bohater. Saul staje si臋 zazdrosny. Od tej pory
b臋dzie pr贸bowa艂 go zabi膰. Dawid zaprzyja藕nia si臋 z jego synem Jonatanem.
"Pokocha艂 go Jonatan tak jak samego siebie" (1 Sm 18, 1). Pomaga Dawidowi,
kiedy ojciec go prze艣laduje. Dawid ucieka przed Saulem - dwa razy mia艂
mo偶liwo艣膰 zabicia Saula, ale za ka偶dym razem go oszcz臋dzi艂. W ko艅cu Saul i
Jonatan padaj膮 w walce przeciwko Filistynom. Dawid za艣piewa艂 wzruszaj膮c膮
pie艣艅 偶a艂obn膮, w kt贸rej op艂akuje 艣mier膰 swojego wroga Saula: "O, p艂aczcie
nad Saulem, c贸rki izraelskie: On was ubiera艂 w prze艣liczne szkar艂aty" (2 Sm
1,24). Pi臋knie opisuje swoj膮 przyja藕艅 z Jonatanem: "呕al mi ciebie, m贸j
bracie, Jonatanie. Tak bardzo by艂e艣 mi drogi! Wi臋cej ceni艂em tw膮 mi艂o艣膰
ni偶eli mi艂o艣膰 kobiet" (2 Sm 1, 26). Dawid nie jest twardym wojownikiem.
Walczy o 偶ycie. Jest zdolny do przyja藕ni. Jego przyja藕艅 z Jonatanem
pokazuje, ile w nim uczucia i mi艂o艣ci. Kocha nie tylko swoje dwie 偶ony,
Abigail i Achinoam, i kochank臋 Batszeb臋, lecz tak偶e m臋偶czyzn臋 - Jonatana.
T臋 przyja藕艅 mo偶na interpretowa膰 jako wz贸r m臋skiej relacji. M臋偶czy藕ni
homoseksualni czuj膮 si臋 g艂臋boko poruszeni t膮 pie艣ni膮 o przyja藕ni, kt贸r膮
Dawid za艣piewa艂 o Jonatanie. Ale czuj膮 i rozumiej膮 j膮 tak偶e m臋偶czy藕ni
heteroseksualni i kobiety.
Jako kr贸l Dawid pocz膮tkowo odnosi艂 tylko sukcesy. Uda艂o mu si臋 zjednoczy膰
nar贸d i obroni膰 go przed wrogami. Wobec rodziny Saula okazuje si臋 艂askawy.
Wydaje si臋, 偶e Dawid jest doskona艂ym kr贸lem. Ale tak偶e i on ma swoje ciemne
strony. Uwa偶a, 偶e jako kr贸l mo偶e sobie pozwoli膰 na wszystko. A to szybko
si臋 m艣ci. Kiedy z dachu swojego pa艂acu zobaczy艂 k膮pi膮c膮 si臋 pi臋kn膮 kobiet臋,
zapragn膮艂 jej. Pos艂a艂 po ni膮 i przespa艂 si臋 z ni膮. Kobieta zasz艂a w ci膮偶臋.
Wtedy Dawid poleci艂 przywo艂a膰 z pola walki jej m臋偶a Uriasza. Chcia艂, 偶eby
Uriasz spa艂 ze swoj膮 偶on膮, 偶eby mo偶na by艂o zatuszowa膰 ojcostwo dziecka. Ale
Uriasz odm贸wi艂. Wtedy Dawid napisa艂 do dowodz膮cego
Joaba, 偶eby postawi艂 Uriasza w pierwszym szeregu i zostawi艂 go tam bez
os艂ony, gdy tylko walka stanie si臋 za偶arta. A wi臋c posy艂a Uriasza na pewn膮
艣mier膰. B贸g posy艂a do Dawida proroka Natana, kt贸ry wytyka mu jego post臋pek.
W formie przypowie艣ci pokazuje Dawidowi, 偶e post膮pi艂 jak bogacz, kt贸ry
biednemu zabra艂 owieczk臋 i obwie艣ci艂 mu, 偶e b臋dzie za to ukarany: dziecko,
kt贸re Dawid b臋dzie mia艂 z 偶on膮 Uriasza, umrze. Prorok m贸wi mu jeszcze, 偶e
dotknie go nieszcz臋艣cie we w艂asnym domu. Absalom zabi艂 swojego brata Amnona
za to, 偶e ten zgwa艂ci艂 jego siostr臋. Potem powstaje przeciwko swojemu ojcu.
Ka偶e si臋 obwo艂a膰 kr贸lem, wskutek czego Dawid musi ucieka膰 z Jerozolimy.
Podczas ucieczki przeklina go pewien m臋偶czyzna o imieniu Szimei. Kiedy
towarzysze Dawida chc膮 go zabi膰, Dawid nie zgadza si臋 na to, twierdz膮c:
"Je偶eli on przeklina, to dlatego, 偶e Pan mu powiedzia艂: Przeklinaj
Da-wida!" (2 Sm 1, 24). Dawid, inaczej ni偶 inni kr贸lowie, kt贸rzy
natychmiast zamykaj膮 usta krytykom, pozwala siebie przeklina膰. Nie wypiera
si臋 swoich ciemnych stron i b艂臋d贸w. Wie, 偶e nie jest bez skazy, lecz 偶e
nosi na barkach wielk膮 win臋.
Absalom wyrusza w pole przeciwko swemu ojcu, 偶eby go zniszczy膰. Ale ludzie
Dawida pobili zbuntowanego syna -Dawid rozkaza艂, 偶eby go oszcz臋dzono.
Jednak kiedy Absalom zaczepi艂 si臋 w艂osami o ga艂臋zie i zawis艂 na d臋bie, Joab
zabi艂 go wbrew poleceniu Dawida. Kiedy Dawid dowiedzia艂 si臋 o 艣mierci syna,
g艂o艣no go op艂akiwa艂. Dawid powr贸ci艂 do Jerozolimy jako kr贸l. Wyznaczy艂
swojego syna Salomona na nast臋pc臋 tronu. On zas艂ynie w 艣wiecie z powodu
swojej m膮dro艣ci. Ale pod koniec 偶ycia stanie si臋 zarozumia艂y i odejdzie od
Boga. Dawid natomiast do ko艅ca 偶ycia pozostanie kr贸lem boj膮cym si臋 Boga.
Oto jego ostatnie s艂owa: "B贸g Jakuba przem贸wi艂, m贸wi艂 do mnie On - Ska艂a
Izraela. "Kto sprawiedliwie rz膮dzi cz艂owiekiem, kto rz膮dzi w Bo偶ej boja藕ni,
jest jak 艣wiat艂o poranka, kiedy wschodzi s艂o艅ce, bezchmurnego poranka, co
uperla po deszczu ru艅 ziemi" (2 Sm 23, 3n).
Dawid jest kr贸lem, m臋偶czyzn膮, kt贸ry kieruje samym sob膮 i nie pozwala innym
o sobie decydowa膰. Ale proces uczenia si臋 tego jest bolesny. Najpierw
uwa偶a, 偶e jako kr贸l mo偶e spe艂ni膰 wszystkie swoje potrzeby. Je艣li po偶膮da
kobiety, to musi ona zgodzi膰 si臋 na jego 偶膮dania. Ale prorok Natan
konfrontuje go z jego niew艂a艣ciwym zachowaniem. Dawid nie wypiera si臋 tego,
jak robi膮 to niekt贸rzy politycy, lecz przyznaje si臋 do b艂臋du. Uznaje swoj膮
win臋. Prze偶ywa 偶a艂ob臋 po swoim synu, kt贸ry musia艂 umrze膰. Kiedy jednak
Absalom umiera, Dawid myje si臋 i ubiera w nowe szaty. Godzi si臋 na to,
czego B贸g od niego oczekuje. Ten, kto podejmuje walk臋 偶ycia i bierze
odpowiedzialno艣膰 za innych, do艣wiadczy tak偶e swoich ogranicze艅. Spotka si臋
ze swoim brakiem umiaru i zacznie siebie przecenia膰. Ale b臋dzie musia艂 za
to zap艂aci膰. Dawid nie tylko p艂ynie na fali swojego sukcesu. Musi ucieka膰
przed w艂asnym synem. Musi patrze膰 na to, jak jego synowie walcz膮 przeciwko
sobie. Ze wszystkim, co si臋 dzieje, Dawid zawsze zwraca si臋 do Boga. Jego
pyta o rad臋. I zwraca si臋 do prorok贸w i kap艂an贸w, nie tylko do polityk贸w.
Mo偶na powiedzie膰, 偶e szuka rady po stronie duchowej. Zawsze idzie do 藕r贸d艂a
Bo偶ego Ducha, 偶eby pi膰 z m膮dro艣ci Bo偶ej. Wie, 偶e w oparciu o sam rozum nie
potrafi dobrze sprawowa膰 rz膮d贸w. Potrzeba innego 藕r贸d艂a, 偶eby naprawd臋 by膰
odpowiedzialnym za 艣wiat.
Ciemn膮 stron膮 艣wi臋tego kr贸la, kt贸ry doprowadzi艂 kraj do rozkwitu, jest
tyran, kt贸ry musi panowa膰 nad innymi, 偶eby zwi臋kszy膰 poczucie swojej
warto艣ci. Musi umniejszy膰 innych, 偶eby uwierzy膰 w swoj膮 wielko艣膰. Czyny
takich tyran贸w s膮 naznaczone "taktyk膮 umniejszania, przymusem, manipulacj膮,
ma艂ostkowo艣ci膮 i paranoj膮" . W kraju rz膮dzonym przez tyrana poddani pr贸buj膮
si臋 os艂oni膰, zamiast podejmowa膰 ryzyko. Zamiast kreatywno艣ci i tw贸rczo艣ci
panuje rygor i porz膮dek. 呕ycie zamiera. Taki archetyp kr贸la stanowi dla
m臋偶czyzny wielk膮 pokus臋. Inn膮 pokus膮 jest uciekanie od wszelkiej
odpowiedzialno艣ci i pozostanie wiecznym ch艂opcem - puer aeternus, jak t臋
tendencj臋 nazywa C. G. Jung. M贸wi si臋 tak偶e o "kompleksie Piotrusia Pana".
Pan by艂 synem greckiego boga Hermesa. Jest to obraz ch艂opca, kt贸ry nigdy
nie b臋dzie doros艂y. Pan "偶yje w morzu mo偶liwo艣ci i nie jest gotowy do tego,
偶eby si臋 zaanga偶owa膰 w cokolwiek, poniewa偶 nie chce straci膰 nast臋pnej
mo偶liwo艣ci" . Patrick Arnold uwa偶a, 偶e czaruj膮cy, poci膮gaj膮cy,
powierzchowny i stylizowany na m艂odzie偶owca puer aeternus dobrze si臋
dzisiaj sprzedaje w kulturze masowej. Kiedy przyjrzymy si臋 wystawom
sklepowym, a p贸藕niej otoczeniu, to zobaczymy nie prawdziwych m臋偶czyzn, lecz
tych, kt贸rzy s膮 zrobieni na ch艂opc贸w. Najwyra藕niej nawet reklama ma dzisiaj
problem z pokazaniem prawdziwych m臋偶czyzn. Tendencja ta jest niebezpieczna
nie tylko dla samego procesu stawania si臋 m臋偶czyzn膮, ale dla naszego
spo艂ecze艅stwa. Bo wiecznie m艂odzi ch艂opcy nie poprowadz膮 spo艂ecze艅stwa ku
lepszemu. Broni膮 si臋 przed wej艣ciem w zwi膮zki, przed zobowi膮zaniami i
nadstawianiem swojej g艂owy. Wieczny m艂odzieniec jest obrazem m臋偶czyzny
niewtajemniczonego. Kiedy osi膮gnie wiek 艣redni i zorientuje si臋, 偶e 偶ycie
przesz艂o obok niego, wpada w typow膮 depresj臋 wieku 艣redniego.
Dawid nie od pocz膮tku by艂 dojrza艂ym i wybaczaj膮cym kr贸lem. Musia艂 przej艣膰
d艂ug膮 drog臋, zmierzy膰 si臋 z wieloma niebezpiecze艅stwami, do艣wiadczy膰
rozczarowa艅 i intryg, w艂asnych s艂abo艣ci i obaw, 偶eby w ko艅cu sta膰 si臋
cz艂owiekiem 艂agodnym i mi艂osiernym dla siebie i dla innych. Mimo walk,
kt贸re stacza, Dawid jest zdolny do przyja藕ni. Okazuje uczucia. Nie kryje
si臋 za pancerzem swojej zbroi. Jest wojownikiem, kt贸ry prze偶ywa 偶a艂ob臋 po
stracie tych, kt贸rych kocha艂. Jest przyjacielem, kt贸ry nie wypiera si臋
swojej mi艂o艣ci, pie艣niarzem 艣piewaj膮cym Bogu o tym, czego do艣wiadczy艂.
Wyra偶a to, co go porusza. Od m艂odo艣ci gra na cytrze, swoj膮 muzyk膮 potrafi
uzdrowi膰 Saula z depresji. Muzyk i wojownik - to s膮 dla nas dzisiaj dwie
sprzeczno艣ci, nie mo偶emy sobie wyobrazi膰, 偶e mo偶na by艂oby je po艂膮czy膰. W
nich jednak wida膰 istotny obraz stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Tylko ten, kto
dopu艣ci w sobie do g艂osu te dwa bieguny, muzyk臋 i walk臋, uczucie i rozum,
osi膮gnie t臋 dojrza艂o艣膰, kt贸ra charakteryzuje kr贸la Dawida na staro艣膰.
Archetyp kr贸la, kt贸ry widzimy w Dawidzie, oznacza, 偶e m臋偶czyzna 偶yje
w艂asnym 偶yciem, 偶e nikt inny nie 偶yje za niego, 偶e 偶yje w kontakcie i
zgodzie z samym sob膮. Kr贸l jest tym, kto stwarza porz膮dek w sobie, kto nie
tylko porz膮dkuje zewn臋trzne kr贸lestwo, lecz tak偶e swoje wn臋trze, swoj膮
dusz臋. Richard Rohr uwa偶a, 偶e najwa偶niejszym zadaniem kr贸la jest
zaprowadzenie porz膮dku i pokoju w tej dziedzinie, w kt贸rej panuje: "Ludzie
czuj膮 si臋 bezpieczni tylko dzi臋ki jego obecno艣ci. Kto艣, kto wchodzi do
pomieszczenia i daje grupie poczucie bezpiecze艅stwa, jest kr贸lem" .
W bajkach kr贸l jest obrazem cz艂owieka, kt贸ry integruje wszystkie swoje
duchowe si艂y. Cz臋sto wyst臋puj膮 w nich trzej synowie kr贸la, kt贸rzy wyruszaj膮
w drog臋, 偶eby pom贸c choremu ojcu. I to zawsze najm艂odszy syn przynosi
kr贸lowi 艣rodek, kt贸ry jest w stanie go wyleczy膰. Trzej synowie symbolizuj膮
trzy sfery w cz艂owieku: ducha, dusz臋 i cia艂o; rozum, uczucia i pop臋dy;
g艂ow臋, serce i brzuch. Obydwaj starsi synowie na swojej drodze cz臋sto
ponosz膮 pora偶ki, poniewa偶 nieodpowiednio obchodz膮 si臋 ze zwierz臋tami, kt贸re
chc膮 im pom贸c. Trafiaj膮 do gospody. Rozp艂ywaj膮 si臋 nad swoj膮 wysok膮
pozycj膮, nie staraj膮c si臋 wej艣膰 na drog臋 w艂asnego rozwoju. 呕eby zosta膰
kr贸lem, musz臋 przyj膮膰 wszystko, co we mnie jest i pogodzi膰 si臋 nawet z tym,
co we mnie przypomina zwierz臋, co niepozorne i dzikie. Kr贸l w ko艅cu oddaje
w艂adz臋 swojemu najm艂odszemu synowi i b艂ogos艂awi go. To tak偶e nale偶y do
istoty bycia kr贸lem - b艂ogos艂awienie innym. Wielu m艂odych m臋偶czyzn t臋skni
za tym, 偶eby ich pob艂ogos艂awi艂 starszy m臋偶czyzna, kr贸l.
Dla greckiego filozofa Platona kr贸lem jest nie tylko ten, kto opanowa艂
kraj, lecz tak偶e ten, kto zna ludzkie wzloty i upadki. W nawi膮zaniu do tego
znaczenia 艣w. 艁ukasz opisywa艂 Jezusa jako Kr贸la, kt贸ry w艂a艣nie na krzy偶u
sta艂 si臋 prawdziwym Kr贸lem. Tam do艣wiadczy艂 wszystkich wzlot贸w i upadk贸w
tego 艣wiata. Chrystusowe kr贸lestwo inaczej przedstawia Ewangelia wed艂ug 艣w.
Jana. Kr贸lestwo Jezusa nie jest z tego 艣wiata. Jest to inna rzeczywisto艣膰,
do kt贸rej 艣wiat zewn臋trzny nie ma dost臋pu i nikt nie mo偶e go nikomu
odebra膰. Jezus ma kr贸lewsk膮 godno艣膰, nad kt贸r膮 偶aden cz艂owiek nie ma
w艂adzy. To, co Jezus m贸wi o sobie, i my mo偶emy o sobie powiedzie膰:
"Kr贸lestwo moje nie jest z tego 艣wiata". Wielu m臋偶czyznom zaleca艂em, by
przez pewien czas bez przerwy powtarzali sobie to zdanie, chodzili z nim.
Radzi艂em im, 偶eby sobie po艂o偶yli kamie艅 na g艂owie, kt贸ry ich zmusi do tego,
偶eby trzymali si臋 pro--sto. Nast臋pnie mieli powtarza膰 to zdanie w wielu
偶yciowych sytuacjach, zw艂aszcza w do艣wiadczeniu s艂abo艣ci, umniejszania,
rozczarowania i zranienia. Wtedy zaczynali odczuwa膰, 偶e jest w nich co艣,
czego nie da si臋 zniszczy膰. To, co kr贸lewskie w nich, pochodzi od Boga, nie
z tego 艣wiata, i dlatego 艣wiat nie ma do tego dost臋pu. To uwalnia. Przez to
zdanie docieran do wewn臋trznej przestrzeni we mnie, w kt贸rej kr贸luje
B贸g-Tam ludzka w艂adza nie ma dost臋pu. Tam g艂os umniejszaj膮cy moj膮 warto艣膰
nie ma nade mn膮 w艂adzy.
Wszyscy chrze艣cijanie s膮 namaszczani na kr贸l贸w podczas chrztu 艣wi臋tego. Tak
wi臋c archetyp kr贸la nierozerwalnie wi膮偶e si臋 z- chrze艣cijaninem. Bycie
kr贸lem oznacza, 偶e nie uwa偶am siebie za mniejszego ni偶 jestem w
rzeczywisto艣ci, lecz 偶e wiem o swojej Boskiej godno艣ci, 偶e id臋 na
poszukiwanie wewn臋trznej wolno艣ci i 偶e podejmuj臋 odpowiedzialno艣膰 za kraj,
kt贸ry B贸g mi powierzy艂. Najcz臋艣ciej jest to rodzina, firma czy grupa. Jest
to kraj mojej duszy, ze wzlotami i upadkami, z g贸rami i dolinami. Kr贸lem
jest tylko ten, kto przestaje innych obarcza膰 odpowiedzialno艣ci膮 za swoj膮
sytuacj臋 i we藕mie swoje 偶ycie we w艂asne r臋ce.

9. Salomon: kochanek

Salomon jest przedstawiony w Pierwszej Ksi臋dze Kr贸lewskiej jako m膮dry
w艂adca. We 艣nie B贸g m贸wi mu, 偶eby poprosi艂 o to, co chce otrzyma膰. Salomon
nie prosi o bogactwo, lecz o m膮dro艣膰: "Racz wi臋c da膰 Twemu s艂udze serce
pe艂ne rozs膮dku do s膮dzenia Twego ludu i rozr贸偶niania dobra od z艂a" (1 Krl
3, 9). B贸g mu odpowiada: "Daj臋 ci serce m膮dre i rozs膮dne, takie, 偶e
podobnego tobie przed tob膮 nie by艂o i po tobie nie b臋dzie" (1 Krl 3, 12).
Salomon objawia t臋 m膮dro艣膰 w przys艂owiowych "salomonowych wyrokach". Kiedy
pewnego dnia przysz艂y do niego dwie kobiety oskar偶aj膮ce si臋 wzajemnie o to,
偶e jedna drugiej zabra艂a dziecko, Salomon zdecydowa艂, 偶eby rozci膮膰 dziecko
na p贸艂 i da膰 ka偶dej z kobiet po po艂owie. Wtedy jedna z kobiet poprosi艂a,
偶eby odda膰 dziecko tej drugiej, ale 偶eby go nie zabija膰. Salomon
stwierdzi艂, 偶e to w艂a艣nie ona jest prawdziw膮 matk膮. I ca艂y lud podziwia艂
m膮dro艣膰 Salomona. Tak偶e kr贸lowa Saby przyby艂a do Jerozolimy, 偶eby pozna膰
jego m膮dro艣膰. Biblia m贸wi o nim: "M膮dro艣膰 Salomona przewy偶sza艂a m膮dro艣膰
wszystkich ludzi Wschodu i m膮dro艣膰 Egipcjan" (1 Krl 5, 10). 艢wi臋ty 艁ukasz
uwa偶a, 偶e m膮dro艣膰 Salomona wype艂ni艂a si臋 w Jezusie: "A oto tu jest co艣
wi臋cej ni偶 Salomon" (艁k 11, 31). Jezus skupia w sobie ca艂膮 m膮dro艣膰 呕yd贸w i
Grek贸w, m膮dro艣膰 Wschodu i Zachodu. Stary Testament przypisuje Salomonowi
autorstwo wielu przys艂贸w, psalm贸w i pie艣ni. Uwa偶a go za autora Ksi膮g:
Przys艂贸w, Koheleta i Pie艣ni nad Pie艣niami. Poza Bibli膮 powstaj膮 psalmy i
ody Salomona. Wszystko to 艣wiadczy, 偶e traktowano Salomona jako poet臋,
kt贸ry opiewa艂 zar贸wno m膮dro艣膰, jak i mi艂o艣膰.
Opr贸cz tego, 偶e jest m膮dry, Salomon jest znany z mi艂o艣ci do wielu kobiet:
"Mia艂 siedemset 偶on-ksi臋偶niczek i trzysta 偶on drugorz臋dnych" (1 Krl 11,3).
Biblia nie robi mu wyrzut贸w, 偶e mia艂 tak wiele 偶on. W tamtych czasach by艂o
to normalne. Istnia艂y inne wzorce prze偶ywania seksualno艣ci i erotyki.
Mo偶emy rozumie膰 tak wielk膮 liczb臋 偶on w spos贸b symboliczny -m臋偶czyzna mo偶e
偶ywi膰 erotyczne uczucia nie tylko do kobiety, kt贸r膮 po艣lubi艂, lecz tak偶e do
kobiet, kt贸re spotyka na swej drodze. Istotne jest to, jak si臋 obchodzi z
tymi uczuciami - czy chcia艂by posiada膰 wszystkie te kobiety, do kt贸rych co艣
czuje, czy w wolno艣ci je szanuje i cieszy si臋 ich pi臋knem i tym, czym
emanuj膮.
Biblia nie wyrzuca Salomonowi-kochankowi tego, 偶e kocha艂 wiele kobiet, lecz
to, 偶e w艣r贸d nich by艂o wiele kobiet z obcych kultur, kt贸re go zach臋ca艂y do
oddawania czci ich bogom. Salomon zleca艂 budowanie o艂tarzy bogom i
boginiom, kt贸rych czci艂y jego 偶ony. Mo偶na powiedzie膰, 偶e mi艂o艣膰 do kobiet
sta艂a si臋 przyczyn膮 jego zguby, poniewa偶 zacz膮艂 traktowa膰 kobiety jak
boginie. Z chwil膮, kiedy zaczynam identyfikowa膰 kobiet臋 z archetypowym
obrazem, dostrzega膰 w niej bogini臋 albo wybawicielk臋, staj臋 si臋 niezdolny
do prawdziwej mi艂o艣ci. Wtedy nie kocham kobiety, lecz archetypowy obraz w
niej. Pewnego razu przyszed艂 do mnie m臋偶czyzna, kt贸ry powiedzia艂 mi, 偶e
jego dziewczyna jest dla niego wybawicielk膮. Od razu wiedzia艂em, 偶e ta
relacja nie mo偶e by膰 udana. Po kr贸tkim czasie si臋 rozstali. Mi艂o艣膰 oznacza,
偶e kocham kobiet臋 jako kobiet臋, a nie jak bogini臋, kt贸ra uleczy moje rany i
rozwi膮偶e wszystkie problemy.
Czym艣, co od pocz膮tku os艂abi艂o relacje Salomona z kobietami, by艂o to, 偶e
zdobywa艂 je wy艂膮cznie dzi臋ki temu, 偶e by艂 kr贸lem. On nie walczy艂 o nie.
Brakowa艂o w nim wojownika, 偶eby m贸g艂 by膰 dobrym kochankiem. Nie realizuj膮c
si臋 jako wojownik, m臋偶czyzna nie jest w stanie zdoby膰 kobiety. Gdy nie ma
duszy wojownika, w mi艂o艣ci brakuje mu nami臋tno艣ci. Dlatego jego mi艂o艣膰
szybko staje si臋 nudna. I wtedy potrzebuje wielu kobiet, poniewa偶 偶adnej
nie potrafi kocha膰 naprawd臋.
O Salomonie wiadomo, 偶e "serce jego nie pozosta艂o tak szczere wobec Pana,
Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida" (1 Krl 11, 4). B贸g rozgniewa艂 si臋
na Salomona i zagrozi艂 mu odebraniem kr贸lestwa. W ten spos贸b
czterdziestoletnie panowanie Salomona, kt贸ry zaczyna艂 tak m膮drze, ko艅czy
si臋 rozpadem Izraela. Poniewa偶 Salomon by艂 wewn臋trznie rozdarty, rozdarciu
uleg艂o tak偶e jego kr贸lestwo - na po艂udniowe i p贸艂nocne. Dawid zaczyna艂 jako
kto艣 ma艂y, a umar艂 jako m膮dry w艂adca. Salomon zaczyna艂 jako m膮dry i bogaty
kr贸l, a sko艅czy艂 jako m臋偶czyzna, kt贸ry da艂 si臋 podzieli膰 sprzecznym
d膮偶eniom w sobie i dlatego spowodowa艂 tak偶e podzia艂y wok贸艂 siebie. Na tym
polega tragizm tego wielkiego kr贸la. Jest to zjawisko, kt贸re w dzisiejszych
czasach obserwujemy do艣膰 cz臋sto. Salomon jest typowym nast臋pc膮. Nie musi o
nic walczy膰. Przejmuje kr贸lestwo, kt贸re Dawid zbudowa艂 i ustabilizowa艂
dzi臋ki ogromnej energii. Salomon w walce i organizowaniu nie dorasta
swojemu ojcu do pi臋t. Dlatego przerzuca si臋 na dziedzin臋 duchow膮 i
zaniedbuje kr贸lestwo. W ten spos贸b kr贸lestwo podupada. To, co na pocz膮tku
rozwija艂o si臋 tak dobrze, rozpada si臋, dlatego 偶e Salomonowi brakuje
energii wojownika i kr贸la.
Z drugiej strony tylko o Salomonie Biblia m贸wi, 偶e "Salomon umi艂owa艂 Pana"
(1 Krl 3, 3). Mi艂o艣膰 do kobiet najwyra藕niej uzdalnia艂a go do prawdziwej
mi艂o艣ci do Boga. Czyst膮 form臋 mi艂o艣ci erotycznej Salomon wyra偶a w pi臋knych
pie艣niach mi艂osnych, zebranych w ksi臋dze Pie艣艅 nad Pie艣niami (wed艂ug
tradycji uwa偶any za ich autora). W tych pie艣niach opiewa艂 mi艂o艣膰 mi臋dzy
m臋偶czyzn膮 i kobiet膮 jako najwi臋kszy dar, jaki B贸g da艂 cz艂owiekowi. W
pie艣niach tych ukochany i ukochana 艣piewaj膮 o sobie nawzajem: "O jak pi臋kna
jeste艣, przyjaci贸艂ko moja, jak pi臋kna, oczy twe jak go艂臋bice! Zaiste pi臋kny
jeste艣, mi艂y m贸j, o jak偶e uroczy! 艁o偶e nasze z zieleni" (Pnp 1, 15). Ciesz膮
si臋 swoj膮 mi艂o艣ci膮 pe艂n膮 erotyki i seksualno艣ci. 艢piewaj膮: "Nie bud藕cie ze
snu, nie rozbudzajcie ukochanej, p贸ki nie zechce sama" (Pnp 2, 7).
Przyjaciel czuje si臋 oczarowany mi艂o艣ci膮 swojej przyjaci贸艂ki: "Oczarowa艂a艣
me serce, siostro ma, oblubienico, oczarowa艂a艣 me serce jednym spojrzeniem
twych oczu, jednym paciorkiem twych naszyjnik贸w. Jak pi臋kna jest mi艂o艣膰
twoja, siostro ma, oblubienico, o ile偶 s艂odsza jest mi艂o艣膰 twoja od wina"
(Pnp 4, 9n). Oblubienica opiewa swojego oblubie艅ca: "Usta jego przes艂odkie
i ca艂y jest pe艂en powabu. Taki jest mi艂y m贸j, taki jest przyjaciel m贸j,
c贸rki jerozolimskie!" (Pnp 5, 16). Na ko艅cu tych pi臋knych pie艣ni mi艂osnych
znajduje wyraz wielka prawda: "Bo jak 艣mier膰 pot臋偶na jest mi艂o艣膰, a
zazdro艣膰 jej nieprzejednana jak Szeol, 偶ar jej to 偶ar ognia, p艂omie艅
Pa艅ski. Wody wielkie nie zdo艂aj膮 ugasi膰 mi艂o艣ci, nie zatopi膮 ich rzeki.
Je艣liby kto odda艂 za mi艂o艣膰 ca艂e bogactwo swego domu, pogardz膮 nim tylko"
(Pnp 8, 6n). M臋偶czy藕ni lubi膮 Pie艣艅 nad Pie艣niami, kt贸ra bez moralizowania
opiewa mi艂o艣膰 seksualn膮 mi臋dzy m臋偶czyzn膮 i kobiet膮. W tej Pie艣ni czuj膮
wolno艣膰 i po偶膮danie, kt贸re eros wyzwala w m臋偶czy藕nie.
Archetyp kochanka przynale偶y do dojrza艂ego m臋偶czyzny. Ale wielu m臋偶czyzn
nie radzi sobie z dopuszczeniem kochanka do siebie, poniewa偶 wtedy
musieliby otworzy膰 swoje wn臋trze i zrezygnowa膰 z kontroli nad sob膮.
Kochanek dopuszcza do siebie swoje uczucia, pozwala sobie na odczuwanie.
Przez to ods艂ania swoje czu艂e miejsca. Patrick Arnold uwa偶a, 偶e trzeba by膰
dojrza艂ym m臋偶czyzn膮, 偶eby by膰 kochankiem: "W niedojrza艂ej albo
narcystycznej osobie kochanek degeneruje si臋 do m臋cz膮cej romantyczno艣ci
parady szlagier贸w albo patologii uzale偶nionego typu osobowo艣ci, kt贸ry
okre艣la si臋 mianem "rzepa". 艁atwo zrani膰 kogo艣, kto si臋 otworzy na mi艂o艣膰.
Ale bez mi艂o艣ci nie mo偶na odkry膰 wewn臋trznego bogactwa w艂asnej duszy i
cia艂a. Mi艂o艣膰 sprawia, 偶e w m臋偶czy藕nie zaczyna p艂yn膮膰 偶ycie. Z byciem
kochankiem wi膮偶e si臋 nie tylko zdolno艣膰 do mi艂o艣ci albo otworzenie si臋 na
przyjacielsk膮 mi艂o艣膰 do m臋偶czyzny. Bycie kochankiem wp艂ywa te偶 na rodzaj
relacji z Bogiem. W liturgii m臋偶czyzna mo偶e do艣wiadczy膰 pe艂nej nami臋tno艣ci
mi艂o艣ci do Boga. Je艣li ca艂ym sercem zatopi si臋 w rytua艂ach, 艣piewach i
ciszy, wtedy ro艣nie w nim g艂臋boka mi艂o艣膰 ku Bogu.
Chrze艣cija艅stwo cz臋sto rozgranicza艂o mi艂o艣膰 do Boga i nami臋tn膮 mi艂o艣膰
mi臋dzy m臋偶czyzn膮 i kobiet膮. Mamy kocha膰 Boga ca艂ym sercem. Uwa偶ano, 偶e
mi艂o艣膰 m臋偶czyzny i kobiety raczej oddala od mi艂o艣ci do Boga. Jednak bez
silnie rozwini臋tej erotyki mi艂o艣膰 do Boga traci na sile i wyrazisto艣ci.
Traci barwno艣膰 wyobra藕ni i si艂臋 nami臋tno艣ci. Wielu m臋偶czyzn odwr贸ci艂o si臋
od Ko艣cio艂a, dlatego 偶e nie mogli pogodzi膰 archetypu kochanka, kt贸ry czuli
w sobie, z rozumieniem mi艂o艣ci i seksualno艣ci przez Ko艣ci贸艂. Czuli si臋
zranieni przez Ko艣ci贸艂, poniewa偶 Ko艣ci贸艂 z seksualno艣ci膮 wi膮za艂 poczucie
winy. Z Biblii m臋偶czyzna mo偶e nauczy膰 si臋 zaufania do swojej erotycznej
si艂y i przyjemno艣ci p艂yn膮cej z seksualno艣ci. Jednocze艣nie Biblia pokazuje
sposoby po艂膮czenia erotycznej mi艂o艣ci m臋偶czyzn do kobiet z mi艂o艣ci膮 Bo偶膮.
M臋偶czyzna w ogromnej potrzebie mi艂o艣ci stale b臋dzie do艣wiadcza艂 tego, 偶e
sk艂ada w kobiecie t臋sknoty i oczekiwania, kt贸re j膮 przerastaj膮. Mi艂o艣膰 do
kobiety wprowadza go ostatecznie na p艂aszczyzn臋 duchow膮, prowadzi do Boga,
kt贸ry jako jedyny jest w stanie zaspokoi膰 t臋sknoty m臋偶czyzny. Kiedy
zakochuje si臋, w贸wczas do艣wiadcza nie tylko oczarowania ca艂ej swojej
istoty. Wtedy spotyka si臋 ze swoimi duchowymi potrzebami. Bez tego
do艣wiadczenia bycia zakochanym relacja m臋偶czyzny do Boga pozostaje sucha,
pusta, skierowana na zwyk艂e wype艂nianie obowi膮zk贸w. Arnold uwa偶a, 偶e bycie
zakochanym wyzwala duchowe trz臋sienie ziemi. Wielu m臋偶czyzn raczej schodzi
temu trz臋sieniu z drogi, poniewa偶 przy tej okazji mogliby straci膰 kontrol臋
nad swoim 偶yciem uczuciowym. Ale nasza relacja z Bogiem staje si臋 nami臋tna
i serdeczna dopiero wtedy, gdy zaczniemy dopuszcza膰 do siebie zakochanie
si臋 i mi艂o艣膰.
Historia Salomona pokazuje nam tak偶e ambiwalencj臋 archetypu kochanka. W
mi艂o艣ci do kobiety m臋偶czyzna do艣wiadcza otwarcia si臋 na to, co
transcendentne. W niej odczuwa cz臋艣膰 tajemnicy mi艂o艣ci Bo偶ej. Ale kiedy
czyni si臋 bo偶ka z mi艂o艣ci do kobiety, kiedy w kobiecie zaczyna si臋 widzie膰
swoj膮 wybawicielk臋 i bogini臋, w贸wczas wchodzi si臋 w niezdrowe uzale偶nienie.
Prowadzi to do wewn臋trznego rozdarcia, jak u Salomona. Mi艂o艣膰 do kobiety ma
co艣 wsp贸lnego z mi艂o艣ci膮 do Boga. Nie wystarczy powiedzie膰 za
protestanckimi teologami, 偶e ma艂偶e艅stwo jest "wy艂膮cznie spraw膮 tego
艣wiata", 偶e mi艂o艣膰 m臋偶czyzny i kobiety jest spraw膮 czysto ziemsk膮. W ten
spos贸b odcina si臋 mi艂o艣膰 erotyczn膮 i seksualn膮 od jej Boskich korzeni.
Seksualna mi艂o艣膰 jest istotnym 藕r贸d艂em mi艂o艣ci, ale nie mo偶na jej myli膰 z
Bogiem. W przeciwnym razie doprowadzi nas to do ba艂wochwalstwa.
Biblia nie moralizuje. Nie czyni tego tak偶e w przypadku Salomona. Pokazuje
niebezpiecze艅stwa zwi膮zane z mi艂o艣ci膮, ale opiewa jej pi臋kno. W mi艂o艣ci
zawsze b臋dziemy pope艂nia膰 b艂臋dy, tak jak to robi艂 Salomon. Kochanek
przekracza granice i nie stosuje si臋 do przepis贸w. Salomon sam m贸wi:
"Mi艂o艣膰 wszelki b艂膮d ukrywa" (Prz 10, 12). "Lepiej pope艂ni膰 b艂膮d, kochaj膮c
zbyt mocno, ni偶 nie pope艂ni膰 偶adnego, bo si臋 nie kocha艂o". Tak偶e w mi艂o艣ci
uczymy si臋 na b艂臋dach i pomy艂kach. Czasem nawet ca艂a nasza m膮dro艣膰 nie
uchroni nas przed 艣lepot膮 w mi艂o艣ci. Mi艂o艣膰 nie tylko obdarowuje nas
rado艣ci膮 i ekstaz膮, oczarowaniem i z艂膮czeniem si臋 w jedno, lecz tak偶e
smutkiem, samotno艣ci膮, opuszczeniem, depresj膮. Wznosi nas na wy偶yny i
spycha w doliny nami臋tno艣ci, prowadzi do nieba i do piek艂a, do 艣wiat艂a i
ciemno艣ci. Ma w sobie niezwyk艂膮 si艂臋, kt贸ra potrafi zmieni膰 nasz
samowystarczalny 艣wiat. Mo偶e uleczy膰 nasze rany. Tylko ten, kto dopuszcza
obydwie strony mi艂o艣ci, zostanie wprowadzony w tajemnic臋 prawdziwej
m臋sko艣ci. M臋偶czyzna, kt贸ry tylko snuje marzenia o mi艂o艣ci, u偶ywa jej jako
ucieczki przed w艂asn膮 rzeczywisto艣ci膮. M臋偶czyzna, kt贸ry broni si臋 przed
ni膮, zamyka si臋 w sobie z obawy przed zmian膮, kt贸r膮 mi艂o艣膰 mog艂aby w nim
dokona膰.
Archetyp kochanka stawia m臋偶czyzn臋 przed zadaniem dalszego wzrastania i
dojrzewania. Mi艂o艣膰 nie pozwala m臋偶czy藕nie na identyfikowanie si臋 ze swoj膮
rol膮. Ten, kto identyfikuje si臋 ze swoj膮 rol膮 szefa firmy, adwokata albo
profesjonalnego doradcy, czuje si臋 zbyt wa偶ny, 偶eby pozwoli膰 sobie na
przygod臋 z mi艂o艣ci膮. Ale w ten spos贸b broni si臋 tak偶e przed wewn臋trznym
rozwojem i dojrzewaniem. Archetyp kochanka nie tylko otwiera m臋偶czyzn臋 na
mi艂o艣膰 do kobiety albo przyja藕艅 z m臋偶czyzn膮, lecz tak偶e na ukochanie
w艂asnej anima. To poj臋cie wed艂ug C. G. Junga jest kobiec膮 stron膮 m臋偶czyzny.
Prawdziwy kochanek delikatnie i czule obchodzi si臋 z w艂asn膮 anima. Czuje,
偶e jest w nim zdolno艣膰 do mi艂o艣ci, zdolno艣膰 do obdarzania mi艂o艣ci膮 i do
przyjmowania mi艂o艣ci. I czuje, 偶e tkwi w nim anima godna mi艂o艣ci, kt贸ra
jest 藕r贸d艂em inspiracji, czu艂o艣ci, wsp贸艂odczuwania i mi艂o艣ci. Bez anima
m臋偶czyzna zasycha w sobie. Tylko je艣li zintegruje swoj膮 anima, w pe艂ni
stanie si臋 m臋偶czyzn膮.
Niezintegrowana anima objawia si臋, wed艂ug Junga, kapry艣no艣ci膮 m臋偶czyzny.
Niekt贸re sekretarki doskonale wiedz膮, w jakim humorze dzisiaj jest szef,
czy mo偶na mu teraz przedstawi膰 pewne sprawy, czy lepiej nie. Ale sekretarki
wyczuwaj膮 tak偶e, 偶e w tych humorach zazwyczaj pewnego siebie m臋偶czyzny
ujawniaj膮 si臋 jego ciemne strony, kt贸re utrudniaj膮 mu 偶ycie. On nie
zintegrowa艂 swojej anima. Dlatego kieruj膮 nim humory. Dlatego te偶 uzale偶nia
si臋 on od kobiet. Pozwala im owija膰 si臋 wok贸艂 palca. Nie potrafi w spos贸b
dojrza艂y obchodzi膰 si臋 z kobietami. C. G. Jung nazywa integracj臋 anima
majstersztykiem, kt贸ry ka偶dy m臋偶czyzna musi wypracowa膰 na drodze stawania
si臋 sob膮. Jednocze艣nie uwa偶a, 偶e ta sztuka tak naprawd臋 udaje si臋 niewielu.
W bajkach zjednoczenie z narzeczon膮 dokonuje si臋 zawsze na ko艅cu, po
przebyciu bohaterskiej drogi. Prawdziwa mi艂o艣膰 jest mo偶liwa dopiero wtedy,
gdy bohater spotka si臋 z w艂asnymi ciemnymi stronami, kiedy zmierzy si臋 z
niebezpiecze艅stwami i pozwoli Bogu powo艂a膰 si臋 do zada艅, kt贸re On mu
przeznaczy艂. Dzisiaj m臋偶czy藕ni cz臋sto ponosz膮 pora偶k臋 w mi艂o艣ci, poniewa偶
uwa偶aj膮, 偶e sami z siebie od razu s膮 do niej zdolni. Chc膮c, 偶eby mi艂o艣膰
by艂a udana, potrzeba uczciwego, prawdziwego spotkania z samym sob膮 i
do艣wiadczenia 偶yciowych wzlot贸w i upadk贸w.


10. Jeremiasz: m臋czennik

W proroku Jeremiaszu spotykamy si臋 z innym archetypowym obrazem m臋偶czyzny:
z prorokiem i m臋czennikiem. Co znaczy by膰 prorokiem opisane jest na
podstawie 偶ycia Jeremiasza. Prorok to cz艂owiek m贸wi膮cy to, co wyp艂ywa z
jego wn臋trza. Inaczej m贸wi膮c, prorokiem jest ten, kto przekazuje s艂owo
Bo偶e, kt贸ry m贸wi to, co w ciszy swojego serca s艂yszy od Boga. S艂owa te
cz臋sto r贸偶ni膮 si臋 od tego, co si臋 zazwyczaj m贸wi i co chcia艂by us艂ysze膰
og贸艂. Jeremiasz jest prorokiem cierpi膮cym. Czuje presj臋, 偶e musi
przepowiada膰 niepowodzenia wbrew politycznej euforii. Wie, 偶e jego s艂owa
doprowadz膮 do zaburzenia og贸lnego nastroju przez wmieszanie ciemnych
d藕wi臋k贸w w okrzyki zwyci臋stwa. Zbawienie obwieszcza za艣 tam, gdzie wszyscy
prawie popadli w depresj臋. Jeremiasz 艣wiadczy ca艂ym swoim 偶yciem o tym, co
m贸wi. We wrogim 艣wiecie staje si臋 m臋czennikiem swojego pos艂annictwa. To, 偶e
musi wyst臋powa膰 przeciwko og贸lnej opinii, rozdziera jego serce. Czuje si臋
samotny i jak偶e cz臋sto opuszczony przez Boga. 呕aden z prorok贸w nie
prze偶ywa艂 tak wielkiej walki wewn臋trznej jak Jeremiasz.
Jeremiasz zosta艂 powo艂any przez Boga jako m艂ody ch艂opiec. Mia艂o to miejsce
w roku 628 przed Chrystusem. W Jerozolimie panowa艂 w贸wczas pobo偶ny kr贸l
Jozjasz, kt贸ry przywr贸ci艂 i szanowa艂 prawo Moj偶eszowe. Jeremiasz pochodzi艂
z Anatot, z rodu kap艂a艅skiego. O swoim powo艂aniu m贸wi w nast臋puj膮cy spos贸b:
"Pan skierowa艂 do mnie nast臋puj膮ce s艂owo: "Za-nim ukszta艂towa艂em ci臋 w
艂onie matki, zna艂em ci臋, nim przyszed艂e艣 na 艣wiat, po艣wi臋ci艂em ci臋,
prorokiem dla narod贸w ustanowi艂em ci臋". I rzek艂em: "Ach, Panie Bo偶e,
przecie偶 nie umiem m贸wi膰, bo jestem m艂odzie艅cem!". Pan za艣 odpowiedzia艂 mi:
"Nie m贸w: Jestem m艂odzie艅cem, gdy偶 p贸jdziesz, do kogokolwiek ci臋 po艣l臋, i
b臋dziesz m贸wi艂, cokolwiek tobie polec臋" (Jr 1, 4-7). Jeremiasz nie zabiega
o rol臋 proroka. Zosta艂 powo艂any przez Boga wbrew w艂asnym oporom wewn臋trznym
i w膮tpliwo艣ciom, czy potrafi m贸wi膰. Nie jego predyspozycje sprawiaj膮, 偶e
nadaje si臋 na proroka, lecz powo艂anie przez Boga. To powo艂anie Jeremiasz
odczuwa jako bolesne.
Kiedy umar艂 pobo偶ny kr贸l Jozjasz, z kt贸rym ca艂y lud wi膮za艂 ogromne
nadzieje, na tron wst臋puje Jojakim. Sprawuje on rz膮dy w latach 609-597
przed Chrystusem. Jojakim zaprzepaszcza reformy przeprowadzone przez
Jozjasza. Powoli przenikaj膮 do ludu poga艅skie zwyczaje. Wtedy Jeremiasz
gwa艂townie wyst臋puje przeciwko nim i przeciwstawia si臋 kr贸lowi. Kr贸l
zaczyna go prze艣ladowa膰. Jeremiasz, rozczarowany niepowodzeniem swojej
misji, skar偶y si臋 przed Bogiem, 偶e Ten go opu艣ci艂. W lamentacjach i
skargach wyrzuca z siebie swoje zw膮tpienie: "Biada mi, matko moja, 偶e艣 mnie
porodzi艂a, m臋偶a skargi i niezgody dla ca艂ego kraju. Nie po偶yczam ani nie
daj臋 po偶yczki, a wszyscy mi z艂orzecz膮. (...) Nigdy nie zasiada艂em w weso艂ym
gronie, by si臋 bawi膰; pod Twoj膮 r臋k膮 siada艂em samotny, bo nape艂ni艂e艣 mnie
gniewem. Dlaczego m贸j b贸l nie ma granic, a moja rana jest nieuleczalna,
niemo偶liwa do uzdrowienia? Czy b臋dziesz wi臋c dla mnie jakby zwodniczym
strumieniem, zwodnicz膮 wod膮?" (Jr 15, 10. 17n). Jeremiasz czuje si臋
opuszczony nawet przez swoich krewnych. Jego rodacy s膮 przeciw niemu. Jest
sam przeciw wszystkim. Cierpi z tego powodu, 偶e 偶yje w niezgodzie z ca艂ym
艣wiatem. Nie ma w nim nieumiej臋tno艣ci pojednania, kt贸ra sprawia, 偶e tkwi w
konflikcie ze wszystkimi. To B贸g stawia go poza wszelk膮 wsp贸lnot膮. Ale
prorok czuje si臋 tak偶e opuszczony przez Boga. Odczuwa Boga, z kt贸rego dot膮d
czerpa艂 si艂臋, jako wysychaj膮ce "zwodnicze 藕r贸d艂o". Nie mo偶e si臋 na Niego
zda膰, zaufa膰 Mu. Jeremiasz oskar偶a Boga: "Uwiod艂e艣 mnie, Panie, a ja
pozwoli艂em si臋 uwie艣膰; ujarzmi艂e艣 mnie i przemog艂e艣" (Jr 20, 7). Cierpi z
tego powodu, 偶e ci膮gle musi m贸wi膰 tylko o przemocy i ucisku. Ale kiedy
tylko spr贸bowa艂 st艂amsi膰 w sobie s艂owa pochodz膮ce od Boga, 偶eby dopasowa膰
si臋 do tego, co m贸wi膮 inni, "wtedy zacz膮艂 trawi膰 moje serce jakby ogie艅,
nurtuj膮cy w moim ciele. Czyni艂em wysi艂ki, by go st艂umi膰, lecz nie
potrafi艂em" (Jr 20,9). Jeremiasz musi m贸wi膰, co ka偶e mu wewn臋trzny g艂os,
czy tego chce, czy nie. Je艣li sprzeciwi si臋 Bogu, w sercu czuje p艂on膮cy
ogie艅, czego nie jest w stanie wytrzyma膰. Ale nawet w tych skargach i
zw膮tpieniu Jeremiasz mocno trzyma si臋 Boga i trwa przy Nim, poniewa偶 wie,
偶e: "Pan jest przy mnie jako pot臋偶ny mocarz; dlatego moi prze艣ladowcy
ustan膮 i nie zwyci臋偶膮" (Jr 20,11).
G艂oszenie proroctwa nie sprawia Jeremiaszowi 偶adnej przyjemno艣ci. G艂osz膮c
s艂owo Bo偶e, nie stawia siebie w centrum uwagi. W dzisiejszych czasach
istnieje wielu samozwa艅czych prorok贸w. Zupe艂nie nie zauwa偶aj膮 tego, jak膮
w艂adz臋 maj膮 nad lud藕mi, g艂osz膮c rzekomo prorocze s艂owa, i jak bardzo chc膮 w
ten spos贸b zwr贸ci膰 uwag臋 na siebie. Czuj膮 si臋 kim艣 szczeg贸lnym, uwa偶aj膮c,
偶e poznali Bo偶膮 wol臋. Jeremiasz jest przymuszany przez Boga do g艂oszenia
s艂贸w, kt贸re B贸g mu powierza. I on po艣wiadcza ich prawdziwo艣膰 ca艂ym swoim
偶yciem. 呕ycie Jeremiasza nie jest histori膮 cz艂owieka sukcesu. Wprawdzie nie
zostaje razem z innymi 呕ydami uprowadzony w niewol臋 za panowania
Nabuchodonozora, w roku 597 przed Chrystusem, ale za kr贸la Sedecjasza
(597-586), podczas obl臋偶enia Jerozolimy zostaje uwi臋ziony z powodu
podejrzenia o zdrad臋. Jest przetrzymywany w wartowni pa艂acu kr贸lewskiego.
Kr贸l rozkazuje w tajemnicy przyprowadzi膰 proroka do siebie i pyta go, czy
ma dla niego s艂owo od Boga. Jeremiasz przepowiada mu, 偶e zostanie wydany w
r臋ce kr贸la babilo艅skiego. Przyw贸dcy skar偶膮 si臋 przed kr贸lem na Jeremiasza:
"Niech umrze ten cz艂owiek, bo naprawd臋 obezw艂adnia on r臋ce 偶o艂nierzy" (Jr
38, 4). Zarzucano Jeremiaszowi destrukcyjny wp艂yw na wojsko. W ko艅cu
wrzucono go do cysterny, w kt贸rej nie by艂o wody, lecz b艂oto. Jeremiasz
zacz膮艂 grz臋zn膮膰 w b艂ocie. Z tego po艂o偶enia ratuje go Kuszyta Ebedmelek, a
wi臋c obcokrajowiec. Wtedy kr贸l ponownie pyta Jeremiasza o s艂owo Bo偶e dla
niego. Jeremiasz mu odpowiada: "Je偶eli ci powiem, ka偶esz mnie z pewno艣ci膮
zabi膰, je艣li za艣 dam tobie rad臋, nie us艂uchasz mnie" (Jr 38, 15). Wprawdzie
Jeremiasz nie zosta艂 zabity, ale kr贸l go nie pos艂ucha艂 i nie zrobi艂 tego,
co mu radzi艂. W ten spos贸b jego misja nie powiod艂a si臋. Z pewno艣ci膮
Jeremiasz wola艂by powiedzie膰 kr贸lowi co艣, co daje nadziej臋, ale on mo偶e
przekaza膰 tylko to, co m贸wi mu B贸g. A w ten spos贸b przeciwstawia si臋
og贸lnemu zdaniu, a mianowicie nastrojom wojennym.
Prorok pociesza w listach 呕yd贸w uprowadzonych do niewoli babilo艅skiej. A
kiedy Jerozolima upad艂a w roku 586 przed Chrystusem, nadal pr贸buje udzieli膰
narodowi wsparcia i pocieszenia. Nie daje si臋 zarazi膰 og贸ln膮 depresj膮, lecz
si臋 jej przeciwstawia. Wie, 偶e teraz s艂owami pociechy nara偶a si臋 tak samo,
jak wcze艣niej proroctwami o upadku. Mimo to s膮 to wspania艂e s艂owa, kt贸re
poruszaj膮 nas do dzi艣: "Ty si臋 jednak nie b贸j, s艂ugo m贸j Jakubie -
wyrocznia Pana - i nie l臋kaj si臋, Izraelu, bo Ja ci臋 wybawi臋 z dalekiej
ziemi, twoje potomstwo z kraju jego wygnania. Powr贸ci Jakub i b臋dzie
za偶ywa艂 nie zm膮conego niczym pokoju, a nikt go nie b臋dzie trwo偶y艂. Ja
bowiem jestem z tob膮 - wyrocznia Pana - by ci臋 wybawi膰" (Jr 30, ).
Jeremiasz obiecuje uzdrowienie wszystkim, kt贸rzy cierpi膮 z powodu swoich
ran: "Albowiem przywr贸c臋 ci zdrowie i z ran ci臋 ulecz臋" (Jr 30,17). Tym
za艣, kt贸rzy s膮 rozproszeni na obczy藕nie, kt贸rzy czuj膮 si臋 opuszczeni przez
Boga, kt贸rzy w膮tpi膮 w Jego dzia艂anie, przekazuje s艂owa Pana: "Ukocha艂em ci臋
odwieczn膮 mi艂o艣ci膮, dlatego te偶 zachowa艂em dla ciebie 艂askawo艣膰. Znowu ci臋
odbuduj臋 i b臋dziesz odbudowana, Dziewico-Izraelu! Przyozdobisz si臋 zn贸w
swymi b臋benkami i wyjdziesz w艣r贸d ta艅c贸w pe艂nych wesela" (Jr 31, 3n).
Jeremiasz jest prorokiem cierpi膮cym z powodu swego pos艂annictwa. Czuje w
sobie powo艂anie do przekazywania s艂贸w Boga, innych od panuj膮cej opinii.
Przez to jest osamotniony, co przynosi mu jedynie wrogo艣膰 i nienawi艣膰. Mimo
to Jeremiasz nie mo偶e post臋powa膰 inaczej. W przeciwnym razie dzia艂a艂by
wbrew samemu sobie. Jeremiasz stanowi wyzwanie dla ka偶dego m臋偶czyzny.
Zach臋ca, by zaufa膰 g艂osowi Boga w duszy. B贸g m贸wi do nas przez wewn臋trzne
odczucia. Nie mamy 偶adnej pewno艣ci, czy dobrze odbieramy te odczucia. Mimo
to musimy wypowiedzie膰, co czujemy, r贸wnie偶 za cen臋 odrzucenia przez ludzi.
Poniewa偶 b臋d臋 jeszcze w innym miejscu pisa艂 o archetypie proroka, przy
Jeremiaszu ogranicz臋 si臋 tylko do obrazu m臋czennika. Jak ka偶dy archetyp,
m臋czennik ma swoje buduj膮ce i warto艣ciowe aspekty, ale tak偶e niesie ze sob膮
pewne niebezpiecze艅stwa. Zadaniem m臋czennika jest nauczenie si臋 mi艂o艣ci.
Niebezpiecze艅stwo polega na tym, 偶e niekt贸rzy m臋czennicy po艣wi臋caj膮 si臋 po
to, by otrzyma膰 mi艂o艣膰. Rezygnuj膮 z siebie, zamiast si臋 po艣wi臋ci膰. Dojrza艂y
m臋czennik po艣wi臋ca si臋 dla 偶ycia i za ludzi, jednocze艣nie nie rezygnuj膮c z
siebie samego. Jego po艣wi臋cenie nie oznacza samozniszczenia, lecz
uwolnienie. Realizuje to, co powiedzia艂 Jezus: "Bo kto chce zachowa膰 swoje
偶ycie, straci je, a kto straci swe 偶ycie z mego powodu, ten je zachowa" (艁k
9, 24). 呕ycie tego, kto kurczowo trzyma si臋 samego siebie, staje si臋 ja艂owe
i skostnia艂e. Pe艂ni膮 偶ycia 偶yje tylko ten, po艣wi臋ci si臋 dla 偶ycia, kto
stara si臋 sprosta膰 wyzwaniom, kt贸re przed nim stoj膮. Jednak niekt贸rzy 藕le
rozumiej膮 to po艣wi臋cenie. Po艣wi臋caj膮 si臋 po to, by otrzyma膰 mi艂o艣膰 i
sympati臋. Ale wtedy ich ofiara idzie na marne. Tacy m臋czennicy odbieraj膮
艣wiat jako niesprawiedliwy. Bo nigdy nie otrzymaj膮 tego, co w g艂臋bi duszy
maj膮 nadziej臋 dosta膰. Czuj膮 si臋 wykorzystani. Ofiara nie mo偶e nikogo
okaleczy膰. Nie chodzi o to, 偶eby po艣wi臋ci膰 to, co w nas wa偶ne, lecz o to,
by by膰 wolnym wewn臋trznie, tak by m贸c ca艂kowicie odda膰 si臋 偶yciu i mi艂o艣ci.
Dopiero wtedy do艣wiadczymy pe艂ni 偶ycia i wewn臋trznego spe艂nienia.
W dzisiejszych czasach archetyp m臋czennika jest ca艂kowicie zniekszta艂cony
przez pr贸by samob贸jcze. M艂odzi ludzi pope艂niaj膮 samob贸jstwo po to, by
wci膮gn膮膰 w swoj膮 艣mier膰 jak najwi臋cej os贸b. W tym przypadku m臋cze艅stwo nie
s艂u偶y 偶yciu, lecz jedynie 艣mierci. Nie wynika ono z umi艂owania 偶ycia, lecz
z nienawi艣ci do siebie i ludzi. W ostatecznym rozrachunku jest wi臋c ono
wyrazem pogardy dla ludzi i samego siebie. To pesymistyczne postrzeganie
samego siebie popycha samob贸jc臋 do m臋cze艅stwa. Poniewa偶 nie oczekuje on
niczego od 偶ycia, niszczy samego siebie, a przy tym i innych. Najcz臋艣ciej
to m臋偶czy藕ni niszcz膮 samych siebie, wybieraj膮c 艣mier膰. Najwyra藕niej
istnieje destrukcyjna strona m臋sko艣ci, kt贸ra nakazuje m臋偶czy藕nie zajmowa膰
si臋 艣mierci膮 w spos贸b chorobliwy. Na niekt贸rych m臋偶czyznach 艣mier膰 robi
swoi艣cie imponuj膮ce wra偶enie. Lubi膮 ogl膮da膰 programy, w kt贸rych s膮
rozstrzeliwani ludzie, albo zajmuj膮 si臋 sportami ekstremalnymi, w kt贸rych
musz膮 liczy膰 si臋 z ryzykiem 艣mierci. Czuj膮, 偶e 偶yj膮 dopiero przez kontrast
ze 艣mierci膮. Kobiety maj膮 inny stosunek do 偶ycia i 艣mierci. Archetyp
m臋czennika nie wzmacnia negatywnej t臋sknoty m臋偶czyzny za 艣mierci膮.
Prawdziwy m臋czennik umiera zawsze za 偶ycie. K艂adzie swoje 偶ycie na szali,
dlatego 偶e s艂u偶y 偶yciu.
Z archetypem m臋czennika nierozerwalnie 艂膮czy si臋 zdolno艣膰 do cierpienia.
M臋czennik "rozumie, 偶e na jego 偶ycie sk艂ada si臋 cierpienie, kt贸rego ani nie
mo偶e si臋 wyprze膰, ani przed nim uciec, ani mu ca艂kowicie zapobiec swoj膮
bojow膮 aktywno艣ci膮. Cierpienie mo偶e si臋 okaza膰 immanentn膮 cz臋艣ci膮 naszego
wzrostu i dojrzewania". Jeremiasz poddaje si臋 cierpieniu, nie ucieka przed
nim. Ale jednocze艣nie go nie szuka. Nie mo偶na stwierdzi膰, 偶eby by艂
uzale偶niony od masochistycznego d膮偶enia do cierpienia. Ale poniewa偶 trwa
przy swoim pos艂annictwie, nie ucieka przed cierpieniem, kt贸rego do艣wiadcza.
W艂a艣nie przez cierpienie zostaje oczyszczony i uzdolniony do przekazywania
pe艂nych mi艂o艣ci s艂贸w pocieszenia. W jego proroctwach czuje si臋, 偶e
przekazuje je cz艂owiek, kt贸ry w cierpieniu nauczy艂 si臋 sztuki mi艂o艣ci. Ten,
kto chce sta膰 si臋 m臋偶czyzn膮, nie mo偶e ucieka膰 przed cierpieniem. Nie
powinien tak偶e go szuka膰. Ale je艣li naprawd臋 idzie swoj膮 drog膮, nie
pr贸buj膮c si臋 nagina膰, wypiera膰 siebie, to na tej drodze do艣wiadczy tego -
jak to podkre艣la C. G. Jung -偶e jest to droga krzy偶owa, na kt贸rej spotka
cierpienie. Zgoda na nie i nieuciekanie przed cierpieniem - to obraz
m臋czennika, kt贸ry jest dla nas aktualny tak偶e dzisiaj.
M臋czennik ca艂ym swoim 偶yciem daje 艣wiadectwo temu, co reprezentuje.
M臋czennicy we wczesnym Ko艣ciele przez swoj膮 艣mier膰 艣wiadczyli o
zmartwychwstaniu Jezusa. Ich 艣wiadectwo prawdy by艂o dla nich wa偶niejsze od
w艂asnego 偶ycia. Niekt贸re relacje o m臋cze艅skiej 艣mierci pierwszych
chrze艣cijan, kt贸rzy ochoczo szli na 艣mier膰, s膮 dla nas dzisiaj niezbyt
zrozumia艂e. Wyedukowani psychologicznie wietrzymy tutaj jakie艣
masochistyczne inklinacje. Ale kiedy zajrzymy do duszy tych odwa偶nych
kobiet i m臋偶czyzn, to odkryjemy, 偶e dla nich nie 艣mier膰 by艂a wa偶na, lecz
艣wiadectwo o Chrystusie. Oni chcieli ca艂ym swoim 偶yciem o Nim 艣wiadczy膰.
Nie chcieli si臋 godzi膰 na fa艂szywe kompromisy z w艂adz膮 艣wieck膮. W
dzisiejszych czasach - tak samo jak wtedy - potrzeba nam takich jasno
okre艣laj膮cych si臋 i bohaterskich kobiet i m臋偶czyzn. S膮 to ludzie, kt贸rzy
nie dadz膮 si臋 nagi膮膰 ani sprowadzi膰 z obranej drogi. Nie tylko m贸wi膮 o
prawdzie, nie tylko m贸wi膮 o swojej wierze, ale 艣wiadcz膮 o niej ca艂ym swoim
偶yciem. Nie szukaj膮 艣mierci, ale w ich 艣wiadectwie zawiera si臋 gotowo艣膰 do
zgody na 艣mier膰. Prawda jest dla nich wa偶niejsza od 偶ycia. Wewn臋trzna
jasno艣膰 i zgodno艣膰 maj膮 dla nich wi臋ksze znaczenie ni偶 istnienie fizyczne.
Relacje o m臋cze艅stwie pierwszych chrze艣cijan obfituj膮 w przekazy o radosnej
nadziei na 偶ycie wieczne. Poniewa偶 chrze艣cijanie wierzyli w
zmartwychwstanie Jezusa, nie dali si臋 zastraszy膰 gro藕bom 艣mierci. 艢mier膰
przesta艂a by膰 straszna. To dlatego byli w stanie za艣wiadczy膰 偶yciem o
swojej wierze. Ich wiara nie by艂a pobo偶n膮 fasad膮, lecz podstaw膮 ich 偶ycia,
na kt贸rej stali, i 藕r贸d艂em, z kt贸rego czerpali. Przyjmuj膮c propozycje
uratowania 偶ycia wysuwane przez s臋dzi贸w, musieliby si臋 wyprze膰 podstawy
swojego 偶ycia. M臋cze艅stwo nie nale偶y do zjawisk obecnych tylko w pierwotnym
Ko艣ciele. Tak偶e nasze czasy wydaj膮 m臋czennik贸w. W Trzeciej Rzeszy by艂o
wiele nieustraszonych kobiet i m臋偶czyzn, kt贸rzy nie wahali si臋 po艣wi臋ci膰
swojego 偶ycia w walce o prawd臋 i sprawiedliwo艣膰. W Ameryce 艁aci艅skiej wci膮偶
ponosz膮 艣mier膰 ci, kt贸rzy powa偶nie traktuj膮 chrze艣cija艅sk膮 Dobr膮 Nowin臋 i
ujmuj膮 si臋 za biednymi. Ich 偶ycie i 艣mier膰 艣wiadcz膮 o tym, 偶e s膮 nam
potrzebni w dzisiejszych czasach. Bez nich byliby艣my ubo偶si. Jednak偶e
jeste艣my dzisiaj wra偶liwsi na ambiwalencj臋 tego archetypu. Identyfikowanie
si臋 z archetypem m臋czennika jest dzi艣 troch臋 niebezpieczne. Taka osoba
zaczyna si臋 sobie podoba膰 w tej roli. Czasami obserwujemy to w r贸偶nych
grupach, kiedy kto艣 czuje si臋 niezrozumiany i odrzucony. Zamiast stara膰 si臋
wszystko wyja艣ni膰, zrozumie膰 i za偶egna膰 konflikty, ucieka w rol臋
m臋czennika. W ten spos贸b staje si臋 艣lepy na w艂asne potrzeby i sw贸j udzia艂 w
konflikcie.
Jako m臋czennik staje si臋 trwa艂ym wyrzutem dla innych: "To wy jeste艣cie
winni mojemu cierpieniu. To wy zrobili艣cie ze mnie m臋czennika". Dla
niekt贸rych odgrywanie roli m臋czennika stanowi du偶膮 pokus臋. Wydaj膮 si臋 oni
sobie wtedy kim艣 szczeg贸lnym. Mog膮 si臋 wtedy wywy偶sza膰 nad innych.
Prawdziwi m臋czennicy nigdy nie identyfikowali si臋 z archetypowym obrazem
m臋czennika. Swoim 偶yciem po prostu sk艂adali 艣wiadectwo. Zostali
m臋czennikami w walce za prawd臋. Emanuj膮 wolno艣ci膮 i jasno艣ci膮, si艂膮 i
szczero艣ci膮. Takimi m臋czennikami fascynuj膮 si臋 m臋偶czy藕ni. Ch臋tnie czytaj膮
histori臋 ich 偶ycia. Czuj膮, 偶e emanuje z nich m臋ska energia, kt贸rej ch臋tnie
sami by do艣wiadczyli. Niezale偶nie od tego, czy to Oskar Romero czy Martin
Luther King, Dietrich Bonhoeffer czy hrabia von Moltke, niez艂omni
m臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie bali si臋 艣mierci - wszyscy oni pokazuj膮 nam pozytywny
obraz m臋偶czyzny, obraz przekonuj膮cy zar贸wno m臋偶czyzn, jak i kobiety.
Jestem dumny z mojego ojca, kt贸ry w czasach Trzeciej Rzeszy nie ugi膮艂 si臋
pod presj膮 hitlerowskiego re偶imu. Poniewa偶 nie wita艂 si臋 hitlerowskim
pozdrowieniem, cz臋sto bywa艂 podejrzany i denuncjowany. Ju偶 w roku 1938
przed drzwiami jego sklepu stan膮艂 policjant i chcia艂 go zamkn膮膰, poniewa偶
ojciec nosi艂 nazwisko pochodz膮ce od nazwy koloru. Takie nazwiska za艣
uwa偶ane by艂y za 偶ydowskie. M贸j ojciec nie da艂 si臋 zastraszy膰 ani
wyprowadzi膰 z r贸wnowagi i za偶膮da艂, 偶eby policjant si臋 wylegitymowa艂. Kiedy
policjant zauwa偶y艂, 偶e nie zrobi艂 偶adnego wra偶enia na moim ojcu, sta艂 si臋
bardziej ludzki i odszed艂. M贸j ojciec uczy艂 nas tego, aby艣my jasno
opowiadali si臋 za tym, co dla nas jest wa偶ne. Nawet kiedy nie zawsze mi si臋
to udaje, kiedy jestem na to zbyt tch贸rzliwy, zawsze czuj臋, 偶e mam wtedy
przy sobie mojego ojca. Czuj臋 jego wsparcie i jest mi 艂atwiej pozosta膰
jednoznacznym 艣wiadkiem.


11. Eliasz: prorok

Jeremiasz jest prorokiem w膮tpi膮cym i cierpi膮cym z powodu swojego powo艂ania,
Eliasz natomiast wydaje si臋 by膰 prorokiem silnym i 艣wiadomym siebie. Sam
jeden walczy przeciwko 450 prorokom Baala i odnosi nad nimi zwyci臋stwo.
Ka偶e zabi膰 wszystkich, kt贸rzy nie wyznaj膮 jego wiary (por. 1 Krl 18). W
agresywno艣ci Eliasz zupe艂nie nie widzi swoich ciemnych stron. Je艣li kto艣
tak zapami臋tale walczy z czym艣, to jest na og贸艂 mocno zaanga偶owany i
zapatrzony w to, co chce zniszczy膰. Baal jest bogiem p艂odno艣ci, 偶e艅skim
b贸stwem Kanaanu. Jahwe jest Bogiem m臋skim, Bogiem wojny. Dzisiaj zauwa偶amy,
偶e Eliasz mia艂 jednostronny obraz Boga i 偶e mocno przy nim obstawa艂. Jego
misja prorocza by艂a pomieszana z rygorystyczn膮 duchowo艣ci膮. Dop贸ki Eliasz
mo偶e realizowa膰 swoj膮 m臋sko艣膰, 偶y膰 w pe艂ni m臋sk膮 stron膮 swojej natury,
dop贸ty czuje si臋 silny. Lecz w chwili, gdy wychodzi mu naprzeciw 偶e艅ska
strona jego natury w postaci kr贸lowej Izebel, ko艅czy si臋 jego zaufanie do
siebie samego. "Wtedy zl膮k艂szy si臋, powsta艂" (1 Krl 19, 3) i ratowa艂 si臋
ucieczk膮. Ucieka przed Izebel, przed swoj膮 偶e艅sk膮 stron膮, kt贸r膮 tak
zwalcza艂. Ale na pustyni, gdzie jest sam, dogania go ta strona. Tam spotyka
si臋 ze sob膮, pozbawiony ochrony swojej m臋skiej si艂y, z pomoc膮 kt贸rej dot膮d
m贸g艂 walczy膰 z innymi. Jest wydany na pastw臋 samego siebie. I wtedy traci
ochot臋 do 偶ycia - najch臋tniej by umar艂.
Powiedzia艂 sobie: "Wielki ju偶 czas, o Panie! Odbierz mi 偶ycie, bo nie
jestem lepszy od moich przodk贸w" (1 Krl 19, 4). Wpada w g艂臋bok膮 depresj臋.
Dok艂adnie u szczytu sukcesu i si艂y spotyka si臋 z w艂asnymi ciemnymi
stronami. I nie mo偶e ich znie艣膰. Jest rozczarowany samym sob膮. Zauwa偶a, 偶e
to, co zwalcza艂 w innych, jest obecne w nim samym. Nie jest lepszy od
swoich przodk贸w ani od tych, z kt贸rymi walczy艂.
B贸g zaczyna szkoli膰 Eliasza. Posy艂a do niego swojego anio艂a, 偶eby go
obudzi艂 i podni贸s艂. Anio艂 pokrzepia go chlebem i wod膮. Ale Eliasz je, pije
i... znowu si臋 k艂adzie. Anio艂 musi przyj艣膰 po raz drugi, 偶eby go wyprawi膰 w
drog臋. Dopiero wtedy Eliasz wstaje i idzie przez 40 dni i nocy przez
pustyni臋 do Bo偶ej g贸ry Horeb. Tam widzi, 偶e jego obraz Boga by艂
jednostronny. Prorok chcia艂 postrzega膰 Boga jedynie jako pot臋偶nego W艂adc臋,
kt贸ry wyt臋pi swoich wrog贸w w ogniu z艂o艣ci. Okazuje si臋, 偶e B贸g jest cichy i
艂agodny, 偶e mo偶na Go spotka膰 w cichym szepcie wiatru. W milczeniu Eliasz
musi si臋 rozsta膰 ze wszystkimi obrazami Boga, kt贸re sobie stworzy艂, 偶eby
spotka膰 si臋 z innym Bogiem, kt贸rego nie mo偶e u偶ywa膰 dla swoich potrzeb.
Bogiem, kt贸ry nie pozwoli si臋 traktowa膰 instrumentalnie w celu spe艂nienia
jego fantazji o wielko艣ci czy wyobra偶e艅 o m臋sko艣ci. Eliasz poznaje ca艂kiem
innego Boga i decyduje si臋 p贸j艣膰 drog膮, kt贸r膮 On mu wyznaczy艂. I taki jest
koniec najwi臋kszego proroka Starego Testamentu. Po wyznaczeniu Elizeusza na
swojego nast臋pc臋 i po udzieleniu mu swojego ducha, zostaje wzi臋ty do nieba.
Scena, w kt贸rej Biblia opisuje wzi臋cie Eliasza do nieba, jest pe艂na
dramatyzmu: "Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawi艂 si臋] w贸z
ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzieli艂 obydw贸ch: a Eliasz w艣r贸d
wichr贸w wst膮pi艂 do niebios. Elizeusz za艣 patrza艂 i wo艂a艂: "Ojcze m贸j! Ojcze
m贸j! Rydwanie Izraela i jego je藕d藕cze!"" (2 Krl 2, lin). Eliasz wprowadzi艂
Elizeusza w urz膮d proroka. To jak m臋ska inicjacja. Elizeusz poprosi艂
swojego mistrza o to, by dwie cz臋艣ci jego ducha przesz艂y na niego. Kiedy
Eliasz zosta艂 wzi臋ty do nieba, Elizeusz wzi膮艂 p艂aszcz proroka i uderzy艂 nim
w wod臋, a wody si臋 rozst膮pi艂y. Ucze艅 zosta艂 obdarzony moc膮 mistrza, ale
musi p贸j艣膰 w艂asn膮 drog膮. Elizeusz traktowa艂 Eliasza jako swojego ojca i
jako tego, kt贸ry wp艂ywa na los swojego ludu. Bez niego czuje si臋 samotny.
Jednak obdarzony jego moc膮 odwa偶a si臋 podj膮膰 to, co B贸g mu zleca i
powierza. M臋偶czy藕ni potrzebuj膮 dzi艣 takich ojc贸w i nauczycieli, kt贸rzy
potrafi膮 ich wprowadzi膰 w sztuk臋 bycia m臋偶czyzn膮.
Eliasz mia艂 w sobie co艣 ognistego. Potrafi艂 zachwyca膰. Ale ta umiej臋tno艣膰
mia艂a tak偶e swoje negatywne strony. Mog艂a sta膰 si臋 ogniem nami臋tno艣ci, na
co wskazuje scena z prorokami Baala. W tej scenie jego ogie艅 poni贸s艂 go do
tego stopnia, 偶e pozabija艂 tych prorok贸w. Umieraj膮c, prorok sam staje si臋
ogniem. Pozwoli艂 si臋 przemieni膰 przez ogie艅 Bo偶ej mi艂o艣ci. Odt膮d jako ogie艅
ogrzewa ludzi, kt贸rzy od dawna t臋skni膮 za ciep艂em.
M臋偶czy藕ni, kt贸rzy potrafi膮 zachwyca膰, tak jak Eliasz, musz膮 najpierw sami
przej艣膰 przez ogie艅 Bo偶y, 偶eby nie porywali za sob膮 ludzi w kierunku, kt贸ry
nie ma nic wsp贸lnego z Bogiem, a jedynie z ich w艂asnymi ambicjami. Ci膮gle
spotykamy ludzi, kt贸rzy fascynuj膮 innych. Oni cz臋sto ten fakt wykorzystuj膮,
uzale偶niaj膮c innych od siebie. Eliasz zosta艂 wzi臋ty do nieba nie po to,
偶eby ludzie przestali za nim chodzi膰, lecz 偶eby mogli nape艂ni膰 si臋 cz臋艣ci膮
jego ducha. Zosta艂 oczyszczony przez Boga, 偶eby ogie艅, kt贸ry w nim jest,
by艂 艣wiadectwem o Bogu, a nie o jego w艂asnej nami臋tno艣ci. Eliasz spotyka
si臋 z w艂asn膮 s艂abo艣ci膮. Tylko w ten spos贸b mo偶e dobrze u偶y膰 mocy, kt贸r膮 B贸g
go obdarzy艂. Bez tego spotkania z ciemn膮 stron膮 samego siebie m臋偶czy藕nie
grozi niszczenie ludzi swoj膮 moc膮 i si艂膮, a nie wspieranie ich i dodawanie
im si艂y i otuchy.
W sakramencie chrztu wszyscy chrze艣cijanie s膮 namaszczani na prorok贸w.
Nasze zadanie jako prorok贸w ma r贸偶ne aspekty. Prorokiem jest ten, kto
wyra偶a Boga w spos贸b przynale偶ny do jego osoby. Prorokiem jest ka偶dy, kto
wypowiada jedyne w swoim rodzaju s艂owo, kt贸re B贸g m贸wi do niego. Ka偶dy ma
co艣 do powiedzenia o Bogu, co mo偶e by膰 przekazane tylko i wy艂膮cznie przez
niego. Ka偶dy mo偶e przekaza膰 艣wiatu jaki艣 aspekt Boga, kt贸ry mo偶e rozb艂ysn膮膰
jedynie przez tego cz艂owieka. Zadaniem proroka jest zobaczenie rzeczy
takimi, jakimi widzi je B贸g. "Prawdziwy prorok bezkompromisowo przypomina
nam o tym, kim naprawd臋 jeste艣my, co tutaj robimy i kim jeste艣my w oczach i
w sercu Boga". Otwiera nam oczy, by艣my potrafili zdemaskowa膰 z艂udzenia o
nas samych i 艣wiecie, kt贸re sobie stworzyli艣my pod wp艂ywem opinii innych
ludzi. W ka偶dym z nas istnieje wewn臋trzny prorok. Ale cz臋sto jest on mocno
przykurzony lub ukryty g艂臋boko w nas. A my nie docieramy do g艂臋bi, tylko
艣lizgamy si臋 po powierzchni. Dlatego stajemy si臋 permanentnymi marudami,
stale narzekaj膮cymi na wszystko i nie widzimy przed sob膮 dalszej drogi.
Prawdziwy artysta zawsze ma kontakt ze swoim wewn臋trznym prorokiem.
"Prawdziwa sztuka jest prorocka. (...) Uczciwy, szczery artysta pokazuje
nam wizj臋 rzeczywisto艣ci tak膮, kt贸ra nas zmusza do zobaczenia, us艂yszenia i
odczuwania rzeczy w nowy spos贸b".
Trzecim aspektem bycia prorokiem jest to, 偶e powstajemy ca艂ym swoim
jestestwem i zabieramy g艂os w sprawie niesprawiedliwo艣ci tam, gdzie si臋 z
ni膮 zetkniemy. Z byciem prorokiem wi膮偶e si臋 tak偶e sprzeciw wobec 藕le
post臋puj膮cych w艂adc贸w i mo偶nych tego 艣wiata. Prorok nie zadowala si臋
mo偶liwo艣ci膮 konformistycznego i poprawnego 偶ycia. Chce zabra膰 g艂os, gdy
czuje, 偶e 艣wiat, Ko艣ci贸艂 zmierza w z艂ym kierunku, 偶e nie idzie w艂a艣ciw膮
drog膮. Bycie prorokiem oznacza nazywanie rzeczy po imieniu, bez obaw i
l臋ku. Sob贸r ustosunkowa艂 si臋 do prorockiego pos艂annictwa Ko艣cio艂a. Ale
gdzie dzisiaj w Ko艣ciele s膮 m臋偶czy藕ni, kt贸rzy odwa偶yliby si臋 sprzeciwi膰
duchowi czasu i opowiedzie膰 si臋 za prawd膮 i sprawiedliwo艣ci膮, za tymi,
kt贸rzy w naszym spo艂ecze艅stwie nie maj膮 g艂osu, za zepchni臋tymi na margines
i poza nawias spo艂ecze艅stwa? Prorok 偶yje w niebezpiecze艅stwie. Cena za
m贸wienie o tym, jak naprawd臋 wygl膮da 艣wiat, jakie panuj膮 w nim uk艂ady,
cz臋sto jest bardzo wysoka, dlatego 偶e tak偶e dzisiaj prorocy przyp艂acaj膮
powo艂anie swoim 偶yciem - czy to w Salwadorze, w Zimbabwe czy w Algierii.
Tak偶e Ko艣ci贸艂 przyjmuje prorok贸w z oporami. Raczej woli zamkn膮膰 im usta i
nie dopu艣ci膰 ich do 偶adnego z ko艣cielnych urz臋d贸w. Cz臋sto krytykom zarzuca
si臋 to, 偶e chodzi im tylko o "szkodzenie wizerunkowi Ko艣cio艂a" albo o
odgrywanie roli oskar偶yciela. Ale prorok nie krytykuje po to, 偶eby
oskar偶a膰, lecz po to, by w nowy spos贸b przekaza膰 wol臋 Bo偶膮. A wola Bo偶a nie
zawsze pokrywa si臋 z naszymi wyobra偶eniami o harmonijnym Ko艣ciele, kt贸ry
cz臋sto stara si臋 zatuszowa膰 konflikty wewn臋trzne, 偶eby na zewn膮trz stwarza膰
pozory jedno艣ci.
Niebezpiecze艅stwo istnieje wtedy, gdy prorok identyfikuje si臋 z archetypem.
Wtedy staje si臋 艣lepy na w艂asn膮 prawd臋. Uwa偶a, 偶e jest jedynym, kt贸ry ma
odwag臋 m贸wi膰 prawd臋, a wszyscy inni s膮 tch贸rzami. Tak my艣l膮c, stawia siebie
ponad innymi i czuje si臋 kim艣 szczeg贸lnym. Zupe艂nie nie zauwa偶a, jak do
jego roli proroka wkrada si臋 偶膮dza w艂adzy i przekonanie o w艂asnej
nieomylno艣ci. Inne niebezpiecze艅stwo polega na tym, 偶e kto艣, kto si臋 uwa偶a
za proroka, powo艂uje si臋 na Ducha 艢wi臋tego i przepowiada innym, co si臋
wydarzy w ich 偶yciu, albo odmalowuje przera偶aj膮ce wizje przysz艂o艣ci. Wielu
ludzi nie potrafi si臋 broni膰 przed takimi proroctwami. My艣l膮, 偶e to
naprawd臋 mog艂oby si臋 wydarzy膰. Kiedy m贸wi臋 do innych z pozycji proroka, to
wynosz臋 si臋 ponad nich. Porzucam normaln膮 p艂aszczyzn臋 komunikacji
i stawiam si臋 ponad nimi. Oni maj膮 mi by膰 pos艂uszni. Nie pozwol臋 na to, by
podwa偶yli moje proroctwa. Nie wolno ich sprawdza膰 ani poddawa膰 w
w膮tpliwo艣膰. Wci膮偶 istnieje wielu ludzi, kt贸rzy ulegaj膮 pokusie
identyfikowania si臋 z archetypowym obrazem proroka i upajaj膮 si臋 pe艂ni膮
w艂adzy, kt贸r膮 w ten spos贸b otrzymuj膮.
Eliasz do艣wiadczy艂 tych zagro偶e艅 bycia prorokiem. Napawa艂 si臋 w艂adz膮, kt贸r膮
dawa艂 mu urz膮d proroka. Ale na koniec musia艂 bole艣nie do艣wiadczy膰 tego, 偶e
mu j膮 odebrano. Musia艂 podda膰 si臋 nauce Boga, 偶eby umie膰 w ciszy s艂ucha膰
Boga, kt贸ry nie zawsze dawa艂 mu s艂owo, jakie prorok m贸g艂by przekaza膰
ludziom. B贸g nie zawsze chce m贸wi膰 w ciszy, lecz chce milcze膰 razem z
cz艂owiekiem, poniewa偶 pragnie nie tylko jego g艂osu, lecz przede wszystkim
jego serca. W ciszy prorok spotyka si臋 z ciemn膮 stron膮 samego siebie. Wtedy
zauwa偶a, 偶e chcia艂 si臋 wywy偶szy膰 ponad innych. Tak偶e w ciszy mo偶e us艂ysze膰
s艂owo Bo偶e skierowane do niego, s艂owo, kt贸rym nie mo偶e ju偶 imponowa膰, lecz
kt贸re musi po艣wiadcza膰 ca艂ym swoim 偶yciem. Prorok mo偶e m贸wi膰 w imieniu Boga
tylko wtedy, gdy otworzy przed Nim swoje serce. Wtedy nie m贸wi po to, by
pokaza膰 swoj膮 w艂adz臋 i moc, lecz dlatego 偶e B贸g go do tego zmusza. W
naszych czasach potrzeba takich m臋偶czyzn, kt贸rzy odpowiedz膮 na wezwanie
Boga i jako prorocy opowiedz膮 si臋 przeciwko wszelkim tendencjom wrogim
偶yciu, obecnym w naszym spo艂ecze艅stwie i wyst膮pi膮 przeciwko maj膮cym w艂adz臋,
kt贸rzy tej w艂adzy nadu偶ywaj膮 do uciskania narod贸w. Prorokom potrzeba tej
si艂y i ognia, kt贸rymi emanuje Eliasz.


12. Hiob: cierpi膮cy sprawiedliwy

Hiob nie jest postaci膮 historyczn膮, lecz toposem m臋偶czyzny m膮drego i
sprawiedliwego. 呕adna z biblijnych postaci nie cieszy艂a si臋 wi臋kszym
zainteresowaniem literatury powojennej ni偶 Hiob (Hiob znaczy
"prze艣ladowany"). Hiob czuje si臋 cz艂owiekiem prze艣ladowanym przez
wszystkich, nawet Boga nie odbiera jako swojego przyjaciela i obro艅cy, lecz
jako Boga niepoj臋tego, kt贸ry zrzuca na niego nieszcz臋艣cia. Imi臋 Hiob mo偶na
przet艂umaczy膰 tak偶e jako wyra偶enie: "Gdzie jest ojciec?". Ten, kto
do艣wiadcza tak wiele cierpienia, czuje si臋 jakby by艂 pozbawiony ojca. Tak
samo jak Hiob wzywamy Boga jak Ojca, gdy dotknie nas nieuleczalna choroba,
kiedy zawali nam si臋 ca艂e 偶ycie albo kiedy stracimy ukochanego cz艂owieka.
Wo艂amy Ojca wtedy, gdy nie rozumiemy, co si臋 dzieje w naszym 偶yciu.
Oskar偶amy Boga, gdy nie widzimy w Nim Ojca, lecz tak jak Hiob - wroga.
Krainy Us, z kt贸rej pochodzi Hiob, nie da si臋 zlokalizowa膰 na 偶adnej mapie.
Jest to idealny kraj, w kt贸rym ludzie maj膮 pierwotny i nieska偶ony kontakt z
Bogiem. Poniewa偶 relacja z Bogiem nie zosta艂a jeszcze zaburzona przez
grzech, panuj膮 w tym kraju rajskie warunki. Ale Hiob zostaje wyp臋dzony z
tego raju przez Z艂ego. Jest to dla niego ci臋偶ka pr贸ba wiary. Ten konflikt,
o kt贸rym pisze biblijny autor, by艂 typowy dla ludu Izraela, zw艂aszcza w
czasach niewoli babilo艅skiej. Jednocze艣nie jest to konflikt dotycz膮cy
ka偶dego m臋偶czyzny, kt贸ry stara si臋 by膰 uczciwy i prawy i mimo to ci膮gle
do艣wiadcza cierpienia i b贸lu. Ksi臋ga Hioba wskazuje m臋偶czyznom sposoby, jak
nie zw膮tpi膰 w Boga i jak nie straci膰 do Niego zaufania, gdy wszystko wok贸艂
nas si臋 wali.
O Hiobie napisano: "By艂 to m膮偶 sprawiedliwy, prawy, bogobojny, prawy i
unikaj膮cy z艂a" (Hi 1, 1). Jego prawo艣膰 zosta艂a nagrodzona. Mia艂 siedem
syn贸w i trzy c贸rki oraz du偶y maj膮tek. 呕y艂 w pokoju i cieszy艂 si臋 偶yciem. A偶
pewnego dnia spotka艂o go nieszcz臋艣cie. Wszystko zosta艂o mu odebrane -
najpierw maj膮tek, potem dzieci, a na koniec zdrowie. Kiedy straci艂
wszystko, co by艂o mu drogie, pad艂 na ziemi臋 i powiedzia艂: "Nagi wyszed艂em z
艂ona matki i nagi tam wr贸c臋. Da艂 Pan i zabra艂 Pan. Niech b臋dzie imi臋
Pa艅skie b艂ogos艂awione" (Hi 1, 21). Cz艂owiek, kt贸remu dobrze si臋 powodzi艂o,
nie by艂 zwi膮zany z tym, co posiada艂. Zgodzi艂 si臋 na to, 偶eby B贸g wszystko
mu zabra艂. To zadziwiaj膮ca postawa. Porzuci艂 wszelkie z艂udzenia na temat
udanego 偶ycia. Potem przyszli do niego przyjaciele, by by膰 przy nim w
milczeniu. W milczeniu wytrzymuj膮 przy nim siedem dni i nocy. "Nikt nie
wyrzek艂 s艂owa, bo widzieli ogrom jego b贸lu" (Hi 2,13). Taka postawa zdradza
wielkie serce - wytrzyma膰 b贸l drugiej osoby i nie zagada膰 go na 艣mier膰. Ale
kiedy po siedmiu dniach zacz臋li m贸wi膰, dorobili sobie teori臋 do jego losu.
Los przyjaciela jest dla nich potwierdzeniem ich teologii, 偶e tylko
cz艂owiek grzeszny do艣wiadcza z艂a. A wi臋c Hiob powinien si臋 zastanowi膰,
kiedy i gdzie pope艂ni艂 grzech i za co ponosi kar臋.
Kiedy interpretuj臋 los cz艂owieka i dorabiam do niego teori臋, to jest to
oznaka, 偶e trzymam si臋 od niego z daleka. Nie przyjmuj臋 cz艂owieka
do艣wiadczonego cierpieniem. Ukrywam si臋 za teori膮, kt贸r膮 sam stworzy艂em na
jego temat. Hiob broni si臋 przed teori膮 swoich przyjaci贸艂 i pr贸bami
interpretacji jego losu. Nie przyjmuje do siebie 偶adnych pr贸b
interpretacji. Obstaje przy tym, 偶e niczym nie zawini艂 wobec Boga. Jest to
dla nas zadziwiaj膮ce, poniewa偶 wszyscy uczyli艣my si臋 tego, 偶e jeste艣my
grzesznikami. Hiob ufa swoim uczuciom. Uwa偶a, 偶e nie zrobi艂 niczego wbrew
Bogu i Jego woli. Ufa swojemu poczuciu sprawiedliwo艣ci. I nie daje si臋
przekona膰 przyjacio艂om, 偶e sam jest winien swojego losu. B贸g w ko艅cu
przyznaje mu racj臋. M贸wi do przyjaci贸艂 Hioba: "Nie m贸wili艣cie o Mnie
prawdy, jak s艂uga m贸j, Hiob" (Hi 42, 7). B贸g si臋 nie usprawiedliwia.
Jedynie pokazuje Hiobowi cud stworzenia. To przekonuje Hioba udr臋czonego
cierpieniem. Kiedy patrzy na to, co B贸g stworzy艂, wyznaje: "O rzeczach
wznios艂ych m贸wi艂em. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem" (Hi 42, 3).
W Hiobie fascynuje mnie to, 偶e si臋 nie poddaje presji, tylko ufa swojemu
odczuciu. Nie czuje si臋 winny. Takiego m臋偶czyzn臋 dobrze rozumiej膮
m臋偶czy藕ni. Przez wieki cierpieli z tego powodu, 偶e musieli czu膰 si臋 mali
przed Bogiem, 偶e zawsze musieli doszukiwa膰 si臋 w sobie winy. Hiob pozwala
nam na to, by艣my przyjmowali siebie takimi, jacy jeste艣my, bez obwiniania
siebie. Nietzsche czasami s艂usznie krytykowa艂 w chrze艣cija艅stwie tendencj臋
do w臋szenia grzechu wsz臋dzie i obni偶ania warto艣ci cz艂owieka. W ten spos贸b
przemawia艂 do os贸b, kt贸re odwr贸ci艂y si臋 od chrze艣cija艅stwa, poniewa偶 mia艂y
dosy膰 doszukiwania si臋 winy we wszystkim i ci膮g艂ego poczucia bycia
grzesznikiem. Nie chodzi o to, by si臋 rozgrzesza膰 ze wszystkiego, co si臋
robi, lecz o zdrowy stosunek do w艂asnego dzia艂ania. Prawy cz艂owiek ma
wyczucie tego, co wypada i kieruje si臋 warto艣ciami. Ale nie mo偶e 偶y膰 w
poczuciu, 偶e podwa偶a si臋 jego starania w kierunku uczciwego 偶ycia, 偶e
podwa偶a si臋 i sprawdza to, co robi i wsz臋dzie odkrywa grzech i win臋. Hiob
dodaje nam odwagi, by艣my mogli wyst臋powa膰 przeciwko przedwczesnym
interpretacjom. Nie mo偶emy z ca艂膮 pewno艣ci膮 powiedzie膰, dlaczego ta choroba
albo taki los spotka艂 w艂a艣nie nas. Musimy to po prostu przetrwa膰, nie
tworz膮c 偶adnej interpretacji. M臋偶czy藕ni broni膮 si臋 przed tym, kiedy kto艣
pr贸buje im dok艂adnie wyja艣ni膰, dlaczego znale藕li si臋 w takiej, a nie innej
sytuacji. Czuj膮 to, czego nie da si臋 wyja艣ni膰. Raczej wol膮 przetrwa膰 trudn膮
sytuacj臋, ni偶 odwa偶y膰 si臋 na pochopne pr贸by wyja艣nienia jej przyczyn.
B贸g usprawiedliwia Hioba i zwraca mu ca艂y jego maj膮tek. Po tym, jak
zrezygnowa艂 ze wszystkiego, przesta艂 si臋 okre艣la膰 przez pryzmat swojego
stanu posiadania i dobrej opinii, otrzyma艂 wszystko z powrotem. Wtedy m贸g艂
z wdzi臋czno艣ci膮 cieszy膰 si臋 tym, co ma, nie przywi膮zuj膮c si臋 zbytnio do
posiadanych rzeczy. Na podstawie tego cierpi膮cego sprawiedliwego Biblia
pokazuje nam, 偶e B贸g mo偶e ca艂kowicie odmieni膰 niepowodzenie. To
pocieszaj膮ca nowina dla tych m臋偶czyzn, kt贸rych 偶ycie nie przebiega tak
g艂adko, jak sobie to wymarzyli.
W Hiobie spotykamy si臋 z cierpi膮cym sprawiedliwym, kt贸ry dla Izraela by艂
archetypowym obrazem, potem przeniesionym na Jezusa. W tym obrazie wyra偶a
si臋 bolesne do艣wiadczenie, 偶e cz臋sto tymi, kt贸rzy musz膮 cierpie膰, s膮
w艂a艣nie sprawiedliwi. Tu na nowo pisze si臋 teologia cierpienia. Bo we
wszystkich religiach istnieje teoria, 偶e cz艂owiek sam stwarza sobie
cierpienie, 偶e sam jest winien swojej choroby. Oczywi艣cie, wiemy z
psychologii, 偶e co艣 w tym jest. Ale jednocze艣nie jest to niebezpieczna
teologia, bo m贸wi ona ka偶demu choremu: "Sam sobie stworzy艂e艣 swoj膮 chorob臋.
Na pewno 偶y艂e艣 obok siebie i obok prawdy o sobie". Hiob uwalnia nas od tej
teorii pogardzaj膮cej cz艂owiekiem. Nie, cierpienie nie zawsze spotyka tych,
kt贸rzy na nie zas艂u偶yli, lecz jak偶e cz臋sto tych, kt贸rzy 偶yli dobrze i
uczciwie. Ono przychodzi z zewn膮trz. Nie zawsze znamy jego przyczyn臋. Nie
pomo偶e nam to upora膰 si臋 z cierpieniem, je艣li zaczniemy gor膮czkowo szuka膰 w
sobie winy, czy to psychologicznej, czy to moralnej. Tak jak Hiob mo偶emy
walczy膰 z cierpieniem i spiera膰 si臋 z Bogiem. Mo偶emy zarzuca膰 Bogu, 偶e do
tego dopu艣ci艂. Wolno nam odczuwa膰 wszystkie te uczucia. A kiedy dopu艣cimy
do siebie uczucia z艂o艣ci, smutku, rozczarowania i b贸lu, b臋d膮 one mog艂y si臋
zmieni膰, a my, tak jak Hiob, b臋dziemy mogli zobaczy膰 tajemnic臋 Boga. Ale
tak偶e wtedy nie b臋dziemy w stanie wyja艣ni膰 sensu naszego cierpienia.
Zrezygnujemy z pr贸by teologicznego wyja艣nienia przyczyny i sensu naszego
cierpienia. W milczeniu upadniemy na kolana przed niepoj臋tym Bogiem i
niezrozumia艂ym cierpieniem. Kiedy zrezygnujemy z interpretacji, damy szans臋
wzrostu czemu艣 nowemu w nas - tak jak to by艂o w przypadku Hioba, kt贸ry
zaryzykowa艂 nowy pocz膮tek, dzi臋ki czemu jego 偶ycie sta艂o si臋 pe艂niejsze ni偶
dot膮d.
Archetypowy obraz cierpi膮cego sprawiedliwego jest podobny do obrazu
m臋czennika, ale jest mi臋dzy nimi istotna r贸偶nica. M臋czennika cierpienie
dotyka, dlatego 偶e g艂osi i obstaje przy swoich przekonaniach. Cierpi膮cy
sprawiedliwy za艣 nie wie, dlaczego musi cierpie膰. Cierpi, nie dlatego 偶e
jest sprawiedliwy, ani nie dlatego 偶e zgrzeszy艂. Cierpienie pozostaje
tajemnic膮. Hiob nie potrafi wyja艣ni膰 przyczyny swojego cierpienia. Mo偶e
jedynie zgodzi膰 si臋 na cierpienie, kt贸re go spotyka. Jego zadaniem jest
przyj膮膰 wyzwanie, jakie stanowi dla niego cierpienie i dojrzewa膰 przez nie.
M臋偶czy藕ni najch臋tniej zrobiliby wszystko, 偶eby unikn膮膰 cierpienia. Pr贸buj膮
je st艂umi膰 albo przezwyci臋偶y膰 wszelkimi mo偶liwymi 艣rodkami - czy to lekami,
technikami duchowymi, sposobem od偶ywiania itd. Albo d膮偶膮 do zwalczenia
cierpienia lub do opanowania go. Cierpienie stanowi dla nich wyzwanie i
okazj臋 do tego, by co艣 zmieni膰. Czynnie podchodz膮 do cierpienia. Jest to
jak najbardziej zdrowe d膮偶enie m臋偶czyzny. Ale istniej膮 cierpienia, z
kt贸rymi nie mo偶na sobie poradzi膰. Trzeba si臋 z nimi pogodzi膰. I jest to
bardzo trudne dla m臋偶czyzn. Cz臋sto oznacza to dla nich narcystyczne
zranienie, kiedy musz膮 si臋 przyzna膰 do tego, 偶e nie potrafi膮 pokona膰
cierpienia w艂asnymi si艂ami. Ale kiedy zaakceptuj膮 swoje cierpienie i
zobacz膮 w nim wyzwanie, to stanie si臋 ono dla nich prawdziwym nauczycielem
偶ycia. Ono zmusi ich do rozstania si臋 ze z艂udzeniami co do tego, 偶e maj膮
swoje 偶ycie w swoich r臋kach albo 偶e zdrowy tryb 偶ycia zagwarantuje im
pe艂ni臋 zdrowia. W chorobie i cierpieniu zostaje mi odebrane wszystko, czego
si臋 trzyma艂em. Nie mog臋 si臋 ju偶 okre艣la膰 przez pryzmat sukcesu, si艂y czy
zdrowia. Potrzebuj臋 g艂臋bszej podstawy, Boga jako w艂a艣ciwej podstawy, kt贸ra
jest 藕r贸d艂em mojego 偶ycia.
M臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie uciekali przed cierpieniem i przez nie przeszli,
promieniej膮 specyficzn膮 jako艣ci膮. Stali si臋 m膮drzy. Cierpienie uczyni艂o ich
艂agodnymi. I wprowadzi艂o ich w g艂臋bokie tajemnice. Kiedy spotykam takich
m臋偶czyzn, zawsze czuj臋 si臋 g艂臋boko poruszony. Mam wielki szacunek dla
tajemnicy tych m臋偶czyzn, dla ich m膮dro艣ci i przemiany, kt贸rej do艣wiadczyli
przez cierpienie. Ksi臋ga Hioba ko艅czy si臋 tym, 偶e Hiob z powrotem otrzymuje
ca艂y sw贸j maj膮tek, tak 偶e staje si臋 bogatszy ni偶 by艂 przedtem.
Do艣wiadczenie, kt贸re stoi za tym happy endem potwierdza si臋 u wszystkich
m臋偶czyzn, kt贸rzy przeszli przez cierpienie. Nie otrzymuj膮 oni z powrotem
dawnego zdrowia, si艂y czy sukcesu. Ale promienieje z nich co艣, co jest
wa偶niejsze ni偶 zewn臋trzne bogactwo. Wewn臋trzne bogactwo, kt贸re z nich bije,
przewy偶sza wszystko, czym emanowali przed do艣wiadczeniem cierpienia.
Fascynuj膮 mnie tacy m臋偶czy藕ni. Czuj臋, 偶e posiedli m膮dro艣膰, kt贸ra mog艂aby
nam wskaza膰, jak 偶y膰, by nasze 偶ycie by艂o naprawd臋 udane. Oczywi艣cie,
m贸g艂bym to samo powiedzie膰 o kobietach do艣wiadczonych cierpieniem. One
tak偶e promieniej膮 tak膮 m膮dro艣ci膮. I one tak偶e maj膮 wyczucie tajemnicy
cierpi膮cego sprawiedliwego.


13. JONASZ: SZELMA

Prorok Jonasz jest ciekawym cz艂owiekiem. Ameryka艅ski jezuita Patrick Arnold
uwa偶a, 偶e Jonasz realizuje archetyp szelmy. Nie bez powodu w wielu gwarach
istniej膮 pe艂ne humoru wierszyki przedstawiaj膮ce histori臋 Jonasza. Jego
historia pozostawi艂a u wielu wra偶enie, 偶e B贸g ma poczucie humoru i 偶e
Jonasz zosta艂 szelm膮 wbrew w艂asnej woli, tak jak klaun w cyrku staje si臋
ofiar膮 komicznych sytuacji, najcz臋艣ciej wbrew w艂asnej woli. Autor historii
o Jonaszu na pewno rozumia艂 poczucie humoru Boga. W sztuce 艣redniowiecznej
prorok Jonasz najcz臋艣ciej by艂 przedstawiany jako m艂ody m臋偶czyzna o 艂ysej
g艂owie. W wielu przedstawieniach jest pokazane szelmostwo tej biblijnej
postaci.
Jonasz otrzymuje od Boga zadanie. Ma p贸j艣膰 do Niniwy i przekaza膰 miastu
wiadomo艣膰 o s膮dzie Bo偶ym. Ale Jonasz udaje si臋 dok艂adnie w odwrotnym
kierunku. Ucieka przed tym zadaniem. Swoje post臋powanie uzasadnia potem
tym, 偶e wiedzia艂, 偶e B贸g jest mi艂osierny i 偶e nie spe艂ni艂by swojej gro藕by.
To go z艂o艣ci. Dlatego znajduje statek, kt贸ry p艂ynie do Hiszpanii, do
miejscowo艣ci Tarszisz. Po drodze statek prawie tonie podczas pot臋偶nej
burzy. Marynarze rzucaj膮 losy, 偶eby si臋 dowiedzie膰, kto jest temu winny.
Los pada na Jonasza. Wtedy Jonasz musi si臋 przyzna膰, cho膰 robi to
niech臋tnie, 偶e ucieka przed Jahwe. Na jego polecenie marynarze wyrzucaj膮 go
za burt臋, a morze natychmiast si臋 uspokaja. Jonasz niech臋tnie nawraca
marynarzy do Jahwe. Ci natomiast ch臋tnie sk艂adaj膮 ofiar臋 Bogu Izraela i
sk艂adaj膮 mu 艣lubowanie (por. Jon 1, 3-16).
Jonasza po艂yka wielka ryba. Po trzech dniach zostaje przez ni膮 wypluty na
brzeg. Jest to obraz znany z mit贸w o bohaterach. Bohater zawsze jest
po艂ykany przez potwory. Ale Jonasz wychodzi z tej sytuacji oczyszczony i
dojrzalszy, jakby nowo narodzony. Jonasz ponownie otrzymuje zadanie od
Boga, by poszed艂 do Niniwy. Tym razem s艂ucha polecenia. Idzie przez miasto
i g艂osi: "Jeszcze czterdzie艣ci dni, a Niniwa zostanie zburzona" (Jon 3, 4).
I ku jego wielkiemu zdziwieniu - a nawet wywo艂uje to z艂o艣膰 proroka -
mieszka艅cy Niniwy powa偶nie traktuj膮 to, co m贸wi, i nawracaj膮 si臋. Jonasz
odnosi sukces. Ale nie jest zadowolony. Najwyra藕niej wola艂by zobaczy膰 na
w艂asne oczy, jak miasto zamienia si臋 w gruzy, ni偶 偶eby jego mieszka艅cy si臋
nawr贸cili. Pe艂en z艂o艣ci z powodu swojego niezamierzonego sukcesu w
nawracaniu Niniwy skar偶y si臋 Bogu: "Wiem, 偶e艣 Ty jest B贸g 艂agodny i
mi艂osierny, cierpliwy i pe艂en 艂askawo艣ci, lituj膮cy si臋 nad niedol膮. Teraz,
Panie, zabierz, prosz臋, dusz臋 moj膮 ode mnie, albowiem lepsza dla mnie
艣mier膰 ni偶 偶ycie" (Jon 4, 2n). To zdumiewaj膮ca reakcja. Jonasz chce umrze膰
tylko dlatego, 偶e ludzie w Niniwie wybrali 偶ycie. Tym samym z艂o艣膰 Jonasza
nabiera cech groteski. Jonasz zachowuje si臋 tutaj jak klaun, kt贸ry
艣wiadomie pogr膮偶a si臋 w z艂o艣ci i smutku, podczas gdy na zewn膮trz wszystko
si臋 艣wietnie rozwija. Reaguje dok艂adnie odwrotnie, ni偶by si臋 tego
spodziewali widzowie.
W tym samym zabawnym kierunku rozwija si臋 dalsza cz臋艣膰 Ksi臋gi Jonasza.
Zatrzyma艂 si臋 w pobli偶u miasta i zrobi艂 sobie sza艂as, 偶eby m贸c z cienia
obserwowa膰 to, co si臋 stanie z miastem. B贸g zatroszczy艂 si臋 o proroka i
kaza艂 wyrosn膮膰 krzewowi rycynusowemu, "by cie艅 by艂 nad jego g艂ow膮 i 偶eby mu
uj膮膰 jego goryczy" (Jon 4, 6). Jonasz nawet si臋 z tego ucieszy艂. Ale
kiedy robak nadgryz艂 krzew tak, 偶e ten usech艂, Jonasz zn贸w zapragn膮艂
umrze膰. I kiedy B贸g go zapyta艂, czy rzeczywi艣cie s艂usznie prze偶ywa z艂o艣膰 z
powodu krzewu rycynusowego, Jonasz przekornie odpowiada: "S艂usznie gniewam
si臋 艣miertelnie" (Jon 4, 9). Jonasz zachowuje si臋 tutaj jak ma艂e dziecko,
kt贸re woli si臋 d膮sa膰 na przek贸r wszystkim. A doro艣li 艣miej膮 si臋 z tego
zachowania. Nie traktuj膮 go powa偶nie. By膰 mo偶e Jonasz sam nie traktuje
wyra偶onej przez siebie przesady powa偶nie. Odgrywa dramat, a w g艂臋bi duszy
wie, 偶e to w艂a艣ciwie komedia.
Dla mnie Ksi臋ga Jonasza jest czym艣 wi臋cej ni偶 tylko potwierdzeniem - jak to
zosta艂o uj臋te we wst臋pie do ujednoliconego t艂umaczenia Biblii -
"prze艂amuj膮cej wszelkie bariery powszechnej woli zbawienia przez Boga".
Humorystyczny wyd藕wi臋k tej Ksi臋gi dobrze na mnie dzia艂a. Wnosi humor w
odniesieniu do Boga. Nie traktuj臋 zbyt powa偶nie pos艂annictwa i zachowania
Jonasza. Zawsze gdy m臋偶czy藕ni zbyt powa偶nie traktuj膮 swoje plany 偶yciowe,
kiedy z wielkim wysi艂kiem pracuj膮 nad tym, 偶eby wszystko robi膰 dobrze, ich
偶ycie staje si臋 nudne. Wtedy zaczyna im brakowa膰 rozmachu i energii
偶yciowej, indywidualnego kolorytu. Tylko dzi臋ki poczuciu humoru mo偶emy ze
spokojem przyj膮膰 i zaakceptowa膰 siebie samych. I to w艂a艣nie ono chroni nas
przed zbyt powa偶n膮 duchowo艣ci膮. Czasami ksi膮偶ki o duchowo艣ci tchn膮
nadmiernym patosem. W Ksi臋dze Jonasza nie ma patosu, tak samo nie ma go w
sobie szelma. Szelma demaskuje patos jako ucieczk臋 przed rzeczywisto艣ci膮
naszego 偶ycia, kt贸re cz臋sto jest banalne i przeci臋tne. Humor oznacza
akceptacj臋 tego, co przeci臋tne i codzienne, ale jest to jednocze艣nie
przyj臋cie pe艂ne mi艂o艣ci i pokoju, a nie przyj臋cie ze stale zaci艣ni臋tymi
z臋bami. Zawsze to ceni艂em u mojego ojca. Kiedy co艣 dzia艂o si臋 nie tak, jak
sobie tego 偶yczy艂, nie denerwowa艂 si臋, tylko si臋 艣mia艂. Kiedy nasz sklep
nie przynosi艂 dochodu i rodzice nie mogli nam kupi膰
zbyt wielu prezent贸w na Bo偶e Narodzenie, ojciec pr贸bowa艂 cierpliwie
t艂umaczy膰 mojej siostrze, 偶e lalka bez w艂os贸w te偶 jest bardzo 艂adna. To
t艂umaczenie nie zrobi艂o na niej zbyt wielkiego wra偶enia - siostra rzuci艂a
lalk臋 w k膮t. Ojciec zrobi艂 drugie podej艣cie, tym razem znowu bez efektu.
Ale nie krzycza艂 na ni膮. Widocznie jej up贸r zrobi艂 na nim wi臋ksze wra偶enie
ni偶 jego w艂asny dar przekonywania.
Istniej膮 dwa archetypowe obrazy szelmy. Jednym z nich jest szelma w postaci
zwierz臋cia - np. kojota u Indian. W wielu filmach rysunkowych szelma w
sk贸rze zwierz臋cia 艣wi臋ci dzi艣 triumfy i roz艣miesza widz贸w. Wed艂ug C. G.
Junga zwierz臋 o cechach szelmowskich przypomina nam o prymitywnej,
zwierz臋cej cz臋艣ci naszej natury. Dzi臋ki temu, 偶e 艣miejemy si臋 z niego,
艂atwiej nam przyj膮膰 nasze zwierz臋ce instynkty. Tego, kto wypiera si臋 swojej
zwierz臋cej istoty, ona zawsze dogoni. Szelma w wersji zwierz臋cej chce nas
nauczy膰 m膮dro艣ci, tak jak to czyni wiele zwierz膮t wyst臋puj膮cych w bajkach.
Cz臋sto szelma wyst臋puje w ludzkiej postaci. Szelma odkrywa przed nami nasze
ciemne strony. Jest jak wa艅ka-wsta艅ka, kt贸ra pojawia si臋 zawsze wtedy, gdy
zaczynamy si臋 identyfikowa膰 ze swoj膮 rol膮. Nie dopuszcza do tego, by艣my
cokolwiek udawali. Szelma jest w ko艅cu tak偶e postaci膮 duchow膮. Powstrzymuje
nas przed puszeniem si臋 w wierze i wywy偶szaniu si臋 nad innymi. Przypomina
nam o tym, 偶e jeste艣my lud藕mi. "Zdrow膮 wiar臋 wyr贸偶nia humor, dzi臋ki kt贸remu
mo偶emy 艣mia膰 si臋 z siebie; trze藕wa pruderia panuje natomiast tam, gdzie
religijno艣膰 jest p艂ytka".
W 艣redniowieczu Ko艣ci贸艂 obchodzi艂 艣wi臋to b艂azna. Bra艂y w nim udzia艂 dzieci,
kt贸re odgrywa艂y rol臋 biskupa i papie偶a--b艂azna. Widocznie religia
potrzebuje b艂azna, 偶eby nie wpa艣膰 w dogmatyzm i w fundamentalizm.
W mitologii greckiej rol臋 boskiego szelmy odgrywa Hermes. Jest on oszustem
pos艂uguj膮cym si臋 przer贸偶nymi sztuczkami.
Ju偶 w dniu urodzin ma艂y Hermes kradnie wo艂y swojemu bratu Apollinowi. Kiedy
Apollo w swojej m膮dro艣ci, mimo pieczo艂owicie zatartych 艣lad贸w, odkrywa, kto
by艂 sprawc膮 tej kradzie偶y, Hermes udaje niewini膮tko. Bo przecie偶 jako ma艂e
dziecko w pieluszkach nie wygl膮da na z艂odzieja. Ten, kto w sobie odnajdzie
takiego Hermesa, potrafi by膰 przebieg艂y, podst臋pny i potrafi zmienia膰 swoj膮
posta膰. Jak ka偶dy archetyp, tak偶e on ma swoje dwie strony. W kim ten
archetyp przewa偶a, ten staje si臋 z艂odziejem z fantazj膮 i podst臋pnym
oszustem. Hermes by艂 wszak偶e w mitologii greckiej tak偶e przewodnikiem dusz.
Zna艂 przer贸偶ne zakamarki i knowania duszy. By艂 jedynym bogiem obecnym w
trzech wymiarach: w niebie (na Olimpie), na ziemi i pod ziemi膮. Ma dost臋p
do g艂臋bokiej m膮dro艣ci duchowej. Schodzi w otch艂a艅 Hadesu, do w艂asnej krainy
cienia po to, by wszystko, co jest w nas ukryte, wysz艂o na 艣wiat艂o dzienne.
Takie jest w艂a艣ciwe zadanie boskiego szelmy - odkrywanie w dowcipny spos贸b
prawdy o nas samych i dodawanie nam odwagi, by艣my potrafili w pokorze
(humilitas) zej艣膰 do kr贸lestwa cienia w naszej duszy i wydoby膰 z niej na
艣wiat艂o dzienne co艣, co najch臋tniej chcieliby艣my ukry膰 przed wszystkimi i
st艂amsi膰 w sobie.
Kiedy m臋偶czy藕ni spotykaj膮 si臋 w grupie, najcz臋艣ciej opowiadaj膮 sobie
dowcipy. Czasami kobiety dra偶ni to, 偶e m臋偶czy藕ni 艣miej膮 si臋 z g艂upich albo
niewybrednych 偶art贸w. Ale m臋偶czy藕ni maj膮 tak膮 potrzeb臋 wsp贸lnej rozrywki.
Nawet je艣li czasami ta dobra zabawa odbywa si臋 kosztem kobiet lub os贸b
sprawuj膮cych w艂adz臋, to w tych 偶artach wyra偶a si臋 potrzeba, by nie
traktowa膰 偶ycia 艣miertelnie serio, potrzeba dystansu do ci臋偶kiego 偶ycia
zawodowego, patosu przesadnej duchowo艣ci, kt贸ra sama siebie traktuje zbyt
powa偶nie. Do bycia m臋偶czyzn膮 przynale偶y poczucie humoru. M臋偶czyzna
potrzebuje szelmy w sobie, 偶eby m贸g艂 偶y膰 w pokoju. Nie b臋d膮c szelm膮, zbyt
mocno prze偶ywa艂by z艂o艣膰 z powodu stosunk贸w panuj膮cych w 艣wiecie.
Szelma, oczywi艣cie, ma tak偶e swoje ciemne strony. Mo偶e niczego nie
traktowa膰 powa偶nie i ucieka膰 od wszelkiej odpowiedzialno艣ci. Potrzeba mu
zawsze tych dwu biegun贸w: gotowo艣ci do podj臋cia walki z niesprawiedliwo艣ci膮
tego 艣wiata i jednocze艣nie wewn臋trznej wolno艣ci, kt贸r膮 szelma odczuwa wobec
wszystkiego. Prawdziwy szelma demaskuje wszystko to, co nieautentyczne,
sztuczne i niesprawiedliwe w tym 艣wiecie. Cz臋sto w艂a艣nie w demaskowaniu
tkwi wi臋cej si艂y ni偶 w rozwi膮zaniach si艂owych. Je艣li kto艣 zapami臋tale z
czym艣 walczy, cz臋sto jest za艣lepiony walk膮 i nie posuwa si臋 ani o krok do
przodu. Ten, kto zdemaskuje niesprawiedliwo艣膰, odbiera jej w艂adz臋. Humor
jest przewrotn膮 si艂膮. Dlatego systemy totalitarne boj膮 si臋 satyry,
o艣mieszania. Ale tak偶e dzisiaj politycy podczas wyst膮pie艅 ch臋tnie si臋gaj膮
po patos. W takiej sytuacji potrzeba spo艂ecznej krytycznej funkcji szelmy,
kt贸ry zdemaskuje patos jako pr贸b臋 manipulowania lud藕mi.


14. 艢wi臋ty Piotr: ska艂a

艢wi臋ty Piotr jest pokazany we wszystkich Ewangeliach jako aposto艂, kt贸ry
pe艂ni rol臋 przewodni膮 w kr臋gu uczni贸w Jezusa. Ale jednocze艣nie Ewangelie
ukazuj膮 go jako cz艂owieka s艂abego i pope艂niaj膮cego b艂臋dy. Jezus nazywa go
ska艂膮. Ska艂a oznacza za艣 trwa艂o艣膰 i niezmienno艣膰. B贸g jest okre艣lany w
Biblii jako ska艂a, kt贸ra daje nam schronienie. O ska艂臋 mo偶na si臋 oprze膰.
Ska艂a daje pewne oparcie stopom. Ale Piotr, czyli ska艂a, robi wra偶enie do艣膰
chwiejnego. Jest tch贸rzliwy i robi uniki. Szymon musi najpierw przej艣膰
d艂ug膮 drog臋 dojrzewania, zanim stanie si臋 ska艂膮 dla innych. O niekt贸rych
m臋偶czyznach m贸wimy, 偶e s膮 jak ska艂a po艣r贸d 偶yciowych burzy. Podziwiamy ich
za to. Historia Szymona Piotra pokazuje nam, 偶e my, z ca艂ym swoim
tch贸rzostwem i s艂abo艣ci膮, mo偶emy tak偶e sta膰 si臋 dla innych opok膮, je艣li
zdecydujemy si臋 p贸j艣膰 drog膮 przemiany, jak opisuj膮 Ewangelie w przypadku
Szymona.
W najstarszej Ewangelii Jezus powo艂uje najpierw Szymona i jego brata
Andrzeja. Obydwaj nale偶膮 do ubo偶szej klasy rybak贸w, posiadaj膮cych zaledwie
sie膰, ale nie maj膮cych 艂odzi. Jakub i jego brat Jan stoj膮 wy偶ej w
hierarchii spo艂ecznej. Oni tak偶e s膮 rybakami, ale maj膮 ma艂膮 flotyll臋
ryback膮 (por. Mk 1, 16-20). 艢wi臋ty 艁ukasz zaciera te r贸偶nice spo艂eczne. U
niego Piotr nale偶y do klasy 艣redniej. Od razu po powo艂aniu Piotr znajduje
si臋 w centrum. Kiedy uczniowie jeszcze raz wyp艂ywaj膮 na polecenie Jezusa i
udaje im si臋 dobry po艂贸w, Piotr upada Jezusowi do st贸p, m贸wi膮c: "Odejd藕 ode
mnie, Panie, bo jestem cz艂owiek grzeszny" (艁k 5, 8). Dzi臋ki spotkaniu z
Jezusem Piotr zobaczy艂 to, jaki jest naprawd臋. I dlatego musi wyzna膰, 偶e
jest grzesznikiem, 偶e nie nale偶y do pobo偶nych, kt贸rzy id膮 za Jezusem,
poniewa偶 s膮 na drodze duchowej. Grzesznik oznacza w j臋zyku greckim
cz艂owieka, kt贸ry chybi艂 celu, kt贸ry 偶yje obok siebie.
P贸藕niej Piotr staje si臋 reprezentantem wszystkich, m贸wi za nich, jak
podczas przemienienia Jezusa (艁k 9,33). Piotr jest impulsywny. Kiedy Jezus
zadaje uczniom jakie艣 pytanie, zawsze spontanicznie odpowiada na nie Piotr.
Najbardziej znana jest scena, w kt贸rej Jezus pyta uczni贸w, za kogo ludzie
uwa偶aj膮 Syna Cz艂owieczego. Piotr odpowiada natychmiast: "Ty jeste艣 Mesjasz,
Syn Boga 偶ywego" (Mt 16,16). Jezus chwali go za t臋 odpowied藕:
"B艂ogos艂awiony jeste艣, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawi艂y ci tego
cia艂o i krew, lecz Ojciec m贸j, kt贸ry jest w niebie. Ot贸偶 i Ja tobie
powiadam: Ty jeste艣 Piotr [czyli Ska艂a], i na tej Skale zbuduj臋 Ko艣ci贸艂
m贸j, a bramy piekielne go nie przemog膮" (Mt 16, 17n). Poniewa偶 Szymon
pozna艂 tajemnic臋 Jezusa i uwierzy艂 w Niego jako Mesjasza i Syna Boga
偶ywego, stanie si臋 ska艂膮 dla Ko艣cio艂a. Ludzie, kt贸rzy mocno trwaj膮 w
wierze, staj膮 si臋 ska艂膮 dla innych. Ci, kt贸rzy w膮tpi膮, mog膮 si臋 na nich
oprze膰 i wyprostowa膰.
Ale Piotr nie umie sprosta膰 roli, kt贸r膮 przeznaczy艂 mu Jezus. Kiedy Jezus
m贸wi o cierpieniu i bolesnej 艣mierci, Piotr bierze go na stron臋 i chce Mu
to wybi膰 w g艂owy: "Panie, niech Ci臋 B贸g broni! Nie przyjdzie to nigdy na
Ciebie!" (Mt 16, 22). Cierpienie Jezusa nie pasuje do jego wyobra偶enia Boga
i Mesjasza. Piotr chcia艂by dopasowa膰 Jezusa do swojego wyobra偶enia o
triumfuj膮cym Mesjaszu. Uwa偶a, 偶e B贸g powinien Go uchroni膰 przed
cierpieniem. Przecie偶 On jest Jego Synem. Wtedy Jezus zwraca si臋 do niego
szorstko: "Zejd藕 Mi z oczu, szatanie! Jeste艣 Mi zawad膮, bo my艣lisz nie na
spos贸b Bo偶y, lecz na ludzki" (Mt 16, 23). To bardzo dotkliwa nagana, kt贸r膮
Piotr musi prze艂kn膮膰. Jezus u艣wiadamia mu, 偶e nosi w g艂owie jedynie w艂asne
pomys艂y, ale nie rozumie tego, czym jest wola Bo偶a. Na koniec zarzuca mu,
偶e nie jest ska艂膮, na kt贸rej mo偶na si臋 oprze膰, lecz zawalidrog膮, o kt贸r膮
mo偶na si臋 potkn膮膰. Piotr, kt贸ry w Ko艣ciele Jezusowym ma przej膮膰 funkcj臋
przewodnika, nie mo偶e zrozumie膰 sensu cierpienia i m臋ki Jezusa. Wszystkie
Ewangelie opisuj膮, jak Piotr zwi贸d艂. Kiedy Jezus m贸wi o tym, 偶e tej nocy,
kt贸rej b臋dzie cierpia艂, uczniowie si臋 Go wypr膮, Piotr m贸wi z przekonaniem:
"Cho膰by wszyscy zw膮tpili w Ciebie, ja nigdy nie zw膮tpi臋" (Mt 26, 33). Jezus
przepowiada mu, 偶e jeszcze tej samej nocy trzy razy si臋 Go wyprze. Ale
Piotr zupe艂nie tego nie przyjmuje do wiadomo艣ci. Podkre艣la z wielk膮
pewno艣ci膮 siebie i patosem: "Cho膰by mi przysz艂o umrze膰 z Tob膮, nie wypr臋
si臋 Ciebie" (Mt 26,35). Ale zaledwie kilka godzin potem Piotr okazuje si臋
tch贸rzem. Wydaje si臋, 偶e to ca艂kiem zwyczajna sytuacja, kiedy s艂u偶膮ca m贸wi
mu, 偶e by艂 razem z Jezusem. Gdyby arcykap艂ani chcieli razem z Jezusem
pojma膰 tak偶e Jego uczni贸w, to by to zrobili podczas pojmania Jezusa. Ale
oni chcieli schwyta膰 tylko Jezusa, a nie Jego uczni贸w. Piotr potraktowa艂
niewinn膮 uwag臋 s艂u偶膮cej jako okazj臋 do wyparcia si臋 Jezusa: "Nie wiem, co
m贸wisz" (Mt 26, 70). Za drugim razem wypiera si臋 jeszcze mocniej: "Nie znam
tego Cz艂owieka" (Mt 26, 72). On, kt贸ry przez trzy lata chodzi艂 z Jezusem,
przemierza艂 z Nim r贸偶ne krainy, zaprzeczy艂 temu, 偶e Go zna. Za trzecim
razem posun膮艂 si臋 do tego, 偶e zacz膮艂 si臋 zaklina膰 i przysi臋ga膰, 偶e nie zna
tego Cz艂owieka. Ile偶 w tych s艂owach strachu i tch贸rzostwa! Nie chce by膰
d艂u偶ej nagabywany. Nie potrafi nie wypiera膰 si臋 samego siebie. Nie tylko
zdradzi艂 Jezusa, ale tak偶e samego siebie. Chce si臋 ogrza膰 przy ogniu swoich
przeciwnik贸w. Chcia艂by - mimo zimna panuj膮cego tej nocy - czu膰 si臋 dobrze i
偶eby mu by艂o ciep艂o. Ciep艂o pochodz膮ce od obcych mu ludzi jest dla niego
wa偶niejsze od przyja藕ni z Jezusem, kt贸rym by艂 tak zafascynowany. Kiedy
zapia艂 kogut, dotar艂o do Piotra to, co uczyni艂. "Wyszed艂 na zewn膮trz i
gorzko zap艂aka艂" (Mt 26, 75). Jan Sebastian Bach w swojej kompozycji bardzo
wyrazi艣cie podkre艣li艂 muzyczne t艂o do tych s艂贸w. Dla solisty, kt贸ry je
艣piewa, za ka偶dym razem jest to wielkim wyzwaniem - tak wy艣piewa膰 b贸l
Piotra z powodu swojej zdrady, by poruszy膰 s艂uchaczy.
艢wi臋ty Jan opisuje Piotra w inny spos贸b. Kiedy po Mowie Eucharystycznej
wielu uczni贸w si臋 od Niego odwraca, Jezus pyta Dwunastu: "Czy偶 i wy chcecie
odej艣膰?". Odpowiedzia艂 Mu Szymon Piotr: "Panie, do kog贸偶 p贸jdziemy? Ty masz
s艂owa 偶ycia wiecznego. A my艣my uwierzyli i poznali, 偶e Ty jeste艣 艢wi臋tym
Boga" (J 6, 67nn). Tak偶e tutaj Piotr m贸wi za wszystkich. Trwa przy Jezusie.
Dzi臋ki blisko艣ci z Jezusem otrzyma艂 wiar臋 i uwierzy艂. Otworzy艂y mu si臋 oczy
na to, 偶e w Jezusie objawia si臋 sam B贸g i 偶e Jego s艂owa prowadz膮 do 偶ycia.
W s艂owach Jezusa Piotr naprawd臋 do艣wiadczy艂 偶ycia. Kiedy Jezus m贸wi艂, Piotr
czu艂 偶ycie w sobie. Temu chce by膰 wierny. O tym 艣wiadczy przed innymi
aposto艂ami. Tak偶e w Ewangelii wed艂ug 艣w. Jana Piotr zdradzi艂 Jezusa w
godzinie Jego m臋ki. Po 艣mierci Jezusa 艣w. Jan opisuje kilka scen, w kt贸rych
Piotr odegra艂 wa偶n膮 rol臋, jednak wyst臋puje w nich zawsze z ukochanym
uczniem Jezusa. Egzegeci uwa偶aj膮, 偶e 艣w. Jan chcia艂 w ten spos贸b podkre艣li膰
zwi膮zek Ko艣cio艂a, wywodz膮cego si臋 od tego ukochanego ucznia, z wielkim
Ko艣cio艂em, w kt贸rym wa偶n膮 rol臋 odgrywa艂 Piotr. Mnie natomiast chodzi
bardziej o scharakteryzowanie Piotra.
Kiedy Maria Magdalena odkry艂a pusty gr贸b i powiedzia艂a o tym uczniom, Piotr
i ukochany ucze艅 zaczynaj膮 wy艣cig. Umi艂owany ucze艅 jest szybszy od Piotra.
Ale daje Piotrowi pierwsze艅stwo. To Piotr wchodzi do grobu pierwszy.
Zobaczy艂 fakty: "Le偶膮ce p艂贸tna oraz chust臋, kt贸ra by艂a na Jego g艂owie,
le偶膮c膮 nie razem z p艂贸tnami, ale oddzielnie zwini臋t膮 na jednym miejscu" (J
20,6n). Piotr stwierdzi艂 to, co widzi, ale nie zrozumia艂 tego, co zobaczy艂.
O umi艂owanym uczniu za艣 powiedziano: "Ujrza艂 i uwierzy艂" (J 20,8). Piotr
jest tutaj trze藕wym cz艂owiekiem, kt贸ry tylko stwierdza fakty, ale nie
potrafi ich zinterpretowa膰. Jest impulsywnym, a jednocze艣nie oci臋偶a艂ym
m臋偶czyzn膮. Umi艂owany ucze艅 jest szybszy od niego.
W spotkaniu zmartwychwsta艂ego Jezusa z uczniami nad Morzem Tyberiadzkim
Piotr tak偶e jest przewodnikiem i m贸wc膮. M贸wi do pozosta艂ych uczni贸w: "Id臋
艂owi膰 ryby". Odpowiedzieli mu: "Idziemy i my z tob膮" (J 21, 3). Piotr jest
tym aktywnym. Bierze 偶ycie w swoje r臋ce. Ale uczniowie niczego nie z艂owili
przez noc. Kiedy Piotr pr贸buje czego艣 dokona膰 jedynie w艂asn膮 moc膮, jego
dzia艂anie pozostaje bezskuteczne. Ale kiedy uczniowie wyp艂yn臋li w morze
jeszcze raz, s艂uchaj膮c nakazu m臋偶czyzny siedz膮cego na brzegu, i ich sieci
nape艂ni艂y si臋 rybami, w贸wczas umi艂owany ucze艅 zrozumia艂 od razu: "To jest
Pan!" (J 21, 7). To on rozpozna艂 Zmartwychwsta艂ego w cz艂owieku siedz膮cym na
brzegu morza. Reakcja Piotra jest znamienna dla jego impulsywnego
temperamentu: "Szymon Piotr us艂yszawszy, 偶e to jest Pan, przywdzia艂 na
siebie wierzchni膮 szat臋 - by艂 bowiem prawie nagi - i rzuci艂 si臋 w morze" (J
21, 7). Nie jest to zbyt sensowne dzia艂anie - na艂o偶y膰 na siebie wierzchni膮
szat臋 i wskoczy膰 do morza. Ale najwyra藕niej Piotr nie odwa偶y艂by si臋 stan膮膰
nagi przed Jezusem. Raczej stanie przed nim w mokrym ubraniu. Nie potrafi
jeszcze pogodzi膰 si臋 z prawd膮 o sobie, ze swoj膮 zdrad膮. Przez mokre ubranie
chce wyrazi膰 to, 偶e co艣 si臋 w nim zmieni艂o, 偶e przez m臋k臋 Jezusa zosta艂
zanurzony w k膮pieli oczyszczenia. Mokra szata wierzchnia wskazuje tak偶e na
to, 偶e Piotr nie jest ju偶 tak pewny siebie, 偶e z艂agodnia艂. Jezus przyjmuje
Piotra takiego, jaki jest. Przy ognisku, w specyficznej atmosferze, spo偶ywa
posi艂ek z nim i z innymi uczniami: "呕aden z uczni贸w nie odwa偶y艂 si臋 zada膰
mu pytania: "Kto Ty jeste艣?", bo wiedzieli, 偶e to jest Pan" (J 21,12).
Po posi艂ku Jezus trzykrotnie zapyta艂 Piotra: "Szymonie, synu Jana, czy
mi艂ujesz mnie wi臋cej, ani偶eli ci?". Za ka偶dym razem Piotr zapewnia
uroczy艣cie o swojej mi艂o艣ci: "Tak, Panie, Ty wiesz, 偶e Ci臋 kocham". Ale
kiedy Jezus zapyta艂 po raz trzeci, "zasmuci艂 si臋 Piotr, 偶e mu po raz trzeci
powiedzia艂: "Czy kochasz Mnie?. I rzek艂 do Niego: "Panie, Ty wszystko
wiesz, Ty wiesz, 偶e Ci臋 kocham"" (J 21,15-17). Najwyra藕niej trzykrotnie
powt贸rzone pytanie przypomina Piotrowi o jego trzykrotnej zdradzie. W tym
momencie Piotr zrozumia艂, 偶e nie mo偶e z tak膮 pewno艣ci膮 siebie zar臋cza膰 o
swojej mi艂o艣ci. Teraz mo偶e wyzna膰 Jezusowi ca艂膮 prawd臋 o sobie: Panie, Ty
wszystko wiesz. Ty wiesz, jakim by艂em tch贸rzem, jak Ci臋 zdradzi艂em tylko
dlatego, 偶e chcia艂em si臋 ogrza膰 przy ogniu moich przeciwnik贸w. Nie chc臋 si臋
t艂umaczy膰 ani usprawiedliwia膰. Tu nie da si臋 niczego upi臋kszy膰. Tak by艂o.
Zdradzi艂em Ci臋. Ale Ty wiesz, 偶e Ci臋 kocham, 偶e na dnie mojej duszy, o
wiele g艂臋biej ni偶 tch贸rzostwo, kt贸re cz臋sto wype艂nia moje serce, jest
skryta mi艂o艣膰 do Ciebie. Ze wszystkich si艂 chcia艂bym 偶y膰 t膮 mi艂o艣ci膮. Piotr
musi si臋 skonfrontowa膰 z prawd膮 o sobie i przyzna膰 si臋 do niej. Pozwala
Jezusowi zajrze膰 g艂臋boko do swojego serca. Boli go to, 偶e w jego sercu
kryje si臋 tch贸rzostwo i zdrada. Ale w chwili, kiedy Piotr odkrywa przed
Jezusem prawd臋 o sobie, przestaje odmawia膰 sobie warto艣ci. Nie obwinia si臋,
ale tak偶e si臋 nie usprawiedliwia. Nie obni偶a swojej warto艣ci, ale tak偶e nie
udaje wielkiego, jak mu si臋 to wcze艣niej zdarza艂o. Teraz jest taki, jaki
jest naprawd臋: tch贸rz, ale pe艂en mi艂o艣ci; boja藕liwy, ale pe艂en zaufania.
Zdradzi艂 Jezusa, ale chce by膰 Mu wierny. Nie mo偶e si臋 zaklina膰, 偶e b臋dzie
wierny. Wie, jak bardzo jest s艂aby, jakie egoistyczne pobudki kryj膮 si臋 w
jego sercu, jak pomiesza艂 przyja藕艅 z Jezusem z w艂asn膮 potrzeb膮 wielko艣ci.
Ale wierzy temu, 偶e Jezus widzi g艂臋biej, 偶e nie widzi tylko tch贸rzostwa,
lecz serce, kt贸re t臋skni za mi艂o艣ci膮 i wierno艣ci膮, serce, kt贸rym jest
szczerze oddany swojemu Mistrzowi. W tej mi艂o艣ci nie mo偶e ju偶 udawa膰. Przez
swoj膮 odpowied藕 pokazuje, 偶e mimo zdrady jest w nim odrobina czego艣
autentycznego, prawdziwego i 偶e na dnie jego serca kryje si臋 prawdziwa i
czysta mi艂o艣膰. Odt膮d chce 偶y膰 t膮 mi艂o艣ci膮. Jezus za艣 powierza mu sw贸j
Ko艣ci贸艂: "Pa艣 baranki moje!" (J 21,16).
Piotr jest ska艂膮, na kt贸rej Jezus buduje sw贸j Ko艣ci贸艂. Ta ska艂a wydaje si臋
nieco krucha. Ale w tej nowinie jest co艣 pocieszaj膮cego dla nas. Je艣li tak
jak Piotr poznamy, kim jest Jezus, wtedy tak偶e staniemy si臋 ska艂膮 dla
innych. Mo偶emy sta膰 si臋 ska艂膮 dla innych nawet w naszej s艂abo艣ci, w naszym
tch贸rzostwie i mimo naszej zdrady. Na skale mo偶na sta膰. Ska艂a jest pewnym
oparciem dla st贸p. Niekt贸rzy ludzie daj膮 innym takie solidne oparcie. W ich
obecno艣ci mamy odwag臋 przyznawa膰 si臋 do siebie takich, jacy jeste艣my. Kiedy
s膮 blisko, my stoimy mocno na nogach. Nie 艂atwo nami zachwia膰. O ska艂臋
tak偶e mo偶na si臋 oprze膰. To tak偶e potrzeba, kt贸r膮 ma ka偶dy z nas. Kobiety
t臋skni膮 za m臋偶czyznami, w kt贸rych mia艂yby oparcie. Cz臋sto skar偶膮 si臋, 偶e
m膮偶 nie daje im oparcia, 偶e nie czuj膮 ska艂y, lecz co艣, co si臋 usuwa,
ust臋puje, gdy tylko pr贸buj膮 si臋 o ni膮 oprze膰. Ska艂a chroni tak偶e przed
burz膮. Pod jej os艂on膮 mo偶na czu膰 si臋 bezpiecznie.
Dla mnie ska艂膮, na kt贸rej mog艂em si臋 oprze膰, by艂 m贸j ojciec. Nie chodzi mi
o fizyczne opieranie si臋, lecz o to, 偶e on ze swym spokojem by艂 dla mnie
niczym ska艂a podczas zawieruchy. Nie dawa艂 si臋 艂atwo wyprowadzi膰 z
r贸wnowagi. Kiedy my si臋 o co艣 z艂o艣cili艣my, on roz艂adowywa艂 napi臋cia i
pokazywa艂 nam drug膮 stron臋 medalu. Pewnie sta艂 na nogach i mia艂 jasno
okre艣lony punkt widzenia. Jego sta艂o艣膰 pozwala艂a mu jednak偶e rezygnowa膰 ze
swojego zdania. W dyskusjach jasno przedstawia艂 swoje zdanie, ale
jednocze艣nie pozwala艂 nam mie膰 w艂asne. Zawdzi臋czam mu pewno艣膰 siebie i
poczucie bezpiecze艅stwa. Ska艂a po prostu jest. Nie musi stara膰 si臋 o
przetrwanie i udowadnia膰 tego, 偶e jest. Z tej pewno艣ci wyp艂ywa jednocze艣nie
spok贸j i pok贸j wewn臋trzny. To, czego nauczy艂em si臋 od ojca, pozwoli艂o mi
nie wchodzi膰 w subtelne zawi艂o艣ci teologii. Ten, kto ma solidn膮 podstaw臋,
nie potrzebuje wielu s艂贸w, 偶eby uzasadni膰 sens swojego 偶ycia. Po prostu
stoi, bo stoi. Jest tym, kim jest.
W p贸藕niejszym okresie kszta艂towali mnie starsi bracia w klasztorze. Kiedy
zmarli, odczu艂em, jak bardzo mi ich brak. Wtedy zrozumia艂em, 偶e teraz kolej
na mnie, 偶e mam p贸j艣膰 w ich 艣lady. Mimo 偶e sam mam ju偶 58 lat, to wci膮偶
czuj臋 potrzeb臋 oparcia si臋 na kim艣 starszym i m膮drym. Z drugiej strony
czuj臋 tak偶e, 偶e mam by膰 opok膮 dla innych. Jednak偶e nie mog臋 zaoferowa膰
siebie jako ska艂y. To, 偶e w niekt贸rych sytuacjach mog臋 by膰 dla kogo艣 ska艂膮,
jest zawsze cudem 艂aski. Tutaj tak偶e obowi膮zuje zasada, 偶e nie mog臋 si臋
identyfikowa膰 z archetypowym obrazem ska艂y. Je艣li to zrobi臋, stan臋 si臋
napuszony i b臋d臋 chwiejn膮 ska艂膮, kt贸ra daje pozorne oparcie. Tylko je艣li
tak jak Piotr uznam moj膮 s艂abo艣膰 i moje ciemne strony i z pokor膮 wyznam je
Bogu, b臋d臋 m贸g艂 sta膰 si臋 ska艂膮, kt贸ra daje innym oparcie - o ile B贸g tego
chce.
W blisko艣ci ska艂y mo偶emy czu膰 si臋 chronieni. W czasie burzy w g贸rach
szukamy ska艂y, pod kt贸r膮 b臋dziemy mogli si臋 schroni膰 przed deszczem, burz膮
i lawin膮 kamieni. Ska艂a daje cie艅, gdy razi zbyt mocne s艂o艅ce. To tak偶e
archetypowy obraz dla nas. Ka偶dy mo偶e sta膰 si臋 ska艂膮 dla innych, je艣li w
jego blisko艣ci kto艣 mo偶e odpocz膮膰 i dozna膰 poczucia bezpiecze艅stwa. Nie
mo偶na samemu uczyni膰 si臋 ska艂膮. Piotr, po do艣wiadczeniu swojej zdrady, z
pewno艣ci膮 nie mia艂 zamiaru udowadnia膰 swojej wy偶szo艣ci przed aposto艂ami ani
sugerowa膰, 偶e jest ska艂膮. Dane mu by艂o z wdzi臋czno艣ci膮 przyj膮膰, 偶e w艂a艣nie
on, kt贸ry w swoim tch贸rzostwie zdradzi艂 Jezusa, m贸g艂 mimo wszystko sta膰 si臋
ska艂膮 dla innych, na kt贸rej mogli si臋 oprze膰 i w kt贸rej cieniu czuli si臋
bezpieczni w Bogu, prawdziwej opoce.
Jak mog臋 si臋 od Piotra nauczy膰 by膰 m臋偶czyzn膮? Dla mnie w spotkaniu z
Piotrem jest wa偶ne to, 偶e nie musz臋 by膰 doskona艂y. Nie chodzi o to, by nie
pope艂nia膰 b艂臋d贸w, lecz o gotowo艣膰 do p贸j艣cia drog膮, kt贸r膮 B贸g mi wyznacza,
z zaanga偶owaniem, ale tak偶e z moim tch贸rzostwem i obawami. Ewangelie nie
pokazuj膮 mi nudnego Piotra, lecz cz艂owieka impulsywnego, kt贸ry odpowiada
bez namys艂u, od razu, kiedy tylko zostanie zapytany i kiedy wie, 偶e chodzi
o jego zaanga偶owanie. Piotr raczej si臋 narazi - nie zastanawiaj膮c si臋 nad
tym, jak potem ca艂o wyj艣膰 z opresji - ni偶 b臋dzie post臋powa艂 ostro偶nie i w
spos贸b przemy艣lany. Pokazuje swoje serce, uczucia, nawet je艣li nie zgadzaj膮
si臋 z punktem widzenia Jezusa. Uczy si臋 przez sprzeciw i op贸r. W Piotrze
spotykamy si臋 z cz艂owiekiem, kt贸ry przechodzi przez g贸ry i doliny, kt贸ry
si臋 nie ukrywa, u kt贸rego wszystko to, co robi, wyp艂ywa z serca. To serce
zna wszelkie otch艂anie, kt贸re ja tak偶e czuj臋 w sobie: t臋sknot臋, mi艂o艣膰, a
tak偶e tch贸rzostwo, strach, nieufno艣膰 i zdrad臋. Nie stan臋 si臋 m臋偶czyzn膮,
je艣li si臋 ukryj臋, lecz kiedy b臋d臋 si臋 pokazywa艂 takim, jaki jestem,
ponosz膮c ryzyko bycia skrytykowanym, ryzyko pope艂nienia b艂臋du, kt贸ry
wszyscy zobacz膮 i z powodu kt贸rego oburz膮 si臋 wszyscy morali艣ci. Piotr
podejmuje ryzyko zranienia. Ale walczy o to, co czuje. I to w艂a艣nie jest
dla mnie istotny aspekt stawania si臋 m臋偶czyzn膮: pokaza膰 si臋, zamiast si臋
ukrywa膰, narazi膰 si臋, zamiast si臋 wycofa膰, otworzy膰 serce, zamiast si臋
zamyka膰, chc膮c wyj艣膰 z trudnej sytuacji bez szwanku. M臋偶czyzna, kt贸ry
ucieka przed 偶yciem, staje si臋 karykatur膮 prawdziwej m臋sko艣ci. By膰 mo偶e
pozostaje niewzruszony i odnosi sukcesy, ale nigdy nie zostanie prawdziwym
m臋偶czyzn膮.


15. 艢wi臋ty Pawe艂: misjonarz

呕adnego z aposto艂贸w 艣wi臋ty 艁ukasz nie opisuje lepiej ni偶 Paw艂a. Z pism
Paw艂a natomiast poznajemy nie tylko jego teologi臋, lecz tak偶e jego
osobowo艣膰. Pawe艂 wychowa艂 si臋 w Tarsie - mie艣cie b臋d膮cym pod silnym wp艂ywem
kultury greckiej. Studiowa艂 filozofi臋 i retoryk臋. Zna艂 j臋zyki: grecki,
hebrajski i 艂acin臋. Ju偶 jako ch艂opiec przyby艂 do Jerozolimy, do Gamaliela,
faryzeusza reprezentuj膮cego umiarkowany od艂am. Nauk臋 i wychowanie u
faryzeusza odbiera艂 prawdopodobnie przebywaj膮c w swego rodzaju internacie.
Tam sta艂 si臋 gorliwym zwolennikiem prawa. Powiedzia艂 o sobie samym: "W
偶arliwo艣ci o judaizm przewy偶sza艂em wielu moich r贸wie艣nik贸w z mego narodu,
jak by艂em szczeg贸lnym zapale艅cem w zachowywaniu tradycji moich przodk贸w"
(Ga 1, 14). Patrz膮c od strony psychologii, mo偶na by powiedzie膰: Pawe艂 mia艂
spastyczn膮 natur臋. Potrzebowa艂 jasno okre艣lonych norm, kt贸rych m贸g艂by si臋
trzyma膰. By膰 mo偶e te niezmienne zasady by艂y mu potrzebne po to, by nie
zgin膮膰 we wzgl臋dno艣ci - by艂 on wszak wychowany w spo艂ecze艅stwie
wielokulturowym. Ale m艂ody Szawe艂 napotyka na now膮 nauk臋, kt贸r膮 szerz膮
chrze艣cijanie, a przede wszystkim Szczepan, wyst臋puj膮cy jako przedstawiciel
hellenistycznych judeochrze艣cijan. Szczepan g艂osi艂 uwolnienie od nakaz贸w
prawa. By艂 zafascynowany wolno艣ci膮, kt贸r膮 daje Jezus. Pawe艂 za艣 krwawo
zwalcza艂 ten nurt. Ale widocznie co艣 z tej nauki porusza艂o jego serce. W
przeciwnym razie a偶 tak nie prze艣ladowa艂by wczesnego Ko艣cio艂a. Ale wtedy
wydarzy艂o si臋 co艣, co ca艂kowicie zmieni艂o jego 偶ycie.
艢wi臋ty 艁ukasz opowiada nam histori臋 jego nawr贸cenia a偶 trzy razy. Najpierw
relacjonuje nam to, co si臋 wydarzy艂o w drodze do Damaszku. Dwa razy pozwala
Paw艂owi opowiedzie膰 histori臋 swojego nawr贸cenia - najpierw podczas
przem贸wienia do 呕yd贸w, swoich braci w wierze (Dz 22, 1-21), a potem w
przem贸wieniu do kr贸la Agryppy i do namiestnika rzymskiego Festusa (Dz 26).
艁ukasz opisuje, jak Szawe艂 w drodze do Damaszku zosta艂 o艣lepiony jasnym
艣wiat艂em. "Upad艂 na ziemi臋, us艂ysza艂 g艂os, kt贸ry m贸wi艂: "Szawle, Szawle,
dlaczego Mnie prze艣ladujesz?" (Dz 9, 4). Kiedy Szawe艂 zapyta艂, kim jest
ten, kt贸ry do niego m贸wi, Jezus mu odpowiedzia艂: "Ja jestem Jezus, kt贸rego
ty prze艣ladujesz" (Dz 9, 5). Kiedy Szawe艂 wsta艂 i "otworzy艂 oczy, nic nie
widzia艂" (Dz 9, 8). By艂 艣lepy. Ca艂e jego 偶ycie leg艂o w gruzach. Upad艂 na
ziemi臋. Zaburzony zosta艂 jego obraz Boga, siebie samego i jego 偶ycia. Jeden
z ojc贸w tak zinterpretowa艂 to do艣wiadczenie Paw艂a: "Kiedy Pawe艂 przesta艂
widzie膰, zobaczy艂 Boga". Dopiero kiedy zosta艂y mu odebrane wszystkie
wyobra偶enia Boga, by艂 otwarty na prawdziwy obraz Boga. W ciemno艣ci objawi艂
mu si臋 B贸g Jezusa Chrystusa. Od tej chwili Pawe艂 sta艂 si臋 najwi臋kszym
aposto艂em pierwotnego Ko艣cio艂a. Z wielkim zaanga偶owaniem g艂osi艂 to, co do
tej pory tak zapami臋tale prze艣ladowa艂. Zrozumia艂, 偶e sam z siebie nie mo偶e
by膰 sprawiedliwy, 偶e zachowywanie przykaza艅 Bo偶ych nie doprowadzi go do
Boga. Tajemnica Boga objawi艂a mu si臋 w Jezusie Chrystusie, kt贸ry otworzy艂
mu oczy na prawdziw膮 rzeczywisto艣膰, na 艣wiat艂o Bo偶e, 偶e w nas objawi艂 si臋
Chrystus. Ale Pawe艂 po swoim nawr贸ceniu pozostaje wci膮偶 taki sam, jaki by艂.
Emocjonalno艣膰, up贸r i agresja, spastyczna natura cechuj膮 tak偶e Paw艂a
nawr贸conego. Ale teraz inaczej obchodzi si臋 ze swoj膮 emocjonalno艣ci膮. Nie
u偶ywa jej po to, by zdusi膰 偶ycie, lecz by je wydobywa膰. Tak jak wcze艣niej
zapami臋tale zwalcza艂 chrze艣cijan, tak teraz walczy z tymi, kt贸rzy
zniekszta艂caj膮 Ewangeli臋. O swoich przeciwnikach pisze w agresywnym tonie w
Li艣cie do Galat贸w: "Bodajby si臋 do ko艅ca okaleczyli ci, kt贸rzy was
podburzaj膮" (Ga 5, 12).
Pawe艂 potrafi艂 pisa膰 bardzo przekonuj膮co. Jego pisma emanowa艂y si艂膮 i
zaanga偶owaniem, jego j臋zyk by艂 jasny i wyrazisty. Ale w wyst膮pieniach
najwyra藕niej wypada艂 s艂abo. Jego imi臋 -Pawe艂 - oznacza przecie偶 "ma艂y". By艂
niskiego wzrostu i najprawdopodobniej troch臋 zgarbiony. I cierpia艂 na
przykr膮 chorob臋. Henryk Schlier uwa偶a, 偶e Pawe艂 by艂 epileptykiem, dlatego
偶e w Li艣cie do Galat贸w tak pisze o swojej chorobie: "Wiecie przecie偶, jak
pierwszy raz g艂osi艂em wam Ewangeli臋 zatrzymany chorob膮 i jak mimo pr贸by, na
jak膮 moje niedomaganie cielesne was wystawi艂o, nie wzgardzili艣cie mn膮 ani
nie odtr膮cili艣cie, ale mnie przyj臋li艣cie jak anio艂a Bo偶ego, jak samego
Chrystusa Jezusa" (Ga 4, 13n.). Dos艂ownie oznacza to: nie spluwali艣cie
przede mn膮. Spluwanie by艂o gestem odrzucenia, dystansowania si臋 do os贸b
chorych psychicznie, ob艂膮kanych i epileptyk贸w. Na pewno by艂o to dla Paw艂a
bardzo trudne i kr臋puj膮ce, 偶e cierpia艂 na t臋 chorob臋. By膰 mo偶e by艂a ona
spowodowana kamienowaniem, kt贸re prze偶y艂 i innymi uderzeniami, kt贸re
otrzyma艂, g艂osz膮c Ewangeli臋. Niezale偶nie od interpretacji choroby Paw艂a,
jedno mo偶na stwierdzi膰 z pewno艣ci膮 - 偶e nie robi艂 wra偶enia osoby pewnej
siebie, kt贸ra stoi ponad wszystkim, lecz osoby, kt贸ra cierpi z powodu
samego siebie. Prosi艂 Boga o to, by go uwolni艂 od ciernia tej choroby.
Pawe艂 interpretuje t臋 chorob臋 jako policzkowanie przez wys艂annika szatana.
"Trzykrotnie prosi艂em Pana, aby odszed艂 ode mnie, lecz [Pan] mi powiedzia艂:
"Wystarczy ci mojej 艂aski. Moc bowiem w s艂abo艣ci si臋 doskonali" (2 Kor 12,
8n).
To, co Pawe艂 zrozumia艂 podczas spotkania z Jezusem, to by艂o poznanie, 偶e
przez Jezusa ju偶 jeste艣my usprawiedliwieni i dlatego nie musimy si臋
usprawiedliwia膰 przez przestrzeganie przepis贸w prawa. Ju偶 jeste艣my
usprawiedliwieni. Ju偶 jeste艣my bezwarunkowo zaakceptowani i kochani. Nie
musimy si臋 wykazywa膰. Krzy偶 Jezusa stanowi艂 dla Paw艂a uwolnienie od jego
wzorc贸w religijnych i drogi duchowej, kt贸re nakazywa艂y zapracowa膰 na mi艂o艣膰
Bo偶膮 przez 艣cis艂e wype艂nianie przepis贸w prawa. W krzy偶u Jezusa poczu艂
wolno艣膰, kt贸r膮 da艂 mu Jezus, wolno艣膰 od uporczywego wysi艂ku w kierunku
poprawnego 偶ycia, wolno艣膰 od wszystkich stara艅 o bycie uznanym i kochanym.
Krzy偶 jest do艣wiadczeniem bezwarunkowej mi艂o艣ci. Jeste艣my akceptowani przez
Boga tacy, jacy jeste艣my. To Pawe艂 zrozumia艂 przez krzy偶 Jezusa. I dlatego
z takim zaanga偶owaniem broni艂 tej prawdy. Bo ona zmieni艂a jego 偶ycie. Ona
go uwolni艂a od l臋ku przed tym, 偶e nie jest wystarczaj膮co dobry. Pawe艂 w艣r贸d
aposto艂贸w by艂 nie tylko teologiem, g艂osz膮cym nowin臋 o Jezusie w j臋zyku
贸wczesnej kultury hellenistycznej, dzi臋ki czemu sta艂a si臋 ona zrozumia艂a i
przyjmowana w kr臋gach rzymskich. Pawe艂 by艂 tak偶e mistykiem, kt贸ry
do艣wiadczy艂 Jezusa osobi艣cie w sobie. "Razem z Chrystusem zosta艂em przybity
do krzy偶a. Teraz za艣 ju偶 nie ja 偶yj臋, J臋cz 偶yje we mnie Chrystus. Cho膰
nadal prowadz臋 偶ycie w ciele, jednak obecne 偶ycie moje jest 偶yciem wiary w
Syna Bo偶ego, kt贸ry umi艂owa艂 mnie i samego siebie wyda艂 za mnie" (Ga 2,
19n). Krzy偶 przekre艣li艂 jego rozumienie samego siebie, kt贸re by艂o
nacechowane ci膮g艂ymi usi艂owaniami usprawiedliwienia siebie przed Bogiem.
Wszystko to przesta艂o by膰 wa偶ne. Decyduj膮ce jest to, 偶e Jezus Chrystus
bezwarunkowo go kocha. W krzy偶u uwidoczni艂a si臋 bezwarunkowa akceptacja.
Teraz liczy si臋 tylko to, 偶e sam Jezus w nim 偶yje. I jedynie o to chodzi.
Pawe艂 znalaz艂 w Jezusie swoj膮 now膮 to偶samo艣膰. Ju偶 nie patrzy na siebie
przez pryzmat ludzki, przez pryzmat ludzkiego uznania i sympatii, lecz
przez pryzmat Jezusa. Tak, ten Jezus jest w nim. Sta艂 si臋 jego prawdziw膮
istot膮.
Aposto艂 do艣wiadcza Jezusa w swoim wn臋trzu. Staje si臋 jedno艣ci膮 z Jezusem.
Ta droga do wewn膮trz, przy ca艂ej zewn臋trznej walce, jest wspania艂膮
ilustracj膮 drogi stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Pawe艂 nie jest mistykiem
unikaj膮cym 艣wiata. Raczej w艂a艣nie wychodzi do tego 艣wiata. Przemierza
贸wczesny 艣wiat. Egzegeci wyliczyli, 偶e przeszed艂 pieszo i przep艂yn膮艂
statkiem ok. 16 tysi臋cy kilometr贸w. Publicznie stawa艂 przed lud藕mi.
Walczy艂, szuka艂 okazji do konfrontacji. Cz臋sto l膮dowa艂 w wi臋zieniu albo by艂
wyp臋dzany. Nie by艂o to spokojne 偶ycie. Sam opisuje wewn臋trzne i zewn臋trzne
zagro偶enia: "Bardziej przez trudy, bardziej przez wi臋zienia; daleko
bardziej przez ch艂osty, przez cz臋ste niebezpiecze艅stwa 艣mierci. Przez 呕yd贸w
pi臋ciokrotnie by艂em bity po czterdzie艣ci raz贸w bez jednego. Trzy razy by艂em
sieczony r贸zgami, raz kamienowany, trzykrotnie by艂em rozbitkiem na morzu,
przez dzie艅 i noc przebywa艂em na g艂臋binie morskiej. Cz臋sto w podr贸偶ach, w
niebezpiecze艅stwach na rzekach, w niebezpiecze艅stwach od zb贸jc贸w, w
niebezpiecze艅stwach od w艂asnego narodu, w niebezpiecze艅stwach od pogan, w
niebezpiecze艅stwach w mie艣cie, w niebezpiecze艅stwach na pustkowiu, w
niebezpiecze艅stwach na morzu, w niebezpiecze艅stwach od fa艂szywych braci" (2
Kor 11, 23-26). Pawe艂 艂膮czy w sobie walk臋 i kontemplacj臋, mistyk臋 i
polityk臋. Dzielnie przeciwstawia艂 si臋 niebezpiecze艅stwom, kt贸re go
spotyka艂y na drodze zaanga偶owania w rozw贸j wczesnego Ko艣cio艂a. Bez l臋ku
wchodzi艂 w sytuacje, kt贸re mog艂y si臋 zako艅czy膰 jego 艣mierci膮. Mimo to w
ka偶dym dzia艂aniu mia艂 kontakt ze swoim wn臋trzem, z "Chrystusem w nim". Ten
Chrystus by艂 w艂a艣ciw膮 si艂膮 nap臋dow膮 jego 偶ycia. By艂 w jego sercu. B臋d膮c w
kontakcie ze swoim wn臋trzem, m贸g艂 wychodzi膰 na zewn膮trz. Czerpa艂 z tego
wewn臋trznego 藕r贸d艂a.
Pawe艂 jest typowym misjonarzem, kt贸ry "nap臋dzany" 艣wiadomo艣ci膮 swojego
pos艂annictwa, przemierza ca艂y 贸wczesny 艣wiat i nara偶a si臋 przy tym na wiele
niebezpiecze艅stw. Misjonarze czuj膮 si臋 pos艂ani. Rozwijaj膮 w sobie wielk膮
si艂臋 przekonywania, 偶eby przyci膮gn膮膰 innych ludzi do prawdy, kt贸ra
ukszta艂towa艂a ich 偶ycie. Nie cofaj膮 si臋 przed niebezpiecze艅stwami, poniewa偶
d膮偶膮 do wype艂nienia swojego pos艂annictwa. Czasami zdaj膮 si臋 mie膰 w sobie
niemal偶e niewyczerpane 藕r贸d艂o si艂y. Ale tak偶e ten archetyp ma pewne
pu艂apki. Je艣li kto艣 przekonany o swoim misyjnym pos艂annictwie m贸wi do mnie,
to czuj臋 si臋 naciskany i przypierany do muru. Znam ludzi, kt贸rzy uwa偶aj膮,
偶e musz膮 nawr贸ci膰 ca艂y 艣wiat. Ale kiedy przyjrz臋 im si臋 bli偶ej, mam
wra偶enie, 偶e bez tego misjonarskiego zapa艂u s膮 niczym. Nie ma w nich
pokoju. Potrafi膮 si臋 okre艣li膰 tylko przez pryzmat ich misyjnego
pos艂annictwa. Cz臋sto zauwa偶am jak bardzo dzia艂aj膮 mi na nerwy. Mam
wra偶enie, 偶e nawracaj膮c innych na swoj膮 wiar臋, chc膮 ukry膰 w艂asn膮 niepewno艣膰
i w膮tpliwo艣ci. Za ich misyjnym zapa艂em cz臋sto kryje si臋 l臋k, 偶e ich w艂asna
wiara mog艂aby okaza膰 si臋 fatamorgan膮. 呕eby pozby膰 si臋 tego l臋ku, musz膮
przekona膰 o s艂uszno艣ci swojej drogi ka偶dego, kogo spotkaj膮. "Typowy
misjonarz" nie pozwala nikomu mie膰 w艂asnego zdania. Czuje si臋 zmuszony do
tego, by szczeg贸艂owo wyja艣ni膰, jak powinienem wierzy膰 i do jakiego ruchu
si臋 przy艂膮czy膰, jak膮 metod臋 medytacji musz臋 koniecznie praktykowa膰 i jak
powinienem si臋 od偶ywia膰. W przeciwnym razie wszystko p贸jdzie w niew艂a艣ciwym
kierunku. Tacy misjonarze pozostawiaj膮 po sobie niesmak. Nie jest 艂atwo
zdystansowa膰 si臋 wobec nich i zaufa膰 swoim odczuciom.
Przy ca艂ym zagro偶eniu, jakie niesie ze sob膮 ten archetyp, misyjne
pos艂annictwo jest znacz膮c膮 cz臋艣ci膮 naszej istoty i 艣ci艣le wi膮偶e si臋 z
byciem m臋偶czyzn膮. M臋偶czy藕ni potrzebuj膮 w swoim 偶yciu pos艂annictwa. Nie s膮
tu tylko po to, by dobrze si臋 czu膰 i ci膮gle obserwowa膰 swoje uczucia, czy
偶yj膮 z nimi w zgodzie i czy z uwag膮 traktuj膮 samych siebie. Dzisiaj
niekt贸re propagowane drogi duchowe maj膮 w sobie co艣 narcystycznego.
Zd膮偶aj膮cy po nich ci膮gle kr膮偶膮 tylko wok贸艂 siebie. Archetyp misjonarza
pokazuje nam, 偶e zostali艣my pos艂ani. Nie mo偶emy naprzykrza膰 si臋 ludziom z
nasz膮 "dobr膮 nowin膮". Nasze pos艂annictwo nie polega na s艂owach, kt贸rymi
chcemy przekona膰 innych. Nasze pos艂annictwo polega na tym, 偶e mamy zostawi膰
w tym 艣wiecie nasz indywidualny 艣lad. U艣wiadom sobie, 偶e to, czym
emanujesz, jest jedyne w swoim rodzaju. Je艣li b臋dziesz 偶y艂 swoim
pos艂annictwem, wtedy twoje 偶ycie b臋dzie owocne. B臋dziesz czu艂, 偶e 偶yjesz
pe艂ni膮 偶ycia, bo p艂ynie w tobie 偶ycie. 呕ycie mo偶e by膰 pe艂ne tylko wtedy,
gdy p艂ynie. Pos艂annictwo jest cz臋艣ci膮 twojej istoty. Czuj膮 to zw艂aszcza
m臋偶czy藕ni. Cz臋sto ich si艂膮 nap臋dow膮 jest 艣wiadomo艣膰 misyjnego pos艂annictwa.
Kiedy zobacz膮 siebie w lustrze wielkiego misjonarza Paw艂a, uwolni膮 si臋 od
zagro偶e艅, jakie niesie ze sob膮 archetyp misjonarza i otworz膮 si臋 na
pos艂annictwo, kt贸re przeznaczy艂 im B贸g. Dzi臋ki Niemu ich 偶ycie stanie si臋
owocne i b臋dzie si臋 mog艂o sta膰 藕r贸d艂em b艂ogos艂awie艅stwa dla innych.
Sta膰 si臋 m臋偶czyzn膮 na wz贸r 艣w. Paw艂a oznacza dla mnie przede wszystkim
spotkanie z w艂asnym pos艂annictwem. To, co mnie fascynuje w Pawle, to fakt,
偶e na zewn膮trz nie reprezentowa艂 cech typowego m臋偶czyzny. By艂 niski,
garbaty i chory. Nie spe艂nia艂 wyobra偶enia m臋偶czyzny o pi臋knym ciele. Ale
tkwi艂y w nim nieprawdopodobna si艂a i up贸r. By膰 mo偶e niekt贸rzy psychologowie
uznaliby dzisiaj, 偶e mia艂 neurotyczn膮 struktur臋 osobowo艣ci, objawiaj膮c膮 si臋
przewra偶liwieniem. Ale mimo swoich u艂omno艣ci, Pawe艂 nie zrezygnowa艂 z
misji. Nie u偶ala艂 si臋 nad samym sob膮. Przyj膮艂 siebie takiego, jaki by艂. Nie
przypomina艂 ani idea艂u typowego menad偶era, ani idea艂u typowego misjonarza.
Spe艂nia艂 swoje pos艂annictwo. Pokaza艂, jaki jest naprawd臋 - ze swoj膮
chorob膮, z u艂omno艣ci膮 psychiczn膮. I w艂a艣nie taki wydoby艂 z siebie
najwi臋cej. Zrobi艂 wi臋cej ni偶 wszyscy inni aposto艂owie, z kt贸rych wi臋kszo艣膰
mia艂a najprawdopodobniej znacznie mniej problem贸w ze swoj膮 aparycj膮.
Pawe艂 przekszta艂ci艂 swoj膮 fizyczn膮 s艂abo艣膰 w si艂臋 duchow膮. Promieniuje z
niego wielkie zaanga偶owanie i si艂a, kt贸rej trudno si臋 oprze膰. Tak by艂o
wtedy. I tak jest dzisiaj, cho膰 od czas贸w, w kt贸rych 偶y艂, up艂yn臋艂o ju偶 dwa
tysi膮ce lat. Na temat Paw艂a zdania s膮 podzielone. Jedni s膮 nim
zafascynowani, drudzy zra偶eni. Pawe艂 ma tak膮 histori臋 偶ycia, kt贸ra mo偶e
inspirowa膰 innych. Nawr贸ci艂 si臋. Zawr贸ci艂 z drogi, kiedy spostrzeg艂, 偶e w
swoim fanatyzmie zabrn膮艂 w 艣lep膮 uliczk臋. Pozwoli艂 na to, 偶eby run臋艂o ca艂e
jego dotychczasowe 偶ycie i zacz膮艂 偶ycie zupe艂nie od pocz膮tku. Ale tak偶e
wierzy艂 w si艂臋, kt贸r膮 obdarzy艂 go B贸g. By艂 niesamowicie uparty. Niemal偶e
艣miertelnie pobity wsta艂 i poszed艂 dalej raz obran膮 drog膮. Ani wi臋zienie,
ani kamienowanie, ani pobicie nie powstrzyma艂o go przed dalszym g艂oszeniem
Dobrej Nowiny. I dlatego w艂a艣nie ten m臋偶czyzna, wy艣miewany przez wielu
m臋drc贸w, odni贸s艂 taki sukces, kt贸rego oni nie odnotowali na swoim koncie.
Poniewa偶 Pawe艂 z艂o偶y艂 wszystko, co mia艂 i wszystko, kim by艂 i
podporz膮dkowa艂 to powo艂aniu, kt贸re poczu艂 w sobie.
Sta膰 si臋 m臋偶czyzn膮 to dla mnie nie jest uciele艣nianie idea艂u m臋sko艣ci, lecz
odpowiadanie na wezwanie Boga, kt贸re w sobie s艂ysz臋. Dochodzenie do granic,
偶eby odkry膰, ile si艂y tkwi we mnie. Cz臋sto spotykam m臋偶czyzn, kt贸rzy boj膮
si臋 zbytnio anga偶owa膰 na zewn膮trz. S膮 tak skupieni na stawianiu granic, 偶e
nawet nie zaczynaj膮 nic robi膰. Nie mog膮 w ten spos贸b odkry膰, jaka w nich
tkwi si艂a. Pawe艂 pokazuje mi inn膮 drog臋. Kiedy dojd臋 do granic mo偶liwo艣ci,
B贸g b臋dzie trzyma艂 nade mn膮 swoj膮 r臋k臋. On jest 藕r贸d艂em, z kt贸rego mog臋
czerpa膰. Nie mog臋 zbyt ma艂o oczekiwa膰 od Boga, bo wtedy zmniejsz臋 tak偶e
oczekiwania wobec siebie. Znam swoje s艂abo艣ci i ograniczenia, ale nie
skupiam si臋 na swoich s艂abo艣ciach, lecz dochodz臋 z Bogiem do granicy, do
kt贸rej On mnie prowadzi i kt贸ra le偶y o wiele dalej ni偶 to sobie wielu
wyobra偶a.
Pawe艂 daje tak偶e mo偶liwo艣膰 identyfikacji, kt贸ra nie pasuje do dzisiejszego
idea艂u m臋sko艣ci. Nie chodzi o to, by by膰 fizycznie zdrowym i pe艂nym si艂y.
M臋偶czy藕ni niepozorni na zewn膮trz czasami dysponuj膮 wi臋ksz膮 energi膮 ni偶 ci,
kt贸rzy na pierwszy rzut oka wygl膮daj膮 na krzepkich i zdrowych. Udowodni艂o
to wielu naukowc贸w, kt贸rych nic nie by艂o w stanie powstrzyma膰 przed
zrealizowaniem swoich cel贸w.
Pawe艂 nie mia艂 偶ony. Znam wielu nie偶onatych m臋偶czyzn, kt贸rzy dobrze si臋
czuj膮 z tym, 偶e 偶yj膮 sami. Ale znam tak偶e wielu m臋偶czyzn, kt贸rzy cierpi膮 z
powodu samotno艣ci. Taki m臋偶czyzna t臋skni za kobiet膮. Ale nie ma odwagi, by
zbli偶y膰 si臋 do jakiejkolwiek kobiety - boi si臋, 偶e kobieta mo偶e postrzega膰
go jako nieudacznika. Wci膮偶 nie pojedna艂 si臋 ze swoim cia艂em. Poniewa偶
wci膮偶 nie kocha swojego cia艂a, nie mo偶e uwierzy膰 w to, 偶e mog艂aby je
pokocha膰 kobieta. W ten spos贸b coraz bardziej wycofuje si臋 w g艂膮b siebie.
Pawe艂 lubi艂 ludzi, ch臋tnie nawi膮zywa艂 kontakty. Integrowa艂 w sobie obydwa
bieguny - walk臋 i mi艂o艣膰 - 偶yj膮c sam. Walczy艂 o wolno艣膰, kt贸r膮 przyni贸s艂
nam Jezus. Kocha艂 swoje wsp贸lnoty i kocha艂 Chrystusa. Kiedy m贸wi o swojej
relacji z Chrystusem, jego s艂owa nabieraj膮 erotycznego zabarwienia. Czuje
si臋, 偶e Pawe艂 nie anga偶owa艂 si臋 po艂owicznie, ale ca艂ym sob膮 walczy艂 o
ludzi, do kt贸rych czu艂 si臋 pos艂any jako misjonarz. Poniewa偶 kocha艂 ludzi,
poniewa偶 chcia艂 im przekaza膰 Dobr膮 Nowin臋, kt贸ra ich doprowadzi do
prawdziwego 偶ycia i prawdziwej wolno艣ci, ujmowa艂 si臋 za nimi ze wszystkich
si艂 i w swojej walce osi膮gn膮艂 wi臋cej ni偶 m臋偶czy藕ni, kt贸rzy dysponowali
lepszymi od niego warunkami zewn臋trznymi, ale na wszystko patrzyli z boku.

16. 艢wi臋ty Jan Chrzciciel:
M臉呕CZYZNA DZIKI

艢wi臋ty Jan Chrzciciel odpowiada archetypowi m臋偶czyzny dzikiego. Ju偶 samo
jego pojawienie si臋 co niekt贸rych napawa艂o l臋kiem. 艢wi臋ty Marek pisze, 偶e
"Jan nosi艂 odzienie z sier艣ci wielb艂膮dziej i pas sk贸rzany oko艂o bioder, a
偶ywi艂 si臋 szara艅cz膮 i miodem le艣nym" (Mk 1, 6). 呕y艂 poza wszelk膮
cywilizacj膮 i kultur膮, jak Beduini na pustyni. Sk贸rzany pas jest
nawi膮zaniem do proroka Eliasza, kt贸ry ubiera艂 si臋 podobnie. Jan 偶yje na
pustyni, nie tylko w艣r贸d dzikich zwierz膮t, ale tak偶e nosi ubranie z sier艣ci
wielb艂膮dziej. W niekt贸rych r臋kopisach jest nawet napisane, 偶e by艂o to
ubranie ze sk贸ry wielb艂膮dziej. A to by艂oby sprzeczne z 偶ydowskimi
przepisami religijnymi dotycz膮cymi czysto艣ci. Ale Jan wyst膮pi艂 z kr臋gu
tych, kt贸rzy trzymaj膮 si臋 zewn臋trznych przepis贸w, reprezentuj膮cych kultur臋
tego kraju. Sk贸ra wielb艂膮dzia wskazuje na to, 偶e Jan zintegrowa艂 w sobie
zwierz臋c膮 cz臋艣膰 natury, witalno艣膰, seksualno艣膰 i 偶膮dze. Jan jest dzikim
cz艂owiekiem, kt贸ry ma kontakt ze wszystkim, co dzikie w nim i doko艂a niego.
Dziko艣膰 s艂u偶y mu za 藕r贸d艂o si艂y, z kt贸rego czerpie, g艂osz膮c ludziom nowin臋
o Bogu i nawo艂uj膮c ich do nawr贸cenia.
To, co g艂osi, pasuje do sposobu, w jaki wyst臋puje. Jego przemowa jest
surowa, nie liczy si臋 z wra偶liwo艣ci膮 odbiorc贸w. Wobec szanowanych w
spo艂ecze艅stwie faryzeuszy jest napastliwy: "Plemi臋 偶mijowe, kto wam
pokaza艂, jak uciec przed nadchodz膮cym gniewem? Wydajcie wi臋c godny owoc
nawr贸cenia, a nie my艣lcie, 偶e mo偶ecie sobie m贸wi膰: "Abrahama mamy za ojca"
(Mt 3, 7nn). Jan nie musi zabiega膰 o niczyj膮 sympati臋. M贸wi to, co czuje. W
swoich wyst膮pieniach od nikogo nie czuje si臋 zale偶ny. Uwa偶a, 偶e pe艂ni
s艂u偶b臋 u Boga. Jest wolny wewn臋trznie. W swojej wolno艣ci dochodzi do tego,
偶e zaczyna atakowa膰 kr贸la Heroda i robi膰 mu wyrzuty, 偶e po艣lubi艂 Herodiad臋,
偶on臋 swojego brata Filipa. Z tego powodu Herod ka偶e go wtr膮ci膰 do
wi臋zienia. Jego 偶ona najbardziej chcia艂aby go zabi膰. Ale "Herod (...) czu艂
l臋k przed Janem, znaj膮c go jako m臋偶a prawego i 艣wi臋tego, i bra艂 go w
obron臋. Ilekro膰 go pos艂ysza艂, odczuwa艂 du偶y niepok贸j, a przecie偶 ch臋tnie go
s艂ucha艂" (Mk 6,20). Pot臋偶ny kr贸l ba艂 si臋 dzikiego cz艂owieka. Ale
jednocze艣nie czu艂, 偶e ten cz艂owiek go poci膮ga. Czu艂, 偶e jest w nim si艂a
wewn臋trzna i wolno艣膰, kt贸rej jemu samemu brakowa艂o. Wiedzia艂 tak偶e, 偶e Jan
jest cz艂owiekiem sprawiedliwym i 艣wi臋tym. 呕yje w zgodzie z samym sob膮, jest
prawdziwy i szczery, nie boi si臋 ludzi, nie ulega wp艂ywom. Jest 艣wi臋ty, co
znaczy, 偶e nie pozwoli sob膮 manipulowa膰 ani rozporz膮dza膰, istnieje poza
艣rodowiskiem innych ludzi. Nie mo偶na nad nim zapanowa膰, bo on ma w sobie
inn膮 si艂臋, 艣wi臋t膮 moc. Herod ch臋tnie rozmawia艂 z Janem, chocia偶 w trakcie
rozmowy "odczuwa艂 du偶y niepok贸j". Czu艂 w nim szczero艣膰 i autentyczno艣膰.
Przeczuwa艂, 偶e dobrze by mu to zrobi艂o, gdyby pos艂ucha艂 tego dzikiego
cz艂owieka. Jednocze艣nie ba艂 si臋 zmieni膰 swoje 偶ycie, zej艣膰 z tronu i
spotka膰 si臋 z prawd膮 o sobie samym. Ale dziki cz艂owiek nie da si臋
zastraszy膰. Zmusza ka偶dego do zajrzenia we w艂asne serce, zauwa偶enia w nim
tego, co dzikie i nieposkromione, a jednocze艣nie pozwala odnale藕膰 si艂臋 i
jasno艣膰.
W Ewangelii wed艂ug 艣w. Mateusza Jezus m贸wi o Janie, kt贸ry wys艂a艂 do Niego
pos艂a艅c贸w, 偶eby si臋 dowiedzie膰, czy On naprawd臋 jest Tym, na kt贸rego
czekali pobo偶ni 呕ydzi. "Co艣cie wyszli ogl膮da膰 na pustyni? Trzcin臋 ko艂ysz膮c膮
si臋 na wietrze? Ale co艣cie wyszli zobaczy膰? Cz艂owieka w mi臋kkie szaty
ubranego? Oto w domach kr贸lewskich s膮 ci, kt贸rzy mi臋kkie szaty nosz膮. Po
co艣cie wi臋c wyszli? Proroka zobaczy膰? Tak, powiadam wam, nawet wi臋cej ni偶
proroka. On jest tym, o kt贸rym napisano: Oto Ja posy艂am mego wys艂a艅ca przed
Tob膮, aby Ci przygotowa艂 drog臋. Zaprawd臋, powiadam wam: Mi臋dzy narodzonymi
z niewiast nie powsta艂 wi臋kszy od Jana Chrzciciela" (Mt 11, 7-11). Jezus
bardzo dobrze charakteryzuje tutaj Jana. On si臋 nie chwieje jak trzcina na
wietrze, lecz jest wierny i wytrwa艂y. Nie kieruje si臋 opini膮 ludzi. Nie
zachowuje si臋 jak chor膮giewka, kt贸ra 艂opocze, jak wiatr wieje. Nie
przywi膮zuje wagi do swojego ubioru. Tutaj Jezus ma na my艣li przeciwie艅stwo
Jana, kt贸rym jest Herod. On przywi膮zywa艂 wielk膮 wag臋 do tego, 偶eby ubiera膰
si臋 w pi臋kne szaty. Herod jest dok艂adnym przeciwie艅stwem dzikiego
cz艂owieka. 呕yje w nieprzeci臋tnym luksusie, jest zniewie艣cia艂y. Jednocze艣nie
potrafi by膰 bardzo okrutny - ka偶e podst臋pnie zg艂adzi膰 wszystkich swoich
przeciwnik贸w. Ten na poz贸r silny m臋偶czyzna jest w rzeczywisto艣ci zale偶ny od
kobiet. Wskazuje na to scena, w kt贸rej Herod obiecuje Salome po艂ow臋 swojego
kr贸lestwa. Pozwala na to, by Salome i jej matka sk艂oni艂y go do zabicia Jana
Chrzciciela i nie s艂ucha g艂osu w艂asnego serca. Jan jest postaci膮 wyrazist膮
i jednoznaczn膮, na zewn膮trz dzik膮 i pe艂n膮 mocy, a jednocze艣nie ma 艂agodne i
dobre serce. Nie rani ludzi, lecz ich podnosi. Nikogo si臋 nie boi. M贸wi to,
co my艣li.
Jan nie musi przywi膮zywa膰 wagi do swojego wygl膮du zewn臋trznego, poniewa偶
偶yje w zgodzie z samym sob膮. Nie potrzebuje maski. Jest taki, jaki jest.
Jezus opisuje zadanie Jana w nast臋puj膮cy spos贸b: on ma Mu przygotowa膰
drog臋. To jest historyczne zadanie w zwi膮zku z osob膮 Jezusa. Ale jest to
tak偶e zawsze aktualne zadanie psychologiczne. Dziki m臋偶czyzna toruje w nas
drog臋 do naszej prawdziwej istoty. Uwalnia nas od r贸l i masek, za pomoc膮
kt贸rych zniekszta艂camy swoje w艂asne "ja". Burzy fasady, kt贸re wznie艣li艣my
po to, 偶eby dobrze wypa艣膰 na zewn膮trz. Niszczy wszystko, co zewn臋trzne,
偶eby艣my mogli znale藕膰 drog臋 do naszego wn臋trza, do naszej niezafa艂szowanej
istoty, do naszego "ja", do "Chrystusa w nas".
Jan jest uciele艣nieniem dzikiego cz艂owieka, o kt贸rym Richard Rohr m贸wi w
swoich mowach o m臋偶czyznach i kt贸rego opisa艂 Robert Bly (w swojej
interpretacji bajki braci Grimm pt. 呕elazny Jan). 呕elazny Jan nie mieszka
na pustyni, lecz w bagnie. Wci膮ga tam ka偶dego, kto si臋 zbli偶y. Ale w tym
pozornie niszcz膮cym wszystko dzikim cz艂owieku tkwi wielka si艂a s艂u偶膮ca
偶yciu. 呕elazny Jan sprawia, 偶e kr贸lewski syn wymyka si臋 spod wp艂ywu swojej
matki i rozpoczyna w艂asne 偶ycie. Obydwaj id膮 do lasu. Kiedy ch艂opiec nie
potrafi wykona膰 zadania, kt贸re mu 呕elazny Jan powierzy艂, dziki cz艂owiek
wysy艂a go w 艣wiat. Ch艂opiec przychodzi na zamek i tam podejmuje s艂u偶b臋 -
najpierw jako pomocnik kucharza, a potem jako ogrodnik. Kiedy kr贸l wyrusza
na wojn臋, ch艂opiec prosi dzikiego cz艂owieka o pomoc. 呕elazny Jan daje mu
dzikiego konia i hufiec 偶elaznych je藕d藕c贸w, kt贸rzy zwyci臋偶aj膮 wrog贸w.
Dzi臋ki niemu ch艂opiec staje si臋 m臋偶czyzn膮. Najpierw zostaje wojownikiem, a
potem kochankiem. Jest to widoczne w zabawie, kt贸r膮 inicjuje c贸rka
kr贸lewska. Ten, kto z艂apie z艂ote jab艂ko, ten zostanie jej m臋偶em. Ch艂opiec
trzykrotnie 艂apie jab艂ko i po艣lubia c贸rk臋 kr贸lewsk膮. Jego rodzice
przybywaj膮 na uroczysto艣膰. W trakcie uczty weselnej do sali wchodzi 呕elazny
Jan, ale tym razem jako bogaty kr贸l. Ch艂opiec spe艂ni艂 swoje zadanie - sta艂
si臋 m臋偶czyzn膮 - dlatego 呕elazny Jan zosta艂 uwolniony od swojej dziko艣ci.
Robert Bly interpretuje bajk臋 o 呕elaznym Janie jako opis m臋skiej inicjacji.
Ta inicjacja przebiega na og贸艂 w pi臋ciu etapach: 1. Rozstanie z matk膮; 2.
Zwi膮zek z ojcem i rozstanie z nim; 3. Mentor, nauczyciel, kt贸ry pomo偶e
ch艂opcu w dotarciu do w艂asnej wielko艣ci i w艂asnych mo偶liwo艣ci; 4. Czas
nauki, w kt贸rym ch艂opiec czerpie ze 藕r贸d艂a energii archetypowego obrazu; 5.
艢lub z c贸rk膮 kr贸lewsk膮. Dziki cz艂owiek uwalnia ch艂opca spod wp艂ywu
rodzic贸w. Pokazuje mu drog臋 do odkrycia w艂asnych mo偶liwo艣ci. Jest dla niego
藕r贸d艂em si艂y, z kt贸rego ch艂opiec mo偶e czerpa膰. I wprowadza go w sztuk臋
prawdziwej mi艂o艣ci, doprowadza do zjednoczenia z kobiet膮, z anima. Tylko
wtedy, gdy dziki cz艂owiek nie tkwi w swojej agresji, lecz staje si臋 zdolny
do mi艂o艣ci, naprawd臋 stanie si臋 m臋偶czyzn膮. Dziki cz艂owiek to nie ostatni
etap stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Jest to wa偶ny etap przej艣ciowy - pe艂ni rol臋
mentora, kierownika, kt贸ry wprowadza ch艂opca w sztuk臋 stawania si臋
m臋偶czyzn膮. Jest archetypem, kt贸rego m臋偶czyzna nie mo偶e pomin膮膰, je艣li
naprawd臋 chce sta膰 si臋 prawdziwym m臋偶czyzn膮. Dziki cz艂owiek wprowadza
ch艂opca w sztuk臋 偶ycia i mi艂o艣ci. Na koniec bajki pojawia si臋 ju偶 nie jako
dzikus, lecz jako pi臋kny i bogaty kr贸l, kt贸ry bierze udzia艂 w weselu
m艂odego syna kr贸lewskiego.
Od Jana Chrzciciela m臋偶czyzna mo偶e si臋 nauczy膰 dopuszcza膰 w sobie do g艂osu
to, co krn膮brne, niedostosowane i niepo偶膮dane przez tych, kt贸rzy maj膮
w艂adz臋. Jan ma wyczucie tego, co istotne. Walczy o to, niezale偶nie od tego,
czy zostanie to uznane za s艂uszne, czy nie, stosowne, czy nie. Ufa swojemu
g艂osowi wewn臋trznemu bardziej ni偶 g艂osom, kt贸re staraj膮 si臋 z zewn膮trz
st艂umi膰 jego g艂os i pr贸buj膮 wcisn膮膰 go w kaftan
przyzwoito艣ci. Nie ucieka przed niebezpiecze艅stwami. Uciele艣nia istotny
aspekt m臋skiej duchowo艣ci, bo emanuje z niego si艂a. M臋ska energia
pochodz膮ca od Jana Chrzciciela mog艂aby pom贸c wielu m臋偶czyznom w
odnalezieniu w艂asnej to偶samo艣ci. Posta膰 Jana Chrzciciela przemawia do
m臋偶czyzn. Porusza w nich struny ich duszy, struny dziko艣ci i si艂y, ale
tak偶e t臋sknoty za wolno艣ci膮, za uwolnieniem si臋 od oczekiwa艅 otoczenia i
t臋sknoty za robieniem tego, do czego d膮偶y ich dusza. Ale Jan jest tylko
tym, kto idzie przed Kim艣 wa偶niejszym i obwieszcza wszystkim Jego
przyj艣cie. Wskazuje ponad siebie -w kierunku M臋偶czyzny zintegrowanego,
namaszczonego, kt贸ry spe艂nia nasze t臋sknoty za byciem m臋偶czyzn膮 w pe艂ni.

17. . 艢wi臋ty Jan: przyjaciel i m臋drzec

Synoptycy przedstawiaj膮 Jana jako brata Jakuba i syna Zebedeusza. Obydwaj
bracia byli nazywani synami gromu. Z pewno艣ci膮 potrafili zachowa膰 si臋
agresywnie i nie s膮 te偶 skromni - chc膮 zaj膮膰 pierwsze miejsca w kr贸lestwie
Jezusa: "Daj nam, 偶eby艣my w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi
po lewej Twojej stronie" (Mk 10, 37). Inni uczniowie oburzaj膮 si臋 na takie
zachowanie ich obydwu. Jezus zadaje im pytanie: "Czy mo偶ecie pi膰 kielich,
kt贸ry Ja mam pi膰, albo przyj膮膰 chrzest, kt贸rym ja mam by膰 ochrzczony?".
Odpowiedzieli Mu: "Mo偶emy" (Mk 10, 38). S膮 bardzo pewni siebie. Uwa偶aj膮, 偶e
mog膮 cierpie膰 tak samo jak Jezus i nie ul臋kn膮 si臋 艣mierci.
Ewangelia wed艂ug 艣w. Jana, kt贸rej autorstwo najstarsza tradycja Ko艣cio艂a
przypisuje Janowi, synowi Zebedeusza, opowiada o uczniu, kt贸rego Jezus
mi艂owa艂. Wprawdzie Jan nie m贸wi, jak si臋 nazywa艂 ten ucze艅, ale tradycja
uto偶samia go w艂a艣nie z nim. Nawet je艣li jest to w膮tpliwe, to zgodnie z
duchow膮 tradycj膮 mo偶emy przyj膮膰 posta膰 Jana jako umi艂owanego ucznia. 脫w
ukochany ucze艅 jest przynajmniej 艣wiadkiem, do kt贸rego odwo艂uje si臋
Ewangelia wed艂ug 艣w. Jana. Tak wi臋c z Ewangelii i z List贸w mo偶na
wywnioskowa膰, jak ten ucze艅 my艣la艂 i czu艂. Jan nie jest tylko uczniem,
kt贸rego Jezus mi艂owa艂. On stale pisze o mi艂o艣ci.
Egzegeci uwa偶aj膮, 偶e umi艂owany ucze艅 jest jednym z dwu aposto艂贸w powo艂anych
jako pierwsi. Jan Chrzciciel wskazywa艂 im na Jezusa. Jezus zapyta艂 obydwu:
"Czego szukacie?". Oni powiedzieli do Niego: "Rabbi! - to znaczy:
Nauczycielu -gdzie mieszkasz?". Odpowiedzia艂 im: "Chod藕cie, a zobaczycie".
Poszli wi臋c i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. By艂o
to oko艂o godziny dziesi膮tej" (J 1, 38n). Wszystkie s艂owa tej historii
powo艂ania s膮 bardzo tajemnicze. Obydwu uczniom nie chodzi tylko o
mieszkanie Jezusa, lecz o to, gdzie jest Jego prawdziwy dom. A to oznacza
Ojca. Pytania: sk膮d jeste艣? gdzie mieszkasz? gdzie jest Tw贸j dom? kim
jeste艣?, s膮 kluczowymi pytaniami w Ewangelii wed艂ug 艣w. Jana. Bez
odpowiedzi na te pytania nikt nie mo偶e dotrze膰 do swojej prawdziwej istoty.
Jezus zaprasza uczni贸w: "Chod藕cie, a zobaczycie". Chce ich nauczy膰
w艂a艣ciwego patrzenia. Powinni patrze膰 w g艂膮b rzeczy. Maj膮 zobaczy膰 to, co
prawdziwe, czyli istot臋 rzeczy. W tym celu musz膮 opu艣ci膰 wszystko, co ich
wi膮za艂o do tej pory. Musz膮 opu艣ci膰 siebie samych i przyj艣膰 do Niego. Kiedy
zobacz膮, gdzie mieszka i sk膮d przychodzi, poznaj膮 nie tylko istot臋 Jezusa,
ale tajemnic臋 cz艂owieka i tajemnic臋 Boga. Patrz膮c na Jezusa, zobacz膮 Jego
istot臋, poznaj膮, 偶e przychodzi od Boga i 偶e tam jest Jego dom. I w Jezusie
poznaj膮, kim s膮 i 偶e sami pochodz膮 z Boskiego 藕r贸d艂a. Aposto艂owie zostaj膮 u
Jezusa. Jest oko艂o godziny dziesi膮tej. Liczba dziesi臋膰 oznacza pe艂ni臋.
Pozostaj膮c u Jezusa, docieraj膮 do siebie samych, ich wewn臋trzna
r贸偶norodno艣膰 艂膮czy si臋 w jedn膮 ca艂o艣膰 i dochodz膮 do zgody ze swoj膮 w艂asn膮
istot膮. Umi艂owany ucze艅 jest przedstawiany w ca艂ej Ewangelii jako ten,
kt贸ry "widzi", kt贸ry patrzy g艂臋biej, kt贸ry poznaje tajemnic臋 Jezusa.
Umi艂owany ucze艅 spe艂nia wa偶n膮 rol臋 podczas m臋ki i zmartwychwstania Jezusa.
Podczas Ostatniej Wieczerzy "jeden z uczni贸w Jego - ten, kt贸rego Jezus
mi艂owa艂 - spoczywa艂 na Jego piersi" (J 13, 23). Jezus m贸wi艂 o tym, 偶e jeden
z nich Go zdradzi. Uczniowie poczuli si臋 bezradni. Dlatego Piotr da艂 znak
umi艂owanemu uczniowi, 偶eby zapyta艂 Jezusa: "Kto to jest? O kim m贸wi?". Ten
opar艂 si臋 zaraz na piersi Jezusa i rzek艂 do Niego: "Panie, kto to jest?" (J
13, 24n). Ta scena w 艣redniowieczu inspirowa艂a wielu artyst贸w do
przedstawiania tzw. "mi艂o艣ci Janowej". Jan by艂 przedstawiany jako
spoczywaj膮cy na piersi Jezusa albo sk艂adaj膮cy g艂ow臋 na kolanach Jezusa.
Jest to obraz przedstawiaj膮cy gor膮c膮 mi艂o艣膰 mi臋dzy obydwoma, obraz intymnej
przyja藕ni mi臋dzy m臋偶czyznami. Jeden wypoczywa przy drugim. Jezus cz臋sto
czule k艂ad艂 r臋k臋 na g艂owie Jana. M臋偶czyznom z trudem przychodzi okazywanie
uczu膰. Obraz mi艂o艣ci Janowej zach臋ci艂 wielu do tego, by okazywali swoje
uczucia przyja藕ni i nie wstydzili si臋 ich. W 艣redniowieczu mi艂o艣膰 Janowa
by艂a wa偶nym tematem w mistyce. W dzisiejszych czasach ten obraz mo偶e pom贸c
m臋偶czyznom w zaakceptowaniu swojej mi艂o艣ci do drugiego m臋偶czyzny z
wdzi臋czno艣ci膮 i odczuwania jej jako miejsca do艣wiadczenia mi艂o艣ci Boga.
Pod krzy偶em Jezusa Jan stoi obok Maryi, Matki Jezusa. "Kiedy wi臋c Jezus
ujrza艂 Matk臋 i stoj膮cego obok Niej ucznia, kt贸rego mi艂owa艂, rzek艂 do Matki:
"Niewiasto, oto syn Tw贸j". Nast臋pnie rzek艂 do ucznia: "Oto Matka twoja". I
od tej godziny ucze艅 wzi膮艂 j膮 do siebie" (J 19, 26n). Egzegeci r贸偶nie
interpretuj膮 t臋 scen臋. Wi臋kszo艣膰 z nich zgadza si臋 co do tego, 偶e jest to
scena symboliczna, dlatego 偶e Ewangelia wed艂ug 艣w. Jana opisuje na pocz膮tku
dzia艂alno艣ci Jezusa wesele w Kanie Galilejskiej. Sta膰 si臋 Cz艂owiekiem przez
Boga w Jezusie oznacza, 偶e B贸g 艣wi臋tuje wesele z lud藕mi i przez to zmienia
nasze 偶ycie. Nasza zwietrza艂a woda zostaje zmieniona w wino. Otrzymuje nowy
smak. Krzy偶 jest dla Jana dope艂nieniem wesela. Greckie s艂owo "telos",
kt贸rego Jan stale u偶ywa do opisania krzy偶a, nie oznacza tylko "dokonania,
celu, spe艂nienia", lecz tak偶e "wesele". Pod krzy偶em dope艂ni艂o si臋 wesele
mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem, poniewa偶 Jezus nape艂ni艂 Boskim 偶yciem i
mi艂o艣ci膮 wszystko to, co ludzkie, ze 艣mierci膮 w艂膮cznie i w ten spos贸b
podni贸s艂 do jedno艣ci z Bogiem. Pod krzy偶em cz艂owiek 艣wi臋tuje wesele tak偶e
ze wszystkim tym, od czego by艂 dot膮d oddzielony. M臋偶czyzna i kobieta,
animus i anima, pod krzy偶em staj膮 si臋 jedno艣ci膮. M臋偶czyzna staje si臋 sob膮 w
pe艂ni, sob膮 sko艅czonym, spe艂nionym. 艢wi臋tuje wesele ze swoj膮 anima. Jan
przyjmuje Maryj臋 do siebie, "do tego, co w艂asne". W Ewangelii wed艂ug 艣w.
Jana sceny, w kt贸rych bior膮 udzia艂 kobiety, s膮 zawsze scenami mi艂osnymi.
Maryja jest 藕r贸d艂em mi艂o艣ci. Jan w osobie Maryi ma przyj膮膰 mi艂o艣膰 pod sw贸j
dach, do najg艂臋bszej g艂臋bi swojego serca. M臋偶czyzna jest zdolny do
prawdziwej mi艂o艣ci dopiero wtedy, gdy spotka si臋 z anima, 藕r贸d艂em
uzdalniaj膮cym go do mi艂o艣ci.
Umi艂owany ucze艅 odgrywa znacz膮c膮 rol臋 tak偶e podczas Zmartwychwstania. W
poranek dnia trzeciego Piotr i Jan biegn膮 do grobu Jezusa. Maria Magdalena
powiedzia艂a uczniom, 偶e Pana zabrano w grobu. Umi艂owany ucze艅 jest szybszy
od Piotra. Ale przed grobem daje Piotrowi pierwsze艅stwo. Podczas gdy Piotr
tylko widzi to, co si臋 sta艂o, ale tego nie rozumie, o Janie napisano:
"Wtedy wszed艂 do wn臋trza tak偶e i 贸w drugi ucze艅, kt贸ry przyby艂 pierwszy do
grobu. Ujrza艂 i uwierzy艂" (J 20, 8). Wiara oznacza tutaj zobaczy膰 to, co
w艂a艣ciwe, zobaczy膰 istot臋, zrozumie膰 tajemnic臋. Spotkanie Marii Magdaleny
ze Zmartwychwsta艂ym tak偶e jest histori膮 mi艂osn膮. Jan 艣wiadomie opisa艂 j膮 na
podstawie Pie艣ni nad Pie艣niami. W tej historii mi艂osnej wa偶n膮 rol臋 odgrywa
umi艂owany ucze艅. On zobaczy艂 i uwierzy艂. Zrozumia艂, 偶e zmartwychwstanie
Pana oznacza zwyci臋stwo mi艂o艣ci nad 艣mierci膮.
Tak偶e w tzw. Pierwszym epilogu umi艂owany ucze艅 odgrywa znacz膮c膮 rol臋.
Znajduje si臋 w艣r贸d siedmiu uczni贸w, kt贸rzy udali si臋 na nocny po艂贸w razem z
Piotrem. Kiedy us艂uchali nakazu stoj膮cego na brzegu m臋偶czyzny i jeszcze raz
zarzucili sieci, a te nape艂ni艂y si臋 tak bardzo, 偶e nie mogli ich wyci膮gn膮膰,
to znowu umi艂owany ucze艅 by艂 tym, kt贸ry zobaczy艂 i uwierzy艂: "Powiedzia艂
wi臋c do Piotra 贸w ucze艅, kt贸rego Jezus mi艂owa艂: "To jest Pan!" (J 21, 7).
Jan zrozumia艂 sytuacj臋. Ten, kt贸ry jest pe艂en mi艂o艣ci, rozpoznaje Tego,
kt贸ry jest Mi艂o艣ci膮: Jezusa zmartwychwsta艂ego. W ostatniej scenie Ewangelii
tak偶e chodzi o Piotra i umi艂owanego ucznia. Piotr pyta Jezusa o drog臋 i los
umi艂owanego ucznia. Jezus mu odpowiada: "Je偶eli chc臋, aby pozosta艂, a偶
przyjd臋, co tobie do tego?" (J 21, 22). Zazwyczaj to miejsce t艂umaczy si臋 w
ten spos贸b: "偶e zostanie a偶 do Mojego przyj艣cia". Ale heos erchomai
w艂a艣ciwie powinno si臋 t艂umaczy膰 jako "dop贸ki, jak d艂ugo nie przyjd臋". Tym
zdaniem Jezus chce opisa膰 spos贸b, w jaki umi艂owany ucze艅 p贸jdzie za Nim. On
jest tym, kt贸ry po prostu pozostanie, dop贸ki Chrystus nie przyjdzie do
niego w mistyczny spos贸b. Tymi s艂owami Jezus chce wyrazi膰, 偶e Jego
umi艂owany ucze艅 b臋dzie Go na艣ladowa艂 w inny spos贸b ni偶 Piotr, kt贸ry ma
zmienia膰 艣wiat przez swoje dzia艂anie. Jan jest tym, kt贸ry jest w ka偶dej
chwili otwarty na Chrystusa przychodz膮cego do niego, 偶eby u niego
zamieszka膰. Ucze艅, kt贸rego Jezus mi艂owa艂 i kt贸ry sam jest pe艂en mi艂o艣ci,
nie musi zbyt wiele robi膰 na zewn膮trz. On przemienia 艣wiat jako mistyk,
jako ten, kt贸ry pozwala Bogu zamieszka膰 w swoim sercu i stwarza w sobie
przestrze艅 dla mi艂o艣ci. On, kt贸ry spoczywa艂 na piersi Jezusa, tak偶e po Jego
艣mierci ma wci膮偶 otwarte serce na Niego i 偶yje w ten spos贸b, by Jezus w
ka偶dej chwili m贸g艂 wej艣膰 i zamieszka膰 w jego sercu. 呕yje w jedno艣ci z tym,
kt贸rego kocha. To nadaje jego 偶yciu specyficzny smak - smak mi艂o艣ci i
czu艂o艣ci, powa偶ania i delikatno艣ci.
M臋偶czy藕ni mog膮 si臋 nauczy膰 od Jana, umi艂owanego ucznia, tajemnicy mi艂o艣ci.
Przyja藕艅 jest chyba jednym z najwi臋kszych skarb贸w, kt贸rych m臋偶czy藕ni mog膮
do艣wiadczy膰 na swojej drodze do stawania si臋 m臋偶czyzn膮. M臋偶czy藕ni
od dawien dawna s艂awili przyja藕艅. Ewangelia wed艂ug 艣w. Jana jest jednym z
pi臋kniejszych 艣wiadectw tajemnicy przyja藕ni. Jezus, 偶egnaj膮c si臋 z
uczniami, m贸wi im: "Nikt nie ma wi臋kszej mi艂o艣ci od tej, gdy kto艣 偶ycie
swoje oddaje za przyjaci贸艂 swoich. Wy jeste艣cie przyjaci贸艂mi moimi, je偶eli
czynicie to, co wam przykazuj臋. Ju偶 was nie nazywam s艂ugami, bo s艂uga nie
wie, co czyni pan jego, ale nazwa艂em was przyjaci贸艂mi, albowiem oznajmi艂em
wam wszystko, co us艂ysza艂em od Ojca mego" (J 15, 13-15). W tych s艂owach
Jezus odkrywa przed nami istot臋 przyja藕ni. Prawdziwy przyjaciel po艣wi臋ca
si臋 dla przyjaciela, a je艣li to konieczne, po艣wi臋ci dla niego swoje 偶ycie.
Nie u偶ywa przyjaciela dla swoich cel贸w, lecz po艣wi臋ca si臋 dla niego.
Podobnie rozumieli przyja藕艅 staro偶ytni Grecy. Widzieli oni istot臋 przyja藕ni
w gotowo艣ci do ca艂kowitego po艣wi臋cenia si臋 za drug膮 osob臋, z oddaniem 偶ycia
w艂膮cznie. Z przyja藕ni膮 wi膮偶e si臋 za偶y艂o艣膰, blisko艣膰, otwarto艣膰, gotowo艣膰 do
podzielenia si臋 z drug膮 osob膮 tym, co porusza moje serce. W przyja藕ni
Jezusa i Jana wida膰, 偶e Jezus otworzy艂 swoje ludzkie serce. Nie ograniczy艂
si臋 tylko do Boskiej strony swojej natury, lecz otworzy艂 swoje serce i
pozwoli艂 przyjacielowi w nie wejrze膰.
Mi艂o艣膰 do kobiety oczarowuje m臋偶czyzn臋 i nale偶y do jego istoty. Ale tak
samo do dojrza艂ego m臋偶czyzny przynale偶y przyja藕艅. Istniej膮 m臋偶czy藕ni,
kt贸rzy chc膮 by膰 podziwiani tylko przez kobiety, a nie s膮 zdolni do
przyja藕ni z m臋偶czyzn膮. Patrz膮c na nich, zauwa偶amy, 偶e brakuje im czego艣
istotnego. M臋ska przyja藕艅 ma swoj膮 odr臋bn膮 warto艣膰. Niekt贸rzy m臋偶czy藕ni
pozostaj膮 na etapie rywalizacji z innymi. Stale maj膮 si臋 na baczno艣ci,
musz膮 broni膰 si臋 i usprawiedliwia膰. Je艣li kto艣 zna uczucie przyja藕ni, to
mo偶e zrezygnowa膰 z umacniania swojej pozycji. Otwiera swoje serce, cho膰
przez to staje si臋 podatny na zranienia. M贸wi o swoich uczuciach. Jest z
drug膮 osob膮 na dobre i na z艂e. Sprawdza si臋 jako przyjaciel wierny
i niezawodny. S膮 to warto艣ci charakteryzuj膮ce dojrza艂ego m臋偶czyzn臋.
Zdolno艣膰 do przyja藕ni jest istotnym kryterium dojrza艂o艣ci m臋偶czyzny. Jan
spoczywaj膮cy na piersi Jezusa zaprasza m臋偶czyzn do tego, by dopu艣cili do
g艂osu uczucia przyja藕ni i udali si臋 na drog臋 przyja藕ni, kt贸ra doprowadzi
ich do odkrycia prawdziwego pi臋kna w byciu m臋偶czyzn膮.
Jeszcze jeden obraz ukochanego ucznia jest dla mnie wa偶ny - obraz m膮drego
starca. Ewangelia wed艂ug 艣w. Jana zosta艂a prawdopodobnie napisana ok. roku
100. Wtedy umi艂owany ucze艅 by艂 ju偶 starcem. Legendy m贸wi膮, 偶e Jan zwyk艂
m贸wi膰: "Dzieci, mi艂ujcie si臋 wzajemnie". Jan jest dla mnie obrazem m膮drego
starca. Kiedy m臋偶czyzna staje si臋 m臋drcem, wtedy emanuje z niego pewno艣膰 i
艂agodno艣膰. Siedzi na 艣rodku, dooko艂a niego siedz膮 wszyscy. Nie m贸wi zbyt
wiele, ale to, co m贸wi, 艣wiadczy o m膮dro艣ci i szerokiej perspektywie. Jest
poza wszelk膮 dogmatyk膮. Jest pogodzony ze sob膮 i z 偶yciem. Do艣wiadczy艂 na
sobie wszelkich wzlot贸w i upadk贸w. Teraz 艂agodnym spojrzeniem patrzy na
wszystko. 艢wiat艂o, kt贸rym promienieje, to 艣wiat艂o jesienne, 艣wiat艂o
艂agodne, kt贸re o艣wietla wszystko, co jest w pobli偶u. Tacy m臋drcy pokazuj膮
nam cel stawania si臋 m臋偶czyzn膮. Ale istnieje tak偶e wiele zniekszta艂conych
obraz贸w starszych m臋偶czyzn. Jednym z nich jest wiecznie niezadowolony i
zrz臋dz膮cy m臋偶czyzna. Albo podstarza艂y facet, kt贸ry chce pokaza膰 wszystkim,
偶e jest m艂ody. Inni starsi panowie opowiadaj膮 na staro艣膰 tylko o tym, jak
by艂o kiedy艣. By艂 to jedyny czas, w kt贸rym naprawd臋 偶yli. C. G. Jung m贸wi o
"wzruszaj膮cych starszych panach, kt贸rzy ci膮gle musz膮 od艣wie偶a膰 czasy
studenckie i s膮 w stanie roznieci膰 p艂omie艅 swojego 偶ycia, tylko patrz膮c
wstecz na homeryckie bohaterskie czasy".
Zdenerwowany starszy m臋偶czyzna na pewno odgrywa wa偶n膮 rol臋 w spo艂ecze艅stwie
i w Ko艣ciele. Ale dla mnie nie jest to ostateczny cel podr贸偶y w
poszukiwaniu drogi stawania si臋 prawdziwym m臋偶czyzn膮. Celem jest m臋drzec,
kt贸ry jest ponad konfliktami w Ko艣ciele i spo艂ecze艅stwie. Potrafi nazwa膰
problemy po imieniu. Ale kiedy m贸wi prawd臋, nie brzmi to zgry藕liwie ani
z艂o艣liwie. Kiedy si臋 go s艂ucha, czuje si臋 raczej, 偶e tak w艂a艣nie jest.
S艂ysz膮c, 偶e m贸wi prawd臋, widzi si臋 przede wszystkim jego m膮dro艣膰. 艁aci艅skie
okre艣lenie m膮dro艣ci to sapientia. M臋drcem jest ten, kto posmakowa艂 偶ycia,
kto zna smak 偶ycia. Nawet je艣li 偶ycie nazbyt cz臋sto mia艂o gorzki smak, to u
m臋drca zyska艂o nowy, 艂agodny koloryt. Niemieckie s艂owo "m膮dro艣膰" pochodzi
od s艂owa "wiedzie膰". A "wiedzie膰" pochodzi od vidi ("patrze膰"). M臋drcem
jest ten, kto patrzy na rzeczy, doszukuj膮c si臋 ich podstaw. W tym, co wida膰
na pierwszy rzut oka, dostrzega to, co si臋 kryje za fasad膮. We wszystkim
spostrzega Boga. I jest pogodzony ze sob膮 i ze 艣wiatem, poniewa偶 ma
艣wiadomo艣膰, 偶e ludzkie gry o w艂adz臋 nie s膮 wa偶ne. Przenika przez wszystko
to, co niesprawiedliwe i z艂e i kieruje swoje spojrzenie na istot臋 rzeczy.
Tam dostrzega dzia艂aj膮cego Boga, kt贸ry wszystko przemieni. Takich m臋drc贸w
potrzebuje nasz Ko艣ci贸艂 i spo艂ecze艅stwo bardziej ni偶 kiedykolwiek dot膮d.

18. Jezus: uzdrowiciel

Jezus jest m臋偶czyzn膮 艂膮cz膮cym w sobie wszystkie dot膮d opisane archetypy.
Jest prorokiem, kt贸ry oznajmia ludziom Bo偶膮 wol臋. Przed Pi艂atem jest
prawdziwym kr贸lem, kt贸ry nie pozwoli nikomu panowa膰 nad sob膮. W swojej m臋ce
jest cierpi膮cym sprawiedliwym i m臋czennikiem, kt贸ry odpowiada za to, co
g艂osi. Jest wojownikiem, kt贸ry ze z艂o艣ci膮 i uporem walczy z faryzeuszami
(por. Mk 3,1-6). Jezus jest przyjacielem dla swoich aposto艂贸w. Jest tym,
kt贸ry potrafi z mi艂o艣ci膮 odnosi膰 si臋 zar贸wno do kobiet, jak i do m臋偶czyzn.
Pokazuje, 偶e mo偶na inaczej traktowa膰 kobiety, ni偶 traktowali je rabini w
tamtych czasach. Traktuje je na r贸wni z aposto艂ami jako swoje uczennice,
obchodzi si臋 z nimi czule i nie obawia si臋 kontaktu z nimi. Jezus jest
tak偶e zdolny do ironii, kt贸r膮 czasem zaprawione s膮 Jego opisy sytuacji
cz艂owieka przedstawione w pe艂nych humoru przypowie艣ciach i por贸wnaniach.
Jest m臋偶czyzn膮 w pe艂ni zintegrowanym, pe艂nym, 艂膮cz膮cym w sobie anima i
animus, mi艂o艣膰 i stanowczo艣膰, Boga i cz艂owieka, 艣wiat艂o i ciemno艣膰, niebo i
ziemi臋. Hanna Wolf pisa艂a o Jezusie jako o zintegrowanym m臋偶czy藕nie. Franz
Alt w nawi膮zaniu do tej ksi膮偶ki pisa艂 o Jezusie jako o nowym m臋偶czy藕nie.
Ka偶dy m臋偶czyzna widzi w Jezusie inne aspekty bycia m臋偶czyzn膮. Dostrzega w
Jezusie-M臋偶czy藕nie to, co dla niego samego jest wa偶ne w byciu m臋偶czyzn膮.
C. G. Jung widzi w Jezusie urzeczywistnienie w艂a艣ciwego archetypu siebie,
w艂asnego "ja". Uwa偶a, 偶e poniewa偶 Jezus urzeczywistni艂 ten archetyp w
najczystszej formie, dlatego przez stulecia robi艂 tak silne wra偶enie na
ludziach. Jako archetyp siebie Jezus oddzia艂uje zar贸wno na kobiety, jak i
na m臋偶czyzn w ich drodze do stawania si臋 sob膮. Kiedy patrz臋 na Jezusa jako
na m臋偶czyzn臋, kt贸rego opisuj膮 cztery Ewangelie, to fascynuj膮 mnie w Nim
trzy aspekty:
1. Jezus jest obecny ca艂ym sob膮. Kiedy wyst臋puje, to po prostu jest. I
emanuje si艂膮. Nikt nie mo偶e przej艣膰 obok Niego oboj臋tnie. Kiedy m贸wi, nie
mo偶na zasn膮膰 s艂uchaj膮c Go. Jego s艂owa trafiaj膮 do serca. Potrz膮saj膮
s艂uchaj膮cymi, wyrywaj膮 ich ze snu.
2. Jezus jest wolny wewn臋trznie. Jest wolny od d膮偶enia do umieszczenia w
centrum swojego ego. Pieni膮dze, w艂adza i s艂awa nie s膮 dla Niego wa偶ne.
Czuje si臋 wolny, dzi臋ki czemu mo偶e powiedzie膰 to, co czuje. Nie musi si臋
liczy膰 z tym, jak b臋dzie oddzia艂ywa艂 na ludzi albo jakie konsekwencje
poci膮gn膮 za sob膮 Jego s艂owa i czyny.
3. Jezus jest w pe艂ni m臋偶czyzn膮, m臋偶czyzn膮 czystym, prawdziwym i
nienaruszonym. Emanuje czym艣 pierwotnym i jasnym. Jezus ma kontakt ze swoj膮
prawdziw膮 istot膮. Jest zakorzeniony w Bogu. To uwalnia Go od l臋ku przed
opuszczeniem i 艣mierci膮. Jezus spoczywa w sobie b膮d藕 w Bogu. Nie da si臋
zastraszy膰 ani onie艣mieli膰, ani zap臋dzi膰 w kozi r贸g. Jest nieprzekupny.
Te trzy aspekty s膮 dla mnie cechami prawdziwego m臋偶czyzny, bez l臋ku
m贸wi膮cego to, co my艣li, wyst臋puj膮cego z moc膮, obok kt贸rego nie mo偶na
przej艣膰, nie zara偶aj膮c si臋 jego dynamizmem albo bez konfrontacji z nim.
Nie b臋d臋 tu opisywa艂 Jezusa jako m臋偶czyzny we wszystkich przejawach Jego
m臋sko艣ci. Chc臋 jedynie dok艂adniej przyjrze膰 si臋 archetypowi, kt贸ry wydaje
mi si臋 najistotniejszy w Jezusie, a mianowicie archetypowi uzdrowiciela.
Uzdrawia膰 mo偶e jedynie ten, kto sam jest uzdrowiony i jest sob膮 w pe艂ni,
kto zintegrowa艂 w sobie wszystkie wzloty i upadki, wszystko co jasne i co
ciemne. Ewangelie podaj膮, 偶e Jezus uzdrawia艂 ludzi, przy czym ka偶da z
Ewangelii interpretuje uzdrawianie przez Jezusa na sw贸j w艂asny spos贸b.
U 艣w. Marka Jezus jest egzorcyst膮, kt贸ry z moc膮 wyp臋dza demony. Demonami s膮
wewn臋trzna presja i kompleksy, kt贸re trzymaj膮 cz艂owieka w szachu. S膮 to z艂e
duchy, kt贸re zanieczyszczaj膮 my艣lenie cz艂owieka, kt贸re wprowadzaj膮 chaos
wewn臋trzny. Nie jeste艣my w stanie jasno my艣le膰. Nasze my艣li s膮 zm膮cone
zgorzknieniem, rozczarowaniem, z艂o艣ci膮. Jezus jest lekarzem, kt贸ry ma moc
nas uwolni膰 spod w艂adzy obcych mocy, dzi臋ki mocy swojego s艂owa. Jako
uzdrowiciel integruje archetyp maga. Podczas uzdrowienia niewidomego Jezus
objawia si臋 jako mag, kt贸ry dzi臋ki 艣linie i w艂o偶eniu r膮k "odczarowuje"
艣lepot臋 (Mk 8, 22-26).
艢wi臋ty Marek opisuje Jezusa jako uzdrowiciela, kt贸ry z m臋sk膮 si艂膮 walczy z
demonami i je zwyci臋偶a. W walce z demonami napotyka na op贸r tych, kt贸rzy
dzier偶膮 w艂adz臋 w tym 艣wiecie. Ci zabijaj膮 Go. W ten spos贸b Jezus, walcz膮c o
偶ycie innych, stawia na szali w艂asne 偶ycie. Za zwyci臋stwo nad demonami musi
zap艂aci膰 w艂asnym 偶yciem. Ale w艂a艣nie w bezsilno艣ci 艣mierci dope艂nia si臋
Jego zwyci臋stwo nad demonami. G艂o艣ny krzyk Jezusa na krzy偶u jest okrzykiem
zwyci臋stwa. Jezus, umieraj膮c, og艂asza 艣wiatu zwyci臋stwo nad mocami
ciemno艣ci. U 艣w. Marka Jezus uzdrawia nie tylko 艂agodno艣ci膮 i
delikatno艣ci膮, lecz "pe艂ni膮 si艂y, pewno艣ci siebie i stanowczej m臋skiej
energii".
U 艣w. Mateusza w centrum znajduj膮 si臋 dwa inne aspekty uzdrawiania: wina i
wiara. Wed艂ug 艣w. Mateusza, choroba 艂膮czy si臋 z win膮. Ma to pewne
uzasadnienie, ale mo偶e si臋 sta膰 niebezpieczne, je艣li zwi膮zek ten jest
potraktowany w spos贸b absolutny. W Ewangelii wed艂ug 艣w. Mateusza Jezus
leczy w ten spos贸b, 偶e nawi膮zuje do g艂臋bszej przyczyny choroby i ni膮 si臋
zajmuje, m贸wi膮c choremu, kt贸ry nie potrafi siebie zaakceptowa膰, 偶e jest
kochany przez Boga w ca艂o艣ci - taki jaki jest. Jezus budzi w ludziach
w膮tpi膮cych w samych siebie zaufanie i wiar臋, kt贸ra daje im pewne oparcie i
si艂臋.
Tradycja ka偶e widzie膰 w 艣w. 艁ukaszu lekarza. 艁ukasz cz臋sto opisuje
dzia艂anie Jezusa, u偶ywaj膮c medycznych poj臋膰. Jezus jest dla niego
prawdziwym lekarzem, kt贸ry przewy偶sza wszystkich innych, kt贸rych 艁ukasz
spotka艂 w swoim dotychczasowym greckim 艣rodowisku. Jezusowi chodzi o to,
偶eby uczyni膰 cz艂owieka ca艂ym i zdrowym. St膮d u 艣w. 艁ukasza tak cz臋sto
pojawia si臋 s艂owo saos ("zdrowy, ca艂y"), co nie ma miejsca w 偶adnej z
pozosta艂ych Ewangelii. Choroba przyt艂acza, pochyla cz艂owieka. Jezus podnosi
chorych i obdarowuje ich nietykaln膮 godno艣ci膮, kt贸r膮 - jak im si臋 wydaje -
odebra艂a im choroba. Przygarbionej kobiecie, kt贸ra si臋 czu艂a przygnieciona
ci臋偶arem swojego 偶ycia, wyszed艂 naprzeciw w taki spos贸b, 偶e w 艣wiadomo艣ci
swojej Boskiej godno艣ci odesz艂a od Niego wyprostowana (por. 艁k 13, 10-17).
W blisko艣ci Jezusa ludzie odrzucaj膮 swoj膮 rezygnacj臋. Czuj膮 si臋 przez Niego
szanowani, czule dotkni臋ci i zaakceptowani, w pe艂ni przyj臋ci. I odnajduj膮
siebie w ca艂ej pe艂ni, na nowo s膮 sob膮 w pe艂ni. Kiedy Jezus leczy chorego
cz艂owieka, to jest to stwarzanie go na nowo. Jezus pokazuje w uzdrowieniu
to, jak B贸g wyobra偶a sobie cz艂owieka. Kiedy B贸g stworzy艂 艣wiat i cz艂owieka,
widzia艂, 偶e wszystko by艂o dobre. W艂a艣nie to Jezus chce powiedzie膰 choremu:
"Dobrze, 偶e jeste艣. Dobrze, 偶e jeste艣 taki, jaki jeste艣. Jeste艣 dobry".
Taka nowina wyprostowuje przygarbionego cz艂owieka i pokazuje mu jego
pierwotne pi臋kno.
艢wi臋ty Jan natomiast przyczyny choroby upatruje w odci臋ciu od Boskiego
藕r贸d艂a. Cz艂owiek jest zdrowy tylko wtedy, gdy jest przenikni臋ty Boskim
偶yciem. Jezus uzdrawia paralityka i niewidomego od urodzenia przy 藕r贸dle.
Ale Jezus nie musi wprowadza膰 chorych do 藕r贸d艂a. Przez swoje s艂owa
doprowadza ich do spotkania z wewn臋trznym 藕r贸d艂em, ze 藕r贸d艂em Boskiego
偶ycia, kt贸re w nich jest. Kto dotrze do tego 藕r贸d艂a, ten zostanie
uzdrowiony, wtedy odwa偶y si臋 wsta膰 i p贸j艣膰 swoj膮 drog膮. Odwa偶y si臋 otworzy膰
oczy. B臋dzie zdolny zobaczy膰 to, co w艂a艣ciwe, to, co 艂膮czy si臋 z Bogiem,
kt贸ry jest we wszystkim.
Zadaj臋 sobie pytanie, jak Jezus zosta艂 uzdrowicielem? Nie wystarcza mi
teologiczna odpowied藕, 偶e jako Syn Bo偶y by艂 zdolny do uzdrawiania. Jezus
nie by艂 uzdrowicielem od pocz膮tku. Dopiero rozwin膮艂 w sobie archetyp
uzdrowiciela. Wed艂ug mnie, Ewangelie opisuj膮 wa偶ne kroki na drodze do
zostania uzdrowicielem. Pierwszym z nich by艂 chrzest Jezusa. By艂 on
najwyra藕niej do艣wiadczeniem o艣wiecenia. 艢wi臋ty Marek opowiada nam, 偶e niebo
otworzy艂o si臋 nad Jezusem, kiedy wyszed艂 z w贸d Jordanu. Chrzest jest dla
艣w. Marka Boskim rytua艂em m臋skiej inicjacji. Jezus wychodzi z w贸d Jordanu
jako nowy m臋偶czyzna. W Jordanie pozostawi艂 to偶samo艣膰 syna cie艣li. Wszed艂 do
wody, do tego, co nie艣wiadome. Bez 藕r贸d艂a tego, co nieu艣wiadomione, nasze
偶ycie wysycha. Dla 艣w. 艁ukasza wa偶ny jest inny aspekt chrztu Jezusa. Jezus
podczas chrztu zostaje nape艂niony Duchem 艢wi臋tym. Jezus - jak pisze 艣w.
艁ukasz, przedstawiaj膮c histori臋 Jego narodzenia - od pocz臋cia jest Synem
Bo偶ym. Ale przez chrzest u艣wiadamia sobie, kim w艂a艣ciwie jest: umi艂owanym
Synem Boga, obdarzonym moc膮 Jego Ducha. Wszystko, co Jezus odt膮d czyni -
g艂oszenie Dobrej Nowiny i uzdrawianie - jest wyrazem tego, 偶e ca艂y jest
przenikni臋ty Duchem Bo偶ym. Duch Bo偶y jest si艂膮, kt贸ra jest dost臋pna
Jezusowi po to, by m贸g艂 uzdrawia膰 i uwalnia膰.
Wci膮偶 pojawiaj膮 si臋 ludzie, kt贸rzy maj膮 podobne do艣wiadczenia duchowe i
nadu偶ywaj膮 ich, by si臋 che艂pi膰 z ich powodu i wywy偶sza膰 si臋 nad innych.
Dlatego wa偶nym krokiem w stawaniu si臋 m臋偶czyzn膮 dla Jezusa by艂o to, 偶e Duch
wyprowadzi艂 Go na pustyni臋. U 艣w. Marka jest napisane dos艂ownie, 偶e Duch
wyrzuci艂 Go na pustyni臋. Dzia艂anie Ducha 艢wi臋tego, kt贸rego Jezus do艣wiadcza
na sobie, nie jest wi臋c 艂agodne, lecz pe艂ne si艂y i mocy. "Czterdzie艣ci dni
przeby艂 na pustyni, kuszony przez szatana. 呕y艂 tam w艣r贸d zwierz膮t,
anio艂owie za艣 us艂ugiwali Mu" (Mk 1, 13). Czterdzie艣ci dni oznacza
psychiczne wyzwania, z kt贸rymi Jezus konfrontuje si臋 na pustyni. Jezus
spotyka si臋 na pustyni ze swoj膮 w艂asn膮 prawd膮. Pustynia jest dla 艣w. Marka
obszarem panowania demon贸w. Jezus wchodzi w obszar ich panowania. Poddaje
si臋 ich dzia艂aniu. Poznaje je i zyskuje nad nimi w艂adz臋. 艢wi臋ty Marek
wyra偶a to, u偶ywaj膮c obrazu dzikich zwierz膮t i anio艂贸w. Jezus do艣wiadczy艂 w
sobie dzikiego zwierz臋cia. Nie ucieka przed nim, lecz pr贸buje pojedna膰 si臋
z tym, co w Nim dzikie i zwierz臋ce. Jednocze艣nie do艣wiadcza tego, 偶e s膮
przy Nim anio艂owie. Ka偶dy m臋偶czyzna ma w sobie tak偶e anio艂a. T臋 cz臋艣膰
siebie r贸wnie dobrze mo偶na w sobie st艂amsi膰. Je艣li za艣 widzi si臋 w sobie
tylko t臋 cz臋艣膰 siebie, to istnieje zagro偶enie, 偶e stracimy swoj膮 m臋sko艣膰 i
wejdziemy na odrealnion膮 drog臋 duchow膮, zboczymy w niew艂a艣ciwym kierunku,
oderwiemy si臋 od ziemi. To nie wp艂ywa dobrze na dusz臋. Pierwotni mnisi
wiedzieli o tym zagro偶eniu. Jeden z patriarch贸w radzi, by m艂odego
cz艂owieka, kt贸ry na swej duchowej drodze odlatuje do nieba, uchwyci膰 za
pi臋t臋 i postawi膰 go na ziemi. Jezus, przebywaj膮c na pustyni, 艂膮czy w sobie
obydwie strony samego siebie: zwierz臋c膮 i anielsk膮. 呕yje w pokoju z dzikimi
zwierz臋tami. A jednocze艣nie s艂u偶膮 Mu anio艂owie. Anio艂owie s膮 istotami
duchowymi, kt贸re patrz膮 na Boga. Pojednany ze zwierz臋c膮 stron膮 samego
siebie Jezus patrzy na Boga. Zwierz臋ta w snach oznaczaj膮 zawsze m膮dro艣膰
instynktu, to, co zwi膮zane z 偶膮dzami i z seksualno艣ci膮. Ca艂a ta dziedzina
jest zintegrowana w Jezusie. Nie przeszkadza to w patrzeniu na Boga, lecz
jest wr臋cz gleb膮, na kt贸rej wzrasta duchowo艣膰. Obraz dzikich zwierz膮t i
anio艂贸w m贸wi o czym艣 jeszcze: "W najniebezpieczniejszym miejscu na ziemi
Jezus by艂 bezpieczny. Teraz m贸g艂 i艣膰 ju偶 wsz臋dzie. Teraz nie mo偶na Go ani
kupi膰, ani zastraszy膰, ani podda膰 pr贸bie, ani oswoi膰".
Chcia艂bym przyjrze膰 si臋 jeszcze kilku innym obrazom z Ewangelii. Opisuj膮
one, dlaczego Jezus by艂 zdolny do uzdrawiania. Przeanalizuj臋 tutaj przede
wszystkim Ewangeli臋 wed艂ug 艣w. Marka. Kiedy Jezus po raz pierwszy naucza艂 w
synagodze w Kafarnaum, ludzie byli bardzo poruszeni Jego nauk膮: "Uczy艂 ich
bowiem jak ten, kt贸ry ma w艂adz臋, a nie jak uczeni w Pi艣mie" (Mk 1, 22).
Jezus w taki spos贸b m贸wi艂 o Bogu, 偶e ludzie czuli, 偶e On nie m贸wi tak po
prostu o Bogu. Raczej w Jego s艂owach jest obecny B贸g. W nich rozb艂yska B贸g.
By艂a to mowa pe艂na si艂y i autentyczne m贸wienie o Bogu. Ju偶 przez samo takie
m贸wienie Jezus mo偶e uzdrawia膰 ludzi. Kiedy Jezus dobrze i jasno m贸wi艂 o
Bogu, jeden z m臋偶czyzn b臋d膮cych w synagodze, krzykn膮艂. By艂 on op臋tany przez
ducha nieczystego, mo偶na powiedzie膰, 偶e mia艂 demoniczny obraz Boga. Kiedy
Jezus m贸wi艂 o Bogu, poruszy艂 si臋 ten demoniczny obraz Boga. By膰 mo偶e
nadu偶y艂 on Boga jako systemu zabezpieczaj膮cego. Albo u偶y艂 Go do tego, 偶eby
m贸c si臋 wywy偶szy膰 nad innych. B贸g pos艂u偶y艂 mu za wzmocnienie jego poczucia
warto艣ci. Jezus wyci膮gn膮艂 te demoniczne obrazy Boga na 艣wiat艂o dzienne.
Musia艂y si臋 poruszy膰, da膰 zna膰 o sobie. M臋偶czyzna niemal偶e p臋k艂. Poczu艂, 偶e
dopad艂 go jego los. Je艣li te demoniczne obrazy Boga nie s膮 ju偶 aktualne,
oznacza to, 偶e ca艂e jego 偶ycie leg艂o w gruzach. Jezus rozkaza艂 duchowi
nieczystemu: "Milcz i wyjd藕 z niego!" (Mk 1, 25). I duch opu艣ci艂 go w艣r贸d
g艂o艣nych okrzyk贸w. Reakcj膮 ludzi by艂 strach i zdziwienie: "Co to jest? Nowa
jaka艣 nauka z moc膮. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i s膮 Mu pos艂uszne"
(Mk 1,27). Dzi臋ki temu, 偶e Jezus odpowiednio m贸wi o Bogu, cz艂owiek zostaje
uzdrowiony.
Chore obrazy Boga powoduj膮 chorob臋 w cz艂owieku. Je艣li kto艣 przez poznanie
prawdy o sobie do艣wiadcza prawdziwego Boga i m贸wi o Nim w spos贸b
autentyczny i prawdziwy, to B贸g uzdrawia go - uzdrawia tego, kto jest
opanowany przez demoniczne obrazy Boga. Uzdrawianie oznacza tutaj przede
wszystkim uwalnianie cz艂owieka spod obcych mocy, od demon贸w i wzorc贸w
偶yciowych, od wyobra偶e艅 o Bogu i 艣wiecie, kt贸re powoduj膮 choroby.
Drugi obraz, kt贸ry jest dla mnie szczeg贸lnie wa偶ny, obok obrazu
Jezusa-Uzdrowiciela, jawi si臋 w historii o uzdrowieniu cz艂owieka w szabat
(Mk 3, 16). Jest to m臋偶czyzna z uschni臋t膮 r臋k膮. Najwyra藕niej jest
m臋偶czyzn膮, kt贸ry wypar艂 si臋 swojej m臋sko艣ci. Dostosowa艂 si臋, wycofa艂 r臋k臋,
偶eby w 偶aden spos贸b nie ucierpie膰. Jest niezdolny do prawdziwej
komunikacji. Nie spotyka si臋 z innymi. Siedzi z boku jako obserwator. Jest
to wykrzywiony obraz m臋偶czyzny. Jezus uzdrawia tego cz艂owieka, nakazuj膮c
mu: "Sta艅 tu na 艣rodku!" (Mk 3,3). Choroba tego m臋偶czyzny polega na tym, 偶e
trzyma si臋 na uboczu wszystkiego. Teraz musi porzuci膰 swoj膮 rol臋 widza i
stan膮膰 na 艣rodku. Tam zobacz膮 go wszyscy. Musi stan膮膰 tam taki, jaki jest,
i zgodzi膰 si臋 na to, 偶eby wszyscy na niego patrzyli. Jezus zwr贸ci艂 si臋 do
faryzeuszy, zanim zaj膮艂 si臋 tym m臋偶czyzn膮: "Co wolno w szabat: uczyni膰 co艣
dobrego czy co艣 z艂ego? 呕ycie ocali膰 czy zabi膰?" (Mk 3, 4). Jezus podejmuje
dyskusj臋 z faryzeuszami. Wie, 偶e Go dok艂adnie obserwuj膮, ciekawi, czy
b臋dzie uzdrawia艂 w szabat. Dla faryzeuszy jest to dozwolone tylko w
przypadku 艣miertelnego niebezpiecze艅stwa. Dla Jezusa te ma艂ostkowe przepisy
s膮 nie do przyj臋cia. Ten, dla kt贸rego normy s膮 wa偶niejsze od cz艂owieka,
czyni z艂o, niszczy 偶ycie. Tutaj wida膰 wolno艣膰 Jezusa. Chodzi Mu o
cz艂owieka, nie o przepisy. Kiedy faryzeusze tch贸rzliwie milcz膮, Jezus
spogl膮da "wko艂o po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardzia艂o艣ci
ich serca" (Mk 3, 5). Jezus staje sam naprzeciw
zatwardzia艂ych m臋偶czyzn, kt贸rzy ukrywaj膮 si臋 za swoj膮 w艂adz膮 i normami.
Jest w kontakcie ze swoimi uczuciami. Jego z艂o艣膰 jest pe艂na mocy. W swojej
z艂o艣ci nie wybucha, lecz dystansuje si臋 od innych. Nie daje im w艂adzy. W
dalszym ci膮gu mog膮 by膰 tak zatwardziali - to ich problem. Jezus jest
spokojny w sobie. Z艂o艣膰 jest dla Niego si艂膮, kt贸ra umo偶liwia Mu trwanie
przy sobie i uwolnienie si臋 spod w艂adzy innych. Jezus jest tu dla mnie
m臋偶czyzn膮 obecnym w ca艂o艣ci. Jest zaanga偶owany w tej chwili i ma pe艂ny
kontakt ze sob膮. Nie pozwala na to, by kto艣 z zewn膮trz wp艂yn膮艂 na Niego
przez oczekiwania, obawy i gro藕by, lecz kieruje si臋 wy艂膮cznie swoimi
odczuciami. Jest jedno艣ci膮 z samym sob膮. Z tej jedno艣ci ze sob膮 i z Bogiem
nie da si臋 nikomu wyrwa膰 - tak偶e tym o zatwardzia艂ych i nieprzyjaznych
sercach. Jezus nie tylko jest pe艂en z艂o艣ci, lecz tak偶e pe艂en smutku. W
j臋zyku greckim okre艣la si臋 to jako syllypoumenos - "by膰 pogr膮偶onym w smutku
razem z kim艣, wsp贸艂odczuwa膰". Jezus dystansuje si臋 w z艂o艣ci, ale
jednocze艣nie wczuwa si臋 w serca przeciwnik贸w. Wie, co si臋 w nich dzieje.
Czuje, jak twarde sta艂y si臋 ich serca, jak wielkie musi by膰 ich zw膮tpienie,
poniewa偶 dopu艣cili do tego, by obumar艂y w nich ludzkie odczucia. Ich serca
s膮 martwe. Poniewa偶 Jezus jest w pe艂nym kontakcie z samym sob膮, ma odwag臋
spojrze膰 w serca innych, nawet je艣li panuje w nich chaos, ciemno艣ci i z艂o.
Jezus dostrzega wrog膮 atmosfer臋. A mimo wszystko czyni to, co czuje w swoim
sercu. Nie pozwala innym, by wywierali na Niego wp艂yw. Dzia艂a na podstawie
tego, co czuje w sobie. Nakazuje m臋偶czy藕nie: "Wyci膮gnij r臋k臋!" (Mk 3, 5).
M臋偶czyzna powinien mie膰 odwag臋 wzi膮膰 swoje 偶ycie we w艂asne r臋ce, wyci膮gn膮膰
r臋k臋, by poda膰 j膮 innym, 偶eby rozwi膮zywa膰 problemy, na kt贸re napotyka. W
tej historii uzdrowienia spotykam si臋 z przejawem m臋sko艣ci Jezusa - pe艂nej
si艂y i mocy. Jezus jest m臋偶czyzn膮, kt贸ry trwa przy sobie, nawet je艣li ca艂e
otoczenie jest przeciwko Niemu. Robi to, co czuje w sobie, nie boj膮c si臋
wrogich reakcji innych. To mnie fascynuje. Jezus walczy o m臋偶czyzn臋, kt贸ry
wypar艂 si臋 swojej m臋sko艣ci. Walczy o jego 偶ycie. Jest tak obecny w tym, co
m贸wi i robi, 偶e inni nie mog膮 przej艣膰 obok Niego oboj臋tnie. Musz膮 si臋 wobec
Niego okre艣li膰. Jezus jest tak jasny i klarowny, 偶e przez to staje si臋
widoczny brak jasno艣ci u ludzi b臋d膮cych w Jego otoczeniu. W pobli偶u Jezusa
wszystko to, co ukryte w sercach ludzkich, wychodzi na 艣wiat艂o dzienne.
Jezus zmusza do spotkania z prawd膮, do tego, by stan膮膰 w prawdzie. Nikt nie
mo偶e przej艣膰 obok siebie i prawdy o sobie, kiedy stoi przed nim Jezus.
W historii o czasie, kt贸ry sp臋dzi艂 na pustyni, widzimy, 偶e Jezus pogodzi艂
si臋 ze swoimi ciemnymi stronami i 偶e zintegrowa艂 w sobie swoj膮 zwierz臋co艣膰.
Szczyt integracji jest widoczny na krzy偶u. Krzy偶 jest prasymbolem jedno艣ci
wszystkich sprzeczno艣ci. Na krzy偶u Jezus obejmuje wszystkie obszary
kosmosu: wysoko艣膰 i g艂臋bi臋, ziemi臋 i niebo, 艣wiat艂o i ciemno艣膰, 艣wiadome z
nie艣wiadomym, m臋偶czyzn臋 i kobiet臋. Wszyscy czterej Ewangeli艣ci pisz膮, 偶e
pod krzy偶em sta艂y kobiety. Jezus tym si臋 r贸偶ni艂 od 偶ydowskich rabin贸w, 偶e
przyjmowa艂 do swojego grona kobiety - zatem inaczej ni偶 oni odnosi艂 si臋 do
kobiet. Hanna Wolf opisa艂a Jezusa jako m臋偶czyzn臋, kt贸ry zintegrowa艂 w sobie
swoj膮 anima. Mo偶na by艂oby to wykaza膰 tak偶e na podstawie Jego odniesienia do
kobiet. Jezus rozmawia艂 z kobietami bez obaw. Zaufa艂 swoim odczuciom w
stosunku do nich i w tym przypadku nie liczy艂 si臋 z obawami swoich uczni贸w.
Uczniowie dziwi膮 si臋, 偶e Jezus rozmawia z Samarytank膮: "Jednak偶e 偶aden nie
powiedzia艂: "Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z ni膮 rozmawiasz?"" (Mk
4, 27). Innym razem Jezus dopu艣ci艂 do siebie kobiet臋, kt贸ra 艂zami obmy艂a
Jego stopy, wytar艂a je w艂osami i ca艂owa艂a (艁k 7, 38). Nie przypisywa艂
kobietom tylko jednej roli. Ceni艂 Mart臋 jako gospodyni臋, ale tak偶e Mari臋,
kt贸ra po prostu s艂ucha艂a Go, chc膮c zrozumie膰 Jego tajemnic臋 (艁k 10, 38-42).
艢wi臋ty 艁ukasz Jezusa opisuje na krzy偶u jako Cz艂owieka sprawiedliwego. W ten
spos贸b odnosi si臋 do fragmentu Pa艅stwa Platona (lata 428-348 przed
Chrystusem). Platon uwa偶a艂, 偶e cz艂owiek prawdziwie sprawiedliwy szybko
popadnie w konflikt z zak艂amanym 艣rodowiskiem, pisa艂: "W takim stanie ducha
sprawiedliwy jest pi臋tnowany, torturowany, zakuty w kajdany i o艣lepiony na
oboje oczu, a na koniec po wszystkich tych m臋kach jeszcze zostanie przybity
do krzy偶a". Ju偶 Klemens z Aleksandrii ok. 210 roku interpretowa艂 te s艂owa
Platona jako przepowiedni臋 艣mierci Jezusa na krzy偶u. Jeszcze przed nim sw.
艁ukasz prawdopodobnie tak samo rozumia艂 te s艂owa. Jezus by艂 Cz艂owiekiem
sprawiedliwym, dobrym i szczerym. By艂 uczciwy wobec wszystkich. Zintegrowa艂
w sobie wszystkie przeciwie艅stwa. 艢wi臋ty 艁ukasz u偶ywa przymiotnika
"sprawiedliwy" cz臋sto w znaczeniu "nienaganny, bez zarzutu". W Dziejach
Apostolskich okre艣la Jezusa jako sprawiedliwego: "Zaparli艣cie si臋 艢wi臋tego
i Sprawiedliwego" (Dz 3,14). Jezus jest m臋偶czyzn膮 sprawiedliwym, w艂a艣ciwym,
bez skazy, kt贸ry 偶yje w zgodzie ze wszystkimi wymiarami cz艂owieka w sobie.
Jest m臋偶czyzn膮 zintegrowanym, 艂膮cz膮cym w sobie wszystko, co wi膮偶e si臋 z
byciem cz艂owiekiem.
Jezus jest dla 艣w. 艁ukasza m臋偶czyzn膮, kt贸ry jest w pe艂ni sob膮, kt贸ry 偶yje
tym, co pochodzi z Jego wn臋trza i kt贸ry chce doprowadzi膰 do spotkania z
naszym w艂asnym prawdziwym "ja". Jezus jako archetyp samego siebie
uwidacznia si臋 w scenie maj膮cej miejsce ju偶 po zmartwychwstaniu; wchodzi w
kr膮g uczni贸w, pokazuje swoje d艂onie i stopy i m贸wi: "To ja jestem" (艁k 24,
39). Po grecku brzmi to: ego eimi autos. Au-tos w filozofii stoik贸w jest
okre艣leniem prawdziwego "ja", wewn臋trznej 艣wi臋to艣ci cz艂owieka, do kt贸rej
nikt poza Bogiem nie ma przyst臋pu. Jest to wewn臋trzna przestrze艅 wolno艣ci i
autentyczno艣ci, prawdziwe "ja", w艂a艣ciwa istota osoby. Chrystus
zmartwychwsta艂y chce nas doprowadzi膰 do naszego w艂asnego "ja". Zaprasza
uczni贸w: "Dotknijcie Mnie i przekonajcie si臋: duch nie ma cia艂a ani ko艣ci,
jak widzicie, 偶e ja mam" (艁k 24, 39). W spotkaniu z Jezusem
zmartwychwsta艂ym uczniowie maj膮 zrozumie膰, 偶e s膮 osobami, tak jak Jezus s膮
z cia艂a i ko艣ci. To w najg艂臋bszym wn臋trzu cz艂owieka znajduje si臋 autos -
艣wi臋to艣膰, prawdziwe "ja", w kt贸rym B贸g w nas mieszka. Celem stawania si臋
m臋偶czyzn膮 jest spotkanie ze swoim "ja," z przestrzeni膮, obszarem ciszy, w
kt贸rym B贸g w nas mieszka jak w 艣wi膮tyni, z miejscem milczenia, w kt贸rym w
pe艂ni jeste艣my sob膮, wolni od oczekiwa艅 innych ludzi, wolni od potrzeby
sukcesu.
Jezus potrafi uzdrawia膰 ludzi, poniewa偶 jest w pe艂ni sob膮, jest
autentyczny, poniewa偶 mieszka w swojej wewn臋trznej 艣wi臋to艣ci, w swoim
autos. Jezus zaprasza m臋偶czyzn i kobiety do tego, by d膮偶yli do w艂asnego
"ja". W贸wczas b臋d膮 emanowali czym艣 uzdrawiaj膮cym, stwarzaj膮cym ca艂o艣膰. Ten,
kto jest wewn臋trznie podzielony, powoduje wok贸艂 siebie napi臋cia. Ten, kto
jest zm膮cony przez dzia艂anie demon贸w, wytwarza wok贸艂 siebie mg艂臋 i
niejasno艣膰. Przenosi na innych to, co w nim ciemne i chore. Jezus nie ulega
偶adnym projekcjom. Widzi siebie takiego, jaki jest. I dlatego potrafi
zobaczy膰 ludzi takich, jacy s膮 naprawd臋. Poniewa偶 spoczywa w swoim w艂asnym
"ja", potrafi w innych odkry膰 ich prawdziw膮 istot臋. Uzdrowienie oznacza
skontaktowanie ich z t膮 Bosk膮 cz臋艣ci膮 ich samych. Ale jednocze艣nie
uzdrowienie oznacza dla Jezusa zgod臋 na swoj膮 cielesno艣膰. Droga do
wewn臋trznej 艣wi膮tyni prowadzi przez cia艂o. Tylko ten m臋偶czyzna, kt贸ry
zgodzi si臋 na w艂asn膮 cielesno艣膰 i przyjmie swoje cia艂o, spotka si臋 ze swoj膮
prawdziw膮 istot膮, z wewn臋trzn膮 przestrzeni膮 w sobie, w kt贸rej mieszka w nim
niezniekszta艂cony i nienaruszony obraz Boga.
Nie mo偶emy powiedzie膰 o sobie, 偶e jeste艣my uzdrowicielami. Istniej膮 ludzie,
kt贸rzy maj膮 dar uzdrawiania. Jest to zawsze dar od Boga, na kt贸ry nie mamy
wp艂ywu. To, czego mo偶emy si臋 uczy膰 od Jezusa, to docieranie do swojej
prawdziwej istoty. Wtedy b臋dziemy emanowa膰 uzdrowieniem. Niebezpieczne dla
nas by艂oby identyfikowanie si臋 z archetypem uzdrowiciela. Ci膮gle
do艣wiadczam tego niebezpiecze艅stwa na sobie. Je艣li kto艣, komu towarzysz臋 na
drodze duchowej, opowiada mi, 偶e ma za sob膮 kilka terapii, kt贸re nic mu nie
pomog艂y, wtedy odzywa si臋 we mnie archetyp uzdrowiciela: "Ja m贸g艂bym go
uzdrowi膰. Droga duchowa, kt贸r膮 mu wska偶臋, pomo偶e mu". Ale kiedy pozwalam
si臋 z艂apa膰 archetypowi uzdrowiciela, staj臋 si臋 艣lepy na potrzeby innych.
Chcia艂bym si臋 wykaza膰 jako uzdrowiciel. Chcia艂bym udowodni膰 terapeutom, 偶e
droga duchowa daje wi臋cej si艂y i lepiej potrafi uzdrawia膰 ni偶
psychologiczne metody. Ale wszystko to przys艂ania mojego ducha. Nie
potrafi臋 ju偶 widzie膰 innych takimi, jacy s膮. I sam sprawiam, 偶e znajduj臋
si臋 pod presj膮. Nie zauwa偶am, jak archetyp uzdrowiciela sprowadza mnie z
w艂a艣ciwej drogi, 偶e przez niego trac臋 moj膮 miar臋 i spodziewam si臋 po sobie
wi臋cej ni偶 mog臋 z siebie da膰 i jak zaczyna przewa偶a膰 moja potrzeba uznania
u cz艂owieka potrzebuj膮cego pomocy. Jezus-Uzdrowiciel chroni mnie przed
identyfikowaniem si臋 z archetypem uzdrowiciela, chce doprowadzi膰 mnie do
spotkania z uzdrawiaj膮c膮 si艂膮, kt贸ra tkwi we mnie. Ale przede wszystkim
chce mnie doprowadzi膰 do odkrycia mojej prawdziwej istoty. Wtedy b臋d臋
emanowa艂 uzdrawiaj膮c膮 si艂膮.
Jest wiele kobiet, kt贸re potrafi膮 si臋 wczu膰 w samopoczucie osoby chorej i
uzdrowi膰 j膮, dzi臋ki czu艂ej opiece. Czasami kobiety opowiadaj膮 mi, 偶e maj膮
uzdrawiaj膮ce r臋ce. Nigdy nie s艂ysza艂em tego od m臋偶czyzn. Je艣li m臋偶czyzna
jest uzdrowicielem, to jego dzia艂anie uzdrawiaj膮ce ma zupe艂nie inn膮 jako艣膰.
M臋偶czy藕ni lecz膮 swoj膮 m臋sk膮 si艂膮. Jest wielu dobrych lekarzy i terapeut贸w,
duszpasterzy i kierownik贸w duchowych, kt贸rzy pomagaj膮 ludziom spotka膰 si臋 z
ich si艂膮. Od Jezusa nauczyli si臋 konfrontuj膮cej metody terapii. Konfrontuj膮
chorego z jego w艂asnymi zasobami i 藕r贸d艂ami. Wydobywaj膮 z niego jego w艂asn膮
si艂臋. M臋偶czy藕ni mog膮 si臋 uczy膰 od Jezusa odkrywania w艂asnej uzdrawiaj膮cej
mocy. Warunkiem jest jednak to, 偶e wraz z Jezusem wyrusz膮 w drog臋 stawania
si臋 m臋偶czyzn膮, na kt贸rej wszystko, co si臋 w nich pojawi, zintegruj膮 w sobie
-to, co dzikie i 艂agodne, co twarde i delikatne, co m臋skie i 偶e艅skie, co
jasne i co ciemne. W spotkaniu z Jezusem odpadnie od nich to, co
nieautentyczne i sztuczne. Wtedy spotkaj膮 si臋 ze swoj膮 w艂asn膮 istot膮. I
tylko dzi臋ki temu najbardziej wewn臋trznemu "ja", tylko z tej g艂臋bi samych
siebie b臋d膮 zdolni do uzdrawiania.

Podsumowanie: drogi stawania si臋 m臋偶czyzn膮

Biblijni m臋偶czy藕ni, kt贸rych opisa艂em, zach臋caj膮 nas do konfrontacji z
prawd膮 o sobie samym. Nie mo偶emy patrze膰 na ich histori臋 jedynie jako
widzowie. Biblijni m臋偶czy藕ni s膮 wyrazi艣ci, pe艂ni mocy i si艂y. Nie mo偶na
przej艣膰 obok nich, nie zauwa偶aj膮c ich. Przemawiaj膮 do nas. S膮 dla nas
wyzwaniem. Rozbudzaj膮 w nas m臋sk膮 si艂臋, ale nie s膮 idea艂ami, kt贸re
pragn臋liby艣my na艣ladowa膰, maj膮c wyrzuty sumienia, 偶e nie jeste艣my w stanie
im dor贸wna膰. Im tez zdarzy艂o si臋 zej艣膰 na manowce czy chodzi膰 okr臋偶nymi
drogami. Doznali niepowodze艅. Wielokrotnie upadli. Chc膮 nam powiedzie膰:
"Nie chodzi o to, aby艣 wszystko robi艂 idealnie, lecz o to, aby艣 odwa偶y艂 si臋
偶y膰. Nie chodzi o to, aby艣 nie pope艂nia艂 b艂臋d贸w. Nie ukrywaj swoich b艂臋d贸w,
lecz ucz si臋 na nich. Upadek to nie tragedia. A je艣li upad艂e艣 - wsta艅.
Je艣li walczysz, ci膮gle b臋dziesz odnosi艂 rany. Nie pr贸buj ich unika膰. One
przynale偶膮 do twojej drogi. To w艂a艣nie one uzdalniaj膮 ci臋 do mi艂o艣ci. Bo
nie ma mi艂o艣ci bez zranie艅. Spotkaj si臋 ze swoj膮 m臋sk膮 si艂膮, ze swoj膮
agresj膮, z seksualno艣ci膮, ze zdyscyplinowaniem, a tak偶e ze swoimi
nami臋tno艣ciami. One uchroni膮 ci臋 przed nud膮. Walcz ze wszystkim, co nie
pozwala ci 偶y膰. Walcz o ludzi i o ich 偶ycie. Zaanga偶uj wszystko, czym
dysponujesz, co masz. Wtedy twoja m臋sko艣膰 b臋dzie dla ciebie 藕r贸d艂em
rado艣ci. Wtedy jako m臋偶czyzna b臋dziesz zdolny do mi艂o艣ci, kt贸ra budzi do
偶ycia, do mi艂o艣ci pe艂nej nami臋tno艣ci, kt贸ra oczaruje ciebie i cz艂owieka
kochanego przez ciebie. Zobaczysz, 偶e op艂aca si臋 wyruszy膰 na poszukiwanie
drogi do stawania si臋 m臋偶czyzn膮 i na tej drodze urzeczywistnia膰 t臋 cz臋艣膰
obrazu Boga, kt贸ra mo偶e rozb艂ysn膮膰 w tym 艣wiecie tylko przez ciebie".
Mam nadziej臋, 偶e uda艂o mi si臋 zach臋ci膰 m臋偶czyzn do poszukiwania najbardziej
w艂a艣ciwej z dr贸g - drogi do stawania si臋 samym sob膮, ale tak偶e drogi
duchowej, kt贸ra nie wyklucza si艂y i nami臋tno艣ci, lecz pozwala m臋偶czyznom
偶y膰 dynamik膮 ich m臋skiej energii. M臋ska duchowo艣膰, pokazana na przyk艂adzie
18 postaci biblijnych m臋偶czyzn, nie znosi skostnia艂ego systemu ani
ideologii. M臋偶czy藕ni s膮 sceptyczni wobec zbyt wielkich idea艂贸w i wznios艂ego
j臋zyka. W biblijnych m臋偶czyznach odkrywamy m臋skie drogi, na kt贸rych mo偶emy
spotka膰 si臋 z Bogiem i zaanga偶owa膰 si臋 w sprawy ludzi. Spotykamy w nich
pe艂nych si艂y m臋偶czyzn, kt贸rzy przeszli przez wszelkie g贸ry i doliny, kt贸rzy
zgodzili si臋 na prawd臋 o sobie, kt贸rzy zintegrowali swoj膮 seksualno艣膰 i
witalno艣膰 i kt贸rzy cz臋sto byli miotani sprzecznymi wewn臋trznymi d膮偶eniami.
M臋ska duchowo艣膰 opiera si臋 wszelkiej systematyce i idealizowaniu. Jest
konkretna, skierowana na dzia艂anie i zaanga偶owanie, pe艂na si艂y i
nami臋tno艣ci.
Przyporz膮dkowa艂em biblijnych m臋偶czyzn 18 r贸偶nym archetypom. Ale w ka偶dym
przypadku s膮 to m臋偶czy藕ni maj膮cy swoj膮 odr臋bn膮 histori臋 偶ycia. 呕aden z
biblijnych m臋偶czyzn nie jest supermanem. S膮 to m臋偶czy藕ni z krwi i ko艣ci, ze
swoj膮 histori膮 sukcesu i pora偶ki. Na drodze rozwoju do艣wiadczyli za艂ama艅.
S膮 to m臋偶czy藕ni emanuj膮cy si艂膮, ale cz臋sto tak偶e s艂abi. Upadaj膮.
Przegrywaj膮 w walce. Jednak po kl臋sce zn贸w si臋 podnosz膮. S膮 zdolni do
mi艂o艣ci, ale tak偶e na drodze mi艂o艣ci do艣wiadczaj膮 wzlot贸w i upadk贸w,
spe艂nienia i zawodu. Mam nadziej臋, 偶e tych 18 postaci pomo偶e czytelnikowi w
kszta艂towaniu w艂asnej m臋sko艣ci i przyj臋ciu, zaakceptowaniu siebie jako
m臋偶czyzny ze swoimi s艂abo艣ciami i mocnymi stronami. M臋偶czy藕ni biblijni
zapraszaj膮 nas do tego, aby艣my zaakceptowali nasze kruche 偶ycie i
spr贸bowali je formowa膰, tak jak je zaplanowa艂 B贸g dla ka偶dego z nas. Nie
musimy pasowa膰 do jakiegokolwiek schematu. Chodzi raczej o to, by艣my
zaufali i poszli drog膮, na kt贸r膮 B贸g posy艂a ka偶dego z nas.
呕aden m臋偶czyzna nie b臋dzie taki sam, jak kt贸ra艣 z 18 przedstawionych
postaci. Ale ka偶dy odkryje pewne podobie艅stwa z kt贸r膮艣 z nich lub nawet z
kilkoma. Te postacie stanowi膮 zaproszenie do tego, by szuka膰 swych mocnych
stron, jak i pozna膰 zagro偶enia, odkry膰 szans臋 tkwi膮c膮 w naszej strukturze
osobowo艣ci, ale tak偶e pu艂apki, jakie na nas czekaj膮. Ka偶dy mo偶e tak偶e
stwierdzi膰, na jakim etapie drogi znajduje si臋 i jakie kroki ma podj膮膰.
M臋偶czyzna ma za zadanie i艣膰 swoj膮 w艂asn膮 drog膮 - drog膮, na kt贸r膮 B贸g wysy艂a
tylko jego. Por贸wnuj膮c si臋 z 18 postaciami biblijnymi, m臋偶czyzna mo偶e
odkry膰 obszary, kt贸re dot膮d pozostawa艂y dla niego niedost臋pne.
M臋偶czy藕ni, kt贸rych opisa艂em, zawsze rozwijali w sobie dwa bieguny
osobowo艣ci, dzia艂ania: walk臋 i mi艂o艣膰. Nie ma procesu stawania si臋
m臋偶czyzn膮 bez tych dw贸ch biegun贸w. M臋偶czyzna, kt贸ry tylko walczy, 艂atwo
staje si臋 pieniaczem, potrzebuj膮cym wrog贸w po to, by w og贸le czu膰 samego
siebie. M臋偶czyzna, kt贸ry nie walczy, tylko oddaje si臋 mi艂o艣ci, nigdy nie
b臋dzie potrafi艂 prawdziwie kocha膰. Mi艂o艣膰 potrzebuje si艂y, 偶eby rozwin膮膰
ca艂y potencja艂 oczarowania i uszcz臋艣liwienia.
Ka偶dy m臋偶czyzna b臋dzie musia艂 znale藕膰 w艂asn膮 r贸wnowag臋 mi臋dzy walk膮 a
mi艂o艣ci膮. Nie istnieje jednolity wzorzec m臋偶czyzny ani wzorzec stawania si臋
m臋偶czyzn膮. R贸wnowag臋 mi臋dzy walk膮 a mi艂o艣ci膮 trzeba ci膮gle ustala膰 na nowo.
Ona zmienia si臋 wraz z wiekiem. Tak wi臋c 偶ycz臋 Ci, Czytelniku, 偶eby艣
znalaz艂 sw贸j spos贸b pogodzenia walki z mi艂o艣ci膮. Poczuj podczas czytania
tej ksi膮偶ki swoj膮 m臋sk膮 si艂臋 i ciesz si臋 ni膮.
Poczuj ch臋膰 rozwijania tej si艂y i zaakceptuj swoj膮 m臋sko艣膰. Nie kszta艂tuj
swojej m臋sko艣ci kosztem kobiet, ale spr贸buj zaciekawi膰 je sob膮, poka偶 im,
jak wygl膮da autentyczne bycie m臋偶czyzn膮. Niech w drodze do stawania si臋
m臋偶czyzn膮 wci膮偶 fascynowa艂a ci臋 tajemnica kobiety, kt贸ra wydobywa z Ciebie
ci膮gle co艣 nowego. Droga, kt贸ra Ci臋 czeka, jest fascynuj膮ca. Jest to droga
prowadz膮ca przez g贸ry i doliny, przez ciemno艣ci i przez do艣wiadczenia
艣wiat艂a. 呕ycz臋 Ci, 偶eby艣 jako m臋偶czyzna poczu艂 ochot臋 do podj臋cia walki o
偶ycie i o pokochanie 偶ycia. Zapro艣 innych, by walczyli i kochali razem z
Tob膮.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Anselm Gr眉n OSB Przebacz samemu sobie Pojednanie przebaczenie
Gr膫慕n Anselm OSB Rozdarcie wewn脛鈩rzne
Anselm Gr眉n OSB Ustala膰 granice szanowa膰 granice
Anselm Gr眉n OSB Pora偶ka Nowa szansa
Anselm Gr眉n OSB Odpowiada na pytania
Anselm Gr眉n OSB 殴r贸d艂a si艂y wewn臋trznej
Anselm Gr眉n OSB Rozdarcie wewn臋trzne
Anselm Gr眉n OSB Jezus droga do Wolnosci
Jak Walczy膰 Z Cellulitem
Urodzi艂em si臋 aby kocha膰 Ci臋 Schout
Nie warto kocha膰
Kobiety nie musisz ich rozumiec musisz je kochac Poradnik dla kazdego mezczyzny kobiet

wi臋cej podobnych podstron