Homilia
H2 {
FONT-SIZE: 12pt; MARGIN: 0cm 0cm 0pt; FONT-FAMILY: "Times New Roman"; TEXT-ALIGN: justify
}
Homilia na
niedzielę XXIII ( rok B)
Najwyższa pora
otworzyć się na Chrystusa
Pierwsze dni września.
Większość Polaków zgłasza leciwych, starszych w tych dniach wraca do
wspomnień z czasu ostatniej wojny. Opowieści o dzielnych powstańcach powstańczej
Warszawy dla wielu młodych wydają się dla wielu tylko smutną historią. Rocznicę
wybuchu wojny zagłusza już szkolny dzwonek, nowy plan lekcji, albo drogie
książki do szkoły. A przecież i do szkoły idziemy po prawdę, po wiedzę o
naszej dalszej drodze ku celom, idziemy przede wszystkim zdobywać cnoty,
sprawności dla ciała i dla ducha.
Za mało otworzyć teczkę i wyjąć książki, zeszyty ... trzeba jeszcze otworzyć się
umysłem i sercem. Takie otwarcie wymaga odwagi.
Ponieważ przezywamy wspomnienia wojny
staje mi w pamięci szkolna lekcja
z lat osiemdziesiątych. Mijała 30 rocznica wyzwolenia obozy zagłady w
Oświęcimiu. To już było po śmierci dwóch 47-miolatków Ojca Maksymiliana Kolbego
męczennika z 14 sierpnia 1941 i nawróconego już niemal przy stryczku
Rudolfa Hessa
osobistego sekretarza i drugiego po Goringu następcy Hitlera w
Oświęcimiu. Dwa oblicza ludzkie i dwie sale odwagi. Jeden umocniony wiarą
oddaje życie za współbrata
drugi w imię okupanta
siejący odważnie
terror.
Obok wielu obozowych udręk , dokuczającego głodu
trzeba było dotykać szczytów
swojej wiary. Wspomina Staszek z Warszawy mający zaledwie 16 lat. W obozie
zarządzono tzw. dezynfekcję ... pełen poniżenia godności człowieka marsz do
łaźni. Zaczęło się to rozprawą o medalik przemycony na szyi
dar matki w
dniu aresztowania. Rozbierając się zapomniał w pośpiechu zdjąć go z szyi. Nie
uszło o uwagi Niemca. Padło pełne wzgardy pytanie
co to ? po co to
? W furii gniewu poszarpał sznurek, rzucił medali na ziemię, deptał
z poniżaniem. Na domiar złego stojącemu obok więźniowi kazał przynieść kawałek
chleba, podnieść Staszkowi medalik z ziemi
wybierać : chleb czy medalik
= padła zdecydowana odpowiedź
medalik . Wszyscy spodziewali
się teraz okrutnej zemsty . SS-man też się nie spodziewał takiej odpowiedzi .
Zawahał się przez chwilę ... wziął do ręki chleb z ręki i medalik
rzucił
prosto w twarz i odszedł...
Kto trwa w Chrystusie ma
odwagę.
Tutaj nie tyle rozegrał się pojedynek. Na placu boju ducha
wygrała
wiara, odwaga i dane jakże jasne świadectwo. Jestem pewny, ze bez
Chrystusa w sercu tego wszystkiego nie dałoby się przeżyć.
To wiara w sercu człowieka głuchoniemego , otwarcie się na Chrystusa pozwoliła
na to, by człowiek został zauważony, dostrzeżony nie tyle na drodze, ile w
swojej biedzie. Chrystus
jak podaje Ewangeliczny opis
przystanął, zauważył
tego, którego nikt nie dostrzegał, kogoś, kto znajdował się na marginesie życia.
Wziął go na bok, osobno od ciekawskiego tłumu, dotknął uszu i języka, spojrzał w
niebo, westchnął rozkazując niemocy ,, otwórz się " . Chrystus zatrzymał
się przy tych, którzy się żel mają , okok ludzi kalekich, ułomnych, słabych,
biednych, odrzuconych.... Mimo, to za świadczone dobro był prześladowany.
Wspomniał tylko , aby nikomu o tym nie mówili
ale niestety
tym więcej i
gorliwiej te wieści rozpowiadali.
Szli do Niego ludzie nie tylko po zdrowie, ale także po prawdę, po radość,
wolność.
Obok wiary ukazanej życiem
była
odwaga wyznania wiary, nawet za cenę życia. Pukający do serca Chrystus czeka na
odpowiedź naszej wiary ... na otwarcie się . Jeśli człowiek pozwoli wejść,
otworzy drzwi serca i umysłu
doświadczy nawet cudu przemiany. Zdaje się i
dzisiaj wołać ... otwórz się człowieku roku 2003 ... pozwól wejść do
głębin twojego serca , nie bądź aż tak głuchy, uwierz, weź na serio Boskie
pukanie, Pukającemu otwórz, pomyśł , rozważ , zrozum, że chce tak niewiele
! W jednej z parafii
po podobnym kazaniu zaczepiła mnie niewiasta oznajmiając,
ze nie znam prawdy. Miała trochę rację , bo powiedziała, że Polakom języki
otwierają się na weselu po kilku głębszych
z zamyka się głowa.
,, Niewidzialni
wierzący"
To drugie , często spotykane określenie . Miałby prawo te słowa o nas
powiedzieć sam Pan Jezus parząc na nasza polską rzeczywistość Ciągle dostrzegana
obojętność, brak wrażliwości, zazdrość, mściwość - czasami w niedzielę, w
dni jakiejś uroczystości, święta
jakże inni , szukające Chrystusa, przyznający
się do Niego. Na pewno trzeba ty dosłyszeć dalszą prośbę Chrystusa : żyj
Mną, moja nauka w każdym dniu, w pracy, w szkole, w domu. W
dniu 12 sierpnia 2003 r. na jasna Gore o godzinie 15.oo wchodziła pielgrzymka z
Gdańska
redaktorka radia Jasna Góra
zapytała przechodząc kogoś z pielgrzymów : po co idzie tyle setek kilometrów...
Matko Boża wie, że co roku chodzę. Chce być u Matki i z Matka. Czy może
być wspanialszy dom i piękniejsze spotkanie ? Przychodzę pokłonić się i po
prostu powiedzieć ,, jestem". Ale to nie tyle moja zasługa, ale dobrych
ludzi, moich rąk i wózka. Jestem osoba niepełnosprawną a tak bardzo
szczęśliwą. Moja odwaga zawsze spodziewa się wzajemnego oddania, mojej pokory, a
innych
podania świadectwa.
Otwarcie się na Boga i
na człowieka.
Przeraża nas widok głuchoniemego, przeraża nas los tysięcy ludzi
upośledzonych, pozbawionych wzroku, słuchu, pewnej sprawności fizycznej. Ale
człowiek z natury jest istotą obdarzoną przez Boga życiem duchowym,
nadprzyrodzonym. Mówi się , że cały świat wnika do duszy człowieka przez
bramę wzroku i słuchu. Pomyśleć choćby o samym przekazaniu naszych uczuć
drugiemu człowiekowi, a nade wszystko samemu Bogu i Stwórcy naszemu. Jak wielką
biedą dla muzyka jest ucho zamknięte na głos , a oko nie mogące dostrzec
piękna świata. Zamknięte zmysły zawsze prowadzą do izolacji, dystansu, załamania
się duchowego człowieka . Bezsilnym w nauczaniu zostaje tylko dotyk.
Głębia wierzącego serca i tak uczynna dobroć przeżywa swój wielki ból
i kryzys.
A co dopiero głuchota i ślepota duchowa ? To dopiero bieda i upośledzenie.
Pan Jezus współczuł losowi tych ludzi. Jego wielkim pragnieniem było nie tylko
to, aby widział i słyszał głosy i barwy tego świata
ale przede wszystkim
pragnął wzbudzić w sercach tych ludzi wiarę w uzdrowienie i w dawce tych
wielkich darów.
,,Effeta "
otwórz się ! Patrzący na uzdrowionego podziwiali , byli
zdumieni dobrocią Nauczyciela. ... dobrze uczynił wszystkim, nawet głuchym słuch
przywracał, a niemym mowę ( MK 7,37) Są i dotykają ludzkość
choroby natury duchowej : grzech, złe skłonności, przywary, egoizm. Dla wielu
ludzi już bardzo trudnym wydaje się dostrzec potrzeby drugiego człowieka, o
dziwo nawet w rodzinnym gronie. Jak trudno wyleczyć człowieka z grzechu pychy,
chciwości
po prostu z dobrze nam znanych siedmiu grzechów głównych. Za mało
znać je na pamięć ze stron katechizmu, wyrecytować jak wierszyk ze szkolnej
ławki.
Płaczącą
jawnogrzesznice Pan Jezus uzdrowił z grzechów zmysłowości, Lewiego
siedzącego na cle
z chciwości. Otworzył im dusze na wyższe wartości moralne,
nadprzyrodzone. Dziecko skarży się na lekcji religii, bo otrzymało zakaz
chodzenia do sąsiadów, aby razem się bawić, pomagać w nauce. Nie tylko zamknięto
drzwi, ale i serce. Zamknięto jakby okno na światło . Brak światła nie pozwala
dostrzec i poznać , tego wszystkiego, co kryje się we wnętrzu ludzkiego serca. W
pokoju , w którym zasłonięto okna nic się nie zobaczy. Koniom chodzącym w
kieracie zasłania się oczy, ludziom na uszach mocne uderzenia muzyki
nie
pozwalają słyszeć, co się do nich mówi
SA jakby głusi na wszystko z
zewnątrz.
W V wieku przed narodzeniem Pana Jezusa filozof Sokrates zabiegał w
Atenach, aby ludzi uczyć cnót nazywając te wartości naturalnymi
zaletami człowieka . Miał odwagę wystąpić publicznie i domagać się tej
wrażliwości. Przykładu od starszych. Był i on żle zrozumiany, oskarżony jako
niebezpieczny dla społeczeństwa. Jakże piękne są jego słowa :,, mów tak, abym
mógł cię widzieć, widzieć twoje myśli i uczucia... Zgrzeszyć można
nie tylko złą mową, ale i milczeniem, zamknięciem ust i serca
gdy ktoś
oczekuje od nas pociechy, pomocy, zrozumienia, dobrego słowa, współczucia,
pomocnej dłoni. Mogę to potwierdzić mocnymi przykładami z sal szpitalnych,
korytarzy, z dworców, z pokoju z domów dziecka, a najbardziej z sal domów dla
chorych psychicznie. Jak bardzo potrzeba ludzi zdolnych do uczenia
otwarcia się na ciepło miłości, zwyciężanie lęku, darowanie uraz.
Dlaczego tak wielu pośród ludzi
stało się nadal podobnymi do głuchoniemego z Ewangelii.
W otwarciu się na Boga przeszkadza grzech. W zablokowanych drzwiach, trzeba
naprawić, albo wymienić. Może wystarczy odnaleźć zgubiony klucz ?! Lękam
się ludzi, którzy w czasie nabożeństwa w kościele są jakby niemi i głusi,
biernie stojących i milczących. Patrząc na ich twarze
niepokoi mnie tylko
fizyczna obecność, obecność myśli, słowa, uczucia wędrują gdzieś daleko od
Pana Boga. Inni znów tylko wychodzą z domu ... do kościoła
ale do niego
nie wchodzą , pozostają daleko od jego murów. Ci zamknięci na Boga wrócą
do domu dalecy od spokoju, otwarcia się na potrzeby bliźniego.
Gdzie szukać leku na
tego rodzaju choroby ?
Pierwszym lekiem jest spotkanie z Chrystusem. Trzeba się otworzyć na Jego u
nas obecność. Potem chorego z Ewangelii zaprowadził na miejsce
osobne, daleko od tłumów
tam dotknął jego zmysłów, przeniknął do jego
duszy. Od tego spotkania zaczęło się otwarcie na wszystko co Boże, co
piękne i ludzkie. Wielki Goethe powiedział o cierpieniu takie słowa ,,
Nieszczęście też jest dobre. Nauczyłem się w chorobie wiele, tego czego gdzie
indziej nie zdołałbym się w życiu nauczyć".
Jan Paweł II do chorych wspomniał : ,, Jesteście po ludzku mówiąc słabi, ale w
rzeczywistości jesteście bardzo mocni i potężni, jak potężny jest Chrystus
ukrzyżowanego Otóż wasza moc polega na upodobnieniu się do Niego.
Starajcie się wykorzystać te moc . Starajcie się wykorzystać tę moc dla
dobra Kościoła, waszych bliskich, rodzin, dla Ojczyzny.
Przecież i my potrzebujemy kogoś w codziennym życiu, kto nam pomoże, zrozumie,
otworzy się ku naszym troskom. Odzyskane zdrowie fizyczne poprowadzi nas
do otwarcia się na Boga. Proszę was tylko
nie każcie Chrystusowi długo stać u
drzwi i okien waszego serca, by musiał zbyt długo pukać do waszych zamkniętych
drzwi duchowego domu
Wiem, ze
potrzeba nam odwagi, wytrwałości, cierpliwości
ale jak bardzo dobry jest Bóg
czekający nieraz wiele lat na otwarcie naszych serc, naszych oczu naprawdę . Bóg
przyjdzie i pomoce, ale na naciśnięcie dzwonkowego przycisku, albo alarmu
SOS . Przyjdzie na pewno , aby przywrócić oczom blask prawdy, uszom otwarcie się
naprawdę, sercom drogę do szczerej miłości. Nie zapominajmy, ze dobro jest
ciche, nie narzucające się
zło zaś fałszywą przynętą , jest krzykliwe,
szukające do reklamy, do łatwego pieniądza.
W dniu 17
sierpnia br. w naszej telewizji zacytowano wypowiedź pielgrzyma z Kalwarii
Zebrzydowskiej : ,, idę tutaj po dróżkach, aby odnaleźć Boga i siebie,
zrozumieć niezwykłość tego miejsca. Tu wielu otwiera się na Boga ,
odchodzi innym w codzienność dziś trudną , ale z Bogiem zawsze lżej."
W kościele
garnizonowym pewien podporucznik stał przed konfesjonałem , kręcił się jakby
zdenerwowany. Przechodził obok niego starszy rangą przyjaciel i zapytał o powód
tego zalęknienia. Przecież byłeś przyjacielu na froncie, śmierć zagłądała ci w
oczy, a tu przecież nie widzę żadnego niebezpieczeństwa ! Tak ! ale na
froncie bije się wroga, a tu trzeba bić samego siebie
a to wcale nie łatwe
!
Pozwólcie,
ze te myśli zakończę słowami Matki Teresy z Kalkuty : ,, Widzimy Chrystusa w
konsekrowanym Chlebie, widzimy Go w zniszczonych ciałach biednych, tęskniących
za miłością. Dziś największą chorobą nie jest trąd, ani gruźlica, ale poczucie
bycia niepotrzebnym. Człowiek potrzebuje być kochanym. Bez miłości człowiek
umiera" Amen.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Kazanie na 23 NIedziele Zwykłą BKazanie na 23 Niedzielę Zwykłą AE 23 Niedziela Zwykla23 niedziela zwykła CKazanie na 18 Niedzielę Zwykłą C12 niedziela zwykła CKazanie na 15 Niedzielę Zwykłą AKazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C CKazanie na 16 Niedzielę Zwykłą C21 niedziela zwykła CKazanie na 9 Niedzielę Zwykłą Awięcej podobnych podstron