Rozdział III



3. Życie w harmonii z cyklem i płodnością

Rozkwitanie ogrodu "Mamusiu - mówi jedenastoletnia dziewczynka - muszę ci coś powiedzieć." Matka siedzi na łóżku córeczki, ciekawa, co ona jej powie. Wreszcie mała zwierza się: "Nie mogę doczekać się, kiedy będę miała pierwsze jajeczkowanie". Cieszyła się na to jak na urodziny. Ciekawe, że dziewczynka nie mówiła o pierwszej miesiączce, ale o pierwszym jajeczkowaniu. To świadczy o tym, że matka prowadziła z nią rozmowy we właściwym kierunku. Podkreśliła doniosłość jajeczkowania, a nie miesiączki. W sposób zdecydowany pomogła córce, by w przyszłości zaakceptowała siebie jako kobietę. Jest coś tajemniczego w jajeczkowaniu. Śmiem twierdzić, że uświadomienie tej tajemnicy jest niezbędne, jeśli kobieta ma siebie akceptować. Wiedza ta nie tylko pomoże jej postępować odpowiedzialnie i zgodnie z płodnością, ale dopomoże jej również lepiej zrozumieć swoje dobre i złe nastroje. Kiedyś pewien mężczyzna spytał mnie: "Dlaczego moja żona nigdy nie jest przez dwa dni z rzędu taka sama?" Gdyby zadał sobie trud zrozumienia, co dzieje się w organizmie żony podczas miesięcznego cyklu, znałby odpowiedź. I dlatego tak ważne jest, by ten rozdział przeczytały nie tylko kobiety, ale i mężczyzni. Również dla kobiety samotnej, która chce siebie zrozumieć i zaakceptować, konieczne jest, by nauczyła się żyć świadomie w zgodzie ze swym cyklem. Każda kobieta powinna wiedzieć to, co ta jedenastoletnia dziewczynka wiedziała przed swoim pierwszym jajeczkowaniem. Dawniej sądzono, że macica odgrywa zasadniczą rolę w cyklu kobiecym. Uważano ten organ za najważniejszy. Starożytni Grecy wierzyli, że nastroje kobiety wywodzą się z macicy (w języku greckim macica nazywa się "hystera", z czego wywodzi się nasze słowo "histeryczny"). Macicę przyrównywano do ogrodu, a w dniach, kiedy kobieta miesiączkowała, do kwitnącego ogrodu. I dlatego sądzono, że dnie tuż przed menstruacją i zaraz po niej są najbardziej płodne. Afrykańczycy uważają menstruację za coś w rodzaju "podlania ogrodu" i panuje powszechna opinia, że w okresie najbliższym tej "pory deszczowej" kobieta najłatwiej może począć dziecko. My wiemy teraz, że to nieprawda. A jednak u podstaw tej nienaukowej idei mieści się ziarno prawdy. Prawdą jest, że pora kwitnienia, pora deszczowa sprzyja poczęciu, ale czasem "kwitnienia", czasem "deszczu" nie jest menstruacja, lecz jajeczkowanie. Nie macica, ale jajniki odgrywają decydującą rolę w funkcjach rozrodczych kobiety, bowiem tylko w czasie owulacji może ona zajść w ciążę. Jeśli chce ona kierować swoją rozrodczością, kluczem do tego będzie znajomość procesu owulacji. Będzie to również niezbędne, jeśli chce siebie poznać, zaakceptować i kochać. Dlatego też opiszę pokrótce zjawiska, jakie zachodzą co miesiąc w organizmie kobiety Symfonia Gra hormonalna, regulująca procesy ustrojowe, przypomina koncert bez dyrygenta. Rolę inspiratora spełnia ośrodek mózgowy, zwany podwzgórzem. Stąd bodźce przenoszą się na mały gruczoł, będący jakby wypustką mózgu - przysadką. Gruczoł ten uśpiony, kiedy dziewczynka jest mała, wytwarza hormony pobudzające, których działanie z kolei inicjuje rozwój płciowy dziewczynki. Bezpośrednim sprawcą tego rozwoju są jajniki. Wytwarzane przez nie hormony powodują wykształcenie się piersi, bioder, owłosienia łonowego i innych cech charakterystycznych, pod względem fizycznym przemieniających dziewczynkę w kobietę. Mieszczące się po obu stronach macicy jajniki są wielkości małej śliwki. Od każdego jajnika prowadzi do macicy przewód zwany jajowodem. Dawne książki etiopskie słusznie porównują kształt organów rozrodczych kobiety do głowy byka (Ia tete de boeuf) gdyż z łatwością można tu dostrzec pewne podobieństwo. (Zarys głowy byka od przoda odpowiada zarysowi macicy, rogi kształtem i umiejscowieniem przypominają jajowody (przyp. W. Fijałkowski). Kiedy mój brat uczył chłopców z szóstej klasy o narządach rozrodczych kobiety, szkic ich narysował na tablicy. Jeden z chłopców zawołał wtedy: "To zupełnie przypomina łeb łosia!" Jajniki wypełnione są maleńkimi jajeczkami (jest ich przeszło 100 000), które znajdują się tam już w momencie urodzin. Kiedy dziewczynka zaczyna miesiączkować, w każdym cyklu jedno z tych jajeczek dojrzewa. (Jest ono bardzo małe - nie większe niż główka od szpilki i ledwie widoczne gołym okiem.) A jednak jest to największa komórka w ludzkim organizmie. Jajo wydalone przez jajnik zostaje pochwycone przez wypustki otwartego końca jajowodu, który prowadzi je do macicy. Jeśli jajo podczas swej wędrówki przez jajowód nie napotyka nasienia, po dwóch tygodniach dochodzi do menstruacji. Jak kiedyś powiedział pewien znany lekarz: "Miesiączkowanie to nic innego jak płacz rozczarowanej macicy". Wraz z pierwszym dniem krwawienia miesięcznego zaczyna się nowy cykl owulacyjny. Hormony i uczucia Jajniki produkują płciowe hormony kobiece, przy czym dwa z nich są najważniejsze: estrogen, który nazwałabym tu po prostu hormonem kobiecości, i progesteron, który nazwałabym hormonem macierzyństwa. Podczas cyklu następuje zmiana w wydzielaniu obu tych hormonów. Hormon kobiecości {estrogen) jest bardziej aktywny podczas pierwszej części cyklu i osiąga swój szczyt akurat w czasie owulacji. Hormon macierzyństwa (progesteron) jest bardziej czynny podczas drugiej części cyklu. Progesteron pomaga przygotować wyściółkę macicy na przyjęcie zapłodnionego jaja. To tłumaczy, dlaczego kobieta po owulacji ma podwyższoną temperaturę. Progesteron również przygotowuje piersi do wytwarzania mleka, tak że stają się one większe i bardziej wrażliwe podczas ostatnich dni cyklu, jak też w czasie ciąży. Podczas drugiej części cyklu kobieta zatrzymuje więcej płynów w organizmie i dlatego waży nieco więcej, kiedy hormon macierzyństwa odgrywa dominującą rolę, podczas drugiej fazy cyklu występuje także zwiększona wrażliwość nie tylko fizyczna, ale i psychiczna, zwłaszcza w czasie dni poprzedzających miesiączkę. Kobieta często ma wrażenie, że jest wtedy mniej sprawna. Łatwiej zapada na zdrowiu, trudniej przychodzi jej uporanie się z codziennymi obowiązkami, często bywa przygnębiona i zdenerwowana. Drobne trudności codzienne wydają się jej nie do pokonania. Badania statystyczne wykazują, że kobiety prowadzące samochód rzadziej powodują wypadki niż mężczyzni. Jednak kobietom wypadki te zdarzają się częściej właśnie podczas dni przedmiesiączkowego napięcia. z początkiem nowego cyklu hormon kobiecości, estrogen, znowu bierze górę i kobieta zaczyna się czuć "normalnie", czuje się znowu sobą, jej skóra oczyszcza się. Łatwo daje sobie radę z przeciwnościami, wychodzi naprzeciw trudnościom, jest weselsza i nastawiona bardziej optymistycznie. Kobiety uprawiające sport osiągają w tym okresie najlepsze wyniki. Nawet uczennice czy studentki w tej fazie cyklu lepiej zdają egzaminy. Jeśli kobieta chce akceptować swoją kobiecość, musi żyć w zgodzie ze swym cyklem, a nie przeciw niemu. I dlatego znajomość siebie jest istotną częścią samoakceptacji. Jest to tak samo ważne dla kobiety samotnej, jak i dla mężatki. Kobieta świadoma swego cyklu potrafi przewidywać, co ją czeka, i jest na to przygotowana. Nasz lęk maleje, gdy wiemy, co sprawia trudności. Nawet codzienny tryb życia w pewnym stopniu może być przystosowany do cyklu. Starajmy się unikać wiosennych porządków, organizowania dużego przyjęcia czy wyjazdu podczas dni przedmiesiączkowego napięcia. Mąż, który pomaga swej żonie w tym planowaniu, tym samym pomaga jej żyć w zgodzie ze swym cyklem. Ale możliwe to jest tylko wtedy, gdy wie on, jak to wszystko przebiega. Wtedy zrozumie także, czemu jego żona bywa smutna bez powodu albo zdenerwowana bez wiadomej przyczyny. Wie, że nie jest to wina jej charakteru, ale wpływ hormonów. W ten sposób widzi wszystko we właściwych proporcjach, co pozwala mu zareagować w odpowiedni sposób, a nie z gryzącą ironią: "Oto typowo kobiece postępowanie - nieobliczalne i nielogiczne". Zamiast tego potrzebna jest pogodna czułość, dobre słowo albo po prostu pełne zrozumienia milczenie. Mój mąż twierdzi, że mężczyźni również przeżywają coś w rodzaju cyklu i ulegają czasem pewnym nastrojom. Jak dotąd, nie udało się tego dowieść, ale jest faktem, że mężczyźni często bardziej reagują na cykl swojej żony, niż to sobie uświadamiają. Specjaliści pracujący w poradniach i lekarze, którzy mają do czynienia z mężczyznami skarżącymi się na pewne zakłócenia, które powracają okresowo, zauważają, że jest to podświadoma reakcja na spowodowane hormonami przeżycia emocjonalne ich żon - reakcja ta występuje również czasem u dzieci. Dowodzi to raz jeszcze, jak bardzo żona i mąż są "jednym ciałem", nawet w dziedzinie swoich reakcji. Nadal pozostaje kwestią otwartą, czy zmiany w wydzielaniu hormonów u kobiety wpływają na jej pożądanie seksualne. Faktem jest, że nie można udowodnić metodami naukowymi nasilenia się pożądania podczas okresu owulacji - to znaczy podczas dni płodnych - chociaż często słyszy się takie twierdzenie. Wręcz przeciwnie, naukowcy w Ameryce i Holandii powiadają, że większe pożądanie występuje w dniach na krótko przed menstruacją albo zaraz potem. (1) Francuskie badania prowadzone przez CLER (Centre de Liaisoa des Equipes de Recherche) w Paryżu dały analogiczne wyniki. Całkowitego spełnienia seksualnego doświadcza kobieta najczęściej podczas dni poprzedzających miesiączkowanie. W tym okresie dziewczęta najbardziej są skłonne do masturbacji. Co powinno się wiedzieć o jajeczkowaniu Tutaj dochodzę do sprawy, którą celowo opuściłam w poprzednim rozdziale: lęk przed niechcianą ciążą może w znacznym stopniu zmniejszyć radość wypływającą z doznań seksualnych. Żeby zwalczyć ten lęk, małżeństwo musi nauczyć się kierować swoją płodnością. U większości kobiet druga część cyklu trwa tak długo jak pierwsza, to znaczy około dwu tygodni. Druga część cyklu - jeśli owulacja z pewnością miała miejsce i ciepłota ciała była przez trzy dni podwyższona - to faza, kiedy kobieta jest niepłodna. Nie ma przykładu w światowej literaturze medycznej, by po skończonej owulacji nastąpiła druga, z wyjątkiem owulacji, która pojawia się w dwadzieścia cztery godziny po pierwszej i w wypadku której mogą zostać poczęte bliźnięta dwujajowe. Długość pierwszej fazy cyklu zmienia się z cyklu na cykl i u każdej kobiety jest inna. Większość kobiet zależnie od długości cyklu ma kilka dni niepłodnych także w czasie pierwszej części cyklu. Można dokładnie określić czas jajeczkowania. Istnieją określone objawy albo znaki, które o tym świadczą. Owulacja zwykle rozpoczyna się tuż przed podwyższeniem temperatury. Wyższa temperatura świadczy o tym, że progesteron, hormon macierzyństwa, doszedł teraz do głosu. Następnym objawem dokonanej owulacji jest zanik śluzu wydzielanego z szyjki macicy w fazie poprzedzającej jajeczkowanie. Określenie czasu owulacji nie należy mylić z metodą rytmu czyli kalendarza, jak również z tzw. zasadą dziesięciu dni. Te metody opierają się na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa i nie są godne zaufania, ponieważ długość cyklu zmienia się, czego nie można przewidzieć. Metoda, którą pragnę przedstawić, jest całkiem odmienna. Nie opiera się na arytmetyce czy na rachunku prawdopodobieństwa, ale na dokładnej obserwacji objawów, które nie zależą od długości cyklu. Metoda ta nazywa się objawowo-termiczna. Ale zanim ją opiszę, chciałabym opowiedzieć, jak się jej wraz z moim mężem nauczyliśmy. Pomoc dla busza Jak już wspomniałam, przez kilka lat mieszkaliśmy w Afryce, w Kamerunie, wśród bardzo biednej ludności. Co roku wezbrana rzeka na sześć miesięcy odcinała nasze ambulatorium od świata zewnętrznego. Najbliższy szpital znajdował się w odległości dwustu mil. Problem regulacji poczęć wyłonił się dla dwóch powodów. Z jednej strony przekonaliśmy się, że w okolicy jest nieoczekiwanie duża liczba małżeństw bezdzietnych. Ta bezpłodność spowodowana była nie tylko chorobami wenerycznymi, ale także tradycyjnymi - a mylnymi - informacjami na temat dni płodnych. Dla tych małżeństw staraliśmy się znaleźć sposób, żeby określić te dnie z większą pewnością. Z drugiej strony ograniczenie przyrostu naturalnego staje się w Afryce coraz bardziej palącą koniecznością. Choćby dla tej przyczyny, że wykształcenie, jakie afrykańscy rodzice chcieliby zapewnić swoim dzieciom, jest bardzo kosztowne. Dlatego więc szukaliśmy metody regulacji poczęć, która by spełniała następujące warunki: a) była pewna; b) niedroga; c) jej zastosowanie nie zagrażałoby zdrowiu; d) nie potrzebna byłaby pomoc czy dozór lekarski; e) byłaby dostępna i do zastosowania dla każdego małżeństwa, nawet w afrykańskim buszu. Żadna z metod, które wówczas znaliśmy, nie spełniała tych warunków. Poza tym mieliśmy następujące trudności. Afrykańczycy czują na ogół instynktowną odrazę do wszystkich sztucznych środków kontroli urodzeń - czy będą to środki mechaniczne, czy chemiczne. Również wiele rządów afrykańskich bardzo sceptycznie i podejrzliwie podchodzi do tych metod. Znalazło to swój wyraz w akcji podjętej przez Konferencję Ludnościową Świata Narodów Zjednoczonych, która odbyła się w sierpniu 1974 roku. W wielu państwach afrykańskich planowanie rodziny przy zastosowaniu sztucznych metod jest zakazane. Po naszym powrocie do Europy nie przestaliśmy szukać rozwiązania. W numerze pewnego austriackiego czasopisma medycznego, poświęconym kontroli urodzeń i antykoncepcji, przeczytaliśmy artykuł dr. Josefa R??o??tzera. Z podanego tam adresu zorientowaliśmy się, że autor mieszka zaledwie o parę mil od naszego domu. Ingerencja Boga bywa czasem zaskakująca i nieoczekiwana. Nasze spotkanie z dr. Arnoldem Keglem w Los Angeles, co opisałam w poprzednim rozdziale, było dowodem takiej niezwykłej ingerencji. Również nasze spotkanie z dr R??o??tzerem było niezwykłe. Podobnie jak dr Kegel poświęcił całe życie badaniu mięśnia łonowo-guzicznego, tak dr R??o??tzer pracował przeszło dwadzieścia lat nad zagadnieniem jak naukowo określić płodne dni kobiety. Przebadał dziesiątki tysięcy cykli kobiecych. Wiele z tego, co przekazuję w tym rozdziale, zawdzięczam właśnie współpracy z nim. Gdy lepiej poznaliśmy wyniki jego badań, przekonaliśmy się, że metoda, jaką proponuje, spełnia dokładnie wszystkie warunki konieczne dla naszej pracy w Afryce. Nie tylko była pewna, nie wymagała ani pieniędzy, ani wizyt u lekarza, nie tylko była w zgodzie z afrykańskimi poglądami na sztuczne metody i nie stała w sprzeczności z rozporządzeniami odpowiednich rządów - była również łatwa do zastosowania, nawet wśród ludności niepiśmiennej. Podczas naszego objazdu z odczytami po Afryce przekonaliśmy się, że obserwacja śluzu wydzielanego z szyjki macicy nie jest niczym nowym dla kobiet afrykańskich, z których wiele znało te objawy, ale nie wiedziało, jaki to ma związek z ich płodnością. Poza tym owa metoda miała ten plus, że pomogła nam osiągnąć jeden z głównych celów naszej pracy na rzecz organizacji Życie Rodzinne w Afryce (Family Life): dopomogła w nawiązaniu dialogu pomiędzy kobietą a mężczyzną. Czy pomoc tylko dla buszu? Kiedy rozmawialiśmy z małżeństwami w Europie i Afryce, przekonaliśmy się, że wiele z nich bardzo negatywnie odnosi się do oferowanych im antykoncepcyjnych metod. I tutaj napotkaliśmy pewne wahania i opory - i to nie tylko u małżeństw katolickich. Ani w Ameryce, ani w Europie nie znaleziono prawdziwego rozwiązania, o czym świadczy najlepiej wzrastająca ilość sztucznych poronień. Gdyby proponowane metody antykoncepcji były tak pewne i zadowalające w zastosowaniu, jak się często twierdzi, problem nie chcianej ciąży przestałby obecnie istnieć. Brak wewnętrznej dyscypliny, jak również informacji odgrywają tutaj znaczną rolę Dr R??o??tzer powiada: "Chemiczne albo mechaniczne metody są całkowicie pewne tylko podczas niepłodnych dni cyklu". (A więc są i tak zbędne). Dla wielu małżeństw nie są zadowalające również dlatego, że zakłócają im pełnię przeżyć. Takie małżeństwa muszą wybierać pomiędzy rezygnacją z radości zjednoczenia seksualnego a ryzykiem nie chcianej ciąży. Dlatego uważamy, że metoda ta nie tylko odpowiada krajom Trzeciego Świata, ale również Ameryce i Europie. Nic więc dziwnego, że staje się ona coraz bardziej znana. A ja pokrótce ją tutaj opiszę. Opis metody objawowo-termicznej Metoda objawowo-termiczna opiera się na dwóch naukowo stwierdzonych faktach: a) w fazie owulacji można zaobserwować pewne fizyczne objawy; b) po owulacji wzrasta podstawowa temperatura ciała. Kobieta może zajść w ciążę tylko wtedy, kiedy szyjka macicy wydziela pewną ilość śluzowatego płynu. Podczas większości dni cyklu menstruacyjnego ujście macicy zablokowane jest czopem gęstego śluzu, który nie dopuszcza do przeniknięcia nasienia do macicy. Kiedy zbliża się czas owulacji, szyjka macicy otwiera się szerzej i staje się bardziej miękka. Wówczas czop śluzowy staje się cieńszy i bardziej płynny. Śluzu tego jest tak wiele, że spływa z szyjki do pochwy, co stwarza warunki sprzyjające przetrwaniu plemników, bowiem umożliwia to szybkie ich przeniknięcie z pochwy do szyjki macicy i dostanie się do wnętrza jej jamy. Owulację można rozpoznać po pięciu objawach: 1. Uczucie wilgotności u wejścia do pochwy jest pierwszym objawem zbliżającego się jajeczkowania. Większość kobiet ma lekką wydzielinę podczas wszystkich dni cyklu, ale ta różni się tym, że jest wyraźnie wilgotna. Kiedy dzień owulacji się zbliża, wydzielina z pochwy staje się jaśniejsza, nawet bardziej przejrzysta, śliska, podobna do surowego białka. Jeśli kobieta obejrzy ją na kawałku ligniny czy papieru toaletowego, zauważy, że jest rozciągliwa. Medyczny termin niemiecki brzmi Spinnbarkeit (taka, z której można zrobić nić). Tak jak każda kobieta potrafi określić dnie, kiedy ma miesiączkę, podobnie zdrowa kobieta może nauczyć się określać dnie tuż przed i w trakcie owulacji, kiedy wydziela się śluz z szyjki macicy. Obecność tego śluzu nie jest bynajmniej objawem choroby, jak się obawiają niektóre kobiety (nawet zasięgają wtedy porady lekarskiej); jego celem jest przyjęcie nasienia męża i dopomożenie plemnikom w wędrówce do macicy. Trzeba tu jednak zwrócić uwagę, że zastosowanie dopochwowych sprayów i irygacji może przeszkodzić obserwacji śluzu szyjkowego. Zresztą większość ginekologów jest przeciwna tym środkom. 2. Innym objawem albo zwiastunem owulacji, znanym wielu kobietom, jest ostry ból w dolnej części brzucha, zwykle z jednej lub z drugiej strony, przypominający dźgnięcie nożem. Jest to tak zwany Mittelschmerz, czyli "ból śródcykliczny". Odczuwa się go w związku z przekrwieniem jajnika, który jest gotów do owulacji. Podczas jednego cyklu ból ten może być odczuty po lewej stronie, a w następnym cyklu po prawej. Kiedy niedawno jedliśmy obiad z pewnym młodym małżeństwem, które dobrze zorientowane było w zagadnieniach związanych z płodnością i które umiało rozpoznać owe objawy, zauważyłam, że młoda kobieta skrzywiła się, siadając do stołu. Jej mąż mrugnął do mnie i powiedział: "To ból śródcykliczny". Dobrze znał się na objawach owulacji, chociaż nie był lekarzem, lecz inżynierem. 3. Niektóre kobiety podczas tych dni dostrzegają małą ilość różowej krwi u wejścia do pochwy. Zapewne przyczyną tego jest spadek estrogenu po osiągniętym szczycie przypadającym na czas owulacji, co z kolei spowodowało, że niewielka ilość krwi pochodzącej ze ścianek macicy zmieszała się z wydzieliną pochwową. Rozmawiałam z wieloma młodymi kobietami, które biorą te objawy za miesięczne krwawienie i uważają, że mają bardzo nieregularne cykle. 4. Niektóre kobiety w dniach poprzedzających jajeczkowanie czują kłucie i jakby pieczenie w piersiach, które różni się wyraźnie od ociężałości i bolesności, jakie występują przed miesiączką. 5. By się upewnić i mieć dodatkowy dowód, można zmierzyć temperaturę po przebudzeniu. Po owulacji następuje wzrost podstawowej temperatury ciała i utrzymuje się on aż do końca cyklu. Zmiana temperatury spowodowana jest wydzielaniem się progesteronu, który również nie dopuszcza do ponownego wydostania się jeszcze jednego jaja z jajnika. Progesteron jest wydzielany przez ciałko żółte (corpus luteum), które wytwarza się w jajniku po owulacji. Tak więc stale podwyższony poziom temperatury wskazuje wyraźnie, że jajeczkowanie miało miejsce któregoś dnia przed wzrostem ciepłoty. Temperaturę można zmierzyć zwykłym termometrem. Powinien on zostać strząśnięty poprzedniego wieczoru i leżeć pod ręką na nocnym stoliku. Temperaturę należy mierzyć przez pięć minut w odbytnicy albo w pochwie natychmiast po przebudzeniu się. Każdy sposób jest skuteczny. Mierzenie temperatury pod pachą jest zawodne. Najbardziej miarodajne jest mierzenie w odbytnicy. Temperaturę zmierzoną zaraz po przebudzeniu należy codziennie zapisać. Temperatura pomiędzy menstruacją a jajeczkowaniem powinna być niższa. Potem czasem podnosi się nagle albo stopniowo, podczas dwóch do czterech dni, o 0,4 do 0,6 stopnia Celsjusza czy nawet więcej. Na tym podwyższonym poziomie utrzymuje się około dwunastu dni, potem opada tuż przed następną monstruacją. Jeśli doszło do zapłodnienia, temperatura utrzyma się nadal na wyższym poziomie. Jeżeli pozostaję podwyższona przez więcej niż dziewiętnaście dni, świadczy o zajściu w ciążę. Po to, by mieć miarodajne parametry temperatury po obudzeniu się, konieczne jest, żeby kobieta miała co najmniej godzinę odpoczynku przed jej zmierzeniem. To znaczy, że nawet jeśli matka musi wstawać kilka razy w nocy do chorego dziecka, po przebudzeniu może zmierzyć z dobrym skutkiem temperaturę. Nawet kobiety, które pracują na nocnej zmianie i muszą spać w dzień, mogą zmierzyć temperaturę po przebudzeniu. Ważne jest, by została zmierzona w przybliżeniu o tej samej porze dnia i po godzinnym co najmniej odpoczynku. Jeśli kobieta ma gorączkę spowodowaną chorobą, temperatura podniesie się ostro do góry, tak że z łatwością będzie można ją odróżnić od wzrostu temperatury związanego z jajeczkowaniem. Wiele kobiet odnosi się z powątpiewaniem do tej metody uważając, że w ich przypadku nie można jej zastosować, gdyż mają bardzo nieregularny cykl. Oznacza to jednak, że nie zrozumiały jeszcze głównej jej zasady. Metoda ta jest właśnie szczególnie pożyteczna w przypadkach nieregularnego cyklu, ponieważ opiera się na objawach, które występują niezależnie od długości cyklu. Poza tym metoda ta pomaga zrozumieć małżeństwu, dlaczego, mimo że tak bardzo pragną mieć dziecko, kobieta nie zachodzi w ciążę. Jeśli temperatura utrzymuje się na niskim poziomie od jednej menstruacji do drugiej, może to być objawem. że w czasie tego cyklu nie było owulacji. Jeśli czas trwania podwyższonej temperatury jest zbyt krótki - wynosi mniej niż siedem dni - zapłodnione jajo nie może zagnieździć się w wyściółce macicy i zostaje wydalone podczas menstruacji. W obu przypadkach dobre wyniki może dać leczenie. Jeśli małżeństwo prowadzi zapis obserwacji cyklu, z łatwością potrafi określić dni płodne. Szpitalna karta temperatury nie nadaje się do prowadzenia zapisu ciepłoty ciała po przebudzeniu. Po owulacji jajo żyje najwyżej dwadzieścia cztery godziny i tylko w tym czasie może zostać zapłodnione. Plemniki żyją dłużej i zdolne są zapłodnić jajo przez parę dni. Dlatego zgodnie z zasadą, jaką sformułował dr R??o??tzer po wielu latach badań i doświadczeń z tysiącami małżeństw, czas, kiedy może być poczęte dziecko, ogranicza się zwykle do sześciu dni przed podwyższeniem się temperatury i po upływie trzech dni podwyższonej temperatury, licząc od dnia kiedy przestał się wydzielać śluz. Te trzy pomiary można nazwać "trzema gorącymi punktami". Ponieważ żywotność plemników zależy od liczby dni wydzielania śluzu, zapłodnienie może nastąpić w zupełnie wyjątkowych przypadkach nawet wcześniej niż w ciągu sześciu dni przed podwyższeniem się temperatury. Może się także zdarzyć, że płodny okres zacznie się nie wcześniej niż na trzy dni przed podwyższeniem się temperatury. Obserwowanie śluzu szyjkowego, pozwalające z góry określić zbliżanie się owulacji, oraz obserwowanie podwyższenia się temperatury dają najwyższą możliwą pewność określenia płodności i niepłodności. Zalety i metody 1. Pomoc w samoakceptacji: W pierwszym rozdziale podkreśliłam, jak bardzo ważną rzeczą dla każdej z nas jest samoakceptacja po to, żeby pokochać siebie jako kobietę, i jak akceptacja własnego ciała jest tego nieodłączną częścią. Znajomość swego organizmu i samoobserwacja, do czego wdraża nas metoda objawowo-termiczna, będą niezwykle pomocne w tej fizycznej samoakceptacji. I dlatego młoda dziewczyna, czy zamierza wyjść za mąż w najbliższej przyszłości, czy nie, powinna żyć w świadomej harmonii ze swoim cyklem i zdawać sobie sprawę z własnych objawów fizycznych i stanów emocjonalnych. 2. Pogłębienie zjednoczenia: Dzięki tej metodzie mężatki mogą doświadczyć większego zjednoczenia z mężem, gdyż zmusza ona oboje do wspólnych rozmów na ten temat i zakłada, że ów dialog będzie nadal prowadzony w przyszłości. Nie można jej stosować, jeśli mąż nie bierze udziału w fizycznych doznaniach żony i nie kocha jej jak własnego ciała (por. Ef 5, 8). Dzięki tej metodzie rodzi się nowego rodzaju szacunek dla partnera jako stworzenia Bożego, a więc równocześnie wzajemny szacunek. Małżeństwo zaczyna nowe życie. Mówiąc praktycznie, oznacza to, że mąż od czasu do czasu zajmie się dziećmi, podczas gdy żona mierzy po obudzeniu temperaturę. Czasowe odstąpienie od stosunków płciowych poczytywane jest nie za stratę, lecz zysk. Pewne francuskie małżeństwo wyraziło to w sposób następujący: "Pomogło nam to zagrać na innych rejestrach miłości i odkryć, że istnieją nowe, nie znane nam dotąd, formy wydania owocu". Ci, którzy wyśmiewają się z "miłości według rozkładu", nigdy nie doświadczyli, co to znaczy być jednym ciałem, przecież nie ma na to dowodu, iż kobieta jest bardziej spragniona podczas dni płodnych. Gdyby tak nawet było, zapewne wypływałoby to raczej z psychologicznych niż biologicznych przesłanek - można by tu użyć porównania z praktykującymi katolikami, którzy w piątek, kiedy powinni pościć, właśnie mają największy apetyt na mięso. Znowu przytoczę zdanie pewnego małżeństwa: "Ponieważ ta okresowa abstynencja wymaga wysiłku, wzbogaciła naszą miłość o nowe wartości i uchroniła nas od monotonii... Kiedy pragnęliśmy mieć dziecko, a więc częściej obcowaliśmy ze sobą, nie mieliśmy tak bogatych przeżyć. W okresach, kiedy niepotrzebna jest ta dyscyplina, na przykład w okresie ciąży, kiedy nie ma miesiączki ani owulacji, po prostu czegoś nam brak". Kobieta, która wie, że jest pożądana w okresie, kiedy nie może dojść do zbliżenia, nabiera większej pewności siebie. W tym samym okresie wzrasta też szacunek, jaki czuje dla męża, ponieważ wyrzeka się on pożycia płciowego z powodu miłości. W imieniu pewnego amerykańskiego małżeństwa, zapytanego przez grupę młodych kobiet i mężczyzna, czy taka abstynencja w określonych dniach miesiąca nie jest trudna, mąż odpowiedział: "Wręcz przeciwnie, to zupełnie jakby co miesiąc wrócił okres zalotów, a potem była podróż poślubna. W ten sposób miłość pozostaje stale świeża". Ta wspólna dyscyplina rzuca nowe światło na radę apostoła Pawła dla małżeństw: "Poddani będziecie sobie wzajemnie w bojaźni Chrystusowej" (Ef 5, 21). 3. Świadomość płodności: Dzięki metodzie objawowo-termicznej małżeństwo może zaplanować poczęcie dziecka, kiedy czuje do tego natchnienie Boże, i nie musi zdawać się na los szczęścia. Kiedyś bardzo pobożna Niemka, żona pastora, w rozmowie ze mną wyraziła przekonanie, że uważa metodę kalendarza albo rytmu za jedyną do przyjęcia dla chrześcijan, ponieważ są one zawodne i dlatego dają Panu Bogu jakąś szansę. Pomieszała tutaj Boga z przypadkiem. Nie powinniśmy być wystawieni na działanie przypadku jak piłka rzucana tam i z powrotem, bowiem jesteśmy dziećmi Ojca niebieskiego, prowadzonymi przez Ducha (por. Rz 8,14). Około 10 do 15 procent wszystkich małżeństw jest bezdzietnych, choć często bardzo pragną one dziecka. Jedną z przyczyn jest niepłodność męża. Ale w wielu wypadkach takim bezdzietnym małżeństwom można pomóc, jeśli zna się okres najbardziej sprzyjający poczęciu. Niekiedy może to być tylko kilka godzin w trakcie cyklu żony, ale zwykle u kobiety okres ten nie trwa dłużej niż cztery dni, w zależności od występowania śluzu. Studiowanie przez kobietę swego wzorca płodności po urodzeniu pierwszego dziecka jest raczej spóźnione. Młoda dziewczyna, która nauczyła się tego na długo przed ślubem, wniesie tę wiedzę jako określoną wartość w swoje pożycie małżeńskie. Należy jednak pamiętać, że nie da się wymusić poczęcia. Bowiem nawet podczas płodnych dni istnieje 40 procent prawdopodobieństwa, że kobieta nie zajdzie w ciążę. Nie jest to coś, czym możemy manipulować. Znajomość zasad płodności nie jest sprawą Boga, lecz człowieka. W tych czasach, kiedy to rodziny są mniej liczne, wiele małżeństw chciałoby zaplanować płeć swego dziecka. Płeć dziecka zależy od ojca, który ma plemniki dwojakiego rodzaju - typu X i typu Y. Plemniki X powodują urodzenie się dziewczynki, plemniki Y - chłopca. Płeć dziecka określona zostaje w momencie poczęcia, w zależności czy plemnik X, czy Y dotarł pierwszy i wniknął do jaja. Ostatnio naukowcy dokonali interesującego odkrycia, że te dwa typy plemników mają odmienny kształt. Plemniki będące nośnikami płci męskiej mają okrągłe główki i są mniejsze, jest ich więcej i są w stanie szybciej się poruszać. Plemniki będące nosicielami płci żeńskiej są większe, owalne i żyją dłużej. Znaczy to, że małżeństwo, które ma stosunek, zanim jajo zostało wydalone, ma więcej szans na córkę, niż gdyby mieli stosunek akurat w okresie owulacji, kiedy jajo już opuściło jajnik i czeka na zapłodnienie. Plemnik z chromosomem Y porusza się szybciej, wcześniej dostaje się do jajowodu i dzięki temu zapładnia jajo, jeśli się ono tam znajduje. Jeśli go tam nie ma, obumiera, a dłużej żyjący plemnik X przybędzie na spotkanie z jajem. Jeśli małżeństwo chce mieć syna, powinno planować jego poczęcie na dzień owulacji albo na krótko przed nią. Informacja ta może się przydać wielu małżeństwom. Pewna matka która nie uważa się za związaną z żadną grupą wyznaniową, tak napisała do minie: "Powód, dla którego jestem taką entuzjastką naturalnej metody planowania rodziny i dlatego będę z niej korzystała, wyłączając całkowicie wszelkie sztuczne środki antykoncepcyjne, wcale nie jest natury religijnej ani moralnej, lecz po prostu zdrowotnej. Sztuczna antykoncepcja to jeszcze jedna forma skażenia. Zanieczyszcza ciało tak samo jak miasto zanieczyszcza powietrze i wodę, jak środki chemiczne prowadzą do skażenia naszej żywności, a sztuczny pokarm szkodzi niemowlętom. Trzeba zdać sobie sprawę, że wraz z rozwijającą się ekologią coraz więcej ludzi interesuje się życiem nie skażonym w każdej dziedzinie. Kontrola urodzin nie będzie tu wyjątkiem. Miejmy nadzieję, że naturalna metoda planowania rodziny będzie stosowana przez wszystkich zainteresowanych zdrowiem własnym i przyszłych pokoleń".(2) 4. Niezależność małżeństwa: Małżeństwo wyzwala się nie od Boga, lecz od lekarzy. Najbardziej skuteczne środki antykoncepcyjne, zwłaszcza tak zwana pigułka, wymagają badań lekarskich i wystawienia recept. Należy jednak zadać sobie pytanie: Dlaczego zdrowa, normalna kobieta musi stać się pacjentką, kiedy chce sama pokierować swoją płodnością? Metoda objawowo-termiczna sprawia, że małżeństwo samo dla siebie jest autorytetem i uniezależnia się od lekarza w sprawach związanych z płodnością. Metoda ta również pomaga im zachować ludzką godność. Trzeba tu dodać kilka słów wyjaśnienia, dlaczego - wielu lekarzy nie zna tej metody albo podchodzi do niej sceptycznie. Nie jest to ich wina, bowiem choć o wielu biologicznych zjawiskach wyżej wspomnianych uczono ich podczas studiów i omawiano je w podręcznikach medycznych, nie ukazano im jednak ich faktycznego związku z planowaniem rodziny. I tak, kiedy moja przyjaciółka zaniepokojona wydzielaniem się śluzu szyjkowego zapytała o to ginekologa, ten odparł tylko: "Nie ma powodów do niepokoju". Otrzymała równie skąpą informację jak kobiety w afrykańskim buszu. Małżeństwo i problemy z nim związane nie znalazły się jeszcze na pierwszym planie szkolenia medycznego. Lekarz zapisując lekarstwo często nie bierze pod uwagę tego, jaki mieć może ono wpływ na małżeństwo jako całość, ponieważ jego interesuje pacjentka wyłącznie jako jednostka. Przykładem tego jest nowy typ nerwicy powodującej impotencję, za co Christa Meves, psycholog niemiecki, winą obarcza "kobietę pigułkową", która często ma nadmierne wymagania seksualne wobec męża. Czytelnik może zadać następujące pytanie: Czy objawowo-termiczna metoda jest na tyle godna zaufania, żeby się wyzbyć wszelkiego lęku przed nie chcianą ciążą? Otóż jej niezawodność można tu podać jako piątą zaletę. Wolę odpowiedzieć na to ważne pytanie szczegółowo i, chciałabym przytoczyć tu porównanie tej naturalnej metody ze sztucznymi. Antykoncepcja Dr Christopher Tietze z Nowego Jorku, światowej sławy specjalista od planowania rodziny w swoich ostatnich doniesieniach dzieli teoretyczną skuteczność różnych metod antykoncepcyjnych na cztery grupy: 1. najbardziej skuteczne, 2. wysoce skuteczne, 3. średnio skuteczne, 4. najmniej skuteczne. W pierwszej grupie najbardziej skutecznych metod pojawia się pigułka. Drugą metodą wymienioną w tej grupie jest metoda oparta na dokładnym mierzeniu temperatury. Jeśli dodać do tego obserwację śluzu szyjkowego, wtedy praktyczna skuteczność jest nawet większa niż w przypadku pigułki. Jeśli - powiedzmy - sto małżeństw stosuje jedną z wymienionych poniżej metod antykoncepcyjnych przez jeden rok, muszą się one liczyć z następującą liczbą nie chcianych ciąż (jeśli nie będą zastosowane żadne środki antykoncepcyjne, co najmniej sześćdziesiąt z tych kobiet zajdzie w ciążę): Stosunek przerywany (wycofanie się) 10 - 38 Irygacja pochwy 21 - 36 Krążek gumowy z maścią 4 - 36 Maść albo tylko galaretka 7 - 42 prezerwatywa 6 - 19 Kalendarz 6 - 14 Środki wewnątrzmaciczne 3 - 5 Tylko mierzenie temperatury 0,5 - 1,3 Objawowo-termiczna - 0,7 Pigułka 0,7 - 1 Kiedy zaleca się którąś z metod antykoncepcyjnych, często nie mówi się o możliwości niepowodzenia. Dr R???o??tzer pisze: "Żadna z tych metod nie gwarantuje absolutnej pewności uniknięcia ciąży... Przyczyną tej zawodności jest kilka płodnych dni kobiety. Oczywiście podczas tych kilku płodnych dni istnieją najbardziej korzystne warunki dla plemników, żeby przez pochwę i szyjkę macicy trafiły do jaja. Nawet mimo technicznych osiągnięć drugiej połowy XX wieku nie wynaleziono metody, która stanowiłaby dla nasienia przeszkodę nie do pokonania. Znaczy to, że znajomość dni płodnych jest niezwykle ważna dla wszystkich małżeństw, niezależnie od tego, jakie metody antykoncepcyjne stosują. W czasie tych kilku dni sposoby te są w dużej mierze skazane na niepowodzenie" (4) Jest oczywiste, że metoda wycofania się czy stosunku przerywanego, jak również stosowanie prezerwatywy zmniejszają radość aktu miłosnego. Uwagę zwraca duża liczba niepowodzeń przy zastosowaniu prezerwatywy. Dzieje się tak dlatego, że choć ona nie ulega pęknięciu, podczas stosunku nieco nasienia może się przelać przez górny jej brzeg. Istnieje również niebezpieczeństwo, że ześliźnie się podczas ustąpienia erekcji. Środki wewnątrzmaciczne, które zakładane są, żeby nie dopuścić do zagnieżdżenia się zapłodnionego jaja (co oznacza, że przeszkadzają rozwinąć się już poczętej żywej istocie i dlatego wywołują swego rodzaju wczesne poronienie), są obcymi ciałami w bardzo wrażliwym organie. Mogą spowodować przewlekłe chroniczne zapalenie śluzówki macicy i nie wszystkie kobiety je tolerują. Środki te również powodują zwiększone krwawienie miesięczne. Oprócz tego istnieje niebezpieczeństwo, że taki środek można zgubić nie zauważywszy tego. Przez pewien czas uważano, że środki wewnątrzmaciczne zaspokoją potrzeby Trzeciego Świata, na przykład Indii. Jednak stosujące je Hinduski, które cierpią na ogół na chroniczną anemię, traciły zbyt wiele krwi podczas menstruacji, co zagrażało ich zdrowiu. Nawet sterylizacja kobiety nie daje absolutnej pewności. A poza tym w takim przypadku nie można wykluczyć powikłań pooperacyjnych. Po zabiegu wiele kobiet odczuwa wielkie obciążenie psychiczne. Oto typowa wypowiedź matki dwojga dzieci, kobiety trzydziestoparoletniej: "Rok temu urodziło się nasze drugie dziecko. Wkrótce potem podwiązano mi jajowody. Nie mogę się z tym pogodzić, straciłam wewnętrzny spokój. Nigdy bym nie uwierzyła, że będę odczuwać to jako wielki ciężar". Wiele osób uważa, że podwiązanie nasieniowodu u mężczyzny rozwiąże wszelkie problemy płodności. Fakt, że w Stanach Zjednoczonych trzy miliony mężczyzn poddało się temu zabiegowi, jest widomym świadectwem jego popularności. Zabieg ten jest znacznie prostszy niż podwiązanie jajowodów u kobiety. Oto kilka faktów, które małżeństwa powinny wziąć pod uwagę, zastanawiając się nad tym: Przede wszystkim zabieg tego rodzaju nie rozwiąże podstawowych problemów małżeńskich. Jeśli małżeństwo nie potrafi ze sobą rozmawiać i nie może się porozumieć, nie rozwiąże to problemu braku wzajemnej więzi. Tylko mąż odporny psychicznie jest w stanie znieść tę operację bez szkody dla swojej osobowości. Należy pamiętać, że w Stanach Zjednoczonych 6 do 10 % mężczyzn z podwiązanymi nasieniowodami prosi o przywrócenie stanu pierwotnego z powodu rozwodu albo ponownego małżeństwa. A nie jest to zabieg prosty. "Nasze małżeństwo było przedtem dobre, ale teraz nie wiem wcale, czy mogę być pewna wierności mego męża" - powtarzały mi wielokrotnie żony wojskowych, którzy poddali się temu zabiegowi podczas pobytu w Wietnamie. Jestem takiego samego zdania jak John i Nancy Ball w swojej nie opublikowanej pracy Conjugal Love and Conacious Parenthood (Miłość małżeńska i świadome ojcostwo): "Zamiast eliminować swoją płodność małżeństwo powinno żyć z nią świadomie... Nie kwestionujemy motywów ani szczerości małżeństw, które zdecydowały się na takie środki. Niektóre z nich uważały, że nie ma dla nich innego wyjścia". A teraz parę słów o pigułce, która zawiera estrogen i progestageny. Są to syntetyczne hormony wyprodukowane w laboratorium i przypominające naturalne hormony wydzielone przez jajnik w czasie cyklu. Odpowiednia ich dawka nie dopuszcza do wydalenia jaja, imitując w ten sposób ciążę. Wiadomo, jak wielkie znaczenie dla całego organizmu kobiecego ma owulacja, nie należy się więc dziwić ujemnym wpływom, jakie pigułka wywołuje w psychice kobiet, które skarżą się nie tylko na zaburzenia żołądkowe, wymioty, bóle głowy, ale również na oziębłość, depresję i zdenerwowanie. Gdy próbuje się ograniczyć te niepożądane uboczne skutki, zmieniając skład pigułki, równocześnie zmniejsza się niezawodność. Jeszcze jednym czynnikiem, który ogranicza skuteczność tego środka, jest po prostu to, że kobiety zapominają go zażywać. Wystarczy nie wziąć jej przez kilka dni, żeby nastąpiło jajeczkowanie i ewentualnie doszło do poczęcia. Przy nieregularnym zażywaniu pigułki miesiączka może się opóźniać. Trzeba nieraz kilku miesięcy, a nawet lat, żeby cykl wrócił do swego naturalnego rytmu. Kiedy to nie następuje konieczna bywa skomplikowana kuracja, nie zawsze skuteczna. Dr R??o??tzer nazywa pigułkę "biologiczną bombą atomową". Każda młoda dziewczyna, która bierze pigułkę, powinna zasięgnąć porady lekarskiej na temat możliwych działań ubocznych. Dr Rudolf Vollman, amerykański ginekolog, całe życie poświęcił badaniom cyklu menstruacyjnego. Wyniki jego badań ukazały się w książce pt. From Menarche to Menopause, Biostatistics of Women's Reproductive Physiology (Od miesiączki do menopauzy, biostatystyka reprodukcyjnej fizjologii kobiet). Cykl porównuje on do odcisku palca kobiety i mówi, że stosowanie pigułki przypomina założenie organizmowi kobiecemu kaftana bezpieczeństwa. Po raz pierwszy w dziejach ludzkości posłużono się medycyną, żeby do takiego stopnia zniszczyć proces fizjologiczny. Żeby ukazać, jak dalekosiężne są skutki pigułki, przytoczę urywek z książki dr. R??o??tzera: "Problem, który jeszcze nie został całkiem wyjaśniony, to możliwe uszkodzenia przyszłych pokoleń. Najstarsze dzieci matek, które przyjmowały pigułkę przez dłuższy czas przed poczęciem, mają teraz od 15 do 18 lat. Jak dotąd, nie zaobserwowano żadnych wad wrodzonych. Jednak badając w ostatnich latach tkanki pochodzące z poronionych płodów kobiet, które przedtem brały pigułkę, stwierdzono wzrost dziedzicznych uszkodzeń. Chodzi tu o samoistne poronienia niezdolnych do życia płodów, uszkodzonych w swej genetycznej substancji. Na podstawie tego można co najmniej przypuszczać, że pigułka uszkodziła tę substancję. Genetycy zwracają naszą uwagę na możliwość istnienia ukrytych dziedzicznych uszkodzeń u dzieci pozornie zdrowych. Dzieci poczęte po dłuższym okresie zażywania pigułki przez ich matki mogą mieć zmienione albo uszkodzone geny. Małżeństwo dwojga takich osobników może mieć katastrofalny skutek. Dlatego z największą ostrożnością należy przepisywać pigułkę kobietom, które nie mają jeszcze zaplanowanej liczby dzieci. A przynajmniej zalecanie jej powinno ograniczać się do pewnego określonego czasu i być uważane za rozwiązanie przejściowe. (Jakkolwiek byśmy ocenili intencje dr. R??o??tzera zmierzające do ograniczenia stosowania "pigułki antykoncepcyjnej", nie można pominąć faktu, że jej zalecanie stoi w całkowitej sprzeczności z zasadami naturalnej regulacji poczęć (przyp. W. Fijałkowskiego)). Zgodnie z obecnym stanem wiedzy przepisywanie pigułki tej samej pacjentce przez wiele lat dowodzi całkowitego braku odpowiedzialności." (5) Dla kobiety przed i po klimakterium, kiedy ciąża nie jest zalecana i dlatego nie trzeba się liczyć z wyrządzeniem szkody przyszłym pokoleniom, zapisanie pigułki należy rozpatrzyć z innego punktu widzenia. Jednak dla dwudziestoszścioletniej kobiety, która ma tyle dzieci, ile chciała, a przed sobą około dwudziestu lat płodności, pigułka nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę. Chciałabym tu skierować kilka słów specjalnie do młodych dziewcząt. Pragnę je tylko ostrzec przed zażywaniem pigułki, ponieważ zakłóci to ich cały fizyczny rozwój. A nawet mogą na zawsze pozostać niepłodne. Po stosowaniu pigułki przez dłuższy czas miesiączkowanie może zupełnie ustać i stosować wiedy trzeba skomplikowane leczenie. W naszych czasach istnieje pewien związek pomiędzy dostępnością pigułki i powszechną pogonią za satysfakcją seksualną. Alarmujący wzrost chorób wenerycznych spowodowany nadmierną swobodą płciową, przejawiającą się w ustawicznej zmianie partnerów - z pewnością związany jest z używaniem pigułki. Nie zapewnia ona takiej ochrony przed infekcją, jaką dawało stosowanie prezerwatyw. Jeżli się uwzględni wszystkie te obserwacje, można dojść do jednego tylko wniosku, mianowicie że masowe stosowanie sztucznych metod okazało się nieskuteczne. A dzieje się tak oczywiście dlatego, że sztuczne metody nie odpowiadają naturze ludzkiej istoty, stworzonej przez Boga. Ciało, które zostało stworzone zgodnie z pewnymi zasadami, buntuje się. Naturalne środki kontroli urodzeń bardziej odpowiadają godności istoty ludzkiej. "Natura ma ostateczny głos." I dlatego tak ważne jest, by wybitni specjaliści w dziedzinie nauczania naturalnych metod spotykali się i dzielili swymi spostrzeżeniami. Z radością napisałabym relację z takiej konferencji. Międzynarodowe sympozjum W czerwcu 1974 roku zostało zorganizowane przez Human Life Foundation w Waszyngtonie Międzynarodowe Sympozjum Naturalnego Planowania Rodziny. Przybyli delegaci z Kanady, Południowej i Północnej Ameryki Australii, Korei, Tajwanu, Indii, Indonezji i Filipin, jak również z Francji, Austrii, Holandii i Włoch. W wyniku ich spotkania powstała nowa organizacja pod nazwą Międzynarodowa Federacja dla Poparcia Rozwoju Życia Rodzinnego. (Jej podstawowe zasady - patrz Dodatek.) W sympozjum tym wzięłam udział wraz z mężem oraz dr. R??o??tzerem. Podczas obrad panowała atmosfera powagi i skupienia. Uczestnikami były w większości małżeństwa, które dzieliły się z zebranymi swoimi doświadczeniami. Na przykład Francois i Michele Guy (Francja), którzy przebywali przez pewien czas na wyspie Mauritius, mówili o swoich doświadczeniach z niepiśmienną ludnością. Doktorzy John i Evelyn Billing z Australii metodę obserwacji śluzu szyjkowego rozwinęli do tego stopnia, że uważają mierzenie temperatury dla określenia owulacji za zbędne. Prostota tej metody przez wielu uczestników uważana jest za niezwykle obiecujący przełom dla narodów Trzeciego Świata. Państwo Billing mówią o "wilgotnych dniach", kiedy kobieta jest płodna, i o "suchych dniach", kiedy nie jest płodna. Jednak dr R??o??tzer wątpi, czy aż takie uproszczenie tej metody jest możliwe, na przykład w Austrii i Niemczech, w tych tak zwanych rozwiniętych krajach, gdzie samoobserwacja i znajomość własnego organizmu są nadal nierozwinięte. Najlepiej zorganizowanym i o najszerszym zasięgu stowarzyszeniem jest SERENA w Kanadzie, prowadzone przez grupę małżeństw (skrót nazwy od francuskiego Service de Regulation des Naissances - Służba Regulacji Urodzeń.) Stowarzyszenie to wyszkoliło ponad 250 nauczających małżeństw, które odwiedzają inne małżeństwa i uczą je tej metody na podstawie własnych doświadczeń. Pouczono w ten sposób ponad 150 000 osób. Moim zdaniem otwiera to nowy rodzaj poradnictwa małżeńskiego w przyszłości. W czasie tego sympozjum stało się dla nas jasne, że Naturalne Planowanie Rodziny nie propaguje sposobu antykoncepcji o większych czy mniejszych zaletach. Proponuje ono nowy styl życia, oparty na odmiennym obrazie człowieka. Manipulowanie czy nauczanie? W naszej stechnicyzowanej epoce istnieje tendencja podporządkowywania wszystkiego ludzkiej kontroli, chęć kierowania i manipulowania wszystkim. Powszechnie panuje złudne przekonanie, że by umożliwić człowiekowi rozwiązanie najtrudniejszych problemów, wystarczy tylko wyprodukować właściwy i dostępny mu przedmiot, jak na przykład prezerwatywę, antykoncepcyjny środek domaciczny czy pigułkę. Na pierwszy rzut oka można by sądzić, że został odniesiony pewien sukces, ale ujemne skutki, jakie te wszystkie "przedmiotowe" metody spowodowały - zwłaszcza w krajach nie rozwiniętych - dowodzą, że ograniczenia się do technologicznego uniku na dłuższą metę zawodzi. Sztuczne poronienie jako środek kontroli urodzeń jest ostatnią konsekwencją tej wiary w ludzkie manipulacje. Kiedy nie traktuje się człowieka jako istoty stworzonej przez Boga, zniszczenie ludzkiego życia jest tego logiczną konsekwencją. Oczywiście jeśli lekarz zastosuje ten technologiczny unik i zapisze "rzeczy", zamiast uczyć małżeństwo, będzie to o wiele łatwiejsze i wymagać będzie znacznie mniej czasu. Powstaje jednak pytanie: Czy naprawdę przysłużył się temu małżeństwu jako całości? Czy przysłużył się ich człowieczeństwu? Naturalne Planowanie Rodziny proponuje drogę uczenia samego siebie. Prawda, że jest to droga dłuższa i wymagająca więcej wysiłku, przynajmniej podczas okresu nauczania, ale też dająca najlepsze rezultaty. Pomaga małżeństwu wyjść poza etap przedszkola i wspólnie dojrzeć, pomaga małżeństwu żyć w harmonii z rytmem płodności, jakim Stwórca obdarzył kobietę. Liczy się z faktem, że między innymi człowiek tym różni się od zwierzęcia, iż nie ma okresu rui, lecz jest w stanie powziąć swobodną i odpowiedzialną decyzję co do poczęcia nowego życia. Ten wolny wybór jest istotną cechą naszego człowieczeństwa. Naturalne Planowanie Rodziny odpowiada biblijnemu obrazowi człowieka. Kończę ten rozdział bardzo osobistym zwierzeniem pewnego francuskiego małżeństwa: "Co mamy powiedzieć po dziesięciu latach małżeństwa? Metoda objawowo-termiczna zmieniła nasz styl życia i dopomogła wzrosnąć naszej miłości. Czasowa abstynencja możliwa jest tylko wtedy, gdy wypływa z prawdziwej miłości i jednocześnie tę miłość pogłębia. Świadomość własnego ja i samoakceptacja sprzyjają rozwojowi osobowości. Jakże cudowną rzeczą jest powołać do życia dziecko, kiedy nadszedł właściwy czas! ...Jesteśmy przekonani, że dla Boga ludzki seksualizm ma doniosłe znaczenie, i to sprawia, że stajemy w podziwie przed wielkością istoty ludzkiej. Jeśli nawet nie czujemy jego podziwu przez cały czas i jeśli wielu ludzi nie odczuwa go nigdy, wierzymy, że jest to głęboka prawda. Metoda objawowo-termiczna pomaga nam codziennie doświadczać szacunku i podziwu dla cudu stworzenia istoty ludzkiej".


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Meredith Pierce historia napisana przeze mnie Rozdział III
04 Rozdział III Od wojennego chaosu do papieża matematyka
4 Rozdział III
05 Rozdział III Mnisi, czyli żywa świątynia Ducha Świętego
06 Rozdział III
M Sokół ABC języka HTML Rozdział III Znaczniki HTML formatujące tekst
ROZDZIAŁ III Stabilizacja punktów i zabezpieczenie zespołu
rozdział III
Stefen s Diaries Rozdział III
Meredith Pierce Nieopisana historia Rozdział III
4 Postanowienia rozdziału III Konwencji SOLAS
07 Rozdział III Kwaterniony jako macierze
Siderek12 Tom I Część III Rozdział 14

więcej podobnych podstron