wyzsze ja






Strona ramki







HUNA - Kontakt
z Wyższym Ja
 
Leszek Żądło
 
Każda z religii ma czcicieli kultu zewnętrznego oraz
wtajemniczonych.
Czciciele poszukują mocy w bóstwach, rytuałach, zaklęciach,
świętych miejscach, duchach przodków, demonach bądź w innych obiektach poza
nimi. Wtajemniczeni wiedzą, że sami są źródłem mocy, miłości, mądrości, że ich
świat zależy od nich samych. Lud czcił bóstwa i ubóstwionych przodków, oddawał
cześć siłom natury, ale wtajemniczeni, czyli Kahuni, wiedzieli, że to każdy z
nas stwarza swój świat. Ale i wśród wtajemniczonych byli tacy, którzy błądzili.
Często spotykamy osoby, którym stan świadomości nie pozwala
na  znalezienie się w grupie wtajemniczonych, pomimo że dysponują całą właściwą
wiedzą. Podobna sytuacja miała miejsce i na Polinezji. Dziś też absolwenci
różnych kursów Huny nie bardzo wiedzą, po co im Wyższe ja. Niektórzy nawet
uważają je za przeszkodę w spełnianiu życzeń!
Wiedza to nie wszystko. Nawet wiara może być
bezwartościowa. Jeśli uwierzę, że sam jestem źródłem poznania, mądrości i mocy,
to nic z tego nie wynika. Może mi się najwyżej pomieszać w głowie. Kiedy jednak
poznaję właściwe sposoby dotarcia do mej wewnętrznej wiedzy, mądrości i mocy,
wówczas zmienia się moja perspektywa widzenia siebie i świata, i pojawia
możliwość korzystania z mocy.
Przekonanie, że mamy możliwość zmieniania świata zgodnie ze
swymi oczekiwaniami, zawsze tkwiło u podstaw magii. Ci, którym obca była
świadomość maga, a którzy chcieli dokonywać zmian w świecie, starali się zdobyć
władzę nad ludźmi lub tworzyć pracujące za nich maszyny. Dla nich nie do pojęcia
było, że rzeczywistą władzę nad światem zyskuje człowiek, który ma władzę nad
sobą.
Wiedzieć o tym, to nie znaczy mieć władzę. Trzeba poznać
właściwe środki, by tego dokonać.
Ileż to razy spotykamy magów, którzy wierzą, że dzięki
zaklęciom czy rytuałom posiedli władzę nad duchami, bóstwami, aniołami czy nawet
nad samym Bogiem! Wierzą w to, i dzięki owej wierze mają władzę nad częścią
swego świata. Czasami nawet dokonują spektakularnych cudów. I to im wystarcza do
satysfakcji, choć nie zdają sobie sprawy, jak tego dokonują i jaką za to płacą
cenę.
Na Polinezji, jak i wszędzie na świecie, zdarzali się tacy
Kahuni, dla których zasadą było: "cel uświęca środki". Podobnie jak współcześni
magowie, pytali: "i cóż może być złego w tym, jeśli spełniam moje marzenia,
jeśli jest po mojemu?" Tak samo zapominali przy tym, że najważniejsza jest
miłość i że "po mojemu", wcale nie musi być "przeciw innym"!
Huna uczy, że człowiek jest szczęśliwy i spełniony tylko
wówczas, kiedy odwołuje się do miłości i Najwyższego Dobra, kiedy pozostaje w
doskonałej harmonii z samym sobą i ze światem. Z jednej strony uczy, jak uzyskać
ową harmonię, a z drugiej, jak  harmonijnie realizować swoje plany.
Koncepcja Najwyższego Dobra odróżnia Hunę od większości
praktyk duchowych, religijnych i magicznych. Jest ona oparta na przesłankach
empirycznych, a nie na spekulacjach filozoficznych bądź nieprzytomnych
objawieniach. Koncepcja Najwyższego Dobra wynika bezpośrednio z doświadczania
kontaktu z Wyższym Ja.
Wyższe ja to źródło miłości, mądrości, mocy i wielu innych
pozytywnych stanów samopoczucia. Wyższe Ja to Wyższa Inteligencja. Kahuni uczą,
że jest ono częścią osobowości każdego z nas, ale też jednocześnie jakościowo
tym samym co boskość. Na tym poziomie - boskiej świadomości czy boskiego bytu,
nie są możliwe jakiekolwiek konflikty. Jeśli pojawiają się one między ludźmi, to
tylko dlatego, że ludzie nauczyli się dzielić świat na "swój" - przyjazny i
"obcy" - wrogi.
Kahuni wiedzieli, że to, co dobre, jest jednocześnie
przyjemne. Ale rozumieli też, że Niższe ja potrafi z nami figlować i
podpowiadać, że to, co przyjemne, musi być jednocześnie dobre (typowe złudzenie
szamanów i nałogowców). Od takich "inspiracji"  starali się uwolnić stosując
specyficzną regresywną praktykę rozpoznawania swych intencji i ich źródeł.
W samym sercu Polinezji - na Tahiti - tworzono cywilizację
miłości - urzeczywistniano raj na Ziemi. Jednak i tam co jakiś czas pojawiała
się grupa ludzi, którzy od miłości woleli walkę. Takie grupy zazwyczaj zmuszano
(metodami pokojowymi - magicznymi) do opuszczenia wysp i udania się pod opieką
Kahunów na poszukiwanie nowych, nieznanych lądów. Jedna z tych wojowniczych grup
migracyjnych zasiedliła Nową Zelandię, a inna Hawaje. Życie na tych
archipelagach mało przypominało rajski obraz znany z Tahiti i okolicznych wysp.
Tam dominowali wodzowie i żądali, by Kahuni służyli ich agresywnym planom. To
zapewne z tego powodu w niektórych rejonach Polinezji Huna stała się praktyką
czarnej magii. Ale biała Huna - odwołująca się do miłości i Wyższego ja, nie
została zapomniana, bo uzdrawianie wszędzie było potrzebne. Nawet bardziej tam,
gdzie ludzie zapominali o miłości.
Faktem jest, że w wielu miejscach nastąpiła degeneracja
Huny, która wynikła z faktu, że ludzie z zewnętrznego kręgu czcicieli zaczęli
decydować o tym, do czego i w jakim celu używać wiedzy tajemnej. Przypomina to
sytuację, kiedy w porewolucyjnej Rosji Komisarze Ludowi dyktowali uczonym, jakie
mają być wyniki ich badań.
Kahuni zdawali sobie sprawę z faktu, że Wyższe Ja dysponuje
niezwykłą mocą umożliwiającą spełnianie życzeń. Dzięki temu możliwe jest cudowne
uzdrawianie, likwidowanie konfliktów, kreacja mentalna i wiele innych
wspaniałości. Aby odwołać się do Wyższego ja, trzeba znać odpowiednie sposoby.
Na pierwszy plan wysuwa się modlitwa według Huny. Ma ona bardzo wysoką
skuteczność. Jej moc wynika jednak nie tylko z tego, że odwołuje się do Wyższego
ja.  Modlitwa Huny jest przede wszystkim instrukcją działania i osiągania celów,
którą modlący się kieruje do Niższego ja. Jednym z jej elementów jest odwołanie
się do Wyższego ja i Jego mocy. Świat spełnia nasze życzenia, pod warunkiem, że
wiemy, czego sobie życzyć. A Wyższe ja wspomaga realizację tylko tych życzeń,
które są zgodne z miłością oraz Najwyższym Dobrem modlącego się i innych istot.

Ludzie, którzy zapoznali się z modlitwą Huny i uwierzyli,
że Wyższe Ja spełnia ich wszystkie modlitwy, popełniają błąd. Polega on na tym,
że chcą, by ich życzenia spełniały się niezależnie od tego, czy są dobre, mądre,
sensowne i czy nie pozostają w konflikcie z Najwyższym Dobrem. Dlatego ich
modlitwa często przybiera taką postać: "ty, Wyższe ja. Skocz po piwo!".
Najwyraźniej uznają się za mądrzejszych i bardziej inteligentnych od Wyższej
Inteligencji.
Wyższe ja to nie giermek spełniający życzenia swego pana.
Średnie ja, które utożsamia się z panem, musi się nauczyć, że nie ono tu rządzi!
Musi pojąć, że Wyższe Ja to Wyższa Inteligencja. A ani Średnie, ani Niższe ja
pod tym względem nie mogą się z nim równać.
Chcąc się posługiwać modlitwą Huny musimy się nauczyć, że
istnieje pewna hierarchia wśród trzech jaźni człowieka. Mimo tej hierarchii
żadna z trzech jaźni nie jest ważniejsza lub mniej ważna. Ważne są wszystkie
razem. Żeby nasze życie przebiegało w harmonii, by było szczęśliwe, wszystkie
trzy jaźnie muszą pozostawać w harmonii i współpracować z sobą dla dobra
całości. Znając zakres możliwości i zadań każdej z jaźni, mamy możliwość nie
tylko zapanować nad sobą, ale i nad najbliższym otoczeniem.
Huna uczy, że zadaniem Wyższego ja jest nie tyle spełnianie
życzeń, co przede wszystkim inspirowanie tak, by części służyły Najwyższemu
Dobru całości. W mitologii polinezyjskiej Wyższe Ja bywa symbolizowane jako
król. Król ma inspirować, dbać o dobro całości i harmonię, jednak nie wydaje
zarządzeń. Król nie pracuje i nie walczy! Pracują ludzie związani z produkcją,
uprawą, rzemiosłem. To oni sprawiają, że pomysły króla mogą przybrać konkretną
formę. Ludzie pracy to w symbolice Huny Niższe ja. Ale Niższe ja niczego by nie
zrealizowało, gdyby nie inspiracja Króla i mądre zarządzanie Kahunów (Średnie
ja). To oni organizują robotników, porywają entuzjazmem. Ich zadaniem jest
tłumaczenie inspiracji Króla (Wyższego ja) i śpiewanie na Jego cześć hymnów
pochwalnych. Oni swą wiarą i ciągłym przypominaniem "podlewają ziarna", które
symbolicznie zasiał Król. Dobrze kierowani  i zagrzewani entuzjazmem robotnicy
doskonale spełniają każdy pomysł króla (Wyższego ja).
Działanie modlitwy Huna tłumaczy podobnie jak uprawę.
"Ziarno" (pomysł - wizję) należy posadzić w "żyznej glebie" (dobre mechanizmy
kreacji, umiejętności, wiedza) i "podlewać wodą" (zasilać dobrą energią).
Każdy wie, że podlewanie sadzonek słoną wodą bądź octem nie
doprowadzi do zbiorów.  Dlatego dbano, by wizję przyszłych zdarzeń zasilać
pozytywnymi skojarzeniami i czystymi uczuciami. Wtedy zostawała ona wzbogacona
dodatkowo mocą "królewskiego błogosławieństwa" (Wyższą maną - energią życiową).
   
Jak widzimy, zarówno w kreacji, jak i w codziennym życiu, 
każdy czynnik powinien spełniać właściwą dla niego rolę. I to było właśnie
przedmiotem troski Kahunów.
Kahuni znali sposób kontaktowania się z Wyższym Ja. Ten
sposób to medytacja - wyciszenie umysłu, oczyszczenie go tak, by stał się
spokojny i otwarty na przyjęcie najwspanialszych inspiracji. Wyciszeniu podlegał
umysł średni, a oczyszczeniu niższy. Niższe ja po oczyszczeniu mogło
zaakceptować najwspanialsze inspiracje. Kiedy jednak pełne było wątpliwości,
poczucia niższej wartości, poczucia winy bądź niegodności, nie mogło nawiązać
kontaktu z Wyższym ja, a gdyby taki kontakt nawet nawiązało, nie było w stanie
zaakceptować pochodzących stamtąd inspiracji. Jeśli ktoś jest ogarnięty żądzą
walki lub zemsty, zapewne odrzuci wszelkie informacje mówiące o miłości i
przebaczeniu. Jeśli czuje się niegodny, lub winny, nie przyjmie informacji, że
może żyć szczęśliwie i bogato. Jeśli wierzy w złośliwego i karzącego Boga, to
nigdy nie przyjmie Jego pomocy i miłości. Przykłady można mnożyć, ale ważne jest
zrozumieć, że dla kontaktu z Wyższym ja, Niższe ja musi być oczyszczone z
uprzedzeń, którymi są negatywne nastawienia, pożądanie, niechęć i wiara w to,
czego nie ma! Dopiero po spełnieniu tych warunków możemy uzyskać pełny kontakt z
Wyższym Ja.
Aby kontaktować się z Wyższym Ja, nie musimy czekać aż do
dnia, kiedy nasz niższy umysł zostanie w pełni oczyszczony. Na nasze szczęście
podczas medytacji do naszej świadomości dochodzi wystarczająco dużo pozytywnych
inspiracji, byśmy mogli zacząć się nimi kierować w decyzjach i działaniach.
Nawet kiedy wydaje nam się, że to jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
Wystarczy znać 2 zasady:
1. To, co w nas dobre, jest prawdziwe. A to co złe, jest
nabyte, np. w wyniku wychowania.
2. To, co dobre, wiąże się z miłością i życzliwością, z
traktowaniem siebie i innych na tych samych warunkach. Ani lepiej, ani gorzej.

Jeśli nawet nie potrafimy zaakceptować wszystkiego, co
przychodzi z poziomu Wyższego ja, dzięki logicznemu stosowaniu powyższych zasad
możemy być pewni, że nie popełnimy błędów.  A błędy odczytu inspiracji zdarzają
się, dopóki nasze Niższe Ja nie jest w pełni oczyszczone i nie potrafi być
bezinteresowne. Bezinteresowne jest tylko Wyższe Ja.
Niektórzy martwią się słysząc takie opinie. Chcieliby być
bezinteresowni, a tu ktoś im mówi, że nie potrafią. Część z nich posuwa się więc
w swych koncepcjach dalej, twierdząc, że "oni już nie mają podświadomości".
 Jednocześnie są przekonani, że utrzymują kontakt z aniołami lub mądrymi
duchami. Z punktu widzenia Huny takie twierdzenia są absurdalne i świadczą tylko
o nieświadomości siebie samego. Adept Huny nie musi wywoływać duchów, czy
wykonywać praktyk szamańskich, nie musi szukać mądrości i mocy poza sobą,
ponieważ znajduje je w swoim własnym Wyższym ja.
Skoro jednak mamy podświadomość (niższy umysł) to
powinniśmy ją we właściwy sposób "uprawiać". Najważniejsze w tym dziele jest
korzystanie z inspiracji Wyższego ja i konsekwentne posługiwanie się świadomą
autosugestią. Podczas przygotowań do modlitwy niższy umysł jako "gleba", ma być
użyźniany pozytywnymi przekonaniami, wiarą i poczuciem wysokiej wartości, a
także instrukcjami o skutecznych sposobach realizacji naszych pragnień. Niższe
ja wykona każde zadanie, jeśli otrzyma właściwą instrukcję. Jeśli ma się odwołać
do Wyższego ja, uczyni to z całą pewnością i uzyska od Niego wsparcie w postaci
mocy realizacji życzenia zgodnie z najwyższym dobrem. Takie wsparcie może
uzyskać nawet wtedy, gdy nie jest instruowane, ale gdy modlitwie towarzyszą
wiara i ufność. Tylko wówczas najlepszy efekt takiej modlitwy bywa trudny do
zaakceptowania przez modlącego się. Tym trudniejszy, im niższa jego samoocena i
im większe skłócenie ze światem. Nie należy się jednak tego obawiać i obrażać na
Wyższe ja. Należy nauczyć się akceptować to, co do nas w wyniku modlitwy
przychodzi. Nawet, jeśli na początku mamy wrażenie, że nie o to nam chodziło.
Pewnie nie o to, ale Wyższe Ja znając nasze potrzeby i możliwości lepiej niż my
sami, dało nam coś o wiele lepszego. Cala sztuka polega na tym, by to dostrzec i
wykorzystać w 100%.
Ci, którzy przyzwyczaili się do korzystania z kontaktu z
Wyższym Ja, uzyskują od Niego najwspanialsze inspiracje i pomoc w ich
urzeczywistnianiu. Mają ciągle mnóstwo coraz lepszych pomysłów. Dlatego kontakt
z Wyższym Ja przydaje się nawet w rozwiązywaniu codziennych problemów, w
uzyskiwaniu odpowiedzi na pytania, na które nie odpowiada ani nauka ani religia.
Życie w kontakcie z Wyższym Ja jest ciekawe, interesujące, wręcz fascynujące,
pomimo tego, że kontakt z Wyższym Ja utrzymujemy w ciszy i spokoju naszego
umysłu. Cisza i spokój nie muszą nas nudzić. Mogą wspaniale inspirować!
 



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyższe Ja cz II
Wyższe Ja cz I
Wyższe Ja cz III
Co może Wyższe Ja
Wyższe JA
Medytacja Wzmacnianie doświadczania Wyższego Ja
co moze wyzsze ja
Help ja
INSTALL ja
Wszystko to co Ja ONA
Ja i cele
Rjasnoj Il ja Nashe?lo tabak
1 (ja)

więcej podobnych podstron