co moze wyzsze ja






Strona ramki








Co może Wyższe Ja?

 

Leszek Żądło

 
Pewnego razu mój znajomy
odwiedził w szpitalu swego przyjaciela. Przyjaciel właśnie umierał i lekarze
dawali mu jeszcze 2-3 dni życia. Znajomy po tej wizycie poczuł natchnienie, w
wyniku którego zwrócił się do Wyższego Ja z prośbą o pomoc dla przyjaciela.
Wyobraził sobie, że Wyższe ja może uzdrowić go w cudowny sposób i posłał tę
modlitwę z miłością do Wyższego Ja.
Jakież było jego
zdziwienie, kiedy następnego dnia przyjaciel zażądał , by lekarze wypisali go ze
szpitala! Po kolejnych 2 dniach żądań lekarze wreszcie zgodzili się na badanie,
by udowodnić, że chory jest w stanie krytycznym. Kiedy okazało się, że wyniki
nie wykazują ani śladu rozległego nowotworu mózgu, który miał być przyczyną
zgonu, lekarze nawet nie wyrazili odrobiny zdziwienia, tylko stwierdzili, że
wcześniej musieli mu przypisać wyniki badań kogo innego. Nie zastanowiło ich
nawet to, że w całym szpitalu nikt właśnie nie konał na raka mózgu.
Przyjaciel wrócił do domu,
ale stało się z nim coś niezwykłego, co przeraziło rodzinę i znajomych. Otóż ten
zatwardziały dotychczas materialista zaczął opowiadać o Bogu i innych
doświadczeniach mistycznych. Niektórzy nawet stwierdzili, że lepiej by było,
gdyby zmarł, niż gadał takie głupoty.
Na tym przykładzie widzimy
wyraźnie kilka aspektów współdziałania z Wyższym Ja.
Znajomy poczuł natchnienie,
które  było wynikiem jego otwartości na duchowe inspiracje. Jego przyjaciel
odzyskał w cudowny sposób zdrowie, na co musiał wyrazić wewnętrzną zgodę.
Lekarze niczego nie zauważyli, bo to dla nich bzdety, a rodzina i przyjaciele
domu byli przerażeni przemianą wewnętrzną uzdrowionego człowieka.
W Hunie mówi się, że
"wszystko jest możliwe", albo, że "nie ma rzeczy niemożliwych".
No i...
Wielu tego pragnie:
szczęście, bogactwo i bezpieczeństwo dla swoich dzieci, dla partnera, dla
rodziny.
A dla siebie?
"Jakoś to będzie, byle
tylko wszyscy wokół czuli się szczęśliwi!"
W efekcie nadal jest
"jakoś", a inni wcale nie czują się szczęśliwsi. Nawet buntują się lub
naśmiewają ze swego dobroczyńcy.
Dlaczego tak się dzieje?
Przecież ta osoba chce dobrze! Np. "bogaty, kochający mąż dla córki  i gromadka
szczęśliwych, tłuściutkich wnusiów".
Owszem, taka osoba może i
chce dobrze, ale nie pyta, czy inni też tego chcą. Jej wydaje się oczywiste, że
powinni chcieć, więc nikogo nie pyta o zdanie, tylko robi wizualizacje, modlitwy
czy afirmacje w imieniu wszystkich, tylko nie swoim. Nie pyta nawet Wyższego ja
o inspiracje, tylko wydaje mu polecenia "...rozkazuję, niech się stanie...".

I... nic się nie dzieje.
Albo wychodzi coś, o co wszyscy wokół mają do niej żale i pretensje. I za co? Za
jej dobre serduszko?
Modlitwy często nie
spełniają się. A przecież najczęściej ludzie posługujący się Huną chcieliby,
żeby Wyższe ja spełniało ich każde życzenie.  Wierzą głęboko, że zastosowanie
odpowiedniego rytuału, opisanego w książkach Longa, zmusi Wyższe Ja, by tego
dokonało. A potem są rozczarowani.
No więc jak to jest? Czy
wszystko jest możliwe, jak zapewnia Huna, czy też ci ludzie popełniają jakieś
błędy w rytuale?
Otóż nie ma błędu w
rytuale, a ponadto prawdą jest, że dla Wyższego Ja wszystko jest możliwe. Ale
istnieje granica tego, co możliwe. Tą granicą jest wolna wola innych ludzi.
Kiedy jej nie szanujemy, czy lekceważymy ja, przeżywamy zawód.
Powiedzmy to tak: dla nas
samych możliwe jest wszystko, na co się zgadzamy. Dla innych tak samo możliwe
jest to, na co się godzą. Dla Wyższego ja możliwe jest wszystko, co najlepsze.
Wyższe Ja nie potrafi być wredne, przewrotne czy mściwe. A my - identyfikujący
się ze średnim lub niższym ja - potrafimy takimi być. Potrafimy też żądać, by
Wyższe Ja spełniało te nasze wredne pomysły. I czujemy się zawiedzeni, gdy
naszych modlitw nie wysłuchuje.
Zdarza się, że ludzie,
którzy poczuli się zawiedzeni przez Boga, szukają innych sposobów realizacji
swych chorych czy szkodliwych pomysłów. Słysząc, że Huna obiecuje "nie ma rzeczy
niemożliwych", odzyskują nadzieję. A potem znów ją tracą, kiedy okazuje się, że
Wyższe Ja nie wysłuchało i nie spełniło ich egoistycznych modlitw.
Wyższe Ja jakościowo jest
tym samym, co Bóg.
Błąd ludzi usiłujących je
wykorzystać, polega na tym, że wielu z nich usiłuje dyktować Wyższemu, Ja, lub
Bogu, co te Wyższe Inteligencje mają czynić. Owszem, można by to nazwać pychą,
zarozumialstwem, czy głupotą, ale pożądanie spełnienia swych niecnych, bądź
przynajmniej sprzecznych z cudzą wolą, celów lub planów, jest zbyt wielkie, by
się nad nimi zastanowić, czy uczciwie zrezygnować z nich. A tylko takie
rozwiązanie na dłuższą metę okazałoby się najlepsze, a przy tym nieszkodliwe.
Cóż, kiedy wielu ludzi za jedyne kryterium prawdy i dobra uznaje swoje poglądy i
emocje.
Na pewno ludzie, którzy
modlili się o uzdrowienie, albo o uszczęśliwienie kogoś bliskiego, poczuli się
dotknięci moimi uwagami. Przecież oni chcieli jak najlepiej i kierowali się
miłością. Jakże posądzać ich o egoizm?
Otóż to... Jak mówi
przysłowie: "droga do piekła wybrukowana jest dobrymi chęciami".
Skąd pewność, że dla
bliskich osób najlepsze jest to, co nam się wydaje najlepszym?
Takiej pewności nie ma.
Gdybyśmy mogli mieć taką pewność, okazałoby się, że niemożliwy jest jakikolwiek
postęp, bo wszyscy wiedzieliby tylko to, co znają z własnego doświadczenia.
Narzucanie innym swych poglądów, jest dla nich szkodliwe. Wyższe ja doskonale
zdaje sobie z tego sprawę i dlatego nie dopuszcza do spełniania takich modlitw!

Wyższe Ja w odpowiedzi na
modlitwy znajduje najlepsze dla wszystkich rozwiązanie. To, że nam się ono może
nie podobać, to inna sprawa.
Czasem modlący się jest
niezadowolony, że ktoś jest szczęśliwszy w związku z kim innym, albo że po
uzdrowieniu nie spełnia jego zachcianek, albo że wybrał sobie nie taki zawód i
nie takiego partnera na dalsze życie. Tudzież, że nawrócił się, tylko nie na
wiarę jego przodków.
Stosowanie modlitwy wymaga
pokory i precyzji. Podobnie jest z odwoływaniem się do Wyższego Ja. Pokora to
sztuka akceptacji tego, co jest, takim, jakie jest. Precyzja polega na dokładnym
określaniu, o co mi chodzi i na jasnym wyrażaniu tego. Ludzie zawiedzeni zamiast
pokornie uznać "pomyliłem się, przepraszam, więcej nie będę robić głupot", wolą
się czuć upokorzeni i zranieni, "bo Wyższa Inteligencja nie spełniła ich
zachcianki", albo nie zareagowała na ich bełkot!
Ludzie zajmujący się Huną
muszą kiedyś zrozumieć, że Wyższe Ja nie jest od tego, by spełniać ICH prośby.
Wyższe Ja spełnia prośby, które są zgodne z Najwyższym Dobrem. Inne nasze
życzenia spełnia podświadomość dogadując się telepatycznie z niższymi ja innych
ludzi. Kiedy następuje dogranie się intencji, wówczas życzenie zostaje
spełnione. Takie życzenie wcale nie musi zostać przedstawione w formie modlitwy.
Wystarczy obsesyjna myśl, czy obsesyjny lęk połączony z oczekiwaniem, "kiedy
wreszcie się to stanie". I po pewnym czasie mamy efekty, które wcale nas nie
satysfakcjonują.
Ja sam uczyłem się pokory w
dość bolesny sposób. A to dlatego, że nie chciałem popuścić. Lekceważąc sygnały
ostrzegawcze zapłaciłem kilka razy dość wysoką cenę. Ale fakt, że wreszcie
zrozumiałem, co do mnie jest mówione, spowodował, że uniknąłem 10 krotnie
większych strat.
Z tym przygotowaniem
stanąłem przed kolejnym wyzwaniem. Poproszono mnie o pomoc dla umierającej
młodej kobiety. Pomimo ciężkiego stanu była tak piękna, że chciało się, by żyła
i bawiła cały świat. Zrobiłem modlitwę do Wyższego Ja o inspiracje i wtedy
usłyszałem, że ona już  nie chce żyć, że prosi o zgodę na jej odejście do świata
śmierci. I tak wegetowałaby tylko jak roślina, gdyż jej mózg był zniszczony.

Moi znajomi mimo to
próbowali jej pomóc, odbudować mózg, pobudzić energie w ciele.  Jedyną reakcją
był grymas niechęci i przerażenia na pięknej twarzy.
Wtedy postanowiłem odwołać
się do Wyższego Ja z prośbą, by - jeśli nie ma dla niej ratunku - spokojnie i
pogodzona przeszła do świata umarłych. I tak się stało w ciągu kilku godzin. I
znów nie wszyscy byli zadowoleni z najlepszego rozwiązania. Moi przyjaciele
przeżyli to bardzo boleśnie, bo myśleli, że jak się bardzo postarają, to ją
uzdrowią. Dziś już tak nie myślą, bo zrozumieli, że nie zawsze uratowanie przed
śmiercią, jest tym samym, co najwyższe dobro.
Spełnianie próśb to tylko
jedna z możliwości Wyższego ja. Ważna, acz nie najważniejsza. Ważniejsze są
inspiracje, czyli pozytywne przeczucia lub idee, które nas zachęcają do
pozytywnych działań lub modlitw. Rzecz jednak w tym, że wielu nie zadaje
najważniejszego pytania: "skąd mam wiedzieć, o co się modlić?" To właśnie
pytanie o inspiracje.
Przypomnijmy sobie, że
znajomy, który modlił się o uzdrowienie swego przyjaciela, poczuł inspirację, by
się o to pomodlić. Nikt mu tego nie powiedział, nikt nie narzucił. Nie był to
przymus, ani zobowiązanie. Po prostu, poczuł, że chce się pomodlić z wiarą i
ufnością w intencji uzdrowienia przyjaciela. To była właśnie inspiracja ze
strony Wyższego Ja (można ją nazwać intuicyjną, co na jedno wychodzi). Jego
modlitwa okazała się skuteczna, bo była zgodna z najwyższym dobrem, a ponadto
stanowiła odpowiedź na inspirację ze strony Wyższego Ja. Kolega zrobił to, co do
niego należało.
Podobnie i ja uczyniłem,
kiedy modliłem się o spokojne przejście do świata zmarłych dla tej pięknej
kobiety.  I podobnie otoczenie nie potrafiło ani tego zaakceptować, ani pojąć,
na czym ma polegać dobro kogoś, kto umarł.
W tym kontekście wystarczy
wspomnieć, że śmierć mogła uchronić tę osobę przed popełnieniem kolejnych
błędów, które obciążyłyby jej karmę. Domniemywać mógłbym też co innego, ale to
tylko Wyższe Ja wie, o co chodzi.
Wyższe Ja udziela nam
wspaniałych inspiracji. Dla Wyższego ja wszystko jest możliwe. Nawet to, co nam
się wydaje niemożliwe! Nawet tam, gdzie coś się wydaje niemożliwe do zrobienia,
Wyższe Ja znajduje najlepsze rozwiązanie. Rzecz jednak w tym, żebyśmy i my
nauczyli się dostrzegać owe najlepsze rozwiązania, nawet jeśli są niezgodne z
naszym gustem, czy z naszymi poglądami.
Trzeba się nauczyć, że nasz
gust nie jest wyrocznią, lecz wynikiem naszych oczekiwań i uprzedzeń.

Jedną z nadrzędnych zasad
Huny jest zasada harmonii. Harmonia ma objąć wszystkie nasze trzy  jaźnie. Aby
pozostawać w harmonii, średnie i niższe ja muszą się zestroić z Wyższym Ja.
Wtedy następuje uzdrowienie, wówczas też nasze życie ma sens, a także jest
pożyteczne, ciekawe i bogate. Bogate materialnie i duchowo.
Wielu ludzi wie, że z
poziomu Wyższej Inteligencji możemy czerpać inspiracje dotyczące naszego
rozwoju. Wyższe Ja wspaniale nas prowadzi drogą do szczęścia i harmonii.
Wskazuje nam najlepsze rozwiązania, i pomaga w ich urzeczywistnieniu. Rzecz
jednak w tym, że na tym nie kończy się inspirująca rola Wyższego Ja. Okazuje
się, że może nam ono podsuwać najlepsze rozwiązania społeczne, techniczne czy
technologiczne. Bywa, że inspiruje nas do zarabiania dużych pieniędzy w łatwy
sposób, lub do inwestowania w najkorzystniejsze przedsięwzięcia. Często
uniemożliwia nam popełnianie błędów w dziedzinie społecznej czy ekonomicznej.
Trzeba tylko nauczyć się odczytywać trudności jako sygnały informujące o
niekorzystnych rozwiązaniach i zaakceptować wycofywanie się z niewłaściwych
działań.
Załóżmy, że ktoś bardzo
chce stworzyć związek z osobą, która mu się wydaje najbardziej atrakcyjna na
świecie. Próbuje i ... nic z tego nie wychodzi. Jeśli się uprze, a ta osoba nie
jest zakochana ani w nim, ani w kim innym, jego ciągłe myślenie i marzenia o tej
osobie mogą sprawić, że podświadomości się dogadają i związek się uda stworzyć.
I co dalej?
Jeśli ta osoba rzeczywiście
jest najbardziej odpowiadania, to wszystko będzie dobrze. Jeśli jednak nie
pasują do siebie, wówczas mogą sobie stworzyć piekło na Ziemi. A miało być tak
fajnie.
Wielu ludzi nie pojmuje
zasady nadrzędności harmonii. Harmonia kojarzy im się z nudą, brakiem silnych,
poruszających emocji. Jest im za dobrze i za spokojnie, więc podświadomie dążą,
by to zepsuć. I to też im się udaje. Takie osoby odcinają się najczęściej od
inspiracji ze strony Wyższego Ja, lub przyjmują je wybiórczo. Pełna zgoda na ich
przyjęcie warunkowana jest bowiem przez zdolność zaakceptowania spokoju,
mądrości, pewności i harmonii. Ci, których to nudzi, nie potrafią docenić
dobrodziejstw płynących z kontaktu z Wyższym Ja. Nawet wówczas, gdy deklarowanym
przez nich marzeniem jest osiągnięcie świętego spokoju.
Kontakt z Wyższym Ja
napełnia nas najwyższej jakości uczuciami: miłością, szczęśliwością, radością,
poczuciem bogactwa, czy spełnienia. Oczywista sprawa, że są to bardzo przyjemne
uczucia. Znacznie przyjemniejsze od chaosu stwarzanego przez nerwicę i
pożądania.
Człowiek utrzymujący
kontakt z Wyższym Ja staje się coraz spokojniejszy, zdrowszy, szczęśliwszy.
Coraz pełniej pojmuje, że wszystko, co się dzieje na świecie, jest sprawiedliwe,
że ma swoje przyczyny. Taki człowiek zaczyna żyć w innym świecie, choć fizycznie
jest to ciągle ten sam świat. Nie ucieka w marzenia czy miłe wyobrażenia, ale
potrafi je sprowadzić do swego najbliższego otoczenia. I w ten sposób zmieniają
się realia otaczającego go świata.
Huna mówi, że "nasz świat
jest taki, jakie są nasze wyobrażenia". W tym wypadku nie koniecznie chodzi o
wierny obraz owych wyobrażeń, co o ich jakość. Faktem jest, ze spotyka nas to,
na co oczekujemy. Jeśli oczekujemy na zło, spotyka nas zło. Jeśli na dobro,
którego obecności wokół jesteśmy świadomi, spotyka nas dobro.
Wyższe Ja pokazuje nam
drogę wyjścia z  różnych tarapatów, pokazuje, dokąd warto pójść dalej i na co
zwrócić uwagę. Chroni nas również przed błędnymi decyzjami lub ich skutkami. Ale
kiedy jesteśmy bardzo uparci, nie daje rady.
Wyższe ja udziela nam
pomocy, kiedy uzdrawiamy innych i kiedy im doradzamy. Ale my nie zawsze tę pomoc
przyjmujemy. Warunkiem przyjęcia pomocy lub inspiracji ze strony Wyższego ja,
jest nasza zgoda. Ona musi być i świadoma, i podświadoma.
Najlepiej jest wówczas, gdy
odwołujemy się do Wyższego ja z prośbą o inspiracje, pomoc, olśnienie,
oświecenie czy uwolnienie. Przyjmujemy to wszystko na tyle, na ile jesteśmy
gotowi zaakceptować dobro, miłość, harmonię i rezygnację z naszych widzimisię na
rzecz Najwyższego Dobra, które nam się może w tej chwili wydawać zupełnie czymś
innym. Ponadto odpowiedzi z poziomu Wyższego ja są filtrowane przez naszą
podświadomość, która do czystych inspiracji czasami dorzuci swój pogląd, lub
nawet kompleks. Dlatego w celu doskonałego korzystania z kontaktu z Wyższym ja
powinniśmy oczyszczać umysł z negatywnych myśli, kompleksów, poczucia winy i
innych tzw. "zjadających towarzyszy".
Kiedy podświadomy umysł
jest czysty i zgadza się na współpracę z Wyższym Ja, wówczas wszystko staje się
dla nas możliwe. Zaznaczam, że chodzi o wszystko, co najlepsze!
Z reszty warto zrezygnować
już teraz.
Kontakt z Wyższym Ja staje
się coraz precyzyjniejszy, gdy oczyszczamy podświadomy umysł z ograniczającej
właściwe postrzeganie i myślenie masy urojeń, przekonań, przyzwyczajeń i
kompleksów. Służą temu różne techniki, jak medytacja, afirmacje, czy terapie
regresywne.
Kontakt z Wyższym Ja
nawiązujemy przez medytację i modlitwę. Medytacja jest po to, żebyśmy odbierali
inspiracje i dostrajali się do wyższych wibracji szczęścia, miłości i harmonii.
Modlitwa jest po to, żebyśmy się przekonali, że inspiracje ze strony Wyższego Ja
są jak najbardziej realistyczne, że mają zastosowanie w naszym codziennym życiu
dając najwspanialsze z możliwych efekty.
To wszystko może Wyższe Ja.
Może nawet więcej!
Ach, zapomniałem
odpowiedzieć na pytanie, jak nawiązać kontakt z Wyższym Ja?
Otóż trzeba niższe Ja
przekonać, że warto ufać intuicji (czy Bogu). Potem zrelaksować się i prosić:
Moje Wyższe Ja (Boże), naucz mnie, jak się mam modlić i jak rozumieć wyniki
moich modlitw. Jak rozumieć Twoje odpowiedzi?
Dziękuję. Cokolwiek się
zdarzy, niech służy Najwyższemu Dobru mojemu i innych".



Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Co może Wyższe Ja
Co może przynieść XXI wiek
Co może animacja komputerowa Wywiad z twórcą Katedry [d 2005]
Co może być z Zarządzania Procesami Inwestycyjnymi opracowane
Wyższe Ja cz II
Wyższe Ja cz I
Wyższe Ja cz III
wyzsze ja
Co może jeść króliczek
Wyższe JA
Co może zrobić dorosły, aby oswoić dziecko ze szkołą
Medytacja Wzmacnianie doświadczania Wyższego Ja
co może być dowodem księgowym
Wszystko to co Ja ONA

więcej podobnych podstron