FRANCIS BACON
(1561-1626)
Główne dzieła: Essays (1597; Ofthe Proficience an Advancement ofLearning Divine and Human (1605); Regargutio philosophiarwn (1607); Instauratio magna (1620); De dignitate et augumentis scientiarum (1623); Siłva siharum (wraz z Nową Atlantyda^ (1627); wydania polskie: Nowa Atlantyda (1954); Novum organum (1955); Eseje (1959).
Literatura: Ajdukiewicz K., Wstęp do Novum organum (1955); Anderson F. H., The Philosophy ofFrancis Bacon (1948); Brad C.D., The Philosophy ofFrancis Bacon
(1926), Beck H., Staad und Gesellschaft bei Francis Bacon (1937); Heizman M., Geneza i rozwój filozofii Franciszka Bacona (1929); Kornatowski W., Wstąp do Nowa Atlantyda (1954); Kotarbiński T., Myśl przewodnia metodologii Franciszka Bacona
(1927); Leśniak K., Franciszek Bacon (1961); Suchodolski B., Narodziny nowożytnej filozofii człowieka (1963); Wiszniewski M., Bacona metoda tłumaczenia natury i inne pisma filozoficzne (1976).
Wybrane fragmenty pochodzą z: Novum Organum, przeto. J. Wikarjak, PWN, Warszawa 1955, ss. 66-74, 77,125-129,132-134, 162-166,173-175.
KSIĘGA PIERWSZA AFORYZMÓW
o tłumaczeniu przyrody i o królestwie człowieka
xxxvIII
Idole i fałszywe pojęcia, które opanowały już rozum ludzki i głęboko w nim zapuściły korzenie, nie tylko w ten sposób osaczają umysły ludzi, że prawda z trudem tylko znajduje do nich dostęp, lecz nawet po otwarciu i uzyskaniu dostępu, przy samej odnowie nauk znowu stawać będą na drodze i przeszkadzać, jeżeli ludzie, z góry ostrzeżeni, w miarę swych możliwości przed nimi się nie zabezpieczą.
XXXIX
Cztery są rodzaje idoli osaczających umysły ludzkie. Nadaliśmy im w wykładzie naszym nazwy; mianowicie pierwszy rodzaj to idole plemienia (idola tribus) drugi to idole jaskini (idola specuś), trzeci -idole rynku (idola fori), czwarty - idole teatru (idola theatri).
XL
Tworzenie pojęć i wyprowadzanie twierdzeń ogólnych przy pomocy prawdziwej indukcji jest niewątpliwie najwłaściwszym środkiem, ażeby idole powstrzymać i usunąć. Jednak zwrócenie uwagi na idole i ich omówienie jest też wysoce pożyteczne. Nauka bowiem o idolach pozostaje w podobnym stosunku do tłumaczenia przyrody, co nauka o sofistycznych dowodach do zwykłej dialektyki.
XLI
Idole plemienia mają swe źródło w samej naturze ludzkiej, w samym plemieniu, czyli rodzie ludzkim. Fałszem bowiem jest twierdzenie, że zmysły ludzkie są miarą rzeczy. Przeciwnie, wszystkie percepcje, zarówno zmysłowe jak i umysłowe, są dostosowane do człowieka, a nie do wszechświata. Rozum ludzki podobny jest do zwierciadła, które będąc nierówne (dla promieni wysyłanych przez przedmioty), swoje właściwości na te przedmioty przenosi, przez co je zniekształca i zmienia.
XLII
Idole jaskini to idole jednostki ludzkiej. Albowiem (oprócz błędów związanych z naturą ludzką w ogóle) każda jednostka ma pewnego rodzaju jaskinię, czyli pieczarę osobistą, która załamuje i zniekształca światło naturalne. A dzieje się to bądź na skutek właściwej każdemu jednostkowej jego natury, bądź na skutek wychowania i przestawania z innymi, bądź przez lekturę książek i autorytet osób, które się czci i podziwia, bądź przez różnicę wrażeń zależną od tego czy występują one w umyśle uprzedzonym i predysponowanym, czy też w umyśle zrównoważonym i spokojnym. Toteż duch (spiritus) ludzki (stosownie do tego, jak kształtuje się w jednostkach) jest czymś różnorodnym, zgoła niespokojnym i jakby przypadkowym. Słusznie wiec powiedział Heraklit, że ludzie szukają wiedzy w małych światach, a nie w wielkim, czyli wspólnym dla wszystkich świecie.
XLIII
Są jeszcze idole wynikające niejako z wzajemnej bliskości i obcowania rodzaju ludzkiego, które nazywamy idolami rynku, ponieważ tam właśnie ludzie przestają i współdziałają ze sobą. Ludzie bowiem obcują ze sobą przez rozmowy: wyrazy zaś dobiera się stosownie do tego, jak je pospólstwo pojmuje. Toteż zły i niezręczny dobór wyrazów w dziwny sposób krępuje rozum. I ani definicje, ani objaśnienia, którymi uczeni w niektórych sprawach zwykle zabezpieczają się i bronią, żadną miarą nie poprawiają stanu rzeczy. Słowa całkowicie zadają gwałt rozumowi, wszystko mącą i przywodzą ludzi do niezliczonych jałowych kontrowersji i wymysłów.
XLIV
Są wreszcie idole, które weszły do umysłów ludzkich z rozmaitych doktryn filozoficznych, a także z przewrotnych prawideł dowodzenia; nazywamy je idolami teatru. Albowiem ile wynaleziono i przyjęto systemów filozoficznych, tyle naszym zdaniem stworzono i wystawiono sztuk, które przedstawiają urojone i dla sceny wymyślone światy. A nie mówimy tu tylko o obecnie panujących albo o dawniejszych doktrynach i sektach filozoficznych; wiele bowiem innych tego rodzaju sztuk można by wymyślić i ułożyć; gdyż błędy nawet zupełnie różne mają przecież przyczyny po większej części jednakowe. I znowu mamy tu na myśli nie tylko całe systemy filozoficzne, lecz również wiele naczelnych zasad i twierdzeń naukowych, które nabrały mocy przez tradycję, łatwowierność i niedbalstwo. Lecz o tych poszczególnych rodzajach idoli należy pomówić szerzej i dokładniej, ażeby rozum ludzki przed nimi zabezpieczyć.
XLV
Rozum ludzki ma tę właściwość, że skłonny jest przyjmować większy porządek i większą prawidłowość w świecie niż naprawdę znajduje, i jakkolwiek w przyrodzie istnieje wiele rzeczy jedynych
w swoim rodzaju i całkiem od siebie różnych, to jednak rozum wymyśla między nimi paralele, odpowiedniości i stosunki, które w rzeczywistości nie istnieją. [...]
XLVI
Rozum ludzki, skoro raz przyjął pewien pogląd (czy to dlatego, że jest on tradycyjnie uznawany, czy też dlatego, że nam jest przyjemny), wszystko inne ściąga na jego poparcie i potwierdzenie. I choć większa jest może siła i liczba wypadków, które przemawiają przeciwko temu poglądowi, mimo to jednak nie zwraca na nie uwagi i albo lekceważy je, albo wprowadzając pewne drobne rozróżnienie usuwa je i odrzuca -kierując się uprzedzeniem grożącym poważnymi i zgubnymi następstwami, ażeby tylko powaga owych poprzednich koncepcji pozostała niezachwiana. [...]
xlvII
Rozum ludzki najbardziej ulega wpływom tego, co jednocześnie i nagle potrafi do umysłu trafić i przeniknąć; tym właśnie zwykle napełnia się i nadyma wyobraźnia. I w pewien, choćby trudny do uchwycenia sposób, rozum zmyśla i przypuszcza, że wszystko inne tak się przedstawia jak tych parę rzeczy, którym umysł dał się opętać. Jeżeli zaś trzeba przejść do wypadków odległych i całkiem odmiennych, które dla twierdzeń ogólnych stanowią próbę ogniową, rozum okazuje się bardzo powolny i w ogóle niezdolny, jeżeli nie zmuszą go do tego twarde prawa i stanowczy nakaz.
XLvIII
Rozum ludzki ogarnia coraz dalsze kręgi i nie jest w stanie zatrzymać się albo spocząć, lecz ciągle dąży dalej; ale dąży na próżno Dlatego to nie można pomyśleć, że istnieje jakiś kres albo granica świata, lecz zawsze nasuwa się jakby z koniecznością myśl, że coś jest jeszcze dalej. Tak samo nie można pojąć, w jaki sposób upłynęli wieczność do dnia dzisiejszego, ponieważ owo rozróżnienie, jakie się zwykle przyjmuje, że istnieje nieskończoność sięgająca w przeszłość i sięgająca w przyszłość, żadną miarą nie może się ostać; z tego bo wiem by wynikało, że jedna nieskończoność jest większa od drugiej oraz że nieskończoność może się wyczerpywać i zmierzać do skończoności. Podobnie owa subtelność dotycząca linii, które dają się dzielić bez końca, wynika z tej samej niezdolności myśli. Lecz bardziej zgubna jest ta niezdolność umysłu, gdy chodzi o odkrywanie przyczyn; to bowiem co najbardziej ogólne w przyrodzie, powinno być po prostu stwierdzone tak, jak się je znajduje - istotnie też nie można tu podać przyczyn; mimo to rozum ludzki, który nie umie się zatrzymać, ciągle jeszcze domaga się czegoś bardziej znanego. Wtedy jednak dążąc do tego, co dalsze, cofa się z powrotem do tego, co bliższe, mianowicie do przyczyn celowych, które niewątpliwie odpowiadają raczej naturze człowieka niż naturze wszechświata; one to pochodząc z tego źródła, w szczególny sposób zepsuły filozofię. Dowodzi się zaś w równym stopniu braku doświadczenia i powierzchowności w filozofowaniu, kiedy się domaga przyczyny dla tego, co najbardziej ogólne, kiedy się jej nie żąda dla tego, co podporządkowane i podrzędne.
XLIX
Rozum ludzki nie odznacza się trzeźwym spojrzeniem, lecz podlega wpływom woli i uczyć; tak powstają naulki zbudowane wedle upodobań człowieka. Albowiem człowiek łatwiej wierzy w to, co wolałby, aby było prawdziwe. Stąd to pochodzi, że odrzuca rzeczy trudne, gdyż brak mu cierpliwości w prowadzeniu badań; rzeczy trzeźwe, ponieważ ograniczają nadzieję; głębie przyrody, z powodu przesądów; światło doświadczenia, przez zarozumiałość i pychę, aby ktoś nie powiedział, że umysł jego zajmuje się rzeczami błahymi i przemijającymi; poglądy przeciwne pospolitemu mniemaniu, ze względu na opinię gminu. Niezliczone są wreszcie, a niekiedy nieuchwytne, sposoby, którymi uczucia zabarwiają i zarażają rozum.
Lecz największa niewątpliwie przeszkoda i zboczenie rozumu ludzkiego pochodzi z ociężałości, nieudolności i złudzeń zmysłów; wskutek tego to, co działa bezpośrednio na zmysły, stawia się wyżej niż to, co na nie bezpośrednio nie oddziaływa, choćby to ostatnie było dużo ważniejsze. Dlatego wszelkie rozważanie zwykle ustaje natychmiast, kiedy przestaje się coś widzieć, a stąd wynika, że rzeczy niewidzialnych nie bada się wcale albo bardzo mało. [...] Każdego prawdziwszego tłumaczenia przyrody dokonuje się przez przykłady oraz odpowiednie i stosowne eksperymenty, przy czym zmysły wydają sąd o samym tylko eksperymencie, eksperyment zaś o przyrodzie i samej rzeczy.
LII
Takie więc są idole, które nazywamy idolami plemienia; początek zaś biorą one albo z jednorodności substancji ducha ludzkiego, albo z jego uprzedzeń, albo z jego ograniczoności, albo z nieustannej jego ruchliwości, albo z wpływu uczuć, albo z nieudolności zmysłów, albo z tego, co nań robi wrażenie.
LIII
Idole jaskini mają źródło we właściwej każdemu naturze zarówno ducha jak i ciała, a także w wychowaniu, w przyzwyczajeniach oraz w przypadkowych okolicznościach. [...]
LIV
Ze wszystkich wszakże idoli najwięcej kłopotu sprawiają idole rynku, które wkradły się do rozumu na skutek związku ze słowami i nazwami. Ludzie bowiem wierzą, że ich własny rozum rządzi słowami; lecz zdarza się także, że słowa swoją siłę odwracają i oddziałuj ą na rozum. To właśnie uczyniło filozofię i nauki sofistycznymi i bezowocnymi. [...]
XCV
Ci, co zajmowali się naukami, byli albo empirykami, albo dogmatykami. Empirycy, podobnie jak mrówki, zbierają tylko i używają. Racjonaliści na wzór pająków sami z siebie snują wątek. Natomiast pszczoła postępuje w sposób pośredni: zbiera wprawdzie materiał z kwiatów ogrodu i pól, lecz własnymi siłami przerabia go i kształtuje. Nie inne też jest prawdziwe zadanie filozofii: nie opiera się ona bowiem wyłącznie ani szczególnie na siłach umysłu, nie składa też materiału dostarczanego przez historię naturalną i eksperymenty mechaniczne w pamięci w stanie surowym, lecz zmieniwszy i ukształtowawszy go uprzednio w rozumie. Dlatego w ściślejszym i niezłomnym przymierzu między tymi dwiema władzami, eksperymentalną i rozumową -w przymierzu, jakiego dotąd nigdy nie było - należy pokładać jak najlepsze nadzieje.
XCVI
Czystej filozofii naturalnej dotąd nie było, jedynie skażona i zepsuta: w szkole Arystotelesa przez logikę, w szkole Platona przez teologię naturalną, w drugiej szkole Platona (Bacon ma tu na myśli szkołę neoplatońską-przyp. red.\ Proklosa i innych - przez matematykę, która filozofię naturalną powinna zamykać, ale nie powinna jej rodzić ani tworzyć. A od czystej i niezmieszanej filozofii naturalnej o wiele lepszych należy oczekiwać wyników.
xcvn
Nie znalazł się dotąd nikt o tak wielkiej stałości i stanowczości umysłu, iżby podjął się i postanowił wszelkie teorie i pospolite pojęcia zupełnie wyrugować, a rozum oczyszczony z nich i nieuprzedzony od nowa skierować ku poszczególnym zagadnieniom. Toteż owa wiedza (ratio) ludzka, którą posiadamy, to tylko mieszanina i zbieranina złożona często z owoców naszej łatwowierności i niemniej często z wyników przypadku, a także z dziecinnych, najwcześniej przyjętych pojęć.
Jeśliby jednak ktoś w dojrzałym wieku przy nieuszkodzonych zmysłach i oczyszczonym umyśle na nowo zwrócił się do doświadczenia i zagadnień szczegółowych, to można by mu rokować lepsze sukcesy. I pod tym względem obiecujemy sobie los Aleksandra Wielkiego. I niech nikt nie zarzuca nam próżności, zanim nie wysłucha do końca rozważania, które zmierza do odrzucenia wszelkiej próżności. Albowiem o Aleksandrze i o jego czynach Aischines tak się wyraził: „My z pewnością nie żyjemy życiem śmiertelnym, lecz urodziliśmy się w tym celu, ażeby potomność dziwy o nas opowiadała i głosiła - tak jakby czyny Aleksandra uważała za cuda.
Lecz tymczasem (jak już mówiliśmy) całą naszą nadzieję pokładać możemy jedynie w odrodzeniu nauk. Należy je mianowicie w określonym porządku odnowić i od podstaw doświadczenie na nowo zbudować. A nikt -jak sadzimy - nie będzie twierdził, że tego już dokonano albo choćby pomyślano o tym.
xcvm
A dalej, podstawy doświadczenia (ponieważ do tego tematu trzeba przystąpić) dotychczas albo były niezwykle kruche, albo ich w ogóle nie było. Dotąd jeszcze nie zdobyto i nie zgromadzono materiału czy zapasu szczegółów, który by liczbą, rodzajem czy pewnością wystarczał do oświecenia rozumu albo pod innym względem okazał się dostateczny. Przeciwnie, uczeni (gnuśni zapewne i łatwowierni) jakieś niepewne doświadczenia i jakby wieści czy słuchy o nich przyjmowali dla zbudowania lub potwierdzenia swojej filozofii i przyznawali im wagę prawdziwego świadectwa. I taki system, jeżeli chodzi o doświadczenie, wprowadzono do filozofii, jak gdyby jakieś królestwo czy inne państwo wydawało ustawy i kierowało swoimi sprawami nie na podstawie pism i sprawozdań posłów i godnych zaufania informatorów, lecz na podstawie miejskich i ulicznych plotek. W historii naturalnej nie znajduje się nic w należyty sposób zbadanego, nic sprawdzonego, nic policzonego, nic zważonego ani zamierzonego. A to, co zostało zaobserwowane w sposób nieokreślony i chwiejny, to jest zwodniczą i niewiarygodną informacją. [...]
CIV
Nie należy jednak pozwolić na to, ażeby rozum od szczegółów od razu przeskakiwał i niejako wzlatywał do oddalonych i jakby najogólniejszych twierdzeń (jakimi są tak zwane zasady naczelne umiejętności i rzeczy), i według ich rzekomo niewzruszonej prawdziwości uzasadniał i wyprowadzał twierdzenia średniej ogólności. Tak postępowano dotąd z przyrodzonej skłonności rozumu, a także na skutek przyzwyczajeń powstałych pod wpływem dowodzeń sylogistycznych. Lecz dla nauk wtedy dopiero będzie można rokować dobre nadzieje, kiedy po właściwej drabinie i po kolejnych szczeblach bez przerw i przeskoków wstępować się będzie od szczegółów do twierdzeń niższego rzędu, od tych do twierdzeń średniej ogólności, następnie do coraz wyższych i na końcu dopiero do najogólniejszych. Albowiem twierdzenia najniższe niewiele się różnią od prostego doświadczenia. Najwyższe zaś i najogólniejsze (jakie obecnie istnieją) są czysto pojęciowe i abstrakcyjne i nie mają w sobie nic ważkiego, natomiast twierdzenia średniej ogólności to owe twierdzenia prawdziwe, ważkie i żywe, od których zależą ludzkie sprawy i koleje losu, a nad nimi wreszcie znajdują się owe właśnie twierdzenia najogólniejsze - ale oczywiście takie, które nie są czysto abstrakcyjne, lecz są rzetelnie określone przez twierdzenia średniej ogólności.
Rozumowi więc ludzkiemu nie trzeba dodawać skrzydeł, lecz raczej ołowiu i ciężarów, ażeby hamował wszelkie wyskoki i wzloty. A dotąd tego nie czyniono. Kiedy zaś to nastąpi, będzie wolno co do nauk żywić nadzieje.
CV
Przy ustalaniu zaś ogólnego twierdzenia trzeba wymyślić inną postać indukcji niż ta, która dotąd była w użyciu - i to nie tylko do uzasadniania i odkrywania tak zwanych zasad naczelnych, lecz także do twierdzeń niższych i średnich, krótko mówiąc do wszystkich. Indukcja bowiem, która polega na prostym wyliczaniu, to dzieciństwo; jej wnioski są niepewne i wystawione na niebezpieczeństwo ze strony wypadku sprzecznego (instantia contradictoria), przeważnie też wydaje ona sąd na podstawie mniejszej liczby faktów niżby należało, i to tylko takich, które są pod ręką. Natomiast indukcja, która będzie użyteczna do odkrywania i uzasadniania nauk i umiejętności, powinna analizować naturę przez odpowiednie wyłączanie i wykluczanie, a następnie wziąwszy pod uwagę dostateczną ilość przypadków negatywnych przechodzi do wniosków na podstawie przypadków pozytywnych. Dotąd tego nie robiono, a nawet zapewne nie czyniono prób w tym kierunku - z wyjątkiem jednego Platona, który dla wprowadzenia definicji i idei posługiwał się do pewnego stopnia tą właśnie postacią indukcji. Lecz ażeby z tej postaci indukcji czyli dowodzenia uczynić metodę dobrą i prawomocną, trzeba dołożyć wielu starań, o czym dotąd nikt ze śmiertelnych nawet nie pomyślał; i więcej w to należy włożyć pracy niż dotąd wkładano jej w związku z sylogizmem. Z pomocy tego rodzaju indukcji należy korzystać nie tylko przy odkrywaniu twierdzeń ogólnych, lecz także przy określaniu pojęć. W tej właśnie indukcji pokładamy największą nadzieję.
CVI
Lecz ustalając twierdzenia ogólne przy pomocy tej indukcji, powinniśmy zbadać i sprawdzić, czy twierdzenie, które się ustala jest dostosowane i zakrojone na miarę tych szczegółowych przypadków, z których się go wyprowadza, czy też jest zbyt obszerne i za szerokie. A jeżeli jest za obszerne albo za szerokie, czy tę swoją obszerność i szerokość potwierdzi przez podanie nowych szczegółowych przypadków stanowiących jak gdyby gwarancję jego prawdziwości. Należy to zaś uczynić po to, abyśmy z jednej strony nie tkwili w tym, co już dobrze znane, nie chwytali cieni i form czysto abstrakcyjnych zamiast rzeczy uchwytnych i określonych w swej treści. Kiedy zaś taki sposób postępowania wejdzie w użycie, wtedy dopiero słusznie zajaśnieje trwała nadzieja.
cvn
Tutaj również trzeba przypomnieć, co już wyżej powiedziano na temat rozszerzenia zakresu filozofii naturalnej i sprowadzenia do niej nauk szczegółowych, ażeby nie nastąpiło oderwanie czy odcięcie nauk od pnia. W przeciwnym bowiem razie mniejsze należy rokować nadzieje co do postępu.
cvra
Tyle mieliśmy do powiedzenia o usunięciu niewiary i nabraniu otuchy na skutek porzucenia albo sprostowania błędów minionego okresu. Obecnie trzeba się rozejrzeć, czy istnieją jakieś inne podstawy nadziei. Narzuca się tutaj następująca uwaga. Jeżeli ludzie bez poszukiwań i zajmując się właściwie czym innym, jakby przypadkowo albo okolicznościowo dokonali wielu użytecznych odkryć, to dla nikogo nie może ulegać wątpliwości, że ci sami ludzi stosując poszukiwania i zajmując się tą sprawą metodycznie i porządnie, a nie impulsywnie i dorywczo, muszą dokonać bez porównania więcej odkryć. Jakkolwiek bowiem raz albo dwa razy może się zdarzyć, że ktoś przypadkiem wpadnie szczęśliwie na to, co przedtem wymknęło się komuś, kto z wielkim wysiłkiem i starannością robił poszukiwania, to przecież ogólnie rzecz biorąc, dzieje się niewątpliwie na odwrót. Dlatego bez porównania liczniejszych i cenniejszych odkryć, i to w niniejszych odstępach czasu, oczekiwać należy od rozumnego, starannego, kierowanego i zamierzonego wysiłku ludzi niż od przypadku, instynktu zwierzęcego i tym podobnych czynników, które dotąd stanowiły źródło wynalazków.
KSIĘGA DRUGA AFORYZMÓW
o tłumaczeniu przyrody i królestwie człowieka
Wytworzyć i nadać jakiemuś ciału nową własność czy nowe własności - oto zadanie i cel ludzkiej mocy. Natomiast odkryć formę danej własności, czyli prawdziwą różnicę, czyli naturę twórczą (natura naturans\ czyli źródło emanacji - oto zadanie i cel ludzkiej wiedzy. Tym zadaniom naczelnym są podporządkowane dwa inne zadania podrzędne i niższego stopnia: pierwszemu - przekształcenie konkretnych ciał jednego w drugie, w granicach możliwości; drugiemu - odkiywanie we wszystkim powstawania i ruchu ukrytego procesu przebiegającego nieprzerwanie od widocznej przyczyny sprawczej i widocznej materii do nadawanej jej formy; podobnie też odkrywanie ukrytej struktury ciał znajdujących się w spoczynku, a nie w ruchu.
II
Niepomyślny obecny stan ludzkiej wiedzy ujawnia się także w twierdzeniach, które się pospolicie przyjmuje. Słusznie zakłada się, że prawdziwa wiedza - to znajomość przyczyn. Nie bez słuszności też przyjmuje się cztery przyczyny: materię, formę, przyczynę sprawczą i cel. Lecz spośród nich przyczyna celowa jest dla nauk raczej szkodliwa i na nic się nie przydaje - z wyjątkiem wypadków, gdy chodzi o działanie człowieka. Wykrywanie formy uważa się za sprawę beznadziejną. Przyczyna zaś sprawcza i materia (takie, jakich się poszukuje i jakie się przyjmuje, to znaczy jako przyczyny odległe bez związku z ukrytym procesem wiodącym do formy) są niedokładne i powierzchowne, i nauce prawdziwej i czynnej nic właściwie nie przynoszą. Nie zapomnieliśmy jednak o tym, że pogląd, jakoby formom przysługiwał byt naczelny, określiliśmy wyżej jako błąd umysłu ludzkiego i sprostowaliśmy go. Jakkolwiek bowiem w przyrodzie nic naprawdę nie istnieje oprócz ciał indywidualnych wykonujących indywidualne czyste akty zgodnie z ustalonym prawem, to jednak w naukach owo właśnie prawo, jego poszukiwanie, odkrywanie i wyjaśnianie stanowi podstawę zarówno wiedzy jak i działania. To właśnie prawo i jego paragrafy określamy mianem form, zwłaszcza że ten termin przyjął się i jest powszechnie w użyciu.
III
Jeżeli ktoś zna przyczynę jakiejś własności (np. białości albo ciepła) w niektórych tylko przedmiotach, to jego wiedza jest niezupełna; jeżeli ktoś potrafi wywołać pewien skutek w niektórych tylko substancjach (spośród tych, które się do tego nadają) - to jego moc jest równie niezupełna. I jeżeli ktoś zna jedynie przyczynę sprawczą i materialną (które to przyczyny są płynne i stanowią tylko środki przenoszące i przyczyny wprowadzające formę w niektórych tylko wypadkach), ten w odniesieniu do substancji, która w pewnym stopniu jest podobna do dawniej znanych oraz stosownie dobrana, może dojść do nowych wyników, ale głębiej tkwiących granic rzeczy nie poruszy. Natomiast kto zna formę, ten chwyta to, co stanowi jedność własności w substancjach jak najbardziej do siebie niepodobnych. Może więc (czego dotąd nie uczyniono) dokonać takich odkryć i osiągnięć, jakie nigdy nie zostały urzeczywistnione ani przez zmienne koleje przyrody, ani przez najbardziej pomysłowe eksperymenty, ani nawet przez przypadek i jakie w ogóle nie przyszłyby człowiekowi na myśl. Dlatego z odkrycia form wypływa prawda badania i swoboda działania.
IV
Jakkolwiek drogi do potęgi i do wiedzy ludzkiej są sobie bardzo bliskie i niemal identyczne, to jednak ze względu na szkodliwe i zakorzenione przyzwyczajenie ciągłego obracania się wokół abstrakcji -bezpieczniej jest w ogóle zaczynać i budzić nauki od tych podstaw, które odnoszą się do strony praktycznej tak, aby ona właśnie wyznaczała i określała stronę teoretyczną. Należy się przeto zastanowić, jaki przepis albo jaka dyrektywa lub reguła przewodnia byłyby najbardziej pożądane, gdyby chodziło o wytworzenie i nadanie pewnej własności jakiemuś ciału, i wyrazić to w słowach prostych i najmniej zawiłych.
Na przykład jeśliby ktoś srebro chciał pokryć żółtym kolorem złota albo powiększyć jego ciężar (z zachowaniem praw materii), albo jakiemuś kamieniowi i nieprzeźroczystemu nadać przezroczystość, albo szkłu wytrzymałość, albo jakiemuś ciału nieorganicznemu organiczność, należałoby (mówię) zastanowić się, jakiego przepisu albo jakiej reguły przewodniej najbardziej by sobie życzył. Najpierw niewątpliwie życzyłby on sobie, ażeby mu pokazać coś takiego, co byłoby niezawodne w działaniu i nie wprowadzałoby w błąd przy eksperymencie. Po drugie życzyłby sobie, aby dano mu przepis, który by nie krępował go i nie ograniczał do pewnych środków i pewnych szczegółowych sposobów postępowania. Może się bowiem zdarzyć, że ich zabraknie i nie będzie miał możności i sposobu przygotowania i uzyskania takich środków. Tymczasem mogłyby istnieć również mnę nie przewidziane przez ten przepis środki i inne sposoby stworzenia pożądanej własności, które byłyby do dyspozycji działającego, lecz ciasny przepis wykluczyłby ich zastosowanie i uniemożliwiłby sukces. Po trzecie, życzyłby sobie, aby mu wskazać coś, co by nie było równie trudne jak owa właśnie czynność stanowiąca przedmiot poszukiwań, lecz bardziej nadawałoby się do praktycznego zastosowania.
Do prawdziwego więc i zupełnego przepisu postępowania odnosić się będzie wskazanie następujące: powinien on być pewny, swobodny i poręczny, czyli przydatny do działania. To samo odnosi się do odkrycia prawdziwej formy. Albowiem forma jakiejś własności jest czymś takim, że kiedy jest ona dana, to niezawodnie w ślad za nią idzie odpowiednia własność. Dlatego stale jest obecna, kiedy obecna jest owa własność, powszechnie ją potwierdza i występuje we wszystkim, w czym się owa własność znajduje. A zarazem forma jest czymś takim, że z jej usunięciem niezawodnie znika dana własność. Nie ma jej więc stale, kiedy nie ma owej własności, stale świadczy o jej nieobecności i znajduje się tylko w tej własności. Wreszcie prawdziwa forma jest czymś takim, co daną własność wyprowadza z jakiegoś źródła i istoty (essentid), która znajduje się w wielu przedmiotach i wedle porządku natury (jak mówią) jest bardziej znana niż sama forma. Dla prawdziwej więc i zupełnej ogólnej zasady wiedzy przepis i wskazanie są następujące: należy znaleźć inną własność, która by z daną własnością była zamienna, która jednak stanowiłaby ograniczenie własności bardziej znanej jako jej prawdziwego rodzaju (genuś). Te dwa zaś przepisy, praktyczny i teoretyczny, stanowią jedno i to samo; co w praktyce jest najbardziej pożyteczne, to i w teorii jest najbardziej prawdziwe.
IX
Z dwóch rodzajów twierdzeń ogólnych, o których wyżej była mowa, wywodzi się prawdziwy podział filozofii i nauk - jeżeli zastosować do naszego celu przyjęte terminy, które najbardziej zbliżają się do oddania rzeczy. Mianowicie badanie form, które (w zasadzie przynajmniej i według prawa) są wieczne i niezmienne, stanowi metafizykę; badanie zaś przyczyny sprawczej, materii, ukrytego procesu i ukrytej struktury (a to wszystko dotyczy pospolitego i zwykłego biegu natury, a nie podstawowych i wiecznych praw) stanowi fizykę: im zaś odpowiednio są przyporządkowane dwie umiejętności praktyczne: fizyce -mechanika, metafizyce - magia (w oczyszczonym tego słowa znaczeniu) z powodu jej szerokich dróg i większej władzy nad przyrodą.
X
Ustaliwszy w ten sposób cel nauki należy przystąpić do wskazówek, i to o ile możności w porządku najmniej wypaczonym czy zakłóconym. Wskazówki dotyczące tłumaczenia przyrody obejmują w ogóle dwie części: pierwsza mówi o tym, jak z doświadczenia wyprowadzać czy wyłuskiwać twierdzenia ogólne, druga -jak z twierdzeń ogólnych wyprowadzać czy wydobywać nowe eksperymenty. Pierwsza dalej obejmuje trzy działy albo raczej trzy zabiegi: zabieg zmysłów, zabieg pamięci i zabieg umysłu, czyli rozumu.
Najpierw mianowicie należy stworzyć odpowiednią i rzetelną historię naturalną i eksperymentalną, co stanowi podstawę całej budowy.
Nie należy bowiem niczego zmyślać ani wymyślać, ale odkrywać, co przyroda czyni albo wytwarza.
Historia zaś naturalna i eksperymentalna tak jest różnorodna i rozpierzchła, że może wywołać w umyśle zamęt i nie przedstawi we właściwym porządku. Dlatego należy sporządzić tablice i zestawienia faktów, i to w taki sposób i w takim układzie, ażeby rozum potrafił się z nimi obchodzić.
Ale chociaż nawet zostanie wykonane, to jednak rozum pozostawiony sobie i działający z własnego popędu bez kierownictwa jest niezdolny i niezdatny od tworzenia praw ogólnych. Dlatego, po trzecie, należy zastosować właściwą i prawdziwą indukcję, która stanowi klucz tłumaczenia. Zacząć zaś należy od tej ostatniej, a następnie posuwając się wstecz przejść od omówienia reszty.
Jest to -jak się zdaje - aluzja do słynnego powiedzenia przypisywanego Protagorasowi, iż „człowiek jest miarą wszechrzeczy", co często interpretuje się jako wyraz poglądu, iż rzeczy są takie, jakimi się wydają. Bacon zaprzecza tutaj temu, jakoby rzeczy były takie, jakimi je przedstawiają zmysły, czyli jakoby zmysły odtwarzały wiernie rzeczywistość.
Myśl Bacona jest prawdopodobnie ta, że nieskończoność sięgająca w przeszłość, odpowiadająca datom późniejszym, jest większa od odpowiadającej datom wcześniejszym; zaś nieskończoność sięgająca w przyszłość z biegiem czasu staje się coraz mniejsza, a więc się wyczerpuje i coraz mniej różni się od skończoności. Te twierdzenia Bacona opierają się na mylnej przesłance, że nierówności a + b>aia-b<a, które są prawdziwe, gdy b > O dla a skończonych zachowują walor, gdy a=