Pan Longinus siedział milczący. Nagle podniósł głowę i oznajmił, że podejmie się przekraść przez Kozaków. Wszyscy na te słowa zdumieli się i zaczęli rozmawiać. Próbowali odwieść go od tej myśli. Postanowili iść do namiotów książęcych, aby dowiedzieć się co książę o tym myśli. Władca zgodził się na wyprawę i zarządził, że nie pójdą razem, tylko pojedynczo. Pierwszy wyruszy pan Longinus, ponieważ on pierwszy się ofiarował. Przed wyjazdem udał się do księdza Muchowieckiego, aby udzielił mu spowiedzi. O świcie pożegnał się z przyjaciółmi i wyruszył. Noc była ciepła, chmurna i ciemna. Nie było widać nawet drzew. Podczas swojej podróży napotkał mnóstwo poległych ciał. Pan Longinus modlił się za dusze zmarłych i szedł dalej. Na łące rósł olbrzymi dąb, pan Longinus postanowił dojść do niego. Nagle spod rozłożystych gałęzi drzewa wysunęło się 20 postaci, które zbliżały się do rycerza. Tatarzy rzucili się na wojownika, ale on odparł atak. Tłum zbliżał się coraz bardziej. Na koniec zabrzmiał głos komendy: Bierz go! Wszyscy rzucili się na żołnierza. Krzyki umilkły. Pod drzewem został pan Longinus, a pod jego nogami kupa ciał. Następnie Tatarzy próbowali związać wojownika, ale on ciął ich mieczem. Kozacy zaczęli atakować łukami. Rycerz na widok strzał stwierdził, że zbliża się godzina jego śmierci i rozpoczął litanię do Najświętszej Panny. Strzały już tkwiły mu w ramionach, boku, nogach... Po słowach " Królowo Anielska" pan Longinus zmarł.