Szóstego dnia wycieczki Burasek jako pierwsza otworzyła rano oczy. Musiało być wcześnie, na trawie wciąż lśniły krople świeżej rosy. Powietrze było bardzo rześkie i przyjemne.
Siostry jeszcze spały. Kotka nie miała zamiaru ich budzić.
Przeszła się po skąpanej promieniami bladego słońca trawie. Przymknęła oczy w błogim spokoju.
Gdzie rodzice...?
Poszła ich poszukać. Byli nad rzeką. Stali obok siebie i spoglądali w fale rzeki. Chyba rozmawiali.
Zaciekawiona Burasek stwierdziła, że nie musi ich wcale teraz powiadamiać o swojej obecności. Podeszła bliżej, skąd lepiej mogła ich słyszeć i schowała się za kamieniem.
-Przedwczoraj miał wrócić Mruczek... -Powiedziała Łatka spoglądając w czyste wody rzeki. -Nie będzie mu smutno, że nas nie zastanie?
-Przecież jak wrócimy, spotkamy go... -Pocieszał Puszek. -Ale, czy twoim zdaniem to sprawiedliwe, że reszta rodziny została sama u Tokarza?
-A kogo zastałby w domu Mruczek? -Odrzekła Łatka ze spokojem w głosie. -No, i przecież pozostawiony bez opieki teren jest łatwym celem dla innych kotów...
Zapanowała chwila ciszy.
Koteczki obudziły się już. Z początku zdziwiły się, że nie ma ani Burasek, ani rodziców. Zastanawiały się, co robić.
-Proste-mruknęła Missy. -Najpierw spróbujmy coś upolować, bo oni nie zostawili nam ani odrobiny jedzenia! Potem ich szukajmy.
-Ale my nie umiemy polować! -Jęknęła Czarka.
-No to spróbujemy. A może coś znajdziemy?
Poszukiwania zakończyły się wesołym piskiem Czarki. Otóż, znalazła zdechłą mysz. Nie najlepszej świeżości, sądząc po jej wyglądzie i zapachu, ale zawsze coś. Missy rzuciła się na nią.
-A więc każda z nas zje trochę... I może zostawimy trochę dla Burasek? -Zaproponowała kotka.
-Ok.
-A więc, teraz moja kolej! -Orzekła Czarka i wyrwała siostrze resztki myszy. -A ty, Mister? -Zapytała.
-Wiesz... Jakoś niezbyt mi się chce to jeść...-Mruknęła koteczka w odpowiedzi patrząc na dziwnie wyglądającą zdobycz.
Rozmowa rodziców nabrała trochę innego tempa, gdy Puszek zobaczył na drugim brzegu wody dwie piękne kotki.
-A, patrz Łatka! -Krzyknął Puszek z uśmiechem.-To te dwie kotki, moje kumpelki!
-Co?
-No, te piękne. Widzisz?
-Widzę, i co?
-Są prześliczne, nie uważasz? Mają piękne oczy i są najładniejszymi kotkami jakie kiedykolwiek widziałem!
-Nie, nie uważam tak! -Łatka zaczęła denerwować się coraz bardziej. -Mi nigdy nie mówisz takich rzeczy!
-No, bo...
-Może liczą się dla ciebie więcej niż ja?!
-Nic takiego nie mówię! Ale może nie są takie wredne jak ty!
Ups, zaczyna się robić gorąco, pomyślała Burasek.
-Ja jestem wredna?! W porządku! To sobie idź do nich, a ja wracam do domu! I nawet mi się na oczy nie pokazuj!
-Nie ma sprawy!
Łatka odwróciła się wściekła i poszła w stronę miejsca, w którym mieli nocleg. Burasek pobiegła szybko do sióstr.
-O, Burasek! Masz, jedzenie! Czarka znalazła! -Od razu na jej widok zawołała Missy.
Burasek zjadła podana przez siostry przekąskę, była bardzo głodna. Tymczasem nadeszła Łatka i powiedziała zdenerwowanym głosem:
-Idziemy!
-Gdzie? -Zdziwiła się Czarka.
-Do domu!
-Czemu?
-Bo tak.
-A gdzie tata? -Missy zaczęła rozglądać się za ojcem.
-Tata NIE IDZIE. On tu zostaje.
Kotki popatrzyły przerażone na mamę. Przecież to niemożliwe!