Koncepcja wolności w EGZYSTENCJALIZMIE
Człowiek jest wolny, czy chce, czy nie chce. Większość filozofów miała
wolność za największy ideał, egzystencjaliści zaś mają ją za ciężką konieczność.
Człowiek jest skazany na to, by był wolny”.
Musi wciąż wybierać, decydować. Decyzje jego są brzemienne w skutki nie
tylko dla niego samego, ale i dla innych. A nie ma c co się w decyzjach tych
oprzeć, bo nie ma obowiązujących praw moralnych, nie ma nakazów
ETYKA EGZYSTENCJALIZMU. A wybierać trzeba, bo trzeba żyć.
Trzeba wybierać, choć nie ma dyrektyw, nie ma norm, powinności, wartości.
Próżno ich szukać; szukać można co najwyżej sensu istnienia.
Ten może tkwić tylko w samym istnieniu, bo poza nim nie ma nic.
A jest to tylko przelotne i przypadkowe istnienie: człowiek jest „rzucony” przez
los w taką czy inną sytuację, to jest jedyna jego rzeczywistość.
Byłoby absurdem wyrywać się z niej, skoro poza nią nie ma nic. Ale byłoby też
absurdem poddawać się jej bezwolnie, skoro jest się wolnym.
Tak szamotali się egzystencjaliści z trudnościami własnej filozofii:
bo wynikało z niej, że wybierać trzeba, ale także, że nie ma podstaw do wyboru.
Nie ma różnicy między dobrem a złem. Człowiek może wybrać życie hedonisty
tak samo jak ascety, każdy taki wybór jest zasadniczo równowartościowy, jeśli
jest dokonany w imię wolności i odpowiada konkretnej sytuacji, w jakiej
jednostka jest postawiona.
Egzystencjaliści stanęli ostatecznie na tym: skoro człowiek nie ma sta
łych cech i będzie tym, czym sam siebie zrobi, to zawsze może być czymś
więcej, niż jest. Stąd wyciągali wniosek: niech będzie czymś więcej. I to jest
jedyne zadanie, jakie mu można postawić: zawsze wychodzi poza samego siebie
Ale jest to zadanie heroiczne i nieraz etykę egzystencjalizmu określano jako
etykę heroizmu.
Nastrój tej filozofii był pesymistyczny, bo istnienie było dla niej bez
oparcia, wśród nicości. Tak ją w każdym razie odczuwała większość
zwolenników i przeciwników. Zwłaszcza pisma Sartre'a budziły pesymizm.
A jednak on sam uważał, że egzystencjalizm jest raczej optymizmem: wszak
dowodzi, że istnienie człowieka jest w jego własnych rękach, a to jest
najwyższe, czego można od istnienia wymagać.
Porównywano wielokrotnie filozofie egzystencjalną z chrześcijańską.
Istotnie mają pewną cechę wspólną: wspólne jest im przekonanie o znikomości
istnienia. Ale wedle chrześcijańskiej jest ono momentem w wieczności, a wedle
niej- w nicości. Obie patrzą na życie przez pryzmat śmierci; obie obiegły od
filozofii starożytnej, która wywodziła, że śmierci nie należy się lękać, bo po niej
Albo nic nie będzie, albo będzie nowe życie, a ani jedno, ani drugie nie jest
straszne. Ale w przeciwieństwie do egzystencjalnej filozofia chrześcijańska
miała perspektywę wieczności nadającą sens istnieniu.
I jakkolwiek egzystencjaliści byli zależni od Kierkegaarda, to w tym różnili się
zasadniczo: on był właśnie myślicielem chrześcijańskim, dla którego
nieskończoność nie tylko istniała, ale przenikała skończone ludzkie istnienie.