RUDOLF STEINER
U BRAM TEOZOFII
[Vor dem Tore der Theosophie / wyd. orygin.: 1991] Wyklady wygloszone od 22.08 do 04.09. 1906 r. w Stuttgarcie (tom GA95 w katalogu Dziel Zebranych Rudolfa Steinera) Cialo podlega prawu dziedziczenia: dusza uksztaltowanemu przez siebie losowi, zas duch prawu ponownego wcielenia, powtarzanego zycia ziemskiego. - Duch jest niesmiertelny; narodziny i smierc wladaja w ciele wedlug praw swiata fizycznego: zycie duszy, które podlega losowi, posredniczy w lacznosci miedzy duchem i cialem podczas jednego ziemskiego zycia. Rudolf Steiner
Rudolf Steiner Kalendarium
1861 Rudolf Steiner przychodzi na swiat 25 lub 27 lutego w Kraljevec (ówczesne Austro-Wegry, dzis Chorwacja) jako syn urzednika austriackiej kolei Johanna Steinera i Franciski Steiner z domu Blie. Dziecinstwo spedza niedaleko Wiener-Neustadt w Pottschach oraz Neudórfl (tam uczeszcza do szkoly wiejskiej). 1872 Rozpoczyna nauke w tzw. Realschule (szkole realnej), która konczy matura z wyróznieniem w 1879 r. 1879 Rozpoczyna studia na Politechnice Wiedenskiej. Studiuje poczatkowo matematyke i przyrodoznawstwo, ale pózniej poswieca sie równiez studiom literacko-historycznym i filozoficznym. W Wiedniu zaprzyjaznia sie z germanista i badaczem twórczosci Goethego, Karlem Juliusem Schróerem (1825-1900), pod wplywem którego zajmuje sie intensywnymi studiami nad cala twórczoscia Goethego. Schroer poleca dwudziestoletniego Steinera Josephowi Kurschne-rowi, który pracuje dla wydawnictwa Deutsche National Literatur nad zbiorowym wydaniem dziel Goethego. 1881 Steiner zajmuje sie opracowaniem podstaw swiatopogladu Goethego w oparciu o jego teorie filozoficzno-poznawcze. 1886 Ukazuje sie w druku jego praca Grundlinien einer Erkenntnistheorie der Goetheschen Weltanschaung (Podstawy teorii poznania swiatopogladu Goethego). Dzieki tej rozprawie Steiner otrzymuje propozycje pracy w Weimarze przy opracowaniu popularnego wydania naukowych dziel Goethego w ramach tzw. Sophien-Ausgabe. 1890 Steiner przenosi sie do Weimaru, gdzie podejmuje prace w archiwum Goethego i Schillera. Kontynuuje swoje badania nad twórczoscia Goethego. W tym czasie pracuje równiez nad przedstawieniem swojego swiatopogladu opartego na intuitywnym poznaniu swiata nadzmyslowego. 1891 Uzyskuje doktorat z filozofii na Uniwersytecie w Rostocku. Jego rozprawa doktorska Die Grundfrage der Erkenntnistheorie mit besonderer Riicksicht auf Fichtes Wissenschftslehre ukazuje sie w 1892 roku w poszerzonej formie jako Wahrheil und Wissenschaft (Prawda a nauka). 1893 Wydaje swoje glówne dzielo filozoficzne Philosophie der Freiheit (Filozofia wolnosci). 1895 Ukazuje sie ksiazka Fiedrich Nietzsche, ein Kampfer gegen seine Zeit. 1897 Wieloletnie studia nad twórczoscia Goethego przedstawia w pracy Goethes Weltanschaung (Swiatopoglad Goethego). Steiner przenosi sie do Berlina, gdzie przez trzy lata redaguje Magazinfur Literatur. W okresie tym staje sie znaczaca postacia w intelektualnym zyciu stolicy. 1899 Poslubia Anne Eunicke (1853-1911). Rozpoczyna wyklady na Berlinskiej Wszechnicy Robotniczej. 1901 Publikacja jego kolejnej rozprawy Welt - und Lebensanschaungen im 19. Jahrhundert oraz Die Mystik im Aufgang des neuzeitlichen Geis-tesleben. W tej oraz w nastepnych swoich pracach opisuje badania swiata duchowego, które oparte zostaly na racjonalnym postepowaniu prowadzacym do poznania nadzmyslowego metoda przyrodo-znawcza. W nastepnych latach powstaja jego kolejne prace: 1902 - Das Christentum als mystische Tatsache (Chrzescijanst\vo jako fakt mistyczny); 1904 - Theosophie (Teozofta); 1905 - Wie erlangt man Erkenntnisse der hoheren Welten (Jak osiagnac poznanie wyzszych swiatów); 1908 - Aus der Akasha-Chronik (Z kroniki akasza), Die Stufen der hoheren Erkenntnis (Stopnie wyzszego poznania); 1910 -Die Geheimwissenschaft im Umriss (Wiedza tajemna w zarysie). W latach 1910 - 1913 tworzy cztery dramaty sceniczne: 1910 -Die Pforte der Einweihung (Wrota wtajemniczenia); 1911 - Die Prilfung der Seele (Egzamin duszy); 1912 - Der Huter der Schwelle (Straznik progu); 1913 - Der Seelen Erwachen (Przebudzenie duszy). 1902 Wstepuje do Towarzystwa Teozoficznego, z którym pozostaje zwiazany do 1913 r. 1912 Przy wspólpracy Marii von Sievers opracowuje podstawy eurytmii. 1913 Konczy sie okres jego dzialalnosci w Towarzystwie Teozoficznym. Steiner wystepuje z niego i zaklada Towarzystwo Antropozoficzne. Antropozofii poswieca cale swoje pózniejsze zycie. 1913 Poczatek pracy nad budowa pierwszego Goetheanum, osrodka ruchu antropozoficznego. Od 1913 roku Steiner wiaze swój a dzialalnosc z mala miejscowoscia Domach, kolo Bazylei. Ta szwajcarska miejscowosc zostala wybrana na siedzibe Towarzystwa Antropozoficznego po odmowie wladz niemieckich na lokalizacje w okolicy Monachium. Pierwsze Goetheanum, budowla, w której R. Steiner zawarl wszystkie swoje doswiadczenia i cala wiedze duchowa byla wielkim dzielem artystycznym. Przy jej powstaniu realizowane byly nowe teorie barw i proporcji wywodzace sie z prac nad dzielami Goethego. Ta praca dal impuls do rozwoju nowych pradów w architekturze, rzezbie i malarstwie. 1914 Poslubia Marie von Sievers. Domach staje sie centrum jego dzialalnosci. W okresie 1914-1922 kontynuuje prace nad budowa Goetheanum. Wszystkie projekty architektoniczne do tej wielkiej budowli wykonuje sam. W wyniku podpalenia w noc sylwestrowa 1922/23 prawie ukonczone dzielo doszczetnie plonie. Drugie Goetheanum budowano juz po smierci Steinera, ale wedlug jego projektów - z betonu. 1919 Swoimi wykladami o zasadach trójpodzialu spolecznego daje impuls do rozwoju pedagogiki opartej na nowych zasadach. Prowadzi wyklady dla wychowawców i rodziców. Zaklada w Stuttgarcie pierwsza Wolna Szkole Waldorfska (nazwa pochodzi od fabryki Wal-dorf-Astoria, gdzie prowadzil wyklady dla robotników). 1920 W Domach prowadzi pierwszy kurs medyczny dla lekarzy. Ten cykl dwudziestu wykladów rozpoczyna aktywna prace nad stworzeniem podstaw medycyny antropozoficznej. Pozostaje aktywny na polu pedagogiki. Zajmuje sie równiez naukami przyrodniczymi w swietle wiedzy duchowej. 1921 Tworzy podstawy eurytmii leczniczej, prowadzi wyklady dotyczace spojrzenia z punktu widzenia wiedzy duchowej na nauki przyrodnicze, historie, nauki scisle i spoleczne. 1922 Podobnie jak w poprzednich latach prowadzi setki wykladów. Plonie pierwsze Goetheanum. 1923 Po zniszczeniu Goetheanum Steiner pozostaje nadal aktywny. Rozwija podstawy medycyny antropozoficznej, kontynuuje prace pedagogiczna. Tematy jego wykladów rozszerzaja sie na wciaz nowe obszary zagadnien. Od 24.XII.1923 do 1.I.1924 uczestniczy w zalozeniu Powszechnego Towarzystwa Antropozoficznego i zostaje jego przewodniczacym. 1924 W Kobierzycach kolo Wroclawia 7-16 VI prowadzi kurs rolniczy, który staje sie impulsem i podstawa rozwoju rolnictwa biodyna-micznego, opartego na wiedzy duchowej i traktujacego Ziemie jako zywe jestestwo duchowe. 1924 We wrzesniu ciezka choroba zmusza go do przerwania dzialalnosci publicznej. Pomimo to pozostaje aktywny. Razem z Ita Wegman pracuje w dziedzinie medycyny, kontynuuje prace z zakresu peda-gogiki. Opracowuje plany i szkice do budowy drugiego Goetheanum. 1925 Jest juz bardzo ciezko chory. Wraz z Ita Wegman konczy ksiazke Grundlegendes fitr eine Erweiterung der Heilkunst nach geisteswis-senschaftlichen Erkenntnissen (Podstawy sztuki leczenia posze-rzonej wiedza duchowa). Pracuje do ostatnich dni zycia nad swoja biografia, opisana w niedokonczonej ksiazce Mein Lebensgang (Moja droga zycia) oraz nad dzielem Anthroposophische Leitsatze (Antropozoficzne mysli przewodnie). Umiera 30 III 1925 r. w swoim atelier przy Goetheanum.
I
W wykladach tych podane zostanie ogólne spojrzenie na calosc swiatopogladu teozoficznego. Nie zawsze teozofia przedstawiana byla tak jak obecnie, w dostepnych dla kazdego wykladach i ksiazkach. Dawniej postrzegana byla jako cos, co moglo byc nauczane jedynie w malych, zaufanych kregach. Wiedza ta ograniczala sie do kól wtajemniczonych, do ezoterycznych bractw. Ogól ludzi mial dostep jedynie do owoców tej wiedzy. Ani ona sama, ani czyny i miejsca dzialania wtajemniczonych nie byly znane. Wielkie postacie historyczne, które zna swiat, nie byly wlasciwie najwiekszymi sposród ludzi. Ci najwieksi, wtajemniczeni, usuwali sie w cien. Tak wlasnie w XVIII wieku pojawil sie nagle wtajemniczony, którego w ogóle nie zauwazono. Poznal on przelotnie pewnego pisarza, powiedzial slowa, na które ten nie zwrócil szczególnej uwagi, a które jednak oddzialywaly na niego i wzbudzily w nim obrazy wielkich idei, których literackie owoce sa dzisiaj w rekach niezliczonych ludzi. Tym pisarzem byl Jan Jakub Rosseau. Nie byl on zadnym wtajemniczonym, ale zródlo jego wiedzy pochodzi od wtajemniczonego. Inny przyklad to Jakub Bohme. Jako terminator u szewca byl sam w sklepie, w którym nie mial jeszcze nawet prawa sprzedawac. I wtedy przyszla do niego pewna osobistosc, która wywarla na nim glebokie wrazenie. Osoba ta powiedziala pare slów i oddalila sie. Zaraz potem slyszal on nawolywanie: “Jakubie, Jakubie, jestes teraz jeszcze maly, ale staniesz sie wielki. Zapamietaj to, co dzisiaj widziales". Pozostalo pewne tajemne przyciaganie pomiedzy nim a tamta osoba, która byla wielkim wtajemniczonym. To od niej pochodzily wielkie inspiracje Jakuba Bóhme. Istnialy równiez inne metody oddzialywania dawnych wtajemniczonych. Ktos np. otrzymywal list, majacy spowodowac okreslone dzialania. Byc moze byl on ministrem i posiadal zewnetrzna wladze, aby na cos wplynac, ale nie mial wlasnego pomyslu. W liscie bylo cos, co nie mialo nic wspólnego z tym, co powinno byc przekazane, byla tam byc moze jakas prosba. Mozna jednak bylo odczytac ten list jeszcze w inny sposób: wystarczylo np. wykreslac po cztery slowa, a piate pozostawiac. Otrzymywalo sie wtedy nowy sens, którego odbiorca oczywiscie wcale nie zauwazal, a który jednak mial odpowiedni wplyw na tresc listu i na to, co mialo sie zdarzyc. Jezeli slowa te byly prawidlowe, oddzialywaly one równiez bez uswiadomienia sobie ich znaczenia przez dzienna swiadomosc czytajacego. W podobny sposób pisal równiez pewien niemiecki uczony, który byl jednoczesnie wtajemniczonym, Trithem von Sponheim, nauczyciel Agrypy von Nettesheim. W jego dzielach, odczytanych przy zastosowaniu odpowiedniego klucza, mozna odnalezc wiele rzeczy, których dzisiaj naucza teozofia. Wówczas bylo konieczne, aby tylko ci, którzy byli dostatecznie przygotowani, mogli byc wtajemniczeni w te sprawy. Po co bylo potrzebne takie zachowanie tajemnicy? Wlasnie ze wzgledu na koniecznosc zapewnienia tej wiedzy odpowiedniej pozycji mozna ja bylo przekazac tylko wystarczajaco przygotowanym. Inni odczuwali jedynie jej blogoslawienstwa. Nie byla to wiedza dla zaspokajania ciekawosci ani zwyklej zadzy poznania. Musiala byc ona zamieniona w czyn, powinna pracowac nad ustrojem panstwowym i spolecznym, praktycznie ksztaltowac swiat. W ten wlasnie sposób kazdy wielki postep w rozwoju ludzkosci wynikal z impulsów wiedzy tajemnej. Dlatego tez wszyscy, którzy mieli dostapic poznania nauk teozoficznych, poddawani byli ciezkim próbom i sprawdzianom, czy sa do tego gotowi, a nastepnie byli stopniowo wtajemniczani i bardzo powoli prowadzeni od nizszych do wyzszych nauk. Ostatnio odchodzi sie od tej metody; teraz uczy sie otwarcie elementarnej wiedzy. Udostepnienie bylo konieczne, gdyz wczesniejsze srodki, pozwalajace przyjmowac ludzkosci te wiedze, zawiodly. Do srodków tych nalezaly równiez religie, a we wszystkich religiach zawarta jest ta madrosc. Obecnie mówi sie jednak o pewnym przeciwienstwie pomiedzy wiedza a wiara. Dzisiaj do wyzszego poznania dochodzic musimy droga wiedzy. Najwazniejsza jednak przyczyna udostepnienia bylo wynalezienie sztuki drukarskiej. Dawniej nauka teozoficzna przekazywana byla ustnie, od jednej osoby do drugiej. Nie uslyszal jej zaden nieprzygotowany lub niegodny tego czlowiek. Jednak dzieki ksiazkom rozszerzyla sie wiedza o rzeczach postrzeganych zmyslami i dzieki temu stala sie popularna. Spowodowalo to rozdarcie pomiedzy wiedza a wiara. Przyczyny te sprawiaja, ze teraz trzeba rozpowszechnic wiele rzeczy sposród wielkich skarbów wiedzy tajemnej wszystkich czasów. Trzeba odpowiedziec na wiele pytan. Skad pochodzi czlowiek? Jaki jest jego cel? Co ukrywa sie poza jego widzialna postacia? Co dzieje sie po smierci? I to odpowiedziec nie poprzez stawianie hipotez ani tez przez teorie i domysly, lecz przez fakty. Odsloniecie prawdziwej zagadki czlowieka bylo celem kazdej wiedzy tajemnej. Wszystko, co na ten temat powinno byc dalej powiedziane, pochodzi z wlasciwego stanowiska praktycznej wiedzy tajemnej. Nie bedzie to jakas teoria, której czlowiek nie moze wykorzystac w praktyce. Teorie takie powstaly i wniknely do teozoficznej literatury dlatego, ze ci, którzy pisali ksiazki, sami na poczatku nie rozumieli dokladnie tego, co pisali. Mogly byc one przydatne dla zadzy poznania. Jednak teozofia powinna stac sie zyciem. Skierujmy sie najpierw ku istocie czlowieka. Jezeli mamy naprzeciwko nas jakiegos czlowieka, to najpierw spostrzegamy zewnetrznymi organami zmyslowymi to, co wedlug teozofii nazywamy cialem fizycznym. Cialo fizyczne jest czyms, co czlowiek ma wspólnie z calym otaczajacym go swiatem. Zewnetrzna nauka uznaje jedynie to fizyczne cialo, a przeciez jest ono tylko niewielka czescia czlowieka. Musimy glebiej wniknac w istote czlowieka, gdyz juz samo zastanowienie sie uczy, ze z fizycznym cialem ludzkim musi zachodzic rzecz szczególna. Istnieja przeciez równiez inne rzeczy, które mozna widziec, dotykac itp. Kazdy kamien jest równiez cialem fizycznym. Czlowiek jednak moze poruszac sie, czuc, myslec; rosnie, odzywia sie, rozmnaza. W przypadku kamienia tak nie jest, ale odpowiada to przeciez procesom roslin i zwierzat. Czlowiek ma wspólne z wszystkimi roslinami takie procesy jak odzywianie, wzrost i rozmnazanie. Gdyby posiadal tylko cialo fizyczne, tak jak kamien, nie móglby rosnac, odzywiac sie i rozmnazac. Musi wiec miec cos, co czyni go zdolnym do takiego spozytkowania fizycznych substancji i sil, by dzieki nim mógl rosnac itd. Tym czyms jest cialo eteryczne. Tak wiec czlowiek ma cialo fizyczne na równi ze wszystkim, co mineralne, a cialo eteryczne tylko na równi z roslinami i zwierzetami. Mozna to stwierdzic na podstawie zwyklego zastanowienia sie. Istnieje jednak inna jeszcze mozliwosc przekonania sie, ze cialo eteryczne istnieje. Zdolnosc taka posiada ten, kto rozwinal w sobie wyzsze zmysly. Te wyzsze zmysly nalezy rozumiec jako wyzsze uksztaltowanie tego, co drzemie w kazdym czlowieku. To tak, jak z niewidomym od urodzenia, który zostalby poddany operacji; tyle tylko, ze nie kazdy niewidomy od urodzenia moze zostac zoperowany, natomiast wyzsze zmysly moga byc rozwiniete w kazdym czlowieku, jesli ma on dostateczna cierpliwosc i przejdzie odpowiednie przygotowanie. Juz dla samego zauwazenia tej zasady zycia - wzrostu, odzywiania i rozmnazania - potrzeba okreslonego wyzszego postrzegania. Na przykladzie hipnozy mozemy wyjasnic, o co chodzi. Hipnoza, która zawsze znana byla wtajemniczonym, oznacza inny stan swiadomosci niz zwykly sen. Hipnotyzowany zostaje podporzadkowany hipnotyzerowi. U hipnotyzowanego mozna jednak odróznic sugestie pozytywne od sugestii negatywnych. Sugestia pozytywna pozwala postrzegac cos, czego w rzeczywistosci nie ma. Sugestia negatywna polega na tym, ze u hipnotyzowanego uwaga zostaje odwrócona od tego, co istnieje. Jest to tylko wzmocnienie innego stanu. W codziennym zyciu równiez mozemy odwrócic uwage od jakiejs rzeczy i nie widzimy jej, chociaz nasze oczy sa otwarte. Zdarza sie to codziennie bez udzialu naszej woli, gdy sie w cos zaglebiamy. Teozofia nie chce miec do czynienia ze stanami, przy których swiadomosc czlowieka jest przytepiona, kiedy znajduje sie w stanie przytlumionym. Czlowiek, który chce sie zblizyc do prawd teozoficznych, musi tak samo wladac swoimi zmyslami przy badaniu wyzszych swiatów, jak przy badaniu rzeczy codziennych. Przy wtajemniczeniu moga dla czlowieka wyniknac wielkie niebezpieczenstwa tylko wtedy, gdy przytlumi on swoja swiadomosc. Kto pragnie poznac cialo eteryczne poprzez wlasny oglad, musi umiec sila wlasnej woli, przy pelnym zachowaniu zwyklej swiadomosci, zasugerowac sobie brak fizycznego ciala. Wtedy jednak przestrzen nie jest dla niego pusta, ma on wówczas przed soba cialo eteryczne, które ukazuje mu sie w czerwono-niebieskawym ksztalcie swietlnym, jak zjawa, ale blyszczace, swiecace, o barwie nieco ciemniejszej od mlodego kwiatu brzoskwini. Nigdy nie zobaczymy ciala eterycznego, gdy bedziemy obserwowac krysztal, natomiast widzimy je przy roslinie i przy zwierzeciu, gdyz to ono powoduje wzrost, odzywianie i rozmnazanie. Czlowiek posiada jednak nie tylko te zdolnosc, ma równiez mozliwosc odczuwania radosci i cierpienia. Roslina nie ma tej zdolnosci. Wtajemniczony moze to stwierdzic wlasnym doswiadczeniem, poniewaz potrafi identyfikowac sie z roslina. Zwierze jednak równiez ma te zdolnosc, gdyz posiada, podobnie jak czlowiek, kolejny czlon - cialo astralne. Obejmuje ono wszystko, co nazywamy pozadaniem, namietnoscia itd. Mozna to znowu wyjasnic na drodze rozwazan, na drodze przezycia wewnetrznego. Dla wtajemniczonego moze to byc jednak równiez przezyciem zewnetrznym. Wtajemniczony dostrzega ten trzeci czlon czlowieka jako owalny oblok, bedacy w ciaglym ruchu wewnetrznym. Jest to oblok otaczajacy tkwiace w nim cialo fizyczne i eteryczne. Gdy zasugerujemy sobie brak ciala fizycznego i eterycznego, to wszystko wypelnione zostanie subtelnym oblokiem swietlnym o wewnetrznej ruchliwosci. W tej aurze wtajemniczony widzi kazde pozadanie, kazdy poped itp. jako barwe i postac ciala astralnego; np. gwaltowna namietnosc widzi jako podobne do blyskawicy promienie, wystrzelajace z ciala astralnego. Zwierzeta maja równiez cialo astralne, posiadajace rózne barwy podstawowe, zaleznie od gatunku. Cialo astralne lwa ma inne zabarwienie niz cialo astralne jagniecia. Równiez u ludzi podstawowe zabarwienie nie jest jednakowe. Jezeli ktos posiada zmysl do subtelniejszych rozróznien, to w aurze czlowieka moze rozpoznac rodzaj jego temperamentu i nastrój podstawowy. Ludzie nerwowi maja aure prazkowana, przeniknieta punktami, które nie pozostaja w spokoju, lecz ciagle rozblyskuja i znowu znikaja. Tak jest zawsze, totez aury nie da sie namalowac. Czlowiek odróznia sie jednak równiez od zwierzecia. Ma czwarty czlon, który wyraza sie w imieniu, rózniacym sie od wszystkich pozostalych imion. “Ja" moge powiedziec tylko do siebie. W calej mowie nie ma imienia, którego równiez kazdy inny nie móglby powiedziec o tym samym przedmiocie, oprócz imienia ja". To moze powiedziec czlowiek tylko do siebie samego. Wtajemniczeni odczuwali to zawsze. Wtajemniczony hebrajski nazywal to Niewymawialnym Imieniem Boga, Boga, który mieszka w czlowieku, gdyz tylko w tej duszy, tylko dla tej duszy moze byc ono wypowiadane. Musi ono dzwieczec w duszy, musi ona nadac sobie wlasne imie; nikt inny nie moze dac jej imienia. Stad plynal ten cudowny nastrój, który przechodzil przez dusze sluchaczy, gdy wymawiane bylo imie Jahwe; znaczy ono “Ja" albo “Jam jest". Bóg zaczyna przemawiac w naszej wlasnej duszy przez imie, jakie sobie daje dusza. Ta wlasciwosc daje czlowiekowi przewage nad zwierzeciem. Zwierze nie posiada zdolnosci mówienia do siebie “ja". Te zdolnosc ma tylko czlowiek. Trzeba choc raz zdac sobie w duszy sprawe z olbrzymiego znaczenia tego slowa. Jean Paul przypomina w swojej autobiografii, jak stojac przed stodola, jako male dziecko, uswiadomil sobie swoje “Ja". Wiedzial, ze przezyl w sobie to, co niesmiertelne. W szczególny sposób wyraza sie to dla jasnowidzacego. Gdy bada on cialo astralne, wszystko jest tam w nieustannym ruchu az do jedynego malego miejsca, które znajduje sie poza czolem, u nasady nosa, jako wyciagnieta wzdluz, nieco jajowata kula. Istnieje ona tylko u czlowieka. U ludzi wyksztalconych jest mniej dostrzegalna niz u ludzi bez wyksztalcenia; najbardziej wyrazna jest u dzikich ludów, stojacych na niskim szczeblu rozwoju kultury. W tym miejscu naprawde nie ma nic, tylko pusta przestrzen. Podobnie jak srodek plomienia, który jest pusty, wydaje sie niebieski przez otoczke swiatla, tak równiez to ciemne miejsce wydaje sie niebieskie, gdyz promienieje wokól niego swiatlo aury. Jest to zewnetrzny wyraz jazni. Te cztery czlony ma kazdy czlowiek, ale jest róznica pomiedzy czlowiekiem dzikim a czlowiekiem kultury europejskiej, jak np. Franciszek z Asyzu lub Schiller. Uszlachetnienie obyczajów wytwarza takze szlachetniejsze barwy w aurze. Rozwinieta zdolnosc rozrózniania miedzy dobrem a zlem równiez wyraza sie w wysubtelnieniu aury. Jazn pracowala nad cialem astralnym i uszlachetnila pozadania, aby uzyskac kulture. Im wyzej czlowiek stoi pod wzgledem kultury intelektualnej i moralnej, tym bardziej jazn przepracowala cialo astralne. Jasnowidzacy moze powiedziec: to jest czlowiek rozwiniety, a tamten jest mniej rozwiniety. Przepracowana samodzielnie przez czlowieka czesc ciala astralnego nazywamy Manas. Jest to piaty czlon podstawowy. Ile czlowiek sam w sobie przepracowal, tyle jest w nim pierwiastka Manas; dlatego zawsze czesc jego ciala astralnego to Manas. Nie jest jednak dane czlowiekowi, aby mógl wywierac bezposredni wplyw na swoje cialo eteryczne. Tak, jak sie uczy dochodzenia na wyzszy stopien moralny, tak mozna nauczyc sie równiez przepracowywac swoje cialo eteryczne. Kto sie tego nauczy, jest uczniem, czyli chela. Przez to staje sie panem swojego ciala eterycznego; ile w nim przepracowal, tyle jest w nim z Budhi. Przepracowane cialo eteryczne jest szóstym czlonem podstawowym. Takiego ucznia mozemy po czyms poznac. Zwykly czlowiek nie jest podobny do swojego poprzedniego wcielenia ani pod wzgledem postaci, ani pod wzgledem temperamentu. Ale chela ma te same przyzwyczajenia, ten sam temperament co w poprzednim wcieleniu, pozostaje do siebie podobny. Swiadomie przepracowal cialo eteryczne, które decyduje o wzroscie i rozmnazaniu. Najwyzszy dar, jaki czlowiek na tej Ziemi moze osiagnac, polega na przepracowaniu swojego ciala fizycznego. Jest to najtrudniejsze ze wszystkiego. Praca nad swoim cialem fizycznym oznacza uczenie sie opanowania oddechu, przepracowania obiegu krwi, obserwowania pracy nerwów, a równiez regulowania procesem myslenia. Czlowiek stojacy na tym stopniu nazywa sie w teozofii adeptem. Tego rodzaju czlowiek wypracowal w sobie to, co nazywa sie Atma. Jest to siódmy czlon podstawowy. Kazdy czlowiek ma uksztaltowane swoje cztery czlony, piaty czesciowo, a pozostale w zalozeniu. Cialo fizyczne, eteryczne, astralne, jazn, Manas, Budhi, Atma to siedem czlonów istoty ludzkiej. Dzieki nim ma czlowiek udzial w trzech swiatach: w swiecie fizycznym, astralnym i swiecie dewachanu, czyli duchowym.
II
Kiedy mówimy o poznaniu wyzszych sfer bytu, które znane sa wtajemniczonym, lecz dzisiaj niedostepne sa jeszcze dla zwyklych ludzi, to mówiac o ponadzmyslowych faktach czesto spotykamy sie z nastepujacym zarzutem: “Po cóz opowiadacie nam o wyzszych swiatach, wy, którym dane jest posiadanie wyzszej wiedzy? Jakiez to moze miec znaczenie dla nas, jesli sami nie mozemy w nie wejrzec?" Odpowiadam na to pieknymi slowami mlodej, wspólczesnej nam osoby, która skutkiem swego losu stala sie znana w najszerszych kolach, mianowicie slowami Heleny Keller. W drugim roku zycia stracila wzrok i sluch. W siódmym roku dziecko to bylo wciaz jeszcze czyms w rodzaju zwierzecia. Wtedy znalazla sie pewna pelna milosci dusza, genialna nauczycielka, a dzisiaj, w dwudziestym szóstym roku zycia, Helena Keller nalezy do najlepiej wyksztalconych ludzi swego narodu. Poznala rózne nauki i jest zadziwiajaco oczytana. Zna nie tylko klasycznych i wspólczesnych poetów, ale studiuje takze filozofów, jak Platona, Spinoze itd. I oto ona, dla której swiat dzwieku i swiatla zamkniety jest na zawsze, wykazuje zdumiewajaca odwage zycia i serdeczna radosc z powodu piekna i wspanialosci swiata. Pewne zdania w jej ksiazce “O optymizmie" zapisuja sie gleboko w duszy. Mówi ona: “Przez lata cale rozposcierala sie wokól mnie noc i ciemnosc, az znalazla sie dusza, która mnie uczyla. I na miejsce nocy i ciemnosci zapanowal pokój i nadzieja". W innym miejscu mówi: “Niebo zdobylam sobie mysleniem i czuciem". Tylko to jedno moglo byc dane tej duszy. Nie wzrok i sluch, gdyz swiat zmyslów byl dla niej zamkniety. Docierala do niej tylko wiedza innych ludzi; wzniosle mysli wielkich geniuszy wstapily jednak do jej duszy, a dzieki wiedzy innych ma udzial w swiecie, który wszyscy znacie. Jest to polozenie tych, którzy o wyzszych swiatach slysza tylko poprzez wiadomosci podane przez innych, natomiast sami nie maja w nie wgladu. Porównanie to mówi o wielkiej wadze informacji o wyzszych swiatach, nawet wtedy, kiedy nie mozna ich jeszcze samemu ogladac. Jednak jeszcze cos innego staje przed nasza dusza. Helena Keller musi sobie powiedziec: nigdy sama nie zobacze swiata. Kazdy czlowiek moze natomiast powiedziec sobie: ja takze moge ujrzec wyzsze swiaty, gdy tylko moje duchowe oczy zostana otwarte. Duchowe oczy i uszy kazdej ludzkiej duszy daja sie zoperowac, jezeli tylko posiada ona do tego wystarczajaco duzo cierpliwosci i wytrwalosci. Ludzie czesto pytaja: “Jak dlugo to potrwa, az uzyskam wglad?" Piekna odpowiedz dal na to wybitny mysliciel - Subba Rów. Mówi on: “Jeden osiaga to w ciagu siedemdziesieciu inkarnacji, inny w ciagu siedmiu inkar-nacji, jeden w ciagu siedemdziesieciu lat, inny w ciagu siedmiu lat, jeszcze inny w ciagu siedmiu miesiecy, siedmiu tygodni, siedmiu dni lub siedmiu godzin". Albo jak mówi Biblia: “Wyzsze poznanie przychodzi noca jak zlodziej". Kazde oko moze zostac otwarte, kiedy tylko czlowiek ma dostatecznie duzo energii i cierpliwosci. Dlatego kazdy moze czerpac radosc oraz nadzieje z nauk innych ludzi, gdyz to, co slyszymy o wyzszych swiatach, to nie sa puste teorie, nie jest to cos, co nie ma zwiazku z naszym zyciem. Jest to cos, co daje nam jako owoce dwie niezbedne w zyciu rzeczy, gdy ujmujemy to we wlasciwy sposób: sile i pewnosc. Obie te rzeczy zdobywamy w pelni. Sile czeipiemy z impulsów wyzszych swiatów; pewnosc, gdy poznajemy, skad czlowiek przyszedl i dokad zdaza, gdy uswiadamiamy sobie, iz my, widzialni, jestesmy stworzeni przez swiat niewidzialny. Jednak tylko ten zna swiat widzialny, kto pozna równiez dwa inne swiaty. Istniej a trzy swiaty: 1. swiat fizyczny, jako miejsce dzialania wszystkich ludzi; 2. swiat astralny, czyli swiat duszy; 3. swiat dewachanu, czyli swiat duchowy. Te trzy swiaty nie sa rozdzielone przestrzennie. Otaczaja nas rzeczy swiata fizycznego, postrzegane przez nas zewnetrznymi organami zmyslów. Jednak w tej samej przestrzeni jest z nami takze swiat astralny. Tak samo jak w swiecie fizycznym, zyjemy tez jednoczesnie w dwóch innych swiatach, w swiecie astralnym i dewachanicznym. Wszedzie, gdzie jestesmy, sa równiez te trzy swiaty, tylko ze nie widzimy ich, podobnie jak niewidomi nie widza swiata fizycznego. Gdy zostana otworzone zmysly duszy ludzkiej, wtedy ukazuje sie czlowiekowi nowy swiat z nowymi wlasciwosciami i nowymi istotami. Gdy uzyskuje on nowe zmysly, postrzega tez nowe rzeczy. Jezeli przejdziemy teraz do blizszego rozwazania tych trzech swiatów, to mozemy powiedziec, ze w swiecie fizycznym nie ma nic szczególnego do scharakteryzowania. Swiat fizyczny zna kazdy i kazdy poznaje prawa fizyczne, które nim rzadza. Swiat astralny poznaje czlowiek po smierci lub tez zyje w nim obecnie jako wtajemniczony. Uczen, którego zmysly otwarte zostaly dla swiata astralnego, podlega poczatkowo zametowi, gdyz tego, co sie tam wynurza, nie mozna naprawde porównac z niczym ze swiata fizycznego. Trzeba sie uczyc wielu rzeczy calkowicie od poczatku. Swiat astralny cechuje wiele wlasciwosci. Wlasciwoscia, która przede wszystkim wprowadza zamet dla ucznia jest to, ze rzeczy ukazuja mu sie odwrócone, jakby w obrazie zwierciadlanym, tak ze musi sie przyzwyczaic patrzec na nie zupelnie inaczej. Musi np. nauczyc sie czytac liczby od tylu do przodu. Przyzwyczajeni jestesmy, ze ulozenie cyfr 3, 4, 5 czytamy jako 345. W swiecie astralnym musimy je czytac odwrotnie, jako 543. Wszystko staje sie obrazem zwierciadlanym. Wiedza o tym jest bardzo wazna. Odnosi sie to takze do rzeczy wyzszych, np. do spraw moralnych, które równiez ukazuja sie jak w obrazie zwierciadlanym. Poczatkowo ludzie nie rozumieja tego w sposób wlasciwy. Wiele osób skarzy sie obecnie, ze widza sie otoczone przez zlosliwe czarne postacie, które im groza, strasza itp. Jest to zjawisko, które dotyczy dzisiaj wielu ludzi, a wiekszosc nie moze sobie tego wyjasnic. W wielu wypadkach sprawa przedstawia sie w ten sposób, ze sa to ich wlasne popedy, pozadania i namietnosci, które zyja w czlowieku w jego ciele astralnym. Przecietny czlowiek nie dostrzega swych wlasnych namietnosci, ale wskutek specjalnych procesów, zachodzacych w duszy i w mózgu, moze sie zdarzyc, ze staja sie one dla niego widzialne. Ukazuja sie wtedy jak w obrazie zwierciadlanym. Jak ktos, kto patrzy w lustro, widzi dokola siebie obrazy, tak widzi on dokola siebie zwierciadlane odbicia swych wlasnych popedów itd. Wszystko, co wyplywa z niego, widzi jako plynace ku niemu. Drugie zjawisko polega na tym, ze czas i wydarzenia w czasie plyna tam wstecz. W swiecie fizycznym widzimy np. najpierw kure, a potem jajko. W astralnosci widzi sie odwrotnie: najpierw jajko, które kura zniosla, a potem kure. W astralnosci czas porusza sie wstecz; najpierw widzi sie skutek, a potem przyczyne. Stad prorocze widzenia; nikt nie móglby przewidziec przyszlych wydarzen bez tego odwrotnego przebiegu wydarzen w czasie. Poznanie wlasciwosci swiata astralnego nie jest pozbawione wartosci. Wiaze sie z tym cudowna madrosc wielu mitów i legend wszystkich narodów. Np. saga o Herkulesie na rozdrozu. Opowiada ona, ze kiedys poczul sie on postawiony miedzy dwie postacie niewiast; jedna piekna i pociagajaca, obiecujaca mu uciechy, szczescie i blogosc; druga prosta i powazna, mówiaca o trudach, ciezkiej pracy i wyrzeczeniu. Te dwie postacie, to wystepek i cnota. Ta saga mówi o tym, jak w astralnosci stanely przed Herkulesem dwie jego natury. Jedna popycha go ku zlemu, druga ku dobremu. Ukazuja sie one jako dwie postacie niewiast o przeciwstawnych wlasciwosciach. Wystepek jako cos pieknego, bujnego, urzekajacego; cnota jako postac brzydka, odstreczajaca. Kazdy obraz ukazuje sie w astralnosci odwrócony. Uczeni przypisuj a takie sagi duchowi ludu, lecz to nieprawda. Sagi takie nie powstaly równiez przypadkowo. Stworzyli je ze swej madrosci wielcy wtajemniczeni i przekazali ludziom. Wszystkie sagi, mity, wszystkie religie, wszystkie basnie ludowe sluza do rozwiazania wielkich zagadek swiata i oparte sa na natchnieniach wtajemniczonych. Poznanie wyzszych swiatów daje nam impulsy i sily do zycia i dzieki temu uzyskujemy podstawy moralne. Schopenhauer powiada: “Glosic moralnosc jest latwo, uzasadnic ja jest trudno". Jednak bez prawdziwych podstaw czlowiek nie urzeczywistni naprawde moralnosci. Wielu ludzi mówi: “Po cóz nam poznanie wyzszych swiatów, wazne abysmy tylko byli dobrymi ludzmi i mieli zasady moralne". Zadne kazania moralne nie zachowuj a jednak na dluzej sily oddzialywania, natomiast poznanie prawdy daje podstawe prawdziwej moralnosci. Glosiciel moralnosci podobny jest do czlowieka, który poucza piec o obowiazku palenia i grzania, ale nie dostarcza mu wegla. Chcac uzasadnic moralnosc, trzeba duszy dostarczyc “paliwa", a jest to mozliwe tylko przez poznanie prawdy. Istnieje w wiedzy tajemnej powiedzenie, które obecnie moze byc podane dalej: “Kazde klamstwo jest w swiecie astralnym morderstwem!" Jest to zdanie o bardzo donioslym znaczeniu, które dostrzega tylko ten, kto poznal wyzsze swiaty. Jakze lekkomyslnie mówia ludzie: “Ach, przeciez to tylko mysl, uczucie, to pozostaje w duszy. Nie powinienem uderzyc nikogo w twarz, ale zla mysl nic nie szkodzi". Nie ma nic dalszego od prawdy niz powiedzenie, ze mysli sa bezkarne, gdyz kazda mysl, kazde uczucie jest rzeczywistoscia. Gdy mysle o kims, ze jest zlym czlowiekiem, lub ze go nie lubie, to dla widzacego astralnie ukazuje sie to jak strzala, jak blyskawica; zdaza ku cialu astralnemu drugiego czlowieka i jak kula wystrzelona ze strzelby uszkadza je. Kazde pragnienie, kazda mysl jest istota, jest ksztaltem w swiecie astralnym, a dla widzacego w swiecie astralnym jest czesto czyms o wiele gorszym patrzec na zla mysl jakiegos czlowieka niz na zlo wyrzadzone mu fizycznie. Uzmyslowienie ludziom tej prawdy jest tym samym, co uzasadnienie moralnosci zamiast prawienia kazania. Gdy mówi sie o kims prawde, powstaje forma myslowa wzmacniajaca zycie blizniego, która jasnowidzacy moze poznac po barwie i ksztalcie. Mysl zawierajaca prawde podaza do istoty, do której sie odnosi, wzmacnia ja i ozywia. Jesli mysle prawdziwie o moim bliznim, to wzmacniam przez to jego zycie. Kiedy mówie o nim klamstwo, to rzucam ku niemu wroga sile dzialajaca niszczaco, zabijajace. Kazda prawda tworzy element wzmacniajacy zycie, kazde klamstwo element hamujacy zycie. Dlatego kazde klamstwo jest morderstwem. Kto o tym wie, bardziej bedzie sie mial na bacznosci w stosunku do prawdy i klamstwa niz ten, komu sie mówi: “Trzeba zawsze grzecznie mówic prawde". Swiat astralny sklada sie glównie z barw i ksztaltów. Istnieja one równiez w swiecie fizycznym. Na planie fizycznym jestesmy jednak przyzwyczajeni widziec barwy zwiazane zawsze z jakims przedmiotem; w swiecie astralnym barwa unosi sie swobodnie w powietrzu jak plomienny obraz. Jest pewne zjawisko w swiecie fizycznym, które przypomina te unoszace sie barwy, a jest nim tecza. Jednak barwne obrazy astralne swobodnie unosza sie w przestrzeni, wibruja jak powódz barw, jako morze barw, w ciagle zmieniajacych sie, róznorodnych liniach i ksztaltach. Uczen dochodzi stopniowo do poznania pewnego podobienstwa miedzy swiatem fizycznym i astralnym. Z poczatku ta powódz, to morze barw, wydaje mu sie jakby bezpanskie, nie zaczepione o zadne przedmioty. Pózniej jednak te masy barw wystepuja lacznie i “czepiaja sie" wprawdzie nie przedmiotów, ale istot. Przedtem mozna bylo widziec tylko unoszacy sie ksztalt, teraz poprzez te barwy objawiaja sie istoty duchowe, nazywane Dewami. Swiat astralny jest swiatem istot, które przemawiaja do nas barwami. Swiat astralny jest swiatem barw; jeszcze wyzej znajduje sie swiat dewachaniczny, swiat duchowy. Gdy uczen poznaje swiat duchowy, spostrzega pewien charakterystyczny proces. Uczy sie rozumiec glebokie slowa madrosci hinduskiej: “Tat tvam asi", tzn. “To jestes ty". Wiele juz o tym pisano, ale prawdziwe znaczenie tego uczen poznaje dopiero wtedy, gdy ze swiata astralnego przechodzi w swiat dewachanu. Wówczas widzi on przez chwile swa postac fizyczna poza soba i mówi: “to jestes ty", podczas gdy wczesniej mówil: “to jestem ja". Widzi teraz swoja fizyczna postac na zewnatrz siebie i mówi: “to jestes ty". W takiej chwili czlowiek jest w swiecie dewachanu. Oprócz swiata barw dolacza do niego jasno i wyraznie jeszcze inny swiat - swiat dzwieków, który w pewnym sensie juz tam byl, ale nie mial tego znaczenia. Swiat dewachanu jest swiatem dzwieków. Pitagoras okreslal te dzwieki jako muzyke sfer. Slyszy sie rozbrzmiewajace ciala niebieskie, które poruszaja sie swoimi torami. Slyszy sie harmonie swiatów; wszystko zyje w dzwiekach. Goethe, jako wtajemniczony, kaze sloncu dzwieczec, ukazuje tajemnice dewachanu. Gdy Faust jest w niebie, w swiecie duchowym, otoczony Dewami, dzwieczy slonce, dzwiecza sfery: Slonce, pradawnym dzwieczac tonem, Wpada w sfer bratnich spiewny splot, I kresu drogi wyznaczonej Dobiega, toczac sie jak grzmot. Ma on na mysli Ducha Slonca, który dzwieczy naprawde, gdy przebywa sie w swiecie dewachanu. Ze Goethe tak myslal, mozemy wywnioskowac z tego, ze pozostal on przy tym obrazie. W drugiej czesci Fausta, gdy Faust znowu znajduje sie w tamtym swiecie, Goethe pisze: Dzwieczac dla duchowych uszu Nowy dzien sie rodzi w gluszy. Skrzyp bram skalnych trzeszczec poczal, Kola Feba grzmiac sie tocza. Jakiz swiatlosc niesie huk! Wrzeszcza traby i puzony. Gasnie wzrok i sluch zdumiony: Nieslychane, któz by mógl Uchem zlowic nieslyszalne. Swiat dewachanu sie slyszy, a swiat astralny widzi. Przy wejsciu do swiata dewachanu swiat astralny nadal istnieje w pelni, ale zmienia sie dla widzacego. Gdy wchodzi sie w swiat dewachanu, z poczatku wystepuje przed uczniem szczególny widok. W swiecie dewachanu kazda rzecz widzi sie jako negatyw, zupelnie tak, jak na kliszy fotograficznej. Tam, gdzie jest przedmiot fizyczny, nie widzi sie nic; co fizycznie jest jasne, tam jest czarne i na odwrót. Wszystko widzi sie w barwach dopelniajacych: zamiast niebieskiego koloru widzi sie zólty, zamiast czerwonego zielony. W pierwszej strefie dewachanu sa prawzory swiata fizycznego nie zwiazane z zyciem, a wiec formy mineralów, a dalej roslin, zwierzat i ludzi w zakresie ich ksztaltów fizycznych. Jest to obszar, który ksztaltuje podstawowy zarys duchowego swiata. Mozna go przyrównac do stalego ladu w naszym swiecie fizycznym. Dlatego nazywa sie go kontynentem dewachanu. Czlowiek stojacy przed wtajemniczonym jawi sie tam w ten sposób, ze miejsce, gdzie fizycznie wypelnia on przestrzen, jest ciemne, ale wokól niego jest promienista otoczka. Gdy zmysly subtelnieja, dochodza do tego praobrazy zycia. Wszystko, co jest zyciem, plynie jak woda na ziemi. Nie mozna tu zobaczyc mineralu, gdyz nie posiada on pulsujacego zycia. Mozna natomiast dobrze widziec rosliny, zwierzeta i ludzi. Zycie w dewachanie plynie jak krew w ciele. Te druga strefe nazywa sie oceanem dewachanu. W strefie trzeciej, która jest atmosfera dewachanu. przeplywa wszystko, co zyje w fizycznosci jako uczucia i doznania, jako radosc i ból. Uksztaltowania fizyczne stanowia tam stale, kontynentalne podloze. Wszystko, co ma w sobie zycie, jest morzem. Wszystko, co oznacza radosc i cierpienie, znajduje sie w sferze zwanej atmosfera dewachanu. Jest tam wszystko, co na ziemi jest przezyciem i odczuwaniem, a wiec wszystko, co zwierzece i ludzkie. Np. bitwa ukazuje sie wtajemniczonemu na planie dewachanu jako ogniste, rozblyskujace blyskawice, jako burze z poteznymi grzmotami. Nie sa to fizyczne skutki bitwy, lecz namietnosci stojacych naprzeciw siebie wrogich wojsk, które ukazuja sie wtajemniczonemu jako ciezkie chmury z grzmotami i blyskawicami. Czwarta strefa dewachanu wykracza daleko ponad wszystko, co powstaloby bez udzialu czlowieka. Zawiera ona wszystko, co zyje w czlowieku jako oryginalne twórcze mysli, poprzez które wnosi on cos nowego i oddzialuje na swiat, bez wzgledu na to, czy sa to mysli uczonego czy prostego czlowieka, nieznanego poety czy wiesniaka. Nie musza to byc zadne wielkie wynalazki, mysli te moga dotyczyc równiez dnia powszedniego. Po przebyciu tych czterech stref stoi sie na granicy swiata duchowego. Noca niebo ukazuje sie nam jako pusta kula w wiencu z gwiazd, podobnie jest z granica dewachanu. Jest to jednak granica pelna znaczenia, której nazwa brzmi kronika akasza. Wszystko, co czlowiek kiedykolwiek uczynil, zdzialal, choc nie zanotowane jest w ksiazkach historycznych, zapisane jest w tej nieprzemijajacej ksiedze historii, na granicy dewachanu, która nazywamy kronika ukasza. Mozna tam doswiadczyc wszystkiego, co kiedykolwiek zrobione bylo w swiecie przez istoty swiadome. Jezeli np. jasnowidz chce dowiedziec sie czegos o Cezarze, bierze jakis szczegól z historii jako punkt zaczepienia, aby miec jakis staly punkt, na którym moze sie skoncentrowac. Czyni to duchowo i wtedy ukazuja mu sie wokolo obrazy wszystkiego, co robil Cezar, co dzialo sie wokól niego, jak kierowal on swoimi legionami, staczal bitwy, osiagal zwyciestwa. Wystepuje to w szczególny sposób; jasnowidz widzi nie tylko abstrakcyjne pismo, ale wszystko przeciaga przed nim w mglistych zarysach, w obrazach. Jednak nie rozgrywa sie to tak, jak odbywalo sie w przestrzeni, lecz zupelnie inaczej. Gdy Cezar osiagal swoje zwyciestwa, cos wtedy myslal. Wszystko, co wokól niego rozgrywalo sie, przezywal w swoich myslach, kazdy ruch ramion zyje przeciez takze w myslach. Kronika akasza ukazuje zamiary, a wiec wszystko to, co Cezar sobie wyobrazal i co myslal, gdy dowodzil swymi legionami, a równiez wyobrazenia tychze. Jest ona wiernym odbiciem wszystkiego, co zaszlo. Zawarte jest w niej wszystko, co w ogóle przezyly istoty swiadome. Wtajemniczony moze w ten sposób odczytac cala przeszlosc ludzkosci. Musi sie jednak tego najpierw nauczyc. Obrazy kroniki akasza mówia zawilym jezykiem, gdyz jest ona czyms zywym. Nie wolno jednak obrazu Cezara z kroniki akasza pomylic z indywidualnoscia Cezara, która juz znowu moze byc wcielona na ziemi. Latwo zdarzaja sie omylki, gdy dostep do obrazów kroniki akasza zdobywa sie srodkami zewnetrznymi. W taki sposób obrazy te odgrywaja czesto role na seansach spirytystycznych. Spirytysta sadzi, ze widzi zmarlego czlowieka, a jest to tylko jego obraz z kroniki akasza. Moze np. wystapic obraz Goethego, takiego, jakim byl on w 1796 r. Ktos nieswiadomy tego myli go z indywidualnoscia Goethego. Obraz taki zyje, daje odpowiedzi na pytania, co rym bardziej wprowadza zamet. I to nie tylko na takie pytania, jakie wtedy byly zadane, lecz równiez na zupelnie nowe, jakie wówczas nie byly wypowiedziane. Nie sa to powtórzenia, lecz odpowiedzi, jakich Goethe móglby udzielic. Jest zupelnie mozliwe, ze taki obraz Goethego z kroniki akasza moze stworzyc nawet wiersz w duchu i w stylu ówczesnego Goethego. Obrazy kroniki akasza sa prawdziwie zywymi obrazami. Fakty te sa zdumiewajace, ale sa one faktami.
III
Odzie przebywa czlowiek pomiedzy smiercia a nowymi narodzinami? Smierc nie bez racji nazywana jest starsza siostra snu, gdyz miedzy smiercia a snem zachodzi pewne podobienstwo. Istnieje jednak miedzy nimi równiez wielka, potezna róznica. Zastanówmy sie wiec, co dzieje sie z czlowiekiem od chwili zasniecia do obudzenia? Czas snu przedstawia sie jako pewnego rodzaju stan nieswiadomosci. Tylko rzadkie, czasem niejasne, czasami jasniejsze wspomnienia wynurzaja sie jako reminiscencje pewnej swiadomosci sennej. Aby dobrze zrozumiec stan snu, trzeba przypomniec sobie poszczególne czlony istoty ludzkiej. Czlowiek sklada sie z siedmiu czlonów, z których cztery sa calkowicie rozwiniete, piaty tylko czesciowo, a szósty i siódmy istnieja tylko jako zaczatek i zalozenie. 1. cialo fizyczne, postrzegalne naszymi zmyslami zewnetrznymi; 2. cialo eteryczne, które subtelnie swiecac przenika cialo fizyczne; 3. cialo astralne; 4. cialo jazni albo cialo swiadomosci; w ciele jazni zawarte sa: 5. duch-jazn, czyli Manas, czesciowo rozwiniety, czesciowo w zalazku; 6. duch-zycie, czyli Budhi; 7. duch-czlowiek, czyli Atma. Te dwa ostatnie posiada czlowiek jednak tylko w zalazku. W stanie czuwania czlowiek ma cztery nizsze czlony w zajmowanej przez siebie przestrzeni. Cialo eteryczne wystaje nieco z ciala fizycznego ze wszystkich stron. Cialo astralne wystaje z ciala fizycznego na dwie i pól dlugosci glowy, otacza je jak oblok i gubi sie ku dolowi. Kiedy czlowiek usypia, w lózku pozostaje lezace cialo fizyczne i cialo eteryczne. Pozostaja one zwiazane ze soba jak podczas dnia. Natomiast zwiazek ciala astralnego z cialem fizycznym ulega pewnemu rozluznieniu. Nastepuje wysuniecie ciala astralnego i ciala jazni z ciala fizycznego. Poniewaz wszystkie odczucia, wyobrazenia itd. powstaja w ciele astralnym, które jest teraz poza cialem fizycznym, czlowiek we snie nie ma swiadomosci; w tym zyciu dla posiadania swiadomosci potrzeba fizycznego mózgu jako narzedzia, bez niego czlowiek nie moze byc swiadomy. Cóz wiec czyni podczas nocy oddzielone cialo astralne? Czlowiek jasnowidzacy moze obserwowac, jak w nocy cialo astralne zajmuje sie spiacym. Ma ono swoje okreslone zadanie. Nie unosi sie bezczynnie jak bierny twór nad czlowiekiem, jak tego czesto ucza teozofowie, lecz nieustannie pracuje nad cialem fizycznym. Cóz ono czyni? Otóz cialo fizyczne w ciagu dnia ulega zmeczeniu i zuzyciu, a cialo astralne podczas nocy usuwa to zmeczenie i zuzycie. Cialo astralne poprawia w nocy stan ciala fizycznego, daje mu nowe sily. Dlatego sen jest konieczny, odswieza, orzezwia i uzdrawia. O tym, jak to sie wiaze ze snami, bedziemy mówic pózniej. Kiedy jednak czlowiek umiera, dzieje sie inaczej. Wtedy od ciala fizycznego odlacza sie nie tylko cialo astralne i cialo jazni, ale równiez cialo eteryczne. Te trzy ciala wysuwaja sie i po smierci ciala fizycznego pozostaja przez jakis czas razem. Zjawisko smierci zachodzi w ten sposób, ze w chwili umierania rozwiazuje sie polaczenie pomiedzy cialem eterycznym a astralnym z jednej strony i fizycznym z drugiej strony, dzieje sie to mianowicie w sercu. W sercu nastepuje pewnego rodzaju rozblysk, a nastepnie cialo eteryczne, astralne i jazn unosi sie ponad glowe. W chwili smierci wystepuje u czlowieka cos osobliwego. Przez krótki okres czasu przypomina on sobie wszystkie przezycia z minionego zycia. Przed jego dusza staje w jednej chwili cale zycie jak wielka panorama. Cos podobnego dzieje sie za zycia tylko w bardzo rzadkich wypadkach, a mianowicie w chwili smiertelnego niebezpieczenstwa albo wielkiego przestrachu, np. czlowiek tonacy lub spadajacy w przepasc na moment przed smiercia widzi przed swoja dusza cale swoje zycie. Innym podobnym zjawiskiem jest osobliwe uczucie mrowienia, kiedy zdretwieje jakas czesc ciala. Jaka jest tego przyczyna? Powodem jest rozluznienie ciala eterycznego. Kiedy jakas czesc ciala, np. palec, dretwieje, jasnowidz widzi obok palca wystajacy jakby palec od rekawiczki. Jest to cialo eteryczne, które w tym miejscu rozluznilo sie i wystaje. Na tym polega wielkie niebezpieczenstwo hipnozy, gdyz wtedy mózg podlega temu samemu procesowi co zdretwialy palec. Z obu stron glowy jasnowidz widzi zwisajace jakby dwa platy albo worki rozluznionego ciala eterycznego. Jezeli hipnoza jest czesto powtarzana, to w ciele eterycznym powstaje sklonnosc do rozluznienia sie, co moze niesc ze soba wielkie niebezpieczenstwo. Osoby takie czesto traca swobode, staja sie drzemiace, maja zawroty glowy itp. Przy smiertelnym niebezpieczenstwie nastepuje rozluznienie calego ciala eterycznego. Cialo eteryczne jest nosicielem pamieci. Im jest ono subtelniejsze, tym lepiej rozwinieta, tym lepsza jest pamiec. Gdy cialo eteryczne tkwi mocno w ciele fizycznym, jak to ma miejsce u zwyklych ludzi, jego wibracje nie moga wystarczajaco dzialac na mózg fizyczny i dojsc do swiadomosci czlowieka, gdyz cialo fizyczne ze swymi ciezszymi wibracjami natychmiast je przyslania. Jednak w smiertelnym niebezpieczenstwie, kiedy cialo eteryczne rozluznia sie, wyladowuje ono swe wspomnienia do mózgu. Cale minione zycie staje przez chwile przed dusza umierajacego. W chwili wiec, gdy cialo eteryczne sie rozluznia, ukazuje sie wszystko, co kiedykolwiek bylo w nim wpisane. Dlatego tez bezposrednio po smierci wystepuja wspomnienia. Trwa to jeszcze pewien czas, az cialo eteryczne odlaczy sie od ciala astralnego i jazni. Cialo eteryczne zwyklego czlowieka rozplywa sie stopniowo w eterze swiata. U czlowieka nieposiadajacego wyksztalcenia, stojacego jeszcze na niskim szczeblu rozwoju, rozplyniecie sie ciala eterycznego dokonuje sie powoli, u czlowieka wyksztalconego szybko, u ucznia wiedzy tajemnej znów powoli i tym wolniej, im wyzej czlowiek sie wznosi, wreszcie przychodzi stadium rozwojowe, w którym w ogóle sie nie rozplywa. Mamy wiec u zwyklego czlowieka dwa rodzaje zwlok: zwloki ciala fizycznego oraz zwloki ciala eterycznego. Pozostaje cialo astralne i jazn. Musimy zdac sobie sprawe, ze cala swiadomosc czlowieka podczas ziemskiego zycia zalezy od jego zmyslów. Mozemy sobie wyobrazic, jak inny musi byc teraz stan swiadomosci. Wyobrazmy sobie, jak stopniowo zanikaj a wszystkie zmysly, zapanowuje ciemnosc po utracie oczu, zanikaja dzwieki po utracie uszu, nie ma ani zimna ani ciepla po utracie odpowiednich zmyslów. Cóz pozostaje z tego, co ozywia dusze, co wypelnia swiadomosc dzienna, cóz pozostaje z tego, co zawdzieczamy cialu od poczatku do konca, gdy brak teraz wszystkich organów fizycznych? Pozostaje zawartosc duszy. I wlasnie kiedy zdamy sobie z tego sprawe, to zrozumiemy stan zycia po smierci, gdy czlowiek odklada oba rodzaje zwlok. Stan ten nazywa sie kamaloka, tj. miejsce zadz. Nie jest to jednak miejsce gdzies na zewnatrz. Kamaloka jest równiez tu, gdzie my jestesmy. Stale otaczaja nas i zyja dokola nas duchy zmarlych. Czlowiek fizyczny nie zauwaza ich obecnosci. Jak wiec czuje sie zmarly? Wyjasni to prosty przyklad. Jakis czlowiek je z pozadliwoscia i prawdziwa przyjemnoscia. Jasnowidzacy widzi w górnej czesci jego ciala astralnego zaspokojenie checi uzycia jako brunatnoczerwona forme myslowa. Nastepnie czlowiek ten umiera. To, co sie w nim zachowalo, to zadza i chec uzywania. Do czegos fizycznego nadaje sie tylko to, co fizyczne, material do uzycia. Aby jesc, musimy miec podniebienie itd. Uzycie i zadza sa jednak zwiazane z dusza. Dlatego zadza i uzycie trwaja równiez po smierci. Jednak czlowiek nie ma tam juz zadnej mozliwosci zaspokojenia zadzy, gdyz brak mu organów do jej zaspokojenia. Tak jest ze wszystkimi pragnieniami i uzywaniem. Czlowiek pragnie pieknego zestawienia barw, ale brak mu oczu, pragnie harmonijnej muzyki, ale brak mu uszu. W jaki sposób dochodzi to do swiadomosci duszy po smierci? Jak bladzacy na pustyni, meczony palacym pragnieniem, bladzi dokola i szuka zródla, by te pragnienie ugasic, tak dusza cierpi palace pragnienie, gdyz nie ma narzadów do jego ugaszenia. Musi cierpiec i znosic brak wszystkiego. Dlatego okreslenie tego stanu jako “palace pragnienie" jest bardzo trafne. Wlasnie w tym wyraza sie stan w kamaloce. Nie jest to udreczenie pochodzace z zewnatrz, lecz meka z powodu niemoznosci zaspokojenia istniejacej jeszcze checi uzycia. Dlaczego dusza musi cierpiec te meke? Aby czlowiek stopniowo odzwyczail sie od swych zmyslowych zadz, aby dusza wyzwolila sie i oczyscila od tego, co ziemskie. Gdy juz do tego dojdzie, wtedy czas kamaloki konczy sie i czlowiek wznosi sie do dewachanu. A jak przezywa dusza swój pobyt w kamaloce? Czlowiek przezywa tam raz jeszcze cale swoje zycie, ale w porzadku odwrotnym, od chwili smierci az do narodzin, dzien po dniu, ze wszystkimi przezyciami, wydarzeniami oraz czynami. Jaki jest tego sens? Ma to taki sens, aby czlowiek zatrzymal sie przy kazdym wydarzeniu, aby odzwyczail sie od zwiazku z fizycznoscia, materialnoscia. Przezywa on znowu wszystkie uciechy, ale w taki sposób, ze musi mu ich brakowac, ze nie moze ich zaspokoic i przez to odzwyczaja sie od zycia fizycznego. Jezeli w ten sposób przezyje cale swoje zycie az do narodzin, wtedy moze wedlug slów Biblii wejsc do Królestwa Niebieskiego zgodnie ze slowami Chrystusa: “O ile nie staniecie sie jako dzieci, nie mozecie wejsc do Królestwa Niebieskiego". Wszystkie slowa Ewangelii sa bardzo glebokie. Ich glebie poznaje sie wnikajac stopniowo w boska madrosc. Zwrócimy jeszcze uwage na niektóre momenty zycia w kamaloce, które sa szczególnie wazne i pouczajace. Do róznych uczuc zwiazanych z zyciem ludzkim nalez}' zwlaszcza poczucie istnienia, poczucie zycia, szczególnie radosc z zycia, z tkwienia w ciele fizycznym. Dlatego glównym odczuwanym brakiem jest brak ciala fizycznego. To pozwala nam zrozumiec straszny los i okropne meki tych nieszczesników, którzy rozstali sie z zyciem przez samobójstwo. Przy smierci naturalnej rozlaczenie sie trzech cial jest stosunkowo latwe. Nawet przy apopleksji albo innej naglej smierci naturalnej odlaczenie sie od siebie tych wyzszych czlonów jest w rzeczywistosci przygotowane duzo wczesniej. Odlaczaja sie one latwo, a brak ciala fizycznego odczuwany jest znacznie lzej. Jednak przy gwaltownym, naglym rozlaczeniu cial, jak to ma miejsce przy samobójstwie, gdzie wszystko jest jeszcze zdrowe i trzyma sie razem, wystepuje po smierci silny brak ciala fizycznego, co powoduje straszne meki. Jest to okropny los. Samobójca czuje sie jakby byl pusty, wydrazony i rozpoczyna tragiczne poszukiwania tak nagle straconego ciala fizycznego. Nie da sie tego z niczym innym porównac. Niektórzy powiedza, ze czlowiek zalamany nie dba wcale o zycie, gdyz inaczej nie odbieralby go sobie. Jest to zludzenie, gdyz wlasnie samobójca jest nadmiernie zalezny od zycia; poniewaz jednak nie dostarcza mu ono zaspokojenia zwyklych przyjemnosci, byc moze wskutek zmienionych warunków, odchodzi w cien smierci i dlatego brak ciala fizycznego jest dla niego niewypowiedzianie ciezki. Nie dla wszystkich jednak zycie w kamaloce jest takie ciezkie. Kto w mniejszym stopniu zwiazany byl z materialnymi uciechami, ten latwiej sie odzwyczaja i ich brak nie jest dla niego tak ciezki. Jednak równiez i on musi zupelnie wyjsc z fizycznego zycia, gdyz zycie w kamaloce ma jeszcze inny sens. Czlowiek podczas swojego zycia robi nie tylko rzeczy, które sprawiaja mu przyjemnosc, ale zyje wspólnie z innymi ludzmi i stworzeniami. Swiadomie czy nieswiadomie, umyslnie czy nieumyslnie sprawia on ludziom oraz zwierzetom radosc i ból, przyjemnosc i cierpienia. Równiez i to spotyka sie ponownie w czasie przechodzenia okresu kamaloki. Powraca sie na miejsce, godzine i chwile, gdzie innym istotom zadalo sie cierpienie. Niegdys zadalo sie ból innym istotom, teraz trzeba ten ból zaznac we wlasnej duszy. Wszystkie meki, jakie sprawilem jakiejkolwiek istocie, musze przezyc we wlasnej duszy. Wtedy tkwie równoczesnie w czlowieku czy w zwierzeciu i poznaje, co ta inna istota wycierpiala przeze mnie. Sam musze wszystkie te meki i ból przecierpiec. Tego nie da sie uniknac. Nie jest to dzialaniem karmy, lecz wyzwalaniem sie z ziemskosci. Szczególnie straszna jest przez to kamaloka czlowieka dokonujacego wiwisekcji. Teozof nie powinien krytykowac tego, co przynosza wydarzenia w swiecie, moze jednak w pelni pojac, jak czlowiek wspólczesny mógl dojsc do takich rzeczy. W sredniowieczu zaden czlowiek nie pomyslalby o tym. Kazdy lekarz w dawnych czasach uwazalby za nonsens niszczenie zycia tylko po to, aby je poznac. To prawda, ze w sredniowieczu wiekszosc ludzi posiadala jeszcze zdolnosc jasnowidzenia. Lekarze mogli przejrzec czlowieka na wskros i zobaczyc, co w nim jest uszkodzone, czego mu brakuje. Tak np. Paracelsus widzial na wskros cialo fizyczne. Musial jednak nadejsc czas kultury materialnej, w której zaniklo jasnowidzenie. Widzimy to zwlaszcza u dzisiejszych lekarzy i badaczy przyrody, a wiwisekcja jest tego nastepstwem. Mozna ja zrozumiec, natomiast nigdy nie mozna jej usprawiedliwiac czy wybaczyc. Niezawodnie przyjda nastepstwa zadawania tych meczami. Wiwisektor musi po smierci przejsc przez wszystkie meki, jakie zadawal zwierzetom. Jego dusza tkwi zaglebiona w kazdym spowodowanym przez niego cierpieniu. Brak zlych zamiarów, zaslanianie sie nauka, “dobry cel" nie sa zadnym usprawiedliwieniem. Prawo zycia duchowego jest nieugiete. Jak dlugo pozostaje czlowiek w kamaloce? Trzecia czesc swojego zycia. Jesli zyl 75 lat, to pobyt w kamaloce trwa okolo 25 lat. Co dzieje sie pózniej? Ciala astralne ludzi sa bardzo rózne pod wzgledem barwy i ksztaltu. Cialo czlowieka bedacego na niskim stopniu rozwoju duchowego przesnute jest wszelkiego rodzaju formami niskich popedów; ma czerwonoszara barwe podstawowa z wypromieniowaniami w podobnym odcieniu i pod wzgledem formy nie rózni sie od pewnych zwierzat. Zupelnie inaczej jest u czlowieka wyksztalconego czy idealisty, jak np. Schiller, albo u swietego, jak np. Franciszek z Asyzu. Oni wyrzekali sie niejednego, uszlachetnili swe popedy itd. Im wiecej czlowiek pracuje nad swoja jaznia, tym wiecej promieni wychodzi z niebieskawej kuli, która stanowi centrum jazni. Te promienie oznaczaja sily, dzieki którym czlowiek osiaga panowanie nad swym cialem astralnym. Dlatego mozna powiedziec, ze czlowiek ma dwa ciala astralne: jedna czesc, która pozostala ze zwierzecymi uksztaltowaniami i druga, która sam przepracowal. Gdy czlowiek przebyl swój czas kamaloki, dojrzal do tego, aby szlachetniejsza czesc ciala astralnego wydobyc z nizszej. Ta nizsza czesc pozostaje, a wydobywa sie to, co czlowiek sam z siebie dokonal. U ludzi dzikich, stojacych na niskim poziomie kultury, duza czesc pozostaje jako nizsze cialo astralne. U czlowieka wyksztalconego pozostaje go mniej. Gdy umiera taki czlowiek, jak np. sw. Franciszek z Asyzu, to pozostaje bardzo niewiele, a wydobywa sie potezne, wysoko rozwiniete cialo astralne, gdyz czlowiek taki wiele nad soba pracowal. To, co pozostaje, stanowi trzeci rodzaj zwlok, jego nizsze popedy i instynkty, których jeszcze nie uszlachetnil. Te astralne zwloki unosza sie odtad w przestrzeni astralnej i wywieraja pewien szkodliwy wplyw. Jest to druga rzecz, jaka ukazywac sie moze podczas seansów spirytystycznych. Te zwloki astralne dlugo sie czasami zachowuja i moga sie pojawic za posrednictwem jakiegos medium. Ludzie czesto wówczas mysla, ze to jest sam zmarly, a sa to tylko jego zwloki astralne. Zawieraja one w sobie, jak w otoczce, nizsze popedy i przyzwyczajenia; moga dawac odpowiedzi na pytania, udzielac informacji, rozsadnie rozmawiac i zachowywac sie na tyle rozsadnie, na ile rozsadny byl “nizszy" czlowiek. Dochodzi przez to do wielu pomylek. Sensacyjnym przykladem jest broszura, spirytysty Langersdorfa, w której twierdzi on, ze nawiazal kontakt z H. P. Blawatska. Na Langersdorfa idea reinkarnacji dzialala jak czerwona plachta na byka i gotów byl wszystko poruszyc, by te nauke obalic. Nienawidzil Blawatskiej, gdyz ona te nauke glosila i rozpowszechniala. Otóz podaje on w swej broszurze, ze wywolal ducha Blawatskiej, który mu powiedzial, ze nauka ta nie tylko jest falszywa, ale ze ona bardzo zaluje, ze jej uczyla. To wszystko moze byc prawdziwe, tylko ze Lagersdorf wywolal i zapytywal nie Blawatska, ale jej nizsze zwloki astralne. A wiedzac, ze H. P. Blawatska w pierwszych czasach swego rozwoju w “Isis unveiled" istotnie zaprzeczala reinkarnacji i zwalczala ja, zrozumiale jest, ze te nizsze zwloki astralne odpowiadaly w taki sposób. Ona sama posunela sie w swym poznaniu, ale w jej otoczce astralnej pozostal tamten blad. Te trzecie zwloki, ta otoczka astralna rozplywa sie stopniowo i wazne jest, aby rozplynela sie zupelnie, zanim czlowiek dojdzie do nowego wcielenia. W wiekszosci wypadków tak sie dzieje. Sa jednak wyjatki, gdy czlowiek szybko inkarnuje sie ponownie, zanim jego zwloki astralne rozplyna sie. Taki czlowiek jest wtedy w ciezkim polozeniu, gdyz przy wcieleniu odnajduje swoje wlasne zwloki astralne, które zawieraja wszystko, co w poprzednim zyciu bylo niedoskonale.
IV
Czlowiek zostawia po smierci najpierw cialo fizyczne, nastepnie eteryczne i w koncu nizsze cialo astralne. Cóz wiec pozostaje po odrzuceniu tych trzech cial? Stojacy po smierci przed dusza obraz wspomnien zanika w chwili, w której cialo eteryczne oddziela sie od ciala astralnego. Obraz ten pograza sie wtedy jakby w nieswiadomosci, znika jako bezposrednie wrazenie duszy. Pozostaje po nim jednak cos waznego. Znika obraz, ale pozostaje owoc. Caly wynik ostatniego zycia pozostaje w wyzszym ciele astralnym i spoczywa tam jako pewnego rodzaju ekstrakt sil. Czlowiek dosc czesto przechodzil juz ten proces. Przy kazdej smierci, w róznych inkarnacjach, obraz wspomnien wystepowal przed jego dusza pozostawiajac ten ekstrakt sil. W ten sposób kazde zycie dodawalo taki obraz. Czlowiek, który wcielil sie pierwszy raz, mial po smierci pierwszy obraz wspomnien; po drugiej inkarnacji mial drugi obraz, który byl juz bogatszy od pierwszego i tak dalej. W tych zlozonych razem obrazach mamy pewien rodzaj nowego elementu czlowieka. Przed pierwsza swoja smiercia czlowiek skladal sie z czterech cial. Umierajac po raz pierwszy, zabiera ze soba pierwszy obraz wspomnien. Przy swym ponownym wcieleniu przynosi nie tylko cztery czlony swojej istoty, ale takze ten wynik poprzedniego zycia. Jest to cialo kauzalne, czyli przyczynowe. Tak wiec czlowiek sklada sie teraz z pieciu cial: fizycznego, eterycznego, astralnego, jazni oraz ciala przyczynowego. Gdy cialo przyczynowe raz powstalo, to juz pozostaje, ale przylacza do siebie kolejne wyniki zywotów. Mozna zrozumiec teraz róznice miedzy poszczególnymi ludzmi. Ci, którzy zyli czesto, a wiec przeszli przez wiele inkarnacji, dodawali duzo stron do swojej ksiegi zycia, sa wysoko rozwinieci i posiadaja bogate cialo przyczynowe. Inni przeszli dopiero przez nieliczne wcielenia, zebrali wiec malo owoców i dlatego maja mniej rozwiniete cialo przyczynowe. Jaki sens ma to powtarzajace pojawianie sie czlowieka na ziemi? Gdyby nie bylo zwiazku miedzy inkarnacjami, wtedy oczywiscie nie mialoby to sensu. Tak jednak nie jest. Zastanówmy sie nad róznorodnymi warunkami zyciowymi, przez jakie przechodzil czlowiek, który zyl kilkaset lat po Chrystusie i dzisiaj, kiedy znowu sie wciela. Obecnie okres miedzy szóstym a czternastym rokiem zycia jest juz wypelniony zdobywaniem wiadomosci: czytaniem, pisaniem itd. Dzisiejszy czlowiek ma zupelnie inne mozliwosci ksztalcenia i rozwijania swej osobowosci. Inkarnacje sa tak uporzadkowane, ze czlowiek dopiero wtedy zjawia sie na Ziemi, kiedy moze wejsc w nowe warunki i znalezc dla siebie zupelnie inne mozliwosci rozwoju. A dzieje sie to juz zwykle po kilku stuleciach. Jakze bardzo zmienia sie Ziemia pod kazdym wzgledem! Przed kilku tysiacami lat ta okolica pokryta byla odwiecznym lasem, w którym zyly dzikie zwierzeta. Ludzie mieszkali w jaskiniach, ubierali sie w skóry zwierzece i rozumowali tylko w prymitywny sposób, potrafili jedynie rozniecic ogien i robic narzedzia. A dzisiaj? W tak stosunkowo krótkim czasie zmienia sie oblicze ziemi. Czlowiek, który zyl w czasach Germanów, mial przed soba zupelnie inny obraz swiata niz ten, kto dzisiaj uczy sie tu czytac i pisac. Wraz ze zmieniajaca sie Ziemia uczy sie czlowiek zupelnie nowych rzeczy i przyswaja je sobie. Ile czasu uplywa, aby czlowiek zjawil sie w nowej inkarnacji? Od jakich czynników to zalezy? Odpowiedz na te pytania da nastepujace rozwazanie, pozwalajace zobaczyc, co wiaze sie z przemianami Ziemi. Z biegiem czasów cieszyly sie zawsze szczególna czcia pewne istoty, które traktowane byly jako swiete symbole. Tak np. do 3000 r. przed Chrystusem czczony byl w Persji symbol blizniat. Od 3000 r. do 800 r. przed Chrystusem czczono w Egipcie swietego byka Apisa, a jednoczesnie w Azji Mniejszej byka Mitre. Od okolo 800 r. przed Chrystusem wystapil na pierwszy plan inny znak Zodiaku, Baran, czyli jagnie i stad powstala saga o Jazonie, który przywiózl z Azji, zza morza, zlote runo swietego barana. To idzie jeszcze dalej. Baranek stal sie przedmiotem takiej czci, gdyz Chrystus okreslil siebie jako Baranka Bozego, a pierwszym symbolem chrzescijanskim byl nie krzyz z ukrzyzowanym Zbawicielem, lecz krzyz z Barankiem. To wszystko oznacza trzy nastepujace po sobie kultury i pozostaje w zwiazku z pelnymi znaczenia zjawiskami na niebie. Slonce przesuwa sie na niebie wzdluz pewnej strefy, wzdluz Zodiaku. I najbardziej godnym uwagi jest fakt, ze z poczatkiem wiosny Slonce wschodzi w pewnym okreslonym punkcie Zodiaku. W trakcie trwania okreslonej epoki przesuwa sie ciagle dalej, tak ze po uplywie 2160 lat przechodzi od jednego znaku Zodiaku do nastepnego. 3000 lat przed Chr. Slonce wschodzilo w znaku Byka, przedtem bylo w znaku Blizniat, a okolo 800 lat przed Chr. w znaku Barana. Punkt ten co roku przesuwa sie nieco dalej i po 2160 latach Slonce wstepuje w nastepny znak Zodiaku. Narody wybieraly za symbol swej czci ten znak na niebie, w którym Slonce wschodzilo na wiosne i oddawaly mu czesc. Gdybysmy dzisiaj umieli jeszcze zrozumiec potezne uczucia i wzniosle nastroje, jakie laczyly sie u starozytnych z przezywaniem tego momentu przejscia Slonca przez nowy znak Zodiaku, to zrozumielibysmy takze znaczenie chwili, gdy Slonce weszlo w znak Ryb. Tego jednak nasze materialistyczne czasy nie potrafia. Cóz wiec widzial ówczesny czlowiek w tych zjawiskach? Starozytni widzieli tam wcielona sile przyrody. W zimie spoczywala ona we snie, a na wiosne znowu powolana byla do zycia przez Slonce. Znak Zodiaku, w którym na wiosne ukazywalo sie Slonce, który dawal Sloncu nowe sily, uwazany byl za cos godnego czci. Znak Zodiaku symbolizuje wiec budzaca sile. Starozytni wiedzieli, ze z takim przesunieciem sie Slonca z jednego znaku do drugiego zwiazane bylo cos bardzo waznego, gdyz promienie sloneczne padaja wówczas w zupelnie innych warunkach. I rzeczywiscie, okres 2160 lat oznaczal nastanie zupelnie innych warunków na ziemi. Ten okres czasu spedza czlowiek w dewachanie, by po smierci przejsc do nowych narodzin. Te 2160 lat wiedza tajemna uwazala zawsze za okres, w którym warunki na Ziemi tak sie zmieniaja, ze czlowiek znowu moze sie na niej zjawic, by przezyc cos nowego. A wiec miedzy dwoma wcieleniami uplywa 2160 lat. Trzeba jednak wziac pod uwage, ze w okresie tych 2160 lat czlowiek wlasciwie pojawia sie dwa razy, tak iz srednio juz 1000 lat stanowi wlasciwy okres miedzy dwoma wcieleniami. Dzieje sie tak dlatego, ze z reguly czlowiek ma jedno wcielenie meskie a drugie kobiece. To nie prawda, jakoby zawsze mialo miejsce siedem kolejnych wcielen meskich i siedem kobiecych. Doswiadczenia duszy w zaleznosci od inkarnacji meskiej czy kobiecej sa bardzo rózne. Jest to zupelnie zrozumiale. Dlatego pojawia sie ona w przeciagu 2160 lat raz jako mezczyzna i raz jako kobieta. Wtedy czlowiek nabywa wszystkich doswiadczen, które w danych warunkach moze zdobyc. I ma okazje i mozliwosc dodac nowa stronice w swojej ksiedze zycia. Takie radykalne przemiany Ziemi sa okresem nauki dla duszy. To jest sens ponownych wcielen, czyli reinkarnacji. Czlowiek zabiera wiec do dewachanu owoc obrazów wspomnien, czyli cialo przyczynowe i oczyszczona czesc ciala astralnego. Sa to trwale czesci, których nigdy nie traci. Przy wejsciu do dewachanu zabiera cialo przyczynowe i pewna, najbardziej oczyszczona, czesc ciala astralnego, gdyz to, co przepracowal, pozostaje wraz z nim na zawsze. Nastepnie przechodzi swój czas w dewachanie. Czlowiek prymitywny ma przepracowana niewielka czesc ciala astralnego i tylko nikle plomyki zabiera ze soba do dewachanu. Jego obrazy wspomnien naleza do niego bardziej nieswiadomie. Sw. Franciszek z Asyzu ma w przeciwienstwie do tego w pelni uksztaltowane cialo astralne i zyje z nim w dewachanie. Gdy czlowiek odrzuci nizsze cialo astralne, widzi w pewien sposób siebie samego stojacego na zewnatrz, przed soba. Jest to chwila, kiedy wstepuje do dewachanu. Dewachan ma cztery sfery: 1. kontynenty 2. rzeki i morza 3. powietrze, przestrzen eteryczna 4. strefe duchowych pra wzorów. W pierwszej strefie, kontynentów, wszystko ukazuje sie w obrazach negatywu. To, co na ziemi bylo fizyczne i nadal istnieje, wszystko, co kiedykolwiek bylo na ziemi jako fizyczne mineraly, rosliny i zwierzeta i jeszcze jest, ukazuje sie jako postacie w negatywie. Kiedy wsród tych negatywowych postaci widzi sie samego siebie, jest sie wtedy w dewachanie. Jaki to ma sens, ze w taki sposób postrzega sie siebie? Nie widzi sie siebie tylko raz, lecz wciaz i wciaz, tak jak wygladalo sie we wczesniejszym zyciu, a ma to gleboki sens. Goethe powiedzial: “Oko tworzone jest ze swiatla i dla swiatla". Rozumie on przez to, ze swiatlo jest twórca oka i jest to prawda. Mozemy to pojac, gdy widzimy, jak z braku swiatla oko zanika. Pewne zwierzeta, które zamieszkaly np. w pieczarach w Kentucky i nie potrzebowaly zmyslu wzroku, gdyz pieczary te sa ciemne, stopniowo stracily wzrok, ich oczy zanikly. Doplyw plynów skierowal sie wtedy do innego organu, którego bardziej potrzebowaly. Dlaczego wiec stracily oczy? Poniewaz w ich swiecie nie bylo swiatla. Brak swiatla spowodowal u nich zanik zmyslu wzroku. Gdyby nie bylo swiatla, nie byloby równiez oczu, gdyz w samym swietle znajduja sie sily twórcze dla oka. Zupelnie podobnie jak sily twórcze dla ucha sa w swiecie dzwieków. Krótko mówiac, wszystkie organy, cale cialo utworzone jest przez twórcze sily wszechswiata. Co spowodowalo powstanie mózgu? Gdyby nie bylo o czym myslec, nie byloby równiez mózgu. Istnieja potezne prawa natury. Kepler czy Galileusz kierowali swój rozum ku tym prawom. Kto stworzyl organ rozumu? Madrosc natury! Czlowiek wstepuje w ziemski swiat z pewna doskonaloscia organów. W miedzyczasie nastapily jednak nowe warunki, które sami przepracowalismy duchem. Jednak wszystko, co przezywamy, jest twórcze. Oczy, które juz mam, rozum, który juz mam, utworzone zostaly w czasie poprzednich inkarnacji. Gdy po smierci przychodze do dewachanu, znajduje -jak juz bylo powiedziane - obraz ciala, jakie bylo w ostatnim zyciu i mam w sobie jeszcze owoc obrazu wspomnien z ostatniego zycia. Moge wiec porównac, jak w ciagu róznych wcielen rozwijalem sie, jaki bylem, zanim przezylem doswiadczenia ostatniego zycia i czym moge sie stac, gdy dodam te doswiadczenia. Wedlug tego buduje sobie obraz nowego ciala, które jest o jeden stopien wyzsze od poprzedniego. W pierwszej strefie dewachanu czlowiek koryguje swój dawny obraz zycia. Z owoców ostatniego zycia przygotowuje sobie obraz swego ciala na nastepna inkarnacje. W drugiej strefie pulsuje zycie jako rzeczywistosc, jak w rzekach i strumieniach. Podczas swego bytu ziemskiego czlowiek ma zycie w sobie, nie moglo ono byc postrzegane. Teraz widzi je przeplywajace i wykorzystuje je, aby ozywic forme stworzona w pierwszej strefie. W trzeciej strefie dewachanu czlowiek ma dookola siebie wszystko, co przedtem mial w sobie jako namietnosci, uczucia i afekty. Wszystko to wychodzi mu naprzeciw w postaci obloków, piorunów i blyskawic. Wszystko widzi obiektywnie, uczy sie to poznawac i dostrzegac tak jak fizycznosc na Ziemi. Zbiera w ten sposób doswiadczenia dotyczace zycia duszy. Przez takie widzenie obrazów zycia duszy mozna nauczyc sie wcielac wlasciwosci duszy, mozna napelnic dusza zbudowane w pierwszej strefie cialo. To jest sens dewachanu. Czlowiek musi podniesc sie w nim o jeden stopien wyzej. Sam przygotowuje sobie obraz swego ciala na najblizsze wcielenie. Jest to jedno z jego zadan w dewachanie. Ale ma tam jeszcze wiele innych zadan. W zadnym wypadku nie jest zajety tylko samym soba. Nie robi tego wszystkiego nieswiadomie. Czlowiek zyje w dewachanie swiadomie i twierdzenie czegos przeciwnego w ksiazkach teozoficznych jest falszywe. Ale jak do tego dochodzi? W czasie snu cialo astralne wystepuje z ciala fizycznego i eterycznego, a wtedy czlowiek nie ma swiadomosci. Nie posiada jej jednak tylko tak dlugo, jak dlugo cialo astralne musi wykonywac swoja zwykla prace, a mianowicie naprawiac i harmonizowac spracowane i zmeczone cialo fizyczne. Jednak po smierci cialo astralne nie wykonuje juz tej czynnosci. W tym samym stopniu, w jakim uwalnia sie ono od pracy nad cialem fizycznym, budzi sie w nim swiadomosc. Jego swiadomosc podczas zycia w czasie dnia byla zaciemniona i przygluszona przez fizyczna wladze ciala, a noca musialo ono pracowac nad cialem fizycznym. Gdy wiec po smierci sily jego sa uwolnione, pojawiaja sie natychmiast w ciele astralnym okreslone organy. Tymi organami jest siedem kwiatów lotosu, czakramów. U nasady nosa, miedzy brwiami, tworzy sie dwuplatkowy kwiat lotosu. Jasnowidzacy artysci wiedzieli o tym i zaznaczali to symbolicznie w swoich dzielach. Np. Michal Aniol tworzy swego Mojzesza z dwoma rogami. Inne kwiaty lotosu sa rozdzielone w nastepujacy sposób: - szesnastoplatkowy kwiat lotosu w okolicy krtani; - dwunastoplatkowy kwiat lotosu w okolicy serca; - osmioplatkowy lub dziesiecioplatkowy kwiat lotosu w okolicy wciecia mostka; - szescioplatkowy i czteroplatkowy kwiat lotosu sa nizej. Te organy astralne sa u dzisiejszego zwyklego czlowieka ledwie zauwazalne, ale u jasnowidza oraz medium w stanie transu wystepuja ostro, w zywych, swiecacych barwach i poruszaja sie. W chwili, gdy kwiaty lotosu zaczynaja sie poruszac, czlowiek zaczyna postrzegac swiat astralny. Róznica miedzy fizycznymi a astralnymi organami polega na tym, ze fizyczne organy zmyslów czlowieka sa bierne, pozwalaja na siebie dzialac wszystkiemu z zewnatrz. Oko, ucho itd. musza czekac, az bedzie im cos dane: swiatlo, dzwieki itd. Natomiast organy duchowe sa aktywne, obejmuja przedmiot jakby klamrami. Ich czynnosc moze byc jednak obudzona dopiero wtedy, gdy sily ciala astralnego nie beda uzywane do innych celów; wtedy beda one naplywaly do kwiatów lotosu. W kamaloce, dopóki nizsze czesci ciala astralnego polaczone sa z czlowiekiem, ma miejsce jeszcze pewne zmacenie swiadomosci. Gdy jednak zwloki astralne zostana odrzucone, a pozostaje to, co zdobyte jest na trwale, a wiec u wrót dewachanu, wtedy te astralne organy zmyslów pobudzone sa do pelnego dzialania, a w dewachanie czlowiek zyje w wysokim stopniu swiadomosci przy pomocy tych duchowych organów zmyslów. To nie prawda, gdy mówi sie w ksiazkach teozoficznych, ze czlowiek w dewachanie spi, nie jest równiez prawda, ze jest zajety tylko soba albo tez, ze nie ma tam dalszego ciagu zwiazków, jakie czlowiek nawiazal na Ziemi. Prawdziwa, oparta na wspólnocie duchowej przyjazn trwa tam nadal z wieksza jeszcze intensywnoscia. Serdecznosc przyjazni dostarcza pokarm wspólnocie duchowej, wzbogaca ja nowymi formami. Równiez stosunek czlowieka do przyrody, szlachetna, estetyczna radosc z natury jest pokarmem dla zycia duszy w dewachanie. Tym, jak powiedziano, zyje tam czlowiek. Obcowanie, przyjacielskie stosunki sa jakby otoczeniem. Warunki swiata fizycznego sprawiaja, ze stosunki na Ziemi czesto gmatwaja sie. Sposób, w jaki dwaj przyjaciele odnosza sie do siebie w dewachanie, zalezy tylko od intensywnosci ich przyjazni. A wiec nawiazanie takich stosunków na Ziemi jest przygotowaniem dla przezyc w dewachanie. W ten sposób zaleznosci zycia fizycznego staja sie prawdziwymi przezyciami w dewachanie.
V
Wczoraj poznalismy troche blizej istote dewachanu. Nasuwa sie w zwiazku z tym pytanie, jak rodzi sie wlasciwe odczucie szczescia w dewachanie? Dzialalnosc polega tam glównie na twórczosci. Trudno jest dac wyobrazenie o blogim odczuciu szczescia w dewachanie, ale moze porównanie z czyms ziemskim przyblizy nas do tego. Istnieje na Ziemi pewne uczucie, które poznaje sie najlepiej obserwujac jakas istote przy czynnosci zwiazanej z wydaniem na swiat drogiej istoty, np. kure wysiadujaca jajko. Jest to porównanie groteskowe, ale bardzo trafne. Dla kury wysiadywanie jajka jest rozkosza, ogromnym zadowoleniem. Mozna to uczucie przeniesc na duchowosc i tak wyobrazic sobie dewachan. W strefie pierwszej, w kontynentalnym obszarze ladów duchowych, cala fizycznosc staje przed czlowiekiem w negatywie, jako olbrzymi obraz. Czlowiek zostaje pobudzony do wytworzenia obrazu swojego nowego ciala. Czyni to w niepohamowanym pedzie do dzialania i odczuwa rozkosz tego stwarzania. W drugim regionie, podobnie jak wody mórz na Ziemi, przeplywa ogólne zycie zwiazane z forma ludzka, zwierzeca i roslinna, które w zyciu fizycznym ma w kazdej istocie swe granice. To plynace, ogólne zycie widzi sie nie tylko zewnetrznie, ale i wewnetrznie. Zewnetrznie przez to, ze zycie widzi sie w czerwonawoliliowej barwie, plynace od jednej formy roslinnej do drugiej, od jednej formy zwierzecej do drugiej, przy czym wszystkie objete sa jednoscia zycia. W dewachanie zycie zyje. Wszystkie formy zycia duchowego, np. zycie chrzescijanskich wspólnot, widzi sie tam jako wspólnie plynace zycie. Równiez pierwsza zasade teozofów, szukanie jedynego wszechzycia, mozna tam dobrze praktykowac; widzi sie przeplywajace, wspólne dla wszystkich, jedno zycie. W trzeciej strefie widzi sie praktycznie urzeczywistnione wszystko, co tutaj rozgrywa sie w duszy miedzy jednym czlowiekiem a drugim. Kiedy dwoje ludzi sie kocha, widzi sie tam milosc jako samodzielna istote, majaca swe cialo w milosci. Gdy sie to wszystko sobie wyobrazi, otrzymuje sie obraz szczescia w dewachanie. Kto o tym wie, powie niewiele, gdyz duchowosc nie da sie opisac mowa zycia fizycznego. Nie nalezy jednak sadzic, ze czlowiek w dewachanie jest bezczynny albo zajety tylko soba. Ma on tam jeszcze cos innego do wypracowania. Oblicze ziemi zmienia sie nieustannie razem z cala fauna i flora. Jakze inaczej wygladalo ono np. w pólnocnej Syberii w czasach, gdy zyl tam jeszcze mamut, którego teraz odnajduje sie posród pól lodowych w zamarznietym stanie, jak zywego. Jakze inaczej bylo tu, gdzie ziemia pokryta byla odwiecznym lasem, gdzie zyly zwierzeta goracej strefy, krótko mówiac, gdzie znajdowal sie swiat tropikalny. Któz to sprawia? Kto zmienia stan Ziemi? Jaki zwiazek ma to z dusza i duchem zwierzat? Jaki zwiazek ma to z dusza roslin? Gdy rozwazamy plan fizyczny, slusznie mówimy, ze czlowiek ma tutaj swoja jazn, swoje miejsce zamieszkania. Jest najwybitniejsza istota sposród wszystkich stworzen, które tu zyja. Zupelnie inaczej jest jednak na planie astralnym. Gdy tylko wtajemniczony wkroczy na plan astralny, poznaje tam caly szereg nowych istot, których nie ma na planie fizycznym. Pod tym wzgledem nie ma znaczenia, czy chodzi o ludzi wtajemniczonych czy zmarlych. Czlowiek wtajemniczony juz w czasie ziemskiego wcielenia moze pracowac w swiecie astralnym. Widzi tam np. gatunkowe, czyli grupowe dusze zwierzat, z którymi obcuje tak jak tutaj z ludzmi. Wygladaja one podobnie do niego. Zwierzeta na planie fizycznym maja jedynie cialo fizyczne, eteryczne i astralne, nie posiadaja na planie fizycznym jazni. Maja ja jednak na planie astralnym. Tak jak wasze dziesiec palców nalezy do jednej wspólnej duszy, tak zwierzeta jednego gatunku maja jedna dusze gatunkowa, czyli wspólna dusze na planie astralnym. Jazn poszczególnych gatunków zwierzecych: lwów, psów, mrówek itd. znajduje sie tam jako istota. Przedstawia sie to tak, jakby jazn unosila sie w przestrzeni astralnej i trzymala rózne zwierzeta jakby na duchowej linie, jak marionetki. Równiez rosliny maja takie dusze grupowe, ale swoja jazn maja w dewachanie. Ta “lina" siega znacznie wyzej. Równiez wszystkie mineraly ze wspólnych substancji, jak zloto, diamenty, kamienie itd. maja wspólna dusze grupowa w wyzszej czesci dewachanu.czlowiekzwierzeroslinamineral- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -wyzszy dewachan- - -- - -- - -jazn______________________________ l i n i a k r o n i k i a k a s z a ______________________________nizszy dewachan- - -- - -jazncialo astralne - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -plan astralny- - -jazncialo astralnecialo eteryczne - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -swiat fizycznyjazn- - -- - -- - -cialo astralnecialo astralne- - -- - -cialo eterycznecialo eterycznecialo eteryczne- - -cialo fizycznecialo fizycznecialo fizycznecialo fizyczneKiedy czlowiek umiera, jego jazn przechodzi na plan astralny. Przebywa tam razem z jazniami zwierzat i moze wykonywac taka sama prace jak one. Praca ta polega na stopniowej przemianie swiata zwierzat. W nizszym dewachanie spotyka czlowiek jaznie roslin jako swych towarzyszy i moze tam zmieniac swiat roslinny. W ten sposób sam wplywa na przeksztalcanie Ziemi. W zaleznosci od stopnia rozwoju istoty róznia sie nastepujaco: Zatem sam czlowiek powoduje wielkie przeobrazenia Ziemi. On sam pracuje nad obliczem Ziemi. Sam spowodowal tak zmieniona “arene", jaka zastaje przy swej nowej inkarnacji. Prace te wykonuje jednak pod kierunkiem wyzszych istot. Jest wiec prawda, gdy mówimy w odniesieniu do swiata zwierzecego i roslinnego, który stale sie zmienia, ze jest to dzielem zmarlych. Zmarli pracuja nad przeksztalceniem fauny i flory, a nawet nad przeksztalceniem fizycznych form stalej ziemi. Praca nad ziemia jest praca zmarlych. Nawet w silach przyrody musimy widziec dzialania ludzi odcielesnionych. Jakze poteznie te sily przyrody pracuja nad Ziemia! Wszelka dzialalnosc, cala ta praca miala swój poczatek u zarania dziejów. Nie bylo jeszcze wtedy piramid, nie bylo równiez zadnych narzedzi. Wszystko bylo takie, jak dali to bogowie albo, jak mówia materialisci, sily przyrody, a czlowiek zostal w to wprzegniety. Obecnie wszystko dokola nas ksztaltowane jest zewnetrzna praca ludzka. A co nie moze zostac osiagniete tutaj, czego czlowiek nie moze tutaj zrobic, robi to w czasie miedzy smiercia a nowym narodzeniem. W ten sposób nasz rozwój laczy sie z rozwojem calej Ziemi. Budowa i ewolucja Ziemi jest praca czlowieka na wyzszych planach, a im wyzej rozwija sie sam czlowiek, tym szybciej i doskonalej dokonuje sie przeksztalcenie fizycznej ziemi oraz fauny i flory. Im wyzej rozwija sie czlowiek, tym dluzej moze pracowac w wyzszych czesciach dewachanu. Czlowiek dziki ma tam jeszcze niewielki wglad. Duch ludzki wyrazil te fakty w sposób pozornie dziecinny, ale inspirowany przez wyzsze sily, w wielu sagach i basniach. Jak wiec pracuja sily, aby poprowadzic czlowieka do nowej inkarnacji? Pomiedzy smiercia a nowym wcieleniem uplywa okolo tysiaca lat. W ciagu tego czasu dusza dojrzewa, aby wstapic na droge wiodaca do nowych narodzin. Dla jasnowidza badanie swiata astralnego jest niezmiernie interesujace. Moze on np. obserwowac unoszace sie zwloki astralne, bedace w stanie rozpuszczania sie. W przypadku wysoko rozwinietego czlowieka, który pracowal nad swoimi nizszymi popedami, rozpadaja sie one szybko, ale gdy chodzi o ludzi stojacych na niskim stopniu rozwoju, którzy folgowali swym sklonnosciom i namietnosciom, rozpad jest bardzo powolny. Moga nawet zachodzic wypadki, ze stare, pozostawione zwloki astralne nie rozpadly sie jeszcze, gdy ich dawny posiadacz kroczy do nowej inkarnacji. Ciezki jest wtedy los takiego czlowieka. Moze sie zdarzyc, ze czlowiek z pewnych powodów predko wciela sie ponownie i znajduje swoje zwloki astralne, które czuja sie mocno przyciagane i wslizguja sie do nowego ciala astralnego. Czlowiek ten oczywiscie zbudowal juz sobie nowe cialo astralne, ale laczy sie ono z tym starym i wówczas oba te ciala wloka sie poprzez zycie. Stare cialo astralne wystepuje wówczas przed nim w zlych snach albo wizjach, jako jego drugie Ja", mami go, meczy i dreczy. Jest to bezprawny, falszywy “stróz progu". To stare cialo astralne latwo wystepuje z czlowieka, gdyz nie jest mocno zwiazane z innymi jego czlonami i zjawia sie jako sobowtór. Oprócz tych postaci czlowiek jasnowidzacy widzi jeszcze szczególnie osobliwy i interesujacy rodzaj tworów. Maj a one formy dzwonów i z olbrzymia szybkoscia przelatuj a i przecinaja przestrzen astralna. Sa to nie wcielone jeszcze, ale dazace do wcielenia zalazki ludzkie. Czas i miejsce sadla tych dazacych do wcielenia ludzi wlasciwie bez znaczenia, gdyz moga poruszac sie z latwoscia. Sa oni róznie zabarwieni i otoczeni barwna atmosfera: w jednym miejscu maja barwe czerwona, w innym niebieska, we wnetrzu blyszczy zólto swiecacy promien. Sa to ludzie, którzy wchodza wlasnie z dewachanu w przestrzen astralna. Cóz sie tam stalo? Czlowiek ma wyzsze cialo astralne oraz owoce róznych zywotów jako cialo przyczynowe, które zabral ze soba do dewachanu i oto zbiera dokola siebie nowa “materie astralna". Jest to podobne do porzadkowania sie rozrzuconych opilków zelaza zgodnie z dzialaniem sil magnesu. Wedlug posiadanych sil zbiera czlowiek materie astralna dokola siebie. W wypadku dobrego poprzedniego zycia zbiera inna materie niz w wypadku zycia zlego. Ten twór w ksztalcie dzwonu zawiera wiec wczesniejsze cialo przyczynowe, sily poprzedniego ciala astralnego i nowe cialo astralne. Zalazek czlowieka nie powinien znalezc starego ciala astralnego, lecz winien stworzyc nowe cialo astralne z niezróznicowanej materii astralnej. Caly ten przebieg zalezny jest przy tym od samego czlowieka. Forma i barwa nowego ciala astralnego zalezy od sil jego poprzedniego zycia. Jest to fakt, który trzeba miec na uwadze. Dlaczego te zalazki ludzkie mkna z taka szybkoscia? Dlatego, ze musza odnalezc pare rodziców, której charakter i stosunki rodzinne sa dla nich odpowiednie. Szybkosc umozliwia znalezienie takiej pary rodziców. Zalazek ten moze w jednej chwili byc tutaj, a w nastepnej juz w Ameryce. W dalszym etapie czlowiek zalezny jest od pomocy wyzszych istot, które prowadza go do wybranej pary rodziców oraz od innych jestestw, które formuja cialo eteryczne odpowiednio do astralnej formy i ciala fizycznego, pochodzacego zewnetrznie od rodziców. Przy akcie zaplodnienia jasnowidz moze równiez dostrzec materie astralna w namietnosci, wystepujacej ze strony rodziców. Okresla ona namietnosc dziecka wedlug namietnosci pary rodziców. Gdy nastapil akt zaplodnienia, wtedy spieszy materia eteryczna z pólnocy, poludnia, wschodu i zachodu, z wysokosci i z glebin. Nie zawsze mozna znalezc pare rodziców, która idealnie pasuje do szukajacego jej ludzkiego zalazka. Zawsze moze byc wyszukana tylko najbardziej odpowiednia para. Jeszcze mniej pasuje do ciala eterycznego zalazka ludzkiego budowane cialo fizyczne. Nigdy nie dana jest calkowita harmonia. Stad pochodza niezgodnosci miedzy dusza a cialem czlowieka. Bezposrednio przed wcieleniem wystepuje bardzo wazne zjawisko, podobne do tego w chwili smierci. Podobnie jak bezposrednio przed smiercia wystepuje przed dusza obraz calego minionego zycia, tak w chwili aktu zaplodnienia, bezposrednio przed nowym wcieleniem, wystepuje rodzaj widzenia nadchodzacego zycia. Nie widzi sie wszystkich szczególów, ale w wielkim zarysie wszystkie warunki w nadchodzacym zyciu, l jest to chwila niezmiernej wagi. Zdarza sie, ze ludzie, którzy w poprzednim zyciu duzo cierpieli i mieli duzo ciezkich przezyc, na widok nowych warunków oraz nowego losu ulegaja pewnemu wstrzasowi i wstrzymuja dusze od calkowitego wcielenia, tak iz tylko czesc duszy wstepuje w cialo. Nastepstwem takiego szoku przy ujrzeniu nadchodzacego zycia jest urodzenie sie dziecka uposledzonego umyslowo albo epileptyka. W chwili wcielenia, zaraz po zaplodnieniu, zaciemnia sie i zanika zólto blyszczaca “nic" w ciele przyczynowym. Tylko u wtajemniczonego pozostaje ona we wszystkich etapach. Nie nalezy wyobrazac sobie, ze wyzsze czlony od poczatku sa w pelni zwiazane z embrionem. Najpierw rozwija swoja dzialalnosc cialo przyczynowe, gdyz pracuje ono juz od poczatku powstawania ciala fizycznego. Cialo eteryczne rozpoczyna swój a prace dopiero w siódmym tygodniu, a cialo astralne dopiero w siódmym miesiacu. W pierwszych tygodniach pracuje nad dzieckiem cialo eteryczne i astralne matki. Dalszy rozwój tych cial jest bardzo wazny dla wychowania dziecka w pierwszych latach jego zycia. Powinno sie temu poswiecic duzo wiecej uwagi w trakcie wychowania niz to ma miejsce. Powinno sie obserwowac czas, gdy eteryczne i astralne cialo dziecka zaczyna wspólpracowac. Rozwój po urodzeniu przebiega stopniowo dalej w najrózniejszy sposób i szczególnie wazny dla wychowania jest okres od 7 do 14 roku zycia. Zobaczymy jutro, jak teozofia ustosunkowuje sie do problemu wychowania, co stanowi wazny rozdzial w rozwoju ludzkosci.
VI
W teozofii chodzi o •wybitnie praktyczne ujmowanie zycia. Swiatlo, jakie rzuci ona na zagadnienie wychowania, przyniesie ludzkosci pozytek duzo wczesniej, zanim chodzic bedzie o jasnowidzenie i mozna sie przekonac, iz teozoficzna prawda sluzy zyciu duzo wczesniej, zanim przystapi sie do bezposredniego widzenia. Po urodzeniu czlowiek wstepuje w nowe zycie, a jego ciala rozwijaja sie w calkowicie rózny sposób i w róznym czasie, co wychowawca powinien brac pod uwage. Zupelnie inaczej przedstawia sie to w okresie od pierwszego do siódmego roku zycia, inaczej w nastepnych siedmiu latach od siódmego do pietnastego lub szesnastego roku zycia; u chlopców pózniej, u dziewczat wczesniej. Inaczej znów dokonuje sie rozwój po pietnastym roku zycia, czyli po osiagnieciu dojrzalosci plciowej. Dopiero wtedy uczymy sie prawidlowo rozumiec rozwój czlowieka, gdy rozwazamy róznorodny rozwój czlonów jego istoty. Od urodzenia az do siódmego roku zycia dziecka dla rodziców i wychowawców wazne jest rozwazanie wlasciwie tylko ciala fizycznego. Przez narodziny cialo fizyczne stalo sie wolne. Przed urodzeniem jest ono czescia skladowa organizmu matki. Przez caly okres rozwoju plodu zycie matki i zycie ludzkiego zarodka wzajemnie sie przenikaja. Fizyczne cialo matki otula fizyczne cialo dziecka. Oznacza to, ze fizyczny swiat zewnetrzny nie ma jeszcze do niego dostepu. Zmienia sie to dopiero po urodzeniu. Dopiero wtedy czlowiek moze czerpac wrazenia pochodzace od innych istot swiata fizycznego. Jednak do ciala eterycznego i astralnego swiat zewnetrzny nie ma jeszcze wtedy dostepu. Miedzy pierwszym a siódmym rokiem zycia swiat zewnetrzny nie moze dzialac na cialo eteryczne i astralne, gdyz pracuja one jeszcze nad wyksztalceniem wlasnego fizycznego ciala. Cale ich dzialanie skierowane jest ku wnetrzu ciala fizycznego. Pracuja nad jego rozbudowa. Okolo siódmego roku zycia cialo eteryczne zaczyna byc zdolne do odbioru wrazen zewnetrznych. Dopiero wtedy mozna oddzialywac na cialo eteryczne. W okresie miedzy siódmym a czternastym rokiem zycia nie powinno sie natomiast dzialac na cialo astralne, gdyz wyrzadza mu sie szkode, odrywajac je od dzialania do wewnatrz. W pierwszych siedmiu latach najlepiej pozostawic cialo eteryczne i astralne w spokoju, liczac sie z tym, ze w tym okresie wszystko rozwija sie samo. Jak najlepiej oddzialywac na czlowieka w pierwszych siedmiu latach? Rozwijajac jego organy zmyslów. Wszystko, co dziala na nie z zewnatrz, jest korzystne. Wszystko, co czlowiek w okresie pierwszych siedmiu lat widzi i slyszy, dziala na niego przez organy zmyslów. Nie dziala sie jednak poprzez material do nauczania lub przez ustne pouczenia, lecz przez przyklad, przez danie wzoru. Trzeba zaproponowac cos zmyslom dziecka. W pierwszych siedmiu latach jest to wazniejsze niz wszystko inne. Dziecko widzi, jak zachowuja sie ludzie w jego otoczeniu, widzi to swymi oczami. Nie wazne jest to, co sie mówi, ani to, co sie dziecku podsuwa jako material nauczania. Arystoteles slusznie powiedzial: “Czlowiek jest najbardziej nasladujaca zywa istota". Przede wszystkim dzieje sie tak w pierwszych siedmiu latach zycia. Juz nigdy potem nie jest czlowiek tak podatny na nasladowanie jak w tych pierwszych siedmiu latach zycia. Wtedy wlasnie nalezy wplywac na dzialanie zmyslów, trzeba próbowac pobudzic je do wlasnej dzialalnosci. Dlatego tez chybione jest dawanie dzieciom we wczesnym dziecinstwie “ladnych" lalek, gdyz wewnetrzne sily dziecka nie moga sie uaktywnic. Dziecko rozwijajace sie w naturalny sposób odrzuca je i chetniej trzyma sie kawalka drewna lub czegos podobnego, co pobudza aktywnosc wewnetrznej fantazji i wyobrazni. Wobec ciala eterycznego i astralnego nie potrzeba stosowac zadnej metody nauczania, jednak niezwykle wazne jest, aby korzystne byly wyzsze wplywy, przenoszone na nie nieswiadomie z otoczenia fizycznego. Bardzo wazne, aby czlowiek wlasnie w tym wieku otoczony byl przez szlachetnych, pelnych uczucia, wspanialomyslnych ludzi o dobrych myslach. Odciskaja sie one w czlonach ludzkiej istoty, które pracuja we wnetrzu. Najwazniejszym srodkiem wychowawczym jest wiec danie wzoru, równiez w myslach i uczuciach. W pierwszych siedmiu latach zycia dziecka dziala nie to, co sie mówi, lecz jakim sie jest. Ze wzgledu na wielka subtelnosc cial dziecka, jego otoczenie musi wystrzegac sie wszelkich nieczystych, niemoralnych uczuc i mysli. W okresie od siódmego do czternastego, pietnastego i szesnastego roku, a wiec do osiagniecia dojrzalosci plciowej, cialo eteryczne usamodzielnia sie tak samo jak cialo fizyczne przy urodzeniu i wchodzi w kontakt z otoczeniem. Wtedy trzeba wiec wplywac na cialo eteryczne. Cialo eteryczne jest nosicielem pamieci, trwalych przyzwyczajen, temperamentu, sklonnosci i trwalych pozadan. Dlatego nalezy, gdy staje sie ono wolne, zatroszczyc sie przede wszystkim o to, by rozwinac te wlasciwosci. Trzeba wplywac na przyzwyczajenia, na pamiec i w ogóle na wszystko, co ma dac czlowiekowi trwala podstawe charakteru. Jezeli w tym czasie nie dolozy sie staran w tym kierunku, to czlowiek stanie sie jak bledny ognik. Pewne przyzwyczajenia powinny przesnuc jego charakter, tak aby mógl oprzec sie burzom zycia. Trzeba wówczas dzialac równiez na pamiec. Po uplywie tego czasu trudno mu bedzie przyswajac sobie to, co musi przyjac jako material do zapamietania. Szczególnie budzi sie w nim równiez zmysl do sztuki, która ma duzo do czynienia z wibracjami ciala eterycznego, a wiec do muzyki. Jezeli ujawnia sie jakies talenty, to trzeba w tych latach zatroszczyc sie, aby je rozwinac. W tym okresie dobrze dziala przypowiesc. Jezeli próbuje sie juz rozwijac takze i osad, czyni sie dziecku krzywde. Pod tym wzgledem nasze czasy bardzo grzesza. Trzeba troszczyc sie, by dziecko mozliwie duzo uczylo sie przez porównanie. Pamiec musi uzyskac tresc, sila porównywania musi byc cwiczona na wyobrazeniach. Trzeba dziecku dawac przyklady wielkich ludzi z historii swiata, ale nie mozna mówic: to jest dobre a to jest zle, gdyz dziala sie wtedy na sile sadzenia. Nigdy nie jest za duzo takich obrazów, które dzialaja na cialo eteryczne, ani porównan z wielkimi ludzmi. Bardzo pozyteczne jest przy tym uzywanie symboli. Jest to czas, w którym poteznie dzialaja bajki i opowiadania o glebokim znaczeniu, przedstawiajace zycie ludzi w obrazach. Dzieki temu cialo eteryczne staje sie ruchliwe, gietkie; otrzymuje trwale wrazenia. Jakze Goethe musial byc wdzieczny swojej matce za to, ze w tym okresie zycia opowiadala mu tyle bajek! A wiec, im pózniej wywoluje sie sadzenie, tym lepiej. Ale dziecko pyta “dlaczego". Na pytania typu jak i dlaczego nie nalezy odpowiadac abstrakcyjnymi objasnieniami, lecz przykladami i symbolami. Jak nieskonczenie wazna jest umiejetnosc znalezienia wlasciwych symboli. Kiedy dziecko pyta o przemiany czlowieka, o zycie i smierc, mozna przytoczyc przyklad gasienicy i poczwarki, mozna pokazac jasno, jak z poczwarki motyl jakby zmartwychwstaje do nowego zycia. Wszedzie w przyrodzie spotyka sie takie przyklady, dajace odpowiedzi na pytania najwyzszej wagi. Szczególnie wazny dla dziecka w tym okresie jest jednak autorytet. Nie moze to byc autorytet wymuszony, nauczyciel powinien zdobyc autorytet w sposób zupelnie naturalny, aby dziecko wierzylo, zanim zdolne bedzie do poznania. Dlatego pedagogika wymaga od wychowawcy nie tylko wiedzy intelektualnej, zasad pedagogicznych i wyrozumialosci, ale tego, aby ludzie powolani do pracy nauczycielskiej dzieki swym naturalnym zalozeniom mogli stac sie autorytetem. Czy to wydaje sie trudne? Ale jak mialoby sie tego nie wymagac, jezeli zalez)' od tego przyszlosc ludzkosci. To wlasnie otwiera perspektywe wielkich zadan kulturowych dla teozofii. Kiedy czlowiek wstepuje w trzecie siedmiolecie, w okres dojrzalosci plciowej, wyzwala sie cialo astralne, a z nim zwiazany jest osad, krytyka oraz bezposrednie stosunki z innymi ludzmi. Tak jak budza sie uczucia czlowieka dla czlowieka, tak równiez budza sie uczucia dla otaczajacego swiata. Wtedy czlowiek dojrzal do tego, aby zaczac pojmowac. Wraz z cialem astralnym wyswobodzona zostaje osobowosc; wtedy z czlowieka musi sie wydobyc wlasny sad. Obecnie o wiele za wczesnie popycha sie go do krytyki. Czesto spotyka sie siedemnastoletnich krytyków, a jak wielu z nich pisze i wydaje sady zupelnie niedojrzale dla ludzkosci! Trzeba miec 22 do 24 lat, aby móc samemu sadzic, inaczej jest to absolutnie niemozliwe. Wiek od 14 do 24 lat jest okresem, w którym czlowiek najlepiej uczy sie od swiata, kiedy wszystko staje sie dla niego nauka. W ten sposób dorasta do pelnej dojrzalosci zyciowej. Sa to wielkie podstawowe zasady wychowywania. Niosa one ogromna ilosc szczególów. Towarzystwo wyda ksiazke dla wychowawców i matek, w której bedzie pokazane jak nalezy pracowac od l do 7 roku zycia nad tworzeniem przykladu, jak od 7 do 14 roku zycia budowac autorytet, a od 14 do 24 roku zycia samodzielny osad. Powinien to byc przyklad, jak szukamy swych zadan kulturowych do wypelnienia, jak na kazdym kroku gotowi jestesmy przychodzic z pomoca w rzeczywiscie praktycznych zadaniach zycia. Innym praktycznym przykladem jest rozwazanie wielkiego prawa karmy. Jest to prawo, które umozliwia ludziom prawidlowo zrozumiec zycie. Prawo karmy nie jest zadnym teoretycznym prawem lub czyms, co zaspokaja jedynie nasza zadze wiedzy. Nie! Na kazdym kroku jest ono dla zycia czyms, co daje pewnosc i sile do dzialania, co wszystko niezrozumiale czyni zrozumialym. Przede wszystkim prawo to daje odpowiedz na wielkie pytanie zyciowe. Dlaczego juz przy narodzinach dzieci zastaja tak rózne warunki? Widzimy np. jak jedno dziecko rodzi sie w bogactwie, obdarowane byc moze wielkimi talentami i otoczone najtkliwsza miloscia, a inne rodzi sie w biedzie, w nedzy, byc moze z miernymi talentami i zdolnosciami, tak iz wydaje sie byc predystynowane do tego, by do niczego nie dojsc; albo tez z wielkimi zdolnosciami, które moze jednak nie beda mogly sie rozwinac. Sa to praktyczne zagadki zyciowe, na które odpowiedzi udzielic moze tylko poznanie duchowe. Czlowiek musi znac odpowiedzi na te pytania, aby stac w zyciu z sila i nadzieja. A jakie odpowiedzi daje prawo karmy? Widzielismy, ze czlowiek przezywa na ziemi wielokrotne zywoty. Dziecko nie rodzi sie na tej Ziemi po raz pierwszy, czesto juz tu bylo. Wszystko w zewnetrznym swiecie zwiazane jest z prawem przyczyny i skutku. To uznaje kazdy. Wielkie prawo przyczyny panuje wiec w przyrodzie, a przeniesione w duchowosc, do swiata duchowego, stanowi prawo karmy. Jakze wiec dziala to prawo w swiecie zewnetrznym? Jezeli wezmiemy kule, rozzarzymy ja i polozymy na drewniana plyte, to wypali dziure w drewnie. Jesli rozzarzymy inna kule, wrzucimy ja najpierw do wody, a nastepnie polozymy na drewnianej desce, to zobaczymy, ze nie wypali zadnej dziury. Fakt, ze wrzucam kule do wody, jest wazny odnosnie skutku, jaki kula pózniej spowoduje. Kula ma jakby przezycie i rózny jest skutek, jaki powoduje ona przed tym przezyciem lub po nim. Skutek zalezy wiec od przyczyny. Jest to przyklad ze swiata nieozywionego, ale tak jest w calej przyrodzie. Zwierzeta, które obdarzone sa normalnym wzrokiem, przenoszac sie do jaskini traca wzrok. Gdyby wiec zwierze w jakiejs nastepnej generacji moglo sie zastanowic: “Dlaczego ja nie mam oczu?", to musialoby sobie powiedziec: “Przyczyna mojego losu jest wprowadzenie sie moich przodków do jaskini". W ten sposób wczesniejsze przezycie staje sie pózniejszym losem. Tak zaleza sprawy od przyczyny i skutku. Im dalej kierujemy sie ku czlowiekowi, tym bardziej indywidualna staje sie cala sprawa. Zwierze ma dusze grupowa. Los pewnej grupy zwierzat wiaze sie z dusza grupowa. Czlowiek ma swoja jazn dla siebie. Ta oddzielna jazn ulega podobnemu losowi jak dusza grupowa zwierzat. Tak jak zmienia sie caly gatunek zwierzat, tak zmienia sie poszczególna jazn od jednego zycia do drugiego. Przyczyna i skutek przenosza sie dalej, z jednego zycia na drugie. To, co przezywam dzisiaj, ma swoja przyczyne we wczesniejszym zyciu, a to, co robie dzisiaj, buduje mój los na przyszle zycie. Przyczyna róznych warunków urodzenia nie lezy w tym zyciu. Czlowiek w niczym teraz nie zawinil. Przyczyna lezy w poprzednim zyciu. Czlowiek sam przygotowal sobie dzisiejszy los w poprzedniej inkarnacji. Mozna wiec zapytac: “Ale czy to wlasnie czlowieka nie przygnebi i nie odbierze mu calej nadziei?" A jednak prawo karmy daje najwiecej otuchy w zyciu. Tak jak prawda jest, ze nic nie istnieje bez przyczyny, tak równiez prawda jest, ze nic nie pozostaje bez skutku! Jezeli sie nawet urodzimy w biedzie i nedzy, z miernymi zdolnosciami, to postepowanie nasze musi miec odpowiednie skutki, a co osiagniemy przez pilnosc i moralnosc, to bedzie mialo skutek w nastepnych zywotach. Jezeli moze mnie przytlaczac to, ze sam spowodowalem mój los, to dzwiga mnie mysl, ze mój przyszly los moge sobie sam zbudowac. Kto prawo to przyjmie do swojego myslenia i czucia, ten przekona sie, jaka sile i pewnosc zyskuje. W zyciu nie jest przy tym tak wazne, aby prawo to rozumiec w szczególach, gdyz osiaga sie to dopiero na wyzszych stopniach rozwoju duchowego. O wiele wazniejsze jest, aby widziec swiat w swietle tego prawa i zyc wedlug niego. Jezeli czyni sie to z cala powaga przez dlugie lata, prawo to samo przez sie udzieli sie czuciu. Potwierdza ono swa prawdziwosc przez stosowanie w zyciu. Móglby ktos postawic zarzut: “To stalibysmy sie zupelnymi fatalistami! Wszystko, co nas spotyka, przygotowalismy sami, ale nic w tym nie mozemy zmienic, a wiec najlepiej, kiedy sie nic nie robi. Gdy jestem leniwy, jest to wlasnie moja karma". Albo: “Istnieje prawo karmy, które mówi, ze mozemy spowodowac pomyslny skutek dla naszego przyszlego zycia. No to ja w nastepnym zyciu zaczne zyc dobrze, a teraz chce najpierw uzyc zycia, mam przeciez czas, przyjde znowu na Ziemie, to wtedy zaczne zyc dobrze". Inny mówi: “Teraz juz nie bede pomagal zadnemu biednemu i nedzarzowi, gdyz jesli pomoge, to wtrace sie do jego karmy, na która przeciez zasluzyl, musi sie on sam zatroszczyc o to, aby jego karma sie zmienila". Wszystko to sa najwieksze nieporozumienia. Przeciez prawo karmy mówi, ze wszystkie dobre czyny, jakie w zyciu spelnilem, beda mialy swoje skutki i tak samo jest ze zlymi czynami, gdyz istnieje pewnego rodzaju konto ze strona winien i ma. W kazdej chwili moze byc zrobiony bilans. Jezeli podsumuje rachunki i zrobie bilans, to wynikiem tego bedzie mój los. Wydaje sie to poczatkowo sztywnym, nieruchomym prawem, ale tak nie jest. Wlasciwe porównanie z ksiega kont wyjawia nam rzecz nastepujaca: kazda nowa transakcja zmienia bilans, a kazdy nowy czyn zmienia los. Wszak kupiec nie moze powiedziec: przez kazda nowa transakcje burze bilans, wiec nie powinienem nic robic. Tak jak kupcowi nie powinna przeszkadzac ksiega rachunkowa przy zawieraniu nowych transakcji, tak czlowiekowi nie powinno przeszkadzac wpisanie nowego faktu w ksiege jego zycia. A gdy kupca spotka katastrofa i zwraca sie do przyjaciela ze slowami: “Sluchaj, pozycz mi tysiac zlotych, to mnie wyciagnie z klopotu", a przyjaciel odpowiada: “Alez przez to wtracam sie do twojej ksiegi rachunkowej", to odpowiedz taka bedzie nonsensem. Nonsensem jest, ze nie chce pomagac, aby nie wchodzic w konflikt z karma. Nic nie przeszkadza czlowiekowi, który wierzy mocno w prawo karmy, pomagac w kazdej niedoli. Przeciwnie, gdyby sie w to nie wierzylo, trzeba by bylo watpic, czy pomoc w ogóle bedzie skuteczna, ale wierzac wiem, ze pomoc dziala prawidlowo. W tym lezy dodajaca sily do czynu i pocieszajaca strona prawa karmy. Nie nalezy zbytnio interesowac sie przeszloscia karmiczna, lecz przyszloscia. Oczywiscie, mozna patrzec wstecz na to, co sie dzialo i dzwigac karme, ale przede wszystkim trzeba byc czynnym, gdyz nalezy stworzyc podloze dla przyszlosci. Chrzescijanscy duchowni podnosza czesto taki zarzut: “Wasza teozofia nie jest chrzescijanstwem, gdyz przypisuje ona wszystko wyzwoleniu dzieki wlasnym wysilkom. Mówicie, ze czlowiek powinien sam rozwiazac swoja karme. Jezeli czlowiek moze sam rozwiazac swoja karme, to nie ma wtedy miejsca dla Jezusa Chrystusa, który przeciez cierpial za cala ludzkosc. Teozof mówi, ze nie potrzebuje nikogo". Jest to nieporozumienie obustronne. Nie pamieta sie dzisiaj, ze wolna wola nie jest ograniczona przez prawo karmy. Teozof musi jasno widziec, ze wierzac w karme nie tylko sam buduje pomoc sobie i wlasnemu rozwojowi. Musi wiedziec, ze ktos inny moze mu pomóc, a wtedy latwo znajdziemy polaczenie prawa karmy z centralnym faktem chrzescijanstwa. Ta jednosc istniala zawsze, ezoteryczna nauka chrzescijanska zna prawo karmy. Wyobrazmy sobie dwóch ludzi; jeden na skutek swej karmy jest w nedzy, drugi pomaga mu, gdyz posiada mozliwosc pomagania; kazdemu z nich poprawila sie karma. Czy przez to zostanie usuniete ze swiata prawo karmy? Przeciwnie, ono potwierdzilo sie. Wlasnie dzieki prawu karmy pomoc moze byc skuteczna. Kto posiada wieksza mozliwosc, moze pomóc dwóm, trzem albo czterem ludziom, gdy potrzebuja pomocy; a jezeli posiada jeszcze wieksze mozliwosci, moze pomagac setkom i tysiacom i wplywac pozytywnie na ich karme. A gdy ktos jest tak potezny, jak w oczach chrzescijan Jezus Chrystus, to pomaga calej ludzkosci w czasie, kiedy cala ludzkosc tej pomocy potrzebuje. Prawo karmy nie staje sie przez to nieskuteczne; przeciwnie, czyn Jezusa Chrystusa na Ziemi wlasnie przez to jest skuteczny, ze na karmie mozna budowac. Zbawiciel wie, ze przez karme dzielo odkupienia stanie sie dostepne dla calej ludzkosci. Wszak czyn ten zdarzyl sie wlasnie w oparciu o prawo karmy, jako przyczyna przyszlego wspanialego skutku, jako siew pod przyszle zniwo, jako pomoc dla tych, którzy pozwolili oddzialywac na siebie blogoslawienstwom zbawienia. Czyn Jezusa Chrystusa mozna w ogóle zrozumiec jedynie przez istnienie prawa karmy. Wlasnie testament Jezusa Chrystusa jest nauka karmy i reinkarnacji. Nie jest tam powiedziane, ze kazdy musi ponosic nastepstwa swoich czynów, lecz, ze skutki czynów musza byc dzwigane, niezaleznie przez kogo. A wiec gdy teozof utrzymuje, ze nie rozumie jednorazowego czynu Jezusa Chrystusa dla calej ludzkosci, to wlasnie nie rozumie karmy. Tak samo jak kaplan, który twierdzi, ze karma przeszkadza odkupieniu. To, ze chrzescijanstwo mniej podkresla wlasnie prawo karmy i nauke o reinkarnacji, ma swoja przyczyne w rozwoju ludzkosci i bedzie jeszcze pózniej omówione dokladniej. Swiat nie sklada sie z pojedynczych jazni, z których kazda zamknieta jest w sobie, lecz panuje wielka jednosc, wielkie zbratanie w swiecie i tak jak tu, w zyciu fizycznym, brat lub przyjaciel moze nam przyjsc z pomoca, tak tez jest w o wiele glebszym sensie w swiecie duchowym.
VII
Dzisiaj chcialbym mówic o dzialaniu prawa karmy omawiajac zycie poszczególnych ludzi. Pozwólcie mi jednak zauwazyc, ze kazde wytlumaczenie dzialania prawa karmy moze byc tylko czesciowe, gdyz nie podaje sie tu zadnych spekulacji, zadnych zmyslonych wypadków, a jedynie rzeczy i fakty oparte na przebytych doswiadczeniach. Bedzie wiec powiedziane tylko to, co rzeczywiscie zaobserwowano u jakiegos czlowieka w opisywanym wypadku. O karmicznych zwiazkach bedzie mówione tylko to, co wynika z doswiadczenia. Juz wczoraj poruszalismy fakty, które stanowia istotne zyciowe pytania. Dlaczego w ogóle nasz los dochodzi do skutku? Co jest powodem róznych warunków i zalozen przy urodzeniu? Jezeli chcemy zrozumiec zwiazki karmiczne, to musimy ponownie powrócic do tego, co powiedzielismy o róznych cialach czlowieka: o ciele fizycznym, eterycznym, astralnym oraz jazni, w której zawarte sa pozostale wyzsze czlony. Przy zwiazkach karmicznych bedzie nas interesowalo zwlaszcza to, jak przyczyny i skutki wiaza sie z tymi róznymi cialami. Rozwazmy najpierw cialo fizyczne, tak dalece, jak to jest mozliwe przy rozwazaniu prawa karmy. Wszystkie nasze czyny maja miejsce w swiecie fizycznym. Musimy byc z jakims czlowiekiem w tym samym miejscu, oczywiscie, nie doslownie, aby móc sprawic mu radosc czy zadac ból. Nasze czyny zaleza od ruchów naszego ciala fizycznego i wszystkiego, co w ogóle jest przez nie uwarunkowane. Od naszych czynów w obecnym zyciu fizycznym zalezy nasz zewnetrzny los w zyciu nastepnym. Zewnetrzny los to otoczenie i warunki, w jakie wchodzimy rodzac sie. Kto dopuscil sie zlych czynów, ten przygotowuje sobie zle otoczenie i odwrotnie. Jest to pierwsze wazne prawo karmiczne: zewnetrzny los uwarunkowany jest przez czyny poprzedniego zycia. Druga zasada wynika z nastepujacego rozwazania. Rzucmy okiem na rozwój jakiegos czlowieka. Podczas zycia gromadzi on duzo wyobrazen, pojec, uczuc i doswiadczen, bardzo duzo sie uczy. Przez to dokonuj a sie w nim wielkie przemiany. Gdy cofniecie sie mysla o kilka lat, kiedy nie znaliscie jeszcze teozofii, zobaczycie, ile nowych wyobrazen zdobyliscie, jak przez to zmienilo sie zycie! Wszystko to przemienilo cialo astralne, gdyz jest ono najdelikatniejsze, najsubtelniejsze i najszybciej ulega przemianie. O wiele mniej zmienia sie czlowiek pod wzgledem temperamentu, charakteru i sklonnosci. Dziecko ulegajace gwaltownej zlosci zmienia sie bardzo powoli. Charakter i sklonnosci nie zmieniaja sie czesto przez cale zycie. Zmiana doswiadczen i wyobrazen odbywa sie szybko, wolno natomiast zmiana temperamentu, charakteru i sklonnosci. Sa one niezwykle uporczywe; ulegaja wprawdzie pewnej zmianie, ale niezmiernie wolno. W stosunku do tego, czego czlowiek sie uczy, maja sie one tak, jak mala wskazówka zegara do duzej, poniewaz zwiazane sa z cialem eterycznym, które zmienia sie powoli, gdyz sklada sie z substancji o wiele mnie podatnej na przemiany niz cialo astralne. Najwolniej jednak zmienia sie cialo fizyczne. Jest ono czyms, co raz dostalo swoje zalozenia i przewaznie pozostaje niezmienione ze swoimi predyspozycjami przez cale zycie. Zobaczymy pózniej, jak czlowiek dazacy do wtajemniczenia zmienia równiez swoje cialo fizyczne i jak moze oddzialywac na cialo eteryczne. Najpierw musimy jednak rozwazyc, jak te rzeczy siegaja poza zycie. Wyobrazenia, odczucia itd., które przemieniaja cialo astralne podczas jednego dlugiego zycia, dopiero w nastepnym zyciu dokonuja glebokiej przemiany ciala eterycznego. Jezeli pragniemy urodzic sie w najblizszej inkarnacji z dobrymi sklonnosciami, musimy spróbowac przygotowac to w obecnym zyciu w swym ciele astralnym. Gdy wiec ktos stara sie spelniac duzo dobrych czynów, to urodzi sie ze sklonnosciami do dobrych czynów. Stanie sie to wlasciwoscia ciala eterycznego. Jezeli np. ktos chce sie urodzic z dobra pamiecia, to musi wykonywac mozliwie duzo cwiczen pamieciowych, musi czesto robic przeglad poszczególnych lat swego zycia oraz caloksztaltu zycia. Wtedy wyksztalca w ciele astralnym cos, co wytworzy wlasciwosci ciala eterycznego w przyszlym zyciu: podstawy dobrej pamieci. Czlowiek, który w jednym zyciu nie zwraca na nic uwagi, w nastepnym urodzi sie z takimi sklonnosciami, ze nie bedzie wrazliwy na poszczególne rzeczy z otoczenia. Kto natomiast w duzym stopniu wspólodczuwa wewnetrznie okreslone otoczenie, ten urodzi sie z szacunkiem do wszystkiego, co takie otoczenie stworzylo. Rózne temperamenty mozna takze odniesc do minionego zycia, poniewaz sa wlasciwosciami ciala eterycznego. Choleryk ma silna wole, jest odwazny, smialy i zadny czynu, ma ped do tego, by wiele zdzialac. Wiele znanych osobistosci np. Cezar, Napoleon, Hannibal, Aleksander Wielki byli cholerykami. To przejawia sie juz u dziecka. Takie dziecko chce odgrywac kierownicza role wsród kolegów. Melancholik zajety jest w duzym stopniu samym soba, przez co latwo odsuwa sie od innych. Duzo rozmysla, glównie o tym, jak dziala na niego otoczenie. Chetnie szuka samotnosci, jest nieco nieufny. Przejawia sie to juz od dziecka. Nie pokazuje ono chetnie swoich zabawek, boi sie, ze mu cos zabiora, chcialoby miec do wszystkiego kluczyk. Flegmatyk niczym prawdziwie sie nie interesuje, duzo marzy, nie jest aktywny, jest leniwy i szuka przyjemnosci zmyslowych. Sangwinik przeciwnie, latwo zainteresuje sie wszystkim, ale nie jest wytrwaly, “odtruwa" lekko i nagle, czesto zmienia swoje upodobania. Sa to cztery glówne temperamenty, które moze miec czlowiek. Zwykle posiada sie mieszanine wszystkich czterech, ale zawsze jeden mniej lub bardziej przewaza. Te cztery temperamenty wyrazaja sie w ciele eterycznym, istnieja wiec cztery glówne rodzaje cial eterycznych. Te z kolei maja rózne prady i ruchy, które wyrazaja sie w okreslonej barwie podstawowej w ciele astralnym. Nie jest to zalezne od ciala astralnego, a jedynie ukazuje sie w nim. Zwlaszcza temperament melancholijny zostaje wywolany karmicznie, jesli w poprzednim zyciu czlowiek zmuszony byl zyc w malym, zamknietym kregu, przebywal duzo w samotnosci, ciagle zajmowal sie tylko soba, tak ze nie mógl wzbudzic w sobie zadnego zainteresowania dla innych. Kto wiele poznal, kto zaznal wielu rzeczy, z kim poprzednie zycie obeszlo sie twardo, ten staje sie cholerykiem. Jezeli mialo sie zycie przyjemne, bez wielu walk i trudów lub gdy sie duzo widzialo, przeszlo obok wielu rzeczy, ale tylko na nie patrzylo, to bedzie sie flegmatykiem lub sangwinikiem. Wszystko, co w obecnym zyciu dzieje sie w ciele astralnym, w nastepnym zyciu przechodzi karmicznie w podstawowej swej istocie na cialo najblizsze pod wzgledem gestosci, na cialo eteryczne. Na podstawie tego widzimy, jak mozna pracowac dla nastepnego zycia, a w szkolach wiedzy tajemnej swiadomie pracuje sie nad czlowiekiem w tym kierunku. Wprawdzie dawniej odbywalo sie to czesciej niz dzisiaj. Jest to zwiazane z cyklicznymi zmianami w rozwoju. Przed okolo piecioma tysiacami lat nauczyciel wiedzy tajemnej mial zupelnie inne zadanie niz obecnie. Wówczas musial zajmowac sie ludzmi bardziej jako grupami; ludzie nie byli jeszcze na takim stopniu rozwoju, aby kazdy troszczyl sie o siebie. Swiadomie pracowano nad tym, aby cale grupy ludzi wspólpracowaly ze soba harmonijnie w przyszlym zyciu. Ale ludzie staja sie coraz bardziej indywidualni, samodzielni, tak iz dzisiaj nauczyciel duchowy nie moze uzywac jakiegos czlowieka jako srodka do osiagniecia celu, lecz kazdego poszczególnego czlowieka musi traktowac jako cel i poprowadzic tak daleko, jak to dla niego jest mozliwe. W najstarszych kulturach, np. w Indiach, cala ludnosc podzielona zostala na cztery kasty i pracowano nad nimi tak, ze w nastepnym zyciu ludzie nadawali sie do okreslonej kasty. Ksztaltowanie czlowieka bylo systematycznie nastawiane na to, aby na tysiace lat naprzód pracowac nad przeksztalceniem obrazu swiata i to wlasnie dawalo wielka potege kierownikom posiadajacym wiedze tajemna. Jak wiec dziala czlowiek na swoje cialo eteryczne w odniesieniu do nastepnego zycia? Wszystko, co wyksztalca w swym ciele eterycznym, rozwija sie, jakkolwiek jeszcze bardzo powoli, a przez wychowanie mozna zatroszczyc sie, aby wydobyc okreslone przyzwyczajenia. Wszystko, co w jednym zyciu zachodzi w ciele eterycznym, w nastepnym odradza sie w ciele fizycznym. Wszystkie sklonnosci i przyzwyczajenia obecnego ciala eterycznego rodza sklonnosc do zdrowia lub choroby w nastepnym zyciu. Dobre sklonnosci, dobre przyzwyczajenia daja predyspozycje do zdrowia. Zle sklonnosci, zle przyzwyczajenia ukazuja sie jako predyspozycje do okreslonych chorób. Postanowienie, silna wola odzwyczajenia sie od jakiegos zlego nawyku dziala juz na glebiej polozone cialo i daje predyspozycje do zdrowia. Szczególnie dobrze zaobserwowano, jak w ciele fizycznym wystepuje predyspozycja do chorób infekcyjnych. Nie to, czy ktos zarazi sie choroba - to zalezy przeciez od czynów - lecz to, czy jest sie do niej mniej lub bardziej predysponowanym, zalezy od sklonnosci poprzedniego zycia. Choroby infekcyjne w zdumiewajacy sposób maja swoja przyczyne w szczególnie rozwinietym egoistycznym dazeniu do zysku w poprzednim zyciu. W odniesieniu do zdrowia i choroby nalezy pamietac o tym, ze wspóldziala tutaj ze soba wiele spraw. Choroby nie musza pochodzic od karmy indywidualnej, istnieje takze karma narodów w odniesieniu do chorób. Interesujacym przykladem tego, jak osobliwie wiaza sie ze soba rzeczy w zyciu duchowym, jest najazd Hunów i szczepów mongolskich, które wtargnely z Azji na zachód. Mongolowie byli maruderami Aliantów. Podczas gdy Hindusi, Germanie i inni poszli w swoim rozwoju naprzód, Mongolowie byli zatrzymanymi na pewnym stopniu rozwoju ich bracmi. Zupelnie tak samo jak w pewnym okresie drogi rozwojowej czlowieka oddzielily sie zwierzeta, tak oddzielaja sie tez narody i rasy. Mongolowie byli zatrzymanymi w rozwoju - w fizycznym znaczeniu - Atlantami. W ciele astralnym takich zatrzymanych w rozwoju ludzi widzimy wiele astralnych substancji rozkladowych. Mongolowie uderzyli na Germanów i inne kraje srodkowoeuropejskie, które ogarnal strach i przerazenie. Strach i przerazenie sa wlasciwosciami ciala astralnego, w nim dojrzewaja przewaznie takie astralne substancje rozkladowe. Europejskie ciala astralne zostaly zainfekowane, a infekcja ta w pózniejszych pokoleniach wystapila w ciele fizycznym nie u jednostek, lecz u calych narodów. Choroba ta byl trad, straszna choroba, która w wiekach srednich wywolala wielkie spustoszenia. Byla ona fizycznym nastepstwem wplywu na cialo astralne. Nie mozna powolywac sie tutaj na badania filologiczne, gdyz nie wiedzialy one nic o tym wplywie na cialo astralne. Ale juz w nazwie mozecie znalezc wskazówki odnosnie pochodzenia od starej atlantyckiej rasy: Atylla, wódz Hunów nazywa sie w mowie nordyckiej Atli, a wiec ten, który pochodzi od Atlantów. Tak powstawaly choroby narodów. W starozytnosci wiedziano jeszcze o tych rzeczach i Biblia wyraza te prawde w slowach: “Grzechy ojców przechodza na dzieci az do trzeciego i czwartego pokolenia"; nie chodzi tu o kolejne indywidualne inkarnacje, lecz o generacje jako rodzaj karmy ludów. Trzeba to brac doslownie, jak wiele takich powiedzen. Nalezy uczyc sie rozumienia religijnych przekazów. Istnieja cztery stopnie zrozumienia. Naiwny czlowiek traktowal w dawnych czasach taki przekaz doslownie. W miare uplywu czasu zachodzilo to w coraz mniejszym stopniu. Liberalowie, którzy stali sie madrzy, wolne duchy, traktowali te przekazy kazdy wedlug wlasnego uznania i w ten sposób wielu rzeczy nie tylko nie wyjasniono, ale ukryto. Nastepnie byl jeszcze jeden stopien, symbolików, którzy wszystko tlumaczyli symbolicznie, zarówno stare mity czy sagi, jak i zycie Jezusa Chrystusa. Oczywiscie wszystko zalezy od madrosci poszczególnych osób, gdyz mozna formowac mniej lub bardziej madre obrazy. Ale jest jeszcze czwarty stopien, wtajemniczonego, który znów moze rozumiec religijny przekaz doslownie, poniewaz dzieki swej wiedzy duchowej widzi powiazania poszczególnych rzeczy. Mozna zobaczyc, jak w fizycznym zyciu ujawnia sie to, co wczesniej bylo w odczuciach i przyzwyczajeniach zycia duchowego. Mozna wyprowadzic wazna praktyczna zasade: jezeli w odpowiedni sposób zatroszczymy sie o dobre przyzwyczajenia ludzi, to u przyszlych pokolen poprawi sie nie tylko strona moralna, ale równiez zdrowotnosc narodu, i odwrotnie. Jest to karma narodu. Dzisiaj szeroko rozpowszechniona choroba, prawie jeszcze nieznana przed stu laty, jest nerwowosc. Nie chodzi o to, ze jej nie znano, lecz nie byla ona tak rozpowszechniona. Ta osobliwa forma choroby jest nastepstwem materialistycznego swiatopogladu w XVIII wieku. Gdyby uprzednio nie wystapily tamte materialistyczne przyzwyczajenia myslowe, choroba ta w ogóle by nie powstala. Nauczyciel wiedzy tajemnej wie, ze jezeli materializm potrwalby jeszcze dziesiatki lat, sprowadzilby pustoszacy wplyw na zdrowie calych narodów. Gdyby nie zahamowalo sie tych materialistycznych przyzwyczajen myslowych, to ludzie nie tylko byliby pózniej nerwowi, ale dzieci rodzilyby sie roztrzesione i nie tylko odczuwalyby otoczenie, lecz od kazdego otoczenia doznawalyby bolesnych odczuc. Przede wszystkim bardzo szybko rozszerzylyby sie choroby umyslowe, a w najblizszych dziesiecioleciach wystapilyby epidemie obledu. Epidemiczne choroby umyslowe bylyby niebezpieczenstwem grozacym ludzkosci. Ten obraz swiata w przyszlosci byl prawdziwa przyczyna, dla której duchowi przewodnicy ludzkosci, Mistrzowie Madrosci, zmuszeni byli w ogólne zycie ludzkosci wprowadzic nieco madrosci duchowej. Jedynie tego rodzaju duchowy poglad na swiat moze dac nadchodzacym pokoleniom ponownie dobre zalozenia zdrowotne. Widzicie wiec, ze teozofia jest glebokim ruchem, wyplywajacym z potrzeb ludzkosci. Okreslenie “czlowiek nerwowy" jeszcze przed stu laty oznaczalo czlowieka o nerwach mocnych jak postronki. Juz sama zmiana sensu tego slowa dowodzi, ze w zycie swiata wstapilo cos nowego. Jaki jest zwiazek prawa karmy z dziedzicznoscia fizyczna? Otóz fizyczna dziedzicznosc odgrywa duza role. Wiemy, iz u syna odnalezc mozna pewne cechy ojca i dziadków. Np. w rodzinie Bacha w ciagu 250 lat bylo 28 wybitnych muzyków. Bernoulli byl wybitnym matematykiem, a w jego rodzinie bylo osmiu matematyków jeden po drugim. Mówi sie, ze to wszystko stanowi dziedzicznosc, ale jest to tylko czesc prawdy, gdyz aby byc dobrym muzykiem, trzeba miec nie tylko w duszy rozwiniete zalozenia muzyczne, ale trzeba miec takze fizycznie dobre ucho. To, co czysto fizycznie wystepuje w rodzinie muzyków, subtelne organy sluchu, to przechodzi dziedzicznie z rodziców na dzieci. W rodzinie, w której uprawia sie duzo muzyki, sa dobrze wyksztalcone do muzyki uszy. Kiedy wiec wciela sie dusza z silnie rozwinietymi zalozeniami muzycznymi, to zrozumiale jest, ze nie urodzi sie w rodzinie, gdzie nikt nie zajmuje sie muzyka, gdyz tam musialaby zmarniec, lecz tam, gdzie znajdzie odpowiednie organy fizyczne. Zgadza sie to znakomicie z prawem karmy. Tak samo moze dziac sie z odwaga moralna. Jezeli dusza z takimi zalozeniami moralnymi nie znajduje odpowiedniej krwi, marnieje. Nalezy wiec byc ostroznym z wyborem swoich rodziców! To nie dziecko jest podobne do rodziców, lecz rodzi sie ono tam, gdzie rodzice najbardziej podobni sa do niego! Zachodzi pytanie, czy w ten sposób nie pomniejsza sie milosci macierzynskiej. Bynajmniej, wlasnie dlatego, ze jeszcze przed urodzeniem istnieje najglebsza sympatia, dane dziecko idzie do danej matki, tak iz wlasciwie milosc trwa dalej, po urodzeniu nastepuje jej kontynuacja. Dziecko kochalo matke jeszcze przed urodzeniem. Nic dziwnego, ze matka te milosc odwzajemnia. Nie pomniejsza to znaczenia milosci matczynej, lecz dopiero wyjasnia jej prawdziwe przyczyny. Jutro powiemy o tym wiecej.
VIII
Przejdziemy do dalszych rozwazan poszczególnych pytan zwiazanych z dzialaniem karmy w zyciu czlowieka. Jaki poglad ma wiedza tajemna odnosnie powstania sumienia? Sumienie ukazuje sie czlowiekowi naszej kultury jako rodzaj glosu wewnetrznego, który mówi mu, co powinien czynic, a czego zaniechac. Jak powstal taki glos wewnetrzny? Interesujace jest badanie, czy w ogóle w historycznym rozwoju ludzkosci zawsze istnialo to, co dzisiaj nazywamy sumieniem. Przekonujemy sie wtedy, ze na bardzo wczesnych stopniach rozwoju nie istnialo zadne slowo okreslajace to pojecie. W literaturze greckiej ukazuje sie ono tak bardzo pózno, ze starozytni Grecy nie posiadali w swojej mowie takiego okreslenia. I tak samo inne ludy na poczatku swojego rozwoju kulturowego nie posiadaly zadnego slowa na okreslenie sumienia. Mozemy wiec wnioskowac, ze w miare rozwoju stanu swiadomosci sumienie dopiero stopniowo stawalo sie znane. Tak tez jest istotnie. Sumienie powstawalo stopniowo. Wyksztalcilo sie dopiero dosc pózno w historii rozwoju ludzkosci. Pózniej dowiemy sie, co mieli nasi przodkowie zamiast sumienia. Jak powstaje stopniowo sumienie? Przyklad: Darwin podczas swoich podix>zy spotkal sie raz z ludozerca i próbowal mu wyjasnic, ze niedobrze jest przeciez zjadac drugiego czlowieka. Ale dziki odpowiedzial mu: aby zdecydowac, czy to dobrze czy zle, trzeba go przeciez najpierw zjesc! Nie ocenial on dobra i zla wedlug pojec moralnych, lecz wedlug doznawanej przyjemnosci. Byl czlowiekiem zatrzymanym w rozwoju, czlowiekiem z bardzo dawnego okresu kulturowego, w jakim wszyscy niegdys zylismy. Jak doszedl czlowiek do rozróznienia dobra i zla? Na przyklad przez to, ze uprawial ludozerstwo tak dlugo, az sam znalazl sie w polozeniu, gdy mógl zostac zjedzony. W takiej chwili zdobywal doswiadczenie, ze jego samego moglo to spotkac. Dzieki temu zauwazyl, ze jednak cos jest nie w porzadku. Owoc tego doswiadczenia pozostal w nim w kamaloce i dewachanie. Przy nastepnym wcieleniu mial niejasne uczucie, ze w jego czynach tkwi cos niewlasciwego. Po dalszych inkarnacjach uczucie to bylo silniejsze, zaczal wiec zwracac uwage na uczucia innych i stopniowo doszedl do pewnej powsciagliwosci. Po wielu dalszych inkarnacjach to niejasne uczucie wzmoglo sie i powstala mysl: tego nie wolno czynic. Podobnie tez dziki czlowiek w poczatkach kultury jadl wszystko bez zastanowienia. Dostawal wtedy bólu zoladka i zdobywal doswiadczenie, ze pewne rzeczy moze jesc, a innych nie. Tak roslo stopniowo doswiadczenie i stawalo sie glosem sumienia. Czym jest wiec sumienie? Jest wynikiem doswiadczen nabytych w ciagu róznych wcielen. W gruncie rzeczy wszelka wiedza, zarówno ta najwyzsza jak i najnizsza, jest przede wszystkim wynikiem doswiadczen, powstala droga prób i doswiadczen. Nalezy przytoczyc tu ciekawy fakt. Dopiero od czasów Arystotelesa istnieje nauka logiki, nauka myslenia. Nalezy wiec wnioskowac, ze wlasciwe myslenie równiez dopiero wtedy powstalo. I tak jest istotnie. Myslenie musialo sie dopiero rozwinac, a prawidlowe myslenie, logika, równiez powstalo dopiero z biegiem czasu na skutek doglebnych obserwacji, ze falszywe myslenie wiedzie do zla. Wiedza jest czyms, co ludzie zdobywali w ciagu wielu inkarnacji. Ludzkosc doszla do skarbu wiedzy po dlugich próbach. Widzimy tu znaczenie prawa karmy. Mamy tu takze cos, co wyksztalca sie z doswiadczenia jako trwaly nawyk i sklonnosc. Taka sklonnosc jak sumienie miesci sie równiez w ciele eterycznym. Na skutek tego, ze cialo astralne wielokrotnie przekonywalo sie, ze to czy tamto nie powinno miec miejsca, powstaje trwala sklonnosc w ciele eterycznym. Inne interesujace powiazanie karmiczne ukazuje sie w zakorzenionym, plynacym z przyzwyczajenia zachowaniu egoistycznym lub tez w altruistycznym, pelnym milosci wspólczuciu dla innych. Sa ludzie o zatwardzialym egoizmie, nie tylko w odniesieniu do zadzy zysku, ale sa tez pelni milosci i wspólczucia altruisci. Obie postawy zwiazane sa z cialem eterycznym, a w nastepnym zyciu wyrazaja sie w ciele fizycznym. Osoby, które w jednym zyciu postepuja z przyzwyczajenia egoistycznie, w nastepnym zyciu szybko sie starzeja, kurcza sie; natomiast dluga mlodosc i swiezosc jest wynikiem pelnego milosci i oddania postepowania w poprzednim zyciu. W ten sposób mozna równiez przygotowac sobie swiadomie cialo fizyczne na przyszla inkarnacje. Leza wam pewnie na sercu pytania zwiazane z tym, o czym mówilem wczoraj. Jak to jest z tym wszystkim, co zdobylo sobie cialo fizyczne? Czyny czlowieka wplyna na jego przyszly los; ale co z chorobami, które cialo fizyczne przebylo w ciagu zycia? Odpowiedz na to pytanie, choc brzmi moze dziwnie, nie pochodzi z zadnej spekulacji, zadnej teorii, lecz oparta jest na doswiadczeniu wiedzy duchowej i uczy o misjach choroby. Fabre d'Olivet, badacz poczatkowego rozdzialu Ksiegi Rodzaju, uzyl kiedys pieknego obrazu. To, co ksztaltuje sie jako los czlowieka, porównuje on z pewnym procesem w przyrodzie. Mówi on: Cenna perla powstaje przez chorobe. Jest czyms, co wydziela muszla, która musiala ulec chorobie, by wydac cos cennego. Choroby w jednym zyciu wystepuja jako fizyczna uroda w zyciu nastepnym. Na skutek przebytej choroby, w nastepnym zyciu cialo bedzie mialo piekna postac albo tez choroba, która na skutek infekcji przebyl czlowiek razem ze swym otoczeniem, wynagrodzona zostaje przez piekno jego otoczenia. Piekno rozwija sie wiec z cierpienia, bólu, niedostatków i choroby. Jest to zwiazek uderzajacy, ale faktycznie istnieje. Nawet poczucie piekna ksztalci sie w ten sposób. Nie ma na swiecie nic pieknego bez bólu, cierpienia i chorób. Zupelnie podobnie dzieje sie w ogólnej historii rozwoju ludzkosci. Zobaczycie na podstawie tego, jak piekne sa karmiczne zwiazki w zyciu, a na pytania w sprawie zla, cierpienia i choroby nie mozna wlasciwie odpowiedziec bez poznania wielkich wewnetrznych powiazan w rozwoju calej ludzkosci. Linia ewolucji siega bardzo dawnych czasów. Ziemia byla wtedy zupelnie inna, istnialy zupelnie inne warunki. Nie bylo jeszcze wyzszych zwierzat. Byl czas, gdy w ogóle nie istnialy ryby, plazy, ptaki czy ssaki, a jedynie zwierzeta stojace nizej od ryb. Istnial tam czlowiek, ale w zupelnie innej postaci niz dzisiaj. Jego cialo fizyczne bylo jeszcze bardzo niedoskonale; duchowe cialo stalo wyzej. Tkwil on w miekkim ciele eterycznym, a dusza sama pracowala nad cialem fizycznym z zewnatrz. Czlowiek mial w sobie jeszcze wszystkie inne istoty. Potem rozwinal sie wyzej i pozostawil forme ryby, która mial w sobie. Byly to potezne, fantastycznie wygladajace stworzenia, niepodobne do dzisiejszych ryb. I znowu rozwinal sie dalej i wyrzucil z siebie forme ptaka, pózniej gada i plaza, groteskowe istoty jak gady olbrzymy, zabojaszczurki, które wlasciwie byly maruderami wczesniej zatrzymanych w rozwoju, jeszcze troche do czlowieka podobnych istot. Nastepnie, jeszcze pózniej, wyrzucil czlowiek z siebie ssaki. Na koniec odrzucil malpy, a sam poszedl znów wyzej. Czlowiek byl wiec od samego poczatku czlowiekiem, a nie malpa. Wyrzucil z siebie cale królestwo zwierzece, aby samemu stac sie doskonalszym; podobnie jakbysmy z zabarwionego plynu usuwali stopniowo, jeden po drugim, wszystkie barwniki i pozostawili tylko czysta, przejrzysta wode. Dawni badacze przyrody, tacy jak Paracelsus i Oken. wypowiadali to w piekny sposób: “Gdy czlowiek patrzy na swiat zwierzecy, musi sobie powiedziec: nosilem to w sobie i wyrzucilem z mojej istoty". Czlowiek mial kiedys w sobie to, co pózniej usunal na zewnatrz. Tak tez i dzisiaj czlowiek ma w sobie cos, co w przyszlosci bedzie mial na zewnatrz siebie, a mianowicie swoja karme, obie postawy: dobro i zlo. Tak jak prawda jest, ze czlowiek wydzielil z siebie swiat zwierzecy, tak samo prawda jest, ze wydzieli dobro i zlo w swiat zewnetrzny. Dobro wyda dobra z natury rase ludzka, zlo wydzielona zla rase. Prawda ta figuruje tez w Apokalipsie. Nie nalezy tego zle rozumiec, trzeba odrózniac rozwój duszy od rozwoju rasy. Dusza moze wcielic sie w rasie upadajacej; ale gdy nie czyni zla, nie potrzebuje ponownie wcielac sie w tej rasie, lecz inkarnuje sie w rasie idacej wzwyz. Do ras schodzacych nizej wplywa z innych stron dosyc dusz dazacych do wcielenia. To, co jest wewnetrzne, musi wyjsc na zewnatrz, a czlowiek wzniesie sie wyzej, gdy jego karma sie wyczerpie. Laczy sie z tym cos nadzwyczaj interesujacego. Z uwagi na rozwój ludzkosci juz od wielu stuleci zakladane byly tajne zakony, które stawialy sobie najwyzsze zadania, o jakich da sie pomyslec. Jednym z nich byl Zakon Manichejczyków. Nauka nie wie o nich nic prawdziwego. Sadzi, jakoby Manichejczycy glosili nauke, ze w naturze istnieje dobro i zlo, które walcza ze soba; ze tak zostalo ustanowione przez akt stworzenia. Jest to znieksztalcony az do granic absurdu poblask prawdziwej nauki i wysokiego zadania tego zakonu. Poszczególni jego czlonkowie wychowani sa w specjalny sposób dla spelnienia wielkiego zadania. Zakon ten wie, ze w przyszlosci beda istnieli ludzie, w karmie których nie bedzie juz zadnego zla, ze bedzie równiez istniec z natury juz zla rasa, w której wszelkie zlo wystapi w silniejszym stopniu anizeli widzimy to u najdzikszych zwierzat, gdyz ludzie ci czynic beda zlo w sposób swiadomy, wyrafinowany, przy wysoko rozwinietym rozumie. Zakon Manichejczyków juz teraz szkoli wiec swych czlonków, tak by w przyszlych inkarnacjach byli oni zdolni do tego, aby nie tylko zwalczac zlo, lecz przeksztalcac je w dobro. Olbrzymia trudnosc tego zadania polega na tym, ze u tych zlych ras nie bedzie tak, jak z wychowaniem zlego dziecka, w którym obok zla istnieje takze i dobro, które mozna rozwinac przez przyklad i nauke. Zakon Manichejczyków juz dzisiaj uczy, jak radykalnie zmienic tamtych z natury calkowicie zlych ludzi. Przetworzone zlo, po dokonaniu pomyslnie pracy nad nim, przemieni sie w cos szczególnie dobrego. Stan swietosci bedzie zwyklym stanem moralnym na Ziemi. Sily przemiany sprowadza stan swietosci, ale nie moze to byc osiagniete inaczej niz przez wytworzenie sie przed tym zla. I w sile, jaka musi zostac zastosowana do przezwyciezenia zla, rozwinie sie sila do najwyzszej swietosci. Rola musi byc uzyzniona budzacym wstret nawozem; nawóz musi wpierw wrosnac w ziemie jako ferment. W ten sposób ludzkosc potrzebuje zla jako nawozu, aby osiagnac stan najwyzszej swietosci. Jest to misja zla. Sile uzyskuje czlowiek przez naprezanie swych miesni; równiez dobro, jezeli ma sie wzniesc do swietosci, musi przezwyciezyc zlo, które mu sie przeciwstawia. Zadaniem zla jest podniesienie ludzkosci wyzej. Takie rzeczy pozwalaja nam wejrzec w tajemnice zycia. Pózniej, gdy czlowiek przezwyciezy juz zlo, przystapic moze do tego, aby wyzwolic zepchniete nizej stworzenia, kosztem których sam rozwinal sie wyzej. I to jest sens rozwoju. Jest jeszcze cos trudniejszego do zrozumienia. Muszla, która stanowi mieszkanie slimaka, wydzielona zostala z zywej substancji samego zwierzecia. To, co otacza slimaka jako jego dom, poczatkowo bylo w nim; jest to jego wlasne cialo w zageszczonej formie. Teozofia uczy, ze jestesmy jednoscia ze wszystkim, co nas otacza. Nalezy to rozumiec w ten sposób, ze niegdys czlowiek mial wszystko w sobie. Skorupa ziemska faktycznie powstala wskutek tego, ze niegdys czlowiek wykrystalizowal ja z siebie. Tak jak slimak swój dom, tak tez i czlowiek mial w sobie wszystkie inne istoty i królestwa: mineralne, roslinne i zwierzece. Moze on powiedziec: te substancje byly kiedys we mnie, wykrystalizowalem je z siebie. Patrzy wiec na cos poza samym soba i pojmuje teraz sens slów: tym wszystkim jestem ja sam. Jeszcze subtelniejsze jest inne pojecie. Wyobrazcie sobie ten dawny stan ludzkosci, kiedy jeszcze nic nie wydzielilo sie z czlowieka. Czlowiek istnial i mial tez wyobrazenia, ale nie byly one obiektywne, gdyz takie wrazenia wywieraja rzeczy zewnetrzne, lecz czysto subiektywne. Wszystko pochodzilo z niego samego. Sen, marzenie senne, jest jeszcze pozostaloscia tamtych czasów, w których czlowiek caly swiat wysuwal jakby z siebie. Przeciwstawial on wtedy swiat samemu sobie. My sami zrobilismy wszystkie rzeczy i patrzymy na nasze wlasne wytwory, na nasza wlasna istote, która w innych stworzeniach zagescila sie do stanu stalego. Kant mówi o czyms, czego czlowiek nie moze poznac, o “rzeczy samej w sobie". Czegos takiego jednak nie ma. Poznanie nie ma granic, gdyz we wszystkim, co czlowiek widzi wokól siebie, znajduje pozostawione slady swojej wlasnej istoty. Wszystko to zostalo powiedziane, aby pokazac, ze jezeli rozpatruje sie tylko jedna strone zagadnienia, nigdy nie mozna dojsc do rzeczywistego zrozumienia. Trzeba wiedziec, ze wszystko, co pojawia sie w wokól nas, bylo kiedys zupelnie inne i do zrozumienia dochodzi sie tylko wtedy, gdy terazniejszosc porównuje sie z przeszloscia. Podobnie jest tez przy rozwazaniu swiata zmyslów: nigdy nie zrozumie sie, dlaczego w ogóle jest choroba albo jakie jest zadanie zla, jezeli ograniczy sie jedynie do rozwazan opartych na zmyslach. Wszystkie te zwiazki maja gleboki sens. Caly rozwój poprzez oddzielanie sie, który przedstawilem, dokonal sie dlatego, ze czlowiek powinien stac sie istota wewnetrzna; musial on to wszystko z siebie wydzielic, aby móc widziec samego siebie. Tak rozumiemy wiec misje choroby, misje zla oraz misje swiata zewnetrznego. Rozwazania prawa karmy prowadza do odkrycia wielkich zwiazków. Chcemy omówic teraz jeszcze kilka poszczególnych pytan dotyczacych karmy. Jaki jest karmiczny zwiazek faktu, ze wielu ludzi umiera tak mlodo, np. juz w dziecinstwie? Przypadki, które zna wiedza tajemna, ucza rzeczy nastepujacej. Mozna bylo np. przeprowadzic badania dotyczace poprzedniego zycia dziecka, które wczesnie umarlo. Okazalo sie, ze w swoim poprzednim zyciu przynioslo ze soba dobre zalozenia i bardzo dobrze ich uzywalo. Bylo bardzo uzdolnionym czlonkiem spoleczenstwa, ale mialo slaby wzrok. Wskutek swych slabych oczu i niedokladnego widzenia wszystkie jego doswiadczenia uzyskaly specjalny charakter. Brakowalo mu we wszystkim szczególów, wiec na kazdym kroku mialo gorsze wyniki. Czlowiek ten pozostawal zawsze w tyle z powodu slabych oczu. Gdyby nie mial slabego wzroku, móglby stworzyc cos niezwyklego. Zmarl on i po niedlugim czasie zainkarnowal sie ponownie ze zdrowymi oczami; zyl on jednak zaledwie przez kilka tygodni. W ten sposób czlony jego istoty zdobyly jednak doswiadczenie, jak zdobyc zdrowe oczy i czlowiek ten otrzymal kawalek zycia, aby zdobyc to, czego mu jeszcze brakowalo. Byla to jakby korektura jego poprzedniego zycia. Ból rodziców bedzie oczywiscie karmicznie wyrównany, ale musieli oni byc narzedziem dla dokonania tej korektury. A jak przedstawia sie zwiazek karmiczny w wypadku dzieci martwo urodzonych? O tym trudniej jest mówic. W poszczególnych przypadkach, które badane byly przy pomocy wiedzy duchowej, cialo astralne polaczylo sie juz z cialem fizycznym, ale wycofalo sie znowu, tak iz cialo fizyczne przyszlo na swiat martwe. Dlaczego jednak cialo astralne cofa sie? Powiazane jest to nastepujaco: pewne czlony wyzszej natury czlowieka zwiazane sa z okreslonymi organami fizycznymi. Zadna istota bez komórek nie moze miec ciala eterycznego. Kamien nie ma ciala eterycznego, gdyz nie posiada naczyn ani komórek jak roslina. Podobnie cialo astralne zwiazane jest z systemem nerwowym. Roslina dlatego wlasnie nie ma ciala astralnego, ze nie posiada systemu nerwowego. Gdyby tylko roslina zostala obdarzona cialem astralnym, nie moglaby fizycznie wygladac jak roslina, lecz musialaby otrzymac system nerwowy; tak samo kamien bylby obdarzony komórkami, gdyby zostal przesnuty cialem eterycznym. Jezeli w cialo fizyczne ma stopniowo wstapic cialo jazni, to wewnatrz tego ciala fizycznego musi istniec ciepla, czerwona krew. Wszystkie zwierzeta majace czerwona krew wydzielone zostaly z czlowieka w czasie, w którym przygotowywal sie dla niego stan jazniowy. Stad wiemy, iz organy fizyczne musza znajdowac sie w odpowiednim porzadku, gdy wyzsze ciala chca sobie obrac w nich swa siedzibe. Jest wiec wazna rzecza, aby cialo fizyczne wyksztaltowane bylo w swej formie droga czysto fizycznej dziedzicznosci. Moze sie jednak zdarzyc niezgodnosc krwi, pomimo iz rodzice odpowiadaja sobie pod wzgledem ducha i duszy. Cialo fizyczne nie moze byc wtedy zbudowane prawidlowo. Zarodek ludzki otrzymuje cialo fizyczne, w którym jego wyzsze ciala nie moga zamieszkac. Np. cialo eteryczne laczy sie z fizycznym, ale i cialo astralne powinno zawladnac cialem fizycznym. Nie znajduje tam jednak odpowiedniego narzedzia, nie ma do dyspozycji odpowiedniego organizmu i musi sie wycofac. Wtedy zostaje same cialo fizyczne i rodzi sie martwe. W ten sposób martwe urodzenie spowodowane zostaje przez zla mieszanine plynów, która zarodkowi ludzkiego ducha i duszy nie dostarczyla odpowiedniego narzedzia fizycznego. Cialo fizyczne rozwija sie tylko w takim stopniu, w jakim wyzsze czlony duchowe czlowieka moga w nim zamieszkac. Widzicie, jak trzeba wchodzic w szczególy przy studiowaniu zwiazków karmicznych. Jak dochodza do skutku wyrównania karmiczne? Jezeli czlowiek wyrzadzil jakiejs osobie cos zlego, musi to zostac miedzy nimi wyrównane. W tym celu musza sie wiec wcielic w tym samym czasie. Jak to sie dzieje? Co sciaga tych ludzi razem? Jaka sila to powoduje? Technika karmy jest nastepujaca. Wyrzadzilem komus zlo i ten czlowiek je wycierpial. Nastepnie umieram i przechodze do kamaloki. Najpierw jednak, bezposrednio po smierci, musze ujrzec to w obrazie wspomnien; nie powoduje to cierpienia. Nastepnie przezywam swoje zycie w odwrotnym kierunku. W czasie kamaloki dochodze znowu do momentu, w którym ból drugiego czlowieka musze sam przezyc. Dochodzi do tego tresc uczuciowa, która odciska sie jak stempel w ciele astralnym. Zabieram ze soba do dewachanu cos z bólu tego drugiego czlowieka jako okup, pozostaje we mnie pewna sila, jako wynik tego, co przezylem w drugim czlowieku. Musze wniknac w przezywane przez inna osobe cierpienie lub radosc. Powoduje to wnikniecie pewnych sil w cialo astralne, tak iz zabieram ze soba do dewachanu mnóstwo sil. Gdy ponownie wracam do nowego wcielenia, sily te przyciagaja mnie znowu do odpowiednich ludzi w celu wyrównania karmy. Wszyscy ludzie, którzy przezyli cos razem, zostaja wspólnie sprowadzeni. Przyswoili oni sobie w kamaloce zwiazane z tym sily. W jednym fizycznie wcielonym czlowieku moga byc przezycia kamaloki z wieloma ludzmi, aby wyrównac ich karme. Pewien przyklad wyjasni nam to blizej. Znany w wiedzy tajemnej wypadek mówi, ze pewien czlowiek zostal skazany na smierc przez pieciu sedziów. Co sie tam stalo? Otóz czlowiek ten w poprzednim zyciu zabil tych pieciu, a sila karmy sprowadzila razem tych szesciu ludzi w celu karmicznego wyrównania. Nie stwarza to jednak nie konczacego sie nigdy lancucha karmicznego, gdyz inne stosunki karmiczne zmieniaj a dalszy ciag przezyc. Widzicie, jak tajemniczo pracuja sily duchowe, aby urzeczywistnic ten skomplikowany ludzki twór. Niektóre wazne punkty widzenia stana sie dla nas oczywiste, gdy rozwazymy w nastepnych dniach caly rozwój Ziemi oraz czlowieka.
IX
Gdy pytamy sie o to, jak ksztaltowal sie czlowiek od zamierzchlych czasów do chwili obecnej, jak powstal czlowiek u zarania dziejów, to przede wszystkim musimy sobie przypomniec, co powiedzielismy juz o jego istocie. Czlowiek posiada siedem czlonów. Pierwszym z nich, najnizszym, jest cialo fizyczne. Wyzsze i subtelniejsze jest juz cialo eteryczne. Jeszcze wyzsze i subtelniejsze jest cialo astralne. Jezeli chodzi o cialo jazni, to istnieja dopiero jego poczatkowe zalozenia. Nie nalezy jednak wyciagac z tego falszywego wniosku, ze najwyzsze cialo, jakie dzis czlowiek posiada, mozna nazwac najdoskonalszym czlonem ludzkiej istoty, a cialo fizyczne najmniej doskonalym. Jest wprost przeciwnie. To wlasnie cialo fizyczne stanowi najdoskonalszy czlon ludzkiej istoty. W przyszlosci wyzsze czlony stana sie doskonalsze, jednak dzisiaj cialo fizyczne jest czlonem w swoim rodzaju najbardziej rozwinietym. Zbudowane jest ono z nieopisana madroscia. Opisywalem wam kiedys budowe glówki kosci udowej. Kazda poszczególna kosc w swym precyzyjnie laczonym belkowaniu ulozona jest z taka madroscia, ze zaden inzynier nie potrafi dzisiaj tego problemu tak rozwiazac, aby za pomoca najmniejszej masy uzyskac najwieksza wytrzymalosc na obciazenie. Im glebiej wnikamy w cudowna budowe istoty ludzkiej, tym bardziej jest ona godna podziwu, np. wspaniala budowa mózgu czy serca. Serce nie popelnia bledów, lecz ludzkie cialo astralne popelnia ich wiele. Popedy i namietnosci ciala astralnego atakuja i opanowuja cialo fizyczne. Gdy czlowiek spozywa nieodpowiednie pokarmy, poddaje sie ponownie cialu astralnemu. Serce fizyczne utrzymuje prawidlowy obieg krwi, ale cialo astralne przypuszcza nieustanne ataki na serce, gdyz jego popedy pozadaj a tego, co szkodzi sercu. Kawa, herbata, alkohol to substancje trujace dla serca, a czesto samu codziennie dostarczane i serce to wytrzymuje. Jest ono zbudowane tak trwale, ze opiera sie tym atakom ciala astralnego przez 70-80 lat. Na obecnym stopniu rozwoju czlowieka cialo fizyczne jest najpelniej rozwiniete, az do najdrobniejszych szczególów. Mniej doskonale jest cialo eteryczne, jeszcze mniej rozwiniete jest cialo astralne, a najmniej rozwiniete jest cialo jazni. Jaka jest tego przyczyna? Wynika to stad, ze cialo fizyczne przeszlo najdluzszy okres rozwoju. Jest ono najstarszym czlonem ludzkiej istoty. Cialo eteryczne jest mlodsze, jeszcze mlodsze jest cialo astralne, a najmlodsze jest cialo jazni. Aby zrozumiec ten rozwój cial, trzeba wiedziec, ze prawo reinkarnacji jest ogólnym prawem swiata. Nie tylko wiec czlowiek przechodzi przez kolejne wcielenia, ale równiez wszystkie istoty i wszystkie planety podlegaja temu prawu. Nasza cala Ziemia, ze wszystkim co sie na niej znajduje, przeszla przez wczesniejsze inkarnacje, z których na razie powinny nas zajac przede wszystkim trzy pierwsze. Zanim Ziemia stala sie obecna planeta byla zupelnie inna planeta. W prapraczasach byla planeta, która wiedza tajemna nazywa dawnym Saturnem. Cztery kolejne wcielenia Ziemi to: Saturn. Slonce, Ksiezyc, Ziemia. Tak jak miedzy dwoma wcieleniami czlowieka jest okres kamaloki i dewachanu, tak miedzy kolejnymi inkarnacjami Ziemi jest czas, kiedy jest ona niewidzialna i nie ma zycia zewnetrznego. Okres miedzy dwoma wcieleniami planety nosi nazwe pralaja, a czas, kiedy jest ona wcielona, nazywa sie manwantara. Pod nazwami Saturn, Slonce, Ksiezyc nie nalezy rozumiec cial niebieskich, które dzisiaj sa tak nazywane. To, co bylo nazwane dawnym Sloncem, nie jest dzisiejszym Sloncem. Nasze dzisiejsze Slonce jest gwiazda stala. Dawniej bylo ono planeta, ale w ciagu swych wcielen z substancji i istoty planety wznioslo sie do rangi gwiazdy stalej. Tak samo to, co zostalo nazwane dawnym Ksiezycem, nie jest Ksiezycem dzisiejszym. Dawny Ksiezyc to trzecie wcielenie Ziemi i tak samo rzecz sie ma z dawnym Saturnem; byl to pierwszy stopien rozwoju Ziemi. Czlowiek istnial juz w czasie dawnego Saturna. Saturn nie swiecil, ale gdyby ktos obdarzony byl sluchem dewachanicznym, móglby go slyszec, gdyz dzwieczal. Po pewnym okresie zaczal on stopniowo zanikac i przeszedl na dlugi czas w stan niewidzialny, po uplywie którego zajasnial znów jako Slonce, które przeszlo przez ten sam proces, a potem wystapilo jako Ksiezyc. Wreszcie w ten sam sposób powstala Ziemia. Nie nalezy jednak wyobrazac sobie tego Saturna, Slonca, Ksiezvca oraz Ziemi jako czterech oddzielonych od siebie planet. Byloby to zupelnie falszywe. Sa to cztery rózne, kolejne stany jednej i tej samej planety. Sa to prawdziwe metamorfozy tej samej planety, a wszystkie zamieszkale na niej istoty podlegaja metamorfozie wraz z nia. Czlowiek nigdy nie byl na innych planetach, to Ziemia przeszla przez rózne stany. Gdy nasza Ziemia byla Saturnem, istnialy tylko pierwsze zalazki ludzkiego królestwa. To, co dzisiaj zbudowane jest z takim mistrzostwem jako fizyczne cialo ludzkie, na Saturnie bylo jedynie zalozeniem, niczym wiecej jak tylko pierwotnym zalozeniem. Nie bylo tam zadnego mineralu, zadnej rosliny, zadnego zwierzecia. Czlowiek jest pierworodnym dzieckiem w dziele stworzenia. Ale na Saturnie byl on zasadniczo rózny od czlowieka dzisiejszego. Prawie w calosci byl istota duchowa, nie mozna by go bylo jeszcze zobaczyc fizycznymi oczami. Nie istnialy tez jeszcze fizyczne oczy. Czlowiek bylby wtedy widzialny tylko dla istoty, która moze widziec dewachan. Ten pierwszy ludzki twór byl pewnego rodzaju aurycznym jajem, w którym tkwil osobliwy muszlowaty twór w ksztalcie malej gruszki, jakby zlozone razem skorupy ostrygi, cos w rodzaju wiru. Caly Saturn przesnuty byl takimi zaczatkami tworów fizycznych. Byly to jakby zageszczenia duchowosci. Z tych tworów, które pózniej mozna bylo postrzegac jedynie jako zupelnie delikatne zaznaczenia, utworzylo sie w trakcie rozwoju fizyczne cialo czlowieka. Byl to pewnego rodzaju pramineral, wokól którego nie uformowalo sie jeszcze cialo eteryczne. Mozna wiec powiedziec, ze czlowiek przeszedl przez królestwo mineralne. Nie bylo to jednak dzisiejsze królestwo mineralne. Takie myslenie byloby niewlasciwe. Poza wspomnianym królestwem mineralnym nie bylo na Saturnie zadnego innego królestwa. Podobnie jak czlowiek przechodzi rózne etapy zyciowe jako dziecko, mlodzieniec, panna, mezczyzna, kobieta, starzec czy staruszka, tak tez planeta przechodzi przez rózne stany. Zanim Saturn ukazal nagromadzone w nim “platki", byl tworem wyzszego dewachanu, pózniej tworem nizszego dewachanu, a nastepnie tworem astralnym. Potem stopniowo znikaja te “platki" i Saturn znowu stopniowo schodzi w mroki pralai. Takie metamorfozy polegajace na przechodzeniu z duchowosci w fizycznosc, a potem odwrotnie, literatura teozoficzna nazywa rundami albo stanami zycia. Kazda runda dzieli sie z kolei na siedem przedzialów jak: arupa, rupa, astral, fizycznosc, a potem znowu: astral, rupa, arupa, które nazwano globami; sa to stany formy. Nie mamy jednak do czynienia z siedmioma nastepujacymi po sobie kolejno kulami; jest to ciagle jedna i ta sama planeta, która przemienia sie, a zwiazane z nia istoty równiez przechodza te przemiany. Saturn przeszedl siedem takich rund, czyli stanów zycia. W kazdej rundzie to, co sie uksztaltowalo, zostaje udoskonalone, tak iz dopiero w siódmej rundzie jest w swoim rodzaju doskonale. W kazdej kolejnej rundzie dokonuje sie siedem przemian wzglednie stanów formy, tak wiec Saturn mialby 7x7 czyli 49 przemian. Saturn przeszedl je tak samo jak Slonce, Ksiezyc i jak przechodzi je równiez Ziemia. W przyszlosci beda jeszcze trzy inne wcielenia planetarne: Jowisz, Wenus i Wulkan. Jest wiec siedem stanów planetarnych, w kazdym zas 7 x 7 stanów formy, czyli zapisujac wedlug wiedzy tajemnej 777. W pismie tajemnym 7 na miejscu jednostek oznacza globy, na miejscu dziesiatek rundy, na miejscu setek planety. Te liczby musza byc pomnozone przez siebie, tak iz nasz system planetarny ma przejsc 7 x 7 x 7, czyli 343 przemiany. W ksiazce “Geheimlehre" (“Tajna doktryna") H. P. Blawatskiej znajdujemy osobliwe miejsce. Ksiazka ta w duzej czesci swej tresci inspirowana byla przez jedna z najwyzszych indywidualnosci duchowych. Wielcy wtajemniczeni wyrazali sie jednak zawsze bardzo ostroznie, czynili tylko napomknienia. Przede wszystkim pozostawiaj a oni ludziom pole do wlasnych wysilków, tak iz wspomniane miejsce jest pelne zagadek. H. P. Blawatska wiedziala o tym. Nauczyciel nie powiedzial nic o kolejnych inkarnacjach. Powiedzial tylko: uczcie sie rozwiazania zagadki 777 inkarnacji; chcial on, aby ludzie doszli do tego, ze to jest 343. W ksiazce “Geheimlehre" jest zagadka, ale nie ma jej rozwiazania, zostala ona wyjasniona dopiero w ostatnich czasach. Pierwszy, poczatkowy stan czlowieka w pradawnych czasach powstal na rozwijajacym sie Saturnie. Wstapil on w okres pralai i wyszedl z niej znowu jako Slonce, a z nim wystapil z mroków pralai równiez czlowiek, stary mieszkaniec wszechswiata. W miedzyczasie czlowiek zyskal sile, by móc cos z siebie wydzielic, podobnie jak slimak wydziela muszle, swój dom. Mógl wydzielic na zewnatrz muszlowate twory, jako unoszace sie postacie, a zatrzymal w sobie subtelniejsze substancje, by rozwinac sie wyzej. W ten sposób czlowiek wydzielil z siebie królestwo mineralów. Byl to jednak rodzaj zywych mineralów. Czlowiek rozwinal sie nastepnie na Sloncu, tak iz otrzymal cialo eteryczne jak dzisiejsze rosliny. Przeszedl wiec na Sloncu przez królestwo roslinne. Na Sloncu mamy dwa królestwa: mineralne i roslinne, którym byl czlowiek. Te formy roslinne byly jednak zupelnie inne niz nasze dzisiejsze rosliny. Kto wnika w glebsze powiazania, widzi w roslinie odwróconego czlowieka. Rosliny maja w dole korzen, potem lodyge, liscie, preciki i slupek; slupek zawiera zenskie organy rozrodcze, preciki organy meskie. W naiwnej niewinnosci roslina wyciaga swe organy rozrodcze do slonca, gdyz slonce pobudza sile rozrodcza. Korzen jest w rzeczywistosci glowa rosliny, która przyciagana jest przez wnetrze Ziemi. U czlowieka jest odwrotnie, glowe ma u góry, a organy, które roslina wyciaga ku sloncu, na dole. Zwierze stoi posrodku, ma ono cialo poziome. Gdy roslina jest na pól odwrócona, utrzymuje postawe zwierzecia, gdy jest calkowicie odwrócona, postawe czlowieka. Dawna wiedza tajemna wyrazila to w pradawnym symbolu krzyza, co Platon wedlug starego misterium wyraza slowami: “Dusza swiata przybita jest do krzyza ciala swiata", co oznacza, ze dusza swiata zawarta jest we wszystkim, musi sie jednak przedrzec poprzez te trzy stopnie; odbywa swoja wedrówke na krzyzu ciala swiata. Na Sloncu czlowiek, jako roslina, byl wiec dokladnie odwrócony w stosunku do czlowieka dzisiejszego. Zyl przeciez w Sloncu, nalezal do ciala Slonca. Slonce bylo cialem swietlnym, skladalo sie ono z eteru swietlnego. Czlowiek byl jeszcze roslina, a glowa swa zwrócony byl do srodkowego punktu Slonca. Gdy nastepnie Slonce oddzielilo sie, ludzka roslina musiala obrócic sie, pozostala wierna Sloncu. W pierwszej rundzie Slonce jest powtórzeniem okresu Saturna. Dopiero w drugiej rundzie slonecznej zaczyna sie dalszy rozwój czlowieka. Gdy Slonce w ciagu siedmiu rund rozwinelo sie tak jak moglo, zniklo w mrokach pralai i wystapilo znowu jako Ksiezyc. Pierwsza runda Ksiezyca jest znowu jedynie powtórzeniem bytu Saturna w innej nieco postaci. Druga runda równiez nie wprowadza niczego nowego, bylo to powtórzenie zycia na Sloncu. Dopiero w trzeciej rundzie dzieje sie cos nowego: czlowiek otrzymal cialo astralne, które dolaczyl do swoich dwóch wczesniejszych cial. Ówczesnych ludzi pod wzgledem zewnetrznej postaci mozna porównac do dzisiejszych zwierzat. Czlowiek doszedl wówczas do stopnia królestwa zwierzecego. Przez odrzucenie królestwa mineralnego wzniósl sie do królestwa roslinnego, a poprzez odrzucenie królestwa roslinnego wzniósl sie do królestwa zwierzecego. Stoja obok niego dwa królestwa: mineralne i roslinne. Potem znowu odrzuca mniejsza czastke siebie i wznosi sie wyzej. W trzeciej rundzie ksiezycowej równiez zachodzi wazny proces. Slonce i Ksiezyc rozdzielaja sie. Powstaja dwa ciala. Ksiezyc odlacza sie od Slonca. Na poczatku drugiej rundy ksiezycowej Slonce nie jest jeszcze zmienione; nastepnie nisko na ciele Slonca ukazuje sie male zwezenie, oddziela sie, a w trzeciej rundzie ksiezycowej sa juz dwa ciala obok siebie. Slonce zatrzymalo w sobie szlachetniejsze czesci. Wysylalo ono promienie na zewnatrz, na Ksiezyc, dajac mu i wszystkim istotom to, czego potrzebowaly. Jest to dla Slonca wzniesienie sie na wyzszy stopien rozwoju. Stalo sie ono teraz gwiazda stala i nie zajmuje sie juz osobiscie trzema królestwami, oddaje tylko to, co ma do oddania. Staje sie siedziba wyzszych istot, które teraz moga sie rozwijac dzieki temu, ze Slonce odrzucilo nizsze czesci. W czwartej rundzie ksiezycowej wszystko sie doskonali, a w piatej oba ciala znowu sie lacza i pograzaja sie na koniec jako jednosc w pralai. Dawny Ksiezyc nie mial wtedy stalej skorupy, po której mozna bylo chodzic jak po skalach dzisiejszej Ziemi. Królestwo mineralne bylo wtedy jak zyjaca masa torfiasta lub gotowany szpinak. Ta zyjaca, wewnetrznie rosnaca masa przesnuta byla tworami drzewiastymi. Wyrastalo z tego królestwo roslinne, rosliny, które wlasciwie byly roslino-zwierzetami. Mialy one zdolnosc odczuwania; przy ucisku odczuwalyby ból. Czlowiek w ówczesnym królestwie zwierzecym nie byl taki jak dzisiejsze zwierzeta. Stal pomiedzy królestwem czlowieka i królestwem zwierzat. Byl czyms wyzszym niz dzisiejsze zwierzeta i mógl o wiele bardziej planowo wyksztalcac swoje popedy. Stal jednak nizej niz dzisiejszy czlowiek, gdyz nie mógl jeszcze powiedziec do siebie ,ja". Nie posiadal jeszcze ciala jazni. Te trzy królestwa zyly na zywym ciele Ksiezyca. Wazne jest, ze ludzie ksiezycowi nie oddychali tak jak dzisiejszy czlowiek. Nie oddychali powietrzem, lecz wdychali i wydychali ogien. Przez wdychanie ognia przenikali sie cieplem, przy wydychaniu oddawali znowu cieplo i ziebli. Dzisiejsze wewnetrzne cieplo krwi mial czlowiek na Ksiezycu jako cieplo oddechu. Wielu dawnych jasnowidzacych malarzy symbolizowalo to w oddychajacym ogniem smoku. Wiedzieli oni, ze w praczasach takim ksiezycowym istotom dane bylo oddychac ogniem. Po swoim rozwoju przez 7x7x7 stanów Ksiezyc pograzyl sie ponownie w pralai, a nastepnie wystapil juz jako Ziemia. W pierwszej rundzie ziemskiej powtarza sie caly byt saturnowy, w drugiej sloneczny, a w trzeciej byt ksiezycowy. Podczas trzeciej rundy ziemskiej powtarza sie tez rozdzielenie Slonca i Ksiezyca. W czwartej rundzie ziemskiej Ziemia zaczyna sie ksztaltowac. Zachodzi wtedy bardzo wazny proces kosmiczny: Ziemia w okresie swego powstawania ma spotkanie z planeta Mars. Dwie planety przenikaja sie wzajemnie, Ziemia przechodzi przez Marsa. Mars mial wtedy pewna substancje, której Ziemia nie posiadala - zelazo. Pozostawil Ziemi to zelazo w postaci pary. Gdyby do tego nie doszlo, gdyby Ziemia pozostala tylko z tym, co miala juz przedtem, wtedy ludzie doszliby do stanu zwierzecia, wdychaliby cieplo, ale nigdy nie mogliby miec cieplej krwi. Gdyby Mars nie zaopatrzyl Ziemi w zelazo, to ludzie nie mieliby cieplej kiwi, gdyz krew zawiera zelazo. Wiedza tajemna mówila zatem, ze Ziemia w swoim rozwoju zawdziecza Marsowi tak wiele, ze w pierwszej polowie jej istnienia nazywano ja Marsem. Dla drugiej polowy istnienia Ziemi równie wazne znaczenie ma Merkury. Ziemia w dawnych czasach weszla w zwiazek z Merkurym i pozostanie w nim do konca swojego rozwoju. Dlatego wiedza tajemna zamiast o Ziemi mówi o Marsie i Merkurym.Saturn Slonce (Sonne) Ksiezyc (Mond) Mars Merkury (Merkur) Jupiter Wenus Saturday, Samedi Sunday Monday, Lundi Mardi lub Ziu -Tuesday Mercedi, Wednesday Jeudi, Tor, Donar - Thursday Wenredi, Freya - FreidaySamstag Sonntag Montag Dienstag Mittwoch Donnerstag Freitag Sobota Niedziela Poniedizalek Wtorek Sroda Czwartek PiatekPo tym stadium nastapia w przyszlosci jeszcze trzy kolejne: Jowisz, Wenus i Wulkan. Te siedem stanów Ziemi, jak podaje wiedza tajemna, zachowalo sie w nazwach dni tygodnia, które jednak w niemieckiej mowie sa nieco zmienione: W nazwach tygodnia macie wiec zawarta wiedze tajemna o przejsciu Ziemi przez te rózne okresy - wspaniala kronike, która umozliwia ludziom ciagle uaktualnianie tych prawd. W nastepnych dniach znowu zobaczymy, jak teozofia uczy rozumiec, co praojcowie wyrazali w nazwach i jak najprostsze codzienne rzeczy lacza sie z tymi najglebszymi.
X
Gdy Ziemia wynurzyla sie z mroków pralai, nie zjawila sie sama, lecz poczatkowo znów polaczona byla ze Sloncem i naszym dzisiejszym Ksiezycem. Ziemia, Slonce i Ksiezyc stanowily olbrzymie cialo niebieskie. Bylo to stadium poczatkowe naszej planety. Ziemia skladala sie wtedy z bardzo rzadkiej materii. Nie bylo stalych mineralów, nie bylo równiez wody, jedynie subtelna materia, która nazywamy eterem. Calosc byla wiec eteryczna, subtelna planeta, otoczona atmosfera duchowa, tak jak dzisiejsza Ziemia otoczona jest powietrzem. W tej duchowej atmosferze zawarte bylo wszystko, co dzisiaj stanowi dusze ludzka. Wszystkie dusze, które dzis zanurzone sa w waszych cialach, byly w górze, w atmosferze duchowej. Ziemia byla wielka eteryczna kula, otoczona substancja duchowa, zawierajaca przyszle dusze ludzkie. Na dole, w rzadkiej materii kuli eterycznej, znajdowalo sie cos gesciejszego, a mianowicie miliony tworów w formie lupin. Byly to wystepujace ponownie zalazki ludzkie z Saturna. Powtórzylo sie wiec to, co uksztaltowalo sie w dawnych czasach na Saturnie. O fizycznym rozmnazaniu tych ludzkich zalazków nie bylo mowy, bylo natomiast cos innego. Cala otaczajaca Ziemie atmosfera duchowa byla mniej wiecej jednolita caloscia, podobnie jak nasze powietrze, tylko duchowe przedluzenia, niby rodzaj macek, wyciagaly sie z niej w dól, w glab kuli eterycznej i otulaly luskowate twory. Mozecie sobie to wyobrazic, jakby duch wnikal w dól i otulal poszczególne ciala. Te macki opracowywaly i budowaly ludzki twór. Gdy byl gotowy, duchowe przedluzenie wycofywalo sie, wyciagalo sie w innym kierunku i pracowalo nad innym tworem. Co wiec w ten sposób zostalo stworzone, bylo stworzone bezposrednio przez swiaty duchowe. Na samym poczatku w dole byla przemieszana, wirujaca substancja eteryczna, gestsza od pierwotnej boskiej substancji duchowej, która wyciagala ramiona, aby utworzyc ksztalty z chaosu. Byla to pierwsza epoka naszej Ziemi. Jest ona pieknie opisana w Biblii, w Ksiedze Rodza/u: “Na poczatku Bóg stworzyl niebo i ziemie. Ziemia zas byla bezladem i pustkowiem; ciemnosc byla nad powierzchnia bezmiaru wód, a Duch Bozy unosil sie nad wodami". Eter, który byl w dole, wiedza tajemna okresla jako wode. Wtedy nie mozna bylo zobaczyc Ziemi ani tez luskowatych tworów. Byly to dzwieczace twory ludzkie. Gdy taki twór powstawal, wyrazal siebie okreslonym dzwiekiem. Nie bylo w nich jeszcze indywidualnosci, byla ona jeszcze calkowicie rozpuszczona w atmosferze duchowej. Mozna bylo rozróznic siedem rodzajów tych tworów, odpowiednio do zasadniczego dzwieku kazdego z nich. Te siedem grup wytworzylo zarodki pierwszych siedmiu rdzennych ludzkich ras. Po uplywie milionów lat nastapilo wielkie wydarzenie kosmiczne. Cale potezne cialo eteryczne skurczylo sie w jednym miejscu, przybralo ksztalt biszkopta i trwalo tak przez pewien czas. Wreszcie odlaczyla sie od tego wspólnego ksztaltu mala czesc, skladajaca sie z Ziemi i Ksiezyca. Z wydarzeniem tym zwiazane bylo cos szczególnego dla rozwoju ludzkiego. Zalazki czlowieka zostaly rozczlonowane, zróznicowane. Przez wystapienie Slonca po raz pierwszy wszystko moglo byc oswietlone z zewnatrz. Wszelkie widzenie polega na tym, ze promienie slonca padaja na przedmioty i zostaja odbite. Swiatlo jest twórca oka. Gdy Slonce wystapilo, istnialy ciala, które mogly byc oswietlone. Dana zostala wiec mozliwosc oswietlania przedmiotów i zwiazane z nia uksztaltowanie organów widzenia. Otoczenie stalo sie teraz widzialne. Epoka ta przedstawiona jest w Ksiedze Rodzaju: “I wtedy Bóg rzekl: Niechaj sie stanie swiatlosc. I stala sie swiatlosc. Bóg widzac, ze swiatlosc jest dobra oddzielil ja od ciemnosci." Cala Ziemia poczela sie obracac; dzieki temu powstal dzien i powstala noc. Jezeli czyta sie Biblie ze znajomoscia wiedzy tajemnej, znowu mozna brac wszystko doslownie. Duza czesc istot duchowych, które otaczaly Ziemie, odeszla wraz ze Sloncem. Staly sie one duchowymi mieszkancami Slonca, skad oddzialywaly na Ziemie. Fizyczno-eteryczne twory ludzkie zostaly wtedy obdarzone otoczka astralna. Calosc, czyli Ziemia wraz z Ksiezycem, byla wiec otoczona pewna astralna atmosfera. Co przedtem rozpostarte bylo w duchowej atmosferze, zagescilo sie i otaczalo teraz pojedyncze ludzkie twory, które wytworzyly samodzielne fizyczne i eteryczne ciala. Wytworzone zostalo wiec cialo fizyczne i eteryczne. Cialo astralne nie posiadalo jeszcze samodzielnosci; istniala jedna wspólna otoczka astralna dla wszystkich istot. Byl to Duch Ziemi; wyciagnal on znów swoje macki w glab i otoczyl kazdego poszczególnego czlowieka. Wystapila nowa zdolnosc. Kazdy ludzki twór mógl teraz wydac ze swej wlasnej substancji inny twór; bylo to rozmnazanie bez zaplodnienia przez dwie istoty. Zaplodnienie to nie mialo natury plciowej, lecz pochodzilo z calej atmosfery astralnej. Gdy macka wyciagala sie w dól, nastepowalo zaplodnienie istoty ludzkiej, przez co mogla ona dac zycie drugiej istocie. Twory ludzkie mialy forme podobna do dzwonu, a u góry mialy rurkowaty otwór dla przyjmowania macek; otwieraly sie one na slonce. Byl to praczlowiek hiperborejski, druga wielka rasa rdzenna. Te ludzkie twory byly róznorodnie podzielone. Ludzie nie umierali, gdyz smierci w naszym rozumieniu nie bylo. Smierc polega na wyciagnieciu swiadomosci z ciala. Ale wówczas swiadomosc nie byla jeszcze zróznicowana. Istniala ogólna swiadomosc dla wszystkich ludzi w otoczce astralnej. Swiadomosc oddzielnego czlowieka byla czescia wspólnej swiadomosci. Gdy wycofywala sie z jednego tworu, pograzala sie w innym, bez przerwy. Odbywalo sie to tak, jak gdyby od jednej chmury oddzielil sie z przodu kawalek i zaraz zastapiony zostal przez inny z tylu. Byla to tylko metamorfoza; wciaz trwala nieprzerwana ciaglosc swiadomosci. Swiadomosc odczuwala to jedynie jako zmiane odzienia. Calosc zyla w cudownej wspanialosci, unoszac sie w najwspanialszych kolorach eteru swietlnego i stopniowo ulegala zageszczeniu. Obok przodków czlowieka istnialy równiez formy zwierzece i roslinne, majace byc jego towarzyszami. Rosliny byly nizszymi, skarlowacialymi dzis roslinami. Równiez zwierzeta nie mialy dzisiejszej postaci. Byly to swiecace, drgajace w eterze zwierzeta i rosliny. Nie bylo tam zwierzat w postaci samców i samic, wszystko bylo jednoplciowe. Tylko niektóre zwierzeta zaczynaly wlasnie rozwijac cos w rodzaju dwuplciowosci. Wlasciwe królestwo mineralne jeszcze sie nie uksztaltowalo. Nastepnie zaczelo sie coraz wieksze zageszczanie form eterycznych, tak ze coraz bardziej wkraczala równiez astralnosc. Po uplywie miliona lat Ziemia i Ksiezyc wygladaly zupelnie inaczej; zwierzeta i rosliny byly galaretowate jak bialko jaja, jak pewne meduzy lub rosliny morskie. W tej zageszczonej materii, majacej juz organy, znajdowali sie przodkowie czlowieka. Twory zwierzece i roslinne zageszczaly sie stopniowo dalej na skutek zapladniajacej sily astralnej. Nastal wówczas wazny okres, kiedy istoty zapladniajace w atmosferze astralnej przejawialy sie przez zyjace wówczas twory natury, tak iz ludzie i zwierzeta otrzymywali od otaczajacego swiata roslinnego substancje zapladniajaca i jednoczesnie odzywiajaca. Swiat roslinny wydzielal cos, co bylo podobne do pózniejszego mleka ludzi i zwierzat. Ostatnia pozostaloscia takich roslin wydzielajacych mleko jest np. mniszek. Ludzie odzywiali sie wtedy i zapladniali z otaczajacej przyrody. Byli pozbawieni egoizmu. Byli calkowitymi wegetarianami, przyjmowali tylko to, co dobrowolnie dawala natura. Karmili sie sokami podobnymi do mleka i miodu. Byt to cudowny stan pradawnej przeszlosci, który trudno opisac w obrazach naszej mowy. Ale oto nadeszla nadzwyczaj wazna chwila. Ziemia i Ksiezyc rozlaczaja sie. Mniejszy od Ziemi Ksiezyc oddziela sie od niej. Teraz mamy trzy ciala: Slonce, Ksiezyc i Ziemie. Zaszlo przez to cos nadzwyczaj waznego dla istot zywych. Ksiezyc zabral ze soba duza czesc sil, których potrzebowaly twory ludzkie i zwierzece, by móc wydawac z siebie na swiat inne istoty. W kazdym czlowieku byla teraz tylko polowa sily zapladniajacej, jaka mial przedtem. Sila ta byla przepolowiona i przez to powstal stopniowo podzial na dwie plci. Teraz czlowiek musial zostac zaplodniony przez inna istote ludzka. Byl to okres lemuryjski, okres trzeciej rasy rdzennej. W tym czasie nastapilo równiez wieksze zageszczenie materii. Na krótko przed rozlaczeniem Ziemi i Ksiezyca powstaly gesciejsze nagromadzenia, a po rozlaczeniu wytworzyly sie substancje chrzastkowate z zalozeniami na zageszczenie kostne. W miare tego jak masa Ziemi zageszczala sie jako grunt staly, jako stala skorupa ziemska, w czlowieku i zwierzeciu równiez tworzyla sie stala masa kostna. Powstaly stopniowo stale twory mineralne. Przedtem wszystko bylo eteryczne, potem powietrzne i plynne; istoty poruszaly sie unoszac sie jak na wodzie albo latajac jak w powietrzu. Teraz utworzyl sie grunt staly; rozwój kosci i powstanie skal odbywaly sie równolegle. Ksztalt ówczesnego czlowieka porównac mozna do ksztaltu pewnego rodzaju rybo-ptaka. Wieksza czesc Ziemi byla jeszcze w stanie plynnym; temperatura na niej byla jeszcze wysoka. W “wodzie" byly jeszcze rozpuszczone substancje, które dopiero pózniej staly sie stale, jak np. metale. Ludzie poruszali sie w niej plywajac i unoszac sie. Mogli oni dobrze znosic ogromne goraco, jakie panowalo wtedy na Ziemi. Ich cialo skladalo sie jeszcze z materii, która odpowiadala opisanym warunkom i umozliwiala zycie. W wodzie tworzyly sie male kontynenty, rodzaje wysp, po których krazyli ludzie. Ale cala masa ziemska przeniknieta byla dzialaniem wulkanicznym, które z olbrzymia gwaltownoscia niszczylo ciagle czesci Ziemi; byla ona nieustannie wystawiona na niszczenie, wywolane przez sily elementarne oraz tworzenie nowych uksztaltowan. Ludzie nie mieli jeszcze pluc. Oddychali za pomoca rurkowatych organów skrzelowych. Czlowiek juz wtedy byl tworem bardzo skomplikowanym. Wytworzyl sobie kregoslup, najpierw chrzastkowaty, potem kostny, a dla poruszania sie przez plywanie lub unoszenie mial rodzaj pecherza plawnego, mniej wiecej takiego jak dzisiejsze ryby. Wkrótce, to znaczy po milionach lat, Ziemia przeszla w stan staly. Woda cofnela sie i oddzielila od czesci stalych, powietrze oczyscilo sie, a pod wplywem powietrza pecherz plawny przeksztalcil sie w pluca. Czlowiek wzniósl sie teraz ponad element wodny. Byl to szczególnie wazny i pelen znaczenia proces. Skrzela przeksztalcily sie w inne narzady, czesciowo w organ sluchu. Wraz z uksztaltowaniem sie pluc powstala zdolnosc oddychania. Dzieki temu cala ludzkosc zaczela zyc w jednym wspólnym elemencie powietrza. Ludzie otoczeni sa przez powietrze. Kazdy czlowiek przyjmuje pewna ilosc powietrza, przeksztalca je odpowiednio do swej formy i ponownie z siebie wydala. Z poczatku czlowiek byl napelniony czystym duchem, pózniej substancja astralna, a teraz powietrzem. Czlowiek doszedl wiec do stanu, w którym oddychanie cieplem zmienilo sie w oddychanie powietrzem, a tym samym zostalo wykorzystane to, co przyniósl Mars. Powstala teraz ciepla krew. Przyszla chwila, ze to, co przedtem bylo na zewnatrz czlowieka, wstapilo w niego. Duch, który przedtem go otaczal, wszedl w czlowieka. Ajak to sie stalo? Przez powietrze. Zdolnosc oddychania oznacza przyjecie indywidualnego ducha ludzkiego. Jazn czlowieka wchodzi w niego wraz z wdychanym powietrzem. Kiedy mówimy o wspólnej jazni wszystkich ludzi, to ma ona takze wspólne cialo, powietrze. Nie darmo starozytni nazywali to wspólne “ja" slowem Atma, tzn. oddychanie. Wiedzieli dokladnie, ze przy wdechu wciagaja je, a przy wydechu znowu wydalaja. Zyjemy w naszym wspólnym “ja", gdyz zyjemy w ogólnym powietrzu. Oczywiscie, tego porównania nie mozemy brac doslownie. Pograzanie sie indywidualnej jazni w czlowieku opisywane jest w literaturze teozoficznej jako zejscie Manas, Manasaputras. Z kazdym oddechem istota ludzka przyjmowala powoli Manas, Budki i Atma do swego zalazka. Ksiega Rodzaju opisuje te chwile i jej tresc mozemy tu przyjac doslownie: “l tchnal Bóg oddech w niego i stal sie on dusza zyjaca". Jest to przyjecie indywidualnego ducha. Czlowiek mial teraz takze ciepla krew i przez to mógl zatrzymac w sobie cieplo. Z tym jednak zwiazane jest jeszcze cos bardzo waznego. Na Ksiezycu byly takze inne istoty, które staly wyzej od ówczesnego swiata ludzkiego. Byli to bogowie, nazywani w chrzescijanskich przekazach Aniolami i Archaniolami. Niegdys istoty te znajdowaly sie na poziomie dzisiejszego czlowieka i tak jak my wzniesiemy sie wyzej na nastepnej planecie, tak i one z biegiem czasu wzniosly sie wyzej. Nie mialy juz ciala fizycznego, ale pozostaly jeszcze zwiazane z Ziemia; nie potrzebowaly juz tego, czego potrzebowal czlowiek, ale potrzebowaly samych ludzi, którymi moglyby kierowac. Gdy Ksiezyc konczyl swój stan planetarny, pewna czesc tych istot zatrzymala sie w swoim rozwoju, pozostaly one jakby “na drugi rok". Nie rozwinely sie na tyle, na ile mogly i w ten sposób istnialy istoty, które staly miedzy bogami a czlowiekiem, tak zwani pólbogowie. Istoty te staly sie szczególnie wazne dla Ziemi i dla ludzkosci. Nie mogly wyjsc calkowicie ponad ludzi, ponad ich sfere, ale nie mogly tez wcielac sie w ludzi. Tylko w jednej czesci ludzkiej natury mogly sie zakotwiczyc, by wraz z nia rozwijac sie dalej, a zarazem pomóc czlowiekowi. Na Ksiezycu oddychaly one ogniem. Duchy te zakotwiczyly sie w ogniu, który u czlowieka stal sie ogniem przebywajacym w nim na stale, w cieplej krwi ludzkiej, odwiecznym siedlisku namietnosci i popedów. Daly ludziom cos z ognia, który na Ksiezycu byl ich zywiolem. Byly to zastepy Lucyfera, istoty lucyferyczne. Biblia nazywa je kusicielami czlowieka. Zwodzily one czlowieka o tyle, o ile zyly w jego krwi i czynily go samodzielnym. Gdyby ich nie bylo, ludzie otrzymaliby wszystko od bogów jako dar, staliby sie madrzy, ale nie samodzielni; oswieceni, ale nie wolni. Przez to, ze te istoty zakotwiczyly sie we krwi czlowieka, stal sie on nie tylko madry, lecz zyskal ogien, pasje dla madrosci i idealów. Razem z tym przyszla jednak mozliwosc zbladzenia. Ludzie moga odwrócic sie od tego, co jest wzniosle. Czlowiek mógl zatem wybierac miedzy dobrem i zlem. Z tym zalozeniem, z ta mozliwoscia zla rozwijala sie stopniowo rasa lemuryjska. Zalozenia te spowodowaly wielkie przewroty na Ziemi. Ulegla ona drganiu i wstrzasom, a przez namietnosci ludzkie duza czesc Lemurii zginela. Ziemia zmienila sie znowu i zagescila sie jeszcze bardziej. Powstaly inne lady. Najwazniejszym kontynentem, jaki sie w miedzyczasie uksztaltowal miedzy dzisiejsza Europa, Afryka i Ameryka, byla Atlantyda. Na kontynencie tym zamieszkali potomkowie rasy lemuryjskiej. Po wielu milionach lat zmienili sie bardzo i przyjeli postac podobna do dzisiejszej postaci ludzkiej, jednak nadal róznili sie bardzo od dzisiejszych ludzi. Budowa glowy byla zupelnie inna; czolo bylo o wiele nizsze; organy odzywiania o wiele potezniejsze. Cialo eteryczne mieszkanca Atlantydy wystawalo daleko ponad jego glowe, W ciele eterycznym znajdowal sie wazny punkt, któremu odpowiadal pewien punkt glowy fizycznej. Rozwój polegal na tym, aby oba te punkty zeszly sie, aby punkt ciala eterycznego wsunal sie w odpowiedni punkt ciala fizycznego. W chwili, gdy oba te punkty sie zeszly, czlowiek mógl zaczac mówic do siebie ,ja". Przednia czesc mózgu mogla stac sie teraz narzadem dla ducha. Narodzila sie samoswiadomosc. Najpierw nastapilo to u Atlantów, którzy zamieszkiwali okolice dzisiejszej Irlandii. Atlanci rozwineli sie stopniowo w siedem grup etnicznych: Rmoahale, Tlavatli, Pratoltekowie, Praturanczycy, Prasemici, Praakkadowie, Pramon-golowie. U Prasemitów nastapilo polaczenie obu punktów i rozwinela sie jasna samoswiadomosc. Dwie nastepne grupy, Praakkadowie i Pramongo- lowie, wlasciwie przeskoczyly cel ludzkosci atlantyckiej. Przed polaczeniem sie obu tych punktów sily duszy Atlantów byly zasadniczo inne niz dzisiaj. Cialo mieli o wiele ruchliwsze i przede wszystkim w czasach pierwotnych posiadali potezna, silna wole. Mogli np. uzupelniac stracone czlonki ciala, zmuszac rosliny do szybkiego wzrostu i wywierac przez to ogromny wplyw na przyrode. Mieli poteznie rozwiniete organy zmyslów, mogli rozrózniac metale odczuciem, tak jak my rozrózniamy zapachy. W wysokim stopniu rozwiniety byl u nich dar jasnowidzenia. Snili w nocy nie tak jak dzisiejszy czlowiek, który ma co najwyzej zagmatwane sny, lecz jak jasnowidzacy, tylko ze mniej wyraznie. W nocy obcowali z bogami. To, co wtedy przezywali, zylo nastepnie w formie sag i mitów. Zmuszali oni sily przyrody, aby im sluzyly. Ich mieszkania byly czesciowo uksztaltowaniami natury, wykutymi w skalach. Atlanci konstruowali pojazdy powietrzne, do uruchomienia których nie uzywali sil nieorganicznych, jak np. dzis sily wegla, lecz organiczna sile napedowa roslin. Przez to, ze wyzej wspomniane dwa punkty nie byly jeszcze ze soba zwiazane, Atlanci nie mieli rozumu analitycznego, tak iz nie mogli np. liczyc. Natomiast szczególnie silnie rozwineli inna sile duszy, pamiec. Dopiero w piatej grupie etnicznej, u Prasemitów, wystapila logiczna sila rozumu i samoswiadomosci. Atlantyda zginela wskutek poteznej katastrofy potopu. Caly kontynent zostal stopniowo zatopiony, a ludnosc wywedrowala na wschód, do Europy i Azji. Glówny odlam powedrowal z Irlandii poprzez Europe do Azji. Wszedzie po drodze czesc ludnosci pozostawala na miejscu. Ludzie ci prowadzeni byli przez wielkiego wtajemniczonego, któremu calkowicie ufali . Ten, kierowany swa madroscia dokonywal wyboru odpowiednich ludzi, zabral ze soba najlepszych i osiedlil w dalekiej Azji, w miejscu, gdzie dzisiaj lezy pustynia Gobi. Tam, w zupelnym odosobnieniu, zostala zalozona mala kolonia. Stamtad kolonizatorzy podazyli do wszystkich zamieszkalych krajów i pozakladali kultury nastepnej rasy rdzennej: staroindyjska, staroperska, egipsko-babilonsko-asyryjska, grecko- lacinska. Nastepnie powstala kultura germansko-anglosaska. Jutro zobaczymy, jak dalej ksztaltowal sie rozwój.
XI
Wczoraj powiedzialem, jak Manu, ów wielki wtajemniczony, wybral sobie w okolicach dzisiejszej Irlandii grupe Prasemitów, poprowadzil ja na wschód i tam osiedlil. Swoich wybranych uczynil zalozycielami nowych kultur. Pouczal ich i dal im wskazówki moralnego prowadzenia zycia, opisane az do najmniejszych szczególów: jak podzielic czas i jak prowadzic prace od rana do wieczora. Bardziej jednak niz przez nauki wychowywal ich przez swój wplyw i swoje mysli. Jego wplyw podczas przekazywania swoich mysli byl bezposrednio sugestywny. Jego idee i zalecenia dzialaly sugestywnie, a takiego wlasnie wplywu ówczesny czlowiek potrzebowal, aby sie przeksztalcic. Róznice w calym nastawieniu do swiata miedzy rasa atlantycka a nowa rasa rdzenna scharakteryzowac moze nastepujaca scena, jaka rozegrala sie w polowie XIX wieku. Kolonisci europejscy zmusili Indian, których nalezy widziec jako zatrzymanych w rozwoju potomków Aliantów, do odstapienia czesci ich kraju w zamian za zapewnienie im nowych terenów lowieckich. Obietnica nie zostala dotrzymana i wódz Indian nie mógl tego pojac. Bylo to powodem nastepujacej rozmowy: “Wy, blade twarze, obiecaliscie nam, ze wasz wódz przydzieli naszym braciom inny kraj, gdy zabraliscie nam nasz wlasny. Wasze stopy stoja na naszej ziemi i depcza groby naszych braci. Bialy czlowiek nie dotrzymal obietnicy danej czlowiekowi o czerwonej skórze. Wy, blade twarze, macie czarne narzedzia z czarodziejskimi znakami - mial na mysli ksiazki - i z nich poznajecie, czego chce wasz Bóg. Musi to byc jednak zly Bóg, który nie uczy ludzi dotrzymywania obietnic. Czerwony czlowiek nie ma takiego Boga, widzi on blyskawice, slyszy grzmoty i rozumie mowe, w której przemawia do niego jego Bóg. Slyszy w lesie szum drzew i lisci, tam takze mówi do niego Bóg. Slyszy plusk fal w strumieniu i rozumie te mowe. Czuje, gdy zbliza sie burza. Wszedzie slyszy, jak Bóg przemawia do niego i ten Bóg uczy czegos innego niz mówia wasze zaklete czarne znaki". Ta pelna znaczenia mowa Indianina zawiera pewnego rodzaju wyznanie wiary. Mieszkaniec Atlantydy nie wznosil sie do swojego Boga w wyrozumowanych pojeciach i wyobrazeniach, lecz chwytal uczuciem podstawowy akord Bozy w przyrodzie, jakby oddychal swoim Bogiem. Gdyby chciec wypowiedziec to, co mozna bylo tak uslyszec, trzeba by to ujac w pewnym dzwieku, podobnym do chinskiego Tao. Dla czlowieka Atlantydy byl to dzwiek, który przenikal cala nature. Gdy dotykal liscia, gdy patrzyl na blyskawice, uswiadamial sobie, ze ma przed soba pewna czesc boskosci, ze dotyka szaty Boga. Tak jak w uscisku reki ujmujemy zarazem cos z duszy czlowieka, tak w obrazie natury ujmowal on cialo Boga. Ludzie ci zyli z zupelnie innym uczuciem religijnym. Atlanci posiadali poza tym zdolnosc jasnowidzenia i obcowali ze swiatem duchów. Pózniej jednak rozwinelo sie rachunkowe, logiczne myslenie, a im wyzej sie rozwijalo, tym bardziej zanikalo jasnowidzenie. Ludzie zajmowali sie bardziej tym, co spostrzegaly zmysly ze swiata zewnetrznego, przez co przyroda byla w ich oczach coraz bardziej pozbawiona boskosci. Zdobywali nowe doswiadczenia kosztem starych. W miare uzyskiwania zdolnosci dokladnego zmyslowego widzenia zatracali rozumienie tego, ze natura jest cialem Bóstwa. Stopniowo coraz bardziej mieli przed oczami tylko cialo swiata, dusza wymykala sie im. Lecz przez to zbudzila sie w okresie po-atlantyckim ludzka tesknota do boskosci. W sercu czlowieka zapisane bylo, ze poza przyroda musi stac Bóg i czlowiek wiedzial, ze musi odszukac go duchem. Wyraz religia nie oznacza nic innego niz szukac, dazyc do przywrócenia nowego zwiazku z boskoscia, religere znaczy nawiazywac na nowo. Istnieja wiec rózne drogi do odnalezienia Boga. Pierwsza grupa rasy Aryjskiej, Hindusi, poszli droga nastepujaca: kilku napelnionych boskoscia wyslanników Manu, zwanych Swietymi Rishi, zostalo nauczycielami w pradawnej kulturze indyjskiej, o której nie wspomina zaden poemat, zadna tradycja. Kultura ta znana jest jedynie z ustnych przekazów szkól tajemnych. Cudowne utwory jak Wedy i Bhagavad Gita, powstaly znacznie pózniej. Starozytny Hindus mówil wtedy do siebie: to co nam pozostalo, co jest tylko zewnetrzna przyroda, nie jest prawdziwa natura; boskosc ukrywa sie za ta natura . Ta boskosc nazywal Brahman - ukryty Bóg. Caly swiat zewnetrzny byl dla Hindusa tylko zludzeniem, uluda, maja. Mieszkaniec Atlantydy w kazdym lisciu czul boskosc, podczas gdy Hindus mówil: juz nigdzie w swiecie zewnetrznym boskosc nie ukazuje sie. Trzeba zaglebic sie we wnetrzu, trzeba jej szukac we wlasnym sercu, trzeba dazyc do niej przez wyzsze stany duchowe. Wszelkie zblizanie sie do boskosci mialo wtedy cos z charakteru marzen sennych. Hindus nie znajdowal w przyrodzie boskosci, swiat Brahmana zjawial mu sie tylko w poteznych obrazach myslowych, wizjach i imaginacjach. Joga byla dla niego szkoleniem, prowadzacym na druga strone iluzji, do Ducha, do Prabytu. Pelne glebi We dv, Bhctgavad Gita, ta piesn nad piesniami o ludzkiej doskonalosci, sa tylko podzwiekiem tamtej pradawnej madrosci o Bogu. Byl to pierwszy stopien, na którym ludzkosc pragnela powrócic do boskosci, stopien, który w dziedzinie kultury zewnetrznej nie mógl doprowadzic zbyt wysoko, gdyz Hindus odwrócil sie od swiata zewnetrznego. Szukal wyzszego zycia wylacznie w wyizolowanym od swiata poszukiwaniu ducha. Inna misje miala druga grupa, Prapersowie, których kultura równiez wyszla od Manu. Jeszcze przed epoka Zaratustry Persowie mieli prastara kulture, która równiez zachowala sie jedynie w ustnych przekazach. Powstala wtedy mysl, ze rzeczywistosc zewnetrzna jest odbiciem boskosci, ze nie nalezy sie od niej odwracac, lecz trzeba ja przeksztalcac. Pers chcial przeksztalcac nature, chcial nad nia pracowac, stal sie rolnikiem. Wyszedl z zacisza obcej swiatu sfery mysli i przez pokonywanie oporu, jaki stawia swiat zewnetrzny, przekonal sie, ze jednak nie wszystko jest maja, ze obok swiata ducha istnieje równiez bardzo realny swiat rzeczywistosci. Obok swiata ducha znalazl swiat, w którym trzeba pracowac. Doszedl stopniowo do przekonania, ze istnieja dwa swiaty: jeden swiat dobrego ducha, w który mozna sie zaglebic i drugi swiat, który trzeba przepracowac. Mówil wówczas: w swiecie ducha znajde idee i pojecia, przez które przemienie zewnetrzna rzeczywistosc, tak iz ona sama stanie sie odbiciem wiecznego Ducha. W ten sposób Pers poczul sie wprzegniety do walki pomiedzy dwoma swiatami. Uksztaltowalo sie to coraz bardziej w pojecie walki dwóch poteg: swiata Ormuzda, swiata dobrego ducha, i swiata Arymana, który musi zostac przeksztalcony. Jednego brakowalo mu jeszcze: swiat zewnetrzny stal przed nim jako cos, czego nie mógl zrozumiec; nie mógl odnalezc w nim zadnych praw. Nie spostrzegal, ze duchowosc mozna odnalezc w przyrodzie. Odczuwal jedynie opór, z jakim spotykal sie przy swej pracy. Te prawa swiata poznala juz trzecia grupa, ludy chaldejsko-asyryjsko-babilonsko-egipskie, a pózniej semickie, które stanowily ich odgalezienie. Patrzyly one ku górze, ku gwiezdzistemu niebu, obserwowaly bieg gwiazd, ich wplyw na zycie ludzkie i wymyslily nauke, która pozwalala im rozumiec ruch i wplywy gwiazd. Zwiazaly one ze soba niebo i ziemie. Charakter tej epoki mozemy rozwazyc na przykladzie. Egipcjanin mówil: Nil wylewa i uzyznia kraj w okreslonym czasie. Dzieje sie to przy wystapieniu pewnego okreslonego gwiazdozbioru - Syriusza. Egipcjanie obserwowali wiec okres wylewu Nilu i laczyli z nim obraz gwiazd, który wystepowal wtedy na niebie. Obserwowali stan Slonca przy przylotach i odlotach pewnych ptaków, wschodzenie i zachodzenie gwiazd, ich wzajemny stosunek oraz ich zwiazek z ludzkoscia i opracowali w ten sposób odpowiednia nauke. Spostrzegli równiez, ze we wszystkich procesach natury panuje wielka madrosc, ze wszystko dzieje sie wedlug wielkich praw, które starali sie przeniknac. Starozytni kaplani chaldejscy byli przedstawicielami glebokiej madrosci. Prawa przyrody nie byty dla nich prawami abstrakcyjnymi, w gwiazdach widzieli nie tylko fizyczne ciala niebieskie. W kazdej planecie dostrzegali istote obdarzona dusza, a fizyczna planeta byla jedynie jej cialem. Zupelnie konkretnie wyobrazali sobie za kazda gwiazda ozywiajace ja bóstwo. Egipcjanin i Chaldejczyk odczuwal, ze i on przebywa w lonie swiata duchów jako duch miedzy duchami. Widzial materie napelniona madroscia. Czwarta grupa, starozytni Grecy i Rzymianie nie byli pod bezposrednim wplywem Manu, ale podlegali wplywom innych kultur. Mieli oni inna misje - sztuke. Czlowiek odnajdywal powoli droge do przeduchowienia natury. Grek poszedl dalej od Egipcjanina. Nie bral gotowych obrazów przyrody, lecz materie nieuksztaltowana, marmur i nadawal jej swoje pietno. Sam ksztaltowal Zeusa i innych bogów. Trzecia kultura szukala Boga w swiecie zewnetrznym, czwarta sama nadawala temu swiatu swoje pietno, nadawala mu ducha. Misja kultury grecko- lacinskiej byla sztuka, zaczarowanie ducha w materie. Egipcjanin badal bieg gwiazd i ksztaltowal wedlug tego panstwo na dlugie stulecia naprzód. Grek ze swego wnetrza bral to, co ksztaltowalo zewnetrzna ludzka wspólnote, Sparte, Kolchide itd. Rzymianin szedl jeszcze dalej. Przeksztalcal wedlug swego ducha nie tylko kruszce i kamienie, lecz równiez cala wielka wspólnote ludzi. Piata grupa, Germanie i Anglosasi, ida jeszcze dalej w ksztaltowaniu swiata zewnetrznego. Kultura ta nadaje materii nie tylko pietno tego, co zyje w czlowieku, lecz narzuca pietno praw przyrody samej materii. Odkrywa boskie prawa swiata, prawa ciazenia, swiatla, ciepla, pary, elektrycznosci itp. i przy ich pomocy przeksztalca caly swiat zmyslowy. Jej misja jest poznawanie nie tylko praw zawartych w czlowieku, lecz praw przyrody i odciskanie ich w materii. Cala ludzkosc stala sie przez to bardziej materialna: nie mógl juz powstac Zeus, lecz maszyna parowa, telegraf, telefon itd. Po nas nastanie inna kultura, która znowu odnajdzie droge powrotna. W naszej kulturze czlowiek doszedl do szczytowego punktu przeksztalcania swiata w sferze fizycznosci; zeszlismy najglebiej w fizycznosc i doszlismy do ostatnich granic w podboju planu fizycznego. Bylo to zadanie ludzkosci poatlantyckiej. Hindus odwrócil sie od fizycznosci. Pers uznal w niej mase, która stawiala mu opór. Chaldejczyk, Babilonczyk, Egipcjanin poznali madrosc natury. Grek i Rzymianin podbili dalej plan fizyczny od wnetrza i dopiero nasza kultura posunela sie tak daleko, ze wciela prawa natury w plan fizyczny. Z czasem ludzkosc stanie sie bardziej uduchowiona. Potezny i pelen madrosci jest przebieg rozwoju ludzkosci. Kazda grupa ludzka ma swoje zadanie. Z tego, co w trzeciej i czwartej kulturze poatlantyckiej zylo jeszcze w mitach i sagach, jako wspomnienie o praczasach, o swiecie bogów, nasza ludzkosc nie posiada juz nic. Ma ona jeszcze tylko swiat fizyczny. Przez zejscie na plan fizyczny utracila zwiazek ze swiatem bogów, pozostal j ej tylko swiat fizyczny. Teozof nie jest zadnym reakcjonista, wie, ze okres materializmu byl koniecznoscia. Zupelnie tak samo, jak ze zwierzetami, które po zamieszkaniu w ciemnych pieczarach rozwinely poteznie inne organy, ale utracily organ wzroku. Dzieje sie tak wszedzie w swiecie duchowym i fizycznym. Gdzie jedna zdolnosc sie rozwija, inna musi sie cofac. Musiala upasc zdolnosc jasnowidzenia i sila przypominania sobie, aby moglo rozwinac sie widzenie fizyczne. Gdy czlowiek nauczyl sie opanowywac zewnetrzny swiat przy pomocy praw przyrody, musial utracic sile duchowego widzenia. Jakze inaczej widziano dawniej! Kopernik np. wyprowadzil ludzkosc z bledu, ze Ziemia jest nieruchoma. Uczyl, ze bledny jest poglad, iz Slonce obraca sie dookola Ziemi. Keppler i Galileusz rozwineli jego nauke dalej. A przeciez obaj, zarówno Kopernik jak i Ptolomeusz maja slusznosc; zalezy tylko od stanowiska, z jakiego rozpatruje sie Slonce i Ziemie. Jezeli system sloneczny oglada sie nie z planu fizycznego, lecz astralnego, to slusznosc ma system Ptolomeusza. Ziemia stoi wtedy w punkcie srodkowym i jest tak, jak opisywal to swiat starozytny. Wystarczy tylko pamietac, ze na planie astralnym wszystko ukazuje sie odwrotnie. System ptolemejski ma wiec slusznosc w odniesieniu do planu astralnego, a kopemikanski do planu fizycznego. Zwykle podkresla sie tylko, ze Kopernik uczyl dwóch rzeczy, ze Ziemia obraca sie wokól wlasnej osi oraz wokól Slonca. Pomija sie zupelnie, ze uczyl on o innym jeszcze ruchu, a mianowicie, ze caly system sloneczny obraca sie po spirali. Nauka ta bedzie lezala zaniedbana, az ludzkosc wróci do niej kiedys, w przyszlosci. Kopernik stal na granicy i dawna wiedza miala na niego jeszcze silny wplyw. Nie ma prawdy absolutnej, kazda prawda ma swoja misje w okreslonym czasie. Mówiac dzisiaj o teozofii, wiemy, ze gdy znowu sie narodzimy, bedziemy sluchac czegos innego i stac w zupelnie innym stosunku wzgledem siebie. Spójrzmy wstecz, w czasy, gdy byc moze siedzielismy kiedys razem w jakiejs okolicy pólnocnej Europy, gdzie ludzie gromadzili sie wokól kaplana druida, który mówil im prawde w fonnie sag i mitów. Gdybysmy go nie sluchali i gdyby nie ksztaltowal on naszej duszy, to nie rozumielibysmy tego, co dzis podaje nam teozofia w innej formie jako prawde. A kiedy znowu tu przyjdziemy, bedzie sie mówic inaczej, w jeszcze innej, wyzszej fonnie. Prawda rozwija sie, jak wszystko inne na swiecie. Jest ona forma Ducha Bozego, który ma liczne formy. Jezeli przenikniemy sie tym charakterem prawdy, to uzyskamy zupelnie inny do niej stosunek. Powiemy: chociaz zyjemy w prawdzie, moze ona miec najrózniejsze formy. I wtedy zupelnie inaczej bedziemy równiez patrzec na obecna ludzkosc. Nie bedziemy mówili, ze posiadamy prawde absolutna, lecz powiemy: ci bracia stoja teraz na takim stanowisku, na którym my takze kiedys stalismy. Mamy obowiazek zgadzania sie na to, co mówi ktos inny. Powinnismy mu tylko wyjasnic, ze cenimy go na tym stopniu prawdy, na jakim stoi. Kazdy moze sie czegos nauczyc, Badzmy tolerancyjni wobec kazdej formy prawdy. Uczymy sie rozumiec wszystko; nie walczymy, lecz staramy sie wspólzyc z ludzmi. Ludzkosc wyksztalcila wolnosc osobowosci. Teozofia wytworzy z takiego podejscia do prawdy wewnetrzna tolerancje duszy. Milosc stoi wyzej niz przekonania. Najbardziej odmienne przekonania moga sie wzajemnie znosic, gdy ludzie sie kochaja. Dlatego ma to gleboki sens, ze w swiatopogladzie teozoficznym zadna religia nie jest atakowana ani nie jest specjalnie wysuwana, lecz wszystkie sa rozumiane i moze powstac zwiazek braterski, jezeli wyznawcy róznych religii rozumieja sie. Obecnie i w przyszlosci to wspólzycie z innymi, wzajemne zrozumienie jest najwazniejszym zadaniem ludzkosci. Dopóki nie rozwinie sie taki nastrój ludzkiej wspólnoty, nie moze byc mowy o rozwoju duchowym.
XII
Z wczorajszego wywodu na temat rozwoju odczucia ludzkiej wspólnoty mozecie dowiedziec sie, jak wazne jest przezwyciezenie wlasnego , ja", jezeli chodzi o glebsze wejscie w swiat duchowy. Dla kogos, kto zaczyna dazyc droga rozwoju wedlug wiedzy tajemnej, podstawowym zadaniem jest przezwyciezenie róznych objawów egoizmu. Nie powinien on np. mówic: “I cóz mi to pomoze, ze inni opowiadaja mi o rzeczach nadzmyslowych, gdy ja sam nie moge tego widziec". Jest to brak zaufania. Trzeba miec zaufanie w stosunku do tych, którzy osiagneli juz pewien stopien rozwoju. Ludzie musza wspóldzialac ze soba i jezeli ktos ma wieksze osiagniecia, to nie moze zachowac ich dla siebie, lecz powinien podzielic sie z innymi, którzy powinni stac sie jego sluchaczami. To spoteguje ich wlasne sily, a przez fakt, ze zdobyli sie najpierw na zaufanie, stopniowo sami stana sie wiedzacymi. Nie mozna postawic drugiego kroku nie stawiajac pierwszego. Istnieja trzy drogi wiodace do nadzmyslowego poznania swiata: orientalna, chrzescijansko-gnostyczna i chrzescijansko-rózokrzyzowa, czyli po prostu szkolenie rózokrzyzowców. Róznia sie one przede wszystkim pod wzgledem stosunku ucznia do nauczyciela. Co dzieje sie z czlowiekiem, który rozwija sie ezoterycznie? Jakie sa warunki takiego rozwoju? Aby to opisac, rozwazmy na poczatku stany przezywane przez dzisiejszego przecietnego czlowieka. Zycie takiego czlowieka przebiega w ten sposób, ze od rana do wieczora pochloniety jest swa praca i sprawami zycia codziennego. Posluguje sie rozumem i zmyslami zewnetrznymi, a wiec zyje i pracuje w stanie, który nazywamy stanem jawy, stanem czuwania. Jest to jednak tylko jeden ze stanów; inaczej jest miedzy czuwaniem a snem. Swiadomosc czlowieka wyróznia sie wówczas tym, ze przed jego dusza przeciagaja obrazy, marzenia senne. Nie odnosza sie one bezposrednio do swiata zewnetrznego, do zwyklej rzeczywistosci, lecz posrednio. Stan ten mozemy nazwac stanem marzen sennych. Bardzo interesujaca jest obserwacja, jak ten stan przebiega. Wielu ludzi sadzi, ze sny sa czyms' bezsensownym, lecz tak nie jest. Równiez u dzisiejszego czlowieka sny maja pewien sens, chociaz nie taki, jaki maja przezycia w stanie jawy. W stanie czuwania nasze wyobrazenia zgadzaja sie zawsze z konkretnymi rzeczami i przezyciami; we snie ksztaltuje sie to inaczej. Sni sie nam np. tetent konia na ulicy; budzimy sie i stwierdzamy, ze slyszymy tykanie zegara, który lezy obok. Sen to twórca symboli, obrazów znaczeniowych. Mozna snic cale dlugie historie. Jakiemus studentowi np. sni sie pojedynek, ze wszystkimi zwiazanymi z tym szczególami, az do huku wystrzalu, który go budzi. Okazuje sie, ze przewrócilo sie krzeslo, które stalo obok jego lózka. Inny przyklad: jakiejs wiesniaczce sni sie droga do kosciola, wchodzi ona do wnetrza, kaplan wyglasza wzniosle slowa, porusza rekami, nagle rece zamieniaja sie w skrzydla, a mowa ksiedza w pianie koguta. Kobieta budzi sie, a na dworze wlasnie pieje kogut. Widzimy wiec, ze w sferze snów panuja zupelnie inne stosunki czasowe niz przy swiadomosci jawy, gdyz w wymienionych marzeniach sennych wlasciwa przyczyna wystepuje jako ostatnie wydarzenie. Wynika to stad, ze sen, gdy porównamy go z fizyczna rzeczywistoscia przebiega przez dusze w jednym blysku i budzi caly ciag wydarzen; czlowiek sam rozdziela wtedy uklad czasowy snu. Nalezy to sobie wyobrazic w sposób nastepujacy: czlowiek zbudzony ze snu przypomina sobie wszystkie szczególy snu, sam rozciaga wewnetrznie czas, tak iz wydaje mu sie, ze wydarzenia przebiegaly w odpowiednich odstepach czasu. Drobne przezycie powoduje czesto dluga akcje dramatyczna. Mozemy tu ujrzec, jak wyglada przebieg czasu w astralnosci. Równiez wewnetrzne stany moga znalezc we snie symboliczne przedstawienie, np. ból glowy mozna snic jako pajeczyne na scianie piwnicy; bicie serca i goraczke jako rozpalony piec. Ludzie posiadajacy specjalna wrazliwosc moga przezywac jeszcze cos innego, np. widza siebie we snie w jakims nieszczesliwym polozeniu; sen dziala wtedy proroczo i jest symbolem tkwiacej w czlowieku w stanie ukrytym choroby, która za kilka dni wystapi na zewnatrz. Niektórym ludziom snia sie nawet lekarstwa na te chorobe. Krótko mówiac, podczas stanów marzen sennych wystepuje zupelnie inny rodzaj postrzegania. Trzecim stanem czlowieka jest stan snu bez marzen, w którym nic w duszy nie powstaje, w którym czlowiek spi bez swiadomosci. Gdy poprzez rozwój wewnetrzny czlowiek zaczyna postrzegac wyzsze swiaty, przejawia sie to z poczatku w jego marzeniach sennych, a mianowicie w tym, ze jego sny zaczynaja byc bardziej regularne i maja wiecej sensu niz przedtem. Dzieki nim czlowiek zdobywa przede wszystkim poznanie, musi tylko bardziej na nie uwazac. Pózniej zauwaza, ze sny staja sie czestsze, tak iz zdaje mu sie, ze przesnij cala noc. Moze równiez zaobserwowac, ze sny wiaza sie z rzeczami, których w ogóle nie ma w swiecie zewnetrznym, których fizycznie nie mozna przezywac. Zauwaza, ze w snach ukazuja sie nie tylko rzeczy, które albo dzialaja na niego zewnetrznie, albo symbolizuja stany przedstawione powyzej, lecz przezywa obrazy rzeczy, które w rzeczywistosci zmyslowej wcale nie istnieja. Zauwaza wtedy, ze sny wskazuj a mu na cos waznego. Moze to sie zaczac np. w sposób nastepujacy: ktos sni, ze jego przyjaciel znajduje sie w niebezpieczenstwie pozaru, ze to niebezpieczenstwo rosnie. Nastepnego dnia dowiaduje sie, ze przyjaciel ten zachorowal w nocy. Nie widzial w swoim snie, ze przyjaciel zachorowal, lecz zobaczyl symbol tej choroby. W ten sam sposób do snów moga przenikac wplywy wyzszych swiatów, przez co czlowiek dowiaduje sie czegos, czego wcale nie ma w swiecie fizycznym. Wrazenia z wyzszych swiatów przenikaja do snów. Jest to bardzo wazne przejscie do wyzszego rozwoju duchowego. Mozna wprawdzie wysunac zarzut, ze to wszystko tylko sie snilo. Jakze wiec mozna przywiazywac do tego znaczenie? Taka postawa nie jest sluszna. Wezmy pewien przyklad. Kiedys snilo sie Edisonowi, jak sie robi zarówke, a potem przypomnial on sobie ten sen i naprawde zgodnie z nim sporzadzil zarówke, a ktos przyszedlby i powiedzial: nic z tej zarówki nie bedzie, to mu sie tylko snilo! Chodzi o to, czy wysniona rzecz ma znaczenie dla zycia, a nie o to, czy ona sie snila. Na wiele takich marzen sennych nie zwracamy uwagi, gdyz jestesmy za malo uwazni. To nie dobrze. Wlasnie na takie subtelne rzeczy winnismy zwracac uwage, gdyz to posuwa nas naprzód. Pózniej przychodzi taki stan, ze uczniowi odslania sie we snie istota rzeczywistosci; moze on wtedy sprawdzac sny na podstawie rzeczywistosci. Gdy zajdzie tak daleko, ze nie tylko we snie, ale równiez w ciagu dnia ma przed soba caly swiat obrazów, to moze analizowac, czy prawdziwe jest to, co widzi. Nie mozna wiec traktowac snów jako podstawy madrosci, lecz trzeba czekac, az wtargna one w swiat dzienny. Gdy kontroluje sie je swiadomie, wkrótce przychodzi stan, w którym uczen postrzega wszystko, co w czlowieku jest aura dusza co jest astralne. Uczy sie rozumiec, co oznaczaja ksztalty i barwy w ciele astralnym, jakie np. namietnosci wyrazaja sie przez nie. Uczy sie stopniowo sylabizowac w swiecie duszy. Trzeba sobie jednak uswiadomic, ze wszystko jest tylko symbolem. Mozna by wysunac zarzut, ze jezeli widzi sie tylko symbole, to jakies wydarzenie moze byc symbolizowane we wszystkich mozliwych obrazach i nie mozna jasno widziec, czy dany obraz odnosi sie wlasnie do czegos okreslonego. Jednak na pewnym stopniu rozwoju duchowego kazda rzecz ukazuje sie zawsze pod postacia tego samego wyobrazenia. Np. namietnosc wyraza sie zawsze pod postacia blyskajacej czerwieni. Trzeba sie tylko nauczyc odpowiednio powiazac obrazy z rzeczywistoscia. W obrazach rozpoznaje sie stany duszy czlowieka. Wiemy, dlaczego we wszystkich religijnych ksiegach prawie zawsze mówi sie w obrazach. Na przyklad madrosc nazywana jest swiatlem. Przyczyna lezy w tym, ze madrosc ludzi i innych istot ukazuje sie czlowiekowi rozwinietemu ezoterycznie zawsze jako astralne swiatlo. Namietnosc ukazuje sie jako ogien. Swiete ksiegi dotycza rzeczy rozgrywajacych sie nie tylko na planie fizycznym, lecz równiez na wyzszych planach. Wszystkie one pochodza od ludzi jasnowidzacych i odnosza sie do wyzszych swiatów; dlatego tez musza mówic do nas poprzez obrazy. Wszystko, co opowiedziane jest na podstawie kroniki akasza, przedstawione jest w takich obrazach. Nastepny przezywany przez ucznia stan zwany jest ciagloscia swiadomosci. Gdy zwykly czlowiek odchodzi we snie zupelnie od swiata zmyslowego, pozbawiony jest swiadomosci. U ucznia tak nie jest, jezeli osiagnal omawiany stopien. Bez przerwy, dzien i noc zyje on w pelnej, jasnej swiadomosci, równiez wtedy, gdy jego cialo fizyczne spoczywa we snie. Po pewnym czasie wejscie w nowy, okreslony stan daje o sobie znac przez to, ze do swiadomosci dziennej oprócz obrazów dochodza jeszcze dzwieki oraz slowa. Obrazy przemawiaja! mówia mu o czyms; mówia zrozumialym dla niego jezykiem; mówia czym sa. Wtedy zadne zludzenie nie jest juz mozliwe. Jest to dzwiek i mowa dewachaniczna, muzyka sfer. Kazda rzecz wypowiada wtedy swoje wlasne imie i swój stosunek do innych rzeczy. Nastepnie dochodzi do widzenia astralnego i jest to wstapienie jasnowidzacego do dewachanu. Jezeli czlowiek osiagnal ten stan dewachaniczny, kwiaty lotosu, czakramy, czyli kola, zaczynaja w pewnych miejscach ciala astralnego obracac sie jak wskazówki zegara od lewej strony do prawej. Sa to zmysly ciala astralnego, ale ich postrzeganie jest aktywne. Np. oko jest bierne, pozwala wniknac swiatlu i postrzegac je. Kwiaty lotosu natomiast najpierw postrzegaja jesli sie poruszaja jesli obejmuja jakis przedmiot. Wibracje pobudzone przez obrót czakramów powoduja zetkniecie z materia astralna i tak powstaje postrzeganie na planie astralnym. Przez jakie sily wyksztalcane sa czakramy, czyli kwiaty lotosu? Skad pochodza te sily? Wiemy, ze w czasie snu zuzyte sily ciala fizycznego i eterycznego zostaja odnowione przez cialo astralne. Przez swoja prawidlowosc cialo astralne moze we snie wyrównac nieprawidlowosci ciala fizycznego i eterycznego. Sily zastosowane do przezwyciezenia zmeczenia sa tymi samymi silami, które rozwijaja kwiaty lotosu. A wiec czlowiek rozpoczynajacy swój rozwój ezoteryczny odbiera w ten sposób sily swojemu cialu eterycznemu i fizycznemu. Gdyby sily te przez caly czas odbierane byly cialu fizycznemu, czlowiek musialby zachorowac, doszedlby nawet do wyczerpania. Jezeli wiec uczen nie chce zaszkodzic sobie fizycznie ani moralnie, musi te sily zastapic czyms innym. Trzeba pamietac o ogólnym prawie swiata: rytm zastepuje sile! Jest to wazna zasada wiedzy tajemnej. Czlowiek zyje dzisiaj w najwyzszym stopniu nieregularnie, a mianowicie w wyobrazeniach i dzialaniu. Czlowiek, który zylby tylko rozpraszajacym sily swiatem zewnetrznym, nie móglby uniknac tego niebezpieczenstwa, jakim jest utrata sil fizycznych spowodowana przez rozwój duchowy. Dlatego czlowiek musi pracowac nad tym, aby w jego zyciu zachowany byl rytm. Oczywiscie, nie moze tego tak urzadzic, by kazdy dzien uplywal tak jak poprzedni. Jedno jednak moze zrobic. Pewne czynnosci moze wykonywac regularnie i jest to koniecznoscia dla kogos, kto przechodzi rozwój duchowy. Tak np. kazdego ranka, w ustalonym przez siebie czasie, powinien odbywac cwiczenia medytacyjne oraz koncentracyjne. Rytm uzyskuje sie równiez przez wieczorny przeglad dnia. Jezeli wprowadzi on inne jeszcze prawidlowosci w zycie, tym lepiej, gdyz wszystko odbywa sie zgodnie z prawami swiata. Wszak caly system swiata przebiega rytmicznie. W przyrodzie wszystko jest rytmem: slonce, pory roku, dzien i noc itd. Rosliny równiez rosna rytmicznie. Im wyzej wznosimy sie w królestwa przyrody, tym mniej jest rytmu, ale nawet u zwierzat postrzegamy jeszcze pewien rytm. Np. zwierze ma cykle godowe w regularnych odstepach czasu. Tylko czlowiek wchodzi w nierytmiczne, chaotyczne zycie. Natura zwolnila go. Musi wiec calkowicie swiadomie to chaotyczne zycie ponownie przepoic rytmem, a do osiagniecia tego dane mu sa okreslone srodki, przy pomocy których moze wprowadzic harmonie oraz rytm do swojego ciala fizycznego i eterycznego. Stopniowo ciala jego zostana wprowadzone w takie wibracje, ze równiez przy wystapieniu ciala astralnego same sie koryguja. Nawet, gdyby sily te zostaly w dzien wytracone z rytmu, to w spoczynku same daza do wlasciwego ruchu. Takim srodkiem jest szesc przedstawionych ponizej cwiczen, które musza byc wypracowane niezaleznie od medytacji. Opanowanie mysli. Polega ono na tym, by przynajmniej przez krótki czas w ciagu dnia nie pozwalac przeciagac przez dusze wszelkim mozliwym “blednym ognikom", lecz wprowadzac spokój w bieg naszego myslenia. Mysli sie wtedy o jakims okreslonym pojeciu, które stawia sie w punkcie centralnym, a wszystkie mysli ustawia sie logicznie wzgledem siebie w ten sposób, aby sie na tym pojeciu opieraly. Chocby trwalo to tylko jedna minute, ma juz duze znaczenie dla rytmu ciala fizycznego i eterycznego. Inicjatywa w dzialaniu. Oznacza to, ze trzeba sie zmuszac do chocby niewielkich, ale z wlasnej inicjatywy podjetych czynnosci, do obowiazków, jakie sami nalozylismy na siebie. Pobudki do dzialania wyplywaja przewaznie ze stosunków rodzinnych, wychowania, spraw zawodowych itp. Jakze malo plynie z wlasnej inicjatywy! Trzeba wiec poswiecic krótki czas na podejmowanie dzialan z wlasnej inicjatywy. Malo wazne czyny prowadza do tego samego celu równie dobrze jak wazne. Pogoda ducha. Trzeba uczyc sie regulowac nasze stany wahan od szalonej radosci do krancowego smutku. Kto nie chce tego robic sadzac, ze przez to zginie naturalnosc w dzialaniu lub twórczosci artystycznej, ten nie nadaje sie do rozwoju ezoterycznego. Spokój oznacza opanowanie przy najwyzszej radosci i najglebszym smutku. Dopiero wtedy staniemy sie we wlasciwy sposób wrazliwi na radosc i ból, gdy przestaniemy zatracac sie w nich egoistycznie. Najwieksi artysci wlasnie przez spokój doszli do najwyzszych osiagniec, gdyz przez to otworzyli swoja dusze. Pozytywne nastawienie. Jest to wlasciwosc, dzieki której we wszystkim widzimy dobro. We wszystkich sprawach chodzi o nastawienie na rzeczy pozytywne. Jako przyklad mozemy przytoczyc perska legende, która dotyczy Jezusa Chrystusa. Chrystus zobaczyl kiedys martwego psa, lezacego na drodze. Zatrzymal sie i przygladal zwierzeciu, ale uczniowie odwrócili sie ze wstretem od tego widoku i odeszli. Natenczas Chrystus powiedzial: “Och, jakie ladne zeby ma to zwierze!" Nawet w tym martwym ciele dojrzal On cos pieknego - biale zeby. Jezeli jestesmy nastrojeni w ten sposób, to szukamy w rzeczach cech dodatnich, dobra, a mozemy je wszedzie znalezc. Dziala to poteznie na cialo fizyczne i eteryczne. Wiara. W sensie ezoterycznym wyraza to nieco inna tresc niz w zwyklym jezyku. Przy rozwoju ezoterycznym nie powinnismy nigdy w naszych sadach okreslac przyszlosci na podstawie przeszlosci. We wszystkich okolicznosciach trzeba wylaczyc wszystko, co dotad sie przezylo, zeby dac miejsce kazdemu nowemu przezyciu z wiara. Trzeba tego dokonywac swiadomie. Jezeli np. ktos przychodzi i mówi, ze wieza koscielna jest krzywa, ze pochylila sie o 45 , to kazdy odpowie, ze to jest niemozliwe. Ale okultysta musi zostawic sobie jeszcze otwarta furtke. Tak, musi on isc tak daleko, by wierzyc wszystkiemu, co zachodzi w swiecie. Inaczej zamyka sobie droge do nowych doswiadczen, Trzeba sie otworzyc na nowe doswiadczenia, dzieki czemu cialo fizyczne i eteryczne wprowadzane sa w nastrój, który mozna porównac z blogim nastrojem zwierzecia, które chce wydac na swiat potomka. Równowaga wewnetrzna. Powstaje ona stopniowo przez wypracowanie pieciu innych wlasciwosci, zupelnie sama przez sie. O tych szesciu cechach musi czlowiek pamietac, musi swe zycie ujac w swoje rece i wolno posuwac sie naprzód. Stale spadajace krople zlobia skaly. Jezeli czlowiek przyswoi sobie wyzsze sily przez jakies magiczne sztuczki, bez uwzglednienia wymienionych cwiczen, znajdzie sie w zlym polozeniu. W obecnym zyciu duchowosc i cielesnosc sa tak przemieszane, jak np. plyn zólty i niebieski w jednej szklance. Przy rozwoju duchowym zaczyna sie cos, co przypomina proces, podczas którego chemik rozdziela oba te plyny. Podobnie zostaje rozlaczone to, co dotycz}' duszy i ciala. Ale przez to czlowiek traci dobrodziejstwo takiego zmieszania. Przecietny czlowiek - przez to, ze dusza tkwi w ciele fizycznym - nie podlega namietnosciom, które sa zbyt groteskowe. To rozlaczenie moze jednak sprawic, ze cialo fizyczne ze swoimi wlasciwosciami zostaje pozostawione samemu sobie, a to moze doprowadzic do wszelkiego rodzaju ekscesów. Moze sie wiec zdarzyc, iz faktycznie u czlowieka, który wstapil na sciezke poznania duchowego, a nie zwaza na wzmocnienie rozwoju moralnego, wyjda na jaw cechy, których normalnie by nie przejawial. Staje sie on nagle klamca, gwaltownym zlosnikiem, czlowiekiem msciwym itp. Wszelkie mozliwe cechy, które byly zlagodzone, wystepuja teraz znowu na zewnatrz. Moze sie tak stac, gdy ktos bez odpowiedniego rozwoju moralnego zajmuje sie zbyt wiele naukami teozoficznymi. Przedtem widzielismy, ze czlowiek przechodzi najpierw do stopnia widzenia, a nastepnie do stopnia duchowego slyszenia. Bedac na stopniu widzenia, powinno sie, oczywiscie, najpierw nauczyc tego, jak obrazy maja sie do przedmiotów. Zostaloby sie wepchnietym w burzliwe morze przezyc astralnych, gdyby sie temu poddalo. Dlatego trzeba miec przewodnika, który powie uczniowi, jak sie rzeczy ze soba wiaza i jak mozna sie w nich orientowac. Na tym polega naturalna koniecznosc calkowitego zdania sie na nauczyciela. W rym kierunku ida trzy rózne drogi rozwojowe: Metoda wschodnia, zwana takze joga jest taka droga rozwoju, przy której wtajemniczony, zyjacy na planie fizycznym, jest nauczycielem drugiego czlowieka, który calkowicie, we wszystkich szczególach, zdaje sie na swojego gum. Osiaga sie to najlatwiej, jezeli na czas rozwoju wylaczamy zupelnie swoje Ja" i oddajemy sie nauczycielowi. Guru musi udzielac rad, nawet przy inicjatywie w dzialaniu. Kultura hinduska nadaje sie do takiego calkowitego polegania na swoim guru; kultura europejska zupelnie nie dopuszcza takiego oddania sie. Rozwój chrzescijanski na miejsce guru stawia wielkiego przewodnika, samego Jezusa Chiystusa. Uczucie przynaleznosci do Chrystusa, zjednoczenie z Nim moze zastapic oddanie dla guru. Trzeba byc jednak doprowadzonym do Niego przez ziemskiego nauczyciela. Ale i wtedy jest sie w pewien sposób zaleznym od przewodnika na planie fizycznym. Szkolenie rózokrzyzowe daje najwieksza niezaleznosc. Tam guni nie jest przewodnikiem, lecz doradca. Udziela wskazówek, co powinno sie wewnetrznie robic. Zarazem troszczy sie, aby równolegle do rozwoju duchowego odbywal sie bezwarunkowo rozwój myslenia, bez którego nie mozna przechodzic takiego szkolenia. Wynika to stad, ze myslenie ma pewna ceche, jakiej nie posiadaja inne rzeczy. Gdy jestesmy na planie fizycznym, postrzegamy fizycznymi zmyslami, co sie na tym planie znajduje, nic innego. Na planie astralnym wazne sa spostrzezenia astralne, a w dewachanie wazne jest tylko slyszenie dewachaniczne. Krótko mówiac, kazdy plan ma swoje wlasne postrzeganie. Jedno jednak jest wspólne dla wszystkich swiatów, jest to logiczne myslenie. Logika na wszystkich trzech planach jest ta sama. W ten sposób na planie fizycznym mozna sie uczyc czegos, co bedzie mialo znaczenie i dla wyzszych planów. Te metode stosuje rozwój rózokrzyzowy, przede wszystkim prze?, szkolenie myslenia na planie fizycznym srodkami planu fizycznego. Wnikliwe myslenie powstaje juz przez studium prawd teozoficznych lub przez bezposrednie cwiczenie mysli. Jezeli pragnie sie jeszcze wyzej wyszkolic intelekt, mozna studiowac takie ksiazki jak “Filozofia wolnosci", “Prawda a nauka" itp., napisane celowo w taki sposób, zeby wyszkolone na nich myslenie moglo z calkowita pewnoscia poruszac sie na najwyzszych planach. Gdyby ktos studiowal te ksiazki, nie wiedzac nawet nic o teozofii, móglby pomimo tego orientowac sie w wyzszych swiatach. Jakkolwiek, jak juz powiedziano, równiez nauki teozoficzne dzialaja w ten sam sposób. Jest to system szkolenia rózokrzyzowego. W swoim wnikliwym mysleniu ma sie prawdziwego, wewnetrznego przewodnika. A wiec guru jest tu tylko przyjacielem i doradca ucznia, gdyz na najlepszego guru wychowujemy sami siebie swym wlasnym rozumem. Oczywiscie i tu potrzebny jest przewodnik, gdyz musi dawac rady, jak dochodzic samemu do wolnego rozwoju. Wsród ludzi Europy droga chrzescijanska nadaje sie dla tych, którzy maja bardziej rozwiniete odczuwanie. Dla tych, którzy mniej lub bardziej odsuneli sie od Kosciola, którzy stoja bardziej na gruncie nauki, przez co popadli w zwatpienie, najlepsza jest droga rózokrzyzowa.
XIII
Wczoraj skonczylismy na naszkicowaniu istotnych cech trzech metod rozwoju ezoterycznego: szkolenia wschodniego, chrzescijanskiego i tzw. szkolenia rózokrzyzowców. Dzisiaj zaczniemy wiec od przejscia do blizszych szczególów, które okreslaja charakter kazdej z nich. Chcialbym jednak przedtem zauwazyc, ze w zadnej szkole ezoterycznej nie nalezy ujmowac stawianych uczniowi wymagan jako nakazu moralnego dla calej ludzkosci. Dotycza one tylko tego, kto rzeczywiscie chce sie poswiecic takiemu szkoleniu. Mozna byc bardzo dobrym chrzescijaninem i spelniac wszystko, co religia zaleca wyznawcom, nie przechodzac chrzescijanskiego szkolenia ezoterycznego. Gdy ktos np. mówi, ze i bez takiego szkolenia mozna byc dobrym czlowiekiem i dojsc do pewnego rodzaju wyzszego zycia, to nic takiemu twierdzeniu nie mozna zarzucic, rozumie sie to samo przez sie.1. Yama 2. Niyama 3. Asanam 4. Pranayama5. Pratyahara 6. Dharana 7. Dhyanam 8. SamadhiMówilem juz, ze w szkoleniu wschodnim obowiazuje ucznia scisle posluszenstwo swojemu guru. Chce podac tu rodzaj zalecen, jakie nauczyciel daje uczniowi w ramach szkolenia wschodniego. Nie mozna publicznie dawac zadnych zalecen, a tylko scharakteryzowac ta metode. Mozna te rzeczy, dawane jako zalecenia, podzielic na osiem grup: Yama obejmuje wszystko, co nazywamy zaniechaniem, wyrzeczeniem, obowiazujacym tego, kto chce przejsc przez szkolenie jogi. Wyraza sie to w przykazaniach: nie klamac, nie zabijac, nie krasc, nie dopuszczac sie zycia hulaszczego, nie pozadac. Nakaz nie zabijac jest bardzo surowy i odnosi sie do wszystkich istot. Zadna istota zywa nie moze byc zabita ani nawet zadrasnieta, a im scislej jest to przestrzegane, tym bardziej prowadzi naprzód. Inna sprawa, czy w naszej kulturze byloby to do przeprowadzenia. Wszelkie zabijanie, nawet pluskwy, jest przy tej metodzie szkolenia niedopuszczalne. Czy ktos jednak musi tak postepowac, to inna sprawa. Nakaz nie klamac jest juz bardziej zrozumialy, gdy sie wspomni, ze klamstwo jest na planie astralnym morderstwem. Nalezy wiec do tej samej grupy co zabijanie. Nakaz nie krasc równiez musi byc spelniony w najscislejszym tego slowa znaczeniu. Europejczyk powie, ze my nie kradniemy, ale jogin wschodni nie ujmuje tej rzeczy tak prosto. W okolicach, gdzie nauki te byly poczatkowo rozpowszechniane przez wielkich nauczycieli ludzkosci, stosunki zyciowe byly o wiele prostsze. Pojecie kradziezy latwo mozna bylo tam okreslic. Ale nauczyciel jogi nie uwierzy, ze Europejczyk nie kradnie. Jezeli ktos np. w nieusprawiedliwiony sposób przywlaszcza sobie czyjas sile robocza i ciagnie korzysci, chocby dozwolone przez prawo, lecz bedace wyzyskiem drugiego czlowieka, to nauczyciel jogi nazwie to kradzieza. U nas ta sprawa jest bardzo skomplikowana. Wielu lamie ten nakaz, zupelnie sobie tego nie uswiadamiajac. Pomyslcie sobie, ze macie pewien dochód, ze skladacie pieniadze w jakims banku. Sami nic z tym nie robicie, nikogo nie wyzyskujecie. Bank obraca jednak waszymi pieniedzmi, uprawia spekulacje i za pomoca waszych pieniedzy wyzyskuje innych ludzi. I za to, w sensie szkolenia wschodniego, jestescie odpowiedzialni, ciazy to na waszej karmie. Widac wiec, ze nakaz ten przy ezoterycznym rozwoju wymaga glebokiego studium. W sposób równie skomplikowany przedstawiaja sie stosunki przy nakazie nie oddawac sie zyciu hulaszczemu. Np. jakis rencista, którego kapital bez jego wiedzy ulokowany zostal przez bank w gorzelnictwie, obciaza sie taka sama wina jak fabrykant, który wyrabia napoje wyskokowe. Niewiedza nie zmienia karmy. Jest tylko jedno, co wytycza kierunek przy tych nakazach; jest to dazenie do nie posiadania potrzeb. W takim samym stopniu, w jakim dazy sie do nie posiadania potrzeb, odchodzi sie od czynienia krzywdy innym. Szczególnie trudne jest spelnienie nakazu nie pozadac, to znaczy dazyc do calkowitego wyzbycia sie potrzeb, nie podchodzic do zadnej rzeczy w swiecie z pozadaniem, lecz czynic to, czego wymaga swiat zewnetrzny. Nawet samo uczucie zadowolenia ze swiadczenia dobrodziejstw innym trzeba stlumic. Do udzielania pomocy ma nas sklaniac widok cierpiacych. Równiez gdy np. mam dac jalmuzne, nie powinienem myslec, ze chce, zycze sobie tego, pragne tego, lecz musze sobie powiedziec: potrzebujesz tego do podtrzymania ciala lub ducha, tego potrzebuje tez kazdy inny. Nie pragniesz tego, lecz myslisz, jak najlepiej przejsc przez swiat. W nauce jogi pojecie Yama, jak powiedziano, ujmowane jest nadzwyczaj rygorystycznie i nie moze byc tak latwo przeniesione do Europy. Niyama polega na przestrzeganiu zwyczajów religijnych. W Indiach, gdzie sa one glównie praktykowane, rozwiazano zagadnienie, które dla kultury europejskiej nastrecza duzo trudnosci. Dzisiaj mówi sie pochopnie: jestem ponad dogmatami, trzymam sie tylko prawdy wewnetrznej i nic nie robie sobie z form zewnetrznych. Im bardziej Europejczyk wychodzi ponad zwyczaje religijne, tym bardziej wydaje sie sobie samemu wznioslejszy. Hindus mysli inaczej i trzyma sie rytualu swej religii; nikomu nie wolno tego tknac. Jakie natomiast przekonania ma ktos w tym wzgledzie, to pozostawia hinduizm wolnosci jednostki. Istniej a prastare swiete obrzedy, pelne glebokiego znaczenia. Czlowiek niewyksztalcony moze miec o nich pojecie bardzo prymitywne, a jednak nikt mu nie mówi, ze jest ono falszywe. Czlowiek bardziej wyksztalcony ma juz inne, lepsze pojecie, a najmadrzejszy idzie za tymi obyczajami majac o nich gleboka wiedze. Nie ma tam dogmatów, ale jest rytual i przez to gleboko religijne zwyczaje moga byc zachowywane zarówno przez medrca jak i przez czlowieka prostego; obaj moga sie w tym rytuale zjednoczyc. Obrzedy sa lacznikiem miedzy ludzmi. Nikt nie podlega ograniczeniom w swych przekonaniach, gdy stosuje sie do surowego rytualu. Kosciól chrzescijanski kierowal sie przeciwna zasada. Nie obrzedy, lecz przekonania byly ludziom narzucane, a skutek tego jest taki, ze w blizszych nam czasach brak form w naszym zyciu spolecznym stal sie prawem. Zaczyna sie calkowite ignorowanie wszelkich potrzeb, które jednoczyly ludzi; wszelkie formy, wyrazajace obrazowo wyzsze prawdy, sa stopniowo usuwane. Jest to wielka szkoda dla calego rozwoju ludzkosci, glównie dla ezoterycznego rozwoju w duchu wschodnim. Wielu ludzi w Europie uwaza sie za stojacych ponad dogmatami, ale wlasnie wolnomysliciele i materialisci sa najbardziej zazartymi fanatykami dogmatu. Dogmat materialistów jest o wiele bardziej despotyczny niz jakikolwiek inny. Nieomylnosc papieza dla wielu ludzi nie jest juz wazna. Zastapila ja nieomylnosc profesorów. Równiez liberalowie, wbrew swym zapewnieniom, poddaja sie dogmatom materialistów. Jakiez dogmaty nie ciaza np. na prawniku, lekarzu itp. Kazdy profesor uniwersytetu uczy swego dogmatu. A jak bardzo ciazy na ludziach dogmat nieomylnosci opinii publicznej i gazety codziennej! Wschodni nauczyciel jogi nie zada porzucenia form, które sa ogniwem laczacym madrych i niemadrych, gdyz te prastare, swiete formy sa obrazem najwyzszych prawd. Bez form nie ma kultury. Jest to zludzenie, gdy mysli sie inaczej. Przypuscmy np., ze ktos zaklada kolonie zupelnie bez form, praw, obrzedów, bez religijnych zwyczajów. Dla kogos, kto te sprawe widzi na wskros, jest oczywiste, ze taka kolonia moze dobrze prosperowac tylko przez pewien czas, gdyz ludzie zyja w niej jeszcze wedlug dawnych form, które przyniesli ze soba. Ale gdy te zalozenia upadna, ginie cala kolonia, gdyz zadna kolonia nie moze istniec bez form. Kazda kultura musi rodzic sie z formy i to, co wewnetrzne, musi byc wyrazone na zewnatrz przez formy. Kultura nowoczesna stracila formy, ale musi je znowu odzyskac. Musi ponownie nauczyc sie wyrazac równiez na zewnatrz to, co zyje we wnetrzu duszy. Forma jest warunkiem trwalosci wspólzycia ludzkiego. Wiedzieli o tym dawni medrcy i dlatego trzymali sie mocno cwiczen religijnych. Asanam oznacza przyjmowanie pewnej postawy ciala przy medytacji. Dla czlowieka Wschodu jest to o wiele wazniejsze niz dla Europejczyka, gdyz cialo tego ostatniego nie posiada juz wrazliwosci na pewne subtelne prady. Cialo czlowieka Wschodu jest jeszcze bardzo delikatne, odczuwa prady, które plyna ze wschodu na zachód, z pólnocy na poludnie i z wysokosci w dól, gdyz we wszechswiecie plyna prady duchowe. Z tego wlasnie powodu koscioly budowane sa w pewnym okreslonym kierunku. Dlatego nauczyciel jogi zaleca swym uczniom przyjmowanie odpowiedniej postawy. Uczen musi miec rece i nogi ustawione w okreslonym kierunku, aby prady mogly przechodzic przez cialo w odpowiedni sposób. Gdyby Hindus nie wprowadzil swego ciala w te harmonie, ryzykowalby zupelna utrate owoców swej medytacji. Pranayama jest oddychaniem, oddychaniem jogi. Jest to niezmiernie istotna i obszerna czesc wschodniego szkolenia. Nie jest ona wcale brana pod uwage w szkoleniu chrzescijanskim, natomiast poswieca sie jej nieco wiecej miejsca w szkoleniu rózokrzyzowców. Czym jest oddychanie dla rozwoju ezoterycznego? Znaczenie oddychania lezy juz w nakazie nie zabijaj, nie uszkadzaj zycia. Nauczyciel wiedzy tajemnej mówi do ucznia: nieustannie, powoli zabijasz swe otoczenie przez oddychanie. W jaki sposób? Wciagamy powietrze, zatrzymujemy je, zaopatrujemy krew w tlen i wydychamy powietrze. Co w trakcie tego zachodzi? Wdychamy powietrze zaopatrzone w tlen, laczymy je wewnatrz nas z weglem i wydychamy dwutlenek wegla, ale w tym nie moze zyc zaden czlowiek ani zwierze. Przyjmujemy tlen, wydychamy dwutlenek wegla, trucizne. Kazdym wiec oddechem zabijamy wciaz, inne istoty, po trochu zabijamy cale nasze otoczenie. Wdychamy powietrze zycia, a wydychamy powietrze, którego juz nie mozemy uzyc. Nauczyciel wiedzy tajemnej pamieta, by to zmienic. Gdyby chodzilo tylko o ludzi i zwierzeta, szybko wyczerpalby sie tlen i wszystko by wymarlo. Jezeli nie doprowadzamy Ziemi do zguby, zawdzieczamy to roslinom, gdyz dokonuja one dokladnie przeciwnego procesu. Asymiluja dwutlenek wegla, oddzielaj a wegiel od tlenu i z wegla buduja swoje cialo. Uwalniaj a tlen, który wdychaja ludzie i zwierzeta. W ten sposób rosliny odnawiaja powietrze do zycia. Bez nich cale zycie byloby dawno zniszczone. Zawdzieczamy im nasze zycie. W ten sposób rosliny, zwierzeta i ludzie uzupelniaja sie wzajemnie. W przyszlosci proces ten zmieni sie, a czlowiek rozwiniety duchowo juz teraz zaczyna to, co inni przechodzic beda w przyszlosci. Musi odzwyczaic sie od zabijania oddechem. Na tym polega Pranayama, sztuka oddychania. Nasza obecna epoka materialistyczna zawsze potrzebuje otwartych okien, uwaza swieze powietrze za najwazniejszy srodek leczniczy. Joga natomiast zamyka sie w pieczarze i oddycha wlasnym powietrzem tak dlugo jak moze. Nauczyl sie sztuki mozliwie jak najmniejszego zatruwania powietrza, gdyz nauczyl sie wykorzystywac powietrze. Jak on to robi? Tajemnica ta zawsze znana byla w europejskich szkolach tajemnych, nazywano to zdobywaniem kamienia madrosci albo kamienia filozoficznego. Jezeli chce sie odnalezc ten kamien madrosci, trzeba poznac tajemnice oddychania. Na przelomie XVIII i XIX w. przesaczylo sie troche wiedzy tajemnej w zycie. Pisano wówczas duzo o kamieniu madrosci w ogólnie dostepnych pismach, ale zauwazono, ze sami autorzy niewiele z tego rozumieli, pomimo iz wszystko pochodzilo z prawdziwego zródla. W pewnej gazecie rzadowej w Turyngii ukazal sie w 1796 r. artykul o kamieniu madrosci, w którym m.in. powiedziano: “Kamien madrosci jest czyms, co tylko trzeba poznac, gdyz widzial go kazdy czlowiek. Jest to cos, co wszyscy ludzie prawie codziennie biora do reki, co wszedzie mozna znalezc, tylko ze ludzie nie wiedza, ze jest to kamien madrosci". Jest to doslowna prawda. Roslina przyjmuje dwutlenek wegla, a zatrzymuje wegiel, z którego buduje swe cialo. Czlowiek i zwierze jedza rosline, przyjmuja przez to znowu wegiel i oddaja go ponownie w wydechu. Istnieje zatem obieg wegla. W przyszlosci bedzie inaczej. Czlowiek nauczy sie coraz bardziej rozszerzac swoje ,ja" i sam bedzie robil to, co teraz pozostawia roslinie. Tak jak przeszedl przez królestwo mineralne i roslinne, tak samo pójdzie on znowu z powrotem. Sam stanie sie roslina, wezmie byt roslinny w siebie i przerobi caly proces w sobie samym. Bedzie zatrzymywal w sobie wegiel i budowal z niego swiadomie swoje cialo, jak to dzisiaj nieswiadomie czyni roslina. Niezbedny tlen przygotuje sobie sam w swych organach, zwiaze go z weglem i znowu odlozy w sobie samym wegiel. Dzieki temu bedzie mógl pracowac dalej nad swym cielesnym rusztowaniem. Jest to wielka perspektywiczna idea przyszlosci. Nie bedzie juz wtedy niczego zabijal. Jak wiadomo, wegiel i diament sa ta sama substancja. Diament jest skrystalizowanym przezroczystym weglem. Nie myslcie jednak, ze czlowiek bedzie kiedys czarny; jego cialo skladac sie bedzie z miekkiego i przezroczystego wegla. Wtedy bedzie juz posiadal kamien madrosci, zamieni wlasne cialo w kamien madrosci. Kto rozwija sie poprzez wtajemniczenie, musi, o ile to tylko mozliwe, wyprzedzic ten proces, tzn. musi odebrac swemu oddechowi zdolnosc zabijania. Musi go tak uksztaltowac, aby wydychane przez niego powietrze nadawalo sie znowu do uzytku, aby mozna bylo wdychac je ponownie. A dzieki czemu zostanie to osiagniete? Przez to, ze w proces oddychania wprowadzimy rytm. W tym celu nauczyciel daje taka wskazówke: zrobic wdech; zatrzymac, zrobic wydech. Musi byc w tym rytm, chocby przez krótki czas. Z kazdym rytmicznym wydechem powietrze zostaje polepszone, powoli, ale pewnie. Mozna by zapytac, w jaki sposób? Tu znowu wazne jest zdanie: spadajaca kropla zlobi skale. Kazdy oddech jest taka kropla. Chemik nie moze jeszcze tego sprawdzic, bo rozporzadza srodkami zbyt “grubymi", aby móc postrzegac subtelne substancje, ale wtajemniczony wie, ze oddech rzeczywiscie bedzie przez to wspieral zycie, gdyz bedzie zawieral wiecej tlenu niz w zwyklych warunkach. Jednoczesnie oddech bedzie oczyszczony przez jeszcze cos innego - przez medytacje. Równiez to przyczyni sie - choc niewiele - do tego, aby natura ludzka przyjela w siebie nature roslinna, tak aby czlowiek doszedl do nie zabijania. Pratyahara oznacza opanowanie postrzegania zmyslowego. Czlowiek, który wiedzie zwyczajne zycie w dzisiejszym znaczeniu, doznaje wciaz nowych wrazen. Pozwala wszystkiemu dzialac na siebie. Nauczyciel wiedzy tajemnej mówi wiec do ucznia: musisz na tyle a tyle minut zatrzymac sie na jednym wrazeniu zmyslowym i nie wolno ci przejsc do nastepnego wrazenia inaczej niz z wlasnej wolnej woli. Gdy uczen cwiczy to przez jakis czas, musi dojsc do tego, ze bedzie gluchy i slepy na kazde zewnetrzne wrazenie zmyslowe, musi umiec odwrócic sie od wszelkiego wrazenia zmyslowego, a zatrzymac tylko to, co powstaje w myslach jako wyobrazenie. Kto zyje tylko w wyobrazeniach, opanowujac swe myslenie i tylko z wolnej woli dolacza jedno wyobrazenie do drugiego, osiaga szósty stan - Dharana. Dhyanam. Istnieja pojecia, o których Europejczyk nie chce wiedziec, Nie pochodza one z wrazen zmyslowych, a jednak czlowiek musi je tworzyc, np. pojecia matematyczne lub geometryczne. Trójkat lub okrag sa pojeciami pomyslanymi. To, co rysuje na tablicy, to tylko zebrane razem punkty kredy. Istnieje jednak caly szereg wyobrazen, które uczen, bedacy w toku szkolenia ezoterycznego, musi cwiczyc. Sa to wyobrazenia symboliczne, które swiadomie wiaza sie z jakimis rzeczami, np. heksagram
znak objasniany przez wiedze tajemna, podobnie pentagram
.. Uczen skierowuje swego ducha na takie rzeczy, jakich nie ma w swiecie zmyslowym. Tak samo jest z innymi pojeciami, np. pojecie gatunku “lew", które mozna sobie tylko pomyslec. Równiez i na takie pojecia winien uczen kierowac swa uwage. Istnieja wreszcie pojecia natury moralnej, np. zdanie w ksiazce Swiatlo na drodze: “Zanim oczy przejrza, musza odwyknac od lez". Tego równiez nie mozna przezyc zewnetrznie, lecz tylko doswiadczyc w sobie. Taka medytacja o pojeciach, nie majacych zmyslowego odpowiednika, nazywa sie Dhyanam. Nastepnie dochodzimy do rzeczy najtrudniejszej: Samadhi. Czlowiek zaglebia sie dlugo w pojecie nie majace zmyslowego odpowiednika, pozwala duchowi spoczac na nim w pewnym stopniu i wypelnia nim cala dusze. Potem pozwala temu pojeciu opasc i nie ma juz w swiadomosci nic; nie wolno jednak usnac, co u zwyklego czlowieka nastapiloby od razu. Trzeba zachowac swiadomosc. W takim stanie zaczynaja odslaniac sie tajemnice wyzszych swiatów. Stan ten opisywany jest w nastepujacy sposób: pozostaje myslenie, w którym nie ma zadnej mysli. Mysli sie, gdyz jest sie swiadomym, ale nie ma sie zadnej mysli. Przez to moce duchowe moga wlewac swoja tresc w to myslenie. Dopóki sam wypelniam to myslenie, moce te nie moga we mnie wstapic. Im dluzej utrzymuje sie w swiadomosci czynnosc myslenia bez tresci myslenia, tym bardziej objawia sie swiat nadzmyslowy. Przy wschodnim szkoleniu jogi nauczyciel udziela wskazówek w tych wlasnie osmiu dziedzinach. Teraz bedziemy, na ile to mozliwe, mówic o szkoleniu chrzescijanskim. Okaze sie, jak rózni sie ono od szkolenia wschodniego. Szkolenie chrzescijanskie moze sie opierac na radach nauczyciela, który wie, co nalezy czynic i przy kazdym kroku ucznia moze skorygowac to, co bylo chybione. Ale wielkim Guru jest tutaj sam Jezus Chrystus. Dlatego konieczna jest silna wiara w rzeczywiste zycie Jezusa Chrystusa. Bez niej odczucie zjednoczenia z Nim nie jest mozliwe. Nastepnie nalezy zrozumiec, ze od tego wielkiego Guru pochodzi dokument, który sam przez sie daje impuls do szkolenia, a jest nim Ewangelia sw. Jana. Mozna przezyc ja wewnetrznie, a nie tylko zewnetrznie w nia wierzyc. Dla kogos, kto przyjal jaw siebie w nalezyty sposób, nie istnieje juz potrzeba dowodzenia realnosci Jezusa Chrystusa, gdyz on Go znalazl. Szkolenie chrzescijanskie nie polega tylko na tym, ze ciagle czyta sie Ewangelie sw. Jana, lecz ze sie nad nia medytuje. Ewangelia sw. Jana zaczyna sie slowami: “Na poczatku bylo Slowo...". Te pierwsze piec wersów wlasciwie zrozumianych jest tematem do medytacji i powinny byc przyjete w nastroju podobnym do stanu Dhyanam. Kto wczesnym rankiem, zanim przyjda inne wrazenia, wylaczy z mysli wszystko inne i przez piec minut zyje wylacznie tymi slowami i przez lata cale uprawia te medytacje z absolutna cierpliwoscia i wytrwaniem, ten doswiadcza, ze slowa te nie sa tylko czyms, co nalezy rozumiec, ale ze zawarta jest w nich tajemna sila; medytujacy przezywa dzieki temu wewnetrzna, tajemna przemiane duszy. Przez slowa te uczen staje sie w pewien sposób jasnowidzacym, tak iz moze widziec astralnie wszystko, co zawiera Ewangelia sw. Jana. Zgodnie ze wskazówkami nauczyciela uczen pozwala najpierw przez siedem dni dzialac na swa dusze pierwszym pieciu zdaniom pierwszego rozdzialu. Nastepnego tygodnia w podobny sposób przezywa uczen drugi rozdzial i tak kolejno az do rozdzialu dwunastego. Doswiadcza sie wtedy czegos wznioslego, poteznego. Jest sie wprowadzonym poprzez kronike akasza do wydarzen z Palestyny, gdzie zyl Jezus Chrystus. Rzeczywiscie przezywa sie wszystko, co w tamtych czasach sie wydarzylo. Nastepnie, gdy dochodzi sie do rozdzialu trzynastego, przezywa sie poszczególne stacje chrzescijanskiego wtajemniczenia. Pierwsza stacja jest tzw. obmywanie nóg. Trzeba na poczatku zrozumiec, co oznacza ta wielka scena. Jezus Chrystus pochyla sie ku tym, którzy stoja nizej od Niego. W calym swiecie musi panowac pokora wobec tych, którzy stoja nizej od nas, kosztem których rozwinelismy sie wyzej. Roslina, gdyby umiala myslec, musialaby dziekowac mineralowi, ze dostarcza gruntu, na którym moze prowadzic wyzsze zycie, a zwierze powinno pochylic sie nad roslina i powiedziec: tobie zawdzieczam, ze istnieje. Tak samo czlowiek powinien mówic do calej pozostalej przyrody. Ten, kto stoi wyzej w spoleczenstwie, musi pochylic sie do nizej stojacych pracowników i powiedziec sobie: nikt nie móglby sie rozwijac, gdyby grunt nie byl dla niego przygotowany. Tak jest i dalej wzwyz, az do samego Jezusa Chrystusa, który w pokorze pochyla sie nad apostolami i mówi: “Wy jestescie moja gleba i na was wypelniam slowa. Ten, kto chce byc pierwszy, musi byc ostatnim, a kto chce byc panem, musi byc sluga wszystkich". Obmywanie nóg oznacza chec sluzenia, pochylanie sie w pokorze. Musi to byc ogólnym uczuciem dla tych, którzy rozwijaja sie ezoterycznie. Jezeli uczen przeniknal sie ta pokora, przeszedl pierwsza stacje chrzescijanskiego wtajemniczenia. Dowiaduje sie o tym na podstawie pewnego objawu wewnetrznego i zewnetrznego. Objaw zewnetrzny to uczucie, jakby jego stopy obmywala woda. Symptom wewnetrzny to wizja astralna, która wystepuje z niezawodna pewnoscia. Widzi on siebie obmywajacego stopy gromadce ludzi. Pokazuje sie to w jego snach. Kazdy ma taka wizje. Gdy to przezyl, to rzeczywiscie wzial w siebie ten rozdzial Ewangelii. Nastepnie, jako druga stacja, wystepuje biczowanie. Kiedy sie do tego dochodzi, wtedy czytajac o biczowaniu i poddajac sie dzialaniu tego wrazenia trzeba wytworzyc w sobie inne uczucie. Trzeba nauczyc sie stawiac temu czolo i stac mocno przy smagnieciach bicza zycia, trzeba mówic sobie: bede stal mocno podczas wszystkich cierpien i bólów i zniose wszystko, co mnie spotka. Symptomem zewnetrznym bedzie teraz odczucie bólu w róznych punktach na calym ciele. Symptomem wewnetrznym jest wizja senna, w której widzi sie siebie samego ubiczowanym. Trzecia stacja jest ukoronowanie cierniem. Musi dojsc do tego inne uczucie. Uczen uczy sie stac wytrwale, chociaz spada na niego szyderstwo i wysmianie tego, co ma najswietszego. Symptomem zewnetrznym jest odczuwanie uciskajacego bólu glowy. Symptom wewnetrzny to wizja astralna, ze jest sie cierniem ukoronowanym. Teraz mozna przejsc do czwartej stacji, która jest dzwiganie krzyza. Tu trzeba rozwinac nowe, zupelnie okreslone uczucie. Polega ono na przezwyciezeniu odczucia, ze wlasne cialo jest najwazniejsze. Cialo musi stac sie dla ucznia tak obojetne jak kawal drewna. Niesiemy wtedy nasze cialo przez zycie i patrzymy na nie obiektywnie, stalo sie ono drzewem krzyza. Nie trzeba przy tym nim pogardzac, lecz traktowac jak narzedzie. Dojrzalosc na tym stopniu wykazuje nastepujacy symptom zewnetrzny: w czasie medytacji, dokladnie na miejscach Swietych Ran, wystepuja czerwone punkty, jakby stygmaty na rekach, stopach i na prawym boku, na wysokosci serca. Symptom wewnetrzny: uczen ma wizje, ze sam wisi na krzyzu. Piatym stopniem jest smierc mistyczna. Polega ona na tym, ze czlowiek przezywa teraz nicosc tego, co ziemskie, rzeczywiscie na chwile umiera dla wszystkiego, co ziemskie. Moga tu byc podane tylko skape opisy wtajemniczenia chrzescijanskiego. Czlowiek przezywa jako wizje astralna, panujaca wszedzie ciemnosc, swiat ziemski znika. Czarna zaslona rozposciera sie przed tym, co ma nadejsc. W tym stanie uczen poznaje wszystko, co istnieje w swiecie jako zlo. Jest to zstapienie do piekiel. Potem przychodzi przezycie, ze zaslona zostala rozdarta na dwoje i teraz wystepuje swiat dewachaniczny. Jest to rozdarcie zaslony swiatyni. Teraz nastepuje szósty stopien, zlozenie do grobu. O ile przy czwartym stopniu cialo staje sie obiektywne, tak tutaj uczen musi wytworzyc w sobie uczucie, ze wszystko, co otacza nas na Ziemi, przynalezy do nas tak samo jak wlasne cialo. Wlasne cialo rozszerza sie poza granice skóry, nie jest sie juz istotna odosobniona, lecz zlaczona z cala planeta ziemska. Ziemia stala sie naszym cialem, jest sie pogrzebanym w Ziemi. Siódmym stopniem jest zmartwychwstanie. Stan ten nie daje sie opisac slowami. Dlatego w wiedzy tajemnej mówi sie, ze siódmy stan moze byc pomyslany tylko przez tego, którego dusza zupelnie uwolnila sie od mózgu. Komus takiemu mozna by go opisac. Dlatego tez stan ten moze byc tutaj tylko wspomniany. Chrzescijanski nauczyciel wiedzy tajemnej daje wskazówki, jak ten stopien jest przezywany. Kiedy czlowiek przezyl te siedem stopni, to chrzescijanstwo stalo sie wewnetrznym przezyciem jego duszy. Jest on calkowicie zjednoczony z Jezusem Chrystusem. Jezus Chrystus jest w nim.
XIV
Wczoraj scharakteryzowalismy rózne obszary, przez które przejsc musi uczen wtajemniczenia wschodniego i chrzescijanskiego, dazac do wyzszego poznania. Dzisiaj chce w podobny sposób opisac stopnie, przez które wiedzie szkolenie rózokrzyzowców. Nie nalezy wyobrazac sobie, ze szkolenie rózokrzyzowe jest sprzeczne z dwoma poprzednimi. Istnieje ono mniej wiecej od XIV w. i musialo byc wówczas wprowadzone, gdyz ludzkosc potrzebowala jeszcze innej metody szkolenia. W kolach wtajemniczonych przewidywano nastanie takich czasów, ze w miare rozwoju nauki wiara u ludzi zostanie zachwiana, powstanie rozdzwiek miedzy wiara a wiedza. W sredniowieczu najwieksi uczeni byli zarazem ludzmi najgorecej wierzacymi i najpobozniejszymi. Jeszcze dlugo potem wsród ludzi najbardziej zaawansowanych w naukach przyrodniczych nie bylo zadnej sprzecznosci miedzy wiara a wiedza. Mówi sie, ze system kopemikanski zachwial wiare, a tymczasem Kopernik zadedykowal swoje dzielo papiezowi! Dopiero niedawno powstal stopniowo ten rozdzwiek. Mistrzowie madrosci przewidzieli to i dlatego trzeba bylo znalezc nowa droge dla tych, których nauka odwiodla od wiary. Ludzie zajmujacy sie duzo nauka powinni wybrac droge rózokrzyzowa, aby dojsc do wtajemniczenia. Metoda ta wykazuje bowiem, ze najwyzsza wiedza o swiecie moze isc w parze z najwyzszym poznaniem nadzmyslowym prawd duchowych i wlasnie dzieki niej czlowiek, któiy przez pozorna naukowosc odszedlby od wiary chrzescijanskiej, dopiero wtedy moze prawdziwie ja ocenic. Dopiero dzieki tej metodzie kazdy moze przyjac prawde o Chrystusie z glebokim zrozumieniem. Prawda jest jedna, mozna jednak do niej dazyc róznymi drogami, podobnie jak rózne sciezki rozchodza sie u stóp góry w rózne strony, jednak na szczycie schodza sie ponownie razem w jednym miejscu. Istota szkolenia rózokrzyzowego polega na prawdziwym samopoznaniu. W tym celu trzeba rozróznic dwie rzeczy. Uczen wtajemniczenia rózokrzyzowego musi rozróznic je nie teoretycznie, lecz praktycznie, to znaczy wprowadzic je w zycie. Sa dwa rodzaje samopoznania: nizsze, które uczen rózokrzyzowy nazywa po prostu przejrzeniem samego siebie, które ma doprowadzic do przezwyciezenia nizszej natury i poznanie wyzsze, zrodzone przez wyzbycie sie samego siebie. Czym jest nizsze samopoznanie? Jest to poznanie naszego codziennego , ja", tego czym juz jestesmy, tego co nosimy w sobie, wgladanie w zycie wlasnej duszy. Trzeba sobie wyjasnic, ze ta droga nie dojdzie sie do wyzszego Ja", gdyz czlowiek patrzac na samego siebie, widzi tylko to, czym jest, a ma przeciez wyrosnac ponad to, aby pozbyc sie owego ,ja" zycia powszedniego. Ale jak? Wiekszosc ludzi przekonana jest, ze ich cechy sa najlepsze, a kto takich samych nie posiada, jest niesympatyczny. Kto wyrósl ponad takie nastawienie - nie tylko teoretycznie, ale i w uczuciu -jest juz na drodze do prawdziwego samopoznania. Ponad to poznanie codziennego “ja" trzeba sie wzniesc specjalna metoda, która moze byc stosowana zawsze, kiedy znajdzie sie na to chociaz piec minut czasu. Zaczac trzeba od nastepujacego zdania: “Wszystkie cechy, które posiadasz, sa jednostronne; musisz poznac, dlaczego sa one jednostronne i próbowac je zharmonizowac". Zdanie to nie tylko w teorii, ale i w praktyce, jest najwlasciwsze. Kto jest pilny, musi zbadac, czy nie jest to cecha falszywie przez niego zastosowana. Pilnosc tez bywa jednostronna; musi byc uzupelniona przez dokladne zastanowienie. Kazda zaleta ma swój biegun przeciwny, który trzeba sobie przyswoic i starac sie zharmonizowac wlasciwosci sprzeczne, np. “spiesz sie powoli" tzn, chec do dzialania, a przeciez zastanowienie; zastanowienie, a przeciez nie gnusnosc. Wtedy zaczyna sie praca nad soba. Nie nalezy to do medytacji, trzeba to wypracowac w sobie równolegle z nia. To harmonizowanie naszej istoty polega mianowicie na zwracaniu uwagi na rzeczy drobne. Np. kto ma te wlasciwosc, ze nie dopuszcza innych do glosu, ten musi postanowic sobie, ze np. przez szesc tygodni bedzie na to uwazal i powie sobie: teraz milczysz tak dlugo, jak tylko to jest mozliwe, dajac moznosc wypowiedzenia sie drugiemu; nastepnie przyzwyczajaj sie nie mówic za glosno ani za cicho. Czlowiek zwykle o tych rzeczach wcale nie mysli, a przeciez naleza one do intymnego rozwoju naszej istoty wewnetrznej. Im drobniejsze sa rzeczy na które uwazamy, tym lepiej. Kiedy dochodzi juz do odzwyczajenia sie nie tylko od pewnych wlasciwosci moralnych, intelektualnych i uczuciowych, lecz równiez od jakiegos przyzwyczajenia zewnetrznego, to jest to szczególnie wazne. W mniejszym stopniu chodzi tu o zbadanie wnetrza w zwyklym sensie, lecz o doskonalenie wlasciwosci, których nie wypracowalo sie jeszcze dostatecznie, o uzupelnienie swoich osiagniec przez wlasciwosc przeciwna. Samopoznanie nalezy do najtrudniejszych dla czlowieka rzeczy i wlasnie ci, którzy sadza, ze najlepiej siebie znaja, najlatwiej ulegaj a zludzie. Za duzo mysla o swoim wlasnym ja. Powinni odzwyczaic sie od nieustannego wpatrywania sie w siebie i ciaglego mówienia , ja": ja mysle, ja sadze, ja uwazam to za dobre. Przede wszystkim trzeba odzwyczaic sie od mysli, ze wlasne przekonania sa wazniejsze niz przekonania innych. Przypuscmy, ze ktos jest rozsadnym czlowiekiem; gdy jednak popisuje sie swym rozsadkiem w gronie ludzi o wiele glebiej od niego myslacych, to ten rozsadek jest bardzo nie na miejscu, a ów czlowiek wysuwa go tylko ze wzgledu na siebie. Jego dzialanie na zewnatrz powinno wyplywac z ducha innych ludzi. Te regule szczególnie latwo lamia agitatorzy. Do tego powinna sie dolaczyc cecha, która wiedza tajemna nazywa cierpliwoscia. Wiekszosc ludzi, pragnacych cos osiagnac, nie chce czekac, sadzac, ze jest juz dosc dojrzala, by wszystko przyjac. Cierpliwosc plynie z surowego wychowywania samego siebie. Równiez i to wiaze sie z samo-poznaniem. Wyzsze samopoznanie zaczyna sie dopiero wtedy, gdy zaczynamy mówic: w tym, czym jest nasze codzienne “ja", nie ma wcale naszego wyzszego , ja". Jest ono w calym swiecie, w gwiazdach, Sloncu, Ksiezycu, kamieniu, roslinie i zwierzeciu. Wszedzie jest ta sama istota, która jest w nas. Gdy ktos mówi: chce pielegnowac moje wyzsze ja i wycofac sie z zycia, nie chce nic wiedziec o rzeczach materialnych, to zupelnie pomija fakt, ze “ja" jest wlasnie wszedzie na zewnatrz, a jego wlasne “ja" jest tylko mala czastka tej ogromnej jazni na zewnatrz. Niektórzy “duchowi' uzdrowiciele popelniaja pewien blad, który moze stac sie bardzo niebezpieczny. Wpajaja oni w chorego wyobrazenie, ze nic materialnego nie istnieje, a wiec nie ma równiez choroby. Polega to na falszywym samopoznaniu i jest bardzo niebezpieczne. I jakkolwiek metoda ta okreslana jest jako chrzescijanska, to jest ona wlasciwie antychrzescijanska. Chrzescijanstwo jest swiatopogladem, który we wszystkim widzi przejawianie sie boskosci. Ulude w tym, co materialne, mamy tylko wtedy, gdy nie patrzymy na to jako na wyraz boskosci. Jezeli przekreslamy swiat zewnetrzny, przekreslamy boskosc. Gdy negujemy materie, w której przejawil sie Bóg, to negujemy Boga. Nie chodzi o to, aby wpatrywac sie w siebie, musimy dazyc do poznania wielkiego Ja, które wlewa w nas swiatlo. Nizsze ja mówi: “stoje tu i marzne", wyzsze natomiast mówi: Jestem równiez zimnem, gdyz zyje jako wlasne ,ja" w elemencie zimna i sam czynie sie zimnym". Nizsze “ja" mówi: “Jestem tu, jestem w oku, które widzi slonce". Wyzsze ,ja" natomiast mówi: “Jestem w sloncu i w promieniu slonecznym zagladam w twoje oko". To wlasnie nazwiemy wyjsciem z samego siebie. Dlatego szkolenie rózokrzyzowe zaczyna od tego, aby z czlowieka wyprowadzic nizsze Ja". W mchu teozoficznym popelniano na poczatku najgorszy blad, mówiac: trzeba odwrócic sie od swiata zewnetrznego i patrzec w siebie. Jest to wielkie zludzenie, gdyz wtedy spotyka sie tylko nizsza jazn, czwarta zasade czlowieka, nizsze “ja", które wmawia w siebie, ze jest czyms boskim, a wcale tym nie jest. Trzeba wyjsc poza siebie, aby poznac boskosc. “Poznaj samego siebie" znaczy zarazem: “Przezwyciez samego siebie". Szkoleniu rózokrzyzowe musi isc reka w reke z wymienionymi juz wczesniej szescioma wlasciwosciami: opanowaniem mysli, inicjatywa w dzialaniu, pogoda ducha, brakiem uprzedzen, czyli postawa pozytywna wiara oraz równowaga wewnetrzna. Samo szkolenie obejmuje nastepujace stopnie: 1. Studium. Bez studium dzisiejszy Europejczyk nie dojdzie do tego, by móc samemu poznawac. Najpierw musi spróbowac wprowadzic w siebie mysli calej ludzkosci. Musi nauczyc sie myslec wraz z calym systemem swiata. Musi powiedziec sobie: jezeli inni to mysleli, musi to przeciez byc ludzkie; musze spróbowac, jak mozna z tym zyc. Nie potrzeba przysiegac na to, jak na dogmat, ale trzeba to poznac poprzez studium. Uczen musi poznac rozwój Slonca, planet, Ziemi i ludzkosci. Mysli podawane do studiowania oczyszczaja naszego ducha. Po liniach scislego myslenia wspinamy sie w góre, abysmy sami mogli tworzyc scisle, logiczne mysli. Studium oczyszcza równiez nasze mysli, przez co uczymy sie scisle, logicznie myslec. Gdy studiujemy np. bardzo trudna ksiazke, nie chodzi glównie o zrozumienie tresci, ale o to, aby isc za mysla autora i nauczyc sie wspólmyslec. Nie trzeba wiec uwazac zadnej ksiazki za zbyt trudna, w przeciwnym wypadku znaczyloby to tylko, ze jest sie zbyt wygodnym. Najlepsze ksiazki to te, które trzeba ciagle i ciagle studiowac, których nie rozumie sie od razu, które trzeba przemyslec zdanie po zdaniu. Przy studium nie tyle chodzi o to, co sie studiuje, ile o to, jak sie to robi. Przez wielkie prawdy, jak np. prawa planetarne, stwarzamy sobie wielkie linie myslowe i to jest najistotniejsze. Wiele egoizmu tkwi równiez tam, gdzie sie mówi: wole nauki moralne, a nie wiadomosci o systemach planetarnych. Prawdziwa madrosc sama rodzi zycie moralne. 2. Imaginacja, poznanie imaginacyjne. Czym ono jest i jak sieje osiaga? Trzeba isc przez swiat i obserwowac go scisle wedlug zasady Goethego: wszystko, co przemija, jest tylko podobienstwem. Goethe byl rózokrzyzowcem i moze nas wprowadzic w zycie duszy. Kazda rzecz musi pod wielorakim wzgledem stac sie podobienstwem. Przypuscmy np., ze przechodzimy obok zimowita jesiennego, roslina ta jest dla nas przez swój ksztalt i barwe symbolem smutku. Inny znów kwiat, powój, jest symbolem bezradnosci. Jeszcze inny, czerwony kwiat, który uklada swoje platki do góry, moze byc obrazem radosci itp. Zwierze o jaskrawych barwach moze byc uosobieniem kokieterii. Juz w samej nazwie wyraza sie czesto podobienstwo, np. wierzba placzaca, niezapominajka itd. Im wiecej mysli sie w ten sposób, ze rzeczy zewnetrzne sa symbolem rzeczy moralnych, tym latwiej mozna wzniesc sie do poznania imaginacyjnego. Takie podobienstwa mozna znalezc równiez w ludziach. Np. po sposobie chodzenia mozna poznac temperament czlowieka. Zaobserwujcie ciezki, powolny chód melancholika, twardy, zdecydowany krok choleryka, lekki, wsparty na czubkach palców krok sangwinika. Gdy prowadzilo sie przez pewien czas takie obserwacje, przechodzi sie do cwiczen wlasciwej imaginacji. Np. trzyma sie przed soba jakas zywa rosline, patrzy sie tylko na nia, wglebia sie w nia, wyciaga sie wnetrze jej duszy i oddaje sie je z powrotem, jak to opisane jest w moim dziele “Jak osiagnac poznanie wyzszych swiatów". To wydobywa imaginacje. Dochodzi sie przez to do ogladu astralnego. Po pewnym czasie rzeczywiscie zauwaza sie, jak z rosliny wychodzi maly plomyk. Jest to astralny obraz tego, co rosnie. Inny przyklad: kladzie sie przed soba ziarno, a nastepnie widzi sie przed soba w myslach cala rosline, taka, jaka bedzie pózniej w rzeczywistosci. Sa to cwiczenia na imaginacje, na które rózokrzyzowcy zwracali duza uwage. 3. Nauka pisma tajemnego. Istnieje pismo tajemne, przez które mozna glebiej wniknac w istote rzeczy. Pragne podac przyklad, który pokaze, o co chodzi. Wraz z upadkiem dawnej Atlantydy zaczela sie kultura staroindyjska. Znakiem takiego stadium rozwoju, w którym mija jedna kultura a zaczyna sie nowa, jest wir. Takie wiry istnieja wszedzie w przyrodzie, przykladem sa mglawice gwiezdne, np. mglawica Oriona itd. Tam równiez przemija jakis swiat, a rodzi sie nowy. Na poczatku kultury staroindyjskiej Slonce stalo w znaku Raka; w okresie kultury perskiej stalo w znaku Blizniat; w czasie egipskiej kultury w znaku Byka, w czasie grecko- lacinskiej w znaku Barana. Astronomiczny znak Raka
=
byl równiez znakiem dla poczatku kultury staroindyjskiej. Dalszym przykladem jest litera M. Kazda litera prowadzi nas wstecz do jej tajemnego pochodzenia. Litera M jest znakiem madrosci. Powstala z uksztaltowania górnej wargi
i jest zarazem symbolem fal morskich
, dlatego madrosc symbolizowana jest przez wode. Znaki te zawsze sa podzwiekiem pelnych znaczenia rzeczy. W trakcie szkolenia rózokrzyzowego naucza sie wielu takich znaków. 4. Rytmizacja zycia. Przejscie od zycia chaotycznego do rytmicznego. Dzieci maja ten plus, ze chodza do szkoly. U doroslych czesto niestety brakuje planu zajec. Trzeba spróbowac pewne godziny w czasie dnia przeznaczyc na medytacje. Rytmizacja oddechu nie odgiywa tak waznej roli jak w szkoleniu wschodnim, ale równiez nalezy do szkolenia, a rózokrzyzowiec wie, ze juz przez medytacje uzyskuje sie polepszenie oddechu. 5. Wzajemne zaleznosci miedzy mikrokosmosem i makrokosmosem. Jest to zwiazek miedzy wielkim a malym swiatem lub miedzy czlowiekiem a swiatem zewnetrznym. Czlowiek powstawal stopniowo, jego poszczególne ciala wytworzyly sie w ciagu ewolucji. Na dawnym Sloncu nie mial jeszcze ciala astralnego, dlatego nie mogly powstac okreslone narzady. Takim organem jest np. watroba. U istoty majacej tylko cialo eteryczne, nie ma nawet zalozenia watroby. Oczywiscie, watroba nie moze powstac bez ciala eterycznego, ale tworzy ja najpierw cialo astralne. Podobnie zadna istota nie moze nigdy miec cieplej krwi, jezeli nie powstala w czasie, gdy wytwarzala sie jazn. Wprawdzie wyzsze zwierzeta równiez posiadaja ciepla krew, ale oddzielily sie one od czlowieka po wyksztalceniu jazni. Podobnie kazdy narzad ludzkiego ciala, równiez najmniejszy, przynalezy do jakiegos czlonu jego istoty. Watroba odpowiada cialu astralnemu, a krew jazni. Kiedy czlowiek skieruje obiektywnie swoja uwage na samego siebie jak na jakas rzecz i skoncentruje sie np. na punkcie u nasady nosa i polaczy z tym okreslone slowo, podane przez nauczyciela wiedzy tajemnej, bedzie doprowadzony do poznania tego, co odpowiada temu punktowi. A wiec czlowiek, który pod odpowiednim kierownictwem koncentruje sie na tym punkcie, pozna nature jazni. Inne, o wiele pózniejsze cwiczenie, kieruje sie na wnetrze oka i przez to poznaje sie wewnetrzna nature swiatla i slonca. Nature astralnosci poznaje sie przez skoncentrowanie sie na watrobie z towarzyszeniem odpowiednich slów. Taki samodzielny rozwój, gdy przez kazdy organ, na którym koncentruje sie uwage, jest sie wyprowadzonym z siebie samego, jest rozwojem wlasciwym. Zwlaszcza w obecnych czasach metoda ta jest szczególnie skuteczna, poniewaz ludzkosc stala sie tak bardzo materialistyczna. Tutaj przez materialnosc dochodzi sie do jej twórcy, do sily tworzacej, która zbudowala te narzady. 6. Przebywanie albo pograzanie sie w makrokosmosie, jest tym samym, co opisane bylo jako Dyanam, jest to kontemplacja duchowa. Odbywa sie ona w sposób nastepujacy: uczen zaglebia sie w kontemplowany narzad, np. we wnetrze oka. Gdy ta koncentracja trwa juz jakis czas, pozwala sie opasc wyobrazeniu zewnetrznego organu, tak iz mysli sie juz tylko o tym, na co oko wskazywalo, o swietle. W ten sposób dochodzi sie do twórcy organu i wychodzi sie w makrokosmos. Czuje sie wówczas, jak cialo staje sie coraz wieksze, tak duze jak cala Ziemia; rosnie ono wciaz dalej, ponad Ziemie, a wszystkie rzeczy sa w nim. Czlowiek zyje wtedy we wnetrzu wszystkich rzeczy. 7. Siódmy stan odpowiada wschodniemu Samadhi. W szkoleniu rózo-krzyzowym nazywa sie to boska szczesliwoscia. Przestaje sie teraz myslec o ostatnim wyobrazeniu, ale zachowuje sie sile myslenia. Opada tresc myslenia, ale pozostaje czynnosc myslenia. Dzieki temu spoczywa sie w swiecie duchowo-boskim. Te stopnie szkolenia rózokrzyzowego sa bardziej stopniami rozwoju wewnetrznego i wymagaja subtelnej pielegnacji wyzszego zycia duszy. W naszej materialistycznej epoce duza przeszkoda do uwewnetrznienia calego zycia duszy jest bardzo rozpowszechnione traktowanie wszystkiego powierzchownie. Musi to zostac przezwyciezone. Szkolenie to przystosowane jest do natury Europejczyków, wymaga ono pewnej energii duszy, ale nie jest trudne. Kazdy moze je praktykowac, jezeli tylko tego pragnie. Mozna tu równiez przytoczyc powiedzenie Goethego: “Choc jest to latwe, to jednak ta latwosc jest trudna". Drodzy przyjaciele! W ten sposób przeszlismy przez rózne metody wtajemniczenia. Na zakonczenie tych wykladów chcialbym wam ukazac zwiazek pomiedzy czlowiekiem a cala Ziemia, abyscie widzieli, jak powiazany jest czlowiek z tym wszystkim, co zachodzi na Ziemi. Omówilem rozwój czlowieka, jak moze stawac sie on coraz wyzsza istota. Ludzkosc, jako calosc, osiagnie w trakcie rozwoju wszystko, co kazdy poszczególny czlowiek moze dla siebie osiagnac przez szkolenie tajemne. Co dzieje sie z Ziemia w ciagu rozwoju czlowieka i ludzkosci? Dla badacza wiedzy tajemnej Ziemia nie jest tym, czym dla zwyklego geologa czy badacza przyrody, który widzi w niej wielka, pozbawiona zycia kule, która wewnatrz wyglada niewiele inaczej niz na zewnatrz, co najwyzej jej substancje wewnatrz sa plynne. Jest to dosc niezrozumiale, jak ta martwa kula moze wydawac róznorodne zywe istoty. Wiemy, ze nasza Ziemia ukazuje okreslone zjawiska, które wgrywaja sie gleboko w los wielu istot; jednak dzisiejsza wiedza przyrodnicza uwaza, ze nie maja one zwiazku z naszym losem. Tak np. trzesienia ziemi i wybuchy wulkanów wplywaja gleboko na los setek i tysiecy ludzi. Czy wola ludzka ma na to jakis wplyw, czy jest to tylko przypadek? Czy istnieja martwe, szalejace slepo prawa, czy tez istnieje zwiazek miedzy tymi wydarzeniami a wola czlowieka? Jak ma sie sprawa z czlowiekiem, który ginie przy trzesieniu ziemi? Co mówi badacz wiedzy tajemnej o wnetrzu Ziemi? Wiedza tajemna wszystkich czasów mówi o wnetrzu Ziemi rzecz nastepujaca: powinnismy wyobrazic sobie Ziemie zlozona z szeregu pokladów, które jednak nie sa scisle od siebie oddzielone, tak jak np. warstwy cebuli, ale przechodza jedne w drugie. 1. Górna warstwa, masa mineralna, ma sie tak do wnetrza Ziemi jak skorupa do calego jaja. Ta górna warstwa nazywa sie ziemia mineralna. 2. Ponizej niej ukazuje sie cos, czego nie mozna porównac z zadna substancja Ziemi, nazywa sie ja ziemia plynna. Ale nie ma sie tutaj na mysli plynu, gdyz nasze plyny sa równiez mineralne; warstwa ta ma specjalne wlasciwosci. Substancja ta zaczyna miec wlasciwosci duchowe, polegajace na tym, ze gdyby, jako substancja, weszla w kontakt z czyms zywym, to natychmiast wygnalaby to zycie i zniszczyla. Wtajemniczony moze badac te warstwe na drodze czystej koncentracji mysli. 3. Ziemia powietrzna. Jest to substancja niszczaca odczucia, np. w zetknieciu z bólem zmienia go w przyjemnosc i odwrotnie; czyli uczucie, takie jakim jest w rzeczywistosci, zostaje zgaszone, podobnie jak warstwa druga wygasza zycie. 4. Ziemia wodna albo ziemia-forma. Warstwa ta sklada sie z substancji, które z kazdej rzeczy robia materialnie to, co w dewachanie dzieje sie duchowo. Tam mamy negatyw rzeczy fizycznych. Tutaj np. kostka bylaby zniszczona, ale powstalby jej negatyw. Forma zostaje przemieniona w swoje przeciwienstwo, a wszystkie jej wlasciwosci przechodza w otoczenie. Sama przestrzen, która zajmowal przedmiot, jest pusta. 5. Ziemia owoc. Ta substancja pelna jest bujnej energii wzrastania. Kazda jej czastka rosnie natychmiast jak gabka, ciagle powieksza sie i moze byc utrzymana w swoich granicach tylko przez warstwy górne. Sluzy ona formom poprzedniej warstwy jako stojace poza nia zycie. 6. Ziemia ognia. Substancja ta ma uczucie i wole. Odczuwa ból i krzyczalaby, gdyby zostala nadepnieta. Sklada sie, zeby tak powiedziec, calkowicie z namietnosci. 7. Ziemia-zwierciadlo. Warstwa ta nazywa sie tak dlatego, gdyz jej substancja, gdy sie na niej skoncentrowac, przemienia wszystkie wlasciwosci Ziemi na ich przeciwienstwo. Gdy nie chce sie widziec wszystkiego, co nad nia lezy, lecz bezposrednio w duchu patrzy sie na te warstwe, a nastepnie ustawia sie przed soba np. cos zielonego, to zielen ukazuje sie w barwie czerwonej. Kazda barwa wystepuje jako barwa dopelniajaca. Powstaje odzwierciedlenie biegunowe, odbicie w postaci przeciwienstwa. Smutek przemienialaby ta substancja w radosc, 8. Rozdrabniacz. Jezeli mocno sie na nim koncentrujemy z posiadana, rozwinieta sila ezoteryczna, to ukazuje sie cos zupelnie osobliwego. Trzymana tam, np. roslina ukazuje sie pomnozona w liczbie nieskonczonej, tak samo wszystko inne. Istotne jednak jest to, ze warstwa ta rozdrabnia takze wlasciwosci moralne. Przez sile, która wypromieniowuje na powierzchnie Ziemi, odpowiedzialna jest za to, ze na Ziemi powstaja spory i dysharmonia. Ludzie musza wspóldzialac harmonijnie, aby przezwyciezyc rozbijajace oddzialywanie tej warstwy. Sila ta zostala zlozona w Ziemi, aby ludzie sami mogli rozwinac harmonie. Cale zlo jest tam substancjonalnie przygotowywane i organizowane. Klótliwi ludzie sa tak zorganizowani, ze warstwa ta ma na nich szczególny wplyw. Wiedzieli o tym wszyscy pisarze, którzy pisali na podstawie wiedzy tajemnej. Dante w Boskiej Komedii opisuje te warstwe jako Wawóz Kaina. Wlasnie stamtad pochodzi spór miedzy bracmi, Kainem i Ablem. Warstwa ta wniosla wiec substancjonalnie zlo w zycie swiata. 9. Jadro ziemi substancjonalnie jest tym, przez co powstala na swiecie czarna magia. Stad wychodzi sila duchowego zla. Z powyzszego wynika, ze czlowiek ma zwiazek z tymi wszystkimi warstwami, gdyz ciagle wypromieniowuja one swa sile. Ludzie podlegaja wplywowi tych warstw i musza nieustannie przezwyciezac plynace z nich sily. Gdy kiedys na Ziemi ludzie beda sami wypromieniowywac zycie, gdy beda wydychac to, co wspiera zycie, przezwycieza ziemie ogniowa. Kiedy przezwycieza duchowo ból przez spokój, to przezwycieza ziemie powietrzna itd. Gdy zwyciezy zgoda, pokonany bedzie rozdrobni acz. A gdy zwyciezy biala magia, nie bedzie wiecej zla na swiecie. Tak wiec ewolucja czlowieka oznacza przeksztalcanie wnetrza Ziemi. Na poczatku cialo Ziemi hamowalo wszystko, co sie rozwijalo. Na koncu, przez sile ludzkosci, cala Ziemia bedzie przemieniona, stanie sie Ziemiaprzeduchowiona. W ten sposób czlowiek udzieli Ziemi swej istoty. Moze sie zdarzyc, ze substancjonalna namietnosc ziemi ognia buntuje sie. Pobudzona przez namietnosci ludzkie przebija sie przez ziemie owoc, wdziera sie kanalami do warstw górnych i wylewa sie w ziemie stala, wstrzasa nia i wywoluje trzesienia ziemi. Jesli ta namietnosc wypycha substancje wewnetrzna warstwy ziemi ognia, to powstaje wulkan. Ma to bardzo duzy zwiazek z czlowiekiem. W epoce lemuryjskiej górna warstwa byla jeszcze bardzo miekka, a warstwa ziemi ognia byla o wiele blizej warstwy zewnetrznej. Otóz zachodzi pokrewienstwo miedzy namietnoscia czlowieka a namietnosciowa substancja tej warstwy. Gdy czlowiek jest bardzo zly, to wzmacnia te namietnosc. Tak stalo sie na koncu epoki lemuryjskiej. Lemuryjczyk, przez swa namietnosc, zbuntowal wówczas ziemie ognia i w ten sposób spowodowal zgube calego kontynentu lemuryjskie-go. Nigdzie indziej nie mógl on znalezc prawdziwej przyczyny tej katastrofy, jak tylko w tym, co sam z ziemi wyciagnal. Dzisiaj warstwy ziemi staly sie bardziej geste i zestalone, ale wciaz jeszcze namietnosci ludzkie pozostaja w zwiazku z warstwa namietnosci ziemi wewnetrznej; wciaz jeszcze nagromadzenie zlych namietnosci i sil powoduje trzesienia ziemi i wybuchy wulkanów. Jak wiaze sie to, co sie tam dzieje, z losem czlowieka i jego wola, mozemy przekonac sie na podstawie dwóch przykladów, które naprawde zbadane zostaly przez wiedze tajemna. Okazalo sie mianowicie, ze ludzie, którzy zgineli w czasie pewnego trzesienia ziemi, stali sie w nastepnej inkarnacji ludzmi uduchowionymi. Byli na tyle rozwinieci, ze potrzeba bylo tylko tego jednego ciosu, by ukazac im znikomosc wszystkiego, co ziemskie. W dewachanie dzialalo to dalej tak silnie, ze jako owoc na nastepne zycie wyniesli nauke, ze materialnosc jest czyms przemijajacym, a duch jest zwyciezca. Nie wszyscy to zrozumieli, ale wielu z nich zyje jako ludzie nalezacy do róznych duchowych ruchów teozoficznych. Jako drugi przyklad sluzyc moga ludzie, których narodziny, zbadane okultystycznie, przypadly w okresie obfitujacym w trzesienia ziemi lub wybuchy wulkanów. Stwierdzono, ze wszyscy ci ludzie sa w szczególny sposób nastawieni materialistycznie. Nie trzesienia ziemi ani wybuchy wulkanów byly tego przyczyna. To materialistycznie nastawione dusze, które, gotowe do narodzin, swa astralna wola wypracowywaly sie w swiat fizyczny, rozpetaly sily warstwy ziemi ognia, które nastepnie przy ich narodzeniu wstrzasnely ziemia. W ten sposób wola czlowieka wiaze sie z tym, co zachodzi na Ziemi. Wraz ze soba przemienia czlowiek jednoczesnie swe miejsce zamieszkania. Swoim wlasnym przeduchowieniem przepaja duchem Ziemie. Dzieki temu w nastepnym okresie planetarnym Ziemia bedzie uszlachetniona przez wlasna sile twórcza czlowieka. W kazdej chwili, w której myslimy i czujemy, pracujemy nad wielka budowa Ziemi. Przewodnicy ludzkosci maja wglad w takie powiazania i staraja sie dac ludzkosci sily, które pracuja w duchu rozwoju. Jednym z ostatnich takich ruchów jest ruch teozoficzny. Powinien on dzialac harmonizujace i wyrównujaco, az do najglebszych zlozy duszy ludzkiej. Kto ciagle jeszcze kwestionuje wartosc milosci i slusznosc idei pokoju, ten nie zrozumial w pelni idei teozoficznej. Postawa pelna milosci musi wejsc az w przekonania ludzi. Kto wszedl w prad rozwoju ezoterycznego, ten uczy sie tego sila rzeczy. Bez tego nie posunie sie naprzód. Taki czlowiek w ogóle wyrzeka sie wlasnego pogladu i chce byc tylko narzedziem plynacej od poteg duchowych prawdy obiektywnej, która przeplywa przez swiat jako wieka prawda. Im bardziej czlowiek wyzbywa sie samego siebie i chce byc tylko rzecznikiem tego wielkiego pogladu, z pominieciem wlasnego, tym bardziej urzeczywistnia nastawienie teozoficzne. Dzisiaj jest to bardzo trudne. Ale nauka teozoficzna sama przez sie czyni pokój. Gdy schodzimy sie, by zyc ta nauka, czynimy pokój, lecz gdy wnosimy to, co panuje na zewnatrz, wtedy wnosimy niezgode, a to powinno byc niemozliwe Tak wiec nauka teozoficzna powinna przejsc w uczucia, w cos, co nazwalbym atmosfera duchowa, w której zyje teozofia. Musicie miec wole do zrozumienia, wtedy teozofia unosic sie bedzie jak duch jednosci na zebraniach i bedzie oddzialywala na swiat.