Dobro i zło w liter współczesnej


„Jedynym sposobem uratowania godności ludzkiej w nieludzkich warunkach jest uwierzyć, choćby w otchłani zła, w istnienie dobra” - skomentuj myśl odwołując się do literatury współczesnej.

„Każdego więc, kto słów moich słucha i wypełnia je można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichury i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto słów moich słucha, a nie wypełnia ich można porównać z człowiekiem, który dom swój zbudował na piasku. I spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry, rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.” Ta przypowieść o dwóch budowniczych, to opowieść o człowieku i jego wielu twarzach. O człowieku, w którym odwiecznie ścierają się dwa potężne misteria, dwaj kreatorzy: Anioł i Szatan. Dobro i Zło to dwie siły zmagające się ze sobą o Kosmos, Ziemię, Człowieka. To one każą nam toczyć walkę o każdą część siebie, uważać by nie przesunąć granicy między nimi. Czyn taki byłby wówczas opowiedzeniem się po jednej ze stron, wyborem Mistrza, któremu się służy. Ten irracjonalny podział został stworzony przez religię, systemy wartości, filozofię. On stoi na straży naszego człowieczeństwa. Zarazem zmusza do uczestnictwa, do ciągłego wyboru, tworzy czas ciągłej alternatywy, czas, z którego wydarzeń wybieramy zawsze mniejsze zło. Te ciągłe sprzeczności, zagrożenie i walka sprawiająca, że człowiek „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie” traci poczucie stabilności i określoności. Dla Baudelaire'a - „w górze i w dole zewsząd pustka i milczenie, przestrzeń straszliwa, w której czujemy opętanie”. Zawsze mamy jednak możliwość wyboru. Choć w czasach nieludzkich, człowiek nie potrafi odnaleźć tej granicy. Świat w jakim przyszło mu żyć, to czas, w którym niebo „mówiło obcą mową”, spuszczało na ludzi grad czynów nieprawdopodobnych, działań mogących mieć swe miejsce jedynie w „Bajkach”. Ale to, co mogło wydawać się snem, zostało przeżyte.

Człowiek „czasów pogardy” stanął twarzą w twarz ze swoim drugim odbiciem. Całkowita dehumanizacja spowodowała upadek największych wartości, zdewaluowała wszelkie kryteria ocen, zło stało się pierwiastkiem podstawowym. Tryglodyci, opanowali ziemię, wyzwalając u jednostek jeszcze zdegradowanych instynkty najstraszniejsze.

Ten „inny świat”, świat człowieka zlagrowanego, który jeszcze żył, ale tak jakby już umarł, zreifikowanego, bez oznak najmniejszych odruchów człowieczeństwa przedstawili w swej twórczości: Borowski, Sołżenlcyn, Gustaw Herling - Grudziński.

Ukazywali oni przede wszystkim zasady, na jakich opierała się organizacja w obozach czy to faszystowskich, czy stalinowskich. Zarówno jedne jak i drugie były wynikiem systemu totalitarnego, systemu, który kreował rzeczywistość nieludzką, miejsce psychicznego i fizycznego wyniszczenia człowieka. W takim faszystowskim „minipaństwie totalitarnym” znalazł się Tadek, bohater opowiadań Borowskiego. Relacjonuje swój pobyt w obozie „na zimno”, przedstawia to miejsce nie jako miejsce w którym się umiera, ale miejsce, w którym można żyć. Aby żyć, trzeba jednak zrezygnować z wartości dotychczasowych, zostawić za bramą z napisem „Arbeit macht frei” swą etykę, moralność, godność. Tak, to prawda, „że człowiek jest istotą, która się do wszystkiego przyzwyczaja, ale winna temu jest nie jego psychika, winne jest ciało”. To o nim mówi Borowski i z nienawiścią, to ono swą fizycznością potrafi zniszczyć nawet najpiękniejszą duszę, najgorętsze serce. To, jakim się jest uzależnione jest przede wszystkim od miejsca i czasu. Nic dziwnego, że poddawany ciągłym torturom, straszony i bity, głodzony i zaszczuty zapomniał o umyśle i sercu. To nie on był winien zdrady, to system, który wyzwolił w nich te najskrytsze zakamarki ludzkiej psychiki, zezwierzęcenie i zbrodnicze instynkty.

Człowiek poddawany dwom czynnikom destrukcyjnym: głodowi i nadziei tracił wszelką indywidualność, osobowość, zreifikowany dawał się dowolnie kierować i modelować. Wygrywał instynkt zwierzęcy, chęć przeżycia za wszelką cenę, instynkt podżegany przez nadzieję. To ona obezwładniała ludzi, kazała iść bez sprzeciwu do komory gazowej, ona „kazała matkom sprzedawać się za chleb, ojcom zabijać dzieci”. Nadzieja, że może następny dzień będzie dniem wyzwolenia, dniem powrotu do normalności, życia dawnego, o którym pamięć powoli zaczęła słabnąć. W podobnych warunkach przebywał autor „Innego świata” - Gustaw Herling - Grudziński. Jego obóz to nie ciągle dymiące piece krematoriów, jego obóz to śnieżna pustynia, mróz, wycieńczająca praca, nastawiona praktycznie na całkowite wyeksploatowanie człowieka przy minimalnych porcjach żywieniowych i nieludzkich warunkach bytowania. Autor opisuje swój pobyt w więzieniu, czas pracy w rosyjskich obozach, system ustroju panującego podówczas w kraju, nastawionego na całkowite podporządkowanie sobie ludzi, na wymuszaniu na ludziach określonych zachowań. Tak jak totalitaryzm faszystowski polegał na zorganizowanej winie i zbiorowej odpowiedzialności, tak rosyjski na zakorzenieniu, że nie ma ludzi bez winy. Terror, strach, przemoc, sprawiały, że ludzie w tej „przestrzeni bez głębi”, „czasie bez nieba” nie mogli już rozeznać się w sensie otaczającej rzeczywistości. Bruno Schulz powie o takich ludziach, że „stali się na wzór i podobieństwo manekinami”, „narzędziami tak ślepymi jak miecz w dłoni kata”.

Najbrutalniejszą jednak prawdą, jaką Borowski objawił, był fakt istnienia owych zasad nieludzkich w świecie, od zawsze. Nie stworzył ich faszyzm ani stalinizm, one istniały - od zawsze - na ich filarach wzniesiono wielkie piramidy i posągi, wszelkie symbole piękna, wzorce kultury. Pod ich znakami kryje się wielkie męczeństwo milionów ludzi. To prawda straszna więc oburza, bo bez pretensjonalności ujawnia prawa, jakimi rządzi się świat. Z tej ofiary, jaką ponieśli ci ludzie, buduje się później piękno, stwarza filozofię i religię. A przecież piękno ani dobro nie mogą istnieć tam, gdzie krzywda drugiego człowieka, bezprawie, przemoc i wyzysk. Są to prawa, jakimi świat kieruje się od zawsze, dlatego właśnie trzeba umieć w tym wszystkim znaleźć dobro, wartości, które będą uzasadniały jakiekolwiek działanie w absurdalnym świecie. W obozach, w których głód przeradza się w abstrakcyjną ideę, nabiera irracjonalnej wartości degradującej wszelkie normy i hierarchie wartości; gdzie degradacja podmiotu prowadzi do degradacji wartości a stosunki między więźniami świadczą o poszczuciu brata na brata. „człowiek jest ludzki, w ludzkich warunkach”. Jest to stwierdzenie, które nie łatwo podważyć, bowiem wartości, którym hołdował winny były przetrwać każdy czas, a jego zadaniem było ciągłe szukanie i ponawianie prób ochrony człowieczeństwa. Utwory te dają nieliczne przykłady obrony przed dehumanizacją i urzeczowieniem, jest ich niewiele, ale dają promyk nadziei, wiary. Człowiek i świat ludzkich istnień będzie trwał tak długo, jak będzie istniało człowieczeństwo i wartości, które nie pozwolą „rzucić się ostatniemu Kainowi na ostatniego Abla”. Ratunkiem więc i dla ludzi znajdujących się w ekstremalnych warunkach tak jak Tadeusz utworu Herlinga - Grudzińskiego czy bohater powieści antyutopijnej „Rok 1984” Orwella - Winston, mogła stać się wiara w dobro, w niezaprzeczalne jego istnienie w ludziach i na ziemi, wiara w istnienie dekalogu, Wiary, Nadziei, Miłości. Nie jest to literatura budująca; pokazuje człowieka wystawionego na próbę Czasu, Historii, ujawnia jego nowe oblicze, nową twarz, kreśli czasy, w których „matki rodzą okrakiem na grobach”. To śmierć i życie czyni taką wspólnotę.

Ludzie, tacy jak Baczyński, zmuszeni byli zapomnieć o świcie dobra, miłości, litości, o dekalogu. Stali się narzędziem zła w ręku Księcia Ciemności. Wydarzenia z „prawdziwej otchłani” sprawiły, że człowiek stracił miarę rzeczy, zatarła mu się granica między dobrem a złem, pojęcia i wyrazy stały się „puste i jednoznaczne”, ciemność zmieszała się z jasnością, „czasy były duże, ludzie zbyt mali”. Różewicz w jednym z wierszy tak określił sytuację współczesnego człowieka: „człowiek współczesny spada we wszystkich kierunkach jednocześnie”; zdewaluowały się wszelkie wartości, człowiek zdradził samego siebie. Czyżby to był już koniec społeczeństwa? Tak, tą partię wygrał Szatan, zmroził swym oddechem wszystkie serca, poraził „jądrem ciemności”. Mojżesz oddalił się od Ziemi otulony dymem krematoryjnym. Arka zamarła w lodowych uściskach oceanów chłodzonych powiewem z naszych serc. Zapanował Mistrz Ciemności dyktujący swój ponury „dekalog”.

Ale humanizm będzie trwał tak długo, jak długo będzie się tliła w sercu człowieka iskierka miłości, chęć „zabliźnienia się”. Świat będzie tak długo istniał, jak długo będziemy z jego złem walczyć miłością. Będzie istniał dotąd, aż nie zamilknie ostatni z takich poetów jak Różewicz, krzyczący w „Poemacie otwartym”: „ludzie ludzie zlitujcie się rzućcie kruszynkę miłości”. Rzućcie nawet jeżeli to będzie świat bezlitosny, pozornie nierealny, składający się z „rekonwalescentów (...) o zrastającej się na nowo osobowości”, świat równości absolutnej i totalitarnego marazmu tak jak w „Roku 1984” Orwella. Główny bohater, Winston próbuje podnieść bunt przeciwko otaczającej go rzeczywistości, strachu, terroru i aparatowi państwa. Tęskni do świata normalnego, bez Wielkiego Brata, szarości, kłamstwa. Aparat państwowy zmusił go w końcu do porzucenia myśli o wolności bowiem „wolność to niewola”. Ostatecznie wyrzeka się uczuć i miłości, zostaje uprzedmiotowiony, jest częścią maszyny, trybikiem w doskonałej maszynie społecznej, sprowadzonym jedynie do funkcji, jaką w niej pełni, bytem biologicznym wyposażonym w „nowe serce bijące inaczej”. Istnieniem w świecie, w którym „but depcze ludzką twarz”. Bowiem, według Orwella, „istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki się ktoś upiera przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu - pozostaje normalny”. „oto ziemia ludzi, głodu, śmierci i upokorzeń, ziemia wiecznego strachu, twardych jak kamień serc i wypalonych płaczem oczu, jałowa ziemia pustynna, porażona bezlitośnie przez gorące tchnienie szatana”. Z niej poeci próbujący wskazać drogę ratowania tego, co w człowieku najcenniejsze, próbujący wesprzeć chwiejące się fundamenty myśli i wyobrażeń o świecie dobrym, zamieszkałym przez ludzi otwartych na drugiego człowieka. Jednym z nich jest Czesław Miłosz, głoszący swe credo w „Traktacie moralnym”: „Nie jesteś jednak tak bezwolny

A choćbyś był jak kamień polny,

lawina, bieg od tego zmienia

po jakich toczy się kamieniach”.

Choć wokół nas nieznana i mroczna Tajemnica Istnienia, losy spowite szczelnie w „jądro ciemności”, nad nami „puste niebo”, to powinien on właśnie szukać w świecie dobra i wartości „być marzeń ambasadorem”. Uświadomić sobie wreszcie, że tworzymy „tu i teraz”, od nas zależy kształt i postać; nie musi to być przecież „konwencja długich noży”. Wiara w dobro, w miłość, w siłę i wartość człowieka sprawić może, że stanie się kamieniem, od którego „lawina zmienia swój bieg”. Nie jest on bezsilny, jego mieczem stają się odwieczne atrybuty człowieczeństwa, których winien strzec, bez względu na otaczającą rzeczywistość i jej siłę oddziaływania i w ten sposób „łagodzić jej dzikość i okrucieństwo”. Przecież jak stwierdził Herbert w wierszu pt.: „Przesłanie Pana Cogito”, „żyjemy po to, aby dać świadectwo”, świadectwo swego człowieczeństwa, walczyć o świat idealnych wartości, dobra i sprawiedliwości, „królestwa bez kresu”, o który walczyli Antygona, Roland, Hektor. Baśnie i legendy, stare zaklęcia ludzkości mają w sobie wartość, która z kolei daje świadectwo wyższości naszego gatunku. „Świadomość zła jest nieodłączna od świadomości dobra”, bowiem „bakcyl dżumy nigdy nie umiera”. Walka z dżumą - pisze Camus w swej powieści - to uczciwość. Walka ze złem nigdy nie jest ostatecznie uwieńczona zwycięstwem. „A każdy z nas powinien napisać tak, aby dać wiarę swej wartości”. Zło pod każdą postacią jest wszędzie, w świecie, w każdym człowieku. I trzeba być czujnym, aby nie stać się nosicielem dżumy, nie przyczyniać się do roznoszenia choroby i jeszcze trzeba uważać, aby w chwilach słabości nie rzucić jej komuś w twarz. Dżuma, walka z mocą Szatana staje się naszym życiowym zadaniem. Ona nie może uczynić nas swoimi niewolnikami. Należy „sobie Syzyfa wyobrażać szczęśliwym”, zdać sprawę z absurdu i bezsensu towarzyszącego życiu, dźwignąć swój Krzyż jak Chrystus i nie poddawać się, nieść go do końca. Pozornie może wydawać się, że działanie takie pozbawione jest celu. Cel nie jest nigdy osiągnięty. Ale wartość stanowić może tutaj każdorazowa próba przezwyciężenia rozpaczy, wyrwania się z beznadziejności sytuacji. Walka z dżumą to zaczynanie ciągle od nowa, ale trzeba walczyć do końca, walczyć o siebie i świat, o miłość i mniejsze zło, nie można przed wielkim Ciemnym Reżyserem świata padać na kolana. Zrozumiał to bohater opowiadania „Wieża” Herlinga - Grudzińskiego. Trędowaty, tak jak pielgrzym przyjął na siebie misję - dźwignąć swój ciężar, jaki przypadł mu w udziale. Jego życie stało się analogiczne do kamiennego pielgrzyma posuwającego się na kolanach o jedno ziarnko piasku co roku. Jest pielgrzymem, „który dojdzie kiedyś i nie dojdzie nigdy” do celu. W pierwszym i drugim przypadku rezultat będzie taki sam. Ciemność, Pustka, w ostateczności koniec świata. Każdy zmaga się z losem i jest Syzyfem, niesie ciężar i próbuje w ten sposób ocalić swoją godność, próbuje w „królestwie dżumy” zachować człowieczeństwo.

Tak to Misterium Oczekiwania pozwala odnaleźć w Rozpaczy - Nadzieję, w Absurdzie - Sens Misterium. Oczekiwanie na dzień, kiedy Książe Jasności obejmie nad nim władzę absolutną.

I oto koniec „dance macabre”, na scenie stoi samotny człowiek, bez maski, bez kostiumu, wieczny aktor nie ma wcale twarzy. Stoi, głowę zwiesił, smutno opuścił ręce. Nad nim na „balkonie”, w Wielkim Teatrze Świata siedzi Bóg, siedzi na twardym krześle i patrzy, oczom nie wierzy, ale patrzy. Aktor odegrał swą rolę. Stoi bezbronny. Widzowie, drugoplanowi bohaterzy grający według scenariusz Wielkiego Reżysera Ciemności, klaszczą. Nagle człowiek lekko podnosi głowę, oklaski milkną. A więc jednak: Wiara, Nadzieja, Miłość.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dobro i zło, Prace na polski
DOBRO I ZŁO, LEKTURY - prace, streszczenia, opracowania,
'Dziady' - dramat metafizyczny - dobro i zło
'Dziady' dramat metafizyczny dobro i zło
Dobro i zło muszą istnieć obok siebie &, WYPRACOWANIA, ZADANIA
DOBRO I ZŁO muszą istnieć obok siebie
Dobro- zło, MATURA -tematy, Walka dobra ze złem w literaturze i sztuce
Dobro i zło w świadomości osób niepełnosprawnych intelektualnie, Oligofrenopedagogika
Reale - Mądrość antyczna lekarstwem na zło dotykające współczesnego człowieka, FILOZOFIA, NAUKA
dobro a zlo
Miłość, dobro i zło w myśli Rudolfa Steinera
Dobro i zło
dobro, zło i technika EPPT3MVKUU74ICVRL5BCVLECR4W2O55WSRK5RHQ
Dobro i zło w powieści Michaiła Bułhakowa

więcej podobnych podstron