Williams蕋hy Wybranka milionera


0x08 graphic

CATHY WILLIAMS


ROZDZIA艁 PIERWSZY

Dominic Drecos z zasady unika艂 takich miejsc. Nie rozumia艂, jak bogaci biznesmeni, niby to szcz臋­艣liwi m臋偶owie i ojcowie, mog膮 bywa膰 w nocnych klubach: wodzi膰 g艂odnym wzrokiem za roznegli偶o­wanymi dziewczynami, kt贸re sprzedaj膮 swoj膮 god­no艣膰 za 艣mieszne napiwki.

Tym razem nie m贸g艂 si臋 wykr臋ci膰: klient nalega艂 i teraz ca艂a grupka nobliwych pan贸w siedzia艂a przy stoliku w takim w艂a艣nie przybytku, s膮cz膮c zawrot­nie drogie drinki.

Panowie chcieli pozna膰 nocne 偶ycie Londynu i tak wyartyku艂owane pragnienie nie oznacza艂o by­najmniej kolacji w kt贸rej艣 z ekskluzywnych restau­racji przy Knightsbridge ani wizyty w teatrze przy Drury Lane.

6 CATHY WILLIAMS

Gloria mia艂a pi臋膰dziesi膮t pi臋膰 lat. - Popytam i znajd臋 co艣 odpowiedniego.

Znalaz艂a, na szcz臋艣cie, miejsce bez ta艅ca erotycz­nego i podobnych atrakcji. Prawd臋 m贸wi膮c, ca艂kiem przyzwoite, pomy艣la艂 Dominic, rozejrzawszy si臋 po sali. Je艣li nie liczy膰 obowi膮zkowo sk膮pego ryn­sztunku kelnerek i obowi膮zkowego p贸艂mroku. Je­dzenie okaza艂o si臋 ca艂kiem zno艣ne, za to drinki horrendalnie drogie, ale trudno.

Transakcja by艂a warta ma艂ej ekstrawagancji: klient bawi艂 si臋 dobrze, to najwa偶niejsze.

Dominic nie m贸g艂 powiedzie膰 tego samego o sobie. Widok pi臋knych, mocno roznegli偶owa­nych dziewcz膮t dzia艂a艂 na niego fatalnie. Od cza­su gdy jego narzeczona znikn臋艂a bez s艂owa wyja­艣nienia p贸艂 roku temu, alergicznie reagowa艂 na kobiety.

Koniec. 呕adnych wi臋cej intymnych kolacyjek we dwoje, wyj艣膰 do teatr贸w, kwiat贸w, bilecik贸w. Zada艂 jakie艣 uprzejme pytanie klientowi, zerkn膮艂 dyskretnie na zegarek, podni贸s艂 g艂ow臋... I wtedy zobaczy艂... j膮.

Sta艂a ko艂o stolika, z tac膮 opart膮 o biodro, u艣miech­ni臋ta, lekko nachylona, czekaj膮c, czy zam贸wi膮 ko­lejn膮 butelk臋 szampana: z kt贸rej oczywi艣cie b臋dzie mia艂a swoj膮 niewielk膮 mar偶臋.

Sk膮d si臋 wzi臋艂a? Wcze艣niej nie obs艂ugiwa艂a ich stolika.

- Chcia艂am zapyta膰, czy panowie reflektuj膮 na jeszcze jedn膮 butelk膮 szampana? - wyrecytowa艂a


WYBRANKA MILIONERA 7

wyuczon膮 kwesti臋 i Dominic u艣miechn膮艂 si臋 mimo woli, wyobra偶aj膮c sobie, na co mogliby reflektowa膰 panowie.

Na co m贸g艂by reflektowa膰 on sam.

Zaskoczy艂a go w艂asna reakcja, bo od znikni臋cia Rosalind kobiety przesta艂y dla niego istnie膰.

Dziewczyna napotka艂a jego spojrzenie, szybko odwr贸ci艂a wzrok i wyprostowa艂a si臋.

By艂a atrakcyjn膮 blondynk膮, ale by膰 atrakcyjn膮 blondynk膮 to nic szczeg贸lnego. Ona mia艂a w sobie co艣 egzotycznego. Szczup艂a, o ch艂opi臋cej sylwetce, mog艂aby si臋 wydawa膰 androgyniczna, gdyby nie zdecydowanie kobiece rysy twarzy: kr贸tki, prosty nos, migda艂owe oczy, kt贸rych koloru nie potrafi艂 okre艣li膰 z winy panuj膮cego na sali p贸艂mroku, i nie­bywa艂e w艂osy koloru wanilii, proste, g臋ste, d艂ugie do pasa.

Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e jest 偶a艂osny, wgapiaj膮c si臋 w ni膮 nachalnie, ale nie by艂 w stanie odwr贸ci膰 wzroku, ona natomiast stara艂a si臋 nie patrze膰 na niego. Zirytowa艂o go to. Po pierwsze dlatego, 偶e to on mia艂 p艂aci膰 za szampana, na kt贸rego ich w艂a艣nie nam贸wi艂a, a po drugie, 偶e przywyk艂 do pe艂nych podziwu spojrze艅 kobiet.

- Ale to ju偶 ostatnie zam贸wienie, skarbie - powie-


8

CATHY WILLIAMS


dzia艂 z lekkim przek膮sem. - Niekt贸rzy z nas mu­sz膮 jutro pracowa膰 od 艣witu. - Uwaga zabrzmia艂a protekcjonalnie, niegrzecznie, ale trudno. Chcia艂 zmusi膰 dziewczyn臋, 偶eby wreszcie spojrza艂a na niego.

Oto do czego prowadzi celibat, pomy艣la艂 kwa艣­no. Nie przypuszcza艂, 偶e kiedy艣 b臋dzie zabiega艂 o jedno spojrzenie kelnerki w nocnym klubie.

A jednak dopi膮艂 swego. Spojrza艂a na niego. Sta­ra艂a si臋 by膰 uprzejma, ale w jej oczach dojrza艂 pe艂ne dystansu politowanie.

Zbieraj膮c puste kieliszki, nachyli艂a si臋 do niego i wycedzi艂a wyra藕nie:

- Nie jestem dla pana „skarbem". - Wypros­towa艂a si臋 z u艣miechem, odwr贸ci艂a i odesz艂a.

Jak on 艣mia艂, z偶yma艂a si臋. Oczywi艣cie takie sceny zdarza艂y si臋 wcze艣niej. Do klubu przychodzili nadziani faceci, kt贸rym wydawa艂o si臋, 偶e mog膮 wszystko.

Zazwyczaj puszcza艂a chamskie uwagi mimo uszu. By艂a kelnerk膮 i musia艂a by膰 uprzejma wo­bec klient贸w, nawet je艣li j膮 obra偶ali. Pracowa艂a w klubie od siedmiu miesi臋cy i zd膮偶y艂a si臋 na­uczy膰 nie zwraca膰 uwagi na uw艂aczaj膮ce komen­tarze, ale ten facet przed chwil膮 doprowadzi艂 j膮 do furii.

- Co si臋 dzieje, pi臋kna? - zagadn膮艂 Mike, poda­j膮c jej zam贸wionego szampana.

Mattie u艣miechn臋艂a si臋 blado.

- Jak zwykle.


WYBRANKA MILIONERA 9

艁atwo powiedzie膰. Ruszy艂a do stolika, staraj膮c si臋 zachowa膰 pogodn膮 twarz. Harry wymaga艂, 偶eby jego kelnerki zawsze by艂y u艣miechni臋te, jakby ser­wowanie drink贸w podpitym facetom i paradowanie w negli偶u stanowi艂o nie lada przyjemno艣膰.

Czasami mia艂a serdecznie do艣膰.

Nie rzuca艂a pracy w klubie tylko ze wzgl臋du na doskona艂e zarobki. Potrzebowa艂a tych pieni臋dzy.

Nigdzie indziej, pracuj膮c noc膮, nie zarobi艂aby tyle co tutaj, a w dzie艅 pracowa膰 nie mog艂a ze wzgl臋du na nauk臋.

Kiedy podesz艂a do stolika, m臋偶czyzna poch艂o­ni臋ty by艂 rozmow膮 ze swoimi towarzyszami. Rzuci艂 jej przelotne spojrzenie, nie przerywaj膮c konwer­sacji, ale nie mog艂a przesta膰 o nim my艣le膰: od czasu do czasu zerka艂a w jego stron臋, kr膮偶膮c po sali.

Go艣cie zaczynali powoli wychodzi膰, nied艂ugo ona te偶 b臋dzie mog艂a i艣膰 do domu, wreszcie si臋 wyspa膰, zregenerowa膰 si艂y.


10

CATHY WILLIAMS


Towarzystwo przy feralnym stoliku sko艅czy艂o szampana. Mia艂a nadziej臋, 偶e nie ponowi膮 ju偶 za­m贸wienia. Zbli偶y艂a si臋 do nich.

Dominic obserwowa艂 j膮. Stara艂a si臋 nie patrze膰 na niego. Zebra艂a puste kieliszki i zapyta艂a bez cienia zach臋ty, czy poda膰 jeszcze jedn膮 butelk臋.

- Gdzie mam to w艂o偶y膰? - zapyta艂 Dominic
i wyj膮艂 z portfela kilka banknot贸w.

Jego klient zareagowa艂 na pytanie g艂upawym chichotem.

Mattie wyci膮gn臋艂a d艂o艅.

Tego si臋 nie spodziewa艂a. Mia艂a go za prostaka, kogo艣, kto uwa偶a, 偶e kelnerka w klubie nocnym nie zas艂uguje nawet na odrobin臋 szacunku. Tymczasem on u艣miecha艂 si臋 do niej, jakby doskonale zdawa艂 sobie spraw臋, jakiego durnia z siebie zrobi艂 i co ona musi teraz o nim my艣le膰.

Zbita z tropu schowa艂a pieni膮dze i odesz艂a.

Dominic 偶egna艂 si臋 w艂a艣nie ze swoimi towarzy­szami ko艂o szatni i ledwie rozpozna艂 szczuplutk膮 blondynk臋 w d偶insach, szybko przemykaj膮c膮 do wyj艣cia.

A kiedy ju偶 rozpozna艂, nie m贸g艂 oprze膰 si臋 im-


WYBRANKA MILIONERA

11


pulsowi, 偶eby j膮 dogoni膰, zagadn膮膰. Dzisiejszy wiecz贸r w klubie u艣wiadomi艂 mu rzecz zdawa艂o­by si臋 oczywist膮: 艣wiat pe艂en jest m艂odych, pi臋k­nych kobiet gotowych na przelotn膮 przygod臋. M艂odych, pi臋knych i nieskomplikowanych, a ta­kie w艂a艣nie, nieskomplikowane, pracuj膮 w klu­bach nocnych.

Znajomo艣ci z dziewczynami troch臋 bardziej skomplikowanymi, dziewczynami z tak zwanego towarzystwa, wyklucza艂 po do艣wiadczeniach, kt贸re zafundowa艂a mu jego by艂a narzeczona.

Po偶egna艂 si臋 szybko i wyszed艂 na ulic臋 w mo­mencie, kiedy blondynka znika艂a za rogiem.

Ruszy艂 za ni膮, nie zastanawiaj膮c si臋, co robi. Dogoni艂 j膮 na skrzy偶owaniu.

Mattie odwr贸ci艂a si臋 gwa艂townie, czuj膮c czyj膮艣 d艂o艅 na ramieniu.

- To pan? - sarkn臋艂a na widok impertynenta.
- Je艣li powiem szefowi, 偶e zaczepia pan kelnerki
na ulicy, wi臋cej nie wejdzie pan do naszego
klubu.

Dominic cofn膮艂 si臋 o krok, ale pogr贸偶ka naj­wyra藕niej nie zrobi艂a na nim 偶adnego wra偶enia.

12 CATHY WILLIAMS

stwierdzi艂, 偶e dziewczyna zbija go z tropu sposobem bycia.

Odrzuci艂a gniewnym gestem w艂osy na plecy i wsun臋艂a d艂onie do kieszeni kurtki.

Poszed艂 za ni膮, bo go zaintrygowa艂a. Chcia艂 prze­prosi膰 za swoje zachowanie w klubie. Bo te偶 za­chowa艂 si臋 jak prymityw i mia艂a prawo poczu膰 si臋 dotkni臋ta.

Ale teraz tak na niego napad艂a...

Mog艂a na niego nawrzeszcze膰 ile si艂 w p艂ucach i ta mo偶liwo艣膰 bardzo si臋 jej podoba艂a. Dawno ju偶 na nikogo nie krzycza艂a, a szkoda. Zamiast cicho znosi膰 emocjonaln膮 przemoc, kt贸r膮 stosowa艂 wobec niej Frank King, dawno powinna wykrzy­cze膰 mu wszystko prosto w oczy. Nie wykrzycza艂a i teraz mog艂a wreszcie da膰 upust swoim 偶alom: co prawda adresat by艂 nie ten, ale reakcja jak najbardziej zdrowa.

- 呕a艂osne, nadziane typy, 艣lini膮ce si臋 na widok
ka偶dej dziewczyny. Znam takich 艣wietnie. Przy­chodz膮 do klubu, a potem wracaj膮 do swoich nie­szcz臋snych dom贸w, nieszcz臋snych 偶on i r贸wnienieszcz臋snych dzieciak贸w!


WYBRANKA MILIONERA

13


- S艂ucham? - Atak tak oszo艂omi艂 Dominica, 偶e
wybuchn膮艂 艣miechem.

Dziewczyna pos艂a艂a mu ostatnie, pe艂ne pogardy spojrzenie i odwr贸ci艂a si臋 na pi臋cie, wiedz膮c dosko­nale, 偶e starcie na tym si臋 nie sko艅czy.

Tego nie m贸g艂 pu艣ci膰 p艂azem. Wyprzedzi艂 j膮 i zagrodzi艂 drog臋.

- Chc臋 wr贸ci膰 do domu. Jest p贸藕no. Nie b臋d臋 prowadzi艂a g艂upich konwersacji na 艣rodku ulicy. Przepraszam.

- Kiedy ostatni raz jecha艂 pan metrem? - Spojrza艂a


14

CATHY WILLIAMS


na niego z tak膮 pogard膮, 偶e powinien natychmiast odwr贸ci膰 si臋 i odej艣膰.

Mattie wymin臋艂a go i ruszy艂a w stron臋 wej艣cia na stacj臋.

Dominic ruszy艂 za ni膮.

Co on, do diaska, wyprawia? Co go obchodzi, co sobie o nim my艣li kelnerka z nocnego klubu? Co z tego, 偶e jest 艣liczna? On ma trzydzie艣ci cztery lata i nie powinien ulega膰 powierzchownym fa­scynacjom.

A jednak szed艂 obok niej, czu艂 niemal fizycznie bij膮c膮 od niej w艣ciek艂o艣膰 i zerka艂 ukradkiem na jej dumny profil.

- Do widzenia - burkn臋艂a Mattie, kiedy tylko
weszli na wyludnion膮 o tej porze stacj臋.

Pierwszy raz mog艂a przyjrze膰 si臋 natr臋towi w pe艂­nym 艣wietle i uderzy艂o j膮, jak bardzo jego twarz r贸偶ni si臋 od zapijaczonej twarzy Franka, kt贸r膮 za chwil臋 mia艂a zobaczy膰 w domu.

Facet, a nie raczy艂 si臋 jej nawet przedstawi膰 - no bo po co si臋 przedstawia膰, szukaj膮c po nocy 艂atwej przygody - by艂 osza艂amiaj膮co przystojny. Po prostu.

Oliwkowa cera, kr贸tkie ciemne w艂osy, czarne oczy i jak rze藕bione w kamieniu rysy.

- Co pani膮 zatrzymuje? - zainteresowa艂 si臋
uprzejmie.


WYBRANKA MILIONERA

15


Zielone oczy. Nigdy u nikogo nie widzia艂 tak zielonych oczu. Zielone i ogromne. Piegi na nosie. Pe艂ne usta, teraz wykrzywione w pogardliwym gry­masie.

16

CATHY WILLIAMS


- Natr臋t spojrza艂 na ni膮 uwa偶nie i Mattie poczu艂a, 偶e si臋 czerwieni.

Sp艂oni艂a si臋 jak nastolatka, mimo swoich dwu­dziestu trzech lat i do艣wiadcze艅, kt贸re zd膮偶y艂y uczyni膰 j膮 ca艂kiem dojrza艂膮, mo偶e nawet odrobin臋 cyniczn膮.

Nie rozumia艂a zachowania tego cz艂owieka, cho­cia偶 do艣膰 szybko zorientowa艂a si臋, jakiego pokroju klienci przychodz膮 do klubu: w 艣rednim wieku, 偶onaci, ale spragnieni widoku prawie nagich dziew­cz膮t. Nieszkodliwi. Inny typ stanowili japiszoni: m艂odzi, bogaci, znacznie gro藕niejsi ni偶 ci pierwsi, bo zwykle wolni, nieobci膮偶eni 偶onami i dzie膰mi. Natr臋t podpada艂 pod obie kategorie.

Nie sprawia艂 wra偶enia faceta, kt贸ry z braku lep­szych mo偶liwo艣ci musi ugania膰 si臋 za kelnerkami; na jedno skinienie m贸g艂 mie膰 ka偶d膮 kobiet臋, jakiej zapragn膮艂.

- Po to, 偶e nie lubi臋 by膰 oceniany pochopnie
i bezpodstawnie. - Co oczywi艣cie nie wyja艣nia艂o,
dlaczego ma mu zale偶e膰 na niepochopnej, maj膮cej
mocne uzasadnienie opinii zupe艂nie obcej dziew­czyny. - Prosz臋 spojrze膰 na to z innej strony - ci膮g­n膮艂. - Jak by si臋 pani czu艂a, gdybym doszed艂 do
wniosku, 偶e skoro pracuje pani w nocnym klubie,


WYBRANKA MILIONERA 17

nosi str贸j, kt贸ry wi臋cej odkrywa ni偶 zas艂ania, musi by膰 pani...

- Tani膮 dziwk膮? - doko艅czy艂a za niego. - Ko­biet膮 bez zasad? 呕a艂osnym strz臋pem cz艂owieka,
kt贸ry marnuje 偶ycie, serwuj膮c drinki w nocnym
klubie? To chcia艂 pan powiedzie膰? Tak w艂a艣nie
oceniaj膮 nas go艣cie, kt贸rych obs艂ugujemy.

Ona doskonale wiedzia艂a, dok膮d zmierza i dla­czego przyjmuje napiwki od wytrzeszczaj膮cych na ni膮 oczy palant贸w. Jakie znaczenie mia艂o, co sobie pomy艣li o niej ten natr臋t, podobny do setek innych, kt贸rych obs艂ugiwa艂a?

W ca艂ym swoim 偶yciu mia艂a jednego faceta, 偶a艂osnego Franka Kinga, kt贸rego zna艂a od czas贸w szkolnych, a i z nim nie spa艂a od... dobrych kilku miesi臋cy.

- Je艣li dlatego mnie pan zaczepia, to prosz臋 da膰
sobie spok贸j.

Przy bramce pojawi艂a si臋 grupa podpitych, roz­bawionych nastolatk贸w i Dominic odci膮gn膮艂 Mattie na bok.

18

CATHY WILLIAMS


Nigdy w 偶yciu nie spotka艂 bardziej podejrzliwej, cynicznej dziewczyny, ale musia艂 przyzna膰, 偶e mia­艂a ikr臋!

Dominic bez s艂owa otworzy艂 drzwi taks贸wki, wr臋czy艂 kierowcy sum臋, kt贸ra powinna pokry膰 na­wet najdalszy kurs w granicach miasta, i nachyli艂 si臋 do dziewczyny.

WYBRANKA MILIONERA

19


Nie powiedzia艂 jej, 偶e to samo s艂owo mo偶e by膰 te偶 prawdziwym wyzwaniem. Szczeg贸lnie w tym kontek艣cie i dla kogo艣 takiego jak on.


ROZDZIA艁 DRUGI

- Nie rozumiem, dlaczego marnujesz czas na te bzdury.

Frank siedzia艂 rozparty w fotelu przed telewizo­rem, stopy opar艂 na 艂awie i patrzy艂 na Mattie w ten lekcewa偶膮cy spos贸b, kt贸ry dobrze zna艂a.

Pu艣ci艂a uwag臋 mimo uszu i wr贸ci艂a do podr臋cz­nik贸w.

- M贸wi艂em ci ju偶, male艅ka, 偶e nie masz do tego g艂owy. Po tylu latach wraca膰 do nauki...

Frank na szcz臋艣cie wypi艂 tylko piwo: po kilku szklaneczkach whisky stawa艂 si臋 o wiele bardziej agresywny, z艂o艣liwy. Nic straconego. Mia艂 jeszcze ca艂y wiecz贸r przed sob膮. Sobotni wiecz贸r, kt贸rego nie sp臋dzi przecie偶 na sucho. Za chwil臋 p贸jdzie Pod Owieczk臋 i Or艂a, gdzie czekali ju偶 kumple wgapieni w ekran wielkiego telewizora nad barem.

- Owszem, mo偶na nawet po tylu latach wr贸ci膰 do nauki. - Mattie nie wiedzia艂a, po co podejmuje dyskusj臋.

Rozmowy z Frankiem prowadzi艂y donik膮d, nie by艂o sensu wyja艣nia膰 mu czego艣, czego nie by艂 w stanie zrozumie膰.

- Bzdura. Jakby wielkie firmy szuka艂y takich jak


WYBRANKA MILIONERA

21


ty. Jeste艣 艂adna, ale pewnych barier nie przesko­czysz. - Tu zachichota艂 z satysfakcj膮. - O kt贸rej wychodzisz?

Mattie ze z艂o艣ci膮 zatrzasn臋艂a ksi膮偶k臋.

- Doskonale wiesz, dlaczego nie mog艂am tam
zosta膰.

Frank podni贸s艂 si臋 chwiejnie, przeczesa艂 w艂osy palcami i poszed艂 do kuchni, ale Mattie nie zamie­rza艂a mu darowa膰. Nie tym razem.

Przed trzema dniami przekona艂a si臋, jak oczy­szczaj膮cy mo偶e by膰 krzyk, i teraz postanowi艂a da膰 upust naros艂ej w niej z艂o艣ci, wy艂adowa膰 si臋 na Franku zamiast na przypadkowym, obcym facecie.

Natr臋t nie pojawi艂 si臋 od tamtego wieczoru w klubie, a rozgl膮da艂a si臋 za nim. Utkwi艂 jej w pa­mi臋ci.

- Co powiesz? - Stan臋艂a w drzwiach kuchni
i opar艂a si臋 o framug臋.


22 CATHY WILLIAMS

Frank tymczasem wyj膮艂 z lod贸wki kolejne piwo, otworzy艂 i poci膮gn膮艂 solidny 艂yk prosto z puszki.

- Nie b臋d臋 tego s艂ucha艂, Mats. Wychodz臋.
Mattie czu艂a, 偶e 艂zy nap艂ywaj膮 jej do oczu, ale nie

ruszy艂a si臋 z miejsca.

- Musisz poszuka膰 pracy, Frank.

Postawi艂 z 艂oskotem niedopite piwo na stole: zrobi艂 to tak energicznie, 偶e puszka przewr贸ci艂a si臋 i spad艂a na pod艂og臋.

WYBRANKA MILIONERA 23

S艂ysza艂a jeszcze, jak Frank j膮 przeprasza, znowu, a potem trzaska drzwiami frontowymi.

Obydwoje wiedzieli, 偶e ich zwi膮zek si臋 ko艅czy, ju偶 si臋 w艂a艣ciwie sko艅czy艂, ale Mattie nie potrafi艂a powiedzie膰 „cze艣膰" i odej艣膰, przekre艣li膰 wsp贸lne lata, wspomnienia, 艂膮cz膮ce ich kiedy艣 plany i na­dzieje. Nie potrafi艂a, chocia偶 zdawa艂a sobie dosko­nale spraw臋, 偶e trzymaj膮 przy Franku tylko lito艣膰.

Kiedy艣 by艂 艣wietnie zapowiadaj膮cym si臋 pi艂ka­rzem, ale jego karier臋 przerwa艂 wypadek. Tak bar­dzo mu wtedy wsp贸艂czu艂a, 偶e nie zdecydowa艂a si臋 na radykalny krok, nie odesz艂a, chocia偶 ju偶 wtedy wiedzia艂a, 偶e ich zwi膮zek nie ma sensu.

Od dawna nie potrafili si臋 porozumiewa膰, a Frank po wypadku zgorzknia艂, ale trwa艂a przy nim, bo by艂 bezradny jak dziecko. Wiedzia艂a, 偶e jej potrzebuje.

W pewnym sensie praca w klubie by艂a wymarzo­na, niezale偶nie od zarobk贸w.

Mattie nie mia艂a czasu zastanawia膰 si臋 nad swoj膮 sytuacj膮, mog艂a zapomnie膰 o problemach, dopiero dzisiejsza sprzeczka u艣wiadomi艂a jej, 偶e co艣 musi


24 CATHY WILLIAMS

przedsi臋wzi膮膰, 偶e nie spos贸b ci膮gn膮膰 dalej chorego zwi膮zku.

Tego wieczoru natr臋t pojawi艂 si臋 w klubie. Sie­dzia艂 samotnie w k膮cie sali i Mattie ucieszy艂a si臋 na jego widok, wbrew wszelkiej logice.

Jak d艂ugo tam byt, zanim go zauwa偶y艂a?

Podesz艂a do niego, chocia偶 jego stolik znajdowa艂 si臋 w innym rewirze.

Nie ruszy艂a si臋 z miejsca. Jakby czeka艂a na dalszy ci膮g rozmowy.

WYBRANKA MILIONERA 25

- Wygl膮da pani na zm臋czon膮.

Uderzy艂o j膮 to stwierdzenie. Rzeczywi艣cie, by艂a zm臋czona. 艢miertelnie zm臋czona. Frankiem. I ten facet, obcy cz艂owiek, dostrzeg艂 to, czego nikt inny nie widzia艂.

. - B臋d臋 czeka艂 przy wyj艣ciu z klubu za p贸艂 godzi­ny. - Doko艅czy艂 drinka i podni贸s艂 si臋 z fotela. - Zgoda?

- Nigdzie z panem nie p贸jd臋. Ile razy mam to
powtarza膰?

- Za艂atwi臋 to z pani szefem.
Mattie si臋 za艣mia艂a.

Dziewczyna go intrygowa艂a. Nie rozumia艂, dla­czego tak si臋 dzia艂o, ale od dnia ich pierwszego


26 CATHY WILLIAMS

spotkania by艂a ca艂y czas obecna w jego my艣lach, nie potrafi艂 o niej zapomnie膰, uwolni膰 si臋 od jej obrazu.

Dlaczego?

Rozum podpowiada艂 mu, 偶e je艣li szuka antido­tum na pora偶k臋 z Rosalind, to m贸g艂by znale藕膰 je wsz臋dzie i nie czepia膰 si臋 dziewczyny, kt贸ra wyra藕­nie powiedzia艂a, co o nim my艣li. Ale rozum m贸g艂 podpowiada膰 swoje, a dziewczyna i tak pozostawa­艂a wyzwaniem. Kt贸re kaza艂o Dominicowi powr贸ci膰 do tego klubu.

- Prosz臋 mnie to pozostawi膰.

Bardzo dobrze, dlaczego nie? Facet nie zna艂 Harry'ego, nie mia艂 poj臋cia, jaki potrafi by膰 zasad­niczy, kiedy chodzi o godziny pracy kelnerek.

- W porz膮dku. - U艣miechn臋艂a si臋 zimno. - Je艣li uda si臋 panu przekona膰 Harry'ego, zgodz臋 si臋 p贸j艣膰 na kaw臋. Ale to niemo偶liwe, wi臋c od razu powiedz­my sobie do widzenia. I nie ma sensu, 偶eby przy­chodzi艂 pan do klubu. Nast臋pnym razem nie uda si臋
panu zamieni膰 ze mn膮 nawet s艂owa.

Mattie zrobi艂o si臋 troch臋 smutno na t臋 my艣l, ale by艂a osob膮 pragmatyczn膮 i mia艂a zbyt wiele problem贸w, 偶eby obci膮偶a膰 sobie g艂ow臋 przystoj­nym natr臋tem, prawdopodobnie 偶onatym, bo przy­stojny elokwentny facet po trzydziestce nie m贸g艂 by膰 raczej singlem. Po prostu szuka艂 przelotnej przygody.

Sta艂o si臋 jednak co艣, czego absolutnie nie prze­widzia艂a: ot贸偶 jakie艣 dziesi臋膰 minut p贸藕niej, a nios艂a w艂a艣nie zam贸wienie do stolika, przy kt贸rym bie-


WYBRANKA MILIONERA 27

siadowali mocno ju偶 wstawieni d偶entelmeni, za­wo艂a艂 j膮 Harry.

28 CATHY WILLIAMS

dzieli nasz 艣wiat od Olimpu wielkiego biznesu. - Harry zachichota艂, rad z w艂asnego powiedzenia, ale Mattie nie zareagowa艂a, tak by艂a zaszokowana.

WYBRANKA MILIONERA 29

Mattie czu艂a si臋 manipulowana, chocia偶 perspek­tywa wolnego wieczoru bez biegania mi臋dzy stoli­kami, bez 艣l臋czenia nad ksi膮偶kami, bez Franka, n臋ci艂a.

Je艣li oka偶e si臋, 偶e natr臋t nie czeka na ni膮 przy wyj艣ciu, tym lepiej. P贸jdzie sama do jakiego艣 baru, posiedzi w spokoju, zastanowi si臋 nad swoj膮 sytua­cj膮. Do domu nie chcia艂a wraca膰. Wiedzia艂a, 偶e Franka nie zastanie, ale i tak czu艂aby si臋 tam jak w klatce.

Natr臋t jednak czeka艂.

- Jak pan to zrobi艂? - zaatakowa艂a go z miejsca.
Jak rozz艂oszczona kotka, pomy艣la艂. Kotka, kt贸r膮

zamierza艂 poskromi膰. Kotka, kt贸ra rzuci艂aby si臋 na niego z pazurami, gdyby spr贸bowa艂 j膮 dotkn膮膰, cho膰by tylko kurtuazyjnie. Otworzy艂 drzwi i prze­pu艣ci艂 j膮.

- Harry pani nie powiedzia艂?

30

CATHY WILLIAMS


Za ca艂膮 odpowied藕 wzruszy艂a ramionami.

Czeka艂, a偶 Mattie podejmie decyzj臋, i zastana-


WYBRANKA MILIONERA 31

wia艂 si臋, co zrobi, je艣li ona si臋 wycofa. Dlaczego w og贸le j膮 zaprosi艂? Zrz膮dzenie losu? Znudzenie kobietami, z kt贸rymi zwykle si臋 spotyka艂? Poszuki­wanie kogo艣 pod ka偶dym wzgl臋dem r贸偶nego od Rosalind? Co艣 innego? Nie, nic innego.

W ka偶dym razie je艣li dziewczyna si臋 teraz wyco­fa, nie b臋dzie jej d艂u偶ej prze艣ladowa艂. Ju偶 i tak wystarczaj膮co si臋 wyg艂upi艂.

Od dawna nie rozmawia艂a prywatnie z 偶adnym


32 CATHY WILLIAMS

facetem. Na swoim roku nie zna艂a nikogo, unika艂a kontakt贸w towarzyskich, z go艣膰mi w klubie z zasa­dy nie wdawa艂a si臋 w pogaw臋dki. Pozostawa艂 Frank, ale z nim dawno straci艂a kontakt.

Penthouse? W hotelu? Wystraszy艂by j膮 tylko tak膮 informacj膮. A tego za nic w 艣wiecie nie chcia艂.

Na szcz臋艣cie nie musia艂a g艂owi膰 si臋 nad od­powiedzi膮, bo taks贸wka stan臋艂a przed hotelem. Czu艂a jednak, 偶e to zawieszone w powietrzu pyta­nie wr贸ci jeszcze, b臋dzie musia艂a na nie odpowie­dzie膰.


WYBRANKA MILIONERA 33

- Jestem nieodpowiednio ubrana - b膮kn臋艂a, spo­gl膮daj膮c na eleganck膮 fasad臋 budynku.

Drecos mia艂 racj臋: mimo p贸藕niej pory w hotelo­wym foyer pe艂no by艂o ludzi. Wytwornych ludzi, pewnych siebie i zamo偶nych.

Mattie wcisn臋艂a d艂onie do kieszeni kurtki i ruszy­艂a za swoim towarzyszem w stron臋 barku.

Mattie u艣miechn臋艂a si臋 ostro偶nie.

- Mo偶e troch臋.

Pi臋kny u艣miech, pomy艣la艂. U艣miech, kt贸ry 艣wiad­czy艂 o poczuciu humoru, delikatno艣ci i inteligencji, kryj膮cych si臋 pod mask膮 cynicznej nieprzyst臋pno艣ci.

Mattie usiad艂a przy okr膮g艂ym stoliku z granito­wym blatem i rozejrza艂a si臋 po wn臋trzu pe艂nym ludzi: m艂odych, radosnych, kolorowych, przybywa­j膮cych z zupe艂nie innego ni偶 jej w艂asny 艣wiata.


34

CATHY WILLIAMS


- Dlaczego? - Mattie wzruszy艂a ramionami.
Nie chcia艂a, by dostrzeg艂, 偶e ta rozmowa wpra­wia j膮 w zak艂opotanie.

By艂o w tym stwierdzeniu co艣 tak szokuj膮co bez­po艣redniego, 偶e Mattie nie wiedzia艂a, jak zareago­wa膰, a Drecos nie pr贸bowa艂 przerwa膰 przeci膮gaj膮­cego si臋 milczenia.

- Ju偶 m贸wi艂am - odezwa艂a si臋 w ko艅cu. - Pracu­j臋 tam, bo pieni膮dze s膮 spore i... - Zamilk艂a i zacz臋艂a


WYBRANKA MILIONERA

35


obraca膰 fili偶ank臋 w palcach, potem podnios艂a j膮 powoli do ust.

Z pewno艣ci膮 nie by艂a pierwsz膮 naiwn膮, ale czu艂 si臋 przy niej jak z艂y wilk z bajki.

Skoro on daje sobie prawo pyta膰 j膮 o prywatne sprawy, dlaczego ona nie mia艂aby zrobi膰 tego sa­mego?

- A powinienem by膰? - Nie lubi艂 m贸wi膰 o sobie,
zawsze unika艂 takich rozm贸w. Teraz z kolei on si臋
zaczerwieni艂 i dopi艂 szybko resztk臋 drinka.

- Nie jest pan stary i... - Mattie zamilk艂a.
Jeszcze moment, a zacz臋艂aby wymienia膰 jego

mocne strony. Niebezpieczny temat.

Kiedy podnios艂a wzrok, zobaczy艂a b艂ysk rozba­wienia w oczach Drecosa.

- Ca艂y zamieniam si臋 w s艂uch - zach臋ci艂 j膮.

36

CATHY WILLIAMS


- Hm... My艣li pani, 偶e to wystarczaj膮ce kwalifi­kacje na dobrego m臋偶a?

Ich oczy spotka艂y si臋 i to Mattie pierwsza od­wr贸ci艂a wzrok. Jaki艣 wewn臋trzny g艂os m贸wi艂 jej, 偶e rozmowa zaczyna zmierza膰 w niebezpiecznym kie­runku.

Odchrz膮kn膮艂 i wyprostowa艂 si臋.

- Wspomina艂em, 偶e takimi rzeczami te偶 si臋 zaj­muj臋.

Mattie chcia艂a dowiedzie膰 si臋 czego艣 wi臋cej. Chcia艂a, 偶eby m贸wi艂 o sobie, chocia偶 zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e to bez sensu.

Dominic pos艂a艂 jej przeci膮g艂e spojrzenie spod


WYBRANKA MILIONERA 37

przymkni臋tych powiek, ale uda艂a, 偶e nie rozumie jego znaczenia.

Oto jeszcze jeden pow贸d, dla kt贸rego powinna trzyma膰 si臋 z dala od tego cz艂owieka. Wsta膰 i uciec, zanim na dobre rzuci na ni膮 czar.

By艂o jej przykro, 偶e nigdy wi臋cej nie zobaczy ju偶 tego cz艂owieka, ale wiedzia艂a, 偶e tak musi by膰. Zbyt wiele ich dzieli艂o.

- Dzi臋kuj臋 za kaw臋. Nie, prosz臋 mnie nie od­
prowadza膰, z艂api臋 taks贸wk臋. - Nie mog艂aby wsi膮艣膰
teraz do metra. Zanim zd膮偶y艂 zareagowa膰, odwr贸ci­艂a si臋 i ruszy艂a szybkim krokiem do wyj艣cia.


ROZDZIA艁 TRZECI

- O nie, nie zrobi pani tego.

Us艂ysza艂a pospieszne kroki za plecami, zaraz potem jego g艂os, a u艂amek sekundy p贸藕niej chwyci艂 j膮 za rami臋 i odwr贸ci艂 ku sobie.

Odwiezie j膮 do domu? A je艣li zobaczy ich Frank? Ma艂o prawdopodobne, ale nie mog艂a wykluczy膰 takiej mo偶liwo艣ci. Frank po kilku piwach potrafi艂 by膰 nieobliczalny. Wyobrazi艂a sobie, jak wypada z domu, rzuca si臋 na Drecosa... Przeszed艂 j膮 zimny dreszcz. Doskonale wiedzia艂a, kto wyszed艂by zwy­ci臋sko z tego starcia i nie by艂by to na pewno jej nowy znajomy, kt贸ry w艂a艣nie otwiera艂 drzwi taks贸wki.


WYBRANKA MILIONERA

39


Nie chcia艂a, 偶eby Frank, o ile jeszcze nie spa艂, zobaczy艂, 偶e kto艣 odwozi j膮 do domu? I wyci膮gn膮艂 fa艂szywe wnioski? Po tym wszystkim, przez co za jego spraw膮 przesz艂a, nie chcia艂a go zrani膰? A mo偶e nie chcia艂a, 偶eby Drecos dowiedzia艂 si臋, 偶e ma ch艂opaka?

- Z zasady nie podaj臋 swojego adresu obcym,
a ju偶 na pewno nie komu艣, kto bywa w naszym
klubie.

Dominic si臋 skrzywi艂. Rozumia艂 zastrze偶enia Mattie, z drugiej strony czu艂 si臋 dotkni臋ty, 偶e ma go za kogo艣, kto m贸g艂by jej zagra偶a膰. Owszem, kiedy pierwszy raz j膮 zobaczy艂, zareagowa艂 w spos贸b prosty, je艣li nie prymitywny: pomy艣la艂 wtedy, 偶e ch臋tnie by si臋 z ni膮 przespa艂. Od tamtej chwili jego odczucia zd膮偶y艂y si臋 nieco wysublimowa膰: chcia艂 lepiej pozna膰 dziewczyn臋, a na to potrzebowa艂 czasu.

- W takim razie pozostaje nam jecha膰 do mnie.

Mattie omal nie parskn臋艂a 艣miechem na t臋 propo­zycj臋, cho膰 trzeba przyzna膰, 偶e przez u艂amek sekun­dy, przez jedno mgnienie by艂a gotowa j膮 przyj膮膰.

40

CATHY WILLIAMS


Mattie, zaskoczona takim obrotem rzeczy, 偶ach­n臋艂a si臋:

Zrobi艂o si臋 jej gor膮co.

Mattie mrukn臋艂a co艣 niewyra藕nie, nie chc膮c przyzna膰 wprost, 偶e pobi艂 j膮 jej w艂asn膮 broni膮, zr臋cznie odwracaj膮c argument, kt贸rego przed chwi­l膮 sama u偶y艂a.

Nie podoba艂o si臋 jej, 偶e siedzi z Drecosem w taks贸wce, zmierzaj膮cej przez nocny Londyn prosto do jego mieszkania. Jednego jednak by艂a pewna: ten cz艂owiek nie k艂amie. Je艣li powiedzia艂, 偶e usi膮d膮 w holu na dole, 偶eby porozmawia膰, to tak b臋dzie.


WYBRANKA MILIONERA 41

Jedyny problem w tym, 偶e ona nie mia艂a ochoty na rozmowy.

Nieprawda, poprawi艂a si臋 w my艣lach: chcia艂a z nim porozmawia膰, chocia偶 wiedzia艂a, 偶e nie po­winna.

Czu艂a, jak wzbieraj膮 w niej emocje gotowe prze­rwa膰 tam臋 samokontroli.

Owszem, chcia艂a porozmawia膰, ale dlaczego z nim? Ona go interesowa艂a, powiedzia艂 to wyra藕­nie, ona, ale nie jej sprawy. Mia艂by ochot臋 p贸j艣膰 z ni膮 do 艂贸偶ka, nie wys艂uchiwa膰 jej opowie艣ci.

Kiedy podjechali pod dom, zwr贸ci艂a si臋 do kie­rowcy:

To pytanie przes膮dzi艂o spraw臋. Mia艂aby si臋


42

CATHY WILLIAMS


okaza膰 tch贸rzem? Nigdy. Tak przynajmniej wy­t艂umaczy艂a sobie swoj膮 decyzj臋. Odwr贸ci艂a si臋 bez s艂owa i wysz艂a, pozostawiaj膮c go w przekonaniu, 偶e faktycznie stch贸rzy艂a... po czym szybko wr贸ci艂a.

Jej powr贸t sprawi艂 mu nieoczekiwan膮 rado艣膰. Nie m贸g艂 w to uwierzy膰, ale si臋 ucieszy艂.

Patrzy艂, jak podchodzi do niego z t膮 swoj膮 czuj­n膮, nieufn膮 min膮.

Niewiele apartamentowc贸w w Londynie mia艂o ca艂odobowego portiera i takie hole jak ten: prze­stronny, z wygodnymi kanapami i fotelami, pe艂en kwiat贸w.

Ci膮gle jeszcze sta艂a, kiedy Dominic wr贸ci艂 z dwoma kubkami kawy i talerzykiem biszkopt贸w umieszczonym na jednym z nich.

- Bardzo tu 艂adnie - powiedzia艂a Mattie uprzej­
mie, siadaj膮c w fotelu vis a vis miejsca, kt贸re wybra艂
sobie Dominic.

Pasowa艂 do tego luksusowego wn臋trza. Marmu­ry, mosi臋偶ne detale wyko艅czeniowe, kryszta艂owe 偶yrandole... sceneria, w kt贸rej obracaj膮 si臋 ludzie wp艂ywowi i bogaci.


WYBRANKA MILIONERA

43


Drecosowi najwyra藕niej nie przeszkadza艂o, jak Mattie wygl膮da, ale ona uwa偶a艂a, 偶e powinna raz jeszcze uzmys艂owi膰 mu dziel膮ce ich r贸偶nice.

Mattie przesun臋艂a si臋 i zagadn臋艂a:

Mattie wzruszy艂a ramionami.

- O nic ci臋 nie oskar偶am. I nie oskar偶a艂am, je艣li
to sugerujesz.


44 CATHY WILLIAMS

Mattie jakby pr膮d porazi艂, ale spojrza艂a na Dreco-sa z najwy偶szym niedowierzaniem.

Jasne, pomy艣la艂a Mattie z irytacj膮. Pojechaliby­艣cie wind膮 do twojego mieszkania, zamiast tkwi膰 tutaj.

WYBRANKA MILIONERA 45

garnitur w pierwszym lepszym sklepie z konfekcj膮 m臋sk膮 na Oxford Street.

- Taka rozmowa prowadzi donik膮d. Po co w ta­
kim razie przyjecha艂a艣 tu ze mn膮?

Mattie si臋 zaczerwieni艂a.

Dominic podni贸s艂 si臋 z kanapy, czeka艂. Mattie mia艂a jeszcze czas, 偶eby si臋 zastanowi膰, co w艂a艣nie zrobi艂a. Zgodzi艂a si臋 pojecha膰 do jego mieszkania


46 CATHY WILLIAMS

Kolejne ust臋pstwo. Kolejny krok, kt贸ry m贸g艂 si臋 okaza膰 gro藕ny w skutkach, tak w ka偶dym razie czu艂a.

Ale powiedzia艂a mu przynajmniej, 偶e nie chce go wi臋cej widzie膰.

W milczeniu wjechali wind膮 na g贸r臋.

Spodziewa艂a si臋 luksusu, ale na taki nie by艂a przygotowana.

Wspania艂e parkiety przykryte perskimi dywana­mi, du偶a, otwarta przestrze艅, niskie meble o czys­tych liniach, w cz臋艣ci jadalnej st贸艂 ze szklanym blatem w drewnianej ramie, bia艂e 艣ciany, na 艣cia­nach obrazy. I kuchnia, do kt贸rej Drecos si臋 w艂a艣nie kierowa艂, odgrodzona od otwartej przestrzeni p贸艂­kolistym granitowym barkiem.

- Podoba ci si臋? - zapyta艂, w艂膮czaj膮c ekspres do
kawy.

Mattie obliza艂a nerwowo wargi i usiad艂a na wy­sokim sto艂ku przy kuchennym blacie.

Tego w艂a艣nie si臋 ba艂a: zosta膰 z nim sam na sam. Ale zirytowa艂 j膮, kiedy powiedzia艂, 偶e uwa偶a si臋 za biern膮 ofiar臋 okoliczno艣ci. Musia艂a zareagowa膰, pokaza膰, 偶e nie jest ofiar膮, 偶e potrafi panowa膰 nad sytuacj膮.

- To informacja zastrze偶ona. - Oboje unie艣li
kubki do ust i ich oczy si臋 spotka艂y.

Dominic musia艂 przyzna膰, 偶e patrzenie na twarz Mattie sprawia mu przyjemno艣膰. I nie chodzi艂o


WYBRANKA MILIONERA

47


tylko o pi臋kne rysy, roz艣wietlone zielone oczy, o d艂ugie g臋ste popielatoblond w艂osy. Nie. Poci膮ga艂a go inteligencja i poczucie humoru emanuj膮ce z tej twarzy. Inteligencja i poczucie humoru, kt贸re stara­艂a si臋 skrywa膰 pod mask膮 agresji, wrogo艣ci tak do niej niepasuj膮cej.

Tak jak sprawia艂o mu przyjemno艣膰 patrzenie na jej twarz, tak bawi艂y go s艂owne z ni膮 potyczki.

Rzuci艂a mu r臋kawic臋, kt贸rej nie m贸g艂 nie podj膮膰.

Co ma mu odpowiedzie膰? Dlaczego ten cz艂owiek tak bardzo wytr膮ca j膮 z r贸wnowagi? Wiedzia艂a, 偶e wi臋cej si臋 nie zobacz膮, nie mia艂a zatem powodu uchyla膰 si臋 od odpowiedzi.

- Mniej wi臋cej od o艣miu miesi臋cy.
Wpatrywa艂a si臋 w niego ca艂y czas tymi wielkimi

zielonymi oczami, jakby spodziewa艂a si臋, 偶e w ka偶­dej chwili mo偶e wykona膰 jaki艣 gwa艂towny ruch, rzuci膰 si臋 na ni膮, zmuszaj膮c do odparcia ataku.

Zdj臋艂a kurtk臋, podwin臋艂a r臋kawy bluzy, ods艂a-niaj膮c r臋ce do 艂okci. Na przegubie mia艂a tani, plas­tikowy zegarek na szerokim r贸偶owym pasku.


48

CATHY WILLIAMS


Mia艂a racj臋, m贸wi膮c, 偶e 偶yj膮 w ca艂kowicie r贸偶­nych 艣wiatach. Rosalind na przyk艂ad nie uznawa艂a 偶adnych zegark贸w poza rolexem.

Ale dlaczego por贸wnuje Mattie z Rosalind? przecie偶 nie zamierza si臋 z ni膮 wi膮za膰. To ma by膰 tylko przelotna przygoda. Z nikim nie zamierza艂 si臋 wi膮za膰 na d艂u偶ej po ostatnich do艣wiadczeniach.

- A wcze艣niej?

Mattie wzruszy艂a ramionami.

U艣miechn膮艂 si臋 i Mattie, wbrew sobie, odpowie­dzia艂a u艣miechem.

WYBRANKA MILIONERA

49


liwo艣ci wyg艂aszane przez Franka na temat jej ambicji, braku zdolno艣ci i odpowiedniego przygotowania

Mattie spojrza艂a na niego uwa偶nie i szybko od-.

wr贸ci艂a wzrok.

pustym ju偶 kubkiem po kawie

zaraz padnie sarkastyczna uwaga na temat jej osza艂amiaj膮cych osi膮gni臋膰 naukowych. Niech tylko spr贸buje, powtarza艂a sobie. Tak mu odpowie, 偶e nie b臋dzie ju偶 wi臋cej pr贸bowa艂 z niej podkpiwa膰.

- Dlaczego tak d艂ugo czeka艂a艣?


50

CATHY WILLIAMS


- Wysun臋艂a brod臋 do przodu. — Tak w skr贸cie wygl膮da historia mojego 偶ycia. Niezbyt porywaj膮­ca, prawda? Porozmawiali艣my sobie i chyba czas, 偶ebym si臋 zbiera艂a.

- Staram si臋 sypia膰 sze艣膰 godzin na dob臋.
Je艣li Frank by艂 akurat w wyj膮tkowo pod艂ym

nastroju, potrafi艂 j膮 obudzi膰 tylko po to, 偶eby wszcz膮膰 awantur臋. A poniewa偶 by艂 tch贸rzem, to zrobiwszy to, szybko si臋 wycofywa艂 i po prostu wychodzi艂 z domu.

- Zsun臋艂a si臋 ze sto艂ka i si臋gn臋艂a po kurtk臋 le偶膮c膮 na
blacie.


WYBRANKA MILIONERA

51


Za nic nie sp臋dzi tu nocy. Nawet gdyby zamkn臋艂a drzwi sypialni na klucz i podpar艂a jeszcze na wszel­ki wypadek klamk臋 krzes艂em. 艢wiadomo艣膰, 偶e Drecos jest gdzie艣 za 艣cian膮, nie pozwoli艂aby jej zmru­偶y膰 oka. On by艂... by艂...

Niebezpieczny. To, co zdarzy艂o si臋 mi臋dzy nimi, by艂o niebezpieczne. Na domiar wszystkiego zbyt dobrze si臋 z nim rozmawia艂o.

Ruszy艂a energicznie do drzwi; Dominic zerwa艂 si臋, dogoni艂 j膮, wyprzedzi艂, zmuszaj膮c, by si臋 za­trzyma艂a.

Odgarn膮艂 kosmyk w艂os贸w z jej policzka, ale nie opuszcza艂 d艂oni, ci膮gle czu艂 pod palcami mi臋kki jedwab.

Mattie chcia艂a si臋 cofn膮膰 i nie by艂a w stanie zdoby膰 si臋 na najmniejszy ruch.

Po艂o偶y艂 d艂o艅 na jej policzku i przesun膮艂 palcem Po ustach.


52

CATHY WILLIAMS


Zrobi艂 co艣, w co nie mog艂a uwierzy膰: zacz膮艂 przesuwa膰 palcem po wyci臋ciu jej bluzy i Mattie przywar艂a p艂asko do drzwi: chcia艂a ucieka膰, natych­miast. Albo zwin膮膰 si臋 w k艂臋bek, zamkn膮膰 w skoru­pie i to by艂a jedyna reakcja, na jak膮 potrafi艂a si臋 zdoby膰.

Tym razem poca艂unek by艂 o wiele bardziej zde­cydowany, znacznie gro藕niejszy.


WYBRANKA MILIONERA

53


ROZDZIA艁 CZWARTY

Mattie nie mia艂a w膮tpliwo艣ci, 偶e zda egzaminy ko艅cowe bez najmniejszych problem贸w. Od pierw­szego dnia kursu przyk艂ada艂a si臋 do pracy, chodzi艂a na zaj臋cia, oddawa艂a w terminie prace zaliczenio­we, ale koordynatorka kursu, osoba wymagaj膮ca, zasadnicza, o stanowczym sposobie bycia, powta­rza艂a Mattie, 偶e oceny ocenami, ale wa偶ne jest do艣wiadczenie i sam entuzjazm nie wystarczy, kie­dy przyjdzie jej si臋 zmierzy膰 z lud藕mi maj膮cymi za sob膮 lata pracy w marketingu, ale Mattie by艂a goto­wa przyj膮膰 ka偶d膮 prac臋, nawet marnie p艂atn膮, byle tylko otwiera艂a mo偶liwo艣膰 dalszej kariery.

Odwiedzi艂a na razie dwie agencje po艣rednictwa pracy: nic jej nie zaproponowano, ale te偶 nie znie­ch臋cano, radzono czeka膰, a ona pociesza艂a si臋 my艣­l膮, 偶e pocz膮tki zawsze bywaj膮 trudne.

Z drugiej strony, m贸wi艂a sobie, lepiej denerwo­wa膰 si臋 tym, czy i kiedy znajdzie prac臋, ni偶 my艣le膰 o Drecosie i niebezpiecze艅stwie, kt贸re o w艂os omi­n臋艂a.

Dzisiaj mog艂a odpocz膮膰: mia艂a wolny wiecz贸r, Frank gdzie艣 wyszed艂.

O dziwo, nie komentowa艂 faktu, 偶e sko艅czy艂a


WYBRANKA MILIONERA

55


kurs, oszcz臋dza艂 jej ostatnio swoich sta艂ych uszczy­pliwo艣ci, za to przesta艂 praktycznie bywa膰 w domu.

Kiedy kt贸rego艣 dnia zapyta艂a go, gdzie si臋 po­dziewa, burkn膮艂 co艣 ze z艂o艣ci膮 i znowu znikn膮艂.

Mattie zrzuci艂a buty, rada z panuj膮cego w domu spokoju. Przez chwil臋 zastanawia艂a si臋, czy w艂膮czy膰 telewizor, ale dosz艂a do wniosku, 偶e mo偶e si臋 obej艣膰 bez niedzielnych wiadomo艣ci wieczornych.

Usadowi艂a si臋 wygodnie w fotelu, zamkn臋艂a oczy i pozwoli艂a my艣lom b艂膮dzi膰 swobodnie. Niestety, zacz臋艂y kr膮偶y膰 niebezpiecznie blisko osoby Domi­nica. Frank r贸wnie dobrze m贸g艂by nie istnie膰, cho­cia偶 to w艂a艣nie nad ich dalsz膮 przysz艂o艣ci膮, czy te偶 raczej zako艅czeniem wypalonego zwi膮zku, powin­na si臋 teraz zastanawia膰. Nie mog艂a odk艂ada膰 decy­zji w niesko艅czono艣膰, czeka膰 na „w艂a艣ciwy" mo­ment: co艣 powinna postanowi膰, im szybciej, tym lepiej.

Czy Dominic my艣la艂 o niej? Co my艣la艂?

Mia艂a jeszcze przed oczami jego zdumion膮 twarz, kiedy wychodz膮c rzuci艂a informacj臋: mam ch艂opaka.

Bardzo chcia艂a dope艂ni膰 sobie ten obraz zacho­wany w pami臋ci. Czy by艂 w艣ciek艂y, 偶e go zwiod艂a? Tak jakby pr贸bowa艂a go zwodzi膰! Od pocz膮tku m贸wi艂a mu wyra藕nie, 偶e nie powinien na nic liczy膰. To, 偶e by艂a kelnerk膮 w klubie nocnym, nie oznacza­艂o jeszcze, 偶e idzie do 艂贸偶ka z ka偶dym, kto si臋 do niej odezwie, a jej nieprzyst臋pno艣膰 jest tylko gr膮 pozor贸w.

By膰 mo偶e Drecos tak w艂a艣nie j膮 ocenia艂. Mo偶e


56

CATHY WILLIAMS


nawet uzna艂, 偶e w ten spos贸b chcia艂a mu si臋 wyda膰 bardziej interesuj膮ca, warta zabieg贸w i stara艅. Chc膮c uciec od ma艂o przyjemnych my艣li, si臋gn臋艂a po pilota, z dwojga z艂ego gotowa jednak obejrze膰 wiadomo艣ci, kiedy odezwa艂 si臋 dzwonek.

Kto to? Z pewno艣ci膮 nie Frank: mia艂 swoje klucze. Podnios艂a si臋 z fotela, podesz艂a do drzwi, otworzy艂a je i zamar艂a na widok opartego niedbale o framug臋 niezapowiedzianego go艣cia.

Ka偶dego mog艂a si臋 spodziewa膰, tylko nie jego.

W naj艣mielszych wyobra偶eniach nie przypusz­cza艂aby, 偶e zobaczy go jeszcze kiedy艣 na w艂asne oczy.

- Co tutaj robisz? - zapyta艂a z nieskrywan膮
wrogo艣ci膮, ale serce zabi艂o gwa艂townie.

Ubrany swobodnie, sportowo, wygl膮da艂 jeszcze bardziej zab贸jczo, ni偶 go zapami臋ta艂a: mia艂 na sobie be偶owe spodnie, be偶ow膮, rozpi臋t膮 pod szyj膮 koszu­l臋 i lu藕ny sweter. Jasny kolor ko艂nierzyka 艂adnie kontrastowa艂 z ciemn膮 karnacj膮, podkre艣laj膮c oliw­kowy odcie艅 sk贸ry.

Mattie stara艂a si臋 nie okazywa膰, jakie wra偶enie wywar艂 na niej widok Drecosa.

Wszed艂 do male艅kiej bawialni, zerkaj膮c po dro-


WYBRANKA MILIONERA

57


dze na w膮skie schody, kt贸re prowadzi艂y na pi臋tro, stan膮艂 na 艣rodku pokoju i rozejrza艂 si臋 ciekawie.

- Interesuj膮ce zestawienie kolorystyczne. A ja
wyobra偶a艂em sobie, 偶e masz wi臋cej polotu - stwier­
dzi艂, zwracaj膮c spojrzenie na Mattie.

Jak ona to robi, 偶e wygl膮da wspaniale nawet w starych, wypchanych spodniach od dresu i roz­ci膮gni臋tej koszulce?

- Gdzie tw贸j ch艂opak?

Powiedzia艂 to lekkim tonem, ale w oczach poja­wi艂 si臋 twardy b艂ysk. Mattie wiedzia艂a a偶 za dobrze, co ten b艂ysk oznacza, i przeszed艂 j膮 zimny dreszcz. Przyszed艂 sprawdzi膰 prawdziwo艣膰 jej s艂贸w, mia艂 j膮 za k艂amczuch臋. Chcia艂 jej tym samym powiedzie膰, 偶e nie bierze nic na wiar臋 i oszuka膰 go nie mo偶na.

Drecos zdawa艂 si臋 wype艂nia膰 bez reszty niewiel­k膮 przestrze艅. Mattie mia艂a wra偶enie, 偶e si臋 dusi, nie mog艂a zaczerpn膮膰 tchu, brakowa艂o jej tlenu w p艂u­cach.

Obecno艣膰 Dominica sprawia艂a, 偶e pok贸j naraz wyda艂 si臋 jej obskurny, 偶a艂osny. Nic dziwnego, 偶e zarzuci艂 jej brak polotu.


58 CATHY WILLIAMS

Nie kocha艂a tego faceta, to pewne. Gdyby tak by艂o, nie reagowa艂aby na Dominica w taki spos贸b. Widzia艂 to, czu艂, czego艣 takiego nie spos贸b ukry膰. Nie m贸g艂 o niej zapomnie膰. W艣cieka艂 si臋 na samego siebie, 偶e przez ostatni tydzie艅 ca艂kowicie zaprz膮ta­艂a mu my艣li, w ko艅cu doszed艂 do wniosku, 偶e ma pe艂ne prawo naprzykrza膰 si臋 Mattie, skoro tak bar­dzo zak艂贸ca艂a mu spok贸j ducha.


WYBRANKA MILIONERA

59


- A ty co mo偶esz o mnie wiedzie膰? Rozmawia­艂e艣 ze mn膮 raptem dwa razy i uwa偶asz, 偶e to ci臋
uprawnia do wyci膮gania wniosk贸w na temat moje­
go 偶ycia uczuciowego?

Dominic zrobi艂 kilka krok贸w w jej kierunku i Mattie cofn臋艂a si臋 odruchowo, po czym pomy艣la艂a, 偶e jest przecie偶, do diaska, w swoim domu i 偶e Drecos wtargn膮艂 tutaj nieproszony. Zatrzyma艂a si臋, a on si臋 zbli偶y艂, sta艂 teraz naprzeciwko niej z r臋kami w kieszeniach.

Westchn臋艂a i wzruszy艂a ramionami.

- W porz膮dku. Zrobi臋 ci kaw臋, wypijesz i wy­
niesiesz si臋 st膮d. Zgoda?

- Nie. Ale kawy ch臋tnie si臋 napij臋...
Ruszy艂 za ni膮 do kuchni.

Zd膮偶y艂a przyzwyczai膰 si臋 do swojego male艅­kiego mieszkania, ale teraz widzia艂a je oczami Dre-cosa. Prawdopodobnie nigdy jeszcze nie by艂 w ta-klej norze, bo dla niego musia艂a by膰 to nora. 呕y艂 w luksusie, wzrasta艂 w luksusie, kt贸ry odgradza艂 od mniej sympatycznych stron 偶ycia.


60

CATHY WILLIAMS


Kuchnia przedstawia艂a sob膮 jeszcze bardziej op艂akany widok ni偶 bawialni膮.

Kiedy wprowadzali si臋 tutaj, Mattie by艂a pe艂na entuzjazmu, chcia艂a co艣 zmienia膰, urz膮dza膰, ulep­sza膰. Niewielki domek w szeregowej zabudowie, kiedy艣 komunalny, nale偶a艂 do rodzic贸w Franka, ale od lat nieremontowany podupada艂. Zapa艂 Mattie wkr贸tce jednak ostyg艂, 偶ycie pokrzy偶owa艂o pi臋kne plany. Najpierw zmar艂a na raka p艂uc matka Franka, zostawiaj膮c mu domek. Nie otrz膮sn膮艂 si臋 jeszcze z rozpaczy po jej 艣mierci, gdy sam uleg艂 wypadkowi i od tamtej chwili by艂o ju偶 tylko gorzej, zacz臋艂o si臋 jego osuwanie coraz ni偶ej i ni偶ej, w apati臋, marazm, w depresj臋. A Mattie musia艂a pracowa膰, jednocze艣­nie si臋 ucz膮c.

Nie my艣la艂a ju偶 o remontach.

Wesz艂a do kuchni z wysoko podniesion膮 g艂ow膮, w艂膮czy艂a czajnik, si臋gn臋艂a po kubki i odwr贸ci艂a si臋 do Dominica.

Pytanie, to oczywiste, nie dotyczy艂o tylko miesz­kania. Dominic mia艂 na my艣li Franka, pyta艂, dlacze­go Mattie nadal z nim mieszka.


WYBRANKA MILIONERA

61


Na sam膮 my艣l o tym obcym cz艂owieku d艂onie mu si臋 zaciska艂y: by艂 zazdrosny! Tak, z偶era艂a go g艂upia, 艣lepa zazdro艣膰, uczucie, kt贸re by艂o mu ca艂kowicie obce, kt贸rego nigdy jeszcze nie zazna艂 i zupe艂nie nie umia艂 sobie z nim poradzi膰. Napad zazdro艣ci min膮艂, ale oszo艂omienie wywo艂ane samym faktem, 偶e przyszed艂, pozosta艂o.

Dominic usiad艂 przy stole.

Chcia艂, 偶eby opowiedzia艂a mu wszystko o sobie. Dlaczego nadal tu mieszka, co j膮 艂膮czy z tajem­niczym Frankiem. By艂 pewien, 偶e nie mi艂o艣膰. W tym domu nie czu艂o si臋 mi艂o艣ci. Nie widzia艂 wsp贸lnych zdj臋膰 Mattie i ch艂opaka, brakowa艂o drobiazg贸w ocieplaj膮cych wn臋trza, rzeczy, kt贸re kupuje si臋 wsp贸lnie, drobiazg贸w sprawiaj膮cych rado艣膰.

Takie sobie w ka偶dym razie budowa艂 hipotezy na bazie tego, co m贸g艂 zobaczy膰.

M贸g艂 si臋 ca艂kowicie myli膰: by膰 mo偶e Mattie jest szcz臋艣liwa ze swoim facetem, a on si臋 jej tylko niepotrzebnie naprzykrza.

Duma walczy艂a w nim o lepsze z emocjami, kt贸rych do ko艅ca nie potrafi艂 nazwa膰, ale kt贸re kaza艂y mu tutaj przyj艣膰.


62

CATHY WILLIAMS


Nie 艣wi臋towa艂a r贸wnie偶 w pi膮tek. Wr贸ci艂a w pi膮­tek po egzaminach do pustego domu, Frank pokaza艂 si臋 dopiero nast臋pnego dnia, w porze lunchu.

- Rozumiem, 偶e cz臋sto tam przesiaduje?
Mattie poczu艂a, 偶e 艂zy nap艂ywaj膮 jej do oczu.

Przera偶ona, 偶e za chwil臋 si臋 rozbeczy, usi艂owa艂a je za wszelk膮 cen臋 powstrzyma膰. Nie b臋dzie p艂aka膰. Nigdy nie okazywa艂a s艂abo艣ci i teraz te偶 jej nie oka偶e, z pewno艣ci膮 nie przy Drecosie.

- Nie, nic nie rozumiesz - rzuci艂a zimnym to­nem. - Ty nie wiesz, co to znaczy budzi膰 si臋 ka偶dego ranka ze 艣wiadomo艣ci膮, 偶e znowu trzeba boryka膰 si臋 z k艂opotami, dzie艅 po dniu. W ko艅cu cz艂owiek nie wytrzymuje d艂u偶ej, poddaje si臋, a w pubie naj艂atwiej zapomnie膰 o problemach.

Dominic milcza艂 przez chwil臋. Patrzy艂 na Mattie, bawi膮c si臋 kubkiem.

WYBRANKA MILIONERA

63


- Dlaczego go bronisz? Powiedzia艂a艣 mi, 偶e
pracujesz w klubie dlatego, 偶e dobrze tam zarabiasz
i 偶e te pieni膮dze s膮 ci bardzo potrzebne. Z czego
wnosz臋 - ci膮gn膮艂 nieub艂aganie - 偶e musisz p艂aci膰
rachunki, bo tw贸j facet nie ma pracy.

Mattie by艂a w艣ciek艂a, ale nie mog艂a nic powie­dzie膰; Dominic prawid艂owo oceni艂 sytuacj臋.

Mierzyli si臋 przez chwil臋 wzrokiem, w ko艅cu Mattie nie wytrzyma艂a, podnios艂a si臋, odnios艂a sw贸j kubek do zlewu i zacz臋艂a zmywa膰 naczynia, kt贸re si臋 tam zebra艂y. D艂onie tak jej dr偶a艂y, 偶e z trudem wykonywa艂a najprostsz膮 czynno艣膰.

64

CATHY WILLIAMS


g艂ow臋, chcia艂 po prostu zirytowa膰 Mattie, wyprowa­dzi膰 j膮 z r贸wnowagi. Chcia艂, 偶eby wy艂adowa艂a na nim sw贸j gniew.

Kiedy tylko sko艅czy艂 m贸wi膰, odwr贸ci艂a si臋 gwa艂­townie.

- To... obrzydliwe! Jak 艣miesz m贸wi膰 takie rze­czy! Podejrzewa膰 mnie o co艣 podobnego!

Podesz艂a do niego, trzymaj膮c 艣cierk臋 w d艂oni, z tak膮 min膮, jakby zamierza艂a wymierzy膰 mu poli­czek.

A Dominic mia艂 ochot臋 chwyci膰 j膮 wp贸艂, posa­dzi膰 sobie na kolanach i sca艂owa膰 t臋 w艣ciek艂o艣膰 z jej twarzy.

WYBRANKA MILIONERA

65


kierowa艂y ukryte motywy. Nie uk艂adam 偶adnych plan贸w.

Mattie zamilk艂a raptownie, zdumiona, 偶e wy­krzycza艂a t臋 deklaracj臋 i 偶e uczyni艂a to wobec obcego niemal cz艂owieka.

Dominic u艣miechn膮艂 si臋 lekko i uj膮艂 twarz Mattie w d艂onie.

Nie by艂a z艂a, cho膰 powinna. Zamiast z艂o艣ci czu艂a ostro偶ny podziw dla sprytu Dominica. By艂 艣wietnym socjotechnikiem czy te偶 psychotechnikiem, to nale­偶a艂o mu odda膰, Nic dziwnego, 偶e zaszed艂 tak wysoko.

Usiad艂a na powr贸t przy stole.

Mattie spojrza艂a na swoje d艂onie i znowu pod­nios艂a wzrok na Dominica.


66

CATHY WILLIAMS


Dominic pokr臋ci艂 g艂ow膮, a ona wyj臋艂a z lod贸wki puszk臋 piwa.

WYBRANKA MILIONERA 67

Ale ona opowiada艂a o rozczarowaniu Franka, frustracji, kumuluj膮cej si臋 z艂o艣ci, o 偶alu do losu i jego rezygnacji z wszelkich ambicji.

Dominic mia艂 ochot臋 chwyci膰 j膮 za ramiona i mocno potrz膮sn膮膰, 偶eby wreszcie si臋 obudzi艂a.

- Musia艂by sobie jako艣 poradzi膰. Z pewno艣ci膮
znalaz艂by spos贸b - powiedzia艂, sil膮c si臋 na spok贸j.
~Nie mia艂by innego wyj艣cia. Mo偶e wreszcie zacz膮艂­
by my艣le膰 o sobie, zamiast topi膰 偶ale w alkoholu.


68

CATHY WILLIAMS


Mattie si臋 podnios艂a. Znowu by艂a nieprzyst臋pna: zamkn臋艂a si臋 na powr贸t w swojej skorupie. Dominic znowu by艂 milionerem, a ona dzieckiem, kt贸re zdo­bywa艂o m膮dro艣膰 偶yciow膮 na ulicy. Przy jej urodzie musia艂a by膰 nieraz nara偶ona na r贸偶ne propozycje ze strony bogatych, uprzywilejowanych i nauczy艂a si臋 broni膰 przed nimi.

Sugestia zawarta w pytaniu by艂a na tyle oczywis­ta, 偶e Mattie wzruszy艂a tylko w odpowiedzi ramio-


WYBRANKA MILIONERA

69


nami. W艂a艣ciwie nie by艂a to nawet sugestia, tylko zarzut.

- On mnie potrzebuje - powiedzia艂a w ko艅cu.
Ja te偶 ci臋 potrzebuj臋 - to by艂a pierwsza my艣l,

kt贸ra przemkn臋艂a przez g艂ow臋 Dominicowi i przy­prawi艂a go o prawdziwy wstrz膮s. Potrzebuj臋? Nigdy jeszcze o 偶adnej kobiecie nie my艣la艂 w ten spos贸b. Po偶膮danie, tak. Czu艂o艣膰. Zauroczenie. Ale nigdy jeszcze nie czu艂, 偶e kogo艣 „potrzebuje". To ozna­cza艂o g艂臋bsze, silniejsze relacje, wymaga艂o zaan­ga偶owania, a tego dot膮d starannie si臋 wystrzega艂.

Teraz formu艂owa艂 ju偶 zarzuty wprost.

Mattie si臋 zaczerwieni艂a.

- On... on ma swoje w艂asne problemy - b膮kn臋艂a,
odwracaj膮c wzrok.

Niechby Dominic wreszcie odsun膮艂 si臋 od drzwi, modli艂a si臋 w duchu. Niechby wreszcie mog艂a je otworzy膰 i po偶egna膰 go, sko艅czy膰 t臋 niewygodn膮 rozmow臋. Na co jeszcze czeka艂?

- A ty zamierzasz zosta膰 z nim, dop贸ki ich nie


70

CATHY WILLIAMS


rozwi膮偶e? - zapyta艂 Dominic z drwin膮. - Jak d艂ugo to mo偶e trwa膰? Zaczniesz my艣le膰 o sobie, kiedy si臋 upewnisz, 偶e on da sobie rad臋 sam? Uwa偶aj, bo ani si臋 spostrze偶esz, jak 偶ycie przejdzie ci ko艂o nosa. Zestarzejesz si臋, nia艅cz膮c pana Franka. Lito艣膰 to kiepski pow贸d dla podtrzymywania wygas­艂ego zwi膮zku.

Mattie unios艂a g艂ow臋.

- Tak doskonale znasz si臋 na psychologii zwi膮z­k贸w mi臋dzyludzkich? Ciekawe, dlaczego w takim
razie jeste艣 samotny.

Ot贸偶 to. Celne pytanie, pomy艣la艂 Dominic kwa艣­no. Ciekawe, jak by zareagowa艂a, gdyby wzi膮艂 j膮 teraz w ramiona. A tego w艂a艣nie pragn膮艂. Tego i czego艣 znacznie wi臋cej.

Sp贸r niepostrze偶enie przeradza艂 si臋 we flirt. Nie­bezpieczny flirt, bo ukryty i Mattie z przera偶eniem obserwowa艂a, jak postawa osoby stanowczej, zarad-


WYBRANKA MILIONERA

71


nej, kt贸rej tak rozpaczliwie usi艂owa艂a si臋 trzyma膰, chwieje si臋, znika, a w jej miejsce pojawia si臋 najzwyklejsze po偶膮danie.

Nie doko艅czy艂a zdania; Dominic zamkn膮艂 jej usta poca艂unkiem.

Pr贸bowa艂a go odepchn膮膰, ale bez wi臋kszego przekonania, a potem cicho j臋kn臋艂a i odwzajemni艂a poca艂unek z nieoczekiwanym entuzjazmem. Zarzu­ci艂a mu d艂onie na szyj臋, wtopi艂a palce w jego w艂osy...

Kiedy w ko艅cu oderwali si臋 od siebie, obydwoje byli jednakowo oszo艂omieni tym, co si臋 sta艂o.

- Powiedz to jeszcze raz szepn膮艂 Dominic,


72

CATHY WILLIAMS


bawi膮c si臋 jej w艂osami, nawijaj膮c d艂ugi kosmyk na palec.

Dominic mia艂 ochot臋 zdrowo ni膮 potrz膮sn膮膰. Pragn臋li si臋 przecie偶 nawzajem. Ich cia艂a nie k艂ama­艂y. To powinno wystarczy膰.

I wr贸ci艂a do rzeczywisto艣ci. A rzeczywisto艣膰 przedstawia艂a si臋 ponuro: Frank, brak przyzwoitej pracy, kelnerowanie w klubie nocnym, 偶eby utrzy­ma膰 siebie i 偶yciowego nieudacznika. I Dominic. Cz艂owiek z innego 艣wiata. Nie dla niej.

Mattie znowu wzruszy艂a ramionami. Otworzy艂a


WYBRANKA MILIONERA

73


usta, chcia艂a co艣 powiedzie膰 i w tej samej chwili oboje us艂yszeli chrobot klucza w zamku.

Co ona sobie, do diab艂a, wyobra偶a艂a? 呕e Frank nie wr贸ci do domu? Dominic Dreeos do tego stopnia zawr贸ci艂 jej w g艂owie, 偶e zapomnia艂a o wszystkim?

Wr贸膰 na ziemi臋, dziewczyno.

Frank wszed艂 do przedpokoju, potoczy艂 m臋tnym spojrzeniem po domu, got贸w wszcz膮膰 awantur臋, jak zawsze, kiedy wraca艂 pijany, i dostrzeg艂 stoj膮cego spokojnie Dominica.

- A to co za jeden? - wybe艂kota艂.

Dominic zrobi艂 krok ku drzwiom: nie wyci膮gn膮艂 r臋ki, nie przywita艂 si臋, nie przedstawi艂, najwyra藕niej uwa偶aj膮c wszelkie uprzejmo艣ci za zb臋dne.

- Tw贸j nast臋pca - oznajmi艂 spokojnie.

I wyszed艂 bez po艣piechu, rzucaj膮c na do widzenia pogardliwe spojrzenie Frankowi.


ROZDZIA艁 PI膭TY

- Co jest grane, Mats? - Mia艂 tak zdumion膮 min臋,
taki si臋 wydawa艂 bezbronny, 偶e Mattie zdj臋艂a lito艣膰.

Nie wiedzia艂a, czy powinna mie膰 wi臋ksze preten­sje do Dominica, 偶e sprowokowa艂 nieprzyjemn膮 sytuacj臋, czy raczej do samej siebie.

Mattie by艂a niemal pewna, 偶e zasn膮艂, ale po chwili uni贸s艂 powieki.

- Musisz sta膰 w tych drzwiach niczym kapral?
Wesz艂a do pokoju, usiad艂a na fotelu naprzeciwko

Franka, podci膮gn臋艂a nogi i obj臋艂a kolana r臋kami, jakby w ten spos贸b, kul膮c si臋 w sobie, chcia艂a zebra膰 si艂y.

- Jak d艂ugo to trwa, Mats? Miesi膮c? Dwa? Rok?
- Ukry艂 twarz w d艂oniach, a kiedy po chwili spojrza艂
na Mattie, nie by艂o w jego oczach agresji czy
zazdro艣ci, tylko 偶al i smutek.


WYBRANKA MILIONERA 75

Podesz艂a do Franka i obj臋艂a go takim gestem, jak matka obejmuje dziecko, kt贸remu sta艂a si臋 krzyw­da. Tyle 偶e jej czu艂o艣膰 nie by艂a w stanie pom贸c Frankowi, ukoi膰 jego b贸lu.

76

CATHY WILLIAMS


co zaprzecza膰. Mia艂em wielkie plany, ale wypadek wszystko pokrzy偶owa艂. Zniszczy艂 mnie, ciebie, nas. Jeste艣my jak dwoje dzieci, kt贸re bawi膮 si臋 w dom.

Mattie mia艂a wra偶enie, 偶e oto jej 艣wiat rozpada si臋. Na dobre i na z艂e, dot膮d zawsze byli razem. Ona i Frank. Teraz to si臋 ko艅czy艂o.

WYBRANKA MILIONERA

77


jej 艂asce. Jutro si臋 zmywam, a ty mo偶esz mieszka膰 tutaj tak d艂ugo, jak zechcesz.

- Dok膮d p贸jdziesz? - Podnios艂a na niego za­p艂akane oczy.

- Nie martw si臋. Dam sobie rad臋. Mam koleg贸w.
Ta rozmowa jeszcze przez wiele dni rozbrzmie­wa艂a jej w uszach. Powinna jej ci膮偶y膰.

Przeciwnie. Mattie mia艂a wra偶enie, 偶e mg艂a, kt贸­ra dot膮d j膮 otacza艂a, powoli si臋 rozprasza. Zaczyna­艂a z ufno艣ci膮 patrze膰 w przysz艂o艣膰: wreszcie mog艂a decydowa膰 o swoim 偶yciu, nada膰 mu kierunek. By膰 mo偶e 贸w optymizm sprawi艂, 偶e szcz臋艣cie si臋 do niej u艣miechn臋艂o.

Szcz臋艣cie w postaci oferty pracy. Propozycja przysz艂a o dziwo nie z agencji, lecz od Harriet Newton, opiekunki kursu. Kt贸rego艣 dnia odwiedzi艂a Mattie, przynosz膮c mi艂膮 wiadomo艣膰.

- To oczywi艣cie nic pewnego - zastrzeg艂a na wst臋pie. - O wszystkim zadecyduje rozmowa kwa­lifikacyjna - tu spojrza艂a bacznie na swoj膮 najbar­dziej gorliw膮 studentk臋 - ale jestem pewna, 偶e wypadniesz doskonale.

Mattie by艂a w si贸dmym niebie. Mia艂a wra偶enie, 偶e 艣ni.

Frank, tak jak obieca艂, kontaktowa艂 si臋 z ni膮 tylko telefonicznie i z tych rozm贸w wynika艂o, 偶e jest znacznie spokojniejszy, bardziej odpr臋偶ony ni偶 wtedy, kiedy mieszkali razem. Szczerze gratulowa艂 jej perspektywy nowej pracy, cieszy艂 si臋 razem z ni膮.


78

CATHY WILLIAMS


My艣la艂a nawet, 偶e zajrzy do niej, 偶e wsp贸lnie ustal膮 termin jej wyprowadzki. Kiedy dziesi臋膰 dni po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi z De-vereuax Group, gdzie mia艂a wkr贸tce podj膮膰 pra­c臋, us艂ysza艂a dzwonek do drzwi, by艂a pewna, 偶e to on.

W progu, ku swemu zdumieniu, zobaczy艂a Do­minica.

- Zaprosisz mnie, czy tak b臋dziemy stali i pat­
rzyli na siebie?

Ten aksamitny g艂os! Ten sam, kt贸ry s艂ysza艂a co noc w swoich snach, ten sam, kt贸ry ci膮gle brzmia艂 jej w uszach.

Bo te偶 czas od ostatniego spotkania ci膮gn膮艂 si臋 w niesko艅czono艣膰, ale Dominic czeka艂. Nie chcia艂 ponagla膰 Mattie, wywiera膰 na ni膮 nacisku. Potrze­bowa艂a czasu, 偶eby uregulowa膰 swoje sprawy z Frankiem, zdecydowa膰, czego pragnie, postano­wi艂 da膰 jej ten czas.

- Inaczej? - Mattie za艣mia艂a si臋 nerwowo.
- Przyci臋艂am w艂osy. - Mia艂a na ko艅cu j臋zyka pyta­
nie, czy mu si臋 podoba nowa fryzura. - W klubie
d艂ugie w艂osy by艂y dobre, ale... Nie pracuj臋 ju偶 tam.
Odesz艂am w zesz艂ym tygodniu.

Dominic si臋 u艣miechn膮艂.


WYBRANKA MILIONERA

79


- Widz臋, 偶e zasz艂y spore zmiany. Chod藕my na
kolacj臋 i wszystko mi opowiesz.

W pierwszej chwili mia艂a ochot臋 odm贸wi膰, ale wahanie szybko min臋艂o i w jego miejsce pojawi艂o si臋 co艣, czego nigdy dot膮d nie do艣wiadczy艂a: po­czucie w艂asnej warto艣ci. Dziwne, ale prawdziwe.

Zrobi艂 tak膮 przera偶on膮 min臋, 偶e mia艂a ochot臋 parskn膮膰 g艂o艣nym 艣miechem.

Przez twarz Mattie przemkn膮艂 cie艅 i Dominic pomy艣la艂, 偶e mog艂aby troch臋 mniej my艣le膰 o swoim by艂ym ch艂opaku. Nie, 藕le: w og贸le powinna przesta膰 o nim my艣le膰.

- Frank si臋 nie pojawi.

Przebra艂a si臋 szybko: czarna sp贸dnica, r贸偶owa bluzka, r贸偶owy kardigan, czarne pantofle na niewy­sokim obcasie kupione z my艣l膮 o nowej pracy, czarne rajstopy.

Kiedy spojrza艂a na siebie w lustrze, dostrzeg艂a


80

CATHY WILLIAMS


blask w oczach, blask, kt贸ry j膮 zastanowi艂. Co tu du偶o ukrywa膰, czu艂a si臋 jak nastolatka id膮ca na pierwsz膮 randk臋.

- Mo偶e by膰? - zapyta艂a, wchodz膮c do bawialni.

- Czy za艂o偶y膰 brylantow膮 tiar臋? - 呕art nie by艂
zbyt wyrafinowany, ale pom贸g艂 jej pokry膰 zde­nerwowanie.

Wygl膮da艂a ol艣niewaj膮co!

- Tiara zupe艂nie ci niepotrzebna - mrukn膮艂 Do­minic z uznaniem. - A wi臋c Franka ju偶 nie ma?

- podj膮艂, gdy jechali jego samochodem w stron臋
Chiswick.

WYBRANKA MILIONERA

81


dla dewelopera, kt贸ry wybudowa艂 ogromne osiedle w po艂udniowym Londynie: apartamenty, sklepy, fitness club. Kilka mieszka艅 odda艂 naszej firmie. Nieprawdopodobne, a jednak. Wszystko tak cudow­nie zbieg艂o si臋 w czasie.

- Rzeczywi艣cie, cudownie. - Poczu艂 si臋 jeszcze
bardziej niewyra藕nie, ale t艂umaczy艂 sobie, 偶e Mattie
i tak dosta艂aby t臋 prac臋.

W ko艅cu by艂a najlepsz膮 studentk膮 na swoim kursie, zbiera艂a od samego pocz膮tku najlepsze oceny.

To lepiej, pomy艣la艂 Dominic. Mattie nie b臋dzie si臋 zastanawia艂a, co by by艂o gdyby, nie b臋dzie czyni艂a sobie wyrzut贸w, 偶e podj臋艂a by膰 mo偶e z艂膮


82 CATHY WILLIAMS

decyzj臋. Chcia艂, by czu艂a si臋 wolna. Wolna dla niego.

Od kilku stolik贸w skierowa艂y si臋 ku nim obojgu ciekawe i bez w膮tpienia 偶yczliwe spojrzenia, jakimi wita si臋 sprawiaj膮cych sympatyczne wra偶enie ludzi. Mattie poczu艂a przedsmak tego, co j膮 czeka w no­wym 偶yciu, w kt贸re lada dzie艅 mia艂a wkroczy膰 i kt贸re, tego by艂a pewna, zgotuje jej wiele radosnych niespodzianek.

Dominic obserwowa艂 j膮 spod oka, z lekkim u艣miechem na ustach. Zdawa艂 si臋 czyta膰 w jej my艣lach, wiedzia艂, jak brzmi wniosek: bariera od­dzielaj膮ca j膮 od 艣wiata ludzi szcz臋艣liwych, uprzywi­lejowanych istnia艂a wy艂膮cznie w jej g艂owie. Dziwne.

- Hm, mus krabowy zapiekany w kokilkach
- mrukn臋艂a z udanym znawstwem, gdy siedzieli ju偶
przy stoliku, przegl膮daj膮c menu. - Halibut duszony
w grzybach. To, co lubi臋.

Dominic nie przestawa艂 si臋 u艣miecha膰. I przy­gl膮da膰 Mattie. M贸g艂by patrze膰 na ni膮 bez ko艅ca.

A ona, czuj膮c na sobie jego spojrzenie, po raz nie wiadomo kt贸ry pomy艣la艂a, 偶e to facet nie dla niej, 偶e powinna o tym pami臋ta膰, nic sobie nie roi膰.


WYBRANKA MILIONERA

83


Zanim Dominic zd膮偶y艂 odpowiedzie膰, pojawi艂 si臋 kelner, 偶eby przyj膮膰 zam贸wienie.

Rozmow臋 znowu przerwa艂o pojawienie si臋 kel­nera i Dominic odpowiedzia艂 dopiero wtedy, gdy w kieliszkach pojawi艂o si臋 dobrze sch艂odzone cha-blis:

84

CATHY WILLIAMS


Rzadko pi艂a alkohol i ten pierwszy kieliszek przyprawi艂 j膮 o lekki rausz.

- Kiedy pojawi艂e艣 si臋 u mnie nieproszony, opo­wiedzia艂am ci w skr贸cie moj膮 histori臋, a ty obieca艂e艣
opowiedzie膰 swoj膮.

Podano przystawki, fakt, kt贸ry niemal umkn膮艂 uwagi Mattie, tak by艂a skoncentrowana na Domi-nicu.

A on ukroi艂 kawa艂ek w臋dzonego 艂ososia i pod­ni贸s艂 wzrok znad talerza.

Mattie zachowa艂a ze szko艂y jak najgorsze wspo­mnienia. Lubi艂a si臋 uczy膰, ale czytanie ksi膮偶ek uznawane by艂o za 艣mieszne, nikomu niepotrzebne zaj臋cie, a presja, kt贸r膮 wywierali r贸wie艣nicy, zbyt silna. Spogl膮daj膮c wstecz, Mattie mog艂a 艣mia艂o powiedzie膰, 偶e zmarnowa艂a tamte lata. Rodzice prawili, co prawda, kazania o po偶ytkach p艂yn膮cych z edukacji, ale puszcza艂a ich napomnienia mimo uszu: by艂a 艣liczna, mia艂a ogromne powodzenie, wola艂a si臋 bawi膰 i wodzi膰 rej w swojej paczce.

Z zazdro艣ci膮 s艂ucha艂a opowie艣ci Dominica o jego


WYBRANKA MILIONERA

85


szkolnych do艣wiadczeniach. On od samego pocz膮t­ku wiedzia艂, 偶e sko艅czy szko艂臋 艣redni膮 po to, by potem i艣膰 na studia, zrobi膰 dyplom, sta膰 si臋 kim艣.

Ona te偶 zacz臋艂a opowiada膰: o pierwszych papie­rosach, potajemnie palonych z kole偶ankami za szo­p膮 na rowery. O alkoholowych inicjacjach jej kole­g贸w. O wagarach. O ci膮偶ach, kt贸re w贸wczas uras­ta艂y do rangi skandalu. O wyg艂upach na lekcjach i wypr贸bowywaniu cierpliwo艣ci nauczycieli.

Tak j膮 poch艂on臋艂y wspomnienia, 偶e nie zauwa偶y­艂a nawet, kiedy sko艅czyli pierwsz膮 butelk臋 wina i zacz臋li nast臋pn膮.

Dawno nie czu艂a si臋 tak zrelaksowana jak tego wieczoru. Zjad艂a swoj膮 ryb臋 i oznajmi艂a, 偶e nie by艂a ani troch臋 lepsza od tej, kt贸r膮 czasami jada艂a w ta­nim barze na Shepherd's Bush.

Oboje parskn臋li 艣miechem, ubawieni tak膮 per­spektyw膮.

- Dla niepoznaki mog臋 gorzej si臋 ubra膰 - oznaj­mi艂 Dominic z przesadn膮 powag膮.

Gdyby w tej chwili nast膮pi艂a eksplozja bomby nuklearnej, nic by nie zauwa偶y艂, tak by艂 zafascyno­wany siedz膮c膮 naprzeciwko niego niezwyk艂膮 dzie­wczyn膮 o 偶ywej twarzy i szczup艂ych, pe艂nych eks­presji d艂oniach.

- Ha! Gorzej si臋 ubierzesz... Id臋 o zak艂ad, 偶e


86

CATHY WILLIAMS


jeszcze nigdy w 偶yciu nic podobnego ci si臋 nie przytrafi艂o.

- Mog膮 by膰 d偶insy? I tania koszula? M贸g艂bym
to zrobi膰. - Potar艂 w zamy艣leniu brod臋. - Wymaga­艂oby to jednak wyprawy na zakupy... - Wiedzia艂, 偶e
Mattie si臋 roze艣mieje i chcia艂 s艂ysze膰 jej 艣miech.

Da艂 kelnerowi znak, 偶e chce p艂aci膰, ale nie od­rywa艂 wzroku od Mattie.

A ona 偶a艂owa艂a, 偶e wiecz贸r dobiega ko艅ca.

WYBRANKA MILIONERA

87


Dominic poda艂 taks贸wkarzowi sw贸j adres, po czym spojrza艂 z u艣miechem na Mattie.

- By膰 albo nie by膰...

Mattie wsiad艂a. Nie bardzo potrafi艂a powiedzie膰, dlaczego sprzecza si臋 z Dominikiem.

Nieprawda. Frank robi艂 co艣 takiego. U偶ala艂 si臋 nad sob膮, gra艂 na jej wsp贸艂czuciu, potrafi艂 je wyko­rzystywa膰, kiedy by艂o mu to wygodne. Niszczy艂 j膮, wy艣miewa艂 jej plany, patrzy艂, jak si臋 zapracowuje, z臋by op艂aci膰 kurs, utrzyma膰 dom, a sam przepija艂 to, co uda艂o mu si臋 od niej wyci膮gn膮膰, ale nie robi艂 nic,


88

CATHY WILLIAMS


偶eby samemu zacz膮膰 zarabia膰. My艣la艂 tylko o sobie, jak dziecko. By膰 mo偶e ten jego infantylizm spra­wia艂, 偶e tak d艂ugo tolerowa艂a chor膮 sytuacj臋.

Dominic natomiast...

Mattie zerkn臋艂a na niego z ukosa i przeszed艂 j膮 dreszcz.

Dominic Drecos z pewno艣ci膮 nie by艂 dziec­kiem. M贸g艂 skrzywdzi膰 j膮 w inny spos贸b ni偶 Frank. Instynkt jej to m贸wi艂, ten sam instynkt, kt贸ry popycha艂 j膮 ku Dominicowi z nieodpart膮 si艂膮.

Mattie unios艂a hardo g艂ow臋.

WYBRANKA MILIONERA 89

uwa偶a艂 ci臋 za kogo艣 gorszego, nieodpowiedniego dla mnie, dla mojej pozycji? Mattie si臋 zje偶y艂a.

- Bo co?
Milcza艂 chwil臋, przeczesa艂 nerwowym gestem

W艂osy palcami.

Dominic za艣mia艂 si臋 i spojrza艂 na Mattie z praw­dziwym uznaniem.

90

CATHY WILLIAMS


ruj膮c pytanie Dominica. - Dama za bardzo si臋 za­anga偶owa艂a i zacz臋艂a by膰 kamieniem u szyi? Taki Frank w 偶e艅skim wydaniu?

Dominic popatrzy艂 na Mattie uwa偶nie. Wszystko mo偶na by艂o o niej powiedzie膰, tylko nie to, 偶e jest „przymilna". Bardzo mu si臋 to w niej podoba艂o.

- P贸艂 roku temu rozsta艂em si臋 z pewn膮 dam膮,
niejak膮 Rosalind - przyzna艂. „A ty jeste艣 pierwsz膮
osob膮, z kt贸r膮 o tym rozmawiam", doda艂 w my­艣lach. - Byli艣my z sob膮 przez rok - ci膮gn膮艂.

- W czasie tego roku zmieni艂a si臋 diametralnie:
z osoby spokojnej, 艂atwej we wsp贸艂偶yciu, w nie­
zno艣n膮, zaborcz膮 istot臋, kt贸ra usi艂owa艂a kontrolo­wa膰 mnie na ka偶dym kroku.

- „Pi臋knym za nadobne..." Jako艣 tak to brzmi,
prawda?

- Skoro chcesz wiedzie膰 wszystko, prosz臋 bar­dzo. Rosalind zacz臋艂a wydzwania膰 do biura. To
by艂y nieko艅cz膮ce si臋 telefony, dziesi膮tki telefon贸w


WYBRANKA MILIONERA

91


dziennie. W ko艅cu musia艂em powiedzie膰 mojej sekretarce, 偶eby nie 艂膮czy艂a. Pr贸bowa艂em rozma­wia膰 z Rosalind na ten temat, ale ona zaczyna艂a p艂aka膰. To by艂a klasyczna ucieczka w p艂acz. Kobie­ty cz臋sto tak w艂a艣nie reaguj膮, kiedy temat jest dla nich niewygodny.

Taks贸wka zatrzyma艂a si臋 przed domem Domini­ca. Tym razem nie by艂o ju偶 kawy w holu na dole; oboje skierowali si臋 prosto do windy, cho膰 Dominic ci膮gle nie mia艂 pewno艣ci, czy Mattie zdecyduje si臋 P贸j艣膰 z nim do 艂贸偶ka.


92 CATHY WILLIAMS

- Nie zakochany? - Mattie, ledwo to powiedzia艂a, zda艂a sobie spraw臋, 偶e wcale nie chce zna膰 odpowiedzi.

Woli jej nie zna膰. Po prostu nie chce wiedzie膰, 偶e Dominic by艂 zakochany.

Odetchn臋艂a z ulg膮, kiedy winda stan臋艂a i drzwi kabiny rozsun臋艂y si臋 bezszelestnie.

- To ju偶 historia, Mattie. Przesz艂o艣膰 - mrukn膮艂
Dominic, wk艂adaj膮c klucz do zamka. - Liczy si臋 tera藕niejszo艣膰. Ty i ja. Nie s膮dzisz?


ROZDZIA艁 SZ脫STY

Jakie to oczywiste. Dwoje ludzi rozczarowanych poprzednimi zwi膮zkami zaczyna odczuwa膰 zainte­resowanie sob膮: przyci膮gaj膮 si臋 wzajemnie, jedno­cze艣nie broni膮 przed trwalsz膮 relacj膮.

Dominic nie musia艂 jej m贸wi膰 tego, co sama wiedzia艂a: Rosalind nale偶a艂a do jego 艣wiata, a pomi­mo to im te偶 si臋 nie uda艂o, musieli si臋 rozsta膰.

Teraz i Mattie, i Dominic woleli nie patrze膰 w przysz艂o艣膰, ogranicza膰 si臋 do tera藕niejszo艣ci.

Kiedy po wej艣ciu do mieszkania zaproponowa艂 drinka, odm贸wi艂a.

Potem wzi膮艂 j膮 na r臋ce i ruszy艂 przez hol w stron臋 sypialni.


94 CATHY WILLIAMS

- W og贸le mam tam nie wraca膰? - za偶artowa艂a.
Wiedzia艂, oczywi艣cie, 偶e to 偶art, a jednak si臋

nachmurzy艂. Przez g艂ow臋 przemkn臋艂a jaka艣 niemi艂a my艣l: trwa艂o to zaledwie u艂amek sekundy, zbyt kr贸tko, by zd膮偶y艂 zastanowi膰 si臋, o co chodzi.

- Chcia艂em powiedzie膰... - zacz膮艂 z wahaniem.

Do艣膰, by nauczy膰 si臋 patrze膰 na 偶ycie z doz膮 cynizmu, pomy艣la艂.

WYBRANKA MILIONERA

95


ugryz艂a si臋 w j臋zyk. Ani nie powinna, ani nie mia艂a powodu wypowiada膰 podobnych uwag. - W tym wieku wi臋kszo艣膰 m臋偶czyzn ma ju偶 rodziny. Rodzi­ce nie susz膮 ci g艂owy, 偶e najwy偶szy czas by艣 si臋 o偶eni艂? Pewnie chcieliby ju偶 nia艅czy膰 wnuki.

- Napomykaj膮, tak. Jestem jedynakiem. Ojciec
chcia艂by doczeka膰 si臋 dziedzica nazwiska, matka
widzie膰 mnie ustatkowanego przy kobiecie. Z tym
ustatkowaniem si臋 to trudna sprawa. Z r臋k膮 na sercu
mog臋 powiedzie膰, 偶e nie spotka艂em jeszcze w ca艂ym
swoim d艂ugim 偶yciu kobiety, kt贸ra dzia艂a艂aby na
mnie stabilizuj膮co. I chyba nigdy nie chcia艂bym
spotka膰.

Doskonale, pomy艣la艂a Mattie. Dominic wy艂o偶y艂 przed ni膮 karty na st贸艂: teraz obydwoje wiedzieli, na czym stoj膮.

Zrobi艂o si臋 jej troch臋 smutno.

Mattie wzruszy艂a ramionami i powiedzia艂a, wa­偶膮c s艂owa:


96

CATHY WILLIAMS


- Nigdy w ten spos贸b o tym nie my艣la艂am.

Dominic przygl膮da艂 si臋 jej, walcz膮c z uczuciem zawodu. Powinno by膰 odwrotnie, my艣la艂 kwa艣no. To m臋偶czyzna powinien da膰 kobiecie sygna艂, 偶e pora si臋 偶egna膰, tymczasem Mattie ubiera艂a si臋 w takim tempie, jakby dok膮d艣 by艂o jej spieszno.

- Odwioz臋 ci臋 - burkn膮艂, odrzucaj膮c prze艣ciera­d艂o. - I nie chc臋 s艂ysze膰, 偶e sama dasz sobie rad臋.
Odstawi臋 ci臋 pod same drzwi i poczekam, a偶 je
bezpiecznie zamkniesz za sob膮.

Mattie u艣miechn臋艂a si臋 s艂odko.

WYBRANKA MILIONERA

97


w艂o偶y艂 kluczyk do stacyjki, ale nie zapala艂 silnika: opar艂 g艂ow臋 o boczn膮 szyb臋 i przygl膮da艂 si臋 Mattie.

M贸g艂by znowu si臋 z ni膮 kocha膰, tu, teraz, w sa­mochodzie, jak napalony nastolatek.

Mattie go podnieca艂a. Ale nie by艂o to czysto fizyczne podniecenie, reakcja czysto zmys艂owa. Owszem, mia艂a pi臋kne cia艂o, ale jeszcze bardziej podoba艂 mu si臋 jej spos贸b my艣lenia, ostry, przenik­liwy, precyzyjny. Mattie by艂a m膮dra, zabawna, bez­po艣rednia: dot膮d nie spotka艂 dziewczyny, kt贸ra by­艂aby do niej cho膰 troch臋 podobna.

~ Wycofuj臋, co powiedzia艂em - mrukn膮艂 nie­ch臋tnie. - I uwa偶am temat za zamkni臋ty. - Rzuci艂 Mattie ostrzegawcze spojrzenie. - Jakie masz plany na jutro?


98

CATHY WILLIAMS


- Jutro? - Mattie utkwi艂a wzrok w oknie. - Mu­sz臋 kupi膰 troch臋 ciuch贸w do nowej pracy, spotka膰
si臋 z Frankiem, ustali膰 termin mojej wyprowadzki.
Nie mam poj臋cia, gdzie teraz mieszka, ale pewnie
sypia u jakiego艣 kolegi na karimacie. Zachowa艂 si臋
naprawd臋 wspania艂e. 呕adnych awantur, wyrzut贸w,
pretensji...

Dominic zacisn膮艂 d艂onie na kierownicy.

- Po prostu idea艂 - powiedzia艂 z przek膮sem
i w jego g艂osie zabrzmia艂o co艣, co mo偶na by od­
czyta膰 jako zazdro艣膰.

Dominic zazdrosny? O ni膮? O kobiet臋, z kt贸r膮 wda艂 si臋 w艂a艣nie w przelotn膮 przygod臋? O ile by艂a to w og贸le przygoda. Bzdura, Mattie zby艂a absurdaln膮 my艣l.

Po prostu z zasady nie akceptowa艂 postawy Fran­ka, cz艂owieka, kt贸ry u偶ala si臋 nad sob膮, godzi si臋 by膰 ofiar膮 losu, topi swoje nieszcz臋艣cia w alkoholu i nie robi nic, by zmieni膰 swoje po艂o偶enie.

- A ja my艣l臋, 偶e to bardzo szlachetnie z jego
strony, 偶e zostawi艂 mi sw贸j dom do dyspozycji -stan臋艂a w obronie swojego by艂ego ch艂opaka.

- Sta膰 by ci臋 by艂o na podobny gest?

WYBRANKA MILIONERA

99


Dominic za艣mia艂 si臋 i po艂o偶y艂 jej d艂o艅 na udzie.

Mattie pokr臋ci艂a stanowczo g艂ow膮. Pragn臋艂a go, ale wiedzia艂a, 偶e musi chroni膰 siebie, wyznaczy膰 granic臋 bezpiecze艅stwa.

Nie wiem! A to co za odpowied藕? Za艂o偶y艂 r臋ce na piersi i zatarasowa艂 jej wej艣cie do domu. On, kt贸ry nienawidzi艂 zaborczo艣ci u innych i sam nigdy wobec nikogo nie by艂 zaborczy, w og贸le nie zna艂 tego uczucia, teraz chcia艂, 偶eby Mattie opowiedzia艂a mu w szczeg贸艂ach, dlaczego nie wie, czy si臋 z nim spotka. - W najbli偶szy poniedzia艂ek zaczynam prac臋. M贸g艂by艣 si臋 odsun膮膰 od drzwi, z 艂aski swojej?

- Zaczynasz prac臋 w najbli偶szy poniedzia艂ek,
To rozumiem, nie rozumiem natomiast, dlaczego


100 CATHY WILLIAMS

ten fakt uniemo偶liwia ci okre艣lenie terminu naszego nast臋pnego spotkania. - Panuj nad sob膮, napomnia艂 si臋 w duchu.

Mattie parskn臋艂a 艣miechem.

I Mattie przyj臋艂a pomoc, nie sprzeczaj膮c si臋 d艂u偶ej.

Dominic stawi艂 si臋 w sobot臋 rano punktualnie o dziewi膮tej, jak obieca艂. W spranych d偶insach, zielonej koszulce i adidasach.

- Przyjecha艂em sportowym samochodem
- oznajmi艂, wskazuj膮c na srebrne ferrari, i poca艂o­wa艂 Mattie w czubek nosa.


WYBRANKA MILIONERA

101


Koniec, kropka. Mattie westchn臋艂a z rezygnacj膮. Dominic mia艂 racj臋: powinna nauczy膰 si臋 przyjmo­wa膰 pomoc zamiast unosi膰 si臋 dum膮 i ka偶dy prob­lem rozwi膮zywa膰 samopas. Pomoc Dominica przy­sz艂a w sam膮 por臋, Franka natomiast Mattie nie chcia艂a anga偶owa膰 w przeprowadzk臋. Zaczyna艂a nowy rozdzia艂 偶ycia, w kt贸rym dla by艂ego ch艂opaka nie by艂o ju偶 miejsca. Oczywi艣cie zamierza艂a za­prosi膰 go do nowego mieszkania, kiedy oboje przy­wykn膮 do my艣li o rozstaniu: chcia艂a, 偶eby pozostali w przyjacielskich stosunkach.

Frank nie nalega艂, prawd臋 m贸wi膮c, wydawa艂 si臋 zadowolony, kiedy nie przyj臋艂a jego oferty. Mruk­n膮艂 co艣 z wyra藕n膮 ulg膮, 偶e musi zaj膮膰 si臋 swoimi sprawami.

Gdyby nie Dominic, Mattie musia艂aby teraz ra­dzi膰 sobie sama: niezbyt ciekawa perspektywa, zwa偶ywszy, 偶e mia艂a znacznie wi臋cej rzeczy do przewiezienia, ni偶 przypuszcza艂a.


102

CATHY WILLIAMS


z George'em za艂adujemy kartony do range rovera. Jest co艣, co wola艂aby艣 mie膰 przy sobie w drodze?

- Nie.

Mattie ruszy艂a do ferrari, szcz臋艣liwa, 偶e chocia偶 raz nie musi radzi膰 sobie ze wszystkim sama, I Domi­nic i jego kierowca za艂adowali kartony do wygod­nej teren贸wki, po czym oba samochody ruszy艂y przez Londyn do nowego osiedla w po艂udniowej cz臋艣ci miasta, po drugiej stronie rzeki najwi臋kszej w ostatnich latach tego rodzaju inwestycji w stolicy, jak dumnie g艂osi艂y reklamy. By艂y tu domy miesz­kalne o najwy偶szym standardzie, biurowce, si艂ow­nie, salony pi臋kno艣ci, centrum konferencyjne, pod­ziemne parkingi, nawet kino przeznaczone wy艂膮cznie dla mieszka艅c贸w.

Mattie opowiada艂a o tym wszystkim rado艣nie podniecona, a偶 w pewnym momencie zda艂a a sobie spraw臋, 偶e wyg艂asza monolog: Dominic nie od­zywa艂 si臋 ani s艂owem.

Dominic zdawa艂 si臋 czyta膰 w jej my艣lach, bez­b艂臋dnie wyczuwa艂 jej nastr贸j. Na jej entuzjazm odpowiedzia艂 grobowym milczeniem.

Pr臋dzej czy p贸藕niej b臋dzie jej musia艂 powiedzie膰 - i ta perspektywa wprawia艂a go w pod艂y nastr贸j. Teraz jeszcze nie m贸g艂 wyjawi膰 praw, by艂o na


WYBRANKA MILIONERA 103

to za wcze艣nie, ale ju偶 wkr贸tce... Niech najpierw Mattie zaaklimatyzuje si臋 w nowej pracy, a na pewno przyjmie ze spokojem, mo偶e nawet z nie­jakim rozbawieniem to, co mia艂 do wyjawienia.

Odpr臋偶y艂 si臋 troch臋, ale nie podj膮艂 rozmowy na temat nowego mieszkania Mattie, ani nowej, z tym­偶e osiedlem zwi膮zanej pracy: reszt臋 drogi przegada­li o wszystkim i o niczym.

Kiedy znale藕li si臋 wreszcie w jej nowym lokum, obesz艂a je zachwycona, w ko艅cu stan臋艂a przy oknie, z kt贸rego rozpo艣ciera艂 si臋 wspania艂y widok na Ta­miz臋.

I nie patrz na mnie, jakby艣 trafi艂 w sam 艣rodek hollywoodzkiego horroru. Zapewniam ci臋, 偶e lu­dziom zdarza si臋 sypia膰 w 艣piworze i wychodz膮 z tego strasznego do艣wiadczenia ca艂o.


104

CATHY WILLIAMS


sp臋dzonej na twardej pod艂odze b臋dziesz tego same­go zdania.

Nie przysz艂o mu do g艂owy, 偶e mieszkanie b臋dzie nieumeblowane. Powinien by艂 zmusi膰 j膮, 偶eby za­mieszka艂a u niego, dop贸ki nie wyposa偶膮 nowego mieszkania w kilka najpotrzebniejszych sprz臋t贸w.

Zaraz, zaraz, poprawi艂 si臋 w duchu. Mia艂aby zamieszka膰 u niego? Omal nie parskn膮艂 g艂o艣nym 艣miechem na t臋 absurdaln膮 my艣l. Nawet Rosalind nie z艂o偶y艂 nigdy podobnej propozycji.

- Wiem, co to 艣piw贸r, Dominicu. - Mattie za­plot艂a r臋ce na piersi i przysiad艂a na parapecie ogro­mnego okna. - Sp臋dzi艂am niejedne wakacje pod namiotem, a ty chyba 偶adnych, jak podejrzewam.

- Na ka偶dym kroku odkrywa艂a dziel膮ce ich r贸偶nice i co艣 kaza艂o jej nieustannie przypomina膰 Dominico-wi w jak innych, nieprzystaj膮cych do siebie prze­strzeniach oboje si臋 poruszaj膮.

- Kupimy co艣 w Harrodsie. Krzes艂a, st贸艂, tele...

- Stop!


WYBRANKA MILIONERA

105


Co on sobie wyobra偶a? 呕e kupuj膮c kilka mebli, kupi i j膮? Po偶膮danie po偶膮daniem, ale pieni膮dze, zakupy, to nie wchodzi艂o w gr臋. Przemkn臋艂o jej przez g艂ow臋, 偶e mo偶na przecie偶 dzieli膰 si臋 dobrami materialnymi z mi艂o艣ci, ale natychmiast odp臋dzi艂a t臋 my艣l i wr贸ci艂a na ziemi臋.

Spu艣ci艂 wzrok. Do艣膰 ju偶 namiesza艂. Teraz b臋dzie musia艂 wszystko wyja艣ni膰, wyprostowa膰. I zrobi to. We w艂a艣ciwym czasie. Nigdy nie mia艂 problem贸w z wyp艂ywaniem na czyste wody.

- W porz膮dku - zgodzi艂 si臋. - Mo偶e wobec tego przyjmiesz przynajmniej zaproszenie na lunch? Chyba 偶e duma ka偶e ci je odrzuci膰.

Mattie u艣miechn臋艂a si臋 mimo woli.

- Najpierw urz膮dzimy sobie jednak parapet贸wk臋 dla dwojga...

Jak mog艂a odm贸wi膰? Kiedy go pozna艂a, by艂a taka silna, stanowcza, z zasadami. Kiedy przesta艂a mu si臋 opiera膰?


ROZDZIA艁 SI脫DMY

- To fantastyczne. Spotykam si臋 z potencjal­nymi klientami. Z pracownikami z reklamy zastana­wiamy si臋 nad sposobami pozyskania ludzi, kt贸rzy przywykli my艣le膰, 偶e prawdziwy, „porz膮dny" Lon­dyn rozci膮ga si臋 na p贸艂noc od Tamizy. M贸wi艂am ci ju偶, 偶e chcemy wynaj膮膰 jeden z lokali przy atrium na restauracj臋? Mo偶e uda si臋 艣ci膮gn膮膰 tutaj kt贸rego艣 z wielkich szef贸w kuchni.

Dominic odsun膮艂 nieco krzes艂o i obserwowa艂 Mattie z rozbawieniem. To by艂a nowa osoba: pe艂na wiary w siebie i zapa艂u. Czasami tylko, jakby przy­padkiem, pojawia艂a si臋 dawna zje偶ona, gotowa do ataku Mattie. Niebawem mia艂a pojawi膰 si臋 znowu, bo Dominic zamierza艂, swoim zwyczajem, zapropo­nowa膰, by zosta艂a na noc u niego, zamiast wraca膰 do swojego mieszkania.

- W og贸le nie s艂uchasz, co m贸wi臋 - wytkn臋艂a mu z uraz膮, po czym wsta艂a od sto艂u i zacz臋艂a zbiera膰 naczynia.

Cz臋sto jadali teraz u Dominica. Spotykali si臋 od miesi膮ca, ale sp臋dzali razem zaledwie trzy wieczory w tygodniu, trzy wieczory, na kt贸re Mattie za ka偶­dym razem czeka艂a niecierpliwie.


WYBRANKA MILIONERA

107


- Pomy艣la艂em, 偶e mogliby艣my jutro pojecha膰 na
wie艣, sp臋dzi膰 weekend z dala od Londynu. Powinie­nem zajrze膰 do swojego domu, sprawdzi膰, czy wszystko tam w porz膮dku. - Dominic zapl贸t艂 d艂onie na karku i przygl膮da艂 si臋 Mattie.

Uwielbia艂 na ni膮 patrze膰! Podziwia艂 jej ruchy, sylwetk臋, cia艂o. I mia艂 poczucie, 偶e Mattie nale偶y do niego. Z niejakim wysi艂kiem wr贸ci艂 do rzeczywisto­艣ci, by stwierdzi膰, 偶e ona obserwuje go uwa偶nie.

Oto jeszcze jedna z jego taktyk. Po prostu nie przyjmowa艂 do wiadomo艣ci sprzeciw贸w, tylko re­alizowa艂 w艂asny zamys艂.


108 CATHY WILLIAMS

Gdyby tylko zni偶y艂a wzrok, spojrza艂a na jego usta, prawdopodobnie ca艂膮 jej stanowczo艣膰 diabli by wzi臋li, tak silnie si臋 zaanga偶owa艂a w ich „przy­god臋 bez zobowi膮za艅", kt贸ra nie mia艂a 偶adnych szans przetrwania.

Dominic od samego pocz膮tku stawia艂 spraw臋 jasno i nie trzeba by艂o wyj膮tkowej przenikliwo艣ci, by wiedzie膰, 偶e nie zmieni zdania. Rozstaj膮c si臋 z ni膮, b臋dzie mia艂 czyste sumienie: przecie偶 uprze­dza艂, 偶e nie interesuje go trwa艂y zwi膮zek, prawda?

Nie robili 偶adnych plan贸w na przysz艂o艣膰. Widy­wali si臋, cieszyli sob膮, umawiali na nast臋pne spot­kanie za kilka dni - to wszystko. Mattie powtarza艂a sobie, 偶e tego w艂a艣nie chcia艂a, 偶e tak jest dobrze, 偶e nie interesuje jej, co b臋dzie za kilka miesi臋cy.

Ca艂e lata 偶y艂a w nierealnym 艣wiecie, snuj膮c pla­ny nie do ziszczenia, marz膮c, zastanawiaj膮c si臋, jak mog艂oby wygl膮da膰 jej 偶ycie. Najpierw marzenia koncentrowa艂y si臋 wok贸艂 kariery Franka i tego, co mia艂a ona przynie艣膰, potem wszystkie swoje na­dzieje wi膮za艂a z uko艅czeniem kursu, tak czy inaczej


WYBRANKA MILIONERA 109

zawsze wybiega艂a my艣lami do przodu, ucieka艂a od tera藕niejszo艣ci.

A powinna 偶y膰 tak, jak 偶y艂y jej r贸wie艣niczki: po prostu cieszy膰 si臋 dniem dzisiejszym.

- Musimy o tym porozmawia膰 - mrukn膮艂, po czym przeszed艂 z cz臋艣ci kuchennej do salonu i usiad艂 na wielkiej kanapie.

Mattie ruszy艂a za nim.

A rzeczywi艣cie powinien zajrze膰 do swojego wiejskiego domu. Dwa dni wcze艣niej zadzwoni艂a do niego gospodyni, Sylvia, kt贸ra wraz z m臋偶em opie­kowa艂a si臋 domem, i poinformowa艂a go, dziesi臋膰 razy przepraszaj膮c, 偶e przeszkadza, o awarii central­nego ogrzewania. P臋k艂a rura, woda zniszczy艂a par­kiet w jednym z pokoi na parterze. Nale偶a艂o wymie­ni膰 kaloryfer, za艂atwi膰 spraw臋 odszkodowania;


110 CATHY WILLIAMS

w ka偶dym razie obecno艣膰 Dominica w weekend by艂a niezb臋dna.

Dominic poczerwienia艂 ze z艂o艣ci, skrzywi艂 si臋.

- Chcia艂em ci zrobi膰 przyjemno艣膰. - Odwr贸ci艂 na moment wzrok, potem znowu podni贸s艂 spojrze­nie na Mattie. - Nie mo偶esz powiedzie膰, 偶e nie my艣l臋 o tobie.

Mattie serce zabi艂o szybciej. Dominic po raz pierwszy powiedzia艂 co艣, co mog艂o sugerowa膰, 偶e rzeczywi艣cie my艣li o niej, 偶e ona jednak istnieje w jego 艣wiadomo艣ci. Uczepi艂a si臋 jak idiotka jego s艂贸w, pozbawionych zapewne wi臋kszego znaczenia i dopiero po d艂u偶szej chwili otrze藕wia艂a.

- Zgoda, nie mog臋 powiedzie膰, 偶e nie my艣lisz
o mnie - przytakn臋艂a, wracaj膮c na ziemi臋.

Dominic zirytowa艂 si臋 jeszcze bardziej.

WYBRANKA MILIONERA

111


d偶aj膮. Na przyk艂ad kiedy chc膮 sp臋dzi膰 troch臋 czasu razem. - Wiedzia艂, 偶e powinien si臋 wycofa膰, skapi­tulowa膰, ale nie potrafi艂.

Dlaczego Mattie nie chce z nim jecha膰? Przecie偶 by艂o im dobrze razem.

Mattie pu艣ci艂a mimo uszu cierpk膮 uwag臋 na temat Franka, ale w duchu musia艂a przyzna膰 Domi-nicowi racj臋: Frank, z kt贸rym tyle j膮 艂膮czy艂o, z kt贸­rym prze偶y艂a tyle lat, zawodzi艂 w decyduj膮cych momentach.

112 CATHY WILLIAMS

- powiedzia艂 z u艣mieszkiem. - Pr臋dzej na pla偶y. Bia艂y piasek, czysta woda, lekki wietrzyk... wysepka stworzona dla dwojga. Wygodny dom z drewniany­ mi pod艂ogami, moskitiera nad 艂贸偶kiem, wielkie, szeroko otwarte okna, przez kt贸re do pokoju nap艂ywa ch艂odne nocne powietrze...

Mattie mimo woli da艂a si臋 ponie艣膰 wizji roz­taczanej przez Dominika.

- Zapas jedzenia na kilka miesi臋cy, ale przy pomo艣cie stoi motor贸wka, na wypadek gdyby艣my
chcieli wybra膰 si臋 na l膮d...

„Gdyby艣my"... Na t臋 liczb臋 mnog膮 Mattie ock­n臋艂a si臋 z rozmarzenia i zapyta艂a:

- Z Rosalind?

- Nigdy - odpar艂 Dominic zgodnie z prawd膮.
Nigdy nie przysz艂o mu do g艂owy, by sp臋dza膰

z ni膮 weekendy na wsi. A wakacje z kobiet膮? Te偶 nie bra艂 tego nigdy pod uwag臋. Urlop sp臋dza艂 zwykle w Grecji, z rodzin膮. Na wyprawy w eg­zotyczne miejsca nie mia艂 po prostu czasu, zbyt ci臋偶ko pracowa艂.

Je艣li chcia艂 troch臋 odpocz膮膰, pozostawa艂y week­endy na wsi, jak to powiedzia艂 Mattie.

- Dlaczego?

- Dlatego, 偶e nie mam czasu leniuchowa膰 na wyspach szcz臋艣liwych, to raz. Dwa, nie mia艂em ochoty zabiera膰 Rosalind dok膮dkolwiek. - Wzru­szy艂 ramionami. - 殴le mi si臋 z tob膮 rozmawia, kiedy siedzisz tak daleko - powiedzia艂 cichym g艂osem.

- Przysu艅 si臋 do mnie.


WYBRANKA MILIONERA 113

Mattie przesun臋艂a si臋, umo艣ci艂a wygodnie, opar­艂a mu g艂ow臋 na ramieniu, a kiedy otoczy艂 j膮 ramie­niem, mia艂a ochot臋 mrucze膰 jak kotka: przyjemnie by艂o czu膰 go blisko siebie.


114

CATHY WILLIAMS


Doskonale wiedzia艂, 偶e b臋dzie w stanie zbi膰 ka偶dy argument, jaki Mattie wysunie. Poci膮gali si臋, czuli si臋 dobrze z sob膮 i poza tym byli lud藕mi wolnymi. Wszystko to prawda, mimo to Dominic chcia艂 od Mattie czego艣 wi臋cej, ni偶 wynika艂oby to z lu藕nego uk艂adu, kt贸ry ich 艂膮czy艂. Czego艣 wi臋cej, ni偶 Mattie by艂a gotowa ze swej strony ofiarowa膰. Dlaczego tak czu艂? Na to pytanie nie umia艂 sobie odpowiedzie膰. Mo偶e po prostu nie m贸g艂 znie艣膰, 偶e co艣 wymyka mu si臋 spod kontroli?

A w tej kobiecie niemal wszystko wymyka艂o mu si臋 spod kontroli. Owszem, nie znosi艂 zaborczo艣ci, ale chyba jeszcze bardziej irytowa艂o go, 偶e Mattie jest jej ca艂kowicie pozbawiona.

WYBRANKA MILIONERA

115


myl臋.

Ba艂a si臋 wsp贸lnego wyjazdu. Ka偶de rozstanie z Dominikiem, cho膰by po kilku godzinach sp臋dzo­nych razem, sprawia艂o jej b贸l. Z drugiej strony, czy to zbrodnia pozwoli膰 sobie na odrobin臋 przyjemno­艣ci? Od pierwszego dnia w nowej firmie pracowa艂a bez chwili wytchnienia, 偶eby dowie艣膰 sobie i swojej bezpo艣redniej szefowej, Liz Harris, 偶e potrafi podo­艂a膰 obowi膮zkom.


116 CATHY WILLIAMS

Nadal nie powiedzia艂 jej tego, co powinien po­wiedzie膰. P贸藕niej, obieca艂 sobie. Powie po weeken­dzie. Wr贸c膮 do Londynu odpr臋偶eni, b臋dzie mu 艂atwiej wyjawi膰 prawd臋.

- Zadowolony? - Chcia艂a, by perspektywa tych
dw贸ch dni, kt贸re mieli sp臋dzi膰 razem, cieszy艂a go
tak samo jak j膮.

Nast臋pnego ranka niemal 偶a艂owa艂a, 偶e zgodzi艂a si臋 sko艅czy膰 kosztorys. Wrzuci艂a do torby zmian臋 bielizny, bluzk臋 i koszul臋 nocn膮, t臋 ostatni膮 raczej niepotrzebnie.

Gdyby biuro nie znajdowa艂o si臋 o kilka krok贸w od domu, by膰 mo偶e w og贸le by tam nie posz艂a, t艂umacz膮c p贸藕niej Liz, 偶e nagle musia艂a zmieni膰 plany. Postanowi艂a jednak p贸j艣膰 i szybko upora膰 si臋 z zadaniem, kt贸rego tak ochoczo si臋 podj臋艂a dwa dni wcze艣niej.

W ko艅cu nowa praca by艂a w tej chwili jedyn膮 rzecz膮 pewn膮. Kiedy Dominic zniknie z jej 偶ycia, a zniknie pr臋dzej czy p贸藕niej (raczej pr臋dzej ni偶 p贸藕niej), b臋dzie musia艂a mie膰 co艣, co pomo偶e wy­pe艂ni膰 pustk臋.

Wesz艂a do pokoju, zrobi艂a sobie kaw臋 i przesz艂a z kubkiem do biurka, przy kt贸rym urz臋dowa艂a zwy­kle Liz.


WYBRANKA MILIONERA

117


Dominic tymczasem siedzia艂 przy komputerze w swoim mieszkaniu, wpatrywa艂 si臋 w monitor i nie m贸g艂 skupi膰 uwagi na liczbach, kt贸re pojawia艂y si臋 na ekranie.

Zamiast przegl膮da膰 raporty ksi臋gowe my艣la艂 o kobiecie, kt贸r膮 mia艂 zobaczy膰 dok艂adnie za trzy kwadranse.

Wsta艂 w ko艅cu zza biurka i zacz膮艂 kr膮偶y膰 nie­spokojnie po mieszkaniu: to popatrywa艂 na zegarek, to znowu zatrzymywa艂 si臋 przy oknie i przechodzi艂 do nast臋pnego pokoju...

Czu艂 si臋 jak ma艂olat przed pierwsz膮 randk膮. Ale przy Mattie zawsze tak si臋 czu艂: jak ch艂opak prze偶y­waj膮cy swoje pierwsze fascynacje erotyczne. Wie­dzia艂 oczywi艣cie, 偶e takie zauroczenie nie mo偶e trwa膰 d艂ugo, 偶e w jakim艣 momencie magia wyblak­nie, spowszednieje, ale dop贸ki trwa艂a, chcia艂 j膮 smakowa膰.

Przeczesa艂 nerwowo w艂osy palcami i przysiad艂 na parapecie okna.

By艂oby mu l偶ej, gdyby nie wiedzia艂, 偶e Mattie w tej w艂a艣nie chwili tkwi w swoim biurze nad jakim艣 kosztorysem. Zapa艂, z jakim anga偶owa艂a si臋 w prac臋, przysparza艂 mu tylko dodatkowych wy­rzut贸w sumienia: dawno powinien by艂 z ni膮 poroz­mawia膰...

Spojrza艂 po raz dziesi膮ty na zegarek i z ulg膮 stwierdzi艂, 偶e musi jecha膰 po ni膮, je艣li nie chce si臋 sp贸藕ni膰.

W drodze wyobra偶a艂 sobie, co te偶 Mattie powie


118 CATHY WILLIAMS

o jego domu na wsi. A dom by艂 naprawd臋 uroczy: nie za du偶y, nie k艂u艂 w oczy przesadnym zbytkiem. Naprawd臋 nie b臋dzie mia艂a powod贸w wypomina膰 mu, 偶e 偶yj膮 w dw贸ch zupe艂nie innych, nieprzy­staj膮cych do siebie 艣wiatach.

Chocia偶... U艣miechn膮艂 si臋, zapominaj膮c na mo­ment o czekaj膮cej go rozmowie. Lubi艂 te jej ci膮g艂e przycinki. Ju偶 s艂ysza艂, jak Mattie natrz膮sa si臋 z ja­cuzzi w ogrodzie. Niech si臋 natrz膮sa. Kiedy po­smakuje k膮pieli w b膮belkach, kiedy przekona si臋, jak rozkosznie jest wylegiwa膰 si臋 w wodzie z kieli­szkiem dobrze sch艂odzonego wina w d艂oni, na pew­no zmieni zdanie na temat ogrodowych jacuzzi.

Podniecony t膮 wizj膮 zadzwoni艂 do jej drzwi, ale Mattie nie otwiera艂a: nie by艂o jej w domu.

Najwidoczniej wsp贸lny weekend nie by艂 dla niej a偶 tak wa偶ny jak dla niego.

Na domiar z艂ego nie wiedzia艂, gdzie znajduje si臋 jej biuro, a w budynku firmy nie by艂o nikogo, kto m贸g艂by udzieli膰 mu informacji.

Jasne, tkwi nad tym swoim kosztorysem i ca艂­kiem zapomnia艂a o wyje藕dzie, my艣la艂 z irytacj膮, kt贸ra narasta艂a z ka偶d膮 kolejn膮 minut膮. Z艂o艣ci艂 si臋 na Mattie niepomny tego, 偶e sam bardzo cz臋sto traci艂 poczucie czasu przy pracy.

Zobaczy艂 w ko艅cu jakie艣 uchylone drzwi, pchn膮艂 je, wkroczy艂 energicznie do pokoju... i ujrza艂 Mattie siedz膮c膮 na parapecie okna zamiast przy kompute­rze, jak tego oczekiwa艂; najwyra藕niej czeka艂a na niego, co rozsierdzi艂o go jeszcze bardziej.


WYBRANKA MILIONERA 119

120 CATHY WILLIAMS

o艣wieci膰, czy przez nast臋pne dwie godziny b臋dzie­my bawili si臋 w zagadki? Rozumiem, 偶e nie posia­dasz si臋 ze szcz臋艣cia z powodu pracy nad kosz­torysem i naprawd臋 nie mam prawa narzeka膰, 偶e postanowi艂a艣 zaj膮膰 si臋 ni膮 akurat w sobotni ranek, kiedy mamy jecha膰 na wie艣.

Czeka艂a, 偶e si臋 zdziwi albo parsknie 艣miechem, ale on sp膮sowia艂, co tylko utwierdzi艂o j膮 w s艂uszno­艣ci jej podejrze艅.

To za jego spraw膮 dosta艂a prac臋 i mieszkanie. U偶y艂 swoich wp艂yw贸w, manipulowa艂 ni膮 w najgor­szy spos贸b, jaki tylko mo偶na sobie wyobrazi膰.

Chcia艂 j膮 mie膰 dla siebie. Za艂o偶y艂 to sobie od pierwszej chwili, kiedy zobaczy艂 j膮 w klubie i dopi膮艂 celu. Postara艂 si臋, 偶eby dosta艂a mieszkanie, w ten spos贸b usuwaj膮c z drogi niewygodnego sobie Fran­ka. Za艂atwi艂 jej wymarzon膮 prac臋, 偶eby nie musia­艂a czu膰 si臋 dziewczyn膮 z nizin spo艂ecznych. 呕eby uwierzy艂a, 偶e otwiera si臋 przed ni膮 kariera, nowe mo偶liwo艣ci...

Zacisn臋艂a d艂onie ze z艂o艣ci.

- Znalaz艂am w papierach list od ciebie adreso­wany do Boba Hodge'a, prezesa Devereaux. Pi-


WYBRANKA MILIONERA

121


szesz, 偶e dobra艂 sobie doskona艂膮 ekip臋 marketin­gowc贸w. Rozumiem, 偶e mimochodem, przy okazji musia艂e艣 prosi膰 go o przys艂ug臋. Wspomnia艂e艣 moje nazwisko... Napomkn膮艂e艣, 偶e b臋dzie zadowolony... Tak by艂o? Potraktowa艂e艣 mnie jak idiotk臋, kt贸ra bez twojego poparcia nie potrafi znale藕膰 sobie pracy. Jak mog艂e艣? Jak 艣mia艂e艣 w ten spos贸b ingerowa膰 w moje 偶ycie? Manipulowa膰 mn膮!


122

CATHY WILLIAMS


Dominic trzasn膮艂 pi臋艣ci膮 w biurko, przewracaj膮c przy okazji kubek z d艂ugopisami.

Na moment zapad艂a cisza. Dominic wyprostowa艂 si臋, odsun膮艂 od biurka i podszed艂 do okna.

Owszem, pami臋ta艂a, 偶e wspomina艂 co艣 o rozmo­wie. Natomiast w tej chwili stanowczo wola艂aby nie pami臋ta膰, jak to „sprawy potoczy艂y si臋 inaczej"-

- Nie wierz臋 ci - stwierdzi艂a kr贸tko. - Chcia艂e艣
mnie zdoby膰 i zrobi艂e艣 wszystko, by dopi膮膰 celu.
Nie zastanawia艂e艣 si臋, co ja mog臋 czu膰, bo nie
wiesz, co to znaczy czu膰, nie znasz tego s艂owa. Nie,
ty rozumiesz tylko, co to seks. 呕adnych uczu膰.


WYBRANKA MILIONERA

123


- Do tej pory ci to nie przeszkadza艂o. Wr臋cz
przeciwnie, mia艂em mocne prze艣wiadczenie, 偶e
obojgu nam chodzi o to samo, ale najwidoczniej nie
zauwa偶y艂em, kiedy zmieni艂a艣 stanowisko.

Ona te偶 tego nie zauwa偶y艂a. Pope艂ni艂a fatalny b艂膮d: zamiast trzyma膰 si臋 pierwotnego uk艂adu, bo by艂 to niew膮tpliwie uk艂ad, tandemy, marny uk艂ad mi臋dzy dwojgiem ludzi, kt贸rzy nie chc膮 si臋 an­ga偶owa膰, wi臋c zamiast trzyma膰 si臋 tego uk艂adu, nie wiedzie膰 kiedy polubi艂a Dominica, a potem, te偶 niepostrze偶enie, wbrew w艂asnej woli zakocha艂a si臋 w nim.

Mattie zamkn臋艂a na moment oczy, zbiera艂a si艂y.

- Dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu,
Dominicu. - Opar艂a d艂onie p艂asko na blacie biurka
i podnios艂a si臋. - Nie akceptuj臋 tego, co zrobi艂e艣.
Kto艣, kto tak post臋puje, nie zas艂uguje na szacunek.
Od pocz膮tku wiedzieli艣my, 偶e to, co jest mi臋dzy
nami, nie wiem nawet jak to nazwa膰, musi wkr贸tce
si臋 sko艅czy膰. I ja w艂a艣nie ko艅cz臋 t臋 znajomo艣膰.
- Mattie pos艂a艂a mu zimne spojrzenie i odwr贸ci艂a
si臋 do okna.

Nie patrzy艂a na niego, ale czu艂a, 偶e Dominic si臋 waha. Po chwili us艂ysza艂a kroki. Na moment jeszcze zatrzyma艂 si臋 przy drzwiach.

Po czym wyszed艂.


ROZDZIA艁 脫SMY

Gloria posz艂a do domu. Dominic, poruszony wyrzutami sumienia, da艂 jej wolne popo艂udnie. Biedaczka przez ostatnie dwa tygodnie musia艂a znosi膰 jego paskudny nastr贸j, niekontrolowane wy­buchy z艂o艣ci, z艂y humor. Kiedy rano przychodzi艂a do pracy, zastawa艂a go ju偶 za biurkiem. Podnosi艂 na moment g艂ow臋, burcza艂 co艣, co mia艂o oznacza膰 „dzie艅 dobry", opryskliwym tonem rzuca艂 polece­nia: by艂 nie do zniesienia, najmniejszy drobiazg by艂 powodem do irytacji.

Lubi艂 Glori臋 i nie chcia艂 doprowadza膰 jej do ostateczno艣ci.

A jednak by艂 bezradny. Nie m贸g艂 zapomnie膰 o Mattie, o tym jak zako艅czy艂a si臋 ich znajomo艣膰; Mattie mia艂a go za sko艅czonego drania, przebieg­艂ego uwodziciela, kt贸ry got贸w uciec si臋 do ka偶dego sposobu dla zdobycia kobiety.

Ci膮gle brzmia艂a mu w g艂owie, jak zdarta p艂yta, ich ostatnia rozmowa, s艂owa, kt贸re doprowadza艂y go do szale艅stwa. Ile偶 to razy zadawa艂 sobie pytanie, czy nie powinien jednak zobaczy膰 si臋 z Mattie, wybra膰 do jej biura, gdzie nie b臋dzie mog艂a zatrzas­n膮膰 mu drzwi przed nosem.


WYBRANKA MILIONERA 125

Teraz te偶 mia艂 ochot臋 wsi膮艣膰 do samochodu i jecha膰 na drug膮 stron臋 Tamizy, do nowego osiedla. Tak, musia艂 w ko艅cu przyzna膰, 偶e Mattie zaw艂ad­n臋艂a jego sercem.

Kln膮c pod nosem, zacz膮艂 chodzi膰 nerwowo po swoim gabinecie, niby tygrys uwi臋ziony w klatce.

Pojedzie spotka膰 si臋 z ni膮 i co dalej? Kolejna k艂贸tnia, tym razem przy 艣wiadkach, w biurze pe艂­nym ludzi? Do domu do niej nie m贸g艂 jecha膰 z jednego prostego powodu, pomijaj膮c nawet to, 偶e i tak z pewno艣ci膮 by go nie wpu艣ci艂a: ot贸偶 Mattie wyprowadzi艂a si臋 z nowego mieszkania. Dok膮d, nie mia艂 poj臋cia. Prawdopodobnie wr贸ci艂a do swojego by艂ego ch艂opaka. Ju偶 na sam膮 t臋 my艣l cisn臋艂y mu si臋 na usta najgorsze przekle艅stwa.

Zupe艂nie niepotrzebnie zadzwoni艂 do Liz Harris, szefowej Mattie. Zacz膮艂 od jakiego艣 pytania s艂u偶­bowego, a potem, niby od niechcenia, mimocho­dem, zagadn膮艂 o Mattie: jak sobie radzi w nowej pracy, czy zadomowi艂a si臋 ju偶 w nowym miesz­kaniu. Wtedy w艂a艣nie us艂ysza艂, 偶e si臋 wyprowa­dzi艂a.

Od rozmowy z Liz min臋艂o pi臋膰 dni: wystarczaj膮­co du偶o czasu, by dotar艂o do niego, 偶e bez Mattie nie potrafi ju偶 偶y膰. 呕e ich niezobowi膮zuj膮ca znajomo艣膰 przerodzi艂a si臋 w g艂臋bokie uczucie, kt贸re zniszczy艂 jak ostatni g艂upiec.

W艂a艣nie chwyci艂 marynark臋, got贸w wybiec z biura, gdy zadzwoni艂 telefon. Dominic waha艂 si臋 chwil臋, czy w takim nastroju powinien z kim-


126

CATHY WILLIAMS


kolwiek rozmawia膰, w ko艅cu jednak podni贸s艂 s艂u­chawk臋.

A Mattie omal nie upu艣ci艂a kom贸rki, kiedy us艂y­sza艂a g艂os Dominica...

- Witaj, m贸wi Mattie - zacz臋艂a bardzo opano­wanym tonem.

W Dominicu wszystko si臋 zagotowa艂o na ten lodowaty wst臋p. Ona go rzuci艂a. Dziewczyna, dla kt贸rej tyle zrobi艂, kt贸rej otworzy艂 drzwi do 艣wietnej kariery, rzuci艂a go!

Powinien zakomunikowa膰 jej w kilku ostrych s艂owach, 偶e nie chce mie膰 z ni膮 nic do czynienia. Chodzi艂o wszak o jego dum臋.

Usiad艂 przy biurku i odwr贸ci艂 si臋 w fotelu do okna.

WYBRANKA MILIONERA

127


Dominic uda艂 zaskoczenie. Nie chcia艂 da膰 jej satysfakcji i przyzna膰, 偶e dzwoni艂 do Liz, dopytywa艂 si臋, co si臋 dzieje z Mattie.

- Wyprowadzi艂a艣 si臋? Dok膮d? Nie m贸w, niech
zgadn臋. Wr贸ci艂a艣 pewnie do tego swojego nieudacz­nika. Chocia偶 wiesz, 偶e to niezdrowe.

Tu Mattie nie zdzier偶y艂a:

W dalszym ci膮gu by艂a na niego w艣ciek艂a, ale musia艂a przyzna膰, 偶e naprawd臋 jej pom贸g艂. I 偶e bez zastanowienia, bez chwili wahania odrzuci艂aby t臋 pomoc, gdyby powiedzia艂 jej o swoich zamiarach.

A praca bardzo jej odpowiada艂a: interesuj膮ca, wymagaj膮ca wysi艂ku i kompetencji, dobrze p艂atna. Gdyby nie Dominic, mog艂aby tylko marzy膰 o podob­nej posadzie.

Nie wr贸ci艂a jednak do Franka. Dominic poczu艂 ogromn膮 ulg臋.


128 CATHY WILLIAMS

艢wiat nagle nabra艂 kolor贸w, znowu sta艂 si臋 pi臋k­ny. W windzie Dominic mia艂 ochot臋 g艂o艣no gwizda膰 z rado艣ci. Do baru poszed艂 pieszo, uznawszy, 偶e to zbyt blisko, by bra膰 samoch贸d.

Mattie siedzia艂a przy stoliku. Czeka艂a na niego. Na niego! Co prawda, przez telefon brzmia艂a oschle, wr臋cz lodowato, ale mo偶e to wina telefonu. Kom贸r­ki zniekszta艂caj膮 przecie偶 g艂os, t艂umaczy艂 sobie, a ona dzwoni艂a do niego z kom贸rki.

Niewa偶ne. Najwa偶niejsze, 偶e w og贸le zadzwoni­艂a, 偶e chcia艂a si臋 z nim spotka膰. Porozmawiaj膮 spokojnie, jak dwoje cywilizowanych ludzi. Nie b臋d膮 si臋 w艣cieka膰, czyni膰 sobie wyrzut贸w, oskar偶a膰 wzajemnie.

Kiedy wszed艂 do baru, Mattie powoli podnios艂a wzrok znad szklaneczki.

WYBRANKA MILIONERA

129


Dominic z艂o偶y艂 zam贸wienie, wr贸ci艂 z kielisz­kiem do stolika i usiad艂 naprzeciwko Mattie.

Tak bardzo za nim t臋skni艂a, tak chcia艂a go zoba­czy膰. Oczywi艣cie mia艂a do niego 偶al, ale nie powin­na si臋 dziwi膰, od pocz膮tku przecie偶 mia艂a jak naj­gorsze zdanie o jego morale. Ale wtedy, na pocz膮t­ku, nie by艂a w nim jeszcze zakochana. A to bola艂o. Bola艂o wiedzie膰, jaki jest, i nadal go kocha膰.

Dlatego gra艂a na zw艂ok臋.


130

CATHY WILLIAMS


Czego si臋 spodziewa艂a, czego oczekiwa艂a po tym spotkaniu? Dlaczego je zaproponowa艂a? Na to osta­tnie pytanie potrafi艂a akurat sobie odpowiedzie膰. Prze艂kn臋艂a kawa艂ek ryby, ale nie czu艂a jej smaku.

WYBRANKA MILIONERA

131


zobaczy膰, porozmawia膰, wynajduj膮c pierwszy lep­szy pow贸d do spotkania.

Zapad艂a absolutna cisza. Nic. Ani s艂owa. Martwe milczenie. Gdyby sytuacja nie by艂a tak powa偶na, Mattie wybuchn臋艂aby 艣miechem. Bo wi­dok Dominica, kt贸remu odebra艂o mow臋, by艂 na­prawd臋 艣mieszny.

Prawd臋 powiedziawszy, takiej w艂a艣nie reakcji si臋 spodziewa艂a.

Kilka godzin wcze艣niej posz艂a do swojego leka­rza. Czu艂a si臋 ostatnio ci膮gle zm臋czona, senna, zacz臋艂a przybiera膰 na wadze; doktor zada艂 jedno proste pytanie, kt贸re jej samej nie przysz艂o do g艂owy.

- S艂ucham?


132

CATHY WILLIAMS


zasady moralne i uwa偶am, 偶e masz prawo wiedzie膰, 偶e zostaniesz ojcem. Przepraszam, je艣li niepotrzeb­nie wybra艂am si臋 z t膮 wiadomo艣ci膮.

Mattie nigdy nie rozwa偶a艂a ewentualno艣ci zaj­艣cia w ci膮偶臋, ale z pewno艣ci膮 nie tak sobie wyob­ra偶a艂a moment przekazywania wiadomo艣ci: oto sie­dzi w bistro z facetem, kt贸ry ma tak膮 min臋, jakby mu w艂a艣nie zakomunikowa艂a, 偶e jest zad偶umiona.

- Pytam tylko, dlaczego zaprosi艂a艣 mnie do za­
t艂oczonego, g艂o艣nego baru, 偶eby powiedzie膰 o ci膮­偶y? Jak mamy tutaj rozmawia膰? - Dominic rozej­rza艂 si臋 po wype艂nionej lud藕mi sali.

- My艣la艂am, 偶e chwil臋 pogadamy...
„Chwil臋 pogadamy" - co za okre艣lenie!

- A potem, kiedy ju偶 och艂oniesz, spotkamy si臋
znowu, 偶eby na spokojnie om贸wi膰 spraw臋. Je艣li...
b臋dziesz chcia艂, oczywi艣cie. Wiem, 偶e to musi by膰
dla ciebie szok... Dla mnie te偶 by艂.

Tak, Mattie ma racj臋: do oszo艂omionego Dominica w ko艅cu dotar艂o, 偶e dla niej te偶 musia艂 by膰 to wstrz膮s. W艂a艣nie zacz臋艂a now膮 prac臋, otwiera艂a si臋 przed ni膮 szansa kariery, a tu nagle jak grom z jasnego nieba spada na ni膮 wiadomo艣膰, 偶e b臋dzie mia艂a dziecko.

Pomimo to robi艂a wra偶enie ca艂kowicie opanowa­nej. Trudno by艂o si臋 domy艣li膰, co w tej chwili czuje.

- Jak to mo偶liwe? - wykrztusi艂 wreszcie i doda艂:
- Musz臋 si臋 napi膰. Przynie艣膰 ci co艣?

Kiedy Mattie pokr臋ci艂a g艂ow膮, podni贸s艂 si臋 i pod­szed艂 do baru. Mia艂a racj臋, umawiaj膮c si臋 z nim w miejscu publicznym. Tutaj musia艂 zachowywa膰


WYBRANKA MILIONERA 133

si臋 przyzwoicie, a gdyby pomimo wszystko pr贸bo­wa艂 podnie艣膰 g艂os, robi膰 jej wyrzuty, po prostu wsta艂aby i wysz艂a.

- Mo偶e jednak nie powinni艣my byli si臋 tutaj spotyka膰. - Ludzie zacz臋li popatrywa膰 na nich dyskretnie i Mattie przygryz艂a warg臋 zak艂opotana wybuchem Dominica.


134 CATHY WILLIAMS

Jak ona 艣mie m贸wi膰, 偶e informacja o ci膮偶y ma by膰 dla niego „czyst膮 formalno艣ci膮"?

By艂a teraz blada, spi臋ta; mia艂 ochot臋 podej艣膰, wzi膮膰 j膮 w ramiona, przytuli膰.

Droga up艂yn臋艂a im w milczeniu. 呕adne z nich nie odezwa艂o si臋 s艂owem. W ko艅cu taks贸wka za­trzyma艂a si臋 przed ma艂ym wiktoria艅skim dom­kiem.

WYBRANKA MILIONERA

135


os贸b ci艣nie si臋 w tak ma艂ej przestrzeni. Domy艣lam si臋, 偶e mieszkasz na samej g贸rze?

Mattie nic nie odpowiedzia艂a, chocia偶 schody prowadz膮ce do jej mieszkania prezentowa艂y si臋 marnie: poodklejane tapety, wytarty chodnik, nagie 偶ar贸wki zwisaj膮ce z sufitu.

Samo mieszkanie prezentowa艂o si臋 niewiele le­piej: jeden ciasny pokoik s艂u偶膮cy za bawialni臋 i sy­pialni臋, ciasna kuchenka, w kt贸rej z trudem mie艣ci艂a si臋 jedna osoba, male艅ka 艂azienka tylko z prysz­nicem.

Dominic nie m贸g艂 powstrzyma膰 si臋 od zjadliwe­go komentarza, a potem nieoczekiwanie obj膮艂 j膮 i przytuli艂 do siebie.

Mattie otworzy艂a usta z wra偶enia, ale szybko dosz艂a do siebie.


136

CATHY WILLIAMS


- Chyba mnie nie zrozumia艂e艣. Zadzwoni艂am do
ciebie, bo chcia艂am, 偶eby艣 wiedzia艂 o ci膮偶y. To
wszystko. Wiem, 偶e nie chcia艂e艣 by膰 ojcem. Nigdy
nie my艣la艂e艣 o dzieciach... I nie mam zamiaru by膰
ofiar膮 poczucia obowi膮zku, kt贸re si臋 nagle w tobie
obudzi艂o. - Mocne s艂owa, kt贸rych wypowiedzenie
wiele j膮 kosztowa艂o.

Dominic podszed艂 do okna, na kt贸rym siedzia艂a, i wyjrza艂 na ulic臋.

- Tu nie chodzi o ciebie - odezwa艂 si臋 w ko艅cu.
- Tak偶e nie o to czy chc臋 by膰 ojcem, czy nie. Jeste艣
w ci膮偶y, b臋dziesz mia艂a dziecko i nie zostawi臋 ci臋
samej. Tym razem nie uda ci si臋 uciec ode mnie.

Mattie patrzy艂a na niego bez s艂owa. Oddycha艂a znacznie wolniej ni偶 normalnie. Nawet serce zda­wa艂o si臋 bi膰 wolniej. Gdzie艣 w g艂臋bi duszy pragn臋艂a, 偶eby by艂 przy niej, jednocze艣nie czu艂a, 偶e powinna za wszelk膮 cen臋 walczy膰 z tym zdradzieckim prag­nieniem.

- Pobierzemy si臋.


ROZDZIA艁 DZIEWI膭TY

Mattie wybuchn臋艂a 艣miechem, podesz艂a do w膮s­kiego 艂贸偶ka, kt贸re w dzie艅 za spraw膮 kolorowej narzuty i kilku poduszek udawa艂o kanap臋, usiad艂a i wyci膮gn臋艂a nogi przed siebie.

Mattie zacisn臋艂a d艂onie na kolanach. Ma艂偶e艅stwo.


138

CATHY WILLIAMS


呕adnych uczu膰, ani s艂owa o mi艂o艣ci. Po prostu biznes. Kolejny uk艂ad. Na jeden ju偶 si臋 wcze艣niej zgodzi艂a w swojej g艂upocie.

Przy Dominicu zaczyna艂a 偶y膰, cieszy膰 si臋, my艣­le膰, dowiedzia艂a si臋, co to znaczy kocha膰, a jednak ca艂y czas pozostawa艂 daleki, obcy, zamyka艂 si臋 przed ni膮. A teraz ten cz艂owiek nieoczekiwanie proponuje ma艂偶e艅stwo. Nie chcia艂a zwi膮zku z roz­s膮dku, zwi膮zku wynikaj膮cego tylko z poczucia obowi膮zku.

- Obydwoje doskonale wiemy - zacz臋艂a 艂agod­nym tonem - co nas do siebie zbli偶y艂o i jak brzmia艂y warunki: 偶adnych zobowi膮za艅, nie m贸wi膮c ju偶 o ma艂偶e艅stwie.

Dominic, dopiero teraz widzia艂a to wyra藕nie, ca艂kowicie eliminowa艂 uczucia ze swojego 偶ycia. Do tego stopnia, 偶e by艂 w stanie zaproponowa膰 ma艂偶e艅stwo kobiecie, kt贸rej nie kocha艂.

Sk膮d przysz艂o jej do g艂owy, 偶e sta膰 j膮 na taki sam ch艂贸d. Przez kilka lat nie mog艂a zde­cydowa膰 si臋 na rozstanie z Frankiem, bo by艂o jej go 偶al. A Dominic? O偶eni艂by si臋, owszem: sypia艂 z 偶on膮, dop贸ki by mu si臋 nie sprzykrzy艂o, a potem zacz膮艂by prowadzi膰 w艂asne 偶ycie, dys­kretnie, tak, by nie rozbi膰 domu, m贸c wycho­wywa膰 dziecko.

WYBRANKA MILIONERA

139


zabrak艂o mi艂o艣ci, bez kt贸rej ma艂偶e艅stwo nie ma sensu.

Dominic si臋 za艣mia艂.

Dominic wzruszy艂 ramionami.

Dominic sam nie wierzy艂 w to, co m贸wi, ale


140

CATHY WILLIAMS


stara艂 si臋 przekona膰 Mattie za pomoc膮 ch艂odnych, logicznych argument贸w. Nie zamierza艂 opowiada膰 jej o nieprzespanych nocach, o swojej za ni膮 t臋sk­nocie. Sam musia艂 si臋 z tym upora膰.

- 艁贸偶ko kiedy艣 nam spowszednieje, co wtedy?

Dominic spojrza艂 na Mattie zdziwiony. Spowsze­dnieje? Z ni膮? Nigdy. Nie m贸g艂 sobie wyobrazi膰, 偶e kiedykolwiek przestanie jej pragn膮膰.

Na pewno nie przyklasn膮 tej decyzji, pomy艣la艂a Mattie markotnie.

- I kiedy si臋 dowiedz膮, 偶e ojciec dziecka za­
proponowa艂 ci ma艂偶e艅stwo?

Tego tylko brakowa艂o.

WYBRANKA MILIONERA

141


Tego oczywistego i trudnego aspektu swojej de­cyzji Mattie nie wzi臋艂a pod uwag臋.

szuflad臋 komody, zacz膮艂 wyjmowa膰 jej rzeczy i rzu­ca膰 na 艂贸偶ko.

Kiedy w ko艅cu zapyta艂a, co on wyprawia, odpar艂 zniecierpliwionym tonem:

- Zabieram ci臋 st膮d.

- U艂贸偶 to wszystko z powrotem na swoim miej­scu - sykn臋艂a. - Natychmiast.

Pu艣ci艂 jej polecenie mimo uszu.

- Gdzie masz walizki? - Nie czekaj膮c na odpo­wied藕, zajrza艂 pod 艂贸偶ko, s艂usznie przewiduj膮c, 偶e
tam znajdzie walizk臋. Wyci膮gn膮艂 j膮, otworzy艂 i zabra艂
si臋 do pakowania ubra艅. - Reszt臋 zabierzemy jutro.

- Uspok贸j si臋! Nie wyjd臋 za ciebie!
Mog艂a krzycze膰, ile si艂 w p艂ucach.

- Kto ci pomaga艂 si臋 przeprowadza膰? - zapyta艂,
zamykaj膮c opr贸偶nione szuflady. - Nie m贸w mi, 偶e
sama targa艂a艣 wszystko po tych koszmarnych scho­dach. W twoim stanie! Przy mnie nie b臋dzie ci
wolno nic d藕wiga膰. Dopilnuj臋, 偶eby艣 dba艂a o siebie.
- Przeszed艂 do kuchni, znalaz艂 pod sto艂em du偶e
pud艂o, kt贸re Mattie zapomnia艂a wyrzuci膰 po prze­prowadzce, i ustawi艂 je na 艣rodku pokoju. - Jeszcze
to. Jutro b臋dzie mniej pakowania.

Mattie czu艂a si臋 tak, jakby kto艣 posadzi艂 j膮 na karuzeli i w艂膮czy艂 silnik na pe艂ne obroty.


142

CATHY WILLIAMS


Kto艣 musi si臋 ni膮 zaj膮膰?

Mattie podnios艂a si臋 i spojrza艂a na niego ze stanowczym wyrazem twarzy.

Wywalczy艂a tyle tylko, 偶e spa艂a w pokoju go艣cin­nym. Dominic przez reszt臋 wieczoru nie podnosi艂 ju偶 tematu 艣lubu, ale jego milczenie by艂o wymow­niejsze od s艂贸w. Nast臋pnego dnia, w sobot臋, chodzi­li po sklepach, kupuj膮c ubrania dla Mattie, bo mu­sia艂a mie膰 „ci膮偶ow膮" garderob臋; Dominic si臋 upar艂, najwyra藕niej s膮dz膮c, 偶e ka偶da kobieta po zaj艣ciu w ci膮偶臋 powinna zacz膮膰 nosi膰 lu藕ne stroje. W nie­dziel臋 chcia艂 zabra膰 j膮 do domu na wsi, ale rozmy艣-


WYBRANKA MILIONERA

143


lili si臋, bo w poniedzia艂ek rano wyje偶d偶a艂 na kilka dni za granic臋.

Nie mog艂a wr贸ci膰 do Wimbledonu ani do miesz­kania s艂u偶bowego, gdzie wszystko przypomina艂oby jej Dominica. Zostawa艂 Frank. Zadzwoni艂a do niego po pracy i dopiero kiedy us艂ysza艂a jego g艂os, zro­zumia艂a, 偶e nie zaproponuje mu, by przyj膮艂 j膮 pod wsp贸lny kiedy艣 dach. Tamten etap 偶ycia zamkn臋艂a za sob膮 raz na zawsze, nie mia艂a do niego powrotu i, prawd臋 powiedziawszy, nie chcia艂a go wcale.

A jednak mi艂o by艂o s艂ysze膰 starego przyjaciela. Powodowana impulsem zaprosi艂a go do Dominica. Pomy艣la艂a, 偶e powie mu o ci膮偶y. Frank na pewno jej poradzi, jak powinna post膮pi膰. Kiedy chodzi艂o o in­nych, nie o niego, potrafi艂 trze藕wo oceni膰 sytuacj臋, zdoby膰 si臋 na jasny os膮d, a przy tym zawsze m贸wi艂 szczerze, co my艣li, nawet je艣li mog艂o to by膰 nie­przyjemne.

- 艢wietnie wygl膮dasz, Mats! - zawo艂a艂 spontani-cznie, kiedy czterdzie艣ci minut p贸藕niej pojawi艂 si臋 w progu mieszkania Dominica z bukiecikiem kwiat贸w w d艂oni. - Luksus ci s艂u偶y - doda艂, rozgl膮daj膮c si臋 po


144

CATHY WILLIAMS


pysznym apartamencie. - To dla ciebie - wcis­n膮艂 jej bukiecik do r臋ki.

W pytaniu Mattie nie by艂o goryczy; cieszy艂a si臋, 偶e widzi Franka w dobrej kondycji, wreszcie u艣miech­ni臋tego, zadowolonego z 偶ycia.

Zrobi艂a kaw臋, usiad艂a naprzeciwko niego przy kuchennym barku i opowiedzia艂a mu o sobie. By艂 jedyn膮 osob膮, kt贸r膮 mog艂a wtajemniczy膰 w swoje po艂o偶enie i chocia偶 od dawna ich kontakty mocno kula艂y, teraz, o dziwo, znowu odnale藕li porozumie­nie: Frank wys艂ucha艂 jej uwa偶nie, kiwaj膮c od czasu do czasu g艂ow膮, wtr膮caj膮c kr贸tkie uwagi.

WYBRANKA MILIONERA

145


problemu, ale ty zawsze by艂a艣 uparta jak o艣lica, Mats. Jak co艣 wbijesz sobie do g艂owy, b臋dziesz si臋 tego trzyma膰, 偶eby nie wiem co.

Mattie wzruszy艂a ramionami i westchn臋艂a.

146

CATHY WILLIAMS


dzi艂a艣. Ma na imi臋 Shannon. Obrzydliwie si臋 czu­艂em, 偶e ci臋 oszukuj臋. Wybacz. - Frank westchn膮艂 i przeczesa艂 w艂osy palcami. - Ona mieszka teraz ze mn膮 i chyba nie by艂aby zachwycona, gdybym za­proponowa艂 go艣cin臋 swojej by艂ej dziewczynie.

Zaskoczenie, sp贸藕niona zazdro艣膰 i rado艣膰, 偶e Frank u艂o偶y艂 sobie 偶ycie, wszystkie te odczucia spad艂y na Mattie jednocze艣nie, ale ostatecznie ra­do艣膰 wzi臋艂a g贸r臋.

Podesz艂a do Franka i obj臋艂a go serdecznie. W tej samej chwili zachrobota艂 klucz w zamku i do miesz­kania wszed艂 Dominic.


ROZDZIA艁 DZIESI膭TY

- Co tu si臋 dzieje?

Mattie i Frank odskoczyli od siebie niczym przy­艂apani na gor膮cym uczynku kochankowie.

Mina Dominica nie wr贸偶y艂a nic dobrego, poza przyj臋ta przez Franka te偶 nie wygl膮da艂a na ugodow膮 i Mattie na wszelki wypadek stan臋艂a pomi臋dzy nastroszonymi przeciwnikami.

Frank znikn膮艂 w u艂amku sekundy.

Kiedy zostali sami, Mattie, zaszokowana przed­stawieniem, kt贸re tutaj urz膮dzi艂, napad艂a na Domi­nica:

148

CATHY WILLIAMS


karku - warkn膮艂 Dominic. - Co to za pomys艂, 偶eby zaprasza膰 swojego by艂ego faceta?

Zarzuty by艂y tak bezsensowne, 偶e Mattie pozo­stawi艂a je bez odpowiedzi. Dominic pos艂a艂 jej ostatnie piorunuj膮ce spojrzenie i wycofa艂 si臋 do sypialni.

Mattie chwil臋 jeszcze sta艂a na 艣rodku kuchni, oszo艂omiona absurdalno艣ci膮 sytuacji, po czym ru­szy艂a za nim.

- Jeste艣 艣mieszny - powiedzia艂a, wchodz膮c.

- Scena, kt贸r膮 w艂a艣nie urz膮dzi艂e艣, to nast臋pny dow贸d
na to, 偶e nie mo偶emy si臋 pobra膰. Nie jestem twoj膮 w艂asno艣ci膮, to raz. Dwa, zachowa艂e艣 si臋 jak prostak.

Dominic 艣ci膮gn膮艂 z siebie koszul臋 i cisn膮艂 j膮 na 艂贸偶ko.

Ka偶de s艂owo, kt贸re wydobywa艂o si臋 z jego ust, by艂o g艂upie, niepotrzebne: wiedzia艂 o tym i nie by艂 w stanie si臋 pohamowa膰. Mattie nigdy nie zrozumie, co poczu艂, kiedy wszed艂 do mieszkania i zobaczy艂 ich obj臋tych. Mia艂 ochot臋 zrobi膰 z Franka miazg臋.

Ruszy艂 w stron臋 艂azienki i zatrzyma艂 si臋 jeszcze przy drzwiach.

- Chcia艂a艣 pom贸wi膰? M贸w, prosz臋 bardzo, m贸w

- rzuci艂 ze zjadliwym u艣mieszkiem.

- Mo偶e jak si臋 uspokoisz, teraz z pewno艣ci膮 nie b臋d臋 z tob膮 rozmawia艂a.


WYBRANKA MILIONERA 149

Odwr贸ci艂a si臋 do wyj艣cia i Dominic zobaczy艂 艂zy w jej oczach.

W u艂amku sekundy przemkn臋艂o mu przez g艂ow臋, 偶e je艣li teraz nic nie zrobi, b臋dzie to oznacza艂o definitywny koniec mi臋dzy nimi. A koniec mi臋dzy nimi to b臋dzie tak偶e jego koniec. Szybko podszed艂 do Mattie, obj膮艂 j膮, pewny, 偶e go odepchnie. Ale Mattie nie odepchn臋艂a go; westchn臋艂a i opar艂a g艂o­w臋 na jego piersi.

Dominic za艣mia艂 si臋 kr贸tko i przytuli艂 j膮 mocniej.

- Ja, zazdrosny? O niego? Zauwa偶y艂a艣, jak chy艂­kiem si臋 wycofywa艂? Przestraszy艂 si臋, 偶e mu przy艂o­偶臋. - Zamilk艂 na chwil臋. - Tak, jestem zazdrosny.
O ciebie - powiedzia艂.

Kogo艣 takiego jak Dominic przyznanie si臋 do s艂a­bo艣ci musia艂o wiele kosztowa膰, tylko 偶e w oczach Mattie nie by艂a to wcale s艂abo艣膰. Przeciwnie, wy­znanie Dominica wprawi艂o j膮 w niezwyk艂膮 egzalta­cj臋: tym razem nie pr贸bowa艂a nawet m贸wi膰 sobie, 偶e powinna zachowa膰 trze藕wo艣膰 umys艂u i zimny os膮d.

Uwolni艂a si臋 z jego ramion i spojrza艂a mu w oczy.

- Co chcesz przez to powiedzie膰?


150 CATHY WILLIAMS

- Nic. - Odwr贸ci艂 si臋 szybko, twarz mu tylko
pociemnia艂a podejrzanie.

Mattie przysiad艂a na 艂贸偶ku.

- Mia艂am nadziej臋... Niewa偶ne. Nie kocham
Franka, je艣li to ci臋 niepokoi.

Dominic zerkn膮艂 na ni膮 i u艣miechn膮艂 si臋 g艂up­kowato.

- On nie powinien by艂 przyj膮膰 zaproszenia.
Mattie wyci膮gn臋艂a si臋 na 艂贸偶ku i za艂o偶y艂a r臋ce za

g艂ow臋. U艣miechn臋艂a si臋 do Dominica. By艂a zm臋czo­na graniem. Wiedzia艂a ju偶, 偶e nie kieruje nim wy艂膮cz­nie po偶膮danie. Musia艂 co艣 do niej czu膰, skoro by艂 zazdrosny. A to ju偶 pierwszy krok do mi艂o艣ci.

Zapad艂a absolutna cisza. Kiedy w ko艅cu Dorni-


WYBRANKA MILIONERA

151


nic pr贸bowa艂 wykrztusi膰 co艣 z siebie, Mattie pod­nios艂a d艂o艅, powstrzymuj膮c go.

- Nie, nie to. To, co m贸wi艂a艣 wcze艣niej.
Mattie unios艂a powieki i zobaczy艂a, 偶e Dominic

u艣miecha si臋 szeroko.

Mattie nie by艂a pewna, czy si臋 nie przes艂ysza艂a.


152

CATHY WILLIAMS


Dominic spojrza艂 na ni膮 z b艂yskiem w oku.

Mattie nie zauwa偶y艂a nawet kiedy, tak rozma­wiaj膮c, pozbyli si臋 ubra艅. Wiedzia艂a tylko, 偶e jest bezgranicznie szcz臋艣liwa.

- Nie zamierza艂em manipulowa膰 tob膮, za艂atwia­j膮c ci prac臋 - szepn膮艂 Dominic. - My艣l臋, 偶e ju偶
wtedy ci臋 kocha艂em i chcia艂em, 偶eby艣 wyprowadzi-


WYBRANKA MILIONERA

153


艂a si臋 od Franka. Poza tym by艂em ca艂kowicie pe­wien, 偶e dasz sobie rad臋, 偶e to zaj臋cie stworzone dla ciebie. Czas mija艂, coraz bardziej by艂em od ciebie uzale偶niony i coraz trudniej by艂o mi wyzna膰, co zrobi艂em.

Alexander Dominic Drecos przyszed艂 na 艣wiat w domu pe艂nym mi艂o艣ci. Musia艂 to chyba czu膰, bo by艂 najpogodniejszym dzieckiem na 艣wiecie. Ciemnow艂osy i ciemnooki jak ojciec, w wieku o艣miu miesi臋cy z zapa艂em raczkowa艂 po pokoju dzieci臋cym.

艢lub by艂 cichy. W ceremonii uczestniczy艂y tylko rodziny, kt贸re zd膮偶y艂y pozna膰 si臋 znacznie wcze艣niej, bo ci膮偶a Mattie stanowi艂a znakomity pow贸d za­dzierzgni臋cia silnych wi臋zi. Pojawi艂 si臋 te偶 Frank ze swoj膮 dziewczyn膮, kilka zaprzyja藕nionych dziewcz膮t



152

CATHY WILLIAMS


z klubu, z kt贸rymi Mattie utrzymywa艂a nadal kon­takt. Po 艣lubie pa艅stwo m艂odzi zamieszkali w wiej­skim domu Dominica i czasami tylko przyje偶d偶ali na weekend do Londynu.

W czasie tych wypraw Dominic bardziej przej­mowa艂 si臋 Alexandrem ni偶 Mattie. Nie spuszcza艂 oka z syna. R贸wnie偶 w tej chwili przygl膮da艂 si臋 z niepokojem, jak ma艂y raczkuje po londy艅skim mieszkaniu, nara偶aj膮c si臋, w poj臋ciu ojca, na nie­uchronne nieszcz臋艣cie.

Mattie przyjmowa艂a z u艣miechem t臋 ojcowsk膮 nadopieku艅czo艣膰 Dominica.

- A ja my艣la艂am, 偶e przy mnie jeste艣 w stanie
zapomnie膰 o wszystkich troskach - powiedzia艂a
z kpin膮 w g艂osie, moszcz膮c si臋 wygodnie w ramionach m臋偶a.

Dominic uni贸s艂 jej d艂o艅 do ust i zacz膮艂 ca艂owa膰 palec po palcu.

CATHY WILLIAMS

Wybranka milionera



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
47 Cathy Williams Wybranka milionera
Wybranka milionera Williams Cathy compressed
Kaprysy milionera Williams Cathy compressed
William Blake Poezje wybrane
Blake William Poezje wybrane
Interpretacja tre墓鈥篶i Ksi脛鈩i jako墓鈥篶i na wybranym przyk墓鈥歛dzie
Wybrane markery chorb nowotworowych
Wybrane przepisy prawne
Cw 3 patologie wybrane aspekty
Wybrane aspekty gospodarki finansowej NBP 17072009 2
86 Modele ustrojowe wybranych panstw
Wybrane zagadnienia prawa3
K2 wybrane

wi臋cej podobnych podstron