pides, choć w innych rzeczach niedobrze sobie poczyna, okazuje się najtragiczniejszym z poetów.
Drugie miejsce należy się układowi uważanemu przez niektórych za pierwszy, mianowicie temu, który zawiera podwójne założenie, jak Odyseja, i kończy się dla lepszych i gorszych inaczej, niż się oczekiwało. Zdaje się jednak, że pierwszeństwo otrzymał on z powodu upodobań publiczności teatralnej, bo poeci stosują się do życzeń widzów. A przecież nie jest to przyjemność, jaką powinna dawać tragedia, lecz właściwa raczej komedii. Tak bowiem najwięksi wrogowie z mitu, np. Orestes i Egist, na końcu rozstają się jako przyjaciele i żaden nie ginie z ręki drugiego.
Tragedia jest to naśladowcze przedstawienie akcji poważnej, skończonej i posiadającej [odpowiednią] wielkość, wyrażone w języku ozdobnym, odmiennym w różnych częściach dzieła, przedstawienie w formie dramatycznej, a nie narracyjnej, które przez wzbudzenie -litości i trwogi doprowadza do „oczyszczenia" [katharsis] tych uczuć.
Tłumaczył T. Sinko Retoryka
Ks. III. Z kolei zajmę się sposobem wyrażania. Nie wystarcza bowiem wiedzieć, co powinniśmy mówić; musimy też powiedzieć to tak, jak powinniśmy: od umiejętności tej w dużym stopniu zależy odpowiednie wrażenie mowy. (...) Drugie zagadnienie dotyczy przedstawienia tych faktów w mowie. Trzecie — to odpowiedni sposób wygłoszenia mowy; jest to rzecz, która ma bardzo wielkie znaczenie dla powodzenia mówcy. (...) Jest rzeczy jasną, że sprawa wygłoszenia łączy się zarówno ze sztuką wymowy, jak i z poetyką... Polega ona na odpowiednim stosowaniu głosu dla wyrażenia poszczególnych wzruszeń, na mówieniu głośnym, cichym i pośrednim, na używaniu wysokiego, niskiego i pośredniego tonu, na używaniu rozmaitych rytmów, zgodnych z rozmaitymi przedmiotami mowy. Siła głosu, modulacja tonu i rytm — to trzy rzeczy, na które zważa mówiący. (...)
Dobry styl musi być jasny. Dowodzi tego fakt, że mowa nie spełnia swego zadania, jeśli jasno nie przedstawia myśli. Styl musi unikać zarówno przyziemności, jak i napuszoności. musi
78
być stosowny. (...) Używanie zwyczajnych wyrazów (imion oraz czasowników) stwarza jasność stylu. Używanie innych wyrazów (...) chroni go od przyziemności i dodaje mu rzeczywistej ozdoby; odstąpienie bowiem od wyrazów utartych sprawia, że styl wydaje się bardziej dostojny. (...) Toteż należy mowie codziennej nadać cechę niepospolitości; ludzie lubią to, co budzi zdziwienie, a budzą je rzeczy nie spotykane. W wierszach takie efekty występują często i są na miejscu, gdyż zarówno osoby, jak i rzeczy, o których się tam mówi, bardziej odbiegają od zwyczajnego życia.
Tłumaczył W. Madyda
EPIKUR Z SAMOS
Epikur z Samos (ok. 341—270 p.n.e.) słuchał wykładów różnych filozofów. W Atenach prowadził też własną szkołę. Napisał wiele dzieł, ale z tej bogatej twórczości przetrwały tylko trzy listy i kilka ogólnych zbiorów jego myśli. Był on twórcą doktryny filozoficznej, którą nazwano epikureizmem. Epikur, podobnie jak i inni filozofowie, interesował się szczęściem i traktował je jako najwyższe dobro człowieka. Szczęście, twierdził, człowiek osiąga wówczas, kiedy doznaje przyjemności. Hedonizm Epikura wyróżnia się jednakże swoistymi cechami. Według niego szczęśliwy jest ten, kto nie cierpi. Właśnie ów brak cierpienia jest już odczuwany jako przyjemność. Samo życie zatem jest radością, i to radością wrodzoną. Epikur starał się uwolnić ludzi od obawy śmierci; twierdził, że dusza jest zniszczalna, a wiara w nieśmiertelność jest złudzeniem. „Śmierć nas nic nie obchodzi, bo zło i dobro jest tylko tam, gdzie można coś odczuwać zmysłami, śmierć zaś jest końcem zmysłowego odczuwania". „Największe zło, śmierć, nie dotyka nas ani trochę, gdyż póki jesteśmy, nie ma śmierci, a odkąd jest śmierć, nie ma nas".
Diogenes Laertios „Epikur"
Ks. X 122, 127—133. Epikur pozdrawia Menoikeusa. Niechaj młodzieniec nie zaniedbuje filozofii, a i starzec niech się nie czuje niezdolny do dalszego jej studiowania. Dla nikogo bowiem nie jest ani za wcześnie, ani za późno zacząć troszczyć się o zdrowie
79
swej duszy. Kto zatem twierdzi, że pora do filozofowania jeszcze dla niego nie nadeszła albo że już minęła, podobny jest do tego, kto twierdzi, że pora do szczęścia jeszcze nie nadeszła albo że już przeminęła. Powinni przeto filozofować zarówno młodzi, jak i starzy; ci — aby starzejąc się czuli się młodzi, przypominając sobie dobra, jakimi obdarzył ich w przeszłości los, tamci znów — by pomimo swej młodości czuli się nieustraszeni wobec przyszłości, jak ludzie starsi. A zatem bezustannie należy zabiegać
0 to, co nam może przysporzyć szczęścia; kto bowiem posiadł
szczęście, ma wszystko, co w ogóle mieć można, kogo zaś szczę
ście ominęło, ten robi wszystko, by je zdobyć.
Ks. X 127—133. Trzeba sobie również zdawać sprawę z tego, że wśród naszych pragnień jedne są naturalne, a inne urojone, a wśród naturalnych jedne są ponadto konieczne, a inne tylko naturalne. Wśród koniecznych można wyróżnić takie, które są konieczne do szczęścia, następnie pragnienia konieczne dla spokoju ciała i wreszcie konieczne dla samego życia. Jasno sprecyzowany pogląd na te sprawy pozwoli skierować wszelki wybór
1 wszelkie unikanie na korzyść zdrowia ciała i spokoju duszy,
a to właśnie jest celem szczęśliwego życia. Wszak cała nasza
działalność zdąża do tego, aby się uwolnić od cierpienia i nie
pokoju. A gdy raz zdołamy to wszystko osiągnąć, wnet zniknie
niepokój duszy; istota żywa nie odczuwa już bowiem potrzeby
zabiegania o cokolwiek, czego by jej brakowało, ani też nie bę
dzie szukać czego innego do dopełnienia dobra duszy i ciała. Bo
zaiste wtedy tylko odczuwamy potrzebę przyjemności, gdy z jej
braku doznajemy bólu; gdy jednak ból nam nie dokucza, nie po
trzebujemy wtedy żadnej przyjemności. Dlatego właśnie twier
dzimy, że przyjemność jest początkiem i celem życia szczęśli
wego. Ona to bowiem, według nas, stanowi pierwsze i przyro
dzone dobro oraz punkt wyjścia wszelkiego wyboru i unikania;
do niej w końcu powracamy, gdy odwołujemy się do czucia jako
kryterium wszelkiego dobra. I właśnie dlatego, że jest ona do
brem pierwszym i przyrodzonym, nie uganiamy się bynajmniej
za wszelką przyjemnością, lecz nieraz rezygnujemy z wielu; po
stępujemy tak zwłaszcza wtedy, gdy spodziewamy się z ich po
wodu doznać więcej przykrości. A bywa i tak, że wiele przy
krości stawiamy wyżej od przyjemności, co zachodzi wówczas,
80
gdy po przeżyciu długotrwałych boleści spodziewamy się doznać większej przyjemności. Dlatego też wszelka przyjemność ze względu na swoją naturę jest dobra, ale nie każda jest godna wyboru; i podobnie, wszelki ból jest złem, ale nie każdego bólu należy unikać. W każdym wypadku trzeba wszystko dokładnie zbadać pod kątem pożyteczności i szkodliwości, bo zdarza się czasem, że dobro bierzemy za zło, i na odwrót, zło za dobro. Umiarkowanie uważamy za największe dobro nie dlatego, żebyśmy w ogóle mieli poprzestawać na małym, ale dlatego, abyśmy się nauczyli obywać byle czym, gdy nas bieda nawiedzi, w przeświadczeniu, że najlepiej korzystają z obfitości dobra ci, którzy jej najmniej pożądają, i że to, co jest naturalne, jest też łatwe do zdobycia, a to, co urojone, z trudem trzeba zdobywać. Proste potrawy sprawiają nam tyleż przyjemności, co wystawne uczty, gdy tylko bolesne uczucie głodu zostanie usunięte. Jęczmienny chleb i woda sprawiają największą rozkosz, jeśli je spożył głodny. Z tego więc względu przyzwyczajenie do życia prostego i mało kosztownego zapewnia dobre zdrowie i uaktywnia wobec różnych potrzeb życiowych, a kiedy się po dłuższej przerwie zasiądzie przy suto zastawionym stole, wówczas się lepiej korzysta z tych przyjemności; wreszcie czyni nas ono nieustraszonymi wobec igraszek losu.
81
Gdy przeto twierdzimy, że przyjemność jest naszym celem najwyższym, to bynajmniej nie mamy na myśli przyjemności płynącej z rozpusty ani przyjemności zmysłowych, jak twierdzą ci, którzy nie znają naszej nauki albo się z nią nie zgadzają, czy wreszcie źle ją interpretują. Przyjemność, którą mamy na myśli, charakteryzuje nieobecność cierpień fizycznych i brak niepokojów duszy. Nie pijatyki i hulanki, nie obcowanie z pięknymi chłopcami i kobietami; nie ryby i inne smakołyki, jakich dostarcza zbytkowny stół, czynią życie przyjemnym, ale trzeźwy rozum, dociekający przyczyn wszelkiego wyboru i unikania, odrzucający czcze domysły, owo źródło największych utrapień duszy. Z tego wszystkiego mądrość jest początkiem wszelkiego dobra i dobrem najwyższym, a wskutek tego jest cenniejsza nawet od filozofii, jako źródło wszystkich innych cnót. Ona nas uczy, że nie można żyć przyjemnie, jeśli się nie żyje mądrze, pięknie i sprawiedliwie, i na odwrót, że nie można żyć mądrze, pięknie
Teksty filozoficzne — 8
i sprawiedliwie, jeśli się nie żyje przyjemnie. Wszak cnoty tworzą wraz z przyjemnym życiem naturalną jedność i życie przyjemne jest od nich nieodłączne.
Tłumaczył K. Leśniak ZENON Z KITION
Zenon z Kition na Cyprze (336—269 p.n.e.) stworzył około r. 300 własną szkołę. Mieściła się ona w ateńskiej bramie Malowanej, po grecku „stoa poikile", i od niej wzięła nazwą szkoły stoickiej. Zenon stał się głównym przedstawicielem tej szkoły, która przetrwała pięć wieków. Z pism filozofa nie dochowały się nawet fragmenty, ale zasadnicze myśli zostały utrwalone w pismach jego wychowanków. Zenon miał np. powiedzieć do młodzieńca, który więcej mówił, niż słuchał: „Natura dała nam jeden język, a dwoje uszu, abyśmy słuchali dwa razy więcej, niż mówili". Natomiast gadułę ośmieszał, mówiąc: „Uszy ci się zrosły z językiem".
Diogenes Laertios „Zenon z Kition"
Ks. VII 85—88. Stoicy twierdzili, że pierwszy popęd istoty żywej zwraca się ku zachowaniu własnej istoty i tkwi w niej od samego początku, jak mówi Chryzyp w pierwszej księdze O celach, głosząc, że pierwszą troską wszystkiego, co żyje, jest zachować swój ustrój i swoją świadomość. Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby istota żywa sama do siebie czuła niechęć, skoro już zaczęła istnieć, aby mogła nie być do siebie przywiązana, nie czuć się swoją. Nie zostaje więc nic innego, jak sobie powiedzieć, że natura przywiązała każdą istotę żywą do niej samej, tak że odtrąca ona od siebie to, co jest dla niej szkodliwe, a zatrzymuje to, co pożyteczne.
To zaś, co niektórzy twierdzą, że pierwszy popęd istot żywych parł je ku rozkoszy, jest — jak się zdaje — błędne. Stoicy bowiem twierdzą, że rozkosz, o ile rzeczywiście istnieje, jest elementem dodanym później, kiedy natura sama w sobie szukając tego, co wspiera jej ustrój, uzyskała to. W ten sposób cieszą się zwierzęta i kwitną rośliny. Według stoików natura nie zrobiła
82
f
żadnej zasadniczej różnicy między zwierzętami a roślinami, chociaż im pozwala rozwijać się bez popędów i czucia, bo znów w nas zachodzą pewne procesy roślinne. Ponieważ zaś zwierzęta otrzymały nadmiar instynktu, dzięki któremu dążą do zaspokojenia swoistych potrzeb, naturalna skłonność rozwija się w większym jeszcze stopniu przez dodane popędliwości. Ponieważ zaś istoty rozumne zostały obdarzone rozumem dla doskonalszego życia, wobec tego życie zgodne z rozumem słusznie się wydaje życiem zgodnym z naturą. Bo rozum staje się niejako twórcą owego popędu.
Dlatego Zenon powiedział pierwszy w swym dziele O naturze człowieka, że dalszym najwyższym celem jest żyć zgodnie z naturą, to znaczy żyć zgodnie z cnotą. W tym kierunku prowadzi nas natura. To samo głosi także Kleantes w traktacie O rozkoszy oraz Poseidonios i Hekaton w księgach O celach. Z drugiej strony cnotliwe życie nie różni się od życia opartego na doświadczalnej znajomości procesów natury, jak mówi Chryzyp w pierwszej księdze O celach, nasze bowiem natury są cząstkami wszechświata. Dlatego celem naszym staje się życie zgodne z naturą, a więc życie zgodne z naszą własną naturą i z naturą wszechświata, tj. nieczynienie tego, czego zabrania wspólne prawo, którym jest wszystko przenikający zdrowy rozum, identyczny z Zeusem, władcą i panem wszystkiego, co istnieje. I na tym właśnie polega cnotliwość szczęśliwego i pogodnego życia, że wszystko czyni się zgodnie z własnym głosem wewnętrznym i z wolą rządcy wszechświata. Diogenes (z Babilonu) mówi wyraźnie, że celem człowieka jest rozważny wybór rzeczy, które są zgodne z naturą.
Ks. VII 100—101. Doskonałe dobro stoicy nazywają pięknem z tej przyczyny, że przysługuje mu najwyższa symetria wymagana przez naturę, czy też doskonała harmonia. Cztery są rodzaje piękna: to, co sprawiedliwe, odważne, uporządkowane, mądre; w tym bowiem spełniają się wszystkie dobre czyny. Podobnie są cztery rodzaje brzydoty: to, co niesprawiedliwe, tchórzliwe, nie uporządkowane, głupie. O pięknie mówi się jako o tym, co czyni tych, którym przypada w udziale, godnymi pochwały; godny pochwały jest człowiek dobry; nazywamy także pięknym tego, kto dobrze nadaje się do robienia tego, co robi. I wre-
83