[Author ID1: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]Obiecana cala homilia ks. bp. A.Dydycza - naprawde warto przeczytac[Author ID1: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
][Author ID1: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]
[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ]http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101007&typ=my&id=my12.txt[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010 ]
Zabrali więcej, niż oddają[Author ID0: at Thu Nov 30 00:00:00 1899 ]
[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]
[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
][Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]
[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]Homilia ks. bp. Antoniego Dydycza, ordynariusza drohiczyńskiego, wygłoszona 2 października 2010 r. we Włocławku podczas koronacji Cudownego Wizerunku Matki Bożej Łaskawej Niezawodnej Nadziei[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]
Wasza Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Biskupie,[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] Pasterzu Diecezji Włocławskiej[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] wespół z Biskupem Seniorem i Pomocniczym,[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] Dostojne Duchowieństwo,[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] Czcigodny Ojcze Prowincjale ze wszystkimi Ojcami i Braćmi w św. Franciszku,[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] D[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]rogie Siostry Zakonne,[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
] Kochani Goście i Mieszkańcy Włocławka,Wszyscy Czciciele Matki Bożej Łaskawej Niezawodnej Nadziei!
1. W październikowy dzień
Wczoraj wkroczyliśmy w październik, miesiąc różańcowy. Wkroczyliśmy weń wpatrzeni w Serce Jezusowe, a w tym Sercu, odmawiając Różaniec, lepiej postrzegaliśmy Serce Matki, Matki Łaskawej i jednocześnie Niezawodnej Nadziei. I tak każdego dnia, przez cały październik Różaniec będzie z nami. A dzisiaj wspominamy Aniołów Stróżów. W latach dziecięcych wpatrywaliśmy się w obrazki przedstawiające postać pogodnego Anioła, prowadzącego za rączki małe dzieci po jednej z wielu kładek znajdujących się na polskich rzeczkach. Ten Anioł Stróż budził w nas nadzieję, a seledynowe tło dodawało ciepła jego obecności.
Teraz, w tę maryjną pierwszą sobotę różańcowego miesiąca, znaleźliśmy się w jakże pięknej, bogatej w artystyczne dzieła malarskie, rzeźbiarskie i snycerskie - bazylice katedralnej. Ona to architekturą na zewnątrz i wewnątrz, kieruje nasze umysły i serca ku Temu, któremu wszystko zawdzięczamy. To do tej katedry, będącej wotum za grunwaldzką wiktorię, przybył Cudowny Wizerunek Matki Bożej Łaskawej Niezawodnej Nadziei z franciszkańskiej świątyni, jakby włocławskiej Porcjunkuli, gdzie przebywa na stałe od trzech wieków i gdzie cieszy się szczególnym kultem, o czym, zresztą, mówi sam tytuł. Nie obyło się bez uwięzienia, gdyż w połowie II wojny światowej obraz został wywieziony przez hitlerowców do Niemiec. W ramach powojennych rewindykacji udało się go odzyskać. Przez krótki czas gościnnie zatrzymał się w domu biskupim, aby następnie znaleźć się przy placu Wolności.
Maryja przybyła do katedry, jakby powtarzając wędrówkę z Nazaretu do Ain Karim, aby podzielić się radosną nowiną o wciąż trwającym odkupieniu człowieka i wspomóc jeszcze większą liczbę ludzi. Jest tutaj, aby usłyszeć wyznanie św. Elżbiety "Błogosławionaś między niewiastami", ten bowiem okrzyk zachwytu będzie wyrażała korona, którą Maryja otrzyma z rąk Pasterza Diecezji. A po spełnieniu tej jakże ważnej misji powróci do kujawskiego Nazaretu, aby trwać przy Jezusie, aby przechowywać Jego słowa w swoim sercu, aby cieszyć się z tego, jak Jego obecność daje się coraz bardziej zauważać w życiu i postępowaniu wszystkich, którzy będą do Niej przychodzili.
2. Maryja naszą nadzieją
Jak ten czas leci. Blisko dwadzieścia lat temu w tej katedrze modlił się i przemawiał Sługa Boży Jan Paweł II. Wtedy, nawiązując do bogatej i pięknej, choć często dramatycznej historii tej ziemi, a zwłaszcza diecezji włocławskiej, zwrócił uwagę na Matkę Najświętszą jako źródło nadziei na każdą próbę i na każdy czas. Bowiem "Na tych wszystkich drogach waszego życia towarzyszyła wam zawsze Maryja, którą czcicie w licznych sanktuariach rozsianych po całej diecezji. To właśnie tutaj znalazł gościnę obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy ze Lwowa", który tamtego właśnie dnia otrzymał koronę z rąk Jana Pawła II (Włocławek, 7 czerwca 1991).
Do tej samej katedry przychodzi też Matka Boża z pobliskiego kościoła Ojców Reformatów. Ona również otrzyma koronę, pobłogosławioną przez następcę Papieża z Polski, Benedykta XVI. Ale ta korona staje się wyróżnieniem i hołdem wdzięczności, który pragniemy złożyć Maryi nie ze względu na złoto i perły w materialnym wymiarze. Ta korona skądinąd bierze swój blask i swoją wartość. Ona będzie przypominała wszystkim modlącym się przed Cudownym Wizerunkiem, że jest Matką Bożą Łaskawą Niezawodnej Nadziei.
Tę łaskawość i tę niezawodną nadzieję potwierdzają liczni święci i błogosławieni, ludzie wiary i nadziei, jak zauważył Jan Paweł II: "Czy takim człowiekiem nie był bł. opat Bogumił, późniejszy arcybiskup gnieźnieński, (...) czy też bł. Jolanta, księżna piastowska (...)? A w tym naszym trudnym wieku XX, czy takim człowiekiem nie był św. Maksymilian Maria Kolbe i biskup Michał Kozal? Czy nie był nim wielki Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński? A przed nim jeszcze - ci wszyscy męczennicy obozów koncentracyjnych, w których diecezji włocławskiej wypadło zapłacić szczególnie wysoką cenę krwi? Samych tylko kapłanów zginęło podczas ostatniej wojny aż 220, co stanowiło ponad połowę duchowieństwa" (Jan Paweł II, Włocławek, 7 czerwca 1991).
Do wyżej wymienionych wypada dodać bł. Edwarda Grzymałę, pochodzącego z diecezji drohiczyńskiej, i pięciu franciszkanów, duszpastersko pracujących w pobliżu tegoż Cudownego Wizerunku w kościele Wszystkich Świętych. Ojciec Święty nie zapomniał o ks. Jerzym Popiełuszce, dziś błogosławionym. A nawiązując do niego, wyraził nadzieję, że kultura europejska i nasza obecność w Unii nie zmarnują duchowego wkładu męczenników Kościoła w jej jakość i wartość. Papież mówił: "Kulturę europejską tworzyli męczennicy trzech pierwszych stuleci, tworzyli ją także męczennicy na wschód od nas w ostatnich dziesięcioleciach. Tak tworzył ją ks. Jerzy. On jest patronem naszej obecności w Europie za cenę ofiary z życia, tak jak Chrystus" (Jan Paweł II, Włocławek, 7 czerwca 1991).
Ci wszyscy świadkowie, niezależnie od czasów i okoliczności, w jakich żyli i działali, od Matki Najświętszej uczyli się nadziei, która pozwalała im stawiać mężnie czoła wszelkim trudnościom. Dzięki nadziei nie lękali się też oddać swego życia, aby dać świadectwo, że oni tak jak Maryja są gotowi wyznać: "Oto my słudzy Pańscy, niech nam się stanie według Twego słowa" (por. Łk 1, 38).
3. Maryja jest radosną nadzieją
Dowiadujemy się o tym już w raju. Tak mówi Księga Rodzaju. Pogubili się bowiem pierwsi rodzice. Przerażeni własną niewiernością poszukiwali jakiegoś schronienia, aby nie spotkać się ze Stwórcą. Ale Pan Bóg wyszedł sam do człowieka, pytając: "Gdzie jesteś?". To grzech sprawił, że człowiek stał się lękliwy, pełen wewnętrznego niepokoju. Czuł, że stało się coś złego.
Pan Bóg jednak nie pozbawił Adama i Ewy nadziei. Wprost przeciwnie, wyklął złego ducha. I wypowiedział słowa o wyjątkowym znaczeniu: "Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie [węża] a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej; ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę" (Rdz 3, 15).
Żyjemy w dziwnej epoce, gdzie zło tak się pomieszało z dobrem, że walczy o swoiste równouprawnienie... jakby prawda mogła zostać zrównana z kłamstwem, miłość z nienawiścią, śmierć z życiem, a wolność z niewolą. Co więcej, powstają różne organizacje, które domagają się, aby ludzkie ustawodawstwo sankcjonowało zło, a niekiedy, żeby nawet je wywyższało.
Nic dziwnego, że w tego rodzaju środowisku jest coraz mniej miejsca dla człowieka. A cywilizacja śmierci, strojąc się w różne maski, przybierając niewinny wygląd, sieje wszędzie beznadzieję. A kiedy do tego dodamy ludzkie słabości, to lepiej zrozumiemy, na jakie trudności jest narażony współczesny człowiek i jak jest mu potrzebna pomoc Maryi.
Mówi o tym sama Matka Najświętsza. Oto Jej słowa, które wypowiedziała do meksykańskiego Indianina, do św. Juana Diego z Cuautitlan, który prosił Ją o uzdrowienie swego krewnego: "Nie martw się tą chorobą ani żadnym innym nieszczęściem. Czyż nie jestem Twoją Matką? Czyż nie znajdujesz schronienia w moim cieniu? Czyż nie jestem twoim zdrowiem?". Tak mówiła Maryja w grudniu 1531 roku u stóp góry Tepeyac, dzisiaj zwanej Guadalupe!
A w naszej rzeczywistości? Sięgnijmy do dziejów Polaków spod znaku Rodła, żyjących pod niemiecką władzą już po I wojnie światowej. W notatkach czytamy, że "Nigdy nie udało (...) się ustalić ściśle, kiedy zaczął się w naszej społeczności kult Matki Boskiej Radosnej. (...) Ból, strata, żal to wszystko dla walczących jest chlebem powszednim, nieważnym wobec dni przyszłych, które odmienią ból w radość, cierpienie w zwycięstwo. Stąd modlitwy, kierowane nie do Matki Boskiej Bolesnej, ale Radosnej" (E. Osmańczyk, Matka Boska Radosna, Paryż SEI 1989, s. 52-53). Oni to modlili się, dziękując: "Matczynej opiece Najświętszej Panienki zawdzięczamy, że w walce idącej z pokoleń na pokolenia nie upadliśmy, że walkę pojmujemy jako święty, nieciążący nam lub przygniatający nas, ale radosny obowiązek" (Osmańczyk, jw., s. 107). O[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]ni wiedzieli też dobrze, że "Żaden człowiek, żaden naród nie może żyć bez nadziei. Smutek beznadziei może sparaliżować wolę samoobrony. Mądrość Polaków spod znaku Rodła polegała na odnalezieniu radości w ocaleniu swej narodowej tożsamości, jako że nas Pan Bóg tu bez przyczyny nie zostawił. I to kazało im obwołać swą Patronką Matkę Boską Radosną" (Osmańczyk, jw., s. 107-108).
To dzięki Matce Najświętszej nadziei naszej może towarzyszyć radość. A tam, gdzie jest radość, tam łatwiej przychodzi znoszenie wszelkich dolegliwości ziemskiego bytowania.
4. Nadzieja w czasie wojny i pokoju
O tym możemy się przekonać, zastanawiając się nad początkiem znaków, jakie czynił Jezus Chrystus, chyba głównie dla pokrzepienia nadziei w sercach uczniów, nadziei w obecność Mesjasza na ziemi.
Z pewnością niekiedy zastanawiamy się, dlaczego to właśnie w takich zwyczajnych okolicznościach Pan Jezus dokonał cudu w Kanie. Mogły być jakieś ważniejsze wydarzenia, bardziej przemawiające przyczyny. Tymczasem cud zdarzył się w Kanie Galilejskiej, i to podczas skromnego wesela. Spotykamy się z różnymi interpretacjami. Jedne będą mówiły o tym, że w tym wypadku chodziło o podkreślenie wagi małżeństwa i rodziny, aby zaraz od początku nie dawały się we znaki same przykrości. I chyba tak mogło być. Ale też warto jeszcze podkreślić inną okoliczność, a jest nią pogodny klimat wesela, atmosfera radości, a nawet beztroski.
Chrystus w tego rodzaju okolicznościach czyni swój pierwszy cud. Jego znaczenie nie ma większego związku z materialnymi skutkami. Jego znaczenie ma swoje odniesienie do nadziei. Chrystus umacnia nadzieję, nadzieję w szczęśliwe małżeństwo i radosną rodzinę. I dlatego nie mówi o tym z nikim i nie zachęcał do mówienia sług, którzy byli najbliżsi prawdzie o tym wyjątkowym znaku życzliwości Syna Bożego.
Matka Najświętsza okazała się w tym tak ważnym dla dalszej działalności Jezusa momencie Matką nadziei dla nowożeńców, ich rodzin, ale też jej źródłem dla uczniów i przyszłych apostołów. I tak już będzie przez wieki. Pisał o tym z nadzieją przed stu laty kolejny mieszkaniec Włocławka, bł. o. Honorat Koźmiński: "O, gdybyśmy mogli cały Naród nasz obrócić w Stowarzyszenie Mariańskie, które by jednozgodnie wołało ciągle o ratunek jedynej Matki i Królowej naszej, bylibyśmy spokojni o naszą przyszłość, bo nigdy zginąć nie może, kto Jej całkowicie zaufał - takie jest zdanie powszechne wszystkich Ojców Kościoła - takie niech będzie i nasze przekonanie - a za nim nieomylnie oczekiwanie Jej ratunku" (LOK XXI 2 nr 20).
I dlatego Jej podobizny zdobiły rycerskie i wojskowe sztandary. Jej ryngrafy towarzyszyły najtrudniejszym operacjom. Jej wizerunek znajdował się najbliżej serca wszystkich naszych wygnańców, uchodźców i emigrantów. Jej podobizna ma swoje miejsce w każdym mieszkaniu i w każdej polskiej chacie!
Pisze o tym również kronikarz 2. Korpusu, czyli polskiej armii przebywającej we Włoszech pod wodzą gen. Andersa. Polscy żołnierze uczestniczyli w wyzwalaniu Rzymu i w uroczystość Niepokalanego Poczęcia (8 grudnia) znaleźli się na placu Hiszpańskim, na którym wznosi się piękna kolumna z figurą Niepokalanej. "Ciśnie się pod stopy Panny Maryi lud rzymski, aby różami, goździkami, mimozą, lewkoniami, narcyzami, astrami, bzami i innym kwieciem z placu Hiszpańskiego zbudować most dla łaski z niebios. W roku 1945 zabrzmiał stąd śpiew: 'O Panie, któryś jest na niebie, wyciągnij sprawiedliwą dłoń'" (J. Bielatowicz, Passeggiata, Rzym 1947, s. 84-85). I popłynęła ku Matce Najświętszej ta gorąca prośba "o polski dom" i żeby można było powrócić do wolnej Polski.
5. Nadzieja wolności jest wciąż żywa
Upłynęło już kilkadziesiąt lat, a tęsknota za pełną wolnością jest wciąż żywa. Ona dotyczy naszych sumień, wolnych od grzechów. Ona odnosi się do naszych obyczajów, dalekich od bezbożności. Ona woła o wolność praktyk w wymiarze indywidualnym i publicznym. A z tym wszystkim nie było i nie jest najlepiej.
Pamiętamy o rugowaniu świąt cieszących się dniem wolnym od pracy przez całe tysiąclecia, religii ze szkół, a symboli religijnych z miejsc publicznych. Kiedy nastąpił przełom, w części przynajmniej mogliśmy się poczuć wolni, dziękując Panu Bogu za spełnione nadzieje. I tak w ostatnich dniach przywrócono dzień wolny od pracy w uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli. Czekamy, kiedy to zostanie uczynione z uroczystością Niepokalanego Poczęcia. Ale na przeciwności nie trzeba było długo czekać. Najpierw jednak usadowiono kłamstwo, zwłaszcza w środkach przekazu, a potem zaczęto wybiórczo uderzać w Kościół. Zło przerażone ożywieniem się życia religijnego za czasów Jana Pawła II, przypuściło atak na duchownych, wykorzystując ku temu pomówienia z czasów starego reżimu. A teraz, kiedy Polską wstrząsnęła straszliwa katastrofa smoleńska i zjednoczyła setki tysięcy Polaków na modlitwie przy krzyżu, uderzono w ten święty znak. Ale i tego było mało. Okazało się, że Kościół nie ma nawet prawa mieć nadziei na sprawiedliwość. Od dwustu lat zabierano niemal wszystko Kościołowi. Tak czynili wszyscy zaborcy. Podobnie postępowali komuniści. I gdyby jeszcze z tego czyniono dobry użytek, ale tak się nie stało. Setki budowli: szpitali, szkół różnego typu, domów dziecka, domów opieki i wiele innych obiektów najzwyczajniej doprowadzano do ruiny. Niszczono z diabelskim chichotem. W ten sposób uderzając w Naród Polski, gdyż były to dobra, które należycie administrowane, służyły całej Ojczyźnie. Nadszedł czas możliwości odzyskania czegokolwiek. I znowu straszliwa agresja, że Kościół rzekomo jest pazerny. To nie Kościół jest pazerny. Od tysiąca lat uczestniczy on w tworzeniu dóbr narodowych, dóbr użyteczności publicznej.
Jakże ubogo wyglądałyby polskie miasta i wioski bez kościelnej architektury! Żadna instytucja, żadna organizacja w ciągu ponad tysiąca lat tyle dóbr nie wytworzyła, nie utrzymywała w porządku, zabezpieczając im wypełnianie określonych funkcji.
A teraz słyszymy, że Kościół odzyskał niektóre swoje dobra, przez lata bezprawnie zabierane, na sumę blisko 24 miliardów. Czy to jest dużo? To bardzo niewiele, gdyż zabrano znacznie więcej. Niech to zostanie obliczone. O to prosimy. Nie tylko Kościół katolicki może cokolwiek odzyskać. To samo prawo przysługuje wszystkim związkom wyznaniowym, kościołom oraz gminom żydowskim. I wszyscy korzystają z tego. Ale ich jest znacznie mniej. Gdybyśmy wyżej przytoczoną sumę podzielili na 36 milionów katolików, to okaże się, że wypada 611 złotych na osobę. My nie wiemy, ile otrzymują na jednego wyznawcę inne podmioty. O tym jakoś wrogowie Kościoła nie chcą mówić. A może postępują tak, aby dzielić prześladowanych?! Mają w tym wprawę, wciąż przeciw komuś budując okopy.
Kościół nie odzyskuje dla siebie. Kościół nigdy w dziejach Polski niczego nie odsprzedał obcym ani niczego nie wywiózł za granicę. Kościół z wielką pieczołowitością strzeże różnych dóbr i wciąż je odnawia. I to wszystko pozostaje we właściwych parafiach czy wspólnotach zakonnych. To wszystko jest do waszego użytku, moi drodzy, jak ta katedra, jak kościół franciszkański, jak seminarium. To wszystko stanowi wizytówkę waszego miasta, z czego możecie być dumni. Zastanawia nas, skąd się bierze ta nienawiść do Kościoła. Najczęściej - jak dotąd - pochodzi z kręgów postkomunistycznych, ale nie tylko. I w tej sytuacji przypominam sobie Dostojewskiego. W "Biesach" znajdujemy ciekawą rozmowę. Prowadzą ją dwaj mężczyźni. Jeden z nich ze straszliwą nienawiścią mówi o dawnym swoim znajomym. Jego rozmówca, aby jakoś go usprawiedliwić, pyta:
" - Pewnie on, ten, którego nienawidzi, zrobił mu jakieś wielkie świństwo?". Jednak ten pierwszy protestuje. " - Otóż nie. To ja mu wyrządziłem - wyznaje - wielkie świństwo, a później zacząłem go potwornie nienawidzić". Mam wrażenie, że Dostojewski był wnikliwym znawcą pokręconych ludzkich sumień. I to się sprawdza na naszych oczach. I dlatego żal nam tych ludzi tak bezprzykładnie nienawidzących wszystkiego co kościelne. Przecież brak im jakiejkolwiek nadziei na radosną twórczość, bo nienawiść, bo niszczenie, bo oczernianie nigdy nie przyniosą nadziei!
Możemy im ofiarować serdeczną modlitwę. Niech Maryja Matka Łaskawa Niezawodnej Nadziei wspomoże te nasze siostry i tych naszych braci, aby odzyskali duchową równowagę i wyzwolili się spod jarzma nienawiści. Prośmy Ją również o wytrwanie w nadziei, dla każdej i każdego z nas, dla wszystkich Polaków i wszystkich ludzi. Prośmy w duchu św. Franciszka, nikogo nie pomijając, choćby to wiązało się z naszym cierpieniem, z naszym krzyżem.
Powracajmy często do Matki Łaskawej, do Matki Nadziei, gdyż Ona jest właśnie Tą, której przepiękne wyznanie przytacza Maria Konopnicka:
Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła,
Nigdym ci mego nie odjęła lica,
Ja - po dawnemu - moc twoja i siła!
Bogurodzica.
I dlatego, Maryjo, otrzymujesz koronę - koronę naszej wdzięczności i miłości. A przede wszystkim w tym wizerunku Kościół ofiaruje Ci koronę ozdobioną brylantami ufności, abyś zawsze mogła go wspierać niezawodną nadzieją. Amen.[Author ID2: at Thu Oct 7 14:11:00 2010
]