Ryden Prawdziwe życie w Bogu


Vassula Ryden

Prawdziwe Życie w Bogu

Spotkania z Jezusem I

Prezentacja O. Rene Laurentin'a

Wydawnictwo

VOX DOMINI

Katowice 1993


Ze względu na uchylenie kanonu 1399 i 2318 dawnego Kodeksu Prawa Kanonicznego przez Papieża Pawła VI, w roku 1966 (A.A.S. 58/16), nie ma już zakazu publikowania nowych objawień, wizji, proroctw, cudów itp. Nie obowiązuje też zakaz ich rozpowszechniania bez imprimatur Kościoła.

i!

X W

O

© Copydght for the Polish edition by Wydawnictwo VOX DOMINI, Katowice, 1993

Tytuł oryginału: Tnie Life m God Tytuł przekładu francuskiego: La vraie vie en Dieu Wydawnictwo: O.E.I.L 1990

Przekład autoryzowany z francuskiego: Ewa Bromboszcz Konsultacja teologiczna i przypisy redakcyjne:

Ks. Michał Kaszowski

Projekt okładki: TRINITAS, Independence, Missouri, USA, dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Całunu Turyńskiego.

Wprowadzenie

W Bożych ogrodach cudownie urozmaicona flora nie przestaje robić niespodzianek, które mogą wzbu­dzać pewien rodzaj niedowiarstwa. Historia chrze­ścijańskiej mistyki jest jednak przepełniona nie­zwykłymi wypadkami, które później stały się punktem odniesienia po uprzednim odrzuceniu w imię wcze­śniejszej tradycji bardziej ludzkiej niż Bożej. Wydaje się nawet, że można mówić o rodzaju wzrastania w pełni darów duchowych nie z racji odpowiedzi stwo­rzenia, lecz zgodnie z tajemniczym planem, który Ojcowie Kościoła nazywają "ekonomią zbawienia".

Najbardziej przykuwa uwagę u Vassuli nie odpo­wiedź stworzenia, lecz pytanie Stwórcy. W przed­stawionych tutaj pismach nie znajdujemy historii duszy, lecz historię pełnej miłości inicjatywy pocho­dzącej od Boga. Zawiera się pouczenie, odkrywa się posianie, ale jeszcze bardziej oświadczenie i ocze­kiwanie - można ośmielić się powiedzieć - błaganie Boga skierowane do swojego stworzenia.

Wezwanie nie jest nowe. Rozbrzmiewało przez wieki znajdując oddźwięk w uważnych duszach. Ton jednak i sposób jest nowy.

Oto kobieta, która przez trzydzieści lat nie tro­szczy się wcale o Boga, nagle - w pełni światowego rozkwitu - zostaje wezwana przez anioła, który przy­gotowuje w ciągu trzech miesięcy bezpośrednią

-5-

ingerencję Chrystusa, mającego redagować jej ze­szyty. Towarzyszą temu nadprzyrodzone widzenia i prawie ustawiczne formy nadprzyrodzonej obecnoś­ci.

Wiele innych przykładów nasuwa się na myśl. Przytoczmy Franciszkę Rzymską z XV wieku, Annę-Marię Taigi z XIX wieku, Marię Conception Armidy, Gabrielę Bossis i Marię Sevray z XX wieku. We wszystkich tych wypadkach kobiety, najczęściej zamężne, żyją bez ekstazy w odczuwalnej, duchowej zażyłości z Chrystusem, Najświętszą Maryją Dzie­wicą, aniołami. Nie wszystkie miały widzenia, ale każda została wezwana do napisania natchnionych orędzi, które czynią z nich uprzywilejowanych, wybranych świadków - powiedzmy - proroków życia duchowego wśród najzwyklejszych zajęć.

U Vassuli wkraczanie Boga w detale codziennego życia miesza się, jak u Franciszki Rzymskiej, z pouczeniami dotyczącymi przyszłości naszego świata i z wewnętrznymi wizjami nieba, czyśćca i piekła. Prawie w laboratoryjny sposób jesteśmy świadkami następujących po sobie objawień i - jakby niespo­dzianie - boskości i człowieczeństwa Rozmówcy podającego swoje Imię i swoje posłanie, szanującego wolność tej, którą wybrał. Widząc i doświadczając tej obecności tak bliskiej i tak intensywnej, Vassula nie jest zwolniona od wierzenia.

Jesteśmy świadkami scen z życia codziennego uczynionego cudownym dzięki niepojętej i konkretnej Obecności. Vassula została zaakceptowana taka,

-6-

jaka jest w swoim zachowaniu się matki rodziny o sportowej sylwetce. We wnętrzu tej zwyczajnej sce­nerii przekazywane zostaje światu prorockie pos­ianie.

Każda dusza zapraszana jest do zażyłości, a świat do nawrócenia, w celu urzeczywistniania Królestwa.

Chrystus dał nam, w Ewangelii, kryterium ro­zeznawania: trzeba osądzać drzewo po jego owo­cach. Lektura posłań spowodowała dziesiątki na­wróceń, poruszając szczególnie te osoby, które wydawały się najmniej przygotowane do przyjęcia posłania Chrystusa w tradycyjnych formach. Rów­nież wierzący czerpią nową żarliwość z tego wez­wania do nawrócenia.

To posłanie jest zrozumiałe tylko przy postawie wiary prowadzącej do uznania, że Miłość jest bar­dziej twórcza, niż sobie to wyobrażamy. Nawet najbardziej wypracowana argumentacja nie przeko­na sceptyków, a niosłaby ze sobą jedynie ryzyko utrudnienia czytania samego tekstu. Niech mi wolno będzie dać w tym miejscu osobiste świadectwo. Czy­tanie tekstów mistycznych to jedna sprawa, drugą stanowi spotkanie tej, która je napisała. Było nam dane doświadczyć, że Łaska nie niszczy natury, gdy proponuje misję przekraczającą w tak oczywisty sposób naturalne możliwości człowieka. Vassula pozostaje kobietą naszych czasów, z którą każdy mo­że porozmawiać, aby dowiedzieć się, że upodobanie Boże odnosi się do wszystkich i że jesteśmy kochani bardziej, niż możemy sobie to wyobrazić. Św. Paweł

-7.


znalazł słowo, aby opisać tę rzeczywistość: sza­leństwo Boga lub bardziej dosłownie - szaleństwo krzyża.

Patrick de Laubier Profesor Uniwersytetu w Genewie i we Fryburgu

-8

Z wstępu Vassuli Ryden do oryginalnego angielskiego wydania rękopisu orędzi, przygotowanego przez Wydawnictwo TRINITAS

r,

Witam was chwałę Jezusa i Maryii

Czytając orędzia zawsze zaczynajcie od pierw­szego tomu. Potem czytajcie kolejno następne tak, abyście zostali zanurzeni w Bożą Miłość do was.

Jezus prosił mnie o zachęcenie was do tego, abyście zawsze usuwali z orędzi moje imię - Vassula - a zastępowali je waszym własnym imieniem.

Wyrażam wdzięczność mojej rodzinie, kierowni­kowi duchowemu i wszystkim moim oddanym przy­jaciołom, dzięki którym przygotowanie tej książki było możliwe. (...)

Oryginał tekstu przedstawionego w tej książce napisany został w języku angielskim. Na moją prośbę znajdują się w nim pewne skróty i wyjaśnienia, które byty konieczne albo z powodu osobistego charakteru orędzi, albo dla wyjaśnienia niektórych fragmentów.

Vassula


r

u

J

i

5 , , a*.

Spotkanie Ojca Rene Laurentin a1 z Vassulą

W czasie przypadkowych spotkań wiele osób mó­wiło mi o Vassuli Ryden, prawosławnej mistyczce ży­jącej w Szwajcarii, zamężnej, matce dwojga dzieci. Kontakt z nią i lektura jej orędzi zmieniły ich życie. Te owoce mnie zaskoczyły.

Mówiłem o tym Patrick'owi de Laubier, miesz­kającemu w Szwajcarii, w Genewie. Pojechał się z nią zobaczyć. Wziął tydzień urlopu, aby przeczytać jej pisma. Trochę później, 26 sierpnia 1989, prze­konany, przywiózł ją do Evry. Rozmawiałem z nią długo. Odpowiadała mi w sposób wyważony, spójny, satysfakcjonujący.

Trudna droga rozeznawania

Nie jestem uprawniony, aby wydać osąd doty­czący jej rozmów z Jezusem. Dążyłem jedynie do tego, aby postawić sensowne pytania i zarejestrować uczciwie odpowiedzi, których sędzią może stać się każdy.

Przeprowadziłem ten wywiad po innych osobach, jako człowiek zdziwiony, którego wszystko to prze-

Członek Papieskiej Akademii Maryjnej oraz Francuskiego Towarzystwa Studiów Maryjnych, ekspert Soboru Watykańskiego II, wy­kładowca katolickich uczelni Francji, Ameryki i Włoch, autor wielu prac mariologicznych. (Przyp. red.)

-9-


kracza, osłupiony taką ilością objawień, rozmów i nadzwyczajnych charyzmatów. Przed siedmioma laty nie znalem osób aktualnie otrzymujących posłania. Dzisiaj znam ich dziesiątki. Nie znalem też stygmatyków. Znam ich dzisiaj dziesięciu: Vassula nie jest stygmatyczką. Stawiam sobie pytanie: co znaczy to narastanie nadprzyrodzonych zjawisk: iluminizm czy wylanie laski? Często inteligencja kościelna skłania się do myślenia, że odpowiedź krytyczna, negatywna jest zawsze dobra. Tymczasem rozezna­wanie autentyczności musi bazować jedynie na fak­tach. Tutaj często zaskakują one korzystnie.

Unikajmy dwóch zasadzek pojawiających się w tej dziedzinie: z jednej strony zamknięcia na Łaskę rozpalaną przez Ducha, z drugiej strony - iluminizmu, który Ją udaje i ośmiesza.

Unikajmy również zawężonej świeckości i chci­wego pietyzmu, które prowadzą do zbłądzenia w przeciwnym kierunku. Najważniejsze - choć często nieznane -jest rozeznawanie. Ono powinno być nor­malnie codziennym chlebem każdego wizjonera i tych wszystkich, którzy czują się wezwani do dzie­lenia j ego laski.

Kim jest Vassula?

Vassula Ryden urodziła się 18 stycznia 1942 w Egipcie, w greckiej rodzinie. W 1966 roku poślubiła studenta, który w 1968 roku został pracownikiem FAO. Odtąd kariera męża sprawiła, że podróżowała

-10-

od kraju do kraju: 16 lat spędziła w Afryce (Sierra Leone, Etiopia, Sudan, Mozambik, Lesoto), potem kilka lat w Bangladeszu, w Azji (marzec 1984). Nowa nominacja jej męża opatrznościowo sprawiła, że zamieszkała w Szwajcarii (sierpień 1987), gdzie może lepiej rozszerzać swoje posłania.

Widząc jej jasną sylwetkę moglibyśmy pomyśleć, że jest Szwedką jak jej mąż. Ale jej ojciec, choć Grek, był blondynem. Jej rodzice byli Grekami, chociaż przebywali w Egipcie już jako drugie pokolenie. Ona sama promieniuje wyważoną har­monią wynikającą z głębokiego pokoju. Jest dys­kretna, ale nie nieśmiała. Jej doskonały umiar wy­stępuje w parze z wielką wewnętrzną pewnością.

Otrzymuje swoje posłania po angielsku. Język ten zna najlepiej, ale mówi również po grecku, francu­sku, szwedzku, arabsku... Przez długi czas była zado­woloną z życia kobietą w wyższych sferach tego świata: modelka w stolicy Bangladeszu, natchniona malarka pełna światowych kontaktów i sukcesów na­leżących już dla niej do przeszłości. Zachowuje swój sposób bycia cechujący się doskonałą skromnością.

Przez 30 lat (1955-1985) nie postawiła nogi w kościele, bywając tam jedynie z towarzyskich obo­wiązków, uczestnicząc w ślubach lub pogrzebach.

W dzieciństwie miała dwa sny, które bardzo ją zaskoczyły. W wieku 10 lat jej sen przeszyło wezwa­nie Chrystusa. Wzywał ją ku Sobie z mocą nie do odparcia.

W następnym roku, w wieku 11 lat, zobaczyła we

-11-


śnie, swoje duchowe zaślubiny z Jezusem. Maryja czekała na nią z otwartymi ramionami, przygotowała jej suknię i uczesała ją na te zaślubiny. Przypomina sobie, że Maria Magdalena była obecna na tych duchowych zaślubinach. Vassula była tym tak wstrząśnięta, że opowiedziała wszystko swej matce. Sny te nie zmieniły jednak jej życia.

Dzisiaj ten zapomniany sen ożył na nowo i zrealizował się jak spełnione przyrzeczenie. W prze­szłości jednak był to tylko sen, który jedynie lekko musnął jej życie. Porzuciła bowiem praktyki religijne idąc za prądem, który porwał tak wielu katolików naszych czasów, nazajutrz po Soborze. Od czasu swojego dzieciństwa nie była nawet 10 razy w kościele.

Skromny ubiór i jasne włosy otaczające jej twarz

- jak na niektórych klasycznych obrazach Chrystusa

- sprawiają dobre wrażenie. Jej dom również jest utrzymany w doskonałym porządku podobnym do tego, jaki zauważyłem u innych mistyków łączących modlitwę ze zmysłem praktycznym, a miłość do Boga

- z uczuciem do ludzi. Ci, którzy odwiedzili jej dom, również to potwierdzili.

- Jak przyjął mąż Pani nowe życie modlitwy?

- Przyjmuje to, lecz nie uczestniczy w nim. Mój młodszy syn bierze w tym udział. Podtrzymuje mnie i broni w przypadku trudności.2

- Czy po przybyciu do Bangladeszu nie miała Pani duchowych kontaktów, nie praktykowała Pani?

2 Ma dwóch synów, Jana i Fabiana: 18 i 13 lat. - 12 -

- Nie chodziłam na mszę nawet w Boże Na­rodzenie. : :

Oczyszczający anioł

- Kiedy zaczęły się te duchowe spotkania z Chrystusem?

- W czasie ostatniego tygodnia listopada 1985 roku, ale na początku to nie był Chrystus.

- Co stało się w tym dniu?

- Czułam w swoim ciele nadzwyczajną wibrację ogarniającą moją rękę. Sporządzałam listę zakupów, a moja a ręka z ołówkiem drżała. Było to silniejsze ode mnie. Ołówek zaczął pisać duchowe przesiania. To był mój anioł stróż.

- Jak dowiedziała się Pani, że był to anioł stróż?

- Ponieważ napisał moją ręką: "Ja jestem twoim aniołem stróżem." Nazywa się Daniel i sprawił, że wykonałam przedstawiający go rysunek.

- Ale przecież to Pani mięśnie się poruszają przy pisaniu!

- Tak, ale kiedy stawiam opór, to się nie za­trzymuje. I tak samo jest z Jezusem. Pewnego razu zaczęłam wątpić i powiedziałam sobie: "To nie­możliwe, żeby podobne rzeczy mi się przydarzały." Chciałam wypuścić ołówek, ale Jezus - jakby do­dając mi odwagi - całkowicie nim zawładnął: pisał bardzo szybko, jakby chciał mi powiedzieć, że nie powinnam wątpić.

-Ale wróćmy jeszcze do anioła...

- 13 -


- Anioł przygotowywał mnie. To było jakby oczyszczenie. Pokazał mi moje grzechy w taki spo­sób, w jaki można je zobaczyć w czyśćcu. Małe grze­chy, wydające mi się niczym, widziałam innymi ocza­mi jako ogromne, a to Tak mnie bolało, że niena­widziłam sama siebie. Jak mogłam tak reagować? To było wielkie oczyszczenie.

Pod dyktando Jezusa

- Jak długo to trwało? Dwa lata?

- Nie, z aniołem tylko trzy miesiące.

- Kto się objawił przy końcu tych trzech miesięcy:

Maryja? Chrystus?

- Przyszedł Jezus. Postawił mi pytanie: "Czyj dom jest ważniejszy: twój czy Mój?"

- Czy widziała Go Pani w tym momencie?

- Tak, wewnętrznie. Mogę Go opisać. Powiedzia­łam Mu wtedy: "Często masz smutny wygląd". On odpowiedział mi: "Nie, nie jestem smutny, kiedy przebywam z pokornymi duszami, z tymi, które Mi się ofiarowują, z tymi, które Mnie kochają."

- Czy On zawsze wydaje się smutny?

- Nie, a kiedy się uśmiecha ma dołeczki.

- Jeden punkt sprawia trudność w tych orędziach. Chrystus powiedział Pani wiele razy, że cierpi. Ale czy faktycznie teraz, kiedy zmartwychwstał, nadal

cierpi?

- Mój ojciec duchowny postawił mi ten sam zarzut: "Jak On cierpi, skoro jest uwielbiony?"

-14-

Jezus odpowiedział: "Cierpię, ponieważ jestem z wami zjednoczony i odczuwam, kiedy buntujecie się przeciwko Mnie."

- Rozpoznanie Chrystusa zaczęło się trzy mie­siące po spotkaniu z aniołem, a zatem w lutym 1986 roku. Jak to się odbyło?

- Aż do tego momentu byłam onieśmielona przez Chrystusa, ale w dniu, kiedy bez mojej wiedzy zajął miejsce anioła, powiedział mi na koniec orędzia:

"Oto jaka powinnaś być: bardziej ośmielona wobec Mnie." On kładzie nacisk na tę zażyłość.

- Proszę to sprecyzować.

Transcendentny i bliski

- Na początku rozmów, w Bangladeszu, pewnego dnia, kiedy Jezus dyktował mi pomyślałam nagle:

mój piec jest włączony! Krzyknęłam: "Ach!" Jezus zapytał mnie: "Co się stało?" "Sądzę, że w moim piecu coś się pali!" "Zatem chodźmy szybko." Równocześnie jednak On ukazuje Swoją świętość:

zażyłość i świętość.

- Co znaczy dla Pani świętość?

- Uwielbiać Boga.

- Świętość w znaczeniu biblijnym to Transcen­dencja. Czy podczas tych dyktand znajduje się Pani w ekstazie? Czy jest Pani wyłączona z otaczającego świata jak widzący w Medziugorju? Mam wrażenie, że tak nie jest. - Nie, ja widzę, co mnie otacza, ale jestem

-15-


pochłonięta Jezusem i Jego orędziem. Trochę tak, jakby Ksiądz pisał przy biurku i nie myślał wcale o otoczeniu, które jednak spostrzega się w pewnym stopniu.

- Jest Pani bardzo zależna! U widzących w Medziugorju objawienia rozbudzają przede wszyst­kim wolność.

- On prosił mnie, abym bez zapytania Go nie podejmowała żadnego kroku.

- Ale, czy nie przekształciła się Pani w automat? To nie jest już nawet Pani pismo, lecz kogoś innego. Chociaż pisze Pani ręka, jednak grafolog nie oś­mieliłby się powiedzieć, że dwa rodzaje pisma po­chodzą od tej samej osoby.3

- Tak, ale Jezus pokazał mi jasno, że to pismo nie jest pismem automatycznym, jak przypuszczają nie­które osoby. Pewnego dnia powiedział mi: "Dziś napiszesz Moje orędzie własnym pismem, aby ci, którzy nie zrozumieli dobrze udzielonej ci Łaski, mogli zrozumieć, że udzieliłem ci też Daru słyszenia Mojego Głosu. Pozwól Mi dziś tylko ci dyktować. Posłuchaj Mnie i pisz."

Tu Vassula pokazała mi swój zeszyt, w którym pismo rejestrujące orędzie zmieniło się. Jej własne, małe, delikatne pismo zaczyna: "Vassula, dni są teraz policzone..." To orędzie obejmujące dwie stronice kończy się słowami (ciągle pisanymi przez Vassulę jej własnym pismem): "Jest to dla tych,

3 Patrz Dodatek l: Interpretacja grafologiczna pisma Vassuli Ryden dokonana przez J. A. Munier'a.

- 16 -

którzy myślą, że poruszam twoją rękę, ale że ty nie słyszysz i nie rozumiesz, że Ja, Pan, cię natchnąłem. Teraz kontynuujmy w sposób, jaki lubię, Moja Vassulo." I tutaj pojawia się znowu duże pismo:

"Przyjmij Mój pokój, bądź czujna."

Nie, Vassula nie jest zależna mechanicznie, nie działa jak maszyna. Jest natchniona, ale nie mani­pulowana. Wyraża się bardzo spontanicznie. Jest wolna, spokojna, szczęśliwa. To nie tyle zależność, ile uwrażliwienie się. Nic z przymusu, lecz przyjęcie miłości. Poprosiłem ją o sprecyzowanie.

- Te orędzia to Pani ręka, która się porusza. Czy ma miejsce dyktowanie na ucho?

- Dyktowanie na ucho!

- Przecież wspominała Pani, że ręka jest poru­szana w jakiś sposób?

- Tak, to jest równoczesne. Na początku On pro­wadził moją rękę bez dyktowania. Pewnego dnia na­pisał mi: "Chciałbym, abyś nauczyła się słyszeć Mój Głos: głos wewnętrzny." W czasie sześciu tygodni, nauczyłam się słyszeć Jego Głos. To jest dyktando, słowo po słowie, czasem występują słowa, których nie rozumiem. Muszę szukać ich w słowniku.

- Nawet niektóre angielskie słowa wprowadzają Panią w zakłopotanie?

- Tak, zdarzają się słowa, których nie rozumiem. Innym razem On przekazuje mi od razu cały ustęp i muszę starać się zapisać go, zanim zapomnę. Jeśli jednak zapomnę. On przypomina mi słowo, które mi umknęło. Pewnego dnia zaprosił mnie do wyspo-

-17-


wiadania się. Byłam przeciwna. Chciałam wymazać zaczęte zdanie, ale On zablokował moją rękę. To było tak, jakby ołówek wpadł do jakiegoś wgłębienia. Popychałam go drugą, wolną ręką, ale olówek obró­cił się tylko w mojej dłoni, podskoczył, a ręka została odrzucona do tyłu.

Różnica pisma jest dostrzegalna. Kiedy Vassula pisze pod dyktando, pismo jest duże o bardzo wyso­kich literach. Kiedy pisze sama, aby rozpocząć lub coś wyjaśnić, wtedy pojawia się jej własne, drob­niejsze pismo. Vassula pisze zresztą dwa razy: naj­pierw szybko, potem zaś przepisuje w sposób bar­dziej dokładny eliminując to, co jest przeznaczone tylko dla niej samej.

- Kiedy przepisuję. On mnie poprawia.

- Między słowami rysuje Pani czasem serca, wiele serc.

- To znaczy Najświętsze Serce Jezusa.

-I to również narzuca się Pani ręce?

- Tak. Innym razem jest to ryba, symbol Chry­stusa.

- Mówiła Pani przed chwilą, że On jest trans­cendentny i bliski; jest Istotą pełną majestatu i zarazem przyjazną, Jak godzi Pani tę przyjacielską relację z adorowaniem Go?

- Najpierw pisałam siedząc. Teraz piszę na ko­lanach przed małym stolikiem, w pokoju, gdzie znaj­duje się dziesięć ikon. Na początku nie klęczałam, ale kiedy zaczęłam rozumieć naprawdę orędzie, zro-

\ Patrz: Dodatek l.

-18

zumialam też wielkość Chrystusa. Powiedział mi:

"Vassulo, czy nie zasługuję na więcej niż to?" Od tego czasu zawsze pozostaję na kolanach.

-A to trwa...

- Cztery, pięć godzin, czasem sześć: cztery rano i dwie po południu.

- Zatem Pani nie tylko pisze, lecz także modli się?

- Tak, opowiadam Mu o wszystkim. Powiedział mi, że nie powinno się robić nigdy żadnego kroku bez pytania Go: "Przyjdź do Mnie, poproś o radę, powiem ci.

- Pytała Pani o radę, czy przyjść tutaj?

- Tak. Odpowiedział mi: "Miej ufność, wesprzyj się na Mnie."

Zwodzenie

- Jeden raz pokazał się Pani demon?

- Tak, ale miałam wiele ataków demona. Zdarzyło mu się nawet napisać cztery sensowne linijki.

-A Pani ręka poruszała się?

- Tak, ale Jezus nauczył mnie, jak go rozeznawać. Kiedy to nie jest On, pozostaję zupełnie chłodna. Jak tylko się spostrzegę, demon podrywa się i ucieka. Pewnego dnia był tak zuchwały, że przyszedł w czasie, kiedy Jezus mi dyktował. Wtedy Jezus zwrócił się do niego mówiąc: "Cisza!" I wtedy on zamilkł.

- Zatem demon odchodzi, jak tylko Pani zda sobie sprawę z jego obecności?

- Natychmiast, ale on znieważa mnie, zanim mnie

-19-


opuści.

- Co mówi naprzyklad? Zniewagi?

- "Suko!" I inne rzeczy tego rodzaju. Ale to działo się zwłaszcza w ubiegłym roku.

- Znieważa Panią. A czy doznaje Pani ataków, okrucieństw?

- Jeden raz atak był prawie fizyczny. Pewnego wieczoru był to jakby ptak drapieżny: orzeł, który przyfrunął, by mnie złapać w pasie, dusił mnie, traciłam oddech. Puścił mnie, gdy wezwałam imienia Jezusa.

Dlaczego publikować

- Ale po co publikować te zeszyty?

- On prosił mnie po trzech miesiącach, aby ujaw­nić te orędzia. W listopadzie 1986 nalegał, aby od­bywały się spotkania modlitewne, jeden raz w miesiącu.

- Przedtem pozostawało to w zupełnej tajemnicy?

- Tak, z Nim i ze mną, tylko cztery lub pięć osób wiedziało o tym.

W rodzinie

- Pani mąż pozostaje poza tym posłaniem?

- Tak, jest luteraninem.

- A Pani dzieci?

- One wierzą i bronią mnie, szczególnie młodszy syn: staje się jak młody lew. Kiedy toczy się dysku-

-20-

sja, słucha w swoim pokoju. Przychodzi natychmiast, aby mnie wspierać mówiąc: "Co tu się dzieje?" Pewnego dnia Jezus powiedział mi: "Maryja jest Matką Boga". Dla mnie było to nowe. Kiedy roz­myślałam nad tym tego wieczoru, mój syn przyszedł do mojego pokoju, około 21.30, z książką Asterix'a w ręce, aby zapytać mnie po angielsku: "Mary is the Mother of God, isn't she? " (Maryja jest Matką Boga, prawda?)

- Skąd mu to przyszło do głowy?

- Nie wiem. To mnie zaskoczyło. Nazajutrz, gdy odprowadzałam go do szkoły, przypomniałam mu:

"Wczoraj wieczorem przyszedłeś do mojego pokoju i zapytałeś mnie o to." Wcale sobie niczego nie przy­pominał.

- Nie wiedział już, co to znaczy?

- Nie.

- Zatem jest bardzo związany z Panią wewnętrz­nie?

- Tak, tego dnia Jezus przemówił przez niego.

-A o co prosi Panią Jezus?

- Żebym stała się święta. To obudziło we mnie strach. Sądziłam, że chce powiedzieć: "Idź do klasz­toru, zostaw swoją rodzinę." Uciekałam przed Nim. Potem powróciłam, aby Mu powiedzieć: "Czy chcesz, abym była z Tobą szczera?" On mi odpo­wiedział: "Tak". Zatem powiedziałam Mu: "Czy nie mogę Cię kochać taka, jaka jestem?" "Oczywiście! To tego pragnę, ponieważ tylko serce się liczy, pozostań taka, jaka jesteś." Ale dorzucił: "Jeśli sól

-21-


zwietrzeje, na co się przyda? To nie ubranie, lecz serce się liczy."

Kult Krzyża

- Na czym polega świętość, jakiej On oczekuje od nas?

- Dzielić wszystko z Nim, nieść Jego Krzyż, wy­pełniać Jego Prawo.

- Czy dał Pani jakaś misję?

-Tak.

- Na czym ona polega?

- Powiedział mi: "Powinnaś pisać, kochać Mnie i rozpowszechniać Moje orędzie. Resztą Ja się zajmę."

-A jak długo będzie Pani tak pisać?

- "Aż do końca twoich dni", powiedział mi. Aż do końca! Powiedziałam Mu wtedy: "Śpiesz się!"

- Śpieszy się Pani, aby opuścić ten świat i po­łączyć z Nim?

- Och, tak!

- Nie boi się Pani śmierci? Wcale?

- Nie, wcale. On pozwolił mi zakosztować Raju. Czego można sobie jeszcze życzyć?

- Jednak to nie uwalnia Pani czasem od zmę­czenia, zniechęcania?

- Nie, pod koniec trzeciego roku powiedziałam Mu: "Mój Boże, dobrze jest otrzymać Twoje Słowo, jednak Ono jest ciężkie do niesienia samemu." By­łam zniechęcona. Tego samego wieczoru zobaczyłam wielką drabinę wznoszącą się do Nieba, a przede

- 22 -

mną stal Padre Pio i Franciszek z Asyżu.

- Dwóch stygmatyków!

- Nie wiem.

- Nie widzi ich Pani ze stygmatami?

- Nie, Padre Pio mówił do mnie po włosku. Nie rozumiałam dobrze, pojęłam tylko to, żebym kon­tynuowała, nie porzucała tego. Święty Franciszek, aby dodać mi odwagi, pokazywał mi drabinę, a ja widziałam w górze wszystkich Świętych dających mi znak rękami: "Wspinaj się, wspinaj!"

- Co oni chcieli powiedzieć?

- Że nie wolno tego porzucać, trzeba kontynuo­wać, nie zniechęcać się.

- Pewnego razu prosiła Pani Chrystusa o poz­wolenie opuszczenia tej drogi, o możliwość powrotu do normalnego życia.

- Tak. Błagałam Go. Powiedziałam: "Nie mogę kontynuować. Zostaw mnie. Będę Cię nadal kochać jak inne osoby, ale już nie mogę tak żyć."

- A jednak nie boi się Pani śmierci. Tak ciężka jest więc ta misja?

- Tak. Ale wtedy On otwarł Swoje Serce. Widzia­łam Go śmiertelnie zranionego. Pokazał mi Swoje Rany i zaczął dyktować mi wstrząsające posłanie:

"Jestem codziennie biczowany..." Powiedziałam sobie: "Nie, nie mogę Go opuścić." To było w czwartek (24 sierpnia). Było późno wieczorem. Pi­sałam do jednego księdza w Kanadzie, który chciał wszystkie zeszyty. Zapytałam Jezusa, co jeszcze mo­głabym dorzucić. Odpowiedział mi: "Powiedz mu, że

-23-


Ja go błogosławię." Dodałam to, a potem powie­działam do Jezusa: "Czy możemy teraz wypocząć, mój Panie? " On odpowiedział mi: "Wypocznijmy, ale pod warunkiem, że Ja pozostaną w twoim sercu, a ty w Moim Najświętszym Sercu."

Początki rozpowszechniania orędzia

- Czy rozpowszechniła Pani orędzia w Grecji?

- Na Rodos przyjął je prawosławny ruch Odnowy w Duchu Świętym. Nauczyłam ich różańca. Przyjęli to. Noszą go na szyi.

- To było w parafii czy w klasztorze?

- Nie, to grupa Odnowy bardzo otwarta. Wielu zna język angielski, czytają orędzia.

- Pani misją w Kościele jest jedność. W tych orędziach Jezus odnosi się często do papieża Jana Pawła II, następcy Piotra. Ale jakiego zdania jest Kościół prawosławny?

- Przedstawiłam moje orędzia Metropolicie pra­wosławnemu Damaskinosowi. Zaznajomił się z nimi, przestudiował. Możliwe, że orędzia o papieżu są pro­blemem, ponieważ potwierdzają jego prymat.

- Prymat czy jurysdykcję? Prymat jest dopusz­czany przez prawosławie. To właśnie jurysdykcja stwarza trudności.

Vassula nie jest oswojona z tą terminologią. Mówi mi:

- Papież stanowi fundament Kościoła. On jest następcą Piotra. "Wybrałem go - powiedział Jezus -

-24-

to musi być uznane." (.:.

Zmartwychwstanie Rosji

Vassula opowiada:

- Jezus mówił mi również o Rosji. Za pierwszym razem, 4 stycznia 1988, powiedział mi: "Twoja sio­stra nie żyje." Widziałam kobietę leżącą na ziemi, wyczerpaną, wychudzoną. To była Rosja, l lutego 1988 pokazał mi ją na nowo: "Wskrzeszę ją jak Ła­zarza. Położyłem rękę na jej zimnym sercu." Trzeci raz, 11 marca 1988, powiedział mi: "Rosja Mnie uwielbi."5

- To pokrywa się z orędziami z Fatimy i Medziugorja. Czy Pani je zna? Czy mówił Pani, jak w Fatimie, o Niepokalanym Sercu Maryi?

- On powiedział mi: "Prowadzę cię właśnie do Mojej Matki, do komnaty, w której zostałem poczę­ty. " Nie wiedziałam, jak zinterpretować te słowa. Czy chce mówić o Nazarecie? Myślę, że raczej o wnętrzu Maryi.

5 Od tego czasu, 24 grudnia 1989, nowe orędzie: "Chcę ukazać Moją Wspaniałość i Moją Chwałę każdemu narodowi żyjącemu pod Niebem, przez waszą siostrę Rosję. Odzieję ją w Moje Piękno i w Moją Doskonałość. I ukażę ją waszym braciom tak, aby przez nią i w niej widzieli Moje Piękno i Moją Doskonałość. Zaślubiny nawrócenia waszej siostry wkrótce nadejdą (...). To Ja, wasz Zbawiciel, przychodzę was ocalić od czerwonego smoka. Moje gołąbki! To Ja, wasz Jezus przychodzę rozbić wasze klatki i uwolnić was (...). Moje Światło wskrzesi waszą siostrę Rosję i wszystkie otaczające kraje. Rozbiję wszystkie wasze klatki i będziecie wolni. Dowiedzcie się, że to Ocalenie i Wyzwolenie pochodzi ode Mnie samego. Módlcie się za waszą siostrę i módlcie się za jej sąsiadów."

-25-

- Tak, Ojcowie Kościoła i Sobór mówią: Maryja poczęła w sercu zanim poczęła w ciele.

- Jezus poprosił mnie o sporządzenie programu tych spotkań w kościele. Odpowiedziałam Mu: "Nie wiem, nie umiem mówić, nie umiem nic zrobić." On odpowiedział mi: "Ale to nie ty to uczynisz, lecz Ja. Podyktuję ci program." Prosił mnie, abym ewan­gelizowała z miłością dla Miłości.

- Jaka jest Pani rola? Rozwija Pani temat?

- Tak. On daje mi następujący program: "Po­błogosław ich w Moje Imię." Mówię zatem: cały program przygotowany jest przez Jezusa i ja błogosławię was w Jego Imię.

1. Niech Pokój będzie z wami.

2. Modlitwa do Ducha Świętego (ta sama, którą odmawiam codziennie).

3. Modlitwa do św. Micha f a Archanioła (ta sama, jaką kiedyś recytowano po mszy św.).

4. Czytanie biblijne.

5. Czytanie orędzi Najświętszego Serca i Maryi.

6. Zakończenie modlitwą różańcową oraz błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.

- Skąd to mnożenie się objawień, które zaskakuje i szokuje?

- Tak, myślę, że ich liczba będzie jeszcze wzrastać według przepowiedni Joela 3: "A synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili."

- Pani orędzia kładą nacisk na Ducha Świętego.

- Tak, kiedy budzę się w nocy, słyszę modlitwy

-26-

odmawiane we mnie. To Duch Święty modli się w nas. To jest fizyczne. Duch Święty odmawia we mnie modlitwy Kościoła. Pewnego dnia to było Credo.

- Pani doświadczenie jest takie samo, jak św. Pawła: Duch Święty woła w nas "Abba Ojcze".6 Ma Pani też orędzie dotyczące uzdrowienia.

- Tak, uzdrowienia duchowego, nawrócenia. Ale ludzie mówią mi, że zostają też uleczeni fizycznie. Jeden z raka, inny z AIDS.

Vassula mówi powściągliwie, nie przeceniając faktów, co do których nie ma żadnej dokumentacji naukowej. Mówi mi również o rozprzestrzeniających się zapachach i o ustnej modlitwie:

- Każdy dzień zaczynam trzema modlitwami: do św. Michała Archanioła, wynagradzającą Najświętszemu Sercu Jezusa i do Maryi.

Recytuje je po angielsku. Pokazuje mi je.

- Czy ma Pani orędzia dla kapłanów?

- Tak, żeby byli mniej sceptyczni. Nie trzeba gasić Ducha. On mówi: "Jeśli wierzycie w Ducha Świę­tego, dlaczego Go prześladujecie, dlaczego pragnie­cie, abym milczał? Dlaczego chcecie Boga mar­twego?"

Sprzeczność

- Czy ma Pani trudności z księżmi?

- Pewien egzorcysta ze Szwajcarii, Ojciec S.,

6 Por. Rz 8, 14-16; 26-27.

7 W tych, którzy mają haryzmaty.

27-


początkowo towarzyszył mi. Potem zmienił postawę. Myśli, że zaburzyłam Maryjny Ruch Don Gobbiego* Tymczasem jestem członkiem tego Ruchu, a mój kierownik duchowy, Ojciec Fannan, w Bangladeszu, również należy do tego Ruchu w tym kraju i wspiera mnie.

- Jakie są obiekcje Ojca S.?

- Nigdy tego nie sprecyzował. Słucha rad jakiejś mistyczki. Demon powiedział tej osobie na mój temat: "Zwyciężyłem." 9

- Orędzia świadczą o tym, że demon rzeczywiście próbował Panią zwieść. To typowe. Ale nie dała się Pani mu oszukać.

Vassula wydaje mi się osobą zdolną do rozez­nawania.

Życie codzienne

- Słuchając, można by pomyśleć, że żyje Pani w innym świecie, modląc się cztery godziny rano i dwie godziny wieczorem. A reszta czasu?

- Jem coś szybko w południe. Robię zakupy, nie tylko dla mnie, ale też dla mojej matki, która jest zmęczona. Nie jest chora, ale nie potrafi dużo cho­dzić. Robię zatem wszystkie zakupy. Zajmuję się mo­im synem po lekcjach.

- Jest Pani więc bardzo zajęta. A co dzieje się w dniach, kiedy Pani wyjeżdża tak, jak na przykład

* Patrz Dodatek 2.

9 Przytoczona mistyczka pozostaje ukryta i nie ujawnia swojego

nazwiska.

-28-

dzisiaj?

- Otrzymam krótkie orędzie na jedną lub dwie strony, ale jutro o wiele więcej.

- Czy zdarzają się dni, kiedy nie ma Pani w ogóle orędzi?

- Nie. Gdybym nie otrzymała choćby tylko trzyminutowego, bardzo by mi tego brakowało.

- A w pociągu, którym Pani pojedzie, czy będzie Pani mogła pisać?

- Nie tylko pisać. Mogę się skoncentrować, by usłyszeć Jego Glos, rozmawiać z Nim. Widzę Go wewnętrznie. A kiedy przychodzi konduktor, On nie przeszkadza mi powiedzieć: "Proszę o jeden bilet." Nauczy f mnie mówić "my": "Wyjdziemy", "Zrobimy kawę". Zawsze "my", "nas", "nam". Dlaczego? Abym o Nim nie zapomniała. Kiedyś weszłam do autobusu, poprosiłam konduktora: "Jeden bilet!"... dla nas. Śmiałam się i powiedziałam Mu: "Widzisz, powie­działam mu, że chcę jeden bilet, a przecież jest nas dwoje". On odpowiedział mi: "Jesteśmy jednym, jesteśmy tylko jednym."

- Zjednoczeni czy jedno?

- Zjednoczeni i jedno.

- Czy Pani pości?

- W środy i w piątki, o chlebie i wodzie.

- Jak w Medziugorju?

- Tak, jak w Medziugorja

- Czy to z powodu Medziugorja?

- Pytałam Go, czy chciałby, abym pościła tak jak w Medziugorja a On odpowiedział mi, że tak. Na

-29-


początku nie miałam śmiałości z powodu rodziny, ale teraz robię to.

- Jaką ilość chleba Pani je, jedną kromkę lub dwie w czasie posiłku?

- Dwie. Spowiadam się też jeden raz w miesiącu.

- Tak, jak prosi się o to w Medziugorju?

- Tak. Jezus prosił mnie też o odmawianie różań­ca.

-Ale co do postu, to Pani pytała Go o to?

- Tak, zapytałam Go: "Czy chcesz, abym poś­ciła?" On odpowiedział mi: "To sprawiłoby Mi radość."

- Ale nie poucza Pani o tym innych?

- Ależ tak, pouczam.

m Medziugorje

- A Medziugorje?

- On mówił mi o Medziugorju.

- Czy to On tam Panią wysłał?

- Tak. Przez mojego kierownika duchowego, który nakłonił mnie do tego. Nie wiedziałam, jak tam pojechać. Wtedy powiedziałam Najświętszej Dzie­wicy: "Jeśli to naprawdę Ty chcesz, abym tam je­chała, zorganizuj wszystko, ponieważ nie wiem, od czego zacząć." I po tygodniu wszystko było za­łatwione. Przyjaciółka zatelefonowała, że wszystko załatwiła... autobusem.

- Kiedy to było?

- W zeszłym roku10, 25 czerwca.

-30-

- Zatem byliśmy tam razem, a był taki tłum! f Prawdziwe i fałszywe objawienia

- Czy On mówił Pani o innych objawieniach?

- Tak o Pescara. Powiedział mi, że to był atak demona, aby poddać w wątpliwość inne objawienia.

- Tak, to byl wstrząs we Włoszech. Pseudo--wizjonerka zapowiedziała wielkie znaki, jeden w południe, a drugi na wieczór. To miał być największy cud wszystkich czasów, przeniesienie Medziugorja do Pescara. Stutysięczny tłum, dziennikarze. Było to rozczarowanie. Na szczęście biskup ostrzegł, ale mimo wszystko uderzyło to w objawienia.

- On ujawnił przede mną również prorokinię nazywaną Gabrielą, w Niemczech, sektę nazywającą się "Dom misji".

- Sądzę, że o Garabandal mówił przychylnie?

-Tak.

-A o Małym Kamyku z Australii?

- Maty Kamyk napisał do mnie dwa razy i wysłał mi orędzia. Zaczęłam je czytać, ale czułam się nie­swojo. Poprosiłam Jezusa: "Daj mi odpowiedź przez Pismo Święte." Otwierając je trafiłam na fragment, zachęcający mnie do odrzucenia ich.

- Z pewnością był szczery na początku. Miał otrzymać to dziwne przesłanie od Maryi: Kardynał sekretarz Stanu jest adoratorem szatana, zostanie anty-Papieżem, a ty, Mały Kamyku, zostaniesz przez

1988.

-31


Boga ogłoszony ostatnim Papieżem Piotrem II. To Panią zaszokowało?

- Nie tylko to. On mówił też źle o Medziugorja:

dzieci pozbawione są Łaski. Don Gobbi także miał być pozbawiony Łaski. Napisał mi z Australii, nie wiem, jak otrzymał mój adres.

- On chciał utworzyć związek wizjonerów, którego byłby w jakimś sensie przywódcą, papieżem wizjo­nerów.

- Próbowałam mu odpowiedzieć, a nawet wysłać mu orędzia, jak o to prosił. Ale za każdym razem była jakaś przeszkoda. Teraz jestem pewna, że nie

trzeba mu niczego wysyłać.

Spotkania i nawrócenia

- A owoce Pani orędzi?

- Dokonują się nawrócenia. Między innymi pew­nego masona, świadka Jehowy, wielu świeckich, bardzo oddalonych od Boga.

- Kto przychodzi na wasze spotkania?

- Bardzo różnie. Przychodzą nowonawróceni, ci którzy uczą się kochać Boga tak, jak On tego pra­gnie. Są też kapłani. Niektórzy mówią mi, że po przeczytaniu orędzi lepiej się modlą.

- A co Pani robi, aby nauczyć ich poznawania

Boga?

- Ja niczego ich nie uczę, to orędzie poucza. Bóg mówi: "Jak możecie kochać kogoś, jeśli go nie zna­cie? Przyjdźcie Mnie poznać, aby Mnie pokochać."

-32-

- Mimo to nie jest Pani maszyną. \ \

- Nie, On mi dyktuje On daje mi pewność. Daję innym to, co On mi mówi, nic więcej. A kiedy nie umiem odpowiedzieć na pytania, mówię: "Tego nie wiem, nie zostało mi to dane, nie umiem wam od­powiedzieć. Kiedy proszą mnie o orędzia osobiste, mówię: "Ależ macie już orędzia, 2000 stron, a może i więcej!"

- Czy wasze spotkania mają miejsca co tydzień?

- Nie, jeden raz w miesiącu. Zaczęli nas przyj­mować Kapucyni z Saint Maurice. W dolinie, nieda­leko Ecóne, pół godziny drogi ode mnie. Teraz te spotkania odbywają się w całej Szwajcarii.

- Ile osób uczestniczy w tych miesięcznych spotkaniach?

- To zależy, 150 do 200 osób.

- A jak długo trwają?

- Półtorej godziny.

Rozłam

- Miała Pani orędzia dla biskupa Lefebvre'a?

- Tak, w lipcu i w sierpniu. Jezus błagał go, aby nie dokonywał podziału. To było naprawdę wstrząsające. Wysłałam orędzia biskupowi Lefebvre'owi.

- Czy zareagował?

- Nie odpowiedział, ale ktoś od niego przyjechał incognito. Gdy mówił, Jezus tchnął w moje ucho:

"To uczeń Lefebvre'a." Zapytałam go więc: "Przy-

-33-


chodzi Pan od biskupa Lefebvre'a?" On odpo­wiedział mi: "Tak, tak." Powiedziałam: "Uważacie, że Kościół ma drzwi zbyt szeroko otwarte?" Odpo­wiedział: "Tak". Powiedziałam: "Czy wiecie, że Je­zus otworzy wkrótce także okna".

-Co na to powiedział?

- Śmiał się. Nie wiem, dlaczego przyszedł się ze mną zobaczyć, r.

Rozeznanie

Po tej swobodnej rozmowie nasuwa się kilka wniosków. Vassula odnosi wszystko do Jezusa. Ta komunikacja nie zaburza jej życia ani jej obo­wiązków stanu. Odbywa się w pokoju. Uderzyło to wiele osób, doprowadziło do nawrócenia, odnale­zienia modlitwy, jedności z Chrystusem, nowego ży­cia. To są dobre znaki i w czasie mojego wywiadu nie spostrzegam złych.

Jej szczerość jest przejrzysta; jej jedność z Chrystusem - połączona z głębokim, wlanym uczest­nictwem w Jego Męce - autentyczna. Owoce jej mod­litwy są pozytywne zarówno w jej życiu jak i wokół niej.

Doświadczenie nauczyło mnie, że wizjonerzy, na­wet autentyczni, nie zawsze są nieomylni. Trzeba więc zachować ostrożność i rozeznanie. Zmysł kry­tyczny powinien czuwać nad szczegółami, ponieważ człowiek jest omylny i grzeszny.

Wielu chrześcijan nie odczuwa pociągu do obja-

-34-

wień prywatnych. Wystarcza im Ewangelia albo inne posłania. To ich prawo. Ponieważ objawienia są na usługach wiary.

Niektórzy czytelnicy mieli odczucie, że tak oso­bisty kontakt Vassuli z Jezusem powinien pozostać w tajemnicy, nie powinien być ujawniany innym. Czyż wchodzenie w to nie jest chorobliwym oglądactwem? Jeśli ktoś odczuwa takie skrępowanie, niech nie na­lega. Ktokolwiek podchodzi do orędzi ze zwykłej ciekawości, niech się strzeże.

Zachowajmy klasyczne kryteria osądzania obja­wień, aby odrzucić nieprawdziwe: zdrowa doktryna, przejrzystość, owoce itd. Ale nawet tam, gdzie poja­wiają się liczne znaki autentycznego kontaktu, istnie­je zarówno margines dla ocen jak i różnorodność upodobań.

Vassula sądzi, że otrzymała misję głoszenia mi­łości Chrystusa przez otrzymywane orędzia. Ta dro­ga wydaje się niektórym dobra. Odpowiada ich po­trzebom, ale nikt nie jest zobowiązany iść tą szcze­gólną drogą. Niech każdy sądzi według wewnętrzne­go upodobania i według pojawiających się owoców.

W zasadzie Ewangelia i nauczanie Kościoła wy­starcza, ale w naszym środowisku kulturowym, gdzie wiara została stłumiona, prorockie orędzia spełniają pożyteczne zadanie: pomagają odbudować kontakt i stworzyć sprzyjającą oddychaniu atmosferę, potrze­bną niektórym jak butla tlenowa.

Co do - otrzymanej przez Vassulę - misji jednoczenia Kościoła to zgadza się ona z ekume-

-35-


nicznym ruchem ożywionym przez Ducha Świętego na początku wieku, lecz ciągle drepczącym w miejscu. Oby te orędzia kobiety wyznania pra­wosławnego mogły go zaktywizować.

Ojciec Renę Laurentin

k1

-36-

Przedmowa

Kiedy odbyłem pierwszą rozmowę z Vassulą, wio­sną 1986 roku, nie mogłem przewidzieć, że któregoś dnia napiszę wprowadzenie do tych objawień Bożego Serca Jezusa. Istotnie, moja pierwsza reakcja byla całkowicie negatywna. Prawdziwy motyw podjęcia się trudu studiowania pism wypływał z pragnienia odnalezienia w nim błędów i powstrzymania Vassuli. Z czasem jednak zaczynałem stopniowo rozumieć, że nie było możliwe, aby mądrość, jaką odnajdywałem w tych pismach, pochodziła od osoby, którą znałem. W tym czasie nie posiadała ona absolutnie żadnej wiedzy z teologii ani z Biblii. Pomimo to wykazywa­ła, pisząc, głęboką znajomość Bożych spraw. Pisma zostały zredagowane jednak w sposób bardzo prosty i oryginalny. Nie był to ani język katechizmu, ani język teologii. Był to język kogoś, kto zna prawdę i wypowiada ją w sposób oryginalny. Dochodziłem powoli do przekonania, że Jezus przekazał jej pos­łanie dla naszych czasów i w taki sposób stałem się jej kierownikiem duchowym.

Prostota języka mogłaby najpierw wywołać wątpliwość, czy to posłanie faktycznie jest Boże. Być może zapomnieliśmy, że Maryja w Lourdes wyraziła się w miejscowym dialekcie. W każdym razie, aby naprawdę zrozumieć to, co dzieje się z Vassulą, po-

-37-


nniśmy zrozumieć, że ona zaakceptowała zapro­szenie Boże, by stać się narzędziem Jego Słowa. Jak instrument muzyczny posiada ona swoje własne ce­chy stanowiące decydującą część dzieła, które Boski (w tym wypadku) Artysta dzieli z mą.

Językiem teologii mistycznej należałoby powie­dzieć, że Vassula otrzymuje wewnętrzne pouczenia. Nie widzi ona Jezusa oczyma cielesnymi, nie słyszy Go uszami ciała. Widzi natomiast i słyszy Boga w sposób duchowy, który jest jednak jasny i wyrazisty. Bóg mówi do niej naprawdę, ale przemawia do niej stosownie do jej uzdolnień. Nie używa języka teolo­gicznego profesjonalistów, lecz takiego, który ona rozumie. Ten język - chociaż prosty - wyraża jednak głębokie prawdy. Jest on często takim samym języ­kiem, którego Bóg używa w Biblii. Nie jest to język współczesnej filozofii ani teologii. Św. Paweł tak trafnie opisał tę metodę Bożego nauczania, mówiąc:

"Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebie­głych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?" (l Kor l, 19-20).

Vassula -jak każda ludzka istota, jak inni mistycy - musi ciągle walczyć z ludzkimi słabościami, akce­ptując w sposób wolny dar potężnego działania Boga w swoim życiu. W pismach Vassuli znajdujemy jej ustawiczną pokusę wątpienia w to, czy faktycznie otrzymała ten charyzmat. Prawdziwy mistyk jest głęboko świadomy swojej własnej nicości. W rze­czywistości moc Miłosierdzia i Miłości Bożej jest tak

-38-

zaskakująca, że nawet sam mistyk - w tym wypadku Vassula - ulega pokusie zwątpienia.

Chociaż wielu mistyków otrzymało dar wewnę­trznego słyszenia, Vassula posiada dar mniej roz­powszechniony: Jezus prowadzi dokładnie jej rękę. Można pomyśleć o nauczycielu tenisa, który ze swo­im uczniem wykonuje prawidłowe ruchy, prowadząc dokładnie jego rękę. Nie jest to jedyna ciekawostka tych objawień. Jezus przypomina nam fakt często za­pominany w naszym współczesnym świecie: Bóg jest aktywny w naszej rzeczywistości i zjednoczony z na­mi. Jak powiedział Jezus: "Ja jestem krzewem win­nym, wy - latoroślami... beze Mnie nic nie możecie uczynić" (J 15, 5). Zbyt często zapominamy o Bożej Miłości, która ustanowiła tak zażyłą jedność żonami.

Trzeba sobie przypomnieć, że objawienie otrzy­mywane przez Vassulę nie jest wyłącznie albo głównie dla jej własnej korzyści. Bóg chce, abyśmy wszyscy zrozumieli, jak bardzo On kocha każdego z nas. Chce, abyśmy pojęli, że On jest naszym "Boskim Towarzyszem". Tę właśnie Miłość Bożą powinniśmy najpierw zrozumieć, jeśli pragniemy uchwycić istotę tego orędzia.

Pisma Vassuli stanowią naglące wezwanie wszys­tkich do osobistego nawrócenia się: do wysiłku bę­dącego codziennym powołaniem. Nawrócenie jest stałą pracą wzrastania w miłości Chrystusa i odry­wania się od wszystkiego, co nas od Niego oddziela. Pisma te są błaganiem Samej Miłości, błagalnym apelem Samej Miłości do naszej miłości. Stanowią

-39-


przypomnienie nam wszystkim, że pierwsze i naj­większe przykazanie Boże to miłowanie Go bardziej niż jakąkolwiek osobę albo rzecz, z całego serca, z całego umysłu, z całej duszy i ze wszystkich sił. Książka ta jest wezwaniem Boga do adorowania Go. On wzywa nas do pragnienia Go, do rozpoznania naszej nędzy, ubóstwa i naszej małości. Orędzia te są wezwaniem do porzucenia samych siebie, aby znaleźć prawdziwe życie w Bogu.

Bóg objawia się na tych stronach i poza nimi jako kochający Ojciec, "Abba", którego znał Jezus i do poznania i miłowania którego doszedł św. Paweł. Jako kochający Ojciec i Boski Oblubieniec Kościoła, Bóg posługuje się językiem miłości. Z językiem tym powinni być oswojeni ci, którzy czytają Biblię, ponie­waż tam także Bóg objawia się Siebie na różne spo­soby jako źródło i wzór wszelkiej ludzkiej miłości.

To miłość Ojca, który jest również Nauczycielem. Jako Nauczyciel używa języka prostego, skierowa­nego do wszystkich. Będąc Nauczycielem często się powtarza, doprowadzając nas do stopniowego postę­powania naprzód. Ten język pełen miłości, ta pros­tota wyrazu i ten stały powrót do tych samych choć ciągle pogłębianych tematów, może wywoływać u niektórych czytelników problemy. Jeśli jednak pozo­staniemy mali, możemy pokonać te przeszkody i wejść w krainę Mądrości.

Jak jasno pokazują to te pisma, jeśli pragniemy odpowiedzieć na miłosne wezwanie naszego Ojca, powinniśmy mieć wiarę małych dzieci. To jest trudną

-40-

rzeczą dla wielu z nas, kapłanów, jak również dla ludzi naszych czasów. Chociaż wiemy o tym już od dawna, otrzymujemy jednak nowy impuls, aby właściwie pokierować naszym życiem. Jezus prosi nas o dar z naszej wolności - całkowite oddanie -aby znaleźć prawdziwą wolność i życie w Nim. Teraz uświadamiam sobie, że przed tym objawieniem by­tem skłonny wierzyć w posiadanie dość dobrej zna­jomości teologii i Pisma św. Jak wielu kapłanów miałem tendencję do zapominania o tym, że Jezus obiecał nam zesłanie Swojego Ducha, aby pogłębić nasze rozumienie Pisma i Tradycji - to szczególne objawienie będące istotną częścią Kościoła.

Istnieje w Piśmie św. głębia sensu, której nie po­trafią wyjaśnić nawet naukowcy - egzegeci. Jeśli te­go nie pojmiemy, będziemy podobni do faryzeuszów z czasów Jezusa, przywiązanych do Historii i zamk­niętych na dynamiczną naturę Boga, Świętego To­warzysza ludzkiego rodzaju. Chociaż Jezus zostal zapowiedziany przez Pisma, okazał się zbyt "no­watorski" i różny od nich, aby być uznanym za spe­łnienie ich nadziei. Szczególnie potrzebujemy wiary małych dzieci, nie krępującej działania Ducha Świę­tego w naszych czasach. Ta właśnie dziecięca pos­tawa uzdalnia nas - na podobieństwo Jezusa i św. Pawła - do doświadczenia Boga jako naszego nie­bieskiego "Abba". Jesteśmy więc wezwani do intym­nej miłości dzieci do realnej Osoby, której oni doświadczyli jako prawdziwego Ojca.

Ta dziecięca postawa nie jest tylko czymś, co

-41-


dotyka naszej osobistej duchowości. W objawieniach przekazanych Vassuli Chrystus ukazuje nam jasno, że kluczem jedności chrześcijańskiej, prawdziwej jedności religijnej wszystkich Jego dzieci jest pokora i miłość. To z powodu naszego braku pokory i mi­łości ta jedność wydaje się niemożliwa do osiągnięcia. Jednakże Jezus zapewnia nas, że dopro­wadzi do niej wkrótce Swoją własną Mocą i dla Swojej własnej Chwaty. Będzie zatem jedna ow­czarnia i Jeden Jedyny Pasterz. Modlitwa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy nie będzie daremna.

Namawiam Cię, Czytelniku, do przezwyciężenia wszelkiego sceptycyzmu, jakiego możesz w pierwszej chwili doświadczać czytając te pisma. Jeśli przyj­miesz je otwartym umysłem i cierpliwie, znajdziesz w tych tekstach ziarna miłości, które zakorzenią się w twoim sercu tak, jak zakorzeniły się już i przyniosły owoce w wielu innych sercach. Duchowa przygoda zapisana na tych kartach nie jest przygodą jednej duszy, lecz zaproszeniem skierowanym do wszys­tkich, aby popatrzeć w przyszłość Pokoju i Miłości z nadzieją i ufnością.

Ojciec James Fannan Profesor Filozofii

-42-

t

t

Wprowadzenie do wydania polskiego

Przedstawiając polskiemu Czytelnikowi książkę Vassuli Ryden "Prawdziwe Życie w Bogu" - stano­wiącą zapis jej mistycznych przeżyć - chciałbym zwrócić najpierw uwagę na kilka charakterysty­cznych i powtarzających się zarzutów i postaw wo­bec objawień prywatnych w ogóle, w tym również wobec tego właśnie objawienia,

1 Czy Bóg mówi dzisiaj?

Wielu ludzi odrzuca nie tylko posłania Vassuli, lecz także wszystkie inne objawienia prywatne. Uwa­żają, że Bóg w przeszłości powiedział już wszystko, obecnie zaś milczy, bo ustanowił Kościół, aby wyja­śniał Pismo św. To prawda, że Jezus Chrystus usta­nowił swój Kościół, aby wszystkim pokoleniom przy­bliżał objawioną prawdę. Jednak Bóg nie jest Bo­giem martwym, lecz żywym, potrafiącym mówić. "Dlaczego pragniecie, by wasz Bóg był milczący i martwy? Ja jestem Żyjący." (4.05.88). Psalm 135, 16-17 mówi, że Bóg nie jest, jak bożki pogań­skie, które mają "usta, ale nie mówią, mają oczy, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; i nie ma odde­chu w ich ustach". Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg, który obiecał pozostać z nami aż do końca świata,

-43-


całkowicie różni się od wspomnianych przez psalm bożków.

Łatwo też chcemy Bogu wyznaczać swoje ramy wysuwając czasami tak zaskakujące zarzuty jak np., że objawienie trwa zbyt długo. Dlaczego długie obja­wienie miałoby być nieprawdziwe, a krótkie praw­dziwe?

Przyjmowanie prywatnych objawień to irracjonalizm

Przeciwnicy (nawet wierzący) prywatnych obja­wień, proroctw, mistyki itp. wysuwają pod ich adre­sem zarzut irracjonalizmu. Otóż wydaje się, że moż­na rozróżnić irracjonalizm w kręgu niewiary i wiary. Dla człowieka niewierzącego zarówno przyjęcie ob­jawienia Pisma św., cudów dokonanych przez Jezusa jak i objawień prywatnych jawi się jako coś irra­cjonalnego, trudnego do zgłębienia samym tylko ro­zumem. Inaczej natomiast wygląda sprawa z punktu widzenia wiary. Odrzucanie możliwości prywatnych objawień, cudów przez wierzącego człowieka może być ocenione jako swoisty "irracjonalizm", "brak lo­giki" w dziedzinie wiary. Jeśli bowiem wierzy się np. we wszechmoc Boga, to dlaczego wyklucza się możliwość ciągłego ingerowania przez Niego w na­szą historię również przez różne cuda, objawienia prywatne, nawet tak zaskakujące jak "poruszanie" czyjejś ręki, co ma miejsce w przypadku Vassuli Ryden. "Irracjonalne" również, dla wierzącego, wydaje

-44-

się stwierdzanie - bez uprzedniego zaznajomienia się z jakimś prywatnym objawieniem - że jest ono fałszywe, pochodzenia szatańskiego itp. Na jakiej podstawie można wydawać podobne (niestety częste) sądy, skoro nie zaznajomiło się uprzednio z treścią jakiegoś objawienia prywatnego?

Mnie Pismo św. wystarczy

Duża grupa ludzi negatywnie nastawionych do wszelkich zjawisk mistycznych, proroctw i pry­watnych objawień mówi: "Mnie Pismo św. wy­starczy". To prawda, że nie można żadnego pry­watnego objawienia stawiać ponad Objawienie prze­kazane nam w Piśmie św. Ale przecież pomimo nie­kwestionowanej pełni danego nam Objawienia czyta się książki teologiczne, komentarze do Biblii, słucha się homilii, wykładów, konferencji. Nikt nie odrzuca ich potrzeby, ponieważ pomagają nam lepiej zrozu­mieć Pismo św., przekazane nam Boże Objawienie. Dlaczego więc słowo żywego Boga, kierowane dzi­siaj bezpośrednio do mistyków, nie miałoby posiadać dla nas żadnego znaczenia? Przecież prywatne objawienia mogą również pomóc nam lepiej zrozu­mieć Pismo św., zaktualizować jego treść do naszych czasów, przypomnieć ją. Objawienia te nie dodają oczywiście niczego nowego do zawartości Pisma św., chociaż pomagają wydobyć znajdującą się w nim treść.

-45-


Kościół nie zatwierdził

Wielu odrzuca prywatne objawienia mówiąc, że Kościół jeszcze ich nie zatwierdził. Niezatwierdzenie przez Kościół jakiegoś prywatnego objawienia nie oznacza, że jest ono nieprawdziwe i że autentyczne stanie się dopiero w momencie zatwierdzenia. Zwy­kle proces badania autentyczności różnych zjawisk mistycznych trwa długo. Niezatwierdzenie może wy­nikać z tego, że po prostu Kościół albo nie rozpoczął jeszcze badania danego objawienia prywatnego, albo też jeszcze nie zakończył swoich prac. Fakt, że jakieś objawienia trwające przez dłuższy czas nie zostały przez Kościół zdecydowanie odrzucone - np. z powodu doktryny jawnie sprzecznej z Jego nau­czaniem - stanowi pewną wskazówkę, że mogą one mieć nadprzyrodzone źródło. l i

m nie może mówić przez każdego

Niektórzy uważają, że Bóg faktycznie dawał łaskę przeżyć mistycznych, w przeszłości, wielkim, świętym zakonnikom, ale nie daje jej dzisiaj ani nie może się posługiwać osobami świeckimi, zwłaszcza takimi, które byty w przeszłości daleko od Kościoła.

Fakty z historii Kościoła przeczą takiemu pog­lądowi. Uznane przez Kościół objawienia, np. w Lourdes czy Fatimie świadczą, że mogą je otrzy­mywać osoby świeckie - nawet dzieci.

Co się tyczy doskonałości moralnej odbiorców

-46-

Bożych pouczeń, to czy Ewangelie nie mówią o róż­nych słabościach wybranych przez Jezusa Apo­stołów, o ich próżności, chęci znaczenia, o ich am­bicjach, ułomnościach? Czy Jezus zrezygnował ze swoich Apostołów dlatego, że w chwili cierpienia tchórzliwie uciekli od Niego wszyscy oprócz św. Jana? Czy św. Piotr nie pozostał nadal Opoką Kościoła, chociaż zaparł się Jezusa? Czyż nie na słabych, zastraszonych uczniów zstąpił Duch Święty w dzień Pięćdziesiątnicy? Ileż ksiąg natchnionych Nowego Testamentu zostało napisanych przez prze­śladowcę Kościoła Chrystusowego - św. Pawła! Ogromny zaś wpływ na kształtowanie się zachodniej myśli chrześcijańskiej miał nawrócony św. Augustyn, wyjątkowe narzędzie w rękach Boga. Również bardziej współczesne nam czasy znają ludzi, którzy dopiero na pewnym etapie swojego życia odkryli prawdziwie Boga, stając się równocześnie Jego na­rzędziami. Można tu wspomnieć dla przykładu Charles'a de Foucauld, nawróconego żołnierza i światowego człowieka, założyciela licznych wspólnot zakonnych. Twierdzenie, że Bóg może się objawiać i posługiwać tylko nieskazitelnymi ludźmi, nie ma zatem uzasadnienia w faktach historycznych.

Jezus nigdy nie gardził ludźmi słabymi, lecz ich uświęcał i doskonalił. Kto uważnie przeczytał pisma Vassuli w porządku chronologicznym, ten zauważy pedagogię Boga wobec niej, cierpliwe oddzia­ływanie, aby dać jej szansę coraz pełniejszego udos­konalenia się.

-47-

Zbytnia intymność przesłania

Wielu ludzi szokuje ogrom miłości okazywanej przez Chrystusa Vassuli. Objawienie poucza jednak, że Bóg jest nieskończoną Miłością. Marii Valtorcie Jezus powiedział, że nasze wyobrażenie nieskoń­czonej miłości Boga wobec prawdziwej nieskoń­czoności podobne jest do małego kamyka ustawio­nego przy potężnym masywie górskim oddzielającym kontynenty i sięgającym aż po chmury. Taką mi­łością Bóg kocha nie tylko Vassulę, ale - jak jej to wielokrotnie przypomniał - również każdego z nas. Każdemu z nas Jezus mógłby powiedzieć to, co powiedział do niej: "Moje dziecko, potrzebujesz Mnie. Twoja słabość przyciąga Mnie. Mnie, który jestem nieskończoną siłą, twoja słabość zachwyca" (15.10.88).

Niektórych czytelników pism Vassuli szokuje język Jezusa odsłaniającego swoją ogromną miłość do niej. Chociaż Jezus zawsze mówi o miłości czysto duchowej, to jednak często posługuje się słownictwem zaczerpniętym z życia małżeńskiego, opisującym głęboką wzajemną miłość małżonków. Skąd bierze się ta trudność przyjęcia takiego sposobu wyrażania miłości Boga do człowieka? Otóż nam trudno zrozumieć nieskończoną miłość Boga do nas, gdyż jej nie widzimy bezpośrednio. Aby nam dać przynajmniej nikłe pojęcie o swojej miłości, Bóg objawia nam ją w taki sposób, że porównuje ją do różnych form miłości, jakie znamy na ziemi. W

-48-

samym Piśmie św. miłość Boża ukazana jest w taki właśnie sposób: raz jako podobna do miłości ojca (por. Łk 15, 11-32) lub matki do swojego dziecka (Iz 49, 15; 66, 13); kiedy indziej jako miłość przyja­cielska (por. J 15, 15); jeszcze w innym wypadku jako miłość narzeczeńska lub małżeńska (por. Oz 1-3; Jr 2, 2; 31, 3n; Ez 16, 1-43.59-63; Iz 54, 4-8; 61, 10;

62, 4-5; Pnp 8, 6n; Ps 45; Ef 5, 23-27; Ap 20, 9;

21, 2-9). Gorąco polecałbym przeczytanie podanych fragmentów Pisma św. przed rozpoczęciem lektury pism Vassuli Ryden lub w momencie, kiedy język Boga wyda się komuś zaskakujący, "zbyt intymny", l może jeszcze raz warto przypomnieć tutaj to, co Je­zus wielokrotnie mówił autorce pism, że tak jak ją, kocha również wszystkich ludzi.

Posłania Vassuli pochodzą od szatana?

Można spotkać osoby utrzymujące, że objawienia przekazywane przez Vassulę pochodzą od szatana, który najpierw chce zniszczyć samą autorkę, a potem czytelników jej książek. Czy to prawdopodobne? Szatan miałby natchnąć Vassulę słowami ostrze­gającymi przed nim samym i pouczać, że można się np. bronić przed nim adorując Boga, ofiarując się Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi, modląc się do św. Michała Archanioła! Sza­tan miałby zainspirować słowa błagające o nawró­cenie, wzywające do powrotu do Boga; miałby przez Vassulę zachęcać do modlitwy, a nawet dyktować jej

-49-


różnego rodzaju formy modlitewnego zadośćuczy­nienia, uwielbiania Boga! Ponadto posłania zapi­sane przez Vassulę doprowadziły wielu ludzi do Boga, do nawrócenia. W związku z tym powstaje pytanie: czy dzieło szatana mogłoby wywoływać podobne skutki?

Dostrzeganie w posłaniu Vassuli działania sza­tana przypomina zarzut skierowany przez wrogów Jezusa pod Jego adresem, że mocą Belzebuba wyrzuca On złe duchy z opętanych. Zamknięcie się na prawdę swoich przeciwników, ich uparte odrzu­canie nawrócenia - pomimo oczywistych znaków Bo­żego działania - Jezus nazwał bluźnierstwem prze­ciwko Duchowi Świętemu (por. Mt 12, 3 In).

Czy jest fałszywym prorokiem?

Można spotkać się ze zdaniem, że Vassula jest jednym z wielu fałszywych proroków, których poja­wienie się zapowiedział Jezus i przed którymi nas ostrzegł. Owszem, byli w historii i nadal pojawiają się fałszywi i prawdziwi prorocy. Odróżnia ich od siebie to, że jedni mówią w imieniu Boga, przekazują Jego słowo, inni natomiast nie przekazują nauki Bożej, lecz swoją własną lub szatana. Inaczej mó­wiąc, fałszywymi prorokami nie kieruje Bóg, lecz egoistyczne pragnienia, świat lub szatan, na którego usługach stoją.

Treść głoszonej nauki wskazuje, gdzie znajduje się jej źródło: w Bogu, w samym człowieku czy też w

-50-

szatanie. Św. Paweł daje jasną wskazówkę, jak od­różnić, pod czyim wpływem znajduje się dana osoba. I tak poucza nas: "Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: "Niech Jezus będzie przeklęty". Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego:

"Panem jest Jezus", (l Kor 12, 3).

Kto przeczytał uważnie pisma Vassuli Ryden nie ma wątpliwości, że przypomina ona niezliczoną ilość razy prawdę, że "Panem jest Jezus", że do tego Je­dynego Pana należy się bez przerwy nawracać. Jego kochać ponad wszystko, z Nim współdziałać, jednoczyć Jego Mistyczne Ciało - Kościół. Fałszywi prorocy nie pociągają do Chrystusa, lecz od Niego odwodzą (por. Dz 13, 6-11; 2 P 2, 1-3)

Ostrzeżenie przed fałszywymi prorokami stale jest aktualne. Pojawiają się bowiem ciągle sekty od­ciągające od przekazanego nam autentycznego Ob­jawienia w imię jakiegoś synkretyzmu religijnego. W samym Kościele ujawniają się ludzie atakujący Bóstwo Chrystusa, kult Maryi, nieomylność i prymat papieża, potrzebę sakramentów, stałość zasad mora­lnych itp. Trzeba zatem być czujnym wobec niebez­pieczeństwa fałszywych proroków. Z drugiej jednak strony istnieje zagrożenie nadmierną ostrożnością, polegające na doszukiwaniu się ich wszędzie. Może to doprowadzić do zniszczenia autentycznego chary­zmatu pochodzącego od Boga. Nadmierną nieufność i ostrożność wobec charyzmatów będących wynikiem działania Ducha Świętego Rene Laurentin porównał

-51-


do nadużywania środków chemicznych przeciw owadom. Niszczą one nie tylko groźne insekty, ale również żyjące rośliny, które należało podtrzymywać i chronić.1

Niech mi wolno będzie na zakończenie napisać, co mnie najbardziej zaskakuje w pismach Vassuli Ryden. Pierwsza rzecz to poprawność teologiczna. Z racji wykonywanych funkcji często poprawiałem prace naukowe studentów teologii dogmatycznej. Przez wiele lat przypatrywałem się, jak trudno przy­chodzi im - pomimo wieloletnich nawet studiów, lektury książek teologicznych - wyrażać poprawnie prawdy wiary, jak łatwo można pisać nieprecyzyjnie czy wręcz błędnie. Książka Vassuli napisana jest językiem różniącym się zdecydowanie od języka teologów profesjonalistów, a mimo to przedstawia prosto, poprawnie i zaskakująco trafnie trudne do wypowiedzenia tajemnice wiary.

Druga zastanawiająca rzecz to ukazanie - w obe­cnie prezentowanym tomie - etapów rozwoju ducho­wego. Autorka nie mogła ich znać, czego daje wiele dowodów, a równocześnie opisuje je z niezwykłą trafnością, godną doświadczonego kierownika duchowego.

Kiedy tłumaczyłem fragmenty pism Vassuli ude­rzyła mnie jeszcze jedna rzecz, mianowicie różnica między jej słowami kierowanymi do Chrystusa i wy­powiedziami samego Boga. Od strony literackiej styl

\ Por. Rene Laurentin, Trzy charyzmaty, Kraków 1986, s.27. -52-

jednych i drugich wypowiedzi jest podobny, prosty. Rzucająca się tłumaczowi różnica dotyczyła nato­miast jasności wyrażania myśli. Wypowiedzi Vassuli byty często niejasne, wieloznaczne, trudne do zrozu­mienia i do przetłumaczenia. Pouczenia Jezusa na ogół takiej trudności nie stwarzały. Zaskakiwała w nich logika, ciągłość myśli, nawiązywanie do uprzed­nio omawianych treści, wprowadzanie nowych pro­blemów teologicznych i pogłębianie uprzednio poruszonych.

Pisma Vassuli zaskakują nieraz nawet niektórych teologów. Źródłem wielu nieporozumień może być często brak wyczucia języka mistyków, którzy usiłują trudną, duchową wizję przedstawić naszym, ludzkim językiem wymagającym obrazów.

Może warto sięgnąć po pisma św. Augustyna, Teresy Wielkiej, Ignacego Loyoli, Franciszka Salezego, Charles'a de Foucauld, Adrienne von Speyr, Gabrieli Bossis2 oraz innych mistyków chrześcijańskie i mistrzów życia duchowego, aby otworzyć swoje serce na Boga, który przychodzi prosić każ­dego człowieka o odrobinę miłości. Taka lektura stanie się również okazją do porównania mistyków dawnych i współczesnych.

Ks. Michał Kaszowski

Gabriela Bossis, On i ja. Warszawa, Michalineum. 3 Warto szczególnie polecić lekturę książki: Anna Pozwólcie ogarnąć się miłości. Warszawa 1988, Michalineum.

-53-


Zeszyt 1-6

.


s Bangladesz, 20.09.86

Po okresie przygotowania i oczyszczenia1 /

- Pokój niech będzie z tobą.

- Czy mogę być z Tobą?

- Tak, jesteś ze Mną, jestem Światłością.

- Czy mogę być blisko Ciebie?

- Jesteś blisko Mnie, jesteś we Mnie, jestem Światłością.

- Możesz dać mi schronienie?

- Jesteś chroniona przeze Mnie.

- Mogę się wesprzeć na Tobie?

- Możesz wesprzeć się na Mnie.

- Potrzebuję Twojej Siły, aby podtrzymać swoją wiarę.

- Daję ci Moją Siłę.

- Potrzebuję Twojej Miłości.

- Jesteś kochana przeze Mnie.

Jestem Światłością i świecę, aby wszyscy wi­dzieli. Nie bój się. Moja Droga jest prosta. Moja Droga zaprowadzi cię do Mnie. Spotkam cię i roz­poznasz Mnie, ponieważ promieniuję Pokojem i Miłością. Przyjdź do Mnie. Czy widzisz Mnie? Czy Mnie słyszysz? Nie bój się, nie pozostawaj w ciem­ności. Popatrz, twoje stopy zostały uleczone,' mo­żesz na nowo chodzić. Popatrz, odzyskałaś swój wzrok. Wyleczyłem cię z twojej hańby i obmyłem twoje grzechy. Posługuj się swymi nogami, aby iść ku Mnie, twymi oczami, aby Mnie widzieć, twoją

1 Jezus mówi symbolicznie.

-57-


wiarą, aby Mnie spotkać. Jestem twoim Zbawi­cielem, jestem twoim Pokojem. Ja, Jezus, kocham was wszystkich!

M

27.09.86

- Pokój niech będzie z tobą, Vassulo. Przyjdź do Mnie. Jestem twoim Zbawicielem, twoim Pokojem. Żyłem na ziemi, w Ciele, wśród was. Jestem Zro­dzonym Synem Boga. Przyjdź do Mnie i połóż swoją głowę na Mnie. Jestem twoim Pocieszycielem. Gdy czujesz się nieszczęśliwa, przypomnij sobie, że Ja jestem blisko ciebie. Odmów tę modlitwę ze Mną:

Pomóż mi. Ojcze,

i prowadź mnie na Twoje spokojne pastwiska, gdzie płynie czysta woda wieczności. Bądź moim Światłem, aby mi wskazać Drogę. Z Tobą i obok Ciebie pójdę. Z Tobą będę rozmawiać, by doznać oświecenia. Ojcze Ukochany, pozostań we mnie, aby mi udzielić Pokoju

i aby dać mi odczuć Twoją Miłość. q Pójdę za Tobą krok za krokiem. M Z Tobą pozostanę. Oświeć mnie, kochaj mnie. Bądź ze mną teraz i na zawsze. Amen. Jezus przyszedł, aby nauczyć mnie tej modlitwy.

i

-58-

28.09.86

Dzisiaj Jezus ukazał mi w wizji duchowej wy­raźny obraz mnie samej: zagubiona duchowo, oto­czona bagnami, odizolowana. Wśród uschniętych drzew rozpoznałam szukającego mnie Jezusa.

- Jestem tutaj, to Ja, Jezus, odnalazłem cię. Chodź, pozwól Mi pokazać ci drogę powrotną. Po­słuchaj Mnie, Ja, Jezus, jestem Drogą. Zawsze, gdy czujesz się zagubiona, wezwij Mnie. Przyjdę do cie­bie i pokażę ci drogę. Ja jestem Drogą.

30.09.86

- Pokój niech będzie z tobą. Moja córko.

- Proszę Cię, Jezu, daj mi światło, abym mogła Cię odczuwać i pisać.

- Vassulo, modlitwa nie ma sensu, jeśli słowa nie są szczere.

Zrozumiałam swój błąd. Poprosiłam Jezusa bez miłości o tę łaskę, bez zastanowienia się, bez praw­dziwego odczuwania sensu słów. Ponownie popro­siłam o nią, ale szczerze myśląc o każdym słowie, wznosząc duszę do Niego.

- Wyrażaj się zawsze odczuwając Mnie, jak to właśnie uczyniłaś. Ja, Bóg, odczuwam, odczuwam wszystko! Myśląc o każdym wypowiadanym przez ciebie słowie muszę odczuwać w twoim wezwaniu miłość, płynącą z głębi twojej duszy, pragnącej Mnie i kochającej. Ja, Bóg, istnieję i wszystko odczuwam!

-59-.


Każda modlitwa wypowiadana tylko wargami jest tak samo daremna jak krzyk pogrzebanego w grobie. Przypomnij sobie, Ja istnieję i odczuwam. Pragnę, aby wszystkie Moje dzieci pracowały, by przynosić Mi radość!

5.10.86

Właśnie czytam książkę, w której tacy ludzie jak ja opowiadają o swoich doświadczeniach Boga. Większość z nich mówi, że byli zniechęcani przez znawców, wykazujących im błąd, twierdzących, że jedynie dusze szczególnie wzniosłe mogą doświad­czać podobnych spotkań z Bogiem. Cala książka dobrze tłumaczy, że aby dojść do Boga, trzeba być świętym. Ponieważ zaś ja nie jestem święta - i daleko mi do tego - ponieważ moja dusza nie jest tak wy­niesiona, postanawiam przerwać te spotkania z Bo­giem i nie pisać więcej. Porzucam to więc i pozwolę tej "sile" poruszającej przez miesiące moją ręką, prowadzić ją po raz ostatni.

- Vassulo, nie opuszczaj Mnie, umiłowana, przy­wołaj Mnie i ucz się przy Mnie, przypomnij sobie;

Ja jestem zawsze blisko ciebie. Ja, Bóg, żyję w tobie, wierz we Mnie, Ja jestem Bogiem Wszechmocnym, Bogiem Wiecznym.

- Nie! To niemożliwe! To nie może być Bóg. Ci, którzy wiedzą, udowodnią mi, że to nie jest Bóg. Jedynie dusze bardzo szlachetne i czyste, godne Boga mogą otrzymywać takie łaski

-60-

- Nie jestem nieosiągalny, Vassulo! Ja nie od­rzucam nikogo. Napominam tych wszystkich, którzy tłumią Moje zachęty przyciągające do Mnie Moje dzieci. Ten, kto naucza, że aby być ze Mną albo zos­tać przeze Mnie przyjętym, trzeba być czystym i godnym - szkodzi Mojemu Kościołowi. Każdego człowieka, który Mnie spotkał, ale który jest znie­chęcany przez innych, Ja, który jestem Nieskoń­czoną Siłą - podtrzymam dając mu Moją Siłę. Dla­czego, dlaczego mam ludzi nazywających się znaw­cami, osądzających czy to jestem Ja, czy nie, zaka­zujących Mi wszelkiej inicjatywy i pozostawiających Moje dzieci zawiedzione, bez pociechy, bez wspar­cia; ludzi, nie biorących wcale pod uwagę Moich Łask i wyrywających Mi Moje dzieci? Dlaczego wszystkie Moje Błogosławieństwa są odrzucane? Ja jestem Nieskończonym Bogactwem. Moja córko, kiedy Mnie wreszcie znalazłaś, zostałem napełniony radością. Uważałem, aby cię nie przestraszyć, uka­załem się tak łagodny, jak łagodna jest matka dla swojego dziecka. Pozwoliłem ci zbliżyć się do Mnie i napełniłem się radością wołając cię i spotykając, mając cię blisko Siebie, dzieląc z tobą, Moja umi­łowana, wszystko, co posiadam. A teraz przycho­dzisz Mi powiedzieć, że myślisz o opuszczeniu Mnie, ponieważ Mnie, Boga, nie można dosięgnąć;

ponieważ zostałaś poinformowana, że tylko dusze godne mogą Mnie osiągnąć i że nie masz wymaga­nych uzdolnień! Ja nie odrzucam żadnej duszy. Ofia­ruję Moje Łaski nawet najnędzniejszym. Rozraduj

-61-


Mnie i spotykaj Mnie na tej drodze. Błogosławię cię, Moja córko. Prowadzę cię, ty karmisz się Mną. Vas­sulo, dziś w Biblii przeczytaj l List św. Piotra. Prze­czytaj uważnie, potem ci to wyjaśnię. Przeczytaj pierwszy rozdział. Żyj z wiarą. Piotr naucza, aby mieć wiarę.

Jezus dał mi do zrozumienia, że marą możemy góry przenosić. Trzeba bezgranicznie zawierzyć.

10.10.86

- Ja jestem Światłością. Ja, Jezus, pragnę cię o-strzec: nie wpadaj nigdy w zasadzki przygotowane przez szatana, nie wierz nigdy w żadne przesłanie dające ci niepokój. Zrozum dobrze, dlaczego szatan robi wszystko, aby cię zatrzymać. Moja córko, każde przesłanie, które potępia Moje objawienie, pochodzi od szatana. On będzie jeszcze próbował cię znie­chęcić i powstrzymać. Ja, który jestem twoim Zba­wicielem, potwierdzam ci, że wszystkie orędzia, nio­sące wezwanie do Miłości i Pokoju - aby pomóc tym, którzy się zagubili, znaleźć drogę do Mnie -wszystkie pochodzą od Ojca i ode Mnie. Zatem nie zniechęcaj się, wierz we Mnie. Pamiętaj, nie wierz żadnemu orędziu, które pozostawia twoje serce w niepokoju. Ja jestem Pokojem i ty powinnaś odczu­wać pokój.

-62-

12.10.86

- Pokój niech będzie z tobą. Światłość cię prowa­dzi, umiłowana. Żyj w Pokoju.

- Pragnę Ci powiedzieć, że czułam pokój i swo­bodę, kiedy byłam z Danielem.

Czułam tęsknotę za moim aniołem.

- Pozostaw go, ponieważ on jest tylko Moim sługą. Ja jestem twoim Stworzycielem, Bogiem Wszechmogącym.

- Chcę Ci powiedzieć, że byłam spokojna z Da­nielem i że go kocham.

- Wiem. Pozostaw go.

- On powiedział mi pewnego razu: "Żaden człowiek nigdy nie kochał tak swojego anioła, jak ty". Czy tak powiedział?

-Tak.

- Czy tak myślał?

- Tak myślał. Zostaw go teraz i bądź ze Mną. Złóż na Mnie swoją głowę i odczuj, jak Ja cię ko­cham. Ty jesteś Moją córką. Ja jestem twoim Nie­bieskim Ojcem i błogosławię cię. Ty jesteś Moja. Ja jestem Jahwe i nie pozwolę nikomu uczynić ci krzy­wdy. Posłuchaj Mnie. Patrzyłem, jak rosłaś od naj­wcześniejszego dzieciństwa. Trzymałem cię blisko Siebie i byłaś miła w Moich Oczach. Patrzyłem jak rosłaś na podobieństwo dzikich kwiatów, które stwo­rzyłem. Moje Serce napełniło się radością kiedy widziałem jak żyjesz w Moim Świetle. Przebywa­łem blisko ciebie. Mój pączek zaczął kwitnąć. Nad-

-63-


szedł czas pokochania cię. Odczuwałem cię i byłaś Moją radością. Odczuwałem twoje serce i błogosławiłem cię. Odczytywałem twoje pragnienia i lubiłem je odczuwać. Przebywałem blisko ciebie, aby pomóc ci zachować twoje piękno. Widziałem, jak kwitłaś. Zawołałem cię, ale ty Mnie nie us­łyszałaś. Zawołałem cię ponownie, ale ty Mnie zlekceważyłaś. Przychodziłaś Mnie czasem zoba­czyć i Moje Serce radowało się na twój widok. Kiedy przyszłaś2 kilka razy, napełniłem się radością. Ja wiedziałem, że ty jesteś Moja, ale wydawało się, że ty zapomniałaś o Mnie. Ty nawet nigdy nie odczułaś, że byłem blisko ciebie. Lata mijały, twój zapach cię opuścił. Twoje listki wystawione na ostre, zimowe wiatry zaczęły opadać, główka schyliła się, a twoje płatki straciły swą aksamitną świeżość i piękno. Słońce powodowało twe więdnięcie, twoje uczucia zobojętniały. Posłuchaj Mnie, Ja patrzyłem na ciebie z litością. Nie mogłem tego dłużej ścierpieć. Zbliżałem się do ciebie często, czułem cię, ale ty byłaś zbyt oddaloną, nie mogłaś Mnie rozpoznać. Nie rozpoznawałaś już Tego, który pochylał się nad tobą, obejmował cię i wołał twoim imieniem. Płakałem nad twoim pięknem, które znikło, widząc, że tuliłem w ramionach biedne dziecko, na które żal było patrzeć. Twój widok powodował, że Moje Ser­ce płakało, ponieważ mogłem jeszcze zobaczyć w twoich oczach słaby promyk miłości, miłości, jaką miałaś do Mnie kiedyś, w młodości. Podniosłem cię

Do kościoła.

-64

do Siebie, twoje małe ręce przyczepiły się do Mnie. Poczułem ulgę widząc, że Moje dziecko potrzebo­wało Mnie. Zaprowadziłem cię do domu i uleczyłem cię całą Moją Miłością. Dałem ci wody, aby ugasić twoje pragnienie. Karmiłem cię i sprawiłem, że po­woli wróciłaś do zdrowia. Ja jestem Tym, który cię uzdrowił. Ja jestem twoim Odkupicielem, będę Nim zawsze, nigdy cię nie opuszczę, kocham cię. Ja, Bóg, nigdy nie pozwolę, abyś na nowo się zagubiła.3 Zrób Mi teraz radość i pozostań ze Mną. Ja cię ożywiłem, umiłowana, wesprzyj się na Mnie, zwróć się do Mnie i popatrz na Mnie. Ja jestem Bogiem, twoim Niebieskim Ojcem. Zrozum, dlaczego jestem z tobą. Ja, Bóg, uczynię to samo z wszystkimi Moimi in­nymi synami i córkami, ponieważ wy wszyscy jes­teście Moi. Nie opuszczę ich, aby zwiędli w słońcu. Ochronię ich i odnowię. Nie będę czekał, aby zoba­czyć ich porozrzucane liście. Nie będę czekał, aby zobaczyć was spragnionych. Pamiętaj, Ja, Bóg, ko­cham was wszystkich. Ja was zjednoczę.

16.10.86

- Pokój niech będzie z tobą. Umiłowana, wy­pocznij sobie, nie męcz się więcej. Czuję, jak jesteś wyczerpana.

- Odczułam Twoją Obecność. Czy wzmocniłeś Swoją Obecność, Jezu?

- Tak, wzmocniłem Moją Obecność, abyś zrozu-

Por. Ez 16, 1-14. (Przyp. red.)

- 65 -


miała, Vassulo. Znam dobrze twoje możliwości.

Tego dnia byłam szczególnie zmęczona, ale nie mogłam podtrzymać się od czytania i pracy. Odczu­wałam Obecność Jezusa wszędzie. On próbował mi cos powiedzieć.

2110.86

- Ja, Bóg, raduję się mając cię przy Sobie. Ko­cham cię. Moja córko, wierz we Mnie. W czasie krótszym niż dwa miesiące usłyszysz Mnie wyra­źnie,4 dam ci wsparcie, jakiego pragniesz. Moim Planem jest prowadzenie ciebie. Uczynisz wielki po­stęp w czasie krótszym niż dwa miesiące, ponieważ taka jest Moja Wola. Ja jestem twoim Nauczycielem, Moje Pouczenia oświecą twoją duszę. Pozostań blisko Mnie. Vassulo, za każdym razem, kiedy czu­jesz się nieszczęśliwa, przyjdź do Mnie, a Ja cię po­cieszę, ponieważ ty jesteś Moją umiłowaną. Nie chcę widzieć nieszczęścia żadnego z Moich dzieci. One powinny przychodzić do Mnie, a Ja je pocieszę.

23.10.86

- Vassulo, który dom bardziej cię potrzebuje? Chciałbym, abyś wybrała.

- Jezu, jeśli pytasz mnie, który dom jest naj-

4 Obietnica się sprawdziła: w 6 tygodni później mogłam już słyszeć Jego Głos. (Patrz również: Spotkanie Ojca Rene Laurentin'a 2 Vassulą - przyp. red.)

- 66 -

ważniejszy, odpowiem, że oczywiście Twój i jeśli muszę wybrać, wybieram Twój Dom.

- Błogosławię cię.

Jezus wydawał się taki szczęśliwy!

- Poprowadzę cię, maleńka. Pójdź, weź ze sobą Mój Krzyż i idź za Mną. Pamiętaj, pomogę ci. Sta­niesz się Moim uczniem. Pomogę ci Mnie odkryć. Ja jestem Święty. Ja jestem Święty, zatem bądź święta, prowadź święte życie. Dam ci Moje wsparcie. Vas­sulo, czy chcesz pracować dla Mnie?

- Powiedz jeszcze raz, jak się nazywasz.

- Jezus Chrystus.

- Tak, będę pracować dla Ciebie.

- Kocham cię, zawołaj Mnie, kiedy tego zaprag­niesz.

Zgodziłam się, nie rozumiejąc naprawdę, co to znaczy pracować dla Boga. Ale ponieważ Go ko­cham, chciałam zrobić Mu przyjemność, nie myśląc o mojej niezdolności!

- Posłuchaj Mnie. Słuchaj Moich wezwań, słuchaj Moich wezwań. Czy widzisz Mój Krzyż? To Ja, Jezus, daję ci tę wizję. Wołam, cierpię, ponieważ liczę was. Moi umiłowani, i widzę was rozproszo­nych, lekceważących niebezpieczeństwa, jakie de­mon wam przygotował. Moje Serce rozdziera się,5 widząc was tak oddalonych ode Mnie!

Jezus Chrystus zmartwychwstały nie może już cierpieć fizycznie. Ponieważ jednak jest nieskończoną Miłością musi w jakiś sposób przeżywać nasze odrzucanie Go, rozbicie Jego Mistycznego Ciała -Kościoła oraz wzajemną nienawiść ludzi do siebie, o czym często mówi Vassuli w swoich orędziach. (Przyp. red.)

-67-


Przez miesiąc Jezus dawał mi wizje Swojego Krzyża Gdziekolwiek, w jakimkolwiek kierunku zwracałam głową wielki, ciemny Krzyż wznosił się przede mną. Kiedy podnosiłam oczy znad mojego talerza, w czasie posiłków, On tam był. Kiedy patrzyłam przez moskitierę - ciągle Krzyż. Kiedy przechodziłam z jednego miejsca na drugie, Krzyż podążał za mną i był tam. Przez miesiąc było to tak, jakby mnie śledził.

Następnie inna rzecz zaczęła mnie dręczyć: że być może wszystko, co się zdarzało, nie pochodziło od Boga. Jednak jeśli to był demon, czy byłby do te­go stopnia głupi, aby mnie nawrócić? Zaczynałam się bać, co ludzie będą mówić o tym wszystkim. Co się ze mną stanie? Wyśmieją mnie!

- Moja córko! Moja córko, żyj w Pokoju! Miałam się na baczności.

- Kim jesteś?

- To Ja, Jezus. Przebywaj blisko Mnie. Ja wo­łałem cię przez lata, chciałem, abyś Mnie kochała, Vassulo...

-Jezu, kiedy zawołałeś mnie po raz pierwszy?

- To było w czasie, kiedy jechałaś do Libanu. Zawołałem cię przez sen. Zobaczyłaś Mnie. Czy nie przypominasz sobie, jak przyciągałem cię do Siebie, wołając cię?

- Tak, pamiętam to. Miałam być może dziesięć lat. Bałam się Twojej Siły, która mnie przyciągała. To było jak silny prąd, jak magnes przyciągający mały magnes. Próbowałam się opierać i oddalić, ale

-68-

nie mogłam tego uczynić. Znalazłam się naprzeciw Ciebie i wtedy przebudziłam się.

Wydawało mi się dziwne, że Jezus przypomina mi ten sen i jeszcze dziwniejsze, że ja przypomniałam go sobie!

9.11 86

- Pokój niech będzie z tobą. Jestem tu. Jestem Jezusem Chrystusem. Jestem przed tobą. Jestem two­im Mistrzem i kocham cię. Zło zostało zwyciężone przez Moją własną Ofiarę. Nie zasypiajcie, ponie­waż Ja wkrótce przyjdę. Jestem Objawieniem. Moje posłania zmuszają do mówienia.

Mów Mi o Moim Ukrzyżowaniu, Vassulo.

- Co powinnam powiedzieć? Czy powinnam me­dytować o tym, co poprzedzało Twoje Ukrzyżowanie albo o Nim Samym?

- O tym, co było przed Ukrzyżowaniem. Jezus ukazał mi obraz Biczowania. - Kiedy Mnie ubiczowali, pluli na Mnie i zadali Mi wiele gwałtownych ciosów w Głowę, powodu­jących Moje ogłuszenie. Kopali Mnie w żołądek, co wstrzymało Mi oddech i spowodowało, że upadłem na ziemię jęcząc z bólu. Uczynili ze Mnie zabawkę dla swojej rozrywki, kopiąc Mnie jeden po drugim. Byłem nie do rozpoznania. Moje Ciało było rozdarte podobnie jak i Moje Serce. Kawałki Moich rozszar­panych mięśni zwisały na całym Moim Ciele. Jeden z prześladowców podniósł Mnie i wlókł Mnie, po-

--69-


nieważ nie umiałem się już utrzymać na Moich no­gach. Potem przyoblekli Mnie w swoje szaty, popch­nęli Mnie do przodu i wznawiając swoje ciosy bili Mnie po Twarzy, uszkodzili Mi nos i męczyli Mnie. Słyszałem ich przekleństwa. Moja córko. Jaką niena­wiścią i szyderstwami odbijały się ich głosy powię­kszające Mój Kielich! Usłyszałem, jak mówili:

"Gdzie zgromadzili się twoi przyjaciele, podczas gdy ich król jest z nami? Czy wszyscy Żydzi są tak per­fidni jak oni? Popatrzcie na ich króla!" I ukoronowali Mnie Koroną splecioną z Cierni, Moja córko. "Gdzie są twoi Żydzi, aby oddać ci pokłon? Ty JESTEŚ kró­lem. Czyż nie jesteś nim? Czy możesz naśladować króla? ŚMIEJ SIĘ! Nie płacz. Jesteś królem, praw­da? Zatem zachowuj się jak król."

Związali Mi Stopy i kazali Mi iść do miejsca, gdzie znajdował się Mój Krzyż. Moja córko, nie mogłem tam podejść, ponieważ związali Mi Stopy. Wtedy powalili Mnie na ziemię i ciągnęli za włosy aż do Mojego Krzyża. Moje Cierpienie było nie do zniesienia. Skrawki Mojego ciała, które zwisały po Ubiczowaniu, zostały poodrywane. Rozluźnili więzy na Moich Stopach i kopali Mnie, abym wstał i wziął Moje jarzmo na Ramiona. Nie mogłem widzieć, gdzie znajdował się Mój Krzyż, ponieważ wbite do Mojej Głowy Ciernie zalały Moje Oczy Krwią bro­czącą po Mojej Twarzy. Wtedy oni podnieśli Mój Krzyż, położyli Go na Moich Ramionach i popchnęli Mnie w stronę wyjścia.

-70-

0, Moja córko, jakże był ciężki ten Krzyż, który musiałem nieść! Zbliżyłem się po omacku do bramy, prowadzony przez bijącą Mnie z tyłu rózgę. Pró bowałem zobaczyć Moją drogę poprzez Krew palącą Mi Oczy. Wtedy poczułem kogoś, kto otarł Moją Twarz. Przejęte trwogą niewiasty zbliżyły się, aby obmyć Moją opuchniętą Twarz. Usłyszałem, jak płakały i lamentowały. "Bądźcie błogosławione"-powiedziałem - "Moja Krew obmyje wszystkie grze­chy ludzkości. Popatrzcie, Moje córki, czas waszego zbawienia nadszedł." Podniosłem się z trudem. Tłumy rozstąpiły się. Nie widziałem wokół Mnie żadnego przyjaciela, nie było tam nikogo, kto by Mnie pocieszył. Moja agonia wydawała się nasilać i upadłem na ziemię. Żołnierze obawiający się, że umrę przed Ukrzyżowaniem, dali rozkaz mężczy­źnie, zwanemu Szymonem, aby niósł Mój Krzyż. Moja córko, nie był to gest dobroci ani współczucia, lecz chęć oszczędzenia Mnie dla Ukrzyżowania.

Po przybyciu na Górę rzucili Mnie na ziemię, zdarli Moje szaty i pozostawili Mnie nagiego, wysta­wiając na widok wszystkich. Moje Rany otwarły się na nowo, a Moja Krew płynęła na ziemię.

Żołnierze zaproponowali Mi wino pomieszane z żółcią. Odmówiłem przyjęcia go, ponieważ miałem już w Swoim wnętrzu gorycz, jaką napoili Mnie Moi wrogowie.

Szybko przybili Mnie. Najpierw Ręce. Po przy-

-71-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
prawdziwe życie świętego
Nabokov Vladimir Prawdziwe życie Sebastiana Knighta
Prawdziwa Śmierć, Prawdziwe życie
2012 07 28 Feministki nie wiedzą, co to prawdziwe życie
Prawdziwe życie
Vladimir Nabokov Prawdziwe zycie Sebastiana Knighta
Nabokov Vladimir Prawdziwe życie Sebastiana Knighta
Nabokov Vladimir Prawdziwe życie Sebastiana Knighta
prawdziwe poglądy na reinkarnację, Życie po życiu, Reinkarnacja, inne wymiary, prawda o smierci itp
02 Od niewoli do sluzby prawdziwemu Bogu Ksiega Wyjsciaid 3698
Oddawanie czci Bogu w Duchu i prawdzie ppt
Czy Bierzesz Prawdziwa Odpowiedzialnosc Za Swoje Zycie
NA CZYM POLEGA PRAWDZIWA WIARA W ŻYCIE WIECZNE
Życie społeczne
Zaawansowane zabiegi ratujące życie

więcej podobnych podstron