46. Pojawienie się koncepcji regionu w XX wieku
Myślimy tu o pewnym nowym i złożonym zjawisku, które jawi się nam na progu ostatniego ćwierćwiecza naszego stulecia, przyjmując pewien kształt (niby twarz o rysach nabierających wyrazistości) na chaotycznym tle społeczeństwa, które uformowało się trochę przypadkowo w ciągu XIX wieku - społeczeństwa państwowo-narodowego i przemysłowego. Ź tej pozbawionej ładu i struktury magmy; z anarchii, podporządkowanej geometrycznie a dowolnie przez administrację i policję, wyłaniają się obecnie regiony, stanowiące w najwyższym stopniu nowoczesną rzeczywistość. Nie są to ani prowincje ancien regime'u, ani tym bardziej - departamenty przykrawane przez Napoleona, austriackie landy - zbyt duże, ani szwajcarskie kantony - zbyt małe, ani narodowości dawnej austro-węgierskiej monarchii czy dzisiejszego Związku Radzieckiego, ani też stany Ameryki Północnej. Są to istotnie twory naszej epoki, organizmy rodzące się ze współistnienia bardzo różnych sił, takich jak eksplozja demograficzna, galopująca urbanizacja, szybkie przekształcenia w dziedzinie przemysłu i związana z tym nowa kumulacja energii intelektualnych, technicznych i bankowych, dalej wyznaczana bogactwami naturalnymi gęstość sieci komunikacyjnej i transportowej, i wreszcie terytorialna jednolitość. Tej ostatniej nie wyznaczają już zresztą w sposób prymitywny granice zakreślające pewien teren przy pomocy słupów granicznych lub zasieków z drutów kolczastych, a na mapach - starannie przeprowadzone linie; przeciwnie- wyznacza je „siła promieniowania" pewnej „stolicy", wielkiego miasta albo zespołu miast średnich, które tworzą dynamiczny ośrodek dla ludności co najmniej milionowej, ale sięgającej czasem pięciu do sześciu milionów.
Dałoby to, na przykład, w wypadku Francji, dziewięć regionów plus Paryż, około dwudziestu regionów dla Włoch, dwa lub trzy dla Holandii, jedenaście landów dla Republiki Federalnej, plus Luksemburg i trzy regiony dla Belgii. Niezależnie od jakichś czterdziestu pięciu regionów wydzielonych ewentualnie w „Szóstce" tych państw należałoby przestudiować problem regionalizacji dwóch pozostałych wielkich Państw Narodowych, to jest Hiszpanii i Wielkiej Brytanii; następnie - w małych krajach środkowej i północnej Europy: Szwajcarii, Austrii, Skandynawii; na Bałkanach; a wreszcie - w krajach Wschodu: dawnym królestwie Węgier, w Czechach, Polsce, a także współcześnie, w czasem od niedawna istniejących formacjach takich jak Rumunia (z Transylwanią i spornymi terenami Besarabii) czy Jugosławia (z pięcioma czy sześcioma narodami i dwiema religiami, z których jedna liczy sobie parę odrębnych wyznań).
Historia, jej wątpliwe prawa i niewątpliwie zaskakujące wydarzenia; kiełkujące albo odradzające się jedności etniczne, tu zagrożone w swoim bycie, tam budujące się z nową agresywnością; zjawiska kulturowe, uniwersytety, ośrodki kształcenia kadr, laboratoria, architektura, literatura i sztuka; wreszcie społeczne i ekonomiczne dynamizmy, współoddziałujące na siebie wzajemnie, a współgrające z wszystkimi pozostałymi... Oto rezultaty i wyniki tych zespołowo działających sił, które wyznaczają, określają i stanowią o rozmiarach tych regionów; jest ich ponad setka w całej tradycyjnie rozumianej i dzisiejszej Europie, na zachód od imperium sowieckiego.
1 Pewnego dnia ZSRR zostanie zmuszony zgodzić się na oddanie, zgodnie z wolą mieszkańców, trzech państw bałtyckich, dużych obszarów Polski ł Finlandii oraz Besarabii, przyłączonych swego czasu najzwyczajniej, bezprawnie i bez jakiejkolwiek konsultacji z ludnością