ANTYSEMITYZM WSPÓŁCZESNY
Badania nad polskim antysemityzmem, przeprowadzone w 1992 r. pod kierunkiem Ireneusza Krzemińskiego opublikowano w 1996 r. w książce "Czy Polacy są antysemitami?".
Może najbardziej rewelacyjnym wynikiem badań było ustalenie, iż antysemityzm, niechętny stosunek do Żydów ma związek ze strukturą tożsamości narodowej, w której Polacy własny wizerunek postrzegają w dużym stopniu przez opozycję wobec obrazu Żyda. Podobne postrzeganie polskości, narodowej tożsamości narodziło się, jak można się domyślać w wieku XIX. Opozycja wobec Żydów jako narodowych wrogów nie jest jedyną, ale najważniejszą. Opozycja wobec Niemców, Rosjan i Ukraińców ma mniejsze znaczenia dla narodowej identyfikacji.
Ustalenie, iż polskość, narodową świadomość traktujemy na zasadzie opozycji, sprzeciwu, walki z czymś nie jest może rewelacją, jest nią dowód, że naczelnym wrogiem są dla Polaków Żydzi, wróg urojony.
Sam antysemityzm definiowany jest przez Polaków nie jako światopogląd antyżydowski, ale ... agresywne zachowania skierowane przeciw Żydom. Takie rozumienie antysemityzmu po części wyjaśnia, dlaczego Polacy stanowczo zaprzeczają jego istnieniu we współczesnej Polsce. Taka skrajnie uproszczona definicja może świadczyć o niejakim stępieniu wrażliwości społecznej Polaków, ale może też o tolerancji w stosunku do nieagresywnego antysemityzmu (napisy, wypowiedzi, rozmowy).
Antysemityzm współczesnych Polaków podzielić można na dwa, względnie różne rodzaje antysemityzmu.
Antysemityzm tradycyjny, jego główną składową jest niechęć religijna ("bogobójstwo") i antysemityzm nowoczesny, jego główną składową jest przekonanie o zbyt wielkim wpływie Żydów na różne sfery życia.
Autorzy badań spodziewali się, iż wraz z wzrostem wykształcenia maleć będzie też natężenie postaw antysemickich. Badania wykazały wyraźnie, że wykształcenie nie ma żadnego znaczenia dla poziomu antysemityzmu nowoczesnego, ma jednak wpływ na postawy prożydowskie. Wykształcenie wpływa na antysemityzm tradycyjny.
Tak więc antypatia do Żydów wcale nie spada wraz ze wzrostem wykształcenia, zaprzeczałoby to utartym poglądom o wykształceniu jako mechanicznym sposobie wysubtelniania umysłu. Helena Datner - Śpiewak zaznacza jednak, że traktowanie antysemityzmu jako uproszczenia świata samo jest uproszczeniem. W literaturze tematu dowodzono, iż wizja świata osób o przekonaniach antysemickich jest bardzo skomplikowana. Autorka pisze: "Nie można więc sądzić, że przekonania antyżydowskie zmieniać się będą wraz ze wzrostem poziomu wykształcenia." Ustalenie te są rzeczywiście zdumiewające w świetle utartych autostereotypów inteligenckich (tu swoją rolę odgrywa publicystyka A. Szczypiorskiego), ale w świetle dokumentów życia społecznego przełomu XIX/XX wieku już mniej.
Ciekawe dane dało badanie zależności poziomu antysemityzmu od wieku ankietowanych. Wiek wyraźnie różnicuje poziom antysemityzmu tradycyjnego, im starsi badani tym wyższy jego poziom, im młodsi, rośnie częstość postaw prożydowskich. Jednak już antysemityzm nowoczesny zależy od wieku nieporównanie słabiej, na pewno można tylko stwierdzić, iż najmłodsi (wiek 18-24 lat) wykazują słabsze postawy antysemickie. Bodaj najciekawsze w tym punkcie badań było ustalenie, że najwyższym poziomem antysemityzmu nowoczesnego wcale nie charakteryzują się najstarsi (wiek pow. 59 lat, urodzeni przed 1923 r.), ale tzw. "pokolenie wojenne" (wiek 40-59, urodzeni pomiędzy 1924-1928). Helena Datner - Śpiewak tak o tym pisze: "Przedstawione wyżej zależności każą przywołać hipotezę o szczególności pokolenia wojennego. Silne negatywne wojenne doświadczenia powodują dużą frustrację, przejawiającą się również uogólnioną niechęcią do Żydów, która obejmuje oba typy antysemityzmu." Hipoteza ta została cokolwiek zlekceważona w podsumowaniu badań, w części generalizującej wyniki. Wielka szkoda, bo wsparłby owa przesłanka koncepcję "kozła ofiarnego".
Miejsce zamieszkania różnicuje wyłącznie postawy antysemityzmu tradycyjnego. Są one najsilniejsze na wsi i w najmniejszych miastach.
Badania frustracji społecznej przeprowadzone przez Heleną Datner - Śpiewak wykazały, że wysokość dochodu (tzw. obiektywny wskaźnik frustracji społecznej) nie ma większego wpływu na poziom antysemityzmu. Biedny wcale nie musi być bardziej ksenofobiczny od zamożnego, tu mechanizmy frustracji działają na wyższym poziomie. Wpływ niebagatelny na poziom antysemityzmu ma frustracja subiektywna, zupełnie nie związana z rzeczywistym sytuacją badanego. Ankietowani oceniali sytuację własnej rodziny i kraju - w teraźniejszości i przyszłości, przełożenie na podwyższony poziom antysemityzmu znalazł pesymizm. Im gorzej oceniali badani ogólną sytuację kraju tym bardziej nie lubili Żydów. Co dziwaczniejsze owo przełożenie pesymizmu na antysemityzm najbardziej było widoczne, gdy badani czarno widzieli przyszłość kraju. To znaczy, że im bardziej ciemna, przerażająca wydaje się nam sytuacja ogólna, im bardziej jest ona abstrakcyjna, oderwana od konkretu, tego co doświadczamy na codzień, tym Żydzi wydają się bardziej złowrodzy. Notabene, wyniki takie nie są zaskoczeniem, np. od lat Polacy oceniający stan polskiej gospodarki twierdzą w większości, że ta jest w stanie upadku, mimo, że w rzeczywistości gwałtownie się rozwija. Depresja, skrajny pesymizm jako stan ducha Polaków utrzymuje się od lat, i nie widać, by indywidualny sukces, wzrost zamożności wpływał na jego zmianę. Jeśli Polacy chcą być sfrustrowani, to i tak będą, tyle tylko, że taki powszechny stan depresji, depresji podkreślam w sensie ogólnym, nawet ogólnonarodowym ma związek z narastaniem antysemityzmu, a co za tym idzie z narastaniem ksenofobii. Gwałtowność zmian po 1989 r. dla większości Polaków jest kataklizmem, a doświadczenie narodowe wypracowało jedyną skuteczną metodę odreagowania wstrząsów...
Do ustaleń Heleny Datner - Śpiewak przyjdzie mi jeszcze powrócić. Wyraźne utożsamienie frustracji, zagrożenia z sytuacją społeczno-ekonomiczną ma swoje konsekwencje. Badaczka z jakichś względów pominęła zupełnie inne możliwe źródła strachu społecznego, choćby zagrożenie polityczne.
Innym interesującym wnioskiem z badań jest odkrycie podskórności, podświadomości antysemityzmu w Polsce. Jego głębokości nie sposób wykryć prostackim pytaniem o sympatię, czy brak takiej do Żydów; wysokość deklarowanej antypatii do Żydów w ostatnich latach nie przekracza kilkunastu procent. Gdyby chcieć wydawać sąd o antysemityzmie wśród Polaków tylko oceniając ten wskaźnik opinia o Polakach jako narodzie wolnym w większości od stereotypów narzucałaby się sama (ten wskaźnik, z niepojętych przyczyn uznaje się w comiesięcznych prawie badaniach antysemityzmu przez CBOS i OBOP za wskaźnik ogólny antysemityzmu). Helena Datner - Śpiewak w rozdziale "Struktura i wyznaczniki postaw antysemickich" stwierdza, że deklaracje niechęci do Żydów to jeden z komponentów antysemityzmu zwany antysemityzmem społecznym, innymi komponentami będą: antysemityzm polityczny (wiara w omnipotencję Żydów) i antysemityzm religijny. Poszczególne komponenty są względnie niezależne i siła prognozowania na podstawie jednego z nich dla przewidywania kształtu innych jest nikła.
Badacze, chcąc ujawnić podskórne niechęci i stereotypy zadali pytania - czy Żydzi mają zbyt wielki wpływ w kraju na polskie massmedia - TAK odpowiedziało 21,5 %. Negatywnie oceniających wpływ Żydów w Polsce na życie politycznie i gospodarcze było 35%. Jednak przekonanych o wielkim wpływie Żydów w świecie było już 55% badanych, a 58% było pewnych, co do wpływu Żydów na większość finansów świata. Wysokie poparcie zanotowano dla stereotypów o wzajemnym popieraniu się Żydów i skrytym dążeniu do rządzenia.
Pamiętajmy, że wszystkie te "procenty" są o wiele wyższe, niż deklaracje niechęci do Żydów, wniosek z tego, że albo Polacy boją się zadawanych wprost pytań o niechęć, albo też takie uczucia jak niechęć czy sympatia nie mają większego znaczenia dla utrwalonych stereotypów (badania dowiodły przecież, że osobisty kontakt z Żydami zwiększa poziom antysemityzmu).
Bodaj najlepszym z pytań, mających prowokować antysemickie deklaracje było - jak uważasz, czy ktoś urodzony w Polsce w żydowskiej rodzinie i uważa się z Polaka, jest rzeczywiście Polakiem czy też Żydem? Większość, bo 62% odpowiedziało - jest Żydem. W tej stanowczej odpowiedzi kryje się przekonanie o niezacieralnej, rasowej specyfice Żydów, samookreślenie narodowe Żyda nie ma znaczenia wobec jego żydowskiej natury.
Osobisty kontakt z Żydami wbrew popularnym opiniom wiążącym ksenofobię z niewiedzą wcale do sympatii dla ogólnie rozumianego narodu żydowskiego nie nastraja. Osoby znające Żydów osobiście, zresztą oceniające swe kontakty pozytywnie, częściej (!) wybierały odpowiedzi antysemickie, niż ogół populacji np. o żydowskich wpływach w świecie przekonanych było 65% (ogół 55%), w polskiej gospodarce 44% (ogół 35%), w polskich massmediach 28% (ogół 21%). Andrzej Żbikowski tak o tym pisze: "W świetle przytoczonych danych można zaryzykować opinię, że Polacy, którzy mieli osobisty kontakt z Żydami, w procesach zachodzących obecnie w Polsce doszukują się właśnie ich wpływów i oceniają je przeważnie negatywnie."
Jest to najbanalniejsza z banalnych prawd o antysemityzmie, możemy lubić Żyda indywidualnego, ale już nie abstrakcję. Z "oświeceniowego" punktu widzenia to, że kontakt osobisty, oceniany pozytywnie przekłada się na wzrost uprzedzeń generalnie, jest nonsensem. Jeśli jednak podejmujący kontakt są bardziej antysemiccy, niż niezaangażowani, to znaczy, że chcą widzieć w indywidualnej osobie cechy mitycznego ogółu, co raczej nie świadczy o błahości problemu antysemityzmu wśród Polaków.
Stereotyp żydokomuny okazał się mało trwały w świadomości, tylko 14% badanych wskazało go jako powód niechęci do Żydów. Może to oznaczać, że stereotyp Żyda w polskiej świadomości nie potrzebuje żadnego "racjonalnego" uzasadnienia, bo tym jest przecież mit żydokomuny dla wielu. Skonfrontowanie 14% poparcia dla mitu żydokomuny z 58% poparcia dla mitu posiadania przez Żydów finansów świata raczej nie dowodzi, że jedynym źródłem współczesnego antysemityzmu w Polsce jest udział Żydów we władzach komunistycznych.
Zasięg antysemityzmu trudno ocenić, Helena Datner - Śpiewak twierdzi, że zdecydowanymi antysemitami jest 17% badanych, jednak aż 62% wybrało jedną z odpowiedzi antysemickich. 57% badanych nie wybrało żadnej odpowiedzi prożydowskiej - przez co badacze rozumieli (trochę na wyrost) odpowiedzi niezgadzające się ze stereotypem. 43% wybrało przynajmniej jedną z odpowiedzi prożydowskich, ale żadnej odpowiedzi antyżydowskiej nie wybrało 38% badanych.
Można z tych wyliczeń określić dość mgliście, że całkiem wolnych od antysemityzmu nowoczesnego jest około 40% badanych, zaś około 60% ma poglądy w różnym stopniu zbliżone do antysemityzmu.
Pytania mające ujawnić ksenofobię badanych dały ciekawe wyniki, np. brak mniejszości narodowych i grup etnicznych we współczesnej Polsce jest oceniany zdecydowanie pozytywnie, bez względu na poziom wykształcenia. Blisko 40% badanych uznało, że powojenna sytuacja Polski, w której nie ma licznych mniejszości narodowych jest lepsza dla Polski niż przedwojenna sytuacja wielonarodowościowej II RP. Tylko 7% badanych uznało obecną etniczną jednolitość za niekorzystną. Na pytanie czy obecność w Polsce mniejszości narodowych jest korzystna, TAK odpowiada tylko 25%, NIE aż 45%.
Badania wyraźnie wskazały, że kanałem transmisji uprzedzeń są codzienne rozmowy w rodzinie, w kręgu przyjaciół i bliskich znajomych, zaś powszechnie winiony za antysemityzm Kościół katolicki w tym przypadku nie ma sobie zbyt wiele do zarzucenia. Do przekazywania poglądów antysemickich nie były wykorzystywane lekcje religii ani inne kontakty z wiernymi - badania jednoznacznie wykazują, iż kanały przekazu antysemityzmu nie mają wiele wspólnego z działalnością polskiego Kościoła katolickiego. Siła antysemityzmu oparta na tak kruchych podstawach jak kontakty w gronie bliskich dowodzi jego ukrytych funkcji, jego niezbędności.
Gavin Langmuir, wielokrotnie w pracy "Czy Polacy są antysemitami?" cytowany twierdzi, że w postawach ksenofobicznych właściwym obiektem nie jest grupa obca, ale raczej odczucie społecznych zagrożeń, niepewność i lęk o życie własnej grupy. "Ksenofobowie nie mówią o realnych, ale o czymś znacznie bardziej nieuchwytnym, o swoim poczuciu zagrożenia, chaosie [...], założenia takie są przyjmowane przez ludzi, którzy czują się zagrożeni, a wiedzą tak mało o uwarunkowaniach społecznych, zwłaszcza bardziej skomplikowanych, że brakuje im pojęć, aby sobie z nimi poradzić. Próbują wyrazić swoje poruszenie i wołanie o pomoc, ale rozumieją tak mało, że potrafią wskazać tylko jakieś konkretne działania lub pewnych widocznych, konkretnych ludzi i użyć ich jako symbol znacznie szerszego zagrożenia."
Taka interpretacja antysemityzmu, czy nawet szerzej ksenofobii jest powszechnie przyjęta. Schemat - zagrożona kryzysem grupa, przenosząca swoje lęki na inną grupę, wyróżniającą się pozycją ekonomiczną, czy po prostu kulturowo inną. W ksenofobii najbardziej istotny wydaje się kryzys, zagrożenie, przedmiot nienawiści - obca grupa można w rzeczywistości nie istnieć. We współczesnej Japonii, targanej od lat głęboką recesją, istnieje antysemityzm (!!!). Ilu może być Żydów w Japonii, wiadomo, ale nie przeszkadza to rozkwitowi wiary w żydowskie panowanie nad ekonomią świata. Zainteresowanie ciszą się "Protokoły Mędrców" a i rodzimi autorzy wykazują inicjatywę. W milionowym nakładzie rozeszła się księga o tytule "Jeśli zrozumiesz Żydów, zrozumiesz świat: scenariusz ostatecznej wojny gospodarczej". Czyż nie prościej w ten sposób radzić sobie z problemami kraju, któremu do niedawna wróżono "prześcignięcie" USA. Od razu wiadomo, kto winien niepowodzeniu.
Mimo atrakcyjności mechanizmu "kozła ofiarnego" Ireneusz Krzemiński i Ewa Koźmińska - Frejlak w rozdziale pracy "Stosunek społeczeństwa polskiego do Zagłady Żydów" zbudowali własny schemat, oparty częściowo na ustaleniach H. Arendt zawartych w "Korzeniach totalitaryzmu". Częściowo, bowiem główna hipoteza Arendt tłumaczy antysemityzm dość zawile jako efekt 1. rozpadu państwa narodowego, 2. braku identyfikacji szerokich warstw społeczeństwa ze strukturami tego państwa, 3. malejącej przydatności ekonomicznej Żydów i grup ich wspierających (arystokracji). Pewnym elementem tej hipotezy jest teza o antysemityzmie jako mesjanizmie konkurencyjnym. Ruchy nacjonalistyczne owładnięte antysemityzmem z chęci metafizycznej dominacji nad narodami miały skierować swoją nienawiść wobec Żydów, pierwszego narodu wybranego. "Nienawiść rasistów do Żydów wynikała z przesadnej obawy, że być może właśnie Żydzi, a nie oni, są wybrani przez Boga jako ci, którym się powiedzie." Teza ta niesie za sobą nieoczekiwane konsekwencje, które skwapliwie wykorzystują polscy badacze antysemityzmu.
Tłumacz "Korzeni totalitaryzmu" D. Grinberg nie ukrywa arbitralności tej hipotezy, pomija ona zupełnie problem antysemityzmu wschodnioeuropejskiego, który przecież nie mógł narodzić się w sytuacji upadku państwa narodowych, takich bowiem na wschodzie często nigdy nie było. O metodach badawczych H. Arendt pisze bez ogródek: "Kapryśny dobór źródeł i ich dość swobodna interpretacja, nacisk położony na teksty literackie, polerowanie drugorzędnych niekiedy szczegółów przy jednoczesnym pomijaniu spraw zasadniczych". Mit ogromnej wagi intelektualnej "Korzeni..." opiera się tylko na części trzeciej - "Totalitaryzmie", dwie pierwsze "Antysemityzm" i "Imperializm" właściwie mało kto czyta.
Mimo takiego stanu rzeczy Krzemiński i Koźmińska ignorują hipotezę "kozła ofiarnego", pomijają milczeniem nawet cytowanego w innych częściach pracy Langmuira, ignorują nawet większą część dziwacznej konstrukcji myślowej Arendt i przejmują hipotezę o "konkurencyjnym mesjanizmie". Już na wstępie autorzy przyznają, że w autostereotypie Polaków przeważają... cechy negatywne, miast pozytywnych, jak nakazywałby mesjanizm narodowy. Nie zrażając się, badacze drążąc kwestię stosunku Polaków do Zagłady, zadając pytania, o pomoc udzielaną Żydom, czy też o wyrzuty sumienia dokonując skomplikowanych wyliczeń dochodzą do konkluzji, najbardziej kontrowersyjnej w całej pracy - jeśli bowiem antysemityzm Polaków ma swe źródło w mesjanizmie, konkurencji moralnej to w postawie antysemickiej zawarta powinna być zasada "fair play". Krzemiński pisze "postawa 'rywalizacji narodowej' nakazuje zarazem szanować przeciwnika, doceniać go i oddać mu sprawiedliwość. Antysemityzm, który wynika z rywalizacji o to, kto jest moralnie 'lepszy', nakazuje godne traktowanie przeciwnika i przestrzeganie reguł 'fair play' ". Sami autorzy przyznali, że ta hipoteza w samym zespole badawczym budziła wątpliwości.
O szczególnym nastawieniu Krzemińskiego do badań niech świadczy pewna szczególna interpretacja, jakiej dokonał w pierwszym rozdziale pracy pt. "Wprowadzenie" na wynikach badań Heleny Datner - Śpiewak. Pisze ona o 17% "konsekwentnych antysemitów", prezentujących postawę zdecydowanie antyżydowską tzn. akceptujących 4 odpowiedzi antyżydowskie. Owe szczegółowe 17% staje się u Krzemińskiego ogólną liczbą antysemitów w Polsce. Jest to szczególnie absurdalne, jako że obok podaje kilkudziesięcioprocentowe wskazania dla typowych dla nowoczesnego antysemityzmu stereotypów.
Czy redukcja ogólnej liczby antysemitów i sprowadzenie samego antysemityzmu do mistycznych wymiarów rywalizacji mesjanizmów nie jest aby dowodem manipulacji? Czy możliwa jest zasada "fair play" i pogromy? Podsumowanie badań, opierających się na materiale socjologicznym wykluczyło a priori materiał historyczny, świadczący o zupełnie niemistycznych formach antysemityzmu.
Zasadniczym błędem socjologów próbujących odpowiedzieć na pytanie o źródło polskiego antysemityzmu było pominiecie perspektywy historycznej. Przyjmując za dostateczny materiał źródłowy aktualne dane na temat teraźniejszego stanu antysemityzmu całkowicie zignorowali możliwe inne, niż ekonomiczny czynniki zagrożenia społecznego. Przyjęcie bowiem za źródło antysemityzmu mechanizm kozła ofiarnego determinuje przyjęcie stanu zagrożenia i obrony przed nim jako główne czynniki. Identyfikowanie zagrożenia wyłącznie z ekonomicznym jest niesmacznym żartem, wystarczyło dla weryfikacji tego założenia przejrzeć byle podręcznik historii Polski wieku XIX. Pominięto w badaniach przekazy z XIX w., a więc kluczowe, wobec narodzin antysemityzmu na ziemiach polskich. Odrzucenie mechanizmu kozła ofiarnego i stanu zagrożenia narodowego w wieku XIX jako przyczyn antysemityzmu polskiego zakrawa już nie na naukową nierzetelność, ale manipulację. Zbyt zależało prowadzącym badania na udowodnieniu tezy o "rywalizacji mesjanizmów".
O tym, że podobne badania były już prowadzone świadczy praca "Autorytaryzm, lęk, konformizm" Jadwigi Koralewicz z 1987 r. W jej badaniach nad autorytaryzmem polskiego społeczeństwa wyraźnie zaznaczyła się u badanych potrzeba oparcia swojego postępowania na autorytecie, większa część badanych wykazywała poczucie, że żyją w spolaryzowanej, hierarchicznie podzielonej rzeczywistości. Mieli oni skłonność do surowego karania tych, którzy naruszają uznawane normy. Badanych cechowała mała tolerancja. Ankietowani przejawiali także swego rodzaju nieufność do innowacji i zmian, aczkolwiek badani respondenci nie byli zbyt tradycjonalni.
Wszystkie wskaźniki autorytaryzmu były charakterystyczne w znacznie większym stopniu dla osób o niższym wykształceniu, jednak inteligencja wcale nie była wolna od autorytaryzmu. Wysoki procent osób z wyższym wykształceniem (ok. 40%), postrzegały rzeczywistość społeczną w zdychotomizowany sposób, podzieloną na słabych i silnych, a więc tych, którzy wygrywając są na górze, i tych, którzy przegrywając poddają się i ulegają.
Spośród 8 stwierdzeń wchodzących w skład polskiej skali autorytaryzmu 5 dotyczyło stosunku jednostki do różnego typu autorytetów (rodziców, ekspertów, kierowników, władzy). Jadwiga Koralewicz stwierdziła, że dojrzeć w tym można zapotrzebowanie na podporządkowania się autorytetom, chęć oparcia swego działania na wskazówkach i poleceniach osób, które z tytułu pozycji i kompetencji pełnić mają rolę przywódców i przewodników. Posiadają one odpowiednią wiedzę, a ich wybory są słuszne, można się więc zdać na ich decyzje, które powinny być konsekwentnie realizowane. Przypisuje się im bowiem prawo do bycia surowym i wymagającym.
W konkluzji Jadwiga Koralewicz stwierdziła, ze wysoki autorytaryzm robotników związany jest z niskim poziomem wykształcenia, brakiem umiejętności przyjmowania innej niż własna perspektywy poznawczej. Najbardziej interesujące są przyczyny autorytaryzmu inteligencji, autorytaryzm tej grupy związany jest z wysokim poziomem poczucia zagrożenia i lęku. Praca drukowana w 1987 r. (badania dotyczyły lat 70-tych) dość niewyraźnie, ale jednak w zauważalny sposób sugeruje, iż owo zagrożenie ma charakter polityczny.
Wybitny socjolog Adam Podgórecki, jeden z rozdziałów swej pracy "Społeczeństwo polskie" zatytułował znamiennie "Wszechobecne poczucie zagrożenia".
Czytamy tam: "W wyniku geograficznego usytuowania między dwoma agresorami ludność polska ma głęboko zakorzenione i permanentne poczucie zagrożenia. W warunkach totalitarnego systemu społeczno-politycznego to poczucie nasiliło się."
Badania, przeprowadzone przez Podgóreckiego w latach 60-tych dowodziły, iż w wyraźnym poczuciu zagrożenia żyło 68% ludności miejskiej i 70% wiejskiej.
Podgórecki kwestionuje ustalenia Koralewicz w tym punkcie, w którym twierdzi ona, iż autorytaryzm robotników wiąże się z ich niskim wykształceniem. Wedle niego autorytaryzm całego społeczeństwa polskiego ma swe źródło w "miażdżącym uczuciu wszechobecnego zagrożenia".
Podobnych konkluzji zabrakło w badaniach pod kierownictwem Ireneusza Krzemińskiego. Czy przypadkiem?
* red. I. Krzemiński "Czy Polacy są antysemitami?", Warszawa 1996
* J. Koralewicz "Autorytaryzm, lęk, konformizm", 1987
* A. Podgórecki "Społeczeństwo polskie", Rzeszów 1995