„Terroryzm międzynarodowy jego źródła i przesłanki”
Kamil Daniluk
Nr albumu 21185
Grupa 315
Spis treści
Terroryzm międzynarodowy - geneza pojęcia
Źródła i przesłanki
Literatura
Terroryzm międzynarodowy - geneza pojęcia
W międzynarodowych aktach prawnych termin terroryzm pojawił się dość dawno, po raz pierwszy, bowiem użyto go już w dokumentach Trzeciej Brukselskiej Konferencji Unifikacji Prawa Karnego (1930), ale ani ta konferencja, ani następne zajmują się definiowaniem terroryzmu międzynarodowego, który zresztą w sposób niewolniczy łączą ze sprowadzeniem niebezpieczeństwa powszechnego. Próbę zredagowania takiej definicji podejmuje Konferencja Genewska z 16 listopada 1937 r. jej art. 1 pkt 2 otrzymuje brzmienie: „akty terrorystyczne w niniejszej Konwencji oznaczają działanie przestępne, skierowane przeciwko jakiemukolwiek państwu, jeśli zostały podjęte z zamiarem wywołania strachu w umysłach poszczególnych osób albo w społeczeństwie”. Definicja ta podzieliła los samej konwencji, gdyż ta nie została ratyfikowana nawet przez państwa konstytucyjne, z wyjątkiem Indii. Zawiodły również próby późniejsze, w także Komisji Prawa Międzynarodowego ONZ w ramach projektu Kodeksu zbrodni przeciwko pokojowi i bezpieczeństwu ludności. Utworzono na mocy rezolucji nr 3034 (XXVII) Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z dnia 18 grudnia 1972 r. „Specjalny Komitet do Spraw Międzynarodowego Terroryzmu” niewiele zdziałał. Nie zdołał wypracować żadnych konkretnych zaleceń dla Zgromadzenia Ogólnego, w tym i w przedmiocie definicji. Wydają się przeważać głosy tych, według których „nie ma konieczności abstrakcyjnego określenia międzynarodowego terroryzmu i dlatego lepiej przyjąć rozwiązania praktyczne, a wiec takie, jakimi posługiwano się przy opracowaniu konwencji dotyczących lotnictwa cywilnego”. Uchwalenie na XXVIII sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w dniu 14 grudnia 1973 r. konwencji w sprawie zapobiegania i karania przestępstw przeciwko osobom, korzystającym z ochrony międzynarodowej oraz dyplomatom, jest wymownym wyrazem tej tendencji. W sumie nadal nie wiadomo, jak dokładnie należy rozumieć pojęcie „terroryzmu międzynarodowego”.
Przedstawiciel Polski w VI Komitecie ONZ, prof. Alfons Klafkowski zaproponował w 1972 r., aby przyjąć zasadę, że międzynarodowy akt terrorystyczny godzi w stosunki między suwerennymi państwami, jest on, bowiem przestępstwem „o wyraźnych konsekwencjach międzynarodowych”. I ta formuła znalazła powszechne uznanie, ale co do wielu innych kwestii ciągle trudno o zgodę. Przede wszystkim nasunęło się pytanie, czy akt terroryzmu międzynarodowego to zawsze zarazem akt terrorystyczny polityczny, czy też bywa niekiedy wyłącznie aktem kryminalnym? W przypadku pierwszym obowiązywałaby zasada podporządkowania, gdyż każdy akt międzynarodowego terroryzmu byłby jednocześnie aktem terroryzmu politycznego, a tylko niektóre akty terroryzmu politycznego byłyby jednocześnie aktami terroryzmu międzynarodowego. W przypadku drugim mielibyśmy do czynienia z zasadą interferencji (krzyżowania). „Pole wspólne” stanowiłyby „ polityczne akty terroryzmu międzynarodowego”. Poza tym „pola” znalazłyby się: z jednej strony akty terroryzmu politycznego bez wyraźnych konsekwencji międzynarodowych, z drugiej zaś akty terroryzmu kryminalnego o takich, że konsekwencjach. Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. Wydaje się bardziej trafny ten pogląd, który sprzeciwi się zaliczaniu do terroryzmu międzynarodowego czynów natury kryminalnej. Potrzebę przyjęcia konwencji w sprawie terroryzmu uzasadnia wzgląd na dotychczasowe trudności ścigania terrorystów, którzy często korzystali z prawa azylu. Ściganie terrorystów kryminalnych nie stanowiło, nie stanowi i nie będzie stanowić problemu wobec jednoznacznego brzmienia art. 14 pkt 1 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 10 grudnia 1948 r. Przestępca kryminalny nie jest tym, kto „ma prawo szukania i korzystania w innych państwach z azylu przed prześladowaniem”, toteż nie ma trudności w ściganiu także terroryzmu kryminalnego. Skoro takie przyczyny, uzasadniają potrzebę przyjęcia konwencji o terroryzmie, nie dotyczą terrorysty kryminalnego, nie ma również powodów, aby łączyć terroryzm kryminalny z terroryzmem międzynarodowym. Argument, że „aktów terroryzmu międzynarodowego nie należy ograniczać do aktów terrorystycznych dokonanych z pobudek politycznych, ponieważ akty terrorystyczne dokonywane w ramach przestępstw pospolitych stanowią nie mniejsze niebezpieczeństwo dla państwa”, trudno uznać za trafny, zwłaszcza w świetle rezolucji 3034 Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych z dnia 18 grudnia 1972 r. . Zgromadzenie Ogólne w rezolucji 3034 „wyraża głęboką troskę w związku z mnożeniem się ilości aktów gwałtu, które zagrażają życiu niewinnych ludzi lub prowadzą do ich śmierci albo zagrażają podstawowym swobodom...”, nie podkreśla zaś swego niepokoju „niebezpieczeństwem dla państwa”.
Drugie, równie istotne zagadnienie sporne, to problem pojęcia „działanie terrorystyczne” jako czyn w znaczeniu prawnym. „Komitet 35” dlatego głównie nie zdołał uzgodnić zaleceń dla sesji Zgromadzenia Ogólnego na rok 1973, że dla państw zachodnich terroryzm międzynarodowy oznacza przede wszystkim akty popełnione przez jednostki lub grupy przeciw niewinnym osobom lub grupom osób, podczas gdy dla państw Trzeciego Świata były to przede wszystkim akty represji za strony reżimów „kolonialnych i rasistowskich”. I tak w szczególności „Podkomitet 14”, składający się niemal wyłącznie z przedstawicieli krajów rozwijających się, zaproponował uznać za akty terroryzmu międzynarodowego: „1. Akty gwałtu i inne akty represyjne kolonialnych, rasistowskich i obcych reżimów przeciwko narodom walczącym o swoją wolność, o własne prawo do samostanowienia, o niezależność i inne prawa człowieka oraz podstawowe wolności; 2 demonstracyjną tolerancję bądź okazywanie pomocy ze strony jakiegokolwiek państwa resztkom faszyzmu lub grupom najemników, których działalność terrorystyczna wymierzona została przeciwko innym suwerennym państwom; 3. Akty gwałtu, popełnione przez osoby indywidualne lub grupy takich osób, które zagrażają życiu lub powodują śmierć niewinnych ludzi albo zagrażają podstawom wolności. Nie może to ostatnie jednak stanowić przeszkody dla uznania niezaprzeczalnego prawa do samostanowienia i niezawisłości wszystkich narodów, znajdujących się pod kolonialnymi reżimami lub innymi jeszcze formami panowania obcego państwa i legalności ich walki (...); 4. Akty gwałtu popełnione przez osoby indywidualne i grupy takich osób dla własnej wygody, i które w tego następstwie uchodzą do innego kraju”. Tymczasem według propozycji francuskiej na przykład czyn zaliczany do terroryzmu międzynarodowego to „ponury barbarzyński akt, popełniony na terytorium państwa trzeciego przez obcokrajowca przeciwko osobie nie mającej tego samego obywatelstwa, co i osoba, która ten akt popełnia, z zamiarem wywarcia nacisku w konflikcie nie mającym wyłącznie wewnętrznego charakteru”. Art. 1 ust. 1 projektu konwencji zredagowanego przez Stany Zjednoczone stanowi: „Każdy, kto bezprawnie zabija drugą osobę, powoduje u niej ciężkie uszkodzenie ciała lub uprowadza ją, czyni usiłowania popełnienia takiego czynu, albo uczestniczy w postaci współsprawcy osoby, który popełnia taki akt albo usiłuje go popełnić dopuszcza się przestępstwa o charakterze międzynarodowym”. Aby przynajmniej częściowo ograniczyć zbyt szeroki zasięg tego przepisu, projekt wprowadza pewne warunki, a wśród nich, żeby czyn sprawcy godził w interesy państwa albo organizacji międzynarodowej, lecz nie był jednocześnie wymierzony przeciwko siłom zbrojnym. Najdalej szły propozycje brytyjskie, które domagały się, aby Narody Zjednoczone „potępiły wszystkie akty gwałtu, stwarzające niebezpieczeństwo dla życia niewinnych ludzi lub powodujące śmierć”. W związku z tymi wyraźnie skrajnymi rozbieżnościami w poglądach na zakres pojęcia „aktu terrorystycznego” szukano kompromisu. Zadaniem przedstawicieli Grecji do terroryzmu międzynarodowego „nie należy, nie pozostaje w związku i nie może być rozpatrywana jako jego część walka narodowa na własnym terytorium w celu: a) osiągnięcia samostanowienia i niezależności, b) oswobodzenia od obcej okupacji, w rezultacie, której dany naród jest eksploatowany, uciskany i pozbawiony suwerenności, c) oswobodzenia od panowania kolonialnego, d) likwidacji jakiejkolwiek socjalnej, rasowej i innej dyskryminacji, której stał się on ofiarą, e) obrony przed jakąkolwiek agresją”. Każdy inny akt gwałtu, mający charakter przestępny, „popełniony przez osobę lub grupę osób przeciwko jakiemukolwiek niewinnemu człowiekowi lub grupie ludzi niewinnych, niezależnie od narodowości sprawcy czy sprawców, jeśli dokonano go na terytorium państwa trzeciego w celu wywarcia nacisku w sporze lub dla korzyści osobistej bądź zadowolenia emocjonalnego, powinien być rozumiany jako akt terroryzmu międzynarodowego i potępiony jako taki przez sumienie narodów świata”. Projekt ten wyraźnie chce pogodzić szeroko rozwarte skrzydła w sporze. Z jednej strony wyraża pogląd, że walka rewolucyjna, narodowowyzwoleńcza itd., czyni legalną każdą przemoc, także w formie zamachów terrorystycznych, z drugiej strony jednak, za akty terroryzmu międzynarodowego uważa akty gwałtu w „państwach trzecich” przeciwko niewinnym z jakiegokolwiek powodu, a w tym w politycznego. Ale i ta propozycja, chociaż w mniejszym stopniu niż te budzi zastrzeżenia. Dlaczego na przykład uprowadzenie obcego ambasadora w obrębie państwa zwalczanego z przyczyn politycznych nie ma być „zbrodnią terroryzmu”, a staje się taką zbrodnią według „sumienia narodów świata”, jeśli kidnaping tejże osoby następuje gdzie indziej? Wyraźnie brak tu konsekwencji.
W szczególności, jak długo akt terrorystyczny narusza interesy jednego państwa, tak długo nie można mówić o „terroryzmie międzynarodowym”. Jeśli jednak akt przemocy narusza interesy dwu lub więcej państw, wychodzi on poza „sprawy wewnętrzne państwa” jako jednostki suwerennej i przybiera kształt międzynarodowy. Uprowadzenie lub zabójstwo obcego ambasadora, obojętnie gdzie zostanie dokonane, narusza interesy, co najmniej dwóch państw; tego państwa, którego jest on przedstawicielem oraz tego, które miało szczególny obowiązek jego ochrony. I nie ma tu nic do rzeczy, w imię, czego sprawcy dokonali tego czynu: dla korzyści osobistej czy w związku z walką rewolucyjną, wyzwoleńczą bądź jeszcze inną. Podobnie jest z uprowadzeniem samolotu. Uprowadzenie samolotu narusza interesy kilku państw: a) państwa rejestracji, b) państwa, nad którego obszarem uprowadzenie nastąpiło, c) państwa, nad którego terytorium dokonywany jest lot wymuszony. To jeszcze nie wszystko. Skoro jak dotychczas brak definicji ogólnej nazwy „terroryzm międzynarodowy”, to za akty terroryzmu międzynarodowego uważać można tylko ściśle określone typy bezprawia, mianowicie te, które międzynarodowe prawo publiczne uznało właśnie za odmiany takiego terroryzmu. Są, więc dwa rodzaje terroryzmu międzynarodowego: uprowadzenia samolotów oraz zamachy skierowane przeciwko niektórym cudzoziemcom. Inne czyny o „wyraźnych konsekwencjach międzynarodowych” mogą być uznane za akty terroryzmu międzynarodowego tylko umownie. Rozważania i zakres nazwy „terroryzm międzynarodowy”, wydaje się niezbędne zwrócenie uwagi na pewien uboczny już, ale mimo to istotny problem. Uznanie zamachu terrorystycznego za akt terroryzmu międzynarodowego może rodzić określone skutki prawne, taki w końcu jest cel wszystkich w tej mierze deliberacji międzynarodowych. Skoro tak, to owe „wyraźne skutki międzynarodowe” uznać trzeba za szczególnie ważny element istoty samego pojęcia, a w tego następstwie zasadnie żądać, aby sprawca obejmował go świadomością. Sprawca, który chcąc dokonać „zwykłego” zamachu terrorystycznego, zamiast urzędnika zwalczanego państwa przez pomyłkę zastrzeli obcego ambasadora, nie powinien być traktowany jako „terrorysta międzynarodowy”. Trudno uznać za słuszne, aby cecha jakościowo zmieniająca ocenę czynu miała mieć charakter przedmiotowy.
W liczbach bezwzględnych ilość ataków terroryzmu międzynarodowego nie jest wielka, toteż i cały problem wydawać się może niewielki. W rzeczywistości jest inaczej. W latach 1968 - 1973, kiedy nasilenie terroryzmu międzynarodowego było duże, na całym świecie zanotowano ogółem zaledwie około 500 aktów terroryzmu międzynarodowego. Ilość rzeczywiście mała, chociażby w porównaniu z ilością zabójstw, których nawet w średniej wielkości państwie, i w ciągu jednego roku, bywa więcej. Ale już struktura tego zbioru ma swoją wymowę. Spośród 500 aktów terrorystycznych 80% stanowią uprowadzenia statków powietrznych lotnictwa cywilnego, czyny zaś wymierzone w szczególnie chronionych cudzoziemców, przeważnie uprowadzenia dyplomatów, około 10%. Resztę stanowią tzw. „czyny różne”. Zupełnie już groźnie przedstawia się ten problem, jeśli rozpatrzymy go od strony skutków. W następstwie omawianych tu zamachów, lat 1968 - 1973, straciło życie, co najmniej 170 ludzi, a ponad 25 tys. Osób znalazło się w bezpośrednim niebezpieczeństwie utraty życia. Nadto akty te poważnie zakłóciły komunikację lotniczą, tak ważną przecież dla współczesnego świata oraz postawiły korpus dyplomatyczny niektórych państw w stan zbliżony do oblężenia, co znacznie utrudniło mu pracę. Dlatego organizacje międzynarodowe musiały się zająć terroryzmem.
Prawa i obowiązki państw w przedmiocie ochrony żeglugi powietrznej wynikają z trzech konwencji: a) tokijskiej z 14 września 1963 r.; b) haskiej z 16 grudnia 1970 r.; c) montrealskiej z 23 września 1971 r. Konsekwencje te wprawdzie uprowadzenia samolotu nie nazywają wprost atakami terroryzmu międzynarodowego, zresztą nie nazywają się nimi wyłącznie, formułują treść nazwy „bezprawne zawładniecie statkiem powietrznym” i wyliczają uprawnienia państw w razie takiego przestępstwa oraz obligują do określonego zachowania się. I tak w szczególności: 1. Konwencja tokijska żąda, aby w przypadku popełnienia przestępstwa na pokładzie statku powietrznego, co najmniej jednego państwa, miało jurysdykcję; 2. Konwencja haska nie tylko obejmuje najważniejsze elementy Konwencji tokijskiej oraz określa delikt bezprawnego zawładnięcia statkiem powietrznym, ale zgodnie z duchem rezolucji 2645 (XXV) Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych domaga się od państw surowego karania sprawców; 3. Konwencja montrealska, wzorem Konwencji haskiej, zajęła się zarówno precyzowaniem samego deliktu, jak i jego karno procesowymi skutkami. Niestety, żadna z konwencji nie wprowadziła zasady, o którą bez powodzenia walczyły państwa socjalistyczne (głównie Polska i Związek Radziecki), a według którego sprawca, jeśli nie jest obywatelem państwa, które go ujęło, podlegałby wydaniu władzom państwa rejestracji statku. Konwencje jednak nadają bezwzględny obowiązek aresztowania sprawcy oraz niezależnie od motywów jego działania postawienia go przed sądem.
Ochronie szczególnie uprzywilejowanych cudzoziemców poświęcone zostały dwie konwencje: a) Konwencja Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) w sprawie zapobiegania i karania aktów terrorystycznych mających formę zbrodni oraz związanego z nią wymuszenia przeciwko osobom o znaczeniu międzynarodowym z 2 lutego 1971 r.; b) Konwencja narodów zjednoczonych w sprawie zapobiegania i karania przestępców przeciwko osobom korzystającym z ochrony międzynarodowej oraz dyplomatów z 14 grudnia 1973 r. Mimo różnic w tytule obie konwencje zajmują się jedną i tą samą materią oraz posiadają wiele wspólnych lub podobnych rozwiązań. Jest to zrozumiałe o tyle, że Konwencja OPA została wykorzystana jako wzorzec przy redagowaniu Konwencji ONZ. Ale występują różnice pewne odmienności. Konwencja OPA najpierw używa ogólnej nazwy „akty terrorystyczne”, a następnie wylicza: „porwanie, morderstwo o inne zamachy na życie oraz integralność cielesną osób, którym państwo zgodnie z prawem międzynarodowym jest zobowiązane udzielić ochrony, jak również wymuszanie funduszów związane z tymi przestępstwami” (art. 1). Podkreśla, że czyny te „będą uważane za zbrodnię międzynarodową bez względu na motywy” (art. 2), lecz równocześnie stwierdza, iż postanowienia konwencji nie ograniczają prawa azylu (art. 6). Natomiast Konwencja ONZ nie używa nazwy „akty terroryzmu”; oprócz „morderstwa, porwania lub innej napaści na osobie lub wolności osoby korzystającej z ochrony międzynarodowej” (art.2, lit. a), wymienia też napaść „przy użyciu przemocy na pomieszczenia służbowe, mieszkanie prywatne lub środki transportu osoby korzystającej z ochrony międzynarodowej”, jeśli ta napaść spowoduje „zagrożenie dla jego osoby lub wolności” (art. 2, lit. b) oraz „groźby” i „próby dokonania takiej napaści” (art. 2, lit. c-d); nie wspomina o motywach działania sprawcy, lecz stawia alternatywę: „dokonać ekstradycji” albo „przedłożyć bez jakichkolwiek wyjątków i nieusprawiedliwionej zwłoki kompetentnym władzom w celu oskarżenia” (art. 7). Zatem zakresy przedmiotowe tych konwencji nie pokrywają się zupełnie. Rdzeń ich jednak jest ten sam: akt terrorystyczny wymierzony w osobę korzystającą z ochrony międzynarodowej zawsze jest zbrodnią. Konwencja OPA przejawia pewną niekonsekwencję, co do zasad ścigania tej zbrodni.
Środki zaradcze przeciwko terroryzmowi przedsięwzięła również Rada Europejska. Konwencja Rady Europejskiej o ekstradycji terrorystów z 10 listopada 1976 r. zawiera katalog „ciężkich naruszeń”. Do takich przestępstw zalicza: zawładnięcie statkiem powietrznym, zamach na osobę uprawnioną do korzystania z ochrony międzynarodowej, uprowadzenie, branie zakładników, naruszenie porządku prawnego przy użyciu broni palnej, bomb i granatów (art. 1). Wyliczenie to nie jest pełne, skoro każdy akt przemocy skierowany przeciwko życiu i wolności osób względnie przeciwko mieniu, jeśli stworzył zbiorowe zagrożenie, może być poczytany za „ciężkie naruszenie” (art. 2). Podobnie jak Konwencja OPA z 2 lutego 1971 r., także Konwencja Rady Europejskiej przejawia pewien brak konsekwencji. Z jednej, bowiem strony podkreśla, że w owym „ciężkich naruszeniach” nie należy w ogóle doszukiwać się motywów politycznych, a państwu, które ujęło sprawę, daje do wyboru wyłącznie ekstradycję albo wytoczenie procesu przed własnym sądem, z drugiej, dopuszcza udzielanie takiemu sprawcy azylu (art. 3). Nie byłoby w tym nic złego, gdyby tylko wobec świadomego wprowadzenia fikcji prawnej w przedmiocie motywu działania sprawcy równie świadomie przyznano ciału ustawodawczemu prawo „zawieszenia” tej fikcji. Uczyniono więcej. Jeden z przypisów (art.13) stanowi, że „każde państwo w chwili podpisywania Konwencji może oświadczyć, iż zastrzega sobie niestosowanie ekstradycji nawet wtedy, gdy dokonane czyny stanowią naruszenie wymienione w art. 1, jeżeli uważa je za naruszenie polityczne”.
Wszystkie omówione konwencje mają jedną podstawową wadę: nie przewidują żadnej sankcji, umożliwiającej wyegzekwowanie własnych postanowień. Dnia 9 października 1970 r. LVIII Konferencja Unii Międzyparlamentarnej uchwaliła rezolucję, wzywając rządy zarówno do wprowadzenia surowych sankcji za przestępstwa polegające na bezprawnym zawładnięciu statkiem powietrznym lub braniu zakładników, jak i do stosowania represji wobec tych państw, które popierają lub ochraniają sprawców takich przestępstw. We wrześniu 1972 r. Komitet Prawny Międzynarodowego lotnictwa Cywilnego przygotował nawet projekt konwencji „O wspólnej akcji”, który przewidywał zawieszenie wielkich linii lotniczych do i z państwa uznanego za winne łamania zasad konwencji (tokijskiej, haskiej, montrealskiej). Daremnie. Dzisiaj każda „antyterrorystyczna” norma konwencji to przepis bez sankcji. Dlatego wiele państw zachodnich i Trzeciego Świata mimo przyjęcia konwencji stosuje się do ich postanowień wybiórczo, kiedy uważa dla siebie wygodne i nie ponosi z tego tytułu żadnych konsekwencji. Tymczasem tylko solidarność wszystkich państw świata w walce z terroryzmem międzynarodowym może położyć kres temu niebezpiecznemu zjawisku, tylko konsekwentne wywiązywanie się ze swych zobowiązań państw, stron konwencji może je ograniczyć. Cofniecie się swego czasu fali „piractwa powietrznego” w rejonie Morza Karaibskiego pozostało w pewnym związku z obostrzeniem przepisów w portach lotniczych Stanów Zjednoczonych, Kanady, Kuby i innych państw amerykańskich, ale głównej przyczyny tego sukcesu należy dopatrywać się raczej w konsekwentnym wywiązaniu się przez zainteresowane strony ze swych zobowiązań w przedmiocie ścigania i karania sprawców. Jeżeli międzynarodowy terroryzm nigdzie nie znajdzie schronienia, nie będzie mógł liczyć na wyrozumiałość i poparcie żadnego państwa, poszuka mniej groźnej dla międzynarodowego porządku prawnego formy walki.
Niestety jednak, międzynarodowa walka z terroryzmem jest jeszcze bardzo daleka od zwycięstwa. Kilka krajów nadal materialnie i ideologicznie popiera międzynarodowy terroryzm. Za wiele państw odmówiło dotychczas podpisania antyterrorystycznych konwencji, za wiele rządów nie szanuje własnych zobowiązań. W tych warunkach państwa, które są gotowe zwalczać terroryzm międzynarodowy, mogą zmierzać do jego przezwyciężenia posługując się różnymi sposobami i metodami. Wydają się na uwagę zasługiwać dwie linie postępowania: strategiczno - prawna i taktyczna. Pierwsza, dalekiego zasięgu, wymaga działań powolnych, wyważonych. Winna ona zmierzać: a) do wywierania stopniowego nacisku politycznego, a w razie konieczności także gospodarczego, na te państwa i rządy, które uchylają się od przyjęcia konwencji antyterrorystycznej albo konwencje te ignorują mimo formalnego ich przyjęcia. W krańcowych przypadkach, kiedy wspieranie przez jakieś państwo grup terrorystycznych zostanie dowiedzione ponad wszelką wątpliwość, może być wskazane sięgnięcie do represaliów, oczywiście z wyłączeniem akcji zbrojnej czy chociażby „szwadronów śmierci”; b) do pozyskiwania współpracy innych państw, zwłaszcza zagrożonych terroryzmem międzynarodowym, również poprzez zwalczanie obcych organizacji paramilitarnych, mających na celu obalenie władzy w kraju o odmiennym ustroju bądź pozbawienie go części terytorium. Nie może, bowiem budzić zaufania państwo, które wzywa inne państwa do walki z terroryzmem międzynarodowym, a równocześnie na własnym terytorium wspiera lub toleruje grupy terrorystyczne; c) do przygotowania i przyjęcia antyterrorystycznych konwencji monotematycznych oraz konwencji regionalnych, obejmujących stosunkowo wąski krąg państw, stron. Łatwiej jest wszak o rozwiązanie jednego problemu niż wielu naraz, łatwiej też o kompromis tam, gdzie mała bywa liczba zainteresowanych. Linia taktyczna to w rzeczy samej nic innego, jak bieżący obowiązek właściwego doboru sposobów działania w sytuacjach konkretnych. Nasuwają się trzy spostrzeżenia: a) nie należy ulegać presji szantażu terrorystów. Zapłacenie okupu, zwolnienie więźniów, umożliwienie terrorystom ucieczki zawsze staje się zachętą do następnych, niekiedy bardzo licznych i brutalnych aktów terrorystycznych; b) państwo nawet najbardziej demokratyczne musi być przygotowane do obrony obywateli, instytucji, swoich organów władzy. Przekonanie, że demokracja sama się obroni jest iluzją. Muszą być utworzone wyspecjalizowane służby organów bezpieczeństwa, zdolne interweniować w najtrudniejszych nawet warunkach. To, że w danym państwie akty terroryzmu międzynarodowego zdarzyły się rzadko, jest argumentem raczej nieprzemyślanym. Nie czas bowiem na szkolenie służb specjalnych wówczas, gdy sytuacja wymaga działania niezwłocznego; c) tam, gdzie czyny jednostek zagrażają stosunkom międzynarodowym, życiu znacznej liczby ludzi, mieniu w znacznym rozmiarach, nie może być pobłażania. Prawo powinno chronić w pierwszej kolejności dobro ogółu. Nie zawsze tak jest. W latach 1970 - 1975 za uprowadzenie samolotu średni wymiar kary na Zachodzie wynosił 18 miesięcy więzienia.
Walka narodowowyzwoleńcza, „ciągła, nieprzerwana, uznana i uprawniona”, nie stanowi motywu wystarczającego do atakowania wszystkich i wszędzie. To nieprawda, że w świecie współczesnym „nikt nie jest niewinny”. Ruch rewolucyjny, narodowy, wyzwoleńczy ma pełne prawo stosować przemoc, ale nie oznacza to zupełnej dowolności. Suwerenne państwa mogą, a nawet powinny bronić się przed wciąganiem ich społeczeństwa do konfliktu, z którym nie ma ono nic wspólnego. Napad grupy „Carlosa” w grudniu 1975 r. na siedzibę OPEC w Wiedniu był typowym aktem terroryzmu międzynarodowego, zbrodnią niezależnie od motywów działania sprawców zasługującą tylko na potępienie.
2. Źródła i przesłanki
Źródła terroryzmu są różne. Można by je zakwalifikować do trzech kategorii: racjonalne, psychologiczne, kulturowe. Ogólnie rzecz ujmując, źródłami ataków są trudne, długotrwałe problemy społeczne i polityczne. Istnienie problemów politycznych i społecznych potwierdza przypadek Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA), jak i istnienie ugrupowania baskijskiego: Kraj Basków i Wolność (ETA), a także przykład Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. Odwołując się do powyższego podziału źródeł terroryzmu można dodać, że terroryści działający z racjonalnych pobudek działają w momencie, gdy mogą osiągnąć swoje cele w sposób efektywny i przy małym koszcie. Działają jak dowódcy wojskowi lub analitycy finansowi. Motywy psychologiczne mogą wynikać z osobistej frustracji i niezadowolenia z własnych osiągnięć. Czynnik kulturowy jest najbardziej wrażliwy. Strata lub możliwość straty jakiegoś elementu kultury występującej w danej grupie, może powodować przyjęcie postawy obronnej, łącznie z agresja wobec tych, którzy do tej straty się przyczyniają. Tak zachowują się fundamentaliści islamscy, którzy widza w Zachodzie zagrożenie dla swojej kultury. Dynamiczny rozwój technologii, globalizacja systemów informacyjnych powodują zmiany technologiczno-operacyjne terroryzmu oraz zmiany w motywacjach i celach terrorystów. Wzrost konfliktów i napiec na tle etnicznym, religijnym, ideologicznym, bądź społecznym sprawił, że terroryzm zaczął przybierać nowe formy i stał się sposobem na rozwiązanie zaistniałych problemów na skale globalna. Relatywnie do innych form przemocy politycznej, terroryzm pozostaje sposobem osiągania celów przy niskim ryzyku dla sprawcy. Zagrożenie ze strony terroryzmu jest realne, bezpośrednie i przybierające na sile. Powstają grupy ponadnarodowe o zdecentralizowanym kierownictwie, co tylko zwiększa trudność w ich wykrywaniu i unieszkodliwianiu. Nowoczesne
techniki operacyjne, wyższy stopień wyrafinowania stosowanej techniki i nowe strategie sprawiły, że w latach 90 dwudziestego wieku gwałtownie wzrosła liczba zabitych i rannych w zamachach terrorystycznych, i pomimo, że ogólna ich liczba zmalała. Niepokój może w nas budzić najbliższa przyszłość. Powszechny dostęp zarówno do broni konwencjonalnej, jak i broni masowego rażenia, a także informacji, jak ja zrobić i wykorzystać, mogą doprowadzić do sytuacji, że stworzenie broni
chemicznej czy biologicznej nie będzie stanowiło problemu dla ugrupowań terrorystycznych. Niesie to za sobą wizje, w której nawet niewielkie grupki będą mogły zastraszyć całe społeczeństwa. Dlatego nie tak całkiem niemożliwe wydaje się to, że społeczeństwa krajów rozwiniętych, aby bronić się przed terrorystami będą musiały zrezygnować z części swoich obywatelskich wolności. Obecnie mamy do czynienia z nowa generacja terrorystów. Oznacza to, że konieczna jest zmiana myślenia o terroryzmie
i sposobach jego zwalczania. Należy uznać zjawisko dzisiejszego terroryzmu za poważny problem natury międzynarodowej.
Literatura
B. Kwiatkowska - Czechowska, Zagadnienia terroryzmu w świetle prawa międzynarodowego, „Sprawy Międzynarodowe”
E .J. Osmańczyk, „Encyklopedia praw międzynarodowych i ONZ”, Warszawa 1974
S. Głąbiński, „Wiek XXI jaki będzie i co nam przyniesie”, Warszawa 2006
W. Mienżyński, „Międzynarodowy terroryzm: zapobieganie i zwalczanie” z 26 września 1976 r.
W. Roszkowski, „Półwiecze historia polityczna świata po 1945 roku”, Warszawa 2005
Ł. Łukasik, Prawno - międzynarodowe środki zwalczania terroryzmu powietrznego „Sprawy międzynarodowe”
J. Machowski, Przestępstwo uprowadzenia cywilnego statku powietrznego w świetle międzynarodowego prawa publicznego, „Państwo i Prawo”
Źródło: http://psz.pl/index2.php?option=content&do_pdf=1&id=1049 (20.11.206 r.)
B. Kwiatkowska - Czechowska, Zagadnienia terroryzmu w świetle prawa międzynarodowego, „Sprawy Międzynarodowe”, s. 86-87
E .J. Osmańczyk, „Encyklopedia praw międzynarodowych i ONZ”, Warszawa 1974, s. 881
S. Głąbiński, „Wiek XXI jaki będzie i co nam przyniesie”, Warszawa 2006
W. Mienżyński, „Międzynarodowy terroryzm: zapobieganie i zwalczanie” z 26 września 1976 r.
S. Głąbiński, „Wiek XXI jaki będzie i co nam przyniesie”, Warszawa 2006
W. Roszkowski, „Półwiecze historia polityczna świata po 1945 roku”, Warszawa 2005
Ł. Łukasik, Prawno - międzynarodowe środki zwalczania terroryzmu powietrznego „Sprawy międzynarodowe” s. 127-131
J. Machowski, Przestępstwo uprowadzenia cywilnego statku powietrznego w świetle międzynarodowego prawa publicznego, „Państwo i Prawo”, 1970 r. s. 690
Ł. Łukasik, Prawno - międzynarodowe środki zwalczania terroryzmu powietrznego „Sprawy międzynarodowe” str. 133-134
W. Roszkowski, „Półwiecze historia polityczna świata po 1945 roku”, Warszawa 2005
Źródło: http://psz.pl/index2.php?option=content&do_pdf=1&id=1049 (20.11.206 r.)
1