Sławomir Mrożek - biografia
Sławomir Mrożek urodził się 29 VI 1930 w Borzęcinie (dawne woj. tarnowskie). Jest jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich dramaturgów XX wieku. Debiutował w 1950 roku na łamach „Przekroju” reportażem z powstawania Nowej Huty pt „Młode miasto”. Przez cztery lata (1950-1954) był członkiem redakcji „Dziennika Polskiego”, prowadził także parodystyczną rubrykę „Postępowiec” w pismach: „Od A do Z” (1956), „Dziennik Polski” (1956-1957), „Życie Literackie” (1957-1959). Jest autorem skeczy m. in. dla studenckiego teatru „Bim-Bom” oraz dla krakowskiej „Piwnicy Pod Baranami”.
W roku 1963 wyjechał do Włoch, pięć lat później przeniósł się do Paryża, gdzie w „Le Monde” i „Kulturze” opublikował list otwarty z protestem przeciwko interwencji wojsk polskich w Czechosłowacji. Po tym wydarzeniu władze krajowe odmówiły mu przedłużenia paszportu, wprowadzono też obowiązujący przez trzy lata zakaz rozpowszechniania jego twórczości. Po wprowadzeniu stanu wojennego pisarz zerwał współpracę z oficjalną prasą. W latach 1989-1996 mieszkał w Meksyku, skąd wrócił do Polski. Obecnie mieszka w Krakowie.
„Tango” jest - obok „Emigrantów” - jego najpopularniejszym dramatem.
Najsłynniejsze dzieła Sławomira Mrożka:
Dramaty: „Policja” (1958), „Męczeństwo Piotra O'Heya” (1959), „Indyk” (1960), „Strip-tease” (1961), „Zabawa” (1962) - parafraza „Wesela” Wyspiańskiego, „Emigranci” (1974), „Kontrakt” (1986)
Opowiadania satyryczne: „Wesele w Atomicach” (1959), „Słoń” (1957)
Mrożek jest także autorem scenariuszy filmowych: „Wyspa róż” (1975), „Amor” (1975), „Powrót” (1994) oraz zbiorów felietonów - „Małe listy” (publikowane od 1988 roku w Tygodniku Powszechnym), „Dziennik powrotu” (2000). Od roku 1997 jego felietony ukazują się także w „Gazecie Wyborczej”.
Mrożek w opinii krytyków:
„Humor Mrożka miał zawsze dwa oblicza. Pisarz mówił: naprzód: jesteście śmieszni, bo powtarzacie stare gesty, puste słowa. Wszystko już było. (…) Ale jego humor miał także drugą twarz. Odsłaniała się nie wtedy, kiedy mówił, że wszystko było, ale wtedy, kiedy podsuwał, że wszystko będzie dobrze. Że nie ma niczego, co by się zdarzyć nie mogło. Fantastyka lęku jest głębszym, oryginalniejszym źródłem tej twórczości. Od takiego humoru ciarki chodzą po grzbiecie, ponieważ zwiastuje on obecność potworów.” (Jan Błoński)
„Witkacy przyszedł za wcześnie, Gombrowicz jest obok, Mrożek pierwszy przyszedł w samą porę. I to na obu zegarach: polskim i zachodnim.”
(Jan Kott, po premierze Tanga w Teatrze Współczesnym w Warszawie)/
O dramatach Mrożka ogólnie:
Dramaturgia Mrożka rządzi się żelazną logiką wewnętrzną. Autor gromadzi wydarzenia, jak przesłanki do przeprowadzenia z góry określonego dowodu - stąd też często określano jego dramaturgię mianem teatru logicznej wyobraźni.
„Jeżeli do twórczości Różewicza pasuje metafora rozbitego zwierciadła, to dramaturgię Sławomira Mrożka można przyrównać do zwierciadła „krzywego”, skupiającego odbicia rzeczywistości w groteskowe modele świata.”
Tango:
Po sukcesach pierwszych sztuk („Policja”, „Zabawa”, „Indyk”) Mrożek napisał dzieło, o którym można właściwie powiedzieć, że jest komedią rodzinną. Mrożek świadomie nawiązał do konwencji znanego od dawna dramatu mieszczańskiego i komedii obyczajowej.
KOMEDIA OBYCZAJOWA - odmiana komedii satyrycznej. Utwór dramatyczny ośmieszający obyczajowość danego środowiska, obowiązują w nim konwencje współżycia społecznego i motywacje postaw bohaterów.
Informację biograficzne:
Sławomir Mrożek, dramaturg, prozaik, satyryk i rysownik należy do grona twórców już uznanych, a przy tym stale wnoszących do literatury i teatru nowe zagadnienia i komentarze. Jego dramaty zalicza się do dzieł, które można by określić przewrotnym mianem: ,,klasyka współczesna". Autor ucieka się do gry konwencji - groteskowej, surrealistycznej i realistycznej. Krytycy podkreślali nowatorską formę utworu, konteksty literackie (zwłaszcza nawiązania do Stanisława Wyspiańskiego) i społecznie ukazanych zagadnień. Dyskusja o formie i treści, przedstawiona w zaskakującym przebiegu zdarzeń, wnosiła nowy powiew do literatury tworzonej w realiach lat sześćdziesiątych.
Dorobek literacki Mrożka zamyka się w latach 1950-2000. Trzeba bowiem wspomnieć, że aktywność twórcza Sławomira Mrożka nie ustaje. Autor „Tanga” urodził się 26 VI 1930 r. w Borzęcinie, w kręgu promieniowania krakowskiego środowiska kulturalnego. Debiutował w 1950 r. na łamach "Przekroju" reportażem „Młode miasto”. Twórczość Mrożka cechuje skłonność do satyry, groteski, parodii. Pisał przede wszystkim utwory przeznaczone do wystawiania na scenie. Przez pewien czas związany był ze studenckim teatrem eksperymentalnym „Bim-Bom” w Gdańsku. Współpracował z czasopismami: "Dziennik Polski", "Od A do Z", ,,Życie Literackie" - angażując się zwłaszcza w publicystykę o charakterze parodystycznym. Proza Sławomira Mrożka, podobnie jak dramaty, odwołuje się do zjawisk społecznych poddanych osądowi poprzez groteskowe ujęcie. Autor wykorzystuje konstrukcje paraboliczne, posługuje się karykaturą, symbolem i alegorią· Sprawność literacką w zakresie dramatu Mrożek rozszerza z czasem na scenariusze filmowe (również publikowane w "Dialogu", gdzie ukazywały się kolejno jego sztuki teatralne).
Publikację „Tanga” (1964) poprzedziło napisanie 10 dramatów. W tej liczbie znajdują się utwory o wielkim znaczeniu dla rozwoju polskiej dramaturgii powojennej oraz o doniosłej wymowie społecznej. Debiutem w tej grupie dzieł była sławna już sztuka - „Policja” (1958). Kolejny rok przyniósł publikację „Męczeństwa Piotra Oheya”, utworu prezentującego bohatera przytłoczonego ciężarem wymagań społecznych. Po serii jednoaktówek, w 1960 r., ukazuje się „Indyk” - krytyka społecznej "małej stabilizacji" w ujęciu satyrycznym. „Śmierć porucznika” poddaje w wątpliwość gloryfikowany przez romantyków mit heroizmu. Interesującą interpretację społecznych zachowań prowokowanych ideą czynu prezentuje parafraza Wesela S. Wyspiańskiego pt. „Zabawa”. Sprawność Mrożka w komentowaniu zjawisk społecznych i politycznych osiąga szczyt w dramacie „Tango”.
Kolejne lata przynoszą nowe utwory pisane z myślą o realizacji scenicznej: „Krawiec” (1964, opublikowany w 1977 r.), „Szczęśliwe wydarzenie” (1973) oraz słuchowisko „Rzeźnia” (1973). W 1974 r., w "Dialogu" ukazał się dramat, który - obok „Tanga” i „Policji” - cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem realizatorów i publiczności teatralnej: „Emigranci”. Jest to konfrontacja postaw dwu bohaterów, robotnika i intelektualisty, ukazanych w sytuacji wyobcowania społecznego.
Po tym wydarzeniu literackim Mrożek wydaje kolejne utwory dramatyczne, m.in. „Garbusa” (1975). Większą uwagę zwraca na osobę znanego twórcy emigracyjnego jego utwór „Wdowy”, prezentowany na początku lat dziewięćdziesiątych przez czołowe sceny polskie: Teatr Stary w Krakowie i Teatr Współczesny w Warszawie. Ten swoisty komentarz postaw wobec faktu śmierci obnażający prawdziwe oblicze zmarłego został jednak przez krytyków potraktowany jako utwór, w którym wyrazistość ujęcia, charakterystyczna dla twórczości Mrożka, uległa zatarciu. Istotnie, dramatyczne formy autora „Tanga” z czasem uległy wydłużeniu. Złagodniały też środki wyrazu.
Osobnym rozdziałem w twórczości Sławomira Mrożka są utwory pisane prozą. Tu także autor na początku krytykuje (często poprzez karykaturę) zjawiska społeczne, by później przejść do ujęć przedstawiających przeżycia wewnętrzne bohaterów. Do znaczących osiągnięć należą opowiadania „Półpancerze praktyczne” (1953), „Słoń” (1957), „Wesele w Atomicach” (1959), „Deszcz” (1962), „Dwa listy” (1974). Są to zarazem tytuły tomów opowiadań, zaś daty wskazują rok ich publikacji.
Innym działem twórczości Sławomira Mrożka są scenariusze filmowe i felietony. Poza granicami Polski autor Tanga zasłynął przede wszystkim jako dramatopisarz. Paraboliczne, alegoryczne ujęcia współczesnej rzeczywistości nadają jego twórczości rysy uniwersalne, pozwalające dotrzeć do czytelników i widzów innych narodów oraz kontynentów.
Utwory Sławomira Mrożka nie należą do łatwych w odbiorze. Nie są też tekstami rozrywkowymi, choć trzeba podkreślić, że nie są całkowicie pozbawione humoru i satyry. Mimo tego, że wymagają one od odbiorcy wysiłku intelektualnego, intrygują sposobem przedstawienia zagadnień bliskich każdemu człowiekowi. Skłonność do publicystycznego ujmowania problemów współczesności i komentowania ich w konwencji groteski czy parodii pozwala dostrzec i w pełni uświadomić sobie istotę prezentowanych spraw, postaw. zjawisk.
Mrożek jest przy tym erudytą ujawniającym pewne konteksty kulturalne, przede wszystkim literackie, które również poprzez konfrontację - kontrast lub porównanie - konwencji, bohaterów. poglądów służą pogłębieniu interpretacji przejawów współczesności.
Sławomir Mrożek należy do grona twórców emigracyjnych. Od 1963 roku przebywał we Włoszech, następnie - w 1968 r. - przeniósł się do Paryża, by ostatecznie, w 1990 r., osiąść w Meksyku. Po przemianach ustrojowych w Polsce powróci do kraju.
Mrożek a teatr absurdu
Dramaty Sławomira Mrożka kojarzono często ze sztukami autorów zaliczanych do grona piszących dla tzw. teatru absurdu. Najbardziej wyraziste wydają się nawiązania do utworów Samuela Becketta. Badacze dramaturgii Mrożka dostrzegali też jej związki ideowe i formalne z twórczością Eugene Ionesco. Obaj chętnie poruszają zagadnienia dotyczące miejsca jednostki wśród i wobec innych. poddają analizie los człowieka, komentują śmierć.
Marta Piwińska zwraca uwagę na podobieństwa i różnice w sposobie ujmowania przedstawianych zagadnień. Teatr absurdu interpretuje świat (i człowieka) jako poddany bezwzględnym i - w gruncie rzeczy - bezsensownym prawom natury. Ludzkie istnienie nie ma tu uzasadnienia. Śmierć jest ostatecznym kresem losu człowieka. który w takiej interpretacji wydaje się przypadkowy, nie mający żadnego jednostkowego sensu, może nawet niepotrzebny. Śmierć jest -tu nieubłaganym aktem biologicznym. W utworach Mrożka ma ona znaczenie społeczne: jest wynikiem ingerencji człowieka w życie drugiej osoby, jest formą stosunków międzyludzkich. Nienaturalna śmierć - zabójstwo - jest w utworach polskiego dramaturga wynikiem działań realnych bohaterów. Takie przedstawienie losu ludzkiego i jego zakończenie sprowadza relacje społeczne do absurdu.
Dramaty Mrożka to mikrospołeczeństwa. W tym teatrze człowiek jest ostatecznie określony przez swoją pozycję w stosunku do innych. Ma rangę, która determinuje go tak ściśle, jak w teatrze absurdu biologia. Związki międzyludzkie w teatrze Mrożka stają się niemal absolutem. Układ sił jest bezwzględny, jak w tzw. teatrze absurdu prawa natury. I ta konieczność bezsensowna jest chyba tym, co go łączy z teatrem absurdu. To teatr losu, tym różny od tragedii, że pozbawiony godności losu. Rzeczywistość ujęta w kategorie ostateczne staje się mistyczna albo groteskowa, trzeciego wyjścia chyba nie ma, wszystkie inne to względność i kompromis.
Mrożek podkreśla uwarunkowania społeczne losu jednostki, pokazuje, do jakiego stopnia jest on uzależniony od aktualnego układu sił. Śmierć bohatera jest wynikiem zmiany wzajemnych relacji bohaterów. Zanim nastąpiła, również obowiązywał pewien układ, w ramach którego możliwa byłaby odwrotna sytuacja - zabójca, byłby wtedy ofiarą. Tak czy owak, społeczeństwo rządzi się pewnymi - jak się okazuje absurdalnymi - prawami.
Na pełnym morzu - streszczenie
OSOBY:
Gruby Rozbitek
Średni Rozbitek
Mały Rozbitek
Listonosz
Lokaj
Rzecz dzieje się w jednym akcie i w jednej dekoracji. Scena przedstawia tratwę na pełnym morzu. Trzej rozbitkowie w eleganckich czarnych garniturach, białych koszulach. Poprawnie związane krawaty, białe rąbki chusteczek w kieszonkach marynarek. Siedzą na trzech krzesłach. Poza tym na tratwie znajduje się kufer. Gruby, Średni i Mały, płynąc na tratwie stwierdzają, iż zapasy żywności skończyły się. Po dyskusji ustalają, że muszą „coś” zjeść. Owym „czymś” ma być „ktoś” z nich. Jako pierwszy uczucie głodu wyjawia Gruby i informuje, że zapasy zostały już całkowicie wyczerpane. Małemu natomiast wydaje się, że zostało jeszcze trochę cielęciny z groszkiem, ale jego domysły zostają zanegowane. Gdy Gruby wpada na wspaniały pomysł zjedzenia swojego małego towarzysza, Średni od razu popiera jego zamiary i już do kanibalistycznego finału będzie fturował jego zamiarom. Gruby nawet apeluje do poczucia koleżeństwa i dobrego wychowania kompanów. Zwraca uwagę pozostałym, że nie mogą wszyscy trzej razem wołać : „zjedzmy”. W tej sytuacji ktoś z nich musi powiedzieć: „Proszę bardzo. Panowie będą łaskawi się poczęstować. ”W pewnym momencie Średni zauważa mewę - potencjalny posiłek, ale nic z tego nie wyniknie. Mały broni się przed zakusami kolegów na swoje życie tłumacząc, iż zawsze był samolubem. Jeszcze w szkole powszechnej drugie śniadanie zjadał zupełnie sam, z nikim się nie dzielił .Padły różne propozycje rozwiązania konfliktu: system cyfrowy, wybory powszechne, dyktatura, Gdy Gruby wspomina o losowaniu, Średni mówi, że tak naprawdę to jest przeciwnikiem hazardu. Gruby ustala system losowania: jeden z panów wymieni jakąś cyfrę, potem drugi z panów jakąś inną cyfrę. Na końcu on sam również wymieni jakąś cyfrę. Jeżeli suma wszystkich cyfr będzie nieparzysta - on zostanie zjedzony. Jeżeli natomiast tak się zdarzy, że suma będzie parzysta, wówczas zjedzony zostanie któryś z pozostałych panów. Średni i Mały, w których życie godzi ta metoda, nazywają losowanie pozostałością z epoki ciemnoty, ordynarnym zabobonem. Druga propozycja Grubego, który chętnie obejmie władzę, czyli dyktatura też nie zostaje zaakceptowana. Następnym pomysłem podsuniętym przez Rozbitka przy tuszy są wolne wybory, do których ma posłużyć cylinder na głosy z nazwiskami kandydatów znajdujący się w kufrze. Największy Rozbitek zapewnia pióro do pisania. Rozbitkowie przypominają sobie o niezwykle ważnym etapie - o kampanii. Rozpoczyna się propaganda przedwyborcza, której pomysłodawcą jest Mały stwierdzający, że: „Jeżeli już urządzamy wybory jako ludzie cywilizowani ( co tam, że ludożercy) , to nie możemy pominąć etapu propagandy przedwyborczej, która na całym kulturalnym świecie poprzedza właściwą akcję.” Najpierw na trybunę (krzesło) wchodzi Mały i opowiadając o rodzinie i o tym jak o zachodzie słońca siadywał w ogrodzie, huśtał dzieci, a żona haftowała dopóki było jasno, chce wzbudzić litość w towarzyszach. Jednak argumentacja ta nie robi na nich dobrego wrażenia, stwierdzają, że: „Kiedy chodzi o dobro ogólne, sentymenty nie grają roli. Dzieci mogą huśtać się same.” Mały próbuje jeszcze przekonać towarzyszy niedoli, żeby dali mu szanse, on jeszcze może stać się kimś. Tłum wyborców trzyma transparent z napisem : „Chcemy jeść!” Następnie z krótkim przemówieniem wystąpił Średni, zwracający się do braci stołowników. Podaje się za nieuczonego, który nie lubi dużo mówić, za to uwielbia działać i od najmłodszych lat interesuje się sztuką kulinarną , natomiast w ogóle nie interesuje go jedzenie. Nie lubi jeść i prawie tego nie robi: „Jeszcze parę lat temu może tam i zjadłem kawałeczek czy dwa, co drugi, czy trzeci dzień, ale teraz? Nie! Z jedzeniem skończyłem raz na zawsze. Natomiast praca nad przygotowaniem posiłków stała się radością mego życia…Jestem specjalistą…a od dań mięsnych.” Na końcu Gruby rozpoczyna mowę wyciągnięciem ręki w faszystowskim pozdrowieniu. Zapowiada, że będzie mówił krótko, po żołniersku, deklaruje, że jest sługą wyborców i ich wola jest dla niego święta., a poza tym jest niestrawny. .Ma dwa żelazne żebra, wyciętą wątrobę i jedną nogę krótszą. W międzyczasie Średni bije brawo, krzyczy: „Hurra!”, „Niech żyje!”, „Prowadź wodzu!”. Po kampanii przedwyborczej zaczyna się tajne głosowanie. Niestety wolne, demokratyczne wybory nie udają się - w cylindrze znajdują się cztery karteczki. Po kilku nieudanych próbach rozwiązania sprawy zjedzenia kogoś, rozbitkowie decydują się na nominację kandydata, której z przyjemnością podejmie się Grubas, jednak wobec sprzeciwu Małego apeluje do sumienia ofiarnej, pełnej poświęcenia i zapału jednostki, bo ochotnicy zawsze ratowali sytuację kiedy zawodziły zwyczajne tryby postępowania. Gdy Mały wyjaśnia, że nie ma powołania do wielkości, towarzysze nie chcą już podawać mu ręki, ten wyjaśnia, że od dziecka był nieszczęśliwy. Po długiej i burzliwej dyskusji wytypowany zostaje Mały z racji tego, że jako jedyny posiada mamusię, jego kompani oczywiście niemal od urodzenia są sierotami. Sieroctwo nawet wśród dzikich ludów uważane było za największe nieszczęście, Mały Rozbitek musi teraz spłacić swój moralny dług wobec przyjaciół. Gruby wraz ze Średnim zaczynają niby to wspominać, jak w długie, jesienne wieczory, gdy byli jeszcze dziećmi, na boso sprzedawali zapałki przechodniom. Przywoływali również na pamięć dalekiego krewnego, skąpca, który odbierał im ostatni kawałek słoninki, aby ją dać myszom na przynętę do pułapki. Poza tym Mały miał do zabawy piłkę i misia kiedy był dzieckiem, a oni nie posiadali takich luksusów. Gruby przekonuje: „...Wydaje mi się, że sprawa jest zupełnie prosta z punktu widzenia sprawiedliwości. Czy z lekkim sercem skrzywdziłby pan sierotę? Nie dosyć, że sieroctwo, to jeszcze zjedzenie!...”. Mały oczywiście odmawia szukając nowego argumentu. Rozmowę przerywa krzyk o pomoc. Zaraz po tym na pokład dostaje się listonosz w pełnym mundurze, w czapce, z torbą skórzaną zawieszoną u szyi, z depeszą informującą o śmierci matki Małego. Ten nie posiada się z radości. Listonosz czym prędzej skacze do wody, gdyż nie ma nic do zjedzenia, a nawet sam by coś przekąsił, bo zmyło go jeszcze przed śniadaniem. Od 10 lat dostarcza pocztę Małemu i teraz właśnie zdążał z depeszą do niego do jego domku nad morzem i uległ zmyciu przez falę, na szczęście dobrze pływa i może wypełnić swój obowiązek. Średni z Grubym podejrzewają, że Mały ukartował tę historię z Listonoszem, żeby wywinąć się od zjedzenia. Oburzony Listonosz czuje się obrażony podczas pełnienia służby (30 lat). Średni podsuwa nawet pomysł zjedzenia zarówno Rozbitka, jak i listonosza. Ostatecznie Listonosz skacze do wody. Następną metodą rozstrzygnięcia sprawy ma być odwołanie się do sprawiedliwości dziejowej, czyli Rozbitkowie wyjawiają kim byli ich rodzice. Ojciec Małego był kancelistą, Grubego - prostym drwalem analfabetą, a ojca Średniego w ogóle nigdy nie było. Jego matka poczęła go na skutek ciężkich zmartwień spowodowanych nędzą. W tym momencie Średni i Gruby szykują zastawę w celu skosztowania polędwicy z Małego. Posiłek ma byś wykwintny. Nagle słychać głos z morza: „Panie hrabio!” To do Grubego krzyczy nadpływający stary Lokaj Jan z siwymi bokobrodami, szczęśliwy, że ujrzał jeszcze swojego kochanego panicza, jest wzruszony do łez. Dziwi się, że hrabia go nie poznaje, przecież uczył go jeździć na kucyku. Wszyscy w pałacu niepokoją się o niego. Kiedy Lokaj dowiedział się, że zatonął statek, którym płynął jego pan, nie mógł wytrzymać i chciał podzielić jego los. Grubas wydał Janowi rozkaz skoczenia do wody i utonięcia, Lokaj posłuchał z pokorą i sumiennie wykonał zadanie. Tłuścioch wmawia Małemu, że nie było na pokładzie żadnego Lokaja, a on jest wariatem, ma halucynacje. Wyrok na małego już zapadł, chowa się w kąt tratwy za fotelem. Średni ostrzy nóż o osełkę. Mały broni się tym, że jest zatruty i mówi im to, bo zrobiło mu się ich żal. Powinni trochę poczekać, a na pewno się odtruje. Na koniec daje swoim oprawcom kulinarną poradę, że może umyje brudne nogi zanim go spożyją, higiena służy zdrowiu i piach nie będzie zgrzytał im w zębach. Towarzysze zapewniają go, że przejdzie on do ich żołądków, to znaczy do pamięci, jako bohater. W końcu Mały dziękuje kompanom, czuje, że stał się pełnym człowiekiem. Chce wygłosić mowę pożegnalną o wolności. Średni szepcze do Grubego, że znalazła się cielęcina z groszkiem, ale Tłuścioch każe mu ją schować powołując się na to, że Mały jest teraz szczęśliwy.