Opium dla głupich 2


0x08 graphic
Opium dla głupich

Popularność gatunku fantasy świadczy o naszym ubóstwie myślowym. Bezmyślna fabuła i schematyczne postacie zwalniają odbiorcę z myślenia. Obudźmy się, zanim całkiem zidiociejemy.
0x01 graphic

FELIPE FERNANDEZ-ARMESTO

Literatura spod znaku fantasy jest nałogiem człowieka współczesnego. W ciągu ostatnich 20 lub 30 lat stała się najbardziej kasową formą pisarstwa - gatunkiem literackim naszych czasów, wdzierającym się niczym gwiezdni wojownicy do kin, odważnie szturmującym rynek filmów wideo, kreującym światy na komputerowych dyskach, zawłaszczającym wyobraźnię czytelników z zawziętością godną samego imperium zła. Superherosi wygrywają wojny o popularność z prawdziwymi herosami. Moc jest z nimi - ich czary są potężniejsze niż jakiś tam mit.

BBC ogłosiło plebiscyt na "najwybitniejszą brytyjską książkę". Wynik można z góry przewidzieć. Publiczność zagłosuje na "Władcę pierścieni" - powieść, która zajmuje pierwsze miejsca na listach bestsellerów i zdobywa wciąż nowych czytelników dzięki sukcesowi filmu, którego druga część weszła właśnie na ekrany.

A jednak zawrotna kariera fantasy jest zastanawiająca, nawet dla tych spośród nas, którzy rozkoszują się emocjami, jakie sprawia. Zadaje ona kłam potocznej wiedzy. Prawda wydaje się osobliwsza od fikcji - bo przecież żyjemy w najdziwniejszym z możliwych światów. Na jego tle Śródziemie wydaje się moralnie proste, a świat, w który wyrusza Harry Potter z peronu 9 i 3/4 jest wręcz dziecinnie przewidywalny. Najciekawszy jest zawsze realizm - dlatego właśnie wszystkie najlepsze książki wynikają z obserwowania społeczeństwa. Skoro świat wokół nas jest aż tak niepojęty, trudno zrozumieć, dlaczego publiczność daje się nabrać na fantasy.


Bo przecież z natury rzeczy jest - niewiarygodna. Trudno przejmować się opowieścią, jeżeli autor może w dowolnej chwili przywołać czarnoksiężnika, który wyratuje bohatera z opresji. Magia, podobnie jak szaleństwo, nie jest dobrym pomysłem na rozwiązanie akcji: w światach, w których wszystko może się zdarzyć, znika napięcie powstające, gdy bohaterowie zostają uwikłani w zawiłości realnego świata. Sztuka wymaga zdyscyplinowania, a dyscyplina nigdzie nie jest surowsza niż w świecie rzeczywistym. Historia i mitologia dostarczają najlepszych opowieści i obrazów - twórcy literatury spod znaku fantasy przetrząsają te zasoby w poszukiwaniu pomysłów. Ale po co przetwarzać mity, jeżeli są one tak cudowne w postaci nieprzetworzonej?


Mity z komputera


Autorzy uprawiający fantasy nie tworzą mitów - produkują delikatesy na bazie światowych mitów metodą "skopiuj i wklej". Styl obrazowania w "Gwiezdnych wojnach" opiera się na tradycji starożytnych Majów i feudalnej Japonii. Świat Tolkiena ukazuje w krzywym zwierciadle mitologię anglosaską i skandynawską. J.K. Rowling oscyluje między mitami klasycznymi, średniowiecznymi i hinduistycznymi. Oczywiście sprytni literaccy piraci zawsze podkradali pomysły z legend, chcąc zawłaszczyć ich moc. Owidiusz, pisząc swe "Metamorfozy", przeczesał kulturowy dorobek starożytności. Homer, a także bardowie opiewający arturiańską legendę przekuli w arcydzieła opowieści z epoki brązu.

Ale mity pierwotne są z reguły celniejsze. Rodzą się ze zbiorowego wysiłku, pamięci ludu i wspólnej podświadomości. Czytamy je z satysfakcją, jakiej nie dostarcza żadna forma fantasy - mamy kontakt z innymi kulturami i wgląd w przeszłość. Wielkie mity wzbogacają czytelnika, pozwalając mu lepiej zrozumieć świat, albowiem sztuka każdej cywilizacji wywodzi się z jej mitów. Nie da się zrozumieć malarstwa renesansowego, nie znając mitów greckich i rzymskich. Nie doceni się zaklętych w rzeźbę opowieści na fasadzie buddyjskiej świątyni, nie przestudiowawszy uprzednio dżataków, stworzonych dla uczczenia wczesnych bodhisattwów.

Peter Brook bał się szmirowatości fantasy i nie sfilmował liczącej 100 tys. wersów "Mahabharaty" - największego eposu świata, spisywanego przez okres 800 lat, którego punkt kulminacyjny przypadł ponad 1500 lat temu. Dysponując hollywoodzkim budżetem, mógł osiągnąć jeszcze większy sukces kasowy niż "Władca pierścieni". Jedną z najlepszych ekranizacji mitu jest pewna niskobudżetowa gwatemalska kreskówka oparta na księdze "Popol Vuh" - magicznej opowieści o wspaniałych czynach dokonywanych w zaświatach przez bohaterskie bliźnięta z legendy Majów. Także islandzka Edda lub opowieści o bogach sumeryjskich wspaniale nadawałyby się do filmowej adaptacji, która byłaby atrakcyjniejsza niż jakakolwiek komputerowa gra "fantasy". Ale pasjonaci wideo zabawiający się w gry na motywach przygód Harry'ego Pottera nie są w stanie tego dostrzec.

Swe sukcesy w dzisiejszym kinie - fantasy zawdzięcza, jak większość innych bestsellerów, technologicznej przewadze, szafując efektami specjalnymi. Fantasy wykorzystuje ponadczasowy urok nonsensu: bezmyślna fabuła, papierowe postacie i wydarzenia urągające zasadom logiki zwalniają czytelnika lub widza z wysiłku myślenia. W gruncie rzeczy, jeżeli ktoś podda filmową wersję "Władcy pierścieni" krytycznej analizie - pryśnie cały jej urok. Dla myślących widzów jedyną przyjemnością pozostaje krytyczne obserwowanie świata będącego wytworem barbarzyńskich kultur i sprzecznego z wszelką racjonalnością. W "Dwóch wieżach" do walczących stron dołącza pterodaktyl. W innych filmach wojownicy w jednej i tej samej bitwie posługują się płomiennymi mieczami oraz pociskami balistycznymi, bez względu na absurdalność tego zestawienia. To dopiero frajda! Nie można jednak powiedzieć, że mamy do czynienia ze sztuką.


Zagrożenie dla prawdy


Niepokoi nasze uzależnienie od fantasy. Mało powiedzieć, że fantasy karmi się wyobraźnią - ona wręcz ją unicestwia. Świat wirtualny niszczy świat rzeczywisty. Badacze ślęczący nad narzeczem elfów lub językiem Klingon nigdy nie będą śnić po chińsku lub grecku. Dzieci wiedzą dziś więcej o walkach Aragorna niż Aleksandra Macedońskiego, lepiej znają życie Harry'ego Pottera niż Henryka VIII. Niektórzy uważają, że fantasy stanowi zagrożenie dla historii: realizm jest na najlepszej drodze do zaniku - eliminowany z programów nauczania, rugowany z księgarń, przenoszony na niedostępne półki w bibliotece.


Jednak obawy takie ukazują ekspansję fantasy w fałszywym świetle. Zapominanie o historii i kurczące się wpływy realizmu nie wynikają z popularności fantasy - są jej przyczyną. Ignorując nasze prawdziwe korzenie, odtwarzamy starożytność na podstawie ułomnych wyobrażeń. Wina leży po stronie historyków, którzy dokładali starań, by nas zanudzać swymi dywagacjami na temat przeszłości.


W istocie odwracamy się od historii, gdyż niepokoją nas wnioski z niej płynące: wynika z nich, że przez ostatnie tysiąclecia nie dokonaliśmy żadnego moralnego ani intelektualnego postępu, natomiast wyżywamy się w czynieniu zła. W świat fantasy uciekamy od prawdy. Oddajemy się nieudolnemu naśladownictwu, bo utraciliśmy kontakt z dostojnością mitu. Od przeszłości wolimy jej pastisz. Można odnieść wrażenie, że zapominając o przeszłości, skazujemy się na jej wymyślanie.


Autor jest historykiem, wykładowcą college'u Queen Mary Uniwersytetu Londyńskiego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2003 16 Sztuka opium dla ludu
Za mądra dla głupich
WIEDZA DLA MĄDRYCH I GŁUPICH, NAUKA, WIEDZA
50 głupich powodów dla których powinniśmy się całować
gruźlica dla studentów2
Prezentacja 2 analiza akcji zadania dla studentow
1Ochr srod Wyklad 1 BIOLOGIA dla studid 19101 ppt
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
higiena dla studentów 2011 dr I Kosinska
Parametry życiowe dla WCEM
PREZENTacja dla as
Wyklad FP II dla studenta
badanie dla potrzeb fizjoterapii
9 1 18 Szkolenie dla KiDów

więcej podobnych podstron