Erotomania - uzależnienie i choroba
Wieloletnie naukowe badania w Stanach Zjednoczonych jednoznacznie mówią, że erotomania jest poważną chorobą, z której trudniej się wyleczyć, niż z alkoholizmu czy narkomanii. Według ekspertów jedną z najniebezpieczniejszych konsekwencji niczym nie skrępowanego uprawiania seksu dla samej przyjemności i poza małżeństwem, jest choroba erotomanii, która jest niezwykle ciężką formą uzależnienia. To uzależnienie wyraża się zarówno w sferze psychicznej, duchowej, jak również - jak stwierdzają najnowsze badania naukowe - w zaburzeniach funkcjonowania "chemii" mózgu.
Narkotyczne działanie seksu
Erotomania jest zniewoleniem przede wszystkim na płaszczyźnie duchowej i psychicznej. Jednak wieloletnie badania potwierdziły, że u erotomanów następują również zmiany w funkcjonowaniu mózgu oraz centralnego systemu nerwowego. Naukowcy stwierdzili, że u erotomanów, będących w stanie obsesyjnego myślenia o seksie, poziom "beta-endorfin" spada mocno poniżej normy. Harvey Milkman i Stanley Sunderwirth w książce Cravingfor Esctasy: The Consciousness and Chemistry of Escape stwierdzają, że endorfiny i cały system limbiczny w jakiś sposób wiążą się z doświadczeniem ekstatycznej przyjemności w czasie orgazmu. W czasie uprawiania seksu mózg erotomana "produkuje" substancje chemiczne i wtedy braki "beta-endorfin" zostają uzupełnione, a to na pewien czas poprawia samopoczucie. Nagły wzrost ilości endorfin w centralnym systemie nerwowym w czasie uprawiania seksu sprawia, że następuje pewien rodzaj wewnętrznej intoksykacji, w następstwie którego, zmniejsza się zdolność odczuwania bólu i następuje krótkotrwały stan euforii. Michael Liebowitz w książce The Chemistry of Love stwierdza, że w czasie erotycznych doświadczeń dużą rolę odgrywa również peptyd o nazwie fenyloetyloamina (PEA), zbudowany analogicznie do amfetamin, które są silnymi narkotykami. PEA krótkotrwale wywołuje stan gwałtownego napięcia uczuciowego. Potwierdzają to sami erotomani, którzy w ankietach piszą, że seks działa na nich jak silny narkotyk. To wszystko tłumaczy, dlaczego Pan Bóg stawia tak mocne wymagania odnośnie sfery seksualnej. Jedynym prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie, jest sam Bóg-Stwórca, który w VI i IX przykazaniu oraz w Piśmie św. mówi, że seks poza sakramentem małżeństwa jest grzechem, ponieważ niszczy i zniewala człowieka. Współżycie płciowe nie tylko jest źródłem przyjemności, lecz dotyka ludzi w ich najgłębszym duchowym wymiarze. Jest to akt święty zasługujący na wieczność, pisze papież Paweł VI. Tylko wtedy akt seksualny staje się dobry, jeżeli wyraża prawdziwą miłość: kocham ciebie i pragnę twojego dobra, oddaję się tobie w Bogu na zawsze, i na zawsze biorę za ciebie odpowiedzialność, oraz za dzieci, owoc naszej miłości. To jest właśnie istota sakramentu małżeństwa, który z natury samej miłości musi być nierozerwalny, bo przecież Miłość nigdy nie ustaje (l Kor 13,8). Lekceważenie Bożych przykazań w tej dziedzinie obraca się zawsze przeciwko człowiekowi. Nie ma bezpiecznego i szczęśliwego seksu poza sakramentem małżeństwa, bo nie można uniknąć zniewalających i niszczących konsekwencji grzechu.
Znaki i stopnie seksualnego uzależnienia
Pierwszym znakiem erotomanii jest utrata kontroli. Uzależnieni wkładają cały wysiłek, aby odzyskać kontrolę nad sobą, składają postanowienia, przyrzeczenia, ale sama dobra wola nie wystarcza, odkrywają, że są bezsilni wobec nałogu. Jeżeli na przykład twoje kontakty z pornografią regularnie powtarzają się, jeśli, pomimo postanowień, dalej po nią sięgasz, jeśli trwasz w nałogu masturbacji, poddajesz się erotycznym fantazjom, lub regularnie uprawiasz seks w pozamałżeńskich związkach hetero lub homoseksualnych, to jest to oczywisty znak, że jesteś uzależniony od seksu i potrzebujesz leczenia.
Drugą cechą erotomanii jest jej narastająca destruktywność w sferze uczuciowej (odrętwienie, zanikanie poczucia wstydu), duchowej (zaniechanie modlitwy, przystępowania do sakramentów, bunt przeciwko Bogu i w końcu utrata wiary), a także w sferze fizycznego zdrowia (pojawiają się różnego rodzaju choroby i niedomagania).
Trzecią cechą jest zwiększająca się z upływem czasu intensywność i drastyczność seksualnych zachowań. Na przykład, ktoś na początku onanizuje się co kilka miesięcy, potem kilka razy w miesiącu, potem kilka razy na tydzień, aż dojdzie do takiej sytuacji, że będzie to robił kilka razy dziennie. W ostatnim stadium choroby niektórzy przechodzą do praktykowania ekshibicjonizmu, podglądactwa, pedofilii, gwałtów, sadyzmu itp.
Uzależnienie od seksu jest niezwykle niebezpieczną chorobą, która powoli staje się prawdziwą epidemią, ogarniającą coraz szersze kręgi, zarówno młodzieży, jak i ludzi dorosłych. Tym bardziej, że ze wszystkich stron jesteśmy epatowani seksem, zachęcani do niczym nie skrępowanego jego uprawiania, wbrew wszelkim zasadom moralnym. Ci, którzy uwierzą i ulegną tej propagandzie, wchodzą na drogę duchowego i fizycznego samozniszczenia. Zniewoleni przez seks erotomani stają się stałymi klientami międzynarodowego przemysłu erotycznego, związanego z antykoncepcją, pornografią, aborcją. "Biznesmeni od seksu" mają na sumieniu więcej niewinnych ofiar niż dziki, dziewiętnastowieczny kapitalizm. Ci wszyscy, którzy wydają prasę pornograficzną lub w pismach takich jak Bravo czy Dziewczyna wprowadzają dzieci i młodzież w chorobę erotomanii, są lak samo niebezpieczni jak handlarze narkotyków. Już dzisiaj owoce erotomanii budzą grozę i przerażenie. Szaleje epidemia AIDS i 38 innych chorób przenoszonych drogą płciowa, rozbite rodziny, seksualne wykorzystywanie dzieci przez rodziców erotomanów, gwałty, pedofilia, homoseksualizm i inne zboczenia, ukazują przerażający obraz skutków uzależnienia od seksu. Owocem erotomanii są obrzydliwe praktyki handlu żywym towarem dla domów publicznych. Według danych ONZ około 35 milionów kobiet i dzieci oferuje się w domach publicznych jako luksusowy towar do rozpusty. Międzynarodowe gangi pedofilów, poprzez wyspecjalizowane agencje, wynajmują na określony czas, chłopców i dziewczynki według wieku i karnacji skóry. Innym znakiem wyjątkowej degeneracji zachowań, których nie spotyka się nawet u zwierząt, jest masowe mordowanie nienarodzonych dzieci. Dla erotomanów dziecko staje się niepożądanym intruzem i agresorem w ich dążeniu do niczym nieograniczonych seksualnych doznań, dlatego bronią się przed nim antykoncepcją, a jak to się nie uda, to je zabijają. Erotomania zabija miłość i oferuje egoizm i śmierć. Zauważcie, że w krajach zachodnich, gdzie erotomania jest w modzie, rodziny zamiast dzieci wolą mieć psy i koty, a jeżeli już mają dzieci, to najwyżej jedno albo dwoje. Natomiast starych ludzi poddaje się eutanazji, aby oszczędzić sobie przykrego widoku człowieka niedołężnego i chorego, i nie wydawać pieniędzy na leczenie i opiekę. Społeczeństwa krajów zachodnich, ogarnięte epidemią hedonizmu i erotomanii wymierają.
Jak Leczyć erotomanię
W Stanach Zjednoczonych od kilkudziesięciu lat istnieją grupy terapeutyczne Sex Addicts Anonynwus, działające na wzór anonimowych alkoholików. Natomiast w Polsce od 1993 r. działają grupy Anonimowych Erotomanów. Informacje o leczeniu i grupach AE w Polsce można uzyskać pisząc na adres:
Wspólnota Augustyńska AE, ul. Dominikańska 2, 02-738 Warszawa
Anonimowi erotomani definiują seksualną trzeźwość zgodnie z nauczaniem Chrystusa. Dla nich każde seksualne działanie poza heteroseksualnym małżeństwem jest przekreśleniem trzeźwości i znakiem uzależnienia.
Nie wolno nigdy tracić nadziei na całkowite uleczenie. Najpierw trzeba uznać swoją bezsilność, że sam sobie z tą chorobą nie dasz rady. W całej szczerości stawaj każdego dnia przed Chrystusem i módl się sercem. Jak najczęściej spowiadaj się i przyjmuj Eucharystię. Tylko Pan Jezus może wyrwać Cię z erotycznego zniewolenia, ale trzeba zachować cierpliwość i dać Jezusowi czas na leczenie. Mogą to być tygodnie, miesiące lub lata. Nie zniechęcaj się upadkami. Jezus jest zawsze z Tobą. Wtedy kiedy upadasz, Jezus upada razem z Tobą, aby Cię podnieść. Pan Jezus nigdy nie przestanie kochać i leczyć naszych poranionych i zniewolonych serc. Jednego tylko od nas pragnie, abyśmy Mu do końca, zawsze ufali. Poprzez św. Faustynę Pan Jezus mówi: jestem miłosierdziem samym dla duszy skruszonej. Największa nędza duszy nie zapala Mnie gniewem, ale się wzrusza serce moje dla niej miłosierdziem wielkim (Dz 1739). Dlatego nigdy się nie załamujcie. Jezus jest najlepszym terapeutą, dajcie Mu tylko czas, aby Was mógł leczyć.
Opinia w sprawie pornografii
We współczesnej amerykańskiej literaturze psychologicznej zwraca się dużą uwagę na zjawisko uzależnienia, przy czym wskazuje się, że wyobrażenia, marzenia, doznania płciowe rodzą silne uzależnienie. Przez uzależnienie, w szerokim znaczeniu tego słowa, rozumie się proces psychiczny, emocjonalny, wyrażający się w niezdolności do kierowania swoim życiem i postępowaniem.
Annę Wilson Schaef określa uzależnienie w następujących słowach: Uzależnieniem jest każdy proces, w stosunku do którego jesteśmy bezsilni. Przejmuje on panowanie nad nami i sprawia, że czynimy rzeczy i myślimy o rzeczach, które nie są zgodne z przyjętymi przez nas wartościami i prowadzi do tego, że stajemy się coraz bardziej podlegli natręctwom i skłonni do podejmowania działań przymusowych.
Rozróżnia się uzależnienie od substancji (alkohol, papieros, narkotyk itd.) oraz od procesów (gromadzenie pieniędzy, praca itp.). Do tej drugiej kategorii zalicza się przejawy życia płciowego, które mogą wywierać na człowieka wpływ uzależniający. Wydaje się - pisze A. W Schaef - że coraz więcej ludzi używa seksu nie jako wyrazu relacji lecz jako pewnego rodzaju narkotyku. Zauważa, że dla wielu osób seks jest sposobem usunięcia napięć i dyskomfortu uczuciowego, czyli jest wyrazem skoncentrowania na sobie z równoczesną ucieczką od serdecznych intymnych więzi (w książce pt. Escape from Intimacy).
Charlotte Davis Kasi (Women, Sex and Addiction) analizuje m.in. wpływ pornografii na ludzi zwracając uwagę, że działa ona analogicznie do narkotyków, mianowicie człowiek staje się od pornografii uzależniony. A.W.Schaef zauważa, że każde uzależnienie jest nieustępliwe, podstępne i niszczące. Nie inaczej jest z uzależnieniem seksualnym, w tym wypadku od pornografii.
Pornografię można rozpatrywać jako zjawisko mające dwojaki charakter. Tworzenie obrazów czy opisów obscenicznych może być pewnego rodzaju potrzebą twórcy związaną z seksualnymi natręctwami i obsesjami autora. Mogą w ten sposób powstawać nawet dzieła sztuki. Wydaje się, że do tego rodzaju twórczości można zaliczyć np. liczne rysunki Mai Berezowskiej albo poezje Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Akcenty związane z natręctwami seksualnymi można dostrzec w niektórych dziełach Augusta Rodina, czy Michała Anioła, który - jak twierdzą historycy - był homoseksualistą.
Mamy jednak również do czynienia z innym, znacznie powszechniejszym i poważniejszym w skutkach charakterem pornografii. Chodzi o produkcję obscenicznych obrazów czy pism, mającą na celu osiągnięcie korzyści materialnej przez wyzyskanie uzależnienia seksualnego potencjalnych odbiorców. Ponieważ jej adresatem są ludzie pozbawieni pełnej wolności na skutek swego uzależnienia, przeto szerzenie tego rodzaju pornografii jest czymś analogicznym do handlu narkotykami. Jej produkcja jest blisko związana z kręgami tzw. zorganizowanej przestępczości.
Ponadto szereg producentów filmów, pism itp. stosuje w tej produkcji elementy pornograficzne mając na celu uzyskanie korzyści komercyjnych. Do tego rodzaju produkcji należy również reklama, w której zawarte są elementy pornografii apelującej do uzależnienia seksualnego odbiorców i mająca na celu szybszą sprzedaż reklamowanych w ten sposób produktów.
Analiza seksualnego uzależnienia od pornografii wskazuje na destrukcyjny charakter tego rodzaju twórczości na życie seksualne człowieka. Osoba uciekająca się nałogowo do pornografii staje się w praktyce niezdolna do nawiązywania głębszych więzi o charakterze seksualnym, a więc niezdolna do normalnego współżycia seksualnego w małżeństwie. Pornografia zatem wywiera szczególnie szkodliwy wpływ na ludzi młodych przyczyniając się do ich - na ogół trwałego - okaleczenia emocjonalnego, które zaciąży na ich przyszłym życiu rodzinnym. Stąd, w tej mierze, w jakiej pornografia wpływa na zaburzenie zdolności człowieka do harmonijnego życia w rodzinie, należy też zauważyć, że pornografia wywiera niszczący wpływ na życie społeczne, w którym rodzina jest podstawowym elementem strukturalnym. Pamiętać trzeba o obserwacji badaczy amerykańskich, których opinie zostały przytoczone wyżej, że każde uzależnienie jest niszczące.
Problem pornografii zatem należy rozważać analogicznie do problemu narkotyków. Sięganie po pornografię staje się prędko uzależnieniem. Produkcja pornografii jest więc - ujmując sprawę od strony oddziaływania społecznego - tym samym, co produkcja narkotyków. Ma ona bezpośredni związek ze zorganizowaną przestępczością: czerpie korzyści materialne z uzależnienia człowieka, a więc z ograniczenia jego wolności i działania pod wpływem nałogu.
Rozprowadzanie zatem wyrobów, które mogą rodzić uzależnienie, czyli mogą być społecznie szkodliwe zwłaszcza dla młodzieży, którą pornografia okalecza w sposób trwały rodząc uzależnienie seksualne uniemożliwiające założenie trwałej i dobrej rodziny, winno być poddane ograniczeniom analogicznym do ograniczenia rozprowadzania narkotyków.
Pozostaje jednak sprawa traktowania pornografii przez osoby powoływane na rzeczoznawców sądowych jako dzieł artystycznych, co pozbawia sądy możliwości wyrokowania, skoro nie ma prawnej definicji pornografii. Otóż w tych wypadkach należy rzeczoznawcom zadać pytanie, czy pozwoliliby się sfotografować w takich pozycjach i układach, jak rozpatrywane obrazy, czy zgodziliby się na takie fotografowanie swoich bliskich. Jeśli nie, to dlaczego? Przecież Powszechna Deklaracja Praw Człowieka gwarantuje wszystkim bez różnicy płci takie same prawa.
WNIOSKI:
Produkcja pornografii i jej rozprowadzanie są analogiczne do produkcji i rozprowadzania środków odurzających.
Do pornografii należy zastosować tego samego rodzaju ograniczenia, jakie są stosowane we wszystkich kulturalnych krajach w odniesieniu do produkcji i do rozprowadzania środków odurzających.
Ze względu na znaczną szkodliwość pornografii dla rodzin, zwłaszcza przyszłych, pornografia jest w najwyższym stopniu szkodliwa dla istotnych wartości i dla samej struktury życia społeczeństwa. W interesie społecznym zatem leży ograniczenie jej rozprowadzania. Podobnie zresztą Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne ograniczają rozprowadzanie środków spożywczych szkodliwych dla zdrowia.
Należy przewidzieć ustawowo warunki dopuszczenia do rozpowszechniania pism, filmów i produkcji graficznej itp., analogicznie do przewidzianych ustawowo warunków dopuszczenia do obrotu leków oraz środków spożywczych. Wyraz cenzura należy rozumieć tak, jak gdyby zastosowany był do listy środków odurzających nie dopuszczonych do obrotu. Przecież w tym wypadku cenzura jest powszechnie uznana za w pełni uzasadnioną. Państwo, którego zadaniem jest troska o dobro wspólne obywateli, ma obowiązek usuwania z życia społecznego - w miarę możności - tego, co dla obywateli jest szkodliwe. Nikt nie uważa, że należy dopuścić do swobodnego obrotu narkotykami, ponieważ ludzie są wolni i mogą ich nie kupować. Rzecz polega na tym, że człowiek uzależniony ma ograniczoną wolność, co może się stać i staje się źródłem korzyści materialnych dla osób wyzyskujących to uzależnienie.
Problem ciała, które miałoby opiniować dany produkt i którego opinia byłaby pomocą dla sądów powszechnych rozpatrujących sprawy o rozpowszechnianie pornografii, rozwiązano w niektórych stanach Stanów Zjednoczonych w następujący sposób.
Osoby dobrze zorientowane w problematyce uzależnień i rzeczywiście zainteresowane takimi problemami, jak: wychowanie dzieci i młodzieży, higiena psychiczna, stan rodziny i życie społeczeństwa, tworzą komisje społeczne, w których skład wchodzą rodzice z organizacji rodzicielskich, pedagogowie, psychologowie, kryminologowie, oraz przedstawiciele różnych wspólnot religijnych. Komisje takie wydają opinię nie opierającą się na jakiejś definicji pornografii, ale na ocenie faktycznej szkodliwości społecznej w szerokim rozumieniu, związanej z rozpowszechnianiem danego produktu. Opinia taka może stanowić podstawę uzasadniającą wydanie decyzji odpowiednich instancji administracyjnych, a w pewnych wypadkach również wydania wyroków sądowych.
ks. Winfried Wermter Od czego trzeba zacząć leczenie z onanizmu? Czy jest z tego wyjście? Książeczka zawiera odpowiedzi na te i inne pytania nurtujące młodzież, która walczy z tym problemem |
Prezerwatywa i bezpieczny seks
Zagrożenie zakażeniem chorobą AIDS, nie odstręczyło zwolenników "swobody seksualnej" od zachęcania do uprawiania seksu, kiedy tylko ma się na to ochotę. Ich wiodącym hasłem jest "prezerwatywa i bezpieczny seks". Artykuł Joannesa P.M. Leikensa, profesora fizjologii Instytutu "Medo" w Kerkrade (Holandia), opublikowany w 405 numerze Studi Cattoiid (wrzesień 1994), ukazuje prawdziwe oblicze światowej kampanii reklamowej, za którą ukryte są ogromne interesy ekonomiczne, a bezpieczna prezerwatywa okazuje się być największym oszustwem stulecia.
Rząd holenderski promuje już od roku 1987 kampanie reklamowe wzywające młodych ludzi do uprawiania "bezpiecznego seksu" przez stosowanie prezerwatywy... Aż do roku 1960 prezerwatywa była stosowana jako główny środek antykoncepcyjny obok "stosunku przerywanego". W roku 1960, dzięki masowej propagandzie, która wskazywała na zawodność tego środka, prezerwatywa została wyprzedzona przez "pigułkę". Była to propaganda wcale nie bezpodstawna, zważywszy na to, że w publikowanej wówczas literaturze medycznej ujawniono wysoką nieskuteczność prezerwatywy, od 9% do 14%. To tak jakby się powiedziało, że na 100 par używających przez rok wyłącznie prezerwatywy jako środka antykoncepcyjnego, około 12 kobiet zachodzi w ciążę... Chociaż trudno to sobie wyobrazić, prezerwatywa przepuszcza plemniki!
Mimo to, w latach osiemdziesiątych, gdy zaczęła już się szerzyć epidemia AIDS, prezerwatywa okrzyknięta została remedium na rozprzestrzenianie się wirusa HIV. Dzięki niej seks miał być teraz bezpieczny. Wielkie było zmartwienie tych, którzy pracowali nad reklamą prezerwatywy - dobrze wiedzieli, że wirus AIDS jest mniejszy od plemnika. Z drugiej strony, wielka ulgę odczuli ci, którzy obawiali się, że AIDS położy kres owej "zdobyczy", jaką jest swoboda seksualna i którzy usłyszeli teraz, i to w dodatku ze źródeł rządowych, że prezerwatywa zapewnia bezpieczeństwo. No tak, bo przecież tego uczą nas w Holandii afisze i telewizyjne reklamy opłacane przez państwo: Uprawiam bezpieczną miłość, albo nie kocham się wcale.
Przesłanie jest jasne, na reklamie pokazuje się mężczyznę, w trakcie aktu seksualnego, z paczką prezerwatyw w ręku, co - zgodnie z tekstem sloganu - powinno zapewnić całkowite zabezpieczenie przed zakażeniem wirusem HIV. Pomijając obraźliwy charakter tej reklamy, nasuwa się pytanie, czy rozpowszechniając w ten sposób "zbawienną" radę, nie marnuje się państwowych pieniędzy na propagandę środka zabójczego w skutkach. Bo przecież w opisie badań wykonanych na prezerwatywach mowa jest o tym, że pod mikroskopem dostrzeżono liczne pory na kauczukowej membranie, powstające pod koniec procesu produkcji. Podsumowując te badania, w artykule zamieszczonym przez specjalistyczne pismo RUBBER WORLD z 1993 roku, CM. Roland, szef działu "właściwości polimerów" z Naval Research Laboratory z Waszyngtonu, pisze: Na powierzchni prezerwatywy oryginalna struktura jawi się pod mikroskopem jako zespół kraterów i porów. Kratery mają średnicę około 15 mikronów i głębokość 30 mikronów. Ważniejsze, jeśli chodzi o przenoszenie wirusa, jest odkrycie kanałów o przeciętnej średnicy 5 mikronów, które przechodzą przez ściankę na wylot. To oznacza bezpośrednie połączenie zewnętrznej i wewnętrznej części prezerwatywy kanałem pięćdziesięciokrotnie większym niż wirus.
Holenderska Rada do spraw reklamy, w odpowiedzi na petycję, która odsłaniała skandaliczny charakter sloganu Uprawiam bezpieczną miłość, albo nie kocham się wcale, wydała 11 sierpnia 1993 roku decyzję następującej treści: Zdaniem Rady, slogan reklamowy nie może być rozumiany w sensie absolutnym, a przypisywanym mu przez autora petycji... Absolutne bezpieczeństwo praktycznie nie istnieje... W kontekście, w jakim występuje przymiotnik bezpieczny, nie można go rozumieć inaczej, niż w takim znaczeniu, Że prezerwatywa daje wysoki stopień bezpieczeństwa, dlatego też zagrożenie infekcji wirusem AIDS zostaje znacznie zmniejszone.
Zatem oświadcza się, że slogan, będący kłamstwem w kontekście badań naukowych nad skutecznością prezerwatywy, wcale nie jest dobrą radą. Przede wszystkim dla młodzieży, która nie zastanawia się nad tym, ile mistyfikacji jest w reklamującej prezerwatywę "poradzie". Slogan jest odbierany przez młodych ludzi tylko jako zachęta, aby śmiało "próbować" seksu, "bo jest bezpieczna prezerwatywa". Zakażenie AIDS jest jak na razie śmiertelne, ale tego, kto wywiesza reklamy, finansowane tym razem przez Ministerstwo Zdrowia, chyba nie obchodzi fakt, że będzie miał na sumieniu życie tych, którzy poszli za radą.
Nadszedł czas, abyśmy wreszcie pojęli, że tylko odzyskanie chrześcijańskiego rozumienia życia i monogamiczna koncepcja płciowości gwarantują obronę przeciwko rozprzestrzenianiu się wirusa HIV. Prawdziwą przyczyną AIDS jest bowiem Acauired "Integrity" Deficiency Syndrom, to znaczy utrata integralności moralnej, która podarowała nam ideologię "wolności" seksualnej. Kto nie potrafi tego zrozumieć, albo udaje, że tego nie widzi, niech wie przynajmniej, że prezerwatywa daje tyle samo bezpieczeństwa co magazynek rewolweru w rosyjskiej ruletce.
Artykuł prof. Leikensa opublikowaliśmy za książką Andrea D'Ascanio Cywilizacja Śmierci, wydanej przez Wydawnictwo Instytutu Edukacji Narodowej. Naukowe fakty przedstawione w tym artykule nie są tajne, były wielokrotnie publikowane w fachowej literaturze i są znane od wielu lat. Tak więc ci wszyscy, którzy reklamują prezerwatywę, jako gwaranta bezpiecznego seksu, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej za świadome propagowanie kłamstwa, które naraża ludzi na zarażenie się wirusem HIV.
Jacek Salij OP Krótki poradnik omawiający zagadnienia takie jak: co kościół ma do tego?, czy onanizm jest grzechem?, sens czystości przedmałżeńskiej, dlaczego Kościół wyklucza antykoncepcję?, sex shop |
Widmo pedofilii krąży...
Krzywda wyrządzona dzieciom budzi naturalny sprzeciw. Ale kiedy mamy do czynienia z wykorzystaniem seksualnym najmłodszych np. w pornografii czy przez pedofilów, trudno nie wołać o pomstę do nieba.
Cały świat obiegły szokujące infoH e o wyczynach Mar ca Dutroux, który w marcu 2004 r. stanął przed sadem pod zarzutem porwania, uwięzienia, zgwałcenia sześciu belgijskich dziewczynek i zamordowania dwóch z nich. Śledztwo w tej sprawie ciągnęło się wiele lat. Dutroux został zatrzymany latem 1996 r. Jego sprawę prowadzili prokurator Michel Bourlet i sędzia śledczy Jean-Marc Connerotte. Obaj utrzymywali, że natrafili na trop europejskiej siatki pedofil skiej, do której należały bardzo wysoko postawione osoby z życia publicznego. Parę miesięcy później Bourlet i Cannerotte zostali odsunięci od prowadzenia dochodzenia...
Nowy sędzia śledczy Jacaues Langlois przyjął tezę, że Dutroux oraz jego bliscy wspólnicy nie należeli do żadnej siatki pedofilskiej, a głównym motywem ich działania były perwersyjne zachcianki. Wielu ludzi w Belgii jest przekonanych, że tak naprawdę śledztwo zostało skierowane na boczny tor po to, by ukryć prawdziwych mocodawców zboczeńca, powiązanych ze szczytami władzy w UE. Tym bardziej, że trzydziestu świadków, którzy wspominali o istnieniu pedofilskiej siatki zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach... Przypadek?
Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w Polsce. W 2002 r. dziennikarze gazety "Wprost" i telewizji "Polsat" prowadzili śledztwo w sprawie funkcjonującej w naszym kraju europejskiej siatki pedofilskiej. Związani z nią mieli być m. in. ludzie powszechnie znani z polskich mediów. Niestety, dochodzenie na wysokim szczeblu zostało zastopowane... Aresztowano mało znaczące jednostki. Wpływowi mocodawcy mogli pozostać na wolności...
Z doniesieniami na temat seksualnego wykorzystania dzieci spotykamy się coraz częściej. Na potrzebę przeciwdziałania temu haniebnemu zjawisku zwracają uwagę politycy i przedstawiciele różnych organizacji społecznych. Nic dziwnego, że Jan Paweł II - jak zawsze wrażliwy na znaki czasu - swoje niedawne orędzie na Wielki Post poświęcił ochronie najmłodszych. Papież, wzywając do prostowania "ludzkich dróg", przypomniał, że dzieci narażone są współcześnie na różnorakie krzywdy: Nie brak nieletnich głęboko zranionych przez przemoc dorosłych: nadużycia seksualne, przymuszanie do prostytucji, wciąganie w sprzedaż i zażywanie narkotyków; dzieci zmuszane są do pracy lub rekrutowane do wojska; na całe życie pozostają urazy niewinnych z rodzin rozbitych; nie oszczędza maluczkich haniebny handel organami i ludźmi. A co powiedzieć o tragedii AIDS i jego dewastujących następstwach w Afryce? Mówi się, że plaga ta obejmuje miliony ludzi, z których wielu to zarażeni od urodzenia.
Moralną odrazę do aktów pedofilii, które polegają na zaspokajaniu popędu seksualnego przez wykorzystywanie dzieci, potęguje fakt, że sam Pan Jezus utożsamił się z dziećmi - najbardziej bezbronnymi istotami, wymagającymi szczególnej opieki i miłości: "A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje. Mnie przyjmuje" (Mt 18, 5). Idąc za tą myślą Ewangelii można powiedzieć: "A kto by jedno takie dziecko skrzywdził. Mnie skrzywdził".
Pedofilia zaliczana jest w moralności chrześcijańskiej do tzw. czynów wewnętrznie złych, to znaczy że jest ona zła zawsze - niezależnie od intencji osoby, która się jej dopuszcza, czy od okoliczności.
W 1989 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło Międzynarodową Konwencję Praw Dziecka, gdzie w art. 34. znajduje się stwierdzenie, że władze państwowe mają obowiązek chronić dzieci przed każdą formą wykorzystywania seksualnego. Zainteresowanie społeczności międzynarodowej zjawiskiem pedofilii zaczęło się nasilać w drugiej połowie lat 90-ych ubiegłego wieku. W 1996 r. odbył się w Sztokholmie I Kongres przeciw Seksualnemu Wykorzystywaniu Dzieci. Pięć lat później II Kongres odbył się w Jokohamie. Janne Haaland Matlary (konsultor Papieskiej Rady ds. Rodziny i członek Papieskiej Rady "Iustitia et Pax"), która w Jokohamie była przewodniczącą delegacji Stolicy Apostolskiej, stwierdziła: Dzieci nigdy nie uczestnicząw praktykach seksualnych jako partnerzy, działający zgodnie ze swą wolą; w takich sytuacjach są one zawsze ofiarami. Konwencja Praw Dziecka bardzo wyraźnie podkreśla ten fakt: kluczową sprawą jest w każdym wypadku najlepiej pojęty interes dziecka. Musimy zachować czujność wobec wszelkich prób relatywizowania popełnianych w tej sferze zbrodni. Seksualne wykorzystywanie dzieci jest złem, czynem przestępczym, który podlega sankcjom karnym.
W 2002 r. we Włoszech ukazała się poruszająca książka Fortunato Di Noto "Pedofilia. Tysiące twarzy cichego holokaustu". Jej autor, katolicki ksiądz z Sycylii, od lat zajmuje się walką z wszelkimi formami seksualnego wykorzystania dzieci. W 1996 r. wraz ze swoimi współpracownikami powołał stowarzyszenie Telefono Arcobaleno (Telefon Tęcza), które prowadzi szeroką działalność anty-pedofilską (monitoring Internetu, szkolenia i kampanie informacyjne, pomoc dzieciom i ich rodzinom, własna info-linia, współpraca z włoskim parlamentem). W książce Di Noto można znaleźć wstrząsające informacje o świecie pedofilów i ich ofiarach. Dzieci są szczególnie wykorzystywane seksualnie w takich krajach jak Tajlandia, Wietnam, Filipiny czy Brazylia. W ostatnim czasie mekką pedofilów stała się Kuba, gdzie pedofilia elementem seksualnego przemysłu, rozwijającego się pod okiem reżimu Fidela Castro, który potrzebuje twardej waluty. Według danych UNICEF każdego roku na świecie wykorzystuje się do uprawiania prostytucji ok. 2,5 min dzieci, z tego ok. 30% zarażonych jest wirusem HIV.
Doskonałym narzędziem propagującym pedofilię stał się Internet. Ułatwił kontakty osobom podlegającym temu zboczeniu i zupełnie zmienił metody ich działania. O ile dawnej pedofile szukali swoich ofiar w miejscach, gdzie było dużo dzieci (np. okolice szkół), dziś czynią to za pośrednictwem Internetu. Potrafią w ten sposób uzależniać od siebie jednocześnie wiele dziecięcych ofiar, żyjących w różnych miejscach. Fortunato Di Noto twierdzi, że "anonimowy" Internet umożliwił stworzenie potężnej międzynarodowej siatki pedofilów, którzy wymieniają się informacjami (np. hasłami do specjalnie zakodowanych witryn), adresami czy dziecięcą pornografią. Na całym świecie istnieje dziesiątki tysięcy stron internetowych, propagujących seksualne wykorzystanie najmłodszych i kilkanaście milionów pedofilskich zdjęć.
Według Fundacji "Dzieci Niczyje", która niedawno prowadziła w Polsce kampanię na rzecz ochrony najmłodszych przed zagrożeniem ze strony pedofilów, 87% badanych dzieci w roku 2003 podało obcemu swój adres e-mailowy, 64% - numer telefonu, 42% - miejsce zamieszkania, a 44% przesłało obcemu swoje zdjęcie. I choć w większości zachowania te dotyczą kontaktów z koleżankami i kolegami, ukazują jednak skalę niebezpieczeństwa. Zwłaszcza, że pedofile w "anonimowym" Internecie potrafią podać się za dziecko i rozpocząć swą grę z osaczaniem - wykorzystują do tego celu czat czy programy, w stylu Gadu-Gadu, umożliwiające komunikację "na żywo"...
Niezwykle ważne jest więc zainteresowanie rodziców internetowymi kontaktami, które nawiązują ich dzieci. Chodzi tu o rodzaj bezpiecznego towarzyszenia swoim pociechom, które poruszają się po Sieci. Fundacja "Dzieci Niczyje" informuje, że ponad połowa badanych dzieci korzystających z Internetu, została w ubiegłym roku wbrew swojej woli, wciągnięta w rozmowę o charakterze seksualnym. Związane to było z propozycją spotkania (69%), prośbami o przesłanie zdjęcia (66%), stosowaniem gróźb i wulgaryzmów (32%) albo przesyłaniem dziecku zdjęć pornograficznych (14%). Autorzy stron pornograficznych, opisując je często celowo oszukują, by przyciągnąć uwagę nieletnich użytkowników Sieci.
W kraju, w którym powstał Internet, tj. w USA, zaczęła również działać pierwsza jednostka policji rozpracowująca pedofilów. Osiem lat temu w ramach FBI stworzono jednostkę Innocent Images (Niewinne Zdjęcia), która zajmuje się monitorowaniem Sieci. To samo zaczął robić Interpol. W różnych krajach rodzi się coraz większy bunt przeciwko zbyt tolerancyjnej polityce państw wobec seksualnego wykorzystywania dzieci. Od 2000 r. w Wielkiej Brytanii prowadzona jest akcja "Chrońmy nasze dzieci" - jej częścią składowąjest publikowanie w mediach nazwisk i fotografii pedofilów. W Polacy ludzie opowiadają się za zaostrzeniem kar dla osób wykorzystujących seksualnie najmłodszych. W USA można informować sąsiadów o mieszkających w ich okolicach osobach, które mają na sumieniu tę haniebną krzywdę wyrządzoną dziecku.
Na świecie działają specjalne stowarzyszenia pedofilów (np. Child Liberation, Pedophile Information Exchange, Danish Pedophilie Association). Ludzie ci organizują lobbing na rzecz obniżenia dopuszczalnego wieku współżycia z nieletnimi (homoseksualna organizacja NAMBLA z USA domaga się obniżenia granicy do 4 lat!), przekonują, że pociąg do dzieci to jedno z wielu zachowań seksualnych człowieka, które powinno zostać uznane za normę, postulują wyzwolenie chłopców i dziewcząt z "krępujących" ograniczeń "narzucanych" przez rodzinę i dotychczasowe zwyczaje społeczne.
Pedofile, uzasadniając swoje postępowanie, powołują się na własne autorytety, m. in. Wilhelma Reicha (ucznia Zygmunta Freuda), który w ramach proponowanej przez siebie rewolucji seksualnej (jako pierwszy użył tego terminu w latach 30 XX wieku) chciał otworzyć specjalne domy, w których młodzi chłopcy mieliby się oddawać seksualnym zachciankom. Reich zachwalał zresztą dziecięca masturbację. Inny guru zboczeńców, Alfred Kinsey, postulował kontakty seksualne dzieci z dorosłymi. Miałyby one rzekomo służyć zdrowemu rozwojowi młodych ludzi. Współżycie seksualne dzieci zachwalał amerykański psycholog Richard Farson w swej książce z 1974 r., a także Hubertus von Schoenebeck i Jans-Ekkehard Bonte, którzy w 1978 r. ogłosili niemiecki manifest dziecięcy i założyli "Stowarzyszenie Wspierające Przyjaźń z Dziećmi".
W czołówce organizacji promujących faktyczną pedofilię znajduje się Unia Europejska. W 1992 r. Holandia obniżyła dopuszczalny wiek współżycia seksualnego do 12 lat. Podobnie stało się w Danii. W unijnych raportach przewija się zresztą postulat obniżenia w krajach członkowskich dopuszczalnej granicy inicjacji seksualnej dla dzieci.
Niektórzy badacze podkreślają istnienie ścisłego związku między homoseksualizmem a pedofilią i wpływu tego pierwszego na skalę wykorzystania seksualnego nieletnich. Istotny jest tu zwłaszcza postulat adopcji dzieci przez pary homoseksualne (zezwolono na niąm. in. w Szwecji i Holandii). I nie chodzi tylko o niebezpieczeństwo wychowywania dzieci w kulcie akceptacji dla związków gejów i lesbijek jako akceptowanej społecznie normy. Zezwolenie na taką adopcję stanie się idealną okazją, którą wykorzystają - na mocy "postępowego" prawa - pedofile. Państwo samo wepchnie dzieci w ich ręce...
Za rozwój pedofilii odpowiedzialna jest bez wątpienia pornografia. Do jej produkcji wykorzystywani są nieletni, ale także - by pobudzić chorą wyobraźnię - dorośli stylizowani na dzieci. Dzięki graficznym programom komputerowych coraz częściej do produkcji pornograficznej wykorzystywane są osoby, istniejące jedynie wirtualnie. Jak do tej pory pornografia dziecięca budzi w społeczeństwach zdecydowany sprzeciw (choć w latach 70 w USA przez pewien czas ukazywały się legalnie czasopisma z wykorzystaniem dzieci, np. "Lollitas"; inna z kolei gazeta pornograficzna "Hustler" w latach 80-tych zamieszczała pedofilskie historyjki - ich twórca znalazł się później w więzieniu właśnie za uprawianie pedofilii).
Czy będzie tak dalej?
Od czasu do czasu mówi się o konieczności usunięcia pornografii i wypchnięcia na społeczny margines. Różnego rodzaju medialne "mądre głowy" i przeciwnicy takiego rozwiązania argumentują wówczas obłudnie, że tego nie da się zrobić, bo... właściwie nie wiadomo, co to jest pornografia. Ale jakoś ci sami ludzie nie posunęli się jeszcze tak daleko, by haniebne sceny seksualne z udziałem dzieci określić niewinną erotyką, przejawem naturalności, wyrazem twórczej ekspresji człowieka czy przełamywaniem pruderyjnego tabu. Bez problemu potrafią nazwać obrazy z wykorzystaniem seksualnym dzieci jako pornografię. O dziwo, nie potrafią tego uczynić, gdy chodzi o zdjęcia osób dorosłych... Być może lobby pedofilów okaże się tak silne, że i pornografia z udziałem dzieci będzie... nierozpoznawalna.
W opinii wielu psychologów pedofil dlatego skłania się ku aktywności seksualnej wobec dzieci, że ma kłopoty z zaspokajaniem swoich potrzeb w normalnym kontakcie z dorosłymi. Dojrzały związek w świecie kobiet i mężczyzn wymaga szacunku, równego traktowania, pracy i ponoszenia odpowiedzialności. Wobec bezbronnego dziecka pedofil czuje swoją siłę i dominację, zaspokaja te jego potrzeby, których nie potrafi zrealizować w relacji z dorosłymi. Nie ma mowy tu o normalnym, głębokim i dojrzałym kontakcie osoby dorosłej z dzieckiem.
Dziecko bardzo często nie jest w stanie powiedzieć pedofilowi: "nie". Za doświadczenie wykorzystania seksualnego najmłodsi płacą często bardzo wysoką cenę. Zraniona niewinność odbija się później w dorosłym życiu. Według prof. Rogera Collinsa z Uniwersytetu Montana, 77% ofiar pedofilów ma trudności z założeniem rodziny, 49% stosuje przemoc, 35% wkracza na drogę przestępstw seksualnych, 28% potrzebuje stałej opieki psychiatrycznej.
Ochrona
Podstawową ochroną bezbronnych, niewinnych dzieci przed wykorzystaniem seksualnym są normalne więzy rodzinne. W relacji z matką i ojcem dziecko może znaleźć bezpieczeństwo i miłość, które w jego dorosłym życiu zaowocują dojrzałością i otwartością na głębokie, dojrzałe kontakty z bliźnimi.
Dariusz Hybel
GŁOS DLA ŻYCIA
nr 3(68) maj/czerwiec 2004
Molestowanie seksualne
Czy powiedziałbyś nam, gdyby ktoś cię molestował?
W ostatnim czasie do wiadomości publicznej docierają posądzenia znanych ludzi o molestowanie seksualne nieletnich. Być może wszędzie widzimy potencjalnych podejrzanych i czujemy pogardę do przedstawicieli instytucji, które powinny wspierać rodzinę a teraz zawiodły pokładane w nich nadzieje. Niewykluczone, że dopiero po nagłośnieniu problemu przez media nasza czujność została zaostrzona. Tak, czy owak znaleźliśmy się w nowej sytuacji wymagającej zastanowienia się oraz podjęcia konkretnych działań wychowawczych. Radzę nie poprzestać wyłącznie na opowiadaniu dzieciom przerażających historii o pedofilach czyhających na ich niewinność.
Zacznijmy od zweryfikowania poglądów
Najpierw trzeba zmierzyć się ze stereotypami. Samo napiętnowanie nie rozwiązuje problemu. Takie dewiacyjne zachowania ludzkie nie są wyłącznie problemem dwudziestego pierwszego wieku. Zło istniało zawsze. Oczywiście nie może to stanowić żadnego usprawiedliwienia, ani przyzwolenia na ten proceder. Jednak powinno pozwolić na chwilę refleksji, by nie ulec panice, wywoływanej przez tytuły w gazetach, audycje radiowe i telewizyjne. Nie można bowiem dopuścić, by naszym działaniem kierował lęk lub frustracje innych ludzi, ani też wyzwalająca się agresja.
Zawsze uczulano dzieci na zagrożenia. Przed laty straszono "czarną wołgą". Można było usłyszeć: "jak zobaczysz czarną wołgę, to uciekaj." Wynikało z tej przestrogi, że inne auta są dla dzieci bezpieczne," a jedynie tej marki, ewentualnie innych czarnych samochodów należy się wystrzegać. Nie rozumiem, skąd założenie, że przedszkolaki potrafią rozpoznać wołgę, skoro niejednokrotnie dorośli mają z tym problemy.
Ż perspektywy czasu widać, jak nieprzemyślana była to przestroga. Nie sądzę też, by przynosiła pożądane efekty. Chociażby dlatego, że bawiące się dzieci nie są w stanie bez przerwy myśleć o tym, że może je spotkać coś złego. Z pewnością co jakiś czas przypominały sobie o tym i dalej pochłaniała je zabawa. A może wszystkie napomnienia puszczały mimo uszu.
Dzieje się tak zwykle wtedy, gdy przestrogi są przedstawiane nieadekwatnie do rozumienia dziecka. Młodych ludzi nie można obarczać doświadczeniem starszego pokolenia, nie można liczyć na to, że wyciągną odpowiednie wnioski i zastosują je w życiu, szczególnie w sytuacjach ekstremalnych. Zło jest tak długo, jak długo na ziemi jest człowiek. I trzeba się z tym pogodzić. Wówczas nasze myśli staną się spokojniejsze i przyniosą mądrzejsze rozwiązanie.
Lęk i poczucie bezpieczeństwa
Wielu dorosłym wydaje się, że to właśnie strach ustrzeże ich dziecko przed niebezpieczeństwem. Straszą również siebie. Czyżby lęk miał dawać poczucie bezpieczeństwa? Brzmi to absurdalnie, ale wsłuchajmy się w nasze słowa skierowane do dzieci. "Nie możesz sam jechać autobusem, bo cię ktoś porwie! Jak wreszcie pójdziesz do szkoły, to tam cię nauczą dobrego zachowania! Jak nie będziesz spać, to zabierze cię sąsiad!" Staramy się utrzymać dzieci w lęku, jakby dawało to pewność, że one będą na siebie uważały. Nie, to nie jest dobra metoda wychowawcza! Zatem - jak przestrzegać małe dzieci; jak te nieco starsze; jak te, które wzrostem nas przerosły, ale doświadczenie życiowe dopiero zaczynają zdobywać? Czy w ogóle o tych sprawach z nimi rozmawiać?
Oczywiście, że rozmawiać, lecz najpierw sami powinniśmy wiedzieć, przed czym chcemy je ustrzec. Następnie znaleźć sposób radzenia sobie w trudnym położeniu, który moglibyśmy im zaproponować. Cały czas powinnyśmy też starać się, by atmosfera w domu umożliwiała dzieciom zwierzanie się z różnych kłopotów. Warto też zdobyć wiedzę o rozwoju emocjonalnym, psychomotorycznym i umysłowym dziecka w poszczególnych okresach jego życia. Niewątpliwie pomoże nam to przygotować się do rozmowy i przeprowadzić ją.
Wiele na ten temat mówi się w szkole, więc mamy ułatwione zadane. Pamiętajmy o informacjach napływających z radia, telewizji, prasy (o ile dzieci czytają), stron internetowych. Podyskutujmy - właśnie rodzice ponoszą przede wszystkim odpowiedzialność za swoje pociechy. Wyznaczmy strategię, podzielmy się rolami. Nie tylko wspomoże to działania ochronne, ale także zbliży do siebie małżonków.
W jaki sposób przeprowadzić rozmowę?
Konkretnej recepty nie wypiszę. Przecież kochamy swoje dzieci, znamy ich wrażliwość, na pewno szybko znajdziemy do nich drogę. Mam jednak kilka przemyśleń i chciałabym się nimi podzielić.
Bez względu na to, w jakim dzieci są wieku, powinniśmy rozmawiać o wszelkich sprawach związanych ze sferą seksualną mimochodem, jakby przy okazji. Nie stwarzajmy dodatkowych wzmocnień poprzez organizowanie specjalnych wieczorów poświęconych temu tematowi. Takie niecodzienne sytuacje mogą dzieci wystraszyć, a przecież pragniemy je nauczyć reagować w określonych sytuacjach tak, by mogły sobie pomóc albo świadomie uciekać.
Moja znajoma o trudnych sprawach rozmawiała ze swoimi córkami podczas wspólnego przygotowywania posiłków. Były one skupione również na pracy, więc nie odbierały agresji związanej z poruszanym tematem. Mogły spokojnie opowiedzieć, jak one zareagowałyby w podobnej sytuacji, a nawet odegrać o tym scenkę, by na końcu obrzucić napastnika obierkami ziemniaków.
Scenki to dobry pomysł. W łagodny sposób można pokazać niebezpieczne sytuacje, wziąć w nich udział bez negatywnych konsekwencji. Sprawdzić różne warianty zachowania się i wybrać najlepszy.
Jeśli dzieci dopiero rozpoczynają naukę szkolną, to warto więcej czasu poświęcić odgrywaniu ról. Niech utrwalą sobie sytuacje, w których powinny szczególnie uważać, np. nieznajomy prosi o zaprowadzenie go na wskazaną wcześniej ulicę, albo obcy człowiek przyjdzie pod szkolę i oświadczy, że mama poprosiła go o odprowadzenie dziecka do domu. Ciekawe, jakie widzą wyjście z sytuacji. Najlepiej w trakcie odgrywania scen nie narzucać małym aktorom odpowiedniego zachowania. Swoje racje przedstawić na końcu.
Gdy przećwiczy się określone zachowanie, to później łatwiej wdrożyć je w życie, dzieje się to automatycznie. Oczywiście metody dobierać trzeba adekwatnie do wieku syna lub córki. Ze starszymi więcej dyskutujmy. Dowiedzmy się, co już wiedzą o molestowaniu seksualnym. Jak rozumieją te sprawy? Gdzie o nich usłyszały? I zapytajmy: "gdyby ktoś cię molestował, lub zdarzyłoby się coś jeszcze gorszego, czy opowiedziałbyś nam o tym?"
A później zapytajmy "dlaczego?" Bez względu na to, jaką usłyszymy odpowiedź, nie wpadajmy w złość ani też nie wylewajmy łez, jeśli będzie ona negatywna. Najlepsze wydaje się milczenie. Ponadto baczniej obserwujmy dzieci. Każda zmiana zachowania, nienaturalne odruchy, inny sposób wysławiania się mogą stać się sygnałem, iż dzieje się coś niepokojącego. Nie trzeba wówczas zadawać krępujących pytań, lepiej przystąpić do słuchania. Może okazać się, że wydarzyło się coś zupełnie innego, niż sobie wyobrażaliśmy o równie wielkim zabarwieniu emocjonalnym. Bądźmy czujni.
Trudno pozbyć się lęku o dzieci, szczególnie, że nie jesteśmy w stanie bez przerwy ich ochraniać. Dla nas, ludzi wierzących, ciężar wychowania wydaje się łatwiejszy do udźwignięcia. Zawsze możemy zwrócić się do Boga z prośbą o ratunek. W Jego ramionach szukać ukojenia, mądrości i miłości. Nie musimy liczyć wyłącznie na własne siły.
Rozmawiałam kiedyś z moją przyjaciółką. Opowiadała o swojej młodości. Bliska była narkotyków, alkoholu, złego towarzystwa. Nie słuchała nikogo. Jednak, gdy zbliżała się do niebezpiecznej granicy, nie wiadomo dlaczego wycofywała się. Potrafiła odmówić. Stwierdziła, że Bóg ją prowadził. Jest o tym przekonana, gdyż czuła Jego siłę.
Przytoczona historia pokazuje wszechmoc Boga. Chcę zwrócić uwagę na ważny aspekt naszego rodzicielstwa, a mianowicie na fakt, że dzieci nie są wyłącznie nasze. Wiara daje nam ten cudowny atut w postaci miłości Boga, Jego miłosierdzia. W codziennym życiu objawia się harmonią w rodzinie i siłą wewnętrzną. Czyż nie tego potrzebujemy?
Ewa Rozkrut
Autorka jest matką sześciorga dzieci,
z wykształcenia pedagogiem.
Razem z mężem, Andrzejem,
redaguje serwis internetowy
www.mateusz.pl
nr 3(74) maj/czerwiec 2005
Prawda o pornografii
Szanowna Redakcjo, znajoma w pracy podsunęła mi Wasze pismo. Zastanawiam się, czy nie przesadzacie z tym ostrzeganiem przed pornografią. Nie widzę w tej przyjemności niczego szkodliwego, a jeśli już, to szkodzę najwyżej sam sobie, do czego mam chyba prawo - żyjemy w wolnym kraju!
Oczywiście, mam na tyle rozsądku i silnej woli, żeby nie sięgać po tzw. twardą pornografię, zresztą ona jest dość obrzydliwa. Za to po obejrzeniu erotycznego filmu czy pisma czuję się odprężony i w lepszym nastroju - zapracowanemu człowiekowi należy się trochę radości, prawda?
Często podkreślacie, że zetknięcie się dziecka z pornografią ma na nie zły wpływ. Moja sześcioletnia córeczka w ogóle nie zwraca uwagi na takie pisma, nawet jeśli je przez nieuwagę zostawię gdzieś na wierzchu. Myślę, że są na świecie i w Polsce większe problemy moralne, na których powinniście się skupić. Walka z pornografią to donkiszoteria: wszyscy ją lubią wszyscy ją oglądają poza tym to dobry biznes, więc nic z tym nie zrobicie. Pozdrawiam i życzę większego luzu.
Czytelnik (przez przypadek)
Masz rację drogi Czytelniku, pornografia to jest bardzo dobry biznes, który przynosi gigantyczne dochody. Według prestiżowego magazynu Forbes wynoszą one rocznie w samych Stanach Zjednoczonych 14 miliardów dolarów, natomiast w całym świecie - 56 miliardów. A pisząc o pornografii, ani nie przesadzamy, ani nie odbieramy nikomu wolności, tylko przedstawiamy prawdę o jej tragicznych skutkach. Czynimy to, gdyż jesteśmy przekonani, że prawda przynosi wolność. Chrystus powiedział: "(...) poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli" (J 8, 32). Dojrzały człowiek przyjmuje to, co jest dobre, a rezygnuje z tego, co szkodzi jemu samemu lub innym (choćby nawet było przyjemne). Jeśli jednak, wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie może zrezygnować ze zła, to znaczy, że już utracił wolność. Jeśli wydaje się komuś, że można zachować wolność, korzystając z pornografii, to jest w wielkim błędzie. Ośrodki psychoterapii uzależnień przy amerykańskich uniwersytetach - m.in. w Utah, Pensylwanii, Nowym Jorku - przeprowadziły badania, z których jasno wynika, że erotomania j est j ednostką chorobową, którą trzeba leczyć. Badania te pokazały również, jak, krok po kroku, przebiega uzależnienie od pornografii.
Pierwszy krok na drodze do uzależnienia to wciągnięcie się. Człowiek, który po raz pierwszy, zazwyczaj przypadkowo, zetknie się z pornografią, automatycznie doświadczy seksualnej przyjemności, stymulowanej przez pornograficzne obrazy. Jeżeli regularnie będzie sięgał do tych podniet i te doznania powtarzał, wtedy jest już prosta droga do...
...eskalacji. Oprócz tego bowiem, że człowiek pod wpływem pewnych bodźców odczuwa przyjemność, podlega jeszcze mechanizmowi adaptacji, czyli - przyzwyczajania się. Erotyczne zdjęcie obejrzane sto razy przestaje oddziaływać erotycznie. Potrzebne są więc nowe bodźce. Zaczyna się szukanie czegoś mocniejszego, innego, nietypowego. Następuje...
...stępienie norm. To, co początkowo było łamaniem pewnych tabu i wewnętrznych zasad, wydawało się szokujące, z czasem staje się coraz bardziej normalne, zwyczajne. Perwersja wciąż pobudza seksualnie, ale pod względem obyczajowym, moralnym, wydaje się już oswojona, akceptowalna. Taki konsument może w tym stadium zacząć traktować pornografię jako zwyczajny składnik życia, coś w rodzaju "kupić: chleb, mleko, masło i hustlera". Zupełnie naturalnie z tego etapu przechodzi się do kolejnego, którym jest...
...wprowadzanie fantazji w czyn. O ile podczas detoksykacji można z organizmu człowieka usunąć szkodliwe substancje, o tyle mózgu nie da się "zresetować": obrazy, wspomnienia pozostają i ciągną się za człowiekiem jak niechciany balast. Nic więc dziwnego, że uzależnieni od pornografii brną w nią i nierzadko popełniają przestępstwa na tle seksualnym. O tym zaś, że istnieje korelacja między używaniem pornografii a dopuszczaniem się gwałtów czy zabójstw, mówią różnojęzyczne opracowania naukowe dotyczące terapii "seksoholików".
Piszesz, drogi Czytelniku, że po obejrzeniu erotycznego filmu czy pisma czujesz się odprężony i w lepszym nastroju. Pamiętaj jednak, że nawet sam autor hipotezy swoistej katharsis - mówiącej właśnie o odprężającym działaniu pornografii, psycholog Seymour Feshbach z uniwersytetu w Los Angeles, radykalnie zmienił swe poglądy, gdy zapoznał się z wynikami badań na ten temat. Naukowcy amerykańscy zgłębiający zagadnienia agresji i przemocy seksualnej: Leonard Eron z Uniwersytetu Illinois, Jennings Bryant, z Uniwersytetu Houston, a także psychiatrzy brytyjscy Martin Roth i Edward Nelson, podkreślają mianowicie, że absolutnie nie można mówić o oczyszczającym działaniu pornografii. Wprost przeciwnie - zdaniem tych badaczy oglądanie pornograficznych treści zawsze wytwarza u odbiorcy spotęgowane zainteresowanie dewiacjami seksualnymi.
Inni wybitni naukowcy zajmujący się badaniem przemocy seksualnej: Neil Malamuth z uniwersytetu w Los Angeles, Ed Donnerstein z Uniwersytetu Wisconsin i Dolf Zilmann z Uniwersytetu Indiana, stwierdzają, że niezależnie od tego, czy to jest pornografia miękka czy twarda, jej wpływ jest zawsze zgubny, ponieważ odbiór tego rodzaju treści prowadzi do zaniku współczucia, zwiększonej agresji wobec kobiet i w rezultacie - do strywializowania gwałtu. Profesor Zillmann twierdzi ponadto, że długotrwałe oglądanie miękkiej pornografii nieuchronnie zmierza do coraz większego zainteresowania się jej konsumenta materiałami prezentującymi zachowania dewiacyjne: przemoc, gwałt i sadomasochizm. "Chociaż osoby badane początkowo odrzucały z odrazą takie materiały, podczas ponownej ich prezentacji odruch odrzucenia zanikał. Początkowe uczucie niepokoju i smutku ustępowało, a z czasem osoby poddane badaniom sygnalizowały wzrost zainteresowania materiałami zawierającymi ostre sceny zniewolenia i przemocy seksualnej, w końcu mówiły nawet o doznawaniu przyjemności podczas oglądania tych materiałów" - podsumowuje amerykański naukowiec.
Znana działaczka ruchu feministycznego w USA, Andres Dworkin, powiedziała natomiast: "Jeśli pornografia jest dla kogoś rozrywką, to taki człowiek jest pozbawiony jakichkolwiek wartości". Wyraziła też opinię, że: "Producenci pornografii erotyzują nierówność płci, promując bicie, okaleczenie i zniewolenie. Świadomie tworzą produkt bazujący na degradacji, poniżaniu i wykorzystywaniu kobiet. Przy produkcji pornografii okaleczają je, a następnie odbiorcy używają tęgo materiału pornograficznego jako wzoru, dopuszczając się zarówno słownej, jak i fizycznej agresji".
Diana Russell, socjolog z Mills College, w książce Gwałt i małżeństwo (Rape and Marriage) pisze zaś o rezultatach swoich długofalowych badań nad seksualnym wykorzystaniem kobiet. Przebadała ona 930 kobiet - ofiar gwałtów oraz innych form nadużyć seksualnych - na podstawie czego stwierdza, że konsumpcja pornografii przez mężczyzn przyczynia się do stosowania przemocy we współżyciu małżeńskim, w tym do aktów gwałtu, a także prowadzi do zaakceptowania różnorakich dewiacji seksualnych.
Również dane FBI pokazują, że pornografia przyczynia się do aktów gwałtu i mordu, kierując uwagę jej odbiorców na agresję erotyczną. Badania ekspertów z FBI wykazują ponadto, że wszyscy mordercy na tle seksualnym to ludzie zafascynowani materiałami pornograficznymi, którzy włączają je w swoją aktywność seksualną i kierują się nimi w trakcie wielokrotnych nierzadko zabójstw. Specjaliści owi podkreślają, że zarówno pornografia twarda, jak i miękka jest stymulantem dla seksualnych przestępców, a kontakt z takimi treściami jest szczególnie niebezpieczny dla ludzi młodych, którzy mają dużą wrażliwość William Marshall z Kingston Penitentiary and Queens University stwierdził, że prawie połowa gwałcicieli, z którymi przeprowadzał wywiady, korzystała z pornografii typu soft core, aby podniecić się i w ten sposób przygotować do poszukiwania ofiary. Natomiast wielu seksualnych przestępców wykorzystywało materiały typu hard core do zaspokojenia seksualnego. Niektórzy z nich najpierw fotografują swoje przyszłe ofiary, a potem ich zdjęcia przylepiają do materiałów pornograficznych, by w ten sposób stymulować swoje erotyczne fantazje. Tak więc inspiracją do popełnienia przestępstwa na tle seksualnym jest pornografia. Potwierdza to również fakt, że 55% badanych homoseksualistów molestujących dzieci przyznało się do korzystania z pornografii dziecięcej jako inspiracji do popełnienia aktu pedofilii. "Zaskakujący jest to, jak wielu z przestępców seksualnych we wczesnej młodości korzystało z pornografii" - stwierdza Marshall.
Z danych FBI wynika także, iż policja konfiskuje obsceniczne i niezwykle brutalne zdjęcia oraz filmy ze scenami torturowania i zabijania młodocianych obu płci, utrwalonych przez morderców szukających w ten sposób satysfakcji seksualnej. Amerykanin Ted Bundy, skazany na śmierć za zgwałcenie i zamordowanie około 100 kobiet, w przeddzień egzekucji powiedział w wywiadzie prasowym, że do takiej sytuacji doprowadziła go pornografia. Ów zwyrodniały morderca mówił: "W więzieniu spotkałem ludzi, którzy tak jak ja dopuścili się gwałtów i morderstw na tle seksualnym. Doprowadziła nas do tego pornografia - najpierw miękka, a potem twarda. Nie chcę umierać. Zasługuję jednak na najsurowszą karę i uważam, że społeczeństwo musi się bronić przed ludźmi takimi jak ja. Mój przykład jednak jasno pokazuje, że istnieje dziwna pobłażliwość dla pornografii, gdyż z jednej strony porządni ludzie słusznie mnie potępiają, ale równocześnie obojętnie przechodzą obok kiosków z pornografią, która wychowuje nowe zastępy podobnych do mnie morderców".
To prawda, że nie każdy człowiek uzależniony od pornografii musi się okazać przestępcą, ale niestety wielu z nich się nimi staje. Dużo częściej "na szczęście" kończy się na nieodwracalnym zniszczeniu więzi z najbliższymi. Delikatny związek mężczyzny i kobiety nie ocaleje, gdy jedno z nich lub oboje traktują się nawzajem jak narzędzia do zdobywania rozkoszy. Każde uzależnienie - od alkoholu, narkotyków czy też od seksu - sprawia, że człowiek koncentruje się na przedmiocie uzależnienia i powoli traci zainteresowanie światem. Przestaje być atrakcyjnym partnerem do rozmów, traci osobowość, trudno mu wykrzesać z siebie iskrę empatii, zainteresowania sprawami innych ludzi, nawet przyjaciół czy bliskich.
Drogi Czytelniku, jeśli sądzisz również, że Twoja córka nie zwraca uwagi na pornografię, to chyba zapomniałeś, jak sam byłeś dzieckiem! Dzieci są wyczulone na wszelkie tabu i bardziej spostrzegawcze, niż to wydaje się dorosłym. A ponieważ nie mają jeszcze "filtru" w głowie, są dużo bardziej bezbronne wobec uzależniającego oddziaływania pornograficznych treści niż dorośli. Instynktownie kryją się z zainteresowaniem erotyką i mająpoczucie winy i wstydu. Wdrukowują sobie uczucie obrzydzenia do samych siebie, czują się dwulicowe, nieszczere, obniża się ich poczucie własnej wartości. Podobne problemy dotyczą dzieci molestowanych przez dorosłych: na ogół mają one poczucie winy i są przekonane, że "współpracowały" z prześladowcą! Zaobserwowano, że dzieci, które przypadkowo zetknęły się z pornografią, poszukiwały możliwości powtórzenia kontaktu, a następnie, w ciągu kilku dni po usłyszeniu, zobaczeniu lub przeczytaniu takich treści, molestowały swoich rówieśników (badania przeprowadzone przez doktora Victora B. Cline'a, psychologa klinicznego z Salt Lakę City w Utah, opublikowane pod tytułem: Pomographys Effects on Adults and Childreri). Dzieci bowiem bezkrytycznie wchłaniają przemycane przez przemysł pornograficzny antywartości: poligamiczność, egoizm, nieufność w stosunku do bliskich, niewierność, postawę "roszczeniową" itd., co utrudnia im - jeśli nie uniemożliwia - znalezienie w przyszłości radości w związku z ukochanym człowiekiem. Chyba nie życzysz tego swojej córeczce?
Pornografia odziera także sferę erotyczną z głębokiego duchowego znaczenia - można powiedzieć, że ze sfery boskości. Jeśli człowiek poszukuje podniecenia, płacąc za podglądanie cudzych stosunków i nagich ciał, to traktuje seks tylko i wyłącznie jako rozrywkę, w oderwaniu od pełnego miłości komunikatu, jakim obcowanie płciowe z założenia powinno być. Sam traci umiejętność okazywania w ten sposób miłości, wzmacniania więzi, krótko mówiąc: gubi cudowne, duchowe i fizyczne piękno współżycia. Wkrótce okazuje się, że same erotyczne akrobacje, pozbawione znaczenia, przestają "działać". Prawdąjest, że jeśli współżycie sprowadza się do poziomu uciechy fizycznej, to osoba, która jej dostarcza, staje się rodzajem narzędzia. A czy chciałbyś, żeby twoja żona, kochając się z tobą, myślała o innym mężczyźnie (nawet jeśli widok jego ciała przechowuje tylko w pamięci?). Prawdą jest, że jeśli można seks - nawet wirtualnie - przeżywać z kimś innym niż własna żona czy mąż, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby od myślenia przejść do czynów. Wewnętrzne przyzwolenie - a nawet przyzwyczajenie - już jest. Do zdrady tylko mały krok, ot, okazja: wyjazd, miła atmosfera, szalone przyjęcie. Mężczyzna akceptujący pornografię pozwala, by zdegradowano go do poziomu dziecka, które nie potrafi panować nad sobą, i z czasem przestaje rozumieć znaczenie wierności. Traci zaufanie do małżeństwa jako trwałego związku. Z badań dr Mary Ann Layden z uniwersytetu w Pensylwanii wynika, że ponad 40% małżeństw, w których choć jedna z osób jest uzależniona od pornografii - rozpada się.
Prawdą jest również, że wbrew pozorom to, co nastolatkom wydaje się doskonałym instruktażem, jak zostać idealnym kochankiem, przyczynia się do ich erotycznej katastrofy. Przyzwyczajeni do wyretuszowanych fotografii i silikonowych biustów, do kobiet, które "zawsze" są w doskonałej formie, w późniejszym życiu mają problem z podnieceniem się na widok normalnego, przeciętnego ciała własnej żony. Problem pogłębia się z wiekiem i może prowadzić do impotencji. Częściej jednak, zwłaszcza na początku, bywa odwrotnie: nieprzyzwyczajony do panowania nad sobą młody mężczyzna cierpi z powodu przedwczesnej ejakulacji. Klęska na całej linii!
Proponujesz, żebyśmy się zajęli "większymi" problemami moralnymi. Chodzi o to, że wielu z nich można by uniknąć, gdyby zabrać się właśnie do głównego źródła ich powstawania. Jeśli chce się oczyścić pole z chwastów, trzeba zacząć od samych korzeni, a nie ograniczać jedynie do regularnego wyrywania tego, co wyrośnie nad ziemią. Akceptacja pornografii jest postawą przyzwolenia na traktowanie człowieka jak przedmiotu, ubezwłasnowolnianie go, sprowadzanie do poziomu zwierzęcia, które nie jest w stanie kierować się rozumem. Te, jak to określasz, "większe" problemy wyrastają właśnie z takiego myślenia i nie byłoby ich - albo byłoby o wiele mniej - gdyby było ono mniej rozpowszechnione.
A co do tego, że pornografię "wszyscy lubią"... Po pierwsze: nie wszyscy, a po drugie - norma statystyczna nie jest normą moralną!
Pornografia
Na jednej z lekcji przysposobienia do życia w rodzinie (tak to się kiedyś nazywało) w pierwszej klasie LO rozmowa z uczniami zeszła na temat pornografii. Jeden z chłopców szukając na gorąco argumentu usprawiedliwiającego pornografię powiedział:
- Na tych zdjęciach dziewczyna chce pokazać to, co ma najładniejszego, żeby się podobać.
Taka wypowiedź świadczyła nie tylko o błędnym myśleniu, ale też i o tym, że uczeń ów, na szczęście, nie zetknął się z pornografią w bardziej wyrafinowanym stylu.
Odpowiedziałam mu dosyć dosadnie, ale było to wtedy konieczne:
- Czy dziewczyna, której podoba się jakiś chłopak, podchodzi do niego i zamiast ładnego uśmiechu i głębokiego spojrzenia, rozpina bluzkę i zdejmuje majtki?
W tym miejscu trzeba zadać pytanie: jaki jest cel pornografii? Znając odpowiedź na to pytanie, będziemy mogli ocenić pornografię w kategoriach moralnych.
Czy celem pornografii jest pokazywanie piękna ludzkiego ciała? (Jest ono darem Boga i dlatego możemy Boga wielbić naszym ciałem.) Czy też jej celem jest wzbudzanie u odbiorcy podniety seksualnej, która potem w jakiś sposób - najczęściej poprzez masturbację lub stosunek seksualny, niekoniecznie ze współmałżonkiem - jest rozładowywana?
Nie musimy się tu długo zastanawiać, aby stwierdzić, że chodzi o to drugie.
Kim więc jest człowiek, który ogląda pornografię? Jest konsumentem pozwalającym konsumowanej przez niego pornografii rozbudzić w sobie podniecenie seksualne.
Kim są osoby (najczęściej kobiety) ukazywane w scenach pornograficznych? Te osoby są przedmiotami, towarem kupowanym przez konsumenta w celu użycia. Czy osoby pokazujące swoje ciało na obrazach o charakterze pornograficznym wielbią Boga ("cokolwiek czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie")?
Widzimy więc, że pornografia uprzemiotawia zarówno osobę na obrazie pornograficznym jak i odbiorcę tego obrazu. Nie ma tu poszanowania godności osoby, miłości bliźniego. Jest tylko używanie.
Zauważyłam, że często ludzie zaangażowani religijnie nie mają większego pojęcia o tym, co naprawdę kryje się za słowem pornografia. U większości pozostaje wyobrażenie o pornografii takie, jakie lansuje "Playboy", kalendarze ścienne, sporadyczne zdjęcia rozebranych kobiet w różnych pismach - pornografii miękkiej (soft core). Jest to zaledwie przedsionek głębokiej groty możliwości rynku pornograficznego, perfidii, perwersji, gwałtów.
Nie będę w tym artykule tłumaczyć, na czym polega pornografia twarda (hard core). Ale trzeba wiedzieć, że jest dostępna w wielu kioskach naszych miast i miasteczek (nawet w bezpośrednim sąsiedztwie kościołów czy instytucji katolickich). Mogą ją kupować młodzi ludzie. Jeżeli pismo czy film pornograficzny znajduje się w mieszkaniu, zawsze dotrą do niego dzieci, nawet wtedy gdy rodzice schowają ją głęboko. Dzieci mają dostęp do pornografii także dzięki pomocy starszych kolegów. Także komputer, obecny już wielu polskich domach, umożliwia dostęp do pornografii - przez internet lub specjalne programy komputerowe. Znaleźć tam można nie tylko zdjęcia ale też animowane filmy, które nie stawiają żadnych ograniczeń twórcom w malowaniu najbardziej perwersyjnych scen.
Nie napisałam jeszcze o kimś chyba najważniejszym w machinie pornograficznej. Kimś, kto jest schowany za kurtyną, a kto czerpie z tego interesu największe korzyści. Jest to producent pornografii. To on jest źródłem pornografii, a zarazem osobą, do której wpływają największe pieniądze. To właśnie producent traktuje jak przedmioty osoby grające w filmach, pozujące do zdjęć, a także odbiorców tych produkcji, bo na nich zbija największe pieniądze. I tu naprawdę nie chodzi o nic innego jak tylko o pieniądze. Każdy kto kupuje produkcje pornograficzne, nabija kieszenie tym producentom.
Teraz chciałabym zatrzymać się dłużej nad osobą odbiorcy treści pornograficznych.
Zwykle są to mężczyźni, bowiem bodźce wzrokowe są dla mężczyzny najmocniejszym źródłem podnieceń (dla kobiety jest nim słowo i dotyk). W Polsce dostępność pornografii sprawia, że gazety pornograficzne i filmy oglądają chłopcy w wieku 10-15 lat. Ma ona tak samo druzgocący wpływ na rozwój i psychikę dorastającego człowieka jak alkohol czy narkotyki. Pornografia może się stać narkotykiem. Proces uzależnienia przebiega podobnie. Najpierw zainteresowanie, fascynacja. Potem zaspokajanie popędu seksualnego prawie wyłącznie przez masturbację. Dalej, kiedy już pornografia miękka jest za słaba żeby wywołać podnietę, sięga do mocniejszych obrazów i mocniejszych... perwersji, gwałtów.
Chłopiec czy mężczyzna, który jest konsumentem pornografii, zaczyna patrzeć na kobiety spotykane na ulicy, w sklepie, w pracy jak na przedmioty dające podnietę. Jednocześnie, o ironio, często nie potrafi już sam nawiązać normalnych koleżeńskich, przyjacielskich relacji z kobietami. Jeżeli dają mu satysfakcję kontakty seksualne z kobietami, do tego tylko celu będzie ich używać.
Pornografia głosi, że kobieta jest zawsze chętna na uprawianie seksu i to w każdej formie, zawsze gotowa i tylko o tym myśli. Wiemy, że jest zupełnie odwrotnie. Kobieta potrzebuje czułości, miłości delikatności i potrzebuje dużo czasu, aby się rozbudzić. Mężczyzna będący konsumentem pornografii nie rozumie, co znaczy "nie" kobiety, interpretuje to jako przekorę, jako część gry, która bardziej podnieca. W rzeczywistości słowo "nie" u kobiety znaczy dokładnie "nie". Ale on już tego nie rozumie. Jest to prosta droga do gwałtu.
W pornografii seks służy tylko pobudzeniu i zaspokojeniu. Nie ma tu miejsca na miłość, małżeństwo i dzieci. Pojęcia te wykluczają się nawzajem z pornografią. Pornografia niszczy jedność uczuciową, trwałość związku kobiety i mężczyzny, zabija pragnienie posiadania dzieci, bo one przeszkadzają w swobodzie seksualnej. Uniemożliwia osiąganie dojrzałości psychoseksualnej, nie kształtuje postawy odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Obraz pornograficzny może bardzo ranić psychikę człowieka, jego sferę uczuciową. Oddziaływanie obrazu jest groźniejsze niż np. alkoholu czy papierosów. Kiedy widzimy na wystawie sklepowej ustawiony rząd różnych alkoholi i papierosów, nie oddziałują na nas, bo muszą najpierw dostać się do naszych ust. Ale kiedy widzimy na wystawie okładki pism pornograficznych, to one już na nas oddziałują, bo pornografia dociera do nas przez oczy. Zmysł wzroku, zwłaszcza u młodego chłopca i mężczyzny, działa jak aparat fotograficzny. Zapisuje na kliszy pamięci obraz widziany nawet przez chwilę i później w różnych momentach dnia, a najczęściej wieczorem, przed snem, te obrazy zostają wywoływane w umyśle mężczyzny i zaczynają działać na wyobraźnię i zmysły. Indywidualną rzeczą jest to, co mężczyzna z tym obrazem zrobi, czy pójdzie za nim czy będzie go chciał odsunąć.
Osiem lat temu zaczęło się zalewanie naszego rynku prasowego pismami dla młodzieży o charakterze półpornograficznym. Dostępność pornografii oraz lansowanie nowego stylu życia jakim jest konsumpcjonizm i swoboda seksualna bombardują psychikę młodych, dorastających ludzi i wypaczają obraz rzeczywistości jaką jest miłość, małżeństwo, wierność, szacunek do drugiego człowieka, rodzicielstwo. Dorastające dziewczęta i chłopcy są okłamywani i wmawia im się, że seks jest jak dobra czekolada i można go używać bez żadnych konsekwencji, że miłość jest dla słabeuszy, że trzeba się wyżyć, gdy hormony nie dają spokoju.
W efekcie jest coraz więcej ciąż u młodocianych (piętnasto-szesnastolatek). Pomimo propagowania antykoncepcji zwiększa się liczba aborcji. Młodzi otrzymują dokładny instruktaż, jak uwodzić, jak zrobić dobry striptease, jak to zrobić ten "pierwszy raz". Czytając pisma dla młodzieży typu "Dziewczyna", "Popcorn", "Bravo girl" mam wrażenie, że młodzież nie ma innych problemów jak tylko natury seksualnej. W ten sposób metodycznie odbiera się nastolatkom (mam na myśli też szkołę podstawową, nawet od 3 klasy) dzieciństwo i młodość, która dotąd wiązała się z niewinnością, czystością, poszukiwaniem wartości, sensu własnego życia, odnalezienia swojego miejsca w świecie. Teraz wielu tych "zaprogramowanych" młodych, swoje miejsce znajduje w łóżku z przygodnym partnerem seksualnym. Nie ma w słowniku tych pism takich pojęć jak małżeństwo, wierność, odpowiedzialność, odpowiedzialne rodzicielstwo.
Pornografia jest dalszym ciągiem tych pism oraz filmów telewizyjnych ze scenami erotycznymi. Pornografia jest to wielki przemysł nastawiony na pieniądze, kształtujący patologiczne relacje między ludźmi. Wychowuje przestępców seksualnych, lansuje przemoc seksualną, perwersje. Niszczy życie i psychikę zarówno konsumenta jak i "aktorów" na obrazach pornograficznych.
Pornografia rani bardzo głęboko najczulszą sferę człowieka. Zapędza w ślepe uliczki uzależnienia seksem, pozostawia człowieka w pustce i samotności.
Jeżeli ktoś się zaplątał w pornografię, uzależnił swój umysł i ciało, wyjście - jak z każdego nałogu - jest trudne. Wymaga długotrwałej terapii połączonej z uzdrowieniem, które może dać tylko Jezus.
Ochrońmy nasze oczy i naszych bliźnich przed raniącymi obrazami.
Jolanta Such-Białoskórska
Jacek Pulikowski Wiele młodych osób, wchodzących w dorosłe życie, nie znajduje odpowiedzi na pytania o dojrzałą miłość, małżeństwo czy płodność. Jacek Pulikowski nie pozostawia ich bez odpowiedzi podejmując temat antykoncepcji, dopasowania seksualnego, erotomanii, aborcji, czystości małżeńskiej, ojcostwa.. |
Popchnięci do zbrodni
Bossowie przemysłu pornograficznego będą musieli wziąć na swoie sumienie nie tylko winę deprawacji w sprawach płci. Niestety, pod wpływem materiałów pornograficznych dokonano już niejednej zbrodni. Okrucieństwo przestępstw dokonanych na dzieciach przez zbrodniarzy pozostających pod wpływem pornografii przekonuje, że z całą mocą należy się jej przeciwstawić.
Przypadek Gary Arthura Bishopa przypomina najbardziej przerażający thriller. Bishop, na pozór zwykły, spokojny mężczyzna, z zawodu księgowy (ten zawód jest przecież symbolem najzwyklejszego pod słońcem życia), w wieku 30 lat ma na koncie najbardziej brutalne zbrodnie. Wykorzystał seksualnie, a następnie zabił 5 młodych chłopców. Najstarszy z nich miał 14 lat, najmłodszy chłopczyk - zaledwie 3. Przestępca przyznał się, że czynnikiem decydującym, który popchnął go do tych straszliwych zbrodni była pornografia. >
Ted Bundy to jeden z największych seryjnych morderców, jakich zna kryminalistyka. Wychował się w znakomitej, kochającej rodzinie. Jemu i jego rodzeństwu niczego nie brakowało - ani w sensie materialnym, ani emocjonalnym, ani uczuciowym. Mając 12 lat bawił się -jak dzieci mają w zwyczaju - przy śmietniku. Tam po raz pierwszy znalazł materiały pornograficzne wyrzucane z pobliskiego sklepiku. Częściej odwiedzał śmietnik, coraz bardziej interesował się pornografią i coraz mniej wystarczał mu "zwykła" pornografia. Ten kilkunastoletni chłopiec szybko uzależnił się. Po kilku latach był już zbrodniarzem. Zgwałcił i zamordował kilkadziesiąt kobiet. Bundy skazany został na karę śmierci. Tuż przed egzekucją wyznał, że "twarda" pornografia miała decydujący wpływ na to, co zrobił. Chcę podkreślić - mówił w wywiadzie Bundy - że właśnie ten rodzaj (hard) pornografii jest najbardziej niebezpieczny. Mówię to z doświadczenia osobistego. Było to doświadczenie ciężkie, straszne. Najszkodliwszą jest ta pornografia, która pokazuje gwałty seksualne. Gwałt i napór seksualności wzbudzają straszne pragnienia.
Plan dwóch mężczyzn z Aleksandrii w stanie Virginia był tak: porwać chłopca, najlepiej w wieku od 12 do 14 lat, zgwałcić go, następnie zamordować, a wszystko nakręcić kamerą. Skóra cierpnie, gdy pomyśli się, że istnieją tego typu wynaturzenia. Tzw. filmy "snuff", to najbardziej brutalny gatunek pornografii. Morderstwo staje się tam rytuałem seksualnym i służy osiągnięciu seksualnego zadowolenia. Na szczęście dla mieszkających w Aleksandrii chłopców w wieku od 12 do 14 lat plan się nie powiódł, a niedoszłych gwałcicieli, morderców i producentów pornografii typu "snuff" aresztowała policja.
Dr Jerry R. Kirk w swoim raporcie dotyczącym szkodliwości pornografii, prócz wymienionych wyżej, opisuje jeszcze inny przypadek:
W Melbourne, w stanie Florida, mężczyzna porwał i zgwałcił 19 - letnią kobietę. Podczas gwałtu nazwał siebie wampirem (daruję czytelnikom opis szczegółów, dodam tylko, że do zaspokojenia jego fantazji potrzebna mu była krew ofiary - przyp. TB). John Crutchley, "wampir gwałciciel", uważa pornografię za przyczynę swych dziwnych rytuałów seksualnych. Policja czyniła starania, aby udowodnić jego powiązania z innymi sześcioma podobnymi i niewyjaśnionymi morderstwami.
Zbrodnia dokonana przez mieszkańca Louisiany, Jamesa Vachurska Jr. Jest tym straszniejsza, że jej ofiarą padła 11 -letnia dziewczynka. Planu tej zbrodni Va-chuska nie wymyślił sam. Jej scenariusz -jak sam później przyznał - podpatrzył w filmie pornograficznym. Najpierw zgwałcił swojąofiarę, potem w wyrafinowany sposób zabił (i tym razem lepiej będzie oszczędzić szczegółów). Ciało zmaltretowanego dziecka wrzucił do rzeki.
Wszystkie te przykłady pochodzą z Ameryki tylko dlatego, że tam prowadzi się najbardziej intensywne badania nad wpływem pornografii na przestępczość. Ciekawe, co na te przykłady powiedzą obrońcy pornografii w naszym kraju, ci, którzy mówią, że nie sposób podać definicji pornografii, że pornografię należy zalegalizować. Czy nadal będą powtarzać frazesy o dziwacznie rozumianej przez nich wolności słowa? Może powiedzą to w oczy rodzicom 3 - letniego chłopca zgwałconego przez miłośnika pornografii, nijakiego Bisho-pa, albo rodzinom kobiet zamordowanych przez kochającego "świerszczyki" Teda Bundy, a może narzeczonemu 19 - letniej dziewczyny, której Crutchley - naoglądawszy się pornusów - wyssał krew, ewentualnie matce, oglądającej swoje martwe wyciągane z wody dziecko, zamordowane według scenariusza jednego z pornograficznych filmów? Odwagi, panowie i panie.
Tomasz Balon
Ks. Marek Dziewiecki Książka ks. Dziewieckiego jest skierowana przede wszystkim do młodych ludzi. Nie jest ona wynikiem jakichś teorii czy ideologii, ale praktycznym wnioskiem z sukcesów i porażek, które przeżyli młodzi ludzie. |