5. Łuk i lira Heraklita
U zarania zachodniej filozofii, w jednym z miast jońskich będących kolebką dialektyki naszych dziejów, Heraklit zapisał to brzemienne w skutki zdanie, które można uznać za właściwą formułę pewnej specyficznie europejskiej jedności.
„To, co stawia sobie wzajemnie opór, to i współdziała ze sobą, a z walki przeciwieństw rodzi się najpiękniejsza harmonia."
Od tamtej chwili aż do naszych czasów wszystko sprzyja potwierdzeniu tego paradoksu, który jest być może podstawowym prawem naszej historii i dynamiką naszej myśli. To antynomia Jednego i Różnego, jedności w wielości, i płodne współistnienie przeciwieństw.
Grecja, która zrodziła pojęcie miasta-państwa (polis, skąd polityka), zbudowała je na podstawie paradoksalnego pojęcia obywatela, zarazem wolnego i odpowiedzialnego. (W wielu miastach każdy człowiek wolny był powołany do piastowania funkcji publicznych na zasadzie rotacji.) Ale to w Grecji także zrodziła się analiza krytyczna, doprowadzona do najdalszych konsekwencji: pojęcie atomu i pojęcie ludzkiego indywiduum (etymologicznie to samo słowo, znaczące „niepodzielny"); stąd te przerosty indywidualizmu w zbyt wielkich miastach-państwach ery hellenistycznej: nikt nie był już za nic odpowiedzialny, a pozbawiona twarzy fortuna zastąpiła bogów, którym miasto oddawało cześć. „Póki żyjesz, nie mów nigdy: taki los mnie nie spotka" — mówi jedna z postaci Menandra, wyrażając myśl o obaleniu (wyzwolicielskim?) wszelkiego „porządku rzeczy" i społeczeństwa. Pustka społeczna woła o tyranów. Poszukując odpowiedzi na groźbę anarchii, Rzym odwołuje się do państwa i jego scentralizowanych instytucji: porządek i stabilność powszechnej uniformizacji przekształcą się tu w nieuleczalną i niebezpieczną nudę mimo wprowadzonych od III wieku dwustu dni świątecznych! Próżnia opustoszałej duszy pociąga za sobą burze i rewolucje.
Wówczas chrześcijaństwo przynosi trzeci system wartości, raczej trudny do pogodzenia z grecką mądrością i zupełnie sprzeczny z systemem wartości Rzymu. Moralności umiaru, pragmatycznego rozumu, Ewangelia przeciwstawia poryw bezinteresownej miłości, prawu siły — służbę bliźniemu kultowi sukcesu — ducha ofiary. Co więcej, zakorzenia sprzeczność w samym jądrze Bytu i wyraża ją w sformułowaniach podstawowych dogmatów. Trójca przenoś w samo pojęcie Boga paradoks Jedności i Różności a Wcielenie doprowadza do szczytów współistnienie sprzeczności niepojętą definicją Osoby Jezusa Chrystusa jako „prawdziwego Boga i zarazem prawdziwego Człowieka — wedle wypowiedzi soborowych.
Ale to jeszcze nie wszystko. We wczesnym średniowiecz te trzy źródła łączą swoje wody ze źródłem germańskim i celtyckim; pierwsze wnosi oto zasadę wspólnoty społeczna oraz zasady honoru i wierności, drugie wnosi marzenie duchowe odkupienie idące w parze z porażką na płaszczyźnie historii, oraz wielki temat pełnego przygód Poszukiwania — symbol o charakterze mistycznym.
Czy trzeba jeszcze przypominać o wkładzie kultury arabskiej, nie ograniczającym się do „powrotu Arystotelsą" ani do algebry, ale który jest także jednym z podstawowych źródeł liryki trubadurów, a zatem miłości takiej, jaka się wyraża w słowach, i której przeżywanie przypisuje sobie Zachód? A wkład słowiański od początku XIX wieku, anarchia, nie znająca umiaru religijność, pełnia realizmu i abstrakcyjne malarstwo? A sztuka afrykańska, negro-amerykański jazz w XX wieku?
Wszystko to tworzyłoby tylko jakąś mozaikę czy też witraż składający się z jednobarwnych, mocno osadzonych wycinków, gdyby w ciągu wieków nie nastąpiły pewne mniej lub bardziej stałe, a rzadko przewidywalne kombinacje i syntezy tych elementów. Oto, na poczekaniu znalezione, trzy ich przykłady.
a) Zjawisko wspólnotowości, wyznaczające egzystencję człowieka średniowiecznego, da się zrozumieć w całej swojej złożoności dopiero przy uwzględnieniu pewnych rzymskich i germańskich wzorców, na różny sposób stosowanych przez Kościół i przez wiernych. Kościół przejął z Rzymu pewne urzędy, funkcje i hierarchie obowiązujące w Imperium, także tytuły i stroje kościelne. Jednocześnie ewangeliczny duch pierwszych, autonomicznych i zrzeszonych gmin, gdzie wszystko było wspólne, ucieleśnia się z czasem w społecznych formach i wspólnotowych strukturach germańskiej obyczajowości. Stąd wywodzą się zakony religijne i rycerskie, ich rady i ich ligi, a także zbiorowa własność, które to instytucje nie zawdzięczają nic prawu rzymskiemu.
b) Na przykładzie rycerstwa, które było formą zupełnie szczególną i bardzo krótko istniejącą w naszej historii rzeczywiście, możemy zaobserwować dokładniej, jak germańskie wartości rycerskiego honoru i wierności klanowi stowarzyszyły się początkowo z zupełnie przeciwnymi wartościami pokory i posłuszeństwa wobec Boga; następnie zaś zrodziły indywidualne przygody na przykład Lancelota, Bohora czy Parsivala, tworząc pewien styl zarazem cysterski, dworski i — najprawdopodobniej — właściwy katarom (manichejski), ale przede wszystkim celtycki.
c) A wreszcie weźmy przykład najbardziej ogólny: nasze poczucie wolności. Jego charakter okazuje się równie złożony jak cały nasz rodowód. Wolność bowiem to dla Greka buntowniczy krytycyzm, akt o znaczeniu obywatelskim, albo indywidualne ryzyko; dla chrześcijanina stan łaski, pewna wewnętrzna dyspozycja i entuzjastyczna odpowiedź na wezwanie transcendencji; dla Germanina, mówiąc symbolicznie, to tyle, co być uzbrojonym i nosić długie włosy; dla Rzymianina — cieszyć się pełnią praw obywatelskich. I wszystkie te elementy, duchowe, prawne, społeczne, filozoficzne i polemiczne, wchodzą ze sobą w kombinacje i ulegają przemianom, występując w zmiennych proporcjach w naszym pojęciu wolności. Nie ma chyba pojęcia, które tak trudno byłoby zidentyfikować, i tak łatwo teoretycznie podważyć; nie ma także idei tak w istocie porywającej dla Europejczyków wszystkich ras i klas, w cokolwiek wierzących. Pęd do wolności i domaganie się wolności (niezależnie od tego, jaki sens nadamy temu słowu) jest niewątpliwie najpowszechniejszym w Europie wątkiem emocjonalnym, najgłębiej wspólnym dla wszystkich mieszkańców naszego kontynentu, i można w nim widzieć najbliższy, występujący w naszej kulturze laickiej, odpowiednik powołania do świętości.
Dowód przez zaprzeczenie: to samo słowo wolność nie budzi żadnych namiętnych i głębokich odczuć wśród ludów Afryki albo wśród aktywistów i funkcjonariuszy Związku Radzieckiego, ani też w ubranych na jedną modłę masach Chin. Jeśli natomiast zaczyna nabierać nagle określonego sensu dla nacjonalistycznie nastawionych przywódców nowo powstających krajów, to jest to sens zapożyczony z Europy, nawet (i zwłaszcza) gdy usprawiedliwia zrywy buntu przeciw niej, pod pretekstem walki z nie istniejącym już kolonializmem.
J. Huizinga w Jesieni średniowiecza wykazał, że już w XIII wieku pierwsze teksty mówiące o rycerstwie ubolewają nad jego głębokim wynaturzeniem.