Proszę powiedzieć ojcu, żeby przyszedł na kolację. Powinien bardziej
dbać" o siebie.
Powtarzam mu to, odkąd tu przyjechałam, Gladys.
— A ja to lekceważę z uporem muła — rozległ się głos z wnętrza domu
W otwartych na taras drzwiach stał bardzo wysoki, bardzo brzydfcj
mężczyzna. Przygarbiony, gładko ogolony, łysy za wyjątkiem kępek wio-sów nad uszami. Miał wąskie usta, gruby mięsisty nos i długą twarz zakończoną niekształtnym, pomarszczonym podbródkiem, który przywodzi) na myśl wielbłąda, zapadnięte i obwisłe policzki oraz worki pod zapadniętymi oczami. Smutne niebieskie oczy — to było jedyne, co przekazał córce.
Ubrany był w białą koszulę, wypuszczoną na workowate brązowe spodnie, i sandały. Pierś miał zapadniętą, skórę na niezgrabnych ramionach piegowatą od słońca, a ciało obwisłe. Plastikowe okulary na łańcuszku. Z kieszeni na piersi wystawały długopisy, latarka, okulary słoneczne i mała plastikowa linijka. W ręku trzymał wysłużoną torbę lekarską z czarnej skóry.
Podniosłem się, a on pomachał mi ręką i ruszył ku mnie niezręcznymi susami z wysuniętą do przodu głową.
Teraz przypominał nie wielbłąda, lecz flaminga.
Musnął ustami policzek Pam i powiedział:
Dobry wieczór, kotku.
Cześć, tato.
Wąskie usta poszerzały o milimetr.
Miss Castagna. Miło mi, moja droga. — Ujął na chwilę palce Robin
w obie dłonie, a potem uścisnął moją dłoń wzdychając, jakby już od dawna
nie mógł się tego doczekać.
Witam, doktorze Delaware.
Jego sucha i miękka dłoń uścisnęła słabo mą rękę, a następnie ześliznęła się jak zdmuchnięty wiatrem liść.
Przyniosę panu kolację — powiedziała Gladys. — I niech mi pan nie
mówi, że jadł pan na mieście.
Nie jadłem — zapewnił ją Moreland, składając dłonie. — Naprawdę,
Gladys. — Usiadł i obejrzał serwetkę, zanim ją rozłożył. — Mam nadzieje.
że dobrze się wami zaopiekowano. Nic wam nie dolega?
Potrząsnęliśmy głowami.
W porządku. „Madeleine" jest dobrą łodzią, a Alwyn to najlepszy
kapitan. Jego łódź" dobrze chodzi pod żaglami, a w dodatku Alwyn ulepszył
jeszcze silniki.
Hę jest łodzi dostawczych? — spytałem.
Trzy do sześciu, zależnie od zamówień krążą pomiędzy mniejszymi
wyspami. Przeciętnie miewamy jedną do dwóch dostaw miesięcznie.
To musi być kosztowne.
Bardzo podnosi ceny towarów.
Cheryl wniosła dwa talerze, na których było wszystko to, co jedliśmy, z*
32
•atkiem kurcząt. Za to do ryżu dodano fasoli. Postawiła jedzenie przed Srelandem, a on uśmiechnął się do niej.
_ Dziękuję, moja droga. Mam nadzieję, że twoja matka nie oczekuje, że zjem to wszystko.
Cheryl zachichotała i wybiegła.
Moreland zaczerpnął powietrza i uniósł widelec.
_. Jak zniósł podróż wasz mały buldożek?
__ Przespał całą drogę — powiedziałem.
No właśnie — przypomniała sobie Robin. — Lepiej pójdę i sprawdzę,
jak się miewa. Przepraszam.
Odprowadziłem ją do schodów. Kiedy wróciłem, Moreland spoglądał na swój talerz, ale nawet nie tknął jedzenia. Pam siedziała nieruchomo, tam gdzie przedtem.
Oczy Morelanda powędrowały ku czarnemu niebu. Przez chwilę wydawały się zamglone. Zamrugał powiekami. Pam bezmyślnie bawiła się kółkiem do serwetki.
Chyba pójdę się przejść — powiedziała wstając.
Dobranoc, kotku.
Miło mi było pana poznać, doktorze Delaware.
- Cieszę się, że panią poznałem.
Jeszcze jedno muśnięcie wargami i wyszła. Moreland nabrał ryżu na widelec, włożył do ust i zaczął powoli przeżuwać popijając wodą.
Jestem bardzo szczęśliwy, że w końcu spotkaliśmy się.
Ja także, doktorze.
Proszę mi mówić Bili. Czy mogę zwracać się do pana per Alex?
Oczywiście.
Jak tam wasze pokoje?
Wspaniałe. Dziękuję za wszystko.
Co sądzisz o moim cytacie ze Stevensona?
Zaskoczył mnie tym pytaniem.
Miłe powitanie. Doskonały pisarz.
- Dom żeglarza jest od strony morza — powiedział. — Cieszę się, że
goszczę pana pod swoim dachem. Stevenson nigdy nie dotarł do północnej
części Marianów, ale czuł wyspiarskie życie. Wielki myśliciel i wspaniały
pisarz. Wielcy myśliciele mają mnóstwo do ofiarowania... Wiążę wielkie
nadzieje z naszą współpracą, Alex. Kto wie, co wyniknie, gdy zanalizujemy
wszystkie dane. — Odłożył widelec. — Jak już wspominałem, szczególnie
interesują mnie problemy zdrowia psychicznego, ponieważ stanowią zawsze
największą zagadkę. A widziałem kilka fascynujących przypadków. — Utkwił
^ mnie zapuchnięte oczy. — Na przykład, wiele lat temu, natknąłem się na
coś w rodzaju wilczego obłędu.
Mężczyzna-wilk?
Kobieta-kot. Widziałeś coś takiego?
Podczas studiów widywałem schizofreników z halucynacjami zwie-
33