Kiedy mowimy o cudach, ktore zdarzaja sie w Al-Anon czesto wlaczamy w to historie wspolmalzonka, ktory wstepujac do AA, odzyskuje trzezwosc. Jest to rzeczywiscie cud, ale ten cud nie nalezy do nas, tylko do alkoholika. Nie jest nasza sprawa (i nigdy nie bylo!) pilnowanie go, martwienie sie o jego trzezwosc, obserwowanie czy nie pije i czy uczestniczy w odpowiedniej liczbie spotkan AA. Jezeli kontynuujemy technike kierowania i nadzorowania, ktora uczynila tak wiele zamieszania w zyciu podczas okresu jego picia, mozemy oczekiwac klopotow.
Mozemy i powinnysmy byc wdzieczne za zmiane, jaka w nim zaszla, ale nasza sprawa jest Al-Anon i my same. Ten cudowny program pomoze nam zmienic zycie na lepsze. Nasza odpowiedzialnosc za alkoholika polega na tym, aby dac mu swobode w zajeciu sie wlasna trzezwoscia, okazywac mu lagodnosc, uprzejmosc i gotowosc do wspoldzialania.
Rozwazanie na dzisiaj
Jakkolwiek jest mi bliski czlonek AA, jest on zwiazany ze swoimi przyjaciolmi w AA. Musi miec swobode w realizowaniu programu na swoj wlasny sposob. Jezeli jestem naprawde wdzieczna za to, ze przestal pic, zostawie go w spokoju.
*Zachecam was [...] abyscie coraz bardziej sie
doskonalili i starali zachowac spokoj, spelniac wlasne
obowiazki i pracowac wlasnymi rekami [...] Wobec innych
zachowujcie sie szlachetnie*.
(Pierwszy List do Tesaloniczan 4,11-12)
Pozdrawiam cieplutko z Pogoda Ducha i wartościowymi pzremysleniami
Dziekuje za to, ze Jestescie
april Krysia