Barbara Fiedor
Filologia angielska, rok II, grupa A
Sprawozdanie z wizyty w Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej dla Dzieci Dyslektycznych w Krakowie
Osoby z dysleksją nie powinny być traktowane jak osoby z trudnościami w uczeniu się, ale jak takie, które mają odmienne zdolności.
Prof. Albert Galaburda
(Międzynarodowe Towarzystwo Dysleksji im. Ortona, USA)
Prezentacja w Poradni Pedagogiczno - Psychologicznej dla Dzieci Dyslektycznych, w Krakowie przy ulicy Gertrudy 2, poprowadzona przez prezes Małgorzatę Niewodowską otworzyła nas na obecnie szeroko rozpowszechnione zjawiska: dysleksji, dysgrafii, dysortografii, dyskalkulii i głębokiej dysleksji rozwojowej. Są to specyficzne trudności w opanowaniu, kolejno: umiejętności czytania; umiejętności pisania; dobrego poziomu graficznego pisma; umiejętności wykonywania operacji matematycznych; zarówno umiejętności czytania jak i pisania. Rosnąca w zawrotnym tempie ilość osób, u których trudności te zostały stwierdzone, sprawia, że wzrasta liczba Poradni Specjalistycznych. W samym Krakowie jest ich osiem, jednak nawet ta liczba zaczyna być niewystarczająca. Do Poradni przy ulicy Gertrudy, która oferuje bezpłatną pomoc psychologiczną, pedagogiczna i logopedyczną, co roku zgłasza się 2,500 dzieci na blisko 6,000 wizyt. Poradnia oferuje pomoc w formie: badań diagnostycznych, opieki postdiagnostycznej (zajęcia terapeutyczno - kompensacyjne, terapia indywidualna, socjoterapia) oraz poradnictwa dla rodziców i nauczycieli. Prócz wymienionych wcześniej, innowacyjne są obecnie zajęcia metodą biofeedback, których zadaniem jest poprawienie koncentracji poprzez specjalnie zaprogramowane gry komputerowe. Metoda ta zapoczątkowana została w latach 60tych przez NASA do szkolenia przyszłych astronautów i obejmuje od 30u do 40u treningów.
Dowiedzieliśmy się, że według najnowszych badań nad dysleksją, możemy mówić o tzw. polietiologii, czyli wieloprzyczynowość dysleksji. Oznacza to, że dysleksja może być uwarunkowana zarówno genetycznie, jak i organicznie poprzez czynniki patogenne oddziałujące niekorzystnie na Centralny Układ Nerwowy w okresie prenatalnym. Dlatego też w przypadku rodzin, w których jeden z rodziców ma dysleksję istnieję 50% prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się z dysleksją. U jednego dziecka może występować kilka przyczyn dysleksji (rodzice dyslektyczni, ciąża zagrożona, poród ciężki) i może ona objawiać się różnymi trudnościami i różną głębokością zaburzeń. Diagnoza specyficznych trudności w uczeniu się lub dysleksji rozwojowej powinna zostać sformułowana najpóźniej do końca nauczania zintegrowanego, czyli po klasie III szkoły podstawowej i może ona zostać postawiona tylko u dziecka, którego rozwój intelektualny jest w normie. Jeśli u danego ucznia stwierdzi się dysleksję wystawiona zostaje opinia, którą rodzice mogą, lecz nie muszę przedstawić w szkole. Opinia ta nie ma zwalniać ucznia z pracy, ale usprawnić jego nauczanie. Nauczanie to powinno być prowadzone w oparciu o indywidualne programy, uwzględniające występujące dysfunkcje, indywidualne tempo uczenia się i konieczność wielokrotnego utrwalania materiału. Bardzo ważne jest, żeby uświadomić rodzicom, że ich dzieci potrzebują pomocy przy odrabianiu zajęć, systematycznych codziennych ćwiczeń usprawniających zaburzone funkcje przez dłuższy czas. Rodzice powinni być tolerancyjni w stosunku do dziecka i ofiarowywać mu wsparcie w pokonywaniu trudności. Dzieci dyslektyczne mają słabszy system nerwowy, szybciej się męczą, mają trudności w koncentracji uwagi, są bardziej wrażliwe i mało odporne na stres, dlatego tak istotne jest wparcie i zrozumienie. Ze strony nauczyciela ważną rolę odgrywa: pozytywne wzmocnienie, czyli pochwały za najdrobniejszy sukces; nie przeciążanie ucznia zbytnim czytaniem lub pisaniem, a w przypadku jednostki, która źle radzi sobie z pisaniem testów zastosować należy częstsze odpytywanie; ocenianie prac w pod względem merytorycznym, a nie ortograficznym, czy składniowym. Podstawą oceny ucznia dyslektycznego powinien być, zatem wysiłek i wkład pracy ucznia, a nie efekty. Aby to zrozumieć należy dobrze zapoznać się i rzetelnie stosować wszelkiego rodzaju metody, które ułatwią uczniowi naukę. Najlepiej sięgnąć po książki, które pisane są z perspektywy dyslektyka i dla niego samego. Odkrywają one przed nami nowy świat, być może dotychczas niezrozumiały. Zaczynamy się zastanawiać się, jak to możliwe, że tak trywialna z naszej perspektywy czynności, jak choćby odczytanie jednego wyrazu z tablicy może być prawdziwą torturą. Otóż może i jak pokazuje książka Ronalda D. Davisa „Dar Dysleksji” dla każdego dyslektyka jest.
Muszę szczerze przyznać, że aż do momentu wysłuchania wykładu i przeczytania książki Ronalda D. Davisa moja wiedza na temat dysleksji była znikoma. Opierałam się tylko na fałszywym przeświadczeniu, że jest to choroba, którą można wyleczyć i na dobrą sprawę jest doskonałą formą uchylania się od nauki. Kierowała mną prawdopodobnie zazdrość wynikająca z tego, że moi znajomi otrzymywali więcej punktów na klasówce, lub podwyższano im oceny końcowo roczne, czyli coś, na co ja ciężko pracowałam, tylko, dlatego, że pokazali jakiś świstek papieru. Wielokrotnie zdarzało mi się drwić z mojego przyjaciela, który nie był nigdy w stanie doczytać żadnej książki. Zwalałam tę niemożność na jego domniemane lenistwo. Zapominałam tymczasem, że dawno temu w zaufaniu powiedział, że jest dyslektykiem. Dysleksja była dla mnie nic nie znaczącym dodatkiem do przyjaciela, a teraz wiem, że może być kluczem do odszyfrowania jego osobowości. Teraz widzę, a przynajmniej staram się zobaczyć, jakie piekło musiał i musi nadal przeżywać, kiedy wymaga się od niego czytania czegokolwiek, a potem pisania żmudnych rozpraw na ten temat. Teraz wiem, że dyslektycy nie są mniej pojętni lub bardziej leniwi, oni po prostu muszą uczyć się inaczej.
Największym problem dyslektyka jest ciągłe gubienie orientacji. Przeciętnej osobie też się to przydarza, gdy celowo obróci się kilkakrotnie dookoła własnej osi. Dyslektyk obraca się tak nieustannie, w momencie, gdy coś sprawi mu trudność. „Za symptomy dysleksji uważa się również dezorientację w czasie i w przestrzeni, a także dezorganizację i trudności ze zrozumieniem treści czytanych.” Trudno się, zatem dziwić, że takie dziecko ma znacznie obniżoną samoocenę i woli być postrzegane, jako leniwe, wtedy przynajmniej przestaje się wywierać na niego nadmierną presję. Mały dyslektyk zamyka się w swoim własnym świecie. Pomimo tego, że ma ogromne możliwości i wielki talent, którym mógłby obdarować świat, nie eksponuje tego. Nikt natomiast nie próbuje odkryć wrodzonego potencjału dyslektyka, a w tym nietypowych zdolności do „łączenia rzeczy, rozumienia mechanizmów, elektroniki, instalacji, konstrukcji, sztuk wizualnych”. Taki potencjał na miarę geniusza musi zostać wzniecony. U niektórych wielkich tego świata został, dlatego dziś możemy podziwiać wyniki ciężkiej i twórczej pracy takich słynnych dyslektyków, jak: Albert Einstein, Leonardo da Vinci, Winston Churchill, Aleksander Graham Bell, Henry Ford, Hans Christian Andersen, Walt Disney, Cher, Tom Cruise, Whoopi Goldberg, Woodrow Wilson. Jeśli każdy z nas, a w szczególności rodzice i nauczyciele, ujrzałby w dysleksji rodzaj daru, wtedy być można by dać szansę lepszego rozwoju wielu innym potencjalnym wielkim tego świata.
„Początkowo badacze uznali, że dyslektycy cierpią na pewien rodzaj uszkodzenia mózgu (...). Pod koniec lat dwudziestych XX wieku dr Samuel Torrey Orton dokonał redefinicji dysleksji i nazwał ją skrzyżowaną lateralizacją mózgu. Oznacza to, iż lewa strona mózgu wykonuje czynności prawej strony (...)” Zależność ta działa oczywiście w druga stronę. Autor książki samą dysleksję określa jako wynik procesu myślenia i reakcję na wspomniane wcześniej poczucie zamętu, dezorientacji. Podaje również bardziej dokładną definicję: „Dysleksja - rodzaj dezorientacji wywołanej naturalną poznawczą zdolnością do zastępowania wyobrażeniami zwykłej percepcji zmysłowej; czytanie, pisanie, mowa i inne specyficzne trudności wynikające z dezorientacji wywołanej stanem zamętu powstającym w zetknięciu z symbolami. Dysleksja jest wynikiem pewnej zdolności percepcyjnej”. Owa dezorientacja wynikać może z faktu, że dyslektycy w przeciwieństwie do niedyslektyków nie potrafią myśleć werbalnie. Ich domeną są obrazy, dlatego z punktu naukowego potrafią myśleć do kilkunastu tysięcy razy szybciej niż przeciętny człowiek, gdyż wystarczy im jeden poszczególny obraz, który w praktyce zastępuje dziesiątki zdań. Pomimo tak szybkiego procesu zachodzącego w głowie dyslektyk nie potrafi dostosować się do wymogów panujących w społeczeństwie, niedyslektycy, posługują się, bowiem językiem, na który składają się symbole (litery i słowa) a niestety nie wszystkie z nich można zobrazować. Te słowa, które nie mają swoich wizualnych odpowiedników nazwane zostały słowami - pułapkami. Istnieją one w opozycji do słów, które „oznaczają realnie istniejące przedmioty”, z tymi, bowiem dyslektyk nie ma najmniejszego problemu. Słowa: koń, dom, słoń, kot nasuwają skojarzenia związane z dobrze znanymi obrazami rzeczywistości. Co jednak ze słowami takimi jak: ”a, bez, czy, do, gdy, każdy”? Ich nie można sobie wyobrazić. Dzieci po prostu poznają je w toku nauczania i muszą je przyswoić. Tutaj powstaje dylemat. Osoba dyslektyczna natrafiając właśnie na takie słowa napotyka przeszkodę nie do pokonania. Rodzi się w niej uczucie niepewności, zdenerwowania, a wreszcie dezorientacji. „Dezorientacja oznacza, że percepcja symboli [liter] zmienia się i ulega wypaczeniu, a wtedy czytanie oraz pisanie staje się niemożliwe”. W stanie dezorientacji wszystkie zmysły (z wyjątkiem smaku) odbierają zniekształcone wrażenia. Mózg nie widzi już tego, co widzą oczy, lecz spostrzega zmieniony obraz, nie słyszy tego, co słyszą uszy, lecz inne dźwięki.
Dezorientacja jest jednocześnie atutem, jak i przekleństwem dyslektyków. Sprawia ona, że dyslektyk ma bogatszą wyobraźnię i jest bardziej spostrzegawczy, jednak utrudnia mu normalne funkcjonowanie. Dezorientacja pozwala dyslektykom postrzegać wszystko trójwymiarowo i dodatkowo z różnych perspektyw, co sprawdza się w przypadku obiektów, które można dotknąć i zbadać. Natomiast, gdy mają oni do czynienia z tekstem pisanym, który jest dwuwymiarowy, starają się oni przeniknąć przez kartkę, zbadać słowo z każdej strony. Co ciekawe, potrafią jedno słowo widzieć na 40 różnych sposobów, jednak z powodu dezorientacji nie wiedzą, która perspektywa jest poprawna. Oczywiście dziecko, aby nie rozgniewać przełożonych stara się silnie skoncentrować, czyli zrobić coś, co dla każdego dyslektyka jest niczym toczenie kamienia pod górę. Nadmierna koncentracja, najczęściej prowadzi do tego, że dyslektyk skupia uwagę na samej koncentracji, a nie na przedmiocie koncentracji. Jest to błędne koło w przypadku dyslektyka. Dziecko podejmuje się innych desperackich korków, aby nie rozczarować pokładanych w nim nadziei. Wszystkie te zachowania, które są wbrew naturze samej dysleksji nazwane zostały rozwiązaniami kompulsywnymi. Zaliczają się do nich: śpiewany alfabet - dziecko sprawia wrażenie, że zna alfabet, a tak naprawdę recytuje tylko formułkę; silna koncentracja - w przeciwieństwie do skupienia uwagi doprowadza do pogłębienia dysleksji oraz ostatnia metoda, czyli wysługiwanie się innymi. Jednak nie we wszystkich zadaniach dziecko może polegać na wypracowanych taktykach. Tak się dzieje przypadku matematyki, która opiera się na trzech podstawach: czasie, następstwie i porządku. Każdy z nas ma poczucie tych trzech wartości, gdyż każdy kontroluje swój „wewnętrzny zegar”. Każdy, prócz dyslektyka, u którego występuje bardzo duże prawdopodobieństwo wystąpienia dyskalkulii. Rozwiązania kompulsywne nie sprawdzają się także w przypadku poprawnego pisania, gdyż nie jest się w stanie po prostu wtłoczyć do głowy pisowni każdej litery i każdego słowa, gdy nie zrozumie się jego sensu. U dyslektyka najpierw należy rozwinąć pewne uśpione połączenia nerwowe, jak choćby nauczyć „tworzenia” linii diagonalnych.
Jednak, jak w zasadzie „rodzi się” dysleksja, jeśli według autora podręcznika nie można jej odziedziczyć? Otóż, wykształca się ona za przyczyną samego dyslektyka. „Przypuszczalnie początek rozwoju specyficznych zdolności, sprawności i deficytów dyslektyka następuje pomiędzy trzecim a szóstym miesiącem życia”. Wtedy dziecko wykorzystuje niesamowite, jak na tak wczesny okres zdolności „widzenia” obrazu, który nie znajduje się w polu jego postrzegania. Samoistnie także wywołuje dezorientację, którą później przysporzy mu wielu zmartwień. Przez wiele lat ta zdolność (u innych dzieci rozwinie się dopiero w wieku lat trzech) pomaga dyslektykowi w normalnych funkcjonowaniu. Nie musi widzieć całego przedmiotu, żeby wiedzieć, na co patrzy. Jednak w dniu swojego pierwszego dnia w szkole, dziecko zostaje zbite z tropu. Dwuwymiarowe litery, których nie można zobaczyć z każdej strony, zbadać i dotknąć są dla niego czymś niepojętym. Nauczyciele dziwią się, dlaczego uczeń ten nie jest w stanie pisać poprawnie, tak jak jego koledzy, a rodzice przerażają się, że ich dziecko jest niedorozwinięte. Tak zaczyna się prawdziwy horror dyslektyka. Koszmar ten mogą przerwać tylko specjalistyczne metody, zwane prawdziwymi rozwiązaniami. Pozwalają one zdobyć cenną umiejętność „kontrolowania” własnej dysleksji i korzystania z tego wyjątkowego daru. Pierwszym zadaniem jest przywrócenie orientacji. Procedura uczy osoby dyslektyczne jak rozpoznawać i kontrolować stan umysłu, który prowadzi do dezorientacji a tym samym do zaburzenia percepcji liter, słów i cyfr. Pokazuje się uczniom, jak kontrolować percepcję za pomocą tak zwanego oka umysłu. Mówiąc prosto, wyznacza się miejsce (nad głową ucznia), które kontroluje jego spostrzeganie. „Dzięki metodzie poprawy orientacji dowiadują się o posiadanych zdolnościach i poznają sposoby umożliwiająca ich wykorzystanie”. Kiedy uczeń nauczy się przywracać orientację i odnajdywać swój optymalny punkt orientacji będzie mógł świadomie hamować proces dezorientacji i tym samym zapanuje nad dysleksją.
Kolejnym etapem jest opanowanie symbolu. Ćwiczenie to przeprowadza się to na alfabecie. Jak wiadomo dyslektyk, aby coś poznać musi mieć trójwymiarowy obraz danego przedmiotu. Dlatego najpierw musi własnoręcznie ulepić z gliny poszczególne literki, obejrzeć je dokładnie. Wtedy przestają one być dla niego zagadką i możliwe jest realne przyswojenie alfabetu. Tak postępować można także z innymi symbolami, jak również ze słowami - pułapkami. W przypadku słów, które trudno byłoby w taki sposób „skonstruować” należy sięgnąć do słownika, zaznajomić ucznia z definicją i pozwalać mu tworzyć zdania z określonym słowem. Oczywiście czynności te trzeba wielokrotnie powtarzać.
Dopiero w momencie „ujarzmienia” własnego daru dyslektyk może zrozumieć jak wielki drzemie w nim potencjał i z przyjemnością zacznie wykorzystywać inne swoje nietypowe zdolności. Zaliczyć można do nich:
Wyjątkową błyskotliwość, dyslektycy potrafią podać rozwiązania nawet najtrudniejszych zadań (niestety mają trudności z zapisem skomplikowanych obliczeń, jednak wynik zawsze się zgadza).
Szeroko rozwiniętą intuicję, ponieważ „myślenie obrazowe to myślenie intuicyjne”. Myślenie obrazowe przebiega z zawrotną prędkością trzydziestu dwóch obrazów na sekundę, czyli trwa tyle, co mrugnięcie okiem. Dyslektyk, zatem może przywołać znacznie więcej skojarzeń niż niedyslektyk.
Inteligencję emocjonalną, której niestety nie są w stanie zweryfikować żadne egzaminy, ani testy.
Predyspozycje do wystąpień oralnych.
Zdolność twórczego myślenia. Jednym z najbardziej twórczych dyslektyków był Leonardo da Vinci, którego wynalazki i koncepcje znacznie wyprzedzały epokę, w której żył.
Nieprzeciętna kreatywność i zdolność szybkiego uczenia się, gdy coś oparte jest na doświadczeniach, działaniach manualnych, demonstracjach, eksperymentach, obserwacjach oraz pomocach wizualnych.
Życzyłabym sobie, aby więcej osób przynajmniej postarało się zrozumieć, czym jest dysleksja,. W dzisiejszym świecie, gdy u kolejnego dziecka stwierdza się dysleksję potrzebujemy doskonale wykształconej kadry ludzi kompetentnych, którzy będą z dyslektykami pracować. Wydaje mi się, że udzielane pomocy, która nie wymaga zbytniego nakładu pracy, bo przecież ćwiczenia są proste (być może odrobinę czasochłonne), a jednak wpływa znacząca na całe życie jednostki musi być satysfakcjonujące.
Jest to jedyna taka Poradnia w całym województwie małopolskim.
W Krakowie znajdują się 4 Poradnie Rejonowe, kolejno na ul. Chmielowskiego, w okolicach Krowodrzy, na ul. Konfederackiej, w rejonie Nowej Huty. Działają także 4 Poradnie Specjalistyczne, czyli: Krakowski Ośrodek Terapii, Ośrodek Wczesnej Pomocy Psychologicznej, Samorządowy Ośrodek Psychologiczno - Pedagogiczny dla dzieci w wieku przedszkolnym oraz Poradnia Psychologiczno Pedagogiczna dla Dzieci Dyslektycznych.
Poradnia w każdy pierwszy czwartek miesiąca organizuje poradnictwo dla rodziców i nauczycieli w formie „dnia otwartego”.
„W skrócie - biologiczne sprzężenie zwrotne. (...)Metoda EEG Biofeedback wykorzystuje zdolność mózgu do samouczenia się.”, na: http://sprzezeniezwrotne.nod.pl/
Należy jednak pamiętać, że dysleksja sama w sobie nie jest chorobą, dlatego nie ma możliwości jej wyleczenia. Można mówić natomiast o specyficznych trudnościach w uczeniu się.
Często tego nie robią, gdyż nie chcą, aby dziecko było traktowane odmiennie.
Książka, do której odnoszą się przypisy została wydana w Gdańsku w roku 2004.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 10
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 13
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 27
W celu rozwinięcia pracy obu półkul ważne jest, aby dziecko w trakcie nauki chodzenia przeszło także etap raczkowania. Wpływa to pozytywnie na stabilizację pracy półkul mózgowych.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 262
Będę posługiwać się tym terminem, zgodnie z zaleceniem autora książki.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 31
Szczegółową listę słów - pułapek dla języka polskiego i angielskiego umieszczono na końcu książki.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 33
Przykład słowa cat na str. 104.
Przeciętny dyslektyk dysponuje setkami, jeśli nie tysiącami takich metod.
Zarówno ortograficznie jak i graficznie.
Nie można dziedziczyć dysleksji, ale można dziedziczyć skłonności do niej. Tak samo nie można dziedziczyć alkoholizmu, ani żadnego innego uzależnienia.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 92
Aby zobrazować ową zdolność posłużono się przykładem trzymiesięcznego dziecka, które widząc tylko rękę swojej matki rozumie już, że to jest jego mama, gdyż potrafi do obrazu ręki „dodać” obraz całego ciała, które dostrzegło wcześniej.
Aż do momentu rozpoczęcia edukacji.
„Orientacja - przyjęcie właściwej postawy w stosunku do faktów i sytuacji; stan umysłu, w którym percepcja jest zgodna z rzeczywistością wewnętrzną. Dzięki orientacji [dyslektyk] czuje się mniej zagubiony”: w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str 264
„To co spostrzega obrazy mentalne. Oko umysłu widzi nasze wyobrażenia”: w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 263
Proces szczegółowo opisany jest w książce.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str. 170
Trzeba to wykonywać, co jakiś czas.
w Dar Dysleksji Ronald D. Davis, wyd. I, str.121
9