Zastanawiam się, czy my aptekarze osiągnęliśmy już dno, czy można zejść jeszcze niżej. Gdyby to było dno, to dobra wiadomość, bo można się jeszcze od niego odbić. Nasze apteki nigdy nie były idealne, ale cisną się na usta słowa poety: „ideał sięgnął bruku”. Ulotki, leki za grosz, dopłacanie do recept, ceny dumpingowe..., czy ta karuzela kiedyś się zatrzyma, czy też pomysłowość ludu znad Wisły nie zna granic? Wybaczcie, ale napis na aptece: „tanie leki”, kojarzy mi się z tanią jatką lub lumpeksem. Gdyby lekarz przyjmujący prywatnie umieścił na swoim gabinecie napis „tani lekarz”, wzbudzałby zaufanie? U mnie nie, tak jak nie budzi mojego zaufania wyrób wędliniarski pt. metka lub mielony przysmak śniadaniowy. I przecież nie chodzi o to, aby leki były drogie. Każdy z nas, prowadzących apteki, dwoi się i troi, aby było jak najtaniej. Tak więc informacja „tanie leki” jest z gruntu kłamliwa, bo sugeruje, że właśnie tu są tanie, a gdzie indziej drogie. Nie trzeba mieć doktoratu z psychologii, żeby wiedzieć, że na część społeczeństwa to działa. Można pójść dalej i napisać „skuteczne leki” - też będzie pięknie. Albo „choć tanie to skuteczne”. Albo „zdrowe, ładne i tanie”. Kiedy 17 lat temu prywatyzowaliśmy się, niewielu z nas wiedziało, że nazwą apteki także można wiele zasugerować. Mnożyły się nazwy: Pod ... wagą, wężem, orłem, różami... I trzeba było prawdziwych biznesmenów, aby zacząć epatować pacjenta słowami: super, euro, magiczna i wszelkimi innymi sugerującymi nadzwyczajność tej właśnie apteki. A propos dna, ostatnio Izba stanęła przed dylematem, jak zareagować na internetowy donos o wprowadzeniu w swojej aptece leków za 1 grosz przez członka Rady Aptekarskiej DIA. Wielokrotnie wałkowaliśmy temat takiej promocji na spotkaniach Rady uważając, że to działanie nieetyczne. Tylko, że etyka zawodowa dotyczy nas farmaceutów, a rzeźników, księgowych, lekarzy, piekarzy i innych biznesmenów umoczonych w aptecznym biznesie - już nie. Dla nich liczy się kasa, a ona płynie z leków za grosz. Więc co z tym zrobić? Oto jest człowiek nasz kolega, zresztą ogólnie szanowany, który z desperacji wprowadza to u siebie. A desperacja ta wynika z widma bankructwa spowodowanego odcięciem od życiodajnych Rp przez aptekę sieciową. Czy ma etycznie zbankrutować, czy walczyć z konkurencją jej metodami? Oto dylemat, który dotyczy nie tylko tej jednej osoby. Kto ma rozstrzygnąć, czy z jego strony to obrona konieczna, czy też jej przekroczenie? Bo przecież każdy ma swoją prawdę.