Obraz rewolucji społecznej w Nie-Boskiej komedii
Zygmunta Krasińskiego i Przedwiośniu Stefana Żeromskiego
Rewolucja to gwałtowny przewrót społeczno-polityczny, którego celem jest obalenie panującego ustroju i wprowadzenia nowego ładu sprawiedliwości społecznej. Założenia rewolucji są więc słuszne, szlachetne. Uczestnicy Wielkiej Rewolucji Francuskiej głosili hasła: wolności, równości i braterstwa, w czasie Rewolucji Październikowej również szermowano hasłem równości wszystkich ludzi. Hasła rewolucji pojawiły się u schyłku XVIII w., zwolennikami ich byli w przeważającej większości romantycy. W XIX w. wybuchło wiele rewolucji, zaś wiek XX zdominowany został przez Rewolucję Październikową i powstanie pierwszego państwa proletariackiego. Na te ważne wydarzenia literatura nie mogła pozostać obojętna.
W literaturze polskiej mamy dwa wybitne utwory o rewolucji: pochodzący z okresu romantyzmu dramat Nie-Boska komedia Z. Krasińskiego i powieść S. Żeromskiego Przedwiośnie z 1924 r.
Nie-Boska komedia jest obrazem rewolucji totalnej, katastroficzną wizją przyszłości. Jest to sąd nad światem podzielonym na dwa obozy: arystokracji i demokracji. Obydwa poddał pisarz wnikliwej ocenie. Arystokrację ocenia w utworze Pankracy, wódz rewolucjonistów i zarzuca jej morderstwa, przekupstwa, nadużycie władzy, krzywdzenie słabych, okrucieństwa wobec poddanych, niszczenie związków rodzinnych, demoralizację. Co ciekawe, te same grzechy Mąż, wódz arystokratów, rzuca im w twarze w okopach Świętej Trójcy. Ich zasługi: opieka społeczna, troska o zdrowie ludu, jego oświatę, zabezpieczenie na wypadek klęsk żywiołowych należą do dawno minionej przeszłości. Obecni arystokraci do dawnych grzechów dodają brak godności, tchórzostwo, nicość intelektualną. Nikt przedtem nie sformułował tak ciężkich oskarżeń pod adresem arystokracji. Krasiński wydał też straszny wyrok - skazał ją na zagładę. Obóz rewolucjonistów ukazany jest szerzej. Hr. Henryk, udając się do okopów Św. Trójcy, przechodzi przez ten obóz. Idzie od ogniska do ogniska, od grupy do grupy i widzi wszędzie to samo: motłoch pragnący zemsty, ostrzący noże, wołający: „Chleba, nam, chleba, chleba! - śmierć panom, śmierć kupcom - chleba, chleba!”. Rewolucja jest czymś w rodzaju krwawej uczty.
Krasiński pokazał wszelkie wynaturzenia ruchu, m.in. aktywny udział Przechrztów, którzy traktują rewolucję jako środek do realizacji własnych planów. Odpowiednio scharakteryzował też gen. Bianchettiego, zawodowego oficera, który lekceważy motłoch i także chce wykorzystać rewolucję dla osobistych celów.
Dostrzega jednak Krasiński i to, że prawdziwą przyczyną kataklizmu jest nędza i głód, to że robotnicy są wycieńczeni pracą ponad siły, że chłopi są wyzyskiwani i gnębieni, służba źle opłacana i znieważana. Nie można odmówić im racji, gdy domagają się swoich praw, ludzkiego traktowania. Mimo tego jednak wędrówka hr. Henryka przez ten obóz sprawia wrażenie podróży przez ziemskie piekło. Rewolucja jest nieunikniona, ale w jej obrazie występuje mieszanina szaleństwa, gwałtowności, makabry, grozy i niesamowitości (frenetyzm romantyczny). Jest to świat bez Boga, świat niezdolny do wyłonienia wartości pozytywnych. Arystokracja jest zdegenerowana, nawet umrzeć nie umie z godnością, ale jej grabarze nie potrafią przekroczyć progu nienawiści. Ich motywacją wewnętrzną jest tylko zemsta, niszczycielska idea, niezdolna do stworzenia nowego życia. To jacyś nowożytni Hunowie, którzy niszczą europejską cywilizację. Nie mają jednak siły, by stworzyć nową, marzy im się tylko zamiana ról. Dlatego hr. Henryk wystawia im ocenę: „...widziałem wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem - ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat - rozpusta, złoto i krew”.
Totalna rewolucja kończy się katastrofą. Gdy Pankracy pokonał arystokratów i marzył o drugiej części rewolucji, o zbudowaniu szczęścia na ziemi, ujrzał Chrystusa Mściciela i padł porażony tą wizją ze słowami: „Galilaee, vicisti!”.
Zakończenie to daje różne możliwości interpretacyjne. Może być uznane za Sąd Ostateczny, koniec świata, całkowitą zagładę ludzkości. Historia ludzkości wymknęła się spod boskiej kontroli, ludzie uczynili z ziemi piekło, niemożliwa jest realizacja utopii Pankracego, dlatego jawi się groźny, przerażający Chrystus jako Bóg kary i pomsty. Ale dramat romantyczny ma konstrukcję otwartą, można więc to zakończenie interpretować jako zapowiedź odrodzenia ludzkości za sprawą boską. Faktem niewątpliwym jest, że Krasiński potępiał rewolucję, przeciwstawiał się rozlewowi krwi, gwałtom, złu jako zjawiskom nie mającym moralnego uzasadnienia. Poeta pokazał rewolucję jako wojnę w jej najkrwawszej postaci. Postulowana wolność obyczajów przekształciła się w rozpustę, zaniechanie grzebania zmarłych jest zapowiedzią zarazy, porzucenie roli i warsztatów pracy grozi głodem. Wojna, rozpusta, zaraza, głód - to pojęcia dobrze znane z Apokalipsy (czterej jeźdźcy). Ludzkość znalazła się u progu katastrofy. Żadna ze stron nie reprezentuje wystarczających racji, by uchronić świat przed nią. Brak przede wszystkim racji moralnych. Upadek moralności arystokracji, antymoralność rewolucjonistów - na tym polega kryzys Europy XIX w. Nie kwestionuje poeta racji społecznych, konieczności reform ustrojowych, kwestionuje rewolucję jako sposób ich realizacji, odrzuca gwałt jako środek naprawy.
Obraz rewolucji w Przedwiośniu nie jest taką totalną, całościową wizją zagłady świata. Żeromski pisał powieść realistyczną o zdarzeniu historycznym. W pierwszej części powieści o tytule Szklane domy umieścił akcję w Baku tuż przed wybuchem rewolucji 1917 r. i w czasie jej trwania. Żeromski nie znał rewolucji z autopsji, pisał tę część swej powieści, opierając się na relacjach świadków, znających przecież wydarzenia jedynie fragmentarycznie. Pisarz nie sili się na stworzenie pełnego obrazu rewolucji radzieckiej, nie umieszcza akcji w Petersburgu czy Moskwie, nie pisze o wodzach, decydujących o biegu historii, nie prezentuje ich racji czy argumentów. Nie interesuje go ideologia ani hasła, obserwuje skutki. Ukazuje rewolucję widzianą oczami młodego człowieka, który nie bardzo rozumie, co się dzieje, dojrzewa dopiero, zdobywając doświadczenie życiowe. Najpierw bezkrytycznie i spontanicznie Cezary Baryka zaangażował się w działania rewolucyjne, bo widział w nich możliwość wyrwania się spod kontroli domu i szkoły. Rewolucja oznaczała dla niego wolność, swobodę, ucieczkę od obowiązków, bezkarność. Chodził więc na mitingi, słuchał przemówień. Nie zauważał początkowo bezprawia i okrucieństwa. Dopiero, gdy poczuł na własnej skórze niedogodności życia w opanowanym rewolucją mieście, gdy coraz trudniej było o żywność, zaczął zauważać, że to co się dzieje nie jest sprawiedliwe. Uświadomiła mu to sytuacja jego matki - uczciwej, dobrej kobiety, przekonanej, że nowego ładu nie można budować na krzywdzie, rabunku i mordach. Matka usiłuje tłumaczyć Cezaremu, że przebieg rewolucyjnych zdarzeń wypacza wszelkie wzniosłe, nawet słuszne idee i hasła. Niestety, bez rezultatu. Kiedy ukazuje się dekret, nakazujący oddać nowej władzy wszystkie posiadane kosztowności, Cezary decyduje się na przekazanie resztek majątku ojca komunistom. W wyniku fatalnego zbiegu okoliczności matka zostaje skazana na ciężkie roboty i wkrótce umiera. Śmierć matki była dla Cezarego wstrząsem, czuł się winny, przeżył szok, gdy stwierdził, że zmarłej zdarto nawet z palca obrączkę. Fakt ten nabrał dla niego znaczenia symbolu zła, które niesie ze sobą rewolucja. Następnie rewolucja w Baku przerodziła się w krwawe zamieszki na tle narodowościowym. Rzeź Tatarów, wtrącenie się Turków, wymordowanie ośmiuset żołnierzy brytyjskich, oblężenie Baku, w końcu rzeź 70 tysięcy Ormian pobudzają Barykę do głębszych refleksji na temat sensu i istoty rewolucji. Wciąż jeszcze uważał, że jest ona koniecznością, że pokrzywdzeni mają prawo do buntu przeciw krzywdzicielom, ale jednocześnie widział, że wszelkie idee i piękne hasła uległy wypaczeniu, a rewolucja sprowadziła się do rzezi, gwałtów, grabieży. Baryka został zmuszony do wywożenia zwłok. Moment, kiedy wiezie na wózku zwłoki pięknej ormiańskiej dziewczyny, staje się dla niego chwilą przełomową, wyznaczającą jego dalszy stosunek do wszelkiego rodzaju rebelii. Takie ukazanie rewolucji, poprzez jednostkowe przeżycia, świadczy o głębokim humanizmie pisarza, dla którego miarą wartości jest krzywda pojedynczego człowieka, a tej nie usprawiedliwiają najpiękniej brzmiące hasła. Dojrzewanie Cezarego polega na uświadamianiu sobie tej prawdy.
Po spotkaniu z ojcem Cezary wraca do Polski. Jeszcze się waha, chętnie wziąłby udział w budowie nowego, lepszego ustroju, ale rzeczywistość zrewoltowanego, pogrążonego w chaosie kraju, przez który przejeżdżają, do reszty studzi jego zapał. Z przerażeniem patrzy potem na sytuację w Polsce, która zdaje się nabrzmiewać do nieuniknionego buntu uciskanych chłopów, robotników, mniejszości narodowych. Z lękiem słucha przemówień komunistów, wzywających do rewolucji w Polsce. Z niepokojem obserwuje służbę i parobków w Nawłoci. Wyobraża sobie chwilę, gdy spragnieni zemsty wymordują swych panów. Cezary przeżywa rozterki, wciąż się waha. Przeczuwa, że sytuacja w Polsce może doprowadzić do rewolucji, boi się jej i pragnie uniknąć. Z drugiej strony widzi rzesze biedaków, którzy nie mają nic do stracenia. Nie może zgodzić się z argumentami komunistów, a przedstawicielowi rządu zarzuca, brak stanowczości i konsekwencji w przeprowadzaniu reform.
Żeromski, podobnie jak Krasiński, widzi, że krzywda, niesprawiedliwość mogą doprowadzić do społecznego buntu, staje więc w obronie uciskanych. Tak jak Krasiński pokazuje też całe zło, które niesie rewolucja. U Żeromskiego nie jest ona totalną katastrofą, przynosi natomiast cierpienia pojedynczym ludziom i takie ujęcie jest także jej ogromnym oskarżeniem. Żeromski tej oceny nie wypowiada wprost. Pokazuje skutki rewolucji i jej wpływ na osobowość bohatera, który tym bardziej rozumie konieczność szybkich zmian społecznych w Polsce, im realniejsze jest zagrożenie ze Wschodu. Ukazał, że rewolucja tylko burzy, niszczy wszystko, niesie śmierć i zło. Nie wymienił żadnych argumentów przemawiających na jej korzyść, bo rzekomy sprawiedliwy ustrój, który ma po niej zapanować, jest taką samą mrzonką jak utopia „szklanych domów”. Takie zestawienie faktów starcza za ocenę. Jest ona zdecydowanie negatywna, a pisarz, wielki humanista, wzdraga się przed taką ostatecznością, choć dostrzega realne zagrożenie rewolucją, jeśli nie poprawi się społecznej sytuacji w Polsce.