Rodzina współczesna
James Samuel Coleman na zjeździe amerykańskich socjologów w 1993 roku wygłosił konferencję, na której ogłosił, że współczesna rodzina niszczeje, jest coraz mniej skuteczna. Stwierdził także, że należałoby ją czymś zastąpić. Rodzina to w ogólnym rozumieniu organizacja pierwotna lecz współcześnie nie spełnia ona swoich funkcji a przede wszystkim nie wychowuje ona należycie swojego potomstwa. Coleman uważał, że rodzicom już nie zależy na dzieciach, ponieważ są oni zabiegani i zajęci swoją pracą, coraz częściej wszczynają kłótnie, są zaabsorbowani sobą a także coraz częściej się rozwodzą. Zostało także postawione pytanie: Komu jeśli nie rodzicom powinno zależeć na dobrze wychowanych dzieciach? Coleman odpowiedział jasno, że to państwu powinno zależeć na dobrze wychowanych młodych obywatelach. Do tego celu stworzono specjalnie skonstruowane organizacje społeczne. Według socjologa nie należy uporczywie odnawiać i wracać do zepsutej tradycyjnej rodziny ponieważ o wiele łatwiej jest budować instytucje, które zajmą się wychowywaniem dzieci na mądrych i odpowiedzialnych obywateli, bo tacy obywatele są potrzebni państwu.
Przyzwyczailiśmy się do myśli,że rodzina jest miejscem gdzie możemy „naładować baterie”,że jest to obszar prywatny, gdzie niee mogą ingerować siły rynku, do którego zagląda państwo oraz wścibskie sąsiedztwo. Sądzimy, że rodzina to pewnego rodzaju „oaza” gdzie się odstersowujemy po ciężkich bojach dnia codziennego związanego z pracą i życiem publicznym. Takie myslenie jest wynikiem tego, że od kilkudziesięciu lat, od czasu kiedy rynek wpłyną na rodzinę, specjaliści namawiają do traktowania rodziny właśnie w taki sposób.
Christopher Lasch „intelektualne sumienie” Ameryki oraz całego świata zachodniego w swojej książce pt.”Haven in a Heartless”( „Przystań w świecie bez serca”) opisuje rodzinę w świecie późnego kapitalizmu. Już pod koniec lat 70-tych XX wieku twierdził, że „przystań rodzinna” znika pod wpływem działań kapitalistycznych. Owa metafora pasowała do zmian rodziny nie tylko w krajach kapitalistycznych, ale także do rodzin w krajach socjalistycznych, gdzie totalitarne państwo pełniło funkcję bezdusznej maszyny do 1989 roku.
Gospodarstwa domowe w krajach kapitalistycznych zostały ograbione z produkcji przemysłowej wprowadzając na rynek fabryki pod nadzorem państwa. Później wprowadzili usługi menedżerskie, które miały na celu zdobycie wiedzy i umiejętności technicznych pracowników a także sprawowali kontrolę nad pracownikami. Ostatnie stadium ingerencji państwa w rodzinę kapitalistyczną polegało na rozciągnięciu kontroli nad pracownikami przenosząć ją do sfery prywatnej. Polegało to na kontroli seksualności i życia rodzinnego pracowników poprzez lekarzy, psychiatrów, nauczycieli oraz wszelkich innych specjalistów nadzoru nad procesem wychowywania dzieci.
Kapitalizm odcisną złe piętno na rodzinie. Gdyby nie nieczuły świat, rodzina miałaby szansę być schronieniem, idyllą dla swoich członków. Po rewolucji industrialnej wystąpiła następna rewolucja, tzw. rewolucja poindustrialna. Owa rewolucja wniosła wiele zmian do funkcjonowania rodziny.
Zwolennicy mówienia o „kryzysie rodziny” śledzą modę z zakresu dzietności, liczby zawieranych małżeństw oraz rozwodów, postaw wobec posiadania dzieci, trwałości małżeństwa oraz pracy zawodowej kobiet od lat 60 XX wieku. Przyjżyjmy się statystykom.
Tabela 1 Dzietność Amerykanek lata 50 i 90 XX wieku- liczba dzieci na jedną kobietę. (Dla zastępowalności pokoleń potrzeba minimum 2,1 dziecka na jedną kobietę)
Stany Zjednoczone późne lata 50 | 3,7 |
---|---|
Stany Zjednoczone lata 90 | 1,9 |
W 2002 roku najgorszy wynikdzietności kobiet w krajach unijnej piętnastki miały: Grecja, Włochy, Hiszpania oraz Niemcy – od 1,23 do 1,4; a majwyższy wynik miały kobiety w Irlandii- 2,0
Największy spadek dzietności wystąpił w krajach katolickich. W Irlandi z 3,02 w 1970 roku na 1,89 w 2000 roku; Hiszpanii z 2,88 na 1,24 a w Portugalii z 3,02 na 1,52. Najmniejszy spadek wskaźnika dzietności odnotowały kraje skandynawskie. W Szwecji współczynnik dzietności spadł z 1,92 w roku 1970 do 1,24 w roku 2000; w Danii z 1,95 do 1,77; w Finlandii z 1,83 do 1,73. Najmocniej spośród krajów skandynawskich zmniejszyła się dzietność Norweżek z 2,52 do 1,85.
Mniejsza dzietność kobiet nie wynika z faktu, że mniej kobiet dziś ma dzieci, lecz z powodu, że każda kobieta rodzi ich mniej. Kobiety postanowiły iść do pracy i w związku z tym później decydują się na posiadanie dzieci .Powoduje, że rodzice są dziś bardziej niż kiedys dzieciocentryczni , ponieważ im mniej dzieci tym większa koncentracja wokół tych posiadanych.
Wraz ze zmianami postaw względem rodzicielstwa spada także społeczne odium z ludzi nieposiadających lub niepragnących w ogóle mieć dzieci. W 1962 roku 84% Amerykanów uważało, że wszystkie pary powinny mieć dzieci, natomiast już w 1980 roku tylko 45% . Na popularności traci przede wszystkim rola matki, ponieważ coraz mniej kobiet spostrzega siebie jako pełnoetatową gospodynię i matkę. W latach 60 XX wieku podział obowiążków wg. płci obowiązywał 42% gospodarstw, w roku 1988 ten odsetek spadł w USA do 15% gdzie kobieta zajmowała się domem i dziećmi a mężczyzna pracował na utrzymanie rodziny. W roku 1989 prawie 80% Amerykanów uważało, że jedna pensja nie jest wystarczająca dla utrzymania rodziny. W 1960 roku tylko 19% kobieta zamężnych, które miały dzieci poniżej 6 roku życia , pracowało na pełny etat za to w roku 1990 już około 60% kobiet pracowało lub poszukiwało pracy.
Kryzys także dotyka małżeństwa zmniejszając ich trwałość. W USA w 1960 roku 88% dzieci żyło w pełnej rodzinie, natomiast już w roku 1990 liczba ta zmiejszyła się do 73%. Te same dane lecz niec zmodyfikowane pokazują, że w 1960 roku 73% dzieci żyło z obydwojgiem rodziców, którzy nie byli wcześniej rozwiedzeni, a trzydzieści lat później liczba ta sięgnęła 56%. Rozwód jest głównym czynnikiem, obok śmierci, rozpadu małżeństwa.
USA-rozwody | Na 1000 małżeństw |
---|---|
Rok 1960 | 9 |
Rok 1987 | 21 |
Rok 1998 | 505 |
Tabela 2 Odsetek małżeństw rozwodzących się w Stanach Zjednoczonych.
W roku 1998 w Finlandii rozwiodło się 578, w Wielkiej Brytanii 525, na Węgrzech 563 i aż 584 małżeństw w Rosji na 1000 zawartych. W Europie wskaźnik rozwodów jest niski w krajach katolickich. Powszechność i częstotliwość rozwodów w Stanach Zjednoczonych doprowadziła do tego, że młodzi ludzie zapytani o przyczyne niechęci do związków odpowiało w zdecydowanej większości, że nigdy nie widzieli udanego związku pomiędzy dorosłymi.
W Polsce sytuacja rozwodów wygląda następująco:
1998 rok | 1993 | Łącznie od 1989-2000 |
---|---|---|
45,5 tyś | 27,9 tyś | 465 tyś |
Tabela 3 Liczba rozwodów w Polsce
Szacuje się, że w chwili obecnej rozwodzi się w Polsce około 300 małżeństw na 1000 zawartych. Do rekordowych liczb rozwodów jak widać jeszcze nam daleko, lecz liczba ich ciągle wzrasta.
Socjologowie uważają, że głównymi czynnikami, które wpływają na ilośc rozwodów są przede wszystkim: praca zawodowa oraz rosnące wykształcenie kobiet. Jeśli chodzi o Polskę, liczba rozwodów między rokiem 1946 a 1987 wzrosła sześciokrotnie, co można przypisać częstszemu podejmowaniu pracy przez kobiety. Po roku 1989 rośnie liczba rozwodów co także jest prawdopodobnie przyczyną pracy zawodowej kobiet oraz ich zainteresowaniem edukacją na wyższym poziomie.
Kobiety, które w dzisiejszych czasach pracują intensywnie często nie są w stanie opiekować się więcej niż jednym dzieckiem. Uważają także, że dzieci utrudniają im robienie kariery zawodowej co diametralnie wpływa na liczbę potomstwa jakie kobiety postanawiają wydać na świat, dlatego kobiety rodzą dzisiaj przeważnie jedno dziecko. Drugie dziecko pojawia się później, najczęściej w odstępie czterech lub pięciu lat o ile małżeństwo przetrwa.
Zwiększa się także liczba samotnych kobiet. Powodem jest to, że kobiety zaczęły snuć plany na temat swojej kariery i decydują się na studia wyższe. Na zachodzie w latach 1960- 2000 liczba studiujących kobiet podwoiła się.
W Japonii kobiety stronią od zostania tzw. sengyoshufu , czyli zamknieta kurą domową. Pomiędzy 1994 a 2000 rokiem liczba wolnych kobiet w wieku 25-29 lat wynosiła 54% (wcześniej wynosiła 40%), zaś liczba trzydziestolatek wzrosła z 14% na 27%.
W kulturze zachodniej i krajach, które czerpią a niej wzorzec, kobity coraz później wychodzą za mąż. W Stanach Zjednoczonych przeciętny wiek zamążpójścia wynosił w 1960 roku 20,3 lat, 1970- 20,8 lat, 1980- 22 lata a w 1990 około 25 lat. Przewidywania z 2007 roku mówią, że około 30% Brytyjek z tytułem naukowym nigdy nie wyjdzie za mąż. Szanse kobiet urodzonych w 1983 roku na to, że w ogóle wyjdą za mąż spadły do około 90%- dla porównania w 1960 roku miały 97% szans, że będą miały męża.
Małżeństwo dla kobiet już nie widnieje jako obowiązek i społeczna norma. W socjologii nazywa się to zjawisko „deinstytucjonalizacją małżeństwa”. Termin ten oznacza, że małżeństwo jest dziś związkiem woluntarystycznym, a nie obowiązkowym. Dorośli mogą je zawrzeć a także rozwiązać kiedy im się podoba. Małżeństwo przestaje być zabezpieczone ścisłymi normami i prawem trwałości instytucją społeczną, ponieważ prawo regulujące rozwody stało się mało restrykcyjne.
Deinstytucjonalizacja nie jest jedynym problemem dzisiejszych małżeństw. Natępną przypadłością jaka dotyka małżeństwa, jest skrócony czas jego trwania. Długie życie nie zapewnia dziś długiego małżeństwa. W latach 1940-1945 kobiety spędzały ponad połowę swojego życia trwając w małżeństwie lecz w latach 1975-1980 czas ten skrócił się do 43%.
Rośnie liczba par kohabilitujących czyli takich, które nigdy nie zawierają formalnego związku małżeńskiego. W Stanach Zjednoczonych w 1960 roku takich par było 439 tysięcy a w 1990 roku 2856 tysięcy. Także odsetek ludzi żyjących poza rodziną powiększa się. W naszych czasach ludzie, a przeważnie kobiety coraz częściej wyprowadzają się od rodziców a także budują własne domy bez partnerów .Dziś niezamężne kobiety żyją samotnie w przeciwieństwie do kobiet, które żyły np. w latach 60-tych. Życie w pojedynkę wpływa na zmiany postaw młodych kobiet co do rodziny i małżeństwa. Okazuje się, że im dłużej kobieta mieszka bez partnera tym mniej ceni sobie małżeństwo i rodzinę.
W ciągu ostatnich czterdziestu lat radykalnie zmieniło się podejście ludzi do pojmowania rodziny, rodzicielstwa, małżeństwa rozwodów itp. W latach 50 i 60 XX wielu rodzina była uważana jako podstawowy warunek szczęścia. Z roku na rok liczba osób, które tak uważały zmniejszała się. Poza tym zmienił się wiek planowania małżeństwa. Kobiety planują ślub pięć lat później niż kobiety 40 lat temu. Przyczyną jest rzekomo ogólna akceptacja pożycia bez ślubu i urodzeń pozamałżeńskich, gdzie w latach 50-tych było to niedopuszczalne i spotykało się to z dezaprobatą społeczeństwa.
Wszystkie przemiany dotyczące rodziny interpretować można na różne sposoby. Spotykamy się z czterema podstawowymi typami interpretacji kryzysu rodziny.
David Popeone proponuje interpretacje funkcjonalistyczną, w której zakłada, że mamy do czynienia z kryzysem familio centryzmu. Familiocentryzm polega na stawianiu rodziny nuklearnej o tradycyjnym kształcie, w centrum społeczeństwa. W ramach fundamentalizmu familio centrycznego sądzi się, że niszczona jest rodzina nuklearna odpowiadająca za wychowywanie dzieci, dostarczanie wsparcia emocjonalnego i poczucia wspólnoty. Popeone rodzinę definiuję jako” grupę, której członkowie żyją i ściśle współpracują ze sobą w jednym gospodarstwie domowym, wspólnie uczestniczą w aktywności domowej i dzielą między siebie zdobyte zasoby. Rodzina to także grupa oparta na pokrewieństwie, składającej się z co najmniej jednego dorosłego i jednej osoby zależnej czyli zazwyczaj dziecka” Popeone definiuje jako rodziny osób, które praktykują relacje uczuciowo-seksualne, nawet jeśli są one długotrwałe. Sądzi także, że rodziny tracą swoje funkcje tzn. funkcję socjalizacyjną, ekonomiczną oraz regulacyjną. Rodzice tracą władzę nad potomkami i osobami im podległymi- jednym słowem tracą swój prestiż. Schyłek rodziny wg. Popeone jest konsekwencją:
Mniejszych wymagań społeczeństwa od rodziny
Mniejsza motywacja członków rodzin ze względu na przejęcie przez instytucje większości funkcji
Przyczynami upadku rodziny są trzy zasadnicze skutki:
Przyczyny demograficzne- zmniejszenie rozmiarów i liczebności rodzin, zmniejszenie odsetka rodzin nuklearnych, zwiększający się odsetek ludzi żyjących poza rodziną
Przyczyny instytucjonalne- jej spójność (siła przywiązania członków rodziny), jakość wypełniania swoich funkcji, rodzaj władzy jaką dysponuje rodzina( jaki ma stosunek do innych władz społecznych); W tych wszystkich sferach rodzina coraz gorzej sobie radzi ponieważ jednostki są coraz bardziej autonomiczne, odrywają się od wspólnot. Rodzina także nie koordynuje działań swoich członków lub też czyni to w ograniczonym zakresie. Wszyscy stają się od siebie coraz mniej zależni, słabną więzi pomiędzy członkami rodziny.
Przyczyny kulturowe- osłabienie familiocentryzmu na rzecz samodoskonalenia się i egalitaryzmu, osłabienie wiary w rodzinę a także lojalności względem rodziny.
Judith Stacey, Kalifornijska socjolożka skrytykowała interpretację Davida Popeone’a sądząc, że wyolbrzymia swoje poglądy ponieważ jest fundamentalistą. Judith Stacey jest przedstawicielką liberalnego podejścia interpretacji co do kryzysu rodziny. Stacey twierdzi, że to tylko zmiana. Owszem jest to może bardzo radykalna zmiana ale zawsze tylko zmiana.
Interpretacja konserwatywna mówi wyraźnie, że obecnie mamy do czynienia z kryzysem w rodzinie. Kryzys ten nazywają nawet upadkiem rodziny. Uważają oni, że jedynym ratunkiem na ten upadek to naprawienie wszystkiego i powrócenie do wcześniejszych wartości rodziny. Zdaniem konserwatystów istnieje związek przyczynowo-skutkowy ponieważ słabną wartości moralne, czego efektem jest załamanie rodziny, a co za tym idzie nieobecność ojca w życiu dzieci, które prowadzi do ich przestępczości, narkotyzowania się oraz biedy. Pomoc państwa wobec matek samotnie wychowującym dzieci powoduje, że ludziom zaczyna podobać się taki model życia. Badania konserwatystów dowodzą, że wzrost urodzeń pozamałżeńskich jest efektem programów wsparcia dla matek i to decyduje o kryzysie małżeństwa.
Wszystko to odbija się na dzieciach, które żyją bez ojców. Są one pozbawione inwestycji rodzicielskich a przede wszystkim są pozbawione czasu poświęcanego kontrolowaniu ich przez rodziców i wspólnym przebywaniu z nimi. Ponieważ kobiety zaczęły pracować, rodzice poświęcają dzieciom o 10 godzin mniej tygodniowo niż w 1960 roku. Bez odpowiedniej opieki rodzicielskiej dzieci mają skłonność do aktów przemocy, popadania w nałogi a także popełniania samobójstw. Praca rodziców zmusza coraz młodsze dzieci do radzenia sobie samemu, czego konsekwencją może być dziecięca depresja i utrata radości życia.
Za czasów PRL mieliśmy w Polsce do czynienia z tzw. fenomenem dzieci z kluczem na szyi. Rozwiązaniem problemu, według konserwatystów jest rewitalizacja i reinstytucjonalizacja małżeństwa. Miałoby ono polegać na tym, że kultura powinna dokonać zwrotu w kierunku cementowania małżeństwa i promować reprodukcję. Państwo miałoby natomiast przestać wspierać inne niż nuklearna modele rodziny, a dodatkowo ograniczać konsumpcję, aby matki mogły wrócić do domu na stałe.
Konserwatywne organizacje w całym zachodnim świecie starają się o wprowadzenie w życie czteropunktowego programu.
Trwałość małżeństwa jest najważniejsza i powinniśmy do niej dążyć
Rodzenie dzieci powinno odbywać się jedynie w małżeństwie
Każde dziecko ma prawo do ojca
Należy wprowadzić limit pracy obojga rodziców do 60 godzin tygodniowo
Interpretacja liberalna uważa, te cztery punkty jako utopię, oraz że jest to nierealne. Liberałowie krytykują konserwatystów twierdząc, że nie mają racji. Zdaniem liberałów nie ma mowy o powrocie do świata, w którym kobieta nie pracuje ponieważ nasza kultura uważa samorealizację jako nieodłączne prawo każdego człowieka. Liberałowie dostrzegają kłopoty związane z przemianami rodziny, lecz tłumaczą je inaczej niż konserwatyści. Uważają oni, że mamy w dzisiejszych czasach do czynienia z reformą ekonomiczną, która skutkuje przemianami rodziny. Rodzina zmienia swój kształt za sprawą intensywnego i niepohamowanego rozwoju technologicznego. Rodzina zatraciła swoje funkcje ekonomiczne na rzecz pracy, a socjalizacyjne na rzecz placówek oświatowych. Pozostała jedynie intymna relacja między małżonkami, a to z kolei spowodowało, że oparte na delikatnych z natury emocjach, małżeństwa szybciej i częściej się rozstają.
Kryzys wynika z przemian o naturze ekonomicznej. Janet Z. Gile twierdzi, że rynek wymusił nowe wartości i nowego typu ideały. Te ideały to: indywidualna elastyczność oraz autonomia jednostki. Spowodowały one niszczenie dawnych form rodziny. Utworzyło się więcej rodzin z podwójnym dochodem, gdzie oboje rodziców pracuje zawodowo, oraz samotni rodzice. Ukazują się wyniki badań, gdzie stwierdzono, że dzieci, których mamy pracują na pełnym etacie dużo lepiej radzą sobie z rozwiązywaniem problemów oraz w szkole. Liberałowie twierdzą, że należy usprawnić i rozwinąć państwowe oraz samorządowe wsparcie dla dzieci i rodzin pogrążonych u ubóstwie oraz dla przykładu należy obniżyć podatki lub wprowadzać ulgi podatkowe dla pracujących rodziców.
Przedstawiciele i przedstawicielki ruchu feministycznego w odmianie radykalnej uważają, że macierzyństwo jest przekleństwem dla kobiety, a wszelkie formy małżeństwa są swego rodzaju więzieniem. Feminizm liberalny uważają na przykładzie Betty Friedan, że bezwolne, podległe własnym mężom i dzieciom żony, które starają się jedynie o ciepły posiłek i czystość w domu to „coś przerażającego” Feminizm liberalny uważa jednak, że kryzys rodziny to proces dochodzenia do pełnego uwolnienia osobistych wyborów w zakresie życia prywatnego i zarazem odchodzenia od tradycyjnej patriarchalnej opresji związanej z koniecznością bycia żoną i matką lub koniecznością zawierania formalnego małżeństwa. Oznacza to, że liberalna koncepcja feministyczna jest najbliższa temu, co o przemianach rodziny sądzą socjologowie.
Feministkom i feministom chodzi jedynie o usprawnienie statusu i roli kobiet, które wcześniej zostały uprzedmiotowione w rodzinie, tak aby nie wpływać negatywnie na dobro dzieci i nie niszcząc rodziny.
Philip A. Cowan identyfikował wizję konserwatywną z wizją funkcjonalistyczną, równocześnie atakując Davida Popeone’a wskazał na inne przyczyny i konsekwencje kryzysu rodziny.
Brak skutecznej i przemyślanej polityki państw względem rodziny w szczególności tej, w której są małe dzieci. Występują tu pewne braki tj: brak wsparcia ubezpieczeniowego, medycznego, brak pomocnych pielęgniarek rodzinnych
Kobiety i mężczyźni są zmuszeni do walki o swoje rodziny ze światem, przede wszystkim ekonomicznym, który w obecnych czasach jest antyrodzinny i antyrodzicielski
Według Cowana rozwód nie jest gorszym szokiem dla dziecka od przewlekłej męki w patologicznej, niekochającej się skłóconej rodzinie.
Caroline Wright i Gill Jagger ukazały czynniki i wskaźniki upadku rodziny powołując się na prześledzenie doniesień prasowych na temat rodziny ukazujących się pod koniec XIX wieku i porównanie z podobnymi tekstami z lat 90 XX wieku. Brytyjczycy uznawali właściwie te same zjawiska tzn. samotne matki, nietrwałość małżeństwa, samolubstwo dorosłych i brak postawy prorodzicielskiej. Rodzina nuklearna w naszej kulturze jest jedną z wielu historycznych i antropologicznych form rodziny, nie zaś jakimś naturalnym wzorcem, od którego odstępstwa mogą się tylko źle skończyć. Dlatego nie ma mowy o żadnym kryzysie.
Zdaniem socjologów rodzinę dotknęła dziś potrójna rewolucja. Anthony Giddens zauważył, że nie ma dzisiaj zmian poważniejszych od tych, które występują wokół małżeństwa, rodziny, życia osobistego i relacji emocjonalnych. Jego zdaniem jest to globalna rewolucja stylu życia. Jedną z trzech równoległych rewolucji jest uszlachcenie psychologiczne, którą zostało wymyślone przez Arlene Skolnick i Jerome’a Skolnicka. Oznacza on, że postępuje dziś pewnego rodzaju rewolucja w zakresie edukacji psychologicznej jednostek co oznacza, że ludzie wiedzą więcej o swoich związkach i emocjach dzięki poradom ekspertów udzielanych w środkach masowego przekazu, obserwują inne style życia, mają więcej czasu wolnego, który poświęcają na analizę swoich związków z innymi, przede wszystkim z partnerami seksualnymi, mając wyraźniejsze psychologiczne podejście do życia. Druga z rewolucji to po prostu rewolucja poindustrialna, zaś trzecia rewolucja to tzw. rewolucja cyklu życia. Chodzi tu o przede wszystkim wydłużenie się długości życia.
To czy kryzys jest, czy go nie ma zależy od punktu widzenie. Jeśli popatrzymy na to co dzieje się z rodziną z punktu widzenia jednostki, to nie możemy tu mówić o kryzysie. Jeśli zaś popatrzymy na rodzinę z punktu widzenia społeczeństwa to prawdopodobnie mamy z takim kryzysem styczność.
Społeczeństwo jest systemem samoregulacyjnym, co powoduje, że dynamicznie dostosowuje się do zmian technologicznych i ekonomicznych. Społeczeństwa są elastyczne. Lecz reasumując mamy do czynienia z dwoma wielkimi trendami w zakresie przemian instytucjonalnych życia rodzinnego na Zachodzie.
Pierwszy trend przebiega od homogeniczności do różnorodności, od stabilności do zmiany. Występuje rozkwit wielu form rodzin: homoseksualne, złożone i rekonstruowane rodziny przyjacielskie
Drugi trend to przejście od męskiej dominacji do rozmontowanego patriarchatu
Dlatego to, co się teraz dzieje z rodziną, to nie kryzys, ponieważ definicja kryzysu mówi o tym, że kryzys to problem nierozwiązywalny środkami wewnętrznymi. Zdaniem Skolnicków mówienie o kryzysie wynika z milczącego i bezrefleksyjnego przyjmowania trzech mitów na temat rodziny. Pierwszy z mitów to mit o uniwersalności rodziny- nieprawdą jest, że wszystkie rodziny na świecie są takie same. Drugi mit to mit rodzinnej harmonii- chodzi tu o kategoryzowanie: rodzina dobra, rodzina zła. Często jednak rodziny nie mieszczą się ani w jednej ani w drugiej kategorii ponieważ wszystkie rodziny są po trochę dobre a trochę złe. Trzeci mit to mit stabilnej przeszłości rodziny.
Laszlo A. Vascovis nie dostrzega żadnych przeobrażeń w rodzinie. Jego definicja rodziny mówi o tym, że pod pojęciem rodziny określa się niemal każdą strukturę w jaką uwikłani są dziś kobieta i mężczyzna. Dla niego normalna rodzina to formalne małżeństwo ale także konkubinat , krótkoterminowa relacja między kobietą a mężczyzną, monogamia seryjna lub dozgonne partnerstwo a nawet ludzie żyjący samotnie ponieważ prędzej czy później staną się częścią jakiegoś związku. Rozwód dla Vascovisa to tylko wstęp do następnego małżeństwa. Decyzja o nieposiadaniu dzieci to jedynie odkładanie rodzicielstwa na późniejszy okres.
Niemieccy socjologowie Ulrich Beck i Elizabeth Beck-Gernsheim dopatrują się przyczyn chaosu w procesie indywidualizacji czyli procesu, w którego ramach ludzie przestali definiować siebie i swoje rodziny w odniesieniu do grupy, a zaczęli je definiować w odniesieniu do siebie samych, swoich potrzeb i ambicji. Sugerują oni, że jedną z cech nowej ery w stosunkach intymnych jest kolizja interesów pomiędzy miłością, rodziną i osobistą wolnością. W rezultacie mamy dziś styczność z normalnym chaosem miłości. W efekcie normalnego chaosu miłości rodzina wcale nie zanika, lecz zmienia swój kształt. Powstaje na naszych oczach rodzina negocjowana, obieralna oraz rodzina zmultiplikowana. Według Beck-Gernsheim biografia współczesnego człowieka składana jest na zasadzie zrób to sam z elementów takich jak normy, wartości, preferowany styl życia czy przekonania ideologiczne, które otrzymuje się dziś z bardzo wielu źródeł, w odróżnieniu od biografii ludzi żyjących w czasie poprzedzającym rewolucję przemysłową. Beckowie zastanawiają się, czy dla przykładu nie powinno się zastąpić rodziny koncepcją gospodarstwa domowego. Problem jest jednak w tym, że z gospodarstwem domowym są dziś identyczne problemy jak z rodziną. Może jednak powinno się zastąpić rodzinę i gospodarstwo domowe jakimś innym określeniem?
Jean Claude Kaufmann twierdzi, że zamiast rodziny mamy dziś pary. Para jest to dwoje ludzi, którzy mają jedną wspólną pralkę a nie dwie. Gdy rodzina ulega dezorganizacji, dezorganizuje się także według wielu polityków całe życie społeczne. Rodzina jako układanka przeżywa w naszej kulturze na przestrzeni lat, zmiany kondycji i formy. Raz jest słaba a raz jest silna i dlatego to nie od niej zależy kondycja całych społeczeństw, które gwałtownie się zmieniają.
Bernadette Bawin- Legros zauważyła, że pod koniec lat 70 XX wieku z rodziny chciało się uciekać, była ona spostrzegana jako siedlisko opresji, przemocy, zniewolenia kobiet, dzieci i młodych dorosłych. Dziś młodzi ludzie wcale nie chcą uciekać. Jest wręcz przeciwnie, starają się zostawać w domu rodzinnym jak najdłużej ponieważ młodzi świetnie się czują, traktując swoich rodziców jako najlepszych przyjaciół. Paradoksalnie właśnie to zjawisko może służyć jako wskaźnik tego, iż młodzi ludzie nie mają ochoty na opuszczanie domowych pieleszy. Silna rodzina wcale nie oznacza silnego państwa.
W kulturze euroamerykańskiej poprzez obserwujemy trzy wielkie transformacje. Są to:
Indywidualizacja w zakresie punktów odniesienia- ludzie zaczęli definiować siebie i swoje rodziny w odniesieniu do siebie , swoich potrzeb i ambicji.
Prywatyzacja w zakresie norm- ingerencja w życie rodzinne czy uczuciowe jest uznawanie za wtrącanie się najgorsze z możliwych. Jedynym akceptowalnym powodem do ingerowania w życie rodziny państwa lub instytucji społecznych jest podejrzenie pedofilii, kazirodztwa lub przemocy rodzinnej w ostrej formie.
Pluralizacja w zakresie modeli życia- pojawianie się wielu dostępnych i możliwych do realizowania modeli związku i rodziny co jest bezpośrednią konsekwencją indywidualizacji i prywatyzacji.
Urlich Beck i Elizabeth Beth-Gernsheim ujmują przemiany rodziny w ramach szerszych przemian, które zostały określone jako druga nowoczesność. Najlepiej zdefiniować drugą nowoczesność poprzez jej cechy, które odróżniają ją od pierwszej nowoczesności. Wyróżniamy cztery główne cechy:
Wewnętrzna globalizacja- globalizacja pracy, ekonomii, osobistych doświadczeń i biografii. Wszystko staje się ponadnarodowe, połączone ze sobą i powiązane w jednej sieci. Oznacza to, że innowacje kulturowe niekoniecznie muszą się pojawiać w atlantyckim centrum. Mogą pojawić się gdziekolwiek.
Indywidualizacja- tradycyjne więzi społeczne, relacje i systemy wierzeń dziś tracą swoje znaczenie.
Ekonomia ryzyka- rynek przynosi dziś ludziom niepewność, brak poczucia stabilizacji oraz ryzyko.
Zatarcie nowoczesnego podziału na naturę i kulturę- głównie w technologii medycznej, w dziedzinie genetyki i technik reprodukcyjnych.
Rodzina w ramach pierwszej nowoczesności była kształtowana poprzez państwo i przemysł. Ukształtowała się wówczas rodzina normalna czyli nuklearna. Rodzina nuklearna w ramach drugiej nowoczesności zaniknęła .Każda ze współczesnych form rodziny nabywa tych samych uprawnień, ponieważ prawo stosuje się w dzisiejszych czasach do jednostek , a nie do form zbiorowego życia.
Rynek oraz współczesne instytucje okradają rodzinę współczesną z wielu funkcji. Dzieci w dzisiejszych czasach ludzie miewają tylko dla przyjemności,
Nowy porządek sentymentalny powstał z trzech procesów separacji. W pierwszej kolejności seks odseparował się od małżeństwa, następnie odłączyło się rodzenie dzieci a na końcu małżeństwo odizolowało się od rodziny. Teraz żeby uprawiać seks nie trzeba być w formalnym związku małżeńskim. Ślub nie jest brany po to aby wydać na świat potomstwo.
Małżeństwo nie zawsze jest bramą do zbudowania rodziny. W krajach unijnych urodzenia pozamałżeńskie są codziennością.
Szwecja | Francja |
---|---|
56% (rok 2002) | 40% |
Tabela 4 Odsetek dzieci Urodzonych poza małżeństwem.
Rodzina dzisiaj jest postmoralistyczna w tym sensie, że zdominowała ją logika autonomii jednostki. Dzieci pojawiają się w rodzinie nie po to aby spłacić dług społeczności , która się w ten sposób fizycznie odtwarza, lecz aby zaspokoić potrzebę kochania kogoś. Zdaniem Bernadette Bawin- Legros, nastąpił nowy porządek sentymentalny, który bierze się z trzech procesów separacji. Dodatkowo uległy zmianie standardy moralne oraz granice między prywatnym i publicznym. Związek nie opiera się już na uwarunkowaniach ekonomicznych czy obowiązkach wobec dzieci, lecz na miłości i pragnieniu szczęścia we dwoje. To, że dwoje ludzi sypia ze sobą, dziś wcale nie oznacza, że stanowią parę, lub że egzystują w intymnym związku. Związek małżeński wcale nie oznacza tego, że małżonkowie muszą mieszkać w jednym domu. LAT(Living Apart Together) jest to określenie związku osób, które są razem lecz żyją osobno.
Kiedy jesteśmy w związku pragniemy być wierni, lecz dążność do konsumenckich przyjemności każe nam poszukiwać pozamałżeńskich kontaktów seksualnych. Budowanie trwałego związku seksualnego, który jest podstawą rodziny, nie należy dziś do łatwych zadań.
Eva Ilouz zauważa, że miłość wydaje się jedynie rzeczą prawdziwie mistyczną we współczesnej kulturze, ponieważ wszystko stało się już nudne. Illoz zauważyła pewne zjawisko, które nazwała utraconą niewinnością miłości, która wyznaje zasadę: Im drożej tym „miłośniej”. Anthony Giddens pisał natomiast o miłości współbieżnej, czyli miłości która w ponowoczesnym świecie nie męczy żadnej ze stron związku, nie wymaga wyrzeczeń, a jedynie „wspólnoty w przyjemności”. Miłość współbieżna jest więc miłością nieprzeszkadzającą w życiu.
Czysty związek występuje, kiedy jednostki wchodzą w związek dla samego związku, dla różnych przyjemności, które można wynieść z długotrwałej relacji z innym człowiekiem. Egzystują w tych związkach dopóki zrozumieją w jakim celu je zawarli. Związek czysty kończy się w momencie, gdy kończy się satysfakcja jednej ze stron. W czystym związku obowiązuje miłość współbieżna. Miłość taka jest odmienna od miłości romantycznej czy też erotycznej. Miłość romantyczna jest zaborcza, sytuuje kobietę w domu, partnerzy starają się zawładnąć sobą nawzajem w każdym sensie i w każdym zakresie. Miłość współbieżna z założenia nie jest „na zawsze”. Jest to miłość przyjemna i nie musi być monogamiczna w przeciwieństwie do miłości romantycznej.
Coraz częściej zwłaszcza w dużych miastach Zachodu można zaobserwować małżeństwa egalitarne. Inna nazwa tych małżeństw to małżeństwa partnerskie. W takich małżeństwach obydwie strony związku pracują zawodowo, a ich znakiem szczególnym jest kompromis i prowadzenie negocjacji dotyczących wszystkich sfer wspólnego życia. W sytuacji gdy tylko jedna ze stron związku pracuje, nie może być mowy o małżeństwie egalitarnym. Zachodzi wtedy bowiem podział pracy, przy czym prace domowe przypadają niepracującym kobietom.
Melissa A. Milkie i Pia Peltoa uważają, że zatrudnione kobiety i pracujący zawodowo mężczyźni odmiennie postrzegają swoje role społeczne. Generalnie można stwierdzić, że oczekiwania stawiane w stosunku do kobiet są wyższe niż do mężczyzn. Kobiety nie potrafią zrzucać zajęć domowych na inne osoby, ponieważ utrudniają im to emocje lub poczucie obowiązku, które zostało zakorzenione w ich tradycji.
Niektórzy badacze bronią stanowiska, że istnieje hierarchia ról, która w dużej mierze zależy od płci. Inni badacze jak np. Stephen Marks uważają, że zamiast hierarchii występuje równowaga ról, która jest niezhierarchizowana. Równowaga ról jest to orientacja kognitywno-emocjonalna lub wewnętrzny model roboczy, który odzwierciedla tendencję do bycia w pełni zaangażowanym w wykonywanie każdej roli z uwagą i starannością. Znaczna część prac domowych jest spostrzegana jako obowiązek kobiet. Samotne matki sądzą, że praca w domu jest ich wyłącznym obowiązkiem, natomiast samotni ojcowie sądzą, że praca w domu jest to ich obowiązek ale także dzieci. Badaczki dowiodły, że kobiety i mężczyźni nie różnią się zasadniczo w ocenie tego, jak dobrze udaje im się balansować między domem a pracą- różnią się jedynie w szczegółach. Ogólnie mówiąc lepsze poczucie zbalansowania ról występuje w szczęśliwych małżeństwach, lecz obecność dzieci nie wpływa na tę równowagę.
Poczucie szczęścia, związane z emocjami kierowanymi w stronę partnera, osłabia zdolność do oceny niesprawiedliwości w podziale pracy. Kobiety pracujące na pełen etat mają mniejsze poczucie zbalansowania ról od kobiet pracujących w niepełnym wymiarze. Jeffrey E. Hill dowiódł, że u kobiet, sztywne godziny pracy negatywnie wpływają na równowagę ról dom-praca. Elastyczna praca wykonywana w domu jest natomiast odbierana pozytywnie. Mężczyźni zaś są nieszczęśliwi, gdy praca zaburza im życie rodzinne, a życie rodzinne zaburza im pracę. Dowiedziono także podczas badań w Pensylwanii, że im większy dochód mężczyzny, tym większe odczuwa poczucie zbalansowania ról. U kobiet zaś, poczucie równowagi nie było uzależnione od zarabianych pieniędzy, lecz z zachowaniem partnerów. Im więcej czasu mężowie spędzali bawiąc się z dziećmi, tym bardziej zbalansowane były role kobiet. Życie rodzinne jest poddane wpływom pracy zawodowej wykonywanej przez członków rodziny.
Mamy dziś do czynienia z faktem, że kobiety zarabiają coraz więcej pieniędzy, co może zaowocować zmianami ról domowych. Rośnie aktywność zawodowa kobiet oraz równocześnie spadają możliwości zatrudnienia mężczyzn młodych i niewykształconych. Sue Lees ujęła to w zdaniu: mężczyźni zostali dziś na mieliźnie. To zdanie posiada dwa znaczenia. Pierwsze to trudności w znalezieniu przez nich pracy, a drugie znaczenie wiąże się z trudnością znalezienia żony (przez brak pracy). W Wielkiej Brytanii w 1979 roku samotnie żyła $\frac{1}{4}$ kobiet poniżej 50 roku życia, w 1993 roku już $\frac{1}{3}$ kobiet. Coraz więcej dzieci przychodzi na świat poza małżeństwem oraz liczba rozwodów ciągle rośnie. Less twierdzi, że ma to związek z brakiem mężczyzn o odpowiednim statusie. Liczba samotnych mężczyzn w wieku 25-34 lat, z $\frac{1}{3}$ w roku 1968 wzrosła do $\frac{3}{5}$ w 1993 roku. Dla znacznej części kobiet nie ma po prostu odpowiedniego partnera. Badania dowodzą, że kobiety szukają mężczyzn, którzy będą zarabiać więcej niż one same- nawet jeśli kobieta zarabia miliony. Jeśli nie znajdują takich mężczyzn wolą zostać same, niż pokazywać się publicznie z kimś mniej majętnym niż one.
Zdaniem Whitehead, na rynku po prostu nie ma już dobrych mężczyzn. Odpowiedzialne są za to dwa zjawiska. Pierwsze zjawisko to pojawienie się nowego typu kobiety samotnej jako singla. Drugim procesem jest chaos na rynku matrymonialnym.
Dzisiejsze młode kobiety twierdzą, że wolą wychowywać dzieci same niż z byle kim, dlatego dość często nie biorą ślubu z ojcem dziecka. W 1970 roku średni wiek zamążpójścia wynosił około 21 lat, dziś za mąż wychodzą kobiety, które skończyły 25 lat, jeśli kobieta posiada wyższe wykształcenie, wiek zamążpójścia wynosi około 27 lat. Dzieje się tak, ponieważ po ukończeniu studiów, kobiety rzucają się w wir staży i pracy- poświęcają się karierze, dopóki nie osiągną upragnionej stabilizacji.
Veronica Jaris Tichenor zauważa, że konwencjonalny kontrakt małżeński na Zachodzie zakładał wymianę dochodów za pracę w domu. Mężczyzna przynosił do domu pożywienie a w zamian nie pracował przy zmywaniu naczyń i gotowaniu. Arlie Russell Hochschild zauważyła, że kobiety dokładają pracę zawodową do pracy w domu, czego efektem jest to, że kobieta pracuje jeden miesiąc więcej od mężczyzny, do tego 24 godziny na dobę bez przerwy. Należy jednak przyznać, że gdy kobiety Ida do pracy, to udział mężczyzn w pracach domowych rośnie. Panowie mają tendencję do wybierania prac domowych, które są dla nich przyjemniejsze, np. zabawa ze starszym dzieckiem zamiast sprzątania po obiedzie. Mężczyźni podświadomie wybierają te zadania, których nie trzeba wykonać natychmiast.
Wraz ze wzrostem zarobków kobiet narasta konflikt w parze, który jest spowodowany rosnącą frustracją pań, coraz trudniej godzących się z nierównością podziału prac domowych. Amerykańska socjolożka Rosanna Hertz wprowadziła określenie par mianem dwóch mężów bez żony pary, w których np. jedna i druga strona muszą poświęcić swoją pracę i karierę na rzecz domu. Czują się wtedy obydwoje nie fair w stosunku do swojego miejsca pracy. Dziś nawet na tym przykładzie można stwierdzić, że przedstawiciele obojga płci czerpią więcej satysfakcji z pracy niż z życia rodzinnego.
Rodziny z podwójnym dochodem radzą sobie z podziałem prac domowych w taki sposób, że stać je na wynajęcie zewnętrznej siły roboczej, co powoduje, że takie pary prowadzą przyjemniejszy tryb życia od rodzin, które są bardziej konserwatywne. Konflikt występuje jednak wtedy, gdy obydwoje pracują, a jednak brakuje im środków finansowych na prowadzenie wystawniejszego stylu życia i opłacenie pracy domowej. Mężowie kiedy mają pracującą żonę(obojętnie z jakiej klasy pochodzi)robią wszystko aby zarabiać więcej od niej. Wynika to z faktu, ze chcą być spostrzegani jako główni dostarczyciele zasobów. Istnieje także pula badań, która dowodzi, że im więcej kobieta zarabia, tym większe jest prawdopodobieństwo rozpadu małżeństwa co prowadzi do rozwodu.
Niektóre kobiety ukrywają przed swoimi mężami swoje dochody i nie wnoszą ich do wspólnej puli, ponieważ wtedy małżeństwo jest mniej narażone na rozpad. Jednak dzieje się tak rzadko ponieważ trudno jest ukryć przed mężem swoje zarobki. W sytuacjach, w których kobiety zarabiają więcej od swoich partnerów, pary ustanawiają strategie zapobiegania zmianie roli męskiej. Pary maksymalizują w tym czasie wkład męski, a minimalizują wkład kobiecy.
Jan Pahl zaproponował pięć systemów zarządzania zasobami finansowymi w rodzinie:
System wyłącznego kobiecego dysponenta finansów
System wyłącznego męskiego dysponenta finansów
System asygnowania pieniędzy na utrzymanie domu
System wspólnego funduszu
System niezależnych funduszy
Wraz z rolą matki zmienia się także rola ojca. Dzisiejsi ojcowie są coraz mnie podobni w zakresie praktyk opiekuńczych do swoich ojców i dziadków. Odkąd kobiety pracują zawodowo, mamy do czynienia z nowym typem ojcostwa.
Spotyka się w naszym społeczeństwie pogląd, że matka powinna pozostawać w domu z dzieckiem przynajmniej do jego trzecich urodzin. Polacy uważają, że kobieta zostawiająca małe dziecko w domu i oddająca się pracy zawodowej dopuszcza się karygodnego zachowania, wyjątkiem jest jednak brak pieniędzy. Polska matka nie może się nigdzie ruszyć bez dziecka. Jeśli matka idzie na zakupy, to ma w pierwszej kolejności kupować dziecku, jeśli gotuje to dla dziecka i tylko to co dziecku smakuje. Kiedy cos się dziecku przydarzy jest to rzecz jasna wina matki. W efekcie kobiety są bardzo zestresowane i nie mają czasu dla siebie. Niedopuszczalne jest, aby kobieta zostawiła dziecko pod opieką mężczyzny ponieważ mężczyzna się nie nadaje. Niedopuszczalne jest także w oczach innych, aby zostawiać np. przeziębione dziecko pod opiekę komuś innemu, choćby na kilka godzin
Widać wyraźnie, że w Polsce dominuje teoria przywiązania, która swoje sukcesy odnosiła w latach 60 i 70 XX wieku. Dzieci jak już dzisiaj wiemy szukają kontaktu z dowolnym osobnikiem dorosłym w sytuacjach niebezpieczeństwa. Wcale nie musi to być matka. Okazało się, że pracujące matki wychowują swoje córki na bardziej kompetentne społecznie i odpowiedzialne za siebie. Jeśli chodzi o synów, chłopcy mający pracującą matkę mają większą tendencję do akceptowania zawodowych ról kobiet, stereotypy płciowe są u nich słabsze i spostrzegają kobiety jako bardziej kompetentne niż chłopcy, których matki pozostały w domach.
Samopoczucie psychiczne matek bardziej jest uzależnione od sytuacji finansowej niż od samego faktu posiadania małych dzieci oraz jest uzależnione od chęci ojców do włączania się w wychowanie i w prace domowe.
Rosnący czas pracy kobiet jest przyczyna zjawiska zwanego imadłem czasowym, co powoduje problemy z organizacją czasu, który jest bardzo dużym utrudnieniem. Imadło czasowe wg. Gersona i Jacobsa bierze się z tego, że dziś jest ponad dwa razy więcej par, w których oboje małżonkowie pracują, dlatego znacznie większa pula osób uskarża się na kłopoty z „dopięciem kalendarza” i planu dnia. W Polsce połowa dzieci w wieku przedszkolnym przez pół dnia znajduje się poza rodzicielską opieką, co z pewnością mocno odciąża oboje rodziców mogących się poświęcić pracy. W tym wypadku pojawia się potrzeba utworzenia nowych instytucji np. przedszkoli. Babcia jest także dobrą ”instytucją” w którą coraz więcej świeżo upieczonych matek korzysta, szczególnie gdy dziecko jest jeszcze bardzo małe, babcie służą pomocą i dobrą radą. Chętnie zajmują się swoimi wnukami.
Rola ojca jeszcze 30 lat temu była ściśle wyznaczona. Ojciec szedł do pracy i zarabiał pieniądze, aby utrzymać swoją rodzinę. W połowie lat 70-tych XX wieku zauważono, że każdy noworodek próbuje nawiązać kontakt (więź) z każdym dorosłym, którego widzi, niezależnie od płci. Dlatego ojciec może być bez większych przeszkód zastępczym opiekunem , czy też substytutem matki. Zauważono wtedy, że ojcowie chętniej zajmują się synami oraz, że bawią się z dziećmi energiczniej niż matki, dlatego też dzieci wolą bawić się z ojcami niż z matkami. Nowymi ojcami zaczęto zajmować się dopiero w połowie lat 80-tych kiedy to kobiety poszły do pracy- przynajmniej na Zachodzie. Na Wschodzie (np. w Polsce) kobiety miały dłuższe urlopy macierzyńskie i wychowawcze. Rola ojców w ten sposób sprowadzała się jedynie do tego samego, czym zajmowali się ojcowie na Zachodzie, jeszcze w latach 60-tych. W latach 80-tych wyszło na jaw, że ojcowie mogą być tak samo kompetentnymi opiekunami jak matki. Nowi ojcowie to ci, którzy angażują się w opiekę nad dziećmi, zajmują się nimi znacznie dłużej niż w latach poprzednich. Mają także większy wpływ na dzieci niż tradycyjni ojcowie.
Ojcowie pragną, aby ich dzieci były zdyscyplinowane, ale też żeby się w tym życiu bawiły. Chcą, alby dzieci miały maksymalnie dużo możliwości i zarazem nie były do żadnego wyboru przymuszane. Pragną poza tym, aby szanowały rodziców i jednocześnie się ich bały- aby czuły przed nimi pewien respekt. Bycie pełnoetatowym ojcem wpływa pozytywnie na samopoczucie mężczyzn. Dobre relacje z dziećmi są dla nich pewnym buforem chroniącym mężczyzn przed stresem związanym z pracą, a także cywilizują mężczyzn jeszcze bardziej niż samo małżeństwo.
W świecie zachodnim coraz mniej mężczyzn doświadcza bycia ojcem, do tego zostają nimi w późniejszym wieku i coraz mniej mężczyzn żyje ze swoimi dziećmi pod jednym dachem. David J. Eggebeen i Chris Knoester wykazali na postawie przeprowadzonych badań, że ojcowie żyjący z dala od swoich dzieci mieli mniejszą satysfakcje z życia i częściej wpadali w stany depresyjne. Ojcostwo sporo dla mężczyzn znaczy. Przede wszystkim rozwija kontakty z krewnymi, pozawala skupiać się w pracy, podwyższa satysfakcję z życia, lecz są przypadki, gdzie dzieci nie wpływają w ogóle na mężczyzn. Mężczyzna znosi dzisiaj płacz dziecka, ponieważ boi się odejścia swojej partnerki. Im bardziej dla niego wartościowa jest partnerka, tym bardziej angażuje się w opiekę nad dziećmi.
W obecnych czasach obserwuje się także uciążliwość rodzicielstwa. Skutkiem tej uciążliwości jest wzrost kosztów utrzymania dzieci a także kształt i ideologia dzisiejszego rynku. W Europie, opieka nad dzieckiem postrzegana jest w kategoriach odpowiedzialności publicznej, nie zaś jako prywatna sprawa każdego rodzica.
Nagroda finansowa za urodzenie dziecka (tzw. w Polsce becikowe) skłania rodziny ubogie do rodzenia dzieci jedynie po to, aby dostać zasiłek i kupić za niego wszystko , prócz przedmiotów związanych z opieką nad niemowlęciem. Polityka prorodzinna to wszelkie działania, normy prawne i środki uruchamiane przez państwo w celu utworzenia odpowiednich warunków życia dla rodziny. Jednym z najważniejszych celów polityki prorodzinnej jest kontrola i wspomaganie reprodukcji. Niewątpliwie poważna polityka prorodzinna powinna wziąć pod uwagę rozkwit alternatywnych, wobec , nuklearnej rodziny, form życia rodzinnego, którego przykładem SA samotne matki lub rodziny budowane przez przyjaciół.
Rodzina to sieć społeczna, niekoniecznie zlokalizowana na jednym wspólnym terytorium, która bazuje na kulturowo identyfikowanych więziach biologicznych, małżeńskich, seksualnych i przyjacielskich.
Do końca lat 70-tych przyjmowano wzorzec rodziny 2+2 lub 2+1. Alternatywne modele rodziny są alternatywne względem nuklearnej struktury. Dzieci pochodzące z rodzin 2+1 zdobywają lepsze osiągi szkolne co związane jest z dostępem do pieniędzy. Matki w rodzinach typu 2+1 czują się mniej zestresowane i mniej obciążone od matek samotnie wychowujących dziecko.
Badania dowodzą, że więź miedzy członkami niektórych alternatywnych modeli rodziny jest często silniejsza od więzi spajającej tradycyjne rodziny, zwłaszcza w sytuacjach kryzysów, takich jak choroba jednego z jej członków. Sieć opieki definiowana jest jako wsparcie udzielane przez społeczność. Taka sieć jest bardzo skuteczna. Więzi są mocne i dosyć rozległe choć niekoniecznie krewniacze. Często w ramach sieci opieki występują także krewni. Wtedy występuje zjawisko budowania metro plemiona, ponieważ większość tego rodzaju sieciowych układów powstaje w większych miastach. Alternatywne modele rodziny są rodzinami skrojonymi na miarę czasów indywidualizacji.
Ludzie coraz częściej żyją w rozmaitych formach organizacji życia osobistego. Nie sposób wymienić wszystkich form, ponieważ ludzie non stop wymyślają nowe formy organizacji rodziny. Wiadomo jednak, że alternatywne modele rodziny SA pozbawione przynajmniej jednej cechy tradycyjnej rodziny nuklearnej. Najczęściej wymieniane modele rodzin to: samodzielnie prowadzone gospodarstwa domowe (single i singielki), samotni rodzice, trwała w czasie i niezamężna ko habitacja, DINKS-pary z podwójnym dochodem lecz intencjonalnie rozmyślne oraz bezdzietne, rodziny budowane przez lesbijki i gejów, rodziny rekonstruowane po rozwodach, grona przyjacielskie oraz układy sieciowe. Alternatywne formy rodziny możemy podzielić na alternatywy paralelne- względem małżeństwa to np. ko habitacje przedślubne; włączone – np. małżeństwo wizytowe czyli takie, w którym mąż i żona mieszkają w innych miejscach, odwiedzając się od czasu do czasu; oraz alternatywy dla rodziny- są to np. grona przyjacielskie, czy kilku przyjaciół zamieszkujących jedno gospodarstwo domowe, w którego ramach wychowywane jest przynajmniej jedno dziecko( jest to ewidentne złamanie tradycyjnej struktury rodzinnej).
Liczną kategorię alternatywnych modeli rodziny stanowią samotne matki oraz samotni ojcowie. W rzeczywistości samotni rodzice niemal nigdy nie funkcjonują ani nie wychowują dzieci samotnie. Czynią to przy wsparciu przyjaciół lub krewnych. Główne przyczyny samotnego rodzicielstwa to: r oozwód, separacja lub śmierć współmałżonka.
Kohabitacja, w Polsce króluje określenie „życie na kocią łapę” ,polega na wspólnym zamieszkiwaniu i współżyciu z osobą płci przeciwnej. Wyróżnia się kilka rodzajów kohabitacji:
Kohabitacja jako tymczasowa faza poprzedzająca małżeństwo
Kohabitacja jako alternatywna forma małżeństwa
Kohabitacja jako alternatywa dla życia w pojedynkę
Według statystyk jedynie 10 % związków kohabitacyjnych kończy się małżeństwem.
Rodziny homoseksualne. W zakresie wiedzy potocznej, rodzina homoseksualna to dwoje partnerów tej samej płci oraz dzieci, które mają pod opieką.
Podsumowująć, można stwierdzić, że panuje w świadomości społecznej przekonanie, że rodzinę dotyka dziś poważny kryzys, który przejawia się przede wszystkim w niskiej dzietności oraz niestabilności instytucji małżeństwa. Według socjologów to nie kryzys lecz zmiana związana z przeobrażeniami ekonomicznymi. Pary w dzisiejszym świecie formują się dlatego, że bycie w związku sprawia ludziom przyjemność, w innym wypadku się rozstają. Pójście kobiet do pracy generuje problemy z godzeniem ról zawodowych i domowych, skutkuje to mniejszą dzietnością i późniejszym wiekiem urodzenia pierwszego dziecka. Praca kobiet pociaga za sobą także większe zaangażowanie ojców w opiekę dziećmi oraz to, że duża liczba mężczyzn z niższej klasy nie znajduje swoich partnerek życiowych. Pojawiają się dziś coraz częściej alternatywne modele rodziny wobec rodziny nuklearnej. Są to m.in.: homorodziny, samotni rodzice, kohabilitanci, rodziny wizytowe, rodziny migrantów atakże grona przyjacielskie i rodzinne patcworki- rodziny rekonstruowane po rozwodach.