Praktyki wstępne - pytania i odpowiedzi
Autor: Lama Ole Nydahl
Tlumaczenie, opracowanie: Wojtek Tracewski
Pytanie> Istnieją różne nauki dotyczące używania tekstu nyndro. Dlaczego?
Lama Ole Po tym jak IX Karmapa w XVI wieku ułożył we Wschodnim Tybecie praktyki wstępne, z powodu olbrzymich odległości pomiędzy klasztorami powstały mniejsze lub większe różnice w używaniu tekstu nyndro. Również dzisiaj, w czasach bardzo szybkiej wymiany informacji można osiągnąć tylko pewną "wartość przybliżoną", która z jednej strony najlepiej pasuje do warunków w jakich żyjemy, z drugiej zaś nie odbiega zbyt daleko od przekazu. Kalu Rinpocze odegrał decydującą rolę w naszej praktyce nyndro i zgodnie z jego wskazówkami właściwy tekst praktyki zaczyna się na stronie 3B. Wcześniejszych wskazówek dotyczących życia klasztornego oboje z Hannah nigdy robiąc nyndro nie używaliśmy.
Pytanie> Czy tekst powinno się recytować po tybetańsku, czy też można, przynajmniej częściowo, - we własnym języku?
Lama Ole Budda nauczał w jednej z odmian sanskrytu - 1500 lat później jego nauki zostały, tak szybko jak to tylko możliwe, przetłumaczone na tybetański. Również u nas, po upływie kolejnego tysiąclecia, zrozumienie nauk jest najważniejsze. Dlatego w tybetańskim brzmieniu muszą pozostać tylko te fragmenty tekstu, które oddziaływują jak mantra, oraz te które z braku czasu nie zostały jeszcze dobrze przetłumaczone lub też, dla których zachodnie języki są zbyt bogate. Oznacza to, że recytujemy po tybetańsku sześciowierszową formułę Schronienia, długą i krótką mantrę Diamentowego Umysłu, formułę ofiarowania mandali i sześć życzeń skierowanych do lamy w guru jodze. Resztę tekstu trzeba przede wszystkim zrozumieć. Dlaczego jednak mielibyśmy się dobrowolnie ograniczać? Niektórym ludziom dobrze robi śpiewanie po tybetańsku w jakiejś rozluźnionej fazie medytacji. Wielu praktykujących używało tego języka na swojej drodze do oświecenia. Podążajcie więc za tym, co przychodzi naturalnie - może to być tylko dobre!
Pytanie> Klasyczna forma tybetańskich tekstów jest dosyć niepraktyczna: jest to zbiór luźnych, niczym nie połączonych kartek. Dlaczego ciągle jeszcze jest używana?
Lama Ole Dzisiaj brakuje przede wszystkim czasu na nowe wydanie tekstów, ale dawniej zachowywaliśmy starą formę również po to, by chronić naszą pracę. Związane to było z położeniem politycznym - nie chcieliśmy dawać tradycjonalistom pretekstu do atakowania Karmapy Taje Dordże. Olbrzymi rozwój naszej linii na całym świecie, duża samodzielność ludzi i ośrodków na Zachodzie, a także postępowy styl Künziga Szamarpy nie dla wszystkich są powodem do radości. Chociaż błogosławieństwo jest z nami przez cały czas, nasza praca jest w pełni zgodna z życzeniami Karmapów i od ponad dwudziestu pięciu lat przyjmuje pasującą do współczesnych czasów formę, by stworzyć warunki do skutecznej medytacji dla wolnych ludzi Zachodu , krytycy pozostający na żołdzie komunistycznych Chin mogą nas z tego powodu atakować - okazję do tego wolelibyśmy dać im dopiero za jakiś czas.
Większość ludzi dostrzega tylko to, co zewnętrzne i chociaż postępujemy w pełni zgodnie ze znaczeniem nauk, a te przyjmowane są we wszystkich naszych krajach z coraz większą otwartością, musieliśmy jeszcze uważać, by nie odchodzić zbyt daleko od tradycyjnych wzorców. Niektórzy uznają nas za firmę starającą się chronić kulturę tybetańską - również dlatego, że używamy języka tybetańskiego - inni zaś, z powodu ciągle nie wyjaśnionych aspektów nauki Buddy, za religię. Nie wolno nam odrzucać płynących z tego korzyści.
Jednocześnie odpowiednia terminologia w zachodnich językach nie jest jeszcze dokładnie opracowana i dlatego dla pewności musimy zachować źródła. Musiało minąć trzysta lat zanim nauka Buddy na dobre zakorzeniała się w Tybecie. Dokładne i współczesne tłumaczenia za każdym razem są ważną częścią przekazu.
Pytanie> Które części tekstu mają moc mantry i oddziaływują na ciało, mowę i umysł przede wszystkim na poziomie wibracji, a nie intelektualnego zrozumienia i dlatego nie powinny być tłumaczone?
Lama Ole W tekście nyndro właściwie tylko długie i krótkie przywołanie Diamentowego Umysłu oraz KARMAPA CZIENNO oddziaływują jak mantra. Wpływają przez wibrację bezpośrednio na strumienie energii w ciele. Wszystko inne ma "popychać" umysł ku Oświeceniu na poziomie zrozumienia intelektualnego.
Jeśli chodzi o Schronienie, dzielenie się zasługą i cztery podstawowe rozmyślania dobrze jest czytać je we własnym języku - zawierają one ważne nauki Buddy. W tekstach medytacji wydanych w formie książeczek użyłem takich sformułowań, które nie obrzydzają nowoczesnemu człowiekowi ponadczasowych prawd Dharmy. Uwolniwszy się od "katów i katowskich posiłków" (słownictwo z tekstu nyndro), każdy może przypomnieć sobie owe prawdy, nie czując się jednocześnie dziwnie. W ten sposób rozwijają się w umyśle trwałe wyzwalające nawyki.
I przy okazji: proszę nie mówcie powtarzając długą mantrę Diamentowego Umysłu "SUTO KAJO MEEE BAŁA", gdyż przypomina to beczenie owiec. Akcent powinien być położony na koniec wiersza - "SUTO KAJO ME BAŁA".
Pytanie> Czy nadal trzeba klękać na jedno kolano składając ślubowanie bodhisattwy po pokłonach?
Lama Ole Przyklękanie na jedno kolano, tak jak robiliśmy to dawniej przyjmując ślubowanie bodhisattwy, jak również pełna skruchy pozycja, przy której kucając trzeba przydeptać sobie duże palce u nóg, są gestami używanymi w Azji. Są uwarunkowane kulturowo i nie mają szczególnego znaczenia. Dlatego nie musimy ich używać, dopóki jakiś wschodni nauczyciel wyraźnie sobie tego nie zażyczy. Składanie razem rąk na piersiach w czasie wyrażania życzeń jest mile widziane przez starszych tybetańskich lamów. Pomaga to również wzmocnić energię w ośrodku serca. Jednocześnie wydaje się, że położenie prawej dłoni na lewej na podołku daje ten sam rezultat. Trzeba tutaj zaufać swojemu wyczuciu, jednak uczniowie linii joginów jaką jest Kagyu w żadnym wypadku nie powinni się czuć jak w kościele z powodu składania razem rąk. Nie powinniśmy zachowywać się jak członkowie sekty. Decydujące znaczenie ma moc motywacji - dobrowolne pragnienie pracowania dla dobra wszystkich istot. Już ona sama wystarcza samodzielnym ludziom.
Pytanie> Niektóre modlitwy powtarza się tradycyjnie trzy razy. Czy dzisiaj na Zachodzie ma to jeszcze sens?
Lama Ole Jeżeli medytuje się we własnym języku, trzy powtórzenia nie są potrzebne. Niezależnie od tego, czy chodzi o Schronienie, ślubowania, czy dzielenie się zasługą. Jest to mechaniczne i dziwne dla ludzi Zachodu - sens tekstu rozumiemy już za pierwszym razem. Jeżeli jednak śpiewa się tekst po tybetańsku, powtórzenia brzmią dobrze i tutaj nie jest naszym zadaniem zmienianie czegokolwiek w przekazie.
Pytanie> Jeśli używa się tybetańskiego tekstu, istnieją różne melodie, jakich można użyć. Która jest właściwa w tym przypadku?
Lama Ole Istnieją dwa sposoby śpiewania pudży nyndro. Oba są właściwe. Jeśli chodzi o Czarny Płaszcz, Milarepę, II czy VIII Karmapę, powinniśmy używać melodii, jakich używali dotychczas wszyscy Karmapowie.
Pytanie> Czy ci, którzy uważają Lamę Ole za swojego rdzennego lamę mogą go wizualizować w centrum drzewa Schronienia? Czy nie będzie to zbyt osobiste?
Lama Ole Mogą to robić jeśli postrzegają mnie jako kogoś kto reprezentuje linię przekazu. Radzę jednak zawsze - jeśli to możliwe - medytować na Karmapę, ponieważ wszystko pochodzi od niego. Jednak wielu ludzi nie znało XVI Karmapy ani nie widziało jeszcze XVII-go. Jednocześnie widzą często lamę, z którym mają najsilniejszy związek. W tekście praktyk wstępnych nikt nie jest wyraźnie wymieniony, lecz brzmi on: "po środku siedzi rdzenny lama w formie Dzierżącego Diament (Dordże Czang) . Jeśli ta niebieska forma jest dla uczniów zbyt abstrakcyjna i dlatego zamiast niej wyobrażają sobie Karmapę, Künzig Szamarpę, Lobpyna Tseczu Rinpocze albo być może mnie, jest to w porządku. Muszą wtedy jednak zawsze dokładnie wiedzieć jak działa przekaz. Ten sam strumień przychodzi od wszystkich buddów przez Karmapów do nas.
Pytanie> Czy w tym przypadku powinniśmy sobie wyobrażać, że nauczyciel ma czarną koronę Karmapy nad głową?
Lama Ole Nie, korona należy do Karmapów. My natomiast możemy siedzieć w pozycji Dzierżącego Diament. Do tego pasowałby tekst wypowiadany w ojczystym języku - sanskryckie bądź tybetańskie powtórzenia wypowiadane w obliczu lamy w dżinsach mogą brzmieć dosyć dziwnie. Wykonując je można na przykład myśleć, że również własny nauczyciel powtarzał je w ten sam sposób, albo położyć przed sobą kartkę z tłumaczeniem. Najlepiej jest oczywiście nie rozpraszać się z powodu języka, lecz najszybciej jak to możliwe zanurzyć się w wolne od pojęć doświadczenie.
IX Karmapa świadomie pozostawił ten punkt otwartym, gdyż nie można powiedzieć uczniom, dzięki komu mają mieć najsilniejsze doświadczenia. Ów pan na drzewie musi znajdować się już jednak na ponadosobistym poziomie, gdyż w przeciwnym wypadku oddanie uczniów będzie odbierało mu moc. W rzeczywistości u wielu osób chodzi bardziej o zasadę nauczyciela, gdyż żaden przedstawiciel tego gatunku do tej pory ich naprawdę nie poruszył. Tacy ludzie powinni po prostu medytować zgodnie z tekstem na Dzierżącego Diament. Tylko tego nauczyciela, który daje z siebie wszystko i jest tak bliski życiu, że uczeń może się z nim utożsamić można odczuć w snach i medytacji jako rze-czywiście znaczącego i doświadczyć jego ochrony. Tą ostateczną pewnością są się jednak w stanie dzielić tylko nieliczni. Powodem, dla którego jeszcze tak długo po śmierci XVI Karmapy mówiłem wszystkim, że powinni medytować właśnie na niego, były potrzeby uczniów Kalu Rinpocze. Dosyć wcześnie "przemycili" oni swojego lamę Norbu do naszej linii przekazu i chętnie umieściliby Kalu Rinpocze pośrodku drzewa Schronienia również na wschód od Renu. Dlatego staraliśmy się ukierunkować na Karmapę jako na wspólny cel również tych ludzi, którzy go nie znali. Jeśli jednak ktoś otrzymuje błogosławieństwo w medytacji od któregoś z wymienionych wcześniej lamów naszej linii, który jest w stanie udźwignąć ten ciężar, jest to zupełnie w porządku.
Jeśli poza tym rozwój odbywa się bez zakłóceń, trzeba umacniać ludzi w ich doświadczeniach. Jeśli jacyś dobrze wychowani ludzie ku swojemu przerażeniu zobaczą nagle w medytacji moją twarz, by ich uspokoić możecie im na przykład powiedzieć: "Sam Lama Ole widzi siebie jako wyraz ochrony linii przekazu; z jego strony nie jest to nic osobistego".
Pytanie> Kogo rozumie się właściwie pod pojęciem "rdzenny lama"?
Lama Ole Najpierw trzeba zrozumieć różnicę pomiędzy "rdzennym lamą" i "lamą linii". Ten drugi przekazuje od czasów Buddy jego metody i strumień bezpośredniego doświadczenia - u nas jest to zawsze Karmapa.
W codziennym życiu bliżsi są nam jednak rdzenni lamowie. Rozwijają istoty na wszystkich poziomach - dzielą się nie tylko wiedzą. Dzięki doświadczeniu które przekazują, stają się korzeniami urzeczywistnienia kolejnych obszarów świadomości. Można mieć na przykład jednego rdzennego lamę, od którego otrzymało się Schronienie, drugiego od praktyk wstępnych, medytacji Karmapy, poła itd. Dodatkowo istnieje bardzo szczególny rodzaj rdzennego lamy, który obdarza nas "wielką pieczęcią pewności". Dzięki niemu - dzięki jego słowom, sposobowi działania lub zadaniom, które stawia - rozpuszczają się karmiczne splamienia ucznia. Jego błogosławieństwo in spiruje uczniów - dzięki niemu uzyskują pewność, że umysł jest niezniszczalnym przejrzystym światłem. Ten kto dzieli się w ten sposób dostępemdo mahamudry, będącej ostatecznym celem, jest rdzennym lamą. Tutaj każdy musi sam poczuć, kto przekazuje mu w najpełniejszy sposób owo doświadczenie przestrzeni, przejrzystości i nieograniczoności, napełnia go odwagą, radością i pełną znaczenia miłością. Głównym zadaniem rdzennego lamy jest rozwijanie tego poglądu u uczniów.
Pytanie> Czy można uważać Karmapę za rdzennego lamę?
Lama Ole Bezwarunkowo jest on lamą linii dla wszystkich praktykujących przekaz Karma Kagyu. Każdy kto posiada doświadczenie "wielkiej pieczęci" (mahamudry) i pozwolenie na wprowadzanie w nie innych, może być rdzennym lamą. Również Karmapowie, a także wcześniejsi dzierżawcy linii posiadali rdzennych lamów. Byli oni często bardzo niekonwencjonalni i posiadali głębokie poczucie humoru; dzięki temu skutecznie uwalniali uczniów od opartego na nawykach i koncepcjach postrzegania świata. Utrzymywanie związków z nauczycielem ma dzisiaj szczególne znaczenie. To, że większość naszych Rinpocze tańczy teraz, tak jak im zagrają chińscy komuniści, tłumaczy się tym, że wielokrotnie nie robili tego, o co prosił ich XVI Karmapa. Z tego powodu uznali za XVII Karmapę niedorozwinięte dziecko, które mając dziesięć lat wciąż jeszcze kiwa się tam i z powrotem na swoim tronie przeciążone zadaniem, któremu nie może sprostać. Jeśli mogło się to przydarzyć tak słynnym nauczycielom, musimy być bardzo świadomi naszych działań na tym poziomie. W rzeczywistości otwarta atmosfera w ośrodkach stanowi najskuteczniejszą ochronę przed śmiesznymi zachowaniami, egzaltacją i złamanymi związkami. Nowoczesną mahamudrę rozumiem jako świadomą pracę nad atmosferą w ośrodkach z samodzielnymi, przytomnymi uczniami. W ten sposób nadaje się wymiar "wielkiej pieczęci oświecenia" wszystkim doświadczeniom. Wszystko w ośrodkach musi pozostać świeże, wolne, pełne dobrego nastroju i przejrzyste. Dlatego trzeba również - bez osądzania, ale jednoznacznie - polecać niezadowolonym albo świętoszkowatym ludziom inne drogi, które będą im bardziej odpowiadały. Podsumowując: z tak skutecznymi środkami jak praktyki wstępne i pogląd "wielkiej pieczęci" każdy będzie się rozwijał. W buddyzmie królem pozostaje jowialny zdrowy rozsądek, a celem dla każdego jest samodzielność oraz nagromadzenia - współczucia, mocy i wglądu - powstające dzięki medytacji. Rozwijając się w ten sposób będziemy mogli wiele zrobić dla innych.