Interpretacja wiersza Bolesława Leśmiana – „Dziewczyna"
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, poeci nie skupiali się na opisywaniu jej istnienia i mechanizmów. Powstawała wtedy zupełnie inna poezja, odbiegająca od szarej rzeczywistości i spraw politycznych. Wśród takich poetów znalazł się Bolesław Leśmian. Napisał on w 1933r. tom poezji nazwany „Napój cienisty” był to ostatni zbiór wydany przez niego. Dlatego też jeden z utworów – „Dziewczyna” jest balladą nadto dojrzałą, a jednak bajkową.
Utwór ten cechuje fantastyka i metafizyka. Leśmian tym przekazem opowiada nam historię dwunastu braci, którzy podjęli się osiągnięcia celu wydającego się nieosiągalnym – dotknąć marzeń. Marzenia te symbolizuje dziewczyna, a raczej jej głos uwięziony za murem. Wiedzą, że tam jest ponieważ łka. „Łka więc jest” to nawiązanie do filozoficznego „Cogito ergo sum”. Liczy się tylko intuicyjny sposób poznawania świata. Bracia odrzucili racjonalizm i zawierzyli metafizyce.
Bardzo spodobała im się wizja, że mogą dostać to czego pragną, więc zaczęli bić młotami w mur. Oddali się temu bez względu na wszystko, nie przejmować ich otaczający świat. Ukazują to liczne epitety użyte do opisu ich trudów. Ich trud okazał się jednak nadaremny, ponieważ ich ciała umarły.
Jednak osiągnięcie celu jest ponad wszystkim – ponad życiem i śmiercią. Ich cienie kontynuują rozpoczęte dzieło. Tak samo jak przedtem poeta ukazuje niezmierny trud i wyczerpanie, które towarzyszy kontynuowaniu dzieła. Do tego celu autor użył personifikacji, uosabiając cienie i nadając im ludzkie cechy.
Jednak to co się dzieje potem zupełnie burzy koncepcję świata. Cienie powymierały. Leśmian ukazał tu śmierć jako zjawisko powtarzalne, które zamiast przynosić ulgę dla duszy jest źródłem cierpienia. Lecz młoty służące do burzenia muru robią to dalej same. Dopiero tym udaje się zburzyć mur. Okazuje się, że poza murem nie było nic prócz głosu. Dlatego niemożliwym jest poznanie tego czego się pragnie, dlatego też poeta retorycznie pyta dlaczego nie ma innego świata? Dlaczego świat jest trudny do zrozumienia, szczególnie dla człowieka zagubionego w nim, który nie rozumie istoty egzystencji. Apostrofa na końcu utworu zmusza nas do refleksji, czy trudy braci były naprawdę nadaremne, czy może jednak miały jakiś głębszy sens. Czy jednak wysiłek braci, ich cieni i młotów rzeczywiście był bezowocny? Poeta ich pracę ocenia jako „spełnione godnie trudy”. Bracia pozostali przecież wierni swym wyobrażeniom, pragnęli odkryć tajemnicę, dotknąć marzeń, nawet kosztem własnego życia.
Ballada ta jest balladą symboliczną, dlatego nie można jej interpretować na jednej tylko płaszczyźnie. Każdy czytelnik może odebrać przekaz na swój sposób. Pewnym jest jednak, że warto walczyć o marzenia, bo ich spełnienie jest blisko, pomimo iż wymaga trochę trudu. Istota życia człowieka polega na ciągłym poszukiwaniu sensu i my to realizujemy dokonując nawet najprostsze wybory życia codziennego i stając przed coraz to nowymi wyzwaniami.
Istota człowieczeństwa polega na wiecznym poszukiwaniu sensu, dążeniu do celu, moment jego osiągnięcia trwa tylko chwilę. Są również rzeczy, do których dąży się całe życie, choć z góry jest wiadome, że jest się skazanym na niepowodzenie. Każdy musi przecież walczyć z „murem” tajemnicy życia.
Wiersz „Dziewczyna” nieodłącznie wiąże się z filozofią egzystencjalną. Leśmian ukazuje nam absurd życia człowieka, ale jednocześnie podkreśla sens heroicznej walki ze światem, nawet je4śli ta walka nie miałaby przynieść rezultatu.
Interpretacja wiersza Bolesława Leśmiana – „Dwoje ludzieńków”
Zakochanym nie było pisane wspólne życie. Gdy w zakamarkach ogrodu wyznali sobie szeptem pierwszy raz miłość, zaraz potem musieli się nagle rozstać. Kolejne lata upływały na przymusowej rozłące „z czyjejś woli i winy”, podczas gdy czas upływał nieodwracalnie i bezpowrotnie.
Gdy w końcu udało im się spotkać, zachorowali na najgorszą chorobę na świecie. Spoczęli na dwóch łóżkach ustawionych pod jaworem, gdzie podarowali sobie „ostatnie, beznadziejne spojrzenie” i odeszli:
Bohaterowie liryku umarli nie zaznawszy fizycznego spełnienia ich uczucia, bez uśmiechu i łez szczęścia. Czerwień ich ust – znak życia – „zagasła w zimnym śmierci fiolecie”, a ich twarze pobladły tak, jak jeszcze żadne inne do tej pory.
Choć pragnęli spotkać się poza „własną mogiłą”, czyli połączyć po śmierci, wraz z życiem odeszła ich miłość: „Ale miłość umarła, już miłości nie było”. Nie wiedząc, co robić, uklękli razem i zaczęli się modlić „o wszystko, / lecz nie było już Boga”. Resztkami sił dotrwali do wiosny i lata z zamiarem powrotu za ziemię, lecz: „nie było już świata”.
Leśmian opowiedział w swoim utworze smutną historię zakochanych ludzi, których połączyła prawdziwa miłość, a rozdzielił najpierw okrutny los (lub źli ludzie), a później – gdy okazało się, że nie można przeżyć ulotnej chwili narodzin szczerego uczucia dwa razy – śmierć. Choć próbowali odnaleźć utracone szczęście w życiu wiecznym, to także okazało się niemożliwe.
Wiersz jest zatem polemiką autora z toposem miłości ponadczasowej. Odcinając się grubą linią od propagowanej w romantyzmie czy modernizmie filozofii miłości wiecznej, Leśmian sformułował własny pogląd na tą kwestię. Według niego prawdziwa miłość zdarza się tylko raz – gdy coś przeszkodzi w jej spełnieniu, nie jest nam dane ponownie zbudować tej samej atmosfer, wywołać ten sam uśmiech czy zaczerwienienie policzków ukochanej osoby jak w chwili, gdy pierwszy raz odsłoniliśmy przed nią serce.
Wszystko ma swoją porę i miejsce. To nie my decydujemy o pojawieniu się czy zniknięciu jakiegoś uczucia, tylko odpowiednie siły wszechświata. Dlatego nie sposób w świecie poddanym ciągłym zmianom i wiecznemu ruchowi powtórzyć magii pierwszej miłości. Jednostka nie opanuje czasu i przestrzeni, może się jedynie im poddać i zaakceptować nieodwracalność przemijania, pogodzić się z barierami oddzielającymi ją od doskonałości.