Co to jest zrównoważony rozwój ?
Komisja Brundtland: „rozwoj zrownowazony to taki rozwoj, ktory zaspokaja potrzeby obecnego pokolenia oraz nie umniejsza szans przyszlych pokolen na zaspokojenie ich potrzeb „
1. Horyzont czasowy
Zasada zrownowazonego rozwoju mowi o zaspokojeniu potrzeb obecnego pokolenia jak i potrzeb przyszlych pokolen. Z takiej definicji mozna wydedukowac, ze nigdy nie bedziemy mogli uzyc naszych zasobow surowcow nieodnawialnych, nastepne pokolenia takze nie beda mogly ich konsumowac. Dopoki istnieje nastepne pokolenie te zasoby beda musialy pozostac nietkniete. Beda musialy pozostac nietkniete zeby starczylo dla nastepnego pokolenia a jak wiadomo praktycznie zawsze bedzie jakies przyszle pokolenie. Oczywiscie to zdanie nie ma sensu a pytanie brzmi w jakim stopniu i kiedy mozemy skonsumowac nasze zasoby naturalne tak zeby zostalo cos dla potomnych ? Na to pytanie wlasciwie nie ma odpowiedzi, nawet w powaznej literaturze dotyczacej tego tematu. Odpowiedz moglaby brzmiec – nalezy tak konsumowac zasoby zeby skonczyly sie najwczesniej w momencie opracowania odpowiedniego substytutu dla danego rodzaju zasobow. Poniewaz nie mozna byc pewnym kierunku rozwoju naukowo-technicznego tego rodzaju dywagacje nic nie wnosza do dyskusji.
2. Niejasnosc terminu
Termin „rozwoj zrownowazony” jest bardzo niejasny. Filozof Luc Ferry dowodzi trywialnosci tego terminu poprzez zaprzeczenie – przeciez nikt nie chcialby byc proponentem „rozwoju niezrownowazonego”. Definicja zrownowazonego rozwoju jest bardzo niescisla i malo konkretna. Po pierwsze nie wiadomo za bardzo jak mierzyc rozwoj (sam przyrost PKB nie wystarczy) tak aby wziac pod uwage tez czynniki srodowiskowe, spoleczne oraz kulturowe. Po drugie nie wiemy nawet jakie potrzeby i pragnienia beda mialy przyszle pokolenia a wiec nie wiemy w ktorym kierunku sie poruszac. Ograniczamy się w konsumpcji, a przyszłe pokolenia zrezygnują z danego surowca – jesteśmy in minus.
3. Kraje rozwiniete i kraje rozwijajace sie
Krytycy terminu uwazaja, ze narzucanie ograniczen rozwojowych krajom rozwijajacym sie przez kraje rozwiniete, tak aby te pierwsze wkroczyly na sciezke zrownowazonego rozwoju jest niemoralne. Nie da sie z tym nie zgodzic. Kraje bogatej polnocy nie narzucaly sobie zadnych ograniczen ekonomicznych podczas swojego rozwoju i truly swiat na potege – nie maja wiec prawa wymuszac jakichkolwiek ograniczen rozwojowych na krajach biednego poludnia.
Rząd duński, jako organizator Szczytu także stara się wprowadzić trochę „ekoinicjatyw”. Jedną z nich jest rezygnacja z rozdawania delegatom toreb z prezentami czy broszurami, które to zwykle są wszechobecne na tego rodzaju konferencjach. Ponadto w kafeteriach w Centrum konferencyjnym wołowina „jest mniej dostępna” niż drób czy baranina ponieważ produkcja wołowiny oznacza większą emisję gazów cieplarnianych. To już jest zupełna farsa, karykatura ochrony środowiska. Delegaci będą jeść kurczaki zamiast wołowiny, żeby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych a tymczasem ich transport samolotami na szczyt oraz transport limuzynami po Kopenhadze sprawi, że podczas Szczytu wyprodukują więcej CO2 niż cała Afryka w tym samym czasie. (41 tys. Ton CO2)
(http://www.polskatimes.pl/fakty/swiat/195516,dumania-o-ekologii-przy-kawiorze,id,t.html)
Pikanterii sprawia dodaje fakt, że przez ostatnie 15 lat, spośród wszystkich krajów europejskich, Polska w największym stopniu zredukowała emisję szkodliwych gazów. W protokole z Kioto przyjęto, że Polska do 2005 r. obniży emisję gazów cieplarnianych o 5% w stosunku do przyjętego za bazowy roku 1988. Polska wypełniła to zobowiązanie z olbrzymia nawiązką, redukując emisje szkodliwych gazów aż o 32%, osiągając równocześnie wzrost gospodarczy na poziomie ponad 60%.
W tym samym czasie, gdy Polska dokonywała tak znacznej redukcji emisji, te z państw "starej piętnastki" UE, które otrzymały środki pomocowe z Komisji Europejskiej, zwiększyły emisje gazów cieplarnianych do atmosfery o kilkadziesiąt procent, czego najlepszym przykładem jest Hiszpania (47.9%), Portugalia (41.0%), Grecja (23.9%) i Irlandia (22.7%).
Dlaczego pakt klimatyczny ?
Według ekspertów, przyznane Polsce wartości (nieco ponad 200 mln ton rocznie) są o 30 mln ton za małe w stosunku do naszych potrzeb. Zarobią na tym Francuzi, Niemcy, Anglicy (wypuszczają najmniej CO2, mają elektrownie atomowe + małe zużycie węgla).
Z jednej strony UE deklaruje redukcję emisji o 20 % poniżej poziomu z 1990 r. do 2020 r. co definitywnie pogrąży europejski przemysł i sprawi, że będziemy żyć w zaścianku świata, z drugiej zaś USA deklarują redukcję emisji gazów o 17 % poniżej poziomów z 2005 r. do 2020 r. co jest zagrywką typu Public Relations bo odnosząc ten poziom redukcji do poziomów emisji z 1990 r. jest to tylko ok. 1,3 %. Najśmieszniejsze zaś są deklaracje Brazylii. Brazylijczycy deklarują redukcję emisji o ok. 40 % poniżej poziomów z 2005 r. do 2020 r. Biorąc zaś za poziom odniesienia rok 1990 emisja gazów cieplarnianych w Brazylii wzrośnie do 2020 r. o około 3 %. Brazylijczycy tak zmniejszą emisję, że ją w rzeczywistości zwiększą :) .
Za FAO: W Afryce głoduje jedna trzecia kontynentu, w ostatnich 15 latach liczba głodujących wzrosła o 45 mln do 220 mln. Najwięcej jest w Afryce subsaharyjskiej.
Wyceniony na 600 mld dolarów program ratowania planety zawarty jest w Agendzie 21 na prawie 500 stronach, w 40 rozdziałach.
Są różne inicjatywy związane w tym zakresie. Mamy inicjatywy takie jak „Obywatel” łódzki, który nie daje się zaklasyfikować politycznie biorąc pod uwagę w swoich rozważaniach głosy z prawa jak i lewa, podczas gdy większość inicjatyw ekologiczno/zrównoważonych jest rozgrywanych pod przykrywką lewicowych frontów.
AGENDA 21:
3.Walka z ubóstwem -> (Blisko 1,2 mld ludzi na świecie żyje za mniej niż jednego dolara dziennie, a prawie 850 mln osób nie ma co jeść – wynika z informacji opublikowanych na stronach komórki ONZ zajmującej się wdrażaniem programów na rzecz rozwoju ludności na świecie. Skala ubóstwa oraz jej zasięg wydają się być tym bardziej nieprawdopodobne, im częściej uświadamiamy sobie o możliwościach i postępie, jakie niesie ze sobą dzisiejszy świat. Dramatyzmu tej sprawie dodaje jeszcze fakt, iż w wyniku światowego kryzysu finansowego kolejne miliony ludzi na świecie straci środki do życia i popadnie w trwałe ubóstwo. Kryzys – zdaniem ekspertów z Banku Światowego – spowoduje, że liczba osób żyjąca poniżej tzw. granicy ubóstwa – czyli za mniej niż jednego dolara dziennie – wzrośnie o dodatkowe 53 miliony osób.
9. Ochrona atmosfery -> (4,3 % w 1991 wzrosło do 4,6 % w 2007)
11. Działania zapobiegające wylesieniom. -> (z 31,4 % (2000) spadło do 31,3 % (2010)
W 2004 roku zieloni domagali sie także wstrzymania budowy Galerii Kazimierz. Tym razem aktywny był małopolski oddział Polskiego Klubu Ekologicznego. Jego działacze przekonywali, że inwestycja przyczyni się do zwiększenia hałasu i zanieczyszczenia spalinami. Galeria jednak powstała.
Ponieważ protesty ekologów przedłużają inwestycje, inwestorzy godzą się na pertraktacje. Zdarza się, że wypłacają (jak w przypadku Plazy) spore sumy. W 2001 roku jedna z organizacji ekologicznych tak długo protestowała przeciwko budowie centrum handlowego w Warszawie, aż inwestor pękł. Przekazał ekologom 2 mln zł i ponad 200 tys. zł za "koncepcję zagospodarowania zieleni" ("Wprost" nr 36/2001 "Ekoharacz").
Autor artykułu sugerował wtedy, że gdyby nękani inwestorzy złożyli do prokuratury doniesienie o przestępstwie, ekolodzy odpowiadałyby za wymuszenie. Okazuje się jednak, że to wcale nie takie proste. Jeden z krakowskich deweloperów GD&K pozwał ekologów za protesty przeciw jego inwestycji w okolicach Lasu Wolskiego. Żądał też 80 tys. zł odszkodowania za utrudnianie budowy. Sąd uznał jednak, że ekolodzy nie nadużyli prawa.
Potwierdziły to dwie instancje i do budowy nie doszło.
Obronę samosiejek w Prokocimiu Waszkiewicz także potrafi wytłumaczyć. - To naturalny las, a nie plantacja desek założona przez leśników. Szpital jest ważny, ale można go wybudować w innym miejscu. Nie byłoby 90 proc. konfliktów, gdyby urzędnicy zadbali o realizację inwestycji w odpowiedni sposób i w odpowiednim miejscu.
Prof. Mastalerz
Jednak nie wróżę im dobrej przyszłości, bo zauważam zmianę w mentalności ludzkiej. Jeszcze parę lat temu według ekologów jednym z największych „wrogów” ludzkości było DTT – środek owadobójczy, stosowany w latach 40-tych do 70-tych, który uratował przed malarią życie dziesiątki milionów osób. Przyszli jednak ekolodzy, podnieśli wielki wrzask, że DTT zabija wszelkie życie na ziemi: ptaki, ssaki i ryby. Był nawet taki głos, że DTT powodował chorobę Heinego-Medina. Choroba którą powoduje wirus, który został zidentyfikowany, na którą zrobiono szczepionkę i na którą nikt już nie choruje. Usłużni politycy zakazali używać DTT – było to ludobójstwo na skalę nie mniejszą niż Stalina czy Hitlera, bo miliony osób znowu zaczęło umierać na malarię.
A dzisiaj, po latach tak zaciekłego i uporczywego zwalczania przez ekowojników, DTT wróciło do łask. onZ oficjalnie wycofało zakaz i DDT może być znowu używane do zwalczania plagi komarów.