Ecclesia, Dokumenty 1


Kazimierz Marian Morawski

"Źródło Rozbioru Polski.
Studia i szkice z ery Sasów i Stanisławów."
Księgarnia św. Wojciecha, 1935

Ecclesia

"w narodach katolickich
naród okazuje się zazwyczaj tyle wart,
ile wart jest jego episkopat"

Ecelesia praecedit. I zaraz nasuwa się pytanie, jak w ogóle wyglądał Kościół Augustowy[1].

Zaryzykowałbym twierdzenie, że tak, jak już w Egipcie starożytnym -- profanom przypomnimy tu choćby świetną powieść Prusa -- kapłani prowadzili społeczeństwo, tak i w narodach katolickich naród okazuje się zazwyczaj tyle wart, ile wart jest jego episkopat, którego przecie starożytna nazwa grecka mówi o zadaniach czuwania, nadzorowania nad społeczeństwem. A jakże rzecz się ta miała z naszym społeczeństwem polsko-saskim, jakich tuzów ascezy -- jeżeli tak paradoksalnie wyrazić się wolno -- liczył Kościół polski w dobie Augusta-konwertyty?

Więc - prymasi: Radziejowski, Szembek, Potocki. Więc biskupi krakowscy: Dąbski (koronator królewski), Szaniawski i wspomniany już Lipski; więc młodszy Szembek-Krzysztof, więc dwaj Tarłowie, więc imiennik wielkiego kardynała, wspomniany również Hozjusz, więc dwaj Załuscy, więc dwaj Denhofowie, więc Lubieński, więc Fredro, więc Ogiński i wiele innych jeszcze nazwisk, głośnych w Polsce dawnej.

Już na pierwszy rzut oka uderza w tej niekompletnej zresztą liście wielka ilość "kortezanów", biskupów dworskich, takich, co, jak ci za Zygmunta i Bony, jak Gamratowie, jak Krzyccy, jak do pewnego stopnia Tomiccy, stali tronu bliżej niżeli ołtarza i którzy, jak później Franciszek Krasiński, a -- bliżej końca -- Podoski, Młodziejowski, Poniatowski czy Massalski -- letnimi okazywali się w rzeczach wiary. Jeżeli rozpatrzymy z grubsza wymienione wyżej nazwiska, to od razu podejrzanymi pod względem takiego "kortezaństwa" wydadzą nam się: Radziejowski, Szembek, Potocki, Dąbski, Szaniawski, Lipski, wszyscy niemal najważniejsi.

Radziejowski -- a tak trudno w biografiach tych wykreślić średnią pomiędzy urzędową pobłażliwością Korytkowskich a pozytywistycznym antyklerykalizmem Sobieszczańskich i Orgelbrandów -- kardynał św. rzymskiego kolegium, ale syn zdrajcy, a za to krewniak i protegowany Sobieskiego, wysłany przezeń do papieża z chorągwią zdobytą pod Chocimem i umocowany później do zawarcia słynnego przymierza z cesarzem Leopoldem, nie bardzo wywdzięczał się protektorowi za życia, a także i po śmierci, nie bacząc na interesy elekcyjne kuzyna-Jakóba, jeno oscylując w Łowiczu i Błoniu, gdzie funkcjonował jako interrex, przy stałym współudziale siostry-intrygantki, pani Towiańskiej, między Contim a Augustem, a później -- i tu się odezwała w nim zapewne smutnej pamięci krew ojca -- pomiędzy prawym królem a Szwedami.

Tak wyglądał prymas-interrex. Nielepiej przedstawiał się koronator Augustowy Stanisław Dąbski, biskup wówczas kujawski. Miała w ogóle stolica żyznych Kujaw Włocławek to do siebie, że była vagina episcoporum i że z niej najdzielniejsi pasterze na wyższe przesiadali się stolice. W tym zaś zaraniu stulecia XVIII zasiadali na tronie biskupów kujawskich kolejno: Dąbski, Szembek Stanisław, Szaniawski i Szembek Krzysztof, dwóch biskupów krakowskich i dwóch prymasów. Z nich pierwszy, Dąbski -- tu polegałbym raczej na nieżyczliwej ekspertyzie Bartoszewicza i Smoleńskiego, skoro tak wcześnie oglądamy go w obozie tak wątpliwego konwertyty jak August -- scharakteryzowany został przez innego, późniejszego a niezależnego w sądzie biskupa, jak następuje:

"Czynu jego przy elekcji Augusta nie miał już kraj cnoty ukarać; pokazuje to ostatni upadek, kiedy występek chodzi z czołem do góry. Dąbski należy do epoki, jaka gotowała się wtedy. Mane, Thecel, Pheres napisane stały, a odczytać ich nie umiano..." (Łętowski).

A teraz: Szembeki, Potocki, Szaniawski i Lipski, "kortezani" pomniejsi, bo nie było im dane odegrać roli tak przełomowej, jak Radziejowskiemu i Dębskiemu: "kortezanów" w Rzymie renesansowym nazywano znów dla odmiany "harpjami", tak łasi bywali oni na dostojeństwa i beneficja. I Szembekowie nie z roli się poczęli i nie z bólu: byli zrazu mieszczanami krakowskimi, Schonbeckami, jak Bonery i Morstiny, a późniejsze przepychy i herby -- "Trinae rosae, binae kozae, vivat princeps generose!" -- kłaniają się transparenty prymasowi, to już atrybuty późniejszej epoki, saskiej; de facto zaś księża, proboszczowska to rodzina, Barberiniowie polscy, nie jedyni zresztą w swoim rodzaju. Z plebani bowiem czy może celi klasztornej istotnie wyrośli: pierwszy z nich znany -- to jezuita krakowski, a potem sypią się na nich zaszczyty: Stanisław -- ze Słupowa już się piszący -- zostaje prymasem, brata wynosi na kanclerstwo; inny brat, Jan Krzysztof, osiada tłuste biskupstwo warmińskie, a dwóch jeszcze dalszych członków tej rozrodzonej i zapobiegliwej rodziny dostaje biskupstwa inne. Cały zaś ród dziwnie jest powolny "Rucie" saskiej.

Potockiego, interrexa po Auguście II, krótko a trafnie charakteryzuje Askenazy:

"Górowała w nim -- pisze -- przysłowiowa duma Potockich, nieodstępna chęć przewodnia wyniesienia swojego domu do wszechwładzy w Rzeczypospolitej, nieubłagana niechęć dla wszelkich innych wewnątrz Rzeczypospolitej potęg, zdolnych do rywalizacji z tym własnym jego domem, a więc zarówno nieubłagana dla innych domów możnowładczych, jako też dla samego nawet domu królewskiego."

Ramy szkicu niniejszego nie dozwalają mi przyjrzeć się wszystkim tym dygnitarzom kościelnym, a są pośród nich tak wpływowi, jak "regalista" Szaniawski, co trząsł kancelarią królewską w erze Szembeka i Manteuffla. Ten biskup krakowski -- to najtęższy bodaj statysta duchowny doby saskiej. Równa się z nim chyba tylko Andrzej Stanisław Załuski, także członek dynastii biskupów, jak Szembekowie i Łubieńscy, a -- jak pisze o nim Bartoszewicz -- "pod każdym względem człowiek niepospolity".

Ale pilno nam już z powrotem do "Tafelrundy" Augustowej, przy której ze szczególną podobno predylekcją z prałatów tych zasiadać mieli: Lipski, Hozjusz i Antoni Dembowski.

Cóż powiedzieć mam o pierwszym z nich, księdzu podkanclerzym, późniejszym kardynale, w tej dobie zaś gorliwym uczestniku zawiesistych biesiad królewskich czy nawet osławionego "Bractwa Wrogów Wstrzemięźliwości"? I jego dosadnie na podstawie relacji saskich charakteryzuje Askenazy:

"Lipski -- powiada -- podkanclerzy koronny z łaski dworskiej (pieczęć mniejszą otrzymał jako biskup krakowski wbrew prawu), zdeklarowany... Augustowiec, człowiek małego serca, równie małej świątobliwości infułat, tym większego sprytu polityk..."; "...bez żadnych podstaw moralnych -- dodaje o nim gdzie indziej -- intrygant, karciarz i smakosz, który bawiąc się, robiąc politykę, robiąc przede wszystkim własną karierę, więcej przesiadując za stołem biesiadnym Augusta II albo w gabinecie ministerialnym Bruhla, aniżeli w swojej diecezji, dawał gorszący przykład nieposzanowania dla wysokiej godności księcia Kościoła i podniosłych obowiązków duszpasterza..."[2]

"Sprawnym tłumaczem ustaw, organizatorem potwornych, "kradzionych" wyborów, giętkim pośrednikiem w układach z butną magnaterją" -- mieni znowu biskupa-kardynała Konopczyński:

"Cała (późniejsza) inscenizacja - dodaje -- obioru Augusta III... była, rzec można, dziełem Lipskiego. On przekupywał magnatów, on dostarczał argumentów prawnych agitatorom, on wynalazł sprytne "salwy'', czyli zabezpieczenia przeciwko uchwałom konwokacji, wyłączającym kandydatury cudzoziemskie, on też intonował "Te Deum" po obiorze (drugiego) Sasa, ukoronował go w Krakowie i przyprowadził mu do przysięgi pokonanych Stanisławców. Nagrodą tych zasług był kapelusz kardynalski..."

Jeżeli Lipski wywdzięczał się tak dynastii, która go wyniosła, to inny znowu członek "Tafelrundy" Augustowej Stanisław Hozjusz, imiennik wielkiego kardynała, biskup poznański, mniej pewny siebie od kolegi -- podkanclerzego, bo "zanadto pamiętający o własnym pospolitym pochodzeniu..., (a) z kultury Niemiec", wysługiwał się również plemieniu swojego dobroczyńcy, proklamując obiór syna jego na kamieńskim polu elekcyjnym, podczas gdy w pobliskim kościółku bernardyńskim towarzysz jego Lipski intonował właśnie "Te Deum".

Innych za to biskupów w kole kamieńsko--praskim nie było. Nie było także świeckiego jeszcze uczestnika owego (Nabielakowego) grona współbiesiadników Augustowych, przyszłego zaś biskupa Antoniego Sebastjana Dembowskiego. Mniej ogładzony od szefa swojego Lipskiego, nie władający jak on tak biegle licznymi językami cudzoziemskimi, "mało mówiący i mrukliwy, ale wielkiego rozumu i sumienia", siedział wtedy pan referendarz Dembowski, niepocieszony po przedwczesnej stracie małżonki swojej Salomei z Rupniewskich, na dobrowolnym wygnaniu w Bytomiu, oczekując antyelekcji swojego kandydata. Wrócił też z Augustem III do Polski, aby tu sięgnąć po infuły: płocką i włocławską, a potem już jako biskup błogosławić po patriarchalnemu swojemu po Rupniewskiej potomstwu, żenić dzieci, chrzcić wnuki... Jako jeden z potomków w prostej linii zacnego biskupa cieszę się, że nie potrzebuję napisać tu o praszczurze nil nisi bene.

_________________

[1] Na temat osłabionej żarliwości w wyższym klerze polskim za "Oświecenia", Która przyczyniła się pośrednio do zwycięstwa prądów rozbiorowych, patrz niżej jeszcze w szkicu: "Związek uczonych grabarzy"!

[2] Zbyt może ostro wypadła dla księdza kardynała owa reprymenda askenazjańska; to pewna, że nie dorastał żadną miarą Lipski do "podniosłych -- zwłaszcza -- obowiązków duszpasterza" w tej skłóconej i zaburzonej epoce. Spotkamy się bezustannie z jego nazwiskiem w dobie bezkrólewia po Auguście II czy pierwszych latach Augusta III, np. w ciekawej dla nas okoliczności, kiedy to milicja biskupia, stacjonowana bodaj w Kielcach, uganiała się po Polsce i dopadała w końcu "emisariusza wielkiej loży angielskiej", Ramzesa Bartazzani vel Rakoczy. Nie ze wszystkim zaiste godne było to ramię duchowne -- kardynał w roku 1739 potępiał plakatami konwentykle masońskie -- gdy chodził o tępienie herezji w Polsce, a nie zapominajmy, że jeśli zaogniła się pod koniec panowania Augustowego sprawa dysydencka, odpowiedzialność dostojników kościelnych wzrosła, jak zaś się z niej wywiązywali, poucza nas, jak dotychczas, jedynie sumienna praca Feldmana.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ecclesia de Eucharystia, teologia, Dokumenty
Pius XI 1945.12.23 – encyklika Orientales Omnes Ecclesias, KOŚCIÓŁ KATOLICKI - PAPIEŻE DOKUMENTY
DOKUMENTACJA OBROTU MAGAZYNOWEGO prawidł
Proces pielęgnowania Dokumentacja procesu
dokumentacja 2
Wykład 3 Dokumentacja projektowa i STWiOR
20 Rysunkowa dokumentacja techniczna
dokumentacja medyczna i prawny obowiązek jej prowadzenia
W 5 dokumentacja ZSJ
Dokumentacja pracy na kąpielisku
Dokumenty aplikacyjne CV list
Dokumentacja pracy fizjoterapeuty
Dokumentacja medyczna bloku operacyjnego
W 5 Dokumentacja operacji gospodarczych ZAZ
DOKUMENTOWANIE GEOTECHNICZNE kurs
3)kontrola dokumentˇw
Opracowanie dokumentacji powypadkowej BHP w firmie
dokument ubiegajacy sie o kredyt inwestycyjny w banku

więcej podobnych podstron