Hieny czyhają za progiem
Powiadają, że starość się Panu Bogu nie udała. Zwłaszcza starość ludzi samotnych i schorowanych. Stają się łatwym łupem ludzkich hien, polujących na mieszkania.
Polowanie na starucha
Takie hieny przeszukują okolicę i wypatrują ludzi starych, niedołężnych i potrzebujących pomocy. Nie mających rodziny, albo z nią skłóconych. Zamieszczają ogłoszenia, że chcą zaopiekować się samotną i schorowaną osobą. Nie po to, żeby pomagać jej w ostatnich latach życia czy ulżyć w cierpieniu, ale żeby przejąć mieszkanie po jej śmierci. Najpierw wynajmują mieszkanie gdzieś w pobliżu, albo od razu kwaterują się u takiej osoby. Potem zabierają emeryturę na codzienne wydatki, wyłudzają testamentowy zapis. Ich sympatia, uczynność i cierpliwość kończą się wraz z polepszającym się stanem zdrowia właścicielki. Zależy im na szybkiej śmierci, a nie na przedłużającej się agonii. Zaniedbują i głodzą starych, zdanych na ich łaskę ludzi. Coraz częściej słyszy się o tym procederze, uprawianym zwłaszcza przez młode małżeństwa, które nie mają pieniędzy na własne mieszkanie. Nie posiadają one zdolności kredytowej, albo liczą na łatwe wzbogacenie się.
Czasem, z takiej okazji korzysta zapobiegliwa sąsiadka. Staremu człowiekowi bardzo trudno o uwagę, zrozumienie i kontakt. Dlatego staje się łatwym łupem "lokalowych drapieżców". Jak daleko mogą się oni posunąć?
Wszystko da się odwrócić
W Sejmie czeka ustawa o odwróconej hipotece. Ma zapobiec nadużyciom i zabezpieczyć prawa klientów. Tymczasem na mieszkaniach i domach starych ludzi chce się dorobić prywatna firma hipoteczna, nęcąca telewidzów obrazkiem żwawego staruszka z firmową rentą, w wysokości 2 tys. zł miesięcznie! Jak ma biednemu emerytowi nie podskoczyć ciśnienie i nie "błysnąć" nadzieja? Ta "odwrócona hipoteka", zaiste - odwrócona, proponuje 65-latkom dożywotnią rentę, w zamian za oddanie spółce prawa do ich mieszkania po ich śmierci.
Wysłannicy tej firmy rozdają ulotki przy kościołach, wrzucają je do skrzynek, zaczepiają emerytów załatwiających swoje smutne sprawy w pomieszczeniach ZUS-u. Starsi ludzie łatwo poddają się manipulacji, często grzeszą naiwnością, nie mają pojęcia o finansach. Wydaje im się, że to jakaś nowa emerytura. Oferta firmy została tak sprytnie wymyślona, że pozwala legalnie przejąć mieszkanie prawie za bezcen. Tak skalkulowano lata pozostałe do śmierci klienta, żeby wypłacić mu zaledwie 30 proc. aktualnej wartości jego mieszkania.
Powiedzmy, że mieszkanie ma wartość 300 tys. zł. Mężczyzna 65-letni otrzyma rentę w wysokości 400 zł, czyli w ciągu 10 lat, firma wypłaci mu w sumie 48 tys. zł. Jeżeli dotrwa 85. roku życia, wypłaty wyniosą w sumie 96 tys. zł. Jeżeli dożyje. Zaprzyjaźnione ze mną małżeństwo, to osoby 80-letnie. Za duże mieszkanie w centrum miasta, warte jakieś pół miliona, dostają 800 zł miesięcznie, czyli równowartość ich mieszkaniowego czynszu, potrącanego z tego, co dostają. Słowem - to tak, jakby nic nie otrzymali do ręki. Prawie nic, ale dobre i to. W końcu jest to dobrowolna decyzja dorosłych ludzi.
Firma mocno zabezpieczyła się przed chwiejnym rynkiem mieszkaniowym, kosztem starych ludzi. Biedni emeryci i renciści cieszą się z każdej dodatkowej złotówki. Śmierć blisko, władza daleko, hieny tuż za progiem.
1