Jak oszukują taksówkarze
Majstrowanie przy taksometrze, doliczanie opłat za stanie w korku, wykorzystywanie nieznajomości topografii miasta, niestawianie się na umówioną wcześniej godzinę - to jedne z najczęstszych grzeszków taksówkarzy. Popełniane są przede wszystkim przez niezrzeszonych w korporacji kierowców, choć i ci drudzy stosują pewne sztuczki.
Nielegalnie działający przewoźnicy są ostatnio plagą. W największych polskich miastach można spotkać ich przede wszystkim w okolicach dworców. To tam najczęściej polują na naiwnych klientów. Ich ofiarami padają nie tylko obcokrajowcy czy nieznający danego miasta krajowi turyści, ale także mieszkańcy, którzy dają nabrać się na obietnicę taniego przewozu. -Wpływające do Biura skargi dotyczą przede wszystkim taksówkarzy, którzy nie należą do żadnej z warszawskich organizacji taksówkowych. Sporadycznie dotyczą zrzeszonych przewoźników. Wpływają również skargi na przewoźników wykonujących tzw. „okazjonalny przewóz osób”. Często się zdarza, że cena za taki przejazd jest dziesięciokrotnie wyższa od przejazdu taksówką na tej samej trasie, bowiem przewoźnik ustalił cenę za 1 km w wysokości 20,00 zł - informuje Monika Żukowska z Wydziału Prasowego Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. - Oszukiwane są przede wszystkim osoby spoza Warszawy, turyści i obcokrajowcy. To brak znajomości polskich realiów powoduje, że obcokrajowcy stają się ofiarami oszustów - dodaje.
Na forach internetowych aż huczy od negatywnych komentarzy na temat nieuczciwych przewoźników. W Warszawie gromy spadają przede wszystkim na firmę oznakowaną na dachu samochodu napisem TAKI. - Klienci identyfikują pojazdy tzw. „przewozu osób” z taksówkami, gdyż mają one umieszczony na dachu transparent z napisem TAKI łudząco podobny do napisu TAXI. Cennik jest mało widoczny dla pasażera - mówi Monika Żukowska.
Ofiarą oszusta padła pani Katarzyna z Wrocławia, która do stolicy przyjechała na szkolenie. - Pociąg był nieco spóźniony, więc wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki. Powiedziałam, dokąd chcę jechać, nie pytając o cennik. Za przejazd zapłaciłam 210 zł! Okazało się, że za kilometr pan naliczył mi ponad 20 zł. Nie mogłam w to uwierzyć. Najgorsze jest to, że z takimi prostakami nie ma jak walczyć. Chciałam nawet wezwać policję, na co kierowca odpowiedział, że on chętnie to zrobi, jeśli nie zapłacę, bo na taksówce wyraźnie jest napisane, ile kosztuje kilometr. I rzeczywiście było, ale w pośpiechu w ogóle tego nie zauważyłam. No cóż, słono mnie to niedopatrzenie kosztowało - opowiada pani Katarzyna. Niestety, mimo że najwięcej skarg wpływa na nielegalnie działających przewoźników, najbardziej na tym procederze tracą taksówkarze działający w korporacji. Chodzi nie tylko o kwestie finansowe, ale również o dobre imię.
- Taksówkarz, który nie posiada licencji, to po prostu nie taksówkarz. To, że samochody, którymi poruszają się po mieście przypominają niekiedy taksówkę, to złudzenie, przez które wpadają w pułapkę klienci, którzy potrzebują się przemieszczać, płacąc niejednokrotnie niebotyczne kwoty, a później narzekają jacy ci taksówkarze nieuczciwi! Nie biorą pod uwagę, że jadą tzw. ,,podróbą" lub samochodami zupełnie nieoznakowanymi, z kierowcami niejednokrotnie nieposiadającymi uprawnień. Taksówki jeżdżą w mieście nie od wczoraj i każdy powinien przynajmniej w podstawowym stopniu odróżnić taksówkę od tzw. podróby - mówi taksówkarz ze Stowarzyszenia Taksówkarzy Expres i Rotunda z Krakowa.
Byle trafił się naiwny
Na takie szczęście liczą nieuczciwi przewoźnicy. Oprócz naliczania niebotycznej kwoty za kilometr lub za stanie w korku, do ich częstych praktyk można zaliczyć również wybieranie tras dłuższych w celu wyłudzenia większej ilości pieniędzy (to zwłaszcza w przypadku obcokrajowców lub turystów nieznających topografii danego miasta). - Skargi dotyczą przede wszystkim zawyżenia opłaty za wykonanie usługi przewozowej. Zdarzają się zażalenia na niewłaściwe zachowanie taksówkarzy w stosunku do pasażerów. Ostatnio wpłynęła skarga obcokrajowca w sprawie niemożności uregulowania w warszawskich taksówkach należności za kurs kartą kredytową - pomimo umieszczenia informacji o możliwości zrealizowania takiej transakcji - mówi Monika Żukowska. Mimo że każdego dnia kolejna osoba pada ofiarą oszustów, na skuteczną walkę z nimi nie ma co liczyć.
- Rzecz trzeba nazwać po imieniu - to szara strefa, z którą nikt nie walczy lub świadomie utrzymuje taki stan. Za taki stan rzeczy odpowiadają władze miasta, które nie radzą sobie z tym problemem, usiłując kontrolować taksówkarzy na postojach, w miejscach, gdzie nieuczciwych przewoźników po prostu nie ma. Organa władzy i kontroli bezpośredniej nie chcą prowadzić dialogu z firmami taksówkowymi, które doskonale znają temat i mogą podpowiedzieć, jak temu problemowi zapobiegać. Urzędnicy jednak zawsze są mądrzejsi i po co rozmawiać z kimkolwiek - oni sami lepiej przecież wiedzą. Takim podejściem do rzeczy dopuszczono w Krakowie do takiego bałaganu, jakiego dotąd nigdy nie było. Dopuszczono do działania szarej strefy w naszej branży, dopuszczono do ruchu podmioty, które wykonują to samo, co taksówki, a nazywający się inaczej - ci dopiero robią bałagan. Taksówkarze jeżdżący w sieciach doskonale wiedzą, kto, gdzie i kiedy działa niejednokrotnie nielegalnie i naciąga klientów. Godziny nocne, zwłaszcza w weekendy, to plaga naszego miasta. Zero poszanowania przez niektórych przewoźników, zwłaszcza, jeśli chodzi o przepisy ruchu drogowego, stanie na każdym rogu ulic w ścisłym centrum, postój na zakazach postoju, w miejscach, gdzie stwarza się zagrożenie dla ruchu - to codzienność. Straż miejska i policja przejeżdża niejednokrotnie i nie dostrzega problemu? Dziwne, prawda? - mówi taksówkarz ze Stowarzyszenia Taksówkarzy Expres i Rotunda z Krakowa. - Od dwóch lat taki stan rzeczy prowadzi do znacznego zubożenia legalnie działających podmiotów - część zakończyła działalność ze względów ekonomicznych. Miasto nie zapewnia warunków, podatki jednak ściągają. Puszczono wszystko na żywioł, bądź jak i bądź ile, bez żadnych zasad! Nie wiem jednak po co? Taksówek zawsze wystarczało. Jak my wyglądamy w oczach turystów, obcokrajowców? Wstyd! - dodaje.
Irytacji taksówkarzy zrzeszonych w korporacjach trudno się dziwić. Wszystkie gromy spadają na nich, bo klienci nie potrafią odróżnić działającego uczciwie taksówkarza od oszusta. Nic dziwnego, jeśli różnią się tylko brakiem loga lub zmienioną literką, jak w przypadku przewozów TAKI. Pośpiech pasażerów powoduje, że dopiero, jak przychodzi do zapłaty, orientują się, że skorzystali z usług nieuczciwego przewoźnika.
Korporacyjne grzeszki
Chociaż korporacje gwarantują nam bezpieczniejszy i tańszy dojazd do miejsca docelowego, również wśród ich pracowników zdarzają się nieuczciwi kierowcy. Do ich najczęstszych grzeszków zaliczyć można majstrowanie przy taksometrach. Maksymalne ceny w taryfach ustala Rada Miasta, a taksometry muszą przejść przez Urząd Miar i Wag, by mogły zostać dopuszczone do użytku. Skoro więc nie można zmienić stawki za kilometr, a zarobić przecież trzeba, to taksówkarze często przestawiają taksometry jeżdżąc po mieście, na strefę pozamiejską. Tym samym liczą sobie podwójnie. Najwięcej jednak taksówkarze zarabiają nie na naiwnych, a pijanych klientach. Pasażer pod wpływem to gratka dla taksówkarza, zwłaszcza, jeśli pozwoli sobie na drzemkę na tylnym siedzeniu. Kierowca wcale nie zamierza pozbyć się delikwenta. Robi kilka rundek po mieście, a później przedstawia interesujący rachunek. Często także taksówkarze każą klientom pod wpływem płacić z góry za przewóz z pijanym nigdy nic nie wiadomo. A jeśli zaśnie i obudzi się dopiero pod domem, wskazują mu taksometr i żądają ponownej zapłaty. Klienci, nie pamiętając o wcześniej uregulowanym rachunku, płacą drugi raz. Innym dość popularnym grzeszkiem taksówkarzy są ciągłe spóźnienia lub, co gorsza, niestawianie się na umówioną godzinę. Karolina z Poznania miała problem z dojazdem na lotnisko. - Zamówiłam taksówkę z korporacji, z której stale korzystam, żeby nie było rozczarowań. Czekałam 20 minut, a taryfy nie było. Zadzwoniłam, a oni przeprosili, bo nie mają akurat żadnego samochodu wolnego. Skontaktowałam się z konkurencją. Byli w ciągu 10 minut. Cudem zdążyłam na samolot - mówi.
Jak nie dać się oszukać?
Przed wynajęciem „nielegalnej” taksówki może ustrzec pasażera znajomość prawidłowego znakowania taksówki warszawskiej. Podstawowymi elementami wyposażenia taksówki są: taksometr, dodatkowe światło z napisem „TAXI” umieszczone na dachu pojazdu. Zgodne z uchwałą nr XXXIX/1199/2008 Rady m. st. Warszawy z dnia 28.08.2008 r. (z późn. zm.) taksówki w Warszawie posiadają dodatkowe oznaczenia w postaci: pasów żółto-czerwonych, herbu Warszawy, pięciocyfrowego numeru bocznego, hologramu z numerem licencji i numerem rej. pojazdu, dwustronnej tabliczki informującej o taryfie opłat, dwustronnej tabliczki informującej o opłacie za 1 km na taryfie, identyfikatora z danymi kierowcy, informacji o miejscu kierowania.
Prawidłowe oznakowanie taksówki. Źródło: Urząd Miasta Warszawa
Podobne oznakowania mają wszystkie taksówki w Polsce. W Krakowie legalnie działająca taksówka musi posiadać: herb miasta z numerem taksówki na przednich drzwiach, hologram na przedniej szybie nadany przez Urząd Miasta Krakowa, licznik sprzężony z kasą fiskalną. Uczciwie działający taksówkarz na życzenie klienta musi wydawać także paragon z kasy lub wypisać rachunek, przy czym należy przypilnować, by wszystkie pola na rachunku zostały wypełnione. Aby nie paść ofiarą nieuczciwych praktyk, należy zawsze, przed wejściem do taksówki, zapytać o cenę za kilometr. Jeśli jest za wysoka, zawsze możemy podziękować za usługę. Nie zgadzajmy się, by taksówkarz przewoził nas bez włączonego taksometru. Wtedy nie będziemy mogli udowodnić, że naliczył sobie dodatkową opłatę. Dopilnujmy, by podczas stania w korku, kierowca zatrzymał taksometr. Inaczej zapłacimy więcej. Osoby, które spieszą się na lotnisko lub dworzec, zawsze powinny podkreślić to przy zamawianiu taksówki. Rośnie wtedy szansa, że nie zostaniemy oszukani i taksówka przyjedzie na czas. W miarę możliwości sprawdzajmy, czy taksówkarz ma licencję. Jej numer powinien widnieć na samochodzie. Jeśli jej nie zauważymy, może to oznaczać, że jedziemy z nieuczciwym kierowcą. - Najważniejsza zasada numer jeden!!! Kto chce jechać z pewnym przewoźnikiem i nie przepłacać, niech korzysta z jakiejkolwiek sieci legalnie działającej w Krakowie. Jesteśmy na każdej stronie internetowej. Jest kilkanaście firm do wyboru! Po co kombinować? To, o czym piszę powinien wiedzieć każdy pasażer, jeśli któryś z tych kryteriów taksówka nie spełnia, może zachodzić podejrzenie, że coś jest nie w porządku, powinien zrezygnować z jazdy - podkreśla taksówkarz z Krakowa.
Autor: Justyna Sobolak
Źródło: OnetBiznes
5