Znaczenie tytułu może wydawać się oczywiste. Przedwiośnie to oczywiście okres poprzedzający wiosnę. Słońce świeci wówczas mocniej, topnieją lody, zaczyna nieśmiało budzić się nowe życie. Doskonale opisał to sam Żeromski w końcowym fragmencie części pierwszej – „Szklane domy”: „Przedwiośnie zdmuchnęło już z dachów bud najbliższych lód i śnieg – ogrzało już naturalnym powiewem południa wnętrza, które długa i ciężka zima, wróg biedaków, przejmowała śmiercionośnym tchnieniem. Pourywane rynny, dziurawe dachy, spleśniałe ściany kryła już ta nieśmiertelna artystka, wiosenka, nadchodząca pozłotą i posrebrzeniem, zielenią i spłowiałowością, barwami swymi, które rozpościera nad światem”.
O tej porze Baryka zobaczył ubogą Polskę. Niby zrujnowaną, a jednak próbującą podnieść się z uśmiechem wolności. Samo przedwiośnie w powieści nie oznacza pory roku, ale właśnie sytuację w jakiej znajduje się ówczesne państwo. Metaforyczne znaczenie przedwiośnia odnaleźć można chociażby w słowach Szymona Gajowca: „To dopiero przedwiośnie nasze. Wychodzimy na przemarzniętą rolę i oglądamy dalekie zagony (…) Wierzymy, że doczekamy się jasnej wiosenki naszej”. Te słowa są pełne nadziei i wiary, że dzięki pracy, którą trzeba będzie włożyć następne pokolenia będą żyły w lepszym kraju.