Prześladować i nauczyciela
Michał Ogórek
25.07.2015
Jednostajny ton komentarzy po samobójstwie 14-letniego chłopaka w wyniku fali szkolnej nienawiści przerwała opinia tygodnika "W Sieci". Nie jest to głos jakiegoś niedowarzonego dziennikarza, ale utytułowanego profesora pedagogiki - chociaż z Torunia.
Zamiast rytualnie, ale nieskutecznie postulować wytępienie takich ataków, profesor pedagogiki proponuje ich rozszerzenie na inne grupy społeczne niż tylko uczniowie, przede wszystkim na nauczycieli. Co tam postuluje! Sam od razu przystępuje do tego zadania.
Na obiekt ataku typuje konkretnego edukatora tak scharakteryzowanego: "Wyglądał dość dziwacznie, w nosie, w wargach, w uszach, w czole miał kolczyk. Na szyi kłębiły mu się cztery szaliki, miał też tatuaż, mówił wysokim dyszkantem" (żeby chociaż dyszkant miał niski...). Groza tego opisu jest szczęśliwie nieco tonowana tym, że został niezwłocznie od pracy w szkole odsunięty, choć nie spotkały go żadne prawdziwe represje.
Dokonany przez profesora opis edukatora, jakby żywcem ze stron hejterskich, inauguruje tę kampanię i jasno wskazuje pozostałym nauczycielom, co powinni teraz z nim zrobić. Ustalenie jego personaliów jest dziecinnie łatwe i środowiska szkolne, nie ociągając się, zrobią to, czego się od nich oczekuje.
Szkoła nabierze trochę równowagi i nauczyciele będą wreszcie traktowani takim samym hejtem jak uczniowie.