Umiejętność komunikowania się i ekspresji – czy tego można się nauczyć?
Czy masz czasem przeczucia, że Twoj partner lub Ty sam- jeżeli chodzi o umiejetność komunikacji, ekpresji- specjalnie nie brylujecie? Mówiąc o umiejętności komunikacji, już z pytania wynika, że tego można się nauczyć, ponieważ każdą umiejętność można nabyć. Zdolności to predyspozycje do nauczenia się umiejętności. Im większe zdolności, tym łatwiej możemy posiąść umiejętności, mniejszym nakładem pracy, mniejszym wysiłkiem. Do nabycia dowolnej umiejętności oprócz zdolności potrzebna jest motywacja. Motywację do czegoś możemy wzbudzać z zewnątrz (poprzez system kar i nagród), ale najsilniejsza bywa motywacja płynąca z naszego wnętrza, z naszej psychiki. Ponieważ mamy naturę rozumną u podłoża motywacji do czegoś jest uświadomienie sobie potrzeby posiadania pewnej umiejętności, zrozumienie wartości tejże umiejętności. Jednak siłę motywacji dają uczucia. Powstają z silnych przeżyć. Powiedzmy, że bardzo nam zależy na kimś, na jego stosunku do nas, na jego uczuciach. Tymczasem okazuje się, że nie potrafimy przekazać mu naszych uczuć, emocji, przemyśleń, intencji, jesteśmy wcale lub wręcz odwrotnie rozumiani. Wówczas silnie przeżywamy niezadowolenie z siebie.
To niezadowolenie może prowadzić do zupełnie odmiennych skutków: albo wzbudza w nas niezwykle silną motywacje do wyrobienia w sobie umiejętności komunikowania się (cecha osob silnych psychiczne), albo wzbudza w nas załamanie, apatię, rezygnację. Ta siła psychiczna czy słabość też nie bierze się tylko z genów. Ksztaltujemy ją w procesie wychowywania. Jeżeli wychowawcy ganią nas za to, że czegoś nie umiemy, wmawiają, że jesteśmy mało zdolni, że nie potrafimy, a w końcu robią coś za nas, to nie dają nam szans na wytworzenie siły psychicznej czyli umiejętności pokonywania przeciwności. Stopniowo ulegamy sugestii, że nie potrafimy. Uczymy się, że nie umiemy się nauczyć. Uczymy się, że najprostszą rzeczą jest prosić kogoś o pomoc, albo zrezygnować. Robienie czegoś za dzieci czyni je kalekami życiowymi!
Powiedzmy jednak, że wierzymy w siebie i chcemy nauczyć się lepszego komunikowania się i pełniejszego wyrażania emocji. Sposoby praktyczne – to kółko teatralne, kółko dyskusyjne, akademia umiejętności polskiego radia lub kursy komunikacji interpersonalnej. Samemu będzie trudniej co nie znaczy, że niemożliwe. Musimy zaopatrzyć się w dowolny podręcznik komunikacji czy choćby inteligencji emocjonalnej, duże lustro, dyktafon i... czas. Niech nam przyświeca motto pożyczone od Juliusza Słowackiego („Beniowski”): „Chodzi mi o to, żeby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa, a czasem był jak piorun, jasny, prędki, a czasem piękny jak Aniołów mowa ...” Stawiajmy sobie zadania – tematy, np. streść (głośno mówiąc do siebie przed lustrem) przeczytaną książkę, obejrzany film, wiadomości dnia z dziennika, wykaż wyższość jednej partii politycznej nad drugą, lub beznadziejność obydwu, wyższość polityka nad innymi. Oczywiście jeden temat na dzień. Posłuchanie siebie daje komunikacje zwrotną, jest lepszym krytykiem niż przyjaciel. Lustro jest potrzebne, by lepiej zauważać i kontrolować swoją mimikę. Gwarantuje, że po miesiącu pilnej nauki nasza komunikatywność wzrośnie o 2 punkty w skali 10-cio stopniowej! A i to nie będzie wyczerpaniem wszystkich Twoich możliwości.