Cierpienia Młodego Wertera

Księga pierwsza

Motto utworu Goethego:

Takiej miłości każdy młodzian czeka,
Tak być kochana chce każda dziewczyna;
Czemuż w najświętszym z popędów człowieka
Tkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna?

W pierwszym wydaniu powieści zamiast motta we wstępie była krótka inskrypcja: Nie idź moim śladem.

Motto dzieła wprowadza czytelnika w treść powieści. Wielka miłość, na którą czeka każdy mężczyzna i którą chce być obdarzona każda kobieta, stanowi główny wątek dzieła. Miłość ta jednak wiąże się z cierpieniem, niszczącym wewnętrznie człowieka. Taką miłość poznał Werter, tytułowy bohater utworu Goethego, szukając spokoju dla uduchowionej natury i natchnienia malarskiego, odnalazł uczucie, które stało się sensem jego życia. Historię swojej miłości opisał w listach do przyjaciela
4 maja 1771 roku Werter pisze pierwszy list do Wilhelma. Cieszy się, że wyjechał z domu, ale jednocześnie odczuwa żal z powodu rozstania z najlepszym przyjacielem. Wspomina o Eleonorze, która zakochała się w nim, choć flirtował z jej siostrą. Mężczyzna postanawia skupić się na teraźniejszości. 
Głównym powodem jego wizyty w miasteczku są sprawy majątkowe matki. Ciotka, do której przyjechał, okazuje się energiczną i miłą damą o dobrym sercu. Kobieta zgadza się na oddanie części spadku, należącego się matce Wertera. 
Młodzieniec czuje się dobrze w miasteczku. Znalazł tu ukojenie dla niespokojnego serca – samotność, którą nazywa balsamem dla duszy. Zachwyca się szczególnie ogrodem, założonym przez zmarłego hrabiego von M.. Piękno otaczającej przyrody sprawia, że Werter nie potrafi skupić się na rysowaniu. Okolica jest stworzona dla tak wrażliwych osób jak on: „Jestem tak szczęśliwy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia, że sztuka moja cierpi wskutek tego”. [list z 10 maja]
Leżąc w wysokiej trawie obok strumienia, czuje bliskość Stwórcy. Chciałby wyrazić słowami stan swojej duszy, która dla niego jest „zwierciadłem nieskończonego Boga”, lecz „upada pod przemocą wspaniałości tych zjawisk”.

W pobliżu ogrodu Werter odnajduje studnię. Każdego dnia przesiaduje w tym miejscu co najmniej godzinę. Obserwuje dziewczęta przychodzące po wodę z miasta. Do snu czytuje Homera, którym utula buntowniczą naturę. W liście do Wilhelma prosi, żeby nie przysyłał książek, które miały dawniej ogromny wpływ na jego i tak niespokojne serce. Okoliczni mieszkańcy, a zwłaszcza dzieci, darzą Wertera sympatią. Początkowo unikają go, chociaż stara się nawiązywać z nimi rozmowę. Pewnego dnia pomaga przy studni młodej służącej, która nie może postawić naczynia z wodą na głowie. Ludzie są tu poczciwi i dobrzy, skupieni na pracy, pozwalającej im żyć. Rozmowy z nimi mają pozytywny wpływ na młodzieńca. Czasami przypomina sobie, że drzemią w nim siły, których nie wykorzystuje. Jako artysta czuje się niezrozumianym przez otoczenie. Jedyną osobą, przed którą otwierał serce i która go doceniała, była zmarła przyjaciółka:
„Mój Boże, czyż była choć jedna siła mojej duszy nie wyzyskana? Czyż nie mogłem przed nią rozwinąć całego przedziwnego uczucia, którym serce me obejmuje naturę? Czyż stosunek nasz nie był wiecznym snuciem przesubtelnej wrażliwości, najbystrzejszego dowcipu, którego wszystkie rodzaje, aż do swawoli, nacechowane były piętnem geniuszu?” [17 maja]
Werter poznaje S., komisarza książęcego, człowieka zacnego i szczerego, samotnie wychowującego dziewięcioro dzieci. Wcześniej słyszał o rodzinie mężczyzny i jego najstarszej córce. Młodzieniec pragnie skorzystać z zaproszenia i odwiedzić go w leśniczówce, w której zamieszkał po śmierci żony. 
Bohater odnosi wrażenie, że życie jest snem. Człowiek ma ograniczone siły czynne i badawcze. Jest nieświadomy tego, skąd przychodzi i dokąd idzie. Najszczęśliwsi są ci, którzy podobnie jak dzieci, żyją z dnia na dzień. Szczęście odnajdują też osoby, które nawet błahe zajęcia dedykują rodzajowi ludzkiemu jako „olbrzymie przedsięwzięcia dla jego dobra i zbawienia”. Dochodzi do wniosku, że zadowolenie można dostrzec także w tym, że jest się wolnym człowiekiem i w każdej chwili może porzucić swoje ograniczenia. Werter odnajduje zaciszny zakątek w pobliskim Wahlheim, położonym na wzgórzu. Szczególnie upodobał sobie plac z dwiema lipami, pod którymi siada, by czytać Homera. Pierwszego dnia, kiedy zjawił się w tym miejscu, ujrzał czteroletniego chłopca, który grzecznie pilnował młodszego braciszka. Zachwycony młodzieniec usiadł w pobliżu i narysował obrazek, przedstawiający dzieci. Zadowolony ze swojego dzieła, postanowił malować tylko naturę:„Ona jedna jest nieskończenie bogata i ona jedna tworzy wielkiego artystę”. [26 maja]
Poznaje matkę chłopców, córkę nauczyciela. Mąż jej wyjechał do Szwajcarii, by odebrać spadek po jednym z krewnych. Od jakiegoś czasu nie ma od niego wiadomości.
Werter od tego dnia jest częstym gościem w Wahlheim. Siada pod lipami, przy stoliku wyniesionym z gospody, pije kawę i czytuje Homera. Malcy przyzwyczaili się do niego, choć matka obawiała się, że naprzykrzają się mężczyźnie. Pewnego dnia poznaje młodego parobka, który służy u wdowy. Chłopak opowiada o niej z czułością i zachwytem, chwaląc jej dobre serce i urodę. Kobieta nie zamierza po raz drugi zakładać rodziny, ponieważ zmarły mąż okazał się złym człowiekiem. Werter domyśla się, że parobek jest zakochany w swojej pracodawczyni. Wzrusza go prośba chłopca, by nie myślał, że coś go łączy z pracodawczynią.„Nie myślałem i nie śniłem w mym życiu, że spotkam w tak czystej formie tak gwałtowną żądzę i tak gorące i tęskne pożądanie”. [30 maja]

Przypadek sprawia, że spotyka córkę poznanego wcześniej komisarza, z którego zaproszenia do tej pory nie skorzystał. We wsi ma się odbyć bal. Werter z dziewczyną, która ma być jego partnerką i jej ciotką jadą do leśniczówki, by zabrać Szarlottę S. Kobiety ostrzegają go, by miał się na baczności, gdyż może się zakochać w pięknej pannie. Mówią mu również, że Lotta ma narzeczonego, który wyjechał, żeby uporządkować swoje sprawy po śmierci ojca i zdobyć przyzwoite stanowisko. Młodzieniec idzie do domu komisarza. W przedsionku dostrzega dziewczynę, otoczoną gromadką dzieci:„[…] oczy moje ujrzały najpiękniejsze widowisko, jakie mi się kiedykolwiek nastręczyło”. [16 czerwca]

Lotta przeprasza Wertera za to, że muszą na nią czekać. Wyjaśnia, że jej rodzeństwo nie chce jeść chleba, krojonego przez kogoś innego niż ona. W karecie Werter dostrzega wyłącznie Lottę, zapatrzony w jej czarne oczy. Na miejscu wysiada jakby we śnie, pogrążony w marzeniach i zachwycie. Na balu oczarowany obserwuje, jak dziewczyna tańczy„Jest tak przejęta całym sercem i całą duszą, jej całe ciało jest harmonią tak niefrasobliwą, tak prostą, jakby to było właściwe wszystkim, jakby poza tym nic nie myślała, nic nie czuła; i w tej chwili niewątpliwie wszystko inne znika.” [16 czerwca]
Lotta prosi, by zatańczył z nią walca niemieckiego

, ponieważ jej partner nie lubi tego tańca. Tańczą ze sobą kilka razy. Znajoma Szarlotty, starsza pani o miłym wyrazie twarzy, grozi jej żartobliwie placem, wypowiadając dwukrotnie imię „Albert”. Zaciekawiony Werter pyta towarzyszkę, kim jest wspomniany mężczyzna. W odpowiedzi słyszy, że to człowiek, z którym jest zaręczona. Atmosferę zabawy niszczy rozlegający się w oddali odgłos burzy. Wywołuje to zamieszanie, a kilka pań mdleje. Lotta postanawia uspokoić zebranych i proponuję grę w liczenie. W trakcie zabawy ulewa przechodzi. Dziewczyna mówi, że bała się najbardziej ze wszystkich, ale udawała odważną, aby innym dodać otuchy.

Werter i Szarlotta stoją przy oknie. Dziewczyna ma oczy pełne łez, kładzie dłoń na ręce młodzieńca. Ten pochyla się i całuje jej palce. Wracają do leśniczówki. Werter odprowadza Lottę do drzwi i pyta, czy może odwiedzić ją tego samego dnia. Dziewczyna zgadza się. 
Bohater od chwili poznania panny S. przeżywa najszczęśliwsze dni w życiu. Otaczający świat przestaje dla niego istnieć. Każdego dnia chodzi do Wahlheim. Twierdzi, że przeznaczenie skierowało jego kroki do tej miejscowości. Wcześniej widywał wiele razy leśniczówkę, lecz nigdy nie sądził, że tak blisko znajdzie dar losu. Czuje tam bliskość Lotty i cieszy się najdrobniejszymi rzeczami:„Nic nie przepełnia mnie tak cichym, przedziwnym uczuciem, jak patriarchalne szczegóły życia, które, dzięki Bogu, mogę wpleść w tryb mego życia, unikając jakiejkolwiek maniery”. [21 czerwca]
Rodzeństwo ukochanej bardzo lubi Wertera. Młodzieniec spędza czas na zabawach z nimi. Miejscowy lekarz, który pewnego dnia zastaje go bawiącego się z maluchami na podłodze, opowiada wszystkim, że dzieci komisarza są niegrzeczne, a Werter jeszcze bardziej je rozpieszcza. Dzieci są szczególnie bliskie sercu młodego artysty. Dostrzega w nich zalążki zalet i sił, które będą musiały wystarczyć im w przyszłości na borykanie się z trudami życia. Wie, że dorośli traktują je nie jak równych sobie, ale jak niewolników, choć powinni brać z nich przykład:„I w czym nasz przywilej? Że jesteśmy starsi i mądrzejsi?” [29 czerwca]
Werter i Lotta odwiedzają proboszcza z St., miejscowości oddalonej o godzinę drogi od Wahlheim. Staruszek opowiada historię dwóch orzechów, które rosną w ogrodzie. Mniejsze drzewo zasadził ojciec pastorowej w dniu jej narodzin. Po latach pastor ujrzał siedzącą pod orzechem dziewczynę, którą później poślubił. Wspomina z sentymentem dni, kiedy był wikarym u teścia, a potem objął po nim stanowisko proboszcza. Po jakimś czasie nadchodzi córka pastora, Fryderyka z narzeczonym, panem Schmidtem. Werter zabawia Fryderykę rozmową, co wywołuje zazdrość narzeczonego.
Podczas kolacji Werter mówi o tym, że ludzie powinni z otwartym sercem przyjmować dobro, które Bóg daje każdego dnia. Dopiero wtedy mieliby dość siły, żeby znosić zło i nie skarżyć się, że przeżywają tak mało dobrych chwil. Lotta dodaje, że wiele zależy od człowieka. Ona, gdy jest rozdrażniona, śpiewa w ogrodzie i wtedy złość przechodzi. Werter tłumaczy, że ludzie nie powinni ulegać złym nastrojom, bo w ten sposób okradają inne osoby z przyjemności. Wspomina o ostatnich chwilach życia przyjaciółki, przy której łożu czuwał. Wywołuje to ból w jego sercu i zaczyna płakać. Odchodzi od towarzystwa, a głos Lotty przywołuje go do rzeczywistości. W drodze powrotnej dziewczyna gani swego towarzysza za zbyt impulsywne wypowiadanie opinii podczas kolacji. Prosi, aby szanował siebie, bo zbyt porywcze usposobienie może doprowadzić go do zagłady. Lotta przyjeżdża do miasta. Ma spędzić kilka dni u starszej damy, która jest poważnie chora i pragnie, by dziewczyna była przy niej w godzinie śmierci. Wertera wzrusza opiekuńczość i troskliwe serce ukochanej:
„[…]jest zawsze ta sama, zawsze czujna, zawsze jednakowo drogie stworzenie, które gdzie spojrzy, tam łagodzi cierpienie i stwarza szczęśliwość”. [6 lipca]
Pewnego wieczoru Szarlotta udaje się z siostrami na przechadzkę. Werter spotyka je i razem idą w pobliże studni. Ukochana siada na murku, a dziewczynki przynoszą jej wodę. Mała Amelia woła, że Lotta pierwsza powinna napić się z naczynia. Wzruszony szczerą miłością dziecka, Werter podnosi dziewczynkę i całuje. Dziecko krzyczy przerażone, sądząc, że według panującego przesądu wyrośnie jej brzydka broda. Lotta mówi, że źle postąpił i nakazuje Amelii umyć twarz w strumyku. Młodzieniec z zachwytem obserwuje Lottę, pomagającą siostrzyczce. Wieczorem opowiada o tym zdarzeniu pewnemu człowiekowi, którego uważa za rozumnego i znającego ludzi. Mężczyzna ten mówi jednak, że Lotta nie powinna wychowywać dzieci w wierze wzabobony. Werter nie zwraca na te słowa uwagi:„[…] pozostałem w sercu swym wierny prawdzie: powinniśmy z dziećmi postępować jak Bóg z nami, który nas czyni najszczęśliwszymi, gdy pozwala nam wędrować po świecie w miłym złudzeniu”. [6 lipca]
Dziewczyna wraca do leśniczówki. Werter ma wrażenie, że podczas wspólnych spacerów „czytał w jej czarnych oczach”. Razem ze znajomymi stoi przy karecie, którą ma odjechać Szarlotta. Szuka jej spojrzenia, lecz dziewczyna unika jego wzroku. Dopiero, gdy pojazd  ruszył, wychyla się z okna i patrzy na żegnających ją ludzi. Młodzieniec uporczywie trzyma się myśli, że to właśnie na niego spojrzała na pożegnanie.
W towarzystwie innych Werter stara się nie okazywać, jakim uczuciem darzy Lottę. Denerwują go zwłaszcza pytania, czy dziewczyna mu się podoba:„Podoba! Słowa tego nienawidzę śmiertelnie! Co to musi być za nędznik, któremu się Lota podoba! Któremu nie przepełnia wszystkich zmysłów, wszystkich uczuć!” [10 lipca]
Werter rzadko widuje ukochaną, gdyż przebywa ona u przyjaciółki. Cierpi razem z nią, ponieważ pani M., znajoma dziewczyny, jest poważnie chora. Lotta opowiada mu o mężu kobiety, który przez całe życie był skąpy i dawał na prowadzenie domu niewielką sumę. Pani M. wezwała go do siebie, by przed śmiercią wyjawić, że pieniądze ledwie starczały na utrzymanie gospodarstwa. Kierowała się troską o kolejną żonę, która zajmując jej miejsce, miałaby problemy z wyżywieniem rodziny. Werter zaczyna domyślać się prawdziwych uczuć Lotty i utrwala w sobie przekonanie, że dziewczyna go kocha:„Tak, czuję i mogę dowierzać sercu memu, że ona – czyż śmiem, czyż mogę wyrazić niebo w tych słowach? – że ona mnie kocha”. [13 lipca]
Mężczyzna ma świadomość, że nie poznał jeszcze narzeczonego Lotty, który jest dla niego zagrożeniem. Kiedy dziewczyna mówi o Albercie z miłością, czuje się, jak człowiek, któremu odbierają wszystkie zaszczyty. Przypadkowy dotyk jej dłoni czy też zetknięcie stopami pod stołem, wywołują w nim emocje i drżenie serca. Jednocześnie każda widoczna poufałość ze strony Lotty jest udręką dla Wertera. Ukochana podczas rozmów kładzie dłoń na jego ręce, przybliża się do niego. Wtedy młodzieniec ma wrażenie, że pada rażony piorunem, czuje każdy nerw duszy. Uspokaja go jedynie ulubiona piosenka, którą Szarlotta gra na fortepianie. Jego miłość pozbawiona jest pożądania:
„Jest dla mnie święta. Wszelka żądza milczy w jej obecności”. [16 lipca]
Pewnego dnia Werter nie może iść do Lotty, zatrzymany przybyciem nieoczekiwanego gościa. Posyła do niej z wiadomością chłopca. Pragnie mieć przy sobie kogoś, kto tego dnia był blisko ukochanej istoty. Świadomość, że chłopak patrzył na Lottę, słyszał jej słowa, sprawia, że wydaje mu się bezcennym. Życie mężczyzny to czas odmierzany spotkaniami z dziewczyną:„Zobaczę ją! – wykrzykuję rankiem, gdy się obudzę i z całą radością spojrzę na piękne słońce. – Zobaczę ją! – I nie mam na cały dzień innego już życzenia. Wszystko, wszystko skupia się w tej nadziei”. [19 lipca]
Wilhelm w jednym z listów proponuje Werterowi, by podjął pracę u posła i wyjechał do ***. Również matka młodzieńca pragnie, by zaczął czynnie pracować. On jednak nie chce na razie opuszczać Lotty. Bohater zaniedbuje rysowanie. Dziwi go fakt, że teraz, gdy jest naprawdę szczęśliwy i odczuwa każdy przejaw natury, choćby najmniejszy kamyczek, nie potrafi pobudzić wyobraźni, która wydaje się być słaba i uśpiona. Trzykrotnie próbuje narysować portret Lotty, lecz ostatecznie szkicuje jej sylwetkę. 
Czasami dziewczyna przesyła Werterowi kartki z prośbą o załatwienie drobnych spraw. Mężczyzna z czułością całuje te skrawki papieru. Próbuje wielokrotnie ograniczyć wizyty w domu ukochanej, lecz każdego dnia ulega pokusie i nawet nie wie, kiedy kieruje kroki ku leśniczówce. Nadchodzi dzień, w którym wraca Albert. Werter myśli o opuszczeniu Wahlheim: „Dość, Wilhelmie, narzeczony przybył! Dzielny, kochany chłop, którego nie można nie lubić”. [30 lipca]
Werter nie był obecny przy powitaniu Lotty z narzeczonym. Albert jest życzliwy i okazuje mu sympatię. Jest przeciwieństwem porywczego artysty – spokojny, o miłej powierzchowności. Wie, jak ogromnym przywiązaniem młodzieniec darzy jego narzeczoną i to jeszcze bardziej potęguje w nim miłość do niej. Werter jest przygnębiony, przebywanie w pobliżu Lotty nie sprawia mu już takiej radości. Ma świadomość, że nie ma żadnych praw do ukochanej, że od początku wiedział o jej zaręczynach. Jest coraz bardziej niespokojny. Potrafi wiele godzin samotnie chodzić po lasach. Podczas kolejnych wizyt u Lotty, dziewczynie zawsze towarzyszy Albert. Szarlottę irytuje nienaturalna wesołość Wertera. Młodzieniec wypatruje chwil, gdy jest sama. Dopiero wówczas czuje się dobrze i swobodnie.
Wilhelm w liście sugeruje Werterowi, by podjął bardziej zdecydowane kroki. Radzi mu walczyć o serce Lotty, jeśli jest pewnym jej uczuć, albo zapomnieć o miłości, która wyniszcza jego duszę. Werter odnajduje pamiętnik, który od dawna zaniedbywał. Czytając zapiski odkrywa, że świadomie uwikłał się w znajomość z Lottą: „Jak jasno zawsze zdawałem sobie sprawę ze swego stanu, a mimo to postępowałem jak dziecko i nadal widzę to wszystko jasno, a jednak nie ma jeszcze żadnych oznak poprawy”. [8 sierpnia]
Albert darzy Wertera szczerą przyjaźnią. Sympatia ze strony rywala jest dla młodzieńca czymś śmiesznym. Albert opowiada o zmarłej żonie komisarza. Kobieta na łożu śmierci poprosiła córkę, żeby zaopiekowała się rodzeństwem, a jemu powierzyła opiekę nad Lottą. Mówi też, że dostał propozycję objęcia urzędu i ma dostawać przyzwoite wynagrodzenie.Werter wyjeżdża w góry. Przed podróżą idzie do Alberta, by się pożegnać. Zauważa w pokoju pistolety i prosi mężczyznę, by mu je pożyczył. Ten zgadza się, lecz dodaje, że broń nie jest nabita. Jakiś czas temu gościł z wizytą u przyjaciela na wsi. Dał pistolet do czyszczenia i nabicia służącemu, który żartując z dziewczynami, nacisnął nieostrożnie spust i postrzelił jedną z nich. 
Werter popada w zły nastrój. Nagłym ruchem przykłada sobie pistolet do skroni. Albert odbiera mu broń i mówi, żemyśl o samobójstwie wywołuje w nim obrzydzenie. Werter odpowiada w złości, że ludzie mają zwyczaj oceniania czynów, lecz nigdy nie próbują dowiedzieć się o przyczynie danego zachowania. Wygłasza również opinię, że samobójstwo może być uznane za wielki czyn. Twierdzi, że natura ludzka ma granice wytrzymałości, po przekroczeniu których człowiek nie jest w stanie funkcjonować i decyduje się na ostateczny krok. 
Opowiada o dziewczynie, której zwłoki niedawno wyciągnięto z rzeki. Była ona dobrą osobą. Zakochała się w mężczyźnie, który ją zwiódł obietnicami wspólnej przyszłości, a potem opuścił. Samotna i zagubiona zdecydowała się odebrać sobie życie. Człowiek, według Wertera, posiada rozum, lecz kiedy kieruje się namiętnościami, ta odrobina zdrowego rozsądku nie wystarcza. Albert broni swych racji, mówiąc, że pewne czyny i tak pozostają występnymi, niezależnie od tego, z jakich pobudek wynikają, a każdy człowiek, który kieruje się namiętnością powinien być uważany za szalonego. Uznaje, że samobójstwo zawsze jest oznaką słabości. Twierdzi, że o wiele łatwiej jest umrzeć niż znosić życie pełne udręki. Werter opuszcza Alberta, czując, że nie doszli do porozumienia, broniąc swoich przekonań: „Jakże na tym świecie niełatwo jednemu drugiego zrozumieć”. [12 sierpnia]
Werter czuje, że Lotta nie chce, aby zniknął z jej życia. Również jej rodzeństwo oczekuje kolejnych wizyt młodzieńca. Zjawia się w leśniczówce, by nastroić fortepian, lecz dzieci proszą go o opowiedzenie bajki. Potem kroi chleb i podaje kromki maluchom. Cieszy się, że został obdarzony przez nie zaufaniem. Werter jest coraz bardziej zagubiony. Wrażliwość, dzięki której entuzjastycznie reagował na każdy przejaw natury, zaczyna go dręczyć i prześladować na każdym kroku:„Czyż musiało tak być, że to, co tworzy szczęście człowieka, stało się znów źródłem jego cierpienia?” [18 sierpnia]
Dawniej potrafił zatracić się w zachwycie nad pięknem otaczającego go świata. Teraz odczuwa przede wszystkim niepokój, który stara się poskromić wspomnieniami widoku ze skały na dolinę. Dostrzega, że każda jego przechadzka kosztuje życie tysiąc niewinnych robaków, ginących pod jego stopami:„Rozdziera mi serce trawiąca moc ukryta we wszechświecie natury, moc, która nic nie stworzyła, co by nie niweczyło samego siebie lub sąsiada. I tak błądzę w niepokoju! Niebo i ziemia, i wszystkie twórcze siły otaczają mnie! Nie widzę nic nad wiecznie połykającego, wiecznie przeżuwającego potwora”. [18 sierpnia] Werter budzi się każdego ranka i oszukany sennymi złudzeniami, daremnie szuka bliskości Lotty. Płacze, przepełniony samotnością. Wie, że jego przyszłość jest tragiczna, bo nigdy nie będzie z ukochaną. Coraz częściej odczuwa bezczynność. Nie potrafi zająć się czymkolwiek ani skupić się na czytaniu książek. Widząc pochłoniętego pracą Alberta, czuje zazdrość. Zaczyna myśleć o napisaniu listu do ministra z prośbą o stanowisko w poselstwie. Nie jest jednak zdolny do podjęcia ostatecznej decyzji. Obawiając się, że niepokój już zawsze będzie mu towarzyszył niezależnie od tego, gdzie się znajdzie: „Ale gdy znów pomyślę o tym i przypomnę sobie bajkę o koniu, który zniecierpliwiony wolnością daje sobie nałożyć siodło i uzdę i zajeżdżony zostaje na śmierć, nie wiem, co mam czynić”. [22 sierpnia]
28 sierpnia Werter obchodzi urodziny. Rankiem dostaje paczkę od Alberta. W środku znajduje różową kokardkę, którą Lotta miała na sobie w dniu, kiedy po raz pierwszy się zobaczyli i o którą wielokrotnie prosił dziewczynę. Otrzymuje również dwie wymarzone książki Homera w wydaniu kieszonkowym:„Tak uprzedzają me życzenia, tak wynajdują wszystkie drobne usługi przyjaźni, tysiąckrotnie więcej warte niż owe oślepiające podarki, którymi poniża nas próżność marzyciela”. [28 sierpnia]
Młodzieniec całuje wstążkę Lotty, przypominając sobie nieliczne błogie chwile, które spędzał z nią przed powrotem Alberta. Teraz żyje wyłącznie kilkoma godzinami w ciągu dnia, gdy siedzi blisko ukochanej i upaja się jej obecnością.Ogarnia go coraz większe szaleństwo namiętności. Nie zna już żadnych modlitw, poza tymi, które kieruje do ukochanej. W wyobraźni widzi wyłącznie jej postać. Przytłacza go coraz większy smutek, ma poczucie, że wszystko, co ich łączyło, bezpowrotnie przeminęło. Czasami zastanawia się, czy powinien nadal żyć. Lotta niekiedy pozwala, aby wypłakał przygnębienie na jej ramieniu. Kiedy odchodzi od niej, gnany niepokojem, wędruje po polach. Nie potrafi odnaleźć swojego miejsca:„O, Wilhelmie, samotne mieszkanie  w celi, włosiennica i pas kolczasty byłyby rozkoszą, której łaknie ma dusza. […] Nie widzę cierpieniu temu kresu prócz grobu”. [30 sierpnia]

Wilhelm przekonuje przyjaciela, by jak najszybciej wyjechał z Wahlheim. Lotta jest w  mieście u przyjaciółek. Razem z nią przyjechał też Albert. 
10 września Werter idzie na ostatnie spotkanie z Lottą i Albertem. Ma wyjechać o wschodzie słońca. Widzi się z nimi w ogrodzie. Podczas rozmowy jest zdenerwowany, nie potrafi siedzieć obok ukochanej. Dziewczyna mówi, że w nocy myśli o zmarłych i pyta Wertera, czy po śmierci jest szansa na to, by się odnaleźli. Młodzieniec zapewnia ją, że się spotkają. Lotta wspomina śmierć matki, kiedy przyrzekała jej, że będzie dla młodszego rodzeństwa niczym ona. Żałuje, że kobieta, która była dla niej wzorem, odeszła tak młodo, po krótkiej chorobie. W ostatnich chwilach życia wezwała do siebie również Alberta, prosząc, by uszczęśliwił jej córkę. Werter płacze, słysząc opowieść dziewczyny. Żegnają się. Lotta chce cofnąć rękę, którą trzyma w dłoni Werter, lecz on powstrzymuje ją. Obiecuje, że odnajdą się wszędzie, nawet jeśliby byli pod innymi postaciami. Narzeczeni odchodzą. Werter patrzy na znikającą w oddali postać ukochanej. Rzuca się na ziemię i płacze.

Księga druga
19 października bohater przybywa z posłem do D. Pracodawca nie jest miłym człowiekiem i Werter czuje, że los wystawia go na ciężkie próby. Skupiony na pracy, żałuje, że nie ma wiary w siebie i nie potrafi poprzestać na małym. Poznaje hrabiego C. i jest zachwycony jego szczerością i zaufaniem. Werter musi znosić wiele przykrości ze strony posła. Jest to człowiek rygorystyczny, który nie potrafi być zadowolony z siebie i innych. W każdym tekście, napisanym przez młodzieńca, znajduje coś do poprawienia. Nawet hrabia C. krytykuje pedanterię i powolność posła. Ten wyczuwa niechęć hrabiego do siebie i często obgaduje mężczyznę. Werter broni C., twierdząc, że to człowiek, którego należy szanować za wiedzę i charakter.
Młodzieniec odczuwa coraz większą nudę, która towarzyszy ludziom z jego otoczenia. Zawsze starają się być pierwszymi we wszystkim, co robią. Drażnią go także stosunki mieszczańskie i widoczna różnica stanów:
„Wprawdzie wiem równie dobrze jak inni, jak potrzebna jest różnica stanów, ile korzyści mnie samemu ona przynosi; jednak niech mi nie staje ona w drodze właśnie tam, gdzie mogę jeszcze zażyć trochę radości, złowić jeden choćby promień szczęścia na tej ziemi”. [24 grudnia]
Podczas jednej z przechadzek poznaje pannę von B.Pragnie złożyć jej wizytę i pyta o pozwolenie. Dziewczyna godzi się na to, urzekając go swoją prostotą i naturalnością. Nowa znajoma mieszka u ciotki, która nie wzbudza sympatii Wertera. 
20 stycznia 1772 roku Werter pisze list do Lotty. Siedzi w małej gospodzie, gdzie chroni się przed burzą. Wyznaje, że nieustannie myśli o ukochanej, żyjąc wśród obcych mu ludzi. Opisuje swoją pracę i dodaje, że nie wie, po co wstaje, po co idzie spać:„Zabrakło drożdży, które poruszały me życie; znikł czar, który podtrzymywał mnie podczas głębokich nocy i rano budził mnie ze snu”. [20 stycznia]
Wspomina również o pannie von B., która jest podobna do Lotty. Spędzają razem czas, marząc o wyrwaniu się z miejskiego zgiełku i ucieczce na wieś. Pisze, że chciałby znaleźć się w domu Lotty, u jej stóp, w otoczeniu dzieci. Burza mija, a on znów „musi zamknąć się w swojej klatce”. 
W lutym Werter obawia się, że będzie musiał zrezygnować z pracy dla posła. Z trudem powstrzymuje się od sprzeciwiania pracodawcy. Minister upomina młodzieńca i Werter chce złożyć rezygnację, lecz dostaje prywatny list, w którym urzędnik gani jego nadmierną wrażliwość, prosząc by wykorzystał ją w pożytecznym celu. Pokrzepiony tymi słowami, uspokaja się:„Ach, wspaniałą rzeczą jest spokój duszy i radość z siebie, drogi przyjacielu. Gdyby jeno ta rzecz nie była właśnie tak krucha, jak jest piękna i drogocenna”. [17 lutego]
Otrzymuje wiadomość od Alberta, że on i Lotta pobrali się. Jest wdzięczny, że rywal nie poinformował go wcześniej o dacie ich ślubu. Miał zamiar tego dnia zdjąć szkic sylwetki  dziewczyny ze ściany i schować między dokumentami. Ma świadomość, że zajmuje miejsce w sercu ukochanej i oszalałby, gdyby o nim zapomniała:„Bóg was pobłogosław, moi drodzy, niech wam da wszystkie dobre dni, które mnie odbiera”. [20 lutego]
Wieczorem 14 marca Werter udaje się z wizytą do hrabiego C., u którego w tym czasie zbierają się również ludzie z wytwornego towarzystwa:„[…] o którym nigdy nie myślałem, ani mi do głowy nie przyszło, że my, podwładni, do niego nie należymy”. [15 marca]
Kiedy przychodzi pani von S., której Werter nie lubi, chce się pożegnać i czeka, aż hrabia C. uwolni się od rozmawiających z nim znajomych. Wówczas pojawia się panna B. Młodzieniec postanawia zostać. Podchodzi do niej i po jakimś czasie stwierdza, że dziewczyna nie odnosi się do niego ze zwykłą życzliwością. Później zauważa, że inni znajomi także traktują gomniej otwarcie niż podczas wcześniejszych spotkań. Hrabia C. oznajmia mu, że goście są niezadowoleni z obecności młodzieńca. Werter dyskretnie opuszcza towarzystwo.  Jedzie do M., gdzie czyta pieśń Homera o tym, jak świniopas gości Ulissesa. Wieczorem wraca do gospody. Podchodzi do niego Adelin i pyta, czy to prawda, że hrabia wyprosił go ze swego domu. Plotka o całym zajściu szybko rozchodzi się po mieście. Wiele osób współczuje Werterowi, lecz są również tacy, którzy „triumfują i mówią: Patrzcie, jak się skończyło z pyszałkami, którzy chełpili się swą odrobiną rozumu i myśleli, że mogą z tego powodu lekceważyć wszelkie stosunki”. Młodzieniec obawia się, że przykre zdarzenie w domu hrabiego, zmusi go do wyjazdu. Spotyka pannę B., która informuje go, że część pań z towarzystwa zażądała wyproszenia Wertera z przyjęcia u C., grożąc, że opuszczą jego dom. Ciotka panny B. również stała się nieprzychylna i skrytykowała ich znajomość. Słowa dziewczyny są dla niego udręką:
„Byłem zmiażdżony i dotąd wściekły jestem w głębi serca”. [16 marca]Składa dymisję. Postanawia skorzystać z zaproszenia księcia ***, który polubił jego towarzystwo. 
Na początku maja Werter podejmuje decyzję o wyjeździe do miejscowości, w której się urodził i którą opuścił z matką po śmierci ojca. Podróż traktuje jak pielgrzymkę pątnika. Doznaje nieoczekiwanych wrażeń. Odpoczywa pod lipą, pod którą często spacerował w dzieciństwie, rozpoznaje znajome domy i miejsca. Stara izba szkolna została zamieniona przed laty na kram. Wynajmuje pokój w pobliżu dawnego rodzinnego domu. Każdy zakątek wywołuje w nim wspomnienia. Następnie udaje się do zamku książęcego. Książę ceni jego rozum i talent. Traktuje go jak równego sobie i często zachwyca się jego rysunkami. Młodzieniec pragnie wstąpić do wojska i ruszyć na wojnę, lecz książę *, który jest generałem, odradza mu ten pomysł. W czerwcu młodzieniec opuszcza zamek, czując się tam obco. Pragnie w końcu odnaleźć swoje miejsce:„Tak, jestem tylko wędrowcem, pielgrzymem na ziemi. A wy – czyż jesteście czymś więcej?” [16 czerwca]
Postanawia zwiedzić kopalnie pod *. Wyznaje Wilhelmowi, że podróż w rzeczywistości ma przybliżyć go do miejsca, w którym przebywa Lotta. Po dziesięciu miesiącach wraca do Wahlheim. Marzy o tym, żeby być mężem ukochanej, jest przekonany, że byłaby z nim szczęśliwsza niż z Albertem:„O Boże, któryś mnie stworzył, gdybyś mi był zgotował tę szczęśliwość, całe me życie byłoby ciągłą modlitwą”. [29 lipca]
Werter odwiedza kobietę, z której dziećmi rozmawiał pod lipą. Dowiaduje się, że najmłodszy chłopiec zmarł. Mąż natomiast wrócił ze Szwajcarii bez majątku, a w czasie drogi powrotnej zachorował. Werter dostaje od niej kilka jabłek i „opuszcza miejsce smutnego wspomnienia”.
Dostrzega zmiany w swojej duszy. Wszystko wydaje mu się inne. Nawet dom komisarza jest zmieniony. Jest coraz bardziej zazdrosny o miłość Alberta do Lotty. Myśli o śmierci rywala:„Nie pojmuję czasem, jak ktoś inny może ją kochać, śmie ją kochać, gdy ja kocham ją tak wyłącznie, tak gorąco, tak pełnym uczuciem; nic innego nie znam ani wiem, ani mam – prócz niej”. [3 września]

Nastaje jesień. Werter dowiaduje się, że parobek, z którym niegdyś rozmawiał o jego uczuciu do wdowy, został wyrzucony ze służby. Przypadkowo go spotyka. Chłopak opowiada o tym, że z każdym dniem coraz bardziej kochał wdowę i zatracał się w swoim uczuciu. Nie mógł jeść ani spać. Pewnego dnia poszedł do kobiety i pragnął wyznać jej miłość, lecz ta nie chciała go słuchać. Wtedy próbował wziąć ją siłą. Kobieta broniła się i wtedy zjawił się jej brat, który od dawna nienawidził parobka i starał się go usunąć z domu siostry. Mężczyzna  wyrzucił parobka ze służby. Parobek pragnął jedynie, by została jego żoną. Wspomina też o zażyłych stosunkach, łączących go z wdową, o jej poufałości wobec niego. Teraz jego ukochana ma już nowego służącego i wszyscy w okolicy mówią, że poślubi go. Werter jest oczarowany siłą uczuć parobka:„Taka miłość, wierność i namiętność nie jest więc bynajmniej poetyckim wymysłem – żyje w najczystszej postaci wśród klasy ludzi, którą my nazywamy niewykształconą i prostacką”. [4 września]
Werter podczas wizyty u Lotty znajduje karteczkę, którą napisała do męża, przebywającego na wsi. Uśmiecha się, czytając słowa kobiety. Zapytany przez nią o powód uśmiechu, odpowiada, że choć przez chwilę mógł mieć złudzenie, że te pełne czułości słowa są skierowane do niego. Dziewczyna jest niezadowolona z jego wyznania i przerywa rozmowę. Niebieski frak, który Werter nosi od dnia poznania  Lotty, jest zniszczony tak bardzo, że musi go zdjąć. Zamawia nowy, identyczny strój. Lotta wyjeżdża do Alberta. Werter odwiedza ją. Dziewczyna pokazuje muoswojonego kanarka, który wydziobuje okruszki chleba z jej ust. Podaje ptaszka młodzieńcowi, a on doznaje rozkoszy, pamiętając, że kanarek wcześniej dotykał ust ukochanej:„Nie powinna podniecać mej wyobraźni tymi obrazami niebiańskiej niewinności i szczęścia, nie powinna budzić mego serca gdy je na chwilę uśpiła obojętność życia”. [12 września]
Werter dowiaduje się, że stary proboszcz z St. zmarł, a jego następca kazał ściąć orzechy, pod którymi siedzieli z Lottą. Po raz kolejny czuje, że zniszczone zostało miejsce jego wspomnień. W pobliżu Lotty odnajduje spokój. Wydaje mu się, że Albert nie jest szczęśliwy w małżeństwie. Porzuca książki Homera i zaczyna czytać Pieśń Osjana. Odczuwa coraz większą pustkę w sercu: 
„Acha, ta pustka! Ta przeraźliwa pustka, którą tak czuję w mej piersi. Myślę często: gdybyś ją raz tylko, choć raz przycisnąć mógł do serca, cała ta pustka zapełniłaby się”. [19 października]
Pewnego dnia Lottę odwiedza przyjaciółka. Werter przechodzi do drugiego pokoju, by nie przeszkadzać kobietom. Słyszy ich rozmowę o znajomych osobach, o tym, że ktoś choruje. Stwierdza, że istnienie drugiego człowieka znaczy niewiele w oczach innych. Zastanawia się, jak długo Lotta pamiętałaby o nim, gdyby teraz odszedł z tego świata:„O, tak znikomy jest człowiek, że nawet tam, gdzie ma prawdziwą pewność swego istnienia, tam gdzie jego obecność oddziaływa niezaprzeczalnie i wyciska pieczęć w pamięci, w duszy jego ukochanych, że i tam zgasnąć, zniknąć musi, i to prędko!” [26 października]
Uczucie do Lotty tak bardzo pochłania Wertera, że wszystko wokół nie ma znaczenia. Z trudem powstrzymuje się od okazywania dziewczynie miłości. Coraz częściej zasypia, z nadzieją, że nie obudzi się kolejnego dnia, a kiedy otwiera oczy, czuje się nieszczęśliwy. W sobie odnajduje winę i źródło cierpienia. Nie jest już tym samym człowiekiem, który cieszył się każdym przejawem życia i kochał cały świat. Nie potrafi się niczym zachwycać, mając wrażenie, że jego serce obumarło. Skupia się na wyłącznie cierpieniu:  „Cierpię wiele, bo straciłem to, co było życia mego jedyną rozkoszą, świętą, ożywczą siłą, którą zawsze tworzyłem wkoło siebie. Znikła!” [3 listopada]
Lotta zarzuca Werterowi, że pije zbyt dużo wina. Prosi, by pamiętał o niej. Młodzieniec odpowiada, że ukochana zawsze jest w jego duszy:

„Najdroższy, zginąłem! Ona może czynić ze mną, co chce”. [8 listopada]
Werter prosi Wilhelma, który chce przyjechać, by pozwolił mu cierpieć w samotności. Ma w sobie jeszcze dość sił, by to wszystko znosić:
„Wszakże jest losem ludzkim wycierpieć swą miarę, wypić swój puchar. A jeśli puchar był pełen goryczy dla człowieczych warg Boga zesłanego z nieba, czemuż ja mam udawać i kłamać, że jest mi słodki?” [15 listopada] Każdy przejaw życzliwości ze strony Lotty, jej dobrotliwe spojrzenie, litość dla jego cierpienia Werter traktuje jaktruciznę, która go zniszczy. Zaczyna ironizować swoją udrękę, widząc w tym wiele sprzeczności: „Nie mogę się modlić: - Pozostaw mi ją! – A jednak często wydaje mi się, że jest moja. Nie mogę się modlić: - Daj mi ją! – bo należy do innego”. [22 listopada]
\Lotta zaczyna dostrzegać ból Wertera. Pewnego dnia mężczyzna zastaje ją samą. Kobieta patrzy na niego ze współczuciem, siada do fortepianu i zaczyna śpiewać. Werter nie potrafi zbliżyć się do niej, choć pragnie rzucić się do jej stóp:
„Niekiedy mówię sobie: Twój los jest wyjątkowy; sław innych jako szczęśliwych – tak jeszcze nikt się nie męczył. Potem czytam starego poetę i zdaje mi się, jakbym patrzył we własne serce. Muszę tak bardzo cierpieć. Ach, czyż już przede mną ludzie byli tak nieszczęśliwi?” [26 listopada]
Podczas jednej z przechadzek Werter spotyka człowieka, który błądzi wśród skał. Podchodzi do niego i dostrzega na jego twarzy głęboki smutek. Pyta go, czego szuka. W odpowiedzi słyszy, że kwiatów i nie może ich znaleźć, choć obiecał bukiet wybrance swojego serca. Zbliża się ku nim matka mężczyzny. Werter chce się dowiedzieć, od kiedy syn jest w takim stanie. Kobieta mówi, że przebywał w domu wariatów, ale od pół roku jest spokojny. Wcześniej pracował jako pisarz. Nieoczekiwanie dla wszystkich popadł w melancholię i dostał ataku szału. Werter zazdrości mu utraty zmysłów, ponieważ nic nie czuje. Albert opowiada mu, że szalony mężczyzna, Henryk, pracował u ojca Lotty. Zakochał się w niej, wyznał uczucia i został oddalony ze służby. Po tym zdarzeniu postradał zmysły. Werter jest poruszony spokojem, z jakim Albert relacjonuje mu historię nieszczęśnika. 
Cierpienia Wertera potęgują się. Pewnego dnia siedzi obok ukochanej. Dostrzega obrączkę na jej palcu i zaczyna płakać. Potem niespokojnie chodzi po pokoju, wspominając minione dni. Każe Lotcie, by przestała graćna fortepianie. Dziewczyna jest zaskoczona jego gwałtownym zachowaniem i twierdzi, że jest chory. Prosi, by odszedł i uspokoił się. 
Wertera na jawie i we śnie prześladuje postać Lotty. Ogarnia go smutek i zniechęcenie. Traci równowagę ducha. Jest wyczerpany emocjonalnie, dręczony nieustannie wewnętrzną namiętnością. Nie potrafi odnaleźć radości w towarzystwie innych ludzi. Z każdym dniem jest coraz bardziej przygnębiony. Zauważa, że Albert bardzo się zmienił i stał mu się niechętny. Często wychodzi z pokoju Lotty, kiedy zjawia się Werter, przeczuwając, że jego obecność wpływa niekorzystnie na nastrój przyjaciela. 
Choruje ojciec Lotty i prosi, by córka przyjechała do leśniczówki. Werter udaje się do domu komisarza. Ogarniają go ponure myśli. Sądzi, że jego częste spotkania z ukochaną, niekorzystnie wpływają na jej małżeństwo. Czuje też niechęć do Alberta, który według niego na pierwszym miejscu stawia swoją pracę i nie docenia szczęścia, które zyskał poślubiając Lottę. Zaczyna utwierdzać się w przekonaniu, że Albert chciałby, żeby wyjechał z Wahlheim. 
W domu komisarza dowiaduje się, że w miasteczku zabito służącego wdowy. Wszystkie poszlaki wskazują, że zabił go poprzedni parobek. Werter chce się przekonać, czy zbrodni dokonał człowiek, z którym wcześniej rozmawiał. Dawniej bliskie miejsce, gdzie siadał pod lipą i rozmawiał z dziećmi, wydaje mu się przerażające, skalane krwią. Najpiękniejsze uczucia ludzkie: miłość i wierność, zamieniły się w gwałt i morderstwo. Przy gospodzie dostrzega ludzi, prowadzących sprawcę morderstwa. Rozpoznaje znajomego mu chłopaka, podchodzi do niego i pyta, dlaczego to zrobił. Parobek odpowiada, że wdowa nie będzie miała innego mężczyzny poza nim i nikt poza nim nie mógł jej mieć.

Werter przeżywa ogromny wstrząs, który na chwilę wyrywa go z apatii i zniechęcenia. Pragnie uratować parobka. Wraca do leśniczówki. Zastaje Alberta i jego obecność wytrąca młodzieńca z równowagi. Próbuje przekonać komisarza, by wstawił się za skazanym, bo ten kierował się miłością. Komisarz odmawia pomocy. Albert popiera teścia. W jego argumentach Werter doszukuje się przytyków do siebie, napełnia go to większym wstrętem do rywala. Wie, że nie potrafi sprawiedliwie oceniać Alberta. 
Lotta i Albert wracają z leśniczówki do domu pieszo. Dziewczyna rozgląda się, szukając towarzystwa Wertera. Albert potępia jego zachowanie i prosi, żeby żona przez jakiś czasograniczyła wizyty młodzieńca w ich domu. Dodaje, że ludzie zaczynają wspominać o zażyłości Wertera i Szarlotty. Werter po nieudanej próbie uratowania parobka, popada w stan odrętwienia. Rozpamiętuje pracę  w poselstwie, swoje niepowodzenia i przykrości, jakich doznał od innych. Czuje się owładnięty namiętnością, która wypala jego siły. Dopada go znużenie życiem. Do przyjaciela pisze:„Drogi Wilhelmie, jestem w stanie, w którym musieli się znajdować owi nieszczęśliwi, o których sądzono, że są opętani przez złego ducha. Czasem chwyta mnie coś – nie jest to niepokój ani żądza – jest to jakaś wewnętrzna, nieznana burza, która grozi rozsadzeniem piersi, dławi gardło”. [12 grudnia]
Dowiaduje się o powodzi, która zalała okolice Wahlheim. Pewnego wieczoru idzie na wzgórze, by popatrzeć na to„straszne widowisko”. Stoi z rozpostartymi ramionami nad przepaścią, pragnąć tam zrzucić wszystkie swoje udręki. Nie potrafi jednak skoczyć. Ze smutkiem spogląda na miejsce, w którym niegdyś siedział z Lottą pod wierzbą. Czuje rozpacz, widząc zniszczoną okolicę, altanę, łąki, po których spacerował z ukochaną. Jest coraz bardziej zagubiony, zaczyna bać się swoich myśli:
„Już koniec ze mną! Zmysły me mącą się. Od tygodnia jestem bez przytomności. Oczy moje są pełne łez. Nigdzie nie jest mi dobrze i wszędzie mi dobrze. Nie pragnę niczego, nie żądam niczego. Lepiej dla mnie, bym odszedł”. [14 grudnia]
Chce, by miłość do Lotty była uczuciem czystym, świętym i braterskim. Sny jednak zdradzają jego prawdziwe pragnienia. Śni, że trzyma dziewczynę w ramionach, całuje ją, szepcząc wyznania. Utwierdza się w przekonaniu, że nadszedł czas, by opuścił świat:„Podnieść zasłonę i wejść poza nią, oto wszystko! Czemuż wzdrygać się, ociągać?”
20 grudnia pisze list do Wilhelma, w którym dziękuje mu za przyjaźń. Prosi, aby przyjaciel odłożył przyjazd do niego na dwa tygodnie.
Lotta podejmuje decyzję, by na jakiś czas oddalić od siebie Wertera. Pragnie spełnić wolę męża, aby dowieść mu, że jest godna jego miłości. Młodzieniec zjawia się u niej na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Zastaje ukochaną samą, przygotowującą prezenty dla rodzeństwa. Lotta mówi mu, że jeżeli będzie grzeczny, to również dostanie prezent. Zaprasza go do domu w Wigilię i dodaje, żeby wcześniej nie przychodził do niej z wizytą. Werter jest zaskoczony tymi słowami. Dziewczyna mówi, że dłużej tak być nie może, ponieważ jest niespokojna. Werter wykrzykuje, że już nigdy jej nie zobaczy. 
Kobieta błaga, by się uspokoił i twierdzi, że to przez jego porywczy charakter znaleźli się w tak skomplikowanej sytuacji. Uważa, że łudzi się nadzieją, że odwzajemni jego uczucia. Obawia się, że zwrócił na nią uwagę, ponieważ należy do innego mężczyzny. Sugeruje mu, że powinien wyjechać, poznać jakąś dziewczynę, którą by pokochał. Wtedy mógłby wrócić do nich jako prawdziwy przyjaciel. Werter prosi, by dała mu czas, a wszystkie sprawy ułożą się pomyślnie. Lotta przypomina, żeby nie zjawiał się u niej przed Wigilią. Wchodzi jej mąż. Werter chce ich opuścić, lecz nie potrafi. Obserwuje Alberta, który ostro odnosi się do Lotty, że nie załatwiła jakiś drobnych sprawunków. Czuje coraz większą niechęć mężczyzny do siebie. W końcu opuszcza ich dom wieczorem, choć Albert prosi, by został dłużej.

Werter wraca do domu wzburzony. Chodzi nerwowo po pokoju, rozmawiając ze sobą. Prosi służącego, by mu nikt nie przeszkadzał. 21 grudnia pisze pożegnalny list do Lotty. Uważa, że jedno z ich trojga musi umrzeć i decyduje, że to ma być on. Wyznaje ukochanej, że często myślał o zamordowaniu Alberta, jej i siebie. Prosi, by czasami spojrzała na jego grób. 
Następnego dnia około godziny dziesiątej rano Werter wzywa służącego i oznajmia mu, że za kilka dni wyjeżdża. Każespakować wszystkie rzeczy. Udaje się do domu komisarza, lecz nie zastaje mężczyzny. Dzieci zatrzymują go, opowiadając, że nie mogą doczekać się Wigilii. Około piątej wraca do domu i postanawia iść do Lotty. Dziewczyna po ostatniej rozmowie z Werterem popada w dziwny stan. Czuje, że ciężko jej będzie rozstać się z przyjacielem. Albert pojechał do znajomego urzędnika, więc jest sama w domu. Rozmyśla o swoich uczuciach do męża, któremu jest wierna i którego szanuje. 
W Werterze natomiast od pierwszej chwili odnalazła podobieństwo dusz, dzieliła się z nim każdą myślą. Wie, że kiedy zabraknie bliskości mężczyzny, odczuje ogromną pustkę. Pragnie zmienić go w brata, ożenić z którąś z przyjaciółek, lecz każda wydaje się jej nieodpowiednia. Dopiero wówczas odkrywa, jak bliski jest jej Werter i jak bardzo pragnie go zatrzymać przy sobie. Wie, że jest to niemożliwe. Odczuwa smutek, bo droga do jej szczęścia jest już zamknięta. 

Wieczorem zjawia się młodzieniec, choć wcześniej prosiła go, by nie przychodził przez kilka dni. Słysząc kroki mężczyzny na schodach, czuje gwałtowniejsze bicie serca. Zarzuca mu, że nie dotrzymał słowa i przyszedł wbrew jej woli. Posyła służącego po przyjaciółki, żeby uniknąć przebywania wyłącznie z Werterem. Siada przy fortepianie, ale nie może skupić się na grze. On chodzi niespokojnie po pokoju. Lotta przypomina sobie, że w szufladzie ma pieśni Osjana, które Werter przetłumaczył. Nie czytała ich jeszcze, pragnąc usłyszeć je z ust przyjaciela. Mężczyzna zaczyna czytać tekst ze łzami w oczach. Wzruszony słowami dzieła, upada zrozpaczony przed ukochaną. Chwyta jej ręce, a ona ma przeczucie, że stanie się coś niedobrego. Przytula ją do siebie i całuje. Lotta wyrywa się z jego objęć i odchodzi do gabinetu, mówiąc, że widzą się po raz ostatni. Werter długo leży na podłodze. Z odrętwienia budzi do służąca, która chce nakryć do stołu. Mężczyzna podchodzi do drzwi pokoju i żegna się z ukochaną.
Późno wraca do domu. Służący dostrzega, że Werter nie ma na głowie kapelusza, który znaleziono później na skale, w pobliżu urwiska. Pisze kolejny fragment listu do Lotty. Prosi ukochaną o przebaczenie. Teraz jest już pewien, że ona również go kocha:„Ach, wiedziałem, że mnie kochasz, wiedziałem z pierwszych spojrzeń, w których odbijała się dusza, z pierwszego uścisku ręki; a jednak, gdym znowu odszedł, gdym widział Alberta u twego boku, rozpaczałem znów w gorączkowym zwątpieniu”. 
Nie martwi się, że Albert jest jej mężem, bo to tylko mąż na tym świecie. On odchodzi do Boga, by czekać u jego boku na ukochaną. Wierzy, że odnajdą się po śmierci i ich miłość zazna spełnienia w wieczności. Pragnie odnaleźć w niebie jej matkę. Około jedenastej wysyła służącego do Alberta z prośbą, by pożyczył mu pistolety. Lotta po nieprzespanej nocy nie wie, jak powiedzieć mężowi o zajściu z Werterem. Jej myśli skupione są na młodzieńcu. Jest świadoma tego, że musi się wyrzec znajomości z nim dla dobra małżeństwa. Czuje, że w jakiś sposób oddaliła się od Alberta. Wiele razy rozmawiała z nim o samobójczych myślach Wertera. Mąż odczuwał odrazę do tego czynu i nie wierzył, że przyjaciel zdecyduje się na ten krok. Kiedy wraca, Lotta mówi mu o wizycie ich przyjaciela. Nadchodzi służący młodzieńca. Albert prosi Lottę, by dała pistolety i życzy Werterowi szczęśliwej podróży. Kobieta przeczuwa tragedię, pragnie wyznać mężowi prawdę o zachowaniu Wertera, lecz zjawia się ich znajoma. 
Służący przynosi broń Werterowi. Młodzieniec jest zachwycony, gdy dowiaduje się, że to Lotta podała pistolety. Po wieczerzy każe spakować swoje rzeczy, pali dokumenty i wychodzi, żeby uregulować kilka długów. Po raz ostatni idzie do ogrodu, który odkrył po przyjeździe do miasta ponad rok temu. Kiedy wraca do domu pisze kilka słów do Wilhelma, żegnając się z nim i prosząc o pocieszenie matki. Zostawia również wiadomość dla Alberta, przepraszając, że zburzył spokój jego domu. Błaga, by uczynił Lottę szczęśliwą. Odnajduje w końcu wewnętrzny spokój:„Wszystko tak ciche wkoło i tak spokojna ma dusza. Dzięki ci, Boże, któryś tym ostatnim chwilom użyczył tego ciepła, tej siły”.
Do listu do Lotty dołącza rysunek jej sylwetki. Prosi komisarza, by po śmierci zajął się jego pogrzebem i pochował go pod lipami w kącie cmentarza. Pragnie być złożonym do grobu w ubraniu, które miał na sobie w chwili poznania ukochanej. W kieszeni ukrył różową wstążkę dziewczyny. 
O północy Werter popełnia samobójstwostrzelając sobie w głowę nad prawym okiem. Rano służący odnajduje go nieprzytomnego. Wzywa lekarza i Alberta. Lotta na wiadomość o tragedii pada zemdlona. Stary komisarz wraz z synami przybywa do domu Wertera. Młodzieniec umiera w południe. Zostaje pochowany w nocy, w miejscu, które wybrał. Za trumną idą komisarz i jego synowie. Nie ma żadnego duchownego. Albert zostaje w domu z żoną, obawiając się o jej życie.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
cierpienia mlodego wertera streszczenie
Cierpienia młodego Wertera, matura
J W Goethe Cierpienia młodego Wertera
Goethe Cierpienia młodego Wertera
Cierpienia mlodego Wertera
Cierpienia młodego Werter1i inne
Cierpienia mlodego Wertera
CIERPIENIA MŁODEGO WERTERA wps
cierpienia mlodego wertera najwazniejsze motywy
Cierpienie młodego wertera
Język polski - Cierpienia młodego Wertera, LO, Jezyk polski
Cierpienia młodego Wertera
plan wydarzen cierpien mlodego wertera
Cierpienia Młodego Wertera
107 lektur streszczenia - podstawowa,gimnazjum,liceum, Cierpienia młodego Wertera - Johann Wolfgang
goethe cierpienia mlodego wertera
Cierpienia mlodego Wertera
Cierpienia Młodego Wertera - Opracowanie, Filologia polska, II rok, Romantyzm

więcej podobnych podstron