wywiad z chinskim naukowcem

11.08.2008

Warto kopać w Chinach

rozmawia Wojciech Mikołuszko

O tym, dlaczego każdy musi się dziś liczyć z chińską nauką, opowiada „Przekrojowi” doktor Zhe-Xi Luo, słynny amerykański paleontolog chińskiego pochodzenia z Muzeum Carnegiego w Pitsburghu

Powiększ zdjęcie

Odkrył pan i opisał tyle wspaniałych skamieniałości. Co roku publikuje pan w prestiżowych „Nature” i „Science”. Jak się to panu udaje?
– Głównie dzięki temu, że mam szczęście prowadzić badania terenowe zarówno w USA, jak i w Chinach. Im zaś aktywniejsza jest eksploracja, tym więcej skamieniałości się odkrywa.

Czy ma pan łatwiejszy dostęp do nich ze względu na narodowość?
– Tak. Jestem z pochodzenia Chińczykiem, mówię po chińsku i mam wielu współpracowników w Chinach. Ich zaangażowanie, motywacja, energia i wysiłek włożony w poszukiwania są ogromne. Odkrycia skamieniałości pierwszych ssaków to tylko część znalezisk. Odkopuje się tam liczne i bardzo ważne szczątki roślin, niezwykłe dinozaury, w tym opierzone. Można powiedzieć, że w tej sferze Chiny wysunęły się na pierwszy plan.

Dlaczego mnóstwo fascynujących szczątków zwierząt i roślin odkrywa się właśnie w Chinach?
– Po pierwsze, Chiny są ogromnym państwem. Ich powierzchnia jest równa Stanom Zjednoczonym powiększonym o Kanadę. Po drugie, w innych dużych krajach skały są pokryte gęstą roślinnością, co utrudnia, a czasem i uniemożliwia wydobycie skamieniałości. W Chinach nie ma takiego problemu.

Ale ten zalew chińskich skamieniałości pojawił się jakieś 20 lat temu. Wcześniej nie było aż tak wiele publikacji na ich temat.
– Ma pan rację. To wynika z rozwoju ekonomicznego Chin. Bardzo wzrosło dofinansowanie paleontologii i badań terenowych. Mieszkańcy okolic, gdzie rozpoczęto wykopaliska, zaczęli się nimi interesować, stali się bardziej aktywni. Wiele skamieniałości znajdują właśnie oni. A do tego rozwój ekonomiczny Chin idzie w parze z ich coraz większym otwarciem na świat. Chińscy naukowcy na dużą skalę nawiązali współpracę z badaczami z USA, Japonii czy Europy. I te wszystkie czynniki razem doprowadziły do bumu w ostatnich 20 latach.

Czy ten bum dotyczy tylko chińskiej paleontologii, czy całej chińskiej nauki?
– Wpływ przyspieszenia, w jakie weszła chińska gospodarka, obserwuje się we wszystkich dziedzinach nauki.

Coraz częściej chińscy naukowcy pracują w Ameryce czy Europie. Czy dlatego, że są bardziej pracowici?
– Och, wcale nie jestem tego pewien. Wśród wszystkich narodowości są ludzie ciężko pracujący i leniwi. A to, że Chińczyków częściej można spotkać za granicą, to tylko efekt większego otwarcia kraju. Zresztą działa to w dwie strony. Dopóki nie odwiedzisz Chin, nie zdasz sobie sprawy, jak wielu obcokrajowców tu przyjechało. Naukowcy z Ameryki, Europy, Japonii trafiają tu, by pracować. Dobrze to widać na przykładzie USA. Narodowa Fundacja Nauki Stanów Zjednoczonych pierwsze biuro w Europie otworzyła tuż po wojnie. W Japonii – w latach 70. XX wieku. W Chinach – w 2006 roku. Nauka chińska doszła do takiego poziomu rozwoju, że każdy musi to uznać i zacząć z nią współpracować.

Ma to chyba jednak dwie strony. W prasie coraz częściej pisze się o plagiatach i oszustwach, jakie popełniają chińscy naukowcy.
– Myślę, że chińska nauka nie odróżnia się w tym od nauki światowej.

Kiedy przyjechał pan do USA?
– W 1982 roku. Byłem jednym z pierwszych studentów, którzy tu trafili. Chiny dopiero się otwierały na świat, otrząsały po rewolucji kulturalnej. Od tego czasu sytuacja zmieniła się na lepsze.

Ale nie wrócił pan do Chin. Dlaczego?
– Otrzymałem tu bardzo dobre warunki do pracy.

Podczas pana pobytu w USA chińskie władze zdławiły manifestację studentów na placu Tiananmen...
– Tak, w 1989 roku. To było straszne.

Czy miało to wpływ na pana decyzję o pozostaniu w USA?
– Tak.

Boi się pan powiedzieć coś więcej na ten temat?
– Nie, mogę mówić wprost. Myślę, że ruch studencki, który żądał większej wolności i demokracji w Chinach, miał rację. To, że tak wielu młodych ludzi wówczas zginęło, było wielką narodową tragedią. Ale to już jest przeszłość. Chiny się zmieniły. Choćby prasa ma dziś więcej wolności. Wprawdzie nie jest tak wolna jak na świecie, niemniej sytuacja się poprawiła. Duża część gospodarki chińskiej jest też regulowana przez prawa rynku. Mam naprawdę wielkie nadzieje, że postęp ekonomiczny doprowadzi w końcu do demokratyzacji społeczeństwa. Krew studentów nie została przelana na próżno.

Czy z powodu pana poglądów politycznych, emigracji do Stanów miał pan jakieś problemy podczas wizyty w Chinach?
– Nie, nigdy. W sferze nauki jest naprawdę duża wolność badawcza. Jest inaczej niż za czasów rewolucji kulturalnej, gdy wszystko było kontrolowane przez politykę.

Dlaczego zajął się pan badaniem najstarszych ssaków?
– Zawsze mnie fascynowały. Po pierwsze, sami jesteśmy ssakami. Po drugie, dziś ssaki dominują w środowiskach lądowych. Gdziekolwiek się obejrzysz, tam są ssaki. Nawet w oceanach czy w powietrzu. W naturalny sposób rodzi się pytanie: skąd się one wzięły?

Kiedyś wyobrażano sobie, że te najstarsze ssaki były bardzo rzadkie i dość jednorodne.
– Wczesne ssaki znajdowane są od blisko 200 lat, ale dwie trzecie tych znalezisk to ostatnie 25 lat. Przez bardzo długi czas sądzono więc, że ssaki zróżnicowały się dopiero po wymarciu dinozaurów 65 milionów lat temu. Uważano, że wcześniej los naszych przodków był kontrolowany przez dinozaury, że ssaki nie miały szans, by się rozwinąć.

Taki obraz to już przeszłość.
– Z ery dinozaurów znamy dziś przecież 500 rodzajów dinozaurów i 300 rodzajów ssaków. Nasi przodkowie byli więc równie zróżnicowani jak dinozaury – dużo bardziej, niż kiedykolwiek przewidywaliśmy. To po pierwsze. Po drugie, ich zróżnicowanie dotyczyło też sposobów odżywania się i poruszania. Ssaki podejmowały wówczas rozliczne eksperymenty ewolucyjne. Są gatunki ryjące w ziemi i wspinające się po drzewach, pływające w wodzie i poruszające się lotem ślizgowym. Znaleziono nawet takie, które żywiły się owadami społecznymi i wykazują przystosowania analogiczne jak współczesne pancerniki. I to jest gigantyczna zmiana w naszych wyobrażeniach.

Jeśli jednak najstarsze ssaki były tak złożone i zróżnicowane, to dlaczego żyły w cieniu dinozaurów? Dlaczego musiały czekać tyle milionów lat, by zostać władcami lądów?
– My jesteśmy ssakami i dlatego tak bardzo chcemy, by nasi przodkowie konkurowali z dinozaurami. Ale to jest chyba jednak źle zadane pytanie.

A jak brzmi dobre?
– Jak ssaki konkurowały z małymi zwierzętami. Przecież wówczas na lądach żyły nie tylko dinozaury. Te zajmowały niszę dla wielkich zwierząt. A ssaki – choć zróżnicowane – były wielkości myszy, szczurów, najwyżej kotów. Konkurowały więc raczej z innymi małymi kręgowcami: jaszczurkami, scynodontami, krokodylami. I w tej rywalizacji radziły sobie całkiem nieźle.

Jakie dziedzictwo z tamtych czasów nosimy do dziś w sobie?
– Przede wszystkim dotyczy to biologii reprodukcji, która jest unikalna dla ssaków. Wszyscy korzystamy z laktacji, matczynego mleka, które ssiemy w dzieciństwie. Z tym wiąże się proces zastępowania jednych zębów przez drugie, mlecznych przez stałe. Gady mogą je wymieniać przez całe życie, my tylko raz, ponieważ w młodości polegamy na mleku. Nie potrzebujemy tylu zębów. Mleko i opieka dają nam też gwałtowny wzrost w dzieciństwie. To wszystko stanowi o całkowicie odmiennym wzorze historii życia, jaki mają ssaki. Druga ważna rzecz, którą odziedziczyliśmy po najstarszych ssakach, to silny staw żuchwowy. Dzięki niemu mamy większą kontrolę nad żuciem. W rezultacie otrzymaliśmy całkowicie nowe możliwości pozyskiwania jedzenia. I to jest ta część biologii ssaków, która zachowała się do dzisiaj. W panu i we mnie.

A mózg? Zmysły?
– Są ważne, ale w ewolucji ssaków mają drugorzędne znaczenie. Zaczęło się od zębów i żuchwy. Duży mózg oraz ulepszenie słuchu i węchu przyszły później.

Jakich nowych odkryć z pana dziedziny badań spodziewa się pan w najbliższym czasie?
– Jak pan wie, znaleźliśmy już skamieniałość pływającego ssaka z ery dinozaurów. Koledzy opisali szybującego. Oczekujemy więc, że następnym razem odkryjemy ssaka, który potrafił jeździć na rowerze...

Rozmawiał Wojciech Mikołuszko
„Przekrój”, nr 32-33/2008



Największe osiągnięcia doktora Zhe-Xi Luo

maj 2001 r. – publikacja w „Nature” o odkryciu Hadrocodium wui – najmniejszego ssaka z ery dinozaurów i jednocześnie najstarszego, u którego znaleziono ssacze struktury w uchu środkowym

kwiecień 2002 r. – publikacja w „Nature” o odkryciu najstarszego ssaka łożyskowego Eomaia scansoria

grudzień 2003 r. – w „Science” doktor Luo ogłasza odkrycie najstarszego ssaka workowatego Sinodelphys szalayi

listopad 2004 r.
– publikacja, wspólnie z profesor Kielan-Jaworowską i profesorem Cifellim, najlepszego i największego kompendium o ssakach ery dinozaurów „Mammals from the Age of Dinosaurs”

marzec 2005 r. – ogłoszenie w „Science” odkrycia Fruitafossor windscheffeli – najstarszego ssaka, który przystosował się do odżywiania się owadami społecznymi

luty 2006 r. – opisanie w „Nature” Castorocauda lutrasimilis – pierwszego


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wywiad z chinskim naukowcem
Interesujący wywiad z wybitnym naukowcem Koronawirus nie jest szkodliwy Epidemia to wynalazek Epid
Wywiad z Davidem Ervinem, konferencje naukowe, AFB Lojaliści Ulsterscy
Wywiad z klinicznej diagnozy psychologicznej, Pomoce naukowe
Hieroglify i pismo chińskie, Informacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo, Materiały
Pismo chińskie, Informacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo, Materiały
Wywiad z Davidem Ervinem, konferencje naukowe, AFB Lojaliści Ulsterscy
Romanowski Medycyna chińska (wywiad)
Bibula – pismo niezalezne » Włoski naukowiec o wirusie – wywiad z dr Stefano Montanari » Print
Wywiad z Gary Taubesem Naukowe diety szkodliwe
Włoski naukowiec o wirusie – wywiad z dr Stefano Montanari Bibula pismo niezalezne
Wywiad poglebiony
UKŁAD MOCZOWY WYWIADY
Sem 3 Wywiad w chorobach układu oddechowego
Wywiad w chorobach układu pokarmowego

więcej podobnych podstron