Krytyka globalizacji, reakcje na globalizację.
Negatywne ujęcie globalizacji.
Na antypodach myślenie w duchu pozytywnym lokuje się ujmowanie globalizacji jako „negatywnej przyszłości”. Argumenty tej orientacji zmierzają do wykazania, że system globalny marnuje olbrzymi potencjał energii ludzkiej, czego przejawy są następujące:
-zagrożenie pluralizmu kulturowego
-zastępowanie świata milticywilizacyjnego światem monocywilizacyjnym
-osłabienie pozycji państw narodowych jako ważnych aktorów międzynarodowych;
-erozja społeczeństw obywatelskich tan gdzie one istnieją i uniemożliwianie ich powstania na obszarach nie mających tradycji demokracji;
-destabilizacja globu na skutek pogłębiania napięć na tle rosnącego ubóstwa i presji emigracyjnych (jak się ocenia w ostatnich 15 latach transformacji wymuszonych przez globalizację dochód narodowy per capita zmalał w 80 krajach, co spowodowało pojawienie się nowych obszarów nędzy)
-prowokowanie fundamentalistów na tle ekskluzji wielkich zbiorowości;
-sprzyjanie nie kontrolowanym procesom ponadnarodowym o charakterze patologicznym (przestępczość);
-ekspansja ponadnarodowych organizmów, mega korporacji, których nikt nie kontroluje;
-przekształcenie setek milionów ludzi w tani towar;
Niszczenie solidarności społecznej w skali wewnętrznej społeczeństw oraz na skalę międzynarodową spowodowane gwałceniem podstawowych zasad sprawiedliwości.
Za rolę głównego beneficjenta globalizacji uznaje się USA. Już pod koniec lat 70tych Herbert Irving Shiller w swej pierwszej znanej książce zatytułowanej „Sternicy świadomości” demaskował amerykańską dominację kulturową dokonywaną za pośrednictwem mediów. Z autorów którzy przebili się do międzynarodowego obiegu i dzięki przekładowi znani są również polskiemu czytelnikowi należy wymienić takie osoby jak: George Ritzer, Benjaminn Barber oraz David Korten, mniej znany w Polsce, jednak znany na zachodzie.
Korten powiada, że żyjemy w świecie,, w którym setki miliardów dolarów gonią za zyskami w globalnym kasynie, a nie są inwestowane w produkcję, co powoduje niewyobrażalne marnotrawstwo na skale światową. Obowiązuje prosty dekalog
-przenieść produkcję,
-uprościć,
-zredukować,
-zwolnić zbędną załogę
-zrekonstruować,
Zderegulować, konstruować itd.
Należy wspomnieć, że w tym wszystkim rządy mało się troszczą o sprawiedliwszy ład światowy, bardziej dbając o własną pozycję w globalnej walce konkurencyjnej. To wyjaśnia, dlaczego panuje międzynarodowa solidarność w batalii przeciwko łamaniu praw autorskich czy patentów, a nie ma jej w zwalczaniu na przykład przymusowej pracy dzieci.
Globalizacja w takiej postaci może zagrozić politycznej stabilności demokracji zachodniej: zwycięzca bierze wszystko, znika więcej miejsc pracy niż się tworzy, los pracownika zależy nie tyle od kondycji firmy jak to było w narodowych przemysłach, ile od globalnej strategii korporacji.
Poprzednio narody, społeczeństwa konkurowały odpowiedni z innymi narodami, społeczeństwami, dziś jednostka w świecie kurczącego się rynku pracy zabiega o względy swojego korporacyjnego pracodawcy. Trudno wymagać od narodów, aby stały się bardziej konkurencyjne globalnie, kiedy wiadomo, że konkurencyjne mogą być jedynie korporacje.
Kolejnym przykład bezwzględności i bezkarności, jaką reprezentują wielkie koncerny przemysłowe przedstawił William Geider, pokazując w jak strasznych warunkach kobiety tajskie wytwarzają zabawki sprzedawane na gwiazdkę w USA za grosze. W JEDNYM Z TAKICH ZAKŁADÓW ZGINĘŁO W POŻARZE KILKADZIESIĄT SZWACZEK- warunki bezpieczeństwa urągały elementarnym wymogom. Należy tutaj obwiniać także lokalne elity, które mają pełne usta o obronie własnej tożsamości, o agresywności światowego kapitału, a z otwartymi ramionami godzą się na zatrudnianie współobywateli za marne grosze.
Miejsca w których robotnicy pracują w duchocie i braku wentylacji, nazywane są sweathshop. Wyzysk i upodlenie tych ludzi trudno opisać. Przed dziką konkurencją nie chroni należycie powołana Światowa Organizacja Handlu.
Jedynie silne i bogate mocarstwa są partnerem, z którym korporacje muszą się liczyć. Dlatego też globalizacja w centrum może mieć
Pomocny okazałby się rzeczywisty system rynkowy, tak jak to sobie wyobrażał Smith. Pierwszym warunkiem jego stworzenia byłoby to, aby ani kupcy, ani producenci nie byli za duzi, bo to deformuje mechanizm cenowy. Wielkie korporacje są za duże żeby upaść. Jeżeli nawet ponoszą straty, to nie znikają z rynku, lecz przerzucają koszty na konsumentów.
Za ideał Smith uważał zrzeszenia wytwórców związane z lokalnymi społecznościami. Własność powinna być lokalna, właściciel ma być na miejscu, kapitał nie powinien krążyć po świecie, lokalna ekonomia winna podlegać kontroli sprawowanej przez lokalnych ludzi (na skalę narodu, regionu).
Rzeczywistość jest niestety inna, układy międzynarodowe są gwarancją praw korporacji, a nie zabezpieczają praw jednostek. W tym świecie nie korporacje służą ludziom, ale ludzie korporacjom
Dawid Korten w swej książce „Kapitalizm prokorporacyjny” stwierdza, iż szansą przetrwania jest prawdziwy rynek, który jest niszczony przez globalizację (brak bezpieczeństwa finansowego, nierówność, duchowa pustka, niszczenie środowiska). Z tej krytyki wynika, że największym zagrożeniem globalizacji jest status korporacji jako państwa w państwie
Co ciekawe, opracowywane są kodeksy zasad firm, prawo ogólne reguluje zewnętrzne, a nie wewnętrzne stosunki firm, regulacje wewnątrzkorporacyjne powstają poza jakąkolwiek kontrolą społeczną, tworzone są na podstawie różnych kultur prawnych: anglosaskiej, francuskiej, azjatyckiej, niemieckiej.
PROBLOEM TOŻSAMOŚCI KULTUROWEJ:
Problem ten zawiązał się już w przeszłości w związku ze scenariuszami modernizacji świata pozaeuropejskiego, jednak był lekceważony. Zwykle łączy się sprawę tożsamości kulturowej ze znakami charakteryzującymi daną społeczność. Korporacje często wykorzystują elementy kultury obracając je w taki sposób, aby czerpać z nich zyski. Przykładem może być sprawa dotycząca jednego z ludów indiańskich, które uprawiały od stuleci pewną roślinę, wykorzystując ją do celów leczniczych, jednak korporacja zawłaszczyła sobie prawo do uprawy tej rośliny, żeby móc uczynić z niej pożytek pod kątem farmakologicznym.
Na szczęście ten problem zaczyna być dostrzegany, stąd postulaty wspierane m.in. przez UNESCO, uzupełnienia rozwoju wymiarem kulturowym
Coraz częściej bunty społeczne, nawet jeśli ich uczestnicy, a nawet organizatorzy nie są tego świadomi, ma charakter buntów przeciwko globalizacji (jak chociażby blokady dróg przez polskich rolników)
RUCHY ANTYGLOBALISTÓW:
Wyzwanie „globalnym patogenom” rzuciły różnorakie ośrodki zaliczające się do „antyglobalnej międzynarodówki” (m.in. Przyjaciele Ziemi, Sieć Trzeciego Świata, Konfederacja Chłopska, organizacje ekologiczne itp.) jak wynika z powyższej listy , także różne zabarwione ideologicznie ośrodki działające w centrach globalizacji.
W licznych manifestów alterglobalistów powtarzają się następujące hasła:
- prymat polityki nad gospodarką, czyli prymat państwa;
- wzmocnienie społeczeństwa obywatelskiego
- wymuszenie niezatrudniania dzieci w eliminowanie ich wyzysku
-ograniczanie rabunkowej gospodarki surowcami
-opodatkowanie zużycia surowców celem wsparcia postępu technologicznego i ograniczenia transportu; oraz opodatkowanie międzynarodowych transakcji kapitałowych
-wprowadzenie przez państwa podatku od luksusu
-Uzależnienie liberalizacji handlu od tworzenia miejsc pracy.
-wzmocnienie związków zawodowych
-rezygnacja przez państwa z części dobrobytu na rzecz najuboższych
-obrona pluralizmu kulturowego świata, jeśli bowiem polityczną cnotą jest dbałość o różnorodność kultury w społeczeństwach demokratycznych, to ta zasada powinna być także rozciągnięta na skalę globalną
Ruchy alterglobalistów zaostrzył spór między neoliberalizmem rządów Ronalda Regana i Margaret Tatcher- spór, który od 20 lat toruje drogę pochodowi globalizacji- a rzecznikami interwencjonizmu i udziału państwa w regulowaniu procesów społeczno- ekonomicznych.
GLOKALIZACJA- proces wybierający i zespalający organicznie globalizujące i lokalizujące trendy- polega na redystrybucji przywilejów i upośledzeń, bogactwa i ubóstwa, zasobności w środki i impotencji, mocy i bezsilności, wolności i zniewolenia. Glokalizacja, rzec można, jest procesem Re-stratyfikacji świata, czyli ponownego jego, na innych niż dotąd zasadach opartego uwarstwienia i procesem budowania nowej samoodtwarzającej się hierarchii o ogólnoświatowym zasięgu. Co dla jednych jest wolnym wyborem, jawi się innym jako zrządzenie okrutnego losu. A jako, że owi „inni” nieubłagalnie rosną liczebnie i pogrążają się coraz bardziej w rozpaczy wynikłej z pozbawionej widoków egzystencji, wolno myśleć o glokalizacji jako o procesie koncentracji kapitału, środków finansowych i innych zasobów niezbędnych do skutecznych poczynań- ale i jako o monopolizacji szans swobodnego działania
Jak mówi James Der Derian „najbardziej troszczymy się o ład wtedy, gdy się rozpadł lub rozpada”.
Od siebie możemy dodać, że w naszych nowoczesnych czasach pojęcie „ładu” stało się w praktyce, jeśli nie w teorii, synonimiczne z pojęciami nadzoru, kontroli i zawiadywania, które to znów pojęcia odsyłają do ustalonego kodeksu postępowania i możności zapewnienia posłuchu dla jego przepisów.
Rozpowszechniona dziś opinia o zaistnieniu „Nowego Nieładu Światowego” wyraża coś więcej niż zaniepokojenie sytuacją, w jakiej znalazł się świat dziś po załamaniu się rutyny wielkomocarstwowych bloków. Sygnalizuje ona jeszcze głębsze niepokoje.
Najgłębszym sensem pomysłu „globalizacji” jest to, co w nim odmienne od dawnego, a wypartego przezeń pojęcia „uniwersalizacji” ( uniwersalizm- dążenie do ogarnięcia pewnej całości, objęcia wszystkiego, całokształt postaw i uznanie zasady dominacji całości nad częściami; powszechność. W zależności od kontekstu termin uniwersalizm może mieć co nieco inne odcienie znaczeniowe)- a mianowicie wizja świata miotanego przez siły niesforne, nieskrępowane i samorzutnie się poruszające: wizja obszaru bez punktu centralnego, bez pulpitu kierowniczego, bez rady nadzorczej…
Globalizacja jest inna nazwą „nowego nieładu społecznego”. Tym właśnie pojęcie globalizacji różni się zasadniczo i radykalnie od pojęcia „uniwersalizacji”, jakie tak niedawno jeszcze organizowało myślenie o sprawach globalnych, ale dziś zniknęło niemal bez śladu.
Wspólnie w ścisłej współpracy z takimi pojęciami, jak „cywilizacja”, „rozwój”, „konwergencja”, konsensus” i wieloma innymi, im pokrewnymi terminami dyskursu wczesnej i klasycznej nowoczesności , „uniwersalizacja” wyraża jednocześnie nadzieję na ład doskonały, zamiar jego zbudowania i zdecydowanie doprowadzenia budowy do końca. Nastąpiła fala optymizmu, pewności siebie i zuchwalstwa. Twierdzono, że świat można uczynić lepszym, jednak nic z tej nadziei nie ostało się w pojęciu globalizacji, które odnosiło się z reguły do niezamierzonych następstw, a nie globalnych w założeniu swym przedsięwzięć.
Pozytywne ujęcie globalizacji:
Niej więcej pozytywów na ideologizacja problemu, częsta w wystąpieniach szefów wszystkich korporacji, ale także polityków, zwłaszcza amerykańskich. W przemówieniach prezydentów USA hasło „globalizacja” pada niemal zawsze w kontekście wolności, dobrobytu, lepszej przyszłości, wyboru itp. Globalizacja jawi się jako wielowymiarowe przedsięwzięcie mające na celu osiągnięcie wyższej jakości życia wszystkich narodów. W tej funkcji teoria ekonomii pełni funkcję służebną wobec rządzących i świata biznesu.
Generalnie korzyści globalizacji widziane oczami jej zwolenników SA następujące:
-wzrost ekonomiczny jest mierzony wskaźnikiem PKB jako wskaźnikiem postępu,
-wolne rynki nie ograniczone przez rządy są najefektywniejsze społecznie z punktu widzenia alokacji zasobów;
-globalizacja ekonomiczna osiągnięta dzięki usunięciu barier wolnego handlu towarami i pieniędzmi promuje konkurencję, efektywność, przysparza miejsc pracy, obniża ceny dóbr konsumpcyjnych itp.;
Transnarodowe globalne korporacje, jeśli są wolne od ingerencji państwa, dbają o środowisko, pracę itp.
-bez globalizacji utrudniony jest transfer czynników rozwojowych, nic nie przyciąga inwestorów itp.;
-coraz trudniejszy żywot mają wszelkiego rodzaju dyktatury;
-globalizacja per saldo opłaci się wszystkim społeczeństwom, ponieważ coraz bardziej techno logizujący się biznes światowy wymaga coraz więcej tego, co się określa jako kompetencję cywilizacyjną; innymi słowy wymaga coraz lepszego wykształcenia;
- globalna gospodarka jest tolerancyjna i antyideologiczna;
-globalizacja kultury, edukacji itp. Stwarza szansę na uniwersalizację praw człowieka i gruntowanie się ponadpaństwowych norm prawnych.
Ziemia i woda są kluczowe dla rolnictwa, z którego żyje ponad 70% mieszkańców Indii, 50% obywateli tego drugiego pod względem zaludnienia kraju świata żyje poniżej poziomu ubóstwa. Niedobór wody i zanieczyszczenie gleby stworzone przez Coca-Colę spowodowały klęski urodzaju, co doprowadziło do śmierci tysięcy ludzi. Działanie na szkodę rolnictwa jest więc zamachem na podstawy biologicznej egzystencji setek milinów Hindusów i innych narodów i plemion zamieszkujących subkontynent. Jak na ironię, wspólnoty najbardziej wystawione na efekty działań Coca-Coli nie mogą sobie pozwolić na kupowanie jej produktów. Zanieczyszczenie ogólnodostępnych zasobów wody jest problemem długotrwałym. Oczyszczenie wód gruntowych jest technicznie bardzo trudne, czasami wręcz niemożliwe. Przyszłe pokolenia są dzięki “uprzejmości” Coca-Coli narażone na picie skażonej wody. Mogą również zainstalować sobie rurociągi i płacić za czystą wodę pitną, na co większość nie ich nie stać… Dystrybucja toksycznych odpadów, wśród rolników zamieszkujących okolicę zakładów, jako nawozów wywołała powszechny koszmar zdrowotny. Konsekwencje wystawienia na obcowanie z toksycznymi odpadami nie są jeszcze znane, najgorsze ma dopiero nadejść. Przeciwko działaniom Coca-Coli w Indiach protestują tysiące ludzi z całego kraju. Wykształcił się oddolny ruch pod przewodnictwem kobiet, Adivasis (ludów pierwotnych), Dalits (niższych kast), pracowników rolnych i rolników. Celem ruchu jest pociągnięcie Coca-Coli do odpowiedzialności za ich przestępstwa w Indiach i na świecie.