Składniki potrzebne do oksydowania, czyli azotan sodu, soda kaustyczna, kwas siarkowy ( 13 % ) do trawienia, i kreda - tak na wszelki wypadek :)
Przepis oryginalny jest taki : 400 g. NaOH, 600 g. NaNO3 i 500 g. H2O... Ja to przemnożyłem przez 4 .
Po zmieszaniu wszystkich składników nie wierzyłem w to że ma to się szansę rozpuścić, a jednak .... przy 110 stop. juz wszystko bylo rozpuszczone. Gotowalem w 120 stop, a nie jak podaje przepis 150. Dla mnie taka temp. jest trudna do osiągnięcia ... A koncowy efekt wyszedl taki, jaki byl pożądany, pomimo mniejszej temp.
Kąpiel trwała w granicach 45 min. - 1 h. w przepisie jest 25 min. lecz po tym czasie metal stawał sie dopiero czarnawy ...
Kluczową sprawą jest przygotowanie powierzchni i to nie podlega dyskusji.....
Troszkę błędów popełniłem - wiem już że np. proces trawienia kwasem można , a ( w mojej opinii ) trzeba pominąć, bo o rdzę jest b. łatwo (szczegolnie, jesli nie suszymy przedmiotu NATYCHMIASTOWO - ja polozylem na chwilke - a tu caly sprzęcik jest żólty :? ) , czy również dowiedzialem sie o tym że do ściągania rdzy i starej oksydy najlepiej używać papieru ściernego o gradacji > 1200, lub środka chemicznego.
Kreda, neutralizuje kwas ( reakcja zobojętniania ) i w wypadku gdy kwas by mi się gdzieś rozlał, zasypuje go kredą i niczego po drodze nie wyżera ....
Warto jeszcze mieć przy sobie ocet i w razie pochlapania soda kaustyczną natychmiast przemyć woda i zneutralizować octem.Soda jest "wredna"-pieknie skórę rozpuszcza.....
Wszystko było robione w rękawicach kwasoodpornych i w masce p/gazowej z pochłaniaczem.
Termometru nie posiadam , dbałem jedynie , aby kąpiel lekko wrzała , co jakiś czas stalowym zakrzywionym drutem wyciągałem tłumik ponad powierzchnię sprawdzając stopień zaawansowania oksydy.
Po około 45-60 minut oksyda była czarna jak d.... murzyna.
Pomny przestróg niektórych kolegów miałem przygotowane wiadro z ciepłą wodą do płukania elementu oksydowanego, gdyż po krótkim czasie gdy nie zostanie wypłukany w wodzie pokrywa się rdzą.
Potem wytarcie do sucha , oliwienie , przetarcie suchą szmatką , no i wspaniały efekt.
Całego zabiegu dokonywałem na balkonie wieżowca , w szerokim garnku emaliowanym ( szczerniał po zabiegu ), na turystycznej kuchence gazowej.
W moim mniemaniu ważne jest aby kąpiel delikatnie wrzała.
Wody destylowanej w czasie wrzenia kąpieli nie dolewaj, ja tego spróbowałem, i wnet to się źle dla mnie skończyło. Roztwór tak niesamowicie pryska , że naprawdę można skończyć w szpitalu ( w moim przypadku koszulka i spodnie do wyrzucenia).
Dobrze , że ciuchy były luźne , w innym przypadku szpital.
Odtłuszczałem benzyną ekstrakcyjną , a póżniej dokładnie umyłem w Ludwiku , solidnie wypłukałem gąrącą wodą. Zabiegu dokonywałem w rękawiczkach chiruirgicznych .
Oksyda ma piękny bardzo czarny kolor , nie którzy koledzy nazywają to " niemiecka oksydą "
Naczynie może być z blachy stalowej - tylko z blachy, a nie z blaszki; natomiast nie może ona być ocynkowana. Nawet wspominany kilkakrotnie drut do "mieszania" w zawartości naczynia nie powinien być ocynkowany.
Z tą mosiężną zachodziły jakieś reakcje i nie pokusiłem się o ponowne oksydowanie w niej.
Na kolejne razy - i tak właśnie polecam - zrobiłem rynienkę z blachy kwasoodpornej - taką samą technologią - czyli klepanie gumowym młotkiem. W 15 minut mamy gotowe naczynie ( z przerwą na kawę ). Nie zauważyła nawet że coś w niej było - bo nie miała prawa
Ze sporą temperaturą palników i grzałek też nie ma problemu.