Fala w szkole

REKLAMA

Fala w szkole – problem, który nie znika

Agnieszka Groza, Dziennikarka Onetu

"Je­stem uczniem pierw­szej klasy gim­na­zjum. Jak mam iść do szko­ły, pół nocy nie śpię. Boję się wejść do szat­ni po WF-ie. Drę­czy mnie ko­le­ga, też z pierw­szej klasy, ale jest star­szy, sil­niej­szy, groź­niej­szy. Boję się po­sta­wić, bo za­miast do domu, mogę po­je­chać na ura­zów­kę. Boję się po­wie­dzieć ko­mu­kol­wiek, bo bę­dzie tak samo. W nie­dzie­lę nie mam ape­ty­tu ani hu­mo­ru. Jest tylko strach, strach, strach".*

Najbardziej upokarzające było dotykanie

Przy­szła z woj­ska. To tam ci naj­młod­si, do­pie­ro co wcie­le­ni do armii żoł­nie­rze za­sad­ni­czej służy woj­sko­wej, po­pu­lar­nie na­zy­wa­ni "ko­ta­mi", do­świad­cza­li prze­mo­cy od star­szych. Za­sa­da była pro­sta: koty nie mają żad­nych praw, więc po­słusz­nie i w mil­cze­niu zno­szą prze­moc i upo­ko­rze­nia, czę­sto z myślą, że za jakiś czas to oni staną się opraw­ca­mi.

REKLAMA

Fala w szko­le nie­ko­niecz­nie do­ty­czy naj­młod­szych. Tak zwa­nym ko­złem ofiar­nym może się stać każdy. Z da­nych i ana­liz pro­wa­dzo­nych m.​in. przez eks­per­tów sku­pio­nych wokół plat­for­my "Edu­ka­cja, In­ter­net, Dia­log" (EID) wy­ni­ka, że opraw­ców draż­nić może np. za­cho­wa­nie, wiek, bu­do­wa ciała, wy­gląd ze­wnętrz­ny, wy­ni­ki w nauce, miej­sce za­miesz­ka­nia. Ale rów­nie do­brze przy­czy­ną prze­śla­do­wa­nia może być oka­zy­wa­nie stra­chu, nie­śmia­łość, za­mknię­cie w sobie, zbyt­nia pew­ność sie­bie, po­nad­prze­cięt­ny sta­tus ma­te­rial­ny, wi­docz­ne ka­lec­two, a nawet kolor wło­sów czy oty­łość.

– Moją je­dy­ną winą było to, że byłam gruba – opo­wia­da 34-let­nia Agata, tłu­macz­ka. Dziś miesz­ka w War­sza­wie, ale do szko­ły pod­sta­wo­wej i li­ceum cho­dzi­ła w kil­ku­na­sto­ty­sięcz­nym mia­stecz­ku w woj. świę­to­krzy­skim. – Moja mama cho­ro­wa­ła, a ja od­re­ago­wy­wa­łam to je­dząc coraz wię­cej. Po któ­rychś wa­ka­cjach wró­ci­łam grub­sza o pięt­na­ście ki­lo­gra­mów i za­czął się kosz­mar. Nagle nikt mnie nie lubił, sie­dzia­łam sama w ostat­niej ławce, na WF-ie ćwi­czy­łam w parze z na­uczy­ciel­ką, po­nie­waż żadne dziec­ko nie chcia­ło mnie do­ty­kać. Nie­raz wra­ca­łam do domu z si­nia­ka­mi, bo ktoś nie tra­fił piłką w bram­kę albo biegł po ko­ry­ta­rzu i to aku­rat mnie wbi­jał ło­kieć w żebra albo prze­wra­cał na ścia­nę. Ale naj­bar­dziej upo­ka­rza­ją­ce było do­ty­ka­nie. Byłam więk­sza, więc wcze­śniej uro­sły mi pier­si. Chło­pa­ki ze star­szych klas idąc ko­ry­ta­rzem wy­cią­ga­li ręce i no­to­rycz­nie je ob­ma­cy­wa­li. Raz na­pa­dli na mnie w szat­ni, ścią­gnę­li bluz­kę i oglą­da­li re­cho­cząc do­pó­ki ktoś ich nie wy­stra­szył.

Czasem nie ma siniaków

Jo­an­na Wę­grzy­now­ska, psy­cho­log, wi­ce­pre­zes Sto­wa­rzy­sze­nia "Bli­żej Dziec­ka" uważa, że prze­moc ró­wie­śni­cza to jeden z naj­po­waż­niej­szych pro­ble­mów pol­skich szkół. Za­zna­cza jed­nak, że o ile po roku `89 zja­wi­sko to rosło w tem­pie eks­pre­so­wym, od kil­ku­na­stu lat wy­da­je się sta­bi­li­zo­wać. I choć tzw. prze­mo­cy co­dzien­nej w pol­skich szko­łach jest bar­dzo dużo, drę­cze­nia, czyli prze­mo­cy sto­so­wa­nej sys­te­ma­tycz­nie, do­świad­cza ok. 7-9 proc. pol­skich uczniów.

– Naj­wię­cej przy­pad­ków do­ty­czy prze­mo­cy słow­nej i izo­lo­wa­nia – mówi Jo­an­na Wę­grzy­now­ska. – Dla do­ro­słych to niby nic strasz­ne­go, bo nie ma si­nia­ków czy za­dra­pań, ale dla dzie­ci takie sy­tu­acje są bar­dzo trud­ne. Prze­moc fi­zycz­na naj­czę­ściej zda­rza się w kla­sach młod­szych, potem stop­nio­wo za­ni­ka. Ob­ser­wu­je­my na­to­miast gwał­tow­ny wzrost cy­ber­prze­mo­cy, która po­ja­wia się za­zwy­czaj w gim­na­zjach i star­szych kla­sach szkół pod­sta­wo­wych. To już nie­mal stały ele­ment na­szej rze­czy­wi­sto­ści. Tym bar­dziej nie­bez­piecz­ny, że jeśli ktoś jest drę­czo­ny w In­ter­ne­cie, na 99 proc. to samo spo­ty­ka go także w szko­le.

Agresja narasta, a mocnych na nią nie ma

Nieco mniej "opty­mi­stycz­ne" dane do­ty­czą­ce prze­mo­cy w szko­łach po­da­je ostat­ni ra­port Naj­wyż­szej Izby Kon­tro­li. NIK prze­pro­wa­dzi­ła kon­tro­le w la­tach szkol­nych 2011/2012 i 2012/2013. Wnio­ski? Nie­po­ko­ją­ce i alar­mu­ją­ce.

Naj­wię­cej za­cho­wań pa­to­lo­gicz­nych wy­stę­pu­je w gim­na­zjach (8,8 proc.). Naj­częst­sza jest agre­sja słow­na (wska­za­ło na nią 74 proc. an­kie­to­wa­nych uczniów i 43 proc. na­uczy­cie­li) i fi­zycz­na (58 proc. uczniów i 15 proc. na­uczy­cie­li). Zda­niem NIK zja­wi­sko agre­sji na­ra­sta. W la­tach 2005/2006 oraz 2007/2008 agre­sję słow­ną w an­kie­tach wy­mie­ni­ło 52 proc. uczniów, na­to­miast fi­zycz­ną 50 proc.

Ko­lej­ny pro­blem to "znak na­szych cza­sów": cy­ber­prze­moc, czyli agre­sja z wy­ko­rzy­sta­niem me­diów elek­tro­nicz­nych. Przy­bie­ra różne formy – od nie­przy­jem­nych SMS-ów lub e-ma­ili, przez za­miesz­cza­nie w sieci, np. na por­ta­lach spo­łecz­no­ścio­wych, ośmie­sza­ją­cych zdjęć lub fil­mi­ków (happy slap­ping), aż po upu­blicz­nia­nie pry­wat­nych ma­te­ria­łów, np. li­stów lub zdjęć ofia­ry (outing).

Pod­czas pre­zen­ta­cji ra­por­tu Paweł Bie­dziak, rzecz­nik pra­so­wy NIK, stwier­dził: "Szko­ły od lat nie radzą sobie z pro­ble­mem. Nie dia­gno­zu­ją sy­tu­acji, a na­uczy­cie­le nie za­wsze po­tra­fią roz­po­zna­wać za­gro­że­nia. Szko­ły nie otrzy­mu­ją też od­po­wied­nie­go wspar­cia od władz sa­mo­rzą­do­wych ani rządu".

A nawet jeśli otrzy­mu­ją, zda­rza się, że oka­zu­je się ono nie­wy­pa­łem. Tak było choć­by z rzą­do­wym pro­gra­mem "Bez­piecz­na i przy­ja­zna szko­ła". Pod­czas kon­tro­li Naj­wyż­sza Izba Kon­tro­li stwier­dzi­ła, że za­koń­czył się on nie­po­wo­dze­niem.

Fala, czyli kanapki w toalecie

Co cie­ka­we, wiele pol­skich szkół wręcz na­szpi­ko­wa­nych jest ka­me­ra­mi. Bez­pie­czeń­stwa uczniów pil­nu­je już ponad 8 tys. kamer. Mi­ni­ster­stwo Spraw We­wnętrz­nych uważa, że to za mało i chce współ­fi­nan­so­wać zakup ko­lej­nych. Czy jed­nak spo­wo­du­ją one, że prze­mo­cy w szko­łach bę­dzie mniej? – Oczy­wi­ście że nie – de­ner­wu­je się Iwona, mama 12-let­nie­go Pa­try­ka, który we wrze­śniu zmie­nił szko­łę. – Co z tego, że ko­ry­ta­rze ob­wie­szo­ne są mo­ni­to­rin­giem, skoro wszyst­ko dzie­je się w szat­ni albo to­a­le­cie? Mój syn był wy­zy­wa­ny i za­stra­sza­ny, a dy­rek­tor twier­dził, że to moje wy­my­sły, bo na ka­me­rach widać, jak star­si ko­le­dzy grzecz­nie z nim roz­ma­wia­ją.

– Naj­pierw my­śla­łem, że syn sy­mu­lu­je – przy­zna­je Da­niel, tata chłop­ca. – Na­oglą­dał się fil­mów i opo­wia­da o mie­rze­niu sal za­pał­ka­mi i wy­ła­wia­niu ka­na­pek z to­a­le­ty. Ale kiedy prze­stał jeść, a przed wyj­ściem do szko­ły co­dzien­nie bolał go brzuch, za­czę­li­śmy roz­ma­wiać. I oka­za­ło się, że prze­ży­wa coś, czego ja do­świad­czy­łem w woj­sku, bo ina­czej niż "falą" nie można tego na­zwać.

Kozioł ofiarny? Dziecko nie jest winne

Kto naj­czę­ściej zo­sta­je ko­złem ofiar­nym? Czy za­wsze są to dzie­ci słabe psy­chicz­nie, wy­róż­nia­ją­ce się na tle klasy mniej­szą pew­no­ścią sie­bie? Jo­an­na Wę­grzy­now­ska pod­kre­śla, że przede wszyst­kim wpływ na to, czy w danej gru­pie wy­stą­pi prze­moc, mają pa­nu­ją­ce w niej normy. – Two­rzą je dzie­ci, ro­dzi­ce i wy­cho­waw­ca, który, jeśli dba o to, by klasa ze sobą współ­pra­co­wa­ła i ko­le­go­wa­ła się, to żeby nie wiem jak słabe czy nie­umie­ją­ce się bro­nić dzie­ci tam były, pro­blem prze­mo­cy się nie po­ja­wi – tłu­ma­czy. – Dla­te­go je­stem prze­ciw­nicz­ką szu­ka­nia winy w dziec­ku. Jeśli w kla­sie po­ja­wia się ko­zioł ofiar­ny, na któ­rym inni się wy­ży­wa­ją, to zna­czy, że grupa "cho­ru­je", dzie­je się z nią coś złego. Na­to­miast rze­czy­wi­ście jeśli do prze­mo­cy do­cho­dzi, spraw­cy czę­ściej wy­bie­ra­ją dzie­ci bar­dziej wraż­li­we, słab­sze fi­zycz­nie, płacz­li­we lub bier­ne, które nie są w sta­nie po­wie­dzieć "nie mów tak do mnie" czy za­dbać o sie­bie w ja­ki­kol­wiek inny spo­sób.

Wi­ce­pre­zes Sto­wa­rzy­sze­nia "Bli­żej Dziec­ka" zwra­ca jed­nak uwagę, że rola ofia­ry cza­sem przy­pa­da także uczniom z róż­ny­mi dia­gno­za­mi, np. ze­spo­łem Asper­ge­ra czy ADHD. Ko­złem ofiar­nym stać się też może osoba nowa w kla­sie. – Jeśli szko­ła nie uprze­dzi tego faktu i od­po­wied­nio o nią nie zadba, grupa czę­sto ją od­rzu­ca nawet bez po­zna­nia – mówi Jo­an­na Wę­grzy­now­ska.

Tak było z 17-let­nim Wik­to­rem z Gdań­ska. – Prze­nio­słem się z pry­wat­nej szko­ły, co od razu wzbu­dzi­ło nie­chęć – opo­wia­da. – Gno­ili mnie więc za wszyst­ko: bo­ga­tych ro­dzi­ców, lep­sze ciu­chy, oku­la­ry, kiep­ską kon­dy­cję fi­zycz­ną, dobrą naukę. Dwa ostat­nie lata w gim­na­zjum to był kosz­mar, który oczy­wi­ście na­uczy­cie­le do­brze wi­dzie­li. Kie­dyś wu­efi­sta stwier­dził nawet, żebym nie był mię­cza­kiem i w końcu się po­sta­wił. Niby jak, skoro ja byłem sam, a oni w gru­pie? Cza­sem urzą­dza­li po­lo­wa­nia. Sie­dzia­łem wtedy w szko­le do wie­czo­ra albo zwal­nia­łem się z lek­cji, żeby przed nimi uciec. Nie­raz mnie do­pa­dli, sko­pa­li, za­bra­li pie­nią­dze. Chcia­łem znów zmie­nić szko­łę, ale ro­dzi­ce po­wta­rza­li, żebym wy­trzy­mał. W li­ceum na szczę­ście jest ina­czej, ale strach cał­kiem nie minął. Wy­da­je mi się, że oni mogą wró­cić.

Każdy ma prawo być wrażliwy

Co z tezą, że ko­zioł ofiar­ny to dziec­ko, któ­re­go ro­dzi­ce we wcze­snym dzie­ciń­stwie nie na­uczy­li pew­no­ści sie­bie? Jo­an­na Wę­grzy­now­ska pro­te­stu­je prze­ciw­ko ta­kie­mu sta­wia­niu spra­wy. – To tak jakby oskar­żać ju­bi­le­ra, że padł ofia­rą kra­dzie­ży, po­nie­waż miał za słaby alarm – mówi wi­ce­sze­fo­wa Sto­wa­rzy­sze­nia "Bli­żej Dziec­ka". – Oczy­wi­ście na na­szych warsz­ta­tach uczy­my ro­dzi­ców, że za­wsze warto dziec­ko wzmac­niać, żeby było bar­dziej aser­tyw­ne i pewne sie­bie. Każdy jed­nak ma prawo być wraż­li­wy, de­li­kat­ny i nie­na­wi­dzić prze­mo­cy, tak samo jak nikt nie ma prawa sto­so­wać jej wobec niego. Dla­te­go je­że­li szko­ła widzi, że ja­kieś dziec­ko nie umie się bro­nić, warto, by prze­szło spe­cjal­ny tre­ning, ale praca po­win­na przede wszyst­kim kon­cen­tro­wać się na tych, któ­rzy prze­mo­cy nad­uży­wa­ją i drę­czą in­nych.

Od razu warto roz­wiać złu­dze­nia, że jest to za­da­nie łatwe. Jedna roz­mo­wa z wi­no­waj­cą nie wy­star­czy. W przy­pad­ku prze­mo­cy ko­niecz­ne jest nie tylko do­kład­ne roz­po­zna­nie sy­tu­acji i po­sta­wie­nie dia­gno­zy, ale też wdro­że­nie róż­no­rod­nych dzia­łań skie­ro­wa­nych za­rów­no do po­szko­do­wa­nych, jak i spraw­ców oraz całej klasy. Klu­czo­we oka­zu­ją się umie­jęt­no­ści na­uczy­cie­li i pe­da­go­ga szkol­ne­go oraz po­sta­wa dy­rek­cji, a w dal­szej ko­lej­no­ści współ­pra­ca ro­dzi­ców, całej klasy i po­szko­do­wa­nych dzie­ci. – Te dzia­ła­nia są nie­zbęd­ne, po­nie­waż prze­moc sama się nie koń­czy. Dzie­ci, które jej za­sma­ku­ją, nie re­zy­gnu­ją z niej tak po pro­stu. Mądra in­ter­wen­cja do­ro­słych jest więc nie­zbęd­na.

*fragment postu z forum zmartwienia.iq24.pl
"Edukacja, Internet, Dialog" (EID)
Gdzie szukać pomocy? Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111 (numer darmowy); stowarzyszenie "Bliżej Dziecka" (przemocwszkole.org.pl oraz pomocdziecku.pl); Fundacja Dzieci Niczyje (fdn.pl).


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Konspekt - FALA W SZKOLE[1], praca socjalna, Konspekty zajęć na świetlicę
Fala w szkole
Konspekt - FALA W SZKOLE[1], praca socjalna, Konspekty zajęć na świetlicę
szkolenia bhp
Mobbing w szkole
Szkolenie BHP Nowa studenci
Technologia informacji i komunikacji w nowoczesnej szkole
9 1 18 Szkolenie dla KiDów
organizacja ucząca się­ szkolenia pracowników
Ochrona prawa własności intelektualnej szkoleni e (1) 0
TERAPIA FALĄ ULTRADŹWIĘKOWĄ,
Szkol Metodyka szkolenia Bhp

więcej podobnych podstron