Praktyka dzogczen w życiu codziennym Dilgo Czientse Rinpocze Jego Świątobliwość Dilgo Czientse Rinpocze (1910-1991), zwierzchnik buddyjskiej szkoły njingma, był jednym z największych mistrzów buddyjskich naszych czasów, jednym z ostatnich lamów, którzy ukończyli swą edukację w jeszcze wolnym Tybecie. |
---|
Celem codziennej praktyki dzogczen jest rozwinięcie wolnej od trosk akceptacji, nieograniczonej otwartości na wszystkie wydarzające się sytuacje. Powinniśmy rozpoznać otwartość jako plac zabaw naszych emocji, natomiast w stosunku do innych być wolni od sztuczności czy prób manipulacji. Powinniśmy doświadczać wszystkiego w pełni, zamiast zamykać się w sobie jak świstak kryjący się w swojej norze. Praktyka ta wyzwala ogromne ilości energii, zazwyczaj ograniczone przez proces utrzymywania ustalonego obrazu swojej osoby.
Przywiązanie do opinii jest procesem, podczas którego uciekamy od bezpośredniego doświadczenia codziennego życia. Bycie obecnym tu i teraz może początkowo wywoływać strach - witając jednak to uczucie strachu z całkowitą otwartością, przedzieramy się przez bariery stworzone przez nawykowe wzory emocjonalne. Angażując się w praktykę odkrywania przestrzeni powinniśmy rozwinąć uczucie, że bez reszty otwieramy się na cały wszechświat. Powinniśmy się otworzyć z absolutną prostotą i nagością umysłu. Jest to zwyczajna, jak i pełna mocy praktyka porzucania maski obronnej ego.
W naszej medytacji nie powinniśmy czynić podziału na obszar postrzegany i samo postrzeganie. Nie powinniśmy stać się niczym kot czyhający na mysz. Powinniśmy natomiast uświadomić sobie, że celem medytacji nie jest "wejście w głąb siebie" lub ucieczka od świata. Praktyka powinna być swobodna i niekonceptualna, nie ograniczona introspekcją ani koncentracją. Przeogromna, niepowstała, promieniująca sama z siebie przestrzeń mądrości jest podstawą bytu - początkiem i końcem pomieszania.
Obecna w tym pierwotnym stanie przytomności, nie skłania się ani ku oświeceniu ani ku nieoświeceniu. Ta podstawa bytu, czysty i pierwotny umysł, jest również źródłem wszystkich zjawisk. Jest określana mianem wielkiej matki, łonem potencjalności, w którym wszystko powstaje i rozpuszcza się, całkowicie spontanicznie w naturalnej samodoskonałości. Wszystkie aspekty zjawisk są absolutnie przejrzyste i klarowne. Cały wszechświat jest otwarty i wolny od przeszkód - wszystko przenika się nawzajem.
Kiedy widzimy, że wszystkie rzeczy są nagie, przejrzyste i wolne od przeszkód nie ma już niczego do osiągnięcia ani urzeczywistnienia. Natura zjawisk pojawia się naturalnie i tak samo naturalnie jest obecna w przytomności, przekraczającej uwarunkowania czasu. Wszystko jest naturalnie doskonałe takie, jakim jest. Wszystkie zjawiska przejawiają się w swej unikalności jako część ciągle zmieniającego się wzoru. W każdym momencie wzory te wibrują znaczeniem; mimo tego nie mają sensu poza momentem, w którym się wydarzają. Jest to taniec pięciu elementów, w którym materia jest symbolem energii, a energia symbolizuje pustkę.
My sami jesteśmy symbolami własnego oświecenia. Bez żadnego wysiłku ani praktyki, oświecenie i wyzwolenie już tu są. Codzienna praktyka dzogczen jest codziennym życiem samym w sobie. Dopóki nie rozwinęliśmy doświadczenia tego stanu, nie ma potrzeby zachowywania się w jakiś określony sposób czy podejmowania prób osiągnięcia czegoś ponad to, czym się aktualnie jest. Nie powinno być żadnego usiłowania osiągnięcia jakiegoś "zadziwiającego celu" lub "zaawansowanego stanu". Takie usiłowanie jest jedynie neurozą, która nas tylko uwarunkowuje i zakłóca swobodny przepływ Umysłu.
Nie powinniśmy także uważać się za bezwartościowych - jesteśmy naturalnie wolni i nieuwarunkowani. W istocie jesteśmy oświeceni i niczego nam nie brakuje. Zaangażowanie w praktykę medytacji powinno być tak naturalne jak jedzenie, oddychanie czy wydalanie. Medytacja nie powinna stać się jakimś wyspecjalizowanym czy formalnym wydarzeniem, nadmuchanym powagą i namaszczeniem. Musimy zrozumieć, że medytacja przekracza wysiłek, praktykę, cele i dualizm wyzwolenia i nie-wyzwolenia. Medytacja jest zawsze idealna; nie ma potrzeby niczego poprawiać. Skoro wszystko, co się przejawia, jest jedynie grą umysłu, nie ma niczego takiego jak niesatysfakcjonująca medytacja, nie ma również potrzeby osądzania myśli jako dobrych i złych. Dlatego też powinniśmy po prostu siedzieć. Po prostu pozostawać na swoim miejscu, w takich warunkach jakie są. Zapominając o samoświadomych myślach typu "Ja teraz medytuję".
Nasza praktyka powinna być wolna od wysiłku i napięcia, bez prób kontroli ani wymuszenia czegokolwiek, bez prób stania się "spokojnym". Jeśli spostrzegamy, że właśnie wpadliśmy w którąś z tych dróg, po prostu przerywamy medytację i przez chwilę się relaksujemy. Jeżeli podczas medytacji lub po niej mamy jakieś "interesujące doświadczenia" nie powinniśmy traktować ich jako czegoś szczególnego. Marnowanie czasu na myślenie o doświadczeniach prowadzi do rozproszenia i nienaturalności. Takie doświadczenia są tylko ubocznymi skutkami praktyki i powinny być traktowane jako wydarzenia przejściowe. Nie powinniśmy się starać doświadczyć ich ponownie, ponieważ zakłóca to naturalną spontaniczność umysłu.
Wszystkie zjawiska są całkowicie nowe i świeże, absolutnie unikalne i całkowicie wolne od koncepcji przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Są doświadczane w bezczasowości. Nieprzerwany strumień nowych odkryć, obserwacji i inspiracji powstający w każdym momencie jest przejawem naszej przejrzystości.
Powinniśmy nauczyć się postrzegać nasze codzienne życie jako mandalę - świetliste obrzeża doświadczenia, spontanicznie promieniujące z naszej pustej natury istnienia. Aspektami naszej mandali są przedmioty codziennego użytku, poruszające się w tańcu czy też grze wszechświata. Poprzez tę symbolikę wewnętrzny nauczyciel odkrywa przed nami głębokie i ostateczne znaczenie istnienia. Dlatego też powinniśmy być naturalni i spontaniczni, akceptując wszystko i ucząc się ze wszystkiego. Pozwoli nam to dostrzec ironiczną i zabawną stronę wydarzeń, które zwykle nas irytowały.
W medytacji możemy spojrzeć poprzez iluzję przeszłości, teraźniejszości i przyszłości - nasze doświadczenie staje się permanentnym doświadczeniem "tu-i-teraz-niejszości". Przeszłość jest tylko zawodną pamięcią utrzymywaną w teraźniejszości. Przyszłość jest tylko projekcją naszych aktualnych koncepcji. Teraźniejszość znika, gdy tylko próbujemy ją złapać. Po co więc tracić czas na próby konstruowania iluzji istnienia jakiejkolwiek trwałej podstawy rzeczywistości? Powinniśmy uwolnić się od przeszłych wspomnień i z góry wyrobionych opinii na temat medytacji. Każdy moment medytacji jest unikalny i pełen potencjału. W takich momentach nie potrafimy nawet osądzać naszej medytacji w kategoriach przeszłych doświadczeń, suchej teorii czy pustej retoryki. Po prostu: rzucenie się wprost w wir medytacji, dokładnie w tym momencie, bez znudzenia, ekscytacji czy wahania, JEST oświeceniem