http://wiadomosci.onet.pl/kraj/regulamin-mowi-zaplacisz/ttehq
Kolejny "Pobieraczek"? Tym razem jest jeszcze gorzej
Aby skorzystać z usług, trzeba się zarejestrować. A potem... trzeba płacić
Chcieli znaleźć tanie sklepy w okolicy, więc zarejestrowali się w serwisie outlets-online.pl, podając nazwisko i adres domowy. A po miesiącu dostali wezwanie do zapłaty 189 zł.
Z opisu na stronie internetowej outlets-online.pl wynika, że: "mają państwo możliwość dokonać zakupów bez wychodzenia z domu. Proponujemy szybkie i bezproblemowe zakupy online, jak również najlepsze okazje w Internecie." Reklama reklamą, ale żeby zajrzeć na listę tanich sklepów, trzeba się najpierw zarejestrować.
Tradycyjnie, zajmuje to tylko chwilę. Ale podczas tej chwili użytkownik zdąży przekazać serwisowi swoje dane: imię, nazwisko, adres domowy włącznie z kodem pocztowym. Jeśli jeszcze zaakceptuje regulamin, nie czytając go, wpadnie w finansowe tarapaty.
Lektura regulaminów
Dwie trzecie Polaków nie czyta podpisywanych dokumentów - wynika z raportu przygotowanego w ramach akcji społecznej "Nie łykaj jak pelikan". Problem jednak dotyczy nie tylko podpisywania "w ciemno" umów z bankami, ale także lekkomyślnej akceptacji regulaminów w serwisach internetowych.
- Pomocy! - mówi Anna, jedna z osób zarejestrowanych w outlets-online.pl. - Pisali, że będę mogła zaoszczędzić na zakupach za ich pośrednictwem. A dziś dostałam od nich wezwanie do zapłaty! - przejmuje się kobieta. Faktycznie, serwis kusi użytkowników obietnicą cen niższych o 80 proc. A w regulaminie wyjaśnia resztę.
Zgodnie z nim użytkownik, w zamian za dostęp do treści serwisu, zobowiązuje się do uiszczenia opłaty. To 189 zł rocznie. Bo umowa zostaje zawarta minimum na dwa lata - podając swoje dane osobowe, użytkownik wyraża na to zgodę. A jeśli internauta nie będzie chciał płacić, zacznie otrzymywać na adres domowy wezwania do zapłaty. Każde wezwanie zwiększy dług o 50 zł.
Nie pierwszy raz
- Zarejestrowałem się na stronie outlets-online.pl, dostałem pismo po prawie miesiącu.
Wiadomo, nie chce płacić, ale co zrobić - pisze na forum prawniczym "borysek". W załączniku przesyła dokument z serwisu internetowego - fakturę VAT na 189 zł. Takie same faktury otrzymało gro innych internautów.
- Jest wyraźnie napisane, że usługa kosztuje, a rejestrując się, zaakceptowaliście to. Więc nie wiem, do kogo macie pretensje - komentują w odpowiedzi inni i dodają, że głośne afery z innymi serwisami w rolach głównych powinny dać internautom do myślenia.
Słynna była sprawa Pobieraczka. Serwis kusił użytkowników darmową usługą pobierania plików przez dziesięć dni. Internauta, aby skorzystać z oferty, musiał podać swoje dane personalne i zaakceptować regulamin. A ten zawierał haczyk: pierwszy dzień rejestracji był jednocześnie pierwszym dniem obowiązywania odpłatnej umowy, zawieranej nawet na rok. A opłata była naliczana niezwłocznie, a nie, jak sugerowały hasła reklamowe, po dziesięciu dniach. UOKiK stwierdził, że to wprowadza klientów w błąd. A sąd potwierdził decyzję urzędu i nałożył na spółkę Eller Service karę w wysokości ponad 215 tys. zł.
Opłata nie jest zabroniona
Sprawa z outlets-online.pl jest jednak inna. O opłacie mówi regulamin, ale także informacja umieszczona w widocznym miejscu, przy rejestracji. Napis brzmi: "Dokonując rejestracji ponosisz roczne koszty w wysokości 189,00 zł wraz z podatkiem VAT. Umowa zostaje zawarta na okres 2 lat. Po dokonaniu rejestracji otrzymasz dostęp do strefy członkowskiej." - Pobieranie opłaty za korzystanie z serwisu nie jest zabronione. Jeżeli zapis o opłacie znajduje się w regulaminie, to takie działanie nie jest niezgodne z prawem - informuje biuro prasowe UOKiK.
"Dzwoniłam na infolinię UOKiK i powiedzieli, że umowa zawarta na odległość jest wiążąca. I nie mogę nic zrobić, bo zaakceptowałam regulamin. Fakt, że zgodnie z ustawą mam 3 miesiące na odstąpienie od umowy ale jeśli oni tego nie respektują to pech..." - skarży się na forum prawniczym "ajrisz".
Rezygnacja z usług
- Co zrobić, żeby oni przestali wysyłać te monity? Jest jakiś sposób na nich? - pyta Marek, którego żona zarejestrowała się w outlets-online.pl. Na wypadek rezygnacji w regulaminie znajduje się zapis, że użytkownik ma prawo do złożenia pisemnego oświadczenia o odstąpieniu od umowy. Oświadczenie należy przesłać na adres siedziby usługodawcy w ciągu 10 dni od rejestracji. - Ale ja pierwszą fakturę dostałem miesiąc po rejestracji. Nie miałem szans na dotrzymanie dziesięciodniowego terminu - wyjaśnia pan Marek.
Innym sposobem na wypowiedzenie umowy jest pilnowanie daty zakończenia zawartej na dwa lata umowy. Właśnie - pilnowania, ponieważ wypowiedzenie można złożyć najpóźniej na trzy miesiące przed upływem "minimalnego okresu" obowiązywania umowy. Po tym czasie umowa automatycznie się wydłuża na czas nieokreślony.
Spółka - widmo?
- Do siedziby firmy, która prowadzi portal, wysłałam listem poleconym rezygnację. Ale pismo do mnie wróciło. Albo właściciel nie odbiera korespondencji, albo tej firmy pod danym adresem nie ma - mówi Karolina, która również ma do czynienia z serwisem.
Właścicielem outlets-online.pl jest firma Infonet Sp. z o o. Według danych w Krajowym Rejestrze Sądowym, siedziba jej znajduje się w Koszalinie przy ul. Zwycięstwa 126. Właściciel budynku, firma Perfektel, nie potwierdza jednak jakoby wynajmuje spółce Infonet powierzchnię biurową. Odsyła do kancelarii prawnej, która mieści się we wspomnianej kamienicy i "może coś wiedzieć". Ale i kancelaria nic nie słyszała o tej spółce.
Według danych KRS prezesem zarządu spółki jest Lesisz Piotr Wiktor. Baza internetowa podaje numer telefonu do niego. Ale odbiera telefon nie Lesisz, tylko zupełnie przypadkowa osoba. - Łączy mnie z tę firmą tylko tyle, że też działam w Koszalinie. Nie mam jednak spółki, nie jestem Piotrem Lesiszem i nie wynajmuję biura przy ul. Zwycięstwa 126 - mówi mężczyzna. Dodaje, że już nieraz otrzymywał telefony od klientów outlets-online.pl i nawet zgłosił tę sprawę na policję.
Policją grozi użytkownikom serwisu jego właściciel. Za pośrednictwem regulaminu informuje, że ten, kto przy rejestracji poda nieprawdziwe dane osobowe, poniesie konsekwencje prawne "po skorzystaniu przez usługodawcę z pomocy organów ścigania".
Jest do firmy jeszcze drugi telefon komórkowy - widniejący na fakturze. Ale on nie odpowiada, "abonent jest czasowo niedostępny". - Też próbowałem tam dzwonić i nic z tego nie wyszło - mówi Krzysztof, kolejny czujący się oszukanym przez serwis. - Firma jest obecna tylko w fakturach i monitach, które wysyła. Ostatni, który otrzymałem, informował mnie, że jeśli nie zapłacę, to znajdę się w rejestrze dłużników - obawia się Krzysztof.
Trafiłeś na nieuczciwą firmę? Zostałeś oszukany? Czujesz się bezsilny? Napisz do nas! Czekamy na Wasze historie pod adresem OnetBiznes@grupaonet.pl
Autor: Julia Wizowska
Źródło: Onet