Nieoczekiwana pomoc, referaty i materiały, baśnie


„Nieoczekiwana pomoc”

Autorka: Ewelina Szczepaniak, kl. Vc

- Babciu, babciu!

Dokąd prowadzi ta droga przez las?

Czy my tędy będziemy jechać?

Czy to jeszcze daleko?

Babciu, dlaczego musieliśmy uciekać z zamku w środku nocy?

Powiedz mi, gdzie jest mamusia i Emilka?

Jestem już głodna. Kto da mi śniadanko, skoro nie jedzie z nami moja niania?

- Ewelinko, proszę, nie zadawaj mi tych pytań. Nie mogę ci na nie odpowiedzieć, bo jesteś jeszcze za mała. Powiem ci tylko, że dopóki będę żyć, tak długo będę szukać twojej siostry. Lepiej nie pytaj o mamusię, bo chyba już jej nie zobaczysz. Stało się coś strasznego i musimy się teraz ukryć tak, żeby nas nie znaleźli wrogowie twojego taty.

- A kiedy wróci tatuś? Czy on nas znajdzie?

- Tatuś wróci do nas, gdy tylko przyjedzie w te strony. Dopóki nie wróci, postaraj się milczeć i robić to, o co poproszę.

- A co my teraz zrobimy?

- Skarbie, na razie postaraj się zasnąć. Chwilowo jesteśmy bezpieczne.

Pięcioletnia Ewelinka pod opieką swojej babci jechały na grzbiecie Markusa. Babcia czuła się bardzo źle. Już dawno nie jeździła konno, a teraz dodatkowo musiała jedną ręką przytrzymywać śpiące dziecko. Bardzo kochała swoje wnuczki, byłaby w stanie poświęcić dla nich swoje życie. W głowie jej huczało, była już bardzo zmęczona i głodna. W myślach widziała cały czas sceny, które się rozegrały w zamku.

Wczoraj mała Emilka zachorowała i tylko dlatego Ewelinka spała poprzedniej nocy w komnacie babci, zamiast w dziecięcej sypialni. Księżna Maria całą noc opiekowała się chorą córeczką. Dopiero rano, gdy temperatura dziewczynki spadła, jej mama poszła do sypialni, żeby odpocząć po nieprzespanej nocy. Babcia Gizela wzięła starszą Ewelinkę na spacer i gdy po godzinnej zabawie zawróciły w stronę zamku, zauważyła jeźdźców zbliżających się do murów obronnych. Domyślała się, że to wysłannicy księżniczki Sabiny. Przypomniała sobie, jak dziesięć lat wcześniej Sabina groziła, że zemści się na księciu Januszu i jego nowo poślubionej żonie - Marii. Czyżby Sabina nadal kochała Janusza? Czy wciąż nie mogła pogodzić się z tym, że wybrał on spokojną i kochającą Marię?

Babcia Gizela wiedziała, do czego zdolna jest Sabina. Co się stanie, jeśli zastanie w zamku tylko księżną Marię z chorą Emilką? Prawdopodobnie już rzuciła na nie urok i zmieniła je w coś nie do poznania…

- Mam nadzieję, że trafimy do Magdaleny po ciemku - pomyślała teraz - To dobra kobieta, zna różne zaklęcia odczyniające uroki. Żebym tylko dojechała przed świtem… Pomysł, żeby schować się za stajnią i wykraść Markusa był dobry, nikt nas nie widział. Ale jeśli nie dojedziemy do Magdaleny przed świtem, na pewno ktoś nas dostrzeże i przekaże Sabinie.

Jej rozmyślania przerwał widok skromnego domku ukrytego między starymi drzewami.

- Och, całe szczęście. Chyba czuwa nad nami jakiś dobry duch!

Drzwi domku się otworzyły i naprzeciw nim wyszła starsza kobieta. Babcia Gizela zsiadła z konia i wzięła na ręce śpiącą Ewelinkę. Z niepewnością w głosie spytała Magdalenę, czy może być jej gościem.

Kobieta o nic nie pytała, skinęła tylko głową na znak zgody. Czy to możliwe, że już wiedziała? Właściwie, mogły już tą informację przekazać jej zwierzęta. Możliwość porozumiewania się z nimi to była tylko jedna z jej umiejętności.

Magdalena zaprowadziła gości do środka domku. Był mały - składał się tylko z jednej dużej izby, spiżarni i niewydzielonej kuchni. Wszystko razem wyglądało skromnie, ale czysto i przytulnie. W kominku palił się ogień, a na stole stała misa z jakąś dymiącą potrawą, pachnącą bardzo apetycznie. Na łóżku stojącym w rogu pokoju leżał jakiś człowiek…

Ale jak to możliwe?! W łóżku znajdował się książę Janusz - jej syn!

Radość z tego odkrycia szybko zmieniła się w strach - dlaczego książę nie spojrzał na nią? Dlaczego nie wstaje, żeby się przywitać?

Magdalena wzięła Ewelinkę i położyła do drugiego łóżka. Rozebrała dziewczynkę i przykryła kożuchem. Potem położyła rękę na ramieniu Gizeli i gestem poprosiła o ciszę. Wyszła razem z nią do kuchni, nalała zupy i kazała się pożywić.

Podczas gdy Gizela jadła, Magdalena opowiedziała jej, w jaki sposób książę znalazł się w domku. Trafił tam dzięki informacji od zwierząt, które powiedziały swojej pani o człowieku leżącym w zaroślach niedaleko zamku. Magdalena poszła ich śladem i znalazła go. Janusz nie powiedział od tego czasu ani słowa i chyba stracił pamięć. Jedynie podczas snu krzyczy czasem:

- Nie róbcie im krzywdy! Przecież nic Wam nie zrobiły!

Znachorka poprosiła Gizelę, żeby stanęła przed dużym lustrem stojącym w kącie pokoju. Wymówiła jakieś zaklęcie i lustro zaczęło falować. Gdy tafla się wygładziła, Gizela zobaczyła swój zamek, a przed nim tych samych jeźdźców, których widziała wczoraj. Dwoje z nich wiozło przed sobą skulone postacie. Obie kobiety je rozpoznały - to z pewnością była księżna Maria i mała Emilka. Martwiły się bardzo, jak chora księżniczka zniesie podróż w tak mroźną pogodę?

Lustro znów się wzburzyło. Tym razem zobaczyły wysoki, ponury zamek otoczony mokradłami. Widać było również to, co kryło się wewnątrz jego murów. Spostrzegły komnatę, a w niej księżniczkę Sabinę pochyloną nad jakąś starą księgą. Uśmiechała się, choć jej oczy jak zawsze pozostawały zimne. Lustro pokazało też dokładnie twarz Sabiny…

- Ależ to wiedźma! - cicho wykrzyknęła zdumiona Gizela - Tą maskę pięknej młodej kobiety zawdzięczała zapewne jakimś czarom!

Gizela w duchu ucieszyła się, że jej syn nie dał się zwieść pozornej urodzie wiedźmy.

Nagle do komnaty Sabiny jeźdźcy wepchnęli księżną Marię i Emilkę. Sabina kazała je przywiązać do kamiennej ławy pod ścianą a sama podeszła z tajemniczym uśmiechem. Zaczęła kropić swoich więźniów jakimś płynem, wymawiając słowa zaklęcia.

Po chwili urok przemienił Marię w starą kobietę, a Emilkę - w kotka. Sabina odwiązała je i kazała wypędzić na dwór. Gizela, widząc to, straciła przytomność i osunęła się na ziemię.

Magdalena nie odeszła jednak od lustra.

Patrzyła dalej na staruszkę, która zaraz po wypchnięciu za mury zamku wzięła kotka na ręce i zaczęła uciekać. Parę razy upadła, ale biegła dalej, trzymając kotka blisko siebie. Widać było, że ręce już ją bolą, ale nie wypuszczała zwierzątka. Wreszcie znalazła się po drugiej stronie bagien. Dopiero po drugiej stronie lasu pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku - znalazła ogromny dąb z wydrążoną dziuplą, weszła do środka i od razu zasnęła.

Dopiero teraz uspokojona Magdalena zaczęła cucić Gizelę. Opowiedziała jej, co się stało ze staruszką i kotkiem. Babcia nabrała otuchy

- Może Maria mimo rzuconego uroku zachowała pamięć? - pomyślała z nadzieją.

Wciąż zastanawiając się, jak pomóc rodzinie, położyła się obok Ewelinki.

Tymczasem w dziupli dębu księżniczka Maria spała z małym kotkiem na kolanach. Wewnątrz drzewa oprócz śpiących był jeszcze ktoś - duch prawdziwej miłości, o imieniu Milu. Od dawna czuwał nad tą kochającą się rodziną, ale losu, jaki był jej przeznaczony nie mógł zmienić. O tym, co się wydarzy, wiedział wiele lat temu. Nie mógł pogodzić się z tą wiadomością, więc postanowił pomóc Marii i Januszowi. Często rozmawiał ze znachorką Magdaleną i wiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, ona także pomoże tej rodzinie.

Teraz Milu zakręcił się dookoła i znalazł się w domku Magdaleny. Znachorka z palcem na ustach zaprowadziła go do łóżka małej Ewelinki i jej babci. Duszek przypomniał sobie, że wiatr wiejący w zamku mógł usłyszeć słowa zaklęcia wypowiadanego przez Sabinę. Wybiegł na wzgórze i zanucił delikatną pieśń. Po chwili usłyszał groźny szum wichru i obok niego stanął stary człowiek z siwą brodą i potarganymi włosami. Milu wyjaśnił mu wszystko, a wiatr obiecał pomóc i odleciał.

Zadowolony duszek pożegnał się z Magdaleną i poleciał do lasu, by dalej pilnować kobiety z kotkiem. Zwierzątko się właśnie obudziło, a razem z nim oczy otworzyła też jego opiekunka, gdyż przestraszony kociak wskoczył jej na głowę. Postanowiła poszukać lepszego schronienia. Wzięła kotka na ręce i ruszyła przed siebie. Co chwilę miała wrażenie, że ktoś popycha ją w jakimś kierunku, lecz za każdym razem, gdy oglądała się za siebie, nikogo nie widziała.

Wreszcie po długim marszu zobaczyła małą chatkę nad czystym strumykiem. Weszła do środka, umościła posłanie z suchej trawy w jednym z kątów i położyła tam kotka. Sama poszła szukać czegoś do rozpalenia ognia. Niedaleko chatki znieruchomiała ze strachu - przed sobą zobaczyła wielkiego wilka! Modliła się w duchu, by była to wilczyca. Księżna była bardzo mądra i posiadała ogromną wiedzę o zwierzętach. Wiedziała, że samice wilków atakują tylko w obronie swoich dzieci, a jeśli są samotne, można je szybko oswoić. Ze strachu upuściła wiązkę chrustu i zaczęła gorączkowo szukać czegokolwiek w kieszeniach. Ze zdziwieniem stwierdziła, że ma w niej kilka garści zasuszonych jagód. Zostawiła je na ziemi i zaczęła powoli wracać w stronę chatki. Zauważyła, że wilk zjadł poczęstunek i idzie za nią. Odrobinę pewniejsza, zostawiła jeszcze garść jagód. Co kilkanaście kroków powtarzała tą czynność, a wilczyca jadła z coraz większym zaufaniem i spokojniej. Gdy przy chacie pokazała wilczycy, że więcej jagód już nie ma, samica tylko powąchała powietrze i weszła do chatki. Od razu podeszła do kotka, umyła go i nakarmiła. Stara kobieta ucieszyła się, gdy to zobaczyła, bo nie musiała się teraz martwić o pożywienie dla maluszka. Kobietę dziwiło jej własne przywiązanie do kotka i troska o niego. Wiedziała, że ważniejsze było teraz przetrwanie zimy. Nauczyła wilczycę przynosić zające i drobne ptactwo, które potem przyrządzała i jadła razem ze zwierzętami.

Pewnego poranka, gdy myła w wodzie twarz, zobaczyła w wodzie odbicie Milu. Zdziwiona obróciła się, by poznać niespodziewanego gościa, ale nikogo nie było. Jednak, gdy spojrzała w wodę, ujrzała go ponownie. Tym razem przestraszyła się bardzo. Milu musiał to zauważyć, gdyż uśmiechnął się do niej i przywitał grzecznie:

- Witaj, księżna Mario! Przepraszam, że cię przestraszyłem, ale możesz mnie zobaczyć jedynie w ten sposób. To nie moja wina, że zwykli ludzie widzą jedynie moje odbicie.

Kobieta zdziwiła się.

- Dlaczego nazywasz mnie księżną Marią? - zapytała.

Milu opowiedział jej o wszystkim, czego dowiedział się od Magdaleny i od wiatru.

- Teraz już wiem, cóż to za mężczyzna pojawiał się ciągle w moich snach - westchnęła - zapewne był to mój mąż! Powiedz, czy wiatr usłyszał też, jak odwołać zły urok rzucony na nas?

- Usłyszał, ale jedyny sposób, który może Wam pomóc jest bardzo niebezpieczny!

- Dlaczego? Co trzeba zrobić? - pytała dalej księżna.

- Może wydać się to łatwe… Sabina, nie chcąc dopuścić do odwrócenia uroku, polała wam specjalnym płynem. Teraz możecie jedynie cofnąć się w przeszłość i nie dopuścić do wypowiedzenia zaklęcia. Wiedźma myślała, że nie będziecie mogły tego zrobić, bo zadbała o to, by w królestwie nie było żadnych czarownic poza nią. Nie wiedziała jednak o Magdalenie - znachorce, którą znała Gizela, matka twojego męża. To właśnie znachorka wysłała mnie do ciebie! Jeśli wyruszysz w podróż, będziesz musiała jednak bardzo na Was uważać, bo jeśli złapią cię wysłannicy Sabiny - stracisz swoją jedyną szansę!

Księżna zlękła się trochę i przytuliła kotka mocniej do siebie.

- Jeśli to jedyny sposób, żebym mogła znów być z rodziną, to zrobię to! - zdecydowała

- Powinnaś też wiedzieć, że możesz iść tylko ty i kotek. Przeniesiecie się w czasie, nie zmieniając miejsca. Pojawicie się dokładnie w tym miejscu, w którym będziecie stali, ale czas cofnie się o kilka miesięcy.

- W takim razie zaprowadź mnie do lasu niedaleko mojego zamku i przyprowadź Magdalenę - poprosiła Maria.

Gdy Milu wszedł do domku Magdaleny, zastał ją podczas przygotowywania śniadania dla Gizeli i jej wnuczki. Duszek opowiedział jej o spotkaniu z Marią i rozradowana znachorka wytłumaczyła wszystko Gizeli.

- Proszę cię Magdo, weź mnie ze sobą! - poprosiła Gizela - Chcę mieć pewność, że to na pewno żona mojego syna, a nie jakiś wysłannik Sabiny podstępnie zamieniony w moją synową…

- Dobrze, ale nie bierz ze sobą Ewelinki. Przestraszyłaby się, gdyby zobaczyła matkę w takim stanie i księżna byłaby smutna - zgodziła się Magdalena.

Wkrótce kobiety znalazły się na skraju lasu, w miejscu, w którym czekała na nich staruszka z kotkiem.

- Czy to na pewno moja synowa? - zastanawiała się Gizela - Rysy ma podobne, ale wygląda tak staro!

- Mamo! - usłyszała wołanie staruszki - Jak dobrze, że nic ci nie jest! Martwiłam się o Was! Gdzie mój mąż i moja kochana córeczka? - pytała Księżna, nie mogąc powstrzymać pytań.

- Zasnęła. Nie chciałam jej budzić. Zrobisz jej niespodziankę, jeśli uda ci się rozprawić z Sabiną i wrócić razem z Emilką w normalnej postaci. Ale pospiesz się, bo książę Janusz zaczyna tracić pamięć.

Magda zatoczyła wokół postaci koło, mrucząc po cichu jakieś zaklęcie. Gdy skończyła, powietrze w kole zaczęło wirować i się rozmazywać.

- Tylko mocno trzymaj kotka - jeśli go wypuścisz, przeniesie się w inne czasy! - ostrzegała znachorka.

Księżna nie wiedziała nawet, kiedy wylądowała. Po prostu powietrze z powrotem się rozrzedziło, i na drodze prowadzącej do swojego zamku ujrzała wysłanników Sabiny. Przestraszony kotek uciekł na drzewo, więc księżna ,zapominając o uwięzieniu w ciele staruszki, wspięła się za nim, aby mu pomóc. Zaledwie weszła na górę, usłyszała wyraźniejsze okrzyki:

- Na pewno znajdziemy ich w komnatach!

- Chyba, że byli lekkomyślni i schowali się pod śniegiem. Ale to im nie pomoże, jeśli podpalimy zamek!

Wszędzie było słychać okrutny śmiech. Księżna sięgnęła po kotka, mocno przytuliła i siedziała cicho wśród gałęzi. Wiedziała, że wysłannicy szukali jej rodziny. Gdy odjechali, szybko zeszła i udała się do zamku Sabiny. Przeszła przez mur i bez żadnych zaczepek powędrowała przez komnaty w zamku wiedźmy. Służba nawet nie zorientowała się, że ktoś obcy jest w zamku - wszyscy byli zbyt zajęci opróżnianiem pięciu beczek wina, które podarowała im Sabina z okazji swojego zwycięstwa. Kotek poprowadził Marię prosto pod komnatę, której szukali. Maria uchyliła trochę drzwi i zobaczyła wiedźmę, która akurat pochylała się nad jakąś starą księgą. Cichutko podeszła do niej i z całej siły popchnęła ją w kierunku okna. Sabina z rozpędem wyleciała przez okno i wylądowała w bagnie, które wciągnęło ją pod ziemię.

W tym momencie rozległ się huk, a zdumiona Maria zobaczyła, jak wszyscy żołnierze wiedźmy zmieniają się w dzieci. Zamek Sabiny znikł, a księżna i kotek znaleźli się na trawie.

Wtedy i z nimi stało się coś dziwnego - Maria siedząc na trawie spojrzała w bok. Obok siebie zobaczyła uśmiechniętą Emilkę, która z zachwytem zrywała małe, białe kwiatki wyrastające wprost ze śniegu. Roześmiała się także, podniosła córeczkę i zaczęła iść w stronę zamku.

- Mario! Co robisz? Przecież Emilka jest chora!?

To książę Janusz krzyczał, zdziwiony widokiem Emilki ubranej jedynie w jedną koszulkę.

- Teraz obie będziecie chore!

- Chciałam tylko, żeby spadła jej gorączka - ze spokojem odpowiedziała księżna - Spójrz sam, podziałało! I powiedz proszę, gdzie jest mama i nasza druga córeczka?

- Czekają na ciebie w Twojej komnacie - odpowiedział książę Janusz, gdy jego żona weszła do zamku.

Chwilę później do bawialni wbiegła zniecierpliwiona Ewelinka, a za nią jej babcia. Dziewczynka mocno przytuliła się do mamy i taty, a potem wyściskała siostrzyczkę. Śmiejąc się, wzięła od niej przebiśniegi i wybiegając z Emilką z pokoju, spojrzała na babcię. Mrugnęły do siebie, na znak, że wszystko nadal pamiętają. Wiedziały, że gdzieś w pokoju ukryty przed ich oczami siedział duszek Milu, który nadal zamierzał pilnować tej kochającej się rodziny.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wizja Śremu za 100 lat, referaty i materiały, baśnie
Nie ma jak zdrowie, referaty i materiały, baśnie
Baśń Zaczarowana Księżniczka, referaty i materiały, baśnie
opowiadanie Niejadek, referaty i materiały, baśnie
Zmiana, referaty i materiały, baśnie
Wpływ różnego rodzaju pyłów na wzrost nadziemnej części roślin, referaty i materiały, biologia, dośw
wzor opinii do ppp, referaty i materiały
tpy gospodarki nowe, referaty i materiały, ekonomika
Referat 2, Materiały, Środowiskowe i zawodowe odmiany języka polskiego
Skąpiec, referaty i materiały, polski
Edukacja osób przewlekle chorych, referaty i materiały
Referat 2, Materiały, Środowiskowe i zawodowe odmiany języka polskiego
komputery biologiczne, referaty i materiały, biologia
Wersja druga dla tej samej karty pracy, referaty i materiały, biologia, doświadczenia
genetyka7, referaty i materiały, biologia
Wyklad 1Psychologiczne podstawy, referaty i materiały, Niedostosowanie społeczne, resocjalizacja, pe
referat1, materiały na studia, I rok studiów, Pedagogika społeczna i socjologia
SURDOSYNTEZA, referaty i materiały, Niedostosowanie społeczne, resocjalizacja, pedagogika, pedagogik
REJESTRACJA URODZENIA I NADANIE IMIENIA, referaty i materiały, administracja

więcej podobnych podstron