Akropol Akropolu – ty plamo biała, Tyś niejedno przeżyła, Niejedno widziała, Nad tobą gnały – zamiast burz – ogniste płomienie, A zamiast obłoków – chłodziły ciebie – czarnych dymów cienie, A wszystko to czynił – człowiek – beznadziejnie głupi, Który rozpyla wokół – zamiast różanego – tylko odór trupi… A dziś, gdy tak spoglądasz na rozsypane wokół – swoje własne szczątki, Wiem o czym myślisz, Myślisz – wspaniałe miałeś swe początki, Ile – wykutych z marmuru – piękności tu stało, I ilu mądrych tędy przechadzało… A teraz stoisz samotny, jak sosna nad urwiskiem, I jesteś dla turystów - szczątkowym - widowiskiem, A być może – w cichości – świata pośmiewiskiem. Ale co by nie mówić, Nie wiem jak i gdzie… Ty – ostatnią scenę zobaczysz: Jak ludzkość nie krzyknie: „Witam!”, ale jak jęknie: „Adieu!!!”… I. Iwańska Warszawa 3-11-2014r.