badenia wittenbergia przewodnik

Tübingen

Wirtualną wycieczkę po mieście proponujemy rozpocząć od spojrzenia na nie z lotu ptaka, z tarasu widokowego na wieży kolegiaty św. Jerzego (Stifftskirche St Georg). Seria zdjęć zrobionych w różnych kierunkach pozwoli Wam zorientować się, gdzie co jest. Klikając na każde z poniższych zdjęć uaktywnicie napisy wskazujące najważniejsze obiekty w mieście.

Obiekt, który najbardziej przykuwa uwagę, gdy przyglądamy się miastu z góry to zamek Hohentübingen (Schloss Hohentübingen) na wzgórzu nad Starym Miastem. Zamek jest budowla renesansową, jednak już w XI wieku stała w tym miejscu średniowieczna forteca. Prowadzi do niego brama w kształcie łuku triumfalnego, wybudowana w latach 1604-07 z herbem rodu Wirtembergów oraz płaskorzeźbą Orderu Podwiązki nadanego księciu Friedrichowi I przez królową Elżbietę I. Rodzina Wirtembergów kupiła Tybingę, będącą wówczas małą wioską, w 1342 roku i uczyniła z niej swoją drugą siedzibę. Drugie, nie tak bogato zdobione wejście prowadzi na dziedziniec zamku. Zamek obecnie mieści zbiory muzeum uniwersyteckiego, wśród których znajduje się słynna na całym świecie figurka konia datowana na 35000-40000 lat. Samo muzeum jest jednym z największych muzeów uniwersyteckich na świecie. Do zamku, od starego miasta prowadzi stroma ulica Burgsteige.

Burgsteige zaczyna się na Rynku (Markt), nad którym dominuje XV-wieczny bogato zdobiony ratusz (Rathaus), pokryty oryginalnymi sgrafittami. Najstarsze części budowli pochodzą z 1435 roku. Zwraca uwagę asymetria budowli, zwłaszcza położenia balkonu, z którego dawniej obwieszczano zarządzenia miejskie a obecnie młode pary witają swe rodziny po zakończeniu ceremonii ślubu. Centralne miejsce na Rynku zajmuje Fontanna Neptuna (Neptunbrunnen). Obecna rzeźba to kopia wykonana w 1947 roku. Fontanna przedstawia postać Neptuna i alegorie czterech pór roku. Rynek otaczają barwne kamienice a z jego rogów odchodzą kręte uliczki, w których natrafić można na czarujące załuki i budynki.

Rynek, z drugim placem na starym mieście Targu Drzewnym (Holzmarkt), na którym wznosi się kolegiata, łączy ulica Kirchgasse. Kolegiata wybudowana została w XV wieku. Jej przestronne wnętrze, nieco puste, choć dzięki temu harmonijne, zachwyca sklepieniem i ołtarzem pędzla Hansa Leonharda Schaüfeleina, ucznia Dürera. Najciekawsza część świątyni to prezbiterium, kryjące nagrobki książąt z rodu Wirtembergów umieszczane tu od roku 1534. czternaście nagrobków ułożono w czterech rzędach, najstarsze z nich znajdują się najbardziej w głębi. W ostatnim rzędzie po prawej stronie (patrząc od strony wejścia) znajduje się monument grafa Eberharda Brodatego założyciele uniwersytetu, zmarłego w roku 1496. Podwójny nagrobek w drugim rzędzie, to monument grafa Ludwiga (zm. 1450) oraz jego żony Metechildy (zm. 1482), rodziców Eberharda Brodatego. Na placu przed kościołem stoi fontanna z posągiem św. Jerzego (Georgsbrunnen).

Oglądając miasto z wieży kolegiaty nie sposób nie zauważyć błękitnego Neckaru przepływającego przez miasto. Najbardziej znane miejsce to most na Neckarze - Eberhardsbrücke, na którym przecinają się linie wszystkich autobusów miejskich, w którego sąsiedztwie znajdują się liczne sklepy i kawiarnie i z którego podziwiać można widok na stare miasto z wieżą Stiftskirche i żółtą, otoczoną wierzbami, wieżą Hölderina (Hölderinturm), znajdującą się tuż nad lustrem wody - najbardziej fotogenicznym i najczęściej fotografowanym obiektem w Tybindze. Wieża była niegdyś częścią średniowiecznych fortyfikacji miejskich. Przez 36 lat mieszkał w niej, pod opieką rodziny cieśli, popadły pod koniec życia w obłęd, Friedrich Hölderin (zm. 1807). Niedoceniany za życia a podziwiany obecnie poeta, jeden z najsławniejszych wychowanków uniwersytetu w Tybindze. Obecnie w wieży znajduje się poświęcone mu muzeum prezentujące zbiór pozostałych po nim pamiątek. Z mostu zejść też można na sztuczną wyspę utworzoną na rzece, którą przecina szeroka spacerowa aleja obsadzona olbrzymimi platanami, zwana z tego powodu Platanenalee.

Jezioro Bodeńskie.

trzecie, największe jezioro w Europie Palmy przy promenadach, winne wzgórza i rozległe sady na łagodnych pagórkach nad brzegiem jeziora, wzbogacone barokowymi miastami i otulone alpejskimi szczytami. Odkryj kosmopolityczną różnorodność w wyjątkowo łagodnym klimacie i żeglarskim dolce vita. Okolice jeziora to jeden z najatrakcyjniejszych obszarów zarówno pod względem kulturowym, jak i przyrodniczym. Leży na granicy Niemiec, Szwajcarii i Austrii. W miastach i wsiach położonych nad jeziorem zachowały się zabytki różnych kultur i epok. Najlepiej przyjechać tu latem, gdy rybacy organizują malownicze festyny, a pogoda pozwala na uprawianie najrozmaitszych sportów wodnych. Jezioro Bodeńskie ma powierzchnię 570 km², w najszerszym miejscu ma 15 km, a w najdłuższym - 69 km. Położone jest 395 m. n.p.m., a w najgłębszym miejscu ma 252 m.

Mainau, Reichenau, Lindau

Rozpieszczona przez słońce, kwiatowa wyspa Mainau znana jest daleko poza granice Niemiec. Słynie z okazałego parku i ogrodu rozciągającego się wokół barokowego pałacu książęcej rodziny Bernadotte. Graf Lennart Bernadotte af Wisborg w 1936 roku zamienił Mainau w kwiatowy raj, który istnieje do dzisiaj. Wspaniałym klejnotem należącym do niemieckiej części Jeziora Bodeńskiego jest wyspa Reichenau z trzema, romańskimi kościołami, które od 2000 roku widnieją na liście zabytków UNESCO. Okazała aleja z topolami łączy wyspę z lądem. Trzecią wyspą na Jeziorze Bodeńskim jest bawarska wyspa i miasto Hanzy Lindau, które zaprasza turystów na promenadę i do wspaniałego portu, do średniowiecznego centrum i różnych możliwości spędzenia wolnego czasu, np. w kasynie.

 Mainau 2004

I trzeba przyznać, że pomimo niewątpliwego uroku wyspy, tego że trudno nie zachwycić się tam bogactwem kształtów i kolorów kwiatów, egzotycznością niektórych roślin i towarzyszącymi zwiedzającym prawie na każdym kroku widokami na Jezioro Bodeńskie, miejsce to można odwiedzić raz ... góra dwa razy... Tłum ludzi z którym poruszamy się po wyspie odbiera tej wycieczce sporo uroku.

Ale po kolei ... Słynna wyspa przez 500 lat należała do zakonu Krzyżackiego. Za czasów ich władania wyspą powstał na jej najwyższym wzniesieniu zamek barokowy, który oglądać można do dziś, jednak praktycznie tylko od zewnątrz (dostępna jest tylko jedna sala, w której odbywają się różnego rodzaju wystawy oraz zamkowa kaplica). W ubiegłym stuleciu wyspa stała się własnością rodu wielkich książąt Badenii, a obecnie należy do szwedzkiego milionera hrabiego Bernadotte, będącego ich potomkiem. Szwed był też właścicielem części nabrzeża jeziora, ale przekazał je w użytkowanie miastu Konstanz, o ile nam wiadomo, z jednym tylko zastrzeżeniem: miasto nie może pobierać opłat za korzystanie tego nabrzeża ...

Ale wracajmy na wyspę. Jej największą atrakcją są ogrody, skwerki, aleje, rozaria ... każdy niemal zakątek pokrywają kobierce kwiatów. Dodatkowo wybudowana została spora palmiarnia, choć dzięki łagodnemu klimatowi Jeziora Bodeńskiego, bananowce rosną tu nawet na zewnątrz ... Niedawno otwarto też motylarnię (niem. Schmetterlingshaus). Budynek przypominający ogromną szklarnię, zamieszkują dziesiątki motyli, latających swobodnie pomiędzy zwiedzającymi.

Wędrując powoli po wyspie, odkryć można inne jej skarby, jak olbrzymie drzewa mamucie, fragment pnia skamieniałego drzewa, zagajnik bambusowy, ogród ziół i wiele innych zakątków.

Na wyspę prowadzi trwała grobla a kasa biletowa znajduje się jeszcze na 'stałym lądzie'. Tam też trzeba zostawić samochód. Przy kasie można coś przekąsić i kupić pamiątki albo skorzystać z toalety, ale wszystko to znaleźć można też na samej wyspie.

Centralną część wyspy pokrywa arboretum - kolekcja rzadkich drzew, wśród których największe wrażenie robią chyba drzewa mamucie o niezwykłej, czerwonawej włóknistej korze, kolosalnych pniach i gałęziach zwisających ku ziemi jak prawdziwe kły mamuta. W sąsiedztwie zamku zlokalizowana jest palmiarnia i ogród różany zaprojektowany we włoskim stylu. Zbocze wzniesienia pokrywa pas kwiatów zwany wiosenną aleją i winnica. Poniżej biegnie pas obsadzony krzakami róż, który przechodzi w ogród dalii zakończony włoską kaskadą. Dalej rozpościera się królestwo wielobarwnych rododendronów a pomiędzy nimi 'grządka' kwiatów tworząca kształt Jeziora Bodeńskiego. Dowcipnie zaznaczono tu drugą słynną wyspę Konstancji - Reichenau - na której ponad dwie trzecie powierzchni pokrywają uprawy warzyw. Wśród kwiatów posadzono więc w miejscu tej wyspy ... marchewki, kapustę, buraki ...

Na wschodnim koniuszku wyspy odtworzono warunki piaszczystej plaży tropikalnej i wprowadzono piaskolubną roślinność. Na niewielkiej sztucznej wydmie stoi kilka koszy zachęcających do zażycia kąpieli słonecznej
Nieco dalej znajduje się mały port.

Bliżej wejścia na wyspę, znajduje się kilka obiektów, przeznaczonych dla zwiedzających z dziećmi - plac zabaw, kolorowe 'rzeźby z kwiatów' - rodzina kaczek i paw oraz niewielkie gospodarstwo pełne kóz, owiec, drobiu i kucyków.

Warto wiedzieć

Konstancja

Być może Celtowie chcieli być pierwszym ludem, który miał zasiedlić ten obszar nad Jeziorem Bodeńskim, uprzedzili ich jednak Rzymianie. Pozostawili widoczne do dziś ślady swojej obecności. Symbolem tego starego, uniwersyteckiego miasta jest potężna warownia. Część fortyfikacji można obejrzeć w podziemnym muzeum. Innymi celami wycieczkowymi prowadzącymi przez zmienną historię tego największego nad Jeziorem Bodeńskim miasta są: katedra NMP (Unserer Lieben Frau), krużganek w danym klasztorze dominikanów i zbudowany na palach budynek w porcie, w którym w latach 1414-1418 odbywał się sobór w Konstancji. Było to jedyne w historii konklawe na północ od Alp.

 Meersburg

Na przeciwległym brzegu, wśród winnych wzgórz znajduje się Meersburg, nad którym króluje średniowieczny zamek - najstarszy do tej pory zamieszkały zamek w Niemczech - oraz barokowy teren pałacowy. Nie należy się też dziwić, że w mieście zamieszkała słynna, niemiecka poetka Annette von Droste-Hülshoff. Na drodze od Meersburga do Überlingen warto zobaczyć kościoł pielgrzymkowy klasztoru Birnau.

Überlingen

O tym, że dawne, wolne miasto Rzeszy, Überlingen rzeczywiście leży na południu świadczy nie tylko ponadprzeciętna ilość godzin słońca w roku, ale także obecny tu śródziemnomorski klimat. Potwierdzają to bujne rośliny i okazałe kwiaty na atrakcyjnej promenadzie, w ogrodzie kąpieliskowym a szczególnie w ogrodzie miejskim, w którym na wolnym powietrzu rosną fascynujące kaktusy. Szczególną osobliwością jest wyjątkowy projekt Ścieżki Kultury Ogrodowej. Ponadto Überlingen posiada 50-letnią tradycję leczenia metodami Kneippa i dlatego znany jest, jako najdalej na południe położone uzdrowisko Kneippa w Niemczech.

Friedrichshafen

Pierwszy sterowiec w historii lotnictwa wzniósł się nad Friedrichshafen: 2 lipca 1900 roku. Historię statków powietrznych można poznać z Muzeum Sterowców. Do dziś lot kołyszącym się sterowcem jest równie fascynujący, jak dawniej: każdy lot to niezapomniane przeżycie.

Salem

900-letnia historia, sztuka i wspaniałe wino zapraszają do wypoczynku i zwiedzania pałacu Salem. Do dziś ten rozległy teren pięknie wkomponowany w krajobraz Linzgau świadczy o bogactwie dawnego opactwa cystersów.

Na lądzie lub nad wodą, Jezioro Bodeńskie ma dla miłośników aktywnego wypoczynku iście rajskie propozycje. 273 kilometry i trzy miasta zapraszają do odkrywania Jeziora Bodeńskiego na rowerze lub na rolkach. Kto lubi się wspinać ma do dyspozycji Pfänder i Säntis. Nagrodą za trud wędrówki będzie wspaniały widok na jezioro.


Burg Hohenzollern Hehhingen

Zamek Hohenzollern wznosi się na samotnym wzgórzu, około 4 km na południe od miasta Hehhingen i 20 km od Tybingi. Najeżone wieżami, wieżyczkami i iglicami zamczysko widoczne jest z daleka, udało nam się je na przykład dostrzec ze wzgórza, na którym leży nasza klinika, jest też doskonale widoczne, i to z każdej niemal strony, z okien pociągów na linii Tybinga - Sigmaringen. Niestety jeśli ktoś spodziewa się wiekowej twierdzy, spotka go spory zawód. Zamek wybudowano w XIX wieku na życzenie króla Fryderyka Wilhelma IV, zauroczonego znajdującymi się tu wcześniej ruinami poprzedniego zamku.

Na wzgórzu, na którym znajduje się zamek, umieszczono dwa parkingi dla samochodów, poniżej nich znajduje się ponadto miejsce, gdzie można zostawić samochód bez płacenia, ale wówczas trzeba około pół godziny wspinać się na wzgórze. W głównej bramie zamczyska znajduje się kasa biletowa i tu należy zdecydować, czy planuje się zwiedzać tylko teren wokół zamku (2,50 euro), czy też dodatkowo wnętrza (5 euro). Płaskorzeźba na głównym portalu zamku, zwanym Orlą Bramą, przedstawia elektora Fryderyka I Brandenburskiego na koniu oraz motto pruskich Hohenzollernów: Od gór do morza. Od Orlej Bramy skomplikowanym systemem bram i spiralnym podjazdem docieramy na dziedziniec. Budynki zamkowe otaczają go na kształt kanciastej podkowy. Patrząc od lewej strony, widzimy apsydę kaplicy św. Michała, mieszczącą chór, a przed nią, wykonana z brązu, statuę króla Fryderyka Wilhelma IV, budowniczego obecnego zamku. Statua zdobiła wcześniej studnię w ogrodzie, została jednak przeniesiona po zburzeniu studni w 1952 roku. Następnie ciąg zabudowań zamku i odlana z brązu armatę. Na dziedzińcu zwraca uwagę zewnętrzna klatka schodowa, ozdobiona znajdującą się powyżej figurą hrabiego Josa Niklasa, budowniczego drugiego zamku, trzymająca model zamku w dłoni. Po prawej stronie, budynki zamkowe przechodzą w kaplicę Chrystusa. Poniżej dziedzińca znajdują się ogrody zamkowe, z których przejść można na bastiony i mury otaczające zamek. Wędrówkę po murach zostawiliśmy jednak sobie na koniec, a jak narazie, na dziedzińcu trafiliśmy na pokaz zwierząt używanych niegdyś do polowań. Największa część pokazu poświęcona była ptakom drapieżnym, ale mieliśmy też okazję dowiedzieć się, że do wyszukiwania nor zajęcy używano na przykład fretek a do polowań na wilki pochodzących z Irlandii olbrzymich psów specjalnej rasy. Psiaka takiego obejrzeć możecie na jednym z naszych zdjęć. Kiedy stanął na tylnych łapach, by sięgnąć po przysmak trzymany przez opiekunkę, miał ponad 170 cm wzrostu... Zwróćcie też uwagę na specjalną "zbroję" jaką ma on na szyi - chroniła go ona przed wilczymi kłami...

Po pokazie weszliśmy do wnętrza zamku. Poniżej zamieszczamy wolne tłumaczenie fragmentów folderu (z pewnymi dodatkami od nas), jak można zakupić przed wejściem, a który zawiera mniej więcej to co mówią oprowadzający po wnętrzach przewodnicy. Zamek Hohenzollern jest dziedzicznym zamkiem rodziny Hohenzollern, jednej z najbardziej znanych dynastii w Niemczech. Chociaż członkowie tej rodziny, na przykład słynny Fryderyk Wielki, żyli i działali daleko stąd, w Prusach, w Berlinie, Poczdamie i Królewcu, korzenie tej godziny znajdują tę tutaj w Szwabii...
Po wejściu w górę, zewnętrzną klatką schodową, wchodzimy do Hallu Przodków. Na ścianach zwiedzający odnajdą drzewo genealogiczne rodziny. Krótki opis dziejów rodu podajemy poniżej.
Pierwsza wzmianka o rodzinie datuje się na rok 1061, kiedy to mnich Berthold z opactwa w Reichenau, wspomniał w swojej Kronice Świata, że Burchard i Wezil Zollern zginęli w bitwie. Niestety kronika nie wspomina nic o miejscu i przyczynie bitwy, nie podaje też żadnych szczegółów. Ich imiona odnaleźć można na ścianie hallu odwracając się przodem do drzwi - imię Burcharda znajduje się w czerwonym kole tuż nad drzwiami, imię Wezila, w pierwszym jasnoniebieskim kole po lewej stronie.
U schyłku XII wieku (w 1192 roku), hrabia Fryderyk III otrzymał tytuł dziedzicznego burgrabiego Norymbergi, dzięki małżeństwu z dziedziczką tego tytułu, i przyjął imię Fryderyk I. Jest on wspomniany w pierwszym kole na ścianie, za Burchardem. Jego synowie Konrad (pierwsze ciemnoniebieskie koło) i Fryderyk (czerwone koło po lewej stronie), podzielili między siebie dziedzictwo - Konrad pozostał burgrabią Norymbergi a Fryderyk powrócił do zamku Hohenzollernów w kraju swoich przodków, w Szwabii. W ten sposób linie się rozdzieliły, Konrad dał początek frankońskiej, później brandenbursko-pruskiej gałęzi rodu, Fryderyk - szwabskiej. Obie linie istnieją do dziś.

Gałąź brandenbursko-pruska (w granatowych kołach) jest znacznie ważniejsza w historii Niemiec. W roku 1415 burgrabia Norymbergi został mianowany przez króla Zygmunta elektorem (jednym z siedmiu elektorów jakich liczyło kolegium elektorów) Jego spadkobierca, elektor Fryderyk III Brandenburski koronował się w 1701 roku na króla Prus. Innym słynnym członkiem rodziny jest król Fryderyk II Pruski, powszechnie zwany pod przydomkiem Wielki. Obraz po lewej stronie drzwi ukazuje właśnie jego siedzącego w kaplicy zamku Charlottenburg w Berlinie.
W 1871 roku, pruski król Wilhelm I został obwołany cesarzem Niemiec w Wersalu pod Paryżem i dynastia Hohenzollernów osiągnęła apogeum swej potęgi politycznej, jednak nie na długo. Wkrótce wybuchła I woja światowa, a pod jej koniec, wnuk Wilhelma I, Wilhelm II abdykował i opuścił Niemcy. Wilhelm II zmarł w Holandii w 1941 roku. Portret Wilhelma II, pędzla węgierskiego malarza Laszlo, znajduje się po lewej stronie okna. Jego wnuk, książę Ludwik Jerzy Fryderyk zmarł w 1994 roku w wieku 86 lat. Jego następca, książę Jerzy Fryderyk, jest obecną głową pruskiej gałęzi rodu.

Szwabska linia rodziny, na ścianie przedstawiona w czerwonych kołach, podzieliła się na trzy gałęzie, lecz do dziś istnieje tylko linia Hohenzollern-Sigmaringen, pozostałe dwie wygasły. Książę Fryderyk Wilhelm Hohenzollern jest więc głową szwabskiej gałęzi rodu. Drzewo genealogiczne jest regularnie uzupełniane i uaktualniane.
Hall Przodków prowadzi do Hallu Hrabiowskiego, czyli zamkowej sali balowej, która tworzy jedno pomieszczenie z Hallem Cesarzy i Hallem Biskupów.
Ornamentacja sklepienia oraz kapitale kolumn i brązowe świeczniki (każdy na 48 świec) pokryte są złotymi listkami. Kolumny wyrzeźbione są w blokach marmuru. Na umeblowanie Hallu składa się osiem stołów, ręcznie rzeźbionych w drewnie dębowym oraz czterdzieści krzeseł pokrytych czerwonym aksamitem, z królewskim orłem Prus na oparciach.
Hall Cesarzy usytuowany jest na prawo od wejścia. Ponad nim znajduje się Wieża Cesarzy, nazwana tak by upamiętnić cesarza Fryderyka III (z domu Habsburgów). Na jej filarach umieszczono figury cesarzy Niemiec i popiersia trzech cesarzy z rodu Hohenzollern. W drugim końcu Hallu Hrabiowskiego znajduje się, także po prawej stronie, Hall Biskupów. Znajdują się tam statuy dwóch biskupów z rodu Hohenzollern - rzeźba po prawej przedstawiająca biskupa Fryderyka z Augsburga, dała nazwę Wieży Biskupów, znajdującej się ponad hallem, wysokiej na 73 metry i najwyższej w całym zamku. Architektura tych trzech wnętrz wzorowana była na różnych modelach, na przykład sam Hall Hrabiowski wzorowany był na dolnej części La Sainte Chapelle w Paryżu, złocone dekoracjach łukowych sklepień Kaplicy Królewskiej w zamku Karlstein pod Pragą. Architektura Hallu Cesarzy z kolei oparta jest o wygląd Letniego Refektarza w Malborku a Hall Biskupów na londyńskim Hampton Court.

Z Hallu Hrabiowskiego przechodzimy do sąsiadującej z nim Biblioteki z ręcznie rzeźbionymi dębowymi szafkami. Ściany zdobią tu prace Wilhelma Petersa, malarza scen historycznych, przedstawiające mity i wydarzenia z historii pierwszego i drugiego zamku, które stały w tym miejscu. Zamek, który zwiedzamy jest trzecią budowlą w tym miejscu. Pierwsza twierdza powstała tu w XI wieku i została całkowicie zniszczona w 1423 roku po dziesięciomiesięcznym oblężeniu. To wydarzenie ukazane jest na malowidle po prawej stronie kominka. Pierwsza pisemna wzmianka o zamku pochodzi z 1267 roku z klasztoru w Stetten koło Hechingen, którego lokalizację lokalizację opisano ... sub castro Zolre... co znaczy 'poniżej zamku Zollern'. Niewiele wiadomo o wyglądzie pierwszego zamku - badań hrabiego Stillfrieda, przeprowadzonych w roku 1836 wynika, że musiała to być budowla znacznych rozmiarów o dużym znaczeniu obronnym i znacznych walorach artystycznych.
Fundacja drugiego zamku w 1454 roku, przez Josa Niklasa von Zollern, jest przedstawiona na następnym obrazie po prawej stronie, chociaż malarz podał błędnie datę. Drugi zamek nie został zniszczony w walce, ale po tym jak rodzina przeniosła się do rezydencji w Hechingen, służył tylko jako kryjówka na czas wojny. Początkowo był umacniany i wydawał się być niezdobyty, jednak upadł w 1634 roku wzięty głodem przez wojska Witrembergii. Następnie kilkakrotnie zmieniał właścicieli aż od chwili poddania bez walki Francuzom w roku 1744 zaczął tracić znacznie militarne i popadł w ruinę. W 1819 r ruinę zwiedział ówczesny następca tronu pruskiego, późniejszy król Fryderyk Wilhelm IV. Rezydencja przodków wywarła ona na nim tak wielkie wrażenie, że postanowił on odbudować rodową siedzibę. Prace budowlane rozpoczęto za zgodą obu gałęzi rodziny w roku 1846. Wskutek zawirowań politycznych, zamek, pierwotnie własność szwabskiej części rodu stał się własnością gałęzi pruskiej i książę Wilhelm Pruski, późniejszy cesarz Wilhelm I, 23 września 1850 roku położył kamień węgielny pod rekonstruowaną budowlę. Prace zakończone zostały w 1867 roku. Warto wiedzieć, że zamek zbudowany został raczej jako pamiątka rodzinna a nie rezydencja i do 1945 roku nie był zamieszkiwany przez członków rodziny Hohenzollern. W 1945 roku zamieszkał w nim na kilka miesięcy książę Wilhelm, zanim przeniósł sie do rezydencji w Hechingen, a juz od 1951 roku zaczęto gromadzić w nim rodzinne pamiątki z intencja wystawienia ich dla zwiedzających.
Na końcu Biblioteki, znajduje się malowidło przestawiające małżeństwo hrabiego Eitelfriedricha II Zollern z Magdalena Branderburską. Temat ten ukazany jest też na brązowym epitafium nad kominkiem, które jest tylko kopią - oryginał znajduje się w katedrze w Hechingen.

Po zwiedzeniu tych trzech reprezentacyjnych pomieszczeń, wchodzimy do Apartamentów Królewskich, aby rozpocząć od Królewskiego Pokoju do Rysowania, zwanego Pokojem Margrabiego, od nazwy wznoszącej się nad nim Wieży Margrabiego, nazwanej tak na cześć margrabiego Albrechta Achillesa.
Książę Wilhelm, następca tronu, syn cesarza Wilhelma II, uczył się w tym pokoju od roku 1945 aż do swojej śmierci w 1951 roku. Na biurku po prawej stronie znajduje się zdjęcie księcia wykonane rok przed jego śmiercią. Inne zdjęcia przedstawiają jego syna księcia Ludwika Ferdynanda, który zmarł w 1994 roku, w wieku 86 lat i jego syna, księcia Ludwika Ferdynanda Młodszego, który został ciężko ranny podczas ćwiczeń wojskowych w 1977 roku i zmarł niewiele później. Kolejne zdjęcie przedstawia jego syna, księcia Jerzego Fryderyka, urodzonego w 1976 roku, obecną głowę rodziny.

Kolejny pokój to Sypialnia Królewska, która także używana była przez księcia Wilhelma, zanim przeprowadził się on do Hechingen. Znajduje się tu obraz przedstawiający cesarza Wilhelma II pędzla Laszlo. Trzy kolejne pomieszczenia: Garderoba Króla, Garderoba Królowej i Sypialnia Królowej, zatraciły swój pierwotny charakter i zostały przekształcone w galerie obrazów.
Kolejna komnata do Pokój Królowej (zwany Pokojem do Rysowania lub, ze względu na kolor mebli - Niebieskim Pokojem do Rysowania). Pokój jest bogato zrobiony, posiada piękny złocony strop kasetonowy a jego ściany zdobią portrety przodków umieszczone w medalionach pod sufitem. Warta zauważenia jest też podłoga wykonana z pięciu rodzajów drzewa: z klonu, dębu, orzecha włoskiego, wiśni i mahoniu. Wzrok zwiedzających przyciągają tu głównie dwa obrazy - Książę Fryderyk w Weissenburgu 4 sierpnia 1870 pędzla Antona von Wernera oraz Książę Waldemar Pruski namalowany przez swoją matkę, cesarzową Wiktorię, córkę słynnej angielskiej królowej Wiktorii.
Po zwiedzeniu tego pomieszczenia opuszczamy górną część zamku przechodząc przez dwa halle, a następnie po schodach w dół i przecinając dziedziniec wchodzimy do Skarbca, który mieścił niegdyś zamkową kuchnię . Obecnie wystawiono tu broń średniowieczną (w przedsionku) oraz liczne cenne przedmioty związane z historią rodziny królewskiej. Za pancerną szybą, w sejfie znajduje sie korona Prus, wykonana w 1889 roku po zniszczeniu oryginału. Jak dowiedzieliśmy się podczas zwiedzania, za jej zniszczenie odpowiedzialny jest jeden z członków rodu, który zastawił ją w zamian za długi. Na pytanie jak może zastawiać tak cenny przedmiot, odpowiedział ponoć: A co komu z takiej czapki? Nawet przed deszczem nie chroni... Po raz drugi korona była w zagrożeniu podczas włamania do skarbca, tym razem jednak ocalała, wygląda na to że sam włamywacz darzył ją zbyt wielkim szacunkiem. Niestety nie uszanował on znajdujących się także w skarbcu, trzech pudełek na tabakę, niegdyś należących do Fryderyka Wielkiego, wysadzanych drogimi kamieniami - wszystkie kamienie zostały wyjęte z oprawy. Inne cenne przedmioty to:

Kolekcja jest co jakiś czas zmieniana, nie sposób więc opisać wszystkich skarbów, które można tam obejrzeć.

Na skarbcu kończy się wycieczka z przewodnikiem. Na własną rękę obejrzeć można jeszcze dwie kaplice - katolicką kaplicę św. Michała, jedyną budowlę zachowaną z drugiego zamku oraz protestancką kaplicę Chrystusa.
Budowa kaplicy św. Michała rozpoczęła się w 1454 roku a świątynia została konsekrowana w roku 1461. Pierwotny przedsionek kaplicy runął, obecny pochodzi z czasów budowy trzeciego zamku i został dobudowany w celu powiększenia kaplicy. Stara część kaplicy rozpoczyna sie przy schodach i ciągnie sie aż do chóru. Linia dzieląca ją od nowej części jest wyraźnie widoczna z zewnątrz kaplicy. Witraże datują się na XIII wieki są jednymi z najstarszych i najpiękniejszych w południowo-zachodnich Niemczech. Początkowo zdobiły one dawną kryptę Hohenzollernów w Stetten i zostały przeniesione do kaplicy zamkowej około 1825 roku. W nawie znajdują się trzy płaskorzeźby z końca XII stulecia, pozostałości wystroju romańskiego. Przypuszcza się, że stanowiły one elementy bariery chóru w kaplicy zniszczonej w 1423 roku, jednak ich rozmiar nie do końca na to wskazuje.
W przedsionku znajduje się rzeźba przedstawiająca św. Jerzego zabijającego smoka, dzieło XV-wiecznego artysty ze Szwajcarii, przywieziona do zamku po 1454 roku, prawdopodobnie na uroczystość poświęcenia kaplicy, przez Ursulę von Räzüns, matkę hrabiego Josa Niklasa. Okna w przedsionka ozdobione są witrażami przestawiającymi motywy heraldyczne, pochodzącymi z XVI wieku. Na tylnej ścianie przedsionka namalowano na złoto, w 1505 roku, drzewo genealogiczne Chrystusa. Na tablicy za przy drzwiach wejściowych upamiętniono nazwiska 32 ludzi, których znaleziono żywych po podbiciu zamku w 1423 roku, a bardziej na prawo tablica upamiętniająca królową Portugalii Stefanię, księżniczkę z rodu Hohenzollern, która poślubiła króla Portugalii Pedro V i zmarła w roku 1859. Tablica upamiętnia też jej brata, księcia Antona, który zginął w 1866 roku w bitwie pod Königsgrätz.

Przeciwwagą kaplicy św. Michała, mającą służyć protestanckiej części rodu, jest kaplica Chrystusa, wybudowana na żądanie Fryderyka Wilhelma IV. Jej architektura inspirowana była wyglądem najsłynniejszych budowli gotyckich - górnej części kaplicy La Sainte Chapell w Paryżu i południowego chóru katedry w Norymberdze. Specjalnym szacunkiem darzono kaplicę w latach 1952-1991 kiedy spoczywały tu trumny z prochami królów Fryderyka Wilhelma I i Fryderyka Wielkiego. Początkowo obie trumny znajdowały sie w kościele garnizonowym w Poczdamie, jednak wiosną 1943 roku zostały przeniesione do kwatery głównej wojsk lotniczych w Poczdamie-Wildpark aby zapobiec ich zniszczeniu podczas bombardowania. Wiosną 1945 roku przeniesiono je do kopalni potasu w Bernterode w Turyngii a następnie, po zakończeniu wojny, do kościoła św. Elżbiety w Marburgu. Pruski książę Ludwik Ferdynand przewiózł je do zamku w 1952 roku. Zjednoczenie Niemiec umożliwiło przeniesienie ich ponownie do Poczdamu w sierpniu 1991 roku, aby królowie znaleźli wreszcie miejsce spoczynku. Fryderyk Wilhelm został pogrzebany w kościele Fryderyka w Poczdamie a Fryderyk Wielki w krypcie w pałacu Sanssouci zgodnie z jego ostatnią wolą.
W przedsionku kaplicy, na tylnej ścianie znajduje się obraz Madonny z Dzieciątkiem namalowany przez rosyjskiego malarza Fiodora Bruni, w 1818 roku podczas jego pobytu w Rzymie. Obraz był prezentem z okazji chrztu, od ostatniego cara Rosji Mikołaja II dla jego bratanicy Kiry, żony księcia Ludwika Ferdynanda, która zmarła w 1967 roku. Tablica na lewo od galerii upamiętnia starszego brata księcia Ludwika Ferdynanda<, który zginął we Francji w 1940 roku, a tablica po prawej stronie, księcia Oskara, najstarszego syna piątego syna cesarza Wilhelma II.
Pod kaplicą Chrystusa znajduje się Kaplica Zmartwychwstania (nie udostępniona do zwiedzania), stworzona dla księżnej Kiry, przez rzeźbiarza Uhriga i poświęcona zgodnie z obrządkiem prawosławnym przez arcybiskupa Aleksandra.
A zatem zamek Hohenzollern w Hechingen jest jedynym miejscem w Niemczech, gdzie na tak małej przestrzeni znaleźć można świątynie trzech wyznań chrześcijańskich.

Po zwiedzeniu zamku warto przespacerować się wokół niego po bastionach. My rozpoczęliśmy ten spacer od Wieży Obronnej i tzw. Nowego Bastionu. Wzdłuż trasy rozmieszczono wykonane z brązu figury ośmiu władców Prus-Brandenburgii, poczynając od elektora Fryderyka Wilhelma i kończąc na cesarzu Wilhelmie I. Rzeźby ustawiono tu w 1961 roku, wcześniej znajdowały się one w Hallu Honoru w Zbrojowni w Berlinie. Z bastionów podziwiać można wspaniałe widoki - znajdujemy sie tu na wysokości 855 m n.p.m. około 350 metrów ponad dnem doliny. Przy dobrej widoczności dostrzec stąd można nie tylko leżące u stóp Hechingen, Stetten i Boll, ale też Tybingę z zamkiem na wzgórzu, ciemny mur gór Schwarzwaldu a nawet Feldberg. Po obejściu całego zamku, do ogrodu wraca się za Bastionem św. Michała, na który nie ma wstępu i gdzie znajduje się niewielki cmentarz rodzinny. Spoczywają tu : książę Wilhelm (zm. 1951), księżna Cecylia (zm. 1954), książę Oskar (zm. 1958), jego żona Ina Maria (zm 1973), książę Hubert (zm. 1950), księżniczka Cecylia (zm 1975) i księżniczka Aleksandrina (zm. 1980). Wychodząc z zamku, warto na chwilę zatrzymać się jeszcze na dziedzińcu ozdobionym rzeźbami średniowiecznych strażników i spojrzeć stamtąd w dolinę z małym, białym kościółkiem w dole.

Później pozostaje już tylko pokonać spiralny wjazd do zamku i wrócić na parking...

Warto wiedzieć

Bebenhausen

Niedzielna pustka i cisza w opactwie, jesienny dzień z lekko zamglonym światłem chłodnego już słońca i spokojny nastrój surowych wnętrz sprawiły że opactwo w Bebenhausen wywarło na nas duże wrażenie, którego nie przebiła później nawet wizyta w słynnym Maulbronn ...

Po trzech tygodniach pobytu w Tybindze udało nam się już całkiem nieźle zorientować w 'geografii turystycznej' najbliższej okolicy i postanowiliśmy zwiedzić, tym razem już bez pomocy naszych nowych znajomych z kliniki, opactwo w Bebenhausen. Bebenhausen jest wioską leżącą na północ od Tybingi, która administracyjnie została już wchłonięta przez Tybingę, jednak wciąż jest od niej oddzielona wzgórzami i lasem, dzięki czemu zachowała spokojny nastrój i malowniczy wygląd. Z Tybingę łączą ją dwie linie autobusowe, numer 826 i 828 jednak znacznie przyjemnej wybrać się tam pieszo przez las, ze wzgórza, na którym leży miasteczko studenckie. Trzykilometrowy spacer ścieżką przez las znakomicie przygotowuje do wejścia w mury klasztoru. Tuż przed zejściem do Bebenhausen, droga prowadzi skajem łąki, skąd podziwiać można opactwo w całej okazałości.

Klasztor cystersów powstał tu już w 1190 roku, na miejscu zgromadzenia norbertanów, którzy osiedli tu 10 lat wcześniej (z dokumentów historycznych wynika, że zostali oni sprowadzeni przez Rudolfa z Tybingi i osiedleni w Bebenhausen, ponieważ ich reguła dopuszczała pochowanie osób świeckich na terenie klasztoru, a Rudolf chiał na terenie opactwa umieścić grobowiec rodzinny). Osiedleni tu cystersi przybyli z opactwa Schönau koło Heidelbergu.
Opactwo przetrwało do dziś, początkowo surowe i skromne jak tego wymagała reguła, stopniowo rozbudowywane z biegiem czasu i dziś reprezentuje niezwykłą mieszankę średniowiecznych kamiennych murów z przybudówkami i nadbudówkami z muru pruskiego oraz ażurową wieżą w kształcie korony, dodaną w XV wieku - siedem wieków historii architektury. Całość jest jednak bardzo malownicza i zarazem refleksyjna.

My rozpoczęliśmy zwiedzanie od znajdującego się na terenie opactwa zamku myśliwskiego Jagdschloss królów Wirtembergii Dawniej budynek ten był klasztornym domem gościnnym (powstał w XVI wieku z inicjatywy opata Johanna von Fridingen), jednak w XIX wieku przebudowano go i urządzono luksusowo na potrzeby ówczesnego władcy Wirtembergii, króla Fryderyka I (panującego w latach 1806-1816). Zamek zamieszkiwali następnie kolejni królowie, syn Fryderyka Wilhelm I (panujący w latach 1816-1864), Karol (panujący w latach 1864-1891) wraz z żoną Olgą oraz Wilhelm II (panujący w latach 1891-1921) z żoną królową Charlotte. Bogato wyposażone pokoje z pięknie zdobionymi ścianami, meblami, piecami oraz licznymi trofeami myśliwskimi udostępnione zostało do zwiedzania w roku 1986. Zwiedza się z przewodnikiem, niestety tylko po niemiecku, ale obcokrajowcy mogą przy wejściu wypożyczyć opis kolejnych pomieszczeń w języku angielskim.

Na parterze znajdują się trzy pokoje reprezentacyjne - Salony Zielony, Niebieski oraz Czerwony, na piętrach pokoje prywatne i gościnne połączone korytarzem stanowiącym galerię trofeów myśliwskich. Zwiedzenie zamku zajmuje około godzinę.

Po zwiedzeniu zamku wróciliśmy do kasy biletowej, zlokalizowanej w danej kuchni klasztornej, przy której znajduje się wejście na teren klasztoru. Klasztor zwiedza się bez przewodnika a trasa zwiedzania biegnie wokół dziedzińca i umożliwia wejście do kilku pomieszczeń w krużgankach, m.in. Do przepięknego Refektarza Letniego (niem. Sommerrefektorium) oraz dormitorium a także do kościoła klasztornego. Refektarz Letni, jest pierwszym pomieszczeniem, do którego trafia zwiedzający, jeśli po wejściu na krużganek, zadecydował pójść w prawo. Pomieszczenie, które oglądamy powstało w 1335 roku, po pożarze, który zniszczył poprzedni refektarz. Większość elementów wystroju pochodzi z późniejszych wieków, płyty podłogowe nawet z wieku XIX, ale uważny obserwator odnajdzie ślady wcześniejszej budowli, pamiętające rok 1230.

Warto wiedzieć, że Refektarz Letni, w którym dziś odbywają się koncerty, jest uważany za jeden z najpiękniejszych przykładów architektury gotyckiej w Niemczech. Barwne, ozdobione motywami roślinnymi i zwierzęcymi sklepienie, podtrzymują tu trzy niemal filigranowe kolumny bez kapiteli. W złotych XIX-wiecznych medalionach zwornikowych umieszczono symboliczne motywy (na przykład lwicę z młodymi symbolizującą Chrystusa, dziewicę z jednorożcem - symbol czystości Marii, Feniksa - symbol zmartwychwstania Jezusa czy pelikana karmiącego młode własną krwią - symbol ofiary Chrystusa) oraz portrety proroków z cytatami oraz aniołów z instrumentami muzycznymi a na surowych kamiennych ścianach herby.
Łuk nad wejściem do Refektarza zdobi kopia malowidła Maria na tronie salomonowym. Patronkę zgromadzenia zasiadającą na tronie mądrości otacza osiem alegorycznych postaci symbolizujących przypisywane jej cnoty. Oryginał malowidła wykonany prawdopodobnie w latach 1330-40 (być może w Esslingen) znajduje się obecnie w galerii narodowej Staatsgalerie w Stuttgarcie.
Naprzeciw wejścia do refektarza znajduje się pomieszczenie dawnej krytej studni, w której mnisi obmywali ręce przed posiłkami. Ciekawostką jest tu krokszyn przedstawiający błazna lub człowieka z oślimi uszami trzymającego lustro - umieszczony tu dowcipnie przez budowniczego pokazuje miejsce, w którym popełnił on błąd, przez co budowla nie jest w pełni symetryczna...

Drugim imponującym wnętrzem jest jasna nawa kościoła klasztornego pochodzącego z 1228 roku, w której wciąż odczuwalny jest pierwotny, romański charakter budowli. W XIV wieku opat Konrad z Lustnau przebudował kościół w stylu gotyckim. Ażurowa wieża została dobudowana w latach 1407-1409. Nawa główna, niegdyś dłuższa o jedną trzecią została skrócona w 1537 roku w czasach reformacji i częściowo odbudowana w latach 1566-68. Dwa obiekty, które najbardziej zwracają uwagę, to niezwykła ambona powstała w latach 1560-97 (niezbyt piękna, ale nietypowa ...) za czasów pierwszego protestanckiego opata Eberharda Bidembacha oraz ogromne wschodnie okno z witrażami z XIV wieku zachowanymi niestety tylko częściowo i tylko w maswerku.

Wędrując krużgankami klasztoru zwiedzający może 'zajrzeć' także w bardziej przyziemne strefy mnisiego życia - zwiedzić ogrzewany Refektarz Zimowy (niem. Winterrefektorium) z 1510 roku, mniej uroczysty, bardziej 'codzienny' w którym łatwiej wyobrazić sobie zakonników podczas posiłku, połączoną z nim salę Refektarza Braci Świeckich (niem. Laienrefektorium), gdzie przedstawione są techniki otrzymywania farb, a przede wszystkim Dormitorum, w którym zajrzeć można do cel i biblioteki. Jeśli tylko trafimy tam w spokojny dzień, gdy nie depczą nam po piętach tłumy turystów, pomieszczenia te pozwalają na chwilę cofnąć się w czasie ...

Kolejne interesujące wnętrze, to wczesnogotycka Sala Kapituły (niem. Kapitelsaal), ukończona w latach 1225-1228 z jeszcze jakby romańsko-ciężkimi sklepieniami i masywnymi kolumnami. W podłodze tego pomieszczenia odnaleźć można zatarte przez czas płyty nagrobne dawnych opatów, w tym najstarsze: płytę z 1223 roku kryjącą prochy budowniczego klasztoru, opata Bertholda oraz drugą, fundatora samego założenia - Rudolfa z Tybingi (zm. w 1219 roku) i jego żony Mechtyldy, pozbawione ozdób i inskrypcji. Podobne, masywne sklepienia znajdują się w surowych pomieszczeniach Parlatorium, sąsiadującego z Salą Kapitulną i w Sali Braci Świeckich (niem. Bruderhalle), w stylu wczesnego gotyku, w południowo-wschodnim narożniku

Warto może jeszcze wspomnieć, że w latach 1556-1806 w murach opactwa działała klasztorna szkoła protestancka, jedna z czterech takich wyższych szkół w Witrembergii. Studiował w niej m. in. Friedrich Schelling, filozof, którego myśli miały wpływ na Schopenhauera, Nietzschego, Freuda, Kierkegaarda i Heideggera. Natomiast po wojnie, w okresie od 1946 do 1952 roku obradował tu parlament Witermbergii. Dopiero w 1975 roku cały kompleks uznany został za zabytek historyczny.

Musimy tu przyznać że niedzielna pustka i cisza w opactwie, jesienny dzień z lekko zamglonym światłem chłodnego już słońca i spokojny nastrój surowych wnętrz sprawiły że opactwo w Bebenhausen wywarło na nas duże wrażenie, którego nie przebiła później nawet wizyta w słynnym Maulbronn, uważanym za najlepiej zachowane opactwo średniowieczne w Niemczech, umieszczonym jako całość na liście UNESCO a znanym chyba głównie dzięki powieści Hermanna Hessego Narcyz i Złotousty...

Warto wiedzieć

Heidelberg

Heidelberg, położony nad Neckarem, należy do najpiękniejszych miast niemieckich. Przez stulecia był ważnym centrum władzy politycznej i prężnym ośrodkiem kulturalnym oddziałującym daleko poza granice Palatynatu.

 Heiliggeistkirche – kościół św. Ducha jest najstarszą świątynią miasta. Powstał w latach 1400-1441 na miejscu późnoromańskiej bazyliki.

 Philosophenweg – W 1817 r. na zboczu Heiligenberg, na wysokości 200 m powstała promenada, z której roztacza się wspaniały widok na miasto.

 Zamek w Haidelbergu – majestatyczny zamek górujący nad miastem to właściwie ogromny kompleks w większości zrujnowanej rezydencji, wznoszonej i wielokrotnie rozbudowywanej od XIII do XVII w.

  Maulbronn – powstało wokół dawnego klasztoru cysterskiego, który jest jednym z najlepiej zachowanych zespołów średniowiecznej architektury zakonnej w Europie. Od 1993 r. znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.

 

Baden-Baden – letnia stolica Europy – słynny, ukochany niegdyś przez całą arystokrację europejską od Rosji po Portugalię elegancki kurort należy do najstarszych miast Niemiec. Starówka Baden-Baden położona jest u stóp góry zamkowej. Najstarszą zachowaną budowlą w mieście jest gotycki kościół kolegiacki z XIII-XV w., przebudowany w XVIII w. W Baden-Baden znajduje się także Nowy Pałac (Neues Schloß), który od XV w. był rezydencją margra-biów, przebudowany w XVI w. w stylu niemieckiego renesansu przez Kaspara Wienharta. Pijalnia-woda darmo.

 

Schwäbische Alb – Łańcuch górski Jura Szwabska rozciąga się w formie łuku długości 220 km i szerokości do 40 km, od Górnego Renu w okolicach Schaffhausen w Szwajcarii po Ries na granicy Badenii-Wirtembergii i Bawarii. Najwyższym wzniesieniem jest góra Lemberg (1015 m n.p.m.). W łagodnym krajobrazie Schwäbische Alb dominują lasy bukowe oraz krzaki pachnącego jałowca. Wewnątrz osadowych skał wapiennych utworzył się cały system połączonych ze sobą jaskiń krasowych.

 

Schwarzwald – Jednym z najbardziej malowniczych regionów Niemiec są porośnięte wysokimi jodłami i świerkami Góry Schwarzwaldu. Najwyższym wzniesieniem jest położona na południe od Fryburga góra Feldberg. Schwarzwald słynie w świecie nie tylko z zegarów z kukułką, Kirschwasser (wódka) czy tortu wiśniowego. Lecznicze właściwości tutejszych źródeł doceniali już Celtowie, po nich - Rzymianie. Oprócz tego Schwarzwald jest wymarzonym miejscem dla narciarzy, wędrowców, paralotniarzy i żeglarzy.

Zamek Hohenzollern wznosi się na samotnym wzgórzu, około 4 km na południe od miasta Hechingen i 20 km od Tybingi. Najeżone wieżami, wieżyczkami i iglicami zamczysko widoczne jest z daleka, udało nam się je na przykład dostrzec ze wzgórza, na którym leży nasza klinika, jest też doskonale widoczne, i to z każdej niemal strony, z okien pociągów na linii Tybinga - Sigmaringen. Niestety jeśli ktoś spodziewa się wiekowej twierdzy, spotka go spory zawód. Zamek wybudowano w XIX wieku na życzenie króla Fryderyka Wilhelma IV, zauroczonego znajdującymi się tu wcześniej ruinami poprzedniego zamku.

Na wzgórzu, na którym znajduje się zamek, umieszczono dwa parkingi dla samochodów, poniżej nich znajduje się ponadto miejsce, gdzie można zostawić samochód bez płacenia, ale wówczas trzeba około pół godziny wspinać się na wzgórze. W głównej bramie zamczyska znajduje się kasa biletowa i tu należy zdecydować, czy planuje się zwiedzać tylko teren wokół zamku (2,50 euro), czy też dodatkowo wnętrza (5 euro). Płaskorzeźba na głównym portalu zamku, zwanym Orlą Bramą, przedstawia elektora Fryderyka I Brandenburskiego na koniu oraz motto pruskich Hohenzollernów: Od gór do morza. Od Orlej Bramy skomplikowanym systemem bram i spiralnym podjazdem docieramy na dziedziniec. Budynki zamkowe otaczają go na kształt kanciastej podkowy. Patrząc od lewej strony, widzimy apsydę kaplicy św. Michała, mieszczącą chór, a przed nią, wykonana z brązu, statuę króla Fryderyka Wilhelma IV, budowniczego obecnego zamku. Statua zdobiła wcześniej studnię w ogrodzie, została jednak przeniesiona po zburzeniu studni w 1952 roku. Następnie ciąg zabudowań zamku i odlana z brązu armatę. Na dziedzińcu zwraca uwagę zewnętrzna klatka schodowa, ozdobiona znajdującą się powyżej figurą hrabiego Josa Niklasa, budowniczego drugiego zamku, trzymająca model zamku w dłoni. Po prawej stronie, budynki zamkowe przechodzą w kaplicę Chrystusa. Poniżej dziedzińca znajdują się ogrody zamkowe, z których przejść można na bastiony i mury otaczające zamek. Wędrówkę po murach zostawiliśmy jednak sobie na koniec, a jak narazie, na dziedzińcu trafiliśmy na pokaz zwierząt używanych niegdyś do polowań. Największa część pokazu poświęcona była ptakom drapieżnym, ale mieliśmy też okazję dowiedzieć się, że do wyszukiwania nor zajęcy używano na przykład fretek a do polowań na wilki pochodzących z Irlandii olbrzymich psów specjalnej rasy. Psiaka takiego obejrzeć możecie na jednym z naszych zdjęć. Kiedy stanął na tylnych łapach, by sięgnąć po przysmak trzymany przez opiekunkę, miał ponad 170 cm wzrostu... Zwróćcie też uwagę na specjalną "zbroję" jaką ma on na szyi - chroniła go ona przed wilczymi kłami...

Po pokazie weszliśmy do wnętrza zamku. Poniżej zamieszczamy wolne tłumaczenie fragmentów folderu (z pewnymi dodatkami od nas), jak można zakupić przed wejściem, a który zawiera mniej więcej to co mówią oprowadzający po wnętrzach przewodnicy. Zamek Hohenzollern jest dziedzicznym zamkiem rodziny Hohenzollern, jednej z najbardziej znanych dynastii w Niemczech. Chociaż członkowie tej rodziny, na przykład słynny Fryderyk Wielki, żyli i działali daleko stąd, w Prusach, w Berlinie, Poczdamie i Królewcu, korzenie tej godziny znajdują tę tutaj w Szwabii...

Po wejściu w górę, zewnętrzną klatką schodową, wchodzimy do Hallu Przodków. Na ścianach zwiedzający odnajdą drzewo genealogiczne rodziny. Krótki opis dziejów rodu podajemy poniżej.

Pierwsza wzmianka o rodzinie datuje się na rok 1061, kiedy to mnich Berthold z opactwa w Reichenau, wspomniał w swojej Kronice Świata, że Burchard i Wezil Zollern zginęli w bitwie. Niestety kronika nie wspomina nic o miejscu i przyczynie bitwy, nie podaje też żadnych szczegółów. Ich imiona odnaleźć można na ścianie hallu odwracając się przodem do drzwi - imię Burcharda znajduje się w czerwonym kole tuż nad drzwiami, imię Wezila, w pierwszym jasnoniebieskim kole po lewej stronie.

U schyłku XII wieku (w 1192 roku), hrabia Fryderyk III otrzymał tytuł dziedzicznego burgrabiego Norymbergi, dzięki małżeństwu z dziedziczką tego tytułu, i przyjął imię Fryderyk I. Jest on wspomniany w pierwszym kole na ścianie, za Burchardem. Jego synowie Konrad (pierwsze ciemnoniebieskie koło) i Fryderyk (czerwone koło po lewej stronie), podzielili między siebie dziedzictwo - Konrad pozostał burgrabią Norymbergi a Fryderyk powrócił do zamku Hohenzollernów w kraju swoich przodków, w Szwabii. W ten sposób linie się rozdzieliły, Konrad dał początek frankońskiej, później brandenbursko-pruskiej gałęzi rodu, Fryderyk - szwabskiej. Obie linie istnieją do dziś.

Gałąź brandenbursko-pruska (w granatowych kołach) jest znacznie ważniejsza w historii Niemiec. W roku 1415 burgrabia Norymbergi został mianowany przez króla Zygmunta elektorem (jednym z siedmiu elektorów jakich liczyło kolegium elektorów) Jego spadkobierca, elektor Fryderyk III Brandenburski koronował się w 1701 roku na króla Prus. Innym słynnym członkiem rodziny jest król Fryderyk II Pruski, powszechnie zwany pod przydomkiem Wielki. Obraz po lewej stronie drzwi ukazuje właśnie jego siedzącego w kaplicy zamku Charlottenburg w Berlinie.

W 1871 roku, pruski król Wilhelm I został obwołany cesarzem Niemiec w Wersalu pod Paryżem i dynastia Hohenzollernów osiągnęła apogeum swej potęgi politycznej, jednak nie na długo. Wkrótce wybuchła I woja światowa, a pod jej koniec, wnuk Wilhelma I, Wilhelm II abdykował i opuścił Niemcy. Wilhelm II zmarł w Holandii w 1941 roku. Portret Wilhelma II, pędzla węgierskiego malarza Laszlo, znajduje się po lewej stronie okna. Jego wnuk, książę Ludwik Jerzy Fryderyk zmarł w 1994 roku w wieku 86 lat. Jego następca, książę Jerzy Fryderyk, jest obecną głową pruskiej gałęzi rodu.

Szwabska linia rodziny, na ścianie przedstawiona w czerwonych kołach, podzieliła się na trzy gałęzie, lecz do dziś istnieje tylko linia Hohenzollern-Sigmaringen, pozostałe dwie wygasły. Książę Fryderyk Wilhelm Hohenzollern jest więc głową szwabskiej gałęzi rodu. Drzewo genealogiczne jest regularnie uzupełniane i uaktualniane.

Hall Przodków prowadzi do Hallu Hrabiowskiego, czyli zamkowej sali balowej, która tworzy jedno pomieszczenie z Hallem Cesarzy i Hallem Biskupów.

Ornamentacja sklepienia oraz kapitale kolumn i brązowe świeczniki (każdy na 48 świec) pokryte są złotymi listkami. Kolumny wyrzeźbione są w blokach marmuru. Na umeblowanie Hallu składa się osiem stołów, ręcznie rzeźbionych w drewnie dębowym oraz czterdzieści krzeseł pokrytych czerwonym aksamitem, z królewskim orłem Prus na oparciach.

Hall Cesarzy usytuowany jest na prawo od wejścia. Ponad nim znajduje się Wieża Cesarzy, nazwana tak by upamiętnić cesarza Fryderyka III (z domu Habsburgów). Na jej filarach umieszczono figury cesarzy Niemiec i popiersia trzech cesarzy z rodu Hohenzollern. W drugim końcu Hallu Hrabiowskiego znajduje się, także po prawej stronie, Hall Biskupów. Znajdują się tam statuy dwóch biskupów z rodu Hohenzollern - rzeźba po prawej przedstawiająca biskupa Fryderyka z Augsburga, dała nazwę Wieży Biskupów, znajdującej się ponad hallem, wysokiej na 73 metry i najwyższej w całym zamku. Architektura tych trzech wnętrz wzorowana była na różnych modelach, na przykład sam Hall Hrabiowski wzorowany był na dolnej części La Sainte Chapelle w Paryżu, złocone dekoracjach łukowych sklepień Kaplicy Królewskiej w zamku Karlstein pod Pragą. Architektura Hallu Cesarzy z kolei oparta jest o wygląd Letniego Refektarza w Malborku a Hall Biskupów na londyńskim Hampton Court.

Z Hallu Hrabiowskiego przechodzimy do sąsiadującej z nim Biblioteki z ręcznie rzeźbionymi dębowymi szafkami. Ściany zdobią tu prace Wilhelma Petersa, malarza scen historycznych, przedstawiające mity i wydarzenia z historii pierwszego i drugiego zamku, które stały w tym miejscu. Zamek, który zwiedzamy jest trzecią budowlą w tym miejscu. Pierwsza twierdza powstała tu w XI wieku i została całkowicie zniszczona w 1423 roku po dziesięciomiesięcznym oblężeniu. To wydarzenie ukazane jest na malowidle po prawej stronie kominka. Pierwsza pisemna wzmianka o zamku pochodzi z 1267 roku z klasztoru w Stetten koło Hechingen, którego lokalizację lokalizację opisano ... sub castro Zolre... co znaczy 'poniżej zamku Zollern'. Niewiele wiadomo o wyglądzie pierwszego zamku - badań hrabiego Stillfrieda, przeprowadzonych w roku 1836 wynika, że musiała to być budowla znacznych rozmiarów o dużym znaczeniu obronnym i znacznych walorach artystycznych.

Fundacja drugiego zamku w 1454 roku, przez Josa Niklasa von Zollern, jest przedstawiona na następnym obrazie po prawej stronie, chociaż malarz podał błędnie datę. Drugi zamek nie został zniszczony w walce, ale po tym jak rodzina przeniosła się do rezydencji w Hechingen, służył tylko jako kryjówka na czas wojny. Początkowo był umacniany i wydawał się być niezdobyty, jednak upadł w 1634 roku wzięty głodem przez wojska Witrembergii. Następnie kilkakrotnie zmieniał właścicieli aż od chwili poddania bez walki Francuzom w roku 1744 zaczął tracić znacznie militarne i popadł w ruinę. W 1819 r ruinę zwiedział ówczesny następca tronu pruskiego, późniejszy król Fryderyk Wilhelm IV. Rezydencja przodków wywarła ona na nim tak wielkie wrażenie, że postanowił on odbudować rodową siedzibę. Prace budowlane rozpoczęto za zgodą obu gałęzi rodziny w roku 1846. Wskutek zawirowań politycznych, zamek, pierwotnie własność szwabskiej części rodu stał się własnością gałęzi pruskiej i książę Wilhelm Pruski, późniejszy cesarz Wilhelm I, 23 września 1850 roku położył kamień węgielny pod rekonstruowaną budowlę. Prace zakończone zostały w 1867 roku. Warto wiedzieć, że zamek zbudowany został raczej jako pamiątka rodzinna a nie rezydencja i do 1945 roku nie był zamieszkiwany przez członków rodziny Hohenzollern. W 1945 roku zamieszkał w nim na kilka miesięcy książę Wilhelm, zanim przeniósł sie do rezydencji w Hechingen, a juz od 1951 roku zaczęto gromadzić w nim rodzinne pamiątki z intencja wystawienia ich dla zwiedzających.

Na końcu Biblioteki, znajduje się malowidło przestawiające małżeństwo hrabiego Eitelfriedricha II Zollern z Magdalena Branderburską. Temat ten ukazany jest też na brązowym epitafium nad kominkiem, które jest tylko kopią - oryginał znajduje się w katedrze w Hechingen.

Po zwiedzeniu tych trzech reprezentacyjnych pomieszczeń, wchodzimy do Apartamentów Królewskich, aby rozpocząć od Królewskiego Pokoju do Rysowania, zwanego Pokojem Margrabiego, od nazwy wznoszącej się nad nim Wieży Margrabiego, nazwanej tak na cześć margrabiego Albrechta Achillesa.

Książę Wilhelm, następca tronu, syn cesarza Wilhelma II, uczył się w tym pokoju od roku 1945 aż do swojej śmierci w 1951 roku. Na biurku po prawej stronie znajduje się zdjęcie księcia wykonane rok przed jego śmiercią. Inne zdjęcia przedstawiają jego syna księcia Ludwika Ferdynanda, który zmarł w 1994 roku, w wieku 86 lat i jego syna, księcia Ludwika Ferdynanda Młodszego, który został ciężko ranny podczas ćwiczeń wojskowych w 1977 roku i zmarł niewiele później. Kolejne zdjęcie przedstawia jego syna, księcia Jerzego Fryderyka, urodzonego w 1976 roku, obecną głowę rodziny.

Kolejny pokój to Sypialnia Królewska, która także używana była przez księcia Wilhelma, zanim przeprowadził się on do Hechingen. Znajduje się tu obraz przedstawiający cesarza Wilhelma II pędzla Laszlo. Trzy kolejne pomieszczenia: Garderoba Króla, Garderoba Królowej i Sypialnia Królowej, zatraciły swój pierwotny charakter i zostały przekształcone w galerie obrazów.

Kolejna komnata do Pokój Królowej (zwany Pokojem do Rysowania lub, ze względu na kolor mebli - Niebieskim Pokojem do Rysowania). Pokój jest bogato zrobiony, posiada piękny złocony strop kasetonowy a jego ściany zdobią portrety przodków umieszczone w medalionach pod sufitem. Warta zauważenia jest też podłoga wykonana z pięciu rodzajów drzewa: z klonu, dębu, orzecha włoskiego, wiśni i mahoniu. Wzrok zwiedzających przyciągają tu głównie dwa obrazy - Książę Fryderyk w Weissenburgu 4 sierpnia 1870 pędzla Antona von Wernera oraz Książę Waldemar Pruski namalowany przez swoją matkę, cesarzową Wiktorię, córkę słynnej angielskiej królowej Wiktorii.

Po zwiedzeniu tego pomieszczenia opuszczamy górną część zamku przechodząc przez dwa halle, a następnie po schodach w dół i przecinając dziedziniec wchodzimy do Skarbca, który mieścił niegdyś zamkową kuchnię . Obecnie wystawiono tu broń średniowieczną (w przedsionku) oraz liczne cenne przedmioty związane z historią rodziny królewskiej. Za pancerną szybą, w sejfie znajduje sie korona Prus, wykonana w 1889 roku po zniszczeniu oryginału. Jak dowiedzieliśmy się podczas zwiedzania, za jej zniszczenie odpowiedzialny jest jeden z członków rodu, który zastawił ją w zamian za długi. Na pytanie jak może zastawiać tak cenny przedmiot, odpowiedział ponoć: A co komu z takiej czapki? Nawet przed deszczem nie chroni... Po raz drugi korona była w zagrożeniu podczas włamania do skarbca, tym razem jednak ocalała, wygląda na to że sam włamywacz darzył ją zbyt wielkim szacunkiem. Niestety nie uszanował on znajdujących się także w skarbcu, trzech pudełek na tabakę, niegdyś należących do Fryderyka Wielkiego, wysadzanych drogimi kamieniami - wszystkie kamienie zostały wyjęte z oprawy. Inne cenne przedmioty to:

Kolekcja jest co jakiś czas zmieniana, nie sposób więc opisać wszystkich skarbów, które można tam obejrzeć.

Na skarbcu kończy się wycieczka z przewodnikiem. Na własną rękę obejrzeć można jeszcze dwie kaplice - katolicką kaplicę św. Michała, jedyną budowlę zachowaną z drugiego zamku oraz protestancką kaplicę Chrystusa.

Budowa kaplicy św. Michała rozpoczęła się w 1454 roku a świątynia została konsekrowana w roku 1461. Pierwotny przedsionek kaplicy runął, obecny pochodzi z czasów budowy trzeciego zamku i został dobudowany w celu powiększenia kaplicy. Stara część kaplicy rozpoczyna sie przy schodach i ciągnie sie aż do chóru. Linia dzieląca ją od nowej części jest wyraźnie widoczna z zewnątrz kaplicy. Witraże datują się na XIII wieki są jednymi z najstarszych i najpiękniejszych w południowo-zachodnich Niemczech. Początkowo zdobiły one dawną kryptę Hohenzollernów w Stetten i zostały przeniesione do kaplicy zamkowej około 1825 roku. W nawie znajdują się trzy płaskorzeźby z końca XII stulecia, pozostałości wystroju romańskiego. Przypuszcza się, że stanowiły one elementy bariery chóru w kaplicy zniszczonej w 1423 roku, jednak ich rozmiar nie do końca na to wskazuje.

W przedsionku znajduje się rzeźba przedstawiająca św. Jerzego zabijającego smoka, dzieło XV-wiecznego artysty ze Szwajcarii, przywieziona do zamku po 1454 roku, prawdopodobnie na uroczystość poświęcenia kaplicy, przez Ursulę von Räzüns, matkę hrabiego Josa Niklasa. Okna w przedsionka ozdobione są witrażami przestawiającymi motywy heraldyczne, pochodzącymi z XVI wieku. Na tylnej ścianie przedsionka namalowano na złoto, w 1505 roku, drzewo genealogiczne Chrystusa. Na tablicy za przy drzwiach wejściowych upamiętniono nazwiska 32 ludzi, których znaleziono żywych po podbiciu zamku w 1423 roku, a bardziej na prawo tablica upamiętniająca królową Portugalii Stefanię, księżniczkę z rodu Hohenzollern, która poślubiła króla Portugalii Pedro V i zmarła w roku 1859. Tablica upamiętnia też jej brata, księcia Antona, który zginął w 1866 roku w bitwie pod Königsgrätz.

Przeciwwagą kaplicy św. Michała, mającą służyć protestanckiej części rodu, jest kaplica Chrystusa, wybudowana na żądanie Fryderyka Wilhelma IV. Jej architektura inspirowana była wyglądem najsłynniejszych budowli gotyckich - górnej części kaplicy La Sainte Chapell w Paryżu i południowego chóru katedry w Norymberdze. Specjalnym szacunkiem darzono kaplicę w latach 1952-1991 kiedy spoczywały tu trumny z prochami królów Fryderyka Wilhelma I i Fryderyka Wielkiego. Początkowo obie trumny znajdowały sie w kościele garnizonowym w Poczdamie, jednak wiosną 1943 roku zostały przeniesione do kwatery głównej wojsk lotniczych w Poczdamie-Wildpark aby zapobiec ich zniszczeniu podczas bombardowania. Wiosną 1945 roku przeniesiono je do kopalni potasu w Bernterode w Turyngii a następnie, po zakończeniu wojny, do kościoła św. Elżbiety w Marburgu. Pruski książę Ludwik Ferdynand przewiózł je do zamku w 1952 roku. Zjednoczenie Niemiec umożliwiło przeniesienie ich ponownie do Poczdamu w sierpniu 1991 roku, aby królowie znaleźli wreszcie miejsce spoczynku. Fryderyk Wilhelm został pogrzebany w kościele Fryderyka w Poczdamie a Fryderyk Wielki w krypcie w pałacu Sanssouci zgodnie z jego ostatnią wolą.

W przedsionku kaplicy, na tylnej ścianie znajduje się obraz Madonny z Dzieciątkiem namalowany przez rosyjskiego malarza Fiodora Bruni, w 1818 roku podczas jego pobytu w Rzymie. Obraz był prezentem z okazji chrztu, od ostatniego cara Rosji Mikołaja II dla jego bratanicy Kiry, żony księcia Ludwika Ferdynanda, która zmarła w 1967 roku. Tablica na lewo od galerii upamiętnia starszego brata księcia Ludwika Ferdynanda<, który zginął we Francji w 1940 roku, a tablica po prawej stronie, księcia Oskara, najstarszego syna piątego syna cesarza Wilhelma II.

Pod kaplicą Chrystusa znajduje się Kaplica Zmartwychwstania (nie udostępniona do zwiedzania), stworzona dla księżnej Kiry, przez rzeźbiarza Uhriga i poświęcona zgodnie z obrządkiem prawosławnym przez arcybiskupa Aleksandra.
A zatem zamek Hohenzollern w Hechingen jest jedynym miejscem w Niemczech, gdzie na tak małej przestrzeni znaleźć można świątynie trzech wyznań chrześcijańskich.

Po zwiedzeniu zamku warto przespacerować się wokół niego po bastionach. My rozpoczęliśmy ten spacer od Wieży Obronnej i tzw. Nowego Bastionu. Wzdłuż trasy rozmieszczono wykonane z brązu figury ośmiu władców Prus-Brandenburgii, poczynając od elektora Fryderyka Wilhelma i kończąc na cesarzu Wilhelmie I. Rzeźby ustawiono tu w 1961 roku, wcześniej znajdowały się one w Hallu Honoru w Zbrojowni w Berlinie. Z bastionów podziwiać można wspaniałe widoki - znajdujemy sie tu na wysokości 855 m n.p.m. około 350 metrów ponad dnem doliny. Przy dobrej widoczności dostrzec stąd można nie tylko leżące u stóp Hechingen, Stetten i Boll, ale też Tybingę z zamkiem na wzgórzu, ciemny mur gór Schwarzwaldu a nawet Feldberg. Po obejściu całego zamku, do ogrodu wraca się za Bastionem św. Michała, na który nie ma wstępu i gdzie znajduje się niewielki cmentarz rodzinny. Spoczywają tu : książę Wilhelm (zm. 1951), księżna Cecylia (zm. 1954), książę Oskar (zm. 1958), jego żona Ina Maria (zm 1973), książę Hubert (zm. 1950), księżniczka Cecylia (zm 1975) i księżniczka Aleksandrina (zm. 1980). Wychodząc z zamku, warto na chwilę zatrzymać się jeszcze na dziedzińcu ozdobionym rzeźbami średniowiecznych strażników i spojrzeć stamtąd w dolinę z małym, białym kościółkiem w dole.

Później pozostaje już tylko pokonać spiralny wjazd do zamku i wrócić na parking...

Warto wiedzieć

Sigmaringen

Zamek dynastii Hohenzollern w Sigmaringen znajduje się tuż obok stacji kolejowej, o czym można przekonać się już wjeżdżając pociągiem do miasta. Olbrzymi gmach wznosi się na skale ponad niewielkim sztucznym zbiornikiem wodnym na Dunaju. Bez trudu odnaleźć można drogę od dworca kolejowego do zamku i po około 5 minutach spaceru dociera się do bramy zamku. Tutaj jeszcze tylko mniej przyjemna część wycieczki - zakup stosunkowo drogich biletów - 4 euro za bilet studencki i zaczynamy zwiedzanie zamczyska z przewodnikiem. Warto wiedzieć, że oprowadzanie odbywa sie w języku niemieckim, ale w kasie można wypożyczyć broszurę z tłumaczeniem na angielski.

Pierwotnie gotycka forteca obronna w Sigmaringen, po raz pierwszy wspomniana została w zapiskach historycznych w roku 1077. Przez niemal tysiąc lat, aż do dziś była rozbudowywana i przebudowywana w różnych stylach architektonicznych. Oglądany od strony Dunaju, zamek wydaje się być niedostępny jak dawna warownia, od strony miasta, z kolei wydaje się być raczej pałacem o charakterze reprezentacyjnym a nie obronnym.
Gruntownie odnowiony i przebudowany w 1535 roku pełnił od tamtej pory role jednej z najważniejszych siedzib tego potężnego rodu a tym samym był sceną wielu historycznych wydarzeń i gościł w swych murach wiele wybitnych osobistości nie tylko z dziejów Niemiec ale i całej Europy.
Dynastia Hohenzollernów, wymieniana wśród najważniejszych rodów arystokratycznych Niemiec, największą potęgę zdobyła w XIX wieku. Wtedy to historia rodu splotła się z dziejami niemal wszystkich rodzin panujących w Europie. Syn księcia Karola Antona, również noszący imię Karol (późniejszy król Karol I), został obwołany królem Rumunii w 1881 roku. Jego starszemu synowi, Leopoldowi w roku 1870 oferowano koronę Hiszpanii, którą jednak odrzucił, a córki księcia Karola Antona poślubiły członków rodzin królewskich Portugalii i Belgii.

Zwiedzanie zamku trwa ponad godzinę, w ciągu której obejrzeć można kilkanaście z ponoć czterystu pomieszczeń. Warto tu nadmienić, że zamek wciąż należy do rodziny Hohenzollern i jego znaczna część mieści biura i kancelarie. Wędrówka po pokojach udostępnionych do zwiedzania dostarcza jednak wystarczająco wiele wrażeń. Zwiedzanie rozpoczyna się na niewielkim dziedzińcu, z którego podziwiać można zamkową wieżę z niezwykłym zegarem wskazującym aktualną fazę księżyca. Z dziedzińca wchodzi się do reprezentacyjnego hallu, mieszczącego zbroje rycerskie, cenne meble a nawet armaty... Wystrój hallu odzwierciedla trzy najważniejsze rzeczy w historii dynastii - zbroje, symbol walki i potęgi, trofea łowieckie - dowód zamiłowania do polowań oraz symbole religijne i portrety biskupów (na klatce schodowej), ucieleśnienie motta rodziny: 'Nic bez Boga'...

Po ozdobnych schodach wchodzimy na piętro. Po drodze warto zwrócić uwagę na arras na ścianie - przedstawia on scenę z życia cygańskiego obozu wędrownego.

Pierwsze pomieszczenie na piętrze, na trasie zwiedzania to... łazienka księżnej... Ponoć jedna z pierwszych łaźni z bieżącą wodą na dworach królewskich i książęcych Europy... Za łaźnia przechodzimy do prywatnych pokoi księżnej - buduaru i pokoju służącego do ubierania się. Patrząc na spory rozmiar pokoju trzeba uświadomić sobie, że po umieszczeniu w nim kilku kloszowych sukien 'z epoki' staje się on ciasny ... A od przewodnika dowiadujemy się w tym miejscu, że dama zwykła zmieniać suknię 4-6 razy dziennie...

Dalsze pokoje to reprezentacyjne salony, w których podziwiać można liczne meble z różnych epok i portrety członków rodziny na ścianach. Przechodząc z pokoju do pokoju ogląda się bogate zdobienia, w których często powtarzają się motywy herbu rodziny i obrazy lub płaskorzeźby przedstawiające zamki w okolicy należące do członków rodu - w Heigerloch i w Hechingen. Jednym z bardziej interesujących pomieszczeń jest salon, w którym książę zwykł ze swymi gośćmi grać w karty i palić cygara (w związku z tym pokój ma ciemny wystrój). W kolejnym pomieszczeniu, hallu przed wejściem do jadalni, najciekawszym elementem jest chyba fresk na suficie przedstawiający jeźdźca na koniu. Złudzenie optyczne powoduje, że gdziekolwiek w pokoju się znajdujemy - jeździec zdaje się oddalać od patrzącego. Warto też przyjrzeć się wyściełanym ławkom wzdłuż ścian. Wydają się długie ale ponoć na jednej ławie mogły usiąść tylko trzy damy - resztę miejsca zajmowały kloszowe suknie...

Następna sala - to jadalnia z rozkładanym stołem i kolekcją porcelany chińskiej, zwana Francuskim Hallem, ze względu na styl w jakim wykonane są znajdujące sie tu meble.

Z jadalni, korytarzem w którym umieszczono portrety przyjaciół rodziny, przechodzi się do sali poświęconej przodkom. Ściany zdobią tu obrazy przedstawiające najważniejszych członków rodziny począwszy od XI a skończywszy w XIX wieku. W niewielkim pomieszczeniu za tą salą, w tzw. Pokoju Królewskim, znajduje się jeden z najcenniejszych mebli w zamku - intarsjowana komoda oraz przepiękne lustro ze szkła weneckiego i jeszcze jeden cenny arras - tym razem przedstawiający scenę z niewielkiego miasteczka.

Teraz, schodami w dół przechodzimy do olbrzymiej Galerii Portugalskiej, gdzie na ścianach umieszczono wyjątkowo piękne arrasy, niegdyś stanowiące całość, lecz niestety pocięte na części w celu umieszczenia ich w mniejszych pokojach.
Za Galerią Portugalską czeka nas jeszcze jedno pomieszczenie - Hall św. Huberta w którym zaprezentowano dziesiątki trofeów łowieckich, w tym wypchanego niedźwiedzia upolowanego w górach Rumunii.

Stąd przechodzimy do jeszcze jednej atrakcji zamku - korytarza w którym umieszczona jest imponująca kolekcja broni i zbrój pochodzących głównie ze zbiorów księcia Karola Antona. Prawie 3000 eksponatów to 600 lat historii sztuki wojennej od XIV po wiek XX. Jak to w prawdziwym zamku - oczywiście przebrnąć musimy też przez wystawę narzędzi tortur... Po wyjściu z galerii broni, znajdujemy się ponownie na dziedzińcu i tu kończy się zwiedzanie zamku.

W pobliżu jest jeszcze dodatkowa część ekspozycji, umieszczona w stajniach królewskich, przedstawiająca kilkadziesiąt karoc i powozów oraz sań z różnych epok. Wstępu do stajni nikt nie pilnuje ale wydaje nam się, że obowiązują tu te same bilety, co w zamku. Na terenie zamku jest także wystawa zabytków i dzieł sztuki z różnych epok, począwszy od archeologicznych znalezisk z obszaru Szwabii z sprzed 12 tys. lat, aż po obrazy, rzeźby i witraże z XV i XVI wieku.

Po zwiedzeniu zamku zajrzeliśmy jeszcze na chwilę do barokowego kościoła pw. św. Jana Ewangelisty, pochodzącego z lat 1757-70 i znajdującego się tuż pod zamkiem, i mieszczącego relikwie św. Fidelisa z Sigmaringen.

Ostatni punkt programu to wdrapanie się na skałę, po drugiej stronie Dunaju, skąd podziwiać można zamczysko w całej okazałości oraz ustawionego na skale jelonka porażającej urody :-)

Erwachsene Personen ab 18 Jahren

6,50 €

Ermäßigter Eintritt (mit Ausweis)

Senioren ab 65 Jahren Grundwehrdienstleistende, Zivildienstleistende Auszubildende, Studenten, Behinderte

5,00 €

Warto wiedzieć

Stuttgart

Stuttgart, stolica Badenii-Wirtembergii, to jedno z większych i ważniejszych miast Republiki Federalnej. Położone malowniczo pośród wzgórz miasto jest dużym centrum przemysłu, znanym ośrodkiem wydawniczym oraz centrum kulturalnym z doskonałym baletem, orkiestrą kameralną i świetnymi zbiorami sztuki. Zwiedzanie miasta najlepiej rozpocząć na Schloßplatz, następnie przejść Königsstraße i stamtąd skierować się ku ogrodom pałacowym z wieloma ciekawymi budowlami i zwiedzić Staatsgalerie. Następnie można wrócić Konrad-Adenauer-Straße ku Karlsplatz, a stamtąd przejść do Schillerplatz, a potem na Marktplatz z przepięknym ratuszem, kończąc spacer po centrum przy Hegelhaus.

 Schloßgarten – przepiękne ogrody pałacowe założone na początku XIX w. Do dziś, z zadbanymi alejkami i ciekawymi rzeźbami, zachowały wiele uroku. Atrakcją ogrodu jest Planetarium Carla Zeissa ze znakomitym programem popularno-naukowym.

Schillerplatz – jjeden z najpiękniejszych zakątków Stuttgartu. To właśnie tutaj miała znajdować się stadnina, której Stuttgard zawdzięcza swą nazwę. Obecnie z centrum placu wznosi się pomnik Schillera. Plac otaczają zabytkowe gmachy: Stara Kancelaria, Prinzenbau i Fruchtkasten przepiękny renesansowy spichlerz z XVI w.

Mercedes-Benz-Museum znajduje się na wschód od centrum, w dzielnicy Obertürkheim. Jego cenne zbiory umożliwiają prześledzenie rozwoju techniki budowy samochodu od samych jego początków po skomputeryzowany obiekt high-tech dnia dzisiejszego.  W kolekcji muzeum można podziwiać m.in. dwa najstarsze automobile świata, limuzynę powstałą na zamówienie cesarza Japonii, słynny samochód wyścigowy Srebrną Strzałę, a także dziesiątki najnowszych modeli produkowanych przez fabrykę.

Porsche-Museum – Drugie słynne stuttgarckie zakłady samochodowe także szczycą się własnym muzeum. Można tu obejrzeć rzadkie egzemplarze tych kosztownych i szybkich aut, często robionych na zamówienie. 

Staatsgalerie – Początkiem galerii było muzeum sztuk pięknych założone w 1843 r. przez króla Wilhelma I, ze zbiorami z kolekcji książęcych. Obecnie jest to jedna z lepszych galerii niemieckich. W 1984 r. powiększona została o nowy gmach dobudowany przez Jamesa Sterlinga. Oprócz wspaniałych zbiorów malarstwa dawnego i nowoczesnego zgromadzono tu cenną kolekcję grafiki.

Ludwigsburg nazywane „Wersalem Szwabii”, położone niedaleko Stuttgartu zostało założone z inicjatywy księcia Wirtembergii Eberharda Ludwika w 1704 r. Sercem miasta jest olbrzymi kompleks pałacowy, zgrupowany wokół czworobocznego dziedzińca. Muzeum mody, m. porcelany, Galeria Barokowa.

 Co warto zwiedzić w Stuttgarcie

Nowy Zamek

Jego budowę rozpoczęto 3 września 1746 roku z inicjatywy księcia Karola Eugeniusza von Wurttemberga. Co ciekawe, jest to najpóźniej zbudowany barokowy pałac w Niemczech. Książę miał ambicje uczynić ze Stuttgartu drugi Wersal, przez co nakazał budowniczym stworzyć rezydencję odpowiednio wytworną, by odzwierciedlała jego szlachecką dumę (nie należał do skromnych osób). Głównym architektem projektu był Leopold Matteo Retti, który zgodnie z oczekiwaniami księcia wzorował się mocno na francuskich rezydencjach. Zamek ma kształt podkowy i jest doskonałym przykładem ówczesnych budynków pałacowych. Budowę zakończono dopiero w 1806 roku. W zamku znajduje się 365 komnat reprezentujących przeróżne style: od baroku przez rokoko do klasycystycznego. Aktualnie zamek służy lokalnym władzom. Na placu zamkowym co roku od początku lat 90 odbywa się Sommerfest: festiwal, podczas którego można napawać się muzyką i daniami lokalnej kuchni.

Stary Zamek

W XIII wieku był typowym budynkiem defensywnym otoczonym fosą, służył też oczywiście za kwaterę hrabiom i książętom. W XVI wieku na mocy poleceń księcia Krzysztofa i Ludwika został przebudowany w stylu renesansowym, czego urok jest widoczny zwłaszcza na wewnętrznym dziedzińcu zamkowym z pięknymi arkadami. Zamek został bardzo mocno uszkodzony podczas II wojny światowej. Po odbudowie zdecydowano się na umieszczenie wewnątrz muzeum Wirtembergii.

Dworzec Główny

W Polsce to nie do pomyślenia, żeby ktoś mógł zachwycać się tak prozaiczną budowlą, jaką jest dworzec, jednak ten jest powszechnie uznawany za arcydzieło na skalę światową w swojej kategorii. Został zbudowany w latach 1914 – 1927 z betonu i stali, co wówczas było prawdziwą innowacją, podobnie jak zrobiona z wapienia i ukształtowana na podobieństwo cegieł fasada.  Wrażenie robi przede wszystkim wysoka na 56 metrów wieża z obrotowym logo Mercedesa na szczycie. Panorama miasta widziana z wieży to także gwarancja niezapomnianych widoków. Wewnątrz wieży znajduje się ekspozycja Stuttgart 21, dotycząca rozwoju miasta i komunikacji miejskiej. Warto zauważyć, że na dworzec codziennie przyjeżdża około 1200 pociągów i 120 tysięcy pasażerów!

Muzeum Mercedesa

Raj dla fanów motoryzacji. Na trzech piętrach można tutaj cofnąć się 120 lat wstecz do początków motoryzacji i obejrzeć ponad 160 modeli. Są tutaj nawet pierwsze modele samochodów zaprojektowane przez Karla Benza i Gottlieba Daimlera, rzecz jasna także pierwszy Mercedes. Muzeum zapewnia system audio dostępny w pięciu językach, aby ułatwić zwiedzającym zapoznanie się z historią automobili. Znajdują się tu także swoiste ciekawostki, takie jak "Blitzen Benz" – legendarny samochód wyprodukowany w 6 egzemplarzach pomiędzy rokiem 1908 a 1913, w którym Bob Burman pobił w 1911 roku rekord prędkości osiągając 228 km/h. Swoje miejsce mają także eleganckie limuzyny z lat 20. i legendarne „srebrne strzały” - samochody wyścigowe zaprojektowane przez Mercedesa – Benza, a także takie perełki jak Mercedes Benz 300 SL. Przepięknie prezentuje się także cała budowla, w której znajduje się muzeum: nowoczesna, metaliczna konstrukcja jest odpowiednia dla obiektu tego typu.

Galeria Miejska

Składa się z trzech budynków. W najstarszym, powstałej w 1843 roku Starej Galerii znajdują się dzieła sztuki pochodzące z okresu od średniowiecza do XIX wieku. Nowa Galeria zawiera prace Braque, Chagalla, Debuffeta, Klee i Picassa. Oprócz tego w galerii można także obejrzeć największą w Niemczech kolekcję europejskich rysunków i grafik (ok. 400 tysięcy sztuk) oraz rzeźby i inne dzieła sztuki.

Muzeum Sztuki

Otwarte 5 marca 2005 roku znajduje się w samym sercu miasta, wewnątrz nadzwyczajnej konstrukcji: olśniewającego szklanego sześcianu, wartego obejrzenia z zewnątrz zwłaszcza w nocy, kiedy robi wrażenie swoim podświetleniem. W środku jest także sklep, księgarnia, bar i restauracja, co dodatkowo przyciąga turystów. Aktualnie w muzeum znajduje się 15 tysięcy eksponatów, między innymi kolekcje autorstwa Otto Dixa, Williego Baumeistera i Dietera Rotha.

Park „Zielone U”

Niewiele osób zdaje sobie prawdopodobnie sprawę z tego, że 20% powierzchni Stuttgartu jest pod ochroną. Parki i tereny zielone zajmują ogólnie powierzchnię ponad 5,6 kilometrów kwadratowych, a najbardziej popularne jest właśnie „zielone u”, teren w kształcie podkowy, którego obszar jest stopniowo rozszerzany. Obejmuje aktualnie między innymi ogrody zamkowe i Park Rosenstein (z ogromnymi, starymi okazami drzew). Idąc od placu zamkowego może nas doprowadzić aż do lasu leżącego na granicy miasta

Zamek Solitude

Zbudowany w latach 1764 – 1775, ponownie z inicjatywy księcia Karola Eugeniusza, pomimo nazwy jest raczej rokokowym pałacem. Ta lokacja miała być dla księcia miejscem wytchnienia po trudach dnia codziennego z dala od innych ludzi. Pałac jest niezwykle podobny do pałacu Sanssouci w Poczdamie. Jest połączony z rezydencją w Ludwigsburgu prostą, długą na 12 kilometrów drogą. W latach 1972 – 1983 został poddany gruntownej renowacji.

Zamek Ludwigsburg

Zaprojektowany przez Donato Guiseppe Frisoniego, powstał pomiędzy rokiem 1717 a 1723. Leży pośrodku dużego parku, który miał w zamyśle księcia służyć do hodowli bażantów.

Symbolem i jednocześnie centrum miasta jest wspaniały pałac barokowy – siedziba książąt i scena letniego Festiwalu Zamkowego w Ludwigsburgu (Ludwigsburger Schlossfestspiele), do tego pałacyk myśliwski i letni „Favorite” (Jagd- und Lustschloss „Favorite”) oraz pałac na wodzie Monrepos. Aktualnie wewnątrz znajduje się barokowa galeria, muzeum mody barokowej oraz muzeum porcelany. Wokół pałacu-rezydencji oczarowuje „Kwitnący barok” („Blühendes Barock”) z Ogrodem Bajkowym (Märchengarten). W barokowym centrum miasta można znaleźć ślady poetów Mörickego i Schillera.

Wilhelma Zoo, niegdyś będące pałacem królewskim. Właściwie jedyne połączenie ogrodu zoologicznego i botanicznego na taką skalę w całej Europie. Jest tu ponad 8 tysięcy zwierząt należących do ponad tysiąca gatunków oraz niezliczone ilości egzotycznych roślin reprezentujących około pięć tysięcy gatunków. Goście mogą odpocząć i zrelaksować się w restauracji albo kawiarni.

Wieża telewizyjna

Imponująca konstrukcja sięgająca 217 metrów. Została zbudowana w 1956 roku, przez co jest wzorem dla wielu innych wież telewizyjnych z całego świata. Z racji swojej wysokości zapewnia najlepszą w okolicy panoramę Stuttgartu i terenów przyległych. W 2005 roku odnowiona, pozwala także na chwilę odpoczynku w restauracji.

Ogród zoologiczny Wilhelma jest największą atrakcją Bad Cannstatt, niegdyś uzdrowiska o znaczeniu większym niż sam Stuttgart, dziś całkowicie wchłoniętego przez uprzemysłowionego sąsiada...

gród powstał w XIX wieku dla cesarza Wilhelma I i urządzony został w stylu mauretańskim. Niektóre z budowli z tamtych czasów przetrwały do dziś i mieszczą palmiarnie, terraria i woliery dla ptaków oraz podziemną ekspozycję zwierząt nocnych. Po środku znajduje się pięknie utrzymany ogród z klombami kwiatów i kilkoma fontannami oraz sadzawka z niesamowitą roślinnością wodną. Dookoła rozmieszczono klatki z kolorowym ptactwem i rzeźby z motywami zwierzęcymi.

Teren dzisiejszego ogrodu jest jednak znacznie większy...

Do jego dawnego centrum prowadzi teraz długi rząd szklarni, w których wystawiono niezwykłe rośliny a wśród nich niesamowitych kształtów sukulenty, ogród fantazyjnych fuksji o wyszukanych kształtach kielichów, storczyki i orchidee oraz kolekcję roślin mięsożernych.... Ze szklarniami połączone są dwa pawilony - z drobnymi ptakami oraz z gryzoniami, wśród których odnaleźliśmy zwierzątko, które musiało być pierwowzorem słynnej wiewiórki z 'Epoki Lodowcowej'....

Na wzgórzu umieszczono ciekawie zaprojektowany kompleks wybiegów dla zwierząt górskich, ssaków wodnych (bobry i wydry) oraz niedźwiedzi - w tym wybieg niedźwiedzi polarnych z możliwością podglądania ich pod wodą. Bliżej środka kompleksu rozciągają się wybiegi dla zwierząt afrykańskiej sawanny a na końcu zagroda baktrianów oraz 'modelowe gospodarstwo' - kompleks zabudowań i zagród, gdzie dzieci mogą pobawić się z kozami i owcami oraz obejrzeć z bliska świnie i krowy. No cóż, nie zapominajmy że jesteśmy w Niemczech, gdzie nie każde dziecko może jechać na wieś do babci czy cioci i obejrzeć te 'dziwa'...

Stamtąd ścieżki prowadzą ponownie do centrum ogrodu - obok wybiegów tapirów, hipopotamów, nosorożców i słoni oraz żyraf do ciągu pawilonów z drapieżnikami. Tygrysy, jaguary, leopardy i serwale obejrzeć można zarówno na wybiegach jak i w ich prywatnych 'pieleszach' od wewnątrz budynku. ZOO uczestniczy w programie ochrony tygrysa sumatryjskiego i jest dumne z pary tego gatunku, która niedawno dochowała się dwóch młodych. Podczas naszej wizyty - małe pręgowane kociaki smacznie spały nieopodal matki

Dalej znajdują się zabudowania i klatki małp w tym spory wybieg gibbonów, których zwinne ruchy podziwiać można godzinami (zwłaszcza będąc początkującymi wspinaczami skałkowymi, jak w naszym wypadku :-) ) oraz kilka pomieszczeń zamieszkiwanych przez małpy człekokształtne. Tu mieliśmy okazję podziwiać prawdziwy break-dance w wykonaniu goryla nizinnego...

Erwachsene 12,00 €

Maulbronn

Ponad półtorej godziny jazdy, później spacer i już staliśmy pod murami ponad 850-letniego klasztoru. Nie skorzystaliśmy z głównej bramy, tylko z przesmyku na murach, dzięki czemu pierwsze spojrzenie na klasztor, ze sporej wysokości pozwoliło nam ogarnąć rozmiar kompleksu budynków i ich wzajemne położenie... Jeszcze tylko kupujemy bilety, uruchamiamy audioguide'y wyglądające jak przedpotopowe komórki i zanurzamy się w świat średniowiecznego opactwa...

Legenda mówi, że ponad 850 lat temu, Walter von Lomersheim, wyruszył w drogę z mułem, którego obarczył workiem pełnym pieniędzy i planem ufundowania opactwa w miejscu, gdzie zwierzę zrzuci drogocenny ładunek. Muł po długiej wędrówce zatrzymał się, zrzucił sakwy i potężnym uderzeniem kopyta rozbił skałę z której wytrysnęło źródło. Jeśli napiszemy Wam jeszcze że 'Maultier' to po niemiecku muł a 'Brunnen' to fontanna lub studnia, to łatwo dopiszecie dalszy ciąg tej opowieści...

Inne podanie mówi, że to mnisi podczas swej wędrówki zatrzymali się w tym miejscu by napoić muły. Odpoczywając zaczęli rozglądać się po okolicy i zauroczeni jej wyglądem oraz bogactwem przyrody, wróżącym żyzność ziemi, zdecydowali się wybrać to miejsce na budowę klasztoru.
Jakiekolwiek były legendarne początki założenia w dolinie rzeki Salzach pewne jest że w roku 1147 mnisi z klasztoru Neuburg w Alzacji, rozpoczęli tu budowę kościoła i klasztoru na ziemiach nadanych im przez biskupa Gunthera von Speyer. W niespełna 10 lat później, klasztor, posiadający już 10 gospodarstw, zostaje objęty opieką przez cesarza Fryderyka Barbarossę a rok później ma już wystarczająco dużo mnichów, by wysłać ich grupę z misją założenia nowego zgromadzenia w Schöntal.

W 1250 roku liczba gospodarstw wzrasta do 20 a klasztor zostaje otoczony zewnętrznym murem. Do końca XV wieku klasztor jest rozbudowywany, ciesząc się opieką lokalnych władców i cesarza. Nadchodzą jednak czasy reformacji, w 1504 roku władzą przejmuje książę Ulrich von Württemberg, który trzydzieści lat później wprowadza reformacyjny porządek w klasztorze, wreszcie w roku 1556 roku klasztor przekształcony zostaje w protestancką szkołę klasztorną, która cztery lata później zyskuje status szkoły wyższej.

Zwiedzanie rozpoczęliśmy w sali zawierającej makietę całego kompleksu, korzystając z której można dowiedzieć się jakie było przeznaczenie, budynków otaczających rozległy dziedziniec. Szybko jednak opuszczamy to pomieszczenie i wędrujemy w stronę samego klasztoru.

Pierwszy naprawdę interesujący obiekt na trasie zwiedzania to kruchta kościelna 'Raj' wzniesiona w latach 1210-1220 przez nieznanego z imienia architekta zwanego 'Mistrzem Raju'. Budowla ta, jest prawdopodobnie najstarszym niemieckim budynkiem z elementami gotyckimi. Nazwę swą zawdzięcza urodzie oraz temu że prowadzi do kościoła. Audiogiude zwraca naszą uwagę na półksiężyce, autograf 'Mistrza Raju' wykuty w podporach łuków, my jednak ignorujemy te opowieści chłonąc raczej to co widzimy, nie to co płynie ze słuchawki. Przyglądamy się kolumnom tworzącym swego rodzaju pęczki linii wzdłuż, których rozkładają sie siły i na których spoczywa masywne sklepienie, nade wszystko przykuwa nasza uwagę chyba jednak niecodzienne połączenie muru pruskiego widzianego przez szczeliny wysokich, smukłych okien i gotyckie maswerki...

Wreszcie wchodzimy do kościoła. Świątynia konsekrowana została przez biskupa Trier 14 maja 1178 roku i była pierwszym ukończonym budynkiem klasztoru. Początkowo surowa i pozbawiona ozdób, jak wymagała tego reguła zakonu, z czasem udekorowana została malowidłami i rzeźbionymi ornamentami a prosty drewniany dach zastąpiony wyszukanym sieciowym sklepieniem (ukończonym w 1424 roku). Kościół przedzielony jest murem, za którym przebywać mogli tylko mnisi, część w której stoimy przeznaczona była dla braci świeckich. Jej najbardziej charakterystyczny element to ogromny późnogotycki krucyfiks wykuty z jednego bloku piaskowca, choć faktura krzyża jest wyrzeźbiona z taka precyzją, że trudno oprzeć się wrażeniu że jest on wykonany z drewna...

Niestety historycznemu wnętrzu uroku bardzo ujmują zupełnie współczesne elementy w ołtarzu i krzesła oraz uzupełnione najwyraźniej podczas rekonstrukcji i prac renowacyjnych w XIX wieku kapitele i podstawy kolumn oraz inne elementy rzeźbiarskie... Trochę nie tego spodziewaliśmy się po zabytku nad którym pieczę ma UNESCO...

Przechodzimy za mur dzielący nawę kościoła aby znaleźć się w części przeznaczonej tylko dla ojców. Tu wreszcie poczuć można atmosferę średniowiecznego klasztoru - piękne stalle rzeźbione w ciemnym drewnie, fragmenty odsłoniętych oryginalnych malowideł a wokół mury, które setki lat temu odbijały echem śpiewane tu chorały...

Po opuszczeniu kościoła wchodzimy na krużganek klasztorny otaczający dziedziniec z krytą studnią. W łukach sklepienia znów odnaleźć można półksiężyce 'Mistrza Raju' w wielu innych miejscach podpisy uczniów seminarium, którzy kształcili się tu od 1556 roku z łaciny, greki, języka hebrajskiego i francuskiego oraz poetyki, logiki, retoryki, historii, matematyki i... metafizyki. Wśród najsłynniejszych uczniów wymienić należy astronoma Johannesa Kepplera (1571-1630), poetę Fridericha Hölderina (1770-1843) i pisarza-noblistę Hermanna Hessego (1877-1962), który w zawoalowany sposób opisał klasztor w swej powieści Narcyz i Złotousty.

Maulborn było też siedzibą innej znanej postaci choć w innych czasach i z innych przyczyn... Za czasów opata Johanna Entenfussa, który objął duchowe przywództwo nad zgromadzeniem w 1512 roku, w klasztorze pracował magik Faustus. Ponoć, opat chcący rozbudować i wzbogacić klasztor zatrudnił alchemika do produkcji złota. Niewiele wiadomo dziś o osobie Fausta, a fakty historyczne zostały oplecione siecią wyobrażeń i interpretacji literackich. Począwszy od 'Faustbuch', zbioru historii opowiedzianych ponoć przez czarnoksiężnika i wydanych przez nieznanego autora w 1587 roku, poprzez dramat Christophera Marlowe a skończywszy na dziele Goethego i uwspółcześnionej wersji Tomasza Manna, legenda o tajemniczym doktorze wnika w europejska literaturę...

Dziś, w południowio-wschodnim narożniku kompleksu budynków klasztornych stoi wieża, zwana wieżą Fausta (Faustturm), w której być może wieki temu alchemik próbował otrzymać złoto...

Wróćmy jednak o kilka stuleci wstecz, bo oto stoimy na progu przepięknej Sali Kapituły, zdobionej śmiałymi gotyckimi maswerkami, dalekimi od pierwotnej cysterskiej surowości, i malowidłami na sklepieniach. Następne pomieszczenie - zwane Parlatorium, było w rzeczywistości kaplicą i łącznikiem dormitorium a resztą zabudowań klasztoru. Dalej zajrzeć można do niewielkiego Kalefaktorium i wreszcie do najpiękniejszego pomieszczenia w Maulbronn - Refektarza Mnichów, ukończonego około 1225 roku kolejnego dzieła 'Mistrza Raju'. Niestety, w pochmurny dzień, trudno docenić kolor kamienia użytego na budowę ścian oraz czerwonych żebrowań sklepienia, które tak pięknie wyglądają na pocztówkach. Mimo wszystko trudno nie być pod wrażeniem przestronnej i lekkiej konstrukcji sali jadalnej. W jednej ze ścian odnaleźć można schody prowadzące niegdyś na mównicę, z której jeden z mnichów czytał podczas posiłku współbraciom święte teksty. Najciekawszym elementem jest jednak kolumna z dziwnym wyżłobieniem. Nasz nieoceniony audiogiude wyjaśnił nam, że wyżłobieniem tym do rowka u podstawy sączyło się wino. Po skromnym posiłku, każdy z mnichów, mógł zanurzyć w winie palce, by go skosztować. Ponoć jeden z nich pewnego dnia, rozsmakowany w winie zamarzył o tym, by mieć jedenaście palców i w ten sposób móc wypić odrobinę więcej. Do tej pory produkowane w Maulbronn wino nosi nazwę 'Elffinger'...

Po opuszczeniu Refektarza, trasa zwiedzania prowadzi do Refektarza Braci Świeckich, którego najcenniejsze elementy, średniowieczne kolumny, zastąpione zostały w 1890 roku kopiami. Zanim tam dotrzemy, warto jeszcze na chwilę zatrzymać sie przy fontannie. Obecna rzeźbiona fontanna o trzech misach pochodzi z 1878 roku, jednak, juz w czasach średniowiecznych znajdowała się tu studnia, przy której mnisi myli sie przed każdym posiłkiem.

Ostatnie pomieszczenie na trasie zwiedzana to Cellarium, dawna piwnica, obecnie przekształcona niewielkie lapidarium, w którym oprócz fragmentów kamiennych dekoracji murów pokazane są średniowieczne narzędzia budowniczych i metody jakimi kuli i kształtowali oni surowe bloki piaskowca tworząc swe dzieła.

Opuszczaliśmy klasztor z mieszanymi uczuciami. Trudno zaprzeczać jego wartość historyczną jednak nie wywarł na nas spodziewanego ważenia. Może to pochmurny dzień odebrał wnętrzom coś z ich charakteru, może my przyjechaliśmy tu ze zbyt wielkimi oczekiwaniami. W każdym razie widok sfuszerowanych elementów uzupełniających brakujące fragmenty kolumn w kościele czy atakowane przez wilgoć i 'grzyb' ściany Refektarza na pewno nie pomagają w zwiedzaniu i w próbie poczucia atmosfery klasztoru z czasów średniowiecza. Dużo bliżej historii byliśmy zwiedzając leżące 'rzut beretem' od Tybingi opactwo w Bebenhausen...

Warto wiedzieć

Hirsau

W drodze powrotnej z Maulbronn zatrzymaliśmy się w miasteczku Hirsau, administracyjnie należącym już do leżącego niedaleko Calw, miasta rodzinnego Hermanna Hesse. Znajdujące się tam malownicze ruiny klasztoru benedyktyńskiego zrobiły na nas tego dnia chyba większe wrażenie niż Maulbronn, które opuściliśmy niespełna godzinę wcześniej...

Teren klasztoru nie jest zamknięty - można zwiedzać go o każdej porze. W ruinach odnaleźć można elementy trzech stylów architektonicznych. Stojąca jakby na uboczu czworokątna romańska wieża, zwana Wieżą Sowią (Eulenturm) pochodzi z XII wieku i choć dziś poprzypomina samotną campanillę niegdyś wraz z drugą, bliźniaczą wieżą górowała nad wejściem do kościoła św. Piotra i Pawła. Wieża liczy 37 metrów i ma sześć pięter, z których trzy najwyższe posiadają arkadowe okna. Piętra drugie i trzecie przedzielone są pięknymi fryzami zawierającymi figury ludzi i zwierząt, według różnych interpretacji mającymi znacznie symboliczne lub przedstawiającymi codzienne życie braci świeckich. Niestety wieża była zabudowana rusztowaniami i osłonięta podczas naszej wizyty w Hirsau - być może niedługo zobaczymy ją odnowioną...
W głębi wznosi się późnogotycka Marienkapelle

Najwięcej tajemniczego uroku ma jednak w Hirsau niewątpliwie częściowo zachowany krużganek. Dziedziniec krużgankowy w stylu późnego gotyku powstał tu w latach 1482-1493 na miejscu starszych, romańskich zabudowań. Dziś podziwiać możemy tylko rząd gotyckich okien z maswerkami w murach z różowego piaskowca otaczający porośnięty zieloną trawą kwadrat dziedzińca.
Z krużgankiem sąsiadują zachowane ściany renesansowego czteropiętrowego pałacu myśliwskiego z bogato zdobionymi szczytami.

W roku 830 hrabia z Calw Erlafried ufundował klasztor i kościół, w którym umieszczono relikwie biskupa z Armenii św. Aureliusza przywiezione z Włoch. Dokumenty z 1534 roku wspominają nawet o wcześniejszym założeniu, ufundowanym tu przez wdowę Helicenę w 645 roku. Klasztor został jednak opuszczony i zapomniany już w X wieku.
W 1049 roku papież Leon IX odwiedził w Hirsau swego bratanka jednego z kolejnych hrabiów Calw Adalberta II. W tym samym czasie odnalezione zostały zaginione relikwie św. Aureliusza. Te dwa wydarzenia skłoniły Adalberta do ufundowania nowego klasztoru benedyktyńskiego.
Już w 1065 roku do klasztoru przybyli z Einsiedeln mnisi z przełożonym opatem Fryderykiem, który jednak został cztery lata później odesłany przez Adalberta na skutek skarg zakonników. Nowym opatem został Wilhelm z Regensburga, późniejszy błogosławiony, który kształcił się w klasztorze św. Emmerama. Jego zdecydowane działania doprowadziły w krótkim czasie do uwolnienia klasztoru spod władzy Adalberta przy jednoczesnym zapewnieniu jego ochrony oraz do zreformowania reguły benedyktyńskiej zgodnie z wzorami z Cluny. Hirsau stało się centrum reformatorskim na skalę całych Niemiec. Mnisi stąd rozsyłani byli z misja zakładania nowych klasztorów i reformowania istniejących a napisane przez Wilhelma w 1080 roku 'Constitutiones Hirsaugiensis' stały się podstawą reformy wielu klasztorów.
Klasztor wkrótce stał się za mały i Wilhelm nakazał jego rozbudowę. Dożył jeszcze poświęcenia kościoła w nowym klasztorze pw św. Piotra i Pawła po drugiej stronie rzeki Nagold w 1091 roku, jednak zmarł zanim zgromadzenie przeniosło się 1092 roku do nowej siedziby.
W sporze o inwestyturę Wilhelm stał po stronie papieża, prawdopodobnie po wizycie w Rzymie w 1075 roku. Jego oddanie papieżowi płynęło jednak z poczucia potrzeby reformy Kościoła a nie poddania cesarza władzy papieskiej.
Niedługo po śmierci Wilhelma klasztor zaczął podupadać. Jego następca Gebhard zaniedbał rozwój zgromadzenia i zyskał złą reputację po tym jak nie uszanował ciała wygnanego cesarza Henryka IV.
Klasztor miał jednak jeszcze jeden okres świetności w XV wieku, kiedy to, podobnie jak za czasów Wilhelma, przodował we wprowadzaniu reform z Bursfelde. Romańskie budowle zostały wówczas przebudowane w stylu gotyckim, powstała też kaplica NMP (Marienkapelle) mieszcząca bibliotekę. Jednak budowle zostały poważnie uszkodzone podczas wielkiej wojny chłopskiej (1524-1525) a sam klasztor w roku 1534 został poddany reformacji. Rzymskokatoliccy mnisi wrócili do niego na krótko jeszcze w roku 1548, jednak zwycięski książę Christopher von Württemberg 11 czerwca 1552 roku wydał im zakaz przyjmowania nowicjuszy i kultywowania wiary rzymskokatolickiej. Cztery lata później klasztor przekształcony został z rozkazu księcia Ulricha von Württemberg w seminarium ewangelickie. W roku 1592 książę Ludwig von Württemberg wybudował w miejscu dawnego domu opata, renesansowy pałac myśliwski.
Podczas Wojny Trzydziestoletniej klasztor znów przeszedł w ręce benedyktynów, jednak po pokoju westfalskim, w ostatnim okresie swego istnienia w latach 1662-1692 ponownie pełnił rolę seminarium ewangelickiego.
20 września 1692 roku, podczas wojny o sukcesję na tronie Palatynatu, oddział francuski pod wodzą generała Melaca spalił klasztor i sąsiadujący z nim pałac myśliwski pozostawiając je po dzień dzisiejszy w stanie trwałej ruiny. W 1808 roku zakazano jego dalszego niszczenia a w 1991 roku, w 900-setną rocznicę konsekracji kościoła klasztornego otwarto muzeum klasztorne.
Poniżej, w mieście odnaleźć można bez trudu maleńki kościół św. Aurelisza, a raczej to co z niego pozostało po przebudowach i odbudowach. W latach 1584-85 został on przebudowany i zatracił romański charakter, który utrzymał przez pięć wieków. Zburzono wschodnią część świątyni i pokryto ja dachem szczytowym. We wnętrzu zachowały się jednak dwa ciągi trójkolumnowych romańskich arkad. Zdobi je także późnogotycka Madonna z Dzieciątkiem, umieszczona dosłownie na wyciągnięcie ręki. Podejrzewaliśmy nawet, że tak beztrosko pozostawiona w otwartym cały dzień kościele rzeźba, nie może być oryginałem. W kościele panowały jednak zupełne ciemności a przy błysku fleszu aparatu nie ma czasu na sprawdzenie takiego przypuszczenia...
Za kościołem znajduje się urządzony według średniowiecznych wzorców ogród ziół.

Warto przejść sie jeszcze na drugi brzeg rzeki Nagold. Umieszczono tam trzy ciekawe rzeźby Petera Lenka. Symboliczne znaczenie posągów odczytywane jest zazwyczaj następująco. Środkowa rzeźba to naturalnie opat Wilhelm z Regensburga. Domyślamy się, że na rękach trzyma swoich karłowatych następców, którzy nie dorównali mu mądrością polityczną ani siłą wiary (którego z nich symbolizuje jednak pokurcz w koszyku na plecach opata?). Francuski żołnierz na sąsiednim cokole to oczywiście generał Melac, sprawca pożaru. Natomiast najbardziej zabawna a jednocześnie skłaniająca do zadumy trzecia rzeźba, to symbol hałaśliwej teraźniejszości. Ludzi, który mijają to miejsce w poszukiwaniu rozrywki i drogi do własnego, inaczej pojmowanego nieba, nic nie wiedząc o historii tej ziemi. Wybór 'motocyklistki' na temat posągu musiał zresztą nie być przypadkowy. W wielbiciele takiej zabawy dali się mieszkańcom we znaki. Fakt, że wielu naszych tutejszych znajomych także narzeka na spore grupy motocyklistów podróżujące malowniczymi trasami Schwarzwaldu. Hałas i smród spali jaki za sobą zostawiają odbiera całą przyjemność zwiedzania Czarnego Lasu na przykład na rowerze...
Warto wiedzieć

Lichtenstein i Olgahöhle 2003

Zamek Lichtenstein, ze względu na swoje niezwykle malownicze położenie, jest wizytówką całego regionu. Bajkowa, romantyczna forteca wznosi się na urwistej skale nad miejscowością Honau około 12 km na południe od Reutlingen. Zamek powstał w latach 40 XIX wieku na miejscu dawnej, XIII-wiecznej siedziby rodu von Urach, zniszczonej w 1802 roku. Dzięki swemu położeniu i romantycznej architekturze ze snu o średniowieczu, stał się on dla Wirtembergii symbolem porównywanym ze słynnym bawarskim Neuschwanstein...

Aby dotrzeć do zamku z Tybingi, trzeba najpierw pojechać pociągiem do Reutlingen i tam przesiąść się w autobus, najlepiej nr 400. My w ten sposób dotarliśmy do przystanku autobusowego Lichtenstein Treifelberg i stamtąd powędrowaliśmy do zamku leśnymi ścieżkami, mijając po drodze ruiny starego zamku i punkt widokowy, na którym umieszczono popiersie Wilhelma Haulla (1802-1827) duchowego ojca zamku.

Zwiedzanie rozpoczyna się na moście zwodzonym prowadzącym na niewielki dziedziniec. Stamtąd wchodzi się do wnętrza zamku, gdzie zwiedza się 7 pomieszczeń. W pierwszym, zwanym Waffenhalle, zaprezentowana jest kolekcja dawnej broni, w której wyróżnia się masywna zbroja, niewielka zbroja dla dziecka oraz niezwykły rodzaj broni palnej, którą obsługiwać musiało trzech ludzi i która mogła być używana tylko trzy razy na godzinę. Sala ta posiada dwa piękne, częściowi witrażowe okna, z których spojrzeć można na dół, w dolinę. W rogu sali, w podłodze widoczny jest wierzchołek skały, na której zbudowano zamek. Po lewej stronie sali, znajduje się przejście do zamkowej kaplicy, w której znajduje się m.in. obraz nieznanego malarza, zwanego mistrzem z Lichtenstein pochodzący z XV wieku.

Po drugiej stronie Waffenhalle znajduje się Pokój Myśliwski. Zwracają w nim uwagę trzy obiekty, ambona, z której goście zamku, opowiadali historie łowieckie, zegar, wykonany w całości z drewna oraz olbrzymi kielich, urodzinowy podarunek jaki otrzymał jeden z książąt rodu von Urach od żony. Kielich ma dokładnie 1,97 m wysokości - tyle ile wzrostu miał książę. Ponoć aby napić sie z tego kielich potrzeba aż trzech ludzi: jeden trzyma kielich, drugi pije, a trzeci musi trzymać pijącego, aby ten nie upadł.

Następnie wchodzi się na piętro zamku, gdzie kolejno zwiedza się między innymi pokój królewski, w którym znajduje sie portret grafa Eberharda, założyciela uniwersytetu w Tybindze. W pokoju tym zwraca ponadto uwagę dziura po pocisku w lustrze - ślad II wojny światowej. Szczerze - jakoś nie poruszył nas przedstawiony przez przewodniczkę opis tego tragicznego i barbarzyńskiego aktu jakiego dopuścili się alianci... Po przejściu przez dwa mniejsze pokoje wchodzi się do ostatniej sali na trasie zwiedzania, bogato zdobionej i wyposażonej Sali Rycerskiej. Wychodząc sali i skręcając na schody warto zwrócić uwagę na tzw. 'Łucznika z Lichtenstein' - obraz przedstawiający łucznika wykorzystuje złudzenie optyczne sprawiające, że oglądającemu obraz zawsze wydaje się, że łucznik celuje prosto w niego, bez względu na to skąd patrzy się na malowidło.

Po zwiedzeniu zamku warto podejść na znajdujący się tuż obok punkt widokowy, z którego zamek prezentuje się najlepiej. Napatrzywszy się do syta na tą 'zaklętą w kamień romantyczną fantazję' zeszliśmy leśną ścieżką, do leżącego u stóp skały Honau by zwiedzić tam mało znaną jaskinię Olgahöhle. Chcieliśmy w ten sposób zrekompensować sobie fakt, że znacznie bardziej znana i ładniejsza jaskinia Nebelhöhle, którą zamierzaliśmy zwiedzić tego dnia, okazała się być zbyt daleko.

A Olgahöhle... no cóż, trochę nas rozczarowała, właściwie jest to dziura w ziemi pozbawiona ciekawszych nacieków, z wyjątkiem wyjątkowo licznych 'kalafiorów' ale za to wejście do niej, prowadzące przez czyjś garaż, rozbawiło nas do końca dnia... Później dowiedzieliśmy się od jednego ze znajomych z kliniki, że na Jurze jest jeszcze jedna niezwykła jaskinia, do której wchodzi się przez... restaurację...

Po zwiedzeniu jaskini, które zajmuje około 30 min i kosztuje 0,80 euro, wróciliśmy autobusem 400 do Reutlingen, a dalej pociągiem do Tybingi.

Warto wiedzieć

Ulgowy bilet wstępu do jaskini Olgahöhle kosztuje 80 centów


Neuschwanstein, 

Bajkowa budowla, stworzona przez szalonego króla . Chyba najbardziej znany zamek świata dzięki temu , że stał się pierwowzorem zamku w paryskim Disneylandzie . Pięknie położony wśród alpejskich skał jest chlubą Bawarii. Ta wyjątkowo fotogeniczna budowla należy do “must see” jeśli chodzi o obiekty do zwiedzania na Bawarii. Występuje na tysiącach pamiątek sprzedawanych w milionach sztuk.

Wiele osób kojarzy zamek Neuschwanstein z kreskówek Disneya, bo pojawia się on przy wszystkich produkcjach tej wytwórni filmowej w czołówce. Stał się o także inspiracją dla bajkowych budowli Euro-disneylandu. Ale oryginał możemy zobaczyć właśnie w Niemczech na styku granic niemieckiej i austriackiej.

Zamek jest naprawde cudowny i stanowi obiekt pielgrzymek turystów z całego świata. Jest zamkiem marzeń swojego twórcy , który nie zdążył za życia nacieszyć się jego widokiem w pełnej krasie.

Neuschwanstein – Nowy Łabędzi Kamień / król Ludwik II kochał łabędzie /,  położony jest w Bawarii, nad przełomem rzeki Pollak w Alapach Bawarsko-Tyrolskich, na pograniczu Niemiec i Austrii dwa kilometry od Hohenshwangau w pobliżu miejscowości Fuessen i Schwangau.

Jego fundatorem był król Ludwik II Bawarski zwany Szalonym. Ludwik II (1845-1886) to postać barwna.Dzieciństwo spędził na zamku Hohenschwangau , zbudowanym w 832 roku przez jego ojca Maksymiliana II Bawarskiego. Ściany zamku były ozdobione scenami ze średniowiecznych legend w tym o łabędzim rycerzu Loengrinie. Własnie Łabędź stał sie motywem przewodnim na obu zamkach Od osiemnastego roku życia król Bawarii, nie mógł poszczycić się sukcesami na arenie politycznej. To za jego panowania Bawaria została włączona do Rzeszy Niemieckiej. Dzięki swojej niechęci do konfliktów zbrojnych, władca został określony mianem króla-pacyfisty. W 1866 roku Bawaria w sojuszu z Austrią została pokonana przez Prusy i Ludwik przestał być suwerennym władcą co było dla niego silnym przeżyciem. Zamknięty w sobie, zostawiony swojej wrażliwości i narażony na postępowanie obłędu, na który zdaniem współczesnych cierpiał, coraz bardziej izolował się od otaczającego go świata. Buduje wokół siebie swój własny świat , w którym nadal może być “prawdziwym” królem. Ukrywając sie przed ludźmi zaczął spać w dzień a pracować w nocy. Rozpoczyna też budowę swojego wymarzonego zamku. Kamień wegielny pod budowę zamku był połozony 5 wrzesnia 1869 roku. Niestety budowa nie posuwała sie tak szybko jak tego sobie życzył król.

W trakcie budowy król oddalał się od ludzi a plan zamku ulegał modyfikacjom np usunięto pokój gościnny a na jego miejscu powstała jaskinia. Tymczasem otoczenie króla coraz bardziej zniechęcone do niego z powodu złego zarządzania krajem , ziemiami i skarbcem doprowadziło do uznania go za szalonego i usunęło z tronu w 1886roku mimo , że bawarska konstytucja nie przewidywała takiej możliwości. Ludwik II został zesłany do Berg Palace. Nastepnego dnia po przybyciu na miejsce zginął w niewyjaśnionych okolicznościach . Jego ciało wyłowiono z jeziora Starnberg.

W 1886 r. budowa nie była jeszcze zakończona . Prace zatrzymały sie na wieży głównej. Siedem tygodni po śmierci króla zamek otwarto dla zwiedzajacych.

Budowę zakończonow dopiero w 1891 roku . Ludwik zbudował zamek aby uciec od ludzi – dziś tysiące turystów pielgrzymuje by go zobaczyć

Pierwsze prace nad budową Neuschwanstein rozpoczęły się 5 września 1869 roku od zbudowania bramy wjazdowej. Następnie wzniesiono część mieszkalną w skład której wchodziły pomieszczenia dla kobiet, wejście boczne i liczne wieże. Na szczególną uwagę zasługują niezwykle dopieszczone przez młodego króla wnętrza. Każda komnata została starannie dopracowana przez malarzy historycznych z całego kraju. Z całego pałacu można wyróżnić Salę Tronową, Sypialnię Króla oraz Salę Śpiewaków. Pierwsza z wymienionych komnat jest niemal w całości wypełniona złotem, podłogę zdobi mozaika. Niestety tron z kości słoniowej, który miał stanąć na podeście nigdy nie trafił do zamku.

Sypialnia królewska, w której Ludwik uwielbiał czytać i modlić się została urządzona w stylu neogotyckim. Ściany komnaty zdobione freskami przedstawiającymi sceny z życia  Tristana i Izoldy. Uwagę w pokoju zwraca wielkie łoże ze zdobieniami na szczycie baldachimu w kształcie katedry. W Sali Śpiewaków odbywały się liczne koncerty muzyki Richarda Wagnera – przyjaciela i protegowanego króla. Freski zdobiące salę ukazują życie legendarnego Parsifala. Jest to największa z komnat w całym zamku. Król nie wpuszczał do zamku całego dworu — jedynie nieliczni wybrańcy mogli podziwiać bizantyjski przepych rezydencji.

Ludwik II, za życia nierozumiany i potępiany za rozrzutność, pozostawił Bawarii swój najcenniejszy skarb. Przychody ze zwiedzania znacznie przewyższają sumę przeznaczoną na budowę rezydencji, bowiem co roku przybywa tu ponad milion osób. Zwiedzanie zamku trwa ok. 35 minut, dostępne do zwiedzania są m.in.: pomieszczenia dla służby, sala tronowa, sypialnia króla i największa z komnat sala śpiewaków. W czasie wycieczki w zamkowych wieżach pokonuje się 165 stopni w górę i 181 w dół. Zamek Neuschwanstein stanowi dziś jeden z najwspanialszych zabytków Bawarii, stał się wręcz symbolem całych Niemiec.

W kasie biletowej można również dostać słuchawkę, w której podczas zwiedzania zamku będzie można usłyszeć informacje na temat kolejnych pomieszczeń w swoim ojczystym języku (również polskim). Z parkingu można dostać się do zamku pieszo (ok. 40 minut), bryczką konną lub autokarem (w pobliże mostu Marienbrücke).

Bajkowa rezydencja szalonego Ludwika przyciąga turystów mimo wysokich cen biletów wstępu, noclegów i innych dodatkowych opłat.

Zwiedzenie zamku Neuschwanstein oraz pobliskiego Hohenschwangau to wyzwanie dla kondycji i… kieszeni. Zacznijmy od cen. Najpierw trzeba wydać 4,5 euro za parking, inaczej zaparkować się nie da. Potem kupujemy bilet. Zwiedzanie jednego z zamków kosztuje 8 euro. Za wstęp do obu płacimy 15 euro. Istnieje możliwość zwiedzania obu obiektów ze słuchawkami na uszach, w których słyszmy po polsku głos przewodnika. Ale to kosztuje dodatkowo 1,5 euro. Na tym nie koniec wydatków.

Z kas biletowych do zamku Hohenschwangau idzie się pieszo 20 minut, a do Neuschwanstein aż 40 minut i to pod stromą górę. Można jednak skorzystać z transportu. Wjazd dorożką do Neuschwanstein kosztuje 5 euro pod górę i 2,5 w dół. Można wybrać tańszy transport w postaci autobusu, który kosztuje 1.8 euro pod górę, 1 euro powrotny lub 2,60 euro za bilet w dwie strony. Niestety żaden z tych środków transportu nie gwarantuje najpiękniejszego widoku zamku od frontu, a to z tej strony jest on fotografowany i pokazywany we wszystkich przewodnikach. Tyle, że by obejrzeć go z tej strony, trzeba jechać do miejscowości Schwangau i poszukać… stacji kolejki linowej Dopiero ona zawozi za 9 euro do punktu widokowego, z którego obejrzymy zamek szalonego króla w pełnej krasie. Kupując bilet w dwie strony płacimy 15 euro.

Neuschwanstein to w pewnym sensie odzwierciedlenie postaci Ludwika II. Bajkowy i szalony (oba te przymiotniki używane były również w odniesieniu do króla), fascynujący i niepokojący, a jednocześnie nigdy nieukończony zamek – jego budowę przerwało odsunięcie od władzy fundatora, jak również jego śmierć (być może samobójcza – w jeziorze Starnberg odnaleziono ciało Ludwika, były tam jednak również zwłoki jego lekarza), tuż po tym, jak w wyniku spisku odebrano mu władzę królewską, zmuszając do podpisania aktu abdykacji i umieszczając byłego już władcę w szpitalu psychiatrycznym.

Atrakcyjna jest nie tylko sama budowla, ale także otaczająca ją przyroda. Zamek jest położony wśród Alp, a specjalnie wytyczone szlaki pozwalają podziwiać jego piękno z różnych perspektyw. Przykładem jest Marienbrücke – most nad przepaścią, z którego widok zachwyca malowniczością, choć jednocześnie, z uwagi na wysokość, przyprawia o zawroty głowy.

Pod koniec II wojny swiatowej część złota Reichbanku była przechowywana na zamku. W ciagu ostatnich dni wojny złoto zostało wywiezione w nieznanym kierunku . Mówi sie , że część zatopiono w pobliskim jeziorze Alat. Oprócz złota na zamku przechowywano również obrazy , dzieła sztuki , biżuterię i meble , które były częścią prywatnej kolekcji Hitlera.

Zamek stał sie źródłem natchnienia przy budowie zamku Śpiącej królewny w Paryskim Disneylandzie. Nie można jednak uogólniać zamki w innych Disneylandach wzorowane sa na francuskim Château d’Ussé.

W 1968 roku zamek wystąpił w filmie Chitty Chitty Bang Bang jako zamek wymyślonego dla potrzeb filmu kraju.

Zamek zrobił ogromne wrażenie na Czajkowskim – prawdopodobnie po wizycie na nim skomponował “Jezioro Łabędzie”

Kilka faktów

W latach 1869-1873 zbudowano bramę oraz pokoje osobiste króla na trzecim piętrze. Od roku 1873 budowa szła bardzo szybko. W 1883r. budowę zamku zakończono i wykończono piętra 1,2 4 i 5.  Wiosną 1884roku Ludwik II zaczął mieszkać na 4 piętrze gdzie zresztą spędzał jedną czwartą czasu w ciągu ostatnich 2 lat swojego życia. Budowa wymagała ogromnych nakładów , perfekcyjnej organizacji czasu i niezliczonej ilości materiałów , które dostarczano przy pomocy dźwigu napędzanego parą z zachodniej strony zamku.

W latach 1879-1880 użyto:

- 465 ton marmuru z Saltzburga;- 1550 ton piaskowca;- 400000 szt cegieł;- 3600 m³ piasku;- 600 ton cementu;- 50 ton węgla;- 2050 m³ desek na rusztowania.

- 200 mniszek  przez 7 lat wykonywało jedwabne obicia na krzesła i fotele w całym zamku

W ciągu 17 lat budowy, do śmierci króla, gotowych było 30 z 90 pokoi, pozostałych 60 pokoi nie dokończono do dzisiaj.

Neuschwanstein to zamek z bajki, niezwykły, przypomina raczej scenografię teatralną, jest ozdobiony girlandami balkonów i mnóstwem wieżyczek, był on tylko jednym z kilku pałaców króla Ludwika II Bawarskiego. Można zobaczyć jeszcze dwa inne, a Ludwik miał plany wielu następnych. Wnętrze zamku Neuschwanstein jest istną orgią rożnych stylów architektonicznych, mieszanką mauretańsko-gotycko-barokową, w której znajdują się zarówno stalaktyty, jak i sala tronowa kipiąca bizantyjskim przepychem oraz ogromna Sala Śpiewaków, starannie oświetlona i przeznaczona do przedstawień wagnerowskich. Zamiłowanie do średniowiecza nie przeszkadzało Ludwikowi wprowadzić nowoczesnej technologii. Zamek został wyposażony w system ogrzewania wykorzystujący cyrkulację ciepłego powietrza i w kuchnię z bieżącą ciepłą i zimną wodą.

Jest to perełka wśród zamków dlatego w naszym cyklu o podróżach jest to pierwszy artykuł. Jesli jeszce nie zostaliście w pełni zachęceni do jego odwiedzenia popatrzcie na pokaz slajdów poniżej:


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wpływ AUN na przewód pokarmowy
3 Przewodnictwo elektryczne
Patologia przewodu pokarmowego CM UMK 2009
Wpływ stresu na motorykę przewodu pokarmowego ready
Krwawienie z przewodu pokarmowego lub zagrażające powikłania oraz dyskomfort pacjenta w zakresie hig
przewoz drogowy po nowelizacji adr
przewodnictwo synapsy
Choroby przewodu pokarmowego
Budowa przewodu pokarmowego
10 Przewody i kable
10 Patofizjologia przewodu pokarmowego
Choroby przewodu pokarmowego 4
warunki dz gospodarczej leczniczej hotele i przewozy

więcej podobnych podstron